Skrót myślowy - Blog Janiny Paradowskiej Skrót myślowy - Blog Janiny Paradowskiej Skrót myślowy - Blog Janiny Paradowskiej

29.06.2008
niedziela

Układu wieczna moc

29 czerwca 2008, niedziela,

0macie450.jpg

Fot. Witold Rozbicki / REPORTER

Obywatelu, zachowaj czujność! Układ działa! Wprawdzie od czasu do czasu boi się, ale działa.

Na przykład ze strachu Trybunał Konstytucyjny sprawił, że prezydent bezkarnie nie może opublikować raportu z weryfikacji WSI. Wprawdzie prezydent aneks do raportu od wielu miesięcy trzyma w biurku, niczym ciążę mocno przenoszoną, ale Jarosława Kaczyński natychmiast zapytał: kto się boi publikacji, komu brak ujawnienia służy? Prosta niby odpowiedź, że przede wszystkim jego bratu, którego nie naraża na kłopoty związane z ujawnianiem majaczeń Antoniego Macierewicza jakoś jednak prezesowi PiS do głowy nie przychodzi. Albo przychodzi, ale cóż szkodzi na wszelki wypadek raz jeszcze trybunałowi dołożyć. Może nie tak jak niegdyś poseł Mularczyk, który sędziów kwitami z IPN straszył, ale jednak coś tam zasugerować. A już na pewno stwierdzić, że sędziowie są w układzie, i to jakim! Uplecionym przez WSI, czyli organizację wyjątkowo patologiczną, by nie powiedzieć zbrodniczą.

Na razie jednak konstruktywna propozycja byłaby taka, aby Sejm szybko uchwalił, iż odszkodowania w procesach, które wytoczą osoby, których nazwiska znalazły się w raporcie, a jest ich blisko 800, płaciliby z własnej kieszeni Antoni Macierewicz i jego koledzy, na przykład wiceweryfikator, pan Cenckiewicz mógłby na ten cel przeznaczyć część swego honorarium ze książkę „SB a Lech Wałęsa, przyczynek do biografii”. Tym samym przyczyniłby się nie tylko do biografii Wałęsy, ale także do tego, aby Skarb Państwa zbytnio nie zubożał, bowiem i tak będzie musiał płacić rachunki pozostawione przez poprzedników, choćby za stocznie czy odszkodowanie dla Eureco. Niechby przynajmniej na jednym odcinku zapanowała odrobina odpowiedzialności.

Dowiedzieliśmy się też, dzięki tygodnikowi noszącemu wśród szerokiej opinii publicznej wdzięczny podtytuł – słup ogłoszeniowy służb specjalnych, że układ obalił rząd Jarosława Kaczyńskiego. W układzie był bowiem jeden z zatrzymanych w tak zwanej aferze gruntowej, czyli mówiąc po ludzku – prowokacji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Otóż układ działał drogą dość okrężną, aby tę informację przekazać, bowiem ów człowiek był z wywiadu, czyli od gen. Nowka, a sprawa wyszła poprzez ABW. Mniejsza jednak ze skomplikowanymi drogami docierania przez dziennikarzy do informacji, czy też raczej docierania informacji do dziennikarzy, ważny jest bowiem wniosek końcowy, a z niego wynika, że ten człowiek chciał, aby poprzez obalenie Leppera obalić cały rząd, co też Jarosław Kaczyński posłusznie wykonał. I żaden polityczny instynkt go nie ostrzegł, że tu jakaś prowokacja się szykuje, że układ działa? Proszę, jaki byle funkcjonariusz wywiadu, nieznanej zresztą rangi, jest wszechmocny, sam prezes PiS postępuje pod jego dyktando i rząd obala.

Zawsze dziwiłam się, po co montowano tę prowokację w resorcie rolnictwa i rozbijano koalicję, która mogła jeszcze trwać długo, bowiem Samoobrona i LPR wprawdzie od czasu do czasu podnosiły rwetes, ale generalnie wszystko posłusznie wykonywały, ale szukałam wyjaśnień politycznych, na przykład, że Kaczyński chciał wyeliminować Leppera i przejąć jego posłów, co już wcześniej próbował, ale jakoś w tym pokoju Renaty Beger nie najlepiej ministrowi Lipińskiemu poszło. Taki scenariusz, choć ryzykowny, był jednak do wyobrażenia. W końcu do trzech razy sztuka, a to było dopiero drugie podejście.

Tymczasem prawda jest prosta – agent dostał się do gry i obalił. Tym samym rząd Kaczyńskiego jest już bliski ideału, czyli rządu Jana Olszewskiego, który oczywiście obalili agenci. Wprawdzie nie ma to wiele wspólnego z prawdą, o którą dzielnie walczy Waldemar Kuczyński publikując w rozlicznych gazetach fragmenty swoich pamiętników, ale jakaż siła tych pamiętników wobec krótkiego słowa – agent, lub równie krótkiego – układ? Żadna. I pomyśleć, że byli już tacy, którzy chcieli przypisać prezesowi PiS wiekopomną zasługę wyeliminowania lub przynajmniej zepchnięcia na zupełny margines polityki populistów z Samoobrony i Ligi, a tu okazuje się, że to wszystko zawdzięczamy agentowi z jakiegoś nie do końca rozpoznanego układu.

Warto byłoby wiedzieć w końcu, kto tym układem dowodzi. Czy aby na trop nie naprowadzają nas minister Kamiński z kancelarii prezydenta RP i na przykład pani posłanka Jakubiak, ciągle cierpiąca, że nie jest już ministrem od sportu, gdy chcą Lecha Wałęsę skierować najpierw do prokuratury, a potem pod sąd? Czy to Wałęsa stoi na czele układu. Niech jeszcze trochę sezon ogórkowy w polityce potrwa, a i tego się dowiemy. Na razie mamy czas, że każdy mówi i pisze, co mu tam w duszy, bo już nie w głowie zagra, ale kiedyś to się wszystko w przerażającą i porażającą całość ułoży. Najgorzej, gdy ta układanka znów okaże się dziełem układu, co można sobie w duża dozą prawdopodobieństwa wyobrazić.

***

Przeczytałam ponad 130 wpisów na blogu, cieszę się, że pojawiają się nowe osoby. Wszystkich witam. Najwięcej oczywiście komentarzy o książce „SB a Lech Wałęsa”.

Napisaliście już Państwo chyba wszystko, ja swoje napisałam też, również w „Polityce”, a więc mam poczucie wyczerpania tematu. Dorzucę więc tylko kilka zdań. Otóż SJB wyraża nadzieję, że nie będzie powtórnej lustracji Wałęsy. Ja uważam, że ona będzie przybierać coraz gwałtowniejsze formy. Już teraz Michał Kamiński chce prokuratora i sądu, a więc będzie się odbywało ściganie, bo przecież trzeba jeszcze zepsuć jubileusz przyznania nagrody Nobla.

Natalia 74 ma rację, istnieje coś takiego jak polska potrzeba niszczenia. Gdybyśmy tego prawdziwie po polsku nie zrobili własnymi rękami, we własnym polskim piekle, to by zapewne oznaczało utratę narodowej tożsamości, z której tak jesteśmy dumni.

Valon cytuje Igora Jankego, że ta książka nie jest wymierzona w Wałęsę. W kogo jest więc wymierzona? Nie czytałam tego tekstu, a więc nie wiem, co Janke sugeruje. To są takie szczyty hipokryzji, że niby wołamy o prawdę, miał jakiś epizod, niech się przyzna, a my wielcy, wspaniali, dla ojczyzny zasłużeni, wielkodusznie mu wybaczymy. Ten ton nadał Kurtyka, jak wiadomo człowiek najwyższych cnót i wyjątkowo moralny. Jego awans na szefa IPN, po pognębieniu przy pomocy dość lewych kwitów Przewoźnika przypomina nam Misza z Albionu. Dzięki. Myślę, że jednak Kurtyka zostanie profesorem, nawet belwederskim. W końcu już dostał jakąś nagrodę od prezydenta.

Nie zgadzam się z Markiem Piegusem i tymi, którzy twierdzą, że książka nie powinna ukazać się pod szyldem IPN. A niby dlaczego IPN ma udawać, że tak nie myśli? Ta książka jest esencją ipeenowskiej myśli historycznej i pokazaniem, jak ta placówka czynnie uczestniczy w polityce. To jest po prostu rodzaj manifestu ideowego IPN, kto miał złudzenia, że to jakaś niezależna placówka badawcza – może się ich pozbyć. Ja akurat taką szczerość cenię, wolę od ogólnej hipokryzji – dobrze, że jest, ale niech ukaże się prywatnie. Jeżeli jeszcze dobrze się sprzeda i IPN zarobi, to trzeba mu po prostu zmniejszyć dotacje budżetowe. Niech zarabia, tak jak telewizja zwana publiczną zarabia na reklamach.

Oczywiście Yevaud ma rację, że IPN powstał głównie po to, aby udostępnić materiały pokrzywdzonym i z tej funkcji się wywiązuje słabo, ale po prostu nie ma czasu, bo ma ważniejsze sprawy na głowie, czyli musi lustrować i obalać autorytety. Z Berlina wyjaśnię jeszcze, że nie ma żadnej „teczki Wałęsy”, są zebrane kserokopie z różnych miejsc (Krzysztof Kozłowski przyznał, że gdy wszedł do MSW, zaczął je kompletować) i nie ma oryginałów. W tej kwestii wierzę Milczanowskiemu, a nie Kaczyńskiemu. Nigdy o żadnych oryginałach nie słyszałam.

Stauffenberg trafnie cytuje dwie kandydatury do tytułu bzdury roku, czyli inicjatywę powołania funduszu ofiar Bolka (to nie prezydent Gdańska, ale radni PiS błysnęli) oraz metropolię w Kielcach. Pamiętacie Państwo Witkacego, jak sobie wyobrażał Kielce? Miasto jako szczyt ohydy i małomiasteczkowej brzydy? Ale to było dawno i wówczas Kielce nie miały jeszcze Gosiewskiego.

Blaise, dzięki za przypomnienie bardzo trafnego cytatu Zbyszewskiego. Rzeczywiście do dzisiejszej sytuacji pasuje jak ulał.

Szestowowi coś się pomyliło – zamiłowanie do broni za pazuchą mieli bracia Kaczyńscy, a nie Milczanowski. Jerzemu współczuję wspólnej salki katechetycznej z Macierewiczem, ale może dzięki temu jest obecnie uodporniony, na spiski i układy oraz wpływy GRU.

Palestrinie 2005 napiszę tyle, że zanim zacznie porównywać Niemcy i Czechosłowację, a potem Czechy i Słowację z Polską, gdy chodzi o lustrację, niech sobie najpierw poczyta, na czym polegała lustracja choćby w Niemczech, kto miał dostęp do teczek i na jakich zasadach. U nas każdy, niestety, wypisuje dowolne nieprawdy lub coś, co mu się wydaje, bo pasuje do politycznych przekonań. Ktoś zresztą z Państwa przypomniał na blogu, co stało się z aktami wywiadu NRD, jak Amerykanie szybko je wywieźli i nawet nie wiem, czy wszystko zwrócili, bo coś tam jednak zwracali.

Jeżeli chodzi o samego Lecha Wałęsę, to z zaciekawieniem przeczytałam wpis Ojca Piotra. Dodam, że moim zdaniem Wałęsa w myśleniu o Europie, świecie i globalizacji jest bardziej nowoczesny niż bracia Kaczyńscy. Oni nim pogardzają, że prostak i niewykształcony, ale on lepiej rozumie świat, między innymi dlatego, że jeździ, spotyka się z ludźmi, z młodzieżą jest otwarty, a oni ludzi się boją i ich nie lubią, no chyba, że swoich.

Odkryłam sporo talentów na blogu. Narciarz 2 – dobre zadatki na pisanie dramatów. Emilia Plater – dobra litania pod hasłem: a najbardziej mi żal (tyle, że nie kolorowych jarmarków). Bernard, jak to on, błysnął analizą porównawczą w sprawie taśmy Borusewicza, Wałęsy czy Chojeckiego. Drogi Panie Bernardzie, analiza ciekawa, ale nawet nieskazitelny Mężydło mówi, że tam żadnego przyznania się Wałęsy do współpracy nie było. Ponadto naprawdę, cała ta sprawa zupełnie mnie już nie interesuje, bo mógł Wałęsa być Bolkiem, a dla mnie i tak jest wielki. I żadne cytowane sondaże nie mają tu nic do rzeczy. Mój stosunek do Wałęsy nie zmienia się od lat. Wcale nie uważam, że był dramatycznie złym prezydentem, że zagrażał demokracji, miał wiele wad, ale akurat nie te, o których się mówi. I nie jest tylko ikoną, jest czynnym politykiem, i to coraz mądrzejszym, tyle, że za dużo mówi i tu problem. Ale taka jego uroda i już się zapewne nie zmieni.

Eddie bardzo ciekawy wpis, ale nie w pełni zgadzam się z oceną marszałka B. Czasem mówi ciekawie, ponadto nie w tym rzecz, aby było ciekawie, ale prawdziwie, zwłaszcza gdy taplamy się w morzu kłamstwa. Ja akurat Borusewiczowi wierzę, a jego przeciwnikom nie, a tu wiele jest kwestią wiary i zaufania. Ciekawy to jest Romaszewski, który ostatnio dał popis, krzycząc na jakiegoś „kochanego komucha”. Widziałam to tylko w jakiejś powtórce, fantastyczne! Czyste wariactwo.

PIRS pyta, dlaczego Milczanowski dał te kwity, a potem nie otworzył koperty. Nie wiem, może takie były przepisy, może dlatego, że to były resorty prezydenckie? W każdym razie Siemiątkowski też pytał prezydenta Kwaśniewskiego o zgodę na otwarcie. Rozumiem, że są pewne tajemnice państwa, które prezydent może zastrzec. Rozumiem też, że jest coś takiego jak racja stanu, a więc, że się nie biega i nie opowiada, że prezydent był na przykład agentem i chroni się pewne materiały. Mnie takie bieganie z kukłami Bolka czy palenie ich akurat raziło, zwłaszcza że widziałam wcześniej, jak Kaczyński Wałęsę promował na prezydenta, a potem szybko chciał się go pozbyć, zgodnie z tym, co mówi Tusk. Tu znów wierzę Tuskowi, a nie Kaczyńskiemu, gdyż w 1992 roku przeprowadzałam serię wywiadów do książki „Teczki liberałów” i już wówczas opowiadano mi o tych rozmowach, że KLD może wziąć całą gospodarkę (to miała być działka dla Jana Krzysztofa Bieleckiego), ale niech zobowiąże się do usunięcia Wałęsy. Mam więc sporo powodów, by jednak Kaczyńskiemu nie wierzyć, nawet jeżeli chce przysięgać. W przysięgi polityków z reguły nie wierzę. Bardziej wierzę własnej pamięci i własnym notatkom, a także tekstom, które wówczas na bieżąco pisałam.

Olku 51, ja też uważam, że Ewa Kopacz jest odważna i jest pierwszym od dawna ministrem, który chce autentycznie coś zrobić nie dla partyjnej kariery. To jest dzielna kobieta w bardzo trudnej sytuacji. Mam nadzieję, że da sobie radę, ale musi mieć lepszych ludzi do pomocy. Ma słaby zestaw wiceministrów.

Wiktorze, o kompetencji Balcerowicza w kwestii służby zdrowi nie dyskutuję, bo się na tym nie znam. Ale fakt, że w sprawie Laboratorium Frakcjonowania Osocza nie zbadano nacisku lobby hematologicznego, uważam za skandal. Mieliśmy kiedyś sporo ciekawych materiałów na ten temat na blogu. Oskarżenie Wasilewskiej – Trenkner uważam za wstyd dla prokuratury. Nie pierwszy i nie ostatni zapewne.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 128

Dodaj komentarz »
  1. Szanowna Pani Redaktor: prosiłbym tylko, aby nie mówić o „lobby hematologicznym”. Nikt hematologów o nic nie pytał, ani hematolodzy nie lobbowali przeciwko LFO. Przeciwko LFO lobbowali transfuzjolodzy z Instytutu Hematologii, a to są zupełnie inni ludzie. Wątek Balcerowicza wziął się stąd, że powiedziała Pani, że długi szpitali zależały od jakości ich dyrektorów. To może miało niewielki wpływ, ale większość stanowią długi „systemowe”, na które nie mieli wpływu dyrektorzy, a za które odpowiada kreator systemu.

  2. Od lat zastanawiam się, na ile J.Kaczyński wierzy w to, co opowiada, sugeruje i podpowiada.
    Niedawno rodzinę moją dotknęło nieszczęście – u Bratanicy zdiagnozowano schizofrenię paranoidalną. Poczytałam o tym paskudnym choróbsku wszystko, co byłam w stanie , kompletny ignorant, sobie przyswoić. Indywidualny los, jednostkowe nieszczęście. A co, jeżeli podobnie patologicznym syndromem dotknikęty jest przywódca lub grono jego współpracowników? Ostatecznie to wszystko jedno czy widzi się spisek zawiązany przez otoczenie wobec pojedynczej osoby, czy widzi się wszechogarniający „układ” grożący wszystkim. Jako nacja jesteśmy wyjątkowo nieufni i upatrujący wrogów wszędzie dookoła. To doskonałe podłoże dla takiej patologii. I tylko nie wiem – wierzy ten Kaczyński w chore zwidy, czy doszedł do wniosku, że to niezła „nisza” na znalezienie swojego miejsca w polityce.

  3. „… istnieje coś takiego jak polska potrzeba niszczenia. Gdybyśmy tego prawdziwie po polsku nie zrobili własnymi rękami, we własnym polskim piekle, to by zapewne oznaczało utratę narodowej tożsamości, z której tak jesteśmy dumni.”

    Syndrom potrzeby niszczenia (jak i jego tragizm) jest dobrze opisany w książce „Nerwica a rozwój człowieka” Karen Horney. Sedecznie polecam, satysfakcja gwarantowana.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Najciekawsze jest jak dlugo na takich bzdurach mozna bedzie budowac polityke. Sadze, ze do konca kadencji Lecha Kaczynskiego. Jaroslaw Kaczynski ma talent do budownaia konstrukcji absurdalnych. Chyba Slawomir Mrozek wyjechal z Polski dlatego, ze w wymyslaniu absurdow przerosl go wlasnie Kaczynski. Roznica oczywiscie taka, ze Mrozek te absurdy zawsze wysmiewal, Kaczynski z bardzo madra mina je tworzy. Najdziwniejsze, ze jeszcze sa ludzie, ktorzy w konstrukcje braci Klamczynskich wierza. No coz, glupoty nie trzeba siac. Sieje sie sama.

  6. Ale mam niesamowity kod – f1f1
    Cała sprawa zaczęła mnie nużyć. Ile można….

  7. Co do meritum niestety się zgadzam nalezy jednak głębiej zastanowic sie nd przyczynami.
    Odniosę się do Pani komentarza na temat Kielc i ambicji bycia metropolią. Oczywiście takie miasto jak Kielce nie jest metropolią taką jak Warszawa, Kraków czy Łódź. Istotne jest jednak pytanie dlaczego zabierać pieniądze tym którym wiedzie się gorzej a dawać tym którym już jest lepiej? Ustawa metroplitalna powinna jedynie stwarzać ramy dobrowolnej współpracy w regionach – tam gdzie samorządom się to opłaca i nic więcej. Wskazywanie konkretnych miast to jest właśnie dzielenie Polski na A, B i C. Nic tu nie pomoze nieskrywana satysfakcja pani Redaktor:

    „Pamiętacie Państwo Witkacego, jak sobie wyobrażał Kielce? Miasto jako szczyt ohydy i małomiasteczkowej brzydy? Ale to było dawno i wówczas Kielce nie miały jeszcze Gosiewskiego.”

    Nieładnie z pozycji Krakowa czy Warszawy pogardzać mniejszymi. Takie regiony nie miały przecież nigdy łatwego życia. To był przede wszystkim przemysł brudny i ciężki, który nie najlepiej nadawał sie na czasy transformacji. Dodatkowo Kielce sekowane przez dziesięciolecia za pogrom nie mogły w czasach przedsamorządowych zbudować nawet porządnej ulicy, bo nie dostawały zgody z Warszawy nie mówiąc o jakichkolwiek centralnych funduszach.

    Dziwi sie Pani że hasło o układzie tak łatwo trafia do ludzi w Polsce B? Proszę popatrzeć na mapę planowanych dróg, czy kolei – wyłącznie od Warszawy na zachód – to jest odpowiedź na Pani zdziwienie. PIS jest zupełnie nie z mojej bajki ani pan Gosiewski. Ale jest on najbardziej pracowitym posłem świętokrzyskim. Pomimo że nie jest z Kielc, że już nie rządzi – ciągle gdzieś tu jest: w firmach i na uroczystościach i w telewizji. Gdyby p. Miodowicz (stąd) zajmował się nieco regionem a nie personalnymi wojenkami pewnie PO uzyskiwałoby więcej.

  8. Witam pani Janino, mimo tak późnej pory zaryzykowałem wejście na bloga i trafiłem , naprawdę świetny wpis. Obnażenie mentalności i zachowań Braci, Antka policmajstra, kłamanie w żywe oczy, to kryje się pod hasłem prawa i sprawiedliwości. Pan Jarosław dalej uważa że jak rzuci kolejna inwektywę machając swoją rączusią i riobiac te swoje wilcze ślepia to coś ugra. Myli się i to bardzo. I myślę że on już zdaje sobie z tego sprawę, ale on wychodzi z założenia że po nich to choćby potop. Myślę też że nie długo znajdą sie ciekawe materiały i na Braci, to ze teczkę się pokazało przecież o niczym nie świadczy, a ciekawe kąski np o podziwianiu lenina w jakiejś pracy też. Ja uważam, że IPN powinien istnieć jeszcze np. 5 lat (co i tak jest za długim okresem) i należy go zlikwidować, a historią niech zajmą się badacze uniwersyteccy. pozdrawiam

  9. „Czy to Wałęsa stoi na czele układu. Niech jeszcze trochę sezon ogórkowy w polityce potrwa, a i tego się dowiemy. ”

    ***********************************

    Zanim sprawa się znudzi opinii publicznej, prezes Kaczyński powinien przysiąc, że widział plany obalenia jego rządu, zanim je wykradł: Lepper, Dorn, Giertych lub ktokolwiek inny, kto przyśni się Kaczyńskiemu.

  10. Droga Pani Janino serdecznie dziękuję za tekst „Układu wieczna moc” w pełni się z Panią zgadzam. Chciałam również powiedzieć o moich przemyśleniach w sprawie Ketmana. Jest mi tego człowieka poprostu żal i zastanawia mnie co takigo zrobili mu ci „przyjaciele”, że obszedł się z nimi tak okrutnie? bo, że niema w tym żadnego podłoża ideologicznego czy politycznego jest dla mnie jasne. Ja slyszałam już o takich grupach „przyjaciół” w których jeden poddawany jest ciagłym kpinom i docinkom w następstwie czego staje się zgorzkniałym, zakompleksionym człowiekiem, muślącym jedynie o rewanżu. Redaktor Wildsztein musi być teraz bardzo szczęśliwy mając swojego Ketmana bo to jedyne potwierdzenie tego, jakim to był wspaniałym „opozycjonistą”. Mamy w kraju wielu ludzi z niezaspokojonym apetytem na bycie bohaterem i teraz niestety często dochodzą do głosu. Jedyna nadzieja w tym, że poza wieloma wadami jakie posiadamy /my Polacy/ jest jeden pozytyw nie lubimy jak się nam mówi co i jak mamy myśleć .

  11. Rząd Jarosława Kaczyńskiego obalił sam premier. Nikt mu nie kazał rozwiązywać sejmu i przeć do wyborów.
    Tylko patrzeć, a wkrótce dowiemy się, że w wyborach z 2007 r. na PO głosował układ. I zaczną się poszukiwania teczek, szaf itp. na wyborców, którzy „ośmielili się” mieć własne zdanie.
    Co do Wałęsy. Wałęsa ma prawomocny wyrok sądu lustracyjnego z 2000 r., który oczyszcza go z zarzutów. Osławiona książka IPN nie zawiera żadnych nowych, nieznanych dotychczas opinii publicznej faktów. Składa się ona z interpretacji, hipotez i polemik. Z punktu widzenia sądów to zupełnie bezużyteczne materiały.
    Sąd lustracyjny musi mieć dowody, a nie wywody. Autorzy i inspiratorzy książki mają świadomość słabości swojej argumentacji i stąd uruchamianie dalszych insynuacji. A to jakaś taśma filmowa, a to jakieś przysięgi na antenie radiowej (co ciekawe, przysięga człowiek, który wielokrotnie przegrywał procesy dotyczące swoich zniesławiających wypowiedzi). Ale to wszystko nie są dowody.
    I tyle.

  12. Pani Janino,

    Korzystając z wolnej chwili wczesną porą dnia, jeszcze dwie dłuższe refleksje o sprawie „Bolka” (kogo to nudzi, przepraszam):

    1. O książce Cenckiewicza i Gontarzyka:

    Książka o Lechu Wałęsie nie jest książką wybitną, wiele jej merytorycznych i ?stylistycznych? słabości trafnie wytknięto. Z drugiej strony nie sposób zgodzić się, że jest to książka zupełnie bezwartościowa, niwecząca się niejako przez swój publicystyczny ton i polityczną użyteczność czy nawet usłużność. Mamy w Polsce wielu dobrych historyków opozycji a mimo to nie podjęli oni do tej pory trudu stworzenia rzetelnej biografii Wałęsy. Powstrzymywała ich zapewne groźba naznaczenia swojej profesjonalnej reputacji polityczną skazą. W tej sytuacji za pisanie historii Wałęsy wzięli się mniej dojrzali badacze, którzy – to zdaje się było ich główną motywacją – dostrzegli swoją ?komparatywną przewagę? zawodową w dostępie do IPN-owskiego archiwum i w posiadanej technicznej sprawności poruszania się po nim. Temat do którego dotarli, czy który do nich dotarł, kusił – choć też zdawali sobie sprawę ze swoich ograniczeń, czemu daje świadectwo i podtytuł ksiązki (?przyczynek?) i niektóre zastrzeżenia w jej treści. Wykonana przez nich praca powinna być rzeczywiście przyczynkiem czy raczej fragmentem wyjściowej kwerendy do znacznie obszerniejszego dzieła, któremu ton nadałby ktoś bardziej naukowo i życiowo doświadczony. Tak się nie stało, ale też to co się stało było w jakiś sposób nieuniknione. Wiedza historyczna posuwa się do przodu także i w ten pokrętny sposób. Nie jest to jedynie polska prawidłowość. Można dać wiele podobnych przykładów z innych krajów: nieortodoksyjne, quasi-publicystyczne książki były i nadal są niezbędne aby opisać niechlubną kolaboracyjną przeszłość Francuzów w czasie wojny, czy aby przybliżyć Niemcom historyczną prawdę o skali ich wsparcia dla hitleryzmu. Przy wszystkich różnicach skali i tematu, są to tak samo dotkliwe ciosy w uspokajającą narodową mitologię jak nasza polska afera. Wyważone (i mniej poczytne) syntezy ukazujące i mit i małość w odpowiednich proporcjach przychodzą później, niekiedy w kolejnych pokoleniach. W Polsce jakimś elementem lokalnej specyfiki jest urzędowa pieczęć IPN-u, pod którą ukazuje się praca naszych historycznych harcowników. Jest to w sumie jednak element drugorzędny ? opcja obrony opozycyjnego mitu jest w Polsce dobrze zorganizowana wokół redakcji wyrosłego z opozycji dziennika. Głos dla opcji przeciwnej daje finansowany publicznie urząd (po długich latach, gdy reprezentacją tej opcji, do dziś słabszej profesjonalnie i retorycznie, były głownie marginalne prawicowe pisemka). W obecnej chwili sytuacja taka wydaje się zapewniać jakąś równowagę dyskursu – choć też pewnie nie przejdziemy do etapu rzetelnej historycznej syntezy dopóty dopóki oba te ideologiczne centra nie scedują na kogoś, chociażby na pluralistyczne uniwersytety, ciężaru prowadzenia historycznej debaty.

    2. O młodym Wałęsie i jego kontaktach z SB:

    Nie wydaje się trafne mówić, iż kontakty z SB zapoczątkowane po wydarzeniach grudniowych w Gdańsku to nieważne, nic nieznaczące potknięcie młodego człowieka, który jeszcze nie stał się ?prawdziwym? Wałęsą. Osobowość Lecha Wałęsy jaką widzimy w tych ujawnianych teraz materiałach z lat 70-tych to ten sam ambitny, zaczepny człowiek, którego znaliśmy z późniejszych czasów. Pęd Wałęsy do przewodzenia, spryt i brak lęku (tak!) już tam się ujawnia – tyle tylko, że horyzont jego życiowych ambicji wówczas nie obejmuje jeszcze otwartej walki z władzą. Wydaje się, że Wałęsa wówczas wchodził w kontakt z funkcjonariuszami PRL, jawnymi i tajnymi, trochę na zasadzie ucznia-przywódcy klasowego, który zdobywa respekt w grupie zadziornością wobec nauczyciela. W środowisku w jakim wówczas przebywał, przy braku innych punktów odniesienia, funkcjonariusz SB mógł być takim dowartościowującym partnerem. Nie jest to wizja pomnikowa, ale też nie jakoś szczególnie uwłaczająca. Podobny etap akceptacji systemu i dopiero z czasem dojrzewania do jednoznacznej postawy oporu przeżyło wielu ludzi opozycji – w zależności od środowiska i dekady etap ten przebiegał z różną intensywnością. Co więcej, wydaje się że dzięki fazie wczesnej akceptacji, późniejszy opór był mądrzejszy, wytrwalszy i skuteczniejszy. I to nie przez wzgląd na ?odkupienie win? a raczej z powodu znajomości przeciwnika, zrozumienia jego metod, dobrego rozpoznania granic możliwych zwycięstw i dopuszczalnych ustępstw. W tym sensie Wałęsa z lat siedemdziesiątych rzeczywiście zdeterminował ? pozytywnie! ? Wałęsę z lat osiemdziesiątych, z jego najlepszego okresu. Ciekawe byłoby zresztą porównać drogę duchową młodego Wałęsy i chociażby młodego Wojtyły pod tym względem (jak wiadomo, przyszły papież został biskupem ze wskazania PRL-owskiego urzędnika, który wśród zgłoszonych kandydatów w Wojtyle widział największego ugodowca). Takie porównania być może staną się kiedyś przedmiotem ?przyczynków? historycznych, kiedy już będzie można o tych sprawach pisać spokojnie i z dystansu, być może za kilkadziesiąt lat.

  13. Pani Janino, zdarzyła się pani literówka. Powinno być Eureko, nie Eureco.

    Gorący spór pomiędzy panami Romaszewskim (PiS) i Wenderlichem (Lewica) został pokazany w Szkle kontaktowym w sposób wysoce nierzetelny. Mianowicie wyglądało na to, że to Wenderlich zaatakował Romaszewskiego tezą o przyczynienie się do upadku PGR, a było tak, że to wcześniej Romaszewski uderzył tą tezą w Wenderlicha. Niestety, choć z Lewicą mi nie po drodze, to już nie pierwszy raz panowie ze Szkła (które lubię) wykazali się lewicofobią i wyszło na to, że to Wenderlich zaatakował Romaszewskiego. Pan Romaszewski mógłby już dorosnąć i braku argumentów nie pokrywać epitetami typu komuch. Nie wiem, czy zauważył, ale to już dwadzieścia lat minęło.

  14. Dodam jeszcze dwa słowa do słynnej kłótni pomiędzy senatorem Romaszewskim i posłem Wenderlichem. Opowiadał pewien holenderski pisarz, że był w latach siedemdziesiątych na praktykach (dziennikarskich?) w Polsce. I stwierdził, że w PGR ludzie po prostu nie pracują. Niestety, mało jest u nas odwagi, aby przyznać, że PGR same są sobie winne, gdyż wychowały ludzi niezdolnych do samodzielnej pracy. Tak więc ich upadek był rzeczą najbardziej naturalną. I trudno o to winić panów Romaszewskiego i Wenderlicha, czy w ogóle polityków.

  15. PGR-y były różne. W Wielkopolsce gdzie była tradycja wielkich majątków państwowych (były takie i w II RP i wcześniej) były gospodarstwa wysokotowarowe, wdrażające postęp w rolnictwie, dochodowe i świetnie zarządzane. Kombinat Manieczki, kombinat w Konarzewie pod dyrekcją p.Kościuszki czy kombinat ogrodniczy Naramowice mogły doskonale konkurować z każdym tego typu przedsięwzięciem na świecie. Zniszczenie tego dorobku co najmniej trzech pokoleń rolników, uważam za niepotrzebną głupotę.

  16. Tracę cierpliwość. Po ostatnich wyborach miałam nikłą, ale jednak nadzieję, że margines wróci na swoje miejsce. Nie tylko nie wrócił, ale rośnie w siłę i jest coraz głupiej.
    Mam wrażenie, że na dobre (a raczej złe) nastapiło rozdwojenie rzeczywistości na medialną i realną.
    W tej pierwszej króluje układ, kwity, szafy, przepychanki kto kogo, jałowa gra w kółko i krzyżyk pod dyktando świętych sondaży. Polityka jest uprawiana i traktowana jak towar, któremu zmienia się nazwe, cenę, przeznaczenie, byle tylko sprzedać.
    W tej drugiej rośnie sterta rzeczy pilnych do załatwienia od zaraz. I mało kogo to zajmuje.
    Mam dość przeżuwania panów K. z przyległościami, przelewania z pustego w próżne, zapychającej niestrawialnej papki. No i dreptania w miejscu, bo rząd Tuska nawet jedynki nie wrzuca, a nawet jak wrzuci, to brakuje dwójki. Szkoda, że nawet wycieraczki nie działają.

  17. Jestem w ukladzie, który obalił IV RP. Pierwszy raz w życiu w 2007 r. nie głosowałem na swoich lecz na PO.
    Sensacje XXI wieku w wydaniu IPN przeczytałem pobieżnie w internecie – podobno niepełną wersję. Do dzisiaj mam kaca, bo nie wiem, kto obalił komunę. Ktoś gdzieś chodził, ktoś komuś opowiadał coś tam, nawet jakieś bolki napomykały w swoich byle jakich enuncjacjach o mojej rodzinie (raczej w neutralnym świetle).
    Za to przede wszystkim z tej książki mimochodem wyciągałem przepiękne klimaty trójmiejskie z czasów, kiedy zaliczałem tam szkołę i zdawałem maturę. Co za chwile. To słońce nad zielonymi wzgórzami w Oliwie, te kąpiele w zatoce pod Kępą Orłowską, te wycieczki rowerowe na Kaszuby, te chwile na Starówce w Gdańsku (niektórzy moi nauczyciele byli pasjonatami historii Gdańska i zawsze pierwszego dnia roku szkolnego wiedli nas do Ratusza nieopodal Neptuna).
    Z przyjemnością wróciłbym w ten sam czas i w te same miejsca. IPN nie jest w stanie zepsuć moich wspomnień. Żyliśmy w normalnym kraju, tyle że trochę kiepsko zarządzanym, poniekąd nie tylko z naszej winy. Pozdrawiam.

  18. Całkowicie nie zgadzam się z Panią w ocenie dorobku badawczego IPN. To „per saldo” wspaniały dorobek! Nie sądzę, by interesowała by się Pani historią II wojny i okresu „żołnierzy wyklętych” tak jak ja – stary, emerytowany nauczyciel licealny właśnie historii i akowiec. W sprawie książki o Wałęsie mam zdanie dokładnie takie jak p. wiceprezes Dmochowska: potrzebna jest duża monografia (w tym okres lat 70-ych) a książka G i C mogłaby się ukazać gdzie indziej a nie jako publikacja instytucji państwowej. To nie żadna hipokryzja to uprawniony pogląd. Panią dr Dmochowską znam zresztą z Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Nigdy nie była hipokrytką, tchórzem ani nie jest zdziecinniałą staruszką. Namawiam Panią Redaktor do zrewidowania poglądu najlepiej poprzez przejrzenie dorobku wydawniczego IPN (choćby pobieznie). Serdecznie pozdrawiam.

  19. Oglądałem w telewizjach światowych transmisje z uroczystości 80-cio lecia Mandeli. Oglądałem i żal mi było i żałość, że to nasze polskie piekiełko uniemożliwia zrobienia takiej uroczystości z okazji 65-cio lecia Wałęsy i 25 lecia otrzymania przez niego nagrody Nobla. Na chwałę Polski i Wałęsy. Będzie skromna uroczystość, a telewizja publiczna nie ma czasu. Skandal i żal.

  20. …PGR-y…chociaz nazywaja sie nieco inaczej do dzisiaj istnieja w kraju do ktorego wyeksportowal mnie General Jaruzelski (niech mu Matka Ostrobramska za to blogoslawi)…nie slyszalem zeby jakikolwiek z nich zbankrutowal…nie sa przez nikogo subsydiowane…i jest ich spora ilosc…

  21. Twarz Maciarewicza mówi wiele o tej obrzydliwej postaci ,ale w tle czyżbym się nie mylił ?! „bohater narodowy” Kukliński – dla mnie zdrajca, niegodny wspomnienia , na terytorium Polski .Ryszarda Kuklińskiego komentuję ,ponieważ w maju zwiedzałem największy kościół w Gdańsku, a w nim na bocznej nawie ,gdzie zwykle katolicy stawiają figurki lub malowidła świetych ,zobaczyłem tablicę w brązie z wizerunkiem Zdrajcy Kuklińskiego i chwalebnymi napisami . To terytorium kościoła katolickego , więc nic mi do tego co w takich wnętrzach mają, ale dziwię się, że w tych samych murach Jezusowych ,Maryjnych i innych świętych jest miejsce dla Judasza który stale biesiadował na nie jednej wieczerzy z prawdziwymi komunistami z Sowieckiej Armii zaś główne dzieło jego życia ,info. o zamierze wprowdzenia stanu wojennego w Polsce ,Amerykanie zachowali dla siebie , tym samym postawili na generała Wojciecha Jaruzelskiego a po latach potwierdzili to poparcie przy wyborze Generała Jaruzelskiego na Prezydenta RP po zmianach anno domini 1989 .Za kilka dni Generał kończy 85 lat zycia , składam temu prawdziwemu patriocie roku 1980-81 wyrazy uszanowania , za decyzję ratowania polskiego terytorium i jego ludności ,a władzę ten trzeci ważny składnik państwa- oddał Narodowi w 1989 roku . Mija kolejne 20 lat w histori Polski , bądżmy szcześliwi ,że pani red .Janina Paradowska może swoim licznym czytelnikom przybliżać mądre niezależne politycznie analizy ,bo gdyby Antoni ,Jarosław ,Lech ,czy nawet niedołężny premier z 1992 roku i ich” żołnierze ” , mieli dziś władzę taką lub podobną jak Jaruzelski w super niedemokratycznym czasie roku 1981 – nie byłoby takiego tekstu szanowni blogowicze ,dopowiedzcie sobie gdzie wypoczywałaby pani Janina po takiej publikacji.a z innych nieprawomyślnych odsysano by resztki powietrza zaczerpniętego w czasach czerwonej zarazy – PRL.
    ps.
    Pani Janino ,dobrze ,że rano nie dyskutowaliście o piłce nożnej , tym bardziej, że piszacy teksty do wiadomości sportowych w TOK FM informowali publikę ” Hiszpania ROZGROMIŁA Niemcy 1:0 .Rozgromiła 1:0 ! Wedlug TOKFM wynik 1:0 tyle znaczy ,ciekawe .

  22. Pani Redaktor, Panie Wiktorze, Szanowni,

    Nie zgadzam się z tezą, że długów systemowych w szpitalach nie można było uniknąć. Zarządzający szpitalami na własne życzenie doprowadzili do krótkiej kołdry w finansowaniu opieki zdrowotnej, szczególnie tej stacjonarnej.
    Przez wiele lat, jeśli nie dotychczas, mgliste lub żadne było pojęcie o kosztach stałych i zmiennych, przychodach, opracowaniu i wycenie procedur. Przynajmniej tych najważniejszych, stanowiących większość kosztów. Skoro nie było to znane na podstawowym poziomie organizacyjnym, to nijak nie było możliwe skonsolidowanie danych w skali makro.
    To, pożal się Boże, menedżerowie szpitali nie potrafili rzetelnie wykazać ile faktycznie potrzebują pieniędzy na lecznictwo. To samo dotyczy administracji opieki zdrowotnej na poziomie powiatów i województw.
    System finansowania NFZ oparto na błędnych danych, opracowywanych za biurkiem MinZdrawa i MinFinu. Arbitralnie założono wysokość kosztów/nakładów oraz oszczędności, jakie należy wymusić na jednostkach ZOZ. Statystycznie i nieco z czapy, życzeniowo.
    Drugą sprawą jest niechęć menedżerów do radykalnego cięcia kosztów. Zarówno osobowych, jak i w zaopatrzeniu. Jeśli można mówić o układzie, to jest on w SZ tutaj właśnie. Choć raczej nie układ, a autocencura i autokontrola. Dyrektor szpitala dziesięć razy się zastanowi, zanim dokona niezbędnej redukcji personelu, czy przetnie korupcyjny układ w zamówieniach. Zawsze można komuś nadepnąć na odcisk.
    O zdolnościach organizacyjnych menedżerów, popartych wiedzą o zarządzaniu, lepiej nie mówić. To, w większości przypadków, abstrakcja.
    Nie pracuję od dwudziestu lat w szpitalu, ale np. moja żona nadal tam tkwi. Ponadto, mam setki znajomych w branży. Zrezygnowałem ze służby zdrowia na korzyść własnej działalności gospodarczej. Jednak nadal żywo obserwuję co się tam dzieje. Nie sądzę, by ustały przyczyny (wiele przyczyn), dla których porzuciłem biały fartuch, jak tylko otworzyła się możliwość godziwej pracy w innej branży.
    Po prostu – niewiele się od dwudziestu lat zmieniło.
    Byłem bardzo czynnym animatorem reaktywacji „Solidarności” w służbie zdrowia w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Przegadałem wiele godzin z nieodżałowaną prof. Kuratowską. Miałem głębokie przekonanie, że po zmianie systemu szpitale będą pracować jak szwajcarski zegarek. Trzeba tylko znaleźć właściwych zegarmistrzów. Jak widzę, to poszukiwanie św. Graala…

  23. Nie bardzo rozumię dlaczego tzw. „zasługi” mają usprawiedliwiać chamstwo na antenie TVN czy w ogóle w przestrzeni publicznej. Wypowiedzi senatora Romaszewskiego, pana Borysiewicza czy braci Kaczyńskich są wymownym dowodem na to, że poprzewracało im się w głowach. Gdy walczyli z komuną, walczyli o lepszą i wolną Polskę, byli bohaterami i coś znaczyli, przynajmniej dla mnie. Teraz, gdy słyszę co mówią i robią, mam wrażenie, że nie chodziło o walkę z komuną (w ich przypadku), a o urażoną ambicję, że wtedy się „nie załapali”. Wspaniale przejęli sposób myślenia i sposób rozumowania od pierwszych sekretarzy z tamtych lat. I chcieliby wprowadzić nam znowu tamten totalitaryzm, ale pod swoim przywództwem. Czyż nie tym samym jest obecnie „agent” i „układ” czym w poprzednich latach był „kułak” i „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne” ?

  24. Według Kaczyńskiego rząd PiSu obalił układ.Jego własny układ, bo to PiSowi groziło, że musiałby zwrócić 65 MILIONÓW za brak sprawozdania z wydatków z wyborów 2005, więc trzeba było się ratować, bo inaczej wyszłoby na to, że PiS to pospolici złodzieje. A tak wyszło, że to złodzieje wyrafinowani.

  25. Do Jaruty (2008-06-30 o godz. 10:31):
    Lista przedsiębiorstw, ktore zostały zniszczone w czasie radosnej transformacji ustrojowej nie sprowadza się tylko do PGR-ów. Czego jednak można było oczekiwać, skoro o rolnictwie decydowali tacy giganci umysłu, jak Gabriel Janowski (ten od podskakiwania i całowania po rękach, niezależnie od płci). W dziedzinie tzw. polityki przemysłowej trzeba pochylić się nad głupotą Tadeusza Syryjczyka, ktorego największym osiągnięciem było wdeptanie w błoto 3 lub 4 mld USD (ale takich po 4 zł) wraz z decyzją o likwidacji Żarnowca. Akurat dzisiaj te trzy bloki po 400 MW bardzo by się nam przydały. Czesi nie mieli dylematów tego typu i mimo tego, że w Pradze przy Můstku ciągle stał autobus Greenpeace, obwieszony plakatami na tę okoliczność, dokończyli Temelin, z dokładnie takimi samymi reaktorami WWER (ze škody Pilzno), jakie były w Żarnowcu i jakoś nie zakończyło się to katastrofą nuklearną. Do listy idiotyzmów gospodarczych jeszcze bym dodał program powszechnej prywatyzacji i NFI autorstwa Jana Schomburga i Janusza Lewandowskiego. Na palcach można policzyć te z 512 przedsiębiorstw, które wyszły z tego programu z życiem.
    Generalnie, mimo tego, co zwykle pisze w „Wyborczej” Witold Gadomski pochodzące z „S” kolejne ekipy były kompletnie nieprzygotowane do zarządzania gospodarką i skutki tego odczuwamy do dzisiaj.

  26. Szczerze mówiąc jak już jesteśmy przy braciach K to dziwi mnie tylko to, że nikt jeszcze Jarosławowi nie „przypomniał” faktu, że sprawę układu i spisku wszechogarniającego na istnienie którego koronnym dowodem był brak dowodów (no widzicie jak dobrze ukryli !) wprowadził do polityki niejaki Adolf H. wraz ze swym szefem propagandy Józefem G. Można o tym przeczytać we wszystkich opracowaniach na temat propagandy. Tyle, ze u Adolfa „spiskowcami” byli Żydzi …

  27. Dzień Dobry.
    Szanowna Pani.
    Starannie pod dyktando PiS-u zadeptujemy naszą historię.
    Ogólna amnezja objeła rolę Związku Radzieckiego w naszej codzienności. Wytrych ” ograniczona suwerenność PRL” jest siermiężną mantrą objaśniającą nasze wielowarstwowe uzależnienie mentalno -gospodarcze, zwłaszcza mentalne.Temat rzeka.
    Prawo podstawowe determinujące naszą ówczesną, małą stabilizację.
    TYLKO TRZECIA ŚWIATOWA MOŻE UWOLNIĆ NAS OD ZSRR.
    Utwierdzali nas w tym wszyscy zachodni „sowietolodzy”.
    Dziś serwilstycznie brzmiące hasło ,socjalizm tak wypaczeni nie, oznaczało mniej więcej -ruscy dajcie źyć. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzył,że” za jego życia upadnie Związek Radziecki”
    Doktryna Breżniewa o oganiczonej suweranności, empirycznie przedstawiona w Czechosłowacji w 1968 roku i 200 tys korpus sowiecki w Legnicy ,tylko w nas to utwierdziła.
    Kadłubowa historia PRL, kreowana przez Kaczyńskich ma dać asumpt do martyrololgii ich obozu-żałosne.
    Jak wspomniałem temat rzeka, na przykład na Raport Polityki.
    Implkacji pochodzący z ZSRR mnóstwo. Kilka ważkich przykładów:omnipotencja państwa, homosovietikus wg. Tischnera,prawo wo własności sprowadzone do komórki na węgiel,wszystko państwowe czyli niczyje,permanentna indoktrynacja ,etc.etc .Młoda generacja dzisiaj uważa, że pozbycie się opresyjnej władzy to była sprawa wewnętrzna.
    Szanowna Pani,nie będę wyczyniał popisów erudycyjnych, ale powiedzenie że na likwidację demokracji wystarczy jedna noc,natomiast na jej powrót trzeba minimum 50 lat, jest nader aktualne.
    Nie silę się na tanie komplementy, ale uważam,że Pani i inni eseiści redakcji Polityki są wyjątkowo predystynowani do podjęcia tego temtu.

    Z wyrazami szacunku. Jerzy Krzysztof Titow, dziękujący za użyczenie blogu.

    Ps. Na użytek adwersaży. Mam 65 lat,pochodzę z ineligiencko-ziemiańskiej rodziny,mam przez system przetrącony kręgosłup,ale dobrą pamięć.

  28. Zmieniam zdanie. Teraz ja też jestem za tym, żeby książkę o Wałęsie wydał IPN. Dlaczego? Bo przed chwilą przeczytałem w Wirtualnej Polsce to:

    „Zgodnie z procedurami IPN honorarium im (Cenckiewiczowi i Gontarczykowi – przyp. mój) nie przysługuje. Połowa zysków ze sprzedaży zasili Skarb Państwa, a drugą przeznaczymy na działalność merytoryczną Instytutu – mówi Andrzej Arseniuk, rzecznik IPN.

    Gdyby Cenckiewicz i Gontarczyk wydali książkę w komercyjnym wydawnictwie, mogliby liczyć na znaczne zyski. Przeciętnie autor może liczyć na 10 do 15% ceny sprzedaży książki. W tym przypadku blisko 180 – 200 tys. zł. Trzeba jednak pamiętać, że obaj są etatowymi pracownikami IPN, a ich publikacja była wynikiem badań naukowych w ramach pracy w Instytucie – dodaje Andrzej Arseniuk.”

    No, faktycznie – tylko tego brakowało żeby ci dwaj jeszcze się na tym dorobili. A tak to nawet budżet państwa parę groszy dostanie. Czyli jednak jest w tej sprawie jakiś pozytywny element.

  29. Dawno temu, znajoma pisała pracę magisterską pt. „Psychologiczne aspekty zeznań świadków”.

    Jako próba ,mieliśmy po 3 miesiącach odtworzyć szczegóły zdjęcia.
    NIKT nie był w stanie odtworzyć wszystkich elementów , choć z jednostkowych opisów po zsumowaniu dałoby się odtworzyć całość.

    Prosty przykład eksperymentu psychologicznego i konkluzja-pamięć ludzka jest zawodna. Nasi „politycy” chcą odtwarzać po 20 latach ,gdzie kto stał.
    A pamięć lubi płatać figle……..

    Rok temu wybuchła afera z amerykańskimi strażnikami jakiegoś irackiego więzienia.
    Łamanie praw człowieka, poniżanie, itp.
    Perfekcyjnie przygotowani do pełnienia służby żołnierze, stosy procedur i nie pomogło to w wyeliminowaniu ludzkich zachowań.
    W świetle tego, zachowanie naszych SBków nierównie gorzej przygotowanych do służby było wprost wzorcowe.

    Lata 70 .Rewolucja w Chile, setki ofiar, dziesiątki tysięcy zaginionych.
    Rewolucja w Polsce, tysiące internowanych, niech będzie 200 ofiar służb.
    W obu przypadkach za obiema rewolucjami stało CIA

    Zestawiając dopiero tego typu fakty można dojść do wniosku, jaki jest człowiek i jak oceniać przeszłe zdarzenia.
    Nie ma czegoś takiego jak prawda absolutna.

  30. @Kostek

    Mysle, ze Gospodyni nikim nie pogardza. Zle to odebrales. Krytykujemy zas nie ludzi lecz ich przywary. Zreszta chyba juz Zeromski nazwal owo miasto Klerykowem, wiec swoisty stosunek do Kielc panuje od dawna. Od bardzo dawna. A w „Wojnie domowej” Kaizimierz Rudzki zawsze jezdzil w delegacje do Kielc, bedacych synonimem wyprawy-zeslania. Odbierz to z przymruzeniem oka a nie jako atak.
    Moj ojciec w latach 70tych i 80tych dwukrotnie pracowal na kontrakcie z Exbudem ( o nim, i o prezesie Zarazce Polityka nie raz pisala) albowiem ten mial okazje specjalizowac sie w egzotycznych geograficznie przedsiewzieciach. Spedzil w Kielcach bodajze 2 czy 3 miesiace (byl oddelegowany;) i zawsze twierdzil, iz Kielce sa kwintesencja polskich …kompleksow narodowych.
    Polacy -mimo, iz zyja w kraju sredniej wielkosci o malym swiatowym znaczeniu, maja poczucie mesjanizmu. Kielczanie podobnie – mimo, iz zyja w miescie sredniej wielkosci o malym krajowym znaczeniu, przypisuja mu range „stolicy Gor Swietokrzyskich” czy „najwazniejszego osrodka Regionu”.
    W Kielcach w latach 60, 70 i 80tych miejscowe wladze (partyjne i miejskie) ponoc zawsze obiecywaly mieszkancom …tramwaj, ktory do dzis nie powstal, ale na 1. maja i 22.lipca zawsze byla prezentowana …makieta trasy, o czym rozpisywala sie prasa lokalna. Dlatego Edgar podbil serca Kielczan obiecujac LOTNISKO REGIONALNE o zasiegu europejskim i uwierzono mu, bo skoro Intercity zatrzymuje sie we wloszczowej, to dlaczego Airbusy nie mialyby ladowac pod Kielcami.
    Kolejna anegdota, o ktorej opowiadal moj ojciec byla budowa nowego kieleckiego teatru, ktora ciagnela sie latami a Kielczanie przekonywali wszystkich, ze miasto ma tak duze potrzeby i ma tak olbrzymie znaczenie kulturalne, ze takiej nowej sceny obyc sie nie moze. Budowe chyba skonczono po 30 latach i dzis wcale sie tam nie wystawia Becketta czy goscinnie chocby Jarzyny, bo teatr jest za …duzy. Ze jest tam i galeria, czasami jakies targi, pokaz jakiegos filmu a byla-popraw mnie, jezeli chyba sie myle- i hurtownia odziezy. No i chyba nazywa sie szumnie Centrum Kultury. Ponoc studentom PWST mowi sie „obys nie dostal angazu w miescie bez tramwajow”.

    Kostek, nie zrozum mnie zle, ale ja -podobnie jak pani redaktor Paradowska- bylam przeciwna robieniu wojewodztw, nie tylko w Kielcach, ale i w Opolu, Gorzowie Wlkp. czy Bydgoszczy. Uwazam, ze nie temu reforma miala sluzyc. Mowisz o budowie a raczej planach budowy autostrad, ktore krzywdzaco pomijaja -PIS twierdzi, ze ze wzgledow politycznych, bo to ich bastion wyborczy- Polske B. Niektorzy zlosliwie twierdza, ze nierzadko jest to Polska C-bez zlosliwosci, to stan faktyczny.
    Unia Europejska stwarza szanse wlasnie regionom, tym biedniejszym szczegolnie w celu wyrownywania szans. I nie ma znaczenia czy to jest Sieradz czy Wloszczowa, czy wygral tam PSL, LiD czy PO, bo nie tym kieruja sie fundusze unijne i programy regionalne. Powaznym problem jest brak odpowiednich kadr na prowincji umiejacych tworzyc programy, plany biznesowe i umiejetnie korzystac z narzedzi jakim sa fundusze strukturalne (rozwoj regionalny czy fundusz spoleczny). I to od lokalnych dzialaczy zalezy czy takie Kielce pojda droga unijna Grecji (zmarnowany czas i srodki a raczej niewykorzystane te ostatnie) czy Hiszpanii, ktora nawet dla np. La Manchy (jeden z najbiedniejszych hiszpanskich regionow) uzyskala na lata 2007-2013 1,4 MILIARDA euro.
    A poza tym wszystko zalezy rowniez od lokalnej …mentalnosci. Nie na darmo np. o Poznaniakach mowi sie, ze sa gospodarni. I cos w tym jest.

    Pozdrawiam serdecznie

  31. @ Kostek

    Jeszcze jedno: jako Polacy mamy spiskowa teorie dziejow (sprzedano nas w Jalcie, jestesmy wcisnieci pomiedzy Niemcy i Rosje) i choc ma to swoje uzasadnienie, to tak naprawde od nas samych zalezy znacznie wiecej, zwlaszcza po 1989 roku.
    Gdyby przyjac Twoja logike odnosnie pogromu kieleckiego, to Kielce powinny znakomicie sie rozwijac od marca 1968 do czasow nawiazania ponownych peklnych stosunkow dyplomatycznych z Izraelem (1990). Zwroc uwage, ze najczesciej o nasz los obwiniamy innych zamiast skupic sie na robocie parafrazujac Mlynarskiego. Juz kiedys pisalam na tym blogu, ze moze najpierw warto umyc klatke schodowa i uprzatnac rowy niz obrazac sie na Niemcow, ze nazywaja nas zapyzialymi kartoflami…

  32. Witam,

    Slowo-klucz znowu straszy w Polsce. Uklad (niczym mitologiczna hydra) znowu podnosi plugawy leb i gryzie. Kasa Tych ktorzy walcza z potworem. W walce swej zapominaja jednak, ze pokazal nam juz jeden z herosow (nie – nie Maciarewicz) jak z hydra wygrac.
    Jak to zrobic – coz przede wszystkim zmienic formule i cele dzialania IPNu. Z organizacji czysto politycznej przebudujmy go w organizacje ktora li tylko bedzie porzadkowala zasoby. Wycofajmy Zakon Antoniego (bynajmniej nie swietego) w postaci Cecenkiewiczow i innych politrukow, zdolnych na zawolanie obsmarowac wlasna matke. Mamy wielu wybitnych historykow (zreszta – nie potrzeba wybitnych specow – potrzebujemy solidnych, apolitycznych ludzi z pasja grzebania w aktach) ktorzy mogliby spokojnie to robic. Skonczmy nareszcie z obsadzaniem na rozmaitych stolkach ludzi pokroju Wildsteinow, ktorzy poszczycic sie moga „wycieknieciem” listy, a potem juz tylko kolesiom zalatwiaja stolki w telewizji. To oraz przede wszystkim otwarcie zasobow powinny spelnic role ktora w micie pelnil ogien – powinno zapobiec odradzaniu sie ukladu (lbow hydry, czy jak to sobie nazwiemy).
    Obawiam sie niestety, ze to nie jest realne. Bez tych cuchnacych zgnilizna papierow czesc politykow stracilaby prawo bytu. Bez „kwitow” na przeciwnikow nie mieli by racji bytu Kaczynscy, Maciarewicze, Olszewscy i inni. Bo czymze by rzucali w oponentow? Ile razy mogliby ekshumowac dziadka z Wehrmachtu?
    Co do odpowiedzialnosci za popelnione bledy – obawiam sie ze p. Maciarewicz jako ex-urzednik panstwowy moze czuc sie bezpiecznie. Za jego ekscesy i pomowienia zaplaci Skarb Panstwa jako byt odpowiedzialny majatkowo za tego typu niezdary. Nie ma to jak sie w zyciu dobrze ustawic.
    Swoja droga – odnosnie afery gruntowej – wydawalo mi sie ze tam pierwsze skrzpce grala nasza nowa policja polityczna (ta spod znaku przesladowanych kardiochirurgow). Przeciez tuz po „wycieku” sterowanym przez ex-premiera, szef panow z abecadlem na plecach krzyczal ze to wielki sukces, ze przeciez widac ze oni nie poluja li tylko na opozycje, ze niszcza korupcje we wlasnych szeregach (no moze we wlasnej koalicji). A teraz nagle okazuje sie ze najwiekszego stratega Zoliborza wraz z jego wiernym czekista Antonim wystrychnal na dudka byle pokurcz i slugus komuny???? No chwileczke – wyglada na to, ze Najwiekszy Umysl IV RP znowu nie dal rady? Moze jednak zamiast oglaszac nazwiska tych ludzi powinnismy zrobic wszystko zeby oni jednak pracowali dla Polski? Skoro jeden agent jest w stanie obalic rzad nie poslugujac sie przy tym zadna Anastazja P. powinnismy takich specow ozlocic i trzymac ich tozsamosc w tajemnicy. Kto wie – moga sie przeciez przydac. Z drugiej jednak strony elementow destrukcyjnych w PiSie jednak nie brakuje. To z tworzeniem maja problemy. No chyba ze chodzi o perony.
    I jak tu nie stwierdzic, ze historia (Polski przynajmniej) kolem sie toczy? Mielismy paranoikow u steru (Mis Koralgol i przyjaciele, jak go nazywano czyli Olszewski i ekipa), mielismy ich ponownie calkiem niedawno. Znowu pojawiaja sie szpiedzy z krainy deszczowcow (Carramba!!!!). Widac czekac nalezy na zmiane pokoleniowa – Kaczynscy i Maciarewicz agentow beda tropic nawet w domu spokojnej starosci, piorac bogu ducha winnych staruszkow laskami po glowach i niszczac im sztuczne szczeki w celu sprawdzenia, czy nie ma tam podsluchu. Inna sprawa, ze zlo ktore zasieja teraz bedzie przynosilo plony jeszcze dluuugo po tym kiedy juz ich zabraknie. Wszak wychowuja nastepcow i pewnie ja sie dowiem ktoregos dnia, ze donosilem w przedszkolu na kucharki, bo znowu daly zupe mleczna ktorej szczerze nie znosilem… A moja teczke i tak sie spreparuje, bo przeciez wyslugiwalem sie wrednym Brytyjczykom, ktorzy zamordowali naszego generala Sikorskiego (coz za kanalia ze mnie). Watek gibraltarski zostawie jednak na inna okazje, jakkolwiek brzmi on obiecujaco 😀
    Pozdrawiam

  33. Piszę conajmniej od pół roku o obaleniu rządu, na różnych blogacch, stronach i portalach, ale nikt dotąd nie podejmował tego tematu. W moim odczuciu i nietylko moim, upadek koalicyjnego rządu Kaczyńskiego, Leppera i Giertycha jest porównywalny z Przewrotem Majowym. Wprawdzie nikt nie został zabity lub uprowadzony ale skutki tego niudolnego działania służb specjalnych są nie banalne. Padł rząd, który w/g Leppera miał trwać conajmniej pięć kadencji, Sejm, Senat, charakter ustrojowy zmieniło państwo, upadł zajadły klerykalizm i wiele innych racJI tzw. demokracji uległo zmianie. Ciekawe czy społeczeństwo dowie się kto zdradził Ziobre, czy może sam się zdradził przez gadulstwo i informowanie wszystkich o swoich sukcesach. Jaka rola była w tym Krauzego i Kaczmarka. Czy zostanie to tajemnicą jak zniknięcie Gen. Zagórskiego. Pani Redaktor ja liczę na Pani wiedzę i dociekliwośc i czekam na dalsze informacje.

  34. Dzisiejszy mój wpis będzie krótki i optymistyczny. Z prawdziwą przyjemnością przyjąłem wiadomość o sposobie rozliczenia się pomiędzy IPN a młodymi historykami, autorami rewelacyjnej pracy o Lechu Wałęsie. Czyżby to był znak, że ta wspaniała instytucja przygotowuje się na gorsze czasy?
    Jeżeli to prawda mam następny pomysł dla Pana Prezesa. Należy przyjać na etat znanego autora z dziedziny fantastyki, wydać bestseler np. pod tytułem „Mroczne tajemnice układu” i nieco ulżyć Skarbowi Państwa.

  35. Kolejna perełka z polskiej niwy!!!!!!
    Pan Olszewski odmawia wydania dokumentów WSI po zakończeniu misji likwidacyjnej.
    Co z tymi prawnikami?
    Kaczyńscy, Ziobro, Suchocka nagminnie łamią literę prawa i ………nic.

    Fajnie żyłoby się w kraju gdzie pedofila, alkoholika, przekręciarza, biznesmena od przewałek, nie chroniłaby od odpowiedzialności legitymacja poselska, sutanna, czy znajomości.
    Strasznie dużo czasu zajmie nam dojście do normalności i standardów europejskich.
    Mam tylko nadzieję , że nie będą to standardy włoskie.
    Choć podoba mi się inny punkt odniesienia-kościół katolicki, czy szerzej chrześcijańskie szerzą miłość bliźniego, prawdomówność, spolegliwość, uczciwość, wierność małżeńską ,itp. od 2000lat.

    I co?
    I nic!!!!!!

    Poza dojeniem naiwnych wiernych i dostatnim życiem elity [od biskupa w górę] brak wpływu na wolną wolę człowieka.
    Bóg miał łeb dając człowiekowi taką cechę, pewno dlatego że wiedział wszystko i przewidział występowanie tego typu pasożytów.

    I jeszcze moja ulubiona ostatnio mantra:
    nieważne czy kot jest biały czy czarny, ma łowić myszy-Deng Xiao Ping.

    Jaki zamysł miał Bóg, twarzając kapusi, niewierne żony, czy polityków?
    Występowali już w Starym Testamencie- czyżby chciał nas doświadczyć?
    Kto okazał miłość bliźniego ostatnio?
    Agnostyk Michnik?

    Chichot PANABOGA!!!!!!!!!

  36. Na pierwszym planie fotki, Wielki Służb Inkwizytor a w tle?

    Andrzejek Szyszko.

    Komu teraz służy?

  37. Monika Olejnik jest żenująca. Nie potrafiła sobie poradzic z argumentami Cenckiewicza, więc w ramach zemsty zaprosiła do studia „autorytety” Czempińskiego oraz Kaczmarka, żeby wspólnie przywalali nieobecnym i nie mogącym się bronic historykom. To hańba dla dziennikarstwa i zejście na psy msciwej Olejnik

  38. Marku Piegusie,
    to podobnie jak z akcyzą na alkohol. Państwo ma pieniądze, żeby rozwiązywać problemy alkoholowe.
    Ale może zamiast wprowadzać w polski system prawny ustaw personalnych jak to przećwiczyli swego czasu Anglicy (Quake, możesz wyjaśnić, pliz…), lepiej zyski z wydawnictw IPN przekazywać na fundusz celowy pokrycia ewentualnych kosztów odszkodowań dla niesłusznie pomówionych. Im więcej takich hitów, tym mniej trzeba będzie dopłacić z kieszeni podatnika.

  39. @Maira

    Maria pisze:

    2008-06-30 o godz. 08:12
    Droga Pani Janino serdecznie dziękuję za tekst ?Układu wieczna moc? w pełni się z Panią zgadzam. Chciałam również powiedzieć o moich przemyśleniach w sprawie Ketmana. Jest mi tego człowieka poprostu żal i zastanawia mnie co takigo zrobili mu ci ?przyjaciele?, że obszedł się z nimi tak okrutnie? bo, że niema w tym żadnego podłoża ideologicznego czy politycznego jest dla mnie jasne. Ja slyszałam już o takich grupach ?przyjaciół? w których jeden poddawany jest ciagłym kpinom i docinkom w następstwie czego staje się zgorzkniałym, zakompleksionym człowiekiem, muślącym jedynie o rewanżu. Redaktor Wildsztein musi być teraz bardzo szczęśliwy mając swojego Ketmana bo to jedyne potwierdzenie tego, jakim to był wspaniałym ?opozycjonistą?. Mamy w kraju wielu ludzi z niezaspokojonym apetytem na bycie bohaterem i teraz niestety często dochodzą do głosu. Jedyna nadzieja w tym, że poza wieloma wadami jakie posiadamy /my Polacy/ jest jeden pozytyw nie lubimy jak się nam mówi co i jak mamy myśleć .”

    Szanowna Pani Mario,

    Bywaja toksyczne przyjaznie. Nie sadze jednak aby kpiny, jakich mogl sie dopuscic ś.p. Staszek Pyjas, czy tez Bronisław Wildstein (znając tego ostatniego publicytykę śmiało moznaby stwierdzic, że byłyby to kpiny nienajwyzszych lotów) były wystarczającym usprawiedliwieniem dla donoszenia na przyjaciół do SB.

    Jest w nim coś destrukcyjnego. Nawet, gdy jasne juz było, że Maleszka to Ketman, Michnik uznał, że GW mścic się za to, ze oszukana została nie bedzie. Maleszka dalej zarabiał na życie pisząc do Gazety. Ale i tutaj cierpliwości nadużył. Przedstawiał siebie jako osboę mająca wpływ na linie polittyczną GW. Patrz wypwoeidź Jarosława Kurskiego wyjaśniająca wyrzucenia Maleszki z GW.

    Widlstein zaś, którego nie cenię, był opozycjonistą i jednym z wielu bohaterów walki o wolną Polske, z Ketmanem czy bez.

  40. Od dawna zastanawiam sie, czy prezes Kaczynski rzeczywiscie w Uklad wierzy, ze ten Uklad wszystkim steruje i jest wszechmocny, straszny i zlowieszczy.

    Jesli nie wierzy, i tylko uzywa go jako hasla w walce politycznej – to nie mam problemow ze zrozumieniem tego – w obecnych czasach politycy klamia bez przerwy i nikogo to nie obchodzi.

    Ale jesli wierzy… no coz. to gorzej, bo ludzie z mania przesladowcza u wladzy nie wroza dobrze panstwu (mimo upadku rzadu, ciagle jest z PIS prezydent, IPN, prezesi wielkich spolek…)

  41. Jesli Wildsteina nazwiemy bohaterem to jak powinnismy okreslic Walese? Nie odmawiam bylemu prezesowi TVP zaangazowania w dzialalnosc opozycyjna, ale bohaterem nie byl. Ot student ktory wsadzal palce miedzy drzwi. Takich ludzi bylo wielu. Bo jak wtedy nazwac nalezy tych z Radomia, Plocka, Trojmiasta, Slaska i innych ktrorzy byli represjonowani, przesladowani, zamykani w wiezieniach, internowani? Pan Wildstein szybciutko wywial za granice na ciepla posadke w radiu. Jakie w tym bohaterstwo? Jak daleko mu do Kuronia, Walesy i innych ktorzy walczyli z komuna w Polsce? O ile mi wiadomo bohaterstwa (nawet jezykowo) sie nie stopniuje. Nie ma wiekszych i mniejszych bohaterow. Ponadto (nawet jesli zaczniemy stopniowac bohaterstwo) pan Wildstein nie bylby nawet i pomniejszym bohaterem. Jego najwieksza (?) zasluga bylo wyniesienie z IPNu nieslawnej listy pod koszula… wielkie mi bohaterstwo – raczej chec odgryzienia sie na tych ktorzy mu kiedys mogli zaszkodzic. Czyn typowy dla tchorza – jak nam cos zagraza to zwiewamy, ale jak nam nic nie grozi to jestesmy opozycjonista pelna geba…

  42. AUGUST

    Bylem na tej urodzystosci 90-tych (!!!) urodzin Mandeli. Wspaniala impreza, wszyscy zjednoczeniu, caly Londyn zyjacy w tym dniu tym wydarzeniem. Nawet wiele osob kupilo sobie flagi RPA, zeby pokazac zjednoczenie z Czanym Kontynentem. Zero zazdrosci i zero nienawisci – czysty i zasluzony szacunek dla wielkiej postaci XX wieku.

    To prawda, ze u nas publiczna impreza 65-tych urodzin Walesy prawdopodobnie by sie nie odbyla. Po piersze z jednej strony manifestowalyby „dzieci Marcinkiewicza” przeciwne samej imprezie i weszace w niej lobby ukladu, ktory podstepem zaprosil zagraniczna gwiazde do odspiewania piosenki, a z drugiej bylby minister z kancelarii prezydenta tlumaczacy jego nieobecnosc bo Prezydent sie obrazil i ma ogromne rozwolnienie spowodowane kolejnym artykulem w prasie zachodniej.

    Nawet ostatnio rozmawialem z kilkoma obcokrajowcami na temat ich szczatkowej wiedzy o Polsce… i naprawde wszyscy znaja doskonale Walese i wiedza jak ma na imie, jak wyglada, co robil w przeszlosci i ze jest wielki… Kaczynskiego rozpoznaja tylko dlatego, ze jest bratem blizniakiem bylego premiera. To wszystko! Pustka! … (trzykropek niech zastapi minute ciszy).

    Biedny Lechu i Jaroslaw nie zapisza sie w zaden pozytywny sposow w historii Polski a co dopiero Europy. Szkoda mi ich troche, bo oni tak bardzo tego chca, a tak bardzo im to nie wychodzi. Wydaje mi sie, ze nastapil jakis problem z ich wychowaniem w dziecinstwie. Zbyt duzy wplyw matki i za duzo kociej siersci…

  43. Układ istnieje i jest opisany, ale nie do końca. To Układ Słoneczny.
    Myślę że układ chorych z urojenia który stanowią szerokorozumiani pisowcy z małym wodzusiem Jarosławem, nie ma pomysłów na rozwiązywanie problemów bieżących bo jest zajęty wykańczaniem swoich wrogów. On ich hołubi i pielęgnuje bo nic innego nie potrafi.

    Przypomina się piosenka Wojciecha Młynarskiego „róbmy swoje..” a tych oszołomów zostawmy sobie i im podobnym, żółć ich zaleje, szlag ich trafi, lub coś równie wytwornego, bo powodów mają zawsze dość.

  44. Misza z Albionu 10.45. Rozwodzisz sie na temat walki z komuną. Widocznie sam walczyłeś lub jesteś ekspertem od tego typu walki. Lata Polski Ludowej to był mój czas. Innego nie miałem ze względów biologicznych. Ciężko pracowałem i miałem z tego wiele satysfakcji. Robiłem jeszcze wiele innych rzeczy bardzo ciekawych. Ale wierz mi, że żadnego walczącego z tym co taraz nazywaja komuną nie widziałem i niewiele słyszałem. Teraz już w „wolnej polsce” jeden z bohaterów tej walki, niejaki Dorn bredził gdzieś, że były to dla niego szczęśliwe lata. „Wódeczka, dziewczynki i trochę powalczyło się”. Myśle, że to tego typu walki ta cała awantura sie spowadzała. A może masz inne zdanie lub inne doświadczenie? A może znasz to tylko z dzisiejszych opisów „wolnych mediów”? Proszę podziel sie za mną. Pozdrawiam i życzę szczęścia w Albionie, mam nadzieję, że nie na zmywaku jak czyni to większość rodaków. Keep smile!

  45. Emilio Plater, jesli dobrze zrozumialem twoj tekst, odmawiasz prawa do posiadania ambicji wszytkim miastom, regionom, ktore kiedys zostaly w jakis sposob negatywnie stygmatyzowane. Dlaczego? Krytykujesz plany rozwoju takich Kielc, jednoczesnie podkreslajac znaczenie umiejetnosci pozyskiwania pieniedzy przez lokalne samorzady. Moze te Kielce beda potrafily zdobyc pieniadze i te polany zrealizowac, a ze pomoze im w tym jakis posel tam wybrany, w koncu od tego sa. Piszesz, ze takie Kielce sa esencja naszych kompleksow narodowych, a pokaz miasto ktore nie jest? I na zakonczenie, chyba jednak jedna z rol panstwa jest dbanie o rownomierny rozwoj kraju, oczywiscie nie metoda nakazowo rozdzielcza ale przez tworzenie rownych szans dla wszytkich, takze szkolac ludzi ktorzy potrafia zdobywac i wykorzystywac fundusze unijne.
    Pozdrawiam z Kielc

  46. ad. Waldemar, 30.06.08, godz.11.48

    DZIĘKUJĘ!

  47. Szanowny Miszo Z Albionu,

    Jesli Wildstein jest bohaterem, to kim jest Walesa? – zapytujesz.

    ikona, legenda, natchnieniem itp.

    Podobnie Michnik, Kuron, Modzelweski, Bujak, Frasyniuk, Lis, Borusewicz, j.e. Wyszynkski, ks Popieluszko itd.

    W sojej wypowiedzi zwracasz uwage: „bohaterstwo sie nie stopniuje”/ I masz w 100 % racje. Dla tego bohaterami sa wyzej wymienieni. Bohaterami sa takze setki anonimowych robotnikow podnoszacych bunt. Bohaterami byli takze studenci stawiajacy opor – w tym Bronislaw Wildstein. Wlasnie na zasadzie „bohaterstwo sie nie stopniuje” nie ma sensu porownywanie bohaterstwa jednych i drugich.

    „Pan Wildstein szybciutko wywial za granice na ciepla posadke w radiu” – piszesz. Czy to uwazasz za naganne?
    Giedroyc i Nowak Jezioranski tez „jacy tam bohaterowie” skoro byli za granica?

    Pozniejsze zachowanie Wildsteina, nawet jego nieslawna prezesura w TVP, tego nie zmieni.
    Prosze – nie oceniajmy ludzi w stylu proponowanym przez Kaczynskich.

  48. Do Przeciek,
    Wlasnie caly czas o tym pisze, ze nagle i niespodziewanie mamy wysyp wszelkiej masci opozycjonistow, ktorzych walka polegala na chowaniu sie pod sukienka mamy i molestowaniu kota. W przerwach pomiedzy obowiazkowymi mszami…
    Fakt – z czasow glebszej „komuny” nie pamietam zbyt wiele (troche za pozno sie urodzilem), ale jakos naprawde nie przypominam sobie (moze tak doskonale zakonspirowanych) wywrotowcow jak Kaczynscy, Wildstein Dorn i inni ktorych wymieniac mi sie juz nie chce. O kilku przypadkach, gdy duze grupy ludzi glosno wyrazaly swoje niezadowolenie slyszalo sie – cos tam sie slyszalo o Stoczni Gdanskiej, stanie wojennym itp, o wczesniejszych z jakichs uwag osob starszych (Radom itp).
    Podejrzewam, ze wiekszosc ludzi w Polsce starala sie po prostu normalnie zyc, ciezko (tak jak Przeciek) pracujac, aby w tamtej rzeczywistosci zapewnic byt rodzinie. I wiekszosc myslala raczej o poprawie warunkow zycia niz o zmianie ustroju. Moze dlatego ze wszyscy pamietali Czechoslowacje i Wegry.
    Dlatego wszelkie opluwanie ludzi ktorzy zyli w tamtych czasach tylko dlatego ze nie glosowali na Braci Mniejszych uwazam za niskie, szczegolnie jesli robi to ktos kto mial ciepla posadke na uniwerku w zamian za pisanie wiernopoddanczych prac, podpierajac sie cytatami z Wodza Rewolucji. Szczerze powiedziawszy stwierdzenie ze wszystko co wtedy bylo nalezy potepic jako zle jest po prostu kretynizmem. Nie damy rady wymazac 50 lat z historii Polski, 50 lat na ktore skazali nas sojusznicy. Przepraszam, jesli nie wyrazilem sie dosc jasno.
    I prosze – daruj sobie niskie uwagi na temat zmywakow – nie sadze zeby wyprodukowano zmywaki tudziez mopy z dostepem do netu. No chyba ze ja czegos nie wiem, ale w takim razie to Ty jestes specjalista… Twoj ostatni argument byl na poziomie jednego z braci K. ktory okreslil ogolnie i z wlasciwa sobie wnikliwoscia wszystkich Polakow na Wyspach jako nieudacznikow… Coz – nie kazdy potrafil krecic lody i uwlaszczac sie na majatku wypracowanym przez ludzi ktorych pozniej oplul (patrz spoldzielnia wydawnicza i inne afery). Albo moze byl po prostu na to zbyt przyzwoity.

  49. „Portal internetowy niemieckiej telewizji publicznej ZDF pokazał we wtorek polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego na tle flagi UE i… Austrii.

    Na grafice widniała głowa polskiego prezydenta, a obok niebieska flaga UE przykryta czerwono-biało-czerwoną flagą Austrii z godłem tego kraju: czarnym orłem w koronie, trzymającym w szponach sierp i młot.
    Grafika ilustrowała informację na temat stanowiska prezydenta Kaczyńskiego w sprawie Traktatu Lizbońskiego. Wiadomość znajdowała się na pierwszym miejscu w dziale ”Polityka”.”

    Widzicie, a w Polsce nie lubia NIemcow. A oni nawet postarali sie o export prezydenta…

    Pozdrawiam
    z Berlina

  50. Drogi Ojcze Dyrektorze;),

    Nikomu nie odmawiam prawa do posiadania ambicji, tym bardziej podmiotom samorzadowym, ale to od nich samych zalezy czy je ZREALIZUJA czy tez nie. Najlatwiej obwiniac innych, czuc sie stygmatyzowanym, wierzyc w zmowe, spisek albo uklad.
    Aby cos zmienic, nalezy zaczac od siebie, czego Kielcom serdecznie i szczerze zycze.

    Nikt nikomu nie zabrania czuc sie wyjatkowym, tylko dlaczego miastem wojewodzkim nie zostala np. Czestochowa czy jakis Radom. Do obu wymienionych mam taki sam stosunek jak do Kielc czy ambiwaletny. Uwazam, ze Kielce w reformie zostaly wyroznione, uznane je za potrzebne i wyjatkowe jako kolejne miasto wojewodzkie a czy Kielce te szanse wykorzystaly (reforma byla DZIESIEC lat temu) to juz inna sprawa… Nie wiem gdzie ten stygmatyzm rzekomy, trzeba chyba rzeczywiscie miec poczucie mesjanizmu, o ktorym pisalam.

    To, ze opowiadamy sobie dowcipy np. o Czechach nie znaczy, ze pogardzamy narodem. Pare razy w moim wpisie prosilam, zeby spojrzec na krytyke przywar z przymruzeniem oka. To nie byl atak ad personam. Najwieksza tragedia jest brak autoironii oraz cudzego poczucia humoru. Jeszcze gorsze jest brak samokrytyki.
    A w tym, ze Kielce sa w istocie polskim mikrokosmosem, Twoj wpis mnie jedynie utwierdza.
    Uwielbiamy drzec szaty niczym Reytan, ze Papiez, ze Curie Sklodowska, ze Chopin i Kopernik zamiast umyc te symboliczna juz klatke schodowa. Mniej patosu, wiecej domestosu.

    Pozdrawiam i pozostaje z nalzenym Ci szacunkiem.

  51. Tytułem uzupełnienia: słyszałem w audycji radiowej z ust samego p. Sakiewicza, że przegrana Wrocławia dot. Instytutu jest spiskiem – zemstą Tuska na Dutkiewiczu (powody zemsty nie były jasno wyłożone).

    Ci ludzie są naprawdę z innej planety, nie wierzę bowiem, aby ktoś świadomie i publicznie mógł opowiadać bez wstydu takie dyrdymały. Oni muszą wierzyć w to, co mówią. Jest gorzej, niż myslałem.

  52. Witam,

    Zwracam się z prośbą do blogowiczów o pomoc w rozszyfrowaniu tzw. profesury Lecha Kaczyńskiego. O ile mi wiadomo jest tylko profesorem uczelnianym, a takim zostaje się na czas ściśle określony. Jaka uczelnia dostąpiła takiego zaszczytu? Wkurza mnie, że mówi się o nim jako o wybitnym specjaliście prawa pracy, gdy jego dorobek naukowy jest po prostu żałosny. Poza jakimiś publikacjami w rzepie, jego dorobek to:
    ? ?O dwóch takich… : alfabet braci Kaczyńskich? ? który jest rozmową z Michałem Karnowskim, Piotrem Zarembą.
    ? PRZEDMOWA do. Archiwum Prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego /i ; red. naukowa i wstęp Marian Marek Drozdowski
    ? Przewodnik do nauki prawa pracy z 98 r, Koszalin : Wydaw. Uczelniane Bałtyckiej Wyższej Szkoły Humanistycznej : „Miscellanea”, 1998r. 39 stron
    ? Ocena nowelizacji kodeksu pracy , Warszawa : Instytut Spraw Publicznych, 1996,48 stron (dane za biblioteką Jagiellońską)
    Mam tez jeszcze jedną wątpliwość- jakim sposobem zrobił habilitacje skoro nie zna żadnego języka obcego, którego zaliczenie jest wymagane do kolokwium habilitacyjnego?????????
    Pozdrawiam serdecznie VISSENA

  53. Pani Janino, chyba ze 2 lata temu,w Polityce był artykuł na temat paranoi politycznej(chyba?). Opisywali tę chorobę psychiczną jacyś amerykanie i jak ulał opis pasował do pp. Kaczyńskich i kilku innych polityków PiS. Ja znam takich ludzi i określam ich socjopatami. Wg mnie nie jest to choroba psychiczna, ale pokręcona osobowość, połączona z niedojrzałością emocjonalną. Tacy ludzie uważają się za geniuszy, uwielbiają manipulować ludźmi, nie rozumieją pojęcia moralności, etyki. Dobre i etyczne jest dla nich to co im służy, a prawdą jest wyłącznie to co w danej chwili jest dla nich korzystne. Są bardzo niebezpieczni ponieważ przy wysokiej inteligencji, są pozbawieni najmniejszych skrupułów. Ich słabością jest samouwielbienie i cyniczne wykorzystywanie ludzi. Przyjaciół, zwolenników traktują jak narzędzia do realizacji celów. Z tego powodu tracą najlepszych uczciwych ludzi. Otaczają się pochlebcami i miernotami.

  54. Ciekaw jestem, co Pani redaktor i Blogowicze na to:

    Dominik Zdort: Kardiochirurg jak operator obrabiarki – Rzeczpospolita 01.07.2008.

    Doktor Mirosław Garlicki, kardiochirurg, na którym ciąży 46 prokuratorskich zarzutów (korupcji, mobbingu, znęcania się nad żoną oraz zmuszania kobiet do czynności seksualnych), będzie od dziś szefem oddziału w prywatnym szpitalu w Krakowie. Współpracować z nim będzie prof. Edward Malec, kardiochirurg dziecięcy, który musiał odejść z kliniki w Prokocimiu, bo zarzucono mu, że w grubiański sposób obrażał współpracowników.

    – Wolę mieć nie do końca uładzonych geniuszy niż układnych średniaków – wyjaśniła mediom Elżbieta Ptak, wiceprezes zarządu spółki, która utworzyła szpital. Nawet nie można mieć do niej pretensji. Prywatny właściciel krakowskiego szpitala ma prawo zatrudniać, kogo chce.

    W normalnych wolnorynkowych warunkach informacja o tym, że w szpitalu św. Rafała leczy taki ?geniusz? jak dr Garlicki, skutecznie odstraszyłaby potencjalnych klientów – woleliby skorzystać z konkurencyjnego prywatnego szpitala, w którym na chirurgu nie ciążą poważne zarzuty natury kryminalnej.

    Ale nie żyjemy w normalnych warunkach, więc nie ma mowy o swobodnej konkurencji. Po pierwsze – szpitale w Polsce wciąż w ogromnej większości są państwowe, biedne, brudne i źle wyposażone, a więc te prywatne, nieliczne, będą zawsze uprzywilejowane, szczególnie jeśli uda im się podpisać kontrakt z NFZ.

    Po drugie – skoro pani Ptak uznała, że może już zatrudnić doktora Garlickiego, oznacza to, że prowadzona przez liczne media akcja wybielania człowieka oskarżonego za czasów PiS o korupcję przyniosła efekt. Dziś Mirosław Garlicki – bez względu na to, jak nieetycznie się zachowywał i ile razy wymuszał łapówki – jest postrzegany jako męczennik poprzedniej władzy. Kto wie, może nawet wśród krakowskiej elity pojawi się teraz moda na wizyty u słynnego lekarza? ?Wykształciuchy? będą mogły zamanifestować poparcie dla ?słusznej sprawy?, a przy okazji i szpital pani Ptak na tym zarobi.

    Najbardziej przeraża mnie jednak zmiana społecznej roli lekarza, której dowodzi zatrudnienie doktora Garlickiego w prywatnym szpitalu. Już wcześniej publicyści broniący chirurga pisali łzawe kawałki o zakuwaniu w kajdanki ?rąk cenniejszych niż ręce pianisty?. Manualna sprawność stała się nieporównanie bardziej ważna niż zachowanie zasad etycznych. Lekarz, który dotąd był trochę jak ksiądz czy adwokat (ufaliśmy mu, mogliśmy mu się ze wszystkiego zwierzyć, wiedząc, że zachowa to w sekrecie), został sprowadzony do roli rzemieślnika. Wystarczy, że będzie precyzyjny i pracowity. Jak operator obrabiarki” (koniec cytatu)

    Moja opinia:
    W Polsce demokracja pojmowana jest jako mozliwosc mowienia i pisania wszystkiego o wszystkim i wszystkich bez koniecznosci czy obawy podjecia odpowiedzialnosci za to co sie mowi i pisze.
    Bo wolno i wojewodzie (np. prezydentowi) i przyslowiowemu smrodowi..
    A to nie jest rzadna demokracja – to anarchia!
    Przytoczony powyzej tekst jest dla mnie przykladem dzialalnosci wlasnie takiego przyslowiowego smroda.
    Z cala moja odpowiedzialnoscia, za to co napisalem!

    Czekajac na Wasze opinie
    pozdrawiam
    z Berlina (nazwisko znane redakcji Polityki)

  55. „Jaruta pisze:

    2008-06-29 o godz. 22:38
    Od lat zastanawiam się, na ile J.Kaczyński wierzy w to, co opowiada, sugeruje i podpowiada.”

    Już dosyć dawno temu nasza Gospodyni – bodajże w swojej „Puszce” – postawiła tezę, że Małostkowi Bracia wierzą w to co głoszą.
    Niestety, diagnoza ta jest moim zdaniem słuszna.
    A napisałem niestety, bo to jest nie tyle porażające, co przerażajace 🙁

  56. Pani Janina pisze:
    „Zawsze dziwiłam się, po co montowano tę prowokację w resorcie rolnictwa …”
    przed rokiem , na forum blogu jeszcze przed prowokacja, napisalem ze kluczowa postacia gwarantujaca egzystencje koalicji PiS ,LPR i Samoobrony jest A.Lepper.
    Przypomne ze Kaczynscy mieli wlasnie za soba zderzenie z lokomotywa jakim byl Szczyt UE , a pod budynkiem Rady Ministrow stalo Biale Miasteczko. Protest pielegniarek nalezalo spacyfikowac i chyba nie ulega watpliwosci ze taka mozliwosc brano pod uwage . Mialy tego dokonac nie sily policyjne , ale platne bojowki zwane dla niepoznaki Firmami Ochroniarskimi. Stwozono by na chybcika jakas podstawe prawna i przy okazji zrobino by kolo piora H.G-W . W zblizonym czasie jak pamietam zlikwidowano dwa strajki i do dzisiaj nie wiadomo czy platni zoldacy dzialali zgodnie z prawem.
    Gdyby rozpoczela sie prowadzona na sile likwidacja Bialego Miasteczka A.Lepper , dla przypomnienia Wicepremier Rzadu Rzeczpospolitej Polski ,stanalby miedzy pielagniarkami i zbilby na tym niebywaly kapital polityczny. Byl wowczas jedynym do tego zdolnym politykiem . Giertych , Tusk , Szmajdzinski i wielu innych dostali by po pysku i nikt by sie o nich nie upomnial zostali by jedynie wysmiani , podobnie jak z pogarda dowcipkowano o usuwaniu pielegniarek na chodnik z uzyciem palek a bez uzywania rak.

  57. Visenna!
    W Bibliotece narodowej są jego trzy pozycje:
    1. Ocena nowelizacji Kodeksu pracy, Instytut Spraw Publicznych z 1996, 48 stron,
    2. Przewodnik do nauki prawa pracy, Wydawnictwo Uczelniane Bałtyckiej Wyższej Szkoły Humanistycznej w Koszalinie „Miscellanea” z 1998 r. 39 str.
    3. Renta socjalna, Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Gdańskiego (Rozprawy i Monografie), 187 stron z 1989 roku.
    Mnie strasznie smutno jest w dniu dzisiejszym. Akurat w dniu przejęcia przez Francję przewodnictwa, właśnie Sarkozy’emu. Jak można nie podpisać dokumentu przez samego siebie wynegocjowanego.

  58. Vissena 17:40

    BINGO!!!

    Pozdrawiam
    z Berlin

  59. Vissena,
    prof. L. Kaczyński jest ze wszech miar belwederski. Wszak przebywa w tym zacnym budynku dłużej niż wszyscy mianowani za jego kadencji profesorowie razem wzięci 😉
    Uczelnię miary wielkości bohaterstwa profesora LK chciał powołać dr J. Kaczyński, ale nie zdążył…

  60. Pani Redaktor !
    W Polsce nikt nie odpowiada za poważne, dziejące się na najwyższych sferach państwowych, przekroczenia prawa, lekceważenie ustaw i obowiązujących przepisów. Ten Pan, ze zdjęcia nad najnowszym felietonem Pani Redaktor, to właśnie emanacja tego sposobu funkcjonowania państwa, tej abnegacji wobec wymogów jurysprudencji, to wykwit anty-kultury państwa prawa, radosnej i infantylnej, a zarazem groźnej (bo ignoranckiej) tradycji pleniącej się w Polsce od 19 lat. Belfegor polskiego życia publicznego, zwłaszcza jeśli chodzi o sferę tak delikatną jak spec.służby (różnych proweniencji) – i przez to bezpieczeństwo państwowe czyli nas wszystkich.
    Jego miejsce jest albo w kryminale – ileż On szkód wyrządził krajowi, w ilu przestrzeniach (jakże delikatnych i wrażliwych dla Polski dziś, jutro i nawet za 15 – 20 lat) i zakresach – albo „w kaftanie” na lubiążskim czy tworkowym wikcie.
    I jeszcze jedno – jeśli prawdą jest, iż sprawa gruntów rolnych na Mazurach którą chciano „uderzyć w A.Leppera” jest dętą (a wszystko na to wskazuje) to jest to ostatni czas dla naszego kraju aby wreszcie ukrócić takie praktyki: i tu PO (a w zasadzie cała klasa rządząca bo tu chodzi o przyszłość Polski) musi być bezwzględną – ich „obrzydzenie” i paternalizm, a także „post-uwolizm” i wynikająca z niej pańska czyli wyższa auto-ocena wobec osoby A.Leppera musi pójść w tym miejscu „na drzewo”. Ta sprawa jest kluczową wg mnie i będzie papierkiem lakmusowym świadczącym czy rzeczywiście „platformersi” są pro-państwowi czy raczej w imię ideałów „S” i styropianowo-kombatanckiej solidarności (no bo i J&L Kaczyńscy i J.Olszewski i A.Macierewicz i J.Kurski i …. wielu wielu innych pisowskich polityków jest z tego samego „pnia” i walczyło razem z „komuną” *) pozwolą sie rozmyć tej sprawie. Jej nieukaranie rozwydrzy „to towarzystwo” jeszcze bardziej, a na owoce tego zdziczenia będziemy musieli na pewno czekać nie za długo.
    Kabaretu z przewożeniem archiwów wojskowych (i tego co się działo wokół tego wydarzenia w przestrzeniach medialnych) spec.służb komentował nie będę. Skandal, żenada, harcerstwo ! Ciekawi mnie tylko jak zgodnie z ustawami: o ochronie danych osobowych oraz obrocie informacjami niejawnymi – gdzie każdy taki dokument (a tam są w większości „papiery” opatrzone gryfem ściśle tajne) musi być przekazywane za pokwitowaniem i wpisami w odpowiednie protokóły i rubryki – sporządzano protokóły przekazania tych danych: bez protokółów takie archiwum nie ma prawa opuścić pomieszczenia będącego miejscem jego pobytu (specjalnie ku temu przygotowanego). To dot. również „wywiezienia” tego zbioru dokumentów po wyborach do BBN. Chciałbym żeby Pani Redaktor kiedyś przy okazji o to zapytała – jeśli będzie okazja – w TOK FM-ie czy Super-Stacji właściwych w tej materii polityków; różnych opcji.
    Pozdrawiam i żegnam się na jakiś czas z Blogiem. Jadę „do wód” na Słowację.
    WODNIK53

    * – fantastycznie pisze o tych konotacjach i mentalnej mizerii polskich polityków prof. B.Łagowski w swym felietonie w najnowszym PRZEGLĄDZIE („kij ma zawsze dwa końce” – a w polityce odbija się to zazwyczaj na „zbiorowości” rządzonej przez takie infantylne, irracjonalne i nawiedzone indywidua)

  61. YEVAUD!
    Nie chcę Cię rozczarowywać, ale pan Wildstein walczył z komuną zza stolika w paryskiej knajpie. Wyjechał do Francji w 1980, a wrócił w 1989.

  62. Z Berlina – 18;39 – Aleś mnie zdenerwował! Czytałam i oczom nie wierzyłam, aż wróciłam na początek wpisu i przekonałam się, że to nie ty tak bredzisz. :O
    Wszystko przez to, że wpadłam późno i czytam w pośpiechu. 😡
    Ja nikomu źle nie życzę, ale gdyby autor tego tekstu sam potrzebował przeszczepu, dla siebie, czy bliskiej osoby, to ciekawa jestem, czy wolałby takiego spolegliwego, co to by z nim rozmawiał i mu współczuł, czy też sprawnego zdecydowanego, precyzyjnego i doświadczonego chirurga?
    Mnie by na przykład nie interesowało, czy ten chirurg jest miły dla żony i personelu. Ja bym się nie gorszyła, że kopnął w kostkę instrumentariuszkę, która się gdzieś zagapiła, zamiast patrzyć mu w oczy i podawać narzędzia, podczas gdy on operuje na otwartym sercu.
    No ale artykuł jest z Rzepy, autor, jako taki bliżej mi nieznany, więc wszystko jasne.

  63. Z Berlina 18.39
    Z wielu kompletnie głupich i niezdolnych dziennikarzy jakich zatrudnił w Rzepie cyniczny faryzeusz Lisicki, Dominik Zdort stanowi ścisłą czołowkę w kłamstwie i hipokryzji. Dlatego czytanie jego tekstów, a co gorsza przedrukowywanie ich na tym blogu, oceniam jako obrazę inteligencji blogowiczów. Uprzejmie proszę, jezeli już koniecznie chcesz czytać bzdety tego rodzaju, to ich nie przepisuj i nie proś o komentarz, bo badziewia się nie komentuje, badziewie się spuszcza z wodą !. Ja też od czasu do czasu wchodzę na stronę Rzepy, ale Zdorta, Gabriela, Gocieka, Semki czy Ziemkiewicza, NIGDY nie otwieram.

  64. Szanowan Pani Redaktor,
    mam pytanie które nie odnosi się do tematu artykułu, ale ciekawi mnie Pani opinia, do rzeczy, oglądałem Pani program w Super Stacji w ostatnią niedziele i zaciekawił mnie temat dotyczący rządu i jego „strategii utrzymania sie przy władzy”:). Czy Pani zdaniem platforma ma realną szansę na wygranie kolejnych wyborów, przy założeniu, że nadal rząd bedzie bierny w najwazniejszych kwestiach czyli w ogromnie potrzebnych reformach. Czy nie jest przypadkime tak, że głownym priorytetem jest tutaj prezydentura Pana Tuska i to jest przyczyną braku działania w wielu drażliwych kwestiach, które mogłoby zmniejszyć popolarność przyszłego kandydata.

  65. Ad/ kwant 2008-06-30 o godz. 11:52

    Podzielam twój pogląd a od siebie dołożę to:

    *LARK jak Urban, czyli arogancja władzy *

    Ci co czasy stanu wojennego znają z autopsji pamiętają pewnie różne zagrywki ówczesnego ministra propagandy.
    Osławione ?Rząd się sam wyżywi? to tylko niewinna próbka.

    On pluł nam swoimi słowami w twarz, a my mogliśmy tylko bezsilnie zaciskać zęby.

    Dla mnie podwyżka wynagrodzenia, którą LARK zafundował prezesowi IPN Kurtyce w dniach gdy media huczały o 60 tysiącach nagrody którą otrzymał tenże prezes, to wręcz akademicki przykład takiej urbanopodobnej arogancji władzy.

    Nie wnikam, czy te 60 tysięcy nagrody, zostało przyznane i wypłacone zgodnie z prawem. Nie kwestionuje prawa pracodawcy do podwyższenia wynagrodzenia dyspozycyjnemu pracownikowi.

    Ale przyznanie tej pożyczki właśnie w tych dniach, zanim została wyjaśniona sprawa nagród, odczuwam, jak policzek.
    LARK dobitnie i pogardliwie , tak jak niegdyś Urban, pokazał, że on tu rządzi a my możemy tylko pyskować i tak jak w czasie stanu wojennego bezsilnie zaciskać zęby.

    Do czasu panie LARK !!!

    Ps.
    A oto kolejny popis „Urbana wszystkich Polaków” 🙁

    „Bitwę o III RP wygrała część opozycji, która zjednoczyła się z nomenklaturą i teraz jest obciążeniem dla Polski, bo życie polityczne jest dla niej wyzute z wszelkich wartości” – oświadczył LARK odznaczając opozycjonistów

  66. do z Berlina (z godz. 18:39)

    Ten artykuł w Rzepie odbieram jako OGŁOSZENIE typu: dr GARLICKI znowu operuje.
    Kto potrzebuje tej informacji, tak ją odbierze.
    Brakuje numeru telefonu.
    To dla leniwych.
    Potrzebujący dotrze do dobrego fachowca w Krakowie.
    Taki kraj.
    Tacy dziennikarze.
    Za biedni, żeby poza polopiryną zadbać o swoje serce.
    Zbyt głupi, żeby zdrowo żyć.
    Za dużo palą, za tłusto jedzą i za mało się ruszają, więc kiedyś trafią pod nóż, ale gorszego fachowca, niż Garlicki, na którego prawdopodobnie nie ich będzie stać, zwłaszcza w prywatnej klinice.
    Ten artykuł to może być skowyt konkurencji.
    Głupiej, jeśli zainspirowała pismaka, bo skutek jest odwrotny.
    To wycie biedaków z nadwagą.
    Są już skazani, ale jeszcze o tym nie wiedzą.
    Wyją po kątach.
    Tylko tyle potrafią.
    Dr Garlicki ma już podobno zabiegi rozpisane na rok do przodu.
    A ludzie w Krakowie (i nie tylko) swoje wiedzą, stąd ta kolejka pacjentów.
    Nie dają się ogłupić.
    Zdrowia życzę.

  67. Nela 22:51
    Jean Paul 23:04
    Spokojny 2.07.08 6:16

    Po pierwsze primo – jak kiedys mawiano – dzekuje za szybkie reakcje!

    Widzicie, ja wyznaje teze – i zgodnie z nia postepuje – „niech bedzie wysluchana i druga strona”. Zgodnie z nia czytam nie tylko „nasz Blog”, Polityke i GW w wersji on-line (to wydanie schodzi, niestety, systematycznie na psy i powoli przestaje sie roznic od innych sensacjogonczych on-linow) i czysem zagladam do innych portali.
    Rzepa nie jest w Polsce jekims tam szmatlawcem – to jedna z gazet o duzym nakladzie – ludzie to kupuja i czytaja. I mysle, ze nie tylko po to, any po przeczytaniu podrzec na paski ze zlosci na to co tam jest napisane.

    Jean Paul proponuje „przed przeczytaniem spalic” a przynajmniej nie obrazac Was – Blogowiczow – cytytami z Rzepy.
    Przyznam, ze z tym obrazaniem – to nie rozumiem. Oczywiscie to co pisza komentatorzy w RZ to bzdety – ale to duuuzy kawal aktualnej polskiej sytuacji politycznej – i opinioutowczego dzialania polskiego dziennikarstwa (z tej strony medalu). Ja nie uwazam, ze nalezy to wszyskto spuszczac z woda (szkoda wody?, cenniejsza niz ropa) bo potem trzeba bedzie powiedziec – mysmy nic o tym nie wiedzieli. Pogrzeb, prosze, w niedalekiej historii. Swiadoma „niewiedza” o tzw. „drugiej stronie” nikomu nie wyszla na dobre.
    Poza tym pisalem juz kiedys, ze bracia K i ich PiSuarki zapowiadaja publicznie dzialanie jakie planuja (czasem wprost, czasem miedzy wierszami). Jak wszyscy potrzebujacy pomocy „psychicznego lekarza” (cytat za Walesa). Pogrzeb drugi raz w zupelnie nowej historii Polski – znajdziesz prawie wszystko drukiem.
    Warto wiec czasem zajrzec i do RZ.

    Nela: dziekuje za „na szczescie to nie ty”. I za spostrzezenia.
    Piszesz: Rzepa – i wszystko jasne (= chlam, tak to zrozumialem).
    I tu najbardziej ciekawi mnie to, ze przyjmujemy tezy w nim zawarte za prawdziwe lub przynajmniej prawdopodobne (np. bicie zony, zony bija wielu wiec czemu nie). Co do kopania w kostke instrumentariuszki lub „wrzeszczenia” na personel przy operacji – masz racje. W tym zawodzie i w takich okolicznosciach casem nie ma czasu na uprzejmosci i pisanie podan o wykonanie czynnosci nierutynowej.
    Znam z wlasnego doswiadczenia.

    Spokojny: piszesz – „tacy dziennikarze”. I masz racje. Bo (patrz wyzej) taki narod jaki prezydent (slowo narod nie odnosi sie w tym przypadku do naszych Blogowiczow, pisze to by Jean Paul nie poczol sie urazony), jacy politycy tacy dziennikarze, jacy czytelnicy – tacy dziennikarze i jak mowi jeden z moich przyjaciow „jaki narod takie kible” (lub ich brak, przypisek moj).
    Masz racje – ludzie glosuja nogami czy zapisywaniem sie na liste to tego lepszego lekarza. I nie mysle, ze on musi zaraz duzo wiecej kosztowac. Ten koszt to pewien rodzaj mitu o prywatnej sluzbie zdrowia. A to, ze szpitale prywatne oferuja wyzszy standard jakosci uslug i pomieszczen, to juz inna historia.
    Czytajac Twoj komentarz przypomnial mi sie widziany we wczesnej mlodosci film „Profesor Wilczur”. Film byl przedwojenny – ale tu pasuje (niemal) jak ulal.
    Widzieliscie? Jak nie, to polecam.

    Czekam na dalsze „wrazenia”. Bo temat ochrony zdrowia, jej reform i jej tzw. spolecznego (blogowego) odbioru bardzi mnie interesuje. Nie tylko w polskim przypadku. Ja przechodze tu trzecia reforme w ciagu dwoch lat.
    Balagan, jakiego swiat nie widzial. Ta najnowsza obowiazuje od wczoraj. Tylko, ze nie ma jeszcze umow z kasami, czesci cyfr i symboli na oblichanie procedur i co najciekawsze – wartosci punktu wg. ktorego bedzie liczyc sie „cena” uslugi. A umowy kasy – zwiazki lekarzy sa jeszcze w fazie negocjacji.
    Pisze to nie dla „pokrzepienia polskich serc”, lecz ku przestrodze!
    I takze dlatego, ze warto poswiecic czas na „wysluchanie drugiej strony” i nie dac sie wpuscic w „celowea niewiedze”.

    Pozdrawiam z bardzo slonecznego
    Berlina

  68. @ Valon

    nie. nie jestem rozczarowany. Ani tez zadna to dla mnie nowosc.

    I wcale sie nie dziwie, ze Wildstein wiedzacy, ze zamordowano jego przyjaciela za dzialanosc opozycyjna (jak to ujal Misza z Albionu – wtykanie palce w drzwi) postanowil wyjechac.

    Nie mam tez za zle sp. Jackowi Kaczmarskiemu, ze wyjechal do Australii.
    Kaczmarski w utworze pt. „czaty smielowskie” napisal o Mickiewiczu:

    (…)
    Tu wieszcz Adam dni szereg
    Spędził w piekle rozterek;
    Czy powstańcze zasilić ma jatki,
    Czy – gdy żądza się perli
    W romantycznej scenerii –
    Wybrać raczej ramiona mężatki.

    Tam reduty, potyczki,
    Bem, Prądzyński, Chłopicki
    Tam krwiożercze Moskali są rzesze;
    Ona tu, niedaleczko,
    Ot, przejażdżka nad rzeczką –
    Serce, drżyj! W Budziszewku włos czesze.

    A spod grzywki niesfornej
    Zerka oczko przekorne,
    Kuszą wargi czerwieńsze od wina;
    Jeszcze niżej – o nieba!
    Wszystko jest co potrzeba
    A do tego i mąż – poczciwina.

    Trudny wybór. Nie dla niej;
    Legło w gruzach powstanie
    I legł wieszcz – pod najsłodszym z ciężarów.
    A wyrzuty sumienia
    W patriotycznych skrył pieniach,
    Za co wdzięczny do dziś jest mu naród.

    (…)

    Ot takich wyborow ludzie dokonuja.
    Nie zmienia to faktu, ze dzialal Wildstein w opozycji, „ze pchal palce miedzy drzwi”.
    Nie zmieni tego faktu cala jego malostkowosc, czy spiskowe postrzeganie swiata.

    i z drugiej strony – np. skrzeczenie takich ludzi jak np. Ziemkiewicz nie bedzie w stanie zmienic niczego w tym, ze to Zakowski kopiowal i roznosil bibule, czy robil wywiady z bedacym na cencurowanym Kisielem.

    Ja upominam sie o to, zebysmy nie oceniali ludzi w stylu takich Ziemkiewiczow wlasnie. To byloby dopiero straszne, paskudne zwyciestwo kaczyzmu.

  69. To jest natomiast z PAP – ja cytuje za GW z dzisaj.
    W ramach wspanialego poziomu informacji i polskiego dziennikarstwa.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,5416518,Walesa_szukal_u_Gierka_swojej_osobistej_dedykacji.html

    PAP to juz nie jest (chyba) szmatlawiec. Bo jesli tak, to znaczy, ze szmatlawcem jest kazdy ten, ktory wie ze PAP to szmatlawiec i cytuje = rozpowszechnia szmatlawce….
    Dalej idac ta droga…. Pani Redaktor, prosze mi powiedziec dokad idziemy (idziecie), dokad dazymy(dazycie) w Polsce ???????

    Pozdrawiam z ciagle slonecznego
    Berlina

    PS: kod 6996 – nomen albo omen…

  70. z berlina 18.39. Sprawa nie wygląda tak prosto jak to widać z Berlina. Radzę zapoznaj się z biografia dr Bernarda, tego od pierwszego przeszczepu serca, a zobaczysz jakim on był na codzień przy stole operacyjnym. Furiat, rzucający narzędziami i obelgami. Znam osobiście Profesora Malca. Jest uroczym, kulturalnym i niezwykle spokojnym człowiekiem. Został rozrobiony przez zawistnych kolegów, jak zwykle w Krakowie. Sprawa zachowania chirurgów warta jest namysłu. A dr Garlicki niezależnie kim on jest, umie operować i zastał wykorzystany do celów rozróby politycznej, realizowanej nieprzerwanie przez zdziczałe hordy, podłych spadkobierców Solidarności.

  71. PS do mojego wpisu z 8:49

    Ten film to nie „Profesor Wilczur” tylko „Znachor”. A bohaterem byl Prof. Wilczur.
    Przepraszam i prosze o przebaczenie…

    z Berlina

  72. Torlin,
    Dzieki za info w sprawie dorobku naukowego naszego prezydenta.Dorobek na miare osoby, to chyba najlepszy komentarz.
    Mnie tez jest bardzo przykro, ze ktos taki jak LK jest piewsza osoba w panstwie, chociaz pasowaloby po ostatnich jego „kwiatkach” nazywac go pierwszym psujem/niszczycielem?czekam na propozycje – moze ktos z blogowiczow wymysli jakas fajna nazwe?Moze najwyzszy czas przestac LK traktowac jak przyslowiowa swieta krowe i mowic o szacunku naleznym glowie panstwa, bo nie ma kogo szanowac.
    Jean Paul – popieram bojkot niektorych tzw publicystow, ja takze opinii niektorych dziennikarzy nie czytam. Dolaczylabym do tej listy jeszcze Terlikowskiego, ktorym katuje sluchaczy TOK FM .PZD

  73. z Berlina 8.49
    Jeżeli nie rozumiesz subtelnej róznicy między obrażaniem blogowiczów, a obrażaniem ich inteligencji, to napisze jeszcze raz. Każdy moze wejść na stronę Rzepy i przeczytac bzdety, które te ongiś znakomita gazeta drukuje obecnie. Ale karmienie blogowiczów na stronie Polityki tam badziewiem, jest nie fair, gdyż i tak zalewani są oni chłamem produkcji Faliczów i Domaradzkich, a wiec jest to dodawanie krzywdy do zniewagi – jak mówia Anglicy.
    Vissena 10.46
    Ja nie nawołuję do bojkotu rożnych przygłupów, w tym Terlikowskiego. Po prostu poznałem ich, wiem co oni pisza i wiem co myślą, więc nie musze czytać kolejnych idiotyzmów, wolę iśc na spacer.
    A jeżeli chodzi o dorobek naukowy rodziny Kaczyńskich, to jeszcze większa żenadą jest wykaz publikacji Jarosława, który opublikowała Polityka.

  74. Polacy ciągle żyją jakimiś układami. Wszędzie węszą spiski, szukają winnych przeszłości. Kiedy Polacy ockną się i zadadzą sobie podstawowe pytanie: Jaki jest cel ciagłych drwin, braku kultury, robienia z igły widły?
    Mamy tak ważne sprawy jak Traktat Lizboński, współpraca ze Wschodem, poprawa stosunków z sąsiadami, reforma polskiej edukacji, służby zdrowia. A my bawimy się w układy, SB, Bolka, itd…… Gdzie są stadiony? Gdzie mogę iść bez kolejki do lekarza? Co mam robić w kraju, w którym po skończonych studiach prawnicznych nie zostanę adwokatem?

  75. Z Berlina:

    Wiesz, ze zawsze lubilam Cie za Twoje wypowiedzi. Mieszkam jeszcze dalej, kilka tysiecy mil morskich od Warszawy, ale stosunek do dziennika Rzeczpospolita mam podobny jak Twoi opononeci w dyskusji, i Nela, i Jean Paul, i Spokojny. Ludzie na pewnym poziomie potrafia oddzielac ziarna od plew. Nie wiem jak ktos o Twoich horyzontach -tak mi sie przynajmniej do tej pory wydawalo- moze byc tak krotkowzroczny.

    Co do „wysokonakladowosci” Rzeczpospolitej… Coz „TeleTydzien” rowniez powinien byc dla Ciebie wyrocznia. Nie ukrywam, ze rozczarowales mnie.

  76. do Yevaud:
    Piszesz, ze faktu dzialanosci opozycyjnej nic nie zmieni, a ja chcialbym Cie zapytac jak ocenic Wildsteina w ujeciu takich ludzi jak Walesa czy inni robotnicy Stoczni? Wiedzieli co sie stalo na Wybrzezu w 1970 roku, pomimo to zostali i starali sie cos z tym zrobic. A pan Wildstein? Szybko spakowal manatki i zwial. Nadal jest bohaterem? Nie sadze. Bylby nim niewatpliwie gdyby pozostal – to bez dwoch zdan. On jednak wybral bezpieczna emigracje (bo swoich za granica zabijali bodaj tylko Rosjanie i Bulgarzy). Zwyciestwem kaczyzmu jest dla mnie stawianie takich Wildsteinow w jednym rzedzie z ludzmi ktorzy, tak jak juz pisalem wczesniej, byli przesladowani i z Polski nie uciekli. Wiedzieli do czego system byl zdolny, a mimo to zostali. I to sa prawdziwi bohaterowie. A nie ludzie ktorzy wietrzac zagrozenie „udaja sie na emigracje” jak nieslawny rzad w roku 39… Najpierw nabroimy, potem uciekniemy, a tam niech sie dzieje co chce. I nie porownuj Wildsteina do Mickiewicza. To nie ten sam kaliber ludzi.
    Brawo przeciek – co do dr G. zgadzam sie w pelni. Nawet jesli nie ma calkowicie czystego sumienia jesli chodzi o „korzysci” to to, co wyprawiano w jego sprawie jest typowe dla Braci Mniejszych – zawody w „rzucmy w kogos kublem blota a cos na pewno sie przyklei”. Widzielismy juz jak padaly kolejne zarzuty. Mialy byc morderstwa, „korzyscy w znacznej wysokosci” itp i wyszlo na to ze dostal kilka butelczyn i piora wieczne…
    O Rzepie pisac nawet mi sie nie chce… Ponowne przyjecie naszego bochatera opozycji (blad celowy – nie poprawiac) dzialajacego na emigracji (btw – jaki byl jego dorobek emigracyjny????) do grona osob publikujacych bylo ostatnia kropla, ktora przelala czare. Przed tym zajsciem poziom tegoz pisma po prostu sie obnizal. Pozniej padl na pysk (przepraszam za to okreslenie, ale taka prawda). Gorszy jest juz chyba tylko Wprost, ktorego jakosc wyraznie obnizyla sie odkad zabraklo przeciekow z URMu…
    Pozdrawiam z cokolwiek pochmurnego Londynu. Cokolwiek to typowo anglosaskie niedomowienie, taki „misunderstatement” jakby to powiedzial klasyk G. W. Bush 😛
    M

  77. Szanowni Blogowicze , w ramach początku sezonu ogórkowego- mam pytanie:
    Czy ktoś wie co to jest komunizm?

    Mnóstwo napisano na temat zbrodni komunistycznych, ideologii, postaci, a mnie wydaje się że to jak z kotem Schrodingera, lub potworem z Loch Ness.

    Wszyscy piszą o zjawisku, które w naturze nie występuje.

    Tak samo zresztą , jak ubóstwo Kościoła, cnoty ewangeliczne w wydaniu Ojca Dyrektora czy wielkoformatowość polityczna L.Kaczyńskiego.
    Wielosłowiem, frazesami, pokrywa się odwieczne dążenia konkretnych ludzi:
    -władza
    -potrzeba uznania
    -pieniądze za nicnierobienie
    -uszczęśliwianie bliźnich na siłę, w imię jedynie słusznej wizji świata

    Ciekawe,czy za kilkanaście lat nie zacznie się rozliczać oficerów CBA za przekroczenie uprawnień, spolegliwość polityczną.
    Na razie bawimy się w rozliczanie SB

    Na kapłanów , donosicieli, prostytutki i złodziei będzie zapotrzebowanie w każdym czasie i każdym ustroju.

    Powtórzę pytanie:
    Czy ktoś spotkał PRAWDZIWEGO KOMUNISTĘ i czy różni się czymś od przeciętnego kaczysty, czy rydzykowca?

  78. wiesiek59 pyta o roznice pomiedzy komunista i kaczysta… wlasciwie to jest niewielka – kaczysta na sam dzwiek slowa „komuch” siega po kij i kropidlo…

  79. Witam wszystkich:)

    Chcialam odniesc sie do zalozen nowej ustawy aglomeracyjnej.
    U jej zrodel lezy chec wspolpracy slaskich miast: stad nazwa. Ktore regiony w Polsce mozna nazwac aglomeracjami? Zgodnie z definicja, jedynie Slask i Trojmiasto. Tam mamy do czynienia ze stosunkowo rownorzednymi osrodkami miejskimi, ktore chcac nie chcac musza ze soba wspolpracowac aby w jakis sposob sie rozwijac.
    W trakcie prac nagle nastapila zmiana i zamiast ustawy aglomeracyjnej mamy ustawe metropolitalna. Jej zalozenia zakladaja, ze jednostki samorzadu terytorialnego maja wspolnie ustalac zalozenia polityki przestrzennej i zarzadzac transportem publicznym oraz najwazniejszymi drogami, moga takze ajmoac sie kultura, edukacja i ochrona zdrowia.
    Moze sie myle, ale dla mnie to nie ma zbyt wiele sensu w przypadku dominujacego miasta i mniejszych miasteczek/ wsi satelitarnych. Wiadomo, ze to w miescie sa szpitale, szkoly wyzsze, teatry itd. Wiec po co? Zeby lepiej zorganizowac kursy PKS? Na to nie trzeba byc metropolia.

    Problem jest w przypadku Slaska i Trojmiasta gdzie uslugi publiczne rozrzucone sa we wszyskich osrodkach, miasta zamiast wspolpracowac niejednokrotnie konkuruja albo podrzucaja sobie kukulcze jaja.

    Jesli chodzi zas o koncepcje rozwoju regionalnego, to wszyscy teoretycy podkreslaja, ze wspolczesnie licza sie metropolie, miasta przyciagajace potencjal naukowy, kulturalny, dobrze skomunikowane ze swiatem itd. One konkuruja w skali miedzynarodowej. W Europie metropoliami sa Paryz, Londyn, Berlin. Czy Kielce czy chocby Slask moga sie tu w jakis sposob pokazac? Raczej nie. Metropolia w danym kraju moze byc jedna, dwie. Ale nie 12!!
    To je trzeba wspierac – ona daja sile napedowa dla rozwoju gospodarki kraju.

  80. @ z Berlina
    No widzisz jak to trudno byc obiektywnym komentatorem wydarzeń w Polsce. Musisz należec do drużyny Michnika lub Macierewicza. Po tych lub po tamtej stronie. Do Cześnika lub do Rejenta. Zemsta i brak zgody jest naszą narodową cechą. Zazdroszczę Ci czasem spokojnego Berlina i weissbiera pitego w towarzystwie nie skażonych w/w sporem ludzi…a Rzepa przynajmniej nie manipuluje w takim stopniu jak Wyborcza faktami

  81. Ad/ wiesiek59 pisze:
    Czy ktoś wie co to jest komunizm?

    ***

    Może trzeba by zapytać o to Szanowną Panią Jadwigę – Człowieka Roku „Życia Warszawy” 2005 r. ?

    Wszak naukowym dziełem jej życia była monografia Leona Kruczkowskiego – pisarza, ale przede wszyskim jednego z najbardziej w Polsce zażartych komunistów, więc chyba powinna coś wiedzieć 😉 😉 😉

  82. Szanowni p.t.Misza z Alionu,Jan Paul i inni.Skromnie przypominam,że tuba gnomów nazywa się nie Rzepa,a Rzeczpospolita .Bez patetcznych jęków,taka nazwa powinna obligować do minimum przyzwoitości,a jak jest każdy „czyta”. Tak przy okazji. Mam wrażenie,że Panowie Semka et cons. tworzą posty intrnetowe wg „Ciemnego Grylażu” /polecam/ Tyma i Dobrowolskiego. Pozdrawiam.

  83. Jean Paul
    Emilia zwana Plater

    szkoda, ze mnie nie rozumiecie.
    Szoda, ze nie rozumiecie mojej podstawowej tezy, wiec powtarzam ja jeszcze raz:
    „W Polsce demokracja pojmowana jest jako mozliwosc mowienia i pisania wszystkiego o wszystkim i wszystkich bez koniecznosci czy obawy podjecia odpowiedzialnosci za to co sie mowi i pisze.
    Bo wolno i wojewodzie (np. prezydentowi) i przyslowiowemu smrodowi..
    A to nie jest rzadna demokracja – to anarchia!
    Przytoczony przeze mnie tekst jest dla przykladem dzialalnosci wlasnie takiego przyslowiowego smroda.”

    I dalej:

    „Widzicie, ja wyznaje teze – i zgodnie z nia postepuje – ?niech bedzie wysluchana i druga strona?. Zgodnie z nia czytam nie tylko ?nasz Blog?, Polityke i GW w wersji on-line (to wydanie schodzi, niestety, systematycznie na psy i powoli przestaje sie roznic od innych sensacjogonczych on-linow) i czysem zagladam do innych portali.”

    Ciekawe, ze nikt z Was tego nie zauwazyl. Polemizujecie z „faktami” ktore sami tworzycie, nie ja.

    Emilio, Twoimi porownaniami zrobilas mi przykrosc. Ale to tego chyba musze powoli sie przyzwyczaic. Z Berlina (choc w ostatni weekend z Polski) patrze na to wszystka – jak mawial kiedys nieodzalowany Sailor (z Hamburga) – ze sredniego dystansu.

    Pozdrawiam
    z Berlina

  84. Przepraszam Miszę z Albionu,za literówkę,ale piszę w Niemczech po polsku,na angielskiej klawiaturze. jkt41

  85. Czy nie jest tak, że Rzeczpospolita swój nakład zawdzięcza nie publicystyce, ale wkładkom, dla których kupują ją przedsiębiorstwa i urzędy?

  86. wiesiek 59 17.25
    Widzę że bardzo ci się nudzi, bo usiłujesz sprowokować dyskusję o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy. O tym co to jest komunizm, można przeczytać w dowolnym podręczniku doktryn politycznych. Natomiast w Polsce prawdziwych komunistów jest niewielu, wiekszość chyba już nie żyje, ale z pewnościa byli to polscy członkowie KPP, czy ZPP. Ja znałem tylko jedną prawdziwą komunistkę -Zofię Marchlewską, córkę Juliana. Raczej różniła się, zarówno od kaczystów, jak i rydzykowców.

  87. Przeciek 9:47
    Jean Paul
    Emilia Plater(owna)

    Widzisz, biografie Dr. pierwszy przeszczep serca znam. Ale ona tu nie ma nic do rzeczy. Tak jak biografie innych znakomitych chirurgow, ginekologow, dermatologow czy tzw. „zwyjklych ludzi”.
    Takze Twoj poglad na dobrze Ci znanego Prof. kardiochirurgi dzieciecej nie ma tu znaczenia. Podobmie jak biografie kilkunastu czolowych polskich lekarzy starej czy noeszej daty ktorych to lekarzy mialem przyjemnosc byc uczniem.

    Znaczenie w tym wszystkim o czym pisze ja ma natomioast takie oto Twoje stwierdzenie:
    „A dr Garlicki niezależnie kim on jest…”

    I to mnie odrzuca. Tak jak postawa ludzi z zasady nieczytajacych czy niezauwazajacych lub tez takich, ktorzy uwazaja, ze wystarczy nie zwracac uwagi, a samo to „cos” minie lub rozejdzie sie po kosciach.

    W Niemczech mowi sie na cos takiego „weg sehen”, co w wolnym tlumaczeniu znaczy „odwracac oczy”. Bo potem mozna powiedziec – nie czytalem – nie wiem, nie interesuje mnie, ponizej mojej ( patrz JP lub Blogowiczow) godnosci.
    Z tego „weg sehen” bylo kilka historycznych problemow.
    Ja uwazam, ze nie mozna „weg sehen” i nie zauwazac np. Radia Maryja, TRWAM, Rzeczpospilitej (tuby PiS), „nie-po-kolei” prezydenta, jego zjawiska biologicznego, calego PiS, itp.

    Nie jestem tez zwolennikiem autokratywnego i niezbyt eleganckiego pouczania dwa razy, aby lepiej zrozumieli ci przyglupi.

    Ja „wpuszczajac” w nasz Blog tekst RZ i potem PAP chcialem sprowokowac dyskusje na temat zasad.
    A co wyszlo – wycieczki osobiste.
    W Polsce mowia, uderz w stol a nozyce…. No i prosze, prawda.

    Sam zdrowy rozsadek wymaga, by wiedziec co czyni i lewica i prawica i centrum. Bo smarowanie sie stale jedna mascia prowadzi najpierw do tolerancji substancji czynnej a potem, jak zle pojdzie, do realcji alergicznych typu czwartego.
    To nie ma nic wspolnego z bliskimi spotkaniami trzeciego stopnia. To zdrowy rozsadek wola… Oby nie na puszczy…

    Cuego Wam i sobie zycze!

    Pozdrawiam
    z Berlna

    PS: Emlio, ja mam trzy „ojczyzny”, jedna z nich jest takze to twoje za morzem.
    I to wlasnie daje mi mozliwosc patrzeniua na swiat z roznych plszczyzn.
    Czego Wam (i sobie) dalej zycze….

  88. Ad/ jkt41 2008-07-02 o godz. 21:00
    Szanowni p.t.Misza z Alionu,Jan Paul i inni.Skromnie przypominam,że tuba gnomów nazywa się nie Rzepa,a Rzeczpospolita (…)

    Bez przesadyzmu i wiecej luzu proponuję 😉

    Z „Rzepą” po raz pierwszy spotkałem się w pierszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Przejąłem ten skrót od dziennikarki z tego dziennika, a poźniej słyszałem go również z ust śp. Dariusza Fikusa – w prywatnych, a nie oficjalnych okolicznościach of kurz 😉

    Ci, co tak jak ja, mieli okazję obserwować działalność i zmiany zachodzące w „Rzeczpospolitej ” od jej powstania w czasach PRL-u zgodza się chyba ze mną, że w czasach p. Fikusa był to dziennik godny swojej nazwy.
    Zupełnie inaczej niż teraz, gdy reszkami tego z lekka tabloidalnego dziennika są p.p. Lisicki, Semka, Wildstein czy Lichocka 🙁

    To nie dumna nazwa daje znaczenie, autorytet i szacunek pismu, lecz ludzie!

    Ale „jkt41” ma trochę racji.
    Skrót „Rzepa” nie jest w tej chwili właściwy dla tego dziennika.
    Trzeba by go chyba zastąpić jakimś innym.

    Proponuję „Rzepkę” 😉

  89. A ja proponuję dla tej gadzinówki tytuł „RzeczPiSopolita”

  90. Niby sprawa zamknieta, ale będzie dyskutowana przez lata. Szkoda strzępiś język. Z racji kontaktów służbowych w latach 1990-2006 znałem wielu byłych SB-ków, w tym byłego kierownika sekcji zajmującego się inwigilowaniem Lecha Wałęsy, znałem owego kierownika szefów, w tym późniejszego nieco kierownika wydziału, u którego w domu znaleziono skopiowane w pracy dokumenty. Wiadomo, że ludzie Ci trzymają usta na kłódkę i najwyżej można coś usłyszeć, jak mówią między sobą. Ale prawda jest taka, że sami mało wiedzą. Faktem niezaprzeczalnym jest, że w staniw wojennym rozpowszechniano fałszywe informacje o związkach Wałęsy z SB. Faktem jest również, że fałszywe informacje celowo rozpowszechniane przez SB były rozpowszechniane również wśród własnych funkcjonariuszy. Jeżeli któś wiedział, że są fałszywe, wkładał „mordę w kubeł”. Stąd powszechne wśród SB-ków przekonanie, że Wałęsa na poczatku lat 70-tych zobowiązanie do współpracy podpisał, a po niedługim czasie tę współpracę przerwał. Nie będę tutaj przekonywał, że w 1970 tej współpracy nie było, bo w gruncie rzeczy w ogóle mnie to nie obchodzi. Natomiast przekonanie o dalej ciągnącej się współpracy formalnej lub nieformalnej to tylko wytwór chorej wyobraźni.

  91. IV RP niestety jeszcze nie zginęła (póki oni żyją) i od czasu do czasu wydaje z siebie smrodliwe wyziewy.

    Dlatego Układ też musi istnieć i okazuje się, że jest niezniszczalny. Przecież jeśli ktoś lubi kawę z mlekiem, to zawsze można go oskarżyć, że ma związki z lobby mleczarskim, a jak kawę czarną – że z Murzynami. W ten sposób można w nieskończoność „odkrywać Prawdę,” to tylko kwestia zapału.

    W wielu krajach funkcjonują tacy odkrywcy, którzy mają niezbite dowody na to, że rząd ukrywa np. „Prawdę”o UFO, albo inne ukrywane przed społeczeństwem prawdy.

    Bezmyślność i brak wiedzy otwierają ludziom nowe horyzonty. Nie skrępowani zasadami logiki ani wykształceniem zaczynają widzieć UFO, Układ, jądro ciemności, stolik itd.

    Nasza, polska specyfika polega tu jedynie na tym, że u nas „Prawda” musi być podlana smrodkiem podłości, u nas „Prawda” żeby była prawdziwą „Prawdą” musi kogoś zafajdać. Albo konkretną osobę, albo – jeszcze lepiej – grupę osób. Dopiero wówczas odkrywcy „Prawdy” odczuwają satysfakcję.

    I to jest najgorsze w IV RP, Ta breja ulepiona z podłości wymieszanej z zawiścią jest czymś najgorszym, ale i najbardziej charaterystycznym elementem IV RP, łącznikiem jednoczącym fanów IV RP – ludzi różnych pokoleń i zawodów, a nawet różnych poglądów (jeśli takowe mają), znajdujących łączącą ich nić we wspólnym obrzucaniu fekaliami osób, których jedyną winą jest to, że osiągnęli w życiu więcej od nich.

    Proszę zwrócić uwagę, że poza tym owych ludzi nic nie łączy, ani przekonania religijne, ani poglądy na gospodarkę, nic.

    Trochę to smutne, bo niestety to świadczy o naszym kraju. I najgorsze, że fanów IV RP jest wcale niemało, 33% w wyborach, cała masa dziennikarzy, historyków. Właśnie ta popularność najgorzej świadczy o Polsce, gdyby nie ona to można by powiedzieć, że w każdym kraju jest jakiś margines wariatów. Niestety u nas to nie jest margines.

    Żeby mieć większy komfort życia w takim towarzystwie wystrugałem sobie koncepcję, wg której nie trzeba się za nich wstydzić, bo oni są z IV RP a ja z Polski. Polecam, przynosi ulgę.

  92. Z Berlina:

    Zgoda co do zasad, ktorymi powinna kierowac sie demokracja. Kiedys chyba Wiesiek59 napisal na tym blogu, ze etyka w Polsce to wykladanie tej czysto teoretycznej na zajeciach uniwersyteckich.
    Przyznaje, iz tabloidyzacja mediow jest powszechna a jej poziom wrecz zenujacy. To, co uprawia Rzeczpospolita ma niewiele wspolnego z prawdziwym dziennikarstwem. Nie chodzi o warsztat. Ten zdobywa sie latami. Chodzi o INFORMACJE, przedstawienie racji obu stron, powstrzymywanie sie od komentarza piszac o faktach. Kazda gazeta ma swoj profil, wytyczne, kieruje sie jakas linia programowa czy swiatopogladowa. Bylabym naiwna, gdybym sadzila, ze jest inaczej. I to jest zupelnie naturalne, bo media rowniez reprezentuja jakas grupe, jakies lobby, sa wyrazaem pogladow warstwy spolecznej, ktora reprezentuja. Ale to, co uprawia Rzeczpospolita to juz czysta publicystyka z bardzo wyrazna teza. Podobny stosunek mam do Wprost.
    Pan Magierski, ktory w garniturze finansisty z Wall Street -majacym mu dodawac elokwencji i erudycji- rznac salonowca jest dla mnie rownie wiarygodny jak Urbanski w TVPiS. Podobny stosunek mam do pana Janickiego z Wprost majacego sie za najlepszego analityka, ba wrecz diagnoste polskiej sceny politycznej, ze niby tak trafnie, celnie i dobitnie wyraza swoje poglady wbrew nieudolnym a jakze powszechnym probom zaciemniania, koloryzowania czy wybielania rzeczywistosci. Dwaj rycerze prawdy. Obu brakuje najwyrazniej prawdziwych sukcesow i ujawniajac na pierwszej stronie czy tez w wydaniu internetowym jakichs przeciekow maja poczucie misji i dokonan na miare ujawnienia afery Watergate.

    Cytowaniem Rzeczpospolitej przypisujesz i nadajesz wage jej publikacjom. Moze powinnismy rozwniez zajac sie analiza tego, co publikuje „Nasz Dziennik” badz „Fronda”. Przypomne, ze -bez wzgledu na wady dra Garlickiego zrobiono z niego morderce a samej operacji CBA nadano jakze powabny kryptonim Mengele. Przypomne, ze wyrok w sprawie dra Garlickiego jeszcze nie zapadl (zarzuty korupcyjne) a sam lekarz nie zostal pozbawiony prawa do wykonywania zawodu.
    W celu prowokacji moglabym na youtube rozpowszchniac np. jakies klamliwe sowieckie kroniki nt Katynia czyli …zbrodni faszystowskiej z dopiskiem „No i co Wy na to?” Zupelnie inny kaliber, ale to przeciez mialoby nas pobudzac do polenmiki i dyskusji nha wysokim poziomie intelektualnym. Anfangen ist leicht, beharren eine Kunst.

    Hmm. Masz TRZY ojczyzny. Ciekawe. A Polska to Heimat czy Vaterland? Bo niemiecki jest bardziej precyzyjny niz niuansowy. I z gory zaznaczam, ze nie jest to zadna wycieczka osobista.

  93. Prawd ukrywanych ci u nas dostatek. To jeszcze nie tragedia. Znacznie gorzej, że prawdy objawione należa do trzeciej grupy prawdy wg. klasyfikacji śp. ks. Tisznera.

  94. Polecam – http://wiadomosci.onet.pl/1782201,11,item.html . J.Kaczyński przyśpiesza? Może w sprawie wyborów?

  95. Z Berlina,

    Mają rację ci, którzy zarzucają Twojemu „wrzuceniu” tekstu z „Rzepy” na blog pani Redaktor Paradowskiej, że jest to przykład braku wyczucia (nie chcę twierdzić, że celowej prowokacji). Bardzo długo nie zabierałem głosu w dyskusjach na tym blogu, bo nie widziałem powodu, aby prezentować swoje poglądy, ale nie oznacza to, że nie czytam wpisów innych osób.

    Chciałbym Ci zwrócić uwagę na jedną rzecz. Przeciwko dr Garlickiemu są to zarzuty, a nie skazanie. Wg mojego rozeznania, a ta sprawa od samego poczatku bardzo mnie interesuje, z tych tak łatwo wymienianych zarzutów, przed sądem nie ostanie się żaden. Powtarzam żaden!!
    Dlaczego tak uważam? Wszystkie widziane przeze mnie filmy robione ukrytą kamerą w gabinecie doktora, pokazują spotkanie z kimś z rodziny po operacji. Czy mam to jeszcze raz powtórzyć? Po operacji, oznacza, że nie było uzależnienia operacji od „prezentu”. A już na pewno nie można tego udowodnić!
    Czy mam rację, odpowiedz sobie sam.

    Mam nadzieję, że w końcu prokuratura przekaże sprawę do sądu. Skoro zarzuty są tak jednoznaczne, to na co czekają? Przecież, Twoim zdaniem, sprawa łatwa do wygrania, czyż nie tak myślisz?

    Co do „Rzeczpospolitej” to byłem jej stałym czytelnikiem. Dodatek „plus minus” (chyba tak sie nazywał?) był jednym z lepszych na rynku. Najpierw pozbyto sie Tyma, potem Bratkowskiego. W ich ślady poszedł Smak. Co zostało? Tego nie dało sie już czytać. Skończyłem więc z prenumeratą.
    Z tego co do mnie dociera przy okazji dyskusji prasowych, nie mam czego żałować.

    Pozdrawiam i obiecuję, że sie odezwę zaraz po wyroku sądu w sprawie dr Garlickiego

  96. Miło być zauważonym i docenionym.
    Moje ego puchnie!!!!!!!!!!

    Ad rem:
    Uczyłem się kiedyś z „Metodologii badań naukowych” {nie pamiętam już autora Pieter?} że najważniejsze jest określić cel i przedmiot badań.
    Określenie „zbrodnie komunistyczne”, ” komuniści” , ‚Komunistyczny aparat przymusu” nigdzie na świecie nie istniały realnie.
    To taka sama zbitka słowna jak dążenie do zbawienia.

    Jakoś nie mogę się przebić z twierdzeniem że najważniejszy jest człowiek i jego motywacje.
    Jakie farmazony, czy idee wciska „ciemnemu ludowi” jest najmniej istotne,
    ważne jest, czy kupują………..
    Królestwo Szwecji omal nie zbankrutowało ze względu na masowe wykupowanie odpustów w Watykanie. Przepływ kapitału był jednostronny…….
    Było to jedną z przyczyn przejścia na protestantyzm. Protestanci nie kupowali zbawienia.
    Komunizm miał być stanem hipotetycznym, po osiągnięciu pewnego stanu rozwoju gospodarczego.
    Pechem klasyków było to że zagnieździł się nie w Anglii, USA, Francji, Niemczech, przodujących wówczas pod względem rozwoju przemysłowego na świecie, a w krajach o strukturze FEUDALNEJ………

    Myśl była teoretycznie przednia, niestety…..
    wyprzedzała epokę.
    Jak Państwu podoba się socjalizm szwedzki czy norweski?
    Do takiego modelu zdążamy, pytanie brzmi , czy zdążymy????????

    Innym problemem, niestety byli LUDZIE

    O wszystkim decydują kadry, jak pisał klasyk, a małostkowości, chciwości, nienawiści, zazdrości, pychy itp nie da się wyrugować z psychiki rasowego polityka, o człowieku nie wspominając.

    Sumując:
    Nie ma komunizmu, więc nie ma przedmiotu badań.
    Są ludzie i tylko oni, ich motywacje, marzenia, potrzeby, fobie, pragnienia.

    Moim zdaniem, jak mawia mój kolega- nie mylmy rurociągu z parowozem.

    UFF……
    Cytując mojego ulubionego autora:
    „lepiej być oczytanym, niż opisanym”
    Przepraszam za długość wpisu.

  97. Na marginesie, luźna asocjacja……
    Czy Szanowni Blogowicze nie uważają, że większość działalności „polityków”
    Ma bardzo BANALNE motywy?
    Po co doszukiwać się drugiego dna?

    Nazywało się to chyba 7 grzechów głównych {pycha, chciwość, oszustwo itp}
    W polskim wydaniu- musimy mieć jakąś specyfikę- ukazała się kiedyś książka 7 polskich grzechów głównych, M załuski, chyba.
    To wyczerpywałoby temat.

    Brzytwa Ockhama?
    Po co mnożyć byty, skoro istniejące, wystarczą by wyjaśnić zjawisko….

    Nihil nowi sub sol………

  98. Jean Paul:
    A czy różniła się ŻARLIWOŚCIĄ przekonań?
    Wiara nie podlega dyskusji, ja wolę szkiełko i oko, do miana mędrca nie pretenduję.

  99. Misza z Albionu:
    Jedyną cechą jednoczącą te ugrupowania , jest poczucie misji.
    ONI zbawią świat………….
    ONI lepiej wiedzą jak należy żyć, umierać,
    ONI WIEDZĄ LEPIEJ!!!!!!!!!
    Fanatyzm, nawiedzenie?

  100. Sprawę dr Garlickiego śledzę od początku z zainteresowaniem i tak, jak JKJK czekam na prawomocny wyrok sądu, bo to co się pisze z wielkim zaangażowaniem jest, jak dotąd tylko biciem piany. Te kilka butelek, co się ostało i te filmy z ukrytej kamery nie są przekonujące, jak dla mnie. Maltretowanie rodziny też jest jakąś efemerydą, bo nie czytałam nigdzie, aby rodzina wystąpiła z oskarżeniem, albo fakt ten uszedł mojej uwagi.
    Nie rozumiem oburzenia tych, co się oburzają faktem podjęcia przez dra Garlickiego pracy w zawodzie. A najgorsze, że pewnie dobrze płatnej 😛
    To ja pytam, czy ktoś protestuje, kiedy skazany za prowadzenie samochodu po pijanemu, albo przywłaszczenie mienia państwowego, prywatnego, czy też taki, co to bija i zdradza ślubną małżonkę jest posłem, dyrektorem, prezesem czegoś tam, albo ogólnie szanowanym prezydentem miasta – nawet sprawującym funkcję z odosobnienia!!! wykonuje swoje obowiązki służbowe? Jak dotąd doktor nie został pozbawiony prawa wykonywania zawodu i nie zanosi się na to. Może więc pracować, skoro jeszcze w dodatku ktoś zabiega o jego pracę!
    Zbyt łatwo feruje się wyroki. Zbyt łatwo ocenia się z całą bezwzględnością kogoś, komu trudno w jego dziedzinie dorównać. Taka skaza wańkowiczowska. Ja spokojnie czekam na wypowiedzi tych, co znają zagadnienie, kiedy już będzie po wyroku.

  101. Vissena
    Odnośnie znajomości języków obcych przez obu doktorów (!!!) JLKaczyńskich, która to znajomość była teoretycznie wymagana dla uzyskania tyt. doktora, podejrzewam, co następuje:
    – egzaminujące Rady Naukowe lub komisje egzaminacyjne, po stwierdzeniu antytalentu obu wyżej wymienionych OMC (o mało co) doktorów do nauczenia się obcej mowy, z łaski zaliczyły doktorantom BIERNĄ znajomość języka rosyjskiego (który był wówczas obowiązkowy i cośkolwiek w obu głowach zostało); jeśli ktoś z blogowiczów ma dostęp do dokumentów z egzaminów doktoranckich ww. braci, proszę serdecznie o sprawdzenie i potwierdzenie moich podejrzeń;
    – część idiotycznych zachowań obu braci związana jest z nieznajomością języków obcych – każdy, kto miał za granicą do czynienia z rodakami, nie znającymi żadnego obcego języka, wie o czym mówię.

    Przy okazji zgłaszam osobistą pretensję do JLK – jakiej to klasy politycy, którzy przez wiele lat szykują się do zdobycia władzy w dużym europejskim kraju i nie nauczyli się żadnego europejskiego języka?
    Przypomina się stary taternicki kawał: „Co to jest – wisi na ścianie i płacze? D… nie taternik!”
    Pozdrawiam Panią Redaktor
    Blogowiczów też pozdrawiam

  102. Emilio

    chyba jednak ciagle sie nie rozumiemy….

    JKJK

    oczywiscie, ze wklejenie tego parszywca z RZ na naszym ukochanym Blogu naszej Szacownej Gospodyni to byla prowokacja. O tym pisalem od poczatku!
    I wiem tez, ze to wszystko, co zarzucaja Dr. Garlickiemu – to insynuacje i preparowane na potrzeny ZZ i JK/KK, etc., sensacje.

    A tak na marginesie: szkoda, ze czytamy i szybko zapominamy. Bo gdybyscie szanowni Blogowicze – siegneli wstecz do np. moich wpisow z 2006, 2007 i (nieco nmiej czestych) z 2008, to nie trzeba byloby dyskutowac o rzeczach nieistniejacych. I o ile byloby prosciej.

    Ale my wszyscy, takze i tu, oceniamy wybiorczo i bardziej na podstawie aktualnych emocji niz proby odpowiedzi na pytanie, ktore zadawano nam (a przynajmniej mnie) kiedys w szkole: „co autor chcial przez to powiedziec”…
    Prosze nie przyjmujcie tego jako …. no wlasnie … jako czego…. czy ciagle trzeba sie tlumaczyc z kazdego slowa, bo inaczej moze „nie pasowac”?

    W Lodzkim WAM (swiec Panie nad jej dusza, choc w wiekszosci byli to porzadni ludzie i lekarze) wisial przez lata taki (jak by dzis powiedziano) banner: „Nie falszuj w zgodnym koncercie naszego kolektywu”…

    Ten cytat to po to, by Was znowu sprowokowac.
    Juz widze, jak coraz czesciej widzicie moje wilcze oczy…..

    Emilio:
    co do ojczyzn: widzisz, niemiecki jest jeszcze bardziej pogmatwany niz myslicz bo odroznia Heimat (ojczyzna, ale i miejsce pochodzenia, urodzenia) dlatego Ost Preussen to dla tam urodzonych Heimat. Vaterland (kraj ojcow) to tez ojczyzna i miejsce pochodzenia, ale w nieco innym kontekscie – Vaterland to obszar kulturowy (patrz np. strofa hymnu RFN „Deutschald einig Vaterland”); no i jest jeszcze Mutterland, tego okreslenia uzywa sie podobnie do Muttersprache, takie pomieszanie korzeni z historia.
    Musze Ci powiedziec, ze nie masz racji mowiac, je jezyk niemiecki jest bardziej precyzyjny niz niuansowy. Jest bardzo niuansowy i wiele slow jest wieloznacznych, zaleznie od kontekstu. Ta precyzyjnosc niemieckiego to takis am mit jak niemiecko porzadek czy niemiecka organizacja… Moze tak bylo za Bismarka, ale to pewnie tez mit. Pomieszkaj tu troche na stale, viel Spass!

    Pozdrawiam serdecznie
    z Berlina

  103. Ad/ Marek Piegus 2008-07-03 o godz. 14:56
    „Bezmyślność i brak wiedzy otwierają ludziom nowe horyzonty. Nie skrępowani zasadami logiki ani wykształceniem zaczynają widzieć UFO, Układ, jądro ciemności, stolik itd.”

    Dodam jeszcze, że tacy sa bardzo podatni na… ogórki 😉

    Wydawało mi się, że pojęcie sezonu ogórkowego odeszło do przeszłości, a okazuje się że byłem w grubym mylnym błędzie!
    Niedawno, media przez parę dni pasjonowały się sensacyjną informacja o tym, że p. Schetyna ma zastąpić p. Tuska na fotelu premiera, gdy ten drugi wygra wybory prezydenckie 😉

    I jakoś nikt nie zwracał uwagi na to, że skóra jeszcze na kaczorze, a zmiana skóry jest prewidziana dopiero w grudniu 2008 r.!
    No chyba, że poseł Palikot dopnie swego, czego mu szczerze życzę! 😉

    Nieco później ogórkiem tygodnia stało się badanie szczątków generała Sikorskiego.
    Czy nikt nie obawia się powtórki z Witkacego?
    A przecież może być gorzej, bo tym razem zamiast pozostałości po młodej Ukraince, możemy natrafić na szczątki pobratymca, którego gatunek zwycięzcy Euro 2008 chcą ponoć otoczyć szczególną opieką ;-(

    A nawet jedynym skutkiem badania szczątków generała będzie wykluczenie tezy p. Baliszewskiego, że Sikorski został zastrzelony w siedzibie brytyjskiego gubernatora, to przeciez to i tak niczego nie zmieni, bo tenże Baliszewski będzuie twierdził ze badanie zostało przeorowadzone przez bryrtjskich agentów pod bezpośrednim kierownictwem komandora Bonda 😉 😉 😉

  104. @ Misza

    No to sie po prostu roznimy w ocenach.
    Jak dal mnie cichych bohaterow bylo znacznie wiecej niz ci najwzniesi, co ryzykowali najwiecej.
    Nie zgadzam sie z twierdzeniem, jakobym stawial bohaterstwo Walesy, Kuronia i innych na rowni z, jak to ująłeś, „bochaterstwem” Wildsteina.
    W mojej ocenie, kazdy był bohaterem na własną miarę.
    A już całkowicie nie zgadzam się, z twierdzeniem, że próba odnalezienia w życiu jakigoś człowieka tych jasnych, lepszych kart jestjakąś formą kaczyzmu. Uważam, że kaczyzm to właśnie niedostrzeganie w innych tego, co dobre, jeśli tylko znajdują się po drugiej stronie barykady politycznej.
    No ale coż, definicji „kaczyzmu” w słowniku nie znajdziemy, wiec i tu do końca mozemy się różnic.

    Natomiast w pełni zagadzam sę z oceną „Rzeczpospolitej”
    Z tym że dla mnie ta cezurą, dnem, z którego juz się nie podniosła, był tekst Rybickiego (przy okazji – kolejny bohater zza granicy?) o końcu Polski Kiszczaka i Michnika – który to miał nastąpic, kiedy państwo zaczęło mieszac w sprawy Kościoła.
    O „wprost” się nie wypowiadam, bo wporstactwa nie znosze.
    Dawno dawno temu, czytałem tam jakis wstępniek, w którym red. pomstowal na szwedzką akademie, za to, ze raczyła przyznac pokojową nagrodę Nobla „jakiejś kobiecie, co to sadziła drzewa w Afryce”
    W ramach tego wstępniaka oberwało sie jeszcze „lewakowi” śp. J. Derrida (jesli dobrze pamietam, to było to akurat parę miesiecy po jego śmierci). Autor artykułu stwierdził, że nie jest w stanie tyle wódki wypic, zeby zrozumiec, co chce powiedziec lewak Derrida.
    Zeby zrozumiec Derride trzeba byc erudytą, nie pijakiem- pomyslalem
    Zeby zrozumiec czym moze byc dla Afryki wielka akcja sadzenia drzew wystarczyłoby siegnąc nie do jakis badan sztokholmskiej akademii, lecz bardzo poczytnych książek Kapuścinskiego – jak chocby „Heban”. Widac nawet tyle było już poza horyzontem wprostactwa. a wtedy jeszcze nie rządzilo „zjawisko biologiczne”. Nawet nie chcę sobie wyobrażac, jakich „wyzyn intelektu” musiało wprostactwo siegnąc pozniej.

  105. @ JKJK

    Nie wiem. Wydaje mi sie, że użytkownik z Berlnia wcale nie tak mysli, jak to sobie wyobraziłeś.
    Tekst z Rzeczpospolitej byc może rzeczywiscie wrzucony bez wyczucia.

    Ja jednak od początku odbieram go na zasadzie: „Patrzcie, co ta pisowska propaganda znów wyczynia”, a nie na zasadzie – „czytajcie, bo to wartosciowy tekst”

  106. Tak właśnie sobie pomyslałem, że potepiając w czambuł „rzeczpospolitą” krzywdzimy wielu redaktorów.

    Są tacy, co uwazaja, ze zielone strony Rzepy (przynajmniej były zielone, kiedy jeszcze Rz. czytałem) to wciąż najlepsze strony poswiecone gospodarce. I pewnie tak jest.

    red Stefan Szczepłek jest tez bardzo dobrym komentatorem wydarzeń sportowych.

    Ocena publicystyki politycznej nie mozna rzutowac na ocene innych działow

  107. Marek Piegus 14:56,
    podpisuję się ze szczególnym uwzględnieniem podłości.

  108. Układ musi istnieć, żeby było z czym walczyć. Rozumiał to Stalin, który zawsze miał wrogów na podoredziu. Ale bardzo podobny sposób myślenia prezentowali SB-cy, którzy tworzyli sobie jakieś alibi dla własnego miejsca w świecie. Układ rządzi światem. W zależności od przekonań był to układ czysto żydowski – Żydzi z ZSRR i USA podzielili świat w Jałcie i teraz nim rządzą. Nie ma więc żadnej siły, która byłaby w stanie ten układ zmienić. Dlatego trzeba się z nim pogodzić, a każde działanie opozycyjne jest działaniem daremnym i szkodliwym, więc trzeba je zwalczać. Albo bez elementy antysemickiego – ZSRR i USA itd. Wielu strażników systemu naprawdę w to wierzyło. Dlatego Macierewiczowi i Ziobrze jest mentalnie tak blisko do PRL-owskich służb. Praktycznie lustrzane odbicia. Nie dotyczy to SB-ków, którzy nie zaprzątali sobie głowy usprawiedliwieniem swoich działań. Czasami jednak i ci powtarzali te same slogany. Domyślam się, że Macierewicz i Ziobro wierzą w układ. Ziobro inaczej nie naciskałby na kolejne przedłużanie śledztwa w sprawie śmierci swojego ojca pomimo kolejnych jednoznacznych opinii lekarskich. Każdy dowód przeciwko własnej teorii dowodzi tylko sprytu przeciwnika, jasne. Jednk jestem bardzo ciekaw, ile jeszcze osób z czołowych głosicieli teorii układu rzeczywiście w nią wierzy. Czy wierzy np. Jarosław Kaczyński. Osobiście wątpię.

  109. @Magda W.
    Gdy L. Kaczyński robił doktorat język traktowano umownie. Niby trzeba było go znać, ale nie robiono z tego problemu. Z tym nauczeniem się języka była zupełnie inna sytuacja niż teraz. Można było przeżyć 40 lat i nie mieć potrzeby używania ani jednego angielskiego słowa. Kultura i nauka nie wymuszała tego, w przeciwieństwie do dnia dzisiejszego. Świat nie był tak zunifikowany. Czytaliśmy najczęściej to, co wydano po polsku, a to czego po polsku nie wydano, nie było dostępne. I co najważniejsze, nie było potrzebne, aby tu i teraz funkcjonować. Nawet przedstawicielom elit. Gdy ktoś z nich jechał zza granicę dostawał tłumacza. Piszę to, bo w tej kwestii Kaczyńskiego rozumię. Moja nauka angielskiego zaczęła się wraz z 13 letnią córką, gdy ja miałem 37 lat. Chodziliśmy razem na prywatne korepetycje. Wcześniej miałem fakultet na studiach, z którego miałem wpisane w indeksie 4, choć po angielsku nie potrafiłem się porozumieć (rok 1982). Po 3 latach korepetycji oboje żeśmy tylko „dukali”. Był rok 1992, my ze względów finansowych nie mieliśmy kontaktu z ani jednym Anglikiem czy Amerykanem przez ten czas, internetu nie było, język nie był wymagany od nas wcale. Po kilku latach od tego czasu, ona dostała się na studia i wyjechała do USA na praktykę studencką. Nagle, w ciągu 3 miesięcy zaczęła płynnie mówić po angielsku. Ja cały czas jestem w kraju i dalej „dukam”. Czemu to piszę ? Wam młodym wydaje się, że nieumiejętność konwersacji w innym języku świadczy o ograniczeniu umysłowym. To nie tak, albo ktoś jest zdolny lingwistycznie (20% populacji), albo ma kontakt ze Światem. Wy macie kontakt ze Światem, jakby „z automatu”, jak to mówią politycy. Nie jest to problem, a i globalizacja robi swoje. Ja pracuję w sferze budżetowej i w dalszym ciągu nie mam kontaktu z ani jednym Amerykaninem czy Anglikiem, a tam nie jeżdżę, bo dalej mnie nie stać. A na wyjazd, aby pracować jestem za stary. Nie dziw się Kaczyńskim, że nie znają języka angielskiego. Do 40 roku życia byli w takiej samej sytuacji, jak ja. To, że potem się nie nauczyli, to już inna bajka, bo ja, mając ich kasę, napewno poświęciłbym 2 miesiące na kurs w Anglii.

  110. Z Berlina,

    Rzeczywiscie poczules sie urazony…
    Coz, do wszystkiego w zyciu trzeba dojrzec. Do umiejetnosci polemiki rowniez.

    Co do jezyka niemieckiego, to polecam stare prace Adalberta Kuhna czy pozniejsze Bertholda Debrücka a z tych zupelnie wspolczesnych, juz nie poswieconych lingwistyce, prof. Hansa Henninga Hahna zwlaszcza jedna z publikacji czyli „Stereotyp, Identität und Geschichte. Die Funktion von Stereotypen in gesellschaftlichen Diskursen”, bo najwyrazniej masz chyba falszywe wyobrazenie o moim rzekomym stereotypowym mysleniu i nie wiem na czym je opierasz.
    A bedac juz przy niemieckiej semantyce -tak ladnie napisales o kwestii Prus Wschodnich- polecam Ci mala broszurke „Ansprachen über die Vertriebenen, Heimat, Vaterland, Europa, Gerechtigkeit für Mensch und Volk” Marii Meyer. Powinienes znalezc w lokalnej bibliotece, bo moge domniemywac, ze tam zagladasz.

    A propos mieszkania w Niemczech: bylam stypendystka Uniwersytetu Humboldta w latach 1991-93.

    Bardzo serdecznie Cie pozdrawiam i pozostaje z calym naleznym Ci szacunkiem.

  111. do Yevaud:
    W celu wyjasnienia nieporozumienia chcialbym stwierdzic ze:
    *nie uwazam ze „cisi” bohaterowie sa w jakikolwiek sposob gorsi od tych z pierwszych stron gazet.
    *wydaje mi sie ze wielku z tych „maluczkich” moglo przejsc wiecej niz niejeden z tych wielkich. Wszak latwiej zamordowac jest Pyjasa niz Walese – nieprawdaz? Gdyby SBcja zamordowala Walese to by byl smrod. A tak – malo znany student stracil zycie, a SBcja osiagnela cel – jeden (to na pewno) lub wiecej warcholow przestraszonych tym co zaszlo podkulilo ogony i ucieklo.
    *pewnie wielu mniej znanych lub zupelnie nieznanych robotnikow Stoczni (dla przykladu) przeszlo wiecej niz Walesa, Kuron czy inni. O nich swiat nie slyszal, ciezej im bylo osiagnac pomoc… To tyle na temat bohaterstwa.

    Wierz mi lub nie – nie chodzi mi bynajmniej o czepianie sie Wildsteina dla samego czepiania sie. Trudno jest mi jednak jakos przelknac okreslanie go mianem bohatera. Nie zaprzeczam tego ze dzialal w opozycji – bo dzialal. Gdybym zaprzeczal to bylby to kaczyzm w czystej postaci.
    Przykre jest dodatkowo to, ze ktos kto mial odwage (przynajmniej chwilowa) wystepowac przeciwko temu co zastal w PRLu, teraz poszedl na lep tego co mowia ludeczkowie bedacy (w sferze pogladow) czyms posrednim pomieszy III Rzesza i Zwiazkiem Sowieckim. Wildsteinowi SBcja zamordowala kolege, a on popiera tych, ktorzy tworza CBA, wielbia Maciarewicza (dziwne, ale ten facet zawsze juz bedzie mi sie kojarzyl z Krwawym Feliksem) i probuja sterowac zdalnie wszystkim w spoleczenstwie.
    Latwo zrozumiec ludzi ktorzy zestawiaja potem filmy ze spotkan i wystapien Braci Mniejszych z tekstem „Ich Will” Rammsteina (polecam – poszukajcie na youtube)… Pasuje jak ulal.
    Do Stanislaw:
    Skoro o Stalinie mowa – pamietasz zapewne, ze „uncle Joe” (jak go okreslali Amerykanie) w pewnym okresie swych poszukiwan wrogow narodu zagial parol na lekarzy. Cos Ci to przypomina? Tam tez zbrodniczy lekarze podnosili reke na najwazniejszych ludzi w panstwie…
    Ciagle zastanawia mnie tylko jedno – jak to sie dzieje ze te glupoty ktore Kaczynscy podsuwaja ludziom ciagle trafiaja na tak podatny grunt? Dlaczego ciagle tylu im wierzy? Czyzbysmy byli otumanieni do tego stopnia, ze nie widzimy tego, ze mowia oni bzdury, w dodatku bzdury nieoryginalne, ktorzych autorzy (gdyby tylko zyli jak taki Stalin dla przykladu) mogliby ich pociagnac do odpowiedzialnosci za naruszenie praw autorskich? Pomijam juz okreslenia w rodzaju najwieszy strateg itp – Stalina tez tak nazywano (o Kim Dzong Ilach nawet nie wspomne – tam padaly Sloneczka Narodu w trakcie narodzin ktorych kwitly wisnie w srodku zimy i lataly stada motyli itp). W jednej z ksiazek ktore z ciekawosci przeczytalem (mialo to ustrojstwo tytul „Krotki Zyciorys Jozefa Stalina” wydany na pocz 1951 roku o ile mnie pamiec nie myli) padalo stwierdzenie ze geniusz tow. Stalina sprawil, ze wciagnieto Niemcow pod Moskwe, zeby ich latwiej zniszczyc. Jaroslaw Wielki jako zywo dal z siebie tak samo wiele – zrobil z Leppera ministra i wicepremiera, aby tym latwiej go pognebic… znajda sie pewnie i tacy durnie ktorzy uwierza, ze zrobil to dla dobra Polski…

    Pozdrawiam

  112. Magdo W!
    Ale naprawdę zdarzają się antytalenty językowe. Kiedyś nie było to tak potrzebne, dzisiejsza młodzież nie wyobraża sobie, że można nie znać języków. W PRLu gros ludzi nie znało.

  113. Bosz, ale ma Pani wielu komentatorów. Nie mam tyle zawziętości aby wszystkie komentarze przeczytać. Więc nie wiem czy ktoś docenił zdjęcie do tej notki. Ja doceniam. Jest genialnie wymowne z czerwoną plamą (światła?) nad głową Maciarewicza. Brawo za taką celną ilustrację 🙂

  114. Yevaud,

    Bardzo ujales mnie tym, co napisales o Wangari Maathai. Czasami zastanawiam sie co sie stalo z prawdziwymi wartosciami… Pogarda w wykonaniu „Wprost” musi wynikac z kompleksow i braku wlasnych-jakichkolwiek- osiagniec redaktorow tygodnika.

    Droga Magdo W:

    Mysle, ze sama zawartosc merytoryczna prac oby braci K. musialaby nas porazic:))
    Swoja droga, to JK wprowadzil tyle nowych pojec do mowy ojczystej. Moze jakas nagroda czy odznaczenie? Brat-prezydent moze takowe ufundowac. Zreszta dla mnie slowa samego JK -z ktorych chyba pozniej czerpano natchnienie przy slynnej antyreklamowce PO „Matrix”- sa kintesencja kaczyzmu „Żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne. „

  115. Kwant
    Bardzo mnie wzruszyło, że zwróciłeś się do mnie „wy młodzi”. Otóż jestem na pewno starsza od Ciebie, od kilku lat na emeryturze (po 42 latach pracy w zawodzie technicznym, w instytucji państwowej). W szkole średniej i na studiach uczono mnie języków obcych, ale tak, że z żadnym cudzoziemcem nie mogłabym się dogadać. Jako już całkiem dorosła osoba nauczyłam się przyzwoicie mówić w jednym języku (za własne pieniądze), do tej samej nauczycielki posłałam 12 letnią córkę, też na prywatne lekcje – w efekcie córka zdobyła odpowiedni certyfikat międzynarodowy i przez kilka lat uczyła tego języka w szkole .
    Drugi język trzeba było poznać dla celów służbowych (współpraca międzynarodowa), instytucja załatwiła przyzwoity kurs i poniosła połowę kosztów. Przy znajomości 2 języków europejskich możliwe stało się bierne korzystanie z trzeciego, też europejskiego, który jest od dłuższego czasu najważniejszy w mojej dziedzinie techniki.
    Przy kontaktach ze specjalistami zagranicznymi nie musieliśmy korzystać z tłumaczy i w czasie ich nieobecności stać z obrażonymi minami.
    Podobnie uczyło się obcych języków wielu moich znajomych inżynierów (obecnie 70-latków) i podobnie jak ja zadbali o naukę swoich dzieci (obecnie 40-, 30-latków).
    Piszę to wszystko nie po to, żeby się chwalić, ale żeby pokazać, że jeśli ktoś chciał (i widział taką potrzebę), to i w PRL mógł dobrze poznać obcy język.
    A wracając do JL Kaczyńskich – mieszkali w dużym mieście, mieli matkę nauczycielkę, chwalą się pochodzeniem „inteligencja z Żoliborza” (co w Warszawie ma specjalne znaczenie), od lat szykowali się do rządzenia krajem – i co??? Nie widzieli potrzeby??
    Szlachectwo zobowiązuje – po francusku „Noblesse oblige”!

  116. Szanowna Pani Redaktor,

    dziękuję za miłe słowa o moich blogowych szkicach myślowych.
    Podzielam Pani odczucia związane z osobą marszałka Borusewicza,którego można zaliczyć do osób mało interesujących, ale ze względu na całokształt, jakoś niezbędnych dla harmonii danej/tu naszej/ społeczności. Takich cichych,niezbędnych najczęściej zauważamy i doceniamy gdy z różnych powodów odchodzą /…/
    A teraz kilka a’propos wyświechtanego, acz magicznego słowa „układ” z jego głównymi asocjacjami w tle, szczególnie zachowań okołowyborczych.
    Pozwolę sobie przedstawić moje widzenie wspomnianych przez Panią zdarzeń , w formie wakacynego gaworzenia. Otóż, w naszej zabagnionej piaskownicy politycznej, bawią się głównie JK i DT, każdy ze swoją komandą. Obydwaj dotknięci są syndromem lidera, DT bardziej „z cicha pęk” a JK zdopingowany całkowicie poświęconym życiem dla tej manii, bardziej odkryty i na ostro. Dla pełniejszego tła , pozwolę sobie zacytować z pamięci prof. Śpiewaka, który opuszczając PO, uzasadnił to ogólnym wstrętem do polskiej polityki, ponieważ: ” w polskiej polityce walczy się nie o to żeby przeciwnika pokonać , ale po to żeby go zniszczyć, z akcentem na „wykończyć” .Tak więc po stronie danych mamy przedewszystkim JK i DT, którzy są we wzajemnym śmiertelnym zauroczeniu.
    Przed aferą w Lepperowym resorcie JK miał następującą sytuację: gwałtownie narastającą w społeczeństwie antypatię do niego i do PiS-u, Zużyte przystawki/wszystko co od nich chciał już wziął/, które kilka razy demonstracyjbnie łączyły siły przeciwko JK, co oglądane z perspektywy jego maniakalnej psychiki napewno wyglądało niedobrze. NastępnieJK i PiSowi pęczniały problemy społeczne, do których rozwiązywania ze swoimi pisowskimi miernotami absolutnie nie był gotowy. Sam zresztą też jest typem mąciciela i mieszacza/ nawet jest w tym niezły/ ale gospodarzem -premierem to on nigdy w życiu nie będzie.
    A więc przed aferą odrolnieniową JK miał narastająco pogarszającą się sytuację bez dobrego scenariusza, w prztypadku trwania u władzy.W przypadku pójścia na wcześniejsze wybory/takie kontrolowane bankructwo miał praktycznie tylko dobre opcje:
    1.przegrane wybory, to wakacje w czyśćcu opozycyjnym. JK z PiS-em spokojnie koryguje swoją sytuację, a punktu ujemne zbiera nasz największy fan Irlandii DT.
    2.Wygrane wybory – to kontynuacja rządów po zresetowaniu dotychczasowych „błędów i wypaczeń”, czyli korzystne odświerzenie swoich notowań.
    W przypadku trwania u władzy miał do wyboru tylko zauważalnie zbliżające się widmo ostatecznej klęski, co u kogoś, kto cały swój żywot utożsamia z syceniem swojej manii wielkości, brzmi gorzej niż wyrok”-krzesło elektryczne”.
    Ponieważ posądzanie tego antypatycznego typa o brak inteligencji , czy talentów stratega, nie powinno być dopuszczalne, pozwolę więc sobie stwierdzić,że podjęta w meandrach jego psychiki/prwem wodza/ , przy doradczym wsparciu Prof. Zybertowicza i spółki, decyzja o wcześniejszych wyborach była najbardziej racjonalnym zachowaniem z punktu widzenia JK. A przystawki? Jak wspomniałem , przystawki jednak/!/ kilka razy pokazały niesubordynację łącząc siły przeciwko JK, czego żaden maniak nie zapomni. Pozatym spełniły one swoje zadanie w planach JK, a pozostawienie ich przy życiu, zawsze groziło mściwym wzmocnieniem przecwnika.W sytuacji trwania u władzy wraz z przystawkami, zagrażało mu ciągłe kręcenie się tych ostatnich koło konfitur, gdyż z ich punktu widzenia , JK uzyskując od nich kilkakrotnie berzwarunkowe poarcie, był ich dłużnikiem. Dla JK tak obciachowi towarzysko- politycznie „wierzyciele ” to nie kraina marzeń, nawet dla niego.Na koniec warto zauważyć, jakim czuciem polityki wykazał się DT wpraszając się na charytatywną popijawkę do dużego pałacu , w kontekście powyższego, wygląda to jak podanie pomocnej dłoni. W moim odczuciu najbliższe kampanie wyborcze /prezydencka i do Sejmu/ będą najbardziej parszywe w naszych najnowszych dziejach, z wykorzystaniem EURO 2012 w najbardziej niecnych wariantach. W tych wyborach dla JK i DT przegrana będzie ostateczną klęską,. Dla JK raczej napewno, a to w jego przypadfku oznaczałoby przekreślenie całego jego żywota, które przeznaczył dla wielkości własnej.
    Pozdrawiam,Eddie

    P.S.
    1. Nieszczęsne słowo „układ” , wynalazek JK/prawdopodobnie/, to pomijając narosłe wokół niego emocje, w koszyku walut politycznych, jest to waluta z najszlachetniejszego kruszcu. Cynik JK rzuca to słowo w naród i „kupuje” nieprawdopodobną ilość upragnionych towarów. Gdyby zamiast tego słow użył np. słowa szlachetność czy godność- „zakupy” byłyby prawdopodobnie żadne.

  117. Magdo, od chwali pochodzeniem bardziej pasuje „przechwala”, a podczepianie się pod „inteligencję z Żoliborza” to też lekka przesada.

    Nie ujmuję ojcu Małostkowych Braci zasług, ale na Żoliborzu to on był raczej homo novus 😉
    Rajmund Aleksandrowicz urodził się w Grajewie . Przez pierwsze 5 lat życia mieszkał z rodzicami na piętrze zabytkowego dziś dworca kolejowego (dziadek bliźniaków był urzędnikiem kolejowym). Potem Aleksander Kaczyński dostał pracę w Baranowiczach i tu ojciec Małostkowych chodził do liceum. Przed wojną Ramund trafił do Brześcia, gdzie jego ojciec dostał kierownicze stanowisko na kolei.
    A po wybuchu wojny rodzina Kaczyńskich w obawie przed sowietami zwiała do Warszawy.

    Mieszkanie na Żoliborzu Rajmund Kaczyński wykombinował już za komuny 😉
    Matka Małostkowych też nie jest żoliborzanką – trafiła do Warszawy dopiero po po wojnie. Na studiach poznała Rajmunda i w ten sposób została warszawianką 😉

  118. @Magda M.
    W takim razie ogromne wyrazy szacunku. Nauczyć się biegle dwóch języków w tym wieku i to jeszcze bez wyjazdów za granicę wydawało mi się niemożliwe. Co prawda mam kilku znajomych, którym to się udało, ale oni wyjeżdżali bardzo często i wiedza teoretyczna była uzupełniona wiedzą praktyczną na bieżąco. Poza tym podobnie jak Ty, musieli stosować język służbowo. Większość moich znajomych (chodzi o tych w moim wieku) jest w takiej sytuacji jak ja – „duka”. O dzieci jednak zadbaliśmy. Obie córki były wystarczająco długo w USA i w Anglii i w odpowiednim wieku, aby teraz nie miały żadnych problemów. Było to uzupełnienie szkoły i korepetycji.
    Chyba rodzinnie nie mamy do języków talentu, bo „dukanie” córek się skończyło dopiero na tych wyjazdach. Ja bardzo chciałem mówić chociaż komunikatywnie po angielsku, ale moja praca nie dawała wystarczającego uzasadnienia, aby jeszcze mnie wysyłać do Anglii „na szlif”. Pieniądze były potrzebne na dzieci, a w mojej pracy ani jednego dodatkowego grosza by to nie dało.
    Co do Kaczyńskich – pewnie masz rację, a mój punkt widzenia wyniknął z mojej osobistej porażki na tym polu.
    Myślałem, że jesteś młodą osobą, bo teraz w ten sposób myślą młodzi ludzie. Jeszcze raz – podziwiam.

  119. Emilio Plater

    przykro mi, ze ciagle sie nie rozumiemy….

    Uprzejmie Ci dziekuje wnikliwa analize mojego stanu i (nie)umiejesnosci polemicznych.
    Diekuje tez za pouczajace informacje i wykaz literatury obowiazkowej.
    Z pewnoscia skorzystam.

    Emilio, gratuluje stypendiowania na Uniwersytecie Humbolta!
    Moje doswiadczenie w Niemczech (zachodnich i polaczonych) to prawie 25 lat…. niby duzo, ale moze ciagle za malo….

    Pozdrawiam z Berlina
    gdzie wczoraj i dzis otwieralismy nowa – „stara” ambasade USA na Pariser Platz…

  120. PS: Emilio Plater

    ustalilismy kiedys na tym Blogu, ze nie bedziemy wycieczkowac sie „ad personam”.
    Chyby jakos tak wychodzi, ze lamiemy te zasade…
    Moze lepiej dac sobie spokoj i skoncentrowac na temacie/tematach innej masci?

    Serdeczne pozdrowienia
    takze sprzed Twojego berlinskiego Universytetu…

  121. Gruby
    Dziękuję za informacje o CV rodziny JLK, trochę o tym wiedziałam. Cudzysłów miał podkreślać ironię tego określenia, bo dla wielu warszawiaków jest jasne, że „żoliborskość” braci jest tylko adresowa.

  122. Znajomosc jezykow obcych jest pomocna,pomaga zrozumiec druga strone,ale w przypadku Kaczynskich nie ma znaczenia.
    Ci ludzie nie chca zrozumiec,Oni wiedza lepiej,ten rodzaj zaslepienia jest znany od wiekow,przykro ze Prezydent duzego kaju w Europie jest ksenofobem.Jedyne co mozemy zrobic to wybrac innego kandydata w nastepnych wyborach.

  123. Nadejście sezonu ogórkowego zwalnia mnie od trzymania się tematu poruszonego przez Szanowną Gospodynię. Skorzystam więc z tego pretekstu by wrócić do ulubionej postaci najwybitniejszego prawnika IV RP b. ministra Ziobry. Na wstępie zaprzeczę sam sobie. Otóż wymieniony luminarz prawa nie może być najwybitiejszym, miejsce to z wieku i urzędu nakeży się Panu Prezydentowi.
    Wracam więc do swoich baranów, tj. do postaci Drugiego Prawnika.
    Nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że wybitni specjaliści, cieszący się pełnym zaufaniem społecznym, mogą udostępniać dowolne dokumenty dowolnym osobom w dowolnych miejscach. Twierdzenie to nie wymaga żadnego dowodu, jest bowiem oczywistą oczywistością.

  124. Ja chce sie przewitac, coz Lech Wałesa jest bohaterem, i zadna ksiazka tego nie zmieni. Watpie zer ksiazkcoz tu piszac nie zbyt wybitnych historyków wpłynie na swiadomosc polaków. Bo nagroda nobla zawse sie obronyCoz osiagniecie najwieksze Kaczynskiego jest taka ze nie ma Leppera w Sejmie przez ta koalicje, która była trudna
    pozdrawiam

  125. Magdo, moje dzieci, dorosłe zresztą, są z Warszawy ale ja nigdy nie ukrywałem, że jestem z Puław i to bynajmniej nie dlatego, że uważam Puławy za ważniejsze od Grajewa, Baranowicz czy Brześcia 😉

    A wracając do Małostkowych Braci i tego, co napisałaś w cudzysłowie.
    Myślę, że tu nawet nie tyle o żoliborskość chodzi, co o inteligencję! 😉
    Pozdrowienia!

  126. Magda W. pisze:
    2008-07-04 o godz. 22:1
    Popieram Panią. Dla chcącego nie ma ni trudnego. Przysłowie stare jak ludzkość. Niewielki wpływ na to mają formację ustrojowe. Najwięcej zależy od człowieka. O braciach K&K nie ma co pisać. To przypadki do terapii psychiatrycznej, a nie do szczytów władzy. Tylko nam wstyd. No cóż ale chcieliśmy tego. W ogromnej większości. Więc mamy co chcieliśmy. Z całym dobrodziejstwem inwentarza. Pozdrawiam.

  127. Aga, pozdrawiam serdecznie!
    Częściej nas odwiedzaj.
    Tak trzymaj i nic nie zmieniaj!

css.php