Skrót myślowy - Blog Janiny Paradowskiej Skrót myślowy - Blog Janiny Paradowskiej Skrót myślowy - Blog Janiny Paradowskiej

29.11.2006
środa

Zagospodarować Marcinkiewicza

29 listopada 2006, środa,

Trwa wielka akcja „zagospodarowywania” byłego premiera, przegranego w wyborach na prezydenta Warszawy, Kazimierza Marcinkiewicza. Włączyli się już w nią wszyscy ważni działacze PiS z premierem na czele. Jarosław Kaczyński nie wykluczył, że dla Marcinkiewicza może znaleźć się miejsce w rządzie. Nie wiadomo wprawdzie jakie, ale paleta do wyboru jest podobno spora. Marcinkiewicz mógłby na przykład zostać wicepremierem, koordynatorem polityki gospodarczej, czyli dokładnie – nikim. Wicepremier bez ministerstwa nic nie znaczy, a politykę gospodarczą podobno koordynuje wicepremier Zyta Gilowska.

Mógłby być na przykład ministrem skarbu, bo obecny marnie się spisuje, ale nie jestem pewna, czy premier Marcinkiewicza do tego akurat resortu chciałby wpuścić. Przecież pierwszym wyrzuconym z rządu ministrem był pan Mikosz, protegowany Marcinkiewicza. Jarosław Kaczyński najwyraźniej bał się, że pan Mikosz mu jakiś układ założy, którego nikt już nie rozbije i dlatego posłał zaufanego człowieka, który niczego nie sprywatyzuje, ale i układu podobno również nie założy. Jest też resort gospodarki, który od dawna czeka na zmiany, a jego obecny szef nigdy nie krył, że tak naprawdę to chciał być szefem PGNiG, ale wymarzona posada chyba już zajęta.

Edukację, na której przegrany pretendent się zna, okupuje aktualnie Roman Giertych, który zapowiedział już zerwanie koalicji, gdyby zaproponowano mu wyprowadzkę z ministerstwa, które daje tyle okazji do organizowania konferencji prasowych. Gdzieżby zmieniał swój wizerunek?

Zerwaniem koalicji nie należałoby się zbytnio przejmować, ale Kaczyński najwyraźniej nie lubi rządów mniejszościowych, czy na granicy mniejszościowego. On woli nawet byle jaką większość. Oczywiście – jest jeszcze prezesura NBP, która na razie nie weszła do gry, ale kto wie, może wejdzie, choć byłoby śmiesznie.

Jak nie w rządzie czy w jego okolicach, to może znajdzie się dla Marcinkiewicza praca w biznesie. Od dawna mówi się, że mógłby zostać prezesem Orlenu. To jednak oznacza, że jego kapitał polityczny szybko zniknie. Kilka tygodni nieobecności w mediach, oddalenie od polityki – i już jest się na innej planecie, wypada się z gry (a może o to chodzi?). W partii Prawo i Sprawiedliwość też niespecjalnie jest miejsce dla b. premiera, bo co ważniejsze stanowiska zajęte, na dodatek nic nie wskazuje, by do byłego premiera stara gwardia, ta jeszcze z PC, miała jakieś szczególne zaufanie.

Można długo wyliczać hipotetyczne możliwości. Wszystko to mówi nam o jednym: ani Kazimierz Marcinkiewicz, ani PiS nie liczyli się z tym, że ich kandydat może w stolicy przegrać. On sam uwierzył, że prezydenturę Warszawy ma jak w banku i nikt go na tej drodze nie zatrzyma. W ciągu dwóch miesięcy, dzięki zręcznej reklamie, został przecież najpopularniejszym politykiem. Tymczasem już drugi raz nie wyszło. Najpierw Jarosław Kaczyński miał za nic ową popularność i gdy zmieniły się okoliczności polityczne sam został premierem. Teraz nie spisali się wyborcy.

Ma podobno Marcinkiewicz jeszcze i taki wariant zapasowy, aby z Janem Rokitą stworzyć nową partię. Głośno o tym pomyśle na stołecznych salonikach i w przedpokojach władzy. Mieliby budować coś na przyszłość, bo PiS nie ma ludzi, zwłaszcza atrakcyjnych dla wielkomiejskiej publiczności. Przedsięwzięciu mógłby patronować „Dziennik” (jak nie można skleić POPiS-u, to chociaż jakiś byt zastępczy…), mogłaby go wspierać pani prof. Staniszkis, która w Rokicie upatruje przyszłość polityki. Może jeszcze jacyś inni profesorowie związani z PiS, którzy tą partią coraz bardziej rozczarowani.

Ciekawe jednak, co pojawiłoby się z połączenia tego, który przegrał w Warszawie z tym, który po raz kolejny przegrał w Krakowie. Niezła para na początek. A swoją drogą ciekawe również, czy tą akcją „zagospodarowywania” sam Kazimierz Marcinkiewicz nie czuje się jednak dotknięty. Zapewnienia liderów PiS, że jakoś Marcinkiewicza „zagospodarują”, są jednak uwłaczające.

***

Dzięki za słowa poparcia i dyskusję w sprawie reakcji mediów na dramat „Halemby”. Cieszę się, że tyle osób miało ocenę podobną do mojej, albo jeszcze ostrzejszą. Ja starałam się być oględna.

Zgadzam się z tym, co napisał m.in. Quake (dlaczego zakładam, że to musi być mężczyzna?), że media wpędziły się w samonapędzajacy się mechanizm. Jak trafnie Państwo zauważyli, ten sposób reakcji się powtarza. O ile jednak przy okazji śmierci Jana Pawła II, kiedy to się zaczęło, można było próbować usprawiedliwiać przesadę, dziennikarską żarliwość, łzawą ckliwość czy nawet niesamowitą jednostronność dyskusji, która przestała być dyskusją, a stała się po prostu częścią procesu beatyfikacyjnego, bo to jednak było innego typu zdarzenie, to teraz już nie ma żadnego usprawiedliwienia poza owczym pędem, podbijaniem sensacyjnego i emocjonalnego bębenka. To jest po prostu bardzo złe dziennikarstwo, ale – niestety – ono się pleni i będzie plenić.

Gayboy słusznie zauważa, że znacznie więcej ludzi ginie na budowach i nikt się nimi nie zajmuje, ale zawsze dramat w większej skali budzi większe zainteresowanie niż śmierć jednego człowieka. Tak już jest. Zgoda też co do sposobu opisywania górników – albo warchoły pod Sejmem, albo wyjątkowo ofiarni robotnicy, czasem herosi. U nas niestety nie ma ocen pośrednich. Mnie też najbardziej denerwowali wymądrzający się związkowcy, którzy na górniczych etatach wiodą wygodne życie aparatu władzy.

Heleno, przykro mi, że radio TOK FM też się włączyło w tę przesadę. Tych spotów reklamowych z głosami z „Halemby” nie słyszałam, gdyż w tamtych dniach w ogóle starałam się nie oglądać TV i nie słuchać radia. Dla zdrowia psychicznego. Przy okazji dowiem się jak było.

Natka pyta, czy z naszego weta nie będzie więcej pożytku dla Rosji? Sądzę, że to powinien być czarny sen naszych specjalistów od spraw zagranicznych. Wydaje się, że Rosjanie przed szczytem bardzo podejrzanie zaostrzyli ton wypowiedzi o Polsce, a więc być może taki stan jak obecnie ich nie martwi. W końcu to porozumienie można przedłużać na kolejne lata i nie jest ono dla Rosji korzystne. Mam jednak nadzieję, że Polska dyplomacja ma jakiś sposób na wyjście z tego weta.

Bernardzie, cieszę się, że przypomniałeś o CBA, ostatnia wiadomość, jaką czytałam, informowała, że właśnie rozpisano przetarg na limuzyny (w sporej zresztą liczbie), co oznacza, że urząd organizuje się prawidłowo: najpierw zapewniono sobie wysokie uposażenia, teraz kolej na limuzyny i – zapewne – służbowe mieszkania. Być może wszystko inne jest tajne. Na razie działa wyłącznie CBŚ, niestety także na wyraźne zlecenia polityczne, co dowodzi, że CBA po prostu nie było potrzebne. Chyba że trzeba więcej polityki, aby wreszcie odkryć układ. Na razie to odkrywanie idzie chyba marnie. Nawet z likwidacji WSI przecieków mało, co świadczy, że ów słynny raport niczego sensacyjnego nie zawiera. Gdyby zawierał, byłby już w gazetach.

Przydałaby się dłuższa dyskusja z Quasi, twierdzącą (twierdzącym?), że podobno przebieramy nóżkami do liberalno-lewackiego bloku. Najpierw trzeba byłoby sprecyzować, co kryje się pod określeniem „lewactwo”. Jeżeli jest możliwe porozumienie PiS z Samoobroną, to każde porozumienie jest możliwe. Ja uważam, że konserwatywni liberałowie mogą się porozumieć z socjaldemokratami i demokratami (niejeden taki alians już w Europie był) o wiele łatwiej niż z coraz bardziej narodowo-katolickim PiS. A swoją drogą, jedni mają prawo przebierać nóżkami do mitycznego POPiS-u, a inni do koalicji PO z centrolewem. Jeżeli PO potrafi zawierać sojusze w obie strony (tak jak to robi po wyborach samorządowych), to dobrze. To znaczy, że zaczyna być ugrupowaniem z przyszłością, które przestało się bać Kaczyńskiego.

Dana1 porusza ważną sprawę kompetencji samorządu, zwłaszcza wojewódzkiego. Za dużo wojewody, za mało marszałka. Zgoda, ale już jest nieco lepiej niż było w czasie, kiedy za rządów Buzka realizowano reformę administracyjną i bardzo ograniczano władzę sejmików. Wówczas szermowano argumentem, że większa samodzielność samorządu wojewódzkiego doprowadzi do zbytniej regionalizacji i regiony roztopią się w Europie, co zagrozi suwerenności Polski. Taki był sposób myślenia przed wejściem do Unii Europejskiej. Teraz te obawy trochę znikają, ale pojawia się nowy problem, czyli pieniądze z UE. Rząd ma w ogóle skłonności centralizacyjne i chce trzymać rękę na tych środkach, stąd pomysł ograniczenia sejmików.

Sol, przepraszam, jeżeli jest dużo literówek, staram się dokładnie czytać co napisałam, ale może czegoś nie widzę. Dzięki za zwrócenie uwagi.

Torlin, a także kilka innych osób uświadomiło mi, że są kłopoty z wpisaniem się na blog w weekendy. Niezależnie do tego, że ostatnio była cisza wyborcza, kłopoty są. Sama w niedzielę wieczorem zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że nie ma żadnych komentarzy. Rozmawiałam na ten temat w naszym dziale zajmującym się internetem i obiecano mi, że spróbują znaleźć jakiś sposób, by nie było tylu godzin martwych i by dyskusja mogła się toczyć na bieżąco. Proszę więc o wyrozumiałość i cierpliwość.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 60

Dodaj komentarz »
  1. Można podzielić Ministerstwo Edukacji na jeszcze mniejsze Ministerstewka. PiS ma po prostu bardzo dużo zobowiązań. W tym wszystki nareszcie widać wyraźnie, że „pójście w politykę” jest najlepszym sposobem na zapewnienie sobie dostatniej starości. I o to chodzi większości naszych dzielnych polityków, o emerytury. A ideały czy programy zastąpił cynizm i socjotechnika. Myli sięten, kto uważa Kaczyńskiego premiera za fanatyka. To cynik i knowacz. Manipulant, tóry musiał nauczyć się intrygowania, żeby przeżyć w świecie roślejszych kolegów. Oj zabrakło męskiej ręki w wychowaniu bliźniaków… jeden niedojda a drugi intrygant….

  2. Za szybko piszę i gubię literki. Przepraszam.

  3. Pięć minut Marcinkiewicza już chyba minęło. Kaczyńscy przestali udawać że PiS ma ludzką twarz Marcinkiewicza i steruje w kierunku partii autorytarnej. Marcinkiewicz może zrezygnować ze złudzeń i pójść na Platformę, która pewnie przyjmie go bez oporów moralnych, ideologicznie Marcinkiewicz jest dość podobny do Płazyńskiego, którego w Platformie dawno nie ma, byłby to nawet niezły numer wycięty Kaczyńskim za Gilowską. Czy jest możliwy sojusz PO – LiD? Chyba nie, na dzisiaj jednym z czynników identyfikujących PO jest tzw. pień solidarnościowy i posierpniowość oraz miłość do dekomunizacji i lustracji, o co szczególnie zażarcie ujada J.M.Rokita. Zaakceptowanie LiD w koalicji oznacza dla PO groźbę marginalizacji. LiD, a dokładnie SLD ma struktury, aparat i niezłą bazę ( zktórej obecne władze SLD nie potrafią korzystać) i gdyby przestało istnieć odium postkomuny (ciekawe choćby w przypadku Kaśki Piekarskiej) nie byłoby jak zwalczać SLD.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. A może by Pani ciut (no może – pół ciuta) bardziej „rozebrała politycznie” ten swego rodzaju tandem Marcinkiewicz – Rokita. Obaj są wyraziści swym dobrze prowadzonym PR`em. Obaj dużo gorzej wypadają gdy mowa jest o konkretach (tu Jan Maria zdecydowanie „prowadzi” swym udziałem w komisji „orlenowskiej”). Obaj też dają ciała, mówiąc kolokwialnie, w momencie gdy angażują się w jedynie słuszne akcje (tu bardziej „wygrywa” Jan Maria bo ludność pamięta mu i „inicjatywę 3/4”, i „Nicea or muerte” i wreszcie poparcie „Psa” w krakowskich wyborach prezydenckich). Myślę, że warto, na spokojnie, pokazać jak zbliżone i jednocześnie dalekie są to postacie będące dla swych aktualnych partii ewidentnym wrzodem na (skreślone) a jednocześnie konsekwentnie popychanymi przez media do nawiązania (?!?) współpracy …

  6. Wreszcie Pani wywiad z J. Staniszkis. Juz sie nie moge doczekac lektury.

  7. A mnie się bardzo podobała wypowiedź w niedzielny wieczór pana dra M. Migalskiego, komentującego słowa K.Marcinkiewicza (że po wyborach będzie się mógł w końcu wyspać), który powiedział, że oto skończył sie sen pana Marcinkiewicza, w którym z drugoplanowego polityka Marcinkiewicz stał się postacią ważną, pierwszoplanową (pisze zpamieci 🙂 Cokolwiek Marcinkiewicz teraz zrobi, albo z nim zrobi J. Kaczyński to mysle, że pozycja tego polityka będzie malała, malała, aż zostanie już tyko powrót do Gorzowa i to do szkoły. No chyba, że K.M. otworzy agencję reklamową albo zajmie się zawodowo promowaniem polityków, jest lepszy od Tymochowicza, może spróbuje kreować popularność innych polityków 🙂
    Co do ploteczek na temat współpracy z J. Rokitą, ciekawe, ciekawe. Pani Janino, jak tylko będzie Pani wiedziała coś więcej prosze pisać, bo to byłby niezły huragan na prawej stronie. Chociaż serio nie widzę mozliwości aby obaj panowie zdołali stworzyć dużą partię, obaj sa chyba zbyt dużymi indywidualnościami.
    Pozdrawiam

  8. Uwłaczające ? Pamiętam oczy Marcinkiewicza na konferencji prasowej, kiedy zapadła decyzja o jego odwołaniu, oczy zbitego psa… tym bardziej, że kilka dni wcześniej odpowiadał dziennikarzom, że za rok też go będą pytali o odejście..,

    Nie wiem jakie poglądy ma Marcinkiewicz, bo to, że należał do ZChN jeszcze nic nie tłumaczy. Gdyby miał charakter i po prostu poszedł na „swoje” – czyli zaczął od podstaw tworzyć swoją partię… konserwatywną z Rokitą… nie oglądając się koniunkturalnie do tyłu i na boki – to by zyskał… ale musi mieć partnera… a ja się zastanawiam, do czego jeszcze może posunąć się J.M. Rokita, żeby go Schetyna wyrzucił…

  9. Marcinkiewicz staje się chyba coraz bardziej „bezpłciowy”. To, że kiedyś miał wielkie poparcie społeczne (moim zdaniem) budował w znaczny sposób przez to, że był „kimś innym” w PiS-ie. Nie był typem człowieka zadufanego, poważnego, cynicznego niekiedy. Był miły, uśmiechnięty, pogodny a jego twarz nie spinał gest surowości. Był zupełnie inny niż Wassermann, Dorn czy Kaczyński. Ludziom nie przeszkadzało to, że ufał Kaczyńskiemu. Nie przeszkadzało im to, gdyż sama osoba Marcinkiewicza w rządzie oferowała coś innego. Póki był gdzie był, był postrzegany inaczej niż cały PiS.

    Dzisiaj Marcinkiewicz jawi się często, jak zwykły szeregowy działacz PiS-u (bo już nawet nie poseł). Sprawia wrażenie osoby która obrywa od szefa, a mimo to nadal wiernie mu służy.
    Bo dlaczego Marcinkiewicz jest dzisiaj w takiej sytuacji, w jakiej jest? Dzięki pomysłom taktycznym obecnego premiera.

    Im dłużej Marcinkiewicz będzie posłusznie chodził za PiS-em, tym bardziej rozmywać sie będzie jego wizerunek. Aż w końcu wtopi się w szarość tej partii.

  10. Do „zagospodarowania” Marcinkiewicza musi dojsc, inaczej utworzy „uklad”, zbuntuje sie, etc., co nie byłoby na rękę Kaczyńskiemu i PiS.

    Według mnie są dwie możliwości Marcinkiewicz za Gilowską (ta do NBP), albo utworzenie nowego ministerstwa. To ostatnie jest odrobinę mało prawdopodobne, więc chyba Marcinkiewicz za Gilowską.

    Co do utworzenia nowej partii Marcinkiewicz-Rokita, to wprawdzie jest to możliwe, ale co na tym by zyskali? Do wyborów jeszcze daleko, a na wcześniejsze się nie zanosi. Jeśliby jednak założyli nową formację, to byłoby to potwierdzeniem, że są nośni medialnie, ale słabi strategicznie. Moim zdaniem, jeśli mają choć odrobinę oleum w głowie, to na razie dadzą sobie z tym spokój.

    Pozostaje zatem ministerstwo finansów.

  11. Kazimierz Marcinkiewicz? Od stycznia 2007 nauczyciel fizyki w Gorzowie Wielkopolskim.
    Bardzo sensowna propozycja. Czyż nie?

    podrawiam.

  12. A może by tak…utworzyć dla złotoustego kazimierza nowe ministerstwo?? jedno mniej, jedno więcej, co za różnica, tanie państwo nie ucierpi jeśli znajdzie się jakiś kącik dla Takiego fachowca….proponuję Ministerstwo Głupich Kroków.
    ale należą się kazimierzowi podziękowania: otóż jest w obiegu od kilku dni nowa wersja staropolskiego przysłowia: wyjść jak marcinkiewicz na pisie. co niejako przy okazji przyrównuje PIS do mydła, i nawet pasuje: PIS również generuje dużo piany, jego członkowie to osobowości dość śliskie, tylko że niestety zapach jakby nie mydlany, jeno trochę brzydszy…czy pan marcinkiewicz może być przyrównany do zagłoby, zostawiam ocenie innych.
    a na poważnie, znowu wczoraj jeden brat rzucił jakieś hasło, a przez cały dzień wszyscy roztrząsali co by było gdyby…to jest żenujące….kiedy wreszcie przestaniemy się zajmować nibyfaktami, tudzież faktami medialnymi?? ktoś coś powie, komuś się głośno pomyśli, ktoś użyje skrótu myślowego, i już dawaj kręcić ten cyrk…o tempora, o mores!!!

  13. Ahhh chodzi oczywiście o zabłockiego a nie zagłobę…. mgła za oknem, mgła w mojej głowie: ) mea culpa 🙂

  14. Coż Marcinkiewicz przegrał, moze głownie dlatego, ze był za mocno kojarzony z Pis, a PIS powoli wyczerpuje się. Ludzie nie chcą słychać jezyka nienwosci, że opozycje porównuje sie do ZOMO, i ciaglę słyszenie o jakis układzie, nie wiadomo wymyslonym, wzięty z bajki czy prawdziwy, bajka się zakończyła, a teraz smutna rzeczywistośc, korupcja, układy. To jest moim zdaniem głupie i nieprzemyslanie.Coż Marcinkiewicz jak odejscie w PISU to bedzie samobójstwio dla PIsu, poniewaz Marcinkiewicz jest najpopularniejszym politykiem w Polsce, pewnie wygrał by wybory jak by miał kampanie lepiej prowadzoną,. Coż chyba PIs nie ma ludzkiej twarxy Marcinkiewicza. Ale jak odszedł by Marcinkiewicz z pISU TO BYŁO TO SAMOBÓJSTWO PISU, POGRZEB TEJ PARTII JAKO FORMACJA INTELIGENTA i umiarkowana. TYLKO bede, moze już jest CHŁOPSKA DUZO WIEJSKA partia chadecka jak sie chyba nazywa po europejsku taki typ partii. To nastepna twarza pisu to Lepper i Giertycha, ba ani Samoobrony i LPR praktycznie już nie ma jest tylko PIS. Coz miała byc rewolucja moralna, odnowa moralna, a wyszło ze Lepper jest twarza Pisu. To taki skrót myślowy. Coż smiać się czy moze czy płakać.
    Ciekawa jestem nastepnie kroku Kaczynskiego Czy Marcinkiewicz pozostanie w rzadzie czy nie. Chyba musi zostac, nie ma wyjscia, zeby Pis sie uratowała sie jako partia dla przyzwoitych, popularnych w sensie pozytywnych ludzi, a nie dla przedstepców taki jak Lepper czy moze Beger, tranzacja jej dla PIsu jak wszyscy wiemy sie nie udało ani nadmiernie radykałow takich jak Giertych.
    Serdecznie pozdrawiam

  15. Jakiż to atut zaposiadł Kaźmirz z Gorzowa? Chyba jedyny – stał się najmniej nielubianym politykiem PiS, i to do tego stopnia, że wszyscy uznali to za ogólnonarodowe lubienie i sympatię!

    Ciekawe jaką partię stworzyłby z najbardziej nielubianym politykiem PO? Dobrze byłoby jeszcze trzeciego założyciela znaleźć – wtedy można by zastosować model tworzenia Platformy.

    Nie zapominajmy, że dzisiejszy lider PO stał się kreatorem nowej partii po śmiertelnej obrazie – zdobyciu DRUGIEGO miejsca w wyborach na przewodniczącego Unii Wolności. Wtedy to zabrał wiaderko i łopatkę, by założyć nową piaskownicę!

  16. Kiedy wczoraj zobaczyłem Kazimierza Marcinkiewicza w programie „Teraz My” zrobiło mi się go żal. Choć nadal próbował być infantylnie wesołkowaty w jego oczach widać było strach. Ten człowiek się boi. Wie doskonale, że został bezlitośnie wykorzystany przez swojego pryncypała. Ma świadomość tego, iż wiedzą to także wszyscy, ze zdaniem których się liczy. Fakt, że dopiero po przgranych wyborach premier myśli (i to głośno) o tym jaką przyszłość mu zgotować świadczy o lekceważeniu partyjnego kolegi. Jest to również dowód na brak umiejętności strategicznych Jarosława Kaczyńskiego, przez wielu mu przyPISywanych. Kazimierz Marcinkiewicz przez lata był politykiem drugiego lub nawet trzeciego garnituru. Na chwilę, namaszczony hipokryzją prezesa partii, otrzymał najwyższe zaszczyty. Nie sądzę jednak aby wierzył, że nadal pozostanie w grze. Ten skądinąd przyzwoity człowiek nie nadaje się do gier dworskiej kamaryli, nie jest swój. Rolę sierżanta w okopach wypełnił ale ku strapieniu dowódców, choć ranny przeżył. Order, medal tak. Szlify oficerskie nie. Nie jest Kazimierz Marcinkiewicz politykiem wybitnym co niejednokrotnie udowadniał. Jest jednak uczciwym człowiekiem, lojalnym członkiem swojego ugrupowania na co dał przykładów aż nadto. Niewielu jest takich ludzi w PIS, stąd brak algorytmów jak z nimi postepować w czasie chwilowej niemocy. Każde rozwiązanie, poza (nawet chwilowym) wycofaniem się z czynnej polityki będzie dla byłego premiera złe. Wachlarz stanowisk, które mógłby według Jarosława Kaczyńskiego piastować Kazimierz Marcinkiewicz gwałci poczucie godności tego ostatniego, bowiem sprawia wrażenie poszukiwania dla niego ciepłej posady ale bez wpływu na bieg zdarzeń w kraju i partii. Poza tym wysokie stołki wymyślono po to, by klienci barów nie przesiadywali na nich za długo a wygody doświadczali w innym miejscu. Tak więc rozsądna decyzja nie jest w rękach Prezesa lecz pozostaje w gestii samego zainteresowanego czego mu szczerze życzę.

  17. Ach jak szargają towarzysze z PiSu urokliwym Kazimierzem. Dawniej z rolnictwa na kulturę rzucali. Dziś bez kultury rzucają Marcinkiewiczem jak małym Kaziem. Ale kto z kim się zadaje takim niestety zostaje. Nauczka to dla przyszłych z niebytu wyciągniętych ludzi , którym blask Warszawy silnie ograniczył racjonalne myślenie

  18. Ojej, na co mi przyszło – marnego pisowskiego ministra brać w obronę. Ale muszę. Pisze Pani, że PIS do Ministerstwa Skarbu „dlatego posłał zaufanego człowieka, który niczego nie sprywatyzuje, ale i układu podobno również nie założy.” I tu muszę zwrócić uwagę, że jest to ministerstwo SKARBU a nie PRYWATYZACJI a ministra – jeśliby to ode mnie zależało – rozliczałbym za to, jak skarbem państwa zarządza, a nie – jak szybko go sprzedaje.

  19. Przecież ten szum medialny jest tylko po to, żeby wytworzyć pewną aurę wokół najlepiej postrzeganego polityka. Żeby wyciszyć spekulacje o prawdziwych problemach związanych z tą sytuacją. Na jednym z forów znalazłam taki wierszyk, który pozwolę sobie zacytować, bo oddaje wg mnie skalę problemu:
    Nie, nie pojedzie on do Gorzowa
    Lecz nie zakończy on swoich gierek
    Bo Jaruś myśli – „Premier z Krakowa
    Z Kaziem mi jeszcze wytnie numerek.
    Posad mu wachlarz zaraz wymienię,
    Bo gotów sięgnąć premiera-bisu
    I zakotwiczę, choćby w Orlenie,
    Żeby nie rozbił mojego PiSu.
    ~DAK, 27.11.2006 01:16”
    I choć tu nie miejsce na takie wierszydełka, to myślę, że szkoda naszego strzępienia języka, gdy sprawa już dawno jest przesądzona, a ludowi wciska się podwaliny pod jedynie słuszne uzasadnienie. Te ICH problemy zasługują tylko na odbiór z przymróżeniem oka 😉

  20. Andrzej B
    Idzie o to zeby sie tego”skarbu” pozbyc za jak najlepsza cene.Chyba z RP potrzebuje „krolewszczyzn” dla kolejnych kolegow kr?lika.Oczywiscie w pewnych granicach.
    Patrz na poczte przecie trzeba to pociac i w znacznym stapniu sprzedac.
    (800 „kolewszczyzn”)

  21. Zaczynam mieć świadomość, że nasza ojczyzna przeżywa wielki dramat z powodu utraty dla świata polityki byłego superpremiera – K.Marcinkiewicza. Dość bacznie przyglądałem się poczynaniom tego pana w świecie polityki i żadnego geniuszu w nim nie zobaczyłem. Różnił się od nowych twarzy sceny politycznej niespotykaną do tej pory siłą „parcia na szybę”, powtarzania tego co przedtem wypowiedział jeden czy drugi z braci Kaczyńskich. Jak ci ostatni mieli chwile milczenia, to p. Marcinkiewicz wsiadał na jakiś motor, wstępował na parkiet w trakcie studniówki, gdzieś tam na boisku kopnął piłkę, albo (na końcu) szedł na plażę. Miał wyklepaną litanię niby swoich osiągnięć i bez zająknięcia (z obrazą gdy mu przerywano) deklamował od początku do końca wkoło to samo i w każdym miejscu. Gdyby naszym piłkarzom powiodło się chociaż trochę na MŚ w Niemczech to nie omieszkał by swoich wielkich zasług umieścić w swojej litanii. W czasie swojego urzędowania komisarycznego non-stop prowadził niczym nie skrępowaną kampanię wyborczą. W moim odczuciu zachłystujemy się czymś co jest oryginalne jak kiedyś „Niewolnicą Izaurą”. Rażąca była ta jego buta i samochwalstwo. Nie wiem skąd w społeczeństwie ceniącym skromność (powszechne uznanie dla A.Małysza za taką cechę charakteru) nagle tyle uznania dla osoby, co do której naprawdę nie wiadomo na co ją stać. Ani razu nie było go stać na własne zdanie co do zaistniałych faktów na ówczesnej scenie politycznej. Nie wypowiedział słowa o odbytej przed chwilą rozmowie (w programie „Prosto w oczy” M.Olejnik) z innym politykiem, bo nie wiedział, co może powiedzieć – nie zdążył zapytać właściwą osobę (wszystkim wiadomo o jaką chodzi). A przecież, niektóre jego oryginalne stwierdzenia o partii, z którą tak niby zabiegał o współpracę były tak prostackie, że nie tylko premierowi nie pasowały, ale nawet nauczycielowi podstawówki. Nie potrafił się nigdy odciąć od haniebnych zachowań swoich kolegów partyjnych już nie mówiąc o zachowaniu swego pryncypała. Czy rzeczywiście nam – Polsce, potrzebni są aż tak bardzo tacy politycy – meteory świecące blaskiem zupełnie innych osób ? Chyba tylko do ubarwienia smutnych wydarzeń na scenie politycznej.
    I to by było na tyle.

    obserwator

  22. Pani Janino, pozwolę sobie na kilka uwag:

    1.Słusznie Pani założyła, że jestem mężczyzną:-)

    2.Stwierdzenie, że obecny minister skarbu ?marnie się spisuje? jest oczywiście eufemizmem. Wystaczy zwrócić uwagę na 3 sprawy:
    a) Awantura z Eureko dotycząca prywatyzacji PZU. Rząd zamiast rozpocząć negocjacje z inwestorem idzie z nim na wojnę sądową. Skutki tego w dłuższej perspektywie będą opłakane, czego najlepszym dowodem jest niedawny wyrok sądu w Brukseli.
    b) Założone w ustawie budżetowej wpływy z prywatyzacji zostały wykonane w 10% (sic!). Braki przychodów resort skarbu próbuje sobie rekompensować wysokimi dywidendami od spółek skarbu państwa. Jest polityka wyjątkowo krótkowzroczna gdyż niebawem spowoduje wyraźne zmiejszenie środków jakie te spółki będą mogły przeznaczyć na swój rozwój (inwestycje, badania, nowe technologie). Pomijam kwestię inwestycji w toku i sporządzonych wcześniej przez te spółki planów inwestycyjnych.
    c) Brak jest jakiejkolwiek koncepcji prywatyzacyjnej. Bardzo dobrze obrazuje to sprawa prywatyzacji Zespołu Elektrociepłowni Bydgoszcz S.A., która to spółka ma zostać sprzedana spółce Elektrownie Szczytowo – Pompowe S.A. Prywatyzacja a la minister Jasiński ma zatem prowadzić do tego że państwowa spółka jest sprzedawana innej państwowej spółce. Czyż to nie jest genialne?:-)

    3. W odniesieniu do CBA chciałby podkreślić, że na funkcjonowanie tej formacji w roku 2006 przeznaczono z budżetu państwa 70 milionów złotych. Warto dodać, że ustawa o CBA weszła w życie pod koniec lipca 2006r, co oznacza, że te 70 milionów trzeba wydać w nieco ponad 5 miesięcy. W przyszły roku CBA będzie kosztować budżet 120 milionów. Warto też odnotować, że mimo upływu tylu miesięcy od wejścia w życie ustawy nadal nie ma wszystkich przepisów wykonawczych koniecznych dla rozpoczęcia działalności przez CBA. Przykładowo rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów w sprawie wzoru imiennego upoważnienia funkcjonariusza CBA stanowiącego podstawę udostępniania danych osobowych pochodzi dopiero z dnia 23 listopada 2006r (wejdzie w życie 13 grudnia 2006r). Póki co zatem na spektakularne akcje CBA nie ma co liczyć.
    Odnośnie szczegółów powstawania tej nowej służby specjalnej polecam wszystkim blogowiczom artykuł w Przekroju:

    http://www.przekroj.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2389&Itemid=48

    pozdrawiam

  23. Ja również zgadzam się z opinią dr Migalskiego i zupełnie nie rozumiem medialnej troski o przyszłość K.Marcinkiewicza. Jeżeli z niego naprawdę taki polityczny „kozak”, za jakiego przez ostatni rok chciał uchodzić , to niech teraz pokaże co potrafi osiągnąć samodzielnie.
    Przymierzanie K.Marcinkiewicza do NBP czy Orlenu chyba zakrawa na kpinę,
    przecież on, oprócz bycia nauczycielem i właśnie drugoligowym politykiem,
    niczego innego zawodowo nie robił , a że przez parę miesięcy był premierem? – akurat ten etat w naszym kraju, jak dotąd, nie wymagał szczególnych kwalifikacji, a przykład dotychczasowych premierów, może poza T.Mazowieckim, W.Cimoszewiczem i M.Belką , dowodzi, że ten urząd może sprawować dowolny wybraniec, mających sejmową większość, partyjnych liderów…

  24. Jak zagospodarowac Marcinkiewicza? Who cares?
    Moze od biedy zostac prymasem, ten prymusek. Podobno poszukuja kandydata.
    Byle nie w rzadzie za moje pieniadze. Tam juz az nadto figur woskowych. Enough.

  25. Gdzie te czasy, kiedy polityka w sytuacji Marcinkiewicza posylalo sie „w ambasadory”…Na przeczekanie albo na zawsze.

    Jacobsky

  26. Hasia pisze: „No chyba, że K.M. otworzy agencję reklamową albo zajmie się zawodowo promowaniem polityków, jest lepszy od Tymochowicza, może spróbuje kreować popularność innych polityków”

    Nie sądzę, żeby był lepszy od Tymochowicza. Tymochowicz mógłby go wielu rzeczy nauczyć. Jest chodzącą autoreklamą, ale zna wiele sprytnych chwytów pozwalających zapędzić przeciwnika w kozi róg. I są to sztuczki powyżej poziomu gimnazjalistów z Gorzowa.

  27. Kabaret „Mumio” czeka niecierpliwie na swego czwartego członka. Myślę, że jest to propozycja dla Kazia Marcinkiewicza do przyjęcia.

  28. Moja spekulacja o przyszłosci Kazimierza Marcinkiewicza -dostanie propozycje bycia Ministrem u Prezydenta Lecha Kaczyńskiego o kompetencjach niedookreślonych- taki ekonomiczny doradca . Taka pozycja pozwoli Bliżniakom ostatecznie zakończyć hosse Kazimierza na scenie Pisowskiej . Jeśli tak będzie ,to Kaziu posłucha ,jak nie to won do Gorzowa . Zobaczymy jak będzie .

  29. dana1

    „Idzie o to zeby sie tego?skarbu? pozbyć za jak najlepsza cenę”

    Uhm, tyle że uzyskany tą drogą kapitał wyląduje z powrotem w budżecie państwa i będzie jak w ruskim dowcipie o gościach, co ukradli spirytus:
    „Gdie spiryt?” pyta milicjant.
    „Prodalim”
    „A gdie diengi?”
    „Propilim”

    Stwierdzenie, że firma po prywatyzacji będzie funkcjonować lepiej, wymaga dowodu. Z mojego okna na 8-mym piętrze mogę pokazać miejsce po kilku firmach, które zostały sprywatyzowane… i już ich nie ma.

  30. Śmieszna jest trwająca od niedzielnego wieczoru akcja „Cały Naród szuka roboty dla Kazimierza Marcinkiewicza.” Przepytywany na tę okoliczność jest nie tylko on sam i politycy PiSu, ale i politycy PO („czy znajdzie się w Platformie miejsce dla Kaziemierza Marcinkiewicza”), dziennikarze, komentatorzy, poznaliśmy opinię jego żony, synów.
    A to wszystko dlatego, że panuje nastrój współczucia po jego przegranej, że niby taki fajny gość, tylko to logo PiSu mu zaszkodziło, taka krzywda się porządnemu chłopu stała, za cudze grzechy cierpi…
    Mnie jakoś do płaczu z tego powodu nie jest. Nigdy nie rozumiałem skąd te powszechne zachwyty dla KM. Może to kwestia tła? Faktycznie, na tle panów Kaczyńskich i pana Edgara KM prezentuje się nieźle, ale jeśli go z tego towarzystwa wyłuskać, albo jeszcze lepiej: skonfrontować z osobami, które mają rzeczywiste dokonania, to KM wygląda po prostu blado. Czy ktoś zna jakieś jego dokonania? Jakiekolwiek? A może ktoś słyszał, aby KM choćby powiedział coś rozsądnego, co nie byłoby całkowitym, lukrowanym banałem?
    KM jest podręcznikowym przykładem tego, co kiedyś Margaret Thatcher nazwała politykiem – wydmuszką: piękny z zewnątrz i pusty w środku. A to zatańczy, a to w piłkę zagra, a to zaśpiewa z górnikami śląskie przyśpiewki, a to znów na wariografie się zbada.
    Jeszcze gorsze są jego wypowiedzi. O A. Kwaśniewskim mówiło się, że to mistrz mowy – trawy, ale przy KM były prezydent to mały pikuś. Co prawda obaj robili w miłości (AK: „Kielce, moje Kielce, kocham Was!”, KM: „Wszyscy bardzo kochamy naszą Stolicę”), ale jednak Kwaśniewski nie umiał (nie miał odwagi?) zdobyć się na taką żenadę jak ta perełka: (cytuję z pamięci) „bez waszej ciężkiej pracy nie ma węgla, a bez węgla nie ma prądu”.
    Jeśli się przegrywa wybory to nie można zwalać całej winy na szyld partyjny, przecież jakąś kampanię własną ten człowiek prowadził. I proszę zauważyć, że zaczynał w lipcu z bardzo wysokiego progu (pierwszy sondaż dawał mu zwycięstwo w pierwszej turze, ponad 60%), a w miare upływu czasu było tylko gorzej i gorzej.
    Po prostu KM nie wyczuł „targetu”, nie zorientował się, że te tanie chwyty z tańcem i śpiewem owszem, dają mu popularność, ale na wsi i w małych miasteczkach, ale nie w Warszawie. Stanąwszy przed elektoratem w miarę wykształconym, jako tako obytym w świecie, władca prowincji poległ.
    Ręce opadały, kiedy KM uruchomił swój blog (autorstwa Konrada Ciesiołkiewicza rzecz jasna) – festiwal najokropniejszych banałów w stylu (cyt. dosłowny): „Warto dbać o przyjaźń, pielęgnować ją. Naprawdę warto. Warto temu poświęcić kawałek swego życia.” A co dopiero kiedy zaczął udawać warszawiaka! Jak opowiadał, że zna Warszawę bardzo dobrze, bo na piechotę chodzi do pracy (ze Wspólnej na Plac Bankowy na piechotę – to żenada, naprawdę żenada). Albo jak bardzo kocha Legię.

    To nie tylko sprawa szyldu PiS, o nie. To raczej wyborcy zdemaskowali pana Picusia Glancusia. I bardzo dobrze, to znaczy że jednak lud nie jest ciemny i nie wszystko kupi.
    Tylko po co teraz wszyscy szukają Picusiowi posady? Dla otarcia jego łez?

    PS: Pisze Pani, że zagospodarowywanie Marcinkiewicza jest dla niego uwłaczające. No to co? A z dymisją jak było? Pan KM zwykł opowiadać, że to deszcz pada, kiedy mu w oczy plują.

  31. Śmieszne jest to, że tuż po ogłoszeniu wyników II tury wyborów dziennikarze więcej się zajmowali tym czym sie zajmie Marcinkiewicz niż Hanna Gronkiewicz Waltz.

    Kaczyński nie powierzy Marcinkiewiczowi poważnego stanowiska, usunie go w cień, a sam będzie siebie i nas niestety kompromitował;/

  32. niestety,z całokształtu wynika,że PiS i Kaczyńscy nie maja pojęcia o rządzeniu krajem-i nawet to do nich nie dociera.Cała ich działalność sprowadza sie do rozgrywek personalnych,szukaniu urojonych wrogów,wzniecaniu chwilowych wojenek ktore sa sensacją w mediach przez kilka dni poczem gasną bezpowrotnie-po roku rządzenia nie zrobili dosłownie nic-państwo działa siłą bezwładu na coraz wolniejszych obrotach i przy coraz gorszym bałaganie – a opozycja nie jest wiele lepsza.Za trzy lata znajdziemy się w bangladeszu-ze zmarnowana szansą na pieniądze unijne.

  33. Szanowna Pani,

    Myślę że nie musimy się martwić o pana Marcinkiewicza. PiS nie pozbędzie się człowieka który osiągał tak wysokie notowania w sondażach popularności przed wyborami. W ostateczności utworzy się jakieś nowe ministerstwo; PiS jest w tej dziedzinie nie do pobicia. Gorzej że PO która tak chciała odsunąć PiS od władzy, zachowuje się jak ta dziewica co to chciała i dziecko mieć i cnotę zachować. A już pan Maria herbu Rokita jest tego klinicznym przykładem. Oznacza to dalsze bicie politycznej piany kosztem spraw które naprawdę wymagają rozwiązania. Młodzi mogą wyjechać na zachód, ale co mają zrobić ci którzy z racji wieku nie mają tam czego szukać. To chyba kara boska za to że znajome wapniaki z pod znaku moheru głosują na PiS.

    A propos CBA; myślę że właśnie tylko spektakularne akcje wchodzą w grę, vide sprawa byłego ministra skarbu Wąsacza, sprawa pani Jakubowskiej itd. Czy to przełoży się na wyrok sądowy to już zupełnie inna sprawa czego dowodzi właśnie sprawa pana Wąsacza.

    Na koniec chciałbym pogratulować Pani i całemu zespłowi redakcji Przekroju doskonałego rzemiosła. Jesteście dla mnie jedynym pismem które z przyjemnościa i zaciekawieniem czytam, nawet jeżeli nie we wszystkim się z Wami zgadzam. Chapeau bas!

    Tadeusz z Łodzi

  34. Przypomnę tu, że już mieliśmy bardzo popularnego i oklaskiwanego przez tłumy, kandydata na prezydenta kraju. Pamiętacie hasło? Pietrzak na prezydenta!!! nie będzie lepiej, ale z pewnością śmieszniej!!!
    Jakoś nie zauważyłam, aby po jego klęsce w wyborach ktoś martwił się, co biedny kandydat będzie robił dalej.
    Warto mieć fach w rękach.

  35. Dla mnie Marcinkiewicz jako spec od PR-u to mit. Specem to być może jest Ciesiołkiewicz. Cały czas wydaje mi się , że Kaziu zostanie szefem MSZ, choć byłaby to przyznanie się do porażki? Innej posady jak na razie nie widzę, może Supernadzór finansowy a obecny młodzian na szefa NBP?szkoda mi Marcinkiewicza uwierzył w to , że jest wielki?upil się swym sukcesem a teraz ma kaca

  36. Tak mi się porobiło proletariacko – dyszel, chomąto, lejce. Wóz zza tyłu. Węgle na wozie. Koń z naprzodu, kantar na nim wyświeżony na okoliczność Św. Aureliona. A ja po ławeczku przycupnięty skromniutko sobie węgle wiozę do ludu pracującego miast i wsi (nie żadne WSI !!!). A we wiaderku dziura czarna jak hawkingowski wynalazek zgubny a szatański – wody nijak nie nabierzesz – zabiera wodę do środka i nie puszcza – ścierwo takie. Rozważania furmana kosmologiczne: jeśliś wiaderko wsobne wszystkowciągliwe to won z woza bo zeżre mnie konia i przydatki o węglach nie wspomnę. Zaś dać mu towarzystwo – karzełka jakiegoś? Może go objadać będzie i przetrzyma do jakiej transformacji? Wybuchnąć może jak brzucho napełni materią karzełkową! To damy troszkę, a potem zabierzemy i potłuścieje a nie napuchnie. Albo damy dwóch! Ooo, ogłupnie skąd jadać! Wiadra szkoda nawet jeśli ono krnąbrne, szlaczek na nim a jakże i wody juści wlalim zez bratem wiele a wszystko dla wyglądu. Wiadra. Nie dostaniem wody napowrót bo dziura czarna, coby dostać trzeba karmić jakoś a trzymać na boku straszno – zeżre resztę. No to co robim samodwój? Ano tak: wiadro zadeptać do ziemi zakopać natenczas zapomnieć że tu jakie wiadro było. Aaale: pałąka, co był przytwierdzony na dwie dziurki to my za plecy myk! schowamy, nikomu nie powiemy, niech leży na zapiecku. Koniowi na wzmocnienie co dobrego zostało, węgle zwalić ludowi niech ma zajęcie do wiosny, a lepsze czasy najdą wiaderko się odkopie i podrzuci wrogom. A co ! Pałączkiem je wyciągniem i sprawiedliwość będzie na nasze. A od prawa to już Hawking ustawił jak trzeba żeby tamtych pojadło

  37. Pani Janino,
    bardzo ciekawe jest to co Pani pisze na temat byłego premiera i niedoszłego prezydenta. Po wczorajszym ‚Teraz My’ zrobiło mi go najzwyczajniej w świecie żal, szczególnie kiedy widziiałam jego wyraz twarzy gdy puszczono tasme z wypowiedzią J.Kaczyńskiego, który tłumaczł o wkorzstaniu K.Marcinkiewicza. Moim skromnym zdaniem były premier jest zbyt czesto właśnie wykorzystywany prze prezesa i mam wrażenie, ze nie jest to określeniew tym konkretnym przypadku eufemizmem.
    W każdym razie pan Marcinkiewicz bardzo ciepło od dłuższego czasu ciepło wyraża się o PO, tak jak sobie zsumuję ostatnie wydarzenia w polityce, to wychodzi mi, ze prawdopodobnym jaest, że były premier zbliza sie ku platformie, utworzenie nowej partii z Rokitą też wydaje mi się absurdalne, ale Marcinkiewicz w Po? Czemu nie?

  38. Marku Piegusie – nic dodać, nic ująć. Miło mi było poczytać tak trzeźwą rzeczową opinię. Mam jednak wrażenie, ze wielu ma jeszcze nie całkiem otwarte oczy na rzeczywistość. Rozumiem, to się nie mieści w normalnej głowie. Zbyszko pisze, że na NBP lub Orlen to Marcinkiewicz jest za cienki. Drogi Zbyszko jakbyśmy mieli tak mądrych ludzi w rządzie jak ty, to …. (ach rozmarzyłam się). Przewidując posunięcia rządu trzeba wyjść na chwilę z pozawijanych zwojów swoich szarych komórek i na chwilę pomyśleć tak – jak bym był taki g…. jak XYZ, to ….. . Mój drogi zajrzyj do internetu i obejrzyj sobie skład Zarządów i ich dotychczasowe doświadczenia (polecam np. KGHM – prezesa i I zastępcę).

  39. Wlasciwie, jak to mozna ocenic, ze jeden polityk jest „dobry” drugi zly? Oczywiscie, jak fachowiec to doskonale. Ale wiekszosc politykow to nie fachowcy tylko wygadani cynicy i sposrod nich mamy wybierac.
    Mysle, ze Marcinkiewicz swoja role w zyciu politycznym w RP powinien znalezc. Ma ta jedna duza zalete, ze wyglada na w miare dobrego negocjatora i nie pogrywa ponizej pasa – juz to stawia go w czolowce. Oportunista, cynik – a skad brac innych? Marcinkiewicz, ze swoja nijakoscia i sympatycznoscia, w dobrym towarzystwie,(?PO) moglby wg mnie w polskiej polityce kiedys cos pozytecznego zrobic.
    Pomysl duetu z Rokita, choc calkiem prawdopodobny, mysle, ze dlugoteerminowo skonczylby sie rywalizacja obu panow. Rokita ze swoja arogancja na stanowisko wodza sie nie nadaje(choc bardzo by chcial), bo ma zbyt duza sklonnosc do antagonizowania ludzi. Troche jak JK, choc na mniejsza skale i z wiekszym wdziekiem.

  40. Żal biednego Kazia? Ludzie nie przesadzajcie! Widziały Kazia gały na co się PiSały :P. W ogóle trudno mi zrozumieć te wyrazy sympatii dla tegoż pana. Dla mnie jest on potworną miernotą polityczną, zupełnie bez charakteru.
    Dużo ciekawsze jest to co dzieje się w PO. Wg mnie nie Tusk, nie Rokita, ale B. Komorowski powinien zostać liderem tej partii. Dużo ciekawsza osobowość, medialny, nie ma Rokitowego zacietrzewienia (o kapeluszu nie wspominając :P), ani nijakości Tuska.
    Z najlepszymi pozdrowieniami dla autorki bloga.

  41. Marcinkiewicza mozna zagospodarowac w kazdy dowolny sposob – przeciez to marionetka bez kregoslupa, byl premierem, wykopali, pocalowal w reke wykopywaczy, podziekowal, i jak Pani pisze, wzial sie za rzadzenie Warszawa i myslal, ze to ma w kieszeni. Tacy jak on sa na uzytek wladzy. Kazdej wladzy. Osobiscie czuje odraze do tego typu atrakcyjnych typow.
    Tak atrakcyjnych, jak oportunistycznych. Fuj!

  42. Pani Janino,
    Miałem Pani wpis skomentować wczoraj (czyli 29.11), ale piszę dzień później. Bo chciałem poczekać na rozwój sytuacji. Chodzi mi o J. Rokitę. Bo teraz trwa zagospadarowywanie niedoszłego „premiera z Krakowa”. Niektórzy już wieszczą, że J. Rokita zostanie usunięty z PO i stanie się członkiem rządu. Pożyjemy zobaczymy.
    Dla mnie ten hałas wokół pana Rokity, a wcześniej pana Marcinkiewicza w jakiś sposób wiąże się z wypadkiem w kopalni „Halemba”. Otóż część mediów (mam na myśli radio i telewizję) nie potrafi znaleźć „złotego środka” i jak się uczepią jakiegoś tematu to mówią tylko o jednym. Tak było w zeszłym tygodniu. Tak jest teraz. A dla mnie przegrana Marcinkiewicza i zamieszanie wokół Rokity to zmartwienia tych panów i ich partii. Nie rozumiem po co tak nakręcać atmosferę.

  43. Uważam,że Marcinkiewicz Kazimierz zamiast czekać w nerwach na decyzję swego Prezesa powinien wziąć los w swoje ręce i zainwestować w swój rozwój.Sytuacja w której się znalazł sprzyja refleksjom nad sensem życia,stawianiem pytań”Mieć czy być”,poszukiwaniom szczęścia w duchowości itp.Widziałbym dwie drogi,którymi mógłby podążyć Pan Premier:
    1.Droga hard-powrót do źródeł.Oznacza dobrowolne zamknięcie się w klasztorze,najlepiej którymś z narodowych sanktuariów i oddanie się pod opiekę duchownych.Proces ten nazywany jest formowaniem.Sprowadza się do rannego wstawania,zimnych pryszniców i niekończących się modlitw Obok tego praca fizyczna-najlepiej w ogrodzie i walka wewnętrzna z popędami.Sądzę,że po kilku miesiącach Premier wróciłby do źródeł,czyli pełnych romantyki i pasji czasów,w których z kolegą Jurkiem zakładał ZChN.I wtedy-odnowiony-mógłby znów zaskarbić sobie zaufanie Prezesa.
    2.Droga light-romantyczna włóczęga.Polecałbym wyjazd do Portugali.Piękne, puste o tej porze plaże sprzyjają długim spacerom i rozmyślaniom nad sensem życia.Ryczące fale Atlantyku uświadamiają jak niewiele znaczymy w obliczu potęgi przyrody.Wieczorami w portowych tawernach tańce i półcelibaty z urodziwymi Ukrainkami.Nocne,inspirujące rozmowy z Prezydentem Havlem,który cieszy się w tym kraju polityczną emeryturą.Dieta rybna sprzyjać będzie utrzymaniu tężyzny,zaś sztormowy wiatr nada skórze fotogeniczną brązową barwę.Powrót wiosną-na wybory- z dodatkowymi atutami-znajomością portugalskiego,ukraińskiego i czeskiego.
    Pozdrawiam serdecznie

  44. Moim zdaniem Kaczyński nie pozwoli, żeby Marcinkiewicz objął jakiś ważny- zwłaszcza medialnie- resort, ale mimo wszystko MSP mogłoby być dobrym strzałem.
    Po pierwsze, obecny minister jest więcej niż niewłaściwym człowiekiem, a prywatyzację trzeba przyspieszyć. Myślę że rząd zdaje sobie sprawę, że to właściwie ostatnie łatwe do wykorzystania rezerwy mogące pozwolić z jednej strony wykazać się w Brukseli jakąkolwiek równowagą budżetową, a z drugiej rzucić parę prezentów na rzecz „solidarnego państwa”.
    Po drugie zaś, prywatyzacja jest w Polsce niezbyt popularna, a już wśród elektoratu PiSu szczególnie znienawidzona. To uniemożliwiłoby Marcinkiewiczowi próby jakiejś samodzielnej gry, bo po odejściu z resortu miałby zerowe poparcie społeczne.

  45. Do Jacobsky:

    z tym abmasadorem to nie wiem czy to taki dobry pomysł. Właściwie jakie ma kompetencje by nim być?

  46. adamo33, zgadzam się.
    Zostawmy w spokoju Marcinkiewicza. J.Kaczyński znajdował posady dla przeciętniaków, znajdzie ją i dla KM.

    Marcinkiewicz nie jest genialnym politykiem ale wiernym żołnierzem. Gdyby było inaczej J.Kaczyński nie wysunąłby jego kandydatury na premiera RP.

  47. Co do WSI-to co się wyprawia zakulisowo to jest szczyt niekompetencji ludzi którzy zajmuja się zarówno weryfikacją jak i tworzeniem „nowych” służb,ciągle tylko mówi się o poczynaniach WSI a nikt się nie pyta jak wygladają nowe służby czyli SKW,chyba z prostej przyczyny,że tych służb jako takich jeszcze nie ma ,no chyba ,że tylko na papierze który jak wiadomo przyjmie wszystko,o kryteriach przyjmowania do SKW przemilczę…czas płynie i w tym przypadku interes Polski nie jest chyba najważniejszy dla naszych rządzących a mieli mieć podobno gotowe projekty w szufladach.

  48. Pani Janiono!
    Szalenie spodobał mi się zwrot ‚zagospodarowac Marcinkiewicza’.Naszla mnie nawet piorunujaca mysl,iz to wlasnie resort gospodarki bylby najbardziej odpowiedni dla pana Kazimierza. Bo przeciez dla bylego nauczyciela fizyki,bylego premiera,bylego gospodarza stolicy,bylego itd itd nie ma lepszego stanowiska,prawda?Bo przeciez Pan Kazimierz zna sie doskonale na zawilosciach krajowej gospodarki,czyż nie?
    Bardzo niezdrowe wg mnie jest takie usilne upchniecie Marcinkiewicza w rzadzie. Aby pokazac,ze przyjaciol w biedzie sie nie zostawia,ze trzeba mu pomoc. Tylko w jakiej biedzie jest Marcinkwieicz skro calkiem niedawno mowiono,ze jego przegrana w stolicy to zadna porazka,zaden wstyd.I dlaczgo za Marcinkiewicza decyduje sie o pomocy dla jego osoby?Moze on biedny wcale nie chce takiej pomocy?Moze ma dosc ciaglego grania jego osoba, bo takie wlasnie odnosze warazenie, jakoby PiS przez ostatnie miesiace zastawial sie osoba wspomnianego Kazia.Dlugofalowe wyswiecanie jego osoby jak widac nie zdalo egzaminu i teraz w ramach zadoscuczynienia pan premier chce usilnie wcisnac gdzies dobego Kazia. Bardzo zle to widze i mysle ze takie wyssane z palca zmiany nie beda dobre.Chyba ze mowimy o tece ministra edukacji narodowej…to inna sprawa:)
    pozdrawiam
    Natalia

  49. Andrzej B
    „Stwierdzenie, że firma po prywatyzacji będzie funkcjonować lepiej, wymaga dowodu. Z mojego okna na 8-mym piętrze mogę pokazać miejsce po kilku firmach, które zostały sprywatyzowane? i już ich nie ma.”

    Celem firmy nie jest istnienie samo w sobie.Nie jest i nie moze byc firma „fabryka etatow” to bylo w PRL.

    „i już ich nie ma”- i dobrze nie mialy ekonomicznego sensu.
    Pozdrawiam

  50. A co mnie obchodzi praca dla Kazimierza Marcinkiewicza? A kto kiwnął palcem, żebym ja miał jakąkolwiek pracę? Każdy jest kowalem swojego losu, niech więc liczy na siebie, a nie na premiera, choćby i był samym Kaczyńskim w jednym.

  51. Dowcipy o Rokicie, czyli Diabeł ubiera się u…

    Zapraszam:

    http://komentarz.salon24.pl/1791,index.html

  52. Coż byc takim popularnym politykiem jak Kazio Marcinkiewicz to, rzeczywiście trudna robota, a jeszcze przegrac. Nie odszukajmy sie, to dla takiego formatu polityka jak Marcinkiewicz to porazka osobista, moze nie zawodowa, przeciez jeszcze istnieje życie oprócz polityki np. biznes.. Czy bycie ministem gospodarczy to mi przypominia sytuacje w szczecinie nie wiem czy ta analogia jest współmiernia, ale wygrał w Szczecinie polityk mało znany Piotr Krzystek, wygrał z Jackiem Pechota człowiekiem, które chyba całej polsce kojarzy sie w Szczeciniem, ale podobno miał zły wizerunek, Sld ma zły wizerunek i pewnie pamietaja mu tą stocznie szczecinska, ze zbankrutowała, a on mało zrobił. Coz po porównanie jest troche bez sensu, przeciez Marcinkiewicz jest popularniejszym politykiem od Piechoty. A co pomysł zeby Marcinkiewicz założył firme public elations to bardziej, niech założy jego były rzecznik Konrad Cieslikiewicz, to jego głowna zasługa była popularnosc Kazia.
    Serdecznie pozdrawiam

  53. Ago droga, zanim wyslesz swoj post, przeczytaj i wywal wszystkie „coz”, bardzo Ciebie prosze ! Skad Ty to w ogole wzielas? Pare przecinkow tu i tam by sie przydalo, oj przydalo, ale niech juz bedzie… bylebys sie tego „coz” pozbyla raz na zawsze! 🙂
    Pozdrowienia

  54. JP: Przydałaby się dłuższa dyskusja z Quasi, twierdzącą (twierdzącym?),

    Q: Quasim twierdzacym. 🙂

    JP: że podobno przebieramy nóżkami do liberalno-lewackiego bloku.

    Q:

    Wypiera sie Pani tego? No coz, faktem jest ze pod tym wzgledem zdaje sie przodowac redaktor Zakowski (myle sie?), ale i w Pani artykulach ten klimat wyczulem. Myle sie? Poszukac cytatow, ktore sklonily mnie do takich podejrzen, by mi mogla Pani wyjasnic ‚co poeta mial na mysli’?

    Zwykle owo mniej lub bardziej jawne „przebieranie nozkami” (pisze ogolnie o „Polityce”, nie konkretnie o Pani) jest scisle sprzezone z wybrzydzaniem na PO jako niby jakis „PiS-bis” (i bedaca z tego powodu rzekomo „niewyrazista opozycja” i kiepska alternatywa wobec PiS) , przy czym nigdy nie spotkalem sie chocby z proba uzasadnienia tego radykalnego osadu. Moge tylko snuc domysly, coz takiego maja panstwo przez te slowa na mysli:

    # To, ze PO – zwlaszcza Rokita – stosowalo podobna (ale chyba tylko powierzchownie podobna)* do PiSowskiej demagogiczna retoryke „ozdrowienia panstwa” (wyrugowania rzekomych ‚afer’ i ‚aferalow’, jakoby stanowiacych conajmniej znaczacy problem panstwa polskiego)? Wrogosc do postkomunistycznej ‚bezboznej’ lewicy (takie to dziwne u konserwatywnych liberalow z solidarnosciowym rodowodem i zyciorysami podobnymi do S. Niesiolowskiego?)?

    # Ze zaglosowala – rzekomo pod wplywem psychicznego szantazu PiS i wbrew wlasnym przekonaniom (to zdaje sie, Pani teoria) – za CBA (a jesli nawet bez przekonania, to czy to posuniecie chroniace przed oczywistym PiSowskim posadzeniem o lze-elitarna ‚wscikla obrone Ukladu’, bylo posunieciem politycznie blednym?)?

    # Ze przyklaskuje lustracji [nota bene – miazdzaca wiekszosc spoleczenstwa jej przyklaskuje, jednoczesnie chyba niewiele sie nia interesujac i uwazajac za sprawe co najwyzej trzeciorzedna; chyba tylko dziennikarze i ultra-prawicowi fanatycy sie nia naprawde emocjonuja], nieraz byc moze nawet bardziej gorliwie i mniej ostroznie niz PiS?

    Przeciez to sa w gruncie rzeczy blahostki. Polityczne ornamenty, nie znaczace nic w porownaniu do skrajnych roznic w:
    # rozlozeniu priorytetow (panstwo vs gospodarka);
    # stylu uprawianej polityki (stosunek do elektoratu, do opozycji, do polityki miedzynarodowej, do instytucji panstwowych, do wizji demokracji, dobor potencjalnych partnerow/koalicjanto, partia wodzowska vs partia indywidualnosci etc);
    # filozofii gospodarczej (solidarni vs liberalni);
    # wizji panstwa (zcentralizowane, zawlaszczone, zamordystyczne vs obywatelskie, samorzadne, biurokratycznie odchudzone).

    * – PO zdaje sie ani troche nie wierzyc w paranoiczne urojenia kaczystow o spisku postokraglostolowego ‚Ukladu’, to nie ‚odnowa panstwa’, lecz gospodarki mialaby byc priorytetem Platformy.
    PiS chce ‚oczyszczac’ panstwo McCarthystycznymi metodami ‚rozliczania’ (biegunka komisyjna), ‚rozwalania zlych i zastepowania dobrymi (czyli swoimi)’ i ‚scigania’.
    PO chcialoby raczej oczyszczac panstwo poprzez ‚profilaktyke’: zmiane mechanizmow wladzy na mniej sprzyjajace rozwojowi korupcji i bardziej przejrzyste, dzieki czemu utrudniajace jej mozliwosc trwalego zakonspirowania sie.

    BTW: Zdaje sie, ze moj retoryczny ozdobnik ‚przebieranie nozkami’ nie przypadl Pani do gustu? O ile dobrze pamietam, podobna alergiczna reakcja odpowiedziala Pani niegdys podczas jakiejs debaty przed euroakcesyjnym referendum, gdy jeden z Pani oponentow – o ile dobrze pamietam, jakis sKorwinsyn (Michalkiewicz?) – wstapienie do EU okreslal mianem ‚anszlusu’… 😉

    JP: Najpierw trzeba byłoby sprecyzować, co kryje się pod określeniem ?lewactwo?.

    Q:

    To przeciez oczywiste – nieco pejoratywne okreslenie na poglady lewicowe:
    # ‚wrazliwosc spoleczna’ (czyli socjal) + ‚egalitaryzm’ (czyli przywileje) (ergo wysokie, niesprawidliwe, skomplikowane podatki oraz wielka, kosztowan, patologiogenna, wszechregulujaca, malo wydolna i w duzej czesci zbedna biurokracja);
    # prawnie narzucona polit-poprawnosc + neutralnosc swiatopogladowa panstwa i prawa + antyklerykalizm + promowanie akonserwatywnego modelu rodziny (refundacja srodkow antykoncepcyjnych, panelizacja bicia dzieci, edukacja seksualna);
    # ideologia oparta na zmaganiu sie ze spolecznymi pseudo-problemami o czwartorzednym znaczeniu: aborcjofilia (propagandowo uzasadniana biadoleniem – w kontekscie tego sporu filozoficznie bezwartosciowym – na ‚pieklo kobiet’), gejofilia, walka o interes kobiet, rzekomo dyskryminowane przez obecne ustawodawstwo.

    Odnosze wrazenie, ze linia ideowa ‚Polityki’ jest najblizsza wolnorynkowo wycentrowanej nowoczesnej (bez postPRLowskich sentymentow), umiarkowanej lewicy – cos na ksztalt demokratow.pl. Myle sie?

    JP: Jeżeli jest możliwe porozumienie PiS z Samoobroną, to każde porozumienie jest możliwe.

    Q: No chyba Pani zartuje?

    Po pierwsze: non sequitur – z tego, ze PiS dokonal precedensu zawierajc porozumienie z partnerem o szemranej reputacji (ale programowo i pseudo-ideowo dosc zblizonym), nie wynika ze od tej pory sojusze miedzy partiami biegunowo rozniacymi sie pod wzgledem programowym i ideowym moga stac sie mozliwe.

    Po drugie. Sama Pani wielokrotnie pisala, ze sojusz miedzy PiS a SO i LPR jest jak najbardziej naturalny, ze wzgledu na:
    # podobienstwa programowe (konserwatyzm obyczajowy, prawny radykalizm, a przede wszystkim – Populizm i Socjalizm);
    # podobienstwa ideowe (wiara w ‚okraglostolowa zdrade’ i ‚zlodziejska prywatyzacje’, potepianie w czambul dorobku IIIRP i nawolywanie do rozliczenia jej architektow);
    # podobienstwo ‚zelaznych elektoratow’ – roszczeniowy, sfrustrowany, struty zawiscia i kierowana na oslep msciwa nienawiscia, podstarzaly, slabo wyksztalcony, prowincjonalny, ‚moherowy’ zascianek z ‚Polski B’.
    Czy analogiczne podobienstwa widzi Pani miedzy PO a LiD?

    Po trzecie. SO (a scislej – Lepper) jest de facto bezideowa i cyniczna – moze wejsc w kazdy uklad. LPR to partia pozbawiona honoru (a przez to gotowa na kazde ustepstwo) przez wiszacy nad glowa ‚miecz Damoklesa’ wyborow parlamentarnych, oznaczajacych dla niej totalna eredykacja ze sceny politycznej. Natomiast Kaczynscy sa do bolu pragmatyczni w dazeniu do swojego celu – ‚rozbicia Ukladu’. Sojusz z ‚przystawkami’ w najmniejszym stopniu temu celowi nie zagraza. Fakt ‚marnej reputacjii’ samoobroncow nie ma znaczenia – pospolite huliganstwo Leppera nie ma nic wspolnego z grzechami Okraglego Stolu, IIIRP i „michniczenia’. Nawet fak ufajdania SO SBckimi i PZPRowskimi odpryskami jest zaniedbywalnie malo wazny: zapewne wg paranoicznych rojen braci, w Samoobronie plywaja – obecnie juz do gory brzuchem – jedynie ubekistanskie plotki; ubekistanskie rekiny i wieloryby zeruja w PO i SLD…
    Czy podobny klimat porozumienia widzi pani miedzy PO a LiD? Bo ja nie widze. Co te ugrupowania laczy? – Wybrzydzanie na PiSizm. Co je dzieli? – Wszystko inne (no moze poza proeuropejskim nastawieniem i bardziej cywilizowana fasada uprawiania polityki).

    Po czwarte – najwazniejsze. Zawarcie koalicji to nie tylko porozumienia natury politycznej i personalnej. To przede wszystkim wspolny program.
    Nie wiem jak przecietny wyborca, ale ja nie mam tzw. ‚sympatii politycznych’. Przy glosowaniu nie kieruje sie dopartyjnymi sentymentami, lecz traktuje partie polityczne jako nosniki pewnych programow i idei, ktore chcialbym, zeby byly realizowane w kraju. Kto je bedzie realizowal jest juz sprawa trzeciorzedna, byle tylko jego kompetencje merytoryczne mu to umozliwialy.
    W przypadku zawierania koalicji nieuchronne sa kompromisy programowe. Owe kompromisy powoduja zniweczenie wyjsciowych programow/idei. Tym wieksze, im wieksze roznice miedzy koalicjantami i mniejsza rozdzielnosc ich ‚nisz ekologicznych’. Programowo-ideowe profile PO i LiD sa biegunowo rozne, a roznice jeszcze zapewne beda sie poglebiac (odwrotnie niz za czasow Millerowo-Belkowo-Hausnerowych), wszak LiD bedzie zmuszone do rywalizacji z PiSem (i przystawkami) w zakresie Populizmu i Socjalizmu.
    Jakiego wyborce – kierujacego sie podobnym rozumowniem jak j ja – zainteresuje ‚srednia arytmetyczna’ z programu ‚solidarnego’ i ‚liberalnego’?
    W przypadku niedoszlej hipotetycznej koalicji POPiS nadzieje na w miare sensowny program – zwlaszcza w przypadku zwyciestwa PO – stwarzala czesciowa rozdzielnosc ‚nisz ekologicznych’ i priorytetow: PO bylo bardziej zainteresowane robieniem ‚chleba’ (gospodarka, wspolpraca zagraniczna), a PiS – robieniem ‚igrzysk’ (‚rozliczanie’, rozbijanie ‚Ukladu’, radykalizowanie wymiaru sprawiedliwosci..). Czy Pani zdaniem podobny rozdzial nisz bylby mozliwy miedzy PO a LiDem? Lewica moze oddac PO gospodarke? Nie wierze!

    JP: Ja uważam, że konserwatywni liberałowie mogą się porozumieć z socjaldemokratami i demokratami

    Q: I jaki zgnily kompromis programowy moze sie z tego urodzic? Kogo taki skundlony program bedzie interesowal?

    JP: (niejeden taki alians już w Europie był)

    Q: Gdzie? Jaki program miala taka przedziwna hybryda? Co z tego wyszlo? Na ile byly tam realia polityczno-ekonomiczne podobne do naszych, na ile ich kolibry i socdemy przypominaly naszych?
    Ma Pani na mysli takie egzotyczne konstrukty jak ostatni pseudo-zwycieski blok Prodiego (zdaje sie ze zrzeszajacy i komunistow i jakichs faszyzujacaych radykalow) we Wloszech?

    JP: o wiele łatwiej niż z coraz bardziej narodowo-katolickim PiS.

    Q: A czy przypadkiem owa kato-endeckosc PiSu nie jest tylko wyborcza mimikra przybrana na potrzeby laszenia sie do Rydzyka i moherowego elektoratu, z rzeczywista ideologia PiSu (spiskowa teoria dziejow i paranoiczna komuchofobia) majaca umiarkowanie wiele wspolnego (pomijam tu ideowych ekscentrykow pokroju Pilki)? Zreszta, w czymze owa narodowo-katolickosc mialaby przeszkadzac przy budowie porozumienia z konserwatywna, postsolidarnosciowa PO?

    JP: A swoją drogą, jedni mają prawo przebierać nóżkami do mitycznego POPiS-u, a inni do koalicji PO z centrolewem.

    Q:

    Prawa do przebierania nozkami nie odbieram nikomu, z neonazistami wlacznie. Pytam tylko, na ile powody takiej ekscytacji sa racjonalne.

    Podniecanie sie POPiSem bylo o tyle uzasadnione, ze obie popisowe partie popisowo trabily POPiSowa retoryka – mozna bylo przypuszczac, ze POPiS jest mimo wszystko realny, wszak obu partnerom na nim zalezy i od dawna sie do niego przygotowuja (a klotnie, obelgi i akcentowanie roznc to jedynie artefakty kampanijnej wrzawy).
    Popisowa propaganda byla bardzo mila uchu pospulstwa, naiwnie wierzacego prostackim wizjom, gloszacym ze podstawowym problemem Polski jest postSBecko-SLDowska korupcja i jakies demagogicznie wykreowane niby-afery.
    Niektorzy – w tym, jak zdaje sie Pani tez zauwazyla, redaktorzy ‚Dziennika’ – tak zaczadzili sie ta propaganda, ze do dzis dnia maja emocjonalne powiklania po popisowym poronieniu POPiSu, ktorego akuszerami byli…

    Nie widze mozliwosci, by POLiD byl w stanie wygenerowc chocby tak mizerny lepisz, jak wyzej opisana pusta retoryka POPiSu. Bo haslo ‚odsunac PiS od wladzy’ to chyba troche za malo…

    JP: Jeżeli PO potrafi zawierać sojusze w obie strony (tak jak to robi po wyborach samorządowych),

    Q: Samorzad i parlament/rzad to zupelnie rozne swiaty. Nawiasem mowiac, osobiscie znam (ex) samorzadowcow LPR (zwiazanych z marszalkiem Kowalskim) o pogladach skrajnie roznych od giertychizmu: proeuropejskosc, dosc znaczna prorynkowosc i antysocjalnosc (w tym sprzeciw wobec becikowego), kompletny ignorowanie kwestii ideologiczno-obyczajowo-swiatopogladowych (w tym brak sprzeciwu wobec gejostwa, jego postulatow i manifestacji). Tu o przynaleznosci partyjnej czesto decyduja kwestie tak prozaiczne jak prymitywny oportunizm/koniunkturalizm, personalne sympatie/antypatie (w tym kolesiostwo, nepotyzm) i sila lokalnych struktur (kompetencje lokalnych dzialaczy, tradycyjna pozycja partii w danym regionie itp.). Zwlaszcza na prowincji.

    JP: to dobrze.

    Q: Dla kogo dobrze? Dla jej wyborcow? Mam co do tego watpliwosci…

    JP: To znaczy, że zaczyna być ugrupowaniem z przyszłością,

    Q:

    A nie uwaza Pani, ze zblizenie do postkomunistycznej, upodlonej aferami lewicy (kosztem niby-zdrady solidarnosciowych idealow i zbrukania koliberalnego programu) bedzie kosztowalo PO wielki odplyw elektoratu, tym bardziej prawdopodobny, ze kaczysci niechybnie wykozystaja okazje by zajezdzic PO na smierc jak lysa kobyle (za pokazanie ‚prawdziwej twarzy’ okraglostolowych zdrajcow i SBekofilow, za zlodzieji i aferalow spod znaku ‚ukladu warszawskiego’, za ‚wsciekla obrone szarej sieci Ukladu’ itd.). Przeciez PO juz nie raz dowiodlo, ze nie potrafi sie skutecznie bronic prze PiSowskimi atakami, z najtandetniejsza kurszczyzna wlacznie…

    JP: które przestało się bać Kaczyńskiego.

    Q: Obawiam sie, ze utrata strachu przed Kaczynskim moze byc dla PO letalna…

    pozdrawiam
    Quasi

  55. Operacja „Zagospodarować Kazia”

    Cel: uczynić z Marcinkiewicza na nowo członka rządu, aby wraz z Ziobrą i Religą był twarzą kampanii „zmiękczającej” wizerunek rządu nadszarpnięty przez kolejne akcje a’la zaproszenie do rządu „zbrodniarza, prawie mordercy” Rokity.

    Realizacja: najpierw trzeba znaleźć właściwe ministerstwo. Moim zdaniem najsensowniejszy jest MEN. MSZ, MSP, nawet MF też są kuszące, ale ich objęcie przez Marcinkiewicza zrobiło by z niego człowieka z zawodem „Dyrektor” (vide „Poszukiwany, poszukiwana”). A na edukacji atrakcyjny Kazimierz trochę się zna, mój ojciec usłyszał o nim po raz pierwszy, gdy będąc vice kuratora oświaty w Gorzowie Wlkp. za czasów AWS Marcinkiewicz urządził piekło w wizytowanej szkole z powodu braku krzyży w salach lekcyjnych. Znaczy się, kompetencje ma …Jedynym problemem jest Giertych. Na szczęście LPR został już przez PiS skonsumowany i partii tej został daremna walka o głosy z krasnoludkami. A sam Roman zostanie zdymisjonowany w wyniku czasowo dla PiS wyjątkowo korzystnego „ujawnienia” przez Dziennik zapisu imprezy MW. Impreza ta w niczym nie odbiegała od standardowej imprezy MW, o czym nie raz przekonaliśmy się dzięki zdjęciom i literackim wynurzeniom takich person jak np. minister od morza czy wiceprezes TVP (ze znanego z dużej liczby skinów-faszystów Głogowa). Sposób spędzania wolnego czasu przez kuźnię kadr koalicjanta „zaskakująco” przestał się nagle podobać PiS. Efektem tego będzie głos Marcinkiewicz z radio lu TV witający uczniów 1 września 2007.

    P.S. zauważyli Państwo zadziwiającą – biorąc pod uwagę wypowiedzi naczelnego genealoga PiS – bliskość tej partii i kapitału niemieckiego (Axel Springer Verlag). Newsweek, Dziennik i Fakt to niemieckie inwestycje i ostoje prorządowego „niezależnego bo prawicowego” dziennikarstwa. A i Solorzu ucichło, gdy zgodził się na sprzedaż części akcji Polsatu Springerowi. Czas na odzyskanie telewizji komercyjnych ?

  56. Chyba bede tutaj czesciej zagladal 🙂 mozna sobie poczytac.

  57. Sawo! – Ty sobie drwisz, a tu nie bardzo jest się z czego śmiać.
    Poważni analitycy i doświadczeni dziennikarze zupełnie serio rozważają możliwość objęcia prezesury, w tak newralgicznych dla państwa instytucjach, przez kompletnego dyletanta w tych specjalnościach, że aż się boję pomyśleć, że do tego może dojść!
    Owszem, wiem jakich „orłów” desygnują politycy do zarządów państwowych spółek, ale to wcale nie tłumaczy, że K.Marcinkiewiczowi należy się aż taka synekura!

  58. Zbyszku, nie drwię, alem zasmucona wielce. Otaczająca rzeczywistość już wyczerpała całe moje pokłady smutku, nadziei i żeby zachować jeszcze odrobinę zdrowia psychicznego, pozostaje mi patrzeć na to z przymróżeniem oka.
    A ci analitycy i doświadczeni dziennikarze pytają o prezesurę dla Kazia, nie z tego powodu, iżby uważali, że mu się taka synekura należy, tylko z powodu przewidywań na podstawie obserwacji działań tego rządu (przynajmniej tak sądzę). Jak napisałam – twojej mądrości to oni nie posiadają i żeby im najmądrzejsi analitycy i doświadczeni dziennikarze sugerowali, że to bzdura, to nie miałoby żadnego znaczenia – ONI wiedzą lepiej. Przypomnij sobie: Dziwisz, Safjan, cóż to tylko mędrcy, …… którzy się przecież m y l ą. Nie przekonasz przekonanych i nie nauczysz nieomylnych.
    Och jak bardzo chciałabym się mylić i kajać za swoją głupotę.

  59. Zothip,

    Jakies tam chyba ma. W koncu spotykal sie z politykami zagranicznymi.

    Gdyby tak przyjzec sie kompetencjom wiekszosci ambasadorow…
    I tak cala robote dyplomatyczna wykonuje personel, a nie ambasador.

    Pozdrawiam,

    Jacobsky

  60. hm… z tym zasadzeniem sie na nie mojego ministra i posla-ktorego-nazwiska-sie-nie-wymienia, rozpetanym jakby nie bylo przez czytelnie sympatyzujacy z wlasciwym obozem dziennik by sie zgadzalo zagospodarowanie marionetkiewicza w charakterze ministra od kaganca. ale z drugiej strony, marionetkiewicz ma doswiadczenie i w pracy w szkole, i w pracy w administracji oswiatowej, moze nawet wie, ze w szkole obowiazuje karta nauczyciela, i w ten sposob znaczaco by odbiegal od reszty orlow z tego żondó fahofcuf. trudna sprawa, jako zywo.
    pzdr
    guzik

  61. Quasi! – O superbe, qui suberbis, tua superbia te superabit!
    i

css.php