Lech Wałęsą zażądał, aby prezydent Kaczyński przeprosił za nazwanie go agentem. Oczywiście Wałęsa nie może zrobić nic, aby obecnego prezydenta usunąć ze stanowiska, ale żądanie przeprosin jest jak najbardziej na miejscu.
Wałęsa uderzył zresztą celnie, gdyż ma wyrok sądu lustracyjnego orzekający, że nie był tajnym współpracownikiem i dostał z IPN status pokrzywdzonego. Lech Kaczyński mówiąc, co powiedział, uznał więc wyrok za nic nie warty świstek papieru, co głowie państwa czynić nie wolno. To już nie jest kwestia prywatna, gdyż prezydent powiedział to nie w rodzinnym gronie przy obiedzie, gdzie może sobie o Wałęsie mówić, co chce, ale publicznie, w telewizji. Nie pierwszy to zresztą werdykt sądowy, który prezydent lekceważy. Nie przeprosił Wachowskiego za nazwanie go przestępcą, przeciwnie, gdy bracia wzięli władzę, zaczęły się dziwne tańce wokół Wachowskiego, któremu w przyspieszonym tempie zaczęto stawiać jakieś zarzuty, głównie wprawdzie medialne, ale nie tylko. Co z tą sprawą dzieje się, nie wiadomo. Podobnie jak z wieloma innymi mającymi podłoże polityczne.
Lekceważący stosunek do prawa i sądów obu braci nie jest nowością, podobnie jak narastająca z upływem lat agresja wobec Wałęsy, który zresztą podobnie się odpłaca. Wałęsą ma jednak po stokroć rację, gdy przypomina o prezydenckiej przysiędze, w której jest mowa o staniu na straży prawa, poświadczonej słowami: tak mi dopomóż Bóg. Otóż rzeczywiście warto byłoby, aby prezydent nie zaświadczał o czyjejś agenturalności lub jej braku, bo to nie jego rola, jest elementem władzy wykonawczej, a nie sądowniczej. Najwyraźniej jest to jednak ponad jego siły.
Wałęsa Kaczyńskiego niczym cierń uwiera. Mogę to jakoś próbować zrozumieć. Bracia mają wyjątkowo wysoką samoocenę, co oczywiście nie wyklucza rozlicznych kompleksów. Oni to inteligenci z Żoliborza (co media chętnie cytują, nie zauważając, że na Żoliborzu są różne rejony i różni inteligenci), a Wałęsa to prymitywny prostak. I ten prostak śmiał przepędzić ich z prezydenckiej kancelarii w formie mało wyszukanej, gdy oni, również w formie mało wyszukanej, zakładali mu pod nosem partię, a może nawet własne służby specjalne opierające się na żołnierzach WSI lub tych z informacji wojskowej, którzy do WSI nie poszli, bo do tych z Urzędu Ochrony Państwa nie mieli zaufania, a posiadanie własnych służb zawsze było obsesją. I jeszcze obalił ich rząd. Pierwszy niepodległościowy, który chciał zwalczyć esbecko – komunistyczny układ.
Wprawdzie o rządzie Jana Olszewskiego sam Kaczyński mówił, że jest to rząd kompromitacji polskiej prawicy, podobnie jak twierdził, że najkrótsza droga do dechrystianizacji Polski prowadzi przez ZChN, ale obalić go mógł najwyżej on sam, a nie żaden Wałęsa. Bez zażenowania może też obecnie promować na senatora podkarpackiego posła Zająca o czysto zetchaenowskiej proweniencji. To wszystko mieści się w politycznym pragmatyzmie Jarosława Kaczyńskiego. Nic jednak oprócz nadzwyczajnych emocji (nie śmiem nawet pisać o zwyczajnej zawiści, gdyż bracia Kaczyńscy uważają się za lepszych od Wałęsy, a więc czego mają mu zazdrościć?) nie wyjaśnia, dlaczego prezydent tak kategorycznie powiedział o tym agencie Bolku. Przecież pragmatycznie byłoby tego nie mówić.
Za kilka dni pojawi się wreszcie książka, która ma akcję promocyjną na niespotykaną skalę i wówczas prezydent, jeśli oczywiście ktoś go zapyta, mógłby odpowiedzieć, że właśnie przeczytał i przedstawiona wersja jest dla niego przekonująca, a autorzy wielce wiarygodni. Nie zrobił tak zapewne nie tylko z powodu owych negatywnych emocji, ale także z chęci dokonywanej od dłuższego czasu rewizji historii. Niepodległość zaczęła się przecież od Olszewskiego i Kaczyńskiego, a nie od żadnego 4 czerwca 1989 roku. Trzeba było szybciej skończyć z kontraktem Okrągłego Stołu, Balcerowicza zastąpić Glapińskim, Wałęsę wybrać prezydentem, a potem go osaczyć i ubezwłasnowolnić, aby dostać całą władzę, bo, jak się okazuje, tylko taka jest dla Kaczyńskich satysfakcjonująca, bo dzięki niej mogą wprowadzać własne projekty przebudowy państwa i ludzi.
Tymczasem Wałęsa osaczyć się nie dał. Premierem zrobił Jana Krzyszofa Bieleckiego, zespół doradców, który wziął się ostro do krytyki, Balcerowicza zlekceważył i prowadził własną politykę. Czasem lepszą, czasem gorszą, ale próba ustawienia Wałęsy w roli wyłącznie solidarnościowej, który zupełnie nie sprawdził się jako prezydent też jest chybiona. Wałęsa wcale nie był takim złym prezydentem, jak się to dziś próbuje malować. Na tamte czasy, kiedy to, zwłaszcza w rozmowach o trudnych kwestiach polityki zagranicznej, trzeba było mieć autorytet, bywał niezastąpiony. Demokracji też specjalnie nie zagrażał i nigdy nie ukrywał, że jest za systemem prezydenckim. Za takim opowiadał się wówczas także Jarosław Kaczyński, nieco zmodyfikował poglądy, gdy Wałęsa braci ze swej kancelarii wyrzucił, strącając na lata w polityczny niebyt.
Mocno więc popsuł szyki Lech Wałęsa braciom Kaczyńskim, a dopaść go mogą właściwie tylko tym Bolkiem. Bolkiem mogą go dopadać działacze PiS, którzy żadnej historycznej roli nie odegrali, ale przecież mogą sobie teraz na Wałęsie poużywać. Ostatnio ku mojemu zdumieniu błyszczy na tym froncie pani Elżbieta Jakubiak, która opowiada rzeczy przynoszące jej raczej wstyd. Trzeba zresztą przyznać, że w PiS ostatnio inwencji przybywa. Otóż podobno pan Paweł Zyzek, związany z PiS, pisze kolejną książkę o Wałęsie. Tym razem sensacją ma być nieślubne dziecko. Jak nie Bolkiem, to Lolkiem?
Szkoda, że prezydent RP wpisał się w promocję książki IPN-owskich historyków i całą akcję przeciwko Wałęsie. Politycznych profitów mu to nie przyniesie, Polsce i jemu osobiście godności nie przyda i wszyscy dziś mówią raczej o małości głowy państwa, niż o wielkości jego prezydentury. A przecież Lech Kaczyński, podobnie jak jego brat, od lat funkcjonują jako mistrzowie niedopowiedzeń w rodzaju: wiem, ale nie powiem, mam swoją wiedzę, ale nie jest to wiedza procesowa, wiem więcej, ale nie mogę publicznie powiedzieć. Było tyle słów pod ręką, a wyszło, jak wyszło. Wyszło tak, że wypada przepraszać. Choćby dla ogólnej kultury prawnej, która w społeczeństwie jest niska, a prezydent daje przykład, że może być jeszcze niższa.
***
Nie podejmuję się odpowiedzieć na setkę Państwa wpisów. Bardzo dużo było o SLD, a zwłaszcza że nie cenię zbytnio Napieralskiego, a więc jestem stronnicza. To prawda, nie cenię, mam podobną ocenę jak Waldemar czy Jaruta, ale to nie znaczy, że nie daję mu szansy, do czego wzywa Pielnia1. Daję.
Zgadzam się Lechem, że lewica musi się odmłodzić, ale mam wątpliwości, czy właśnie się odmłodziła, czy postarzała. Nie jestem też pewna, czy akurat młodość jest problemem, czy raczej brak pomysłu na funkcjonowanie partii i na – ogólnie rzecz biorąc – lewicowość. Niestety w pierwszych publicznych wystąpieniach Napieralski wypadał bardzo źle, nie miał nic interesującego do powiedzenia. Manna z sympatią przyjmowała jego, jak pisze, nieporadność, ale mnie nieporadność szefa partii niespecjalnie wzrusza.
Nie ukrywam, że ciekawszy wydaje mi się Olejniczak, chociaż też nie urzeka. Szkoda, bowiem nie sądzę, aby stało się tak jak pisze buku, że to PO przejmie postulaty lewicy na przykład w obronie praw człowieka. PO będzie liberalno – konserwatywna, a Palikot będzie dość osamotniony. Zresztą bardzo ciekawe jest doświadczenie warszawskiej Parady Równości. I nie chodzi tylko o to, że nie było przedstawicieli SLD. Jak się okazuje, była Katarzyna Piekarska, ale nie została zauważona. Najwyraźniej jeszcze nie przyzwyczajono się, że jest wiceprzewodniczącą SLD. Rzecz w tym, ze sama parada nie była liczna. Czy to znaczy, że nastroje w kwestii równych praw dla mniejszości zmieniają się, że część ludzi uważa, że ta kwestia jest już załatwiona, chociaż nie jest? Wydaje mi się, że jednak Napieralski powinien był się wybrać na paradę, jeżeli wcześniej był taki radykalny. Niech daje przykład czynami, a nie mówieniem, że jak dojdziemy kiedyś do władzy, to wypowiemy na przykład konkordat. Takie słowa nic nie znaczą.
Faraon liczy na hasła antyklerykalne. Moim zdaniem mają one wzięcie umiarkowane, ale są potrzebne i niech je lewica konsekwentnie głosi, byle z głową. Na razie mam wrażenie, że robi to bez głowy, byle coś antyklerykalnego powiedzieć, bo z Ojcem Dyrektorem walczy głównie Palikot.
Sceptyk życzliwy pisze, oczywiście ze znakiem zapytania, może Piekarska byłaby lepszą kandydatką? Mnie się wydaje, że mógłby być zespół liderów, że partie nie muszą być wodzowskie i gdyby Olejniczak z Napieralskim grali w jednej drużynie, mogliby się uzupełniać. Dlatego wcale nie zachwycam się tą wielką demokracją, jaka zapanowała w SLD, że niby konkurenci byli znani. I co z tego? Jaki problem rozwiązali tą rywalizacją? Kwestię przywództwa? Już wszyscy mówią o przywództwie przejściowym.
Wodniku 53 – niestety, podziały mają wyłącznie charakter personalny, a nie wynikają z wielkiego sporu ideowego o kształt lewicy. Gdyby taki spór był, to mogłoby być i trzech kandydatów, niech się o coś spierają. Oni spierają się jednak wyłącznie o miejsce w szeregu. Bardzo podoba mi się stwierdzenie Haneczki, że Napieralski właśnie dogonił króliczka. No i co z nim zrobi? Podobnie dość celny jest Marek Piegus, kiedy pisze, że problemem SLD nie są wyborcy, ale członkowie.
Magrud zainicjowała dużą dyskusję o dziennikarstwie, i nie tylko śledczym i słusznie zebrała tak wiele pochwał od Państwa. Z bardzo wieloma Państwa głosami się zgadzam, czasem myślę nawet jeszcze gorzej o części środowiska. I też sobie myślę, że czasem media źle służą demokracji. W kilku audycjach oglądałam b.wiceministra zdrowia Grzegorka i miałam wrażenie dokonywania egzekucji, a sam wyjściowy materiał bardzo marny, podobnie jak wyjątkowo marny był materiał o motywach, dla których Karczmarek z Krauzem mieli ostrzec Leppera. To nie jest żadne dziennikarstwo śledcze, tylko budowanie klimatu pomówień. Może prokuratorskie śledztwo w sprawie Grzegorka coś wyjaśni, ale to będzie za wiele miesięcy. Najbardziej denerwujące były te pytania, dlaczego jeszcze nie zrzekł się immunitetu? Dziennikarz polityczny powinien znać elementarz swego zawodu i wiedzieć, że nie ma instytucji zrzeczenia się immunitetu bez stosownego wniosku, a takiego chyba do dziś nie ma.
Chopin pyta o niezbędne zmiany w konstytucji. Ja nie widzę ich potrzeby i sądzę, że tę dyskusję konstytucyjną Tusk rozpoczął, aby postawić taką zasłonę dymną dla złych stosunków z prezydentem. Zmiany będą potrzebne przy wchodzeniu do strefy euro, bo zniknie złoty, ale na razie to nam nie grozi. Generalnie konieczność zmian pojawi się, jeżeli wejdzie w życie traktat lizboński. Natomiast relacje między władzami są moim zdaniem uregulowane raczej prawidłowo i wiele zależy od kultury politycznej, a nie od przepisu, gdyż każdej sytuacji i tak opisać się nie da. Ja zawsze uważałam, że potrzebna jest równowaga władz, że lepsza koalicja, gdzie patrzy się sobie wzajemnie na ręce, niż jedna partia przy władzy.
Quake, rzeczywiście poprzednio pomyliłam pana z Lexem, przepraszam. W kwestii zmiany ustawy o weryfikacji WSI mam od dawna zdanie wyrobione. Niech już Olszewski dotrwa do końca i niech rząd dokończy tę nieszczęsną weryfikację. Jest jednak kwestia odpowiedzialności za ten bałagan stworzony przez Macierewicza i jego ludzi. Wydaje mi się, że – jak to u nas – nikt żadnej odpowiedzialności nie poniesie.
Podobnie jak Engelbert uważałam, że strategia Tuska w kwestii CBA jest słuszna (polityk opozycji patrzy na ręce rządzącym), ale teraz czytam, że oni zajmują się głównie nachodzeniem pacjentów ze szpitala MSWiA, bo chcą dopaść Garlickiego lub Durlika, czyli udowodnić, że to Ziobro miał rację, że jednak zabijali. I już nie wiem, czy strategia Tuska jest słuszna. Wyborcom czasem potrzebny jest sygnał, że następuje zmiana.
Chciałabym odpowiedzieć Karwojowi8 w sprawie mojej rozmowy z panią Szymanek Deresz, ale nie wiem jak, bo chyba nie zrozumiał, o czym była mowa. W skrócie rzecz ma się tak. Napieralski odpowiadał za wszystkie sprawy medialne. W ogóle się nimi nie interesował. Nie uczestniczył w żadnych posiedzeniach komisji, nie przedstawił żadnego pomysłu. Po komisji snuł się Wenderlich, który nie wiedział, czego chce. I teraz sytuacja jest taka, że SLD będzie popierać PiS i Urbańskiego, który podobno obiecał SLD jakieś stanowisko w telewizji. Jeżeli to jest praca nad ustawą i robota polityczna, to dziękuję, ale uważam, że tak się nie uprawia polityki. Ja uważam, że Napieralski zablokował zmiany, bo był zajęty kampanią wyborczą w powiatach i w Sejmie mało bywał. Teraz zaś opowiada głupstwa o tej ustawie, że nadaje się tylko do kosza, a ona jest zupełnie niezła i nie oddaje mediów rządowi, jak to próbuje się wmówić. Jest o niebo lepsza od tego, co jest obecnie.
Eddiego proszę, aby jednak całkowicie do września nie znikał. Ja zniknę dopiero w sierpniu i do tego czasu liczę na Państwa.
9 czerwca o godz. 23:47
„Nie pierwszy to zresztą werdykt sądowy, który prezydent lekceważy.”
*********************************
Może czas zlekceważyć wyroki w sprawie jego brata i uznać, że lojalka nie została sfałszowana, a zeznania Pineiro absolutnie prawdziwe?
Byłbym wielce rad mogąc słyszeć, co Jarosław Kaczyński sądzi o podważaniu wyroków sądowych. To dobra okazja.
9 czerwca o godz. 23:58
Smutne, ze taki prezydent bedzie psul powietrze jeszcze przez dwa lata z okladem. Wolalem juz Walese z siekierka.
10 czerwca o godz. 1:07
Pani Redaktor! Pani Janino! A co tu komentować przecież my wszyscy mający trochę lat mamy po dziurki w nosie śledzenia byłych i niedoszłych agentów.A już młodzież nie pamiętająca tamtej rzeczywistości ferująca wyroki to patologia wychowania . Tak jak danie młodym ludziom prawa oceny postaw przeszłości.Patologia niczym nie różniąca się w sensie krzywd od molestowania, gwałtu,rozboju. Nie byłam dziś wstanie wysłuchać Wałęsy u Moniki Olejnik kazanie tłumaczenia zakamarków historii pod presją honoru było strasznie upokarzające. Stare powiedzenie mówi „jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie”. I to też będzie straszne jak Lech Kaczyński przestanie być Prezydentem a to będzie za chwilę. Pewnie że trzeba to przerwać ale nic nie możemy zrobić. Przy tym poziomie emocji racje chociażby największe nie istnieją. Możemy się tylko czuć zażenowani i zauważyć że My Naród (ja też) nie mamy żadnego prawa do dumy ze swoich wybrańców tj. Prezydentów. Pozdrawiam
10 czerwca o godz. 1:19
Jeśli Pani zacznie udowadniac, że Jaruzelski nie był w sowieckiej armii oraz Herbert pisał donosy na Putramenta, to się będzie trzeba zastanowic, gdzie jest prawda?…Póki co, Lech Wałęsa był w latach 70-ych agentem SB o pseudonimie „Bolek” i to jest fakt historyczny, któremu pani nie może zaprzeczyc, bo stanie Pani po tej samej stronie, co Rosjanie kwestionujący ludobojstwo w Katyniu. Zaklamywanie historii w imie doraznych interesów przerabialismy przez cały PRL. Może już wystarczy Pani Janino tych kłamstw?
10 czerwca o godz. 5:42
Ksiazke o uBolku trzeba przeczytac. Reklama zrobiona po mistrzowsku. Zanim napisano, rozreklamowano. Przeczytac, herbaty sie napic i pomyslec.
Jesli okaze sie, ze poprzednie orzeczenie IPN bylo nieprawidlowe, to moze by ten IPN po prostu zlikwidowac.
Pan Lulek
10 czerwca o godz. 6:46
Droga Pani Redaktor, a czy to już nie jest najwyższy czas aby obu braci K zlekceważyć? Na więcej, niż miejsce na politycznym wysypisku nie zasługują.
10 czerwca o godz. 8:49
Glowa Panstwa nie powinna przepraszac.
Jesli juz glowa musi przepraszac, to nie jest juz Glowa Panstwa.
Pan Lulek
10 czerwca o godz. 9:31
Szanowna Pani Re(d)aktor,
patrzę na kraj z pewnej perspektywy (zarówno geograficznej jak i mentalnej) i podziwiam bogobojność sprawujących władzę, będących w opozycji i całej reszty, która by tak bardzo chciała, lecz jakoś nie może (to Ptaszkowie Niebiescy). I im bardziej patrzę, tym bardziej Boga tam nie widzę (to Kubuś Puchatek).
I nie mogę oprzeć się wrażeniu, że podczas gdy idea Boga implikuje jedynie wiarę, to cała reszta jest jedynie jego instytucjonalizacją, mającą na celu tylko i wyłącznie zysk jak najbardziej doczesny. Za wszelką cenę.
Pan Jan Pietrzak popełnił kiedyś (oczywiście za komuny i o komunie) następujące słowa:
„Najważniejszą jest w życiu zasada
Skutecznego działania, mój synku:
Jak najwięcej zarobić lub nakraść,
przy możliwie najmniejszym wysiłku.”
Tak nam dopomóż Bóg?
Pozdrawiam zza gór i rzek
Qba
10 czerwca o godz. 9:45
Do Szestowa z h.1.19.wyrażam ci współczucie, bo dotychczas sądziłem, że potrafisz logicznie rozumować; twoja nienawiść pozbawia cię resztki rozumu. To żałosne, bo czytywałem twoje wpisy chętnie mimo, że nie jest nam po drodze.
1. Jaruzelski tak był w armii ZSRR, jak Anders w armii brytyjskiej.
2.Katyń, to było morderstwo na polskich żołnierzach, ale z ludobóstwen nie ma to nic wspólnego.
3. Jeśli masz w ręku dowody, że L. Wałęsa, to ten słynny „bolek”, to ogłoś, udowodnisz tym, że wszystkie dotychczasowe wyroki sądowe w tej sprawie były spreparowane
4. Kościuszko, Piłsudski cię nie uwierają w bucie?
Szestow, powiedz szczerze, jak to jest, że wy z prawicy gremialnie pozbawieni jesteście naturalnej zdolności każdego człowieka do myślenia i kojarzenia, umiejętności posiadania cechy zwątpienia, samorefleksji, dlaczego ułatwiacie bez przymusu swoim przeciwnikom szybkie odczytywanie u was tej bolesnej pustki, za to jesteście przepełnieni morzem jadu i nienawiści do innego; jak to jest, Szestowie?
10 czerwca o godz. 10:25
Szestow. Umiejętność czytania, pisania, słuchania i oglądania ze z r o z u m i e n i e m Ci się kłania w pas. Na razie tego rozumienia brak, odkąd Ciebie czytam u Pani Janiny.
10 czerwca o godz. 10:25
Myślę, że to, co robi Pan prezydent to wynik przebywania w otoczeniu swojego gabinetu, ludzi, którzy faszerują go jadem. Z wyglądu i sposobu bycia nie jest to polityk, ale zadumany „profesor prawa teoretyk”, który lubi zacisze swojego pokoju. Sądzę, że lepiej było, gdy Pan prezydent się nieodzywał a komentował to jego minister od wizerunku. Odkąd zaczął się pokazywać w telewizji i coś mówić, to każde jego wypowiedzi prowadziły do tego, że zaczynałem się wstydzić „mojego prezydenta”. Dziennikarze doskonale znają słabe strony L. Kaczyńskiego i bardzo taktownie wpyszczają go w tematy, na które nie potrafi się wypowiadać. Mam wrażenie, że braciom Kaczyńskim brakuje mogił i rocznic „pogromów” komunistycznych żeby upajać się swoim „patriotyzmem”. Żeby samemu być wielkim stosują starą metodę obniżania wartości ludzi, od których chcą być lepsi. Opluć, obsikać, coś zawsze zostanie z tych brudów na ubraniu atakowanych. Jest to sposób ludzi małych, złośliwych i mściwych.
10 czerwca o godz. 10:35
Czy w Polsce przewidziano możliwość zastosowania impeachmentu wobec prezydenta? Jeśli tak, to kto /sejm, obywatele/ i jakie warunki musi spełnić, aby do impeachmentu doprowadzić?
10 czerwca o godz. 10:46
to nie jest książka historyczna. I stąd ten bałagan. Obiekt żyje i czuje sie dobrze. Za mało czasu upłynęło aby oceniła to „historia”. Fakt że napisali ją historycy, nie zmienia faktu że to ciągle „walka polityczna”.
10 czerwca o godz. 11:04
… ksiażka, która ma niespotykaną promocję – to prawda a na czele promotorów Janina Paradowska – i to bezpłatnie, proszę państwa !
Chociaż jeszcze lepszy jest kwartecik z piatkowego poranku w radiu TOK FM.
10 czerwca o godz. 11:10
@pielnia1
„Jesteście przepełnieni morzem jadu i nienawiści do innego…” Tak piszesz, bo przeraża Cię ostrośc niektórych wypowiedzi. Może nie do końca przemyslana, ale pojawiająca się i napisana. Taki jestem i jak każde zwierzę – człowiek mam w sobie pokłady nienawiści oraz czułości. Mogę płakac i mogę gryzc, bo nie czuję się ograniczany żadnymi ideologiami czy prawicowo-lewicowym bełkotem. Jeśli uważam, że obrona świętości Wałęsy jest błędem przywódcy Solidarnosci i innych jego obrońców, to tego nie zmienisz. Nie mozna zakłamywac od lat historii. Nie czekaj na to co powie ci Sąd Nie-sąd tylko sam szukaj. O tym fakcie od lat 80-tych wiedział Kuroń, Michnik, Kaczyńscy czy Mazowiecki z Geremkiem…po co to ukrywali?
Pozdrawiam
10 czerwca o godz. 11:10
Lecha Wałęsę teraz boli dokładnie to samo, co robił 18 lat temu, gdy zaczął wojnę na górze, aby odsunąć Jaruzelskiego i zostać samemu prezydentem. W czasie „wojny na górze” po raz pierwszy wybiło do góry to całe polityczne szambo pod sztandarami PC i ZChN, które załatwiło nam cofkę cywilizacyjną ostatnich lat, najpierw do przyspieszonych wyborów w 1993, potem za rządów Buzka (czytaj Krzaklewskiego), wreszcie od roku 2005.
Gdy wrzuca się granat do szamba, trzeba być idiotą, by liczyć, że nie zostanie się również obryzganym.
A jako czlonek SLD twierdzę, że Marek Piegus pisze bzdury, że problemem SLD nie są wyborcy, ale członkowie i popełnia Pani błąd, tak skwapliwie się z nim zgadzając, bo akurat w tej partii tzw. baza partyjna jest warta najwięcej. Zresztą to, że ja i mnóstwo moich koleżanek i kolegów jest w SLD to właśnie efekt wojny na górze Wałęsy i Kaczyńskich, klerykalizacji państwa przez ekipy postsolidarnościowe, za co główną odpowiedzialność ponosi UW, wreszcie zapaści gospodarczej, jaką zafundował nam profesor premier Buzek. I warto o tym pamiętać.
10 czerwca o godz. 11:14
Wałęsa nigdy nie był bohaterem z mojej bajki, a nawet kiedyś mówiłam, że jak nie będę mogła dziecku wytłumaczyć, kto to jest kabotyn, to mu każe wysłuchać wystapień publicznych Wałęsy. Natomiast traktowanie Wałęsy – nie tylko byłego prezydenta RP ale i symbolu przemian polskich w taki obraźliwy sposób, do głowy by mi nie przyszło. Jak mamy nauczyć młodych szacunku do państwa? Do jego symboli? Do własnej, niełatwej przeszłości? Jak? Kiedy wszystko, co osiągnęliśmy z niemałym trudem ktoś usiłuje wdeptać w błoto?
Dawno temu osobie, która bez dostatecznych powodów szkalowała inna osobę, można było w twarz rzucić rękawicę. W towarzystwie nie podawano ręki potwarcom. To było jednak dawno. Wiele osób czerpie satysfakcję z „przywalenia mistrzowi”. Ot, takie skrzywienie narodowe.
10 czerwca o godz. 11:31
Pani Janino,
myślę, że wyczyny pana Prezydenta, pana Prezesa to prosty skutek otaczania się miernotami, potakiewiczmi, którym nawet przez myśl nie przejdzie, że mogliby zwrócić swoim szefom uwagę, poradzić co i jak mają mówić. Nie rozumieją, że podstawowym zadaniem otoczenia przywódcy jest złapanie tegoż przywódcy za rękę gdy chce coś głupiego palnąć, przygotowywanie mu propozycji odpowiedzi na mogące paść pytania. Przywódca może olśniewać cały naród za wyjątkiem swojego najbliższego otoczenia, musi mieć przy sobie kogoś, kto w chwili największego triumfu będzie szeptał mu do ucha, że Bogiem jednak nie jest. To tradycja wywodząca się jeszcze z czasów rzymskich i tam też można sięgnąć po przykłady co się dzieje z cesarzem, który nie słucha swego nadwornego sceptyka.
Jeśli jednak pan Prezydent nie ma chęci zagłębiania się w odległą historię, to polecałbym film „13 dni” (o kryzysie kubańskim), gdzie nieźle jest oddana praca i rola doradców prezydenta. Dobrze by było, żeby pan Prezydent ten film obejrzał bo tak się składa, że kraj, który swymi wypowiedziami ośmiesza jest także moim krajem.
10 czerwca o godz. 12:00
@Sławek pisze:
„myślę, że wyczyny pana Prezydenta, pana Prezesa to prosty skutek otaczania się miernotami, potakiewiczmi, którym nawet przez myśl nie przejdzie, że mogliby zwrócić swoim szefom uwagę, poradzić co i jak mają mówić.”
**********************************
Otaczanie się miernotami nie jest przyczyną wyczynów braci K. To nieuchronna konsekwencja faktu, że sami są miernotami. Taka jest mentalność miernot, że nie tolerują mądrzejszych od siebie.
10 czerwca o godz. 12:17
Pani Redaktor!
Dawno nie pisalem, ale wiadomo powroty bywaja czasami koniecznoscia.
Tak sie zastanawiam, czy Pani swiadomie pisze te komentarze?
Bo wyglada to tak, jak pisanie na zamowienie Palikota.
I inteligencja podobna.
Mam pytanie. Czy Pani nabyla inteligencje od Palikota, czy odwrotnie?
10 czerwca o godz. 12:18
Drogi szestow!
Chciałabym dać Ci szansę, przekonania mnie do Twoich racji. Odpowiedz mi na pytania, które nie pozwalają mi (jak na razie), przyznać jej Tobie.
1. Czym jest dla Ciebie ?fakt historyczny? i jakie kryteria musi spełniać informacja, aby takie miano uzyskać?
2. Czy mógłbyś opisać okoliczności, w których panowie: Kuroń, Michnik, Kaczyńscy czy Mazowiecki z Geremkiem zwierzyli Ci się z tego, że wiedzieli o fakcie agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy od lat 80-tych?
Będę wdzięczna za poszerzenie mojej wiedzy na ten temat.
Pozdrawiam
10 czerwca o godz. 12:39
W sprawie cywilnej Wachowski – Kaczyński, kilka lat temu zapadł wyrok Sądu Najwyższego. Ostateczny i nakazujący przeproszenie Wachowskiego za publiczne obelgi. Do dzisiaj nie został wykonany. Zachowanie Kaczyńskiego nie dziwi, bo oni zawsze mieli dla siebie dwie miary. Ale dlaczego nie reaguje Sąd Najwyższy ?
10 czerwca o godz. 13:12
Przy wyskokach Prezydenta, uwłaczających godności urzędu, rozlega się echo „impeachment….” Ktoś już zadał to pytanie powyżej.
Szanowna Gospodyni! Czy mogłaby nas Pani poinformować, jaka jest procedura w tej sprawie? Czy jest przewidziana w polskim prawie?
10 czerwca o godz. 13:25
Wałęsa jako symbol polskich przemian jest niewymazywalny.
Natomiast pyskówka między obydwoma Panami Prezydentami mnie osobiście mierzi.
Po pierwsze Prezydent Lech Kaczyński nie powinien wypowiadać się o swoim poprzedniku pod żadnym pozorem, ponieważ tylko się ośmiesza, pokazując ni mniej ni więcej tylko własną małość.
Po drugie Lech Wałęsa, będąc postacią już na zawsze zapisaną w historii Polski, nie powinien wypowiadać się we własnych sprawach. Milczenie jest dobitnym wyrazem pogardy dla piesków szarpiących nogawki.
Ale cóż. Niektórzy – zwłaszcza znani nam Lechowie – nie mogą obyć się bez mediów, władzy, poczucia misji, tej znanej jedynie im, a nam zgoła wiszącej nie powiem czym.
Ciągle im się wydaje, że coś mogą i są atrakcyjni jak atrakcyjny Kazimierz: jeden były premier maskotka, drugi w berecinku z antenką ze znanej piosenki. Jakby zapomnieli, że obok nich żyje ponad trzydzieści milionów obywateli, którzy naprawdę mają problemy życiowe, a nie wirtualne.
Obydwaj nie są pępkami świata, więc już nudzą i nużą.
Kompletnie mnie nie obchodzi, który którego przeprosi. Obchodzi za to upadający autorytet Polski i państwa prawa. Do czego obydwaj Prezydenci przyczyniają się istotnie.
10 czerwca o godz. 13:28
Szestow łżesz bezczelnie, a na poparcie swoich łgarstw nie masz ani jednego argumentu. Ponieważ jesteś z prawicy zapytam się wprost: kiedy masz zamiar się wyspowiadać ze swoich łgarstw?
10 czerwca o godz. 13:30
Mysle, ze w zdaniu”I jeszcze obalił ich rząd. Pierwszy niepodległościowy, który chciał zwalczyć esbecko – komunistyczny układ.” slowo „uklad powinno byc w cudzyslowiu.
Na poczatku czerwca gosciem programu TVP INFO „Mlodziez kontra” byl dr Dudek (mam nadzieje, ze nie pomylilem nazwiska), historyk IPN.
Twierdzil, ze IPN jest w stanie dojsc do (jedynej i obiektywnej) prawdy o ludziach i wydarzeniach z najnowszej historii Polski. Ale…nie wierzyl, w mozliwosc napisania wspolnego podrecznika polsko-niemieckiego do historii. Czy historycy niemieccy i polscy nie beda mogli dogadac sie w sprawie faktow.
Moim zdaniem IPN jest jeszcze jedna sluzba podporzadkowana Kaczynskim i sluzy do uprawdopodobnienia ich teorii i mitow.
10 czerwca o godz. 14:04
Podziwiam Pani spokoj przy pisaniu wyzej przeczytanego tekstu.Mniej finezyjny dziennikarz bluznal by okropnie nie owijajac w bawelne tego co mysli o duecie braci mniejszych i ich wychowaniu pod kloszem(spodnica mamy).Teraz wlasnie wychodza na wierzch te niedostatki podworkowego cwaniactwa,to co mialo byc przemyslane i madre,nie odbiega wiele od prostoty budowy cepa.Jaroslaw pragmatyk ,jak to Pani we fragmencie zauwazyla,ktoremu prucz wlosow nic nie wychodzi,lech scichapek asekurant,bezkoncepcyjny i calkowicie niemrawe indywiduum.Kogo
ta nieudaczna para zlodziei ksiezyca jeszcze nieobrazila.Chca rzadzic ale nieudane efekty wyciagaja obcymi rekami,upadek swej reputacji naprawiaja,nadaniem zmarlej siatkarce Agacie Mroz,krzyza,ktorego i tak maz w zdecydowany sposob odmowil przyjac.Tym to sposobem dla mnie
ten duet nieudacznikow stal sie kaczynska hiena cmentarna.dobrze sie sklada ze kadencja tego malego duchowo i fizycznie czlowieka konczy sie niebawem.Czesc ich pamieci,o trupach politycznych tez sie zle nie mowi.
10 czerwca o godz. 14:16
Opinia Zgrywusa.r. o miernotach jakimi są bracia Kaczyńscy i ich totumfaccy oddaje w pełni klimat jaki jest tym ludziom potrzebny.
Nie dziwi potem wpis niejakiego Szestowa, który wie wszystko jako prawdę objawioną od swych idoli i myślenie, wątpienie, dociekanie jest mu obce. To są produkty propagandy nienawiści, która nie rozwija lecz zabija człowieka.
Wróg pilnie potrzebny od zaraz i jest Wałęsa, który mimo iż nie jest wykształciuchem, to miał nosa politycznego i na małych zawistnikach się w porę poznał, relegując ich z kancelarii.
Kaczyńscy mu tego nigdy nie zapomnieli i przy pomocy innych „szyją” b.Prezydentowi Wałęsie buty.
Nie oceniać dokonań innych potrafią ludzie mali, którzy sami niewiele lub nic nie zrobili.
To tabuny nibdziennikarzy – jak np. Ziemkiewicz który obrzygał Michnika aby zarobic parę groszy a teraz obrzyga Tuska i Kaczyńskiego w tym samym celu, – robią ferment i plują bo się to dobrze sprzeda.
Prezydent Wałęsa wszedł do historii czy tego ktoś chce czy nie, jako osoba zasłużona i obrzyganie go przez zawistników przy pomocy miernot z IPN używających niezasłużenie okreslenia -historyk- nic nie zmieni.
10 czerwca o godz. 16:01
Pani Redaktor,
Dziekuje za ten wpis. Goraco.
Ja sama mialam na poczatku lat 90tych mieszane uczucia do Lecha Walesy, ale nigdy nie twierdzilam i nie wypieralam sie, ze na niego glosowalam w 1990 roku jak niemal 90 % spoleczenstwa twierdzila w roku 93 czy 94 czyli okresie najwiekszej krytyki jego prezydentury. Nagle okazalo sie, ze nikt na niego nie glosowal. Wtedy zastanawialam dlaczego jednak nie wygral Tyminski, skoro NIKT na niego nie glosowal. Jakiez to polskie… Podobnie jak w 1989 roku, kiedy to okazalo sie , ze niemal wszyscy spali na styropianie albo CO NAJMNIEJ powielali literature podziemna…
To takie typowo polskie wynosic bohaterow na pomniki by pozniej na nich pluc czy z tych pomnikow stracac. A historie mielismy i skomplikowana i dramatyczna. Jakze latwo oceniac takiemu Szestowowi (czy to czasem nie alter ego Andrzeja Gwiazdy?) i ferowac wyroki rownie merytoryczne jak subtelnosc Dzierzynskiego.
W lutym 1995 roku towarzyszylam grupie dziennikarzy i ekspertow w czasie podrozy prezydenta do krajow Ameryki Poludniowej. I musze z przykroscia przyznac, ze otoczenie Lecha Walesy mialo nienajlepszy wplyw na samego prezydenta. Zyl jakby w innej rzeczywistosci a raczej rzeczywistosci kreowanej przez wspolpracownikow bawiacych sie w gry towarzysko-palacowe. Tam tez upatrywalam porazki Lecha Walesy w starciu z Aleksandrem Kwasniewskim. Jedyna godna postacia w jego otoczeniu byl chyba pan Marek Karpinski. Odbiegam jednakze od tematu…
Do wszystkich kundelkow plujacych na bylego prezydenta powiem „kto pierwszy jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem”, bo jakkolwiek wady czy przywary, porywczy temperament bylego prezydenta sa nam dobrze znane -a KTOZ z nas jest bez skazy- to oskarzanie bylego przywodcy Solidarnosci o agenturalnosc uwazam nie tylko za ABSURDALNE, ale i po ludzku bluzniercze.
To takie strasznie polskie: zero autorytetow, obrzucanie blotem, polskie piekielko, zawisc, podlosc, malosc podszyta brakiem wlasnego etosu. Tak, tak panie Lechu Kaczynski. I coz z tego, ze pan byl internowany? Internowanych bylo 10 tysiecy osob i nie robia z tego sobie laurek, ktore panu maluje Jacek Kurski czy Michal Kaminski robiac z Pana postac na miare Borusewicza czy Gila z huty im. Lenina, ze o gornikach z kopalni Wujek nie wspomne.
Panie Lechu Kaczynski, Pan, jak i Panski brat mieli okazje sie wykazac przed 1981. W polskiej powojennej historii bylo wiele okazji ku temu.
SBeckie archiwa to nie tylko chichot historii, bo najbardziej ujmuje mnie Wasza znajomosc archiwistyki: wszystkie dokumenty byly prawdziwe poza teczka Jaroslawa Kaczynskiego. Pewnie to on mial pokierowac strajkiem w stoczni, ale kot sie rozchorowal.
10 czerwca o godz. 16:50
Szestow , zadziwia twój ekshibicjonim i swego rodzaju masochizm. Z jakiego to powodu z uporem godnym lepszej sprawy starasz się niemal na każdym ,nie prawicowym blogu , robić za durnia? Dziedziczne to „skrzywienie”? Pomijam już miałkość twoich argumentów i tzw. faktów z pierwszej ręki.
10 czerwca o godz. 16:58
Pisanie o braciach Kaczyńskich nie należy do łatwych ani przyjemnych, cóż z tego, kiedy oni sami prowokują dyskusję na swój temat. Nie wiadomo jaki szatan podpowiedział Panu Prezydentowi pełne pewności słowa o pełniącym kiedyś ten zaszczytny (kiedyś) urząd Lechu Wałęsie.
Nie moją sprawą jest stwierdzenie kto ma merytoryczną rację, czy ikona polskiej bezkrwawej rewolucji Lech Wałęsa, czy Pan prezydent Najjaśniejszej, który bez mrugniącia powieką ogłasza swoją „oczywistą oczywistość”.
Ograniczę się dlatego do znanych faktów, unikając komentarzy. Nie podlega dyskusji udział Wałęsy w przedsierpniowych zmaganiach z władzą ludową. Są na to dowody zarówno w materiałach SB, jak i w wspomnieniach jego przyjaciół i wrogów. Zaczął tą działalność jako bardzo młody człowiek,wspierany przez swoich kolegów ze stoczni a zwalczany przez ówczesne władze i tzw. organa bezpieczeństwa. Pamiętajmy, nie były to już czasy prymitywnych UB-ków preferujacych przemoc fizyczną ale zorganizowanego od lat aparatu zachęcanego przez samego tow. Gierka do adaptacji nowych metod pracy, nawet tych opartych o doświadczenia zachodnich policji.
Nie wykluczam więc że udało się SB zastawić jakoś chytrą pułapkę.
Jak do tej pory nie odkryto jednak żadnego dokumentu, ani też wiarygodnej wzmianki o dokumencie świadczącym o agenturalnej przeszłości Wałęsy. Nawet najzagorzalszy zwolennik „historyków” z IPN przyzna, że od podpisania tzw. lojalki do agenta SB droga jest równie daleka jak różnica pomiędzy prawdą a insynuacją. A przecież Wałęsa żadnej lojalki nie podpisał.
A co zrobił Pan Prezydent? Nie bacząc na wyrok sądowy organu specjalnie ustanowionego przez demokratyczny Sejm ogłasza wszem i wobec swoją prywatną prawdę popartą jedynie stanowiskiem Prezydenta. Ale Prezydent Rzeczpospolitej, jak napisano w Konstytucji „..czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji”.
Czyżby publiczne negowanie prawomocnego wyroku sądowego, który uwalniał Lecha Wałęsę od znanych zarzutów współpracy z SB jako rzekomy agent „Bolek” było najlepszą metodą wzmacniania autorytetu Państwa?
Czyżby Pan Prezydent zapomniał słów przysięgi „..uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie najwyższym nakazem”
10 czerwca o godz. 17:27
@Emilia Plater,@Zoso, @fff
Dla mnie Lech Wałęsa przy całym skomplikowaniu i pogmatwaniu jego osobowości jest Przywódcą i Bohaterem Solidarnosci. Tak jak Michnik i nawet Moczulski są bojownikami o lepszą Polskę. Tylko, że w/w bohaterowie przestali nimi byc jak zaczęli na wzór afrykańskich kacyków ukrywac prawdę o swoich niecnych uczynkach. Jak w wolnej Polsce kompletnie się pogubili. To bardzo ludzkie postawy. Iśc w zaparte do końca jak Arcybiskup Wielgus, jak zdradzający mąż kłamiący żonie non stop o swoich zdradach. Rozumiem, że taka postawa jest dla Was cenniejsza i lepsza niż odkrywanie prawdy. Po co komu prawda? Nie lepiej, żeby Wałęsa był bohaterem, Michnik mędrcem i guru, Biskup Wielgus Prymasem, a zdradzający mąż idolem dzieci i cnót wszelakich. Po co komu historycy z IPN-u pokazujący, że nie wszystko złoto, co się świeci…? Po co naukowcy i wolnomysliciele nie związani z żadną partią? Po co wreszcie największy skarb wolności – internet, który nie pozwala manipulantom w stylu Michnika mieszac Polakom w głowach jak chocby ostatnio z tą 14-letnią dziewczyną. Gdyby nie było internetu i były lata 90-te to wszyscy brednie „dziennikarki” Pochrzęst przyjeliby za prawdy objawione. Teraz są wysmiane przez internautów.
Szukanie prawdy o rzeczywistości wymaga przestawienia lub nawet usunięcia paru figur z szachownicy, które wciąż udają, że tam się powinny dozgonnie znalezc. Chcialbym bardzo aby Lechu Wałęsa, zamiast pluc na Prezydenta RP przyznal się, że coś tam jednak kiedyś pobłądził i przeprasza za swoje klamstwa…kolegów z Solidarnosci i Polaków. To byłoby bardzo odżywcze i spowodowałoby lawinę opowieści o kamstwach mniejszych i większych. Społeczeństwo zaczęloby byc bardziej skandynawskie i mniej zakłamane. Prawda w spoleczeństwie nie jest bowiem kamieniowaniem ludzi, lecz ich wyzwoleniem.
Ale to oczywiście marzenia o innej, lepszej Polsce, których nie musicie podzielac.
10 czerwca o godz. 18:37
Ja po prostu nie rozumiem, jakim cudem Pan Prezydent, profesor prawa, zadeklarowany inteligent i Bog wie co jeszcze… moze ni z tego, ni z owego palnac w TV oskarzenia (bez znaczenia wobec kogo), przeczace wyrokowi sadowemu nie przedstawiajac ZADNYCH dowodow! Przeciez to zakrawa na obelgi wykrzykiwane na brzegu piaskownicy, a nie wypowiedz Prezydenta!
Czy Lech Kaczynski jest az tak zaslepiony nienawiscia do Walesy ze nie wie co mowi? Moze Palikot powinien pytac o raport o zdrowiu psychicznym prezydenta, a nie o problemy z alkoholem…
10 czerwca o godz. 19:07
Polska polityka to, bardzej walka o formy ,a nie tresc.
W zasadzie przypomina bardzej ,podworko dla dzieci,
albo walke kogutow .
Gdzies w innych krajach trzeba miec dokument i
notariusza i z tym idzie sie do prokuratora.
W polsce pisze sie ksiazki.
Co ma bys w tej ,ksiazce co ma cos mogloby cos udowodnic.
Kopie dokumentow , bez orginalow nie wazne.
Oswiadczenia swiadkow, bez przysiegi nie wazne.
I do tego nie trzeba ksiazek.
Logiczne zgadzajace sie przypadki ,oswiadczenia pracownikow UB.
czy ktos im wierzy?.
Opowiadania ?
Kiedys prezydent jakiego kraju byl oskarzony ,ze klamie,
bo mial stosunek z pania Lewinska.
Co bylo ?
Przesluchania , badania DNA, cala machina chemikow ,prawnikow itp
W Polsce pisze sie ksiazki ,cos w rodzaju bibli ,a moze niektorzy beda wierzyc.
Jak dlugo byscie czekali .W tej ksiazce nie bedzie nic , co moze
udowodnic ze Walesa to Bolek.
Dokumenty sa dowodami, nie ksiazki.
Sa te dokumenty ?
10 czerwca o godz. 19:16
Szestow (alias Wyszkowski),
Mnie Lech Walesa nie ma za co przepraszac. Raczej ja mam mu za co dziekowac. Tak sie sklada, ze pamietam jego przemowienie w amerykanskim kongresie „We The People”…
A bedac przy innym „przemowieniu”, to pragne Cie poinformowac, ze Jaroslaw Kaczynski do dzis nie przeprosil mnie za nazwanie mnie, jak i wielu Polakow ZOMO.
Co do skandynawskich standardow, to w takiej Norwegii czy Szwecji brat /siostra glowy panstwa (krola – to przeciez monarchie konstytucyjne) nie ma obstawy. I nie chodzi ani o posiadanie rodzenstwa ani blizniacze podobienstwo do kogokolwiek.
10 czerwca o godz. 19:19
Przede wszystkim zacznę od anegdoty. Spotkałem znajomego Żyda, który regularnie pojawia się w Polsce i ze sprawami jej dobrze jest obeznany. Żydem uznano go w 1963 wydając paszport w jedną stronę. Aktualnie mieszka w Nowym Jorku. Otóż spotkał się stary Żyd z ewangelikiem w średnim wieku i tenże stary Żyd powiedział:
„No i popatrz Pan, Panie S…. w 68 był Gontarz, a teraz jest Gontarczyk. Poza tym przez 40 lat nic się nie zmieniło”…
Jest taki termin: ucieczka do przodu. Jak się tworzy akcje medialne pod hasłem ucieczki do przodu własnie widać po akcji :”książki”, koordynowanej ponoć ( jak mówią wiewiórki) na osobiste zamówienie prezesa Jarosława przez Jacka Kurskiego. Nie wdając się w rozważania, ile w niej prawdy (bo mniej niż brudu za paznokciem), warto zastanowić się o co w niej chodzi?
A chodzi właśnie o ucieczkę do przodu…Kiedy nagle w kołach historyków pojawił sie problem tzw. „pustych teczek” (czy były puste bo nic w nich nie było, czy może dlatego, ze papiery najcenniejszej agentury znalazły się rękach prywatnych byłych f-szy SB?), kiedy pojawił się problem lojalek (czy rzeczywiście ktoś je fałszował, jakie były kategorie lojalek i kto je podpisywał) nagle – bach – wybucha „Bolek”.
Kiedy zaczęły się dyskusje o akcjach SB wobec mniejszosci seksualnych i zaczyna się zastanawianie gdzie podziały się teczki z akcji „Hiacynt” – bum – okazuje się, że Wałęsa to pijak i dzieciorób…Ciekawe zbieżności….
Nawiasem mówiąc, pewne zależności z czasów opozycji czy też raczej inwigilacji i to nie prawicy bynajmniej, mogłyby wyjaśnić obecnosć w PiS i rządzie PiS takich ludzi jak Kryże czy Jasinski. A moze nawet Wasserman? Bo jeśli spojrzymy na tą listę to rząd i administracja PiSu były niemal najbardziej PZPR-owskie ze wszystkich rządów i administracji po 1989 roku!
Chodzi o takie nazwiska jak:
Andrzej Kryże – Wiceminister Sprawiedliwości w rządzie PiS. członek PZPR do jej końca. Skazywał w stanie wojennym, między innymi Bronisława Komorowskiego za udział w manifestacji na warszawskim Placu Zwycięstwa w rocznicę odzyskania niepodległości. W uzasadnieniu wyroku pan Kryże napisał m.in.: ‚demonstracyjnie okazywali lekceważenie dla narodu polskiego, twierdząc m.in., że nie jest on narodem wolnym i niepodległym’.
Zbigniew Wasserman – Minister koordynator ds. służb specjalnych w rządzie PiS. PRL-owski prokurator od lat 70-tych. Oskarżony przez śląska Alexis(tej od Blidy) o branie łapówek w aferze węglowej.
Maciej Łopiński – Rzecznik Prezydenta IV RP – w okresie 1971 – grudzień 1981 należał do PZPR i pracował na nomenklaturowym stanowisku sekretarza redakcji gdańskiego tygodnika.
Wojciech Jasiński- Minister Skarbu w rządzie PiS- członek PZPR w latach 1976 – 1981, szef Wydziału Spraw Wewnętrznych w Płockim Urzędzie Miasta, przybudówki SB.
Ryszard Siewierski- były Komendant Główny Policji za rządów PiS- członek PZPR do końca
Karol Karski posęł PiS, radykalny przewodniczący komisji IV RP ds. zmian w ustawie lustracyjnej. Aparatczyk władz centralnych socjalistycznego ZSP na Wydziale Prawa i Administracji UW. Pod koniec lat 80 startował z poparcia PRON (organizacji utworzonej przez PZPR w stanie wojennym) w wyreżyserowanych i sfałszowanych przez komunistów wyborach do rad narodowych. Członek Stowarzyszenia Ordynacka.
Stanisław Kostrzewski, od 25.02.2006 skarbnik PiS – był aktywnym członkiem PZPR do końca jej działalności, związanyz tzw. grupą betonową, do końca nie pogodzoną z Okrągłym Stołem.
Andrzej Aumiller- były Minister Budownictwa w rządzie PiS- zasłużony komunista, wieloletni członek PZPR, oceniany tam jako „karierowicz”
Anna Kalata – były Minister Pracy i Polityki Społecznej członek PZPR i SLD.
Zbigniew Graczyk- Wiceminister Gospodarki Morskiej w rządzie PiS – przez 20 lat należał do PZPR, członek Komitetu Wojewódzkiego w Szczecinie.
Marek Grabowski – Wiceminister Zdrowia w rządzie PiS(członek PZPR i SLD) dzięki rekomendacji SLD był zastępcą głównego inspektora sanitarnego w rządach Leszka Millera i Marka Belki.
Ewa Sowińska- Rzecznik Praw Dziecka IV RP. W latach 1977-1980 należała do PZPR, zajmowała nawet stanowisko partyjne, powołana głosami PiS
Krzysztof Zaręba – Wiceminister Środowiska w rządzie PiS, były członek PZPR, a w rządzie Leszka Millera główny inspektor ochrony danych osobowych.
Bogusław Kowalski Wiceminister Transportu w rządzie PiS. W latach 80 członek PRON. Figuruje w materiałach służb specjalnych PRL jako tajny współpracownik o kryptonimie „Mieczysław”
Bogdan Socha -Wiceminister Pracy i Polityki Społecznej w rządzie PiS – był do samego końca członkiem PZPR i członkiem frakcji „betonowej” w tej partii
Krzysztof Czabański, mianowany 01.07.2006 na prezesa Polskiego Radia S.A. – były dziennikarz m.in. `Sztandaru Młodych’ i `Zarzewia’. W latach 1967-1980 należał do PZPR.
Marcin Wolski, 21.07.2006 mianowany został dyrektorem I programu PR – od 1975 roku do końca był w PZPR, będąc m.in. sekretarzem POP w PR.
Do czego zmierzam? Otóż sama ta lista świadczy o tym że antykomunizm braci jest tylko szyldem i to kiepskim. Ich poglądy polityczne to za to czysty narodowy socjalizm, a przeszłość – ciemna. W sumie mało różnią się od swojego protegowanego, Andrzeja Leppera. Moze tylko tym, że Kaczyńscy istotnie wychowali się na Żoliborzu i bywali bici na podwórku. Stąd skłonnosci do pozbywania się przeciwników nie piąchą, ale przy pomocy intrygi. Co oczywiście piąchy też nie wyklucza, jeśli tylko znajdą się chętni do służenia tak w sumie nie znającym lojalności, panom.
10 czerwca o godz. 20:18
Pani Redaktor,
U nas w Kanadzie z 41,5 procentami poparcia wyborczego na ogół partia uzyskuje większość rządową w parlamencie i tego co uchwali izba niższa parlamentu nikt nie może zawetować, nawet Królowa (Senat może pomarudzić, to wszystko). Na przykład, w roku 1988 Mulroney otrzymał 43% i uzyskał komfortową większość w Izbie Gmin. Podobnie jest w wielu innych stabilnych demokracjach rozwiniętego świata, z Unią włącznie. W Polsce jednak, aby przezwyciężyć fenomen ?równowagi władz?, potrzeba aż jakies 56-58%, gdy nie ma się swojego prezydenta w Pałacu. Podejrzewam, że nigdzie na świecie władza wykonawcza nie jest tak podzielona. Nigdzie premier, czy prezydent, główna osoba władzy wykonawczej nie jest tak spętany jak w Polsce. Tusk musiałby zawrzeć jeszcze koalicję z SLD, albo PiSem, aby móc rządzić w sposób normalny, który chyba w Polsce nazywa się ?niezrównoważonym?.
A sprawy pt. ?Bolek i Pan Prezydent? nie da się porównać do żadnego kanadyjskiego precedensu.
Pozdrawiam
10 czerwca o godz. 20:22
Pani Janino, zafrapowała mnie Pani opinią, iż „na Żoliborzu są różne rejony i różni inteligenci”. Proszę o pogłębienie. O ile mi wiadomo, bracia Kaczyńscy to ulica Mickiewicza – notabene niedaleko Żoliborza Dziennikarskiego. Byłbym ciekaw Pani klasyfikacji, dobry to czy zły Żoliborz? Sam mieszkałem na Potockiej, potem na Próchnika i wreszcie na Słowackiego – czy były to dobre czy złe żoliborskie rejony, zachodzę w głowę. Pod ostatnim moim żoliborskim adresem wydarzyła mi się zresztą historia oddająca w całej okazałości naturę tej dzielnicy. Było to późnym wieczorem, wspólnie z żoną przechodziliśmy naszym podwórkiem i przekomarzaliśmy się na jakiś błahy temat. W pobliżu podwórkowego śmietnika chwiała się niewyraźna postać z butelczyną. Nie zwracaliśmy na nią szczególnej uwagi. W pewnym momencie powiedziałem do żony: „Ty to jesteś jak Maruszka z „Mistrza i Małgorzaty!”. Na co spod śmietnika dobiegła reprymenda: „Anuszka!”.
To był więc dobry czy zły Żoliborz?
10 czerwca o godz. 21:16
Do marius21, ktory pisze:
„Mam pytanie. Czy Pani nabyla inteligencje od Palikota, czy odwrotnie?”
Mam odpowiedz: inteligencji nie nabywa sie od kogos. To nie jest towar. Mozna przejac czyjas argumentacje, ale nie inteligencje.
Pani Redaktor,
Lubie czytac Pani blog. Lubie komentarze i przede wszystkim lubie Pani zwyczaj odpowiadania, czy reagowania na nie.
Do Walesy mam stosunek bardzo skomplikowany i absolutnie niejednoznaczny. Od poczatku uwazalam go za kabotyna (charyzmatycznego, ale kabotyna); o jego agenturalnej przeszlosci slyszalam juz w latach 80-tych (od ludzi mu bliskich) i wierzylam w to. Nie zmienia to absolutnie faktu, ze wypowiedz drugiego Lecha, ktory na dzis jest Prezydentem Polski jest kompromitujaca, niebezpieczna i nie wierze, ze wyplywa z troski o prawde historyczna.
10 czerwca o godz. 21:52
bolek,lolek-dla mnie to jest niewazne.wazne jest to co Walesa zrobil dla Polski i swiata..jeden z niewielu polakow znanych w swiecie.co do kaczorow…zawsze sie zastanawialem…dlaczego jaroslawa nie internowano…dlaczego.
10 czerwca o godz. 22:15
Szestow: twoja odpowiedź na mój wpis,a szczególnie na wypowiedzi „E. Plater”, „Zoso” i „fffa” świadczy o tym, że nadal masz dobre samopoczucie, bo „prawda nas wyzwoli”.Zastanawiam się, czy zdajesz sobie sprawę, do jakiego stopnia ci poszukiwacze prawdy zrobili ci wodę z mózgu(bo zakładam, że masz dobre intencje).
Wałęsa nigdy nie był moim księciem z bajki, zwłaszcza, jako prezydent 40mln.-owego narodu.Wałęsa urodził się w 1944r.Nie wiem ,jakie szkoły ukończył, ale wiadomo, że w latach 80tych był robotnikiem-działaczem, więc na pewno na początku lat 70tych był prostym 27-28-letnim robociarzem. To podobno na początku lat 70tych ma ciemną plamę na życiorysie.
Szestow, załóżmy przez chwilę, że coś tam na początku lat 70tych podpisał. Co było dalej?Prosty chłopek-roztropek przez dalsze prawie 20 lat zgromadził wokół siebie elitę podziemia, stał się przywódcą Solidarności, rozwalił komunę itd. I co, robił to, jako agent UB?A może wspólnie z UB rozwalił komunę? Może się umówili z Kiszczakiem, że obalą ustrój, a potem Kiszczak siedział cicho i pozwolił się poniewierać jednemu agentowi? I siedzi Kiszczak cichutko do dzisiaj???
Ja nie bronię Wałęsy, ja bronię logiki i przyzwoitości. Nawet jeśli Wałęsa coś tam na początku lat 70tych podpisał, to jego dalszy życiorys pokazał, że nie jego ogrywali, tylko on rozgrywał i ideowy przeciwnik nie miał na niego haków.
Ale nie będę się dalej rozwodził na temat prawdopodobieństwa, bo szkoda czasu.
Dzisiaj mamy rok 2008, skłóconą scenę polityczną na prawicy i oto objawiają się w obozie osobistych wrogów Wałęsy badacze pisma świętego i mówią, że prawda nas wyzwoli i mówią, że Wałęsa był agentem…
Szestow, przecież widzisz, że robią to karły moralne i dyletanci , karły nie zasługujące, by Wałęsie buty czyścić. I po co to robią? To jest tak grubymi nićmi szyte, że tylko idiota nie widzi.
Szestow, czy ty nie rozumiesz, że ta szajka ośmiesza Polskę i szkodzi Polsce?? A ty piszesz dyrdymały o Wielgusie i o 14letniej dziewczynce. Nie życzę ci, aby spotkało to twoją córkę i żeby jakiś popieprzony księżulo decydował o jej dalszym życiu. Ach, że ja muszę na starość tak się denerwować…
10 czerwca o godz. 22:42
Pani Redaktor,
prośbie Szanownej Pani się nie odmawia, więc podejmuję się mieć honor bycia gościem na Pani blogu do końca jego trwania, z przerwą na sierpień 2008.
Oczywiście , jak zwykle, przejechała Pani profesjonalnie po całym sednie zaproponowanego tematu, a nam pozostały marginesy na wolne skojarzenia.
Postaram się z uczciwością, jaką uda mnie się tylko wyemitować/poczucie czytających/, trochę nieszablonowo , plotkarsko- kabalistycznie, lub odwrotnie.
Dla mnie, z całego Pani wywodu najważniejsze dla przyszłościowego zrozumienia opisanych prrzez Panią zdarzeń, jest zdanie:
„…dlaczego prezydent tak kategorycznie powiedział o tym agencie Bolku. Przecież pragmatycznie byłoby tego nie mówić.”
Najpierw kilka lużnych uwag i cytatów:
1. w połowie lat siedemdziesiątych , jako jeszcze młody idiota, „wydedukowałem „scenariusz , w którym jako pierwszy pojawić miał się papież-Polak,
2.w połowie lat 80-tych z goszczonymi przezemnie Niemcami założyłem się , że następcą JPII będzie pan Josef Ratzinger. Wygrałem czekoladę, którą dałem kotu.
3. W spawach wyborów po roku 90-tym, miałem kilku znajomych, którzy we wieczory wyborcze dzwonili zawsze do mnie po PEWNĄ!!! informację, i… nigdy ich nie zawiodłem.
4 Poniżej przytaczam kilka cytatów z moich wpisów na blogu pana red.A.Szostkiewicza, na temat wyborów prezydenckich w Ameryce/proszę zwrócić uwagę na daty/:
„Eddie pisze:
2008-01-08 o godz. 23:56
Kończąc w takim trochę drapieżnym tonie , powiem, że bez bawienia się w niuanse, prezydentem USA zostanie Obama, bo jest beznadziejnie słaby , może być tylko figurantem dla rzeczywistych władców Ameryki.?
„Eddie pisze:
2008-06-05 o godz. 20:40
W uzupełnieniu do mojego poprzedniego wpisu.
Esencjologicznie:
1.Jeśli Obama to pani Clinton będzie musiała znależć powody obiektywne do rezygnacji z vice prezydentury. Jeśli Obama- to wojna światowa.”
„Eddie pisze:
2008-06-06 o godz. 10:23
Dziś pytanie, jutro odpowiedź.
Wszoraj w zacytowanym poniżej wpisie z tego blogu, bez żadnych wątpliwości zawyrokowaem, że :
?Eddie pisze:
2008-06-05 o godz. 20:40
Esencjologicznie:
1.Jeśli Obama to pani Clinton będzie musiała znależć powody obiektywne do rezygnacji z vice prezydentury. Jeśli Obama- to wojna światowa.?
Dzisiaj pani Clinton wykonała ten nieunikniony manewr , podany wczoraj przezemnie o szacunkii esencjologiczne.”
Teraz główny powód powyższych „wakacyjnych bajdurzeń” -Lechu W.
W połowie lat 70-tych , kiedy prowadziłem pierwsze „eksperymenty” nad bezświadomościową dedukcją przyszłych elementów w ciągach zdarzeń, „naćpany” emocjonującą mnie wtedy materią , wyśniłem DZISIEJSZEGO!!!Lecha W. w sytuacji przywódcy.Scenę tę po przebudzeniu namalowałem, ale gdzieś przepadła.
Utrzymując konwencję wakacyjnej wyroczni- stawiam na powrót Lecha Wałęsy do gry o prezydenturę. Wszyscy spodziewają się Małego Dona, a tu wyskoczy Czarny, choć siwy koń.
Jeśli chodzi o samego Wałęsę, to jako mieszkaniec Trójmiasta, widzę to inaczej niż to widać z każdą milą od naszej metropolii. Widywałem czasami Wałęsę na wiecach., poczta pantflowa była aktywna, i powie, że trudno mi było kiedykolwiek zauważyć u niego choćby błysk nawet nie geniuszu.
Dla mnie , Wałęsa to był „pluszak” dla kodowania mas pod konieczny w tamtej sytuacji – plan przemian społecznych. Ja widząc w tamtych czasach Wałęsę i spółkę, z
przykrością to przyznaję- nie znalazłem na tyle autentyzmu , żeby się w tamten „patriotyzm” zaangażować. Sprawy w Polsce po 80 roku potoczyły się prawie dokładnie tak jak sobie to wyobrażałem. Na temat wałesy wylansowałem kilka skojarzeń , za które byłem najpierw tępiony , a póżniej , kiedy emocje opadły nawet mi gratulowano, np.”Wałęsa robotnik, liderem walki o odebranie władzy klasie robotniczej”,
‚Najgenialniesi przywódcy, to tacy, którzy mają dostęp do wszystkich źródeł informacji” itd. etc.
Pomijając niesprawdzalne chyba informacje o „Bolku”, trwam na stanowisku, że ponad wszystko , powinniśmy trwać przy Wałęsie-ikonie, gdyż taki jest nasz elementarny interes.
Z całą stanowczością ostrzegam jednak przed ewentualnym kolejnym wyborem go na prezydenta. Wizja z Wałęsą – królem , była dla Polaków bardzo niekorzystna.
Wiem, że większość tego co dzisiaj napisałem, to racjonalnego punktu widzenia może sprawiać wrażenie kompletnych bzdur, ale ostatecznie to ja się wykładam, jakby co.
Pozdrawiam Szanowną Gospodynię i wszystkich blogowiczów, życzę miłego dystansu do wszechrzeczy , przynajmniej do końca pażdziernka.
11 czerwca o godz. 7:21
Irlandio! Odwagi!
.
Dwunastego czerwca Irlandczycy, jako jedyny naród Unii Europejskiej wypowiedzą się za przyjęciem, lub odrzuceniem traktatu lizbońskiego. We wszystkich pozostałych krajach obywatele zostali tego prawa pozbawieni. Biurokraci europejscy lękają się demokracji bezpośredniej – czyli podważają fundamenty liberalnego państwa. Czyżby nie wierzyli w siłę swych argumentów? Czyżby lękali się powtórki z Francji czy Holandii?
.
Można być za traktatem, można być przeciw, ale sztuczki formalne i lęk przed głosem swoich obywateli oznacza, że idea europejska zbacza na manowce. Nie może być tak, że społeczeństwo nie ma prawa wypowiedzieć się w najbardziej żywotnych kwestiach, nie może być tak, że głosuje się aż do skutku, i nie może być tak, że suweren nie ma nic do powiedzenia.
.
Jeżeli Bruksela lęka się własnych obywateli i żywi nadzieję, że po przepchnięciu traktatu wbrew woli mieszkańców UE jakoś to będzie – to jest w błędzie.
.
Czy nie ma alternatywy? Jeszcze dziś politycy rwą szaty i szantażują obywateli europejskim Armagedonem, ale jeśli traktat upadnie, to już od jutra będą mówić, że nic się nie stało, że trzeba wypracować nowe rozwiązania, a najlepiej zmienić Irlandii konstytucję.
.
Czy traktat jest korzystny dla Europy? Czy jest korzystny dla Polski?
.
Na pewno jest korzystny dla krajów dominujących w UE, ale czy np. polityka międzynarodowa która może być przez te państwa narzucana Europie jest faktycznie dla niej korzystna? Jakimż wstydem i hańbą dla Niemiec i całej Europy jest przypadek byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schrodera pracującego w KGBowskiej firmie Gazprom? W kolejce czekał już Romano Prodi. Czy takich przypadków ma być więcej? Czy taka ma być wspólna Europa?
.
Dla Unii Europejskiej przyjęcie traktatu wbrew woli jej mieszkańców może mieć fatalne następstwa. UE może zostać rozsadzona przez ?bunt? obywateli ?Starej Unii? – zniechęceni Niemcy, Francuzi czy Holendrzy kiedyś powiedzą dość. Nadzieje na to, że traktat się przyjmie, a później ?jakoś to będzie? mogą okazać się płonne, a przyjęcie tej strategii przez Brukselę bardzo ryzykowne. To w ?Starej Unii? widzę potencjalny rozsadnik wypaczonej idei europejskiej, a nie w nowoprzyjętych krajach. To nie rządy Kaczyńskich są/były dla UE zagrożeniem, ale rządy Schroderów doprowadzają UE na skraj kompromitacji i śmieszności.
.
Dla Europy będzie więc lepiej jeśli niechciany traktat upadnie teraz (co wymusi zmianę polityki integracyjnej), niżby za 5-10 lat w krajach ?Starej Unii? zwyciężyć miały radykalne antyunijne poglądy.
.
Dla Polski korzystne jest obalenie traktatu lizbońskiego a szczególnie obalenie go niepolskimi rękami – i nie chodzi tylko o nicejski sposób liczenia głosów, ale o szereg zbędnych regulacji i przedwczesną integrację polityczną, która może skutkować niekorzystnymi dla Polski działaniami UE – zwłaszcza w Europie Wschodniej.
.
Jak pisałem już wielokrotnie jestem zwolennikiem integracji europejskiej, ale opartej na ekonomicznych, kulturowych i społecznych fundamentach, a nie na chciejstwie lewicowej biurokracji. Integracja musi być procesem powolnym i w pełni dobrowolnym, zgodnym z wolą obywateli.
.
Pełny tekst ze zdjęciami:
http://bernardo.salon24.pl/78704,index.html
Również:
http://bernardo.salon24.pl/18777,index.html
http://bernardo.salon24.pl/68326,index.html
11 czerwca o godz. 8:20
Pani Redaktor – nie mieszkam w Polsce ale w latach 70 i do 83 tak- nie bylem wielkim sympatykiem Walesy ale zawsze go ceniłem za odwagę i dążenie do celu jaki sobie obrał – obalenie reżymu komunistycznego. Gdzie są teraz jego koledzy walki tam w stoczni – tam gdzie nie nie było Kaczyńskich. a zresztą to typowy kocioł polityczny Polski. Plotka w Polsce więcej znaczy niż prawda. A szkoda bo ludzi tam żyją fajni tylko ich przywódcy niestety nie dorośli do Europy kulturalnej a i poszanowanie swoich byłych idoli politycznych traktuje się jak przestępców. Szkoda, szkoda?
11 czerwca o godz. 9:05
Od prawie trzydziestu lat karmi się nas czarną propagandą na temat Lecha Wałęsy. Napisano już o jego próbach wykradzenia bomby atomowej, o nierozliczonych pieniądzach, niezapłaconych podatkach, współpracy z obcymi wywiadami (wszystkimi naraz i każdym z osobna), o zamachu stanu, jakiego miał rzekomo dokonać w czerwcu ’92.
Tzw. autorytety moralne wylały morze tuszu w długopisach, aby potępiać Wałęsę za jego niewłaściwe poglądy, niedobre pomysły, niezrozumienie demokracji. Pisywało się też o kapciach, skarpetach i ziewaniu Wałęsy.
Teraz odkryto nieślubne dziecko Wałęsy.
O co jeszcze można Wałęsę oskarżyć, żeby się nie powtarzać ? Chyba już tylko o kanibalizm.
Lista Macierewicza w 1992 r. była groteskowa, gdyż mimo tajemniczych min Macierewicza cała Polska wiedziała, kto znajdzie się na jej pierwszym miejscu.
Przepowiednia się sprawdziła, Wałęsa wskazał na wybiórczość listy (brak agenta „Zapalniczki”), listę zaczęto postrzegać nie jako prawdę historyczną, a jako narzędzie do bieżących porachunków.
Podobnie reklamowana obecnie książka IPNowców na temat Wałęsy już z góry została ośmieszona przez Prezydenta RP. Nie jest on historykiem, nie mógł zatem być jej recenzentem, ale „swoje wie”, a co więcej: wie co jest w tej książce.
Każda praca naukowa z dziedziny historii powinna być udokumentowana powszechnie dostępnymi źródłami. Dostęp do źródeł pozwoli na przygotowanie kompetentnych recenzji i dopiero później można cokolwiek przesądzać.
IPN ma być instytucją szukającą prawdy historycznej. Zupełnie bez sensu stał się on instytucją serwilistyczną politycznie: bez kontroli społecznej, z ograniczoną kontrolą sądową, z ograniczonym dostępem do jej zbiorów, z wykorzystaniem tychże w bieżących porachunkach politycznych.
11 czerwca o godz. 9:35
@Emilia Plater
Nie jestem Wyszkowskim, choc widac każdy, który uważa, że Lech Wałęsa mógł byc w młodości agentem SB, może zostac nazwany Wyszkowskim. Tylko co to znaczy? Czy ja nazywam Emilię Plater alias Kiszczak? Nie przezywajmy się już dobrze? Tego samego życzę wszystkim na scenie politycznej, ze szczególnym uwzględnieniem Lecha Wałęsy…oraz Jarosława Kaczyńskiego czy Stefana Niesiołowskiego. Czas wyrosnąc z podwórka.
@pielnia
„nie bronię Wałęsy, ja bronię logiki i przyzwoitości”
Myślę, że należy poczekac na ksiażkę i wtedy podyskutujemy. Zobaczymy też innego Lecha Wałęsę. Może wyjdzie z tej potyczki zwycięsko? Może stanie się prawdziwym bohaterem?
„szajka ośmiesza Polskę”
O którą szajkę ci chodzi? Bo u nas szajka na szjce i szajką pogania…
„Nie życzę ci, aby spotkało to twoją córkę i żeby jakiś popieprzony księżulo decydował o jej dalszym życiu”
To czyli zajście w ciążę spotyka wiele dziewczyn, tylko, ze nie każda mamusia przy pomocy „dziennikarki” i feministek, kłamie o gwałcie i przekręca fakty, żeby usunąc dziecko. Niektórym to do glowy nie przyjdzie…
11 czerwca o godz. 9:37
Jak do tej pory jedyne argumenty jakie padły za Kaczyńskimi w ich akcji zwalczania Wałęsy to: „Przecież wszyscy to wiedzą” , „dlaczego się nie przyzna” i „od początku mu nie ufaliśmy”. Te same argumenty jak mantrę powtarzają wszyscy ich popecznicy. Tymczasem prawda jest inna. Ludzie mali (nie wzrostem, tylko mentalnie) nie mogą znieść osób z charyzmą. A co by nie powiedzieć o Wałęsie i jego, przyznam, nie zawsze wysokich lotów wypowiedziach to gość ma charyzmę… Zawiść, chęć wdrapania się na jego miejsce i przeniesienia na siebie tego blasku „Ojca Ojczyzny” to powód rebelii Kaczyńskich w latach 90-tych i obecnego ataku na Wałęsę.
A tak między nami, obecna „Solidarność” powinna przestać posługiwać się tą nazwą, bo jest tylko karykaturą tamtej prawdziwej. Obecna, zawłaszczona przez nacjonal-socjalistyczne stronnictwa i katolickich fanatyków jest tylko popłuczyną po wielkim ogólnonarodowym ruchu. Ale to było do przewidzenia, kiedy drugorzędni działacze pozwolili sobie wmówić „robotnicze korzenie” i „przyklejajace się elity”. Ten proces podrzucony przez wtyczki postkomunistyczne spowodował, że stała się tylko kontynuacją CRZZ w czarnym zamiast czerwonym wydaniu.
11 czerwca o godz. 9:38
manna
Masz rację. Wstyd, poniżenie, smutek, irytacja … itd.
Bycie przedstawicielem tej nacji w obecnych realiach to TOTALNA TRAUMA dla tych, którzy pamiętają historię ostatnich lat i jej „flagowe postaci” oraz złość dla tych, którzy chcą „do przodu” (młodzi).
Porąbani Polacy, porąbany kraj. ;((((
11 czerwca o godz. 10:22
Pielnia1,
jeśli mienisz się obrońcą logiki, to proszę, uwzględnij choćby takie drobiazgi/?/ jak:
1.Abstrahując zupełnie od Bolka, uwzględnij,że wielu agentów było i jest werbowanych w ramach systematycznej pracy, a nie z łapanki. Moskwa potafiła „zaklepać” potencjalnie przydatnego osobnika, żeby zapukać do jego drzwi np. po 25 latach, kiedy on już miał ułożone ,inne życie. Często oznaczało to, że tym lepiej.
Z punktu widzenia logiki, po grudniu 70, SB-cja miała dopingujący sygnał.
2.Kiszczak nie był carem, ani papieżem. To był tylko wysokiego stopnia funkcjonariusz. W momencie takich przemian , jak wtedy nasze, pojedyńczy urzędas , nawet wysokiego stopnia , nie mógł być Alfą i Omegą. W takim momencie graja wszystkie liczące się czynniki.
3.Głowny interes na przemianach, z logicznego punktu widzenia miały KOMUCHY!!!
Alternatywa była taka:-Czy trwać u władzy zbankrutowanego kraju w upadającym bloku wschodnim , nie posiadając żadnej marchewki dla sfrustrowanych mas, jaką miał Gierek po Grudniu70?
– Czy odpuścić sobie i powalczyć o jak najkorzystniejsze dla siebie uwłaszcenie
majątku naroowego?
Jako zwolennikowi logicznego myślenia, pozostawiam Tobie wybór wolnych wniosków.
Pozdrrawiam,Eddie
11 czerwca o godz. 10:42
Lech Wałęsa – niewykwalifikowany młody robotnik w Stoczni -nawet samo miasto Gdańsk przełomu lat 60/ 70-tych było dla niego wielkim życiowym awansem .Jeśli nawet dano mu ksywę „Bolek ” to cokolwiek by on robił dla tej bezpieki przez rok czy dwa ,nie miało to żadnego znaczenia nawet na poziomie zadań SB na terenie Stoczni Lenina w Gdańsku .Zero całych, zero dziesiątych !
Lech Wałęsa – już jako wykwalifikowany robotnik po kilku latach powoli stał się przywódcą środowiskowym a w sierpniu 1980 Wodzem w stoczni i Wodzem uznanym przez polskie społeczeństwo .TO KOMPLETNIE INNY WYMIAR !!!! Odwołuję sie tu do swojej pamieci z tamtych lat .Silny charakter ,nietuzinkowa osobowość i wilczo -lisia przytomność w arcyzłożonych sytuacjach od sierpnia 1980 do roku 1989, wykreowała go z wielką apropatą milonów obywateli Polski na żywą postać historyczną .
W tamtym czasie bracia Kaczyńscy ,nie istnieli, byli w niebycie medialnym. Na kadrach filmowych tametgo czasu widać nieporandne postacie Kaczyskich przylepione do żywiołu jakim była Solidarność tamtego letniego czasu . To symboliczny Wałesą jest ojcem ich politycznego znaczenia .
Po wczorajszej „Kropce nad i ” z udziałem psychopatycznego Zybertowicza i dzisiejszych rannych wywodów w TOKFM red Dominika Z( nie dokładnie pamietam nazwiska tego pana plującego słowami w mikrofon ,czy to Zdort??!!) ) w TOKFM jest jasne ,że;
– po przegranych wyborach 21.10.2007 , PiS poprzez IPN i swoich „żołnierzy „pisowskiej mafii ,toczy dalej wojnę , woli umoczyć nasze państwo w wymsmażonym przez siebie gnoju , byle tylko wojna się toczyła .
wniosek ;
.Wojna wypowiedziana przez PiS Polsce ,jej najnowszej histori ,może zakończyc sie ostateczną kompromitacją ludzi Solidarności w całości .
Paltformo Obywatelska -POBUDKA!!!
11 czerwca o godz. 11:50
szestow,
Póki co, Lech Wałęsa był w latach 70-ych agentem SB o pseudonimie ?Bolek? i to jest fakt historyczny, któremu pani nie może zaprzeczyć ….
no więc to niejaki szestow stoi za SB ckimi popisami w rodzaju teczki Bolka, to dla szestowa papierzyska przygotowywane na okazję wręczenia NOBLA Wałęsie są bardziej wiarygodne niż prawda historyczna.
szestow skąd ta zatrważająca pewność, jako fakt historyczny??????
Faktem historycznym jest tylko to że UB ecja to tzw szambo bez dna kręcili lody na każdego, na kogo chcieli, a teraz okazuje się że w tym szambie te papiery są jedyną prawdą objawioną.
szestow troche pokory.
a po za tym jak to się stało, że wszystkie dokumenty byly prawdziwe poza teczka Jaroslawa Kaczynskiego??????????????????
11 czerwca o godz. 11:51
szestow,
Póki co, Lech Wałęsa był w latach 70-ych agentem SB o pseudonimie ?Bolek? i to jest fakt historyczny, któremu pani nie może zaprzeczyć ….
no więc to niejaki szestow stoi za SB ckimi popisami w rodzaju teczki Bolka, to dla szestowa papierzyska przygotowywane na okazję wręczenia NOBLA Wałęsie są bardziej wiarygodne niż prawda historyczna.
szestow skąd ta zatrważająca pewność, jako fakt historyczny??????
Faktem historycznym jest tylko to że UB ecja to tzw szambo bez dna kręcili lody na każdego, na kogo chcieli, a teraz okazuje się że w tym szambie te papiery są jedyną prawdą objawioną.
szestow troche pokory.
a po za tym jak to się stało, że wszystkie dokumenty byly prawdziwe poza teczka Jaroslawa Kaczynskiego??????????????????
11 czerwca o godz. 13:08
Do Poraj (2008-06-11 o godz. 09:37):
Chyba za bardzo idealizujesz tą „S” z lat 1980-81. To, o czym piszesz dotyczyło być może części elit solidarnościowych, „Tygodnika Solidarność” pod redakcją Mazowieckiego, ale już wcale nie regionów, gdzie nurt katoendecki był bardzo silny – w końcu to nie krasnoludki wytupały J.J. Lipskiego na I zjeździe „S” w Oliwii, Marian Jurczyk naprawdę wygłosił to swoje przemówienie w Trzebiatowie, zresztą potem też mu się zdarzały antysemickie teksty, również gdy był prezydentem Szczecina. Tuż po sierpniu 80 bardzo chcieliśmy wierzyć, że podział jest prosty – my, piękni, mądrzy i uczciwi i oni, czyli komuna. Po 1989 roku okazało się, że to wcale nie jest takie czarno białe i niektórzy nasi z „S” mają chęć zafundować nam taki totalitaryzm, przy którym schyłkowa komuna to była bułka z masłem. Trzeba zresztą uczciwie przyznać, że w niektórych sferach to im się udało. I dlatego wcale nie jestem dumny, że należałem do „S”. Pozdrowienia
11 czerwca o godz. 13:14
Eddie! Oczywiście masz rację i teraz też zbliża się kolejny etap z tym że te podziały komuchy- solidaruchy nie będą już miały wielkiego znaczenia. Pozdrawiam.
11 czerwca o godz. 13:38
Prezydent Kaczyński podobno lubi inteligencką „Czarodziejską Górę” Manna, to i powinna mu przypaść do gustu także inteligentna obserwacja Spinozy:
Gdy Jan coś mówi o Pawle, świadczy to o Janie, a nie o Pawle.
11 czerwca o godz. 13:39
Szestow, Sloneczko, bawisz mnie swoja kaczystowska zapiekloscia… Chyba dostajesz -jak kazdy czlonek- jakies wytyczne z Nowogrodzkiej. Jaroslaw Kaczynski nazwal mnie juz ZOMO, teraz Ty nazywasz mnie Kiszczakiem;))) Nie sadzilam, ze nazwanie Cie Wyszkowskim dotknie Cie, ale masz racje: ten dziennikarzyna przeciez raz juz przegral a Wam obu daleko do winkelriedyzmu.
11 czerwca o godz. 14:38
Szanowni Państwo!
Zdumiewa mnie niekonsekwencja Lecha Kaczyńskiego. Jeśli wie, że Lech Wałęsa to agent SB „Bolek” i widział stosowne dokumenty, to dlaczego oficer SB prowadzący „Bolka” jeszcze nie dostał Orderu Odrodzenia Polski wysokiej klasy, a może nawet Orderu Orła Białego? Bo jeśli to nie Wałęsa obalił komunizm i wyprowadził z Polski wojska radzieckie, to chyba tylko on?
Nadać order można także pośmiertnie, więc przeszkód nie widać, nawet gdyby ów bezimienny dotąd bohater już nie żył.
Kłaniam się z szacunkiem,
J.Ty.
11 czerwca o godz. 14:46
Jakie to szczęście, że mamy jeszcze dziennikarzy, takich jak nasza gospodyni. Zapewne dlastego „Polityka” wyprzedza na rynku inne tygodniki. Tak trzymać i nie dać się!
Wbrew rozpowszechnianym kłamstwom, jakoby to media podążały za ciemnym i głupim czytelnikiekiem, częściej bywa na odwrót. Myślę, że jesteśmy spragnieni poważnej publicznej debaty i mamy serdecznie dość papki, którą nam się serwuje. Ale kto, by się tam z naszymi potrzebami się liczył.
Liczy się kasa Misiu! kasa!
Bolkowanie też nam się przejadło. Kto i kiedy, był agentem, obchodzi nas tyle, co zeszłoroczny śnieg. Proszę nie mieć mi za złe, ale nie zniżę się do rozwiązywania ipeenowskich rebusów, bo to zadanie dla ćwierćinteligentów.
W całej tej historii z obolkowywaniem Wałęsy ujawniają się – moim zdaniem – dwa problemy o kardynalnym dla nas znaczeniu.
Jednym jest praworządność, drugim efekty katolickiej indoktrynacji.
Zgadzam się z red. Paradowską, iż Prezydent złamał prawo i dobrowolnie złożoną przysięgę.
Ale czy, znów jak w balladach Mickiewicza lub w „Balladynie” Słowackiego mamy liczyć wyłącznie na ingerencję nadprzyrodzonej sprawiedliwości?
Dlaczego nie działa prawo? Co robi sejmowa większość?
Prezydent Lech Kaczyński złamał Konstytucję. Zakwestionował prawomocny wyrok sądu! Zrobił to bez tytułu prawnego, całkowicie poza legalną procedurą.
Czyni tak w warunkach recydywy! Wcześniej odmówił wykonania wyroku w sprawie o bezpodstawne nazwanie Wachowskiego wielokrotnym przestępcą.
Dziś czyn Prezydenta ma jeszcze większy ciężar gatunkowy.
Sprawa jak najszybciej powinna stanąć oprzed Trybunałem Stanu. Jeśli to nie nastąpi, ostoja Rzeczpospolitej – praworządność- dozna kolejnego ciosu.
Nie powinniśmy pozwolić naszym przedstawicielom, by bezczynnie przyglądali się, a może nawet czynili miedzy sobą zakłady o to, który z tych ciosów okaże się śmiertelny.
Każdy z nich bowiem jest niezwykle niebezpieczny! A wszystkie wzięte razem, już każą zadać pytanie, czy pacjent jeszcze żyje?
Czy się to koalicji rządzącej podoba, czy nie, na nich dziś spoczywa obowiązek obrony ustroju państwa i praworządności.
Z przykrością to stwierdzam, ale właściwej reakcji PO-PSL się nie spodziewam. Jest przecież tyle powodów, by postawić Ziobro, Jarosława Kaczyńskiego a nawet Julię Piterę przed komisją odpowiedzialności konstytucyjnej, a mimo to nie ma większości gotowej do egzekwowania prawa.
Wątpię, czy owa większość zechce zrobić wyjątek dla Prezydenta.
Drugi uwypuklony problem, z którym powinniśmy się zmierzyć, to system wartości i żelaznych reguł, który winien scalać nasze życie zbiorowe.
Jak to się dzieje, że nie jesteśmy w stanie porozumieć się w sprawie ewidentnych faktów?
Nie może normalnie funkcjonować 38 milionowa społeczność, jeżeli spór z gatunku :czy jajko leży na stole, czy go tam niema, pozostaje nieroztrzygalny.
Woluntaryzm, knąbrność i sobiepaństwo nie należą do demokratycznego liberalnego porządku. Są klinicznym przejawem anarchii i bezprawia.
Ale są też, niestety, wciąż nie wytrzebiną, spuścizną feudalnej mentalności, z okresu średniowiecznych państewek.
Szlachcić na zagrodzie, wciąż równy jest wojewodzie. Ot co!
Co zaś sprzyja przetrwaniu mechanizmów tak archaicznych i szkodliwych we współczesnym, masowym i zglobalizowanym społeczeństwie?
W największym , ale uprawnionym, uogólnieniu, poprawna odpowiedż na to pytanie brzmi następująco: hierarchia katolickich cnót podstawowych. Wiara jest tu przed nadzieją i przed chrześcijńską miłością!
Wspominał już o tym Dawkins w swojejej książce ” Bóg urojony”.
Jego teza, że religia dzieli ludzi jest prawdziwa.
Z człowiekiem wierzącym trudno się dogadać. Z ludżmi zyjącymi z człowieka wierzącego dogadać się nie można. Bo nikt im nie wytłumaczy, że „białe jest białe, a czarne jest czarne”.
Oni wiedzą lepiej, gdyż wiara w to, w co chą wierzyć, jest dla nich samoistną i nadrzędną wartością. Nie może być inaczej, skoro z niej czerpią dochody i znaczenie. Bez tej wiary, bez jej najgłupszych i zbrodniczych bywało dogmatów, staliby się nikomu niepotrzebni i bezrobotni.
Dlatego Anglia , marsz ku swojej potędze rozpoczęła od wypowiedzenia posłuszeństwa Watykanowi. Henryk VIII Tudor, a po nim jego córka Elżbieta I, jako pierwsi w Europie wprowadzili oficjalnie religię narodową. Gdy Europa północna wykrwawiała się w kontrreformacyjnym szaleństwie, Anglia budowała swoją morską potęgę.
My zaś spod ineresu Watykanu nijak wyzwolić się nie możemy. Na niewiele ponad trzydzieści lat, do czasu kiedy Polak został papierzem, komunie się to udało. A były to lata cywilizacyjnego rozkwitu. Dlatego PRL była przez klechów tak znienawidzona. Stąd u nich ta antykomunistyczna teologia.
A traz oszczędzając na lekcjach polskiego i matematyki pozwalamy, by w kulcie wiary, zamiast w szacunku dla faktów, wychowywane były nasze dzieci i młodzież.
To współczesna polska szkoła współodpowiada za ten szkodliwy społecznie i intelektualnie dualizm poznawczy.
To ze szkoły dzieci wynoszą przekonanie, że owo jajko może jednocześnie leżeć i nie leżeć na stole. Przy czym, ten paradoks, a raczej patologia poznawcza, z kwantową nieoznaczonością nic wspólnego nie ma.
To postsolidarnościowa szkoła wychowuje w kulcie dla wiary i w pogardzie dla faktów.
To nasze kolejne rządy razem z Watykanem i w jego wyłącznym interesie zamieniają państwo polskie w mityczną wieżę Babel.
To dlatego nie możemy porozumieć się nawet w sprawie faktów.
A co z tego wyniknie, to już tysiące lat temu w Biblii zapisano.
A komu to oprócz Watykanu służyć będzie? Wszystkim, tylko nie polskim obywatelom.
Pozrowienia,magrud
11 czerwca o godz. 15:03
To czyli zajście w ciążę spotyka wiele dziewczyn, tylko, ze nie każda mamusia przy pomocy ?dziennikarki? i feministek, kłamie o gwałcie i przekręca fakty, żeby usunąć dziecko. Niektórym to do glowy nie przyjdzie?</i?
Skąd niektórzy wiedzą, że mówiąc o gwałcie dziewczynka kłamie, a gdy mówi, że gwałtu nie było to mówi najbardziej oczywistą prawdę ? Objawienia jakiegoś ten ktoś doznał czy co ?
A jakie znaczenie dla dopuszczalności przerwania ciąży nieletniej ma fakt, czy była zgwałcona czy nie. Żadne. Stosunki płciowe z nieletnią do lat 15 stanowią czyn zabroniony, – mówiąc wprost: przestępstwo. I to jest podstawa do dokonania zabiegu, a nie czy była zgwałcona czy nie.
Ten fakt może mieć znaczenie dla łebka, który dziecko zrobił.
Na marginesie: czy sąd, który tak skwapliwie wszczął sprawę o pozbawienie rodziców dziewczynki władzy rodzicielskiej zajął się tym gówniarzem ? Było nie było łebek popełnił czyn zabroniony, opisany w Art.200 kk. Jakoś o tym cicho. Czy Temida oślepła i ogłuchła ?
Chyba tak, przynajmniej w tym przypadku.
11 czerwca o godz. 15:24
Szanowna Magrud,
Piszesz, że
My zaś spod ineresu Watykanu nijak wyzwolić się nie możemy. Na niewiele ponad trzydzieści lat, do czasu kiedy Polak został papierzem, komunie się to udało. A były to lata cywilizacyjnego rozkwitu. Dlatego PRL była przez klechów tak znienawidzona. Stąd u nich ta antykomunistyczna teologia.
Tymczasem, czego może nie zauważyłaś, odpowiednie kroki zostały już podjęte, i to na prawicy. Pan Mirosław Orzechowski z LPR zażądał zmian w prawie, tak że w myl projektu http://miroslaw-orzechowski.blog.onet.pl/
„Zrzeczenie się obywatelstwa może nastąpić także poprzez występowanie publiczne w roli, która oznacza świadome i dobrowolne identyfikowanie się z innym państwem w ten sposób, że zostaje rażąco naruszony obowiązek wierności Rzeczypospolitej Polskiej określony w art. 82 Konstytucji RP.?
Na mocy takiej noweli na przykład każdy zakonnik składający ślub wierności papieżowi (czyli głowie państwa Watykanu) będzie tracił polskie obywatelstwo. Pierwszą osobą, do której nowe prawo zostanie zastosowane, będzie zapewne abp. Kowalczyk, który mając (chyba?) polskie obywatelstwo jednocześnie występuje w roli ambasadora Watykanu w Polsce. Nie umiem przewidzieć, czy proboszcz przystrajający kościół papieskimi flagami i wywieszający w nim portret papieża (dla przypomnienia – aktualnie Niemca) też powinien tracić obywatelstwo. Tak czy siak, projektowana nowela na pewno dobrze się przysłuży niezależności Polski 😉
J.Ty.
11 czerwca o godz. 15:37
Och, jaka ulga… czytajac Pani przemyslenia znakomicie sie odreagowuje, juz nie czuje potrzeby wypowiadania sie na ten temat (obelgi prezydenta na prezydenta), Pani doskonale formuluje to, co wiekszosc z nas czuje i mysli . Jaka szkoda, ze nie nalezy Pani do „szarej eminencji” Palacu Prezydenckiego, niestety to nie rozum i madrosc jest u nas w cenie, pozdrowienia
11 czerwca o godz. 15:54
Do „Eddi’ego” z h.10.22 ja nadal walczę o logikę. Nie jestem „przeszkolony”; moje branże, którymi się parałem i param, nigdy nie miały nic wpólnego z „przeszkolonymi”, może jestem więc trochę naiwny, ale:
1. To, że służby spec. trzymają pod przykrywką (w uśpieniu) latami,to nic odkrywczego; robią to służby rosyjskie,niemieckie, polskie, Bangladeszu itd., itd.Ale powiedz:dlaczego służby rosyjskie(jak sugerujesz) zatrudniły 27letniego prostego chłopka ze stoczni; do czego im taki chłopek był potrzebny;jedyne wytłumaczenie to takie, że działały pod natchnieniem ducha świętego i STĄD WIEDZIAŁY, że za lat kilka Wałęsa, to będzie ten Wałęsa.
2. Sprawa Kiszczaka; tu coś ci się pokręciło; żle przeczytałeś moją wypowiedź. Ja nie pisałem, że Kiszczak był mocarzem, ja pisałem, że Kiszczak, jako szef wszystkich agentów przez całe lata, nie dopuściłby do poniewierania nim przez malutkiego agencika – Wałęsę. Nie wierzę w to, że Kiszczak poświęcił się za milionyPolaków i siedzi cicho ,bo tak kocha Polskę i Polaków, że za nic ma własne zdrowie, własną rodzinę itd. i chroni Wałęsę.
3. Kto najwięcej ugrał na zmianie ustroju w Polsce? Twierdzisz Eddi, że komuchy. Bzdura kompletna!!!
4. Gdyby komuchy rozgrywali sprawę cynicznie – jak sugerujesz- to nie mieszkali by w blokach, czy marnych domkach jednorodzinnych. Ich obecne losy (chodzi mi o czołówkę)świadczą o tym, że mieli dobre intencje i ŻE BYLI NAIWNI!!! (na twoje i moje szczęście).
Waldemar wpisuje się dokładnie w moje oceny(robi to trochę lepiej, niż ja -pozdro)
11 czerwca o godz. 15:55
„Zmiany będą potrzebne przy wchodzeniu do strefy euro, bo zniknie złoty, ale na razie to nam nie grozi.”
Obawiam się, że pilniejsze są inne niezbędne zmiany w konstytucji. Konstytucyjna gwarancja nieodpłatnych studiów wyższych jest w obecnej sytuacji szkodliwa. Większość studentów i tak płaci, ale ze względu na przyznawanie miejsc bezpłatnych wedle wyników maturalnych, płacą znacznie częściej biedniejsi. Z punktu widzenia ekonomii, czy wyrównywania różnic społecznych i poprawy edukacji na wsi, obecne rozwiązanie jest kiepskie. Doskonale pokazuje to m.in. raport OECD http://www.oecd.org/document/13/0,3343,en_2649_39263238_35585357_1_1_1_1,00.html o polskim szkolnictwie wyższym. Wprowadzenie opłat za studia i ich zrównanie, tak, by dotychczas płacący płacili nieco mniej, jest chyba jedynym realnym rozwiązaniem. Pieniędzy i tak brakuje, i jeśli byłoby ich więcej, to powinny raczej pójść na podniesienie ilości wykonywanej pracy naukowej (bo obecnie jest w zasadzie wyparta przez dydaktykę), czy podniesienie płac, a nie na rozszerzenie sfery bezpłatnych studiów.
Tak więc zmiana konstytucji byłaby bardzo przydatna. Zresztą jeśli chodzi o wprowadzenie euro, mimo że jeszcze nie ma orzeczenia Trybunału, to można przyjąć, że konstytucja nie przewiduje takiego ograniczenia NBP. Czyli trzeba ją zmienić. Ale nie byłoby dobrze robić to w ostatniej chwili. Negocjacje przed przystąpieniem powinny być prowadzone w jasnej sytuacji prawnej, a nie z ryzykiem, że cała sprawa zakończy się klęską, bo zmiana prawa się odwlecze.
Pozdrowienia,
Z.S.
11 czerwca o godz. 16:33
Manna,
oczywiście, ż podziały solidaruchy, komuchy to już tylko nędzne dogorywanie tych, co się nie załapali na łupy z uwłaszczenia. Teraz, do kolejnych poważnych wstrząsów społecznych, co raczej nastąpi w większej skali niż jedno państwo, i z powodów bardziej „nowatorskich” niż obalanie zdychającej mamuśki- komuśki/ ogólnoludzka egzystencja/ – naszych uwłaszczonych czeka okres międzypokoleniowej koncentracji kapitału.Jeśli nie nastąpią jakieś niespodziewane nowinki w funkcjonowaniu społeczeństw, to czeka nas tylko nudne konsolidowanie się nowych struktur społecznych. Tak bywało jednak w „powolnych” wiekach poprzednich.Przyszłe, będą coraz szybsze w przemianach i będzie się można spodziewać niejednego ciekawego.
Komuch ,Solidaruchy- a co to takiego? To przecież tylko idee-wycieruchy.
Pozdrawiam,Eddie
11 czerwca o godz. 16:42
@Emilio Plater
Słońce „wolnej” mysli…niewiele rozumiesz z tej swojej nienawiści do Kaczyńskich. Niewiele ze zdarzeń się toczących wokół nas. Ale pisz sobie co tam chcesz. O ZOMO, Kiszczaku, Wyszkowskim, Wałęsie. Znaczenie powtarzanych przez ciebie mantr jest znikome, bo nie piszesz od siebie lecz powtarzasz to, co już wczesniej wyartykuowali uwielbiani przez ciebie dziennikarze, których niestety zdania najczęsciej nie podzielam. Nie mam w odróżnieniu do ciebie żadnych idoli. Ani z Nowogrodzkiej, ani z Ordynackiej, ani z prawa, ani z lewa, więc mogę pisac, co chcę i myślec, co chcę, czego i tobie życzę…tylko trzebaby zresetowac trochę peerelowski dysk.
11 czerwca o godz. 17:22
A ja jednak pociagne zmiane w konstytucji… Osobiscie uwazam, ze powinno sie jasno i klarownie okreslic, ze do Sejmu, Senatu i na wyzsze stanowiska publiczne wybierani moga byc ludzie jedynie z wyzszym wyksztalceniem i bez wyrokow sadowych w sprawach karnych.
Wiem, ze sam dyplom nie okresla umiejetnosci czlowieka ani nawet jego wiedzy (chyba kazdy z nas mial wykladowcow, ktorych nie dalo sie sluchac), ale i tak uwazam, ze ograniczylo by to w duzym stopniu dostep do wladzy wielu partaczom.
Walesa byl dobrym przykladem, ze ten postulat moze byc krytykowany przez wielu (Kaczynski, ze postulat moze nie miec sensu). Ale na cale szczescie Walesa juz byl… i nie musi byc drugi raz. Moim zdaniem i tak poki co najlepiej pelnil ten urzad w III RP. Natomiast dzisiaj panstwo potrzebuje specjalistow. Nie wyobrazam sobie, zeby zawod lekarza mogl wykonywac ktos bez dyplomu akademii medyczne, zawod prawnika ktos bez studiow prawniczyc, itd. itp. Dlaczego przy zawodzie parlamentarzysty nie ma okreslonego minimum wyksztalcenia? Naprawde przy jednym zapisie pozbylibysmy sie wielu problemow – ze wstydem na czele.
A co do sprawy „Bolka”. To jako mlody czlowiek (nadal przed 30.) mam to doslownie w nosie czy Walesa byl agentem przez ulamek zycia czy tez nim nie byl. Dla mnie i tak zawsze zostanie wielkim za to co zrobil. A bardzo mi przykro, ze obecny prezydent mojego kraju chwyta sie argumentacji, ktora nawet dla mnie wydaje sie dziecinna. Mieszkam zagranica i sprzedaje wiedze o moim kraju obcokrajowcom przy kazdej mozliwej sytuacji – i prosze mi wierzyc lub nie, ale wiekszosc z Brytyjczykow, Hiszpanow i Francozow, z ktorymi sie przyjaznie uwaza Walese za wielkiego czlowieka (poza tym potrafi wymowic jego nazwisko). Dlaczego nasz wlasny narod musi go mieszac z blotem i pozbawiac nas jednego z niewielu zyjacych, pozytywnych i rozpoznawalnych symboli naszej ojczyzny? Niech sie ktos w koncu obudzi w tym IPN’ie i Kancelarii Prezydenta, ze robiac sobie kariere na demolowaniu wartosci zwiazanych z Walesa, tak naprawde gwalci historie i jedna z niewielu pozytywnych opinii o Polsce zagranica.
11 czerwca o godz. 17:50
Magrud wprawdzie nad przyczynynami problemów ze stwierdzeniem czy jajko leży na stole czy nie muszę się zastanowić ale 100% potwierdzam patologię stwierdzania faktów. Występuje ona głównie w tych środowiskach które w sposób nadzwyczajny są chronione. Zwykły zjadacz chleba musi znać i fakty i dla bezpieczeństwa umieć ich istnienia dowieść. I tak tylko wczoraj poseł Karpiniuk z PO członek komisji do spraw nacisków przesądza o winie dwóch oskarżonych w aferze gruntowej. No to ja się pytam czym poza oddziaływaniem bo to tylko zwykły poseł różni się jego złamanie domniemania niewinności od słynnych słów Ziobry? Chyba tylko skalą krzywdy. Powszechność autorytarnych stwierdzeń opartych na widzimisię czyni bezkarnymi autorów. A najgorsze jest to że w większości nie są świadomi łamania prawa i szkód które wyrządzają. Pozdrawiam
11 czerwca o godz. 18:02
Pielnia1! Ja zupełnie inaczej zrozumiałam Eddiego. Ty piszesz o członkach Partii , ludziach którzy w wiekszości pracowałi i żyli uczciwie mając „jakiś” bonus z przynależości a On o tych którzy traktowali PZPR jako narzędzie realizacji celów. Pozdrawiam
11 czerwca o godz. 18:17
Jednym z moich ulubionych wydarzeń historycznych jest rok 1077 i upokorzenie się Cesarza Henryka IV przez papieżem Grzegorzem VII w Canossie. Udać się do Canossy. Dla większości będzie się to kojarzyło z upokorzeniem, cóż nie każdy lubi się bardziej zagłębiać w historię. A w tą historię akurat warto. Bo w kilka lat po tym jak Henryk IV klęczał w śniegu przez Grzegorzem, ten ostatni zmarł w małym zamku gdzieś na południu Włoch, a Henryk IV był Cesarzem Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Czasem warto pomarznąć na śniegu.
Aczkolwiek nie każdy dobrze odrobił tą średniowieczną lekcję historii, bo większości Canossa kojarzy się z upokorzeniem, jest czymś złym. Podczas gdy było to posunięcie Henryka IV genialne. Pomarznął w śniegu, papież cofnął ekskomunikę, wrócił do Niemiec spacyfikował opozycję i mógł za kilka lat znów wznowić spór z Grzegorzem, i tym razem klątwy Grzegorza nie robiły na Cesarzu większego wrażenia.
Ale piszemy w poście niniejszym o Lechu Wałęsie. Postaci, podobnie jak Grzegorz VII czy Henryk IV, historycznej. Będzie ludzkość istniała, wydawane będą kolejne księgi historyczne. Te o średniowieczu będą zawierały imiona papieża i Cesarza, te o wieku XX będą w indeksie miały elektryka z Gdańska. Tylko do historii przechodzi cała postać i cały jej kształt, a nie tylko to co dana postać historyczna by chciała żeby weszło. Ciągnotki do zmiany historii, wybielania swojego życiorysu okazywały się po dłuższym czasie nieskuteczne. Postacie historyczne to nie tylko wielcy idealni ludzie. To także wariaci, herostrataci których do historii nie zasługi wniosły lecz najzwyklejszy ludzki przypadek.
Lech Wałęsa będzie niekwestionowanym przywódcą narodowym Polski lat 80 ? tych. Laureatem pokojowej nagrody Nobla w roku 1983. Prezydentem Rzeczypospolitej w latach 1990-1995. Ale będzie też niestety człowiekiem którego tajne służby PRL złamały, wykorzystały do swoich celów.
Ileż to w historii jest przypadków. Zdarzeń które miały potoczyć się całkowicie inaczej. Lenin został przepuszczony przez Niemców do Rosji, po to aby zagwarantować pokój na froncie wschodnim. Sytuacja jednak wymknęła się spod kontroli i rozpoczęła się Wielka Socjalistyczna Rewolucja. Nie tego chciał Wilhelm II. Amerykanie wspierali Saddama, po to aby osłabić Chomeinowski Iran. Sytuacja się jednak znów wymknęła spod kontroli, bo inwazji Irackiej na Kuwejt na pewno Waszyngton sobie nie życzył. Lech Wałęsa był najprawdopodobniej prowokatorem wysłanym przez SB aby strajkami na wybrzeżu zmusić do ustąpienia ekipę Gierka. Sytuacja jednak trochę wymknęła się spod kontroli. Powstała Solidarność, i efektem końcowym nie było tylko zakończenie kariery Edwarda Gierka, ale także powstanie ruchu społecznego chcącego zakończenia władzy komunistycznej w Polsce.
Cechą dobrego przywódcy jest rozróżnianie swoich dobrych i słabych stron. Kto jest przekonany tylko i wyłącznie o swojej idealności, albo beznadziejności kariery w polityce nie robi. Kto wie gdzie są jego mocne i słabe strony, ma duże szanse na sukces. To typowy życiowy frazes, ale Lech Wałęsa o nim zapomniał. Stał się idealny. Bez wad. Poczuł się tak silny, że zapomniał o Canossie.
Dzień 4 czerwca 1992 roku. Godzina 12. Oświadczenie Lecha Wałęsy dla Polskiej Agencji Prasowej, w którym przyznał się do podpisania pewnych kwitów dla Służby Bezpieczeństwa. Oświadczenie zostało natychmiast wycofane. Lech Wałęsa już klękał na brudnym śniegu w Polskiej Canossie. Powinien być wściekły na tego doradcę co nakazał mu wstać i odjechać. Mógł klęczeć w tym śniegu przez dni trzy. Nic mu nie groziło. W ówczesnym prawie nie było przepisu o usunięciu Prezydenta Rzeczypospolitej gdy ten był współpracownikiem tajnych służb. Tak jak Henryk IV, musiał być wściekły kiedy widział triumfującego Grzegorza VII. Tak Lech Wałęsa musiał by znieść widok triumfującego małżeństwa Gwiazdów, Anny Walentynowicz. Ale przecież to nadal on by był Prezydentem RP, to nadal on byłby przywódcą, a oni tylko jednymi z wielu członków Solidarności. Trzy dni w śniegu i cesarstwo jego. Trzy dni upokorzenia i Wielka Historia mogła by być jego.
Dziś na Canossę dla Lecha Wałęsy jest już za późno. To Gwiazdowie, Walentynowicz i inni ubrali się worki pokutne, jakie przyszykowano dla prawicowych oszołomów co to śmieli uważać symbol Polskich przemian za ?Bolka?. To oni marzli w śniegu te 16 lat III Rzeczypospolitej. I warto było, bo historia jest najsprawiedliwszą rzeczą na świecie. Działa powoli, ale działa i sprawiedliwie wymierza kary i nagrody. Tak jak Grzegorz VII zmarł w osamotnieniu, tak Lecha Wałęsę czeka samotność na ulicy Polanki w Gdańsku. Historia nie lubi cwaniactwa.
Aż prosi się o Mickiewicza:
Bo słuchajmy i zważmy u siebie,
Że według bożego rozkazu:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie.
?
Tak, musisz dręczyć się wiek wiekiem,
Sprawiedliwe zrządzenia boże!
Bo kto nie był ni razu człowiekiem,
Temu człowiek nic nie pomoże.
?.
Bo słuchajmy i zważmy u siebie,
Że według bożego rozkazu:
Kto nie dotknął ziemi ni razu,
Ten nigdy nie może być w niebie.
11 czerwca o godz. 18:43
Pielnia 1,
oj Pielnia1, co ja z Tobą mam. Gdyby nie moja sympatia do Ciebie, z wcześniejszych Twoich wpisów, to poczułbym się jak w dialogu u Barei,przepraszam.
Punkt 1. w moim wpisie zacząłem zwrotem”ABSTRAHUJĄC ZUPEŁNIE OD BOLKA…”!!!, co natychmiast zapowiedziało, że myśl będzie natury ogólnej, a przykład z rosyjskiego podwórka, miał być przerysowanym obrazkiem dla tej ogólności , nic więcej.Łączenie ew. Bolka bezpośrednio z Moskwą to byłoby czyste szaleństwo z mojej strony.
W odpowiedzi do mnie „agenci pod przykryciem” to dla Ciebie oczywistość.
Czy takie oczywistości powinny być brane w rozumowaniu zdyscyplinowanym logiką w Twoich zarzutach do Szestowa,czy też nie?/…/
2. Kiszczak. Myślenie logiczne nie jest zwolnione zod wyobrażni. To co Ty sobie wyobrażasz o sytuacji Kiszczaka w użytym przez Ciebie kontekście z ew. Bolkiem, to Twoja pojedyńcza fantazja. Czy byłbyś uprzejmy wyobracić sobie kilka wariantów /hipotetycznie/ z Bolkiem w roli głównej , przy których Kiszczak zachowywałby się jak teraz. Wykaż twórczą inwencję , i wymyśl choć jeden wariant „na tak” /co miałoby się zdarzyć,żeby mogło być z Kiszczakiem jak jest obecnie/ zamiast „na nie” /zagubiony , młody Wałęsa, który okazał się takim geniuszem, że Kiszczak do dziś nie może się pozbierać- „nu pagadi”.
Kumusze struktury, zaczęły pękać, modernizować się , pokolenie Moczarów, Gomułków itd. wykruszało się, a nowe „książątka” myślały pragmatycznie i nowocześnie/pokolenie Kwaśniewskiego/. Kiszczak się nie załapał, pozatym główni kacykowie w czasie przemian są dla swoich balastem, to truizm. „Staremu” Kiszcakowi, nie pozostało nic, jak tylko cieszyć się „zasłużoną” wysoką emeryturą. Popatrz , jaki biedaczek.
3.Uwłaszcenie komuchów.
Wśród komuchów , szacując z grubsza do naszej dysputy, byli działacfze polityczni, gospodarczy i chłopcy z różnych służb. Jeśli ty na serio patrzyłeś na politruków jako całość komuchów, to śmiem zawyrokować, że dyrektorskie funkcje piastowałeś za czasów komuny, i jako ten „dobry komuch”/przepraszam jakby co/ nie załapałeś się na konfiturki. Pielnia, nie mam podstaw ,żeby Ci w temacie uwłaszcenia komuchów nie wierzyć w Twoje intencje. Co mam powiedzieć, że mi Ciebie żal? Przepraszam ale mnie rozczulasz na smutno.
Na początku lat 90-tych przetoczyła się fala dyskusji, co z tymi tygrysami ze służb zrobić. Jak ich zneutralizować, żeby nie narobili bigosu. Przecież ich wiedza i umiejętności spuszczone ze smyczy w sposób niekontrolowany to zabójczy potencjał.
Twierdzę,że dla dobra kraju , pozwolono im się samym spacyfikować poprzez uwłaszczenie.Wystarczy, bo ocieram się o zbytnie banały.
Jeśli komuchy , które całe życie nic nie robiły , tylko zaprawiały się w rządzeniu i „kręceniu lodów” byli naiwniakami, to co dopiero mówić o ich poddanych solidaruchach?
Czy taki Kwaśniewski i s-ka opierali się na koneksjach z tymi NAIWNIAKAMI z bloków?
Z wyrazami szacunku, Eddie
P.S.
Pod koniec lat 70-tych byłem w Ciechanowie w dużym zakładzie przy torach kolejowych. Tzw . najstarsi pracownicy opowiedzieli mi prawdziwą w ich najgłębszym przekonaniu historię niesławnego już wtedy Marcelego Nowotki.
Zatrudnił się w ich wersji , przed II wojną w tych zakładach jako naiwny dwudziestoparolatek. Dał się poznać jako „lewus” do pracy, a sporą część czasu poświęcał na szwędznie się po fabryce i sam z siebie narzekał na co się dało/do robotników/. Okazało się, że w fabryce byli już zwerbowani przez rosyjską komunę agenci, dla których „lewus” okazał się utalentowanym działaczem /…/
Nie miałem sposobności zweryfikować tej opowieści, ale ludzie co ją przekazywali , wyglądali na szlachetnych.
WSZELKIE SKOJARZENIA MOGĄ BYĆ TYLKO PRZYPADKOWE!!!
11 czerwca o godz. 19:48
Pani Janino,
Ta żałosna miernota o nazwisku Kaczyńscy znów w swoim starym chamskim stylu zaczyna bezkarnie oblewać wszystkich dookoła gównem, w tym byłego prezydenta. Niech Pani coś z tym zrobi.
Piotr
11 czerwca o godz. 20:11
Kaczyńscy to miernota, pasożytnictwo i śmierdzące nieróbstwo w czystej postaci.
11 czerwca o godz. 21:22
Wszyscy teraz kochają Wałęsę, ja też go lubiłem do czasu prowokacji z Oleksym. Na podstawie tego haniebnego incydentu można ocenić czym Wałęsa różni się od braci, w mojej ocenie niczym. Jak go Polacy kochają czy kochali to można ocenić na podstawie głosów oddanych na niego w wyborach prezydenckich. To Wałęsa podpisał Ustawę obniżającą podstawę wymiaru rent i emerytur. Pani Redaktor sięga do faków z histori ale rtakich, które jej pasują.
11 czerwca o godz. 22:34
Podoba mi się Pani stwierdzenie że Wałęsę można dopaść jedynie za pomocą Bolka – to jest właśnie samo sedno sprawy!
Kaczyńscy to – nie zawaham się użyć tego stwierdzenia – zakompleksione kurduple które różnymi fortelami wspięły się na szczyty władzy. Kurduple nie oznaczają tu niskiego wzrostu, ale rodzaj mentalności psa ogrodnika, który jest widoczny na każdym kroku – wysokie mniemanie o sobie i własnej nieomylności, skrzętnie ukrywana pogarda zarówno dla współpracowników jak i całego narodu polskiego i jakaś dziwna wściekłość widoczna w każdej nieretuszowanej wypowiedzi. Pogarda, która się momentami wybija w sytuacjach typu „spieprzaj dziadu” czy sposobie wyrażania się o Wałęsie. Ponieważ jest to blog publiczny, nie użyję dosadniejszych słów… Szkoda, że nasz kraj jest niszczony przez takie kreatury, ale jak to mówi przysłowie: przed szkodą i po szkodzie – głupi.
11 czerwca o godz. 23:01
Zaintresowanym – http://wyborcza.pl/1,75478,5300407,Agata_ma_juz_dosc.html?as=1&ias=2&startsz=x .
12 czerwca o godz. 0:40
„Gdy Jan coś mówi o Pawle, świadczy to o Janie, a nie o Pawle
Bartek,
nic dodać, nic ująć.
12 czerwca o godz. 9:43
Przegramy mecz z Austrią!!!
Magiel pojechał kibicować naszym: Najlepszy Prezydent IV RP z Noblistą, który nie docenia własnej historycznej wielkości i wciąż odczuwa nieodpartą potrzebę odszczekiwania się agresywnym kundelkom.
12 czerwca o godz. 11:05
Zainteresowanym czymś innym niż propaganda Wyborczej
http://kataryna.salon24.pl/index.html
12 czerwca o godz. 12:35
Uwielbiam komentarze inteligentnych kobiet. Z reguły inteligentne kobiety są nie tylko mądre ale i piękne. Tak czy siak przykuwają uwagę. Pozdrawiam wszystkie inteligentne kobiety na tym blogu, żałując, że ich wpływ na nasze życie jest mniejszy od potencjału w nich drzemiącego.
12 czerwca o godz. 12:52
DO Eddiego ;
Czytalem twoje wpisy z 11 czerwca i mam do ciebie prośbę ,buduj swoje wnioski na prawdziwych przesłankach ,narazie wychodzi z Eddiego Okultysta .
12 czerwca o godz. 13:24
Alicja – 2008-06-12 o godz. 00:40,
we ałasnej sprawie. Piotr (kolejna osoba), który pytał o coś innego niż w dyskusji „przyniesiono” też za Jana nie odpowiada, prawda?
Ponadto –
http://wyborcza.pl/1,75248,5304048,Agata_z_matka_chca_aborcji__Szpital_odmawia.html
12 czerwca o godz. 13:26
Do „Edde’ego”: dziękuję za wszystkie komplementy pod moim adresem, szczególnie cieszę się, że zdążyłem wcześniej nałapać u ciebie plusów dodatnich, bo inaczej to byłby marny mój los.
„Eddi”, jeśli tak ci zależy na tym, abyś został nobilitowany na guru logiki, to już masz mój głos.
Może rzeczywiście już ze mną coś jest nie tak. Usiłowałem Szestowowi wytłumaczyć, że polowanie na Wałęsę metodą „Bolek” jest nieuczciwe, nieprofesjonalne i nielogiczne, a w konsekwencji szkodliwe dla Polski. Szestow rozumie, o co mi chodzi, ale dalej ze mną się nie zgadza twierdząc, że PRAWDA NAS WYZWOLI; wolno mu i na tym koniec dyskusji z Szestowem. Ty włączyłeś się do dyskusji metodą popuszczania wodzów wyobraźni i sugerowałeś mi szukanie odpowiedzi na wymyślone warianty. Ja ci napisałem, że gdyby Wałęsa był malutkim „Bolkiem”,to dzisiaj Kiszczak nie siedziałby cicho, a ty piszesz, że nie podoba ci się wysokość emerytury Kiszczaka.
Ja napisałem, że nieprawdą jest, iż komuchy (na pewno większość)zrobiły materialny interes na zmianie ustroju, a ty mi piszesz protekcjonalnie, że ci mnie żal, bo prawdopodobnie nie załapałem się na konfiturki. I to pisze ten słynny guru logiki, smaku i kultury.
Drogi „Eddi”: albo jesteś uczciwym dyskutantem i trzymasz się tematu, albo robimy studenckie ple, ple, ple o niczym i uprawiamy szermierkę w stylu Ranickiego:”Ty tak, ja tak! ty tniesz, ja mach!raz, dwa! trzy!-szach!
Ja nie mam ochoty na pisanie o niczym, na przekomarzanie się; zabawa w ciuciubabkę mnie już nie bawi. Mój pierwszy dyplom, to inż. i jakoś tak zostało w mojej mentalności, że jak rozmawiamy o pogodzie, to nie o polityce, jak mówimy o budowaniu, to nie o lotach w kosmos…itd. Taka gadka o d…. Maryni dla ćwiczenia umysłu już mnie nie rajcuje.
Do konfitur to ja doszedłem po 1994r w prawdziwym biznesie korzystając ze zdobytej wiedzy i doświadczenia za komuny i potem, ale to nie ma nic do rzeczy i nie ma żadnego związku z tym ,o czym tu piszę. Życzę ci nadal tak dobrego samopoczucia.
12 czerwca o godz. 15:14
Pielnia1,
dziękuję za odpowiedź.
Mam do Ciebie małą prośbę. Godzę się na wszystkie Twoje opinie na mój temat. Przeczytaj tylko, proszę , jeszcze raz wszystkie nasze wpisy na tym blogu , i ulokuj w trści tego wszystkiego, czego dotyczyła nasza polemika, Twoje konkluzje z wpisu o godz.13.25. Ja tam nie potrafię znaleźć żadnych odniesień do konkretów naszej polemiki, same ogólniki, które mogą być używane w każdej sytuacji i do każdego. Czyżby rutyna?
O potrzebie ochrony mitu Wałesy pisałem bez żadnego związku z Twoimi racjami, ale wyłącznie w kontekście naszego, polskiego interesu. Jeśli jednak podaje się jakiś wariant na poparcie swojej wersji, to albo ten wariant jest dowodowo pewny, albo komuś zależy na podawanej wersji, albo…wariant jest emocjonalny.
Wystarczyło powiedzieć, że Wałęsa -Bolek jest dla Polski be, i darować sobie tego Kiszczaka, w jakimś pokrętnym wariancie. Byłoby inżyniersko czysto i zwięźle.
Ostatni raz o nieszczęsnych komuchach. Szarzy członkowie wszelkich partii politycznych są dla tych partii tym samym, co dla kościoła ochrzczeni parafianie-składki , głosy, dusze… Bardzo Cię proszę, skończmy z tym głupim bawieniem się w kotka i myszkę. Czy Ty naprawdę wierzysz w to , że jeśli parafianie są dobrrymi ludźmi, to proboszcz nie kombinuje. PRL nie był tak zasobny, żeby wszystkim z ok. 3mln komuchów skapnął jakiś biznes.
W każdym razie, wszyscy którzy w lartach 80-tych mnie gnębili za młodzieńczy idealizm gospodarczy/biznes/ w ramach swoich obowiązków służbowych, absolutnie wbrew interesowi kraju, dziś mają się biznesowo świetnie.Ponieważ nie jestem uraźliwy / w końcu żłopali tą moją whisky/ to czasami miałem okację wejrzeć co tam u nich się dzieje, u ich krewnych i przyjaciół. Naprawdę Pielnia1 – działy się prawdziwe cuda.
Jeśli chodzi o mnie to w ogóle jestem nieuraźliwy. Jeśli ktoś chce widzieć we mnie idiotę, to przeważnie idę mu w sukurs, niech ma. A jeśli faktycznie jestem niezbyt rozgarnięty, to czy moje mizerne wysiłki coś mogą zmienić. Kot to kot, most to most, dom to dom… coś jednak kumam z tego świata.
Jeśli nie zwymiotujesz od tego co teraz powiem, to
uprzejmie, z wyrazami szacunku, pozdrawiam,
Eddie
12 czerwca o godz. 15:28
Waldemar,
poproszę uprzejmie o jakiś przykładzik, na swój zarzucik.
Epitetu z okultyzmem nie rozumiem. Czy esencjologiczne wnioskowanie o przyszłych zdarzeniach, na podstawie wyekstrahowanych ciągów zdarzeń , przy użyciu bezwzględnych twierdzeń matematycznych to dla Ciebie okultyzm. Nie bardzo rozumiem. Jeden wakacyjny „ubarwiacz” z Wałęsą w tle, to była tylko moja fantazja, żeby to napisać, przy pozostałych zaznaczałem obszar wiedzy , na której się opierałem. Jeśli wyniki są powyżej 90% to dla znawców rewelacja. Jeśli jesteś przygotowany do tego żeby podjąć konkretną polemikę, to bardzo proszę. Jeśli jednak chciałeś sobie tylko „chlapnąć” to przepraszam.
Pozdrawiam , bez najmniejszej urazy,
Eddie
12 czerwca o godz. 15:32
Tak właśnie, panie Szestow: Wałęsa to bohater narodowy (Kościuszko to
przy nim pikuś ), Michnik – guru, a pan jesteś dureń, który nigdy nie pojmie,
dlaczego historia IM da należne u siebie(?) miejsce, a nie tym t.z.w. głosicie-
lom i nosicielom jedynych, objawionych prawd.
12 czerwca o godz. 15:35
W tym roku Wałęsa będzie obchodził 65tą rocznicę urodzin i 25tą rocznicę przyznania mu Nagrody Nobla. Szykują się obchody, na jesieni przyjedzie do Polski sporo osób z zagranicy. Oglądając to Kaczyńscy będą mieli niestrawności… Ich nagrodzono tylko mianem Kartofli.
12 czerwca o godz. 16:24
Szestow, Rybko,
nie wiem o jakiej nienawisci piszesz. Nie przypisuj mi swoich wlasnych cech i emocji. Ja bracmi Kaczynskimi najzwyczajniej GARDZE. Podobny stosunek mam do motylicy watrobowej, choc w przeciwienstwie do tej ostatniej obaj bracia wywoluja usmiech politowania.
Ciesze sie, ze sobie samemu przyznajesz prawo do wyrazania wlasnych mysli i pogladow. To chyba przejaw tolerancji immunologicznej. Zawsze sadzilam, ze to proces jedynie somatyczny, ale najwyrazniej to nie jedyna cecha, ktora Cie wyroznia na tym blogu.
Serdecznie i goraco Cie pozdrawiam.
12 czerwca o godz. 16:38
„Eddi”, dzięki za pozdrowienia. Wymiotować nie ma żadnych powodów.Znowu sypiesz dowodami z własnych doznań i uogółniasz i wydajesz wyroki, bo wiesz lepiej.
Więc wyobraź sobie taką pomiędzy nami dyskusję: ja dzwonię do ciebie np z Tokio do Warszawy.Rozmawiamy, rozmawiamy, ty pytasz, co słychać, jaka pogoda, ja mówię, że pięknie świeci słońce, a ty wyglądasz przez okno,deszcz w Warszawie leje, jak z cebra i mówisz do mnie: stary, co ty pieprzysz, przecież leje, jak z cebra…
Tak sobie pogadaliśmy. Również pozdrawiam.
12 czerwca o godz. 18:44
Nie bardzo rozumiem tego sporu czy Wałęsa był, czy nie był. To najwyraźniej temat zastępczy. Tematem na czasie jest to, czy pan Prezydent powinien, czy nie powinien. Bo sytuacja staje się groźna. Każdy z ilorazem choćby nieco większym od średniej wie, że nic tak mu nie może zaszkodzić, jak poniżanie przeciwnika. Można go kopać, bić, ale nie można poniżać. Zgodnie z hasłem: nie poniżaj, bo będziesz poniżony. A tu inteligent z Żoliborza uważa, że będzie tym większy im inni będą mniejsi. I jak natura wyniosła kogoś zbyt wysoko, to tylko po to, żeby uczynić z niego cel dla Pana Prezydenta. Prezydenta Najjaśniejszej. Przecież w realnym świecie, jak ktoś w ten sposób zakłamuje symbole, historię, to ludzie delikatni wzruszają ramionami, a mniej delikatni mówią mu w twarz, że jest idiotą.
Wiele bym dał za przeczytanie tych charakterystyk, jakie dostają od swoich służb ci obcokrajowcy, którym przypadł w udziale zaszczyt spotkać się z naszym prezydentem.
12 czerwca o godz. 20:09
Pielnia1,
dziękuję za pozdrowienia.
Całkowicie we wszystkim masz rację . Od dzisiaj jesteś moim idolem na zawsze.
Przykład Warszawa -Tokio to intelektualny majstersztyk. No, no Pielnia1, tego się po Tobie nie spodziewałem , chapeau bas!
Pozdrawiam ,Eddie
13 czerwca o godz. 1:04
Marianie Gwizdorze:
(2008-06-11 o godz. 18:17,
http://paradowska.blog.polityka.pl/?p=171#comment-49782 )
– chapeaux bas!
13 czerwca o godz. 8:36
Pani Janino, właśnie dowiedziałem się ze strony internetowej TK, że 27 czerwca Trybunał zbada konstytucyjność przepisów wprowadzających w życie ustawę o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego.
W szczególności ciekawa będzie ocena TK dotycząca tych przepisów, które nie pozwalają osobom objętym badaniem Komisji Weryfikacyjnej na dostęp do informacji ich dotyczących ani nie pozwalają na sprostowanie lub usunięcie nieprawdziwych danych.
Można powiedzieć, że orzeczenie TK będzie wydane w ostatniej chwili – tuż przed końcem okresu działania Komisji Weryfikacyjnej.
13 czerwca o godz. 10:59
Do „Eddiego” i „Telegr. Obserw.”: przeoczyłem Wasze ciekawe refleksje dot. moich wywodów pod poprzednim felietonem Szanownej Gospodyni („Napieralski w pułapce”), przepraszam za zwłokę, ustosunkowuję się do nich niniejszym; oczywiscie nie do wszystkich,lecz do tych, które są-moim zdaniem- istotniejsze. Otóż odniosę się do: konwergencji, Kołodki i roli pieniądza. Na początku malutka refleksja: te nasze dyskusje często przypominają pełne emocji walki kogutów trenowanych w różnych szkołach, zawierają masę skrótów myślowych wynikających z zawodowych przyzwyczajeń itd.,stąd często napadamy na siebie niewiele się de facto różniąc w ocenach poruszanych problemów, ale tak to już jest, gdy chce się w kilku zdaniach zawrzeć wnioski z całego życiowego doświadczenia.
Wracam do naszych baranów.
1. konwergencja: ja nie miałem na myśli teorii fuzji pomiędzy systemami ekonomicznymi(przecież nie jestem idiotą, żeby sądzić, iż kapitalizm mógł coś wziąć z teorii socjalizmu);mnie akademickie rozważania (sztuka dla sztuki)zbyt nie interesowały. Ja użyłem tego terminu tak, jak używaliśmy wtedy w pracy; chodziło nam o to, aby do real-soc. wprowadzić reguły podejmowania decyzji gospodarczych w oparciu o kapitalistyczny model rachunku ekonomicznego, a nie o woluntaryzm(do tego potrzebny był oczywiście prawdziwy pieniądz).
2. Kołodko:zgoda, Kołodko nie był politykiem, Kołodko często pajacował, jako minister, Kołodko miał kompleksy na tle Balcerowicza, ale Kołodko miał i ma rację: nie wolno robić operacji w stylu sekcji zwłok na pacjencie, który jeszcze żyje i któremu Balcerowicz wmawiał, że to dla jego dobra. Z niebiańskich profesorskich obłoków, to tak, jak u generałów-dowódców frontów liczy się efekt,jednostka praktycznie dla nich nie istnieje, a ja – człowiek trochę kumaty, z dużym doświadczeniem na szczeblu kompanii i batalionu widziałem, jakie durne i barbarzyńskie dramaty niesie doktrynerstwo i dobre samopoczucie dowódców i że można było robić to znacznie lepiej z KONSTRUKTYWNYM wykorzystaniem istniejącego potencjału (rzeczowego i ludzkiego); nie chodzi mi o sentymentalne podejscie; chodzi mi o zimne, biznesowe podejście. Dlatego bronię Kołodki, bo wiem, że jemu właśnie o to chodzi.
3, sprawa pieniądza; tu nie ma właściwie zgody między nami. Nie wiem, jakie są wasze życiorysy zawodowe. Ja zajmowałem się min. organizowaniem i podejmowaniem decyzji(uczestniczyłem w podejmowaniu decyzji na różnych szczeblach kariery zawodowej) o realizacji różnych przedsięwzięć inwestycyjnych, potem kontrolą skutków tych decyzji; robiłem to za PRL kilkanaście lat i po roku 1990 do dzisiaj.Uprawiałem równolegle własną grządkę, a nic tak nie kształci, jak weryfikacja działania liczb wielkich na malutkim stosunkowo poletku. Znam dokładnie zadania i rolę banków za komuny i po 1990r. Znam dokładnie szok tych wszystkich (łącznie ze mną), którym za komuny wydawało się, że znają się na ekonomii, a dopiero w kapitaliźmie poznali smak podejmowania decyzji w oparciu o prawdziwą inżynierię finansową. Nauczyli się liczyć ryzyko podejmowanych decyzji. Pieniądz jest kluczem do wszystkiego; jest ojcem wszystkiego. W socjaliżmie pieniądza nie było; były kwity mennicy NBP. Jak brakło, to dodrukowano. To jest PODSTAWOWE zło systemu socjalistycznego(wywodzi się z utopii marksowskiej, że w komuniźmie pieniądz nie będzie potrzebny, bo każdemu według jego potrzeb i inne takie tam). To było główne źródło demoralizacji (często nieuświadomionej) podejmowanych decyzji gospodarczych i stąd niesprawności systemu, bo nie ponosiło się odpowiedzialności za złe decyzje (ewentualnie personalne); dopóki rozwój był ekstensywny, było łatwo, gdy wyczerpano rezerwy proste i trzeba było podnosić społeczną wydajność pracy, socjalizm bez prawdziwego pieniądza, a więc i bez prawdziwego rachunku opłacalności okazał się bezradny. Brak prawdziwego pieniądza wyparł rolę kalkulacji ekonomicznej na margines(robiło się, bo kazali), rynku nie było, bo nie było konkurencji,dodrukowywano blankiety, stąd całkowita deregulacja, stąd permanentny niedobór dóbr, stąd prymat wytwarzania nad sztuką sprzedawania itd.,itd. Eddi, to nie był zły pieniądz,to nie był wogóle pieniądz.Pomiędzy pieniądzem, a blankietami NBP jest taka różnica, jak pomiędzy bankami w PRL, a bankami obecnymi; posługują się tą samą tabliczką mnożenia; nic je więcej nie łączy. To, czy kraj był bogaty, czy biedny nie ma znaczenia. Każde gospodarstwo domowe (biedne, czy bogate) posługuje się prawdziwym rachunkiem ekonomicznym, bo WIE, że jak braknie, to nikt nie dołoży za frico. Tej banalnej oczywistości socjalizm nie rozumiał. Nie rozumieli też ludzie wykształceni. To jest PODSTAWOWY BŁĄD systemu socjalistycznego, reszta była pochodną tego pierworodnego grzechu; całą resztę pozostawiam IPNowi i Rydzykowi. Pozdrawiam was i przepraszam Gospodynię za sobiepaństwo na Jej blogu.
13 czerwca o godz. 13:49
Pielnia1,
po mądrym, dojrzałym otwarciu Twojego ostatniego wpisu, czuję sie uczciwie zaproszony do zabrania głosu. Z czystym sumieniem powiem- wrócił prawdziwy Pielnia 1.
Moje doświadczenia zawodowe w kontekście pieniądza, to własny biznes w różnych konfiguracjach. Nie jestem więc fachowcem tak jak Ty, więc mogę zabierać głos w kategorii poular, jestem zoriętowany.
Przy Twoich kwalifikacjach mogę tylko powtórzyć co napisałem poprzednio.-Pod kloszem ,na jakiś czas te świstki miały swoje ,choć chore ,uzasadnienie. Pozwalały utrzymać wewnątrz klosza stosunki niewolnicze. Trzeba było dużo budować, za prostą pracę płaciło się tym czymś. Przy zdrowym pieniądzu, KC w tak ubogim społeczeństwie jak nasze wtedy, nie utrzymałby roli „Patrona narodu”.
Masz oczywiście rację, że po wysyceniu się możliwości gospodarki estensywnej, ta zabawa w środki płatnicze musiała upaść, choć na przyśpieszony upadek tamtego „pieniądza” miały też różne czynniki zewnętrzne, ale katastrofa była pewna.
Innym zagadnieniem jest kwestia pieniądza w ogóle. Jak wiesz pieniądz papierowy to w dzisiejszych czasach też wartość umowna .W latach dziewięćdziesiątych , zainteresowało mnie , na czym opiera się ostatecznie równownowaga światowa pieniądza, jeśli jest on wartością umowną. Dotarłem do niemieckich materiałów, gdzie ich analitych udowadniał, że dopóki Japończycy mają manię oszcędzania, a Amerykanie /na koszt reszty świata/ uprawiają rozbuchany konsumpcjonizm, to ta równowaga będzie jakiś czas trwać. Niestety, autor pisał to jeszcze przed kryzysem azjatyckich finansów , i przed boomem w Chinach i Indiach. Obecnie nawet nie próbuję zastanawiać się nad tym problemem. Skupiam się wyłącznie na tym, co robić żeby być jak najbardziej uniezależnionym od wszelkich takich zawirowań jak obecny z Dolarem.
Ja już myślę wyłącznie kategorią, że obecny pieniądz to lipa, a jego zdrowe relacje z pozostałymi elementami obiegu, można rozpatrywać w krótkich okresach, a w przewidywaność ,choćby średnioterminową, na mój użytek nie wierzę.
Tak mam w tym temacie,
Pozdrawiam z sympatią ,Eddie
13 czerwca o godz. 16:07
Pielnia,
Oczywiście, że jest zgoda między nami, przede wszystkim w tym, że nam się chce o tym dyskutować. Reszta wymaga wyjaśnienia i uściślenia.
W Polsce Ludowej wprowadzono różne rodzaje pieniądza. To była chyba cecha charakterystyczna tamtego systemu, nawet stóp wymiany z walutami zachodnimi było kilkanaście, jedna z nich wolnorynkowa, czyli cinkciarska. Bardzo „eklektyczny” był to system pieniężny. W obiegu „dla ludności” pieniądz był prawdziwy, papierowy, a NBP i cale Centrum przez większość okresu, aż do roku ca 1973-4 utrzymywały jego wartość. Potem padł on pod naporem tzw. woluntaryzmu, aż po lukę i nawis inflacyjny. Natomiast w obrocie między firmami państwowymi były faktycznie asygnaty.
Jednak oddzielną od pieniądza sprawą, tak na ogół się to rozważa, jest sposób ustalania cen. Na rynku dla ludności ceny ustalało państwo jako mega-koncern starając się utrzymać równowagę popytu i podaży, znów do czasu. Pamiętam lata 60-te, napięć nie było, w sklepach było „wszystko”, w pewnym zakresie.
Gdyby problemem tamtej gospodarki był jedynie pieniądz, albo był on głównym problem to wyjście z niej nie musiało być tak bolesne. Inne problemy to wadliwa struktura organizacyjna, wiele monopoli, ułomność systemu centralnego planowania i to w wymiarze rzeczowym nie finansowym (WOG-i były rozpaczliwą próbą poprawy przepływu informacji planistycznej przez ograniczoną decentralizację niektórych decyzji), zła struktura produkcji z naciskiem na energochłonność, przemysł ciężki, wadliwa struktura cen ustalanych metodą biurokratyczną, itd.
W Twoim modelu ekonomicznym (gdzie konwergencja jest tylko w stronę kapitalizmu, czyli „czysty rewizjonizm” niezgodny z linią partii) firmy państwowe mają swobodę rynkowego działania, ceny między nimi nie są „reglamentowane” ani „urzędowe”. Coś na kształt obecnie funkcjonującej gospodarki mieszanej, tyle że z większą ilością własności ?społecznej?, dużo większą. Czyli z dużo większym oddziaływaniem władzy politycznej na decyzje gospodarcze i politykę kadrową. Czy tak?
Model ten w pewnym sensie ćwiczono w b. Jugosławii, też zarzucono przy pierwszej okazji. W okresie 1980-89 rozważano różne wersje tego modelu, ale nikt nie odważył się i nie uzyskał wsparcia politycznego, aby go przeforsować. I dobrze, moim zdaniem.
Spór Balcerowicz-Kołodko sprowadzić chyba można do tego, że od gospodarki AD 1989 (hiperinflacja i wymienione powyżej nierównowagi i złe struktury, oraz ukryte bezrobocie, nierealne kierunki i struktura eksportu, i wiele pomniejszych problemów) należało przejść do gospodarki lepszej, powiedzmy takiej jaka będzie w Polsce za 5 lat. I tu chyba nie ma zasadniczych różnic między nimi. Tyle że Balcerowicz chciał dojść w 15 lat, zaś Kołodko w 50, aby było lżej dla ludzi. Czyż nie tak? Próbując obiektywnie spojrzeć na te opcje, wydaje mi się, że ta pierwsza jest lepsza i jednak lżejsza dla ludzi.
Moje wykształcenie jest ekonomiczne (WNE UW), ale nigdy nie byłem prezesem banku, ani nawet szefem oddziału, ani w żadnej innej branży. Od wielu lat zajmuję się produkcją software?u, dla przeróżnych dziedzin, od modeli optymalizacji, budowy maszyn i kolejnictwa, do handlu na giełdzie. W gospodarce oczywiście uczestniczę w małych przedsięwzięciach finansowych i marketingowych, a nade wszystko obserwuję.
Pozdrawiam – T.O.
13 czerwca o godz. 20:43
Emilio, Emilio
Dzisiaj Twój ulubiony PiS został zaatakowany następującymi njusami:
-100mln na fundusz PiS … czyt. złodzieje
-Rostowski zostaje pomimo nicnierobienia w sprawie akcyzy na paliwo (cena w USA ok.2zł/litr), ceny rosną, inflacja wzrasta, … czyt. winny PiS i Gilowska oraz … światowy kryzys
-CBOS zmniejszył poparcie dla PiSu do 19% … sondażowi winne PiS, bo się zbyt stawia od paru dni
-dyskusja w sejmie o prywatyzacji…brak – winny PiS , bo chcial zapytac szczegółowo o co chodzi
-Wałęsa jest Bolkiem … winny PiS bo grzebie w historii i Prezydent RP, bo wie
-14-latka zastanawia się czy po przespaniu się ze swoim chłopakiem ma usunąc ciążę czy urodzic dziecko…wg. wyborczej winny PiS, bo jest ciemnogrodem
-Irlandczycy zagłosowali przeciw Traktatowi Lizbońskiemu…winny PiS bo też chciał tak zaglosowac i zaraził tym wzorcową dla Tuska Irlandię
Pozdrawiam Emilko Miła
13 czerwca o godz. 23:47
Szestow,
z calym naleznym Ci szacunkiem,
ale co mnie obchodzi PIS?
14 czerwca o godz. 0:13
Pielnia1, Eddie, Telegraphic Observer,
Proszę kontynułujcie tę dyskusję. Naprawdę jest ciekawa.
Pielnia uważa, że teraz mamy prawdziwy pieniądz, a Eddie, że niekoniecznie. No cóż, inflacja i krachy finansowe to zjawisko typowo kapitalistyczne. I dziwnym trafem występowało w komunistycznej Polsce. A może to wcale nie był komunim tylko kapitalizm państwowy? Chiny też mają swój niewymienialny pieniądz, taki narodowy papier. I im nieżle wychodzi. Pewnie dlatego, że to Chiny, i że nie istnieje już żelazna kurtyna. A może z zupełnie innej przyczyny. Kto to wie?
Pozdrowienia Panowie, magrud
14 czerwca o godz. 0:28
Drodzy Blogowicze,
Irlandia dała ciała. Szkoda.
Niech żyje Federacja Europejska!
A tak na marginesie. Jest coś złowieszczego w tych wzorcach kreowanych przez Tuskowych liberałów. A to mamy być jak Estonia , a to jak Słowacja, a to jak Irlandia. Ale jak to zrobić? Wybić 34mln polskich obywateli, by zostały nam problemy tylko 4-5 milionowego narodu?
A może podzielić Polskę na miasta -państwa?
Brawo dla ministra Rostkowskiego.
Ten niezwykle cenny reemigrant uświadomił dziś Wysoką Izbę, ze pieniądze w budżecie państwa nie są ukradzione tylko nadal należą do nas. Dziwne, bo Tuskowi i on sam , już gdy był premierem, to daniny publiczne nazywał haraczem.
I teraz to już zgłupiałam zupełnie. To jak to jest? Rząd nas okrada, czy tylko organizuje zrzutkę na komitet rodzicielki, przepraszam, obywatelski?
14 czerwca o godz. 11:08
Magrud,
temat pieniądza to od czasu, kiedy skończyła się sytuacja, kiedy papiery miały pokrycie w złocie stał sie dżunglą w której wszystko się może zdarzyć, a przeciwne opcje mogą być w tym samym czasie w różnych układach słuszne wręcz optymalne. Atrakcją jest to, która opcja po czasie okaże się tą słuszniejszą, choć decydować tu mogą manewry i korekty dorażne.
O naszej komunie i moich indywidualnie praktycznych zapatrywaniach na te kwestie napisałem już wszystko, co uważałem za istotne.
Ale pojawiły się Chiny, więc kilka zdań.
1 . Narasta wyścig globalnej rywalizacji. Można jak kraje Zachodu, trzymać dotychczasowy kurs, ufać w swoją potęgę i grać swoje.
Chiny , nie mając lepszego wyjścia/ciągle są sporo z tyłu/ muszą dostosowywać taktykę do możliwości- centralne zarządzanie w celu kumulacji siły państwa z potężną konkurencj.ą żachodu, i „lipny” pieniądz na wewnętrzny użytek. Ponieważ przechwycili rynek dla taniej , prostej pracy, na dzień dzisiejszy robią powtórkę z naszej komuny- blokada pieniądza, w celu utrzymania niewolniczych stawek za pracę.
Różnią się jednak od naszych ,podobnych pomysłów z komuny, że maksymalnie intensywnie pracują nad zniwelowaniem zaległości cywilizacyjnych, a naród jest „uświadomiony”, że tak trzeba. W ulicznych wywiadach z Chińczykami, przewija się jak mantra,-„teraz najważniejszy rozwój kraju, dobrobyt przyjdzie sam”.
Kwestia, czy zdążą się odkuć na tej taniej pracy, czy wcześniej ulegną zapaści, to już pytanie otwarte, prawie jak w rosyjskiej ruletce. Ale , co innego mogą zrobić?
Chińczycy, to naród ludzi inteligentnych , szaleńczo głodnych wiedzy i maksymalnie ambitnych. Naród, który posiada5000letnią tradycję. Chińczycy, których miałem okazję poznać, posiadali takąnaturalną lekkość myślenia i duży polot.
Pozdrawiam,Eddie
14 czerwca o godz. 11:59
Do „Magrud” oraz do”Eddi’ego” i „T. Obserw”.
Jestem w ambarasie, bo z jednej strony boję się Szanownej Gospodyni, aby mnie nie „wyciepnęła” (jak mówią Ślązacy) z Jej blogu za natręctwo, a z drugiej strony takim Damom, jak „Magrud” się nie odmawia; raz kozie śmierć;jeszcze raz napiszę, ale obiecuję, że w tych sprawach już zamilknę. Nie będę już polemizował, bo byłoby to już dla osób trzecich „nawijanie”; postaram się napisać tylko coś w rodzaju wyjaśnień do moich poglądów wynikających z moich doswiadczeń oraz niedużych dopełnień.
1. dochodzę do wniosku, że opisując moją obsesję roli pieniadza, nie do końca zostałem zrozumiany(te słynne skróty myślowe).Mi nie tyle chodzi o rodzaj pieniądza, jako omnipotentnego przelicznika do wartościowania świadczonych usług,mi chodzi oto, że w socjaliźmie pieniądz o niczym nie rozstrzygał; jak go było za mało, to dodrukowali. Wszystko było państwowe, czyli de facto niczyje(nie odnoszę się do sfery prywatnej, bo to by tylko skomplikowało opis). Byliśmy decydentami na różnych szczeblach i np. ja załatwiałem dodatkowe pieniądze na inwestycje dla podmiotu(grupa), który zatrudniał ok. 70tys.pracowników. Dlaczego załatwiałem? bo NIC nie było nasze; wypracowane przez nas czasem zyski miały charakter wyłącznie informatyczny, bo wszystko „szło” do Warszawy, a potem TATA dzielił na całą Polskę. Ja nie byłem oceniany przez przyzmat mojej działalności wewnątrz firmy(trochę tak), lecz brałem premie za umiejętność oczarowywania tych, co dodawali pieniędzy.Mój osobisty urok, czyli umiejetność robienia wody z mózgu tym dającym(w rządzie, a szczególnie w Komisji Planowania) decydował o mojej pozycji na giełdzie personalnej. A dlaczego oni dawali (dodawali) tym proszącym(było to uzasadnianie)? bo mieli z czego dawać (dodawać), bo jak brakło, to dodrukowano. Po jakimś czasie podpisywałem dokumenty pt. „Uzasadnienie niewykonania….”(bo inflacja, bo wykonawca podniósł ceny, bo burmistrz nie dotrzymał terminu przekazania gruntu, bo…itd.zawsze były to doskonałe wyjaśnienia, czego dowodem było, że moje następne suplikacje kończyły się kolejnym dodaniem środków). I tak to się kręciło.Posługiwaliśmy się -jak najbardziej – metodologią ekonomiczną, ale z prawdziwą ekonomią nie miało to nic wspólnego,bo:
– oni dodawali, bo te środki też nie były ich (mieli poczucie dobrze wykonywanej pracy),
– ponieważ nic nie było moje, to moje potrzeby ZAWSZE były większe, bo było wiadomo, że jeśli chcę załatwić 100 mln. to musiałem występować o 180mln. a dlaczego nie bałem się rozliczenia po fakcie? ano dlatego, że znajdowałem tysiące „obiektywnych” wyjaśnień…
W kapitaliźmie pieniędzy się nie rozdaje (pomińmy dz. chrytatywną, bo nie od niej zależy rozwój gospodarki). W kapitaliźmie ja jestem podmiotem gospodarczym, mam wyliczalny kapitał własny, mogę starać się o KREDYT(pomińmy funkcjonujące dotacje), ale WIEM, że nie jest to kwestia mojego osobistego uroku (ciut,ciut jest nadal i wszędzie), lecz mojej zdolności ekonomicznej do oddania pożyczonych pieniędzy; ci, którym nadal wydawało się, że urok osobisty może nadal decydować o wydawaniu cudzych pieniędzy, już wypadli z obiegu, bo banki na żartach się nie znają. Ściągnięciu kredytu razem z portkami może zapobiec jedynie wojna, lub głęboki kryzys,w którym ustanowione zabezpieczenia prawne nie mają rynkowej wartości. Jak zakładałem (lub uczestniczyłem w zakładaniu, jako strona) nowe podmioty, to spisywaliśmy formułę prawną i ekonomiczno-biznesową, nazwiska są rejestrowane w sądzie gospodarczym, potem (wcześniej wiedzieliśmy, po co się organizujemy i jakie mamy szanse na rynku) szliśmy do banku o kredyt na nowe moce wytwórcze, ale wiedzieliśmy, że nie ma zmiłuj się, że jeśli nasza dotychczasowa działalność była twórczością radosną, to osobiście poniesiemy konsekwencje materialne(nie chodzi o odpowiedzialność karną).
O co w tym wszystkim chodzi(mam na myśli mój wywód)? Chodzi o to, że pieniądz przestał być świstkiem papieru; stał się jedynym rozlicznikiem działalności bez żartów; nikt nie może go dodrukowywać(jeśli nie wycofuje się z obiegu zużyte nominały). Drugim ważnym parametrem jest tzw. własność, o czym piszę wyżej.Jeśli wiem, co jest moje, a co cudze, jeśli wiem, że jak pożyczę, to MUSZĘ oddać, to uprawiana ekonomika jest ekonomiką prawdziwą, a nie akademickią zabawą.(Sprawy własności nie rozwijam, bo wiem, że jej rola jest oczywista dla blogowiczów).
To wszystko dzięki pieniądzowi i nie ma znaczenia, czy jest inflacja, czy nie, czy „złoty” idzie w górę, czy spada,czy to papierek, czy moneta, bo to wszystko w projekcjach finansowych da się dokładnie uwzględnić. Ważne jest to, że siłę mojego podmiotu liczę w pieniądzu (nawet goodwill) i każdy to honoruje.
2. Sprawa Chin; to trochę inny gabaryt,i inne liczby wielkie, inny stopień otwartości gospodarki, inne relacje bilansu handlowego do produktu globalnego. Powiem krótko: system socjalistyczy mógł do czasu dobrze funkcjonować, ale TYLKO w państwie w 100% autarkicznym, samowystarczalnym(jako tzw. komunizm wojenny); jeśli dochodził do bariery społecznej wydajnosci pracy i musiał się otwierać na system globalny, wtedy musiał zamieniać system gospodarowania na coś takiego, jak Chiny, czyli kapitalizm państwowy; Polski oczywiście na to nie stać; my musimy (i chyba dobrze)stosować regyłuły klasyczne, ale MĄDRE.
3. Wracam z uporem maniaka do Kołodki: „T.Obserw.”, to nie tylko kwestia długości dystansu czasowego (Kołodko-Balcerowicz), to przede wszystkim to, co ja tak mocno akcentuję, Kołodko w pełni honoruje rolę prawdziwego pieniądza i stąd rangę profesjonalnej kapitalistycznej ekonomiki, natomiast był i jest nadal przeciwnikiem puszczenia wszystkiego prawie na żywioł; bo to jest podobnie, jak z gaszeniem pożaru: można się przyglądać, jak pięknie ogień pożera materię organiczną, można też gasić pożar i ratować przed zniszczeniem, co się da z dobytku cięzko zapracowanego. Ja- jako trywialny inż. i prozaiczny ekonomista, praktyk biznesowy- popieram metodę prowadzenia rozumnej akcji gaśniczej, bo wiem, że wśród uszkodzonych rzeczy DUŻO można jeszcze z pożytkiem wykorzystać; to nie jest podejście profesorskie, bo narusza piękno pożaru, ale jest bardziej pragmatyczne; brzydsze, trudniejsze, ale efektywniejsze.
Pozdrawiam i solennie obiecuję, że to ostatni mój wpis dot. sojalistycznej bogobojnej demoralizacji z powodu braku traktowania pieniądza, jako PIENIĄDZ.
14 czerwca o godz. 12:26
Jak to możliwe, że w demokratyczym kraju Prezydent RP nadaje odznaczenie posmiertne Agacie Mróz, a mąż ostentacjnie odmawia przyjęcia, jakby wręczał je zmarłej zonie jakiś Hitler czy Stalin…Czy propaganda antykaczyńska potrafiła zrobic przez lata z mózgu sieczkę i zrównac Lecha i Jaroslawa z oprawcami komunistycznymi? To jakieś szaleństwo.
Dlaczego nie nazywacie bogatych ostatnio Irlandczyków „ciemnogrodem” skoro wybrali nie dla Traktatu Lizbońskiego? Bo nie ma u nich Ojca Dyrektora i moherowych babc z emeryturą ok. 1 tys za kilkadziesiąt lat budowania PRL-u? Na kogo głosowali koledzy z aparatu Kiszczaka mający w nagrodę za PRL ok.5 tys emerytury? Dlaczego Michnik wpuszczony do archiwum SB zdecydował się wmawiac ludziom, że nic dobrego z ujawnienia tych akt nie wyniknie? Dlaczego chce zniszczyc IPN, rzekomo broniąc Wałęsy…?
Dlaczego PO/PSL likwidują ograniczenia płacowe w społkach skarbu państwa, gdy wiadomo, że 10 % z wynagrodzenia idzie na partię wprowadzającą na stanowisko?
Dlaczego stadiony na Euro 2008 – nowo wybudowane, kosztują ok.60mln Euro ( w bogatej Szwajcarii ), a polskie mają kosztowac powyżej 250mln Euro? Dlaczego Hanna Gronkiewicz-Waltz załatwiła ITI – Legii dotację z miasta na budowę centrum finansowo-handlowego ze stadionem w wys.100mln Euro?
Dlaczego w USA cena litra benzyny pomimo kryzysu utrzymuje się na poziomie ok. 2zł/litr, a w Polsce prawie 5zł/litr? Dlaczego Rostowski wciska kit, że jak zmniejszy akcyzę to zarobią tylko rosyjscy dostawcy, a kraj na tym straci?
14 czerwca o godz. 12:43
Zainteresowanym – Ksiądz radzi jak osiągnąć superorgazm:
„Polska The Times”: Kościół stara się udowodnić, że pogląd jakoby zabraniał cielesnej przyjemności nie jest prawdziwy. Dlatego Ojciec Ksawery Knotz ze Zgromadzenia Braci Mniejszych Kapucynów rozpocznie za tydzień nietypowe rekolekcje. Ich uczestnicy będą uczyć się m.in. poznawania wartości ciała i dowiedzą się, jak osiągnąć… superorgazm – pisze dziennik.
? Okazywanie miłości poprzez ciało jest dobre, służy wzmacnianiu więzi między małżonkami. Kościół nie zabrania cielesnej przyjemności, choć taki pogląd wciąż pokutuje ? podkreśla o. Knotz. Dodaje, że wierni wielokrotnie pytają go o sprawy związane z seksem. Postanowił uświadamiać zainteresowanych przez internet. Redaguje stronę http://www.szansaspotkania.net. O przyjemnościach cielesnych względem religii możemy przeczytać w rozdziale pod tytułem „Teologiczna interpretacja orgazmu”. Dowiemy się z niego, że ekstaza jest „jednym z najbardziej intensywnych ludzkich przeżyć, dlatego odwołując się do tego doświadczenia, najłatwiej można wyobrazić sobie wieczny stan szczęścia ludzi zbawionych” – cytuje dziennik „Polska”.
Ojciec Knotz prezentuje konkretne rady. Według niego mąż powinien zapewnić żonie przyjemność seksualną. Według zakonnika ważne ars amandi katolickich mężów to „dodatkowe zabiegi ze strony męża ? poczynając od stworzenia bezpiecznego, czułego i przyjaznego klimatu współżycia seksualnego, poprzez pieszczoty jej ulubionych miejsc erogennych, a kończąc na stymulacji łechtaczki”. Ojciec Ksawery Knotz odradza za to zdecydowanie erotyczne gadżety, bo, jego zdaniem, „instrumentalizują akt małżeński”. Nie wszystkim podoba się pomysł zakonnika. Inicjatywę kapucyna mniejszego krytykuje prof. Zbigniew Lew-Starowicz, seksuolog. ? Zakonnik ma prowadzić wykłady dotyczące seksu? To nienormalne. Jaką wiedzę o seksie może mieć ojciec żyjący w celibacie? To trochę tak, jakbym ja miał nauczać o prawdach wiary. To całkowite nieporozumienie ? twierdzi Lew-Starowicz.
14 czerwca o godz. 14:54
@Teresa Stachurska
Lew-Starowicz przeciwstawiony Kapucynowi bratu Knotzowi z założeniem, że jeden od drugiego wie więcej o seksie (teoretyczni czy praktycznie?). Śmieszne to założenie, że „macho” Lew-Starowicz tyle wie o seksie, bo słucha pacjentów, od Knotza, który wstąpił do Kapucynów w wieku 26 lat po bujnych przygodach miłosnych…
Coś chcesz na siłę udowodnic i nie bardzo wiem co? Może, że za Twoje błędne decyzje jest winny kościół katolicki? Bardzo to dojrzałe…
14 czerwca o godz. 15:01
„Magrud”, „Eddi”, „T. Obserw.”:
To już na pewno ostatni raz z mojej strony dot. spraw śmiertelnie poważnych, jak pieniądz, Balcerowicz, Kołodko, socjalizm, biznes – do tych, którzy wykazali cierpliwość w czytaniu moich refleksji chcę na koniec dodać coś (moim zdaniem) wesołego, no bo „przecież świat nie jest taki zły, niech no tylko zakwitną jabłonie…”. Nie będą to moje myśli, lecz osoby trzeciej. Otóż w dawnych „słusznie minionych” czasach miałem takiego pracownika; starszy,przedwojenny , nobliwy prawnik, fanatyk muzyki poważnej, posiadał umiejętność bardzo łatwego, tak ad hoc tworzenia kalamburów językowych, czasem infantylnych, ale najczęściej b. dowcipnych, zwłaszcza tych tzw. aluzyjnych. Gdy kazano nam napisać w 1976r. opinię do idei „manewru gospodarczego” i sposobu jej wdrożenia w naszej branży(gdy program Gierka zaczął się sypać i przygotowywano nowe pomysły dla programu na zjazd PZPR; cała Polska zawodowa pisała takie „opinie”), to on powiedział tak:szefie, ekonomia socjalistyczna, to coś takiego, jak „Łucja zlazła z muru”, zamiast „Łucja z Lammermoor”. Wszyscy wiedzieliśmy, że miał na myśli duże podobieństwo fonetyczne i całkowitą nieadekwatność merytotyczną. Do dzisiaj ten kalambur jest dla mnie żywy, jędrny i oddający istotę rzeczy.To by było na tyle.
14 czerwca o godz. 15:13
Pani Janina pisze, że E. Jakubiak „opowiada rzeczy przynoszące jej raczej wstyd”.
Interia pisze o kolejnym „kwiatku” pani poseł:
http://fakty.interia.pl/kraj/news/pan-ktory-przekroczyl-granice-rozmowy-z-poslem,1128404
” Jakubiak zamówiła sejmowe auto. Kierowca czekał prawie godzinę, ale pani poseł nie przyszła. Przed godz. 12 zadzwoniła ponownie, prosząc o auto, które zawiezie ją pod centrum handlowe, gdzie ma odebrać… sukienkę. Dyspozytor zapytał, czy wyjazd na pewno jest służbowy. Wówczas pani poseł puściły nerwy. Zapytana przez nas o całą sprawę bez skrępowania wypala: Ten pan przekroczył granice rozmowy z posłem. Jak śmiał mnie o to pytać! Nie jest moim spowiednikiem i łaski mi nie robi. Dobrze, że rozmawialiśmy tylko przez telefon, bo pewnie na słowach by się nie skończyło – grzmi była współpracownica prezydenta, tłumacząc, że zakup sukienki to była ironia. – Jestem szefową komisji, a on podległym pracownikiem. Nie życzę sobie, by ktoś traktował mnie jak potencjalnego oszusta. Samochód to żaden luksus, tylko mój warsztat pracy. Po co kancelaria chce wiedzieć, gdzie jadę? Przecież to jest inwigilacja!”
14 czerwca o godz. 15:34
Szestow, nie jest nam po drodze, ale jeśli twoje liczby dot. kosztu budowy stadionów w Polsce i Szwajcarii są prawdziwe, to ja, który troszkę się znam na inwestycjach, na przetargach, na porównywaniu kosztów dla różnych lokalizacji, oświadczam, że masz rację, iż to jest GRANDA!!!
14 czerwca o godz. 16:53
Pielnia 1, Eddie,
w Waszej dyskusji nt. pieniadza nie poruszacie pewnej istotnej kwestii. Daleka bede od filozoficznych stwierdzen, ze to ludzie przypisuja pieniadzowi wartosc. Otoz ilosc pieniadza w obrocie -a wlasciwszym byloby napisanie bedacego w wirtualnym obrocie- kilkadziesieciokrotnie przewyzsza PKB calego swiata, nijak sie ma do majatku owych panstw czy posiadanych dobr mineralnych. Nie jest ich odzwierciedleniem, bo dzisiejszy pieniadz wcale nie musi miec pokrycia w jakims scisle okreslonym dobrze materialnym. Nieco naiwnym wydaje mi sie stwierdzenie, ze pieniadz przestal miec „prawdziwa” wartosc odkad nie ma pokrycie w zlocie czy srebrze. O tyle naiwne, ze kilkaset lat temu takaz wartosc nabywcza miala sol czy bursztyn. A my mamy juz wiek XXI. Od konca lat 80. urosl nam gigantyczny rynek tzw. instrumentow pochodnych, zwanych z angielskiego potocznie derywatywami czyli mowiac w wielkim skrocie obrot opcjami nt. przyszlych transakcji, kontraktow, umow sprzedazy, cen surowcow czy wymiany walut. To tak naprawde -jak mawiaja Wlosi- handel dymem, gdyz instrumenty te sa spekulacjami nt. przyszlej wartosci danej transakcji. I coraz czesciej przypomina to zaklady bukmacherskie a ekonomisci od Josepha Stiglitza po naszego prof. Orlowskiego ostrzegaja przed kolejna banka spekulacyjna. O ile sie nie myle Polityka w ostatnim numerze tez nakreslila rys historyczny spekulacji i krachow, ktore mialy miejsce. Amerykanski rynek nigdy nie spodziewal sie krachu na rynku nieruchomosci, bo jak dom, lokum czy ziemia, na ktorej stoja mialyby nie byc wystarczajacym zabezpieczeniem. Otrzezwienie przyszlo zbyt pozno. Niewatpliwa role odgrywal tu czynnik psychologiczny, pogon za zyskiem, wszechobecna goraczka spekulacyjna i co tu duzo mowic zwykla pazernosc i chciwosc. Daleka jestem od spiskowych teorii dziejow, ale sa tacy, ktorzy na tym zarobili, bo niektorym to sie oplacalo i NAJZWYCZAJNIEJ chcieli i mogli oraz potrafili zarobic.
Wroce do instrumentow pochodnych, ktore niektorzy sarkastycznie nazywaja gdybaniem i zakladem o to czy bedzie padal deszcz w Brazylii badz ile beda warte kredyty w forinatach zamienione na obligacje w szeklach. Otoz owe instrumenty pochodne sa liczone juz w setkach miliardow a ja jeszcze raz przypomne, ze one sa jedynie OPCJAMI co do przyszlych wartosci transakcji czy kontaraktow, nie maja pokrycia w niczym …poza spekulacjami i emocjonalna checia zysku. Oczywiscie, ze sa poparte analizami, sledzeniem trendow czy doswiadczen nabytych na juz zrealizowanych opcjach w przeszlosci. Pocieszeniem jest, ze NIKOMU nie zalezy nie tylko na globalnym , ale nawet na lokalnym krachu -tym bardziej w Stanach Zjednoczonych- albowiem gospodarka swiatowa to sytem naczyn polaczonych. Co Chinom po rosnacej produkcji, gdyby zniknal np. amerykanski rynek zbytu? To takze odpowiedz dlaczego taki juan nie umocnil sie w stosunku do dolara jak euro czy funt. Zbyt wiele powiazan i zaleznosci. Jezeli ktos uwaza, ze chinski rynek bylby w stanie skonsumowac wlasna produkcje, to chyba zapomina na czym polega sukces chinskiej gospodarki.
Obecna cena barylki ropy wcale nie jest odzwierciedleniem jej prawdziwej wartosci, ale wyrazem tego, ile jestesmy w stanie za nia zaplacic. Skoro rosnie popyt, to dlaczego mialaby taniec? Skoro znajduje nabywcow po 140 dolarow, to sadzicie, ze nie znajdzie za 180 czy 200? Nie sprzedadza jej wystarczajaco -choc uwazam, ze to mit w tak zmotoryzowanym kraju- w Stanach, to znajdzie nabywcow w Chinach czy Indiach. Pamietajcie, ze lobby naftowemu i koncernom paliwowym obecna cena ropy WCALE nie przynosi strat, wrecz przeciwnie. Dlaczego pomimo skoku ceny barylki 25 dolarow w 2001 do obecnych 140 popyt na nia wcale nie spadl? Bo sa i beda nabywcy a paliwo alternatywne, to nie tylko koszty jego wytworzenia, ale i opor wielkich koncernow przed owa alternatywa, bo przetworstwo ropy technologicznie niewiele sie rozni od procesu sprzed kilkudzisieciu lat. Pokazcie mi kapitaliste, ktory chcialby zarabiac MNIEJ.
Dzziekuje za czas i ewntualna uwage.
14 czerwca o godz. 17:23
Pielnia1,
też absolutnie na zakończenie o pieniądzu.
1. Oczywiście, że w komunie było idealnie tak jak piszesz. Ja temu mechanizmowi nadałem interpretację ideologiczną, gdzie utrzymanie pozycji dobrego tatuśka, który musiał być tym dobrym ojcem narodu- „wynalazek” lipnego pieniądza z ich punktu widzenia , nie bardzo miał inną alternatywę. Dotowane dobra na masową skalę musiały funkcjonować w jakimś logicznym wariancie, choćby z zewnętrznej perspektywy chorym. Mając w rezerwie wielkie zasoby pracy ,de facto niewolniczej, jako zabezpieczenie wszelkich dodruków finansowych, w tamtej sytuacji społeczno politycznej , ‚pieniądz” był współgrającym z resztą elementem politycznym .
2. Pamiętam z lat dziewięćdziediątych ub. wieku, jak Amerykanie, na zarzuty o zbyt rozpasaną rozrzutność w wydawaniu pieniędzy, zaciąganiu zobowiązań państwowychetc., odpowiadali z szyderczą satysfakcją- Dopóki Dolar jest główną walutą na świecie , a matryce do jego drukowania są nasze, to problem mają wszyscy inni, ci co dolarowi i wiarygodności Ameryki ufają. My wrazie czego , przyśpieszymy maszyny drukujące…
Jednak „lipny ” pieniądz , to zjawisko bardziej zrelatywizowane, niżby mogło się zdawać po analizie biletów płatniczych z komuny.Przy znalezieniu bardziej wrażliwych punktów odniesienia, idee dobrego pieniądza tracą jakby swą moc. Pamiętam jak w okresie lat 8o/90 ub. wieku, Amerykanie triumfująco, bez żenady nagłaśniali, że tylko na dwukrotnej zmianie kursu dolara w ciągu roku, przeważnie wiosnai jesień, na bratniej Unii Europejskiej „zarabiali ” na czysto, bez żadnych kosztów własnych po 100mld. USD każdego roku. Czy dolar dla Unii był wtedy zdrowym pieniądzem?
Pozdrawiam, Eddie
14 czerwca o godz. 18:05
Eddie, Pielnia 1,
jeszcze na temat pieniadza w realiach socjalistycznych. Przypome, ze system centralnego planowania byl systemem SZTUCZNYM. To, ze gornik zarabial (po kursie czarnorynkowym czyli rzeczywistym;) 20-25 dolarow miesiecznie (bez sobot i swiat na ksiazeczkach „G”) w 1979, wcale nie oznacza, ze PRL eksportowal wegiel np. po 50 czy 90 centow za tone. Dla uproszczenia dodam, ze gornik wydobywal wowczas srednio pomiedzy 350 a 600 tonami wegla rocznie a cena tony wegla na rynkach swiatowych wzrosla z ok. 5,5 $ w 1977 do 8,7 $ w 1980 (obecnie ok. $130). No i co powinno byc wymiernym przelicznikiem skoro dzinsy Levis kosztowaly w Pewexie (ktos je jeszcze pamieta?) 18 $ a na malego fiata trzeba bylo oszczedzac KILKANASCIE lat albo KILKA nie jedzac i nie pijac… Polmot sprzedawal je podajze po 1200 dolarow. Jakze szybko zapomnielismy o tych realiach….
14 czerwca o godz. 18:37
@pielnia1: podaję linki do informacji o szwajcarskich stadionach:
1. St. Jakob-Park wybudowano za 400 mln CHF
http://pl.wikipedia.org/wiki/St._Jakob-Park
2. Stade de Suisse Wankdorf wybudowano za 350 mln CHF
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stade_de_Suisse_Wankdorf
3. Stade de Gen?ve wybudowano za 135 mln CHF
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stade_de_Gen%C3%A8ve
4. Letzigrund Stadion wybudowano za 110 mln CHF
http://pl.wikipedia.org/wiki/Letzigrund
Przy obliczeniach trzeba oczywiście brać poprawkę na kurs z czasów budowy poszczególnych stadionów.
pozdrawiam
14 czerwca o godz. 20:25
Szestow! Zadajesz szereg dramatycznych pytań, na które nie oczekujesz
odpowiedzi. Ale czy – przy tej swojej nieznośnej dociekliwości – nie
chciałbyś wiedzieć: komu Ojciec Kapucyn stymulował łechtaczkę, że stał
się autorytetem od ars amandi?
14 czerwca o godz. 20:47
Dane o kosztach stadionów na Euro 2008 z informatora POLITYKI!!!! (7.06)
– Klagenfurt – koszt budowy 66,7mln Euro
– Zurych – koszt budowy 67 mln Euro
– Wiedeń – koszt przebudowy 36,5 mln Euro
– Innsbruck – koszt przebudowy 30,3 mln Euro
– Salzburg – koszt przebudowy 21,9 mln Euro
– Bazylea – koszt przebudowy 21,9 mln Euro
– Berno – koszt przebudowy 45 mln Euro
– Genewa – koszt przebudowy 57,6 mln Euro
To teraz kto ma rację Polityka czy Wikipedia podana przez Quake’a?
Poza tym koszt roboczogodzin w Polsce, a koszt w Szwajcarii jest kilkukrotnie większy…
14 czerwca o godz. 20:53
Emila Plater,
wszystko co piszesz to cenne i słuszne uwagi i informacje. Myśmy jedakowóż rozprawiali głównie o pieniądzu w czasach komuny, i jak Pielnia1 kilkakrotnie zauważał, iż ze względu na miejsce i formę wypowiedzi , skrót gonił skrót, uproszcenia były koniecznością. Ja też zaznaczyłem ,że poza omawianym aspektem, każde poszerzenie wątku, to wchodzenie w niekończące się gąszcze. Wypowiedzi na blogu ,to nie wpisy dla specjalistów, obowiązkowa jest formuła komunikacji popular.
Tymniemniej Twój wpis ma niezły polot.
Pozdrawiam Eddie
14 czerwca o godz. 22:15
Quake lubię Cię … 🙂
14 czerwca o godz. 23:52
Quake: dzięki za linki dot. kosztów stadionów. Trochę wygląda to inaczej, niż podaje Szestow i dobrze.
Do pełnej analizy porównawczej potrzeba oczywiście sprowadzić do porównywalności waluty na czas ich wydawania, ale przede wszystkim zdefiniować pojęcie: co to jest stadion w danym przypadku(stadion „netto”, tj. bez infrastruktury, czy łącznie z niezbędną dla danej lokalizacji infrastrukurą, powody wyboru danej lokalizacji, pojemność, wielofunkcyjność-tylko dla futbolu, czy i dla innych sportów oraz celów rekreacyjnych itd., itd). Bez takich danych nie można mówić o profesjonalnym porównywaniu kosztów, ale zakładając, że są np. dwa obiekty o zbliżonej funkcji i standardzie(bez infrastruktury), to koszt budowy w Polsce powinien być niższy(w przeliczeniu na dowolną walutę), niż w Szwajcarii o ok.15- 20%, nawet, gdyby 100% nakładów tzw. rzeczowych było ponoszone przez firmy zagraniczne. Pozdro.
14 czerwca o godz. 23:55
Eddie,
nie chcialam, zeby to zabrzmialo w sposob zarozumialy. Poza tym nie odnioslabym sie do Waszej dyskusji, gdybym nie uwazala jej za cenna czy interesujaca. Przyznaje Ci racje, ze finanse to temat rzeka i do wszystkiego moznaby sie przyczepic. Do kazdej teorii i do kazdego instrumentu. Troche brakuje mi wiecej glosow na temat spekulantow na rynku finansow w ogole. Mowie i o surowcach i o rynkach instrumentow pochodnych. Gdyby dokonac kapitalizacji majatku np. takiej gieldowej spolki jak Google, to okazaloby sie, ze wartosc akcji bedacych w obrocie przekracza kilkanascie tysiecy razy jej wartosc materialna jako podmiotu prawnego. Ale to tez na inna dyskusje, bo zaraz pojawilyby sie glosy o potencjale, przyszlych zyskach, cenie informacji, mozliwosciach rozwoju. Pozdrawiam serdecznie.
15 czerwca o godz. 1:22
Zdaje się, że czym innym jest koszt BUDOWY nowego stadionu a czym innym koszt ROZBUDOWY lub MODERNIZACJI istniejącego stadionu. Poza tym należy brać poprawkę na np. różnice cenowe związane z datą realizacji inwestycji (inflacja, koszty materiałów itp).
Wszystko zależy od tego kto liczy tę cenę i co bierze pod uwagę przy jej obliczaniu. Na przykład Onet podaje następujące dane dotyczące stadionów:
http://sport.onet.pl/156533.8,1264200,1454360,artykul.html
http://sport.onet.pl/156533.9,1264200,1454285,artykul.html
http://sport.onet.pl/156533.11,1264200,1454418,artykul.html
http://sport.onet.pl/156533.10,1264200,1454398,artykul.html
@Jolinek: i wzajemnie 🙂
15 czerwca o godz. 9:19
ha, to może poprośmy Szwajcarów o zbudowanie nam stadionów;)… mogę się założyć, że u nas zarobiliby wielokrotnie więcej:) … my lubimy szastać kasą…
Emilia Plater, Pielnia1, Eddie, dziękuję za dyskusję o pieniądzu, szczególnie Emilii, za uwagę o obecnym wirtualnym… razem z tekstem Polityki o spekulacji wiele mi to wyjaśnia… (i potwierdza moje intuicje)… ciekawa jestem efektu pęknięcia tych obecnych kilku baniek…
Pozdrawiam
15 czerwca o godz. 9:22
Emilia Plater
a’propos płace w komunie- dzinsy-mały cytacik z samego siebie
„Eddie pisze:
2008-06-09 o godz. 14:28
4.Lipny pieniądz dla komuny był pochodną naszej konkurencyjności, zasobności kraju a przedewszystkim perfidnej cwaności rządzących .Był to element zniewalający naród. Jeśli za pensję , pracownik mógł sobie kupić kilka par dżinsów, i był tak ogłupiony, że tymi portkami szpanował , to system miał motywację tylko do zacierania łap.”
Pozdrawiam, Eddie
15 czerwca o godz. 9:24
Pani Redaktor nam się zgubiła.
15 czerwca o godz. 10:11
Do „Emilii Pl.”dot. wpisu w sprawie derywatów. Przyjumuję z szacunkiem te informacje, jako suplement do mówieniu o pieniądzu i jego abstrakcyjności, zwłaszcza obecnie. Ja za bardzo na tym się nie znam, bo zawodowo nigdy derywatami się nie zajmowałem, ale wiem jedno: dość powszechnie banki przyjmują, jako DODATKOWE składniki zabezpieczeń, np zastaw na akcjach(oczywiście mnożniki są niezachęcające dla podawcy), ale nie znam przypadku, żeby jakiś bank przyjął w zastaw(element poręczenia spłaty kredytu) PLANOWANY PRZYROST zysków na akcjach, czy z derywatów. Są jednak granice, gdzie kończy się ruletka, a zaczyna szare życie i szacunek do pieniądza oraz odpowiedzialność. Nie chcę obrazić niczyich uczuć i nie chcę być wulgarny, ale przychodzi mi na myśl taka bankowa argumentacja:banki na całym świecie mają wypracowane procedury szacowania wartości rzeczowych składników aktywów
, na których ustanowione są zastawy(mówiąc nieskromnie, sam jestem autorem takiej instrukcji dla b. dużego zachodniego banku). I teraz mamy bank, gdzie zatrudnieni są sami głęboko wierzący katolicy, a po kredyt przychodzi np. podmiot prawny(sp.z o.o.) „Rydzyk” i proponuje ustanowienie zastawu na dziewictwie NMP. Maryja- wiecznie żywa, dziewica teraz i zawsze; katolicy nie mają tu żadnych wątpliwości; bezdyskusyjne dziewictwo wieczne ma nieocenioną wartość- nie tylko symboliczną i ideologiczną(zresztą każdą wartość ideologiczną da się wycenić w pieniadzu), wyższą, niż nie jeden derywat petrodolarowy, a nikomu nie przyjdzie do głowy(ani w banku, ani Rydzykowi, choć tu nie jestem na 100%pewny) uznać taki aktyw, jako wartość realna.Potrzebna by była oczywiście pisemna zgoda NMP na ustanowienie zastawu na jej dobrach, ale Rydzyk by to chyba załatwił.
Tak więc nadal są (nawet takie nieuświadomione) granice astrakcyjnego traktowania pieniądza.
Do „georga”, „Szestowa”i innych- w sprawie stadionów. Już się wypowiadałem, ale dodam, że epatowanie się tymi liczbami jest trochę bez sensu, bo nie wiemy, o jakim zakresie rzeczowym mówimy, o jakim standardzie, funkcji, zakładanym okresie żywotności, infrastrukturze,itd.,itd.Autorzy tych liczb w Polityce, czy w Wikipedii też nie wiedzą(są to chyba tzw. wiadomości dziennikarskie), o czym mówią, bo jak by choć trochę wiedzieli, co oznacza podawanie takich informacji kuszących do dokonywania porównań, to podaliby choć kilka parametrów technicznych. Józio do mamy:mama mówiła, że ciocia kupiła spodnie i dała 30zł. a ty za swoje zapłaciłaś 500zł, dlaczego? Mama wyjaśnia: widzisz Józiu, ciocia kupiła spodenki dla ciebie, krótkie, na lato, z tworzywa sztucznego, szyte taśmowo, a ja dla siebie kupiłam szyte na miarę z bardzo porządnego materiału, przeznaczone do długotrwałego użytku(a przy spodniach nie ma infrastruktury)…
Z niedzielnymi pozdro.
15 czerwca o godz. 11:01
To znowu ja. Przeczytałem dopiero przed chwilą wpis „Torlina” z 9.24(ta komunikacja wirualna jest gorsza, niż pieniądz wirtualny). Wpis:”Gospodyni nam się zgubiła”. Jest to wpis genialny i uczciwy, przyjmuję z pokorą jego sens, bo wiem, że ja -przede wszystkim ja-zasłużyłem na tę przyganę.
Proszę Gospodynię i szan. blogowiczów o wybaczenie i sam dochodzę do wniosku, że te moje pokorne suplikacje są więcej warte, niż moja twórczość „wokółpienięzna”.
Z szacunkiem
15 czerwca o godz. 13:51
Quake i jolinek popierają Hannę Gronkiewicz Waltz. Tak wynika z ich wpisow mających za zadanie odwrócic uwagę od stadionów i ich cen. Powoływanie się na Onet z grupy ITI w przypadku gdy HGW sprezentowala ITI-Legii 100mln Euro jest cokolwiek nie na miejscu. Chciałbym, żeby ktoś podał inne dane niż te zamieszczone w Polityce lub zdementował ich wielkośc danymi obiektywnymi z Austrii i Szwajcarii, a nie naszych speców od manipulacji. Wybacz Quake, ale mnie nie przekonałeś…
15 czerwca o godz. 14:50
Pielnia1,
A to jeszcze ja.
Pielnia1, nie załamuj się, Twoja informacja, o dziewictwie NMP jako hipotetycznym zastawie bankowym, dla mnie tu i teraz jest genialną inspiracją. Akurat przydałoby mnie się kilka wolnych „baniek”, bez wielkich zobowiązań ,na zrealizowanie bardzo antcieplarnianego/efekt/ projektu. Mam w szafie kilka mocnych „dziewictw”, jutro jadę do banku. Jestem ciekaw jak diabli…
Dziękuję i pozdrawiam,Eddie
projektu
15 czerwca o godz. 16:57
szestow wyobraź sobie, że nie będę płakać z tego powodu, że cię nie przekonałem. Odnoszę wrażenie, że betonu przekonać się po prostu nie da.
Ale przeczytaj sobie jeszcze raz ze zrozumieniem to, co napisał pielnia1:
„epatowanie się tymi liczbami jest trochę bez sensu, bo nie wiemy, o jakim zakresie rzeczowym mówimy, o jakim standardzie, funkcji, zakładanym okresie żywotności, infrastrukturze,itd.,itd.”
Czy to jest jasne? I właśnie dlatego np. sam Stade de Suisse Wankdorf Bern kosztował „tylko” 70 milionów euro. Ale koszt wybudowania całego kompleksu towarzyszącego stadionowi wyniósł jeszcze dodatkowe 350 milionów euro
http://stadiony.net/stadium.php?s=174
p.s. teksty o popieraniu HGW oraz przyczynach nieobiektywności danych z onet.pl pozostawiam bez komentarza. To jest myślowe typowe dla wszelkich miłośników układów i spiskowych teorii. Można się w to bawić ale beze mnie.
15 czerwca o godz. 20:57
Pielnia,
Rozumiem skad wynika Twoj punkt widzenia, wyjasniles to opisujac swoj punkt siedzenia. Twoja ucieczka w strone pozarnictwa jest oryginalna.
Czy uwazasz, ze Balcerowicz jest przeciw wartosci pieniadza? Rozumiem, ze podoba Ci sie teoria o jego ksiazkowym, schemetycznie dogmatycznym podejsciu do transformacji i zapominaniu, ze „od gospodarki wazniejszy jest czlowiek”. Konkretnie kto? Moze najwazniejszy jest biurokrata w panstwowej firmie, w ministerstwie czy innej instytucji gospodarczej?
Pozdrawiam
15 czerwca o godz. 21:43
Quake,
według źródeł szwajcarskich koszt budowy całego kompleksu Stade de Suisse w Bernie wyniósł ca 350 milionów franków szwajcarskich. Do gminy Berno należy jednak już tylko sam stadion. Shopping Mall wraz z aneksem został sprzedany niemieckiemu koncernowi z Kolonii.
http://www.espace.ch/artikel_246874.html
15 czerwca o godz. 23:41
Jeśli prezydent Kaczyński nazywa Wałęsę Bolkiem, to dla mnie nie jest on prezydentem, lecz kimś, a właściwie czyms, czym okresliła go „Tageszeitung” – kartoflem.
16 czerwca o godz. 9:38
Do „T.Obserw.”: stawiasz konkretne pytanie pod moim adresem, więc muszę niestety złamać swoje zobowiązanie milczenia, bo naraziłbym się z kolei nabrak wychowania, a co najmniej arogancji. Nie ukrywam, że twoje pytanie mnie zdenerwowało, mało!-uraziło, bo jak można mnie posądzać po tym wszystkim, co w tych sprawach napisałem, że posądzam Balcerowicza o brak szacunku do pieniądza. Twoje pytanie może świadczyć o tym, że pisałem mętnie i dlatego nic z tego nie zrozumiałeś(założenie hipotetyczne, wiem, że nieprawdziwe, no bo przecież każde dziecko wie, że Balcerowicz ma przesadnie nabożny stosunek do monetaryzmu,roli stabilnosci pieniądza), albo też doszedłeś do wniosku, że mam fiksację na tym punkcie i chciałeś mnie podpuścić, ot, zrobić sobie moim kosztem j…
Sprawa druga: „człowiek”. Chyba dawno nie funkcjonujesz w polskim życiu gospodarczym, stąd niektóre wyrazy nabierające w mowie potocznej nowego znaczenia, niż znaczą etymologicznie, ci już umykają(rozumiem, bo przecież szereg wyrazów staje się po jakimś czasie swoistymi idiomami i nie mam pretensji). W XXIw. w Polsce słowo”człowiek” w tym znaczeniu, jakiego ja użyłem, oznacza zejście (choćby częściowe) z obłoków teorii i otwarcie oczu na skutki zabawy laboratoryjnej w życiu potocznym (ot, taka próba uczestnictwa w gaszeniu pożaru). Zresztą konflikt mentalnościowy pomiędzy teoretykami, a praktykami jest odwieczny i nie rozumiem, dlaczego (chyba) udajesz, że o tym nie wiesz.
16 czerwca o godz. 23:57
Pielnia,
Dlaczego Ty czujesz sie urazony? Wydawalo mi sie, ze to ja przedstawilem inne jeszcze problemy odchodzenia od gospodarki tzw. socjalistycznej, czyli centralnie planowanej, poza hiperinflacja, czyli zalamaniem sie wartosci polskiego pieniadza. W odpowiedzi dostalem opowiastke o pozarze. Ja rozumiem, ze w Polsce o gospodarce w ten sposob niekiedy sie rozmawia, jakby o d-maryni. Ale czy ja zasluguje na takie traktowanie?
17 czerwca o godz. 22:54
Dookoła mnie?