Skrót myślowy - Blog Janiny Paradowskiej Skrót myślowy - Blog Janiny Paradowskiej Skrót myślowy - Blog Janiny Paradowskiej

2.06.2008
poniedziałek

Napieralski w pułapce?

2 czerwca 2008, poniedziałek,

Co tu pisać po zakończonym kongresie SLD? Nie bardzo wiadomo, bowiem nikt tak naprawdę nie wie, co z niego wynika.

Co u Napieralskiego było grą, a co jest autentyczne? Nawet nie wiadomo, czy władza będzie skupiona w jednym ręku i czy wygaśnie rywalizacja między Napieralskim a Olejniczakiem. Jeżeli Olejniczak utrzyma stanowisko szefa klubu parlamentarnego, będzie miał faktycznie większą władzę niż Napieralski. Rządzić na Rozbrat to nie to samo, co rządzić w Sejmie, gdzie głosy mają realną moc, a Sojusz ma pakiet kontrolny, zwłaszcza przy wecie prezydenta. Dwuwładza może więc być faktem. Czy przed każdym posiedzeniem Napieralski będzie zwoływał kierownictwo partii, celem wydania instrukcji posłom i udzielał Olejniczakowi kolejnych nagan? Przecież konstytucja stanowi, że mandat jest wolny i instrukcji być nie może.

Na razie, w ramach wielkiej odnowy, mamy czwórkę wiceprzewodniczących z zupełnie starego rozdania. Któraś z gazet zamieściła fotografię, na której w zwartym szyku stoi kierownictwo z czasów Oleksego. Jest tam Napieralski, jest Szmajdziński, a także Katarzyna Piekarska, czyli znów sami swoi. Nowi podobno kandydowali, ale ich wycięto, podobnie jak największych zwolenników obecnego przewodniczącego. Wypada więc całe to zdarzenie z 1 czerwca interpretować tak, że wybrali Napieralskiego, ale natychmiast się przestraszyli i wybrali ludzi już we władzach sprawdzonych, czyli kolegów bardzo doświadczonych, którzy dla wyborcy uroku nowości jednak nie mają. Czy to oznacza, że delegaci znów nie mieli zdania i nie wiedzieli, na co tu właściwie postawić – jakąś wielką odnowę czy kontynuację?

Ponadto, a może przede wszystkim, w jakim celu wybrali? I tu zaczynają się kłopoty. Nowy przewodniczący był tak wzruszony samym faktem zwycięstwa (obowiązkowe pozdrowienia z ekranu dla matki i ojca), że nie był w stanie wyartykułować jednego składnego zdania. Dziękował i dziękował. A gdzie przygotowane programowe przemówienie i to o państwie, a nie o partii, gdzie charyzma lidera, gdzie ta silna ręka, która pozwoli stworzyć sprawną drużynę, gdzie ten autorytet, który sprawia, że gdy nowy przewodniczący mówi, to wszyscy słuchają? Czyli po prostu, gdzie profesjonalizm, choćby w politycznym marketingu, który – jak się wydawało – był mocną stroną Napieralskiego?

Pozostał obraz młodego człowieka, który przed kamerami jest tak szczęśliwy ze zwycięstwa, że aż bezradny, może nawet wzruszająco bezradny. Najeździł się chłopak po Polsce, naobiecywał, że będzie 20 proc. poparcia i na dodatek fura posad we władzach. Tymczasem kilka tur głosowań, a kandydaci nowego przewodniczącego na wiceprzewodniczących przepadają i już nie mówi się, że ma być siedmiu zastępców. Może być ich mniej. Ale przecież posady obiecano. Miejsc zwolnionych przez wyrzucanych Janika i Nikolskiego nie wystarczy, by zaspokoić obietnice. Zresztą, dlaczego akurat wyrzucać Janika i Nikolskiego, a zapraszać Millera? Osobiście wysoko cenię powyborcze analizy Nikolskiego i nie wiem, komu akurat Janik na zapleczu wadzi, wyjąwszy grupkę dziennikarzy tropiących postkomunistów, którzy nagle tak pokochali Millera z Oleksym, że ich z telewizyjnych ekranów i łamów gazet po prostu nie wypuszczają, zwłaszcza kiedy trzeba Sojusz sponiewierać, od czego panowie stali się wybitnymi specjalistami. Nie ma to jak urażeni dawni liderzy, zawsze na nich można liczyć.

Napieralski jest więc w trochę w pułapce. Wokół ma bardziej ludzi Olejniczaka niż swoich, ma partię raczej przestraszoną niż wypinającą odważnie piersi do przodu, gdzieś za plecami ma jakichś doradców, którzy mu nie zawsze mądrze radzą. Już pierwszego dnia rąbnął, że ustawa medialna ma iść do kosza, a więc Sojusz podeprze weto prezydenta, czyli utrzyma władzę PiS w mediach. Na żadną politykę, w której mieści się także układanie się z różnymi partiami, nie zostawił sobie miejsca. Jeżeli na tym ma polegać ta nowa jednoznaczność, to znaczy, że na prawdziwą politykę nie ma miejsca. To jest zresztą bardzo ciekawe, bowiem kwestię odpowiedzialności za media, w tym za ustawę medialną wziął na siebie kilka miesięcy temu Napieralski. Efekt jaki? Nie potrafił porozumieć się z Platformą? Porozumiał się z prezesem Urbańskim, że dostanie jakąś posadę dla kogoś ze znajomych na otarcie łez?

Na razie cieszy się PiS, Gosiewski wręcz promienieje. Jeżeli to jest negocjacyjny sukces, wypada pogratulować. Może Grzegorz Napieralski jest miłym facetem. Katarzyna Piekarska, która nie ma powodu, by Olejniczka lubić, bowiem wylądowała w Warszawie na dość odległym miejscu na wyborczej liście (trzeba było zakładać koalicję i wyprzedzili ją Borowski i Kalisz ze swoimi ambicjami) mówi, że wybrano przewodniczącego z pasją. Czekamy więc na objawienie się tej pasji, której rzeczywiście Napieralskiemu w dążeniu do wygranej nie brakowało. Czekamy wśród szumu dziesiątków komentarzy, z których na razie niewiele wynika, bowiem tym razem komentatorom nie dano szansy skomentowania czegokolwiek, wyjąwszy kogucią walkę pretendentów, która może nawet była ciekawa, ale raczej dla sprawozdawców sportowych.

Warto więc przypomnieć, że partia, która zajmuje się wyłącznie własnymi problemami, nawet jeżeli dostaje dużo czasu i miejsca w mediach, bo akurat posucha na tematy, albo jest taki układ, że na złość Platformie pokazujemy teraz SLD, i tak w końcu przegra. Wyborca powinien wiedzieć, kto partii przewodzi i po co. Na razie nowego przewodniczącego zna bardzo słabo i zupełnie nie wie, po co i czemu on przewodzi. Wie, że chce się policzyć z Janikiem i Nikolskim. Janik z Nikolskim wyborców dawno już jednak nie obchodzą. To, co dla aparatu jest problemem pierwszoplanowym, bo aparat kocha różne stare porachunki, dla wyborcy nie ma żadnego znaczenia.

***

Manno, dzięki za obszerne przypomnienie różnych faz aktywności minister Pitery, o sprawie z ławnikami prawie zapomniałam. W świetle tego, co wiemy o sprawie Leppera, czyli o prowokacji w Ministerstwie Rolnictwa i aferze z Sawicką, to raczej było to podżeganie do przestępstwa. Wiele na ten temat dyskutowaliśmy już, dlatego ważne jest, aby wreszcie wypowiedziała się prokuratura prowadząca śledztwa w tych sprawach.

Przecieku, nie smucę się z powodu zwycięstwa Napieralskiego. Przyznaję, że nie cenię go specjalnie jako polityka, ale nie jego jednego. Jest zapalczywy, brak mu dojrzałości, fatalnie mówi, ale może się wyuczy. Każdemu trzeba dać szansę. Śmieszy mnie tylko ten „polski Zapatero„, wypada znać granicę, poza którą wpada się w śmieszność. Moim zdaniem Olejniczak też zmarnował swoją szansę. Który którego blokował, to inna sprawa. Nie znam wewnętrznych gier w SLD. Generalnie uważam, że Sojusz jest obecnie formacją bez lidera i bez przyszłości. Szkoda, bo na przykład merytorycznie to jeden z najciekawszych klubów w Sejmie, zwłaszcza kiedy był to klub Lewicy i Demokratów. Dobrze by było, żeby nadal współpracowali.

Dziękuję tym wszystkim spośród Państwa, którzy zgodzili się ze mną w obronie Palikota, a było Was wielu, m. in. Vannelle, Radecki, Marek Piegus. Telegrapfic observer podejrzewa, że Palikot uzgadnia swoje wystąpienia z PO. Moim zdaniem to nie jest możliwe, on jest po prostu spontaniczny. W każdym razie więcej w tym spontaniczności niż jakiegoś wyrafinowanego marketingu, o co go się podejrzewa.

PI wytyka mi, że jestem za immunitetem, to przy okazji immunitetu Dorna. Otóż jestem za ograniczonym immunitetem, bo poseł musi mieć jakąś ochronę. Myślę, że w sedno trafia Lex. Nie powinno go być przy sprawach cywilnych tak, aby pomówiony czy obrzucony błotem zwyczajny obywatel mógł dochodzić swoich praw. Argumentacja Dorna, że nie stać go na adwokata, niestety jest dla niego dyskwalifikująca. Gdybym znała ją wcześniej, może nie stawałabym w jego obronie. A może on chce być ekscentryczny za wszelką cenę?

Marian Gwizdor rozpisał się w obronie CBA. Można mieć takie stanowisko, ale mnie najbardziej podoba się Tadeusz Mazowiecki jako uberautoryret (co to znaczy?) oraz ja, jako agitatorka (post)komunistyczna. Może trzeba było pójść na całość i po prostu walnąć – agitatorka komunistyczna? Po co chodzić ogródkami, kiedy można myśli lub bezmyślność wyrażać prościej?

Pavlovic męczy mnie tym Pacławskim i tym, że Pawłowicz nie był lobbystą, a Pacławski okazał się nieudolny dopiero w trakcie sprawowania funkcji, bo gdy go wybierano uchodził za fachowca. Niech i tak będzie, skoro się upiera, ale ja pozostanę przy swoim, bo wiem, że było inaczej. Było politycznie, czyli wypchnąć czerwonego. Pacławski wypadł za niewłaściwe pochodzenie polityczne, a nie za nieudolność.

Cargo – obszarów metropolitalnych (nie metropolii, tu od razu mnóstwo nieporozumień przy nazewnictwie) jest być może za dużo. Dopiero jednak przejrzałam projekt ustawy i jeszcze nie mam wyrobionego zdania. Napiszę obszerniej, gdy będę więcej wiedziała. Staram się również zrozumieć okoliczności polityczne, czyli próbę zadowolenia ściany wschodniej. Niestety, w żadnej z reform od lat nie ma u nas konsekwencji. W tej planowanej też ciągle za dużo centralizacji.

Torlin pisze, że wystarczy związek komunalny. Nie wystarczy, bo jest formułą nie praktykowaną. Obszar metropolitalny nie będzie dobrowolny, w wyznaczonych sferach będzie obowiązkowy. Wątpliwości jest jednak sporo, chociaż ja od dawna byłam zwolenniczką ustawy metropolitalnej, ale dla Warszawy. Dyskusje w tej sprawie trwały latami i nic z nich nie wyszło. Jeżeli teraz uda się te obszary metropolitalne stworzyć, to może być to sensowne rozwiązanie.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 104

Dodaj komentarz »
  1. Napieralski ma chyba więcej ambicji, niż możliwości. Wysłuchałam jego wystąpienia u T. Lisa i nie wypadł dobrze. Jest stremowany i niezbyt komunikatywny. Nie wygląda na przywódcę – raczej na speca od gier kuluarowych a to nie wróży sukcesu formacji, której ma przewodzić. No ale jeśli się występuje obok J. Urbana! Ten ostatni stwierdził, że w programie robi za pluralizm i przydaje punktów Urbańskiemu. Nie lubię tego starego cynika, ale zawsze słucham, co ma do powiedzenia i podziwiam, jak on to mówi. Nowemu przewodniczącemu palnął, żeby nie jego przekonywał, bo on i tak na SLD głosuje, ale zawalczył o elektorat. Takiego profesjonalizmu można życzyć każdemu, kto chce się polityką zajmować. Żeby nie pozostać w tyle w programie Sekielskiego i Morozowskiego wystąpił Piotr Gadzinowski. No to już na prawdę mamy pluralizm do potęgi! 😆

  2. Pani Janino…
    Chyba Pani żartuje, że PiS się cieszy. Przecież zwycięstwo Napieralskiego to zwycięstwo Millera i Kwiatkowskiego. To oni teraz będą grac z PO ustawę medialną czyli „Aferę Rywina 2”. Teraz jednak ten film zostanie zrobiony wspólnie z PO, więc nikt nikogo po sądach ciagał nie będzie…
    A Olejniczak powinien byc prezesem PSL-u i byłby na swoim miejscu. SLD to nie jest jego środowisko. Pochodzi z pieknej wsi i powinien wsi bronic, a nie walczyc z bożyszczem prządek – Millerem

  3. Szanowna Pani Redaktor!, jest Pani okrutna! Jednak w swoim okrucieństwie ma Pani rację. Rzeczywiście polska lewica nie ma charyzmatycznego przywódcy. Jednak pozwólmy młodemu zapaterolalskiemu dojrzewać i się rozwijać. Przypomnijmy sobie jak zaczynał Wałesa i jak prezentuje się dzisiaj.
    Jeżeli zależy nam na „zdrowym państwie’, to zapamiętajmy, że musi mieć „lewą nogę” także. Stać tylko na prawej długo się nie da. Pomóżmy młodym. Lewica musi się odmłodzić. Naszym zadaniem jest jej w tym pomóc. Nie ważne jakie mamy sympatie. Ponad 50% naszego społeczeństwa czeka na jej działanie. Pozdrawiam

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Pani Janino, o tym immunitecie Dorna to chyba pisałem ja a nie lex. Ale nie szkodzi 😀

    Sprawy lewicy pozostawiam na boku, w mojej ocenie ta partia zmierza dużymi krokami ku marginalizacji. Program w postaci wypowiedzenia konkordatu oraz ochrony praw mniejszości seksualnych to za mało aby wygrać następne wybory.

    Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na przedłużające się prace rządu na ustawą wprowadzającą zmiany w prokuraturze (m. in. rozdzielenie funkcji ministra i Prokuratora Generalnego). Mijają miesiące a projekt nadal nie trafił do Sejmu. Mało tego, trwają wokół niego jakieś dziwne zabiegi legislacyjne:

    http://www.rp.pl/artykul/142427.html

    Zresztą Prezydent i tak już zapowiedział, że tę ustawę zawetuje, Mimo, że jej nie czytał. Po prostu z góry wie, że będzie zasługiwało na weto i już. Mam nadzieję, że PO wyciągnie wnioski z historii z ustawą medialną i prace nad zmianami w prokuraturze będzie prowadzić w porozumieniu z lewicą. W innym wypadku odrzucenie pewnego weta Prezydenta nie będzie możliwe.

  6. bardzo szczerze napisala Pani dziennikarz, ze nic nie wie,ze nikt nic nie wie na temat nowego szefa SLD
    WSPANIALE DYWAGACJE NA DWIE STRONY ,NA TEMAT NA KTORY SIE NIC NIEWIE. TO NAPAWA OPTYMIZMEM,do konca roku temat bedzie rozpracowywany,przypuszczam,ze z suksesem.
    z zapartym tchem czekam na Pani wypracowania.

  7. to prasa jest w pulpce,bo wystarczy powiadomic czytelnika o wydazeniu,
    a nie pisac bzdur,na nie znane tematy.
    wydaje mi sie ,ze jestescie placeni za INFORNACJE,a wnioski i kometarze……….same przyjda.to wy jetescie w puapce.

  8. Po tym, jak Grzegorz Zapateralski rozstrzelał medialnie przed frontem pododdziału Janika z Nikolskim bez satysfakcji stwierdzam, że wyszło na moje i powtórzy się dokładnie to, co Śliczny Grześ robił w Szczecinie – wycinanie, z sądem partyjnym włącznie jak w przypadku Wojtka Długoborskiego wszystkich, którzy mogli mu zagrozić, albo po prostu byli lepsi merytorycznie albo za samodzielni i bazowanie na rodzinie – brat, szwagier, na całkiem bezbarwnych facetach, jak Dawid Krystek, wreszcie na instruktorach z komitetu, jak mój ulubieniec Zbyszek B, takich z kategorii wie niewiele, ale i tak wie lepiej. To nie jest metoda na budowanie nowoczesnej, europejskiej socjaldemokracji. Wyjdzie tak jak w Szczecinie – wybory z łapanki, bo mało kto rozsądny jest takim desperatem, aby w takich warunkch startować w wyborach partyjnych i całkowita marginalizacja partii. A jeszcze 10 lat temu SLD była najważniejszą partią w Szczecinie, w zachodniopomorskim też.

  9. Związki Międzygminne istnieją – Droga Pani Redaktor – w bardzo wielu miejscach w Polsce. Do najbardziej znanych należy zaliczyć Górnośląski Związek Metropolitalny, który tworzą: Bytom, Chorzów, Gliwice, Dąbrowa Górnicza, Jaworzno, Katowice, Mysłowice, Piekary Śląskie, Ruda Śląska, Siemianowice Śląskie, Sosnowiec, Świętochłowice, Tychy i Zabrze. Świetnie w związku międzygminnym funkcjonują gminy okołołódzkie. To nie jest tak – Pani Redaktor.
    Ale jeżeli to jest przymusowe (miało być dobrowolne) – to w jaki sposób zostanie to umiejscowione w strukturze samorządowej?
    Same pytania, dopóki nie zostanie ogłoszony projekt, to możemy tylko gdybać.
    Serdecznie pozdrawiam

  10. Gwoli ścisłości i w celu sprostowania:
    o immunitecie poselskim przy okazji „sprawy” Dorna pisał po poprzednim wpisem Gospodyni Quake, – nie ja. Ale ja podobnie uważam, że w sprawach cywilnych immunitet to przesada, przeszkoda i ogólnie rzecz oceniając: – anachronizm nie wiadomo dlaczego utrzymywany.

  11. Opinia o Napieralskim wyrażona przez OLKA 51 wynika jak wiadomo ,z dobrej znajomosci środowiska politycznego SLD w Szczecinie . Byłoby napewno fajnie , gdyby moje miasto miało związek z wykreowaniem solidnego polskiego polityka .
    Niestety, Napieralskiego odbieram jako nadpobudliwego człowieka , irytuje mnie tylko mniej niż pisowski Brudziński też wybierany do Sejmu ze Szczecina .
    Napieralski w Sejmie ? .Nie pamiętam jego wyważonego, mądrego merytorycznie wystąpienia ,pozostały natomiast wrażenia o człowieku podobnym do pisowskiego temperamentu ich czołówki medialnej . Puki co oceniam , iż najwiekszym wrogiem dla sukcesu SLD in spe ( ma zapewniony od lat mój jeden głos ),jest sam nowowybrany Szef SLD .
    Jeżeli moja jednostkowa opinia jest mylna to będe zadowolony z tej nietrafnej oceny wstępnej.

  12. Apropos CBA, to strategia D.Tuska wydaje mi sie sensowna. Nie żebym lubil lub cenil szefa tej organizacji. Taka firma powinna jednak mieć szefa z opozycji (i to najtwardszej, która wykorzysta do końca każde potknięcie). Bo któż będzie lepiej pilnował PO niż czlowiek z PiS? Już sama swiadomosc, że w CBA siedzi bojowiec PiSu musi chłodzić jakiekolwiek korupcyjne pokusy funkcjonariuszy PO. Dzięki Kamińskiemu i Tuskowi, który go zostawił (moim zdaniem całkiem celowo) w CBA, PO ma szanse zminimalizować korupcję w swoich szeregach. Można być pewnym że nic Kamiński nie wykrył, bo wrzask byłby niebotyczny.

    Dziwię się też, że premier nie znalazł żadnego ministra do wymiany. J.Pitera (jakkolwiek cenię jej wcześniejszą działalność) zupełnie nie nadaje się na to stanowisko. A już odwołanie publikacji raportu o służbowych kartach kredytowych z okresu władzy PiS, który miał być gwoździem do trumny parti KK, powinien raczej stać się gwoździem do politycznej trumny pani minister.

  13. Pani Redaktor! Pomijając moją sympatię do Kasi Piekarskiej wydawałoby się że w przypadku klina pomiędzy dwoma liderami i ich zwolennikami najracjonalniejsze było poszukanie trzeciej niekonwencjonalnej osoby. Nie tylko Olejniczak ale także popierające go środowisko zle oceniło sytuację a to znaczy że może zle oceniać również rolę i miejsce formacji. Nie zgadzam się ze wszystkimi którzy wykreślają lub marginesują możliwości SLD na scenie politycznej. Czy w 2001 roku ktokolwiek myślał że za 4-lata mająca prawie większość w sejmie SLD (podobnie jak wcześniej AWS) spadnie do roli małego klubu a dwie partie o reprezentacji porównnywalnej do obecnie SLD czyli PiS i PO zajmą prawie cały sejm ? A co się od tego czasu zmieniło poza finansowaniem parti z budżetu co sprawia że ograniczono zaistnienia zupełnie nowych bytów politycznych i grę ograniczono do tego co mamy. Można powiedzieć że PiS się mocno ideologicznie określiła a mając Prezydenta i silnego przywódzcę zakorzeniła się na najbliższe lata na stabilnej pozycji. A PO ? Ideologicznie nieokreślona , program tylko wyczuwany w domyśle (to znaczy każdy domyśla się czego chce) , ma Premiera realną władzę obciążoną ogomnymi nadziejami. Zderzenie tych społecznych nadziei z oczekiwaniami odbieranymi indywidualnie może skończyć się różnie ale najbardziej prawdopodobne jest że jak zwykle. Czy nie lepiej żeby rozczaroway elektorat przejeło SLD (a może nowy LID) niż skazać go na pozostanie w domu bądz głosowanie na PiS? Nie podobało mi się zachowanie po przegranej Olejniczaka natomiast wzruszenie i pewna nieporadność Napieralskiego budzi sympatię. Rola Olejniczaka jako szefa Klubu w obrazie medialnym jest ważna ale już w żadnym innym. Listy do Parlamentu Europejskiego, listy do samorządów, listy poselskie ustala partia nie Klub. Tu warto zauważyć inicjatywę zgłoszoną przez Napieralskiego prawyborów na kandydata na Prezydenta(warto jeszcze zrobić na Prezydentów Miast demokraja to fajna rzecz) Pozdrawiam.

  14. Według mojej oceny to początek końca tej formacji w Sejmie. Dzisiejsz komentarze donoszą, że jest to sukces PiS. Ta zarozumiałość nowego wodza jest niebezpieczna dla demokracji. Sprzedajność czyli coś za cóś wkorzystają pisowcy, Gadzinowski to mały epizodzik, rozpoczną się szantaże polityczne, kore wykorzysta PiS. Nikt nie pchał się na wodza bo wiadomo, że los tego ugrupowania jest obliczony na klape. Nic nie mają do zaoferowania ajawna wjna z kościołem postawi Napieralskich w jeszcze bardziej trudnej sytuacji.

  15. Szanowna Gospodyni i szanowni blogowicze, nie wiem, co „robił” Napieralski w Szczecinie(pisze o tym „Olek51”); zresztą dokładnie „wyjaśnia” to „szestow” (metoda „szestowa”:zawsze można udowodnić związek pomiędzy potopem, a porostem włosów u Wietnamczyków, trzeba się tylko trochę postarać), nie jestem fanem ani Napieralskiego, ani Olejniczaka, nie jestem też psychologiem, ale dla mnie sprawa wyboru Napieralskiego jest dziecinnie prosta; Olejniczak już był; jego wybór dałby sygnał, że będzie nadal, jak było, a było mizernie, więc zmieńmy, bo i tak nie mamy za dużo do stracenia; zaletą Napieralskiego jest to, że jest nowy na tym stanowisku. Ta zmiana jest – w swoim założeniu – sygnałem, że będzie ZMIANA.
    Do Szanownej Gospodyni mam (po raz pierwszy w moim „blogotwórstwie”)trochę pretensji; otóż w tym felietonie jest Pani zbyt tendencyjna i zbyt wyrażnie subiektywnie niechętna Napieralskiemu; dajcie (publicyści) mu szansę. Pełna zgoda, co do oceny „występów” Oleksego i Millera oraz pełna zgoda,co do hienowatości kwitnącej wśród polskich -pożal się Boże – „dziennikarzy”. Mnie nie rajcuje ani Napieralski, ani Olejniczak, ale dajmy im szansę…

  16. @Quake pisze: „Mam nadzieję, że PO wyciągnie wnioski z historii z ustawą medialną i prace nad zmianami w prokuraturze będzie prowadzić w porozumieniu z lewicą. W innym wypadku odrzucenie pewnego weta Prezydenta nie będzie możliwe”

    I właśnie po to Kwiatkowski z Millerem wybrali Napieralskiego, żeby coś ugrac w ustawie medialnej i przez to zyskac reklamę dla swoich słabnących ostatnio formacji. Bo kto ma media ma władzę, wiec Kwiatkowski z Millerem zrobią skok nr.2.
    A ty Quake przypadkiem nie jesteś z osławionej GTW?

  17. Wybór Napieralskiego przyjmuję z optymizmem. Szalę zwycięstwa przechyliła (chyba) zapowiedź tworzenia państwa świeckiego i ograniczenie apetytu świetobliwym.
    A wystarczy tylko przestrzegać zapisów konstytucji i konkordatu,
    oraz parę rzetelnych kontroli finansowych. I będzie normalnie.

  18. Pani Redaktor! Dziennikarzowi śledczemu Kittlowi nie wierzę wogóle i komórka medialna PO gdyby prześledziła Jego dziennikarskie śledztwa sprzed lat i przyjrzała się efektom „twórczości” oraz stratom społecznym które ona spowodowała nie powinna ulegać nawet najlepiej przygotowanej fali medialnej wywołanej przez i tego i każdego innego dziennikarza śledczego bo za chwilę może okazać się że w każdym ministerstwie jest po dwóch v-ce ministrów a może i jakiś minister który ma dawnych znajomych z którymi coś tam załatwiał. Ale fajny byłby film o pracy i wyborze tematów przez Pana Kittla(bądz Kittela) najlepiej żeby go reżyserował mąż Pitery pt. Na kłopoty Bertold Kittel. Mogła by zfinansować TVP jako misję specjalną Jak kształtowano IV Rzeczpospolitą a recenzować żona znanego twórcy filmów o Papieżu. A swoją drogą aktualne pozostaje pytanie PO CO NAM TYLE SŁUŻB skoro nie wiedzą że jest prowadzone postępowanie korupcyjne w którym występuje v-ce minister jednego z newralgicznych społecznie ministerstw? Proponuję też sprawdzić wszystkich członków rządu na okoliczność pojawienia się kolejnych Anet Krawczyk które skrzywdzone wiele lat wcześniej uznają że porażki były wynikiem nie zgodzenia się na sex a zatem były molestowane. Ach niebezpieczna jest ta polityka. Pozdrawiam.

  19. @Szestow (10:42): proponuję czytać teksty ze zrozumieniem. Pani Janina napisała przecież wyraźnie:

    „Napieralski (…) Już pierwszego dnia rąbnął, że ustawa medialna ma iść do kosza, a więc Sojusz podeprze weto prezydenta”

    Czyli mówiąc już zupełnie prosto: lewica NIE ZAGŁOSUJE za odrzuceniem weta Prezydenta w sprawie ustawy medialnej. Wydaje się, że to dość osobliwy sposób „ugrania czegoś” w związku z ustawą medialną.

    Odnośnie ostatniego zdania: odradzam długie spacery w taki upał – w nadmiarze słońce szkodzi.

  20. Engelbrt! A jakie to wcześniejsze działania Pitery zasługują na szacunek? Może czegoś nie znam z Jej działalności? Bo chyba nie te kiedy namawiała mieszkańców Siekierek żeby nie sprzedawali Miastu działek pod most i trasę bo są oszukiwani (Miasto za tanio kupuje ich własność). Nie przeszkadzało Jej to stanowisko by pózniej zmienić front i „nakręcać” Prezydenta Kaczyńskiego że za drogo poprzedna ekipa płaciła za ziemię i jeszcze nie wiadomo co robiła(może ziemia była mafii). Skutek wieloletnie aptekarskie śledztwo. A skutek ;jeden burmistrz Wawra dostał zarzut przekroczena uprawnień za kupno działki o 20% powyżej zgody Rady. Co uważam za skandal bo wprawdzie do przekroczena uprawnień doszło ale gdyby nie decyzja tego burmistrza to zachamowane byłoby oddanie mostu do użytku. A więc działanie było w interesie publicznym. Więcej nieprawidłowości nie odkryto. A ile kosztowało śledztwo? To teraz niech sobie wszyscy odpowiedzą dlaczego Ci urzędnicy tak wolno skupują ziemię pod trasy? Oj nachodzili się po prokuraturach to swoje doświadczenia mają, śpieszyć się nie będą. Przykładów działalności Pitery znam wiele ale żaden nie jest pozytywny a miałam okazję obserwować Ją jako Radną Warszawy. Może jednak jestem zbyt surowa może zrobiła coś pożytecznego za co zasłługuje na uznanie? Może opowiedzieć jak walczyła z Układem Warszawskim?Pozdrawiam.

  21. Czy większą władzę ma Olszerwski czy Rakowski? Gdyby ten kongres SLD odbył się 30 lat temu, to takie tytuły mielibyśmy w ówczesnej „Polityce”. Czy my, Polacy, nigdy nie pozcędziemy się widma PRL? Pewnie nie, jak będziemy mieli w tym tygodniku takich jego zwolenników jak pani Paradowska. Pani Janino, nic ani nikt nie jest w stanie uratować polską lewicę w wydaniu ani SLD,ani Demokratów, ani Borowskiego. Szkoda czasu na ich ratowanie.

  22. Tusk po pół roku rządzenia ( byle jakiego rządzenia ) jest dobrym Premierem wg pani redaktor a Napieralski napewno jest złym Przewodniczącym .Już pisałem że za upadek lewicy odpowiadają dziennikarze,dzisiaj trzeba napisać że to p.Paradowska ma największy udział w zniszczeniu SLD.

  23. Wyniki wyborów na Rozbrat nie spodobały się wolnej prasie,, obawiam się że elektorzy po ogłoszeniu wyników byli nieco zaskoczeni. Wprawdzie dla pozycji SLD osoba prezesa ma znaczenie głównie prestiżowe, trzebaby geniusza by zatrzymać sondaże w szybkiej jeździe w kierunku zera. Jak stwierdził znany intelektualista PiS vice Gosio, dalej działają czary Premiera i elektorat, nawet mocno lewicowy nie opuszcza tego polityka. Nie pomaga włóczkowa czapeczka tak wyśmiana przez słuszne media, co trochę słupek zmaleje to po kolejnym wystąpieniu medialnym dowolnego prominenta PiS zaraz rośnie. Na nic wysiłek Pana Prezydenta, ostatnio mistrza grilla ani zapowiadane Jego veta. Ciekaw jestem jak Pan Prezydent zareaguje na uwolnienie emerytów od haraczu medialnego, w tym przypadku SLD nie noże się wstrzymać, chyba że nowa miotła chce swoją partię wymieść z Sejmu. Z ustawą o Prokuraturze podobnie, więc może media odkryją nowy spisek – sojusz czerwonego z PO.
    Żelazny elektorat SLD powoli ale stale się kurczy, również z przyczyn naturalnych i partia nie ma innego wyjścia jak znaleźć drogę do młodych, tu nie pomoże Miller ani Oleksy.
    Tak więc wyląda,że Gospodyni ma rację, grozi nam polityka bez lewej nogi. Mam jednak nadzieję na mądre postępowanie PO, która mimo zastrzeżeń doktrynalnych powinna przyjąć rolę protezy, zwłaszcza w dziedzinie praw obywateli i ochrony poziomu życia .

  24. No i proszę. Znowu nie musiałem pić porannej kawy. Wystarczyło przeczytać nowy wpis Pani Janiny.

  25. Obszary metropolitalne potrzebne są w Warszawie, Trójmieście i na Górnym Śląsku. No może jeszcze Kraków, rzutem na taśmę, by się załapał. Jeśli chodzi o wszystkie miasta ‚wschodnie’ – wydaje mi się, że to jest wyraz bezradności rządu i nieumiejętność sformulowania sensownej alternatywy dla tych regionów (społeczny, gospodarczy, generalnie każdy). Warszawa ma dziś ca. 300% polskiego PKB na mieszkańca, lubelskie – ca. 70%. Duże miasta (Poznań, Wrocław, Gdańsk, Kraków, Katowice)- w przybliżeniu 150-200% PKB per capita w Polsce. Nie mówiąc już o zapóźnieniu w budowie infrastruktury. Poza tym najlepsze strefy ekonomiczne to wałbrzyska i katowicka. Rozwój jest dość hm…. kumulatywny? – lepsze regiony mają większą szansę na pozyskanie kolejnych inwestorów, lepszych miejsc pracy itd.

    W Napieralskiego nie wierzę.

  26. donek007. 13.09. Napisałeś krótko ale treściwie. Masz pełną rację. Lewicę polską zniszczyli dziennikarze tzw. wolnych mediów. Na czele destruktorów kroczy tandem GW-POLITYKA we wspólnym froncie, w czołówce z Michnikiem i Kwaśniewskim. Oni wymyślili i skutecznie realizowali aferę Rywin-Michnik. Czytając prasę, dzisiaj mamy codziennie podobne afery, nie sfingowane przez dwóch mizernych pijaczków, a rzeczywiste z korupcja, grabieżą majątku, i malwersacjami na skalę gigantyczną. Padają nazwiska samych bohaterów o wolność i demokrację. I nic, wolne media milczą. Pani Paradowska i jej koledzy z POLITYKI odreagowują swoją przygodę z lewicą, gdy byli w większości członkami partii. Oczywiście liderzy lewicy okazali sie w tej grze lichymi nieudacznikami.

  27. Moim zdaniem wybór pana Napieralskiego na miejsce pana Olejniczaka nie ma większego znaczenia. Żaden z tych liderów nie przedstawił programu, który mógłby zastąpić hasła PiS-u w sferze gospodarki oraz hasła PO w sferze obyczajowości. Owszem, SLD ma swoje własne poglądy dotyczące mniejszości seksualnych, bądź konkordatu, ale sądzę, że trafiają one do bardzo wąskiej grupy Polaków. Sojusz jest chyba wzięty w kleszcze – po jednej stronie stosunkowo silny PiS z hasłami Polski solidarnej (chyba po prostu socjalnej), a po drugiej stronie pro-europejska Platforma.
    Kto zatem poprze Sojusz w najbliższych wyborach? Być może większość budżetówki – nauczyciele, którym Platforma nie dała satysfakcjonujących podwyżek, a PiS nadal przeraża poziomem intelektualnym niektórych swoich przedstawicieli, dalej lekarze, pracujący w społecznej służbie zdrowia, może urzędnicy?
    Być może należałoby właśnie dla tych grup zawodowych zaprezentować bardzo konkretny program? Taki z rozpisaniem na miesiące?
    Aha i jeszcze jedno. Po zmianie na stanowisku przewodniczącego nie zmienił się charakter tej partii, a chyba powinien był się zmienić. Może jednak Piekarska byłaby lepszą kandydatką?

  28. Myślę, że zwycięstwo Napieralskiego było nieuniknione. Olejniczak ma na swoim koncie wiele grzechów wobec formacji, którą kierował, a fakt, iż dał się tak ograć dyskwalifikuje go jako przywódcę.
    Największym zaś grzechem Olejniczaka była zgoda na przyspieszone wybory na warunkach PO-PiS. W wyniku tych wyborów SLD utraciło część miejsc w parlamencie na korzyść partnerów z LiD. Osłabiło też swoje szanse na przyszłość. Zgadzam się z Gospodynią, że skład nowego kierownictwa nie jest zapowiedzienią jakościowej zmiany. Ale jest prostą konsekwencją rezultatu ostatnich wyborów. Nie da się przecież kierować partią nie będąc w parlamencie.
    Myślę także, że Napieralski podobnie jakl Olejniczak nie ma kompetencji przywódcy. Kierunek, który wskazuje jest słuszny, ale z faktu, iż wie się, co należy robić nie wynika jeszcze, że zrobić to się potrafi.
    Życzę jak najlepiej nowo-staremu kierownictwu SLD, ale nie widzę pośród nich wojowników, a Katarzyna Piekarska jest poza Sejmem.
    Uważam, podobnie prof. Łagowski, że nie da się zbudować w Polsce antykomunistycznej- antypeerelowskiewj lewicy. PRL czy się komuś podoba, czy nie, urzeczywistniała, choć moze w stopniu niewystarczającym, ideały sprawiedliwości społecznej. Nie da się jednocześnie potępiać PRL i wzywać do budowy socjalnej demokracji.
    Tak, jak nie da się biegać z amputowanymi nogami. Importowane protezy zawiodą natafiwszy na historyczne pułapki i wnyki postsolidarnoścviowych mitów.
    Pozdro, magrud

  29. @Quake
    Ależ Pani Paradowska może wie, a może nie wie nic o planach z ustawą medialną. Przecież to de facto Miller wygrał, a on mówił, że należy odrzucic veto Prezydenta RP, więc pewnikiem zaraz ruszą do negocjacji, a Quake i gospodyni bloga wielce będą zadziwieni, że mówili, co innego, a robią co innego…
    C’est la vie!

  30. Pani Redaktor !

    Nadmiar – moim zdaniem – zaintresowania polską lewicą SLD-owskiej proweniencji mediów w RP ma dla mnie dwuznaczny (i faryzeiski) charakter. I przede wszystkim jest nie szczery. Chodzi tu o „newsa” nie rozgryzienie problemu czy go objaśnienie…….
    Abstrahując od wszelkich za- i przeciw (Grześ N vs Wojtek O – mój stosunek do obu >leaderków< wyraziłem wielokrotnie – ostanio na blogu Daniela Passenta pod Jego najnowszym felietonem) – personalia nie są tu najważniejsze (to teatr za którym nie stoi ani reżyser, ani repertuar, ani nawet bogaty wystrój sceny). Mam jednak wrażenie – choć wiem, iż etykietki potrzebne są nam, ludziom, do uporządkowania rzeczywistości nas otaczające – że to całe zamieszanie jest podyktowane nie opisem sytuacji, jej analizą czy ewentualnymi prognozami lecz głównie (jakie to polskie, takie nasze, narodowe „piekiełko”) sympatiami personalnymi piszących i relacjonujących. I kategoryzacja – ten dobry (oczywiśćie gdyby Olejniczak wygrał na pewno „achów” i „ochów” nad nim byłoby mniej) bo otwarty, bo medilany, bo chodzi pod rękę z Kwasniewskim czy Borowskim (o „uwolstwie” nie wpominając), a ten zły – bo „beton”, bo „aparatczyk”, bo mileropodbny wytwór……
    Np. dlaczego nikt nie mówi jasno, że K.Piekarska poparła Napieralskiego – to co, jest ona synonimem „betonu”, „aparatu”, postkomunizmu ?
    Podziały chyba Pani Redaktor biegną trochę inaczej niźli Wy dziennikarze byście chcieli. I inaczej niźli to nam maluczkim prezentujecie. Bo rzeczywistość jest b.skomplikowana i wielopostaciowa niźli Wasze wyobrażenia (tu absolutne nie „piję” do Pani choć wyczuwam w Pani Redaktor ocenach jaskąś dozę sympatii – antypatii).
    Jak napisałem u Passenta – zmiana musiała nastąpić; kilka porażek i to nie tylko wyborczych, musiało zdmuchnąć „pieknego Lola” (Wojtka O.). Takie są bezlitosne realia polityki – i to te które Wy promujecie jako „klasyka” – Zachód.
    Pozdrawiam Panią Redaktor i pozwoliłem sobie nie zgodzić się z Pani oceną sytuacji „na lewicy” po kongresie SLD (zwłaszcza w kontekście „personalizacji” podziałów).
    WODNIK53

  31. Przepraszam, za literówki w ostatnim wpisie, ale musiałam go wysłać bez sprawdzenia.

    Nawiązując do wypowiedzi Manny, pragnę oświadczyć, iż nie potrafię obojętnie obserwować medialnych egzekucji. Jest coś brutalnie barbarzyńskiego w działaniach dziennikarzy i perwersyjnego w prezentowanym przez większość polityków odruchu lokajstwa wobec samozwańców IV władzy. PiS jest tu pozytywnym wyjątkiem i z tego m.in. bierze się ich siła.
    Wczoraj padło na Krzysztofa Grzegorka. Jak wiecie nie jestem fanką PO, ani min. Ewy Kopacz i jej współpracowników, a mimo to będę wrzeszczeć w obronie wiceministra. Tak niszczyć ludzi nie wolno!
    Tak drwić z prawa nie wolno! W ten sposób oddajemy władzę nad Polską notorycznym oszczercom. Podłym kłamcom recydywistom, jak Bertold Kittel i panowie Sekielski i Morozowski.
    Sam Bertold Kittel ma na swoim koncie następujące niewinne ofiary:
    sędziego Wielkanowskiego, wojewodę Marka Kempskiego, wieceministrów Widzyka i Szeremietiewa. Ostatnio nieudolnie ścigał Kaczmarka u jakiegoś lekarza. W 2003r. rozpętał bezpodstawnie aferę mostową. Razem z Dudą dezinformował opinię publiczną w sprawie tzw. układu warszawskiego.
    Tak, Kittel to bardzo znany i wielokrotnie nagradzany buldog IV władzy i pomimo wyroków za pomówienia, całkowicie bezkarna dziennikarska świnia. Obok Anny Marszałek, i paru mniej znanych, wzorcowy przykład notorycznego oszczercy, niereformalnego kłamcy i zwykłej ludzkiej szuji.
    Wszystko, albo prawie wszystko, czym zasłynął okazało się funta kłaków nie warte, jak to jest więc możliwe, że nadal ma władzę niszczenia ludzi?
    Jak to możliwe, że taki Sekielski i Morozowski mają czelność upokarzania przedstawicieli legalnej władzy państwowej posługując się bądż anonimową prostytutką bądż kłamliwym dziennikarzyną?
    A te głupole, tym razem z PO, wolą po raz kolejny podeptać konstytucyjną zasadę domniemania niwewinności, niż narazić sie takim miernotom i ich chlebodawcom.
    Mam dosyć tej samozwańczej mediokracji, współczuję Grzegorkowi, jak wszystkim innym, dotychczasowym ofiarom bezprawnych,medialnych linczów. I mało pociesza mnie fakt, że teraz PO będzie ginęła od miecza pomówień, którym dotychczas walczyła.
    Uzdrowienie naszego życia publicznego wymaga w pierwszej kolejności ucywilizowania i zdyscyplinowania mediów, tak publicznych, jak komercyjnych. Nie może być tak , by sitwiarskie i niekompetentne towarzystwo wzajemnej adoracji, rządziło krajem, nie ponosząc konsekwencji swoich działań.
    PS,
    W ostatniej „Loży prasowej” ci sami komentatorzy, co zwykle, nie potrafili wskazać aktu prawnego i przepisu, który funkcjonariuszom publicznym zabrania odstępowania od litery prawa i woluntarystyczxnego poszerzania
    kompetencji i wogóle nie wiedzieli, ze takie prawo obowiązuje. Jeżeli pozwolimy, by tak wielka ignorancja kreowała w Polsce politykę i polityków, to okażemy się głupcami większymi niż oni.

    Pozdrowienia z rozedrganego słońcem i kolorami Mazowsza, magrud

  32. Napieralski twierdzi że nie było afery Rywina… a zamiast tego, była intryga uknuta przez Adama Michnika by zniszczyć SLD… – tak gadał Napierlaski w programie Tomasza Lisa… ); – żenada, jeszcze troche a Napieralski powie, że nie było stanu wojennego a wymyslili go przeciwnicy „lewicy”… ); – albo że Stalin był dobrym wujaszkiem Polski… );

  33. donek007 – Jerzy Urban mówił, że woli jako lidera SLD Napieralskiego, Urbanowi podoba się w nowym szefie SLD – ‚w Napierlaskim podobają mi się jego antyklerykalne poglądy.’ Ale Urban uważa także iż Napieralski to kandydat pod beton SLD na granicy 6-8%, natomiast Olejniczak mógł być wg Urbana atrakcyjny do 15-20%.

  34. Magrud -(z dn. 3.06.2008 h:18.25.) „jesteś wielka”. Chylę głowę i się podpisuję obydwoma rękoma.
    WODNIK 53 z patelni-Wrocławia

  35. Nic na to nie poradzę; p.Napieralski nie budzi mojej sympatii ani zaufania. Nie przedstawił programu, a zaledwie kilka niemądrych haseł. Bycie w Polsce antyklerykałem wymaga znacznie większej zręczności, niż ta, prezentowana przez Napieralskiego. Ponadto ma obrzydliwą zgoła cechę – nie sznuje kolegów. Odmawiać i zwalniac też trzeba umieć. Wywalać na zbity pysk każdy wykidajło potrafi. Jeszcze trochę czasu aby poprzyglądać się dokąd partię nowy przewodniczący bedzie prowadził i chyba po raz pierwszy poważnie zastanowię się, czy swego głosu nie przenieść np na Demokratów.

  36. @Magrud
    Nie wolno niszczyc i nie wolno niszczyc…ta tolerancja dla łapówkarstwa płynie z innych czasów gdy korupcja była powszechna i nic się nie dało bez datków załatwic. To byl taki socjalistyczny wolny rynek. Ale to się skończyło i większośc powinna rozumiec istotę tych zmian, a niestety niewielu to rozumie. PiS przegrał, bo przestraszyli się go wszyscy obywatele mający coś za uszami, więc głosowali na PO/PSL. Tymczasem PiS walczył z oligarchiami i nie miał zamiaru gnebic szaraków tylko elitę. Elita postraszyła szaraków i oni pod wpływem medialnej nagonki zagłosowali przeciw blizniakom szeryfom, a tak naprawdę też w głebi serca uważali, że ktoś musi z tym zrobic porządek. Przypominam, że Transparency International podawała obiektywne wskazniki korupcji w Polsce za rządów Ziobry w MS i te wskazniki były po raz pierwszy lepsze niż kiedykolwiek. Przestaliśmy się zbliżac do poziomu Rosjan. Naród zaczął się mentalnie przobrażac. Oczywiście takie wskażniki nie trafiały na pierwsze strony wyborczej czy tvn-u, bo w/w mediom na rękę jest słabe, skorumpowane państwo, którym można wciskac każdy kit.
    Z Grzegorkiem piętnowanym za 20 tys rzekomo wzięte od J&J wciska się kit, ze PO walczy z korupcją w swoich szeregach. Przecież gdyby sprawdzili większosc swoich kolegów posłów, to każdy coś tam kiedyś od kogos przytulił, bo taka jest mentalnośc postkomunistyczna bez wzgledu na partię. Powinien się Morozowski z Sekielskim zapytac członków KRRiTV z dawnej kadencji ile otrzymali za przyznanie koncesji TVN-owi czy Polsatowi i jak to się ma do 20-tu tys. pokazowego Grzegorka…Ale o to nie będą służący Waltera i Wejcherta pytac… Przypominają mi Rosenkrantza i Gildensterna, którzy udają przyjaciół Hamleta, po to by na niego kapowac Poloniuszowi…I taka jest ich funkcja.

  37. Muszę powiedzieć, że zaczynam być poirytowany tymi kasandrycznymi przepowiedniami śmierci SLD. Dla porządku – nie jestem ani nie byłem członkiem żadnej partii, a na lewicę głosuję z przekonania, choć nie zawsze z sympatii. Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu wszyscy wieszczą, że „na antyklerykalizmie nie da się pojechać”, „może za 20 lat, ale nie teraz”, „może w Hiszpanii, ale nie w Polsce” itd. Prawda jest chyba nieco inna – w polityce wygrywają ci, którym się chce. Dlatego właśnie, choć Napieralski pewnie jest niezbyt sympatyczny, a mówi rzeczywiście kiepsko, cieszę się, że lider SLD wreszcie ma jakiś cel i chce coś osiągnąć, w przeciwieństwie do mdłego i leniwego Olejniczaka. Ostatnie dwa rozdania wyborcze pokazują, że ci, którym naprawdę zależy, wypadają powyżej oczekiwań publicystów i socjologów.

    A może Pani też uważa, że hasła antyklerykalne – w społeczeństwie, w którym nikt nie reprezentuje zwolenników dopuszczalności aborcji, a ojca Rydzyka nie trawi 70% – nie mają wzięcia i nie mobilizują wyborców?

  38. o dziennikarzach mam złe zdanie i od jakiegoś czasu nie wierzę w ich dobre intencje i rzetelność …. nawet jak odkryją prawdziwą historię to zawsze sobie myślę dlaczego ta a nie inna …. kto tym manipuluje …

    a jeśli chodzi o kadry w służbie zdrowia to chyba każdy menedżer jest umoczony i na każdego można znaleźć kwity bo dawanie 5-10% za wygrany przetarg to prawie zwyczaj (nawet jak przetarg nie był ustawiony) a łapówki za leki od firm to druga plaga … trzecia to łapówki za leczenie … służba zdrowia jest tak skorumpowana jak piłka nożna … i kto ma służbę zdrowia naprawić jak uczciwych brak …

  39. Magrud!
    No, no. Jestem pod wrażeniem. I z powodu krytyki wymienionych przez Ciebie dziennikarzy, których oglądam i czytam z coraz większym obrzydzeniem i z powodu rozświetlonego Mazowsza, które rzeczywiście jest ponadczasowo piękne, nawet tuż pod murami Warszawy – myślę o Wiśle między Górą Kalwarią a Siekierkami.

  40. Parę zdań przed wakacjami.
    Po pierwsze SLD. Komentowanie zdarzeń z tej partii , to tylko przeżuwanie mało istotnych epizodów , które się zdarzyły gdzieś tam… Taką papkę można nam podrzucać bez końca. Bez zaznaczenia ,choćby najogólniejszego kontekstu historycznego, „analizy” takich zdarzeń/tu wybory kacyka/ opis jest wart tyle, co wykład na temat rośliny , ograniczony do wynurzeń na temat brodawek na jej liściu.
    SLD to był majstersztyk rasowych/bo skutecznych/ polityków z pokolenia Kwacha .
    Za m.in. pamiętną „pożyczkę” z Moskwy, niedługo po zwycięstwie amatorów politycznych z Solidarności, tymi zmanipulowanymi postniewolnikami- Kwach i komanda narzucili się zmanipulowanemu narodowi jak powracająca fala tsunami.
    To był wielki sukces „chłopców z tamtych lat”. Tamto pokolenie załatwiło swoje cele
    /sposób na życie dla siebie i wszystkich uwłaszczonych krewnych królików/, misja SLD się skończyła , a na placu pozostał maniak polityczny/na dzisiaj/ Miller, i dawni lokaje dawnych mistrzów. Napieralski, Olejniczak, Błochowiak, Piekarska itd. kiedyś moglibyć dumni, że pozwala się im chodzić po korytarzach, które ich dowartościowywały niepomiernie.Dzisiaj ci lokaje odgrywają zachowania i teksty , które podpatrzyli u prawdziwych polityków z SLD, a gawiedź przżuwa, która „fałszywka” bardziej nadaje się na wodza…
    Gawiedź w swojej większości ocenia rzeczywistość wyłącznie po kretyńskich zachowaniach marketingowych, kodowanych przez idiotów z reklam, a nie po paramertach. To oczywiście truizm, który działa dodatkowo odpychająco, na krytycznym oglądzie rzeczywistości. I karuzela się kręci.
    Najbardziej dołująco na mnie zadziałał plakat wyborczy Partii Kobiet, gdzie panie wystąpiły w negliżu. Na samym wstępie zrównały szeregi z Polską Partią Przyjaciół Piwa/była taka/, a rubaszni , napakowani chłopcy, na moich uszach , z lepperowskim rechotem „zastanawiali się” nad stworzeniem Partii Mężczyzn, gdzie na plakacie byłoby stado „sterydowych byczków” hojnie obdarzonych przez naturę…

    Zyczę wszystkim wspaniałego okresu ogórkowego, i do usłyszenia we wrześniu.
    Eddie

  41. Sztandar SLD wyprowadzić…

  42. Magrud! Nie wiem jak te poliyczne elity mogą nie widzieć zródeł i sił napędowych tych ubecko-medialnych akcji.Pewnie wydaje Im się że jak nie zobaczą to nie będą musiały reagować albo boją się że zmiotą Je zanim pomyślą co zrobić.A Ty ostatnio winiłaś obywateli za odwrócenie się od własnego Państwa. A co Kowalski ma zrobić wybierać między dżumą a cholerą? Nasze Państwo jest pod okupacją indolencji, głupoty, terroru medialnego , nijakości elit politycznych zabezpieczonych murem ustawy o finansowaniu partii politycznych.A kto za ten stan rzeczy odpowiada, kto odpowada za patologie ostatnich 18 lat? Solidrnie nasi wieczni politycy Od Kwaśniewskiego, Kaczyńskiego na Tusku kończąc. To Oni kształtowali prawo, to Oni kreowali wzorce zachowań. Czy mogą dziś powiedzieć że nie wiedzieli ile zarabiają lekarze i że pacjęci „odwdzięczają” się za leczenie. Czy nie zauważyli że sport nie ma zródeł finansowania a ktoś tam jednak tę piłkę kopie czy odbija. Najłatwij odpowiedzialność i winę za błędy i zaniechania Państwa , które się tworzyło przerzucić na obywateli zbudować im Państwo Prokuratorów i powiedzieć Wy jesteście winni bo kombinowaliście zdobywaliście w podejrzany sposób sprzęt do szpitali , braliście cielęcinę bądz dawaliście lekarzom zdobywaliście pieniądze na zawody od mafii i tak dalej.A już jak ktoś dorobił się tak jak Krauze ,że zaczął finansować wiele przedsięwzięć publicznych i mnóstwo szaraków mogło się rozwijać czyli zaczął być ważniejszy od włdzy w Trójmieście to Państwo w poczuciu zagrożenia musiało to ukrucić dla przykładu że w Polsce nie można się dorobić a aktywnych obywateli upokorzyć. I niech inni się pilnują. Dopóki nie pojawi się drugi Wałęsa który nie przeskoczy przez ten mur wyalienowanych niby elit i nie krzyknie to nasze Państwo nie jesteśmy złodziejami choć czasem trzeba było kominować żeby przeskoczyć idiotyczne przepisy, że złodziei i oszustów nie ma u nas więcej niż w Niemczech czy Hiszpanii że miarą awansu jest wiedza skuteczność i osiągnięcia i koniec z krucjatą pseudokorupcyjną idziemy budować! dopóty będziemy tak marazować tracąc energię i zaprzepaszczając szansę naszych dzieci. Pozdrawiam serdecznie i brawa za znakomity tekst.

  43. Szestow! Powoływanie się na Transparency International jako zródło wiedzy o Polskich problemach korupcyjnych jest tak poważne jak ta organizacja finansowana z dotacji chyba USA. Pamiętam taką konferencję prasową na której jej szefowa a obecna minister Pitera przedstawiała oficjalny raport tej organizacji o stanie korupcji w Polsce na podstawie artykułów prasowych bez weryfikacji. Brawo! Warto też zobaczyć programy przygotowane przez nią. Chyba te dotacje nie są rozliczane w wierze że sama nazwa jest gwarantem wiarygodności.Pozdrawiam

  44. Największym problemem Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie są wyborcy albo ich brak, tylko niestety członkowie.

    Gdyby szefa partii wybierali nie członkowie partii lecz wyborcy, to może wygrałby Napieralski, może Olejniczak, ale na pewno wygrałby ten, kto zaproponowałby coś sensownego dla kraju, dla wyborców właśnie. Tak jest w USA i śmiem wątpić czy tam wygrałby ktoś, kto na pytanie dziennikarza o program odpowiada „myślę, że opracujemy.”

    Tymczasem w naszym pięknym kraju niezależnie od podziałów partyjnych króluje przekonanie, że społeczeństwo to „zbiór przypadkowych osób, które nie powinny decydować w takich sprawach.” (cytat stary, bo z lat 90tych, ale aktualny). W związku z tym o wyborze szefa decydują działacze, a następnie o wyborze działaczy decyduje szef.

    Proszę Państwa – czemu dziwicie się, że na tym kongresie nie było słowa o programie? A po co członkom SLD program? Dla nich używanie słowa „program” jest świadectwem głębokiej naiwności. Jeśli chce się wygrać wybory na szefa SLD, to nie można członków drażnić gadaniną o programie, bo uznają że facet chodzi po tej ziemi ileś lat i nadal nie rozumie co jest grane. Jakiś tam program, owszem, jest, wiadomo że musi być, ale przecież jasne, że tego nikt nie czyta i że chodzi o coś innego.

    Biedny Olejniczak próbował wygrać ustalając jakiś program, wynajął w tym celu Sierakowskiego (bo przecież sam skąd miałby wiedzieć cokolwiek o jakimś programie), i co? I tylko się wygłupił.

    Jakby poszedł ze sprawą do Millera, a nie do Sierakowskiego, to by się dowiedział jak się to robi.

    Napieralski lepiej rozumie „teren.” Nie bawi się w gadanie głupot o programie, tylko daje członkom partii to, na co oni czekają – najkrótszą drogę do koryta. Takich ludzi się ceni, aktyw uważa, że są wartościowi.

    A po kongresie medialne dyskusje o „zmianie programowej”! O święta naiwności! Jaka zmiana, gdzie? A jaka jest różnica między Napieralskim a Olejniczakiem? Prawda jest taka, że -jak napisała jedna z gazet – wygrał NAPIERNICZAK.

  45. Smutny dzien. Wspaniala sportmentka Agata nie zyje i ten dzien zdrady narodowej przez nierozgarnietego agenta Bolka. Czlowieka tak malego i pokreconego, ze nawet prowadzacy go agenci nie byli zadowoleni z tej wspolpracy. Bo Bolek zawsze byl za a nawet przeciw, plusy byly dodatnie i ujemne i tak mial od urodzenia. On nawet nie byl dobrym elektrykiem, bo mu sie plus z minusem mylil. Ile jeszce czasu uplynie az wspaniali, zdolni, pracowici Polacy wezma wladze w swoje rece, a narkomani, zdrajcy, pijacy, oszusci i komunisci usuneci zostana w cien. Agatka umarla, oby Polska nie poszla ta sama droga.

  46. Napieralskiego spotkało nieszczęście – dogonił króliczka.
    Lewicy potrzebna jest katastrofa. Z tego co jest nic sensownego się nie urodzi.

    Magrud, bardzo ostro, ale celnie. Szkoda, że masz rację.

  47. Szanowna Pani Janino,

    Wiem, ze to moze zabrzmiec smiesznie i moge wyjsc tym pytaniem na palanta, ale od czasu do czasu pojawiaja sie glosy, ze cos by wypadalo dopisac w konstytucji, cos zmienic, cos wykreslic. Przegladalem sobie ostatnio nasza ustawe zasadnicza (slyszalem ze nie powinno sie uzywac tej nazwy… no ale) i jak dla mnie, kompletnego laika, to wyglada naprawde niezle. Czy moglaby sie Pani odniesc do tego, co uwaza Pani osobiscie za wymagane do poprawki i co uwaza Pani za warte dopisania/skreslenia?

    bylbym wdzieczny tez innym osobom na tym forum, gdyby mogli poddac mi kilka przykladow.

    pozdrawiam

  48. Szestow,
    Wyluzuj, bardzo Cię proszę. Kiedyś, dawno temu, Oskar Wilde, słusznie zauważył, że określać, znaczy tyle samo, co ograniczać.
    Spróbujmy proszę, patrzeć na rzeczywistość oczyma ludzi nieskrępowanych partyjnymi sympatiami. Partii mamy wiele, a ojczyznę tylko jedną. Nie określajmy, nie ograniczajmy, nie zubażajmy naszej do niej miłości. Nie zawężajmy troski o nią do tego, czy innego programu i priorytetu. Nie zdradzajmy naszej wspólnej sprawy dla mitów i haseł wyborczych.
    Walka z korupcją, choć ważna i przez nikogo nie kwestionowana, nie może być absolutyzowana. Nie może być wartoscią samoistną, która wszystko rozgrzesza i przekreśla inne.
    Sensowna walka z korupcją jest środkiem nie celem. Ma być narzędziem sprawiedliwości, poszanowania zasady równych szans, elementem troski o praworządność, o dobro wspólne. I niczym więcej.
    Jeżeli środek, narzędzie, element staje się ważniejszy i niszczy całość wraz z wartościami , które miał chronić, to należy go odrzucić lub zmodyfikować.
    Korupcja według słownika PWN to: „zepsucie, demoralizacja społeczna, przekupstwo”.
    Również nasz Kodeks Karny przyjmuje szerszą definicję korupcji i traktuje łapówkarstwo, jako jedną z postaci przestępstw urzędniczych.
    Stąd w art.231 o nadużyciu władzy znajduje się odniesienie do art.228 ( łapówkarstwo).
    Nie każ, mi więc rozgrzeszać rycerzy walczących z patologią na zasadzie klin klinem. Przez takie metody Poska staje się stajnią Augiasza. Tacy ludzie jak Ziobro czy Pitera, są najprawdopodobniej o wiele bardziej skorumpowani, niż Ci których ścigają. Ich nadużycia nie są ani o oczko lepsze. To , że nadużywają władzy i na wiele innych sposobów łamią prawo dla korzyści osobistej, a nie dla gotówki, niczego nie zmienia.
    To, że ich ambicje są wieksze niż zwykłych łapowników, jest okolicznością obciążającą, a nie łagodzącą.
    Pamietaj, niszcząc praworządność, pomawiając, odbierając swoim ofiarom godność i wynikajace z niej prawa, czyniąc to bez żendy , przed kamerami, w blasku fleszy, demoralizują i korumpują stosunki społeczne w stopniu o wiele większym niż łapówka dawana po kryjomu.
    To samo dotyczy naszych dzielnych dziennikarzy. Tym również, jak w przypadku Kittela, nie o czystość reguł chodzi, bo tych nawet nie znają, tylko o władzę dla swoich chlebodawców i, w konsekwencji, również o kasę.
    Zobacz tylko, jak te medialne harpie traktują przedstawicieli narodu, jak uzurpują sobie prawo do narzucania własnego interesu, jak pomiatają naszymi posłami, jak w konsekwencji lekceważą i oiśmieszają naszą obywatelską wolę.
    Rzekoma walka z korupcją to dla nich znakomite narzędzie do przejęcia realnej władzy. Ktoś się im nie podoba, to jaki to problem? Bierze się człowieka, który nie ma odwagi publiczne pokazać twarzy, pozwala mu się rzucać na wybranego polityka, niepotwierdzone dowodami materialnymi oskarżenia, a następnie żąda się tegoż posła czy ministra dymisji, zrzeczenia się immunitetu itd. a następnie, każe mu się oczyszczać, z nieistniejących zarzutów. W ten sposób bezpośrednio, decyduje się o tym, kto nami rządzi. Interes spółek medialnych i ich klientów, głównie instytucji finansowych, nie jest zaś, nigdy nie był i nigdy nie będzie tożsamy z interesem kraju i ogółu obywateli.
    Dlatego też, tak prowadzona walka z korupcją przynosi skutki odwrotne do deklarowanych. Niszczy demokrację i praworządność zamiast ją wzmacniać. Odpycha od polityki wszystkich wartosciowych ludzi, którzy mają jakiś dorobek, nie tylko materialny, a wiec wszystkich tych, którzy mają coś do stacenia i coś do ofiarowania. Pozbawia społeczeństwo naturalnego przywódstwa i skazuje je na niekonrolowaną władzę pieniądza. I to jest dopiero gigantyczna korupcja!
    Przemyśl to sobie, magrud

  49. A z czego żyje Mrożek?

  50. Mrożek najprawdopodobniej żyje z NICZEGO.

  51. @magrud
    I cóż mam rzec po Twoim mądrym pisaniu? Tak czytam, że czujesz się rozczarowana tym, co się dzieje w kraju i jakby tracisz chęc do jakichś obywatelskich działań. A tymczasem Twoje wpisy spełniają tę obywatelską potrzebę pisania swojej prawdy o zjawiskach wokół nas się toczących. Dziennikarze zapomnieli, więc ich zastępujesz z dobrym skutkiem. Kiedy widownia rechocze i czeka na kolejnego klauna zastepującego myslenie, Ty serwujesz teksty dla wrażliwych, bez względu na polityczne sympatie. Bo wiesz, że broniąc pojedyńczych ludzi, bronisz całej społeczności, nawet jak ona wciąż nie dorosła do wolnego świata.
    Jaki cel ma TVN wybierając sobie Grzegorka na ofiarę? Co chcą ugrac z Platformersami?
    Nieważne…
    Pozdrawiam
    szestow

  52. pielnia1 pisze:
    2008-06-03 o godz. 10:31
    Przepraszam, że wcinam się ponownie w ten blog, ale uważam, że masz rację. Pani Redaktor istotnie w tekście ?pojechała po bandzie? i jest w nim zbyt stronnicza. Poczytajcie Olka51 sam apeluje, aby dać szansę Zapateralskiemu. Wcześniej wypowiedział kilka krytycznych słów pod adresem wybranego przewodniczącego. Ja z tym o czym pisze Olek51 miałem kontakt i znam tą kuchnię. Dlatego słowa Olka51 trzeba cenić i uwierzyć, że najpierw próba czasu, a potem krytyka. Rozumiem Gospodynię, że nie ma dzisiaj ?litości dla braku profesjonalności? i dziecinady. Zauważmy jednak, że w Polsce nigdy nie było czasu dla rozwoju myśli lewicowej. Wcześniej zabory i działania terrorystyczne (PPS Frakcja Rewolucyjna Piłsudskiego i inne temu podobne, lub bogoojczyźniane organizacje podległe Watykanowi i zaborcom). Później okres międzywojnia. Prawica, K&K, biologiczny antysemityzm i narodowcy. Po wojnie niby lewicowi komuniści. Jak się wreszcie okazało ani komuniści, ani lewicowi. Ot taka ówczesna samoobrona (Leppera) z różnymi przywódcami (w jego stylu nawet). Pozwólcie działać młodym: Napieralskiemu, Sierakowskiemu i środowisku kawiarni ?Szparka?. Przecież bez lewicy Polska pozostanie zadupiem świata – (Zapieckiem, gdzie działają tylko tacy, co ukradli księżyc i inne rzeczy przyzwoitemu społeczeństwu). Popatrzcie na zwykłego Polaka, bojącego się wszystkiego. Podwyżek, okrutnego szefa w pracy (najczyściej w instytucjach państwowych, lub publicznych) uczestnika wszelkich pielgrzymek do?! Zniknął blok państw socjalistycznych, gdzie niby rządzili robotnicy. Teraz liberalizm (kapitalizm) nie ma żadnych ograniczeń. No cóż chyba starczy! I tak mnie nikt nie przeczyta zapatrzony tylko we własne teksty. Pozdrawiam Gospodynię i całe blogowisko. POMYŚLCIE!!! (o ile mnie nie wytną jak już to się zdarzyło za zbytni antyklerykalizm, nie mylić z z ateizmem – wiara człowiekowi jest potrzebna – hierarchowie w wierze nie za bardzo!)

  53. magrud 18.25
    Dopisuję się do grona tych wszystkich, którzy chwalą cię za tekst o tzw. „dziennikarzach śledczych”, typu Kittel, Marszałek, Gargas, Sakowicz, Bączek itp itd. „. Mają oni znacznie więcej wspólnego z „najstarszym zawodem świata” w wydaniu TIR, niż nawet gazetką ścienną lub wkładką reklamową. Niestety niemal codzienie oglądamy ich jak nie w TVN, to w TVP i nawet dostają jakieś nagrody i wyróżnienia !.

  54. Do magrud (2008-06-04 o godz. 19:27):
    Masz 312% racji. Na marginesie, ciekawe, czy już ktoś zauważył rolę, jaką w zdemolowaniu rynku pracy odegrał poniedziałkowy dodatek do „Wyborczej”. To przecież „Gazeta Praca” wylansowała model, w którym pracodawca nic nie musi, pracobiorca musi być elastyczny, szkolić się na własny koszt i najlepiej, żeby w dużej i bogatej korporacji był wolontariuszem, bo wiedza, jaką nabędzie w tej korporacji jest bezcenna i pozwoli mu odnieść sukces (jeżeli najpierw nie umrze z głodu). Ponieważ prawdy objawione, które pisze „Gazeta” zawsze były świętością, ukształtował się biedronkowaty (od należącej do Jeronimo Martens sieci „biedronka”) rynek pracy, który znamy z przełomu lat 90. i 2000. Efekt – exodus z Polski prawie 2 mln, gdy tylko to było możliwe po wejściu do UE i weryfikacja prawd o rynku pracy, objawianych przez „Wyborczą”. Straszliwa afera Rywina też była tylko faktem medialnym, gdy „Agora” przestraszyła się ustawodawstwa antykoncentracyjnego, w efekcie nikt nie znalazł GTW, a wygrali Axel Springer Verlag (a z czasem może i Ruppert Murdoch), PO i na jakiś czas PiS, udało się skutecznie zatopić SLD. A wszystko dzięki niezależnym mediom.

  55. Do Lecha (2008-06-04 o godz. 23:47):
    Kiedyś Teresa Torańska opublikowała wywiady z działaczami partyjnymi tak mniej więcej z pokolenia Gomułki, czyli tych, których poglądy ukształtowały lata 30. ubiegłego stulecia. Wywiady były robione chyba w latach 80., a może na początku lat 90., pamiętam jeden, gdzie przedwojenny komunista, wcale nie z pierwszego szeregu Biura Politycznego KC PZPR przestrzegał przed ekspansją katoenedecji i dzikim kapitalizmem, potem zresztą Teresa Torańska wspominała tę rozmowę w wywiadzie dla „Wyborczej”. I zobacz, mimo że od lat 30. minęło ponad 70 lat, świat się zmienił i chyba wszyscy rozmówcy Torańskiej już zeszli z tego świata, my znowu ćwiczymy te same problemy, które miała II RP w dwudziestoleciu, włącznie z antysemityzmem, mimo że Żydów fizycznie już prawie nie ma, żydokomuny też (przeczytaj artykuł Wołka na tej samej stronie „Polityki”, polecam). Pozdrowienia.

  56. Magrud!
    Odnoszę wrażenie, że Twoje wpisy są dzisiaj jakby ważniejsze nawet od wpisu Pani Janiny na temat zwątlałego SLD. Dotknęłaś problemu, który stanowi istotne zagrożenie dla polskiej demokracji.

  57. Magrud,

    zawsze pilnie, z przyjemnością czytam Twoje brawurowe wpisy. Wyłania się z tego jakiś obraz Twojego widzenia naszej rzeczywistości, za którym moja marność przestaje nadążać.Kilka cytatów z Ciebie:

    2008-06-04 o godz. 19:27 /Paradowska/
    „Zobacz tylko, jak te medialne harpie traktują przedstawicieli narodu, jak uzurpują sobie prawo do narzucania własnego interesu, jak pomiatają naszymi posłami, jak w konsekwencji lekceważą i oiśmieszają naszą obywatelską wolę.”

    2008-05-31 o godz.
    23:44 /Paradowska/ „Uczciwi Polacy zajmują się swoim życiem, pracą zawodową, a sferę publiczną zostawiają chuliganom lub ignorantom. To powoduje, że uczciwi Polacy zbrzydzeni polityką, z własnym państwem nie chcą mieć nic współnego. I w świętym zniechęceniu tolerują rządy idiotów bądż cyników.”

    2008-05-31 o godz. 13:02/Passent/

    „Sąd raczył był wytknąć prokuraturze, nie tylko, brak podstaw do postawienia jej zarzutów, których skutkim była zakończona jej śmiercią akcja ABW, stwierdził także, ze działania prowadzone przez prokuraturę po śmierci b. posłenki były nielegalene. I co? Cisza”

    „Z PO jest inaczej. To cichy, choć okrutny zabójca.”

    2008-06-02 o godz. 02:52/Passent/
    „Tusk prowadził kampanię pod hasłem; ? niczego nie obiecuję i słowa dotrzymam?. Na dobrą sprawę obiecał wyłącznie powołanie dwóch komisji sledzczych. Niby mało, ale wystarczyło. Ludziska ocipiały, gdy przyszły premier postawił się delikatnie Kaczorowi Większemu. No cóż, widocznie ludzie nie lubią, jak się ich szanuje.”

    Mnie to się układa w coś takiego:
    Dziennikarskie harpie rozszarpują biednych „chuliganów”,”ignorantów”,”idiotów’ i „cyników” zarazem. Wara im jednak od tych biedaków, gdyż jast to „lekceważenie i ośmieszanie naszej obywatelskiej woli”.Nawet kiedy „rozszarpywany ” biedak należy do tej gangreny, „cichego , okrutnego zabójcy” to i tak go żal. Ten biedak , zapewne nawet nie pomyśli o zaskarżeniu tych hien do sądu, gdyż nie takie aferki , nasze sądownictwo/gdy w grę wchodzi polityka/ pomija beznamiętnym milczeniem.
    Wszystko to uchodzi, gdyż Lud Boży z powodu bylejakiej „marchewki” wchodzi w stan „ocipienia”.
    Jak byłem głupi , tak jestem. Taka moja uroda.

    Pozdrawiam, Eddie

    P.S.
    Po autoretrospektywnej analizie, doszedłem do przekonania, graniczącego z pewnością, że ja jeszcze nie „ocipiałem” i jestem gotów , w związku z tym, poddać się badaniom na wariografie

  58. Dopisuję się do grona tych, którzy popierają Magrud n/t dziennikarzy. Wg mnie to dotyczy nie tylko dziennikarzy „śledczych.” I cieszę się, że ta opinia zdobywa uznanie, bo jeszcze nie tak dawno jedno słowo krytyki pod adresem mediów i otwierał się rezerwuar zaklęć w stylu „walka z podstawami demokracji” albo „musisimy chronić wolność słowa” i na tym dyskuzja się kończyła.

    O, przepraszam! było jeszcze jedno hasło, które urosło do rangi naczelnego argumentu ostatecznie obalającego wszelkie zarzuty pod adresem mediów. Brzmiało ono: „JAK ZWYKLE WSZYSTKIEMU SĄ WINNI DZIENNIKARZE”. Po wygłoszeniu tej monumentalnej Prawdy wygłaszający uznawał, że właśnie udowodnił nieprawdziwość zarzutu, po czym przechodził do chichotania i szydzenia z głupoty osoby, która zarzut postawiła. Ten koronny argument dość powszechnie uważano za niepodważalny, a przynajmniej nie było odważnych, którzy by próbowali z nim dyskutować.

    Wyjątki były. Przypomnę, że kilka lat temu p. Janina Paradowska poruszyła ten temat bardzo sensownie w dość obszernym artykule, który jednak – zapewne przez wzgląd na dobro kolegów dziennikarzy – zostal zamieszczony nie w „Polityce” lecz w niskonakładowym, branżowym „Pressie.”
    Dzięki temu sprawa została zamieciona pod dywan i IV Władza nadal jest happy.

    Dziś zaczyna się o tym mówić coraz głośniej. Dowodem jest choćby artykuł prof. Sadurskiego zamieszczony parę dni temu w Wyborczej: http://wyborcza.pl/1,76842,5263488,Wiadomosci_z_nogi_wziete.html. Polecam.

    Jednak nawet zakładając, że to otwiera drogę do normalności to trzeba powiedzieć, że będzie to droga wyjątkowo długa. Świadczą o tym chociażby ostatnie nagrody dziennikarskie; Wiktora za publicystykę dostał – uwaga, uwaga – p. red. Bogdan Rymanowski. To jest po prostu straszne. Ratuj się kto może.

  59. Olek51 pisze:
    2008-06-05 o godz. 09:20
    Olku51, dziękuję za przeczytanie mojego wpisu. Chyba czytałem wskazany przez Ciebie wywiad z Jędryką, lub Jedrychowskim. Istotnie robił wrażenie wstrząsające. Przede wszystkim udowadniał posiadanie wysokich walorów intelektualnych działacza. Poza tym pamiętam, że często powtarzane było określenie „parafiańszczyzna”, które mnie urzekło i którego sam teraz nadużywam. Jest to wstrząsające. 70 lat to sporo, ale to jeszcze nie tyle co udowadnia nam Tadeusz Boy-Żeleński w swoim zbiorze reportaży i felietonów „Światłem w Mrok”. Okazuje się, że polskie społeczeństwo nie zmieniło się ani o jotę od 100 (słownie od STU) lat. Te same problemy. Takie samo myślenie. Taki sam poziom edukacji i takie samo poznoszenie się kleru. Czytałem to w gościnie u moich powinowatych w Holstebro (Dania). Nie mogłem im wytłumaczyć jak to w ogóle możliwe. Do momentu, gdy w swojej pracy tłumaczy jedno z nich (Duńczyk) tłumaczył dokument wydany w przez parafie w naszym „Świętym mieście” z paragrafami prawa kanonicznego wydanymi po 1984 roku, a antydatowany na rok 1980! Poza tym ten dokument mógł być podpisany, wg prawa kanonicznego, tylko przez proboszcza. Podpis nie był proboszcza! Nazwisko widniejące na dokumencie wówczas w tym miejscu jeszcze nie występowało. Jeszcze tego duszpasterza w tej parafii wówczas nie było. Ten Duńczyk potrafił to wszystko sprawdzić. Wówczas zrozumieli Skandynawowie T. B-Ż i mój sarkastyczny czasami stosunek do rodaków. Olku51, to tylko jeden malutki chwaścik z naszej łąki. Ile jeszcze większych przed nami. Dziękuję Ci i pozdrawiam.

  60. Eddie ! Miło że się pojawiłeś.Tak wysoko od razu postawiłeś poprzeczkę że strach się odezwać. Z tym ocipieniem to jest tak, że się zdarza i już. Serdecznie pozdrawiam i nie wdepczcie z Magrud początkujących grafomanów do których się zaliczam od razu w ziemię.

  61. Ja tylko króciutko. Od czasów Kopernika co najmniej wiadomo, że gorszy pieniądz wypiera lepszy. Stąd najogólniej mówiąc „lepsi” politycy, dziennikarze etc. zostali wyparci przez liczniejszych, bardziej zdeterminowanych, nieprzesadzających z etyką gorszych. Tusk ma tę chociaż zaletę, że był w stanie sam napisać coś o historii gdańska i nawet zarobić na tym pieniądze. Ale do lwiej części polityków i dziennikarzy można odnieść pytanie red. Orlińskiego z jego blogu: kto zatrudni red. Semkę jeśli nie jego kumple? Czy w Rzepie, czy w TV Historia, pomocna dłoń jest niezbędna…
    To zresztą nie do końca prawda – ludziom się tabloidowe dziennikarstwo podoba, większość nigdy nie lubiła wysiłku umysłowego, i chyba nie polubi, tak jak piosenek Starszych Panów. Więc „redaktorzy” zawsze znajdą kolejną redakcję.
    Ale rzeczywistość jest jaka jest i biadanie na media jest daremne, a obwinianie „Gazety Praca” o niedolę pracowników Biedronki (Olek51) absurdalne. Nie zabijajmy posłańca niosącego kiepskie wieści. Opisywanie rzeczywistości nie zawsze jest „aż” jej kreowaniem.
    Zaś ludzie, którzy tego potrzebują, znajdą dobre, rzetelne media. Co najwyżej poduczą się przy okazji języków, co pożyteczne. A „Polityka” jest po polsku.

    I jeszcze jedno pytanie do Magrud – co to znaczy „PRL czy się komuś podoba, czy nie, urzeczywistniała, choć moze w stopniu niewystarczającym, ideały sprawiedliwości społecznej.”
    Może żyliśmy dwu różnych rzeczywistościach bo ja, choć wtedy bardzo młody, jakoś tej sprawiedliwości nie zauważyłem. Może jednak ze sprawiedliwością jest jak z demokracją – prawdziwa jest ta bezprzymiotnikowa, ta „ludowa” i „socjalistyczna” to już jednak nie to…
    pozdrawiam

  62. Dziękuję za wrażliwość na podniesiony przeze mnie problem.
    O zagrożeniu dla demokracji ze strony mediów napisano już wiele księżek.
    Polecam, choćby „Dokąd prowadzą nas media” Toeplitza i „Cywilizację kłótni” Deborah Tannen.
    Monteskiusz nie mógł rozważać w swoim podziale władzy ani mediów ani wielkich koncernów, gdyż w jego epoce one jeszcze nie istniały. Głównym medium były kościoły, a kapitalizm dopiero raczkował.
    Warto jednak pamiętać, że jak swiat światem, władza zawsze należała do tego, kto kształtował umysł człowieka i społeczne mity. Dlatego, europejskie rozstanie z feudalizmem oznaczało najpierw reformację a następnie laicyzację. Nie popełnił wielkiego błędu Max Weber wywodząc kapitalizm z protestanckiej etyki pracy i kalwinowskiej predystynacji.
    Rozwój mediów elektronicznych a następnie ich deregulacja i prywatyzacja zapoczatkowana w latach 70-tych ubiegłego wieku doprowadziły do triumfu neoliberalnej ideologii, rozwoju menadżerskiego kapitalizmu i głębokiego kryzysu demokracji przedstawicielskiej.
    Nie mogło stać się inaczej, w sytuacji kiedy sprywatyzowano przestrzeń debaty publicznej. Dziś o tym, kto ma wstęp na agorę nie decydują ani obywatelstwo, ani zasługi, ani tym bardziej kwalifikacje. Decyduje wyłącznie woluntaryzm nadawcy – wydawcy kształtowany jego interesami, a te są nierozerwalnie związane z interesami reklamodawców.
    Czy zauważyliście państwo, że w naszych debatach ekonomicznych występują głównie bankowi eksperci? To w interesie banków, jak słusznie twierdzi prof. Żyżyński, forsowany jest podatek liniowy. To w interesie finansowych instytucji rozmontowano repartycyjny system emerytalny, to w interesie tych instytucji min. Kopacz forsuje dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne. Ale to te instytucje są głównymi zleceniodawcami kampanii reklamowych, czyli głównymi klientami „niezależnych” komercyjnch mediów.
    One zaś kształtują dziś gusta i wzorce postępowania. Uprawiają propagandę samorealizacji i konsumpcjonizmu.
    Sęk w tym, że indoktrynacja ta pozostaje w sprzeczności z intersem jednostki i społecznosci. Kompulsywna potrzeba konsumpcji bierze się z poczucia niepewności, osłabienia tradycyjnych, dziedziczonych tożsamości i w konsekwencji z osamotnienia i bezradności.
    Weżmy jakiekolwiek pismo kobiece. Jest jak krzywe zwierciadło wyolbrzymiajace nam nasze wady i niedoskonałości. Doszło do tego, że miliony dziwcząt i kobiet znienawidziły swoje kobiece ciała: naturalne krągłości, kokieteryjne fałdki, całą tę tkaneczkę tłuszczową świadcząca o płodności i erotyzującą prawdziwych mężczyzn.
    Z naturalnych i nieodwracalnych procesów, takich jak starzenie się uczyniono powód do wstydu i cel morderczego wysiłku. Wmówiono milionom, że ich zdrowie zależy od stylu życia i spożywania tysięcy szkodliwych suplementów diety, z witaminami na czele.
    Współczuję czytelniczkom tych pism. Zal mi ich daremnej nadziei, pokładanej w kremach, dietach, zabiegach kosmetycznych, na które skazuje ich własny obraz odbity w krzywym medialnym zwierciadle.
    Każde z tych pism zawiera prostackie przesłanie: jesteś beznadziejna, ale… jeżeli kupisz to, to i to, to na pewno ktoś Cię zechce.
    Wbrew moim często minorowym wpisom, nie jestem masochistką , dlatego nie kupuję i nie przeglądam prasy kobiecej. A do czytania to to się nie nadaje.
    Ale największe kłamstwo serwowane nam przez media polego na wmówieniu nam, że jesteśmy panami naszego zdrowia i życia. Cała nasza energia skupiona jest teraz na tym, na co nie mamy żadnego wpływu.
    Nie możemy przecież zmienić ani wrodzonego charakteru, ani determniujacych nas genów. Nawet decyzje, jak wynika z ustaleń neurobiologi i psychologii ewolucyjnej, podejmujemy nieświadomie.
    Jedynym polem naszej wolności są stosunki międzyludzkie, życie społeczno – gospodarcze, kultura. To my ustalamy, bądż godzimy się, by inni ustalali reguły życia zbiorowego. Jak uczy nas historia i etnografia lub etnologia, w tej dziedzinie prawie wszystko jest umowne. Na tym polu jesteśmy jako tako wolni. Jako tako twórczy.
    Tymczasem paradygmat medialny odwraca świat do góry nogami, skazując nas na permanentne porażki i uczucie niespełnienia. Porażki, o tyle przydatne, że czynią nas dobrymi konsumentami i wiecznie zajętymi sobą dziećmi. A jak wiadomo polityka wymaga dojrzałości. Obywatel to ktoś, kto troszczy się o sprawy publiczne. A nam, goniącym za wieczną młodoscią i niesmiertelnością nie starcza ani chęci, ani czasu , ani pewności siebie, by pogonić tych naszych trujacych kapłanów i odzyskać jedyną możliwą a utraconą wolność. Walczymy więc z tym, czego nie jesteśmy w stanie zmienić, a brakuje nam sił i odwagi, by zmieniać to, co od nas zależy. I brakuje nam tej elementarnej mądrości, by odróżniać jedno, od drugiego. ( Tak to znana sentencja, po którą sięgamy tylko w sytuacjach krańcowych, najczęściej za póżno).
    Ale tak być nie musi. A wracając do Monteskiusza, to jak wielokrotnie wskazywał red. Jacek Żakowski istnieje scisła korelacja pomiedzy stanem demokracji a poziomem mediów. Nam z naszym ładem i naszym, a własciwie ich poziomem blizej do Włoch, niestety, niż do Francji czy Wlk. Brytanii, o krajach Skandynawskich nie wspominajac.
    Nacjonalizacja mediów, to warunek konieczny dla naszej pomyślności.
    Tu nie ma pola dla wolnej gry rynkowej, gdyż w tej dziedzinie asymetria w dostępie do informacji jest gigantyczna, nie istnieją zatem warunki dla sensownych i wolnych wyborów, nie tylko politycznych.
    Nacjonalizacja jest przeze mnie rozumiana jako społeczna, nie tylko konsumencka, kontrola treści i formy przekazu. Albowiem wolny człowiek i wolne społeczeństwo to takie, które na tyle, na ile jest to w ogóle możliwe, świadomie wybiera swoje wartości i swoje cele.
    Przepraszam za przydługi wywód, magrud

  63. Szestow,
    Może chodzi im o parking przy Legii, a może o coś zupełnie innego.
    Może po prostu testują siłę tego rządu?
    Przypominam sobie jak „GW” sprawdzała premiera Belkę.
    Na przestrzeni dwóch miesięcy zamiesciła kilka artykułów, z których wynikało, że w Komendzie Głównej Policji działa gang handlujący dowodami rzeczowymi, bodajże kaloryferami, czy klimatyzatorami z nielegalnych transportów. Tak czy siak, z tej publikacji nonsensem cuchnęło z daleka. Na początku nikt nie reagował. Potem dementowano, informację jakoby w tej sprawie prowadzono wewnetrzne śledztwo.
    Na to dzielni dziennikarze na pierwszej stronie opublikowali dokumenty świadczace przeciwko dementi KG. Belka się wściekł. Podobno chciał odwołać Komendanta Głównego, ale ten był za granicą. Odwołał więc Andrzeja Brachmańskiego- wiceministra. Wtedy też do dymisji podał się Kalisz, ale tej Belka nie przyjął.
    W dwa dni po „egzekucji” Brachmańskiego Na pierwszej stronie „GW” ukazał się tekst tych samych autorów, w którym oświadczyli, że padli ofiarą prowokacji i opublikowali fałszywkę. Przeprosili więc czytelników. Brachmańskiego przeprosić nie raczyli. Belka też nie naprawił swojego błedu. A jak skończył jego rząd i wspierające go formacje z
    Demokratami.pl na czele, lepiej nie wspominać.
    Nie wiedzieć czemu, Donal Tusk powtarza błędy Belki. A przecież nie musi. Jarosław Kaczyński pokazał, jak łatwo jest spacyfikować włascicieli medialnych spółek, gdy się ma realną władzę.
    Pozdro, magrud

  64. Eddie,
    Witam Cię serdecznie. Niepotrzebnie frustrujesz się moją pisaniną.
    Zjawiska i mechanizmy, które opisuję mają charakter relacji zwrotnej.
    Jedno wypływa z dugiego, jedno drugie stymuluje i wzmacnia. Owi cynicy, głupole i ignoranci, nie wzieli się znikąd. Szarżowali na poczatku lat dziewięćdziesiątych i zostali przez społeczeństwo przytomnie odrzuceni.
    Ale w tamtych czasach media były inne i dziennikarze byli inni.
    I społeczeństwo było też inne, nieco bardziej wymagające, nieco bardziej ufne, nieco bardziej zaangażowane.
    Ale wraz z komercjalizacją mediów i rozwojem rynku reklamowego, wraz z wydłużaniem się czasu pracy i urynkowieniem państwa i usług publicznych, co skutkowało coraz większymi trudami codziennego życia, wątła nić łącząca bezpośrednio posłów z ich wyborcami pękła. W relacje pomiędzy przedstawicielami a suwertenem wkroczył potężniejący z każdym dniem pośrednik i podyktował swoje warunki.
    No cóż, jak nauczał Kant : ” czas jest kategorią naszego umysłu”.
    Stąd też odwieczne pytanie : co było pierwsze- jajko, czy kura?
    Trudno odpowiedzieć, gdy rzeczy dzieją się jednocześnie, lub prawie jednoczesnie, gdy relacje mają charakter zwrotny.
    Uważam, że coś z tym pośrednikiem trzeba jednak zrobić, jeśli demokracja przedstawicielska ma jako tako funkcjonować.
    Cieplutkie pozdro, magrud

  65. Manna,

    dziękuję zs dobór słów, od których człowiekowi robi się naprawdę miło.

    Serdecznie pozdrawiam,Eddie

    Magrud,

    dziękuję za ciepłe powitanie i odpowiedź.
    Mój wpis, trochę w wakacyjnej formie, w założeniu miał dotyczyć przedewszystkim wartości.
    O co oprzeć poczucie choćby modelowego działania naprawczego, kiedy: posłowie to…dziennikarze…sądownictwo…a wyborcy namaszczają „elity” w stanie…
    Nad tym wszystkim szczelnie i bezwzględnie czuwa ok 70tys .funkconariuszy Watykanu?
    Ja kompletnie w tym układzie nie zauważam choćby jednego punktu odniesienia.
    W swoim poprzednim wpisie , chciałem to wszystko wyeksponować,i spuentować konkluzą, że w takim parszywym zestawie ,jeśli choćby symbolicznie skaczą sobie do gardeł/tu hieny/ to na tę okoliczność zdobyć się na porcję cynizmu, i tylko im kibicować i zacierać rączki. Niech się sami choć trochę pognębią, bo w starcie śmiertelne, to my nigdy nie uwierzymy, tak mniemam.

    Do września, odwiedzę Wasze miłe towarzystwo od czasu do czasu, a wrzeień to już będzie nasz.

    Serdeczne pozdrowienia,Eddie

  66. Polecam konsumowanie owoców wzrostu – http://stasiak.blog.polityka.pl/?p=116 .

  67. Eddi! Czkamy do wrześcia a jak będzie trzeba to nawet do pazdziernika. Dobrze mniemasz przynajmiej ja też nie wierzę. Pozdrowienia

  68. WojtekCz,
    Chętnie Ci wyjaśnię.
    Po pierwsze świat tak już jest urządzony, że dobro, którego możemy zaznać, nie jest nigdy absolutne. Jest zaledwie zaprzeczeniem zła. Wiedzieli już o tym starożytni Grecy. Z owej to wzgledności wynika konieczność używania przymiotników i innych precyzujących określeń. To jest niestety ta immanentna skaza naszego świata, którą Izraelici, a za nimi chrześcijanie nazywają obłudnie grzechem pierworodnym.
    Dla potwierdzenia zakwestionowanej przez Ciebie tezy warto przeanalizować trzy istotne kwestie;
    1. dane statystyczne w konfrontacji z poziomem rozwojy społeczno-gospodarczego II RP
    2. jakość kultury wysokiej i popularnej w okresie PRL-u
    3. poziom zaspokojenia podstawowych potrzeb takich jak : praca, opieka zdrowotna, dostęp do oświaty, sportu i wakacyjnego wypoczynku, bezpieczeństwo osobiste i socjalne.
    Oczywiscie, wszystkie te dokonania PRL były względne i nieporównywalnie skromniej żyło się u nas niż np. w RFN, pomimo wielkiego cywilizacyjnego skoku dokonanego w latach 45-80 ubiegłego wieku. Tylko,że teraz też żyje się o wiele skromniej, za to znacznie mniej bezpiecznie.
    Lat 80-te byłe dekadą głębokiego kryzysu wywołanego głównie przez restrykcje ekonomiczne zachodu. O doniosłej roli pierwszej „Solidarności” w wywłaniu tego kryzysu mówi bez ogródek Karol Modzelewski. Ale jego broni i polityczna emerytura i Order Orła Białego, może więc głośno mówić prawdę, bez bolesnych konsekwencji.
    Dziś, gdy młodzi ludzie i to szczęśliwi wybrańcy, by zaspokoić skromne mieszkaniowe aspiracje oddają się dobrowolnie w 40-letnią niewolę kredytową, trudno uwierzyć, że prawie każdy mógł w PRL- dostać mieszkanie lokatorskie lub własnosciowe. W najgorszym przypadku, co było wielce frustrujące na otrzymanbie kluczy do własnego M trzeba było czekać nawet 20 lat, ale za to wielkość przydzielonego lokalu wynikała z liczebnosci rodziny, nie zaś z zamożności.
    Dziś gdy, ludzie ze wsi i małych miasteczek muszą płacić za studia, warto przypomnieć, że w tamtych czasach szanse wyrównywano faktycznie poprzez punkty preferencyjne. Pochodzenie robotnicze i chłopskie gwarantowało mniejsze wymagania przy ubieganiu się o indeks.
    Było to bardzo sprawiedliwe, ale strasznie drażniło jaśnie pańską inteligencję. Ale bez takich ” nierówności” kariera np. Ryszarda Kapuścińskiego byłaby niemożliwa.
    Rzeczywiście wsparcie dla słabszych, było normą. Pierwszeństwo w kolejkach, dodatkowe przydziały w czasach kartek tj. w latach 80-tych.
    Emancypacja przedwojennej biedoty, kosztem przywilejów ekonomicznych i politycznych ziemiaństywa, większej i mniejszej burżuazji, doprowadziła do bezprecedensowego egalitaryzmu. Przyjemnie było nim oddychać. Byliśmy sobie bliżsi. Mieliśmy dla siebie więcej szacunku i czasu. Życie towarzyskie kwitło. Czuliśmy się bardziej wolni niż dziś. Tylko dlatego mógła zaistnieć „Solidarność”, która rozsławiła nas w całym świecie. Tak, z biegiem lat widać coraz wyrażniej, że taki ruch społeczny, jak najbardziej lewicowy i egalitarny w swoich postulatach mógł zaistnieć tylko w PRL, w kraju o względnie wysokim poziomie bezpieczeństwa socjalnego, w kraju mocno rozbudzonych potrzeb intelektualnych i kulturalnych, a jednocześnie w kraju, w którym dyktatura proletariatu była bardzo blisko urzeczywistynienia. Nigdy wcześniej i nigdy póżniej ludzie pracy najemnej nie mieli tyle władzy i takiego politycznego znaczenia.
    A jeśli chodzi o represje PZPR-owskiego reżimu, to najlepiej widać na moim przykłdzie, jak bardzo po 56r. złagodniał. W 1980 r. miałam dwadzieścia lat, studiowałam na Politechnice Warszawskiej architekturę i zawsze mówiłam i robiłam co chciałam. I włos mi z głowy nie spadł.
    Konspira mnie nie kręciła, bo zadusiłabym się w atmosferze narcyzowego sitwiarstwa, a moda, by szukać wolności w Kościele, po tym, jak w wieku 16 lat z pobudek jak najbardziej duchowych się z nim pożegnałam, wydawała mi się całkowicie wynaturzona.
    PRL nie była rajem. Ale nie dlatego, jej pamięć się dziś bezcześci z taką zawziętością, że była piekłem. Pamięć tę zohydzić trzeba, byśmy zapomnieli, że społeczeństwo może być i bardziej egalitarne i bardziej twórcze, i bardziej bezpieczne w wielu dziedzinach i bardziej produktywne.
    Żebyśmy zapomnięli , ze obowiazkiem państwa deklarujacego w Konstytucji, społeczna gospodarkę rynkową, jest prowadzenie polityki pełnego zatrudnienia. W 1989 r. po 10 latach głębopkiego kryzyzysu współczynnik aktywności zawodowej wynosił 83%, dziś pomimo wsparcia UE osięga zaledwie 54%. I jest najniższy w Europie. Podobnie jak krańcowo niskie są polskie płace i podobnie jak największa jest dziś bieda wśród polskich dzieci.
    Brakowało nam w PRL pełni wolności politycznej, ale mam wrażenie, że kupiliśmy kota w worku.
    Bo dziś nie mamy ani czasu , ani wystarczających dochodów, by z niej korzystać.
    Zakłamania, to nigdy takiego jak dziś nie obserwowałam.
    A co do Semki, to masz 100% racji. Ten to nawet kłamać nie umie.
    Oto przykład jego mądrości z wczorajszego „Skanera” w TVN:
    ” Pan Grzegorek ( wiceminister zdrowia, który podał się do dymisji) jest jednak pod ciężkimi zarzutami, choć nie zostały one jeszcze sformułowane.”
    To jest włąśnie krańcowy, ale typowy przykład intelektualnergo i etycznego rozmemłania dawnej opozycji. Nawet mając dwadziescia lat, nie byłam w stanie go znosić. Nawet potrzeba bohaterstwa, typowa w tym wieku, sczezła we mnie z powodu tych pseudopatriotycznych wyziewów, wydobywajacych się z głów niespełnionych powstańców.
    Pozdrowienia i ukłony, magrud

  69. Widać jak na dłoni, że cały blog jest w pułapce. A może w matni, pustosłowia czasami, przeważnie zbytniej pochopności, wręcz gorączki w wyciąganiu wniosków.

    1. W skrócie, teza przedstawiona powyzej:
    „Rozwój mediów elektronicznych a następnie ich deregulacja i prywatyzacja zapoczatkowana w latach 70-tych ubiegłego wieku doprowadziły do triumfu neoliberalnej ideologii, rozwoju menadżerskiego kapitalizmu i głębokiego kryzysu demokracji przedstawicielskiej.
    Nie mogło stać się inaczej, w sytuacji kiedy sprywatyzowano przestrzeń debaty publicznej
    „,
    być może zaczerpnięta z podanych lektur, jest bez sensu. Media były prywatne poprzednio, w USA i innych krajach. Postęp techniczny czasami zachęca do koncentracji wytwarzania, w tym przypadku usług medialnych, tak było kiedyś ze stalą, kolejami, etc. Ale żeby zaraz kwitł z tego powodu neoliberalizm. Po prostu upaństwowienie i welfare state doszedł do pewnej granicy nasycenia.

    2. J. Żyżyńskiego (zawsze drań był na końcu alfabetu przy odczytywaniu listy) sądzi różne rzeczy: kilka słusznych oczywistości, trochę nieuzasadnionych konkluzji wprowadza, raz mówi, że czegoś nie udowodniono, a drugi raz, że coś jest ( http://www.lewica.pl/index.php?id=16472 ) bez podawania dowodu i już. Ja osobiście jestem przeciw wprowadzaniu podatku liniowego w PL, ale to nie ma znaczenia. Natomiast dla prof. J.Ż. ważne jest jak zaczyna swoją wypowiedź. Jak Bethoween 5-tą symfonię ? ?Jest to kwestia dużych pieniędzy dla niektórych…?, tako rzecze prof. Zyzio.
    Na podstawie tego zdaje mi się tekstu magrud wyskakuje z konkluzją: To w interesie banków, jak słusznie twierdzi prof. Żyżyński, forsowany jest podatek liniowy. Konkluzją wcale nie upoważnioną, ktoś mógłby powiedzieć kłamliwą, ale komu chciałoby się wdawać w detale, skoro wywód jest taki piękny.

    3. Ale w ostatnich dniach na tapecie są media. Oto mamy:
    „Nam z naszym ładem i naszym, a własciwie ich poziomem blizej do Włoch, niestety, niż do Francji czy Wlk. Brytanii, o krajach Skandynawskich nie wspominajac (?) Nacjonalizacja mediów, to warunek konieczny dla naszej pomyślności”.
    Ale przecież wiadomo chyba, że media w wymienionych krajach są w dużym stopniu prywatne. W USA praktycznie całkowicie, a nikt nie twierdzi, że są niskiej jakości. Owszem, są różnorodne, oskarża się je o nastawienia i tendencyjność (ang. bias), i to w przeciwnych kierunkach, są organizacje monitorujące, itd. Może w Polsce rynek mediów jest w fazie niemowlęctwa. Wygląda na to, że sporą winę za obniżenie poziomu nadawania ponosi zawłaszczanie mediów publicznych przez rządzące partie. Czy chcemy wprowadzić totalny monopol państwowy jednej partii rządzacej? Pisząc o Włoszech, biadolenie nad monopolizacją mediów w rękach Berlusconiego jest też mylące, bo nie jest to istotny monopol na wiadomości polityczne, a poza tym Włochy są w maraźmie ekonomicznym właśnie z powodu nie podejmowania współczesnych wyzwań globalnych.

    Ale nic to. Przyjdzie zima, temperatury opadną, natura wróci do normy.

  70. Magrud,

    głupio mi, że zaraz będę się czepiał, ale znów uważnie , jak zwykle , przeczytałem Twój ostatni wpis.
    Bardzo mi się spodobały użyte perzez Ciebie w tekście cyferki. Pytanie brzmi-Czy jesteś pewna, że podane przez Ciebie liczby dają obraz prawdziwy czegokolwiek, i czy ta ilość danych jest napewno wystarczająca?Czy jakaś wzmianka o PKB, dochodach etc. z uwzględnieniem w każdym przypadku skutków dla gospodarki każdej z konstelacji danych nie pomogłaby uchwycić obrazów wyłaniających się z Twojego opisu.
    Wiem, że strasznie mendzę. Zamiast zapytać wprost- Dlaczego komuna padła, jeśli miała takie fajne cyferki? ja ciężko perzynudzam. Przepraszam, jakby co.
    Co do Semki, to całkowicie się zgadzam, i mocno wierzę, że go przeżyję i wtedy sobie odpocznę.

    Po tym co napisałem , buzi nie będzie, bo czuję że mam świńskiego ryja.

    Pozdrawiam, jak najbardziej,Eddie

  71. Manna,

    już żyję tylko wrześniem. Mam nadzieję, że w międzyczasie nie zdarzy mi się to co się zdarza, pozdrawiam, Eddie

  72. Średnia płaca szybko rośnie -http://biznes.onet.pl/2,1763667,wiadomosci.html :
    Depesze: Milionerzy w zarządach (PAP, pr/06.06.2008, godz. 06:04)

    Szef firmy informatycznej i dwaj bankowcy to trójka liderów giełdowej listy plac, którą już po raz trzeci opracowała „Rzeczpospolita”.

    Tegoroczny rekordzista, prezes ComArchu Janusz Filipiak zainkasował w 2007 r. ponad 6 mln zł – o jedną trzecią więcej niż rok wcześniej, gdy również znalazł się na czele rankingu „Rz”.

    Drugi na liście były prezes BRE Banku Sławomir Lachowski zyskał w ubiegłym roku 5,2 mln zł. Na trzeciej pozycji, z niewiele mniejszymi zarobkami, znalazł się Józef Wancer, prezes Banku BPH.

    Z przeanalizowanych przez „Rz” ponad 100 raportów rocznych dużych giełdowych spółek wynika, że przeciętne wynagrodzenie prezesa wzrosło w ubiegłym roku o jedną piątą w porównaniu z rokiem 2006. Ale w tym samym czasie zyski kierowanych przez nich firm rosły jeszcze szybciej. W rezultacie wynagrodzenia prezesów, które przed rokiem stanowiły 2,5 proc. zysków ich spółek, teraz mają niespełna dwuprocentowy udział.

    Według obliczeń „Rz” przeciętne wynagrodzenie prezesa dużej giełdowej spółki wyniosło w ubiegłym roku 740 tys. zł, czyli 15 razy więcej niż zarobki pracownika. W przypadku rekordzistów ta różnica była ponad 120-krotna.

  73. „Można coś znać, można to widzieć własnymi oczami po sto razy i nie wywrze to na człowieku żadnego wrażenia. Aż nagle przyjdzie ktoś, co prawda człowiek wyjątkowy, stanie przy tobie, spojrzy na owo coś po swojemu, opisze własnymi słowami i zmusi cię do spojrzenia na to swoimi oczyma. I na tym właśnie polega talent.” Tak talent definiował F.Dostojewski. Ja tę definicję dedykuję Tobie Magrud.

    Z wyrazami szacunku. Teresa

  74. Magrud,
    dziękuję za wyjaśnienia, ale nie rozjaśniły mi tezy…
    Nie chcę się boksować na argumenty, wątek „PRL fajny czy nie bardzo” może być nieskończenie długo rozwijany i, obawiam się, niezwykle męczący dla czytelników, jako że wszystko za i przeciw i tak już dawno padły. To chyba bardziej niż kwestia poglądów (lewicowy dyskurs mi osobiście się podoba, choć nie w wykonaniu SLD tylko raczej Krytyki Politycznej) tylko obrony piękna własnej młodości, i sensu życia w ogóle. Pisząc „jeśli chodzi o represje PZPR-owskiego reżimu, to najlepiej widać na moim przykładzie, jak bardzo po 56r. złagodniał. W 1980 r. miałam dwadzieścia lat, studiowałam na Politechnice Warszawskiej architekturę i zawsze mówiłam i robiłam co chciałam. I włos mi z głowy nie spadł.” ja bym jednak starał się nie uogólniać. Jednym spadł, innym nie spadł. Jedni czuli się bezpiecznie, inni wychodzili na ulicę po drastycznych podwyżkach (1956, 1970, 1976 itd). Jak na kraj zaspokajania podstawowych potrzeb, średnia długość życia była bardzo niska. A czekanie 20 lat na mieszkanie nie jest jedynie frustrujące, jest aż katastrofą życiowa. Choć można przecież równie dobrze głosić, że młodzi mieszkając 15 lat z teściami byli bardziej rodzinni, czy coś w tym rodzaju. I zawsze ktoś z dzieckiem został. A nowe mieszkanie, kiedy juz było, miało czasem nawet 54m2!, i trzy pokoje!
    Na całym świecie mieszkania kupuje się na kredyt, ważne, żeby dało się go spłacać żyjąc w cywilizowany sposób.
    Ten ustrój tylko częściowo został obalony, w dużej mierze sam upadł. Nie przez Solidarność (ech, te 10 milionów Polaków rozpieprzające swój kraj w czynie społecznym!). Przez marksistowską konieczność dziejową, marzenia ludzi, no i prawa fizyki – układ o tak wysokiej entropii, nie trzymany już za pysk, musiał się rozpaść.
    Nie rozumiem Cię w ogóle, ale cieszę się że jesteśmy już we w miarę normalnym kraju i te niezwykle dla mnie poglądy możesz głosić gdzie i kiedy zechcesz.
    pozdrawiam

  75. WojtekCz,
    Co do mieszkań, na które się czekało, to niestety, fakty przemawiają za komuną. Zapaść w budownictwie mieszkaniowym po 1989 r. była po prostu katastrofą, którą porównać można tylko do Wielkirego Kryzysu, tyle że trwa do dziś.
    Jeszcze 1990 r. oddano do użytku ok.130 tys. mieszkań w 1996 już tylko 68 tys. Rekordowym w dziejach państwa polskiego był 1978r., w którym zbudowano ich ponad 280 tys. Dziś rekordowe lata zamykają się liczbą 130 tys. Oto skala prodktywności gospodarki.
    Łatwo bowiem importować tekstylia, samochody i elektronikę, a nawet węgiel. Budynków importować się nie da!
    Spójrz na bilans handlowy, a wiele zrozumiesz.
    To trwałe dobro, jest też też coraz trudniej dostępne. A jego standard wcale się nie podnosi.
    Oczywiscie dziś buduje się z innych materiałów, bogatsze jest wykończenie, ale w standardach przestrzennych zanotowaliśmy regres.
    W normach powierzchni pokoju dziennego, spadliśmy do poziomu póżnego Gomółki tj. do 16m2. Niby to tylko 2m2 w porównaniu z póżnym Gierkiem, ale zapewniam Cię , że może zaboleć. Gdybyś zapoznał się ze zmianami w rozporządzeniu do prawa budowlanego w sprawie warunków technicznych jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie na przestrzeni ostatnich 19 lat, to odkryłbyś, jak obniżają się istotne pod względem jakości zamieszkiwania standardy. Jak stopniowo, zwiększa się gestość zabudowy, jak ogranicza się wspólne przestrzenie i place zabaw, nasłonecznienie, przewietrzanie itp. Wszystko pod dyktando deweloperów i ze szkodą dla ich klientów. A mimo to, tych mieszkań buduje się tyle, co na lekarstwo, wobec poziomu potrzeb, których nie należy mylić z zagregowanym popytem.
    Oczywiście buduje się też wspaniałe apartameny, w których sypialnie mają po 50m2. Ale liczba klientów na takie cacka mocno jest ograniczona.

    I jeszcze jedno. Względność. My porównywaliśmy i porównujemy PRL z zachodem Europy czyli z krajami , z którymi już w XVII w. przegraliśmy w cywilizacyjnym wyścigu. A potem, było już tylko gorzej.
    Warto zatem oceniać dorobek PRL porównując go z II RP i pamietając, że kiedy w 1945r. komuna przejmowała rządy, kraj leżał w zgliszczach, a poziom analfabetyzmu był bodajże najwyższy w Europie.
    Kiedy ktoś, tak jak ja, studiował historię architekury i budowy miast, wie jak oceniać epoki i ich produktywność. Jednym bowiem, z miarodajnych wskażników jest poziom i jakość urbanizacji, i nie należy jej mylić z jakością architektury, bo tę łatwo zmienić. A w tej dziedzinie PRL dokonała skoku cywilizacyjnego na miarę Kazimierza Wielkiego!
    A my, głupcy zamiast poprawiać , ulepszać i doskonalić to, cośmy po nieboszcze odziedziczyli, roztrwoniliśmy wszystko i z uporem, godnym lepszej sprawy – jeszcze do dziś – zawracamy kijem Wisłę, twoniąc czas, pieniądze i ludzki trud. Gdy jeszcze uwzględnimy inny miarodajny i w miarę trwały wskażnik rozwoju tj. wydatki na na naukę , w tym na badania i na rozwój, to III czy IV RP, jak kto woli, ujawni nam w pełni swoje zapyziałe i antyrozwojowe oblicze.
    Nie jest też moją winą, że poglądy, a raczej fakty, które wyłuszczam , tak bardzo wydają się niezwykłe. Nie jest moją winą, że ludzie wolą sądzić po pozorach, miast szukać trwałych i miarodajnych odniesień. Taki po prostu jest nasz świat, i takim go akceptuję.

    I jeszcze jedno. Bez brawury z tą wolnością słowa, obecną tu i teraz, jeżeli pozytwna ocena całokształtu PRL wyrażana przez blisko połowę Polaków, jest dla Ciebie czymś niezwykłm.
    PS.
    Ja też miałam dość PRL i jego zgrzebnośći, ale swoje konsupcyjne potrzeby, nie tak małe, ale też nie tak wielkie, zaspakajam w nadmiarze i marzy mi się prawdziwy cywilizacyjny awans. Po prostu apetyt rośnie w miarę jedzenia. Znudziły mnie już świecidełka, za które sprzedaliśmy istotną część szans rozwojowych. Nic na to nie poradzę.
    pozdrowienia

  76. Eddie,
    Oceniaj mnie jak chcesz, bo każda ocena lepsza jest od obojętności.
    Samo Twoje zaineresowanie jest nagrodą. Więc przestań się krygować i wal po oczach. Nic tak nie dodaje smaku dyskusji, jak różnice w poglądach.
    Nie chcesz całusków, to nie dostaniesz, magrud

  77. Warto odnotować, że rząd w praktyce przyznał, że prowadzony do tej pory proces weryfikacji żołnierzy z rozwiązanych WSI kończy się totalną klęską Komisji Weryfikacyjnej. Komisja działa tak wolno, że rząd jest obecnie zmuszony zgłosić projekt ustawy, której celem będzie pozostawienie w rezerwie kadrowej żołnierzy zawodowych zniesionych Wojskowych Służb Informacyjnych, którzy – na gruncie aktualnych przepisów – musieliby zostać zwolnieni po upływie 3 lat pozostawania w tej rezerwie.

    Projekt ustawy dostępny jest tutaj:

    http://orka.sejm.gov.pl/Druki6ka.nsf/wgdruku/571

    Warto zauważyć, że jej uchwalenie powinno nastąpić przed 01 lipca 2008r gdyż proces weryfikacji – zgodnie z rozporządzeniem premiera Jarosława Kaczyńskiego – miał się zakończyć 30 czerwca 2008r. Teraz juz wiadomo, że dotrzymanie tego terminu jest nierealne. Zgodnie z uzasadnieniem opisywanej ustawy:

    „Wyznaczony przez Prezesa Rady Ministrów termin zakończenia postępowań weryfikacyjnych wobec żołnierzy nie został dotrzymany. Do dziś ponad połowa z 2 tys. byłych żołnierzy zawodowych Wojskowych Służbach Informacyjnych nie przeszła weryfikacji, mimo że w ustawowym terminie 30 dni od dnia wejścia w życie ustawy złożyli odpowiednie wnioski wraz z oświadczeniami.”

  78. Quoke

    (2008-06-07 o godz. 13:19,
    http://paradowska.blog.polityka.pl/?p=170#comment-49589 )

    Patent rządu: sparaliżować prace Komisji Weryfikacyjnej, po czym ją właśnie oskarżyć o ten paraliż oraz „dla jego rozwiązania” praktycznie reaktywować WSI najwyraźniej się sprawdza 🙂

    http://www.medianet.pl/~naszapol/0814/0814olsi.php

    Albowiem patenty lewiznowatych są monotonnie jednostajne, ale też i monotonnie skuteczne:

    – za stalinowskiej powojennej RP i (od1952) PRL towarzysze staliniści oskarżali akowców czy księży o „współpracę z hitlerowskim okupantem” i „faszyzację”,

    co Ówczesna Postępowa Awangarda Społeczna w postaci aktywu-kolektywu partyjnego PPR (PZPR) oraz Wiodących Ałtorytetów Yntelektualnych jak i Postępowych Tfurców Socrealistycznych –
    – przyjęła stosowną admiracją, aklamacją, zachwytem i hołdownictwem, czemu dawała wyraz choćby Listami Otwartymi do Waaadzy Ludowej potępiającymi wichrzycieli i reakcjonistów;

    – po objęciu władzy przez PiS ex-stalinista Geremek wraz z potomkiem klasycznej stalinowskiej arystokracji Michnikiem (w tzw. międzyczasie 1980-1990 pasowanymi na Największych Antykomunistów, AŁtorytetów i Największych Demokratów) jeździli po Europie w charakterze gęsi kapitolińskich i ostrzegali wszem i wobec, że oto faszyzm-stalinizm pod kaczą postacią się w Polszcze odtwarza i maluczko, a mieć będziemy i obozy koncentracyjne, w których krwawi kaczofaszyści eksterminować będą Prawdziwych Demokratów,

    co Obecna Postępowa Awangarda Społeczna w postaci aktywu-kolektywu partyjnego SLD (d. PPR/PZPR), PO, PD oraz Wiodących Ałtorytetów Yntelektualnych Oraz Postępowych Tfurców (Już Niesocrealistycznych – chociaż nieraz tych samych…) – że o Jelitarnej Jenteligencji, czyli o czytelnikowyznawcach Słusznych Gazet i telewidzowyznawcach Prawdziwie Wolnych Mediów nie wspomnę – – przyjęła stosowną admiracją, aklamacją, zachwytem i hołdownictwem, wyrażanymi mową i pismem na łamach Jedynie Słusznych Mediów, a potępiającymi kaczych wichrzycieli i reakcjonistów;

    – to cóż przy tym jest ubezwłasnowolnienie komisji weryfikacyjnej i i jej właśnie obciążenie za to odpowiedzialnością?!
    TO MAŁE MIKI JEST !!:-)…
    Że o łatwo przewidywalnej (aklamacja etc. ) reakcji Obecnej Postępowej Awangardy nie wspomnę :-)…

  79. Magrud,
    fala modernistycznej urbanizacji była w Europie bardzo szeroka i zupełnie niezależna od ustroju – blokowisk z mieszkaniami „dla ludzi pracy” a nie burżujów, jest też sporo w Anglii czy Holandii, nie mówiąc juz o Francji. Ich wspaniała urbanistyka nie powstrzymała upadku i przemiany w slumsy. Nie mówiąc o byłej NRD, bo to jeszcze inna historia. Modernizm „socjalny” był powszechny w Europie, ale jego bilans jest mocno dyskusyjny i jeśli ktoś gdzieś zajmuje się tą kwestią, to raczej w celu rewitalizacji. Szwedzi raczej żałują tego, co radośnie zrobili ze Sztokholmem po wojnie.

    Problemem jest obecnie raczej brak planów zagospodarowania – procedura jest żmudna i pełna protestów, w dodatku gminom często nie opłaca się ich uchwalać, bo musiałyby np. uzbroić teren na własny koszt albo wypłacać odszkodowania. Developerom chodzi o zysk, no ale o co im może chodzić? To są normalne przedsiębiorstwa… Owszem, szkoda że spółdzielnie się wyrodziły i nie są tym czym być powinny – widziałem w Szwajcarii, jak tam budują spółdzielnie. Lepiej niż developerzy, nie oszczędzając na materiałach, bo wiedzą że budują dla siebie, i nawet jesli skończy się gwarancja i tak wszystko ma być ok.
    Ale to już chyba kwestia ludzi, prawda? Polacy sobie nie ufają prawie w ogóle, więc inicjatywy spółdzielcze wszelkiego sortu są rzadkie i traktowane jak dziwo.
    A propagowanie quasi-liberalizmu przez „ekspertów” centrum A.Smitha oczywiście jest rodzajem prania mózgów, utrwalając masę głupot ludziom, którzy potem są dumni z własnej nowoczesności. I kupują mieszkanie w strzeżonym osiedlu.
    Sam jestem architektem, i akurat zmian dotyczących przewietrzania czy przesłaniania od 1994r. nie zauważyłem. Owszem, obniżono wysokość stopni schodów w wielorodzinnej mieszkaniówce. Czy to obniżyło standard? A normatywów powierzchniowych nie ma już, i dobrze. Jakość przestrzeni zielonych między blokami nie była aż tak wysoka moim zdaniem (wręcz była żadna), i to co teraz się buduje, zazwyczaj wygląda jakby lepiej… chyba że wszędzie parkują samochody, ale ktoś je kupuje i nimi jeździ, więc…? trudno uszczęśliwiać ludzi na siłę.
    Porównywanie PRL z IIRP jest podobnie błędne (w Twoim rozumieniu) jak porównywanie PRL z Zachodem. To nie było to samo państwo, Stanisławów to nie Wrocław. Zabrano nam zacofane XVII-wieczne stepy, a w zamian dano zniszczone i rozgrabione, ale jednak wciąż dużo bogatsze od przedwojennej Polski połacie Niemiec. Było skąd wozić cegłę na odbudowę Warszawy. Więc PRL dostała na starcie wielki prezent, a że nie potrafiła z niego skorzystać w pełni… Cóż, wiele rzeczy wtedy spieprzono i zmarnowano.

    To że połowa Polaków tęskni za PRL, to szczerze mówiąc, ich problem. Podobnie spora część jest za karą śmierci, duża część za biciem dzieci, a niemało rodaków nie wierzy w ewolucję. Nie mówiąc już o tym, ilu ludzi czyta i ogląda ze zrozumieniem… Powszechność poglądu nie zmienia jego błędności (w moich oczach).
    pozdrawiam

  80. Magrud,

    prawdę mówiąc , liczyłem na Twoje ustosunkowanie się do treści, a nie formy…
    Z całym szacunkiem i sympatią , realizuję zaproszenie do „walenia po oczach”.
    Po pierwsze, Twoje zaangażowanie w obronę PRL, przeciąga się do „pasji” jaką miał JK do tradycji narodowych. To zakrawa na przerost przywiązania się do kontowersyjnej tradycji, zaśmiecającej młodym pokoleniom możliwie klarowny ogląd tamtego okresu.
    Na takie podsumowania jak Twoje , jest jeszcze za mała perspektywa historyczna i trudno o obiektywizm.
    Proponuję na wstępie , nadrzędnie porządkujące temat rozważenie- Czy w przypadku alternatywy dla komuny , dajmy na to demokracji, gdzie pieniądze od Marshala były pewne, Polacy w 1980 roku żyliby w ziemiankach, jako niew7kształcone ćwoki, za przeproszeniem?
    Twoje rozważania oparte są na relacji – dobra komuna-NIC!
    Czy naród zmuszony wszelkimi przymusami, zwłaszca odbudowy kraju i ekonomicznym, w powojennym etapie rozwoju demokracji w Europie, dałby sobie radę, czy nie?
    Dla mnie komuna, to wyrafinowany psychopata, który jest przymilny do sąsiadów, kocha dzieci i zwierzęta, a tylko czasami, poza zasięgiem wzroku bliskich i znajomych
    czyni różne pasudztwa. To metafora na rodzaj perfidii tamtego systemu. Dzielono w małych porcyjkach zapracowane przez naród pieniądze w atmosferze klechowskiego dobrodziejstwa. Naród do tego biznesu dorzucał jeszcze spory kawał swej niewolniczej duszy i było miło. Chłopstwo pańszcyżniane też w swoich warunkach nie grzebalo się w roli bez przrwy. W tzw. międzyczasie żyli sobie wesoło i tworzyli prawdziwą Cepelię,rozmnażali się, modlili i pili gorzałkę. Mieli 100% aktywizacji zawodowe, i tylko kilka niewygodnych niuansów, z którymi dało się jakoś żyć. Bo cóż oni, tak jak my w PRL-u mieliśmy robić? Życie się toczyło niezależnie od wszystkiego.
    Dzisiaj już mało kto ma wątpliwości, że nasz gatunek nie nadaje się do życia w dobrotliwym kraju. Mamy dość parszywą, egoistyczną naturę,jako gatunek, a jako istoty społeczne skazani jesteśmy na hierarchę organizacyjną, która musi działać.
    Kiedy marksistowski masy robotniczo -chłopskie, znalazły się w strukturze społecznej,tuż za Partią, to zaistniało organizacyjne kapłństwo/…/Ciągnięcie za uszy młodzieży z rodzin chłopskich i robotniczych, z powodu jednego , symbolicznego Kapuścińskiego to wyrolowanie iluś tam dzieci z rodzin inteligenckich, które co tu mówić bardziej rokują. Komuna jednak wciskała to jako sprawiedliwość społeczną.
    Podobne mechanizmy , jak w PRL-u , dzisiaj panują na Białorusi, a dzięki spojrzeniu z zewnątrz mamy bardziej obiektywny osąd. Tam też władza łukaszenki oparta jest na
    szerokich, spokojnie zadowolonych masach. Dorzuć czasami do swoich rozważań o PRL-u , coś ciepłego o tym sąsiednim kraju.

    Magrud , żeby nie przeciągać , kilka lużnych skojarzeń:
    1. Zycie w PRL-u rozlazło się do Barei , i w końcu padło.Bareja, to argument na powszechność komunistycznej degrengolady, a nie na sporadyczne wypaczenia.
    2.W latach 80-tych zaangażowałem się w założenie ambitnej firmy polonijnej, absolutnie korzystnej dla kraju. Za rejestrację urzędas, zażyczył sobie Poloneza/z/samochód, nie wódka/ . Załatwiłem podkładkę z e Zjednoczenia Przemysłu Okrętowego, żę moja oferta jest „Darem Bożym” dla tego sektora.
    Urzędas , jak to zobaczył, odpowiedział: „Aaaaa. to takie cuda, w takim razie poproszę o BMW” . Notatka blokująxca rejestrację firmy , z 14dniowym terminem odwoławczym/czas na BMW/ zawiereała jeden argument:”Z ważnych powodów
    państwowych…”
    3. W instytutach PAN w Gdańsku, realizację wszelkich znaczących osiągnięć przeciągano w nieskończoność, aż się zdeaktualizowały. Powód, strach przed klauzulą „tajne”, gdyż to blokowało ich jedyny prawdziwy biznes , saksy naukowe na Zachodzie za 1,5 do 2tys USD .
    4.W 90 roku, w Gdańsku , kierownictwo najlepszych wtedy w rankingach zakładów UNIMOR/telewizory, zaprosiło do współpracy francuskiego Philipsa. Przyjechali negocjatorzy francuscy , wprowadzono ich na halę główną/ byłem przypadkowym świadkiem/ i… Francuzi nagle zaczęli bić brawa i szczerze się cieszyć.Okazało się ,że organizację produkcji w naszej „perle” odebrali, jako happening na ich cześć, taka szopka z przedpotową manufakturą. Po wyjaśnieniu nieporozumienia , jak to Francuzi- zmyli się po angielsku.
    Współczynników aktywizacvji zawodowej, przy takiej organizacji pracy, nie było szans utrzymać na niższym poziomie.

    Na koniec służba zdrowia, głodne dzieci, Wysoka- bezjajeczna kultura itd itp.
    Magrud. Burdel jaki zostawiła komuna to punkt startowy do dzisiejszej sytuacji. To spóżniony o 55 lat start do cywilizacji europejskiej, Naród ciągle rozpaczliwie się ratuje. To cud, że wykrzesał jeszcze tyle energii, żeby z całkowitego bankruta!!! /300mln USD w kasie państwowej, a wokół ruina/ osiągnął to co jest obecnie. Długi ogon naszej łukaszenkowszczyzny ciągle jes z nami.

    Pozdrawiam, Eddie

  81. Marek Piegus: zgadzam się z oceną wyborów w SLD i oceną dziennikarzy. Widziałem kiedyś taki rysunek: grono działaczy partyjnych ogląda wyniki sondaży i jeden z nich mówi „O, wzrosło nam poparcie, trzeba będzie usiąść i wymyślić jakiś program”.
    Kiedyś tow. Stalin powiedział: „Niestety, musimy budowa socjalizm nie z takimi ludźmi z jakimi byśmy chcieli, a z takimi jacy są”. Ta uwaga niestety wciąż pasuje do naszych polityków i większości dziennikarzy. Zniesmaczył mnie ostatni progmam Tomasa Lisa, gdzie próbował zdezawuować posła Palikota. Jak to robią prawicowi dziennikarze np. z TVN? Ano, starają się wyśmiać rozmówcę, przerywa się mu kiedy odpowiada na zarzuty, robi się miny pod tytułem „wiemy, wiemy jaki jesteś naprawdę” i w ogóle zamiast wywiadu jest najczęściej nieudolna zabawa w prokuratora – niech się delikwent tłumaczy. Ten zwyczaj wprowadził Lis jeszcze w początkach TVN, razem z obowiązującym redaktorów typowym dla prawicowców przedziałkiem po środku głowy. Po jakimś czasie przedziałek zniknął ale zwyczaje pozostały. Po tym niesmacznym wywiadzie (choć nie tylko) sądzę, że może przywrócić sobie ten przedziałek.

  82. magrud pisze:
    2008-06-03 o godz. 18:25
    nie ważne droga magrud skąd przeniosłem Twój Nick. Tak często się pojawiasz w dyskusjach, walcząc o swoje, że obojętnie skąd wezmę nick, ważne jest tylko to, że myślę tak podobnie i, jeśli Ci to w ogóle potrzebne, a potrzebne Ci nie jest bo masz pewność, że to Ty masz rację!, niemniej jednak pamiętaj, że we moich odczuciach, przekonaniach powziętych z obserwacji, przemyśleń, lektur i doświadczeń życiowych masz wsparcie. Już to wczoraj udokumentowałem lepiej, lecz moja prześliczna małżonka goniąca mnie od komputera i nienawidząca internetu, swoją rekcją spowodowała zamieszanie, po którym zniknęła skomplikowana konstrukcja odpowiedzi do Ciebie. Obecnie korzystając z błogiego spokoju wywołanego działaniem Morfeusza piszę, lecz wczorajszej konstrukcji odtworzyć nie potrafię. Pozdrawiam.

  83. właściwie jeśli się zastanowimy dlaczego jest gorzej niż się spodziewaliśmy to przyczyną może być fakt upartyjnienia naszego państwa … kiedyś jedna partia „musiała się wyżywić” a teraz jest ich kilka …. partiom nie zależy na Polsce Obywatelskiej oni dbają tylko o własny interes …. 🙁 ….. a media za kasę wspierają to całe badziewie zwane polityką ….

  84. Magrug! Wojtek Cz.! Tamte czasy to czasy naszego dzieciństwa i młodości a one zawsze są piękne dlatego żądamy minimum obiektywiamu ! Był basen na Legii i w Powsinie a polewaczki latem podlewały miasto, gosposia nie siadała do stołu, a potem to już wszyscy mieli równe żołądki i sklepy opustoszły, a te równe żołądki krzyczały że skończył się papier toaletowy a inteligenci niech się wezmą do uczciwej pracy.Zawsze wiedziałam że to nie może być na zawsze bo pamiętałam te polewaczki. Gorzej z tymi co nie pamiętali. Ale tak byliśmy tolerancyjni i dzielnie we wspólnocie przeżyliśmy czołgi na ulicach i brak programu telewizyjnego.Dzięki temu dane nam było czytać. Odruch wymiotny do aktywistów z czsów studenckich pozostał mi do dzisiaj najbardziej śmieszyli mnie młodzi kandydaci do partii(jedynej słusznej) z taką samą gorliwością jak wcześniej chcieli walczyć o socjalizm namawiali do strajków solidarności bo już zdążyli się przeflancować i poczuć wiatr historii. Piszę to wszystko bo to nasza historia której nikt nie wybierał, tak przyszło nam żyć. Wbrew temu co próbuje się pragandą wmówić naszym dzieciom liczyła się fachowość i wiedza a większość budowała i tworzyła inaczej żylibyśmy na gruzach. I dziękuję w swoim imieniu i wszystkich ministrów od infrastruktury od lat 80-tych do dzisiaj A.Gierkowi za dwupasmówkę z Warszawy do Katowic bo od Jego czasów żadnego szybkiego połączenia ze stolicą Polski nie ma (tylko odcinki).A ile to lat minęło 30? Fajnie że walczymy o nienarodzone dzieci bo wszystkie dzieci są nasze i że dociekamy kto 40 lat temu spotkał się z SB i fajnie że żaby i ptaki są ważne ( chronimy je własnym życiem) tylko zastanówmy się co po tych ostatnich 20-latach zostanie? Racje? Czyje? I co z tego stanowi wartość . Nie jestem lewicowa ale nie jestem też prawicowa.Wszelkie spory o wyższości świąt bożego narodzenia nad świętami wielkanocnymi a aniołka nad mikołajem uważam za przerost formy nad treścią. Magrud! wiem bo czuję to samo że od dawna że lecimy bez pilota i na dodatek zgubiliśmy instrukcję ale to nie jest powód do gloryfikowania filozofi „równych żołądków” z babą ze szczotką krzyczącą na profesora że jej podłogę brudzi.To były fajne czasy bo to nasza młodość i kręgosłupy jeszcze przed wojenne mieli naisi nauczyciele ale to był zły czas dla Polski choć pewnie nie mógł być lepszy. Przeszliśmy go z godnością. Ja też nie życzę sobie żeby pracę moich rodziców , dziadków i moich poniżać i wyrzuać na śmietnik bo coś było w PRL-u. A gdzie mieliśmy być na księżycu. Pozdrawiam i skupmy się na dzisiaj przynajmiej na instrukcji!

  85. @uchachany:

    Ustawa z dnia 9 czerwca 2006 r. Przepisy wprowadzające ustawę o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego weszła w życie 08 lipca 2006r:

    http://isip.sejm.gov.pl/servlet/Search?todo=open&id=WDU20061040711

    Członkowie Komisji Weryfikacyjnej zostali powołani w ciągu 14 dni od dnia wejścia w życie ustawy.

    Zarządzenie w sprawie wyznaczenia terminu zakończenia działalności Komisji Weryfikacyjnej premier Jarosław Kaczyński wydał 8 listopada 2007r – a więc po ponad roku od powołania Komisji Weryfikacyjnej:

    http://isip.sejm.gov.pl/servlet/Search?todo=open&id=WMP20070830880

    No ale zwolennikom Antoniego Macierewicza i Jana Olszewskiego oczywiście wygodniej jest dziś twierdzić, że to działalność obecnego rządu (przez 7 miesięcy) doprowadziła do całkowitego paraliżu procesu weryfikacji żołnierzy ze zlikwidowanych WSI. Śmiech mnie ogarnia gdy słyszę, że przez ponad rok Komisja Weryfikacyjna działała wyjątkowo prężnie i dynamicznie ale na samym finiszu prac rząd PO brutalnie sparaliżował jej pracę. Na szczęście każdy może samodzielnie porównać daty rozpoczęcia i zakończenia działalności Komisji, sprawdzić ilu żołnierzy nie zostało jeszcze zweryfikowanych i ocenić jakoś pracy Komisji Weryfikacyjnej.

  86. A ja się bardzo cieszę bo Napieralski niczego sensownego nie zbuduje i o to chodzi. Nie uważam, żeby lewica byłaby nam do czegokolwiek potrzebna ani ta sld-owska ani ta w wydaniu Ryszarda Bugaja co starałem się przedstawić w w swoim artykule
    http://pjerry.blox.pl/2008/06/Do-czego-nam-lewica.html

    A im szybciej SLD zdechnie tym lepiej. Howgh

  87. Manna,

    przed zniknięciem do września, jeszcze kilka słów.
    W ocenie PRL-u nasze poglądy są zbieżne, w istocie swojej oczywiste.
    Lot bez pilota , to naprawdę nie nasza broszka. Obywatelsko jesteśmy jako naród jeszcze za młodzi, a obecne kliki i koterie polityczne są na najbliżzse kilka lat nie do wytępienia. Takie struktury muszą się albo zużyć same, albo coś powinno je rozwalić. Realnie, grozi nam raczej to pierwsze . Co dalej? W naszej sytuacji, przy rozwijających się globalnie procesach,problemach i zagrożeniach, taki kraj jak nasz nie ma praktycznie żadnego ruchu. Paradoksalnie, każdy nasz ruch, w jakiejkolwiek dziedzinie może się obrócić tylko przeciwko nam. Przyczyną jest brak jakiegokolwiek strategicznego atutu na wyzwania przyszłości.
    Jeśli będziemy robić swoje, nie przejmując się Małym Donem i resztą, to dziejące się u nas i wokół procesy zbudują naszą przyszłość, jako wypadkową wszystkiego co o nas stanowi.
    Politycy w przyszłości będą spełniać coraz bardziej rolę figurantów, a nowe wyzwania przemodelują lokalne i globalne struktury społeczne. W przewidywalnym czasie, ukształtują się podziały /globalizacja/ ponadnarodowe, a realna władza będzie w rękach sądów i niestety korporacji. Patrzmy na tych naszych reliktów od rządzenia jak na żywy skansen i nic ponadto. Dla nas z ich rządzenia skapnie tyle ile wycieknie z tarć pomiędzy nimi, jak w większości demokratycznych/?/ państw.Wiosenne pozytywne nastawienie, pozwala mi wierzyć, że będzie super, czyli jako-tako.
    Jakimś pozytywnym przykładem , na powyższe może być prezydent Brazylii Lula, który obejmując władzę powiedział, że się nie będzie wtrącał do gospodarki, i… od razu ruszyło do przodu.

    Myślę ,że mi ulżyło, Pozdrawiam, Eddie

  88. Do „Magrud”, „Manny”, „Wojtka”, „Eddiego”, „Lecha” i wielu innych:wasze spory o PRL i rozbieżne oceny przyczyn plusów dodatnich i plusów ujemnych(jak mawia nasz L. Wałęsa) real-socjalizmu, jego przewag i słabości w stosunku do gospodarki rynkowej są w całości słuszne nawet, jeśli są przeciwstawne, bo wszyscy macie rację. Przepraszam, że trochę paternalistycznie(ale upoważnia mnie do tego mój wiek, bo z Waszych wpisów domyslam się, że jestem z was najstarszy oraz moje doswiadczenie zawodowe 40 lat pracy, jako inż. ekonomista -urzędnik, dyrektor, biznesmen itd.),ale powiem tak:1. socjalizm był bardziej ludzki, ale niestety był niesprawny ekonomicznie,
    2. rozważanie, że „komuchy” są ucieleśnieniem wszelkiego zła jest tak samo poważne, jak mówienie, że Rydzyk jest święty…Przecież nie byłoby Polski, gdyby nie była to „Polska Ludowa”, nie byłoby „Ziem Odzyskanych”.
    3. Nie jest prawdą, że po „komunie” pozostało samo badziewie(znam się na tym i ci, co tak mówią-są ignorantami,albo -jak J.K. Bielecki-są nieuczciwi), a to, co powstało po 1990r, to sam miód. Bzdura! Organizowałem za „komuny” duże inwestycje i po 1990r jeszcze większe i wiem, że wtedy, ale i dzisiaj mogło być dużo lepiej, sprawniej, wydajniej…
    4. „Komuna” przegrała, bo ekonomia komunistyczna oparta była utopijnie na pseudo-pieniądzu(to tak, jak gra w pokera na zapałki;inne obciążenie psychiczne), ale do porażki komunizmu przyczyniła się również rywalizacja globalno-militarna; Regan wykończył komunę ekonomicznie.
    5. Już w połowie lat 70tych w Polsce było b. dużo ludzi, którzy widzieli słabości ekonomii socjalistycznej; wtedy powstawały słynne WOGi. Ja sam wtedy oberwałem personalnie za pochwałę teorii konwergencji… Dzisiaj po latach z moim bagażem doświadczenia zawodowego- wiem, że KONWERGENCJA socjalizmu z gospodarką rynkową, to była właściwa droga dla Polski, a za ocet na półkach w latach 80tych odpowiada „Solidarność”, a nie Jaruzelski. Prof. Kołodko dzisiaj głosi (chodzi mi o konwergencję, czyli gospodarkę z przewagą gospodarki społecznej i sterowana pośrednio centralnie, ale nie woluntarystycznie, lecz parametrycznie oraz z prawdziwym pieniądzem)w zasadzie zbliżone tej tezie poglądy; szkoda, że go nie słuchają; zapłacą nasze dzieci i wnuki; koszt społeczny przekształceń byłby per saldo znacznie mniejszy, niż kretyńska teoria,że najlepszą polityką gospodarczą rządu jest brak polityki.
    6.Jestem skażony myśleniem techniczno-ekonomicznym; wiem,że upraszczam, ale dla mnie ta cała gadka o „reżimie”, o prześladowaniach , o braku wolności itd.te IPNy to mierzwa, mało znacząca; nie mówię, że nie było krzywdy, ale teraz też jest.
    7. Dyskutujmy, ale szanujmy fakty i szanujmy PRAWDĘ.

  89. Znowu słucham w TOK FM prowadzonej oprzez Panią audycji. Słucham, słucham i nareszcie doczekałem się, że ktoś zapędził Panią Redaktor w kozi róg. Tą rozmówczynią jest Pani Szymanek-Deresz, która wykazała, że jest Pani redaktor nieznoście stronniczą komentatorką. Wolno Pani, ale dlaczego podszywać się pod togę niezależności. Czegóż się dowiedziałem. Ho! Ho! A to, że nikogo z SLD nie było na „paradzie równości”, kiedy w poprzednich latach ktoś na nich bywał (również Pani Redaktor?). A to, że mimo wszystko (czyli wbrew Pani poglądom no i poglądom małżeństwa Lisów) SLD nadal jest przeciwnikiem potworka ustawowego dot. RTV. Nie wiem czy tokując Pani się słyszy. Doszedłem do wniosku, że jednak nie bo w jednym zdaniu zarzuca Pani Napieralskiemu, że nic nie zrobił z tą ustawą (jako opozycja, której wszystkie poprawki PO i OPSL odrzuciło) bo się na niej nie zna a w drugim, że bardzo długo nad nią w Komisji pracował. Zaiste dziwne są meandry Pani myślenia. Mógłbym więcej, ale po co? Pani i zapraszani przez Pania koledzy publicyści po prostu usytuowała się, tam, gdzie w poprzedniej kadencji Sejmu i zresztą do dzisiaj sytuują się dziennikarze i publicyści „Rzeczpospolitej”. Z tym, że Pani et consortes po stronie PO.

  90. Pani Redaktor !
    Opuścił Polskę (ponownie) S.Mrożek udając się „na emigrację” ?! do Francji. Ten fakt, skrzętnie przemilczany przez wszystkie (GW „dała” mały materialik nt. temat) polskie media jest po trzykroć znaczący:
    – Polska traci wybitną osobowość w przestrzeni kultury
    – to sygnał, że nad Wisłą i Odrą „nie da” się żyć „indywidualistom” (takie osoby należy „poddzierżywać”, hołubić, są one gwiazdami, synonimami wielkiego, kosmopolitycznego, kolorowego i multikulturowego świata)
    – tu jest prowincja i rządzi „kołtun”, „światowcy” się duszą…..
    I to jest smutne, i to jest znaczące i na dłuższą metę dołujące. Umysły niezależne, nonkonformistyczne i indywidualiści są atmosferą nadwiślańsko-religiancko-kołtuńską zniesmaczeni, ograniczeni i przytłoczeni – muszą „uciekać”. Czy analogii z PRL-em tu właśnie nie widać ? I czy tamten klimat nie miał często tych samych źródeł tkwiących w tych samych pokładach przaśnej kultury i miałkości cywilizacyjnej (nie w meandrach ideologii czy sprzecznościach politycznych)?
    Pozdrawiam.
    WODNIK 53

  91. @Quoke

    Czyli z faktu,

    że premier Kaczyński wydał zarządzenie w sprawie wyznaczenia terminu zakończenia działalności Komisji Weryfikacyjnej ponad rok od wprowadzenia ustawy o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego ma wynikać porażający logiką wniosek, że rząd Tuska po swoim ukonstytuowaniu i mianowaniu nowego szefa SKW nie mógł paraliżować prac komisji, na co uskarża się premier Olszewski???

    I że Olszewski kłamie?

    To mam nadzieję, że inni towarzysze z SLD z tow. Napierniczakiem na czele kierują się równie porażającą logiką :-).

  92. WojtekCz,Eddie, Manna, Pielnia1 i inni,
    Mój stosunek do PRL wbrew temu, co sugeruje Eddie, nie jest z gatunku, albo nieboszczka , albo nic. Nie tęsknię, za tamtym ustrojem, tak jak nie gloryfikuję dzisiejszego. Moim celem jest przywrócenie równowagi i obiektywizmu w ocenach PRL. Ukazanie, że są także argumenty za.
    Uważam, że dziś obowiązkiem człowieka obdarzonego zmysłem równowagi jest upominanie się o dobre strony tamtej epoki. O złych mówi się tyle, i z taką przesadą, że takie stanowisko nie wymaga wsparcia.
    Ja po prostu usycham z tęskoty za kolorowym, pełnym zniuansowania i pełnokrwistym światem przeszłości. Za prawdą o bogactwie i różnorodności ludzkich doswiadczeń z tamtego okresu. Moja tęsknota nie jest bezinteresowna. Pragnę byśmy korzystali z najlepszych europejskich wzorców. Tam się remontuje, usprawnia, poprawia, udoskonala. Tam się nie zaczyna stale od nowa. Dzięki temu społeczeństwa tamte od prototypu płynnie przechodzą do najwyższej jakości. My zaś jak te debile wyśmiewamy niedoskonałości prototypu i kręcimy się w kółko. Dopiero, gdy zrozumiemy i zaakceptujemy, że błąd jest wliczony w dzieło tworzenia, dopiero wtedy będziemy mogli się rozwijać.
    Nie stać nas na bezproduktywne odrzucenie całego dorobku PRL. Tamte doswiadczenia powinny nas wzbogacać zamiast napawać odrazą. Trud, błędy i dokonania tamtej epoki są naszym wspólnym dziedzictwem, naszym wielkim kapitałem, wciąż jeszcze czekającym na wykorzystanie.
    Jeśli nie chcecie słuchać mojej rady, to niech przemówi Asnyk i jego przeszłosci ołtarze.
    Dziękuję za piękne i mądre wpisy manny i pielni, Eddiemu i WojtkowiCz. dziekuję za ciekawą polemikę. Najwyższy czas bez kompleksów i uprzedzeń rozmawiać o przeszłości. 20 lat bowiem minęło.
    Gorace pozdrowienia, magrud
    PS.
    WojtekCz,
    Są w warunkach technicznych określone minimalne parametry dla pokoju jedno i dwuosobowego, oraz dla pokoju dziennego, także parametry powierzchniowe. Ponadto dopuszczono jednostronne usytułowanie mieszkań większych niż 2pk przy wentylacji mechanicznej.

  93. Wojtek Cz,
    Z tymi planami przestrzennymi to masz rację. Ale indolencja w ich uchwalaniu wynika w dużej mierze z paradygmatu przemian ustrojowych.
    Niedawno odbyła się ciekawa dyskusja w TokFM o przyczynach porażki w budowie autostrad. Większość ekspertów w niechęci do planowania i działania w dłuższym okresie upatrywała tych przyczyn. Zgadzam się z ich oceną. Ta sama infantylna wiara w regulacyjną moc samych procesów rynkowych i trafność jednostkowych, prywatnych decyzji doprowadziła do regresu w planowaniu i zagospodarowaniu przestrzeni publicznej.
    Śp. prof architektury polskiej Krassowski stale powtarzał, że nie było by Berecciego, bez Zygmunta Starego. Choćbyśmy nie wiem jak się starali , to jakość przestrzeni i architektury zależeć będzie od świadomości inwestora. Niech społeczeństwo i władze publiuczne nie biją się w nasze piersi i zaczną naprawiać swoje błędy.

    Jeszcze jedne serdeczne pozdrowienia, tym razem po fachu, magrud

  94. szanowna Pani redaktor,
    Ja , podobnie jak Karwoj8, mam niekiedy wrażenie, że traci Pani dystans. Nie warto, szkoda Pani energii i mądrości. Zwłaszcza, że przyczyny nieuchronnej klęski rządu Tuska dawno już zaistniały, i nie sposób już zatrzymać ich skutków.
    Z wyrazami szacunku, magrud

  95. Lechu,
    Wielkie dzięki za ciepłe słowa. Gorąco pozdrawim

  96. @uchachany: nie wiem dlaczego ale konsekwentnie przekręcasz mojego nicka. Masz problemy z czytaniem czy z pisaniem? A może to jeszcze jeden dowcip, którego poziom jest tak zawrotnie wysoki, iż go nie pojmuję?

  97. Pielnia1,

    czytam często Twoje wpisy, które cenię.
    Nieszczęsna komuna to temat taka intelektualna mina, że praktyczne każdy krok to wielowątkowa połapka. Bez wyznaczenia jakichś nadrzędnych punktów odniesienia do rozważań, wszystko będzie komentarzem godnym wspomianego przez Ciebie mędrca/plusy…/
    1.Używanie porównań przy opisie takich złożonych zjawisk jak PRL ze wszyskimi swoimi składowymi to sztuka niezwykle wrażliwa i trudna. Obrazowość tej metody ,natychmiast tworzy kolejne byty pojęciowe i obraz się rozmywa.
    Mówienie ,że nie byłoby Polski gdyby nie było PRL-u, jest bardziej adekwatne do stwierdzenia, że nie byłoby Polski gdyby nie było zaborów, niż pozostawione w domyślnym zawieszeniu , że to była jednak wartość pozytywna. PRL, to był tylko bardziej zawoalowany zabór.
    Dorzucenie w tym samym ciągu Ziem Odzyskanych to już nieporozumienie. Nie potrafię uwierzyć, że bez zniewolenia, po wygranej wojnie , w ramach powojennego podziału Europy , jako wolny kraj, za utracone ziemie wschodnie, nie otrzymalibyśmy od władców tamtych czasów małego co nieco w ramach zadośćuczynień wojennych.
    Metafora z Rydzykiem , ma taką nieścisłość, że Rydzyk jest całym sprawczym
    jądrem własnego fenomenu, a „komuna” w powszechnym rozumieniu i odczuwaniu jest wszyskim co tworzyło PRL, w tym Bogu ducha winny naród, który w zniewoleniu żył i pracował. Adekwatność porównywalnych wartości , moglibyśmy uzyskać „używając” Rydzyka wraz z jego całą wspólnotą.Wówczas efektowne/żeby nie powiedzieć przez grzeczność efekciarskie / połączenie”zła” komuny ze „świetością” Rydzyka, możnaby zastąpić zmodyfikowanym porównaniem- Komuna dała narodowi tyle dobra co Rydzyk swoim zwolennikom -miałki ,ogłupiający pokarm dla duszy. Metafory, to sztuka, i używa ich się na zupełnie niewymierne „czucie”.
    2. Dorobek komuny ma tą fałszywkę, że nie będzie nam dana powtórka z rozrywki. A jaką naród miał alternatywę w warunkach zniewolenia. Mógł conawyżej popaść w totalną apatię i czeznąć. Pod zaborami , całe obszary zniewolonej Polski miały się całkiem dobrze/oprócz wschodniej/ , ludzie się kształcili, rozwijała się naprawdę Wysoka sztuka , biznes się kręcił na całego itd . itp. Mieszczuchom było tak dobrze, że Piłsudski prośbą o kasę tylko ich irytował.
    Czyli , podnoszę zweryfikowanie w ocenach pracy zniewolonego narodu w kontekście plusów dodatnich komuny.To jest nasz -ludzi sposób na przeżycie, i tyle.
    Szczególnie, że po tak wyniszczającej wojnie jak II światowa, potrzeby były tak ogromne, że koniunktura „rodziła się na kamieniu”.
    3. Porównywanie osiągnięć komuny z okresem po roku 90-tym to już największe nadużycie. W zniszczonym komuną kraju , startującego z kilku/chyba dwu/ miliardową pożyczką /jako biznesmen wiesz napewno co można z takim szmalem w skali kraju, w morzu potrzeb zrobić/ uzyskaną przez Balcerowicza w USA . Sytuacja uczciwie mogłaby być porównywalna do okresu tuż powojennego, a nie do całej komuny z Gierkiem, króry dał sobie wcisnąć przesadnie duże kredyty, skalkulowane jako swoisty koń trojański. Poznałem w życiu ludzi , na wysokich stanowiskach w tamtych czasach, do których Gierek przyjeżdżał i wręcz wciskał im te pieniądze, bo nie było planów na ich nadmiar.
    Jeśli uważasz, że po komunie oprócz badziewia zostało coś wartościowego, to proszę wskaż to . Co odziedziczyliśmy po komunie, co posiada konkurebncyjną wartość w dzisiejszym świeci, w globalnym wyścigu cywilizacyjnym.
    4.Lipny pieniądz dla komuny był pochodną naszej konkurencyjności, zasobności kraju a przedewszystkim perfidnej cwaności rządzących .Był to element zniewalający naród. Jeśli za pensję , pracownik mógł sobie kupić kilka par dżinsów, i był tak ogłupiony, że tymi portkami szpanował , to system miał motywację tylko do zacierania łap.

    Dalsze Twoje rozważania , na temat systemu ekonomicznego jaki w danym kraju byłby najkorzysniejszy, bez przeprowadzenia precyzyjnych analiz nie mają sensu, mogą być tylko „fajnymi pomysłami”,wszak tutaj plusy dodatnie i ujemne mają szcególną moc.
    Generalnie ,jak wiesz jest tak: im wiecej w gospodarce rządów państwa tym większa siła manewrów, ale więkasza bezwładność . Każdy błąd ujawnia swoje skutki z opóżnieniem i daje większe straty .Poprzeliczać, ocenić wszystko, wybtrać. Proste?

    Istotą „całego zła” naszej komuny było to, że od początku był to sztuczny twór , narzucony rewolucyjnie.Przeskok z feudalizmu, do rozwiniętej, społecznej demokracji, to było chore od początku.Rewolucja, zawsze jest płydka.
    Chory eksperyment oparł się na bolszewii, czyli neoniewolnictwie.Zindokrynowana świadomość narodu ,połączona z niskim standardem życia, ale „sprawiedliwie” dla wszystkich. Komuchy, jak w innej bolszewii KK, bylo niekwestionowanymi panami narodu. Z każdym problemem, lud Boży , odgrażał się chodzić „do Partii”. Coś takiego mogło przetrwać tylko pod „cieplarnianym ” kloszem, i tak było. Zwolennikom komuny odpowiadam- Co nam po przejściowych jej sukcesach, jak i tak wszystko było chore u zarania , czym skazane na porażkę. Gdyby nawet było zdrowe ekonomicznie, to i tak było chore, gdyż było nierealistycznie skierowane przeciwko potędze Zachodu.

    Indywidualnej ocenie każdego , pozostawiam ocenę stanu naszej powszechnej mentalności i posiadanych cech osobniczych uksaztałtowanych w komunie, w przymiarce do wartości koniecznych, jakie powinni posiadać „zdobywcy świata”. ..

    Pozdrawiam ,Eddie

  98. Magrud,
    by zakończyć temat architektoniczno-powierzchniowy – jasne, że w warunkach technicznych są pewne nakazy i zakazy powierzchniowo-wymiarowo-dystansowe; chodziło mi, mea culpa i brak precyzji, o normatywy typu M2, M3 etc, uzależnione od ilości osób w lokalu. Wentylacja mechaniczna pozwala wentylować mieszkanie dowolnie duże, które inaczej trzeba by wentylować na przestrzał – ale to raczej znak postępu technicznego Obecnie mieszkania z taką wentylacją się rozpowszechniają (wbrew pozorom, to nie jest az taki luksus), a kiedyś były ewenementem, stąd zmiana normy.
    Nie tyle pogorszono treść warunków technicznych, co developerzy zaczęli wykorzystywać ich możliwości do maksumum, w pogoni za zyskiem, oczywiście. Kiedyś bloki było rozstawione na szerokośc przejazdu dźwigu, teraz na minimalną dozwoloną. Lepiej?gorzej? Inaczej, nie zawsze bardzo źle.
    Brak polityki przestrzennej ja również uważam za jeden z głównych grzechów IIIRP. Tych błędów nie skryje ziemia, wręcz przeciwnie, a raz postawiony Toi-Toi w Warszawie czy Sheraton pod Wawelem nie zniknie szybko…
    I zgadzam się absolutnie, że za każdym dobrym budynkiem stoi bardzo dobry inwestor (co juz powiedział Mies van der Rohe zresztą). U nas w Polsce tez się pojawiają, tylko tak powoli…
    pozdrawiam (równiez po fachu:)

    Z zupelnie innej wreszcie beczki: bardzo interesująco wygląda kwestia Nangar Khel i konfliktu Macierewicz – dowództwo w Afganistanie. Czy ktoś kiedys wreszcie osądzi tego człowieka!?

  99. Szanowny Pielnia1:

    7. Szanujmy PRAWDY (l.mn.) ? powiedziałbym.
    6. Myśleniem tech-ekon, a nie ekon-tech ? to dla podkreślenia 😉
    5. Konwergencja socjalizmu i zachodniej demokracji była pobożnym życzeniem lewicowych ?kremlinologów?, że tak ich nazwę. Ani za Chruszczowa, ani za Breżniewa i jego bezpośrednich następców nie była ona możliwa ze względów politycznych. Poza tym kto miał się konwergować ekonomicznie. Gospodarki wolnorynkowe zbliżać się do centralnego planowania? A jeśli im to wcale nie odpowiadało?
    Dziwi mnie, że z tech-ekon punktu widzenia nie widać bufonady i hochsztaplerki prof. Kołodki. Mieni się on na stronie TIGER.edu.pl ?głównym twórcą polskich przemian? gospodarczych (?a key architect of Polish reforms?), oczywiście bez jakiejkolwiek wzmianki o prawdziwym architekcie przemian i ratunków gospodarczych. Kołodki osiągnięcia jako ministra finansów doprowadzały do rozpaczy jego SLD-owskich mocodawców. Za każdym razem na ratunek musiał przyjść Belka. Kołodko był w dużym stopniu na pokaz, w celach propagandowych. Prawdopodobnie aby zaspokoić i wzniecić optymizm u konwergencjonistów.
    4. Sprowadzanie problemów gospodarek bloku sowieckiego (komunistycznych ?) do pieniądza jest wygodne. Główny jednak problem to poważne ograniczenie przedsiębiorczości ludzi, w porównaniu z kapitalizmem. Ponadto, sugerowanie, że rywalizcaję globalno-militarną wzniecił Reagan jest chyba ?skrótem myślowym????
    3. Nie jestem też pewien, czy Bielecki i inni w kółko mówią, że po komunie zostało TYLKO badziewie. Ale gdy sympatycy PRL, konwergencji i podobnych teorii argumentują ostro po bandzie, to czasem się coś przesadnego wypsnie osobie kontrargumentującej, chyba to jest zrozumiałe?
    Inwestycje w PRL-u i RP (tutaj chodzi o inwestycje państwowe?) przebiegały podobnie, ale czy ich podjęcie było ekonomicznie uzasadnione? Czy budowa Huty Katowice w takim kształcie miała sens? A potem prowadzenie tych nowowybudowanych przedsiębiorstw zapewniało właściwą sprzedaż produkcji na właściwym rynku za wymienialne waluty?
    1. ?Socjalizm był bardziej ludzki?? ? mam wrażenie, że wiele dla wielu osób socjalizm jest mniej ludzki niż kapitalizm, dla sporej liczby ludzi ambitnych, wydajnych, profesjonalnych, przez oponentów zwanych niekiedy ?szczurami?. Ja osobiście nie lubiałem socjalizmu za wiele objawów jego nieludzkiego traktowania osoby ludzkiej, również tzw. homo oeconomicus.
    Pozdrowienia

  100. Magrud,

    np.Kuba! To już chyba skończony prototyp. Teraz powinni spokojnie rozpocząć marsz, ku realizacji Dzieła Najdoskonalszego. Przepraszm, ale robi mi się Brrrr…, nie wie dlaczego?
    Wkrótce Białoruś powinna ogłosić zakończenie etapu prototypu…będzie wtedy ciekawie, A kysz!

    Zadanko domowe:
    Czy zauważasz wśród rządzących naszym krajem, które są dziećmi „Punktów za pochodzenie” i jak oceniasz ich łaskawy wpływ na bieg spraw?

    Pozdrawiam, Eddie

  101. Witam wszystkich, szczególnie Panią Redaktor i wracam do Pani rozmowy z p.Szymanek-Deresz, a ściśle do wątku zgwałconej 14-latki. Odnoszę wrażenie, że zarówno Pani jak i Pani rozmówczyni (podobnie zresztą jak dyskutanci p.Olejnik w śniadaniu z radiem Zet) pomijają milczeniem fakt, że takie sytuacje dotykają ludzi biednych. Jestem pewna, że córka ludzi nawet średnio zamożnych miałaby problem rozwiązany szybko i komfortowo, w taki sposób, że nikt, zwłaszcza „obrońcy życia” o tym by nie wiedział. I to właśnie jest w tym najbardziej obłudne, obrzydliwe i krzywdzące. Powtarza się wszystko to o czym pisał Boy-Żeleński w „Piekle kobiet”. Dlatego tak zirytowała mnie p.Szymanek-Deresz (którą zresztą lubie i cenię) kiedy dywagowała jakie kroki trzeba podjąć, żeby prawo było przestrzegane. Jest to proste jak konstrukcja cepa – wprowadzić przepis, że w takich sytuacjach NFZ będzie refundował koszty zabiegu niezależnie od tego gdzie (również zagranicą) i przez kogo (w szpitalu państwowym czy prywatnym) zostanie on wykonany. Pozdrawiam.

  102. Magrud ! Pielnia1 ! Eddie ! Wojtek Cz ! Ale wykreowaliśmy sobie trudny temat. Mnie uświadomił wagę rzetelnej oceny tak ostatnich 18 lat jak i wcześniejszych nie po to żeby kogokolwiek rozliczać tylko żeby wyciągnąć wnioski bo one zaowocują rozwiąniami. Jeśli dziś dowiadujemy się ze od czasów Gierka nic właściwie nie zrobiono w sektorze energetycznym, autostrad nie ma a zadłużenie nieporównywalne do lat 80 jest to pytania nasuwają się same dlaczego ? i co z tym zrobić ? I choć zgadzam się z Eddim co do prognozy przyszłości ( co do razu wywołuje u mnie żal „oswojonego świata”) to uważam ze Państwo ma jeszcze ważną rolę do odegrania. Szeroko rozumiana infrastruktura oraz sądy są barierą rozwoju jednostkowego a tych zadań pojedyńcze nawet najsilniejsze podmioty nie są wstanie podzwignąć. O ile na kłamstwie da się wygrać wybory czy wykreować bohatera to nie uda się nic zbudować.Przestać trzeba szukać cudownej drogi tylko odkurzyć stare projekty i je dostosowywać. I jeszcze jedna bariera stanie niedługo bariera ludzka. Da się ją pokonać tylko zbierając wszystkich emerytów( wprost pasuje do programu 50+) i połączyć ich z obecnymi 30 latkami wtedy może się udać. Pozdrawiam i dziękuję za dyskusję.

  103. Pani Redaktor! Państwo Prokuratorskie najlepiej obrazuje sprawa 14-latki której Państwo nie pozwala usunąć ciąży(bo ciąża u 14-letniego dziecka nie jest zagrożeniem życia i zdrowia psychicznego). Aż dwie prokuratury prowadzą sprawę o podżeganie do usunięcia ciąży. A matce ogranicza się w majestacie prawa prawa opiekuńcze. A żołnierze siedzą. Straszne barbarzyństwo!!!

  104. Jedną rzecz może warto wyjaśnić. Manna pisze o „zadłużeniu nieporównywalnym do lat 80-tych”. Co znaczy nieporównywalne? Jest ono obecnie 11 razy wyższe, nominalnie wyrażone w US dolarach, które straciły wiele na wartości. Gdy porównać wartość eksportu (w tzw. walutach wymienialnych) wzrósł on w tym samym okresie ponad 20-krotnie. Koncepcja ekonomistów Gierka polegała po części na zaciąganiu kredytów na cele inwestycyjne, aby potem spłacać je eskportem dóbr ze stworzonych w ten sposób linii produkcyjnych. Niestety nie udało się. A teraz ta sama koncepcja się udaje, tyle że w prywatnych przedsiębiorstwach.

    Polska gospodarka, mimo ogromnych napięć wynikających z nieuniknionych przekształceń własnościowych, potrafiła przestawić strukturę produktową, a przede wszystkim kierunek polskiego eksportu. Nie dominuje już węgiel, szynka i podobne surowce, bo poziom przetworzenia wyrobów jest wiele wyższy niż 30 lat temu. I nie do ZSRR i RWPG, ale do Niemiec oraz reszty UE i rozwiniętego świata. Rosji za energię płacimy po cenach światowych, a nie jakichś kiedys w rublach rozliczeniowych i cenach kroczących, przeważnie niższych od światowych.

    Ciekawi mnie jeszcze, czy można porównywać kartofle i banany. Czy jedno mieszkanie w wielkiej płycie o 50 m kw (dla 4-5 osobowej rodziny) można porównywać z jednym mieszkaniem budowanym obecnie o sporo większej powierzchni? Ponadto, popyt na mieszkania jest obecnie niższy, bo dopiero teraz na rynek wchodzi echo wyżu demograficznego. A budownictwo mieszkaniowe nabiera rozpędu, co roku jego produkcja wzrasta o kilkanaście procent. Zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych przychodzi teraz po zaspokojeniu prostszych, tańszych potrzeb, w miarę wzrostu zamożności społeczeństwa. Argumentacja pro-PRL często opiera się na sile socjalistycznego rozdawnictwa w gospodarce, mieszkania wtedy były jego silną stroną, bo duża część kosztu była pokrywana przez państwo, a wydatki na ten cel w budżecie rodziny były o wiele niższe niż teraz, tj. po urealnieniu sytuacji. Mieszkania stają się w większości prywatne, dźwiga się powoli rynek wtórny, przez co zwiększa się ruchliwość zawodowa Polaków. Ponadto elementem hamującym prywatne (deweloperskie) budownictwo mieszkaniowe jest powolność władz lokalnych.
    Pozdrawiam

  105. @ Quake

    http://paradowska.blog.polityka.pl/?p=170#comment-49664

    przepraszam za literówkę; ona w rzeczy samej świadczy o dogłębnej degeneracji (prawdopodobnie wynikła z fonetycznego odczytania nicka; takie przynajmniej mam wrażenie, że fonetycznie czyta się „quoke”)

    Natomiast skoro nic innego nie masz do dodania do mojego postu:

    http://paradowska.blog.polityka.pl/?p=170#comment-49657

    (będącego odpowiedzią na Twój post
    http://paradowska.blog.polityka.pl/?p=170#comment-49629)

    to rozumiem, że jego treść podzielasz…?

    I taką właśnie logiką się kierujesz…?

    P.S.
    JA NIE TWIERDZIŁEM, że:

    „… przez ponad rok Komisja Weryfikacyjna działała wyjątkowo prężnie i dynamicznie ale na samym finiszu prac rząd PO brutalnie sparaliżował jej pracę.” co (acz nie wprost) sugerujesz.

    JA SIĘ W OGÓLE nie odnosiłem do tego, jak działała komisja WCZEŚNIEJ. Zrelacjonowałem tylko zarzuty Olszewskiego pod adresem rządu Tuska: że paraliżuje jej prace po czym winę za ten paraliż zrzuca na komisję.
    Która to technika walki skojarzyła mi się z innymi wątkami, w tym jednym mocno historycznym, tworząc pewien ciąg logiczny.

    I nie widzę najmniejszej przyczyny, dla której miałbym premierowi Olszewskiemu wierzyć w tej materii mniej niż Tobie.

css.php