Skrót myślowy - Blog Janiny Paradowskiej Skrót myślowy - Blog Janiny Paradowskiej Skrót myślowy - Blog Janiny Paradowskiej

15.06.2008
niedziela

Minister i jego recenzenci

15 czerwca 2008, niedziela,

0minister450.jpg

Fot. Stefan Maszewski / REPORTER

Każda debata o wotum nieufności wobec urzędującego ministra ma swój rytuał. Z góry wiadomo, że jest to dyskusja polityczna, a nie merytoryczna. Z góry też wiadomo, że minister zostanie obroniony. Nawet SLD w skrajnych sytuacjach, kiedy już nie miał większości, bronił skutecznie ministrów rządu Marka Belki, za którym zresztą nie przepadał, uważając go za rząd za mało partyjny.

Bez emocji oczekiwałam więc na debatę o odwoływaniu ministra finansów Jacka Rostowskiego, nawet biorąc pod uwagę fakt, że spośród członków rządu wydaje się mieć najmniej politycznego doświadczenia i na trybunie sejmowej, skąd leją się fale populizmu człowiek jego pokroju może się zagubić. Dotychczas bowiem minister sprawiał na mnie wrażenie bardzo kompetentnego, ale jednak przybysza z innej planety. Takiego, co gdy wyda polecenie, to uważa, że bez powtórzenia go kilka razy i sprawdzenia zostanie ono wykonane, który jest twardy w sprawach budżetu, ale w wypowiedziach publicznych ta twardość owinięta jest w nadmiar uprzejmości, który rozmawiając z dziennikarzami wydaje się przekonany, że rozumieją jego słowa itp., itd.

Tymczasem na trybunie sejmowej objawił mi się minister polityczny wojownik, i to w bardzo dobrym stylu. Było trochę demagogii i populizmu. A jakże, bez tego nie ma dziś żadnej polityki, ale były też bardzo ważne stwierdzenia o stanie, w jakim zastał finanse publiczne, co jest jego celem. Był po prostu charakter, który sprawił, że nawet Jarosław Kaczyński, który wystąpił w debacie, co ostatnio rzadko mu się zdarza, a więc pokazał, że akurat na tym wystąpieniu mu zależało, został odesłany do kąta. Nie było to łatwe, bowiem PiS grał na miłej dla obywatela nucie: obniżyć akcyzę na paliwa, niech spadną ceny i niech minister przedstawi plan radykalnych podwyżek dla sfery budżetowej, bo przecież skandalem jest, aby nauczyciel zarabiał 1600 złotych. Trzeba przyznać, że trochę się Kaczyński sam podłożył, bo przecież jeszcze osiem miesięcy temu był premierem i jakoś te 1600 zbytnio nie raziło, ale i tak minister finansów okazał polemiczny talent wysokiej próby, co cieszy, bowiem wszelka dyskusja polityczna w Polsce jest tak bardzo spłaszczona, że każdy nowy głos wydaje się ożywczy.

Wydaje się, że ci, którzy wieszczyli szybki koniec Jacka Rostowskiego na stanowisku ministra finansów, będą musieli zmienić typowania, gdyż ma on mocną pozycję w rządzie i – jak widać – także polityczną determinację.

Patrząc na wystąpienia opozycji, w tym słabiutkie Anity Błochowiak, która wyliczała skrupulatnie wzrost cen zapominając o wzroście płac, co osobie, która specjalizuje się w finansach nie przystoi, nawet jeżeli przemawia bardzo polityczne, zastanawiałam się, jak następnego dnia wystąpienie Rostowskiego skomentuje prof. Stanisław Gomułka, główny dziś jego oponent. Stał się on już prawie zawodowym recenzentem ministra i wykorzystywany przez dziennikarzy, jako niezależny i krytyczny autorytet. Otóż, skomentował jak na niego dość powściągliwie, choć oczywiście także krytycznie, nie zapominając podkreślić swojej roli w bardzo wielu sprawach, oczywiście tych, którymi można się pochwalić.

Śledząc wypowiedzi niedawnego wiceministra finansów, zdymisjonowanego w okolicznościach dla niego niezbyt – powiedzmy delikatnie – przyjaznych, mam bowiem nieodparte wrażenie, że ten resort stał Gomułką, a nie Rostowskim. Rostowski był co najwyżej mało znaczącym pomocnikiem w wielkich planach prof. Gomułki reformy finansów publicznych. Jedyna kwestia, o której wyraża się pozytywnie to pogram konwergencji, którego jest autorem, a więc sam siebie krytykować nie może. Jest oczywiste, że dziennikarze Gomułkę pokochali, bo przecież uzyskanie opinii kogoś, kto się z ministrem finansów zgodzi czy dobrze go oceni nie jest atrakcyjne. Atrakcyjni są tylko ci, którzy skrytykują, zwłaszcza w aureoli autorytetu, który prof. Gomułka niewątpliwie ma i na dodatek człowieka, który jeszcze niedawno był w środku spraw. Trudno więc mieć pretensje do dziennikarzy, że mają komentarze jednoźródłowe (choć ten salonik odrzuconych jest nieco większy i można się postarać także o inne opinie), ale zastanawiam się co kieruje samym profesorem. Chęć bycia w mediach? Przekonanie o własnej nieomylności i wyjątkowości własnych recept? Urażona ambicja?

Zawsze fałszywa wydawała mi się sytuacja, gdy ktoś, kto dopiero stracił stanowisko biegł do mediów czy przyjmował każde ich zaproszenie, aby dołożyć swoim byłym szefom. Bycie wiceministrem to jest bycie urzędnikiem państwowym, którego powinny obowiązywać pewne zasady i normy. Kto czytał drugi tom rozmowy przeprowadzonej przez Michała Komara ze Stefanem Mellerem (przy okazji, bardzo polecam), ten łatwo mógł zauważyć, z jak wielką powściągliwością minister Meller wyrażał się o swoich współpracownikach, w tym o następczyni Annie Fotydze, mimo iż z jego merytorycznych wypowiedzi każdy wyciągnie wniosek, że dzieliło ich wszystko (nie tylko poglądy na priorytety polityki zagranicznej czy sposób jej uprawiania, także ocena ludzi itp.). Takie wnioski czytelnik musi jednak wyciągnąć sam, po lekturze, w tekście znajdzie bowiem nieodmiennie jedno stwierdzenie: nie dam się naciągnąć na oceny mojej następczyni. Był w tym konsekwentny, ale jednocześnie w polskiej polityce dość unikatowy. U nas normą jest bowiem rozładowywanie frustracji poprzez publiczne spowiedzi, w których o swoich byłych szefach mówi się źle, a dobrze wyłącznie o sobie.

Gdyby tak u nas utarł się zwyczaj, że kto odchodzi ze stanowiska, zwłaszcza gdy nie jest niepohamowanych fajterem politycznym, przynajmniej przez pół roku nie ocenia, milczy, nie udziela wywiadów, bardzo waży słowa – byłoby to spore osiągniecie kultury politycznej. Po większości polityków takich zachowań się nie spodziewam, po osobach z autorytetem naukowym, ekspertach, takich właśnie jak prof. Gomułka, spodziewałam się zdecydowanie więcej. Myślałam, że zaimportuje nam lepsze obyczaje. Autorytet buduje się także powściągliwością w słowach, nadmiar słów bywa dyskwalifikujący.

***

Spróbuję się częściowo przynajmniej zmierzyć z Państwa korespondencją. Pozwólcie, że najpierw powitam po długiej nieobecności Bernarda, który „wrzucił” nam temat prawie nieobecny na blogu, czyli irlandzkie referendum. Ja też uważam, że nie czas na sztuczki i główkowanie, co zrobić, aby Irlandczycy, tak jak przy okazji Maastricht głosowali raz jeszcze, może rzeczywiście trzeba kilka lat odczekać. Do ewentualnych „sztuczek” przekonuje mnie jednak kilka ważnych dla Polski spraw, na przykład solidarność energetyczna, mimo że jakoś słabo w nią w wydaniu europejskim wierzę. Może jednak warto było spróbować. Prezydenta może nie być, minister spraw zagranicznych faktycznie jest, kwestia wzmocnienia europejskiej obronności nie wydaje mi się pierwszoplanowa.

Denerwują mnie natomiast argumenty, że obywatele powinni traktat znać, nie głosują, bo nie znają. Otóż nie jest możliwe, aby obywatele traktat znali. Powinni znać najważniejsze jego postanowienia i konsekwencje. Wydaje mi się, że w Polsce na ten temat mówi się akurat sporo. Nie można wymagać znajomości technicznego dokumentu od tych, którzy nie znają konstytucji własnego kraju, bo też nie muszą. Ważne, by rozumieli zasady państwa prawnego, a z tym też jest kłopot. I zawsze tak będzie, że argumenty przeciwników, zwłaszcza gdy są kłamliwe, ale wystarczająco populistyczne – znajdą posłuch. U nas przed akcesją też znajdywały. Pamiętamy przecież te strachy, że Niemcy nas wykupią, że Bruksela zajmuje się wyłącznie ustalaniem kształtu i wielkości bananów, że będzie moralne spustoszenie.

Poraj ciekawie pisze o tym, że związek zawodowy Solidarność powinien zrezygnować ze słowa Solidarność w nazwie, gdyż z dawną Solidarnością nie ma nic wspólnego. Rzeczywiście, Solidarność powinna być znakiem chronionym i nie powinna być własnością więdnącego, zaplątanego wiecznie w politykę związku, ale stanu obecnego się nie zmieni. Dawno Wałęsa mówił, żeby zwinąć sztandar oddać go do muzeum, honorować jak należy i maszerować pod własnymi szyldami. Wałęsa mówił bardzo wiele trafnych zdań, ale przeważnie go nie słuchano.

Szestow – ja w ogóle nie rozumiem, dlaczego prezydent nadaje pośmiertnie odznaczenie Agacie Mróz, choć dostrzegam całą skalę tej tragedii. Razi mnie jednak jej nadmierne medialne eksploatowanie, prawie histeria medialna. Ponadto, aby nie narażać się na odrzucenie orderu, to można chyba rodzinę zapytać, czy go przyjmie, jak rozumiem taka jest w ogóle procedura, a przynajmniej powinna być, ale może się mylę. Mam w ogóle wrażenie, że odznaczenia państwowe znów się dewaluują, bo jest ich za dużo i przestają być czymś wyjątkowym. Dziwaczny jest też pomysł wynoszenia Agaty Mróz na ołtarze, to chyba jakaś dziennikarska nadgorliwość i szczęśliwie nikt jej nie podjął. My po prostu w wielu sprawach zatracamy miarę i dobrze, że mąż Agaty Mróz jakoś próbował ją przywrócić, choćby zwracając uwagę na lekarzy.

Nie chcę wracać już do dyskusji o książce o Wałęsie, gdyż zgadzam się z Panem Lulkiem, że to mistrzowska reklama, ale nie mam poczucia – a tak twierdzi apache77 – że znajduję się na szpicy reklamujących. Przeciwnie, raz zabrałam głos i to nie o samej książce. Trudno uciec od tematu, o którym wszyscy dyskutują, bo nie mielibyście Państwo powodu, aby zaglądać na mój blog.

Marius21 uważa, że piszę na zamówienie Palikota(?!), a przy okazji, jak rozumiem, uważa go za głupca. Otóż ja bardzo wysoko cenię inteligencję Palikota i nie zapiszę się do tego stada, które bezrefleksyjnie powtarza, że to błazen. Nie pierwsza to sprawa, w której mam odmienne zdanie, zresztą sporo spośród Państwa piszących na blogu mnie popiera. Może gdyby Palikot coś u mnie zamówił, to bym napisała, ale on chyba już skończył z wydawaniem gazet.

Caramba – nie słyszałam tej wypowiedzi dra Dudka, że IPN może obiektywnie ustalić prawdę o ludziach i wydarzeniach. Jeżeli jest prawdziwa, to znaczy, że grono satyryków nam się powiększyło.

Stauffenbergowi dziękuję za dobre skojarzenie, że w 1968 był Gontarz, a jest Gontarczyk oraz za ciekawą listę nawróconych, którym wybaczono, czyli listę zasłużonych antykomunistów. Dodam do niej jeszcze jedno nazwisko, gdyż ostatnio tę historię mi przypomniano. Otóż niewątpliwie powinien się na niej znaleźć red. Wojciech Reszczyński, który dziś zajmuje jakąś ważna funkcję w mediach publicznych, ale nie pomnę jaką. Otóż w 1988 roku z okazji pierwszej rocznicy powstania „Teleexpressu” zespół został zaszczycony wizytą gen. Wojciecha Jaruzelskiego i Reszczyński wygłosił tekst zaczynający się dokładnie tak:

Panie Generale, jest pan dla nas jak ojciec.

Są świadkowie, bo wielu wtedy zamarło ze zdumienia z powodu tej gorliwości. Potem w trakcie kampanii prezydenckiej Wałęsa – Mazowiecki Reszczyński, już w „Wiadomościach” deklarował, że to Wałęsa jest jak ojciec. Ma więc przynajmniej dwóch ojców, choć teraz chyba ma już trzeciego – Jarosława Kaczyńskiego, ale to jest moje domniemanie. Na tamte ojcostwa są świadkowie.

Eddie, rozumowanie ciekawe, zdolności do przepowiadania przyszłości godne pozazdroszczenia, ale Wałęsa nie wystartuje do prezydentury. Ten czas już się dla niego skończył i zdrowie nie to. Zgoda jednak, że trzeba trwać przy Wałęsie. Ja to robię od lat, mimo wszystkich jego wad, które dokładnie widzę.

Marek Piegus podejrzewa, ze cała heca z książką jest także po to, by pomniejszyć rocznicę Nobla. Ja też tak sądzę. Marianowi Gwiazdorowi dziękuję za przypomnienie historii i ciekawy wpis, ale nie widzę powodu, by Wałęsa musiał chodzić do Canossy. To raczej jego przeciwnicy powinni, jeśli nie ukorzyć się, to zamilknąć. Tak się jednak nie stanie i będziemy mieli kolejne odsłony awantury, choć rzeczywiście rację ma radca, który prostuje, że to nie będzie książka historyczna. Gdyby była historyczna, z dobrym warsztatem, to pół biedy. Ale zaczekajmy, zobaczymy, choć IPN jakoś dziwnie zwleka, czy jeszcze chce podnosić napięcie? Może boją się na razie konkurencji piłki nożnej i czekają na sezon pełnego zainteresowania, bo nic innego nie będzie się działo.

Kilka głosów na temat zmian w konstytucji. Smętny Zyzio, że trzeba zmienić przepis o bezpłatnym szkolnictwie. Jest w ustawie zasadniczej furtka dla prywatnego, bo o nią toczyła się długa dyskusja. Pamiętam, że tę furtkę chciał zamknąć m. in. Ryszard Bugaj, ale jednak została. Zmiany byłyby zapewne potrzebne, jeżeli wejdzie w życie traktat z Lizbony, ale nie bardzo wiadomo, co będzie. W każdym razie uważam, że specjalna komisja konstytucyjna powinna już działać i zmiany przygotowywać bez względu na to, kiedy uda się je przeprowadzić.

Telegraphic observer ma rację, że jeśli ktoś zdobywa ponad 40 proc. głosów, to powinien móc rządzić samodzielnie, ale nasza ordynacja dawałaby szansę (tak myślę, bo dokładnie nie przeliczyłam), gdyby drugie pod względem wielkości ugrupowanie miało dużo mniej głosów niż zebrało PiS w ostatnich wyborach. Bo ordynacja, a raczej system przeliczania głosów na mandaty, premiuje zwycięzcę i różnicę między pierwszym a drugim ugrupowaniem. Pozostaję jednak przeciwniczką jednomandatowych okręgów, choć wybory do Senatu świadczą, że przy takim poparciu, jakie miała PO okręgi jednomandatowe mogą dać większość (ordynacja senacka jest prawie większościowa). Uważam zresztą, że koalicje nie muszą być złe, bo dobrze, gdy partnerzy patrzą sobie wzajemnie na ręce i nieco się hamują. Zobaczymy, jeżeli koalicja PO – PSL się powiedzie, to zostanie przełamana zła koalicyjna passa, bo wszystkie wcześniejsze się rozpadały.

Podobnie jak Quake z ciekawością czekam na werdykt TK w sprawie ustawy o WSI i podobnie jak Lex uważam, że w sprawie czternastoletniej lublinianki Temida jest zupełnie ślepa. Różnicę między częściami Żoliborza, o co prosi Arwark (chyba nie popełniłam błędu), postaram się wyjaśnić. Ja nie jestem z Warszawy, ale ktoś z rodowitych Warszawiaków wyjaśniał mi kiedyś te różnice. Staram się przypomnieć sobie, kto i wtedy raz jeszcze zapytam. Może zresztą ktoś spośród blogowiczów pomoże, bowiem podobno dla Warszawiaków sprawa jest ponoć oczywista.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 112

Dodaj komentarz »
  1. Paradowska i PRAWDZIWI inteligenci.

    Paradowska – reżimowa „dziennikarka” „ślepa” na jedno(?) oko – święcie wierzy, że nadludzka inteligencja umożliwiła jej poznanie prawdy objawionej… Paradowska wie już wszystko i nie ma ch… na Marychę… Zrozumiałe więc dlaczego jednooka puszy się jak paw, nadyma, no i zżyma, na niedorastających jej do piet ciemniaków, tych niedouczonych, bezmyślnych podludzi… na to zapyziałe bydło wywołujące skrajną odrazę, odruch wymiotny u estetów, przedstawicieli tej nowej rasy niemylnych Panów, NADLUDZI, wybrańców bogów…

    Otóż ta wyjątkowo stronnicza reżimowa „dziennikarka”, w zwiastunie reklamującym jej aktorsko-demagogiczne popisy w radio TOK FM… zalicza siebie i myślących tylko tak jak ona… czyli tych jedynie mądrych, bo reprezentujących jedynie słuszną linię partii NADLUDZI, do… PRAWDZIWYCH inteligentów*. – „Prawdziwi inteligenci rozumieją o co chodzi” – stwierdza ta skrajnie stronnicza, pozbawiona odrobiny obiektywności starsza dama…

    PRAWDZIWY inteligent – wykształciuch:
    – Gatunek agresywny, wypierający tradycyjnego polskiego inteligenta.
    – Byt kolektywny, reagujący i działający stadnie.
    – Formalnie wykształcony i rozumujący, w rzeczywistości pozbawiony wiedzy i zdrowego rozsądku. Cechuje się niezależnością myślenia*.

    *Niezależność myślenia.
    – Zbiorowe powtarzanie haseł i sloganów.

  2. „Transformacja.

    – Przerabianie Polaków na Europejczyków.
    – Podatnymi na transformację czyni ich proces ubezwłasnowolnienia.
    – Osiągany jest przez kompleks winy i poczucie niższości.
    – Służy temu pedagogika historyczna, która akcentuje wyłącznie wstydliwe i ciemne strony narodowych dziejów.
    – Pozytywne dziedzictwo winno być albo zapomniane, albo ośmieszone, albo zrelatywizowane.
    – Bohaterowie narodowi są podejrzani.”

  3. „Wydaje się, że ci, którzy wieszczyli szybki koniec Jacka Rostowskiego na stanowisku ministra finansów, będą musieli zmienić typowania, gdyż ma on mocną pozycję w rządzie i – jak widać – także polityczną determinację.”

    *****************************

    Tak, polityczną determinację kontynuacji „osiągnięć” rządów Kaczyńskiego i Millera. Szczerze mówiąc, to jestem ową polityczną determinacją mocno rozczarowany. W porządku, akcyza na paliwa – nie. Ale proszę wskazać jakikolwiek ruch Rostowskiego, który można uznać za zgodny z program modernizacji gospodarki. Rezygnacja z archiwizacji paragonów? Owszem, ale za cenę wymiany wszystkich urządzeń fiskalnych i bez możliwości odliczeń tego zakupu. Zwiększenie limitu do 1200 tys. euro? Decyzja miała wejść do końca 2007, a w połowie roku 2008 koszty pełnej księgowości zostały już poniesione. obserwuję tradycyjną politykę przykręcania śruby.

    W sumie nie jestem zaskoczony obroną ministra Rostowskiego na zasadzie opozycji do PiS. Ale czy można go bronić w inny sposób? Czy celem owej reformy gospodarki, którą wdraża PO, ma być awans ze 126 miejsca w rankingu gospodarek przyjaznych przedsiębiorczości na 124?

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. „Antykomunizm.

    – Jaskiniowy albo zoologiczny. Inny nie występuje.
    – Być może dlatego, że osoby cywilizowane, a więc wyrafinowane, rozumieją, że chociaż komunizm spowodował najwięcej cierpień w historii ludzkości,
    – to sprawa z nim jest daleko bardziej złożona i tylko prostak może jednoznacznie go potępiać.

    – Księgowanie ofiar to rzecz niesmaczna, a rozliczanie komunizmu mogłoby prowadzić do nieoczekiwanych konsekwencji zarówno w Europie, jak i w Polsce.
    – Mogłoby zachwiać hierarchią autorytetów.
    – Dylematy komunistów są więc bez porównania bardziej interesujące niż cierpienia ich ofiar.”

  6. „Autorytet.

    – Osoba, której zdanie zamyka dyskusję.
    – Kategoria intelektualna, moralna i polityczna.
    – Autorytety żyją na salonie. Są obiektem kultu.
    – Nie wolno ich krytykować ani analizować ich życiorysów poza oficjalną biografią.

    – Istnieją osobniki, które nie chcą rozumieć, że stanowisko autorytetów daną kwestię rozstrzygnęło.
    – Może to być spowodowane ignorancją lub złym charakterem, a najczęściej obu przypadłościami naraz.

    – Kwestionowanie autorytetów jest postawą antydemokratyczną.

    – Tę zasadę sformułowało zgromadzone w Klubie „Doświadczenie I Przyszłość” grono autorytetów, które ze względu na bezpieczeństwo (działo się to w czasie krwawej dyktatury Kaczyńskich) pozostało anonimowe.”

  7. A propos Irlandii. UE nie moze juz czekac z reforma struktur i sposobow dzialania. A bedzie musiala z powodu veta Irlandii. Sarkozy, jako szef Unii od 1 lipca, podejmie energiczne dzialania aby wylonic jego ulubione twarde jadro Unii, z Wielka Brytania i Niemcami. Polska musi zrobic wszystko aby zabrac sie z tymi krajami. W przeciwnym razie pozostaniemy na peryferiach. Teraz jest moment do zakulisowych dzialan, ktore musi podjac Tusk. Swietnie, ze zaprosil kanclerz Merkel do Gdanska, bo od niej bedzie zalezalo czy uda sie Polsce wejsc do tego nieformalnego jadra. Sarkozyemu bedzie zalezlo na jednym z nowych krajow Unii w jadrze, bo to switene alibi. Czas nagli, a prezydent mu dzialan nie ulatwi, bo bedzie chcial wyrwac jak zwykle cos dla siebie. Tusk nie moze sie teraz ogladac na prezydenta.

  8. Mała, mało znacząca partia. Na niczym nie znająca się poseł Błochowiak nawet na tle poseł Natali – Świat wypadająca słabiutko cyt. „Patrząc na wystąpienia opozycji, w tym słabiutkie Anity Błochowiak, która wyliczała skrupulatnie wzrost cen zapominając o wzroście płac, co osobie, która specjalizuje się w finansach nie przystoi, nawet jeżeli przemawia bardzo polityczne”. Czy Pani Redaktor ni widzi swojego przechyłu? Po co więc zajmować się tymi niedoukami, po co poświęcać im miejsce na swoim blogu? Przecież (opieram się nie tylko na tym wpisie) wyrasta Pani, obok red. Karnowskiego opisującego trud rządzenia poprzedniego premiera, na czołowego chwalcę obecnego Premiera, obecnego rządu i a jakże min. Vinceta Rostowskiego. Myślę, że jednak nieco dokładniej należy wczytać się w opinie prof. Gomułki a nie bałwochwalczo oceniać nic nie robienie obecnego – jakże wszechstronnie uzdolnionego: bo i polemista, bo i ekonomista, bo… Z innej beczki cyt. za Wiesławem Dębskim, ” politycy rzucili się przywódcom Sojuszu do gardeł. Niesiołowski mówił o stalinizmie i Bierucie, Brudziński bajdurzył jak zawsze, Chlebowski gardłował o wypowiadaniu wojny całemu narodowi przez SLD.” A za coż ci hunwejbinie tak odsądzają od czci i wiary Napieralskiego. A no za to, że właśnie On i SLD chce, aby postanowienia naszej Konstytucji były realizowane w życiu codziennym a nie były li tylko hasłami na sztandarach. Tego powszechnego poddaństwa hierarchii kościelnej nie widzą poltycy jak również dziennikarze przyłączając się do sfory cyt. za prymasem J. Glempem „ujadających kundelków”.
    P.S.
    Bliżnie zwracam uwagę na fakt, że „stalinizm” bo przecież nie komunizm trwał tylko jakiś mały ułamek historii ludzkości i kudy mu z liczbą ofiar do feudalizmu czy kapitalizmu. Dlaczego Blizna zapomina o tym powszechnie znanynm fakcie. Ofiary stalinizmu policzono a dlaczego nie policzono do tej pory ofiar kapitalizmu? Czy dlatego, że ofiary głodu, przemocy nadal są i są ogromnie. Czy dlatego, że stoją za nimi ogromne i silne państwa i super majętni ludzie i posłuszne im media?

  9. Jednym okiem oglądałem wczoraj Wielki Koncert w Opolu, gdyż nie przepadam za tego rodzaju fetami, a robiłem to tylko z powodów nostalgicznych. Zwrócili moją uwagę prowadzący dowcipnisie: Piasecki i Rewiński. To jest przykład chamskiego upolitycznienia nawet zwykłego koncertu, jego dowcipy o PO były żenujące.
    I to pokazuje, jak uPiSowiona jest Telewizja. Kto występował jako dyrektor Polonii? Agnieszka Romaszewska-Guzy – córka Zbigniewa Romaszewskiego.

  10. Do Blizny vel Bałwana!

    Musiałoby się uaktywnić jeszcze pięciu Stalinów, żeby komunizm chociaż zremisował – w ilości zamordowanych – z twoimi idolami z przenajświętszego kościoła katolickiego. No, ale „Nasz Dziennik” nie „przerabia” tych tematów.
    A jeśli chodzi o autorytety, to zgadzam się z tobą w 100%. Można je krytykować, n.p. J.P.II cudakiem był (od cudów).

    Założę się z Panią Redaktor, że ten Blizna to któryś z tych niedocenianych powszechnie „ałtoryretów” :właśnie, Reszczyński, Wolski, albo sam bojownik o wolność i demokrację Waldek Lysiak.

  11. Wcale nie jestem przekonany do obecnego ministra finansów. Nadal twierdzę, że mógł ze spokojem sumienia znieść podatek Belki. Ówże podatek – w moich oczach – największym idiotyzmem jest i basta. Akurat zżera wszelki zysk od lokat i obligacji, jeśli uwzględnić inflację. Opodatkowana winna być co najwyżej gra na giełdzie w celach gospodarczych i to podatkiem dochodowym, a nie oszczędnościowe lokowanie wolnych środków. Ministrami finansów nadal są ludzie o wyobraźni głównego księgowego, a nie twórcy sukcesu gospodarczego.

  12. Blizna,

    cierpisz za zbyt wiele spraw, jak biedny Konrad u Słowackiego. Jeszce trochę, aTwój potencjał, i Twoje szcere zaangażowanie mogą ulec bezużytecznej zagładzie. Byłaby to na pewno wielka szkoda dla wielu, którym Twoje myśli mogłyby uczynić dużo dobra. Zaczynają Ci wyrażnie puszcać nerwy, a zło jak widzisz nie znika. Żeby cokolwiek zdziałać, trzeba zacząć od siebie. Prawdopodobne jest, że gdybyś tylko zechciał, łatwo osiągnąłbyś pozycję autorytetu, a wtedy niejako wbrew dzisiejszemu sobie, wygłaszałbyś swoje znakomite opinie, i wszystko mocą Twojego autorytetu natychmiast by się stawało.
    Nie jestem znawcą dusz, ale lekkie rozgoryczenie, jakie się u Ciebie wyczuwa, można zgubić na zielonych łączkach. Za chwię wszak listopad, a wtedy.. byle do wiosny.
    Trzymam kciuki, za ideę-Blizna-przyszłym naszym autorytetem. Jako maksymalista, chciałbym napisać Wielkim Autorytetem, ale na dzisiaj jeszcze się powściągnąłem.

    Eddie

    P.S. Gdybyś uznał, że osiągając pozycję autorytetu , uzyskałbyś faktyczną moc sprawczą, to pozwalam sobie zasugerować, że mógłbyś zacząć od małego testu na poprzepraszanie wszystkich, których COŚ Ci kazało poobrażać.
    Jeśli tego progu nie uda Ci się przejść, to zasiejesz u mnie zwątpienie w Ciebie.

  13. Nie mogę odnieść się do meritum wystąpienia ministra, bo nie znam się na ekonomii. Mogę jednak, z duuużą ulgą, odnieść się do stylu w jaki minister swoje poglądy prezentował. I tak, jak p. Tusk ogromnie zyskuje dzięki porównaniu z p.J.Kaczyńskim, tak prof.Rostkowski bardzo korzystnie wypadł w porównaniu z powszechnie uprawianym stylem wystąpień.

  14. @Torlin
    Rozumiem, że bardzo podobało, by się tobie jakby powtarzali rozmaite tefaueny i polsaty nasmiewając się z Kaczyńskich…Bardzo Cię ubodły nie ich dowcipy o PO lecz fakt, że widownia znakomicie to czuła i smiała się z miłościwie nam rządzących nie dlatego, że taka jest polityka Waltera z Solorzem tylko dlatego, że dowcipy były po prostu śmieszne. Opolszczyzna glosująca na PO smieje się teraz z nich i ma ku temu powody. Inwestycje obiecane za rządów poprzedniego Min.Infrastuktury zostały wycofane przez nowych (m.innymi przeciwpowodziowe!). Teraz zaglosują inaczej. Już ich media nie nabiorą jak dotychczas.

  15. Blizno:
    Jakbyś przyjął polityka, który pytany o swoją postawę ideową mówił, że jest antynazistą; który szukałby wciąż okazji by wcisnąć szpilę nazizmowi, który by wspierał programy potępiające Polaków mających nazistowskie słabości (teraz, czy kiedykolwiek w przeszłości), bądź choć trochę do nich podobne, nacjonalistyczne, czy choćby odwołujących się do interesu narodowego, itp.?

    Zapewne nie traktowałbyś go poważnie, nawet zgadzając się, że nazizm to zło. I taki jest właśnie problem antykomunizmu — nie reprezentuje on sam w sobie żadnych wartości (politycznych, etycznych, itp.), w żaden sposób nie odnosi się do bieżących problemów Polski. W przypadku małych grupek ostrzegających przed totalitarnym niebezpieczeństwem można by go uznać za pożyteczny czynnik w demokratycznym państwie, swoisty hamulec bezpieczeństwa przed potencjalnie niebezpieczną tendencją. Gdy jednak stanowi usprawiedliwienie i sztandar tak wielu polityków, staje się wręcz wartością negatywną, dowodząc jedynie obsesji swoich wyznawców i sprowadzając na manowce debatę publiczną.

    PS. Co pisałem odnosząc się z sympatią do antynazistów. Tyle, że ani PO, ani PiS nie deklaruje się jako partia antynazistowska; tak też prawdopodobnie żadnemu politykowi startującemu w wyborach prezydenckich nie przyszłoby do głowy powiedzieć: „Jestem antynazistą”, a żadnemu ministrowi spraw zagranicznych swoją posiadłość określić jako obszar „zdenazyfikowany”. I tu właśnie tkwi różnica.

  16. Pani Redaktor! Podzielam Pani zdanie co do talentów i manier ministra finansów. Natomiast pozostaje pytanie jaką strategię finansową wobec wyzwań i zagrożeń przyjął? przyjmie? Rząd? Nie jest to pytanie tylko do ministra finansów. Ale odpowiedzi należy oczekiwać bo strategia sikawki w dłuższym okresie ograniczy znacznie szanse jakie stworzyło wejście do UE (nie mówiąc już o zniesieniu podatku Belki). Pozdrawiam.

  17. Jacek Rostowski jest rzeczywiście kompetentnym ministrem finansów. Ale to nie wystarczy. Ta ekipa, której szef – tak wsród premierów różnych krajów bywa – jest ekonomicznym ignorantem, nie ma swojego Balcerowicza, Belki, czy Hausnera. I to coraz bardziej widać.

  18. Torlin! Ty naprawdę oglądałeś Opole? Ja zajrzałam na koncert Maryli, stwierdziłam, że nagłośnienie jest fatalne i solistki, praktycznie nie słychać. Zajrzałam jeszcze na kawałek Bajmu, ale dalej już nie. Scenografia kiczowata, nagłośnienie takie se… w sumie szkoda czasu. Z radia dowiedziałam się o wpadce z Cerekwicką :(((
    I to z mojego abonamentu. Żenada.
    Eddie – jesteś zachwycający:!:

  19. georg kogut, przeczytaj to co niżej a następnie zerknij w lustro a być może zrozumiesz, że bezmyślne kalkowanie haseł i sloganów powinno uwłaczać nawet przeciętnemu nadętemu bufonowi któremu totalitarne media wyprały mózg…

    PRAWDZIWY inteligent – wykształciuch:
    – Gatunek agresywny, wypierający tradycyjnego polskiego inteligenta.
    – Byt kolektywny, reagujący i działający stadnie.
    – Formalnie wykształcony i rozumujący, w rzeczywistości pozbawiony wiedzy i zdrowego rozsądku. Cechuje się niezależnością myślenia*.

    *Niezależność myślenia.
    – Zbiorowe powtarzanie haseł i sloganów.

  20. 2. Polska pierestrojka

    Media, uniwersytety, najważniejsze instytucje opanowane są przez ludzi jednej opcji, tych którzy dzięki polskiej pierestrojce mogli dalej zachować ciągłość władzy i legalny dostęp do wielkiej kasy, a nad tym wszystkim pełną kontrolę sprawują medialni potentaci którzy mogą prać mózgi ludziom na okrągło przez 24 godziny/dobę.

    Nikt nie jest w stanie wygrać z taką potęgą której mógłby pozazdrościć nawet Goebells.

  21. 3. Polska pierestrojka

    Tylko idiota albo skrajne podły i obłudny człowiek może napisać, że blogerzy popierający PiS to cyniczna grupa interesu. A coś takiego napisał w swoim blogu Jerzy Marek N.

    Bo tylko skrajny idiota, lub człowiek niewyobrażalnej podłości może sugerować że ci ludzie wyrzuceni na margines, poniżani i wyśmiewani, straceńcy w przegranej walce, mogą liczyć na coś więcej niż kopniecie w tyłek przez prawdziwych władców uważających się za nieomylnych Nadludzi.

    Władców którzy dzięki pierestrojce polskiej zachowali władze, wpływy, przywileje, a jednocześnie weszli w posiadanie ogromnej kasy dzięki uwłaszczeniu się na majątku narodowym.

  22. Pani Redaktor ! Nic już nie rozumiem ze sprawy Mazura. W ubiegłym roku Sąd w USA uznał dowody z wniosku ekstradycyjnego za niewiarygodne. Dość szczegółowo uzasadniając odmowę wydania Polsce Mazura. Minister Cwiąkalski mówi że nowych dowodów nie ma a przygotował akt oskarżenia przeciw Mazurowi. Sprawą epatowano Nas z przytupami rok. To o co chodzi ? Były dowody tylko zle Ziobro z Kaczmarkiem prowadzili sprawę? Należy to wyjaśnić bo chodzi o zabójstwo Komendanta Policji!

  23. 1.Tragedia solidaruchów

    Tragedia znacznej części solidaruchów polega na tym, że wykorzystanej, zgwałconej kobiecie usiłuje się nadal wmawiać, że gwałtu dokonano dla jej dobra…

    i że dzięki temu heroiczemu aktowi nagle zło cudownie przemieniło się w czyste dobro… że zła komuna upadła w 1989r i nie ma po niej żadnego śladu…

  24. 2.Tragedia solidaruchów

    Twierdzę, że po prostu komusze syny bardzo chciały uwłaszczyć się na majątku narodowym… Posiadanie władzy nad sercami i duszami ludu ukochanego już nie zaspokajało ich ambicji… potrzebowali jeszcze KASĘ, wiec postanowili zawłaszczyć majątek narodowy, oczywiście zgodnie z prawem… Tego cudu można było dokonać tylko czyimiś rękoma… rękoma Solidarności… i właśnie tu nastąpiła ta nieprawdopodobna manipulacja, przekręt na światową skalę…

    Komusze syny uznały, że dzięki odpowiedniej manipulacji można mieć wszystko… zawłaszczyć legalnie majątek narodowy i jednocześnie przejąć po rodzicach pełnie władzy nad sercami i umysłami ludzi… Dlatego szybko przechrzcili się porzucając kremlowskiego boga…

    Stad ta shizma w komuszej rodzinie, rokosz potomków największych ludobójców w dziejach świata… i dzięki tej sztuczce udało im się zawłaszczyć wszystko na lokalnym rynku, z realną perspektywą zostania prawdziwymi panami świata bez uciekania sie do globalnej zbrojnej konfrontacji… do której dążyli ich rodzice…

  25. 3.Tragedia solidaruchów

    Tacy cwaniacy jak ojciec Michnik i spółka… szybko zorientowali się, że nieomylny bóg ich rodziców rezydujący na Kremlu przegrywa z kolejnym nieomylnym lewackim bogiem, tym razem rezydującym w brukselskim Olimpie…

    Dostrzegli pojawiającą się szansę, że można mieć znacznie więcej niż to o czym marzyli ich rodzice… czyli posiąść władzę ABSOLUTNĄ oraz dodatkowo mieć KAPUSTĘ…

    Zaś władzę nad sercami i umysłami ludzi mogły im zapewnić tylko media dzięki którym mogliby na okrągło, codziennie, przez 24h/dobą prać bezkarnie ludziom mózgi. I co ciekawe, pomimo, ze mają w swych brudnych łapach przeszło 95% rynku medialnego to ciągle mało tym totalitarystom… Z całą bezwzględnością zwalczają wszelkie niezależne jeszcze media i ludzi inaczej myślących…

  26. 1. Polska pierestrojka

    Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego media potrafią wylansować na gwiazdę nawet ostatnią miernotę. Dochodzę nawet do wniosku, że realną władzę w kraju ma ten kto ma media w swoich rękach. Ale nawet i tu, jeśli chodzi o media, ważny jest ten kto pociąga faktycznie za sznurki a nie figuranci.

    Ludzie z reguły widzą tę pozorną władzę i do niej mają pretensje, a przecież nawet najgenialniejszy wódz nie wygra żadnej bitwy gdy będzie zmuszony dowodzić wojskiem wroga. A w dokładnie takiej sytuacji był Ziobro. Musiał dowodzić wojskiem wroga, więc musiał przegrać. Podobnie jest z mediami publicznymi.

  27. 90% dziennikarzy poparło PO w ostatnich wyborach.

    Obdarzenie partii politycznej takim zaufaniem przez tą grupę zawodową przekroczyła nawet marzenia politruków byłej PZPR.

  28. Dziennikarze reżimowi o mentalności dworskiej gnidy.

    Praktycznie wszyscy dziennikarze jak jeden mąż liżą z wielkim zapałem tyłek nowej i jedynie słusznej władzy. Postępują zresztą dokładnie tak samo jak znani politycy którzy przez dwa lata pluli jadem nienawiści w mediach zachodnich na Polskę, na demokratycznie wybrany rząd, byleby tylko przypodobać się nowemu bogu rezydującemu w Brukseli.

    Pod tym względem ci ludzie o mentalności dworskiej gnidy niczym nie różnią się od swych rodziców którzy podobnie jak oni, też lizali tyłek swemu bogu… z tą różnicą tylko, że bóg ich rodziców rezydował na Kremlu. To skażenie genetyczne.

  29. Niesamowicie wkurza mnie obłudne twierdzenie, że Polskie Radio, TVP są w rekach PiS.

    By PiS mógł realnie przejąć te ośrodki medialne musiałby wywalić na bruk prawie wszystkich, czyli co najmniej kilkanaście tysięcy ludzi. Całą tę lewacką mafię która pracuje w mediach publicznych, a następnie obsadzić swoimi ludźmi.

    I tu powstaje zasadnicze pytanie, zakładając, że jakimś cudem udałoby się ich zwolnić łamiąc przepisy. Skąd wziąć swoich ludzi gdy Uniwersytety opanowane przez lewacką mafię produkują na potęgę wypranych z mózgów dyspozycyjnych piesków? A tzw kadry elyty dziennikarskiej zdobywają szlify pod czujnym okiem ojca Michnika?

    Wiec przestańcie obłudnicy lać krokodyle łzy, bo dobrze wiecie, że to wy realnie macie w swych łapach praktycznie wszystkie media w Polsce! I te publiczne i te prywatne! I to wy bezkarnie pierzecie ludziom mózgi na okrągło przez 24h/dobę każdego dnia już od chwili narodzin każdego człowieka!

    I nikt inny tylko wy, obłudni, dyspozycyjni reżimowi dziennikarze pozbawieni zasad, honoru, etyki dziennikarskiej stosujecie metody Geobellsa by całkowicie otumanić ludzi, serwując im na okrągło tę opiumową papkę medialną!

  30. Media. Wszechwładza mediów.

    O tym co i jak myślimy, robimy, mówimy, kogo kochamy a kogo nienawidzimy, jak sie ubieramy, jak i z kim sie kochamy itp, itd… o tym w zdecydowanej większości przypadków decydują media, czyli potentaci medialni… prawdziwi władcy świata, mający nieograniczony dostęp na okrągło do naszych serc, dusz i umysłów…

    To oni decydują kogo zniszczyć a kogo wynieść na piedestały… to oni potrafią wykreować Dyzmę, zbrodniarza, czy świętego… w zależności od kaprysu… nie my… oczywiście nie mowie o wyjątkach…

    Klecha, który może tylko raz w tygodniu, w ciągu kilku minut podczas kazania coś tam poszwargotać… nie ma najmniejszych szans wyprać mózgi ludziom tak jak piorący przez wszystkie dni w roku, przez 24h/dobę lewaccy totalitaryści medialni którzy opanowali praktycznie caly medialny rynek w europie…

  31. Nie dyskutujcie z Blizną. On karmi się Waszym zainteresowaniem. Zamienił blog Pani Janiny w śmietnik.

  32. Debaty sejmowej nie miałem okazji oglądać i żałuję. Grają mi na nerwach ci, którzy mówią „ja tego w ogóle nie oglądam,” „żal czasu,” „niech sami siebie oglądają” itd. Jak nie oglądają to skąd wiedzą, że nie warto?

    Trzeba oglądać po pierwsze po to żeby wiedzieć, po drugie bo to po prostu jest ciekawe, to kłębowisko ludzkich emocji, postaw, ambicji – samo życie.

    I jeszcze trzeci powód: za każdym razem kiedy przysłuchuję się debacie sejmowej, czasami senackiej, zdumiony dostrzegam paru ludzi kompetentnych i rzeczowych. Są tacy. Po prostu obiegowa opinia o politykach – jak każde inne generalizowanie – upraszcza i wrzuca do jednego worka wszystkich jak leci.

    Tymczasem w drugim szeregu są ludzie mniej znani właśnie dlatego, że ich wadą jest wiedza. Takie osoby nie sprawdzają się w telewizyjnych i radiowych pyskowiskach. Zamiast się drzeć i opluwać oponenta zaczynają mówić na temat, co u redaktora prowadzącego audycję wywołuje przewracanie oczami i pełne zniecierpliwienia uwagi.

    Co za czasy! Zrobiło się tak, że tylko bezpośrednie relacje z parlamentu i doroczna nagroda Polityki dla najlepszego posła pozwalają wyłuskać z tłumu osoby wartościowe i mieć nadzieję, że ten kraj to jednak nie jest kompletne Chamowo.

  33. Dobry artykul ,
    komentarze ludzi …powiem jedno, bez komentarza .
    Moze sprobowac ostrzej ? dosadniej ….

  34. Ale się facet rozkręcił. Ciekawe, czy w podręcznikach do psychiatrii można znależć opis takiej jednostki chorobowej, której nosicielem (to niestety jest zarażliwe) okazuje się ten nieszczęsny potępieniec?
    Idiota? Ale też godny podziwu – media wyprały wszystkim mózgi, a on się nie dał . Zuch.

  35. Mamy festiwal Blizny – ratuj się kto może.
    Nelu!
    Nie oglądałem Opola, bo to nie jest muzyka z mojej bajki, ale przyznaję, że puściłem telewizor na legendy, jak już napisałem – z powodów sentymentalnych. Ja zresztą często tak „oglądam” telewizję, że telewizor gra w jednym pokoju, a ja siedzę i pracuję przy komputerze w drugim pokoju, jak ja go nazywam – komputerowym. Ja muszę przyznać, że tak „oglądam” seriale, filmy, które znam, programy publicystyczne, typu „Europa da się lubić” – traktuję to trochę jak radio. Wstaję i podchodzę jedynie, jak coś mnie zaciekawi.

  36. Z pewna taka niesmialoscia… czy daloby sie wprowadzic jakowys limit na ilosc postow od 1 osoby? (uwzgledniajac cookie zeby zmiana nicka nie pomogla…)

    Pozdrawiam Pania Gospodarz, uklony

  37. Nela,

    Dziękuję za piękny komplement. Nie będę się wcale krygował. Załączam go do stałego arsenału na wszelkie sytuacje życiowe. Jakby co, to przepraszam , ale Nela powiedziała o mnie coś Takiego… i już.

    Serdecznie pozdrawiam,Eddie

    Bruzda,

    możesz zielone łączki skreślić z życzliwych Tobie porad. Ty jesteś znacznie bardziej zaawansowany, aż tak, gdzie moja wiara w Ciebie już nie sięga.
    Tymniemniej pozwolę sobie zauważyć, że nadużywając miejsca i wszelkich przyzwoitości, dając tyle „eksresji”, powinieneś przynajmniej podpisywać się własnym nazwiskiem. Jeśli Twoje wpisy firmuje jakaś tchórzliwa cywilnie Blizna, to Twój honor, człowieka , który mógłby odważnie głosić swojeBaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo!!!!!!!!kontrowersyjne poglądy/forma i treść/ całkowicie na tym/tej Bliżnie traci.

    Eddie

    Do Moderatora blogu,

    Szanowny Moderatorze, czy ja żle oceniam sytuację, że niejaki/niejaka Blizna uprawia dzisiaj sabotaż na blogu. Nie znam reguł tego blogu, jednak precedens Blizny, w moim odczuciu wymaga oceny i interwencji.

    Pozdrawiam, Eddie

  38. Do poprzedniego wpisu. W nałówku , gdzie zwracam się do „Blizny” napisałem „Bruzda”

    Przepraszam,Eddie

  39. Pan (i) Blizna – proszę przenieść swoje frustracje na inne łamy. Mamy tu różne poglądy ale raczej zdrową psychikę. Ogromnie trudno ignorować 30 obłąkanych tekstów jednej osoby. Najuprzejmiej proszę zmienić okolice , klimat i towarzystwo.

  40. Bliznie! (ktöra jest nie do zagojenia!)
    A zazdrosc zzera, zzera… gdy samemu nie udalo sie znalesc w zadnej
    grupie. Wyrzucony, odepchniety przez wszystkich, na sile wylewa na wszystkich forach swoje falszywe lzy i zale. Nie potrafi, a jest przeciez
    inteligentnym facetem, przywolac zadnym gestem chociaz jednego
    czlowieka, ktöry okazalby mu gest przyjazni, zrozumienia, czy cho-
    ciazby minimum akceptacji jego politycznej „zygoty”
    Wiec uprawia ten swöj wylew zalöw na blogu, bo to jedyne miejsce gdzie
    moze bezkarnie to jeszce robic. On doskonale wie, ze nikt nigdzie by go nie sluchal dluze niz 1 min.(wystarczjacy czas aby skonczyc sluchania
    tego „belkotu”), poniewaz dewiacja z powodu niewlasciwego w jego
    opini biegu historii, uczynila mu taka „krzywde”!
    Jak walczyles z komunizmem w latach 45-80 Blizno?! Udowodnij to
    na tym blogu. Udowodnij jak bardzo lzyles swoimi tekstami na „te”
    lewicowa JP na ktöra rzygasz tak nienawistnie. Uzywasz tak niecnie
    wulgarnych i obrazliwych slöw wobec innych ludzi, ze trudno mi sobie
    wyobrazic ze kolo ciebie stoi chociaz jeden czlowiek, ktöry möglby
    nazwac cie przyjacielem. I to jest twoim majwiekszym dramatem,
    z ktörym bedziesz sie musial zmagac do konca zycia.
    Bo nie ma mozliwosci budowania swojego autorytetu o jakim marzysz,
    nie majac przy sobie bliskich, przyjaciöl i akceptujacych siebie ludzi.
    Dlatego zostaniesz sam do konca, przegranym, odrzuconym i jedynym
    sladem po sobie zostawisz te lekcewazace i obrazliwe innych slowa,
    ktöre szybko zostana uznane przez innych jako przypadkowo
    „rozlanym atramentem”, wiec arkusz do kosza.
    Tak wiec twoja (specjalnie z malej litery) rana ngdy sie nie zagoi,
    uzywanie nawet nicka „Blizna” uwazam za naduzycie.

    PS: Czytam Polityke od 1962 roku (mialem 12 lat!), wielu „Bywalcöw”
    pisalo, wielu dziennikarzy oddalo swoje mysli w artykulach Polityki, aler zeby wmawiac ludziom dzisiaj ze czytajac wtedy teksty D. Pasenta,
    KTT, Stommy. J. Paradowskiej i wielu, wielu innych bylo jakims nakla-nianiem lub propagowaniem do uwczesnego „komunizmu” moze möwic
    tylko jakis „autorytet” z Tworek Ale przezorny i nauczony kopniakami
    Blizna nigdy nie poda nam swojego adresu.
    „A lözka stoja, stoja….” panie „Blizna”!
    PS2: Pani Janino P! Czlowiek jast albo………albo……….!
    Serdecznie pozdrawiam z Helsinek, po 35 letniej emigracji.
    Zycze Pani jescze wiele „rezimöw” przez ktöre Polska musi przejsc
    aby przylaczyc sie do tej umiarkowanej, racjonalnej i rozsadnej
    doswiadczeniami zachodniej Europy. Oby kazdy „rezim” dla Pani
    mozliwosc uzycia „piörem” swojej finezji, ostrego humoru, brawurowej
    iluzji i ostrego slowa gdy to jest konieczne. Dziekuje za te lata!
    Jestem w kraju 7-9, czy przewiduje Pani jakies spotkania na linii:
    Gdansk, Kolobrzeg, Wroclaw (prawie caly kraj…)?
    Serdecznie pozdrawiam!
    sc

  41. Blizna rzeczywiście dostał jakiejś dziwnej manii…
    Zmęczy się i przestanie. To nie może długo trwać, baterie się wyładują.
    Marku Piegusie! Obrady sejmu, jeśli akurat czas pozwala, to ja oglądam, bo lubię wiedzieć, co się dzieje w parlamencie i wrażenia mam podobne do twoich. Najbardziej widoczni są nie ci, co naprawdę mają coś do powiedzenia. A Opola nie oglądała, bo zajrzałam raz i drugi i stwierdziłam, że nie warto. Nie można więc powiedzieć, że nie wiem, co straciłam. Próbowałam, nie wytrwałam. Telewizor mam po to, aby mi dostarczał wiadomości, lub rozrywki. Jeśli nie dostarcza, to mam taki guziczek i go ciach!
    ;
    Eddie! No wiesz… Zarumieniłam się i robię dyg…

  42. Szanowny „Eddi”,(no, wreszcie przewinąłem „bliznę” do końca) trochę cię podziwiam,trochę zazdroszczę, że jesteś taki cwany: z dziubków jecie sobie z „Magrud”, a na drugą rękę (jak „Magrud” nie widzi)podrywasz””Nelę”, a Ona jest tym- jak widać-zachwycona. Ty masz w sobie coś,co za coś ty w sobie takiego masz?, podziel się tą wiedzą (umiejętnościami) z kolegą,nie bądź egoistą.

    A jeśli chodzi o min. Rostowskiego: nie mam nic przeciwko miemu, jako ekonomiście- teoretykowi, ale ten cały rząd z premierem na czele wyczerpuje już moją cierpliwość, no bo jak długo jeszcze będzie jechał zbierając punkty wyłącznie na krytyce kaczyzmu. Przecież oni NIC nie robią!!! To jest wprawdzie dość sympatyczne (w przeciwieństwie do kaczyzmu), ale wyłącznie gadulstwo. Największy mój zawód, to Pawlak; dużo się po nim spodziewałem, a on nie istnieje; zresztą cała sfera gospodarczo-ekonomicza, cała makroekoekonomia zarówno bieżąca, jak i strategiczna leży; skarb państwa, m.finans.,min. gosp.,transport i infrastruktura… nikt tego nie spina, nikt nie koordynuje, nie ma żadnych programów, ot,takie bieżące urzędolenie. Od początku nie miałem zbytnich nadziei, bo za dużo orłów tam nie było widać(na Pawlaka liczyłem), ale rzeczywistość jest żenująca, choć mniej straszna, niż kaczyzm. O pani Kopacz nie wspominam, bo ona akurat mnie nie zaskoczyła; przypominam sobie taki a”propos dowcip, jaki powtarzano niegdyś w jednym z miejsc mojego zatrudnienia; lekarzem zakładowym był sympatyczny lekarz o nazwisku Wilk. Mówiono:”jeśli chcesz pożyć jeszcze lat kilka, nie lecz się u doktora Wilka”. Wypisz, wymaluj: pani minister Kopacz.

  43. Z przyjemnością w ramach luzów czasowych przeczytałem po raz n-ty „Trylogię” i pozostaję dalej pod wrażeniem znawstwa duszy polaka naszego noblisty.
    Prywata pod przykrywką patriotyzmu, wielkie słowa – małe czyny, dorabianie ideologii do prywatnych geszeftów, chciejstwo, brak perspektywicznego myślenia, nienawiść do innych nacji, wyznań, poglądów…..
    To była obowiązkowa lektura naszego pokolenia.
    Jaki ślad w naszym myśleniu o świecie zostawiła?………
    Romantyzm czy pozytywizm-postawiłem kiedyś pytanie {bez odzewu zresztą}

    Kapitan Ramius w „Polowaniu na czerwony październik” zastanawiał się jaka jest różnica między wschodem a zachodem.
    Doszedł do wniosku że podstawowa to możliwość wyboru……….
    Począwszy od rodzaju płatków śniadaniowych, papieru toaletowego, a skończywszy na marce samochodu, gubernatorze i prezydencie.
    Może nie umiemy – mając ograniczone doświadczenie -jeszcze wybierać?
    Może demokracji trzeba się nauczyć?
    I z tego się biorą nasze wędrówki od ściany do ściany?

    W starym testamencie napisano że Bóg dał człowiekowi wolną wolę.
    Dlaczego państwo usiłuje ją ograniczać?
    Nie tylko aborcja „za darmo” jest niedostępna.
    Wasektomia też jest karalna!!!!!

    W sprawie naszego ulubionego K.K- a może-KKK
    http://www.matka-kurka.net/post/?p=1439 wyczerpuje moim zdaniem temat.

  44. Czy ktoś czyta wpisy „Blizny” ? Psy szczekają a karawana idzie dalej!!!!
    Taki jest mój komentarz do wszystkich blizn i braci jednojajowych.

  45. Blizna jest przykładem przedstawiciela chorej z nienawiści polskiej prawicy.
    Jednocześnie jest klinicznym przykładem chama, który nie proszony przychodzi do cudzego domu, ubliża gospodyni i jej gościom.
    Normalnie taka sytuacja jest nie do pomyślenia, ponieważ byłby natychmiast wyrzucony na „zbity pysk”. Anonimowosć na blogu pozwala każdemu tchórzowi na takie zachowanie. A może on jest tylko chory?

  46. Pozwolę sobie dla ogólnego odprężenia skupić się na czymś bardziej przyziemnym i zapewne mniej interesującym niż polityka, to znaczy na Żoliborzu.

    Żoliborz jest niezwykły i jedyny w swoim rodzaju, a przejawia się to między innymi w tym, że oboje Państwo macie rację. To prawda, że różne są rejony Żoliborza i różni są jego inteligenci. Jednocześnie to prawda, że Żoliborz jest wymieszany i wieloznaczny.

    Podstawowy podział jest czysto geograficzny, ponieważ przez środek dzielnicy biegnie trasa szybkiego ruchu. Wszystko na południe od niej to Stary Żoliborz, przez lokalnych snobów uważany za jedyny słuszny. Nazwa myli, dlatego że niektóre osiedla na północy, czyli na Bielanach, również pochodzą z lat 30. Ja jestem ze Starego Żoliborza i mam nadzieję, że się już stąd nie wyprowadzę. Jednak oczywiście nigdy bym nie powiedział, że Bielany są gorsze, choć niewątpliwie duch miejsca jest tam inny. Trochę im zazdroszczę, bo mają własny las, a ich odcinek Wisły jest całkiem dziki. My za to mamy dużo małych parków i Cytadelę.

    Stary Żoliborz dość precyzyjnie dzieli się na mniejsze części. Jest Żoliborz Oficerski, Żoliborz Dziennikarski, Sady Żoliborskie i tak dalej. Można się łatwo zorientować w tym, która część jest jest która, ponieważ każda z nich jest utrzymana w spójnym stylu architektonicznym i te style nieco różnią się między sobą. Z tego poniekąd wynika też podział społeczny, bo oczywiście troszkę inne towarzystwo mieszka w przedwojennych piętrowych willach z własnymi ogrodami, a inne w zaniedbanych, bo nieremontowanych chyba od przedwojnia koloniach robotniczych.

    To wszystko jest bardzo wymieszane. Często wystarczy przejść na drugą stronę ulicy i już się jest w zupełnie innej zabudowie. Przy tym prawie nie mamy na Starym Żoliborzu typowych powojennych blokowisk i to wszystkim tutaj bardzo służy, choć na co dzień się tego nie zauważa. Żoliborz budowano w latach trzydziestych XX w., kiedy to uważano, że budynki powinny mieć proste formy i rozległe podwórza.

    Żoliborz nie jest dzielnicą „inteligencką”; mieszkają tu obok siebie pracownicy umysłowi, nuworysze, robotnicy i dżentelmenelowie. Dzieci tych wszystkich ludzi chodzą do tych samych szkół, a przynajmniej chodzili „za moich czasów”, to znaczy w pierwszej połowie lat 90. Pamiętam, że w mojej klasie była bardzo duża rozpiętość zamożności i pochodzenia, jak również że nikt nie zwracał na to większej uwagi. Gdy w ósmej klasie kolega mieszkający w dwupiętrowym domu z prawdziwym basenem urządził urodziny, to zaprosił całą klasę i cała klasa przyszła, i wszyscy świetnie się bawili, włącznie ze mną, mimo że miałem za dobre stopnie i przez to nikt mnie nie lubił.

    Oczywiście, jak to w latach 90., miejscowa gwardia Tradycji, czyli parafia p.w. St. Kostki (kiedyś działał w niej Popiełuszko), wojowała zażarcie z miejscową awangardą Postępu, to znaczy m.in. z moją mamą. Mamie nie przeszkadzało to jednak drzeć kotów z pewną niezwykle postępową panią redaktor od Prószyńskiego, która, jak na gust mamy, hołdowała zbyt radykalnej koncepcji szkolnictwa. Z kolei moja nauczycielka religii miała na głowie burzę pomarańczowych loków, paznokcie pomalowane w czarne groszki i twierdziła, że kiedyś pracowała jako detektyw. W mojej szkole urządzano obchody ku trzem czciom: rekolekcji, Powstania i UE, która chyba wtedy jeszcze nazywała się EWG.

    Na Mickiewicza mieszkał Kuroń. Kaczyńscy mieszkali na Lisa-Kuli. W prostej linii dzieliło ich około pięciuset metrów. Tak więc istotnie mieliśmy na Żoliborzu bardzo różnych inteligentów, jednak trudno byłoby ich rozgraniczyć na mapie.

    Jeżeli miałbym ich jakoś podsumować, to zrobiłbym to następująco. Między domami Kuronia i Kaczyńskich, z grubsza w połowie drogi, stoi kameralny kościół, na pierwszy rzut oka trudny do odróżnienia od sąsiednich budynków. Kiedyś obaj w wolnym czasie knuli tamże przeciwko jedynej słusznej władzy i przyjaźnili się z proboszczem. Proboszcz jednemu z nich potem odprawił pogrzeb. Drugiemu kapelanuje. Spotkałem go kiedyś, ale byłem wtedy za mały, by zwrócić uwagę na coś więcej niż to, że był to niezwykle uprzejmy człowiek. O polityce chyba nic nie wspominał.

  47. Do wszystkich oświeconych nieomylnych lewackich lekarzy którzy tak poprawnie zdiagnozowali mój stan zdrowia.

    „Schizofrenia jednoobjawowa.

    – Niewłaściwe poglądy polityczne osoby, której znaczenia w innych dziedzinach kwestionować nie sposób.

    – Odrzucenia III RP w wypadku osób rozumnych i obdarzonych elementarną wrażliwością nie można uzasadnić inaczej niż obłędem.

    – W Związku Sowieckim psychiatria odkryła schizofrenię bezobjawową.
    – III RP dokonała znaczącego postępu.”

  48. ->Jaruta
    O
    ->Blizna
    megatrollu albo raczej megaidioto
    Konwersatorium DiP zawiązało się w 1978r
    http://www.dip.org.pl/o-nas.htm
    gorsze czasy przetrwało niż kartoflane
    http://www.dip.org.pl/rada.htm
    dla niewiedzących co to link:

    Rada Programowa Konwersatorium
    „Doświadczenie i Przyszłość”

    * Stefan Bratkowski,
    * Aniela Dylus,
    * Janusz Grzelak,
    * Barbara Imiołczyk,
    * Irena Lipowicz,
    * Stefan Meller,
    * Wiktor Osiatyński,
    * Jerzy Regulski,
    * Marek Safjan (przewodniczący),
    * Krystyna Starczewska,
    * Marek Wąsowicz,
    * Edmund Wittbrodt,
    * Edmund Wnuk-Lipiński,
    * Andrzej Zoll.
    ->Blizna: to grono anonimowe?, hłe,hłe…
    czytałeś to?
    z dokumentów DiP?
    Po wyborach
    2005 roku obserwujemy próbę demontażu mechanizmów
    podziału władzy w imię budowy ?silnego państwa?, co w praktyce
    oznaczać ma ustanowienie nadrzędności rządu i większości
    parlamentarnej. Jest to szczególnie niebezpieczne w świetle doświadczeń
    historycznych, ukazujących jak trudno potem przywrócić
    te mechanizmy równowagi.
    Demokratycznemu państwu prawa kładzie kres nie tylko
    odrzucenie konstytucji, odsunięcie wyborów i wprowadzenie dyktatury.
    Może mu również zagrozić nieograniczona władza legalnie
    wybranej większości, lekceważąca lub wręcz nieprzestrzegająca
    praw jednostek i mniejszości, a także próby przejęcia kontroli nad
    owymi niezależnymi organami przez demokratycznie wybrany
    parlament lub rząd, popierany przez większość w parlamencie.
    Takie próby notujemy dziś w Polsce.
    Masz śmietnik w głowie.

  49. tiaa…
    nie przeczytałem całej dyskusji dyskusji i impulsuwnie walnąłem koment bliznowaty…
    bezsens
    jedyne co można – nie karmić trolla.

  50. Pani Janino
    mam małą prośbę. IPNowa książka o Wałęsie trafi na wolny rynek w liczbie… 200 egzemplarzy. Będzie więc nieosiągalna. Reszta ma trafić do VIPów i dziennikarzy. Ponieważ spodziewam się, że w Polityce nie będzie chętnych na zakup tej pozycji mam prośbę – czy mogłaby Pani zdobyć jeden egzemplarz i mi odsprzedać?

    pozdrawiam
    Bernard

  51. Wydano kilkadziesiąt /lub kilkaset milonów złotych/ i strzelili jednego gola i to jeszcze ze spalonego. Szmatławi zawodnicy wygląda jakby kopali szmaciankę. Wszystko szmatławe, – rząd, prezydent, elity i życie w tym ponurym kraju. Tyko kościól kwitnie i bogaci się na czele z Rydzykiem i Pieronkiem. Gdybyż tak reprezentację futbolową stworzyć z episkopatu? Może zabliźniły by się blizny na mózgu.

  52. Rozumiem, że z książki o Wałęsie świadomie robi się coś w rodzaju referatu Chruszczowa. Legalny prohibit, obiekt pożądania, krążący w odbitkach, z garstką wiedzących w roli uświadamiaczy ciemnego ludu.
    Czego to nie wykombinuje mały człowiek, gdy ma czas, pieniądze i plecy.
    Pomalutku, po kawałku, z Bogiem, Honorem i Ojczyzną na ustach – kibolejemy.

  53. Jacku dziękuje za wpis …. 🙂 ….

  54. pielnia1 – czyżby żółta zazdrość się zakradła do twojej głowy? Nie ma powodu. Cały czas jestem w twoim fan-clubie i nie wypisuję się! 🙂
    Pozdrawiam cię, wachlując się skromnie rzęsami.
    Wiesiek59 – twój ostatni wpis pozwoliłam sobie w całości przenieść do blogu W. Kuczyńskiego, gdzie trwa zażarta dyskusja i Gospodarzowi dostają się od blogowiczów niezłe baty. On się wprawdzie broni, ale już tylko po to, aby nie okazało się, że ktoś go przekonał.

  55. Niestety moja niska ocena obecnego ministra finansów znalazła potwierdzenie w rankingu najbardziej skomplikowanych przepisów o podatku VAT. Jesteśmy wicemistrzami Europy. Wyprzedzają nas tylko Włosi.
    Rząd Donalda Tuska, który obiecał podczas wyborów upraszczanie prawa, w tym podatkowego, zniesienie podatku Belki, wprowadzenie podatku liniowego, stosowanie polityki państwa przyjaznej przedsiębiorcom, póki co – a minęło już z 7 lub 8 miesięcy – nie zrobił w tej sprawie nic. Palikot jest tylko medialnym gwiazdorem.
    Rozumiem, że rząd mówi przyjaznym językiem, nie dzieli społeczeństwa, ale podatek Belki mógł już znieść, podatek VAT mógł uprościć, korzystając ze sprawdzonych wzorów w Wielkiej Brytanii i Holandii (gdzie fiskus jest uznawany za najbardziej przyjazny przedsiębiorcom).
    Tak więc mimo języka miłości życie nadal doskwiera, a pomysłów i perspektyw wciąż brak.
    Przecież wobec braku jakiejkolwiek konstruktywnej opozycji: PiS jaki jest, każdy widzi, SLD jakie jest, tego to już nawet nie widać, rząd Tuska, cokolwiek by nie zrobił, przekułby to w sukces. Problemem to, że nie robi nic, tylko trwa. Jak onegdaj Leszek Miller zapatrzony w topniejące słupki sondażowe.

  56. Nawet mój pełen tolerancji galicyjski umysł buntuje się gdy czytam płody blogowe niejakiego „Blizny”. Pozostaje nam jednak tylko spokój i nadzieja, że wreszcie mu się znudzi.

  57. Szanowna Pani,
    Szanowni Blogowicze,

    Wczoraj patrzyłem przez chwilę na program Tomasza Lisa. W dyskuscji brali udział Lech Wałęsa i prof. Zybertowicz. Temat rozmowy dotyczył oczywiście „Bolka” i IPN-owskeij ksiązki na temat Lecha Wałęsy. Na pytanie T.Lisa o znaczenie ewentualnej wspólpracy Lecha Wałęsy z SB w kontekście jego całego życiorysu, prof. Zybertowicz wskazał że kluczowe było zachowanie L.Wałęsy w początku lat 90-tych. Prof. Zybertowicz sugerował (albo mnie się wydawało) że na postępowanie L.Wałęsy cały czas miały wpływ jego ewentualne związki z SB.
    Niby nic nowego. Jednakże nurtuje mnie kwestia, czy sprawa ta jest rozgrywana wyłacznie instrumentalnie, czy też rzeczywiście prof. Zybertowicz i s-ka wierzą w ten projekt wielkiej intrygi i parasola SB nad procesem okrągłego stołu i lat nastepnych.
    Mam nadzieję że Pani i Państwo biegli w analizach politycznych pomogą mi zrozumieć czy jesteśmy swiadkami wyłącznie „wojny” z Wałęsą dla takich czy innych korzyści politycznych, czy też Państwa zdaniem możliwe by było długoletnie, metodyczne sterowanie L.Wałęsą przez SB? W zasadzie nie wiadomo czy do analizy zagadnienia wystarczą metody analizy politycznej czy trzeba sięgać do psychologii albo jeszcze dalej.

  58. OKN 15:25,
    na swoje i nasze szczęście i nieszczęście Wałęsa jest niesterowalny.

  59. dla mnie jest możliwe, że SB długoletnie i metodycznie steruje Zybertowiczem, Rydzykiem, Nowakiem i braćmi K. …. metodycznie ta spółka rozwala Państwo …. 🙁

  60. OKN – analiza psychologiczna i socjologiczna jak najbardziej pożądana. Nie jest to tylko wojna z L.Wałęsą jako jednostką, tylko z symbolem Okrągłego Stołu i zmian ustrojowych. W ogromnym skrócie – z symbolem III RP. Opozycja lat 80-tych była ogromnie zróżnicowana politycznie, a jedyne, co ją scalało, to niechęć do „komunistów”. Kiedy zabrakło wspólnego wroga, towarzystwo rozsypało się na dziesiątki frakcji, partii, partyjek, przy czym część (nazwijmy umownie „demokratyczna”) tworzyła rządy i szykowała ekonomiczne reformy, część zaś, znalazła się w zmarginalizowanych odłamach sekciarskich. A ci ludzie też mieli wizję swojej wyśnionej Polski – anachroniczną, ksenofobiczna, „niepodległościową”… Cóż z tego, że nie podzielaną przez ogół rozumnego społeczeństwa. Tym gorzej (w ich przekonaniu) bo ktoś to społeczeństwo zmanipulował, uwiódł, zatruł. Bo dlaczego nie chcą widzieć tego, co widzą wizjonerzy? Za tym muszą stać wraże siły – układ reformatorów z „komuną” Taki m.w. jest tok rozumowania tego towarzystwa. Co gorsza w praktyce okazało się, że znacznie bliżej jest reformatorom programowo do reformatorskiego skrzydła lewicy (do czego n.b. reformatorzy nie chcą się przyznać w obawie przed posądzeniem o kolesiostwo z czerwonymi). W międzyczasie młodzi z podziemia zdążyli się postarzeć i wraz z wiekiem nastąpiło starcze utrwalenie stereotypów. Jakoś tak to widzę.

  61. A propos Prezydenta RP
    -dostrzegam jego dziwną zdolnośc do przekręcania nazwisk i dużą indolencję jego otoczenia z Kancelarii Prezydenta. Działa to wszystko jakoś tak XIX-wiecznie. Gdzie są doradcy od wszystkiego, tacy jak w Ameryce? Gdzie osoby na każde zawołanie potrafiące przypomniec nazwiska, zdarzenia, historie i ludzi? W filmie „Diabeł ubiera sie u Prady” pokazano szefową koncernu, graną przez Meryl Streep, która na ważne przyjęcie zleca podwładnym, aby dowiedzieli się informacji o gosciach i pamiętali z wyglądu tych z którymi ma się przywitac i takich, których chce uniknąc. Wymagało to wykonania drobiazgowej pracy, ale na Boga, to że w kadrze Polski występuje Brazylijczyk Guereiro większośc rodaków wie, więc skąd nagle wyskoczył Prezydentowi ten Pereiro? Może mu się skrzyżował z Pele?

    A propos Wałęsy
    – można iśc w zaparte i kłamac w takiej sprawie, a mozna też powiedziec prawdę i znow zyskac w oczach ludzi, którzy i tak będą czuli do niego sympatię, bez względu na to czy wyrywali z tajnych dokumentów z Mietkiem strony o współpracy z SB
    Możnaby napisac scenariusz pt „Wyrwane kartki” i dostac za niego kolejny milion dolarów i Oskara.

  62. Szanowna Pani Redaktor!
    Dołączam się do prośby Bernarda.
    Zresztą sam fakt wydania tejże pozycji mnie zafascynował. Poprzedzoną ja bowiem „kampanią reklamową” godną co najmniej najnowszej części przygód Harrego Pottera, albo (żeby nie spłycać) niepublikowanych wspomnień Ryszarda Kapuścińskiego a teraz okazuje się, że nakład :
    1. śmiesznie niski
    2. w śmiesznej proporcji (1800 VIP, 200 „prosty lud”).
    Pozdrawiam
    kane

  63. Dzieki IPN-owi i profesorowi Zybertowiczowi ustalono ponad wszelką wątpliwość ( profesor Zybertowicz zdradził to dzisiaj po 18-ej w TVN24), że w ataku szału prezydent Wałęsa darł kompromitujące go papiery na kawałki , a wierny Wachowski je pożerał. Na ich nieszczęście z żyrandola filmował wszystko Jacek Kurski.
    „Czy nie wstyd było panu, panie Wałęsa zakładać wolne i niezależne związki zawodowe w PRL-u ? Przecież wystarczyło poczekać chwilkę, aż bracia Kaczyńscy pod wodzą ojca Tadeusza obalą komunizm! ”
    Pana Sawkę przepraszam za przeróbkę podpisu do rysunku.

  64. Nela,

    mam w kamienicy piękną sąsiadkę, która potrafi się zarumienić i zrobić dyg…
    Już moje męskie ego zaczyna kombinować, że ona to taka Ty, i… Widzisz jak to łatwo wpaść w szpony wilka?

    Pielnia1,
    Oczywiście Twoje słowa, mężczyzny z klasą, i inteligentnym błysktliwym sposbem komunikowania się, to oczywista kokieteria, być może po frustracji z powodu Blizny.Nela , jakby troszkę dała sie nabrać, na taką Twoją zazdrość, choć za moje oceny zachowań kobiecych w ogóle nie ręczę. My mężczyżni z blogowiska mamy poprostu szczęście, że pojawiają się na tych blogach inteligentne i miłe kobiety. Czasami , to one , jak w życiu ,zwrócą na nas swoją uwagę, i oprócz swoich myśli, przekażą nam czasami trochę swojej miłej aury.

    Pozdrowienia,Eddie

  65. OKN
    Znana jest fotografia trybuny na placu czerwonym, gdzie w 1920 bodajże roku byli wszyscy członkowie ówczesnego KC Rosji.
    Po kolejnych retuszach w latach czterdziestych, zostały tylko dwie postacie-
    Lenin i Stalin……….
    Nasi narodowi socjaliści [celowo małą literą] też pragnęliby retuszu historii.
    Podobny wątek występuje u Orwella-ministerstwo prawdy.
    Nihil novi sub sol……….

  66. Pozwolę sobie nieśmiało zapytać-
    co z wątkiem:
    -wszyscy ludzie są równi wobec prawa [funkcjonariusze KK też]
    -wszyscy płacą podatki [rolnicy też]
    -wszyscy obsadzają stanowiska zgodnie z kwalifikacjami [politycy też]
    -wszyscy mają zagwarantowaną wolność sumienia i wyznania [ateiści też]

  67. Według mnie poczucie humoru Piaseckiego z Rewińskim powoli zaczyna „dorównywać” temu, co demonstruje Pietrzak. Kiedyś lubiłem oglądac ich program „Ale plama!”. Dziś, gdy się pokazuja pod innym juz szyldem, szybko przełączam telewizor na inny kanał.
    Ale są fani tego typu humoru. Tak jak są tacy, których bawią dowcipy tylko pod dwoma tylko warunkami: że są skalogiczne i do rymu

  68. Miało byc „skatologiczne”

  69. Blizna,

    jako komentarz do wszystkich Twoich wpisow pozostaje mi jedynie bardzo osobista dedykacja:

    http://www.youtube.com/watch?v=UJN8UisFZpc

    Dziekuje Ci za te chwile.

  70. po tym co zobaczyłam dziś w TN24 o 21 udaję się na wewnętrzna emigrację … załamałam się nad tym jak mali są nasi politycy ….muszę się zregenerować …

  71. Nikt nie ma do Lecha pretensji. Jest dla nas Maradoną i niech tylko się przyzna, że kiedyś popełnił, jak każdy zresztą, błędy, które ukrywał. Niech kurde pojedzie na kurację do Fidela Castro jak Boski Diego i wróci lekki jak piórko i wyleczony bohater. Jesteśmy Argentyną Europy. Mamy idola, który miast kokainy zażył ciut pogmatwanej ubecji i wcale to nie świadczy, żeby go nie lubic…Trzeba jednak uważac, żeby naszemu Lechowi Maradonie serce nie pękło, bo wszystkim byłoby smutno

  72. Wiesiek59 – 21;13 – No tym razem to już przesadziłeś! 😎
    Dobranoc. 🙂

  73. Jaruta:
    wg. Sienkiewicza Radziwiłł miał swoją wizję, Zamoyski,Lubomirski, Koniecpolski i Radziejowski też.
    A że nie była ona spójna, do dyskusji i ustalenia….
    Piłsudski, Dmowski, Paderewski mieli swoje, ale dogadanie się jakoś lepiej im wyszło.
    Problem w tym że zwycięzca bierze wszystko, drugie miejsce nie jest premiowane.To zwycięzcy piszą historię.A że nie ma tam miejsca dla Kaczyńskich, Buzków, Krzaklewskich……..
    Dla niektórych to problem.
    Małostkowość i prywata z dodatkiem wiary w nadprzyrodzone-patrz pamiętniki Paska.
    Minęło 300 lat i nic się w mentalności nie zmieniło.
    Praca organiczna czy wiara w Opatrzność Boską, Chrystusa Króla, itp?

  74. P.S
    nie wiem czy ktoś dokonał kiedyś ekonomicznej analizy powstań-straty ludzkie i materialne.
    Czy warta była skórka wyprawki?
    Czerski, Czekanowski, Domeyko,Ciołkowski, Malinowski, mogliby pracować nawet pod zaborami ale na ziemiach polskich.
    Nazwisk mnóstwo, praca dla obcych nacji.
    Na marginesie-Sienkiewicz nie zostałby noblistą, gdyby nie pisał po…..niemiecku!!!

  75. http://www.consilium.europa.eu/uedocs/cmsUpload/cg00014.pl07.pdf
    Dla zainteresowanych-co w tym traktacie jest strasznego?
    Chyba że diabeł tkwi w szczegółach………..

  76. „Było trochę demagogii i populizmu.”

    To prawda, ale odniosłem nieodparte wrażenie, że pan minister chichotał w duchu, bijąc kaczystów ich własna bronią 😉

  77. Ja chciałem się odnieść do debaty sejmowej dot. wotum nieufności dla ministra finansów.

    Mi trochę mniej podobało się zaangażowanie polityczno-teatralne min. Rostowskiego – to jest raczej kwestia estetyczna, ale bardziej odpowiada mi minister finansów typu spokojnego księgowego, którego skrajne wzburzenie przejawia się nieznacznym uniesieniem lewej brwi. Pozycję ministra finansów powinien wyznaczać sam premier i to on powinien jej w politycznych bojach bronić. Ale estetyka to nie jest jakaś super-ważna sprawa.

    Ja chciałem podkreślić dobre moim zdaniem wystąpienie Marka Borowskiego. Mi się ono z całej debaty (choć słuchanej jednym uchem, więc może coś przeoczyłem) najbardziej podobało. Nie zgadzam się z jego tezami ale tu jest się z czym nie zgadzać. Było konkretne i spokojne- i co najważniejsze bezstronne w przyznawaniu racji. I to jest charakterystyczne, że moim zdaniem najlepsze przemówienie miał
    „zejściowy” leader malutkiego koła poselskiego. Ja w tym widzę przejaw tandetyzacji polityki – nasz mechanizm selekcji nie premiuje spokojnego profesjonalizmu. Kurscy przetrzymają Borowskich.

    Interesująca kwestia to selekcja leaderów na lewicy (oczywiście nie tylko na lewicy) – ilu tam inteligentnych ludzi odpadło trochę przez własne błędy a trochę nie wiadomo przez co. Brakuje mi Nałęcza i będzie pewnie niedługo brakować Borowskiego. Cimoszewicz też nie był najgorszy. Każdy z nich popełnił swoje błędy – ale rzecz w tym, że ludzie którzy na ich miejsce przychodzą są znacznie gorsi.

    Trzecia sprawa jest uboczna ale się upomnę. Debatę oglądałem w TVP Info – kanale finansowanym z publicznych pieniędzy i publicznych przywilejów. Na pasku idą tam skróty ważniejszych myśli – z wyważonego przemówienia Borowskiego wybierano tylko to, co jest przeciw PO. A transmisję i tak przewano jak zawsze, kiedy w piątek o 16 musi być msza z Łagiewnik (mam nadzieję że to tylko w Krakowie). Gdyby w Polsce odbywał się największy szczyt dyplomatyczny świata to TVP info przerwałoby w pół słowa przemówienie prezydenta USA. Piszę o tym, bo ostatnio sporo jest takich spraw.

    Zasilony niewyobrażalnymi w skali polskiej uniwersyteckiej humanistyki pieniędzmi IPN wydaje je na dziwaczne publikacje. Publiczne szpitale nie chcą zapewnić wykonania obowiązującego prawa. Nawet sędzia Stępień opowiada (w TOK FM) w tej sprawie (chodzi o możliwość aborcji) że jest skomplikowana i trudno coś wyrokować. Może tak jest, ale ja jakoś nie widzę symetrii – bo w przeciwną stronę (kiedy ktoś nie chce aborcji) to jakoś wszystkie komplikacje znikają i jest bardzo prosto. Nawet jeśli to lekarz w publicznym szpitalu nie chce wykonać zabiegu, do którego świadczenia szpital jest zobowiązany.

    Proszę zauważyć, że za własne pieniądze można:
    -wydawać książki o tym jak to masoni ukradli księżyc i sprzedali a prowizję wziął Wałęsa na spółkę z Jaruzelskim i dla odwrócenia uwagi wprowadzili stan wojenny,
    -robić telewizję w której są wyłącznie msze i nazwać ją TV POGODA
    -zrobić szpital w którym nie będzie się wykonywało żadnych zabiegów bez zaświadczenia że miejscowy proboszcz nie ma nic przeciwko
    itd.

    Ale to są PUBLICZNE pieniądze. Ja nie jestem antyklerykałem – bo to nie chodzi o katolicyzm, tylko o wykorzystywanie publicznych funduszy, które powinno być bezstronne i neutralne, bo podatki są przymusowe dla wszysktich. Mi się podoba akcja PO żeby członkowie rządu latali liniowymi samolotami – jeśli chodzi o oszczędności to jest symboliczne, ale to jest symbol w dobrą stronę. Natomiast brakuje podobnej pieczołowitości w zwalczaniu wydawania pieniędzy publicznych w zaangażowany ideologicznie sposób. Jasne że wszystko na świecie jest jakoś zaangażowane ideologicznie, ale sprawy KONTROWERSYJNE nie powinny być tak finansowane.

    Pozdrowienia dla wszystkich 🙂

    Architektoniczne PS: już odetchnąłem, że prof. dr. hab. Czesławowi Dźwigajowi powierzono zeszpecenie jakiegoś miasta nie w Polsce (projekt postawienia pomnika w Jerozolimie o którym donosiła Polityka) ale niestety w Krakowie na Skałce postawiono koszmar godny mistrza lub nawet lepszy (tj. gorszy). Jeśli ktoś z Państwa tam był to proszę już nie wracać, bo TO trudno wymazać z pamięci. Dlaczego u nas jest tak brzydko i ciągle się jeszcze dobrzydza? Jeśli już jest głupio w polityce, to mogłoby przynajmniej być ładnie w krajobrazie (vide Włochy) – a tak co ?

  78. Pani Redaktor !

    Nie mnie – nie jestem z wykształcenia ekonomistą – oceniać od strony merytorycznej Pana Profesora pełniącego dziś funkcję Min.Finansów, fachowca w swej dziedzinie. Ja jako „malutki robaczek” patrzeć mogę na ów problem jedynie z perspektywy prywatnej kieszeni. Ale są też trendy światowe i my, jako Polska nie wiele tu możemy. I ja to rozumiem, staram się czytać, śledzić informacje, wzbudzać w sobie refleksje, próbować odpowiadać na stawiane prze siebie samego pytania.
    Z tym ocenianiem, każdego przez każdego, to taka „polska specjalność”. Zarówno w wymiarze mikro- jak i makro-. A także przerzucanie się w nastrojach, ocenach, opiniach od „ściany do ściany”. I jeszcze mniemanie o nas – personalnie i zbiorowo – jak o kimś (bądź czymś) wyjątkowym, absolutnie dobrym, clou historii światowej i Europejskiej. Polska Chrystusem narodów……..a Polak-katolik, spadkobierca tradycji JPII i tego co najlepsze w historii Europy – tak samo.
    W tej histerii – przerzucanie sie od wymienionej „ściany do ściany” to irracjonalny, „chciejski” styl opisu rzeczywistości – klasycznym przykładem jest atmosfera jaka zapanowała po starcie i odpadnięciu Polski z EURO’08. Wpierw sami dziennikarze, a przy okazji i działacze piłkarscy i sami zawodnicy – a to już była kompletna „żenada” – (czyli my, Polacy) nadmuchali balon emocji, oczekiwań i mocarstwowości do monstrualnych rozmiarów, a teraz, gdy nadeszła „klapa”, której należało się spodziewać z tytułu racjonalnych przesłanek i realizmu, wszyscy nadmiernie krytykują ….. przede wszystkim trenera Holendra, który w tej materii zawinił najmniej. Typowe „polskie piekiełko”, nie racjonalne (i „z boku”) spojrzenie
    na zagadnienie, wyciągnięcie wniosków i podjęcie racjonalnej pracy „u podstaw”. Ale to proces na lata, my nie lubimy i nie umiemy czekać. Wszystko nam się należy już, teraz, dziś…….
    I tak jest też z ocenami osób rządzących – faktem jest iż po rządach PiS-iu każdy jest lepszy. Zwłaszcza taki, którego „szef” łechce” nasze uszy słowami o „miłości”, się uśmiecha a nie wywija maczugą, mówi takie schlagworty (jak nt. sędziego H.Webba po meczu z Austrią) jak większość Polaków myśli i czuje – nie patrząc na stanowisko czy dyplomatyczny savoire vivre („…A co mnie kto będzie p….ł” – tak podchodzi większość Polaków do tego problemu – „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie” ! itd.). Chodzi o realizm i racjonalizm naszego postępowania, nie uczucia, nie emocje, nie afekty i przelotne „chciejstwo”.
    Ustrój czy porządek społeczny jaki społeczeństwo wybrało w dn. 4.06.1989 r. tak przystaje do polskiej mentalności jak „pięść do nosa”. I to nie przez „komunę” (która jest „chłopcem do bicia”) ale zapóźnienia cywilizacyjne sięgające stuleci. Tak się potoczyła historia i żadne zaklęcia, żadne egzorcyzmy czy doraźne „wywijasy” tego nie zmienią. To żmudna i długotrwała robota dla wszystkich – elit, gminu, „maluczkich …… Trzeba chcieć się zmieniać, pracować nad sobą, widzieć swej przywary i to co nam przeszkadza stać się „normalnymi Europejczykami” w duchu i ciele (tu jesteśmy bliżej celu, bo to łatwiejsze)…..
    I jeszcze jedno – ilu z nas tak na prawdę w suwerennej i jak mówi większość (ale czy tak myśli ?) – wolnej, ojczyźnie podczas wyborów, różnej kategorii, wrzucało swój głos do urny „za jakąś” opcją czy programem odpowiadającym moim interesom klasowym, zawodowym, personalnym, grupowym etc.: a nie – przeciwko komuś kogo nie lubię, na temat kogo mam uprzedzenia, albo że głosowanie p-ko nim jest „trendy” ?
    Na tym kończę tą krotką refleksję w materii „oceny” Innego – a poniekąd i nas, Polaków. Schizofrenia i emocje nigdy bowiem nie były dobrą metodą do osiągnięcia sukcesu – zarówno indywidualnie jak i zbiorowo.
    Pozdrawiam serdecznie.
    WODNIK53

  79. Pani Janino, to ja jeszcze do poprzedniego tematu.

    Czy minister Krzysztof Kozłowski mógł straszyć ?kwitami? Lecha
    Wałęsę?

    Gazeta Wyborcza napisała:
    ?Kozłowski wspomina też, że jako minister spraw wewnętrznych, był blisko z Tadeuszem Mazowieckim, walczącym o prezydenturę z Wałęsą. Kozłowski twierdzi, że wówczas zgłosił się do niego ktoś z kserokopiami dokumentów „na Wałęsę”. Kozłowski miał o wszystkim opowiedzieć, szefowi sztabu Wałęsy Jackowi Merkelowi. Pokazał mu też otrzymane „dokumenty”.”

    To bardzo interesujące. Przychodzi ktoś, nie wiadomo kto. Przynosi coś nie wiadomo co. Gdzie są te kwity przyniesione przez niewiadomo kogo? Czy pan Kozłowski, Mazowiecki, Merkel mogliby to wyjaśnić? Czyżby tajemniczy ktoś przyszedł do ministra Kozłowskiego prywatnie? Przecież Krzysztof Kozłowski był ministrem spraw wewnętrznych!

    Kozłowski idzie z tym do Jacka Merkla, szefa kampanii Wałęsy i pokazuje mu te ?dokumenty”. Aby je pokazać musiał je mieć, a więc minister Kozłowski miał je a nie tylko o nich słyszał lub je widział! Gdzie one się podziały panie ministrze Kozłowski? Panie premierze Mazowiecki?

    To bardzo ciekawy kontekst, że minister SW przychodzi z kwitami niewiadomego pochodzenia do szefa kampanii Wałęsy. O czym panowie rozmawiali?

    Stosunki między Mazowieckim i jego sztabem a ludźmi Wałęsy były wówczas bardzo napięte. Adam Michnik, naczelny wspierającej Mazowieckiego Gazety Wyborczej głosił, że jeżeli prezydenckie wybory wygra Mazowiecki, to o piątej rano zapuka do niego (Michnika) co najwyżej mleczarz (czy to nie Michnik dezawuował przypadkiem nasz ?skarb narodowy” i najlepszą światową ?markę”?). To nie był czas przyjacielskich pogawędek w stylu ?Ach Jacku przyszedł do mnie facet z fałszywymi kwitami na Lecha ha ha ha! Ach Krzysiu, jacy ci ludzie zawistni hi h hi”.

    GW kontynuuje:
    ?Według Kozłowskiego to wówczas usłyszał od swojego podwładnego, że dochodziło do fałszerstw materiałów na polityków opozycji – w tym na Lecha Wałęsę. „Dokument w teczce Jarosława Kaczyńskiego też był sfałszowany” – przypomniał Krzysztof Kozłowski.”

    Od jakiego podwładnego usłyszał to Krzysztof Kozłowski? Czyżby ów podwładny był funkcjonariuszem SB, jeżeli posiadał taka wiedzę? Tego Gazeta już nie podaje. Może dziennikarze do zadań specjalnych Wojciech Czuchnowski i Agnieszka Kublik ustaliby nazwisko podwładnego ministra Kozłowskiego? Może ustaliliby kim była osoba przychodząca do ministra spraw wewnętrznych z tajemniczymi kwitami, a może nawet ?dotarliby” do tych ?dokumentów”? Bo chyba minister ich nie zniszczył tylko umieścił w przepastnych archiwach ministerstwa? Może zapytaliby też Krzysztofa Kozłowskiego czy i jakie podjął kroki w tej sprawie.

    Wałęsa się nie przestraszył, z wyścigu o fotel prezydenta nie wycofał, sprawa wizyty tajemniczego gościa nie wypłynęła. Tajemniczy posiadacz ?dokumentów” nie dotarł z nimi do innych osób ani mediów i to przez kolejne 18 lat. Czy więc cała historia jest wymyślona na użytek obrony Wałęsy? A może jednak coś było na rzeczy? Czy było to tylko przyjacielskie pokazanie kwitów, czy jednak próba wywarcia presji na Wałęsę? Jak fachowo nazywa się wywieranie takiej presji? Wiele pytań. Gazeto Wyborcza, czekam na odpowiedzi.

  80. Bernardzie, czy latanie po blogach z monotematycznymi wpisami to twoja praca czy zamiłowanie? Jeśli praca, to zrozumiem- płacą ci za to. Każdy zarabia jak potrafi. Jeśli zamiłowanie, to trochę niepokoję się o ciebie. Cierpisz chyba na jakieś natręctwa albo jesteś kompletnym leserem, który nic nie robi, tylko sterczy przy komputerze. Chłopie, wyjrzyj za okno! Kwiaty kwitną, ptaszki wyśpiewują swe trele i naprawdę nie widać zadnych agentów.

  81. A ja mam teorię, że książką panów G. i C. to prezent urodzinowy dla Jarosława i Lecha Kaczyńskiego, bo ponoć dziś kilkadziesiąt egzemplarzy książki o Wałęsie trafiło do dziennikarzy 😉

    Jeżeli pani redaktor ciągle szuka odpowiedzi na pytanie dlaczego Polska historiografia jest w kryzysie polecam książkę profesora Marcina Kuli „O co chodzi w historii?”.

  82. Obejrzalem z zaciekawieniem wypowiedz gen. Czempinskiego, ktory dosc jasno wytlumaczyl w jaki sposob robi/lo sie teczki. Jakie sa metody falszowania. Jak agenci sa/byli szkoleni do wywolywania roznych reakcji w grupach, ktore przesladuja.

    Czempinski powiedzial tez kluczowe zdanie o tym, ze Macierewicz mial cala teczke tzw. „Bolka” jeszcze za czasow prezydentury Walesy. I jakims dziwnym trafem nie probowal wyjawic zadnych brudnych szczegolow w trakcie procesu lustracyjnego Walesy, choc jak przyznal Czempinski w 30 godzin zrobil kopie (!!!) tych akt i pewnie calej stoczni. Nie wierze, zeby taki czlowiek jak Macierewicz przemilczal taka okazje przy calej swojej wiedzy o Walesie i calym swoim nastawieniu do jego osoby… by nie oczernic Walesy, kiedy ku temu najlepsza okazja w sadzie! Nie wierze!

    W sprawie Bolka strasznie brakuje mi wypowiedzi zupelnie obiektywnych. Albo ktos jest za albo przeciw.

    Dlaczego nikt nie stara sie przeanalizowac pracy SB, wywiadow i procesow zakladania teczek? Ludzie sie zastanawiaja czy Walesa jest godny nosic miano bohatera czy zdrajcy… Kazdy wie, ze jest bohaterem i juz sie tego nie zmieni. Bardzo mi przykro pp. Kaczynscy i Macierewicz, ze narod, swiat i historia tak mysli. No bardzo przykro…

  83. Szanowna Pani Redaktor,

    dziękuję za opinię o moim myśleniu.
    Dzisiaj, refleksyjnie i na smutno.

    1.Wystąpienia min. Rostowskiego w sejmie nie oglądałem, więc mogę opinie na ten temat. Z całe te sprawy , wrażenie zrobiły na mnie Pani pozytywne zaskoczenie pozytywną odsłoną swojej osoby przez pana ministra, i w tym kontekście przypomnienie pana prof.Stefana Mellera.
    Smutno mi, że tylko tych dwóch osobach z naszych kręgów rządzących można mówić takie pozytywne rzeczy, chociaż prof. Meller był chyba poza klasą!!!
    Smutno mnie z tego powodu, że zauważając u dwóch osób pozytywne , godne stanowiska cechy, cała reszta na tym tle wygląda bardzo jednoznacznie…
    Byłoby wtedy dobrze, gdybyśmy nie potrafili wpaść na to, że ktoś pozytywnie odstaje od reszty. Wszyscy mieliby cechy osobowościowe godne pełnionych funkcji, a dla nas byłoby tak normalne i oczywiste, że aż zwyczajne.

    2. Wałęsa. Przepraszam, ale muszę słowo o mojej wizji, o której poprzednio wspominałem. Wałęsa, o którym wtedy w ogóle nie słyszałem , był dokładnie z ciała i ducha, tym wczorajszym, przestraszonym człowiekiem. W wizji był dzisiejszy Wałęsa w koronie i płaszczu królewskim narzuconym na gołe ciało, Za nim podążałi bardzo nędzni , ubodzy ludzie.
    Z interpretacją ponownego wyboru na prezydenta , to ja chyba faktycznie przesadziłem…
    Po wczorajszym dniu- horrorze – zgłupiałem na smutno, za przeproszeniem. Co jest grane? Wszyscy wcięci jak po jawnym głosowaniu za ukrzyżowaniem Chrystusa, Kurtyka kluczy, żeby nie skrztżować z Wałęsą spojrzeń , itp.
    Jaka siła , po tylu latach to świństwo napędza? W tej chwili to już znacznie przekroczyło swojskie domysły. Kiedy próbuję połączyć tą wyjątkowo paskudną i w tej chwili tępą rzeż Wałęsy, z niezrozumiałym tekstem obecnego prezydenta, to jeszce bardziej nie rozumiem. Interpretacje spiskowe, wolę póki co przepuszcać bokiem, ale przeraża mnie , że sprawa Wałęsy , zaczyna w moim odczuciu łączyć się z każdym z nas w kategosiach Losu.
    Coś bardzo niedobrego dzieje się na naszych oczach. W naszym ,narodu, imieniu, część oszołomów/?/ morduje jeden największych atutów naszego wizeronku na zewnątrz. Wałęsa uosabia olbrzymi obszar naszych dziejów.Nie musi się go lubić, ale jako ikona nas samych- jest faktem, jest częścią każdego z nas.
    Kiedy oglądałem Panią wczoraj w Superstacji, to Pani wewnętrzne poruszenie sprawą, które mogło być na progu szoku, było dla mnie najprawdziwszym komentarzem.

    Pozdrawiam,Eddie

    P.S.
    Absolutnie nie jestem żanym mistykiem.

  84. Zupełnie off topic: warto odnotować, że sprawa prof. Widackiego jednak będzie prowadzona przez Sąd Okręgowy:

    http://www.egp24.pl/prawo/22760,sa_widacki_bedzie_jednak_sadzony.html

    Na szczególną uwagę zasługuje ten fragment artykułu:

    „Sąd chciał też by prokuratura zbadała m.in. „pozaprocesowe” kontakty R. z prokuratorami i funkcjonariuszami CBŚ, a także z b. dziennikarką „Wprost” Dorotą Kanią (odwiedzała go w areszcie, ale w dokumentacji aresztu jest zapis, że wtedy odwiedził go adwokat; ma być wyjaśniane, czy nie złamano przy tym prawa).”

  85. Od dawna jesteśmy świadkami zła i głupoty czynionej w majestacie organów i instytucji Państwa. Zniszczone poniżane autorytety. W imię czego? Te wszystkie działania są przeciw Nam Wszystkim również tym którzy je czynią. Obraz prokuratury pokazują komisje śledcze. Nie umiem tego nazwać bo”dramat” nie oddaje całości. JESTEM PRZECIW !!!!!!!!!!!!!!! PRZECIW SZUKANIU W KAŻDYM ZŁA I PODŁOŚCI. PRZECIW IPN!! PRZECIW PROKURATURZE!! PRZECIW BRAKOWI ROZUMU !!

  86. Poczytajcie tada9 – znamienitego blogera

    http://perlyprzedwieprze.salon24.pl/index.html

  87. manna,

    dorzucam do Twojego ciągu sprzeciwów obywatelskich:
    SPRZECIW PRZECIWKO GŁUPIEMU ROZUMOWI!!!SPRZECIW PRZECIWKO ZWYRODNIAŁEMU ROZUMOWI!!!…

    podaj dalej,

    Pozdrawiam ,Eddie

  88. Pani redaktor Paradowska, moja ulubiona Blogerko! Przepraszam, będzie off topic.
    Otóż zachęcony ostatnio namową znajomych zapoznałem się z produkcją medium zwanego Superstacja. Zjawisko niesamowite – postkomuna w najobrzydliwszej postaci, taki elektroniczny „Nie” albo „Zły”. Pomijając profesjonalizm redakcji, którego najzwyczajniej nie ma odniosłem wrażenie, że bombarduje mnie z ekranu Volkische Beobachter w mutacji spod sierpa i młota.
    Ale zszokowało mnie coś innego. Okazało się bowiem, że w tym plugastwie ma swój program autorski moja ulubiona Blogerka!
    Pani Janino, aczkolwiek uważam Panią za (post)komunistyczną manipulatorkę to jednak zszokowało mnie, że zniżyła się Pani to poziomu tego excrementum!!!
    Mało tego, jakby chcąc równać w dół używała Pani tak marnej argumentacji, że ąż czerwieniłem się przed telewizorem za Panią. Ja, moher zapluty!
    Czy może to taki obyczaj onego medium, że zejść trzeba w intelektualno-mentalne okolice audytorium gadzinów.
    Ajajajaj! Pozdrawiam, zniesmaczony Maniek.

  89. Szestow!
    Założymy się o butelkę dobrej whisky?

  90. Pani Redaktor! Jakieś chcące uchodzić za pirannie zębate rybki zaatakowały „nasz” czyli Pani blog. Wezmiemy ich siłą racji i woli nie zapominając o świętej zasadzie że jak nie można czegoś obejść to trzeba przeszkoczycobywatelskiego

  91. „Blaise pisze:
    2008-06-18 o godz. 01:33
    Ja chciałem się odnieść do debaty sejmowej dot. wotum nieufności dla ministra finansów.

    Mi trochę mniej podobało się zaangażowanie polityczno-teatralne min. Rostowskiego – to jest raczej kwestia estetyczna, ale bardziej odpowiada mi minister finansów typu spokojnego księgowego, którego skrajne wzburzenie przejawia się nieznacznym uniesieniem lewej brwi.(…)”

    Co do zasady masz racje, ale nieznaczne uniesienie brwi obserwowaliśmy przez kilka miesięcy, a teraz minister pokazał, że jak trzeba, to potrafi zagrać również w stylu przeciwnika i pobić go jego własną bronią. 😉

    Zrobił to w pieknie i teraz moze spokojnie wrócić do nieznacznego unoszenia lewej brwi.
    j

  92. @Torlin
    Ale o cóż mamy się zakładac?…wytłumacz Torlinie, bom nieświadom.

  93. Szestow! dot. 11.37 i 15.40!
    Propozycja dotyczyła tej kwestii: „Opolszczyzna gosująca na PO śmieje się teraz z nich i ma ku temu powody. Inwestycje obiecane za rządów poprzedniego Min. Infrastruktury zostały wycofane przez nowych (m.innymi przeciwpowodziowe!). Teraz zagłosują inaczej”.

  94. Eddie, czy mam rację myśląc, że ten u Słowackiego to był Kordian? 🙂

  95. Małgorzato! Ale który? który? …Bo u Słowackiego był jeszcze Beniowski, Rzewuski, Anhelli i jeszcze paru innych? 😮

  96. Małgorzata,

    Jeśli masz na myśli tego Słowackiego z XIX wieku, o imieniu Juliusz- to oczywiście w rachubę wchodzi Kordian, jak nic.
    Ponieważ przekazałaś tą kwesię w sympatycznym zdanku, to nie pozostaje mnie nic innego, żeby nie zakłócić miłej atmosfery, jak zdecydowanie stwierdzić :
    U mojego Słowackiego/nieważne ktorego/ był Konrad i już!

    Pozdrawiam,Eddie

  97. Pamiętam wizytę gen.Jaruzelskiego w teleexpresie, tyle że to nie było na pierwszą rocznicę powstania tej audycji, bo ta powstała wszak w 1986 roku.Reszczyński nie był specjalnie wazeliniarski, raczej przyjazny, kulturalny i rzeczowy.Z ojcostwem to wyjechał dopiero wobec premiera Mazowieckigo, gdy debiutował w odnowionym dzienniku wieczornym.To dopiero zagadka jak z normalnego faceta zrobić się mogło takie Bóg wie co ?

  98. Porównajcie proszę tony Gazety Wyborczej po opublikowaniu zmnipulowanych historii Grossa i przed opublikowaniem historycznego opracowania n/t Wałęsy…Na blogu blogera Klickiego:

    http://grzegorz.klicki.salon24.pl/80282,index.html

    Jakiej prawdy historycznej chcecie? Czy w ogóle chcecie?

    @Torlinie
    jak tu się zakładac jak do wyborów tak daleko…nie wiadomo, co będzie jutro jak mawiał Płatonow, bohater Czechowa

  99. Nela,
    dziękuję za próbę rozmycia tematu…
    Mogłabyś jednak w swojej wspaniałości dorzucić coś, co w danej sytuacji ,mimo wszystko ,eksponowałby moje próżniacze poczucie inteligenci własnej, np. -Ale na „Ka” było!

    Pozdrawiam, Eddie

  100. Eddie! Chyba mnie jednak przeceniasz! Złącz mi się przegrzały i jedno słowo na „Ka” przychodzi mi do głowy, no wiesz… taki przerywnik… co drugie słowo… nie! nie pamiętam!
    Ze skraju świadomości pozdrawiam… 🙁

  101. Szestow!
    To po co piszesz, że „Teraz zagłosują inaczej” skoro nie wiesz, jak zagłosują?

  102. Stary Polak z PRL-u pisze:
    2008-06-16 o godz. 10:46
    z wypowiedzią Twoją w każdym wpisie, nie tylko na tym blogu, się zgadzam. Twoje spostrzeżenia o tym, że nasi ministrowie finansów mają mentalność księgowych, nie kreatorów polityki finansowej państwa, polityki stającej się dźwignią jego rozwoju też się zgadzam. W przypadku podatku Belki wyrządza to wiele szkód społecznych, nie tylko gospodarczych. Za niebezpieczniejsze w naszym kraju (od ściany do ściany – jak pisze Wodnik53) zjawisko, uważam jednak to, że księgowi i to szeregowi, usiłują uprawiać politykę… i to na przykład zdrowotną, jak choćby dyrektorzy oddziałów wojewódzkich NFZ. Przecież oni w większości są tylko funkcjonariuszami z nadania partyjnego i nie mają przygotowania medycznego do kreowania takiej polityki. Nie znają nawet zagadnień epidemiologii.
    Blizną radzę się nie przejmować i go zlekceważyć. Zresztą pod tym nickiem kryje się wiele osób głównie aktywistów PiS. Oni zaśmiecają nie tylko ten blog. Piszą na zamówienie otrzymując gratyfikację od każdego słowa byle na zadany ze „sztabu” temat.
    No cóż jakoś musimy z tym wszystkim żyć, my stara, spracowana i uczciwa gwardia z PRL’u. Pozdrawiam Gospodynie i Ciebie.

  103. @Torlin
    Zagłosują inaczej, bo pomyślą, co ten Tusko-Gierek dla nich zrobił, a nie uwierzą słowom TVN-u czy Wyborczej…Einmal ist keinmal

  104. „szestow pisze:
    2008-06-21 o godz. 10:57
    (…)Jakiej prawdy historycznej chcecie? Czy w ogóle chcecie? (…)

    Jeżeli chodzi o mnie, to z pewnością nie takiej, jaką głosi podpora organów o.o.o. Tadeusza R. z Torunia niejaki dr hab. J.R.N.

    Nawiasem mówiąc, już ponad mięsiac temu na spotkaniu w mojej rodzinnej wsi poświeconym rzekomym kłamstwom Grossa zapowiadał, co będzie się działo, gdy ukaże się ksiażka tych dwóch hienek z IPN.
    I to była bodajże jedyna prawda, jaką wygłosił w czasie pięciogodzinnego spotkania z moherowym odłamem ludu Qrskiego 😉 😉 😉

    Ps.
    dr hab. J.R.N. i równiez inni krytykanci „Strachu” zarzucają Grossowi, że nie przedstawił tzw. całokształtu i nie pokazał dobrych uczynków narodu polskiego.

    Ale tym samym osobnikom, jakoś nie przeszkadza, to że ci dwaj z IPN też tego nie zrobili ;-(

  105. Nela,

    jeśli Cię trochę przeceniłem, a Ty masz z tego powodu nawet najmniejszy dyskomfort, to bardzo przepraszam. Nawet nie wiem, czemy tak napisałem, ale niech tak zostanie, gdyż z własnym mózgiem wygrać nie sposób.Pozatym, ze względu na dzianie się naszych polskich spraw, przeżywam fazę narastającego rozkrotnienia jaźni , i dziś nawet Bareja mnie wkurza tym, że mnie kiedyś tak cieszył. Odczuwam go dzisiaj tak, że Mistrz wykrzesał ze mnie swoimi dziełami -prawdziwego osła, który cieszył się fajnym inaczej kraju w którym żył.Wtedy to była sytuacja schizoidalna i od biedy można było sie w tym znależć. Teraz , kiedy wyparowało idiotyczne „ciepełko” komuny,logicznie semantycznie, i w logice prób ogarnięcia tego , co się w naszym kraju dzieje-weszliśmy w sytuacę paraschizoidalną, i to coraz bardziej na drętwo.Ja mam wrażenie, że pozostawieni sami sobie gramy klasyczne, swoje .
    Bardzo cieszyłem się myślą, że przy moich wszystkich rozterkach, Twoje poparcie w moim lapsusie na”Ka” pozwoli mnie na odbudowanie wiary, w moje nieograniczone, globalne, albo jeszcze więcej… możliwości intelektualne. I w takim momencie wysiadły Ci złącza… Po czyś takim, oczywiście nie zjadłem kolacji, i jak głupi, ślepy robak, od razu poszedłem spać.

    Pozdrawiam,Eddie

    P.S.
    Niedawno szedłem za dwoma dżentelmenami, których wszystkie gesty, intonacje słow , maniery, w moim odczuciu znamionowały osoby należące do conajmniej schyłkowej arystokracji. Jeden znich , niezwykle wykwintnie/?/ perorował do tego drugiego, non stop przez około sto metrów zmanierowanego pochodzeniem iścia. Przez ten cały czas używał tylko jednego słowa/na „Ka” a jakże/ nadając mu za każdym razem zupełnie odmienną intonację.Czasami baaardzo przeciągał pierwszą sylabę , innym razem bardzo zdecydowanie akcentował ostatnią literę itp., takie tam arystokratyczne zmanierowanie w odbiorze takiego pospólstwa jak ja.
    Ten drugi, żeby potwierdzać bycie w intelektualnym kontakcie , cały czas delikatnie z aprobatą pomrukiwał. Kontakt intelektualny tych dwóch dżentelmenów asolutnie mnie zafascynował. Po ok. stu metrach, orator zakończył mocnym akcentem „i Ch”, i obaj zatopili się w jakby głęboko mistycznej zadumie.
    Arystokratyczna maniera mówiącego nie pozwalała mnie dokładnie wychwycić jakiego słowa na „Ka ” on używał, ale to chyba, prawie, prawie napewno było słowo „Kordian”!!!

  106. Zbiegowisko autorytetów moralnych zgromadzonych u legendy Wałęsy w sobotni wieczór miało chyba ponure nastroje, gdy Rosjanie w sposób finezyjny i artystyczny zdegradowali Holendrów. Żal mi Holendrów, ale tzw dziennikarze, hieny wolnych mediów będą mieli problem jak w tej sytuacji przylać ruskim. A oni są fantastyczni!

  107. Za Lecha, króla Piasta
    Gdy powstał kraj w środku ziemi
    Tworzący go myśleli
    Że się przez lata zmieni,
    Że zmądrznieje
    Jak z wiekiem mężnieje się
    I z czasem,
    Że okres Pacanowa
    Pozostawi za lasem,
    Że wśród pól i brzeziny
    Wyrośnie na potęgę
    Gdy na garnitur zmieni
    Swą piastowską siermięgę…
    I było już tak blisko…
    I prawie się udało…
    Tyle, że jek to zwykłe
    Polsce się poplątało
    I w toku dziejowych przemian
    Czy raczej… przeninczań
    Wyrosła wśród brzeziny
    Rzeczpospolita Kacza.

    Berlin, 01.03.2006 16:40

    To sprzed dwoch lat. ale ciagle aktualne,,,,

    Pozdrawiam
    z Berlina

  108. z Berlina

    Piekny wiersz i mozesz nam go co dwa lata przypominac

  109. Z Berlina,

    no i popatrz Drogi „Z Berlina”- wykrakałeś!!!

    Ciepło pozdrawiam,Eddie

  110. Mam 🙂
    w kolejce atmosfera pikniku, ludzie rozmawiają, uśmiechają się, nikt się nie pcha, nikt nie krzyczy. Starsi, w średnim wieku, młodzi z małymi dziećmi.

  111. Eddie! Czy zaglądasz czasami tu?
    http://nowypompon.pl/
    Pozdrawiam. 😉

  112. Nela,

    nie zaglądam na takie strony, bo z natury jestem strasznie drętwym smutasem.
    Ale się Tobie skojarzyło, ja i jakiś „Nowy Pompon”. Ja jestem typem faceta, który potrafi bez końca wpatrywać się w kopię obrazu Van Gogha-„Jedzący kartofle”. W końcu Vincent to jednak geniusz!!!

    Pozdrawiam,Eddie

css.php