Grzegorz Napieralski zmaga się od miesięcy z Wojciechem Olejniczakiem. Wygrał kongres partii i próbuje przejąć całą władzę, także w klubie parlamentarnym, czyli partyjnej wizytówce. Czyni to w ramach uzyskiwania przez SLD tak zwanej czytelności (?czytelność? to modne słowo w naszej polityce, ma ono oznaczać, że do wyborcy powinien docierać jasny przekaz programowy), w podtekście są jednak ambicje i chęć ostatecznego wyeliminowania niedawnego konkurenta.
Rozgoryczony kolejnymi przegranymi Olejniczak walczy, mimo że trudno zakwestionować prawo szefa partii do przewodzenia także klubowi parlamentarnemu. Taki byłby chłodny ogląd sytuacji, ale gdy w grę wchodzą emocje nie ma miejsca na chłód. Gdyby przyjrzeć się ostatniej fazie sporu, który zaowocował wnioskiem o odwołanie Olejniczaka, to sprowadzał się on do tego, kto szybciej pobiegł przed kamery. Panowie uzgodnili, że można poprzeć PO, jeśli ta wprowadzi część poprawek SLD, „zmiękczających” możliwą prywatyzację szpitali. Zgodziła się. Olejniczak natychmiast poinformował media, Napieralski poczuł się oszukany i odwinął się odwoływaniem, a także nową porcją poprawek do ustaw, by pokazać, że to on lepiej broni lewicowości. Podobnie było przy wecie do ustawy medialnej. Olejniczak dogadał kompromis, Napieralski go obalił.
Mamy więc spektakl w wielu odsłonach, który przybiera dziwaczne formy. Zarząd partii udziela jakiejś rekomendacji Napieralskiemu, by przewodził klubowi, ale formalnie nie jest to żadna rekomendacja, gdyż głosy podzielone są pół na pół. Ma być głosowany wniosek o odwołanie Olejniczaka, a tymczasem formalnie wniosku nie ma, gdyż zapomniano przeczytać regulamin klubu parlamentarnego i okazało się, że mechanizmu partyjnego nie da się przenieść na grunt sejmowy. Gdyby go przeniesiono zmiana mogłaby być kwestionowana, więc nie podejmuje się żadnej decyzji. Obaj panowie dostają czas na porozumienie się, chociaż wszyscy wiedzą, że się nie porozumieją, bo się zwyczajnie nie lubią. Starsi koledzy układają im więc swego rodzaju kodeks postępowania, kiedy mają występować wspólnie i jak uzgadniać stanowiska prezentowane publicznie.
Ten spektakl stał się nużący nawet dla sporej części członków partii, być może dlatego w ostatnich dniach Napieralski nieco odpuścił i poszukuje sposobu, by Olejniczak sam zrezygnował. Dla nich pytaniem podstawowym nie jest, czy ostatecznie wygra Olejniczak czy Napieralski, ale czy SLD-owska lewica będzie tonąć szybciej czy wolniej. Bo że w obecnym kształcie będzie tonąć – większość nie ma wątpliwości. Nie ma w nich bowiem zapału Napieralskiego, który uważa, że gdy pozmienia jeszcze ludzi w terenie na swoich „żołnierzy” ( to słownictwo rodem z PiS bardzo się w Sojuszu przyjęło) jego zwycięstwo będzie ostateczne. Nikt bowiem niczego nowego nie zbuduje, gdyż nie ma takiej twierdzy ja Rozbrat i związanych z nią pieniędzy. Nikt nie ma tak trwałego szyldu jak SLD.
Napieralski uprawia realną politykę, jeździ w teren, wymienia ludzi, obiecuje stanowiska. Nawet Jolanta Szymanek – Deresz, w ramach przygotowywania się do startu w wyborach prezydenckich jako kandydatka Sojuszu, pojechała podglądać sztab Baracka Obamy. Niektórzy się tylko uśmiechają, inni mówią, że to groteska, ale to jest metoda przyciągania ludzi. Kilku posłów ma obietnicę startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego, bardzo wielu gwarancję miejsc na przyszłych listach wyborczych. Zastęp żołnierzy zainteresowanych utrzymaniem się obecnego szefa na stanowisku rośnie. Ci, którzy go kontestują zdają się nie zauważać, że Napieralski zmienia SLD właściwie niespostrzeżenie. Starsi, skupieni głównie z klubie parlamentarnym, zaprawieni w wieloletnich bojach, realną politykę praktykowali w przeszłości i wiedzą, że ważna jest nie tylko przebojowość, ale także kompromis, że cele osiąga się powoli nie tylko powiększając grupę żołnierzy. Czy Olejniczak jest dla nich nadzieją? Wątpliwe. – Wybraliśmy dwóch młodych ludzi, którzy mieli być naszymi złotymi rybkami, a oni zmienili się w rekiny i to takie, które się wzajemnie pożerają – mówi jeden ze starszych polityków Sojuszu.
Realna polityka Napieralskiego polega także na trzymaniu w szachu potencjalnych budowniczych jakiejś nowej centrolewicowej inicjatywy. Dariusz Rosati musi wybierać, czy chce współtworzyć coś nowego, czy skorzystać z zarezerwowanego dla niego pierwszego miejsca na liście warszawskiej w wyborach do PE. Podobnie inni, na przykład potencjalni założyciele „Otwartej Polski”, którzy przyjemnie i mądrze podyskutowali w Krakowie, ale jednak niczego nowego nie założyli. Nie mogli nawet uzgodnić terminu ewentualnego ogłoszenia powołania stowarzyszenia. Napieralski mógł odetchnąć z ulgą, chociaż łatwo było przewidzieć, że z krakowskiej mąki chleba nie będzie, bo w założycielach nowej formacji nie ma ducha walki. Jest to grono osób zasłużonych o dość rozbieżnych interesach. Jedni chcą mieć komitet na eurowybory, inni, jak Andrzej Celiński czy Marek Balicki, może nową partię, a jeszcze inni podyskutować i spotkać się gronie znajomych.
Napieralski nie czuje się też poważnie zagrożony inicjatywami środowiska „Krytyki Politycznej”, budującej, jak mówi Sławomir Sierakowski, pierwszy prawdziwie lewicowy think tank w postaci klubów dyskusyjnych w bardzo wielu miastach, istotnego dla upowszechniania myśli lewicowej wydawnictwa, chcącej stworzyć poważny instytut badawczy. Najwyraźniej uważa, że to środowisko pięknoduchów, którzy będą w nieskończoność dyskutować nad ujawnieniem się jako nowa inicjatywa polityczna, czy też pozostaniem grupą toczącą dyskusje o tym, jaka powinna być nowoczesna lewica. Chciałby ich może mieć po swojej stronie, ale gdzieś tam w dalszym etapie. Teraz potrzebne są mu związki zawodowe, bo to one mogą zorganizować demonstrację.
Na razie konsekwentnie buduje swoją partyjną infrastrukturę i wyraźnie się spieszy. Ma się przecież odbyć konwencja krajowa, podczas której może paść wniosek o zmianę kierownictwa. Nawet głosowanie zarządu partii na temat udzielenia tak zwanej rekomendacji do kierowania klubem pokazało, że Sojusz jest podzielony. Termin konwencji zależy od szefa, czyli od tego, ilu zmian personalnych dokona, aby być pewnym wygranej. Nie ma więc czasu na budowanie programu, na poważniejsze dyskusje, na zastanowienie się nad rodzajem opozycyjności, a to była właściwie jedyna poważna różnica dzieląca go z Olejniczakiem, który chciał opozycyjności bardziej selektywnej i był gotowy zawierać kompromisy z rządzącą koalicją, gdy uzyskiwał ustępstwa. Można tylko patrzeć, kto pojedzie na konferencję do Krakowa i zapisać w notesie, że jest to osoba niepewna, bo może przystać do jakiejś nowej inicjatywy, a więc raczej do skreślenia, można obserwować, komu bliżej do Olejniczaka. Można zorganizować własną konferencję też w Krakowie, co cały wyścig czyni ocierającym się o granicę śmieszności.
Być jak Jarosław Kaczyński – to wydaje się zasadnicze przesłanie szefa Sojuszu, czyli mieć zdyscyplinowaną partię, nawet ideowo wyjałowioną, ale posłuszną, partię oddanych „żołnierzy”. Nie bez powodu to określenie robi w SLD sporą karierę. Posłuszeństwo można wymusić usuwając tych, którzy wątpią, mają inne zdanie nawet jeśli partia ponosi jakieś straty. Jeżeli Kaczyński mógł pozbyć się Ludwika Dorna i partia nie pisnęła słowa w jego obronie, dlaczego Napieralski nie może doprowadzić do stanu, w którym pozbawienie Olejniczka stanowiska dokona się jednym gestem, nie zmieniając się w serię narad, kłopotliwych pytań o podstawy statutowe czy regulaminowe takiej decyzji, czy wreszcie konieczność przyjmowania, choćby na pewien czas, jakichś upokarzających rozwiązań kompromisowych? Dlaczego ma dyskutować nad modelem opozycyjności, skoro szef PiS daje jasną wskazówkę – opozycja ma być totalna, taka jak kiedyś Leszka Millera wobec AWS i instrukcje, co wolno powiedzieć muszą być jasne i ściśle wypełniane.
Grzegorz Napieralski jest wyraźnie zauroczony modelem partii wodzowskich, jaki ukształtował się w ostatnich latach i który okazał się skuteczny. Ile by osób, nawet prominentnych nie odeszło z PiS partia z tego akurat powodu nie traciła, odejście Jana Rokity z Platformy pomogło Donaldowi Tuskowi wygrać wybory i nawet obecna publicystyczna działalność osoby będącej kiedyś numerem dwa w Platformie nie jest w stanie mu zaszkodzić. Polityczny publicysta z partyjną etykietą ma ograniczone pole działania, bardzo umiarkowaną wiarygodność i praktycznie żadne wpływy w samej organizacji. Wprawdzie coraz częściej słychać, że oligarchiczny system partyjny długo się nie utrzyma, Ludwik Dorn mówi o początku kryzysu przywództwa Jarosława Kaczyńskiego, ale na razie zasadniczych zmian nie widać. Partia, która nie ma wyraźnego lidera, nie liczy się. Każdą twierdzą musi ktoś dowodzić. Także twierdzą Rozbrat.
Kłopot Napieralskiego polega na tym, że nie tylko środowiska tworzące lewicowe czy centrolewicowe spektrum nie widzą w nim lidera, ale nawet w SLD podział ujawniony na kongresie, nie zniknął. On dalej istnieje i to nie dlatego, że jest akurat Wojciech Olejniczak, którego można wziąć za patrona w demonstrowaniu niezadowolenia z obecnego szefa. Również dlatego, że bardzo wiele lewicowych środowisk uznaje, że żaden z liderów czy potencjalnych liderów do przywódczej roli się nie nadaje. Na lewicy są dwa filary – Aleksander Kwaśniewski i Włodzimierz Cimoszewicz. Każda nowa inicjatywa zabiega przede wszystkim, jeśli nawet nie o formalny patronat, to o ich przychylność. Nikt nie odwołuje się na przykład do Leszka Millera, który był przecież mistrzem twardego przywództwa w SLD. Realna polityka wskazuje na te dwie osoby, mające ciągle duży społeczny autorytet, które jednak występują w dziś bardziej roli obserwatorów, obdarzając dobrym słowem różne środowiska, lub tego dobrego słowa odmawiając. Napieralski zapewnia więc, że często rozmawia z Kwaśniewskim i Cimoszewiczem, a nawet z Sierakowskim, choć żaden z jego rozmówców tego nie potwierdza. Podobne zapewnienia składają liderzy innych środowisk. Kłopot prawdziwy polega jednak nad tym, że żaden z tych polityków nie wejdzie już do czystej partyjnej gry. Mogą przyjechać i wygłosić dobre przemówienie, słuszne sformułować przesłanie, na przykład, że potrzebna jest jedna lista w wyborach do PE, bo inaczej lewica przepadnie i już się nie podniesie, ale nie staną na czele partii i nie powiedzą, to jest moja inicjatywa polityczna.
Obaj ci politycy niby są atutami lewicy, ale w praktyce utrudniają wyrastanie nowych liderów. Bardzo boleśnie odczuł to właśnie Wojciech Olejniczak, który był w dużej mierze kreacją Aleksandra Kwaśniewskiego i którego Kwaśniewski w kolejnych kampaniach wyborczych zawodził, a nawet pogrążał. Między innymi dlatego, że sam miał już poczucie, że partyjna kariera za nim, że nie ma w nim żadnej woli tworzenia nowej partii i wchodzenia w politykę krajową. Ten cień unosi się też nad twierdzą Rozbrat. Nawet jeżeli w tym gmachu zarówno Kwaśniewski, jak i Cimoszewicz mają mniejsze wzięcie niż na przykład Leszek Miller (to on odcisnął tu najbardziej swe piętno), to w szeregach Sojuszu pozostał jeszcze ten klimat przywództwa bez szkolenia gwardii bezwzględnie posłusznych żołnierzy, przywództwa polegającego na osiąganiu kompromisu także w drodze dyskusji, na umiejętności porozumiewania się w ważnych kwestiach także z politycznymi przeciwnikami. Dziś, na tle mody na partie wodzowskie, wydaje się to przywództwo może nazbyt anachroniczne. Napieralski, aby osiągnąć sukces, tak jak go sobie wyobraża, musiałby ten klimat do końca zniszczyć.
Przy okazji musiałby jednak rozwiązać kwadraturę koła, jak zjednoczyć liczne środowiska lewicowe, tak liczne, że nikt już nie wie, ile jest partii lewicowych, stosując wyłącznie metody dyscyplinujące, czyli pozbywając się niewygodnych, nie inicjując żadnej merytorycznej dyskusji. Jest ciągle za słaby, by stanąć do takiej walki. Można przypuszczać, że gdyby na przykład Jerzy Szmajdziński, dotychczas mistrz uników, powiedział: tak, na konwencji stanę do walki z Napieralskim – mógłby wygrać. Przewodniczący jest co prawda w natarciu, ale zmęczenie przewodniczącym też coraz wyraźniej widać. Brak sukcesu w wyborach europejskich może spowodować szybkie rozliczenie nowego kierownictwa i być może otwarcie drogi dla jakiejś nowej inicjatywy. Niekoniecznie jednak dla nowej jakości. Na tę zapewne trzeba będzie poczekać lata.
5 listopada o godz. 18:27
W nosie mam obu panów sld’anów.
Ja chcę Jarka, Jarka, Jarka, na pierwszych stronach gazet, w pierwszych informacjach telewizyjnych.
Jarku!!!!!!!!!!!!!!!!! Wróć.
5 listopada o godz. 18:35
Podziwiam Pani wytrwalosc w mloceniu lewicowego chochola.
Przez innych zostalo to docenione i otrzymala Pani wyplate w naturze w pewien sobotni wieczor w TVP.
Jak wiadomo sam chochol ma ochronic cenna rosline przed warunkami atmosferycznymi a nie przed razami zadawanymi cepem .
Ostatnie zdanie wpisu sugeruje ze oglasza Pani kwarantanne w oczekiwaniu na pojawienie sie swiezego pedu w skrytej pod sloma roslinie.
Prorokuje ze kolejne komentarze do wpisu utwierdza mnie w przekonaniu ze to co znajduje sie pod sloma nie posiada juz nawet zapachu.
5 listopada o godz. 19:41
Kolejny obsesyjny atak Pani Paradowskiej na Napieralskiego. On jeszcze nic nie zdołał zrobić, ani złego ani dobrego. Jest młody i inteligentny. Pracuje nad oderwaniem się od pseudo lewicy typu Kwaśniewskiego, Millera lub kapciowego Olejniczaka. Nie byl także członkem PZPR ani nie brał udziału w aferze Michnik-Rywin. Co więc Pani chce od tego człowieka?
5 listopada o godz. 20:39
Stare twarze, stare postacie, a nam się wmawia nową lewicę. A Napieralski to tylko szyld, który ma przyciągnąć młodych naiwnych
5 listopada o godz. 23:27
Pewne formuły po prostu wyczerpują się wraz z upływem czasu. W USA Republikanie zużyli się do tego stopnia, że nawet McCain – człowiek ze wszech miar godny szacunku i podziwu – nie był w stanie im pomóc.
Dlatego nie obwiniałbym tak bardzo Napieralskiego. Nawet gdyby był jak McCain i Obama razem wzięci to teraz nie jest sezon na lewicę. Tylko się chłopak zmęczy, wątrobę sobie rozwali od częstych spotkań z „terenem,” a efektu nie będzie.
No, może gdyby kryzys gospodarczy Polskę przycisnął, gdyby przynajmniej bezrobocie wzrosło o parę punktów procentowych, to może pojawiłaby się szansa. Wówczas byłoby o czym mówić, byłby jakiś wyraźny kierunek, w którym SLD mógłby pójść. Ale GUS jest bezlitosny: melduje że bezrobocie spada i w związku tym nikt nie ma pomysłu na to jak miałaby lewica w Polsce funkcjonować. Proszę zauważyć, że tylu mądrych już się nad tym głowiło, tyle słów padło, tyle kolejnych zwrotów akcji, tylu liderów lewicy się brało za kolejne odnowy w ciagu ostatnich czterech lat. I nic.
Zresztą na dogadanie się Napieralskiego i Olejniczaka nie ma szansy, bo żeby się dogadać to przecież trzeba mieć o czym gadać. A o czym oni mają ze soba gadać? Jakoś sobie ich nie wyobrażam dyskutujących z wypiekami na twarzy np. o tym czy ważniejsze są sprawy sojalno – bytowe czy ideowe. Ich żadne programy, ideologie nigdy nie interesowały. Ideologie są dobre dla jajogłowych, jak Sierakowski, ale przecież nie dla Napieralskiego i Olejniczaka.
Tylko los sprawił, że obaj znaleźli się w SLD. Gdyby życiorys podał im na tacy jakąś inna partię, to mogliby równie dobrze funkcjonować w PSL, PiS, albo w PO. Każdy z tych dwóch jest ideowo tak obły, że gdyby ich połączyć to powstałaby idealna kula.
Dlatego jedyną płaszczyzną aktywności Napieralskiego i Olejniczaka pozostaje napierniczanie się. Gdyby nie ta działalność to chyba by zasnęli na lata. A tak to codziennie mają coś do roboty: zawierają sojusze, łamią je, zdobywają zwolenników, obmyślają tajne plany. Słowem wyżywają się w tym, czym dla nich jest polityka. Bracia Napierniczakowie.
5 listopada o godz. 23:36
Może dobrze zrobi SLD pogrążenie w sejmowym niebycie?
Tusk po swojej przegranej zapunktował manifestacją partnerstwa i gotowością do kompromisu z zachowaniem tzw. pryncypiów i wizerunku partii. Napieralski tego nie potrafi i opiera się na podpatrzonym wzorcu. Rzecz w tym, że nie miał czasu lub umiejętności żeby zauważyć że jego kontekst jest diametralnie różny. Formuła nie pasuje.
W teorii zmiany są parametry których modyfikacja wymaga czasu.
Szybko można zmienić strategię, strukturę i systemy.
Zmiana stylu, umiejętności, wartości i ludzi wymaga lat.
I na to nie ma mądrych. Tym bardziej że istniejący styl i wartości partii lewicowych jest zakodowana w ludziach pod postacią wyznawanych wartości, wśród których konsekwencja i niezłomność ciągle stanowią kanon osobowości. Ot taka niedzisiejsza zaszłość post-czytelników „Jak hartowała się stal” i „Opowieści o prawdziwym człowieku”
Założyciele PiS też tacy byli.
Najciekawsze że naśladownictwo PiSu może doprowadzić do niebytu, który byłby ukoronowaniem wizji Kaczyńskich o dwupartyjnym systemie politycznym w Polsce. Jeżeli Jarosław Kaczyński to przewidział i zaprogramował to przyznam że wielkim wizjonerem był. Pytanie czy przewidział kto jeszcze odpadnie i czy sam nie trafi do drugiej ligi?
6 listopada o godz. 0:49
Szanowna Pani Redaktor,
Właśnie obejrzałem Pani rozmowę z Napieralskim w Superstacji-nic z niego nie będzie -przy okazji rozwali reformy razem z panem P., żadnej odpowiedzialności za państwo – ZERO
Pani wspaniała – jak zawsze – dziękuję / proszę o więcej.
6 listopada o godz. 0:54
to ZERO to odpowiedzialności – nie o człowieku…….
6 listopada o godz. 7:15
Poświęciła Pani bardzo duży tekst „niczemu” czy warto jest się tym zajmować, przecież tego juz nikt nie rozumie….ogólne pytanie, a kto to są ci panowie,przecież ich nazwisk nawet juz nikt nie zna.Pani Janino,czy warto takim tekstem „o niczym” przyprawiać sobie etykietkę „lewicowości”.
Z wyrazami szacunku,ale po co to Pani? Serdecznie pozdrawiam
Stefan
6 listopada o godz. 8:02
Droga Pani Redaktor, pani oceny sytuacji na lewicy sprowadzają się do schematu „dobry Olejniczak – zły Napieralski”, tymczasem to nie jest takie proste. Grzegorza Napieralskiego znam, więc temat o jego ciągotach wodzowskich pominę milczeniem, natomiast chciałbym uprzejmie zauważyć, że pole manewru, jakie ma, jest żadne. Od czasu ustawy medialnej i PO i media twierdzą, że obowiązkiem SLD jest bezwarunkowe poparcie PO przy obalaniu weta Prezydenta. Jednocześnie PO w osobie marszałka Komorowskiego olewa wszystkie inicjatywy ustawodawcze SLD i sama sobie strzela w kolano, mianując przewodniczącą komisji ds. ustawy medialnej Panią Poseł Śledzińską – Katarasińską, której betonowa postawa nie zmieniła się od marca 68, kiedy pisała miłe, antysemickie teksty pod bieżące zapotrzebowanie polityczne. Dlatego trudno uchacha, Napieralski może byc tylko twardą opozycją, bo przychylając się do propozycji PO i da d… i nic na tym nie zarobi, więc po co?
6 listopada o godz. 12:05
2.Cudowne uzdrowienie ślepca? Matka Kurka o proroku Adasiu Michniku (kolejne fragmenty):
– „Obecny Michnik zniósł Michnika dawnego, Michnika już nie ma, jest mokra plama. Nie ma go jako intelektualisty, nie ma go jako redaktora, pozostał fanatyczny, przesiąknięty radykalizmem, autorytarny demagog.”
– „Jak każdy demagog, prymitywny i bezczelny w głoszeniu moralnych tyrad, tak prymitywny i bezczelny, że języka w gębie można zapomnieć.”
– „Jest coś takiego w człowieku, że gdy słyszy ewidentne kłamstwa i to kłamstwa zaopatrzone w ideały, chce mu się tylko jednego, chce się wstać i zdzielić w zakuty łeb, nawet za cenę tego, że już na wszystkie czasy zostanie ometkowany jako oszołom, faszysta i antysemita.”
– „Gdybym był dziś na miejscu Lisa, po prostu bym wstał i zdzielił Michnika w zakuty łeb, za intelektualną marność, za tanie moralizatorstwo, za cynizm wyniesiony na ołtarze wolności i za ciemnogród nazywany otwartością umysłu.”
http://kontrowersje.net/node/700
6 listopada o godz. 14:01
3.Cudowne uzdrowienie ślepca? Matka Kurka o proroku Adasiu Michniku (kolejne fragmenty):
– „Służę 50 intelektualistami z Pragi, 30 z Monachium i 15 z Wiednia, wszyscy potwierdzą, że gdyby nie Michnik, nie byłoby Kaczyńskich. Michnik po tym co sobą zaprezentował z powodzeniem może zostać ochrzczony oszołomem, ten sam obłęd w oczach, który widać u Kurskich i Kaczyńskich.”
– „Same podobieństwa, tyle, że lewacki fioł i fanatyzm Michnika jest lustrzanym odbiciem endeckiego fioła Kaczyńskich, śmiem jednak twierdzić, że Kaczyńscy okradną ludzi z rozumu i nadziei, natomiast Michnik ze wszystkiego.”
– „Śmiem twierdzić, że Kaczyńscy sprzedadzą się dla władzy, Michnik sprzeda się każdemu i sprzeda każdego, za ideologię.”
– „Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale dziś mam nieodparte wrażenie, takie ocierające się o pewność, że Michnik był bojownikiem o socjalizm z ludzką twarzą, a że poszło rykoszetem i za daleko, no to trzeba było zakneblować rzeczywistość i archiwa, tak aby mitologia nie zdechła.”
http://kontrowersje.net/node/700
6 listopada o godz. 14:09
Czasem gdy patrzę na „przedstawicieli Narodu”, szczególnie tych z czołówki „szklanej” to mam ochotę kupić kałasza i wiadro nabojów…
Ale to by nic nie dało, jak widać kiepskich wymienia się na żenujących.
I to nie ogranicza się do jednej partii, czy kancelarii. To ogólny „trynd”, jak nazywał to jeden z czołowych politykierów słusznie minionej epoki.
6 listopada o godz. 16:37
Pani Redaktor! Toż to cała klasa polityczna od PiS przez PO po SLD(zwyłączeniem PSL jako partii klasowej,mocno broniącej interesów branżowych), zupełnie nie odpowiada na wyzwania obecnego czasu i zapewne nie poradzi sobie, w nadchodzących kryzysowych czasach, skoro ramię w ramię od wielu lat, nie potrafiła wykorzystać dobrego czasu i szans.Jedyne co potrafią nasi przywódcy to rzucanie kłód pod nogi , wyrzucanie i przejmowanie z innych partii do swojej w celu osłabienia przeciwnika , ujednolicanie myśli i zaprogramowywanie na jedynie słuszne poglądy. Pewnie SLD pozazdrościła innym rozgłosu związanego z roszadami partyjnymi. Najpierw Olejniczak wyrzucił swoje dziecko LiD a teraz Napieralski wyrzuca jego. I tak gonią tego króliczka. Pewnie w długości gonitwy Dorna to i tak nie przebiją. Pani Redaktor! przecież to nie jest żadna polityka tylko jej kiepska karykatura. W normalnym kraju ,polityk którego idea przegrała odchodzi. A tu co mamy? Główny orędownik szerokiej centro-lewiciwej formacji wywala ją w powietrze i zadowolony z siebie chce jeszcze być w polityce.Nie ma co się dziwić, instynktowi samozachowawczemu SLD. Napieralski orłem nie jest, nie odfrunie.A gdzie i kiedy pofrunie Olejniczak? Gdzie wiatry poniosą?Dobrze życzyłam SLD widząc w niej nadzieję na rozbicie tego budowanego dwu partyjnego systemu politycznego, na identycznym podłożu ,nie odzwierciedlającym dążeń i myśli społecznej. To podobieństwo jest tak wielkie, że sprowadza politykę do walki o pole a nie o to co i jak na nim uprawiać. Efekty samolotowo-krzesłowo-tarczowe są napełniejszą emanacją potrzeby „takiego” dwubiegunowego podziału polskiej polityki. Nawet po akcji PZPN i dalszym trzemaniu bez wyroku(będzie cztery lata) Dochnala niebezpiecznie PO zbliża się do PiS.Niech tam się wszyscy powyrzucają.Trzeba poczekać na naszego Obamę .Pozdrawiam
6 listopada o godz. 16:48
Dziękujemy Pani, cieszymy sie, że możemy Panią słuchac a to w TOK-FM, a to w telewizji/Super Stacja/, możemy też czytać świetne blogi. Te Pani wystąpienia są zawsze mądre i celne. Dziękujemy serdecznie i pozdrawiamy Oddani przyjaciele
6 listopada o godz. 17:22
SLD to PZPR + satelici (stary SLD to SdRP z przybudówkami). Jeżeli ktoś chce pokazywać jakąś lewicową twarz niePZPRowską w SLDowskim anturażu – nie ma szans. Nawet twarz Napierniczaka (i Olejarskiego – jak nazywają ich w konkurencyjnym tygodniku) za mało przypomina Jaruzelskiego, czy Gierka. Oleksy, Miller, nawet Kwaśniewski, to byli dobrze kojarzeni towarzysze z PZPRu, bez PZPRu SLD jest trupem. Po co komu Sierakowski? czy garstka feministek, pederastów i Adam Michnik są w stanie wykreować Sierakowskiego na bożyszcze 50-60 letnich exPZPRowców? No przecież to śmieszne.
SLD nikomu do niczego nie jest potrzebny i sczeźnie. To co wyprawiał Olejniczak z ustawą zdrowotną to było horrendum. Lewicowa, pokomunistyczna partia za eksperymentem totalnej prywatyzacji służby zdrowia, jakiego rozwiązania nie ma nigdzie w Europie. Olejniczak chciał popełnić samobójstwo, Napieralski to powstrzymał.
Na marginesie. Prywatne szpitale wśród państwowych mogą działać całkiem dobrze. Gdy wszystkie będą prywatne, przy takich samych nakładach – katastrofa. Więc albo nakłady będa większe (czyli każdy sporo dopłaci, bo budżet nie dopłaci), albo by być dochodowymi zlikwidowane zostaną mało dochodowe oddziały, czy choroby, ograniczone zostaną wydatki na leki, przewlekle chorzy wylądują na ulicy. Łapówki będą jak są, tylko teraz będą za to by być przyjętym w ramach kontraktu z NFZetem, a nie komercyjnie. Zresztą po wprowadzeniu JGP już teraz zaczyna się kombinowanie – zapewne pojawią się nowe choroby, a na inne Polacy przestana chorować :). Dlaczego nie powstają masowo prywatne szpitale ogólne? Olejniczak firmujący to, to gorzej niż głupota, to błąd.
6 listopada o godz. 18:32
4.Cudowne uzdrowienie ślepca? Matka Kurka o proroku Adasiu Michniku (kolejne fragmenty):
– „Przez blisko godzinę Michnik kpił, ironizował, strofował i przygniatał autorytetem, wszędzie tam gdzie nie miał nic do powiedzenia, a nigdzie nie miał nic do powiedzenia.”
– „Michnik tylko ideologicznie bredził i przywoływał na zmianę swoje zasługi i moskiewskie przygody intelektualne. Jakoś dziwnie wszystko się w Michniku poukładało w stronę PRL. Boję się myśleć za czym ta tęsknota, może za legendą, wtedy Michnik był herosem (…)”
– „Ciągnie wilka do lasu, do Moskwy, do Urbana, do Milera i Kiszczaka i to już nie jest ekstrawagancja, to nie jest ekumenizm, to są sentymenty.”
– „Michnik zaszedł tak daleko w tej grze, że nie chce mu się nawet tłumaczyć, że jest inaczej niż widać, rzuca parę kpin, garść epitetów i rozwiązuje problem tolerancji dla swobody obyczajów i wolności spotkań towarzyskich.”
– „Szczęściem Michnika i to szczęściem fundamentalnym jest to, że z reguły atakowali go i atakują idioci, dlatego każda głupota i fanatyzm uchodził Michnikowi nie tylko płazem, ale uchodzi za intelektualizm.”
http://kontrowersje.net/node/700
6 listopada o godz. 21:07
Piotr Tymochowicz o polskim debilu:
– Polski debil mówi – Ja też donosiłem, no i co…!?
– Polski debil – pyta mnie: A co to jest Polska?
– Polski debil zna się na wszystkim – więc, reszta to durnie.
– Polski debil chce i musi kogoś nienawidzić, trzeba mu rzucić świński ryj na stół – wskaże mu to poseł Palikot.
– Polski debil mówi do mnie, że połowę to by ich wszystkich powystrzelał – gilotyna, to pomysł francuski u debila mało popularny.
– Polski debil ostatnio powiedział mi, że za Komuny było lepiej – Bo sama kradła, ale pozwalała też jemu kraść.
– Polski debil broni WRON.
– Polski debil cieszył się z kartek na żywność za komuny, bo wszyscy mają równe żołądki.
– Polski debil uważa, że wszyscy mają mieć jednakowe płace i emerytury. Oczywiście – pod warunkiem, że On będzie miał 5 tys. PLN.
Piotr Tymochowicz
6 listopada o godz. 21:17
Aż żal patrzeć i słuchać, oni są tak beznadziejnie, koszmarnie martwi.
7 listopada o godz. 1:13
Leyte 18.32.
Od czasu jak Matka Kurka zmienił adres internetowy i się skomercjalizował ( a nawet wcześniej ) zaczął po prostu bredzić !. O ile wcześniej miał obsesje na temat Kaczyńskich, teraz ma obsesję na punkcie Jaruzelskiego, PZPN i Michnika. To chyba się nie da leczyć , ale już niedługo rzuci się do gardła Tuskowi 🙂 !.
7 listopada o godz. 3:09
Szanowna Pani Redaktor
Oglądałam dziś panią w „Superstacji” w rozmowie o rządowej ustawie dotyczącej „pomostówek”. Jednym z gości był Jan Guz z OPZZ. To człowiek , który potrafi mówić i kompetentnie i jasno. Gdyby zatem chciała się Pani dowiedzieć, o co w tym sporze chodzi, to była okazja.
Ze względu na dobór gości niestety niewykorzystana. Był tam taki moment, gdy Guz kilkakrotnie potwierdził, że związki zaakceptowały kryterium medyczne. A pani zapytała : „To o co się jeszcze spieracie” Na odpowiedż już Pani nie czekała, a szkoda.
Albowiem w tym punkcie konflikt miedzy rządem a związkami dotyka sprawy kardynalnej, której związki odpuścić nie mogą, bo sprzeniewierzą się celowi, dla którego istnieją.
Przyjęta w 1999 r. reforma emerytalna zakładała, że pomostówki będą dotyczyć wyłącznie tych, którzy pracę w szkodliwych warunkach rozpoczęli przed 1969 r. Obecnie zgodzono się , by tym prawem objęć wszystkich pracowników, którzy pracę w szczególnych warunkach rozpoczęli przed wejściem w życie reformy emerytalnej i przepracowali 15 lat.
Ale co z tymi, którzy taką pracę rozpoczęli póżniej?
Oni już prawa do pomostówek mieć nie będą i o to, by to zmienić, by nie różnicować ludzi ze względu na czas rozpoczęcia pracy w warunkach szczególnych walczą dziś wszystkie związkowe centrale.
O to m.in. by kryteria medyczne, a nie czas rozpoczęcia pracy decydowały o prawie do wcześniejszego przejścia na emeryturę.
Jasne?
Związkowcy nie zgadzają się bowiem na to, co ustawodawca uchwalił w 1999r.
I mają 100% racji. Cała ta reforma była wielkim szwindlem. A uchwalono ja tylko po to, by prywatne instytucje finansowe obsługujące drugi filar mogły żerować na naszych składkach. Podarowano przecież min. 10% naszej składki tym instytucjom . Za nic!
Dlaczego 10? ok. 7.5% marża, dalsze 2-3 procent koszty obsługi wypłat.
Na domiar złego, w uchwalonej właśnie ustawie, są jeszcze inne kwiatki, które oczywiście uderzą w tych, już bardzo nielicznych, zachowujących prawo do wcześniejszych emerytur.
Mogłaby Pani postarać się chociaż sumiennie rozpoznać problem. Mnie za to nie płacą , a jednak na wysiłek taki się zdobyłam. Dlaczego profesjonaliści nie mogą?
Coś jest niedobrego w systemie wynagradzania dziennikarzy i publicystów, jeżeli nie zachęca do wnikliwości i rzetelności w informowaniu czytelników, telewidzów, czy rodiosłuchaczy.
I tak, widać, że brak wam czasu na identyfikowanie się z problemem, który opisujecie, w Pani przypadku zapewne także, iż wielce jest Pani zajęta pomaganiem rządowi, koalicji PO-PSL i agitowaniem za ich ustawą.
Myślę też , ze wielce nieprofesjonalny był Pani wywiad z Grzegorzem Napieralskim.
Jedyne czego widzowie się dowiedzieli po tym wywiadzie, to fakt, że bardzo jest Pani zainteresowana, by SLD nie popierał ewentualnego veta prezydenta.
A wracając do dzisiejszej dyskusji w „Superstacji” to gdy przyglądałam się twarzom i minom pozostałych dwóch gości to przypominały mi się refleksje Hannah Arendt z procesu Eichmana.
Banalność zła. Bezmyślność jako jedno z jego istotnych żródeł.
Nie pamiętam dokładnie, które z nich z nieukrywanym samozadowoleniem tłumaczyło, że przecież można się będzie przekwalifikować. Taki np. pilot, albo mistrz spawacz rozpocznie nowy zawodowy rozdział w wieku 60 lat i np. zasiądzie w kasie w supermarkecie. A taka tam zawodowa tancerka, to przecież może podawać palto w teatralnej szatni, albo zostać sekretarką u dyrektora.
Ergo, może dalej pracować.
Oczywiście , że może. Tylko że człowiek, który w wieku 60 lat zaczyna wszystko od początku szczęśliwym być nie może. Tylko, że człowiek , który w szczególnie trudnych warunkach przez wiele lat wypracowywał sobie szacunek, pewność siebie i pozycję zawodową, a co za tym idzie społeczną, nagle zostanie zdegradowany! Zostanie tej ciężko wypracowanej pozycji pozbawiony i zmuszony do rozpoczynania od zera. Trafi w obce środowisko, w którym nikt na niego nie czekał, nikt go nie zna i nikt, nie będzie go szanował za wcześniejsze dokonania. I jeszcze jedno. Trafi tam, gdy będzie miał szczęcie i znajdzie pracę. A jak tego szczęścia mu zabraknie to zostanie petentem pośredniaka lub bezrobotnym.
Taki oto dramat szykuje rząd i koalicja PO-PSL wszystkim tym pracującym w szczególnie trudnych warunkach, bądż z innych względów skazanym na wcześniejsze zawodowe wypalenie, z tego tylko tytułu, że pracę swoją rozpoczęli w niewłaściwym czasie, zbyt krótko przed reformą emertalną.
Do d… z taka reformą.
I jeszcze ten młody, jak na senatora, człowiek z PO, o czole nie zmąconym żadną głębszą myślą, mylący przyczyny ze skutkami i ta druga pani…. Niski wskażnik aktywności zawodowej po 50 roku życia, nie jest spuścizną po komuniżmie ani , tym bardziej, rzekomych przywilejów, tylko efektem sytuacji na rynku pracy i ciągle jeszcze wysokiego bezrobocia. Jest więc dokładnie odwrotnie niż ci ludzie sugerowali.. Ów niski wskażnik jest efektem błędnej polityki gospodarczej i społecznej ostatniego 19- lecia.
Bezmyślność, bezmyślność i jeszcze raz bezmyślność tłumaczy takie wypowiedzi i postawy jak te, które powyżej opisałam. Tłumaczy, lecz nie usprawiedliwia.
I jeszcze ten sposób uchwalenia tej ważnej dla miliona Polaków ustawy.
Premier wziął zakładników spośró tych obywateli, który przysługuję prawo do pomostówek i straszy, że jak Prezydent zawetuje, a opozzycja poprze veto, to ludzie Ci zostaną bez środków do życia i bez sił do dalszej pracy.
I jeszcze ta retoryka, która straszy, że demon gospodarczy domaga się ofiar z wypalonych starszych ludzi, i ze gdy tych ofiar nie dostanie to zdechnie. Niech więc zdycha! Po co nam taka gospodarka, której rozwój wymaga ofiary z naszej kultury i z naszego człowieczeństwa?
Tylko w przyszłym roku z tytułu obniżki podatków dla 2% najlepiej zarabiających obywateli do budżetu nie wpłynie ok. 8mld PLN. Roczny koszt pomostówek to ok 1- 1.5 mld PLN.
Wystarczy porównać te kwoty, by zorientować się jak haniebny system gospodarczo-społeczny zbudowaliśmy w Polsce. I jak fałszywa jest teza o obronie budżetu.
PS.
Prezydent to ma chyba szczególne powody, by wetować, skoro zaakceptował tak wielką i tak niesprawiedliwą obniżkę podatków. Choćby w ramach pokuty. Ale znając antykomunistyczne morale Prezydenta, nie jestem pewna czy z veta skorzysta
7 listopada o godz. 7:00
Nie na temat. Szczecin jako pierwsze z polskich dużych miast ma szanse wejść w epokę postindustrialną. Najpierw za sprawą zaniedbań polityków POPiS (pozdrowienia dla ministrów Jasińskiego i Grada) padła stocznia NOVA (dawniej A.Warskiego), teraz Pan Bogusław Cupiał przeprowadza zwolnienia grupowe w FK Załom (z 822 pracowników najpierw ubędzie 600, potem stan osobowy zostanie zmniejszony do ok. 120 osób). Pani Redaktor, jak to się dzieje, że za rządów postsolidarnościowej prawicy rośnie bezrobocie? Przecież wielkie zakłady pracy to ich główna baza wyborcza? Jak Pani sądzi, czy gdyby w 1999 roku min. Wąsacz głosami Chemii Polskiej nie pomógł spuścić ze stanowiska prezesa Elektrimu Andrzeja Skowrońskiego, Pan Cupiał byłby właścicielem największej w Polsce spółki produkującej kable? Wiem że Pani ogromnie lubi i szanuje min. Wąsacza („bo prywatyzował”) ale za jego ministrantury (określenie celowe) ubyło najwięcej miejsc pracy.
7 listopada o godz. 10:38
Do magrud (2008-11-07 o godz. 03:09):
Mnie też zawsze zastanawiało, dlaczego duet Buzek – Krzaklewski postanowił zrobic dobrze kapitalistom z OFE. Przecież bycie zarządzającym w OFE to w zestawieniu z zarządzaniem zwykłym funduszem inwestycyjnym małe piwo – wie ile będzie miał środków (ile wpłynie ze składek , ile powinno wypłynąć), nikt mu nie umarza nagle jednostek, a mimo to marże są co najmniej o 2 punkty wyższe w OFE niż w funduszach otwartych. Przy okazji ustawodawca potraktował swoich współobywateli jak debili – czemu nie mam prawa, aby np. kupić za swoją składkę obligacji SP i samemu zarządzać swoim funduszem emerytalnym, nie płacąc pośrednikom. Inwestując na rynku papierów dłużnych w normalnym państwie fundusz nie zarobi nawet na swoje marże, a doświadczenia z ostatniego półrocza skłaniają do ostrożności w inwestycjach na rynkach akcji (BTW, obecnie jestem na papierach i dokupuję, ale to już inna bajka). Pozdrowienia
7 listopada o godz. 13:38
Szanowna Pani redaktor.
Często czytam Pani artykuły i oglądam w TV.kiedyś była Pani tak mnie
się wydawało bezstronną komentatorką teraz gołym okiem widać że
całym sercem jest Pani po stronie P.O. i kto nie jest z po.ten jest be
a największym be jest G.Napieralski zdaniem Pani wszystko co robi P.O.
jest cacy i SLD ma popierać a może tak trzeba rozmawiać negocjować
a nie być aroganckim a taka jest PO, Pani właśnie powinna o tym pisać
i mówić na mawiać do kompromisu Pani tego nie robi tylko staje po jednej
stronie.Oglądałem Pani rozmowę w super stacji z G.Napieralskim jedynym
celem tej rozmowy było dowalenie Napieralskiemu wykazanie że jest
beznadziejny że wszystko co robi jest złe że z SLD już koniec bo nie popiera PO że wchodzi w układ z pis bo jednakowo głosuje co ma zrobić
kiedy PO uchwala złe ustawy nie zgodne z programem SLD.
Jestem członkiem SLD nie wiem co będzie wiele rzeczy mi się nie podoba
ale SLD musi iść własną drogą nie może po raz drugi tworzyć lid bis
bo za pieniądze SLD wejdą na stołki ci którzy teraz na SLD nie zostawiają
suchej nitki. wiem że SLD to nie jest Pani bajka to jeśli chce Pani
zachować szacunek dla siebie to proszę być bezstronnym .
Proszę przyjąć wyrazy wielkiego szacunku i poważania jaki żywię dla Pani.
7 listopada o godz. 14:11
magrud pisze, że związki żądając utrzymania emerytur pomostowych ze względów medycznych mają 100% racji. Ja uważam, że mają 0% racji – przynajmniej w sporze z rządem. Niech dostają pomostówki i co tylko chcą, ALE OD PRACODAWCY. Jest firma gdzie ludzie pracują w trudnych warunkach – OK, ale to powinien być problem PRACODAWCY – WŁAŚCICIELA. To on ma zyski ze sprzedaży towarów. Dlaczego JA poprzez emerytury pomostowe mam spłacać JEGO KOSZTY? Ograniczenie ustawy z 1999 roku było naturalne. Kiedyś wszystko było „uspołecznione” i jakoś tam wszyscy korzystaliśmy z pracy w ciężkich warunkach, wszyscy też powinniśmy ponieść koszty. Ale dziesiaj? Trudne warunki pracy powinny być kosztem pracodawcy – albo poprzez zapisy w umowie o pracę albo – chyba jednak bezpieczniej dla pracowników – poprzez odpowiednio powiększone składki ZUS. A państwu (i związkowcom) wara od moich podatków.
7 listopada o godz. 16:31
Magrud,
Rzadko zabieram juz glos na tym blogu, bo nie ukrywam, ze polska polityka najzwyczajniej mi zbrzydla. Jestem nia zniesmaczona po tym, kiedy przestala mnie juz mierzic.
Znam Twoje lewicowe poglady i szanuje je. Mam natomiast pytanie stricte ekonomiczne: kto ma za te wszystkie przywileje placic? Moze zamiast demagogicznych utyskiwan nad „ofiarami z naszej kultury i z naszego człowieczeństwa” warto byloby pomyslec nad rozwiazaniami systemowymi, zachetami czy ulgami dla pracodawcow za zatrudnianie osob po 50tce.
Szanuje Twoja wrazliwosc spoleczna, natomiast ja w swoim zawodzie rowniez nie mam ZADNYCH gwarancji ciaglego zatrudnienia, nie mam zadnej pewnosci czy nie zostane zwolniona w wieku 52 lat, ale nie zadam ZADNYCH przywilejow ani jak je nazywacie uprawnien. Zaraz zapewne zarzucisz mi jak smiem prownywac sie do maszynisty, sztygara czy hutnika. Magrud, ja Cie najmocniej przepraszam, ale kazdy z nas wybiera sobie wlasna sciezke rozwoju i zawodowego i osobistego. Dlaczego te zawody -wiazace sie z uszczerbkiem dla zdrowia- nie nakladaja na pracodawce, jak i na pracownika wiekszych skaladek? Dlaczego slusarz, ksiegowa, urzednik powiatowy, agent ubezpieczeniowy maja owoce wlasnej pracy przeznaczac na przywileje jakiejs grupy zawodowej, pomijam, ze w branze te wpakowano juz mnostwo srodkow uginajac sie wielokrotnie pod szantazem zwiazkow zawodowych. Jezeli mam byc cyniczna, to srodki jakie wpompowano w huty, kopalnie, stocznie czy kolej wystarczylyby na wielokrotne emerytury. Pytanie: dlaczego nadal mamy te branze dotowac. Piszesz o wrazliwosci spolecznej, o godnosci, o sprawiedliwosci… A dlaczego pracownik hurtowni, parkingowy czy kasjerka w Tesco nie maja tych przywilejow. Bo nie naleza do organizacji zwiazkowej i nie ma kto pokrzykiwac w ich imieniu.
Magrud, produkujemy najmlodszych emerytow na swiecie. Piszesz o godnosci… Jestem ciekawa ilu znasz straszych ludzi, dla ktorych wyznacznikiem wartosci jest wlasnie bycie potrzebnym, uzytecznym. Ja znam takich bardzo wielu. Znam tez takich, ktorzy sa na przedwczesnej emeryturze i sa najzwyczajniej sfrustrowani, ze nie moga uczestniczyc w pelni w zyciu spolecznym czy gospodarczym. IM stworzmy warunki i nie fundujmy parazasilkow. Stworzmy mechanizmy pozwalajace na dluzsza aktywnosc zawodowa. Magrud, wybacz, ale ja czlowieka w wieku 55 czy 58 lat nie uwazam za starego i sama chcialbym byc jak najdluzej czynna zawodowo, bo jedynie to moze mi zagwarantowac godna pozna starosc a poza tym moja prace daje mi satysfakcje. Moj los jest w moich rekach i nie oczekuje od panstwa, aby bylo Swietym Mikolajem, ktory posilkuje sie skladkami i podatkami innych. Panstwa po prostu nie stac na te rzesze emerytow i nie nazywaj mnie liberalka. Spojrzmy obiektywnie jaka jest sytuacja Wegier albo do czego w Argentynie doprawdzil peronizm, kiedy wolowina przestala sie sprzedawac. Czy popelniono bledy w polityce spolecznej? OGROMNE, niezaprzeczalne. Czy polityka gospodarcza nie byla pozbawiona bledow? Wrecz przeciwnie. Pytanie: dlaczego ma to sie teraz odbyc kosztem pracownika stacji benzynowej czy kasjerki z banku. Skonczmy z utrzymywaniem chorego status quo, bo 2+2 jest caly czas 4 a zgodnie z prognozami niedlugo jeden zatrudniony bedzie pracowal na dwoch emerytur. A co drugiego filaru, to prof. Gora juz 11 lat temu mowil, ze trzeba oszczedzac w trzecim filarze jezeli rzeczywiscie myslimy powaznie o tym hamaku na Karaibach z reklamowki ktoregos OFE. Zapytasz mnie zapewne z czego maja oszczedzac a moja odpowiedz uznalabys za cyniczna i „liberalna”, ale ja nie zadam , abu pracowal na mnie gornik czy stoczniowiec.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
7 listopada o godz. 17:51
Cóz nie ma jak pisac o lewicy, od razu się odzywam, cóz jest pisanie o lewicy jest dla mnie, jak miesiac maj pora na zakochanie i remonty w domu
Napieralskiego jest nijakim liderem lewicy, nie ma tej charyzmu jak mozna się tak nazwac jak Olejniczak, cóz Napieralski musi sie spora uczyć, przewodniczenia ludzią.
cóz pomysł na lewice mój jest taki
zajac się wykluczeniem ludzi, niepełnosprawnych i biednych cóz dyskutowaniwe na programie lewicy jest istotnie jak to robi Sierakowski, który nie mozna jego lekcewazyc w celu budowania nowej lewicy, a Sld to jest stara jeszcze pamiętająca komunizm partia, cóz trzeba nowego powietrza na lewice potrzebnie sa zmiany i oczywiście program socjalny, i nowy ludzie, który nie maja garbu przeszłości,
Sld musi idz swoja droga, droga przeszłóści,
cna dłuższą męte SDL nie obracia się byc w sojuszu z Pisem, cóz z tego powodu nie ma program socjalny lewicowy
cóz PO tez sie nie obraca, bo jest partia liberalną, cóz Sld nie ma wyjscia musi idz samodzielna droga bez zadnych setymentów do przeszłóści
tylko widziec przyszłośc tylko to nowymi ludżmi, którzy mają wiedzę i inteligencje i umieja sprostac wyzwanią nowych czasów
pozdrawiam serdecznie
7 listopada o godz. 19:09
Magrud 03.09
Oglądałem te same programy w Superstacji i w Twoim tekscie nie zmienił bym nie tylko ani jednego słowa, ale także ani jednej kropki, czy przecinka.
Ale najbardziej mnie wkurzyła Ola Wiktorow, która kiedyś, jako skromna pani adiunkt na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW na ulicy Długiej była normalnym, inteligentnym człowiekiem. Teraz jest rozchichotana idiotką, której bizantyjskie obyczaje panujące w ZUS za jej prezesury i jej prywatne opływanie w dostatki, tak zdemolowały świadomość, że zachowuje się jakby coś wypaliła albo „wciągnęła kreskę”. Z takimi ludźmi niestety żadna merytoryczna dyskusja o emeryturach nie jest możliwa.
7 listopada o godz. 19:26
Emilio Plater, hamak na Karaibach na emeryturze? 95 % spośród nas nie dogania bieżących rachunków z przegródki „pilne”. Jaki trzeci filar? Ci którzy go wykupili w większości musieli zeń zrezygnować, jeśli chcieli uchronić dach nad głowę,czyli nie stać się bezdomnymi na długo przed emeryturą.
Emerytów też naprodukowano nad stan wyłącznie po to by liczba bezrobotnych nie osiągnęła 50%. Odsyłano na emerytury ciupasem, by choć trochę miejsc pracy było dla absolwentów. Emeryci mogliby wrócić do pracy, ale dokąd? Magrud ma rację: Tesco nie zatrudni spawacza na stanowisku kasjera, chyba że mógłby spawaczowi płacić mniej niż dotychczasowemu kasjerowi. Nie może bo kasjer pracuje za najniższą pensję. A! Można sprokurować przepis z mniejszą płacą dla emerytów. Wtedy co z kasjerami dotychczasowymi?
Brakuje młodych, zdrowych i silnych, bo wielu wyjechało, gdzie ich oczy poniosły. To Marcinkiewiczowi Blair mówił, że zmniejsza bezrobocie w Polsce? Musiałoby stąd wyjechać jeszcze drugie tyle i nie wiadomo czy byłoby tak jak chcesz to widzieć. Pamiętaj, że dojmujący brak pieniędzy w polskiej rodzinie uniemożliwia jej kreowanie popytu, tym samym przyduszając produkcję „na kraj”.
7 listopada o godz. 20:26
@Teresa Stachurska
Hamak na Karaibach odnosil sie do klamliwych reklamowek OFE z 1998 roku a nie do rzeczywistosci i mowil o tym wspoltworca reformy emerytalnej, prof. Gora.
A propos przekwalifikowania sie i owej granicznej daty 1999. Chryste, przeciez mowimy o ludziach, ktorzy sa o kilkanascie lat mlodsi ode mnie i podatnicy maja im JUZ DZIS gwarantowac parazasilki, bo moze nie beda sie biedni w stanie przekwalilifikowac? Po nas chocby potop? Gdzie odpowiedzialnosc? No na milosc Boska: mamy rok 2008, zyjemy w dynamicznych czasach, rzeczywistosc ekonomiczna wymaga, abysmy sie do niej dostosowali a nie ODWROTNIE. A ja mam DZIS myslec a w przyszlosci placic za 28letniego dzis gogusia-spawacza, ze za 20 lat nie bedzie w stanie sie przekwalifikowac. Proponuje, zeby po ukonczeniu obowiazku szkolnego szli od razu na emeryture. Po co w ogole pracowac? Po co sie rozwijac? Po co w ogole realizowac zyciowe plany czy zamierzenia w tej wstretnej Polsce rzadzacej przez okrutnych, chciwych liberalow. W ogole zrobmy druga Kube. I blagam niech nikt nie pisze o modelu skandynawskim, bo mozemy sie prownywac co najwyzej z Bulgaria i Rumunia.
7 listopada o godz. 21:26
Emilio Plater, przybliżę Ci sytuację na tyle na ile w tak krótkim czasie zdołałam zbadać.
Otóż w 2007 roku przyjęto w Polsce do pracy 2.200.407 osób
W tym samym 2007 roku zwolniono w Polsce z pracy 1897.708 osób
Absolweci szkół, którzy podjęli pracę po raz pierwszy to 308.101 osób.
Pytanie: ilu absolwentów 2007 nie mogło podjąć pracy? Może drugie tyle co tę pracę dostało? A są jeszcze wcześniejsze roczniki…
Zdaje się, że pracodawcy otrzymują ulgi podatkowe itp na zatrudnienie absolwentów. Nie chce mi się bez końca w tym szperać, bo niczego budującego nie znajdę. Przecież już wiem, że propaganda górą. Dzięki „Polityce”, w której piszą, ale może nie czytają. Przepraszam zawiedzionych moją goryczą.
7 listopada o godz. 21:27
Emilio Plater! Ty chcesz, żeby Margud wymyślała system ekonomiczny, w którym znajdą się pieniądze! A od czego jest PAŃSTWO? Czy np. poruszona sprawa przez Margud dbania o kieszeń najbogatszych, to dla Ciebie nic, małe piwo?
To właśnie państwo powinno stać na straży, aby tych co grzebią w moim śmietniku nie było.
Niestety takiej roli państwo nie spełnia i raczej nie chce spełniać. Bo dopóki haniebne przepisy związane z jednoosobowym orzecznictwem w ZUS przez pracownika tegoż ZUS będą od tylu lat trzymane w cieniu zapomnienia, to nie uwierzę w dobrą wolę rządzących. Ludzi bez nóg wysyła się do pracy, bo przecież mają ręce zdrowe.
Życzę Ci, Emilio, żebyś nigdy nie przeżywała frustracji, którą przeżywają ludzie idący do lekarza orzecznika. Wprawdzie jest w gabinecie sam i łatwiej byłoby coś dać z „wdzięczności”, ale nie każdy ma co dać, a także nie wie ile „trzeba”, bo konieczny jest dobry wywiad.
Więc Ty, Emilio, daj spokoj Margud z tym wymyślaniem źródeł finansowania, bo choć Twoje słowa są bardzo uprzejme, to jednak treść świadczy o braku podstawowym, braku wrażliwości społecznej. Ponieważ takich jak Ty pełno przy władzy, więc moja propozycja rozbudzania wrażliwości u siebi samego powinna mieć skutki ekonomiczne, bo może wtedy, choć niektórzy z nich dojdą do władzy i będą myśleć nie tylko o sobie.
7 listopada o godz. 21:34
A wszystkim NAPRAWDE zainteresowanym kwestia emerytur pomostowych a nie tym, czy pani Chlon-Dominczak jest w ciazy albo czy pan Guz „mowi kompetentnie i jasno” goraco polecam racje OBU stron:
http://kadry.infor.pl/emerytury/uprawnienia/89087/Zwiazki-i-rzad-beda-spierac-sie-w-Sejmie-o-emerytury-pomostowe.html
Jezeli mam wyrazic wlasne zdanie, to panu Guzowi nie mozna odmowic inteligencji. Fakt ten jednak dla mnie nie usprawiedliwia postawy roszczeniowej.
7 listopada o godz. 22:53
Nie wiem czy mój opis oddaje sytuację. Spróbuję tak:
– Przyjęcia do pracy w 2007 roku – 2.200.407 osób
– w tym absolwenci szkół, którzy podjęli pracę po raz pierwszy – 308.101 osób
– Zwolnienia z pracy w 2007 roku – 1.897.708 osób
– Wzrost zatrudnienia w 2007 roku wynosi… minus 5402 osób. Wzrostu nie ma, są przetasowania, ze względu na lepsze dla pracodawców warunki zatrudniania absolwentów.
7 listopada o godz. 23:03
ansie
Dałaś sobie wmówić, że emerytury są finansowane przez podatników.
Ma to miejsce wyłącznie w przypadku, kiedy pracodawcą jest państwo.
ZUS w zakresie przepływów środków finansowym do 1999r był samowystarczalny. A przez wiele lat przekazywał znaczące kwoty do budżetu państwa.
Nie jestem aż tak radykalna , jak Ty, w odrzucaniu możliwości finansowego wsparcia dla przedsiębiorców.
Ale powinno być coś za coś. Banków np. pod żadnym pozorem nie powinno się dofinansowywać, ale przedsiębiorstwa małe i średnie, państwo powinno wspierać, po to, by chronić rynek przed monopolizacją.
Albowiem równość szans w konkurencji szprotki z rekinem w przyrodzie nie występuje, więc w 100% przypadków kończy się taka konkurencja pożarciem szprotki.
Podejrzewam także, że nie negowałaś i nie dostrzegłaś nawet w dotychczasowych programach rzekomej walki z bezrobociem, znaczacego transferu z kieszeni podatnika do kieszeni wszelkiej maści przedsiębiorców.
Przez kilkanasciie lat wydawaliśmy jako podatnicy miliardy PLN na opłacenie wszelkiego typu szkoleń na poptrzeby rynku pracy. Przy stale utrzymujacym się wysokim bezrobociu, wynikającym z deproduktywizacji gospodarki, oznaczało to tylko tyle, że znaczaco wzmacnialiśmy zyski przedsiębiorców, którzy za małe pieniadze mieli coraz lepiej wykształconego pracownika.
Lewiatany i inne organizacje przedsiebiorców opłacały tabuny „ekspertów” i dziennikarzy promujących tę formę walki z bezrobociem i nawet nie zająknęły się, że obciąża ona budżet, choć nie przynosi efektów dla ogółu społeczeństwa..
Przy okazji dołowano nas wszystkich wmawiając nam, że wciąż nie jesteśmy dość dobrzy, by zasłużyć na zatrudnienie.
Pracobiorca, jak sama nazwa wskazuje, DAWAŁ nam łaskawie pracę, ale płacił za nią grosze. I dziś też, żąda od państwa, działań które, przywrócą dawne Eldorado. Eldorado, sprzed naszego wejścia do UE i zarobkowego eksodusu wysoko ocenianej na zachodzie siły roboczej.
I jeszcze jedno, pomostowe emerytury będą i powinny być zawsze finansowane ze składek. A o wysokości i sposobie ściągania składek decyduje parlament. Dlatego, nie godzę się, by koszty ewentualnych błędów i zaniechań ze strony polityków w momencie uchwalania reformy obciążały spracowanych ludzi.
Pamiętaj także, że nowy system miał opierać się na trzech filarach. Z czego 2 miały być kapitałowe, a zarazem miały mieć większościowy udział w przyszłej emeryturze.
II filar dołuje, a trzeci od początku był nie realny. Ale nie jest to już winą tych, którzy kiedyś tam potrzebować będą pomostówek.
Pozdrowienia, magrud
7 listopada o godz. 23:10
Do „Emilii Plater,”, „Teresy Stachurskiej ” i „Magrud”: pozwolicie Panie, że dorzucę męskie co nieco. Jako długoletni pracownik(z sukcesami zawodowymi)w przemysle cięzkim za matuszki- komuny, a następnie dlugoletni pracownik w finansach kapitalizmu(też z sukcesami) powiem tak: całkowitą rację ma „E. Platter”. Jeśli hutnik, czy górnik płacił na ZUS składki 3 razy większe, niż kelner, ma mieć odpowiednio wyższą emeryturę od kelnera, ale jeśli nie płacił więcej, nie powinien mieć emerytury wyższej
7 listopada o godz. 23:28
Emilia Plater 20.26
Ale dajesz popalić. Gdzie ty się naumiałaś tej prymitywnej demagogii o gogusiach-spawaczach ?. Ile masz w tej chwili lat ? Czy jesteś już prezesem korporacji albo banku, z platynową Visą i z odprawą 50 mln $ ? Czy masz juz zaklepane konto fundacji na Bahamach, albo na wyspie Jersey czy w Lichtensteinie, gdzie odprowadzasz podatki, aby nie płacić ani grosza na dożywianie polskich dzieci, których 30 procent nie dojada ?
Pamiętaj że jeżeli nie utrzymasz się w szpicy neoliberalnego wyscigu szczurów, to możesz wylądować w Soho albo na Centralnym, jako bezdomna, po kolejnym krachu giełdowym z niespłaconymi kredytami ! Przeczytaj post Teresy Stachurskiej i koniecznie weż zimny prysznic !
PS. A Profesor Góra, gdyby miał trochę ambicji, to by się pochlastał !!!!!
8 listopada o godz. 0:23
Z Londynu. Helena – http://www.blog-bobika.eu/?p=85#comment-1393 .
8 listopada o godz. 0:32
Olek 51, Wiktor
Razem z Wami kibicuję SLD.
Oceniałam krytycznie możliwości rozwoju Grzegorza Napieralskiego. Ale myliłam się. On czyni postępy i choć nie będzie Obamą, to instynkt polityczny ma.
Moim zdaniem trzeba mu pomagać. Ma w klubie wiele kukułczych jaj. Wiadomo kto je tam podrzucił.
Owe jaja to:
1. Kalisz
2. Szymanek – Deresz
Oboje nieżli i waleczni tylko na kortach.
3. Szmajdziński
4. Wenderlich
5. Jaruga – Nowacka
Przy czym, klasą dla siebie jest poseł z Torunia. Każdy jego występ w TV to nóż w plecy SLD. W uznaniu zasług w niszczeniu wizerunku SLD z Wenderlicha w TVN 24 zrobili gwiazdę.
To są tylko moje typy. Lista może być więc otwarta.
Reasumując, kurs wybrany przez Napieralskiego słuszny. Niech więc śmiało kroczy tą drogą.
Klubowe gwiazdy, które sa też na mojej liście, wiecej szkodzą niż pomagają. To ludzie już wypaleni i obarczeni budowaniem kapitalizmu. Ja tam bym ich wysłała do Europarlamentu.
Obawiam się też, że przebudowa SLD musi jeszcze trochę potrwać. Byle tylko Napieralski oparł się naciskom takim, jak te ze strony Naszej Gospodyni, to już jest szansa na sukces.
Pozdrowienia, magrud
8 listopada o godz. 1:26
Emila Plater,
Widzisz, ja rozumiem i popieram większość Twoich argumentów.
Dlaczego zatem, tak trudno o rozsądny kompromis, choćby wokół pomostówek?
Bo diabeł tkwi w szczegółach, w konkretach, których większość z nas nie zna. Bo zamiast rzetelnej informacji i uczciwego dialogu, w mediach mamy jazgot!
Zauważ, że my nie rozmawiamy o propozycjach konkretnych rozwiązań, tylko o kierunkach, hasłach, stereotypach, „mapach drogowych”.
Przecież wiadomo, że dobrze jest, gdy ludzie mogą dłużej pracować.
Oczywistym jest, ze aktywność zawodowa Polaków, nie tylko tych po pięćdziesiątce, jest katastrofalnie niska.
Ale w żaden sposób nie wynika z tak szerokiego prawa do wczesniejszej emerytury, z jakim, mamy dzis do czynienia. Odwrotnie, te wczesniejsze emerytury to pierwsza pochodna zapaści gospodarczej, wywołanej „szokiem bez terapii”. Już o tym pisałam.
Zawdzięczamy je w pierwszej kolejności Balcerowiczowi. Nie komunie, w której praca była nie tylko prawem, ale i obowiązkiem.
Przecież nawet związki zawodowe dawno zgodziły się na ograniczenia.
Nie tu zatem tkwi sedno sporu
Odpowiadając na Twoje wątpliwości zaznaczam, że część argumentów zawarłam już w odpowiedzi dla ansie.
Obie wiemy znając polskie zarobki, że III filar to było pobożne życzenie, które miało szanse urzeczywistnienia tylko w przypadku znaczącego wzrostu wynagrodzeń i wzrostu gospodarczego na poziomie 6-7% rocznie.
A te warunki nie zostały, mniejsza o przyczyny, spełnione. A jeżeli tak, to i inne założenia reformy należy po dziesięciu latach korygować.
Fakt jest faktem, że pracę w szczególnie trudnych warunkach, kupowano przez wiele, także przez ostatnie 10 lat, w cenie poniżej rzeczywistych kosztów.
A ta różnica ma teraz obciążyć tych, którzy w niczym nie zawinili, ani , tym bardziej, w żaden sposób nie partycypowali w zyskach, czy to publicznych, jak w przypadku nauczycieli i kolejarzy, czy też w quasi prywatnych i prywatnych, jak w przypadku hutników czy spawaczy okrętowych.
A dla przyszłości gospodarki, nie tylko, naszego człowieczeństwa, istotne jest, by koszty te w pełni ponosili Ci, którzy czerpią zyski z pracy tych ludzi. Nie ma innego sposobu wymuszenia postępu społecznego, ekonomicznego i technologicznego niż zarobki odpowiadające pełnym kosztom pracy. Gdyby nie wojna trzydziestoletnia i jej następstwo w postaci wyludnienia, dalej tkwilibyśmy w epoce trójpolówki. Gdyby nie załamanie się importu bawełny z kolonii i konieczność korzystania z droższej rodzimej siły roboczej w Angli, nie byłoby powodu, by zainwestować w maszyny parowe.
Mus jest silniejszy od Niechcieja. I własnie dlatego tania siła robocza, hamuje rozwój cywilizacyjny.
A gospodarka, w której podaż pracy, wciąż znacząco przewyższa popyt na nią, nic nie skorzysta na tym, że na rynek pracy trafią wypaleni zawodowo starsi ludzie.
Utrzymując prawo, dla nich, do wcześniejszej emerytury, trzeba jednocześnie tak kształtować rynek i warunki pracy, by Ci co mogą, dobrowolnie jak najdłużej na nim pozostawali. Ale zeby tak było, sięgnąć należy do wzorów skandynawskich. Kopiować ich socjalizm, zamiast upierać się przy nieefektywnym, bo aspołecznym neoliberaliżmie.
Skąd zatem ten amok wokół pomostówek?
Po pierwsze, rząd przegrał w ostatnim roku, wszystkie batalie , które prowadził i potrzebuje sukcesu , jak kania dżdżu.
Po drugie dla neoloberałów jest to łabędzi śpiew. Im szybciej wydarzenia światowe, uświadamiają im, ich porażkę , tym bardziej reagują uporem.
Klasyczny syndrom oblężonej twierdzy.
Czy naprawdę, chcesz im towarzyszyć w okopach Św. Trójcy?
Tam już nie ma czego bronić. Żywa została tam już wyłącznie pycha.
Łaczy nas tak wiele. Tylko trudno nam się w tym medialnym wrzasku usłyszeć. magrud
8 listopada o godz. 1:29
Jean Paul.
Musimy być razem i nie dać się temu pęczniejącemu kłamstwu.
Pozdro, magrud
8 listopada o godz. 2:24
Emilia Plater (16:31)
Trudno się nie zgodzić. Mnie też polityka zbrzydła.
Bycie lewicowcem wypowiadającym się publicznie wymaga wyłączenia zdrowego rozsądku. Nawet rozsądni politycy lewicy muszą popierać szkodliwe działania związków zawodowych, bo inaczej nie wypada.
Służba zdrowia wymaga reform, wszyscy to wiedzą i widzą co się dzieje.
Prywatyzacja jest „be” i nie ma dyskusji. Ideologia lewicowa (populistyczna) na to nie pozwala. Wcześniejsze emerytury rozwalają budżet, ale działacze związkowi nie są zainteresowani przyszłością kraju. Pod pretekstem walki o przywileje pracowników, walczą o swoje posady i apanaże.
Byłem pracownikiem branży, gdzie emerytura przysługiwała od 60 lat. Zakończyłem pracę w 68 roku życia i tylko dlatego, że mój zakład pracy zlikwidowano.
Bardzo łatwo jest być „lewicowcem”, a właściwie populistą, będąc w opozycji. Trudniej, gdy ponosi się za to odpowiedzialność.
8 listopada o godz. 8:10
Mam pytanie do blowgowiczy i Pani Redaktor.
Czy nie sadzicie Kochani, ze sytuacja w Lewicy ( szeroko rozumianej oczywiscie) dosiegnela dna?
Minione wybory do Sejmu i senatu , a i poprzednie niczego ich nie nauczyly. Wniosek!- nie jest mozliwym czegokolwiek ich nauczyc. Nie jest mozliwym wyleczyc ich z indywidualizacji rozentuzjamowanego tlumu czlonkow i sympatykow lewicy.Tam sie zebralo tylu absztyfikantow,ze mozna nimi w ramach defictytowego uzupelnianian stanu obsadzic wieksze ZOO w Polsce.Nie maja zadnego programu, zadnej kocepcji ekonomicznej.Szermowanie propagandowymi ” lozungami” juz nie zwrac uwagi zainteresowanych. Rozgrywki miedzyludzkie, aferowosc,donosicielstwo- caly ten cuchnacy melanz jest juz tak widoczny i tak oczywisty, ze nawet komentowac sie nie chce. Jedno wiem. Przy najblizszych wyborach do Sejmu i Senatu – przy takim obliczu niocoasci maja lewicowcy szanse jedynie na miejsca na balkonie dla gosci ( o ile ktos ich zaprowsi ).Osobiscie jestem rozgoryczony tym,ze scena polityczna w Polsce ubozeje.Niebawem i PiS sie odpisze do rezerwy i kart historii i Lewica przejdzie w annaly niechlubnej histori. Kto wiec pozostanie w demokratycznym parlamencie? PO PSL, wroci Lepper, Korwin Mikke, i moze kilku innych Palikotopodobnych. Czyli cyrku ciag dalszy. Ilez mozna?
Tak niewielki kraj a tyle bagna! Czy ktos sie nad tym nie zastanowil?
8 listopada o godz. 12:18
Balcerowicz o dramatyzowaniu jako narzędziu na potrzeby… twórzej destrukcji –
http://wyborcza.pl/1,76842,5754343,Balcerowicz__Nie_jestem_wrozka__ale_porownanie_z_Wielkim.html .
8 listopada o godz. 12:23
Z życia, ledwie wczorajszy list zastany na innym forum:
Drugi list otwarty do Prezesa Rady Ministrów
Szanowny Panie Premierze Donaldzie Tusk!
Niespełna rok temu napisałem do Pana pierwszy list otwarty i otrzymałem potwierdzenie z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, że dotarł on do adresata. Niestety poza tym, żadnej reakcji i realnych działań w kierunku poprawy krytycznej sytuacji społeczno-gospodarczej w Polsce jaką opisałem się nie doczekałem. Dziś nie jestem już osobą bezrobotną z wyższym wykształceniem. Pracuję, ale tak jak to przewidziałem, dorywczo za granicą, mimo iż moje IQ nie spadło poniżej Dody, a kształty – zwłaszcza w okolicach talii – są coraz mniej rubensowskie. Mam już 48 lat, nadal dwójkę małych dzieci na utrzymaniu i rower górski do komunikacji. Jestem zdrowy jak rydz, ale nie załatwił mi Pan pracy, bo nie należę do Platformy Obywatelskiej. Nie potrafi Pan wciąż, jak to obiecywał w kampanii wyborczej, zapewnić mi życia w kraju na normalnym poziomie. Sam realizuję swoje ludzkie marzenia. Byłem już z dziećmi na wspaniałych wakacjach nad morzem bałtyckim, jak Bóg da, to stare narty zamienię na nowe carvingowe i w zimie pojedziemy do Zakopanego. Stać mnie być może wkrótce będzie na kupno auta średniej klasy, ale nie dzięki polskim rządom. Z racji wieku nie doczekam się już chyba prawdziwych reform państwa. Dziennikarze TVN w programie `Teraz MY’ przekonali mnie, czym się różnię od posła Palikota. Mam już wysokiej klasy telewizor plazmowy 42” – kupiłem go za gotówkę, za euro. Nie muszę robić na kominach, bo nie ma nawet gdzie i za jakie pieniądze. Zrobię wszystko, by moje dzieci miały godne dzieciństwo i lepsze perspektywy, ale będę pamiętał, że nie Panu to zawdzięczam. Proszę nie liczyć już na głos emigrantów w jakichkolwiek wyborach, bo czujemy się oszukani.
Szanowny Panie Premierze. Wierzyłem, że Platforma Obywatelska to będzie ten wielki ruch społeczny. Niestety jest to partia wirtualna. Oszukał Pan Naród. Platforma Obywatelska, jak sama nazwa wydawałoby się wskazywać, powinna być szerokim porozumieniem społecznym, płaszczyzną dialogu obywateli z władzą, a co mamy? Elitarną partię dyktatorów. Już nie potrzebna Wam demokracja, Wy wiecie lepiej co trzeba zrobić we wszystkich dziedzinach nie pytając o zdanie społeczeństwa w istotnych kwestiach. Macie Naród za durni, którzy nie wiedzą jakiej ochrony zdrowia by chcieli. Łgał Pan w kampanii, że służba zdrowia będzie bezpłatna. Łgał Pan o podatku liniowym, o odpolitycznieniu urzędów i spółek skarbu państwa. Macie ludzi za idiotów, którzy ponoć nie rozumieliby pytania w referendum na temat przystąpienia Polski do strefy Euro. Kłamiecie, że referendum w tej sprawie już było przy okazji akcesji do Unii Europejskiej, a to nieprawda. Właśnie tym bardziej po paru latach funkcjonowania w dyktacie państw bogatszych, narzucających likwidację stoczni, decyzja w sprawie przyszłej waluty byłaby bardziej wyważona. Bezczelnie wypowiada się Pan w imieniu Narodu dziękując za udział naszych żołnierzy w okupacji Iraku, podczas gdy większość krytykuje ten haniebny epizod w naszej historii. Ile jeszcze oszustw i samowolek nam, `głupiemu Narodowi’ Pan przygotował? Nie słucha Pan opinii publicznej, nie konsultuje decyzji ze związkami i stowarzyszeniami i nie liczy się w ogóle ze społeczeństwem. Za nic ma Pan sondaże i głosy większości w jakiejkolwiek sprawie. Hipokryzja i ignorancja jaka panuje w Pana formacji przebija wszystkie dotychczasowe rządy. Byliście przeciwni kandydaturze Baracka Obamy na prezydenta USA, a teraz, delikatnie mówiąc, odwróciliście żagle. Niech Pan zrozumie, że Naród nie chce żadnej tarczy antyrakietowej. Naród nie interesuje ratyfikacja jakiegoś traktatu Lizbońskiego!
Pamiętam nadal spot wyborczy Platformy Obywatelskiej, w którym obiecał Pan, że Polacy będą wracać z Irlandii, a pielęgniarkom i wszystkim innym będzie się żyło lepiej. Pytam w dalszym ciągu, kiedy to nastąpi? Ale już nie w latach, tylko w miesiącach. Cierpliwość ludzka ma swoje granice. Od czego to Pan dzisiaj uzależnia, bo na razie mamy tylko podwyżki gazu i prądu. W Polsce nie było dawno żadnych wojen i kataklizmów, dlaczego Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w dalszym ciągu musi wyręczać państwo z konstytucyjnych obowiązków? Czy nie jest Panu najzwyczajniej wstyd, że mamy tylu bezrobotnych, bezdomnych, sierot, uzależnionych od różnych używek, ulicznych prostytutek i skazanych za pospolite przestępstwa? Czy to jest powód do dumy, że jedni jeżdżą mercedesami, a drudzy żebrzą na ulicy? Czemu mają służyć te wszystkie akcje charytatywne – niesieniu pomocy potrzebującym, czy promowaniu nazwisk i tupetu bogatych? Czy to nie wstyd? Że w XXI wieku mamy pieniądze na zbrojenia i bezsensowne wojny, a nie mamy pieniędzy na fabryki `chleba’? Na autostrady i mieszkania socjalne? Mamy na kominowe płace różnych prezesów i członków rad nadzorczych, a nie mamy na zasiłki dla bezrobotnych? Czy tak wygląda solidarne państwo? Czy temu ma znowu służyć przekształcanie szpitali w spółki prawa handlowego, by mogli obłowić się kolejni pańscy koledzy, a inni ludzie musieli umierać pod płotem? Proszę nie porównywać nas do całego świata, gdzie utrzymuje się świadomie podziały i łupie biednych. Skupia się Pan tylko na wzmacnianiu swojego zaplecza i dążeniu do osobistej kariery, zamiast myśleć o gospodarce, o kraju i ludziach, wszystkich ludziach jak Pan to obiecywał. By żyło się lepiej nie tylko Panu i jego świcie. Nie będę jednak Pana od dotychczasowych działań odwodził. Im więcej burżuazji uprawiacie za plecami społeczeństwa, z tym większym hukiem spadniecie ze szczytu.
Ja rozumiem, że PiS był be, że komuna była be, że to wymaga czasu. Ale ile, konkretnie? Rok, dwa, trzy? Jeszcze poczekam, ale za rok znowu to Panu przypomnę. List ten na pewno tak jak poprzedni dotrze do Pana świadomości, już ja się postaram. Wysłałem go również mailem i bezpośrednio do Pańskiej kancelarii. Wierzę też w moc sprawczą mediów i Internetu – dlatego jest on otwarty. Odpowiedź publiczna na powyższe problemy należy się wszystkim Polakom. Życie jest tylko jedno. Może w końcu się Pan opamięta i zejdzie na ziemię. Przypominam Panu, że co trzecie małżeństwo w Polsce się rozwodzi, a emigracyjne rodziny rozpadają się jeszcze częściej. Jak Pan myśli – z jakiego powodu? Nie jestem wcale szczęśliwy na banicji, jak wydawałoby się na początku. Mam dopiero osiemnaście lat pracy zarejestrowane, gdzie mam wypracować sobie dobrą emeryturę w Polsce? Alternatywą dla zagranicy są obozy pracy w Polsce. Trzęsę się za granicą o cierpliwość żony, odganiam katastroficzne myśli o wypadkach dzieci. Pozbawił mnie Pan możliwości wychowywania ich i rozkoszowania się ich dojrzewaniem. Płaczę, że nie mogę tak jak ja ze swoim ojcem w dzieciństwie chodzić z nimi po lesie i strugać łódki z kory czy robić gwizdki z leszczyny. Nie mam okazji puszczać z nimi latawców, ani grać w piłkę na co dzień. Nie mogę budować tamy w strumyku i nosić ich na barana. Nie mam komu czytać bajek i opowiadać o swoim dzieciństwie, dzielić się własnymi doświadczeniami. `Dziękuję’ Panu, że mam z głowy spacery i wycieczki rodzinne. `Dziękuję’ Panu za przymusową separację. `Dziękuję’ Panu za to, że nie mogę grać z synem w szachy i chodzić z córką na muzykę. `Dziękuję’ Panu, że rolę ojca moich dzieci pełni dziadek i jego wzorce pewnie przechwycą. Dzięki Panu muszę zamrozić swoją miłość do żony. Dzięki Panu muszę wyzbyć się uczuć do dzieci, bo inaczej pękł bym z rozpaczy. Panie Premierze, nie wybaczę Panu takiego cudu społeczno-gospodarczego. Wykastrował mnie Pan z miłości do dzieci choć nie jestem pedofilem!
Nazwisko moje nie ma znaczenia, ale będąc socjologiem wiem, że mogę podpisać się jako – Statystyczny Polak
~Grzegorz Niedźwiecki , 07.11.2008 08:05
8 listopada o godz. 15:12
Magrud,
Dziekuje za rzeczowa odpowiedz.
Opadaja mi rece, kiedy czytam jakies wizje Jean Paula, bo Orwella czytalam jako bibule w liceum, ale katastroficznego pastiszu skrzyzowanego z Ikonowiczem nigdy nie spotkalam. Jean Paul nigdy mnie nie lubil, wiec zdziwiona nie jestem;) Wrocmy do realu… Choc nie ukrywam, ze wizja mnie samej jako poor little rich girl na stacji PKP jako kary dla krwiozerczoliberalnego rekinoszczura serdecznie mnie ubawila w listopadowy poranek.
Ad rem. Magrud, zawsze bylam i jestem za redystrybucja srodkow, za zrownowazonym rozwojem, za nadzorem panstwa w dziedzinach, ktore moga byc polem do naduzyc, za pomoca i za dawaniem narzedzi tym, dla ktorych dostosowanie sie jest trudniejsze. Ale nie w postaci kuponow. Jestem przeciwna wyeliminowaniu ludzi i tworzeniu nowych gett. Jestem przede wszystkim za rownymi szansami zarowno w dostepie do edukacji, jak i do przywilejow i uprawnien pracowniczych. Jak to sie dzieje, ze zarabiajac wiecej placisz wieksze podatki (prosze nie pisac mi o kontraktach menadzerskich czy jednoosbowej dzialalnosci w ramach CIT) i mozesz liczyc na wyzsza emeryture a placac skladki niskie, ale bedac w scisle okreslonej grupie zawodowej masz dostep do wczesniejszych przywilejow, choc ze strony pracownika czy pracodawcy nie ma na to DODATKOWYCH nakladow. Gdyby system emerytalny mial rzeczywiscie funkcjonowac tak jak obiecywano jako MINIMIUM i mial byc w istocie w pelni kapitalowy, to skladki emerytalnej powinny byc 2,5 raza wyzsze, no chyba, ze zapewnilibysmy gwarantowana stope zwrotu na poziomie min. 12% rocznie przy max 2% inflacji (nierealne) i bez prowizji za obsluge. Problem w tym, ze system emerytalny nie jest jedynie kapitalowy. Jest i bedzie grupa, ktora zawsze bedzie z systemu brala wiecej niz don wplacila, gdyz nikt nie rozwiazal (w istocie slusznej i etycznej) Bismacrkowskiej solidarnosci pokolen. I jezeli zgadzam sie z utrzymywaniem moich rodzicow czy dziadkow, to nie pojmuje z jakich niby powodow mialabym dzisiaj gwarantowac 20latkowi (wg. OPZZ osoby zaczynajace prace przed sic! 2009), ze przejdzie sobie na emeryture w wieku 50 czy 55 lat, bo MOZE nie bedzie sie w stanie przekwalifikowac. Nie oczekuje od 54letniej dzis nauczycielki z Grudziadza, ze zostanie elektrotechnikiem w Phillipsie pod Wroclawiem. Ale ludzie, ktorzy beda mieli 50 lat 2030 roku powinni sie przyzwyczaic do dynamicznych czasow i wymogu elastycznosci zawodowej. Czy w PRL wszyscy pisali sobie CV albo zbierali referencje, konczyli kursy i drugie studia wieczorowe? NIe! Bo inne bylo otoczenie i warunki. I prosze, zeby nikt nie robil ze mnie potwora wyzyskujacego staruszki i niepelnosprawnych. Porozmawiajmy o RACHUNKU EKONOMICZNYM. Prosze Panstwa, skonczyly sie czasy kiedy wystarczylo dodrukowac pieniadze a nie chcielibysmy podzielic losu Wegier, ktore dawaly nawet 14sta pensje, bo budzet nie jest z gumy. Czy kiedykolwiek twierdzilam, ze nie popelniono bledow w polityce spoleczno-ekonomicznej? Bzdura: wrecz przeciwnie! Ale myslmy o przyszlosci tego kraju jako wspolnym dobru. Pisze to bez patosu. Czy obecnemu gabinetowi uda sie rozwiazac narosle przez lata problemy? Watpie. Niestety. Ale zamiast ulegac agitacji naprawde przeczytajmy co ma do powiedzenia naprawde malo politykujacy min. Rostkowski czy prof. Edmund Phelps.
Goraco pozdrawiam raz jeszcze polecjac lekture:
http://kadry.infor.pl/emerytury/uprawnienia/89087/Zwiazki-i-rzad-beda-spierac-sie-w-Sejmie-o-emerytury-pomostowe.html
8 listopada o godz. 15:19
Teresa Stachurska 12.23
List Grzegorza Niedzwieckiego to w klasyfikacji tisznerowskiej „cysto prawda”, czyli prawda pierwszej kategorii. Ale podobno „otake Polske żeśmy walczyli ?” . W swoim expose Donald Tusk opowiedział ciemnemu ludowi bajkę, że kiedyś, jako młodzieniec doszedł do wniosku że „Tak dalej być nie może”. Warto mu te słowa przypomnieć, kiedy resztki neoliberalizmu rzeczywistość wypłucze mu z mózgownicy i zostanie PUSTKA……..
8 listopada o godz. 15:56
Młodej gwardii lewicy brak doświadczenia. Wielu zastanawia się, że może Żubry (Cimoszewicz, Rosati, Borowski) wyprostują trochę młodziaka. Borowskiego młodziak nie cierpi, a i pozostałe Żubry nie będą zajmować się jego doedukowaniem. Te Żubry są za inteligentne by nie widzieć poziomu intelektualnego potencjalnego „ucznia”. Doskonale widzą, że z tej mąki pysznego chlebka nie będzie, a kto chciałby pobrudzić sobie łapki produkcją zakalca?
Te Żubry jedyne co mogą zrobić teraz to starania w starcie do Parlamentu Europejskiego. To ze wszech miar najlepsze wyjście w obecnej sytuacji. Na miejscu Olejniczaka też bym tak zrobiła.
Z wielu powodów to najlepsze wyjście:
– Napieralski nie da im wyrosnąć, bo sam wszelkimi metodami będzie ich podkopywał, by go nie wykopali z siodła,
– Wystawienie takich wartościowych osób na listy może tylko zagwarantować jako taki wynik reprezentacji lewicy w Unii,
– Jeśli lewica wypadnie kiepsko w tych wyborach do PE, to da sygnał społeczeństwu, że lewica zamiera i w następnych wyborach w kraju zejdzie poniżej progu.
– Dla Żubrów to najlepsze wyjście, młode wilczki może obrosną trochę w dojrzałe futerka w tym czasie.
– Dla nas wszystkich lepiej by tam w Brukseli reprezentowali nas ludzie na poziomie, którzy nie będą Europejczykom robić wykładów o Smoku Wawelskim.
8 listopada o godz. 16:28
> Teresa Stachurska
Dziękuję za twórczy napływ materiałów.
Mam kłopot ze zrozumieniem Twojego przesłania.
Cytujesz ckliwy list sfrustrowanego, neurotycznego „48 letniego socjologa” z żalami o swoje życie rodzinne, prywatne i zawodowe do premiera.
Nie jestem pewien czy traktujesz ten materiał poważnie?
Każdy ma jakieś problemy ale nie każdy adresuje je do premiera.
8 listopada o godz. 17:14
Ja dziękuję za tekst Gospodyni – wg mnie jest bardzo interesujący.
Ja jestem zainteresowany w tym żeby wszystkie partie były we względnie dobrej kondycji – bo to zapewnia stabilność. Tymczasem wydaje się, że nastąpiła degeneracja życia politycznego w całym spektrum – nie tylko prezydent użera się z premierem (co tak naprawdę dowodzi słabości ich otoczenia i ‚bazy’) – ale też to samo mamy na lewicy. Panowie mają tam mniejsze możliwości ale zachowują się bardzo podobnie.
Chciałbym podkreślić – w sporze Prezydent – Premier i w sporze Olejniczak – Napieralski (jakkolwiek to są pewne umowne etykietki) według mnie ‚racja’ nie jest rozłożona po równo. Więcej racji ma premier i więcej racji ma Olejniczak (który był ministrem i to jest jednak ważne doświadczenie).
Tylko że nie o rację tu chodzi, ale o polityczny mechanizm rozwiązywania (czy prowadzenia) sporów. U nas ten mechanizm polityczny jest tego rodzaju, że gorszy spór wypiera lepszy – czyli na wierzch wychodzą sprawy ambicjonalne, obrażanie się itd., jakieś puste gesty.
Ja się zastanawiam co się stało z całym mechanizmem życia politycznego że sprawy się tak potoczyły. Bo trudno o wszystko obwinić PiS – choć moim zdaniem jego wkład jest największy. PiS wyciągnął Samoobronę z marginesu do mainstreamu, PiS przeprowadził rewolucję antyelitarną – w najgorszym tego słowa znaczeniu – bo została wykonana jako walka z wartościami.
Ale to nie PiS stworzył te prądy w społeczeństwie, PiS je tylko wykorzystał (bardzo umiejętnie). Do pewnego stopnia co prawda podniesienie populistycznych haseł do poziomu rządowo-parlamentarnego mogło wzmocnić taki nurt w społeczeństwie, ale on i bez tego by istniał.
Dlatego powyższy tekst Gospodyni jest dla mnie bardzo istotny – bo czy tą drogą postąpi ewolucja całego systemu politycznego? Czy to jest przejściowy kryzys z którego coś innego się w końcu wyłoni? Czy jesteśmy skazani na kilku Jarosławów Kaczyńskich mających te same metody tylko nieco inny przekaz, czy chodzi o odwrócenie takiego podejścia do polityki.
Bo wodzostwo w partiach i sprowadzenie sporów programowych do osobistych to tylko część problemu. Istotne kwestie programowe są sprowadzane do bardzo skrajnych, wyrazistych i przeraźliwie prymitywnych symboli. Za to zatraciło się poszanowanie dla pluralizmu i praw jednostki oraz praw mniejszości. Z kolei jeśli chodzi o program gospodarczy, to aż szkoda słów, reformy przedstawiane jako super-odważne to zaledwie kropla w morzu.
Ale dla mnie zasadnicze pytanie jest takie: jak przez ostatnie 20 lat rozwijał się mechanizm polityczny w naszym kraju, w którym miejscu jesteśmy i co widać dalej. Bo dyskutujemy tu nad przemianami na lewicy. Dla mnie bardzo cenna teza tekstu Gospodyni (tak jak to sobie na własny użytek zrozumiałem) że warto się najpierw zastanowić nad przemianami w funkcjonowaniu partii politycznych w ogóle – i całego mechanizmu politycznego.
Idiotyczne utarczki prestiżowe co prawda dostarczają materiału do gazet ale ich powierzchowna analiza do niczego nie prowadzi.
Czy np. Polityka na 20-lecie polskiego odrodzonego parlamentaryzmu nie pomyślałaby nad jakąś konferencją i wydaniem zbioru esejów na ten temat? Albo nad cyklem artykułów?
Bo tu trzeba byłoby zbadać sprzężenie pomiędzy kształtem sceny politycznej i oczekiwaniami oraz wizją polityki w społeczeństwie. Do opisu ewolucji sceny politycznej Polityka ma ludzi ‚od ręki’, natomiast warto byłoby to rozpatrywać łącznie z analizami socjologicznymi, które by pokazywały jak ewoluował system pojęciowy Polaków, ich oczekiwania co do polityków itd. Pewnie przydałoby się też osadzenie w kontekście nurtów ogólnoeuropejskich, ale tu bym nie przesadzał. WG mnie kluczowe jest równoległe zestawienie ewolucji obywateli i ewolucji mechanizmu politycznego.
Bo ja czuję, że zachodzą istotne i wyraźne zmiany o charakterze dość całościowym, ale umykają one uwadze bieżących komentatorów spierających się o różne odmiany pietruszki. Podobne spory prowadzą też politycy – więc nie ma co się dziwić, że komentatorzy to relacjonują – ale ja chciałbym mieć jakiś szerszy ogląd.
Nie wiem o czym rozmawiano na konferencji w Krakowie, ale nie było dla mnie jasne czy to jest konferencja motyli czy entomologów mówiąc w skrócie. To o co mi chodzi nie miałoby prowadzić do żadnych celów politycznych – byłaby to relacja entomologów, która miałaby pomóc aktywnym obywatelom w rozeznaniu na czym stoimy i w którą stronę zmierza ewolucja naszego systemu politycznego i realizowanych przez niego wartości.
Przepraszam że się rozwlekle ponad miarę rozpisałem i serdecznie wszystkich pozdrawiam 🙂
8 listopada o godz. 19:35
Offtopicznie, ale nie do końca: właśnie dowiedziałem się, że zmarł Mieczysław F. Rakowski. Jestem od niego o dwa pokolenia młodszy i może nie wszystko w jego biografii mi się podobało, ale szkoda, że lewica w Polsce nie ma, i od dawna już nie miała, jego klasy. Miałbym na kogo głosować…
8 listopada o godz. 20:33
magrud pisze:
„Oczywiście , że może. Tylko że człowiek, który w wieku 60 lat zaczyna wszystko od początku szczęśliwym być nie może. Tylko, że człowiek , który w szczególnie trudnych warunkach przez wiele lat wypracowywał sobie szacunek, pewność siebie i pozycję zawodową, a co za tym idzie społeczną, nagle zostanie zdegradowany!…” dziękuję Ci za te słowa. Sam jestem w podobnym wieku i sytuacji. Kocham to co robiłem przez 43 lata mojego życia. Zrobiłem wiele dla „publico bono”, o swojej rodzinie nie zapominając. Jestem już zmęczony. Nic innego nie potrafię robić, a odebrano mi przeszłość i sens istnienia. We własnym kraju, wśród swoich rodaków czuję się źle. Mam poglądy lewicowe, praktycznie bez lewicy. Nie wierzę już, że w ogarniętym prawicową paranoją kraju, doczekam prawdziwej lewicy. Magrud czytam Cie zawsze,. Twoje poglądy podzielam. POZDRAWIAM.
8 listopada o godz. 22:33
W ubiegły weekend oglądałem w TVN24 film dokumentalny przygotowany przez jedną z amerykańskich telewizji o kandydatach na prezydenta USA. Dziś w tej samej stacji komentarze (m.in. Kamil Durczok) nt wyborów.
Film superciekawy. Na mnie ogromne wrażenie zrobił fakt, że film był zrobiony przez dziennikarzy, a obu kandydatów przedstawiał w pozytywnym świetle. Podkreślano ich pracowitość, uczciwość, niezależność. Z uznaniem wypowiadano się o ich kompetencjach, dokonaniach życiowych, poświęceniu. I tu pytanie: czy faktycznie obaj kandydaci mieli wyłącznie pozytywne cechy, czy może ten film jednak najwięcej mówił o dziennikarzach, którzy go zrobili i o amerykańskim dziennikarstwie.
Dzisiejsza dyskusja natomiast obracała się wokół dwóch tematów: że w Ameryce politycy tacy fantastyczni, z taką klasą, a w Polsce politycy to nic tylko chamy, agresywni, pyskaci, małostkowi itd.
I znów pytanie: czy ta audycja dawała rzetelny obraz polskich polityków, czy może więcej mówiła o dziennikarzach, którzy ją prowadzili?
Polskie dziennikarstwo od lat wlewa nam do uszu, że politycy w Polsce to najgorsze plugastwo. Pokazywani są tylko ci politycy, którzy innych opluwają. Wszystkie informacje o polskiej polityce są wyłącznie złe. Nie pamiętam ani jednej audycji, która pokazywała by jakiegokolwiek polityka, niezależnie od partii, w dobrym świetle.(no, może poza jednym znanym artykułem osławionego Karnowskiego z Dziennika, który o J. Kaczyńskim pisał w „charakterystycznej pozycji stojącej”). Nie przypominam sobie ani jednego artykułu czy audycji, która by mówiła że praca któregoś z polityków przyniosła krajowi pożytek. Nawet ci dziennikarze, którzy są jednoznacznie powiązani z jedną partią unikają pisania dobrze o „swoich”, skupiając się jedynie na poniżaniu przeciwników.
Czy to faktycznie prawda, że w Polsce nie ma ani jednego polityka, który byłby kompetentny, uczciwy i pracowity? Jeśli tak, to skąd się wzięło tyle sukcesów Polski w ciągu ostatnich 18 lat: wejście do NATO i UE, rozwój gospodarczy, rozwój infrastruktury itd? A może po prostu polskie dziennikarstwo jest częścią tzw. polskiego piekła?
Pani Janino, czytam Pani bloga i staram się słuchać Pani audycji, bo jest Pani chyba jedyną dziennikarką, którą stać na to by powiedzieć o jakimś projekcie ustawy, że jest „całkiem sensowny” a niektórym politykom daje Pani nawet doroczne nagrody typu „poseł roku”. Całej reszty Pani kolegów publicystów, nawet tych uznanych, niestety nie warto nawet słuchać, bo z góry wiadomo, że będą mówić o „kolejnym przykładzie ignorancji naszych polityków”, „nie waham się nazwać absolutnym skandalem,” o „żenujących spektaklach,” o „kompromitacji polskiej sceny politycznej,” o „kolejnym dowodzie upadku krajowej polityki” itd.
Wyobrażam sobie film o Obamie i McCainie – gdyby byli Polakami – zrobiony przez polskich dziennikarzy. Ależ by to był ściek oskarżeń, kpin i plugastw.
8 listopada o godz. 23:38
Wiecznie odpoczywanie racz Mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj Mu świeci na wieki wieków. Amen. Nie wiem czy śp. Mieczysław Rakowski był wyznawcą jakiejkolwiek religi, oddając Mu szacunek czynię to zgodnie z moją tradycją i religią.
9 listopada o godz. 10:52
Wyrazy współczucia wszystkim dziennikarzom którzy pracowali w polityce
za czasów M. Rakowskiego. Odszedł człowiek wielkiego autorytetu.
Niech spoczywa w pokoju.
9 listopada o godz. 11:25
Internet jest niezastąpiony. Pan Niedźwiecki nie tylko list otwarty napisał, np – http://www.ropoiwzk.com/gorace%20tematy/kazirodztwo%20polityczne.htm .
9 listopada o godz. 13:16
Emilia Plater,
Dziękuję Ci za rzetelność w dyskusji i za tego linka.
Obie widzimy że jest o czy rozmawiać. Mimo , iż co do celów i kierunków jesteśmy na ogół zgodne, to pozostaje zawsze do omówienia, to, co w polityce najważniejsze. Odpowiedż na pytanie J A K! owe cele realizować.
Dlatego, słuchać i spierać powinniśmy się z argumentami, a nie z etykietkami.
Dla mnie błędem wielu formacji politycznych i wspierajacych je dziennikarzy jest absolutyzowanie własnych pomysłów. Tę sztukę PiS i PO doprowadziły do perfekcji. Ale jest to sztuka zdegenerowana i prowadzi nie do deklarowanego celu, tylko do eskalacji bezpłodnych konfliktów.
Odrzucenie i potępienie takiego stylu jest naszym wspólnym obywatelskim zadaniem.
Bo mówiąc Obamą, jest jedna Polska. I nie powinno być w niej domen i prerogatyw, przypisanych jednej czy drugiej grupie zawodowej lub partyjnej. Z tej zawiesiny, którą dziś jest nasze zatomizowane i wewnętrznie skłócone państwo winniśmy stworzyć prawdziwie obywatelski roztwór. To jest nasze najpilniejsze zadanie.
Gorace pozdrowienia, magrud
9 listopada o godz. 13:32
Edukacja i ignorancja – http://www.tygodnikforum.pl/forum/index.jsp?place=Lead03&news_cat_id=249&news_id=6703&layout=1&forum_id=4706&page=text .
9 listopada o godz. 17:46
pielnia1
Przepraszam Cię, że wracam do naszej dyskusji pod poprzednim felietonem naszej Gospodyni, ale polecam lekturę artykułu redaktora Bartosza w ostatnim miesięczniku – przegląd społeczny „Dziś” pod tytułem ” epoka postdemokratyczna”. W nim znajdziesz odpowiedź na istotę sporów toczonych z „Lizakiem”. Jeśli sam „Lizak” nie jest przypadkiem red. Bartoszem, to znaczy, że i on powinien ten tekst przeczytać. Polecam i pozdrawiam – uspokojony lekturą – Lech
9 listopada o godz. 21:24
ponieważ nasze ziemskie, człowiecze egzystencje, intelektualnie stanowią zlepki pamięci /indywidualnej i fragmenty zbiorowej/ z bardziej lub mniej udanymi kreacjami przyszłych wariantów losów poszczególnych spraw, zjawisk, losów itd. , nasze czucie TERAZ a zwłaszcza JUTRA jest zazwyczaj plątaniną nierozstrzygalnych jednoznacznie wartości. Na temat samej tylko lewicowości , można wymieniać się bez końca genialnymi koncepcjami, definicjami , historycznymi wywodami etc, żeby na koniec i tak pozostać w punkcie wyjściaJakiś sens naszym rozważaniom, może nadać dobrze określony nadrzędny kontekst problemów w jakie usiłujemy zgłębić, plan absolutnie nadrzędnych wartości, który byłby twórczym filtrem i weryfikatorem naszych dociekań.
W jednym ze swoich wpisów Magrud wymieniła człowieczeństwo, jako absolutnie nadrzędna dla nas ludzi wartość. Jeśli człowieczeństwo, to krok wyżej w kierunku nadrzędności pojawia się ludzkość. Przy takiej perspektywie, zwłaszcza w kontekście tego co najważniejsze, czyli JUTRA, pojawia się pole manewru, żeby poprzewietrzać wszelkie stereotypy, jakie np. na temat lewicowości, humanitarnych systemów społecznych itd, zakorzeniły się w nas i stanowią autentyczny balast.
Mając najczystsze pobudki, bez takiego nadrzędnego planu odniesień, na którego poziomie powinny być określone także głowne doraźne i perspyktywiczne sensy naszej ludzkiej egzystencji/ jako alternatywa do narastającego poczucia bezsensu naszej krótkiej udręki na naszym ziemskim padole , kiedy nasze dusze uodporniają się na religijne opiumy/- możemy produkować kolejne kokony zawierające piękne ,choć niekoniecznie adekwatne do czasów i sytuacji idee.
Jeśli posiądziemy takie nadzędne instrumentarium, to łatwiej nam będzie uchwycić procesy rozwojowe interesujących nas zjawisk, łącznie z ich początkiem, końcem oraz momentami w których sensownie ulegają transformacjom. Być może wtedy w sposób racjonalny udałoby się nam bezpiecznie , bez ryzykownych prób i błędów pozytywnie , w sposób przyswajalny dla większości, powszechnie zrozumiały i akceptowalny – pozytywnie modyfikować rozwój naszego gatunku, z realnyą dbałością o pojedyńczego człowieka. Bez wypracowania takiego absolutnie nadrzędnego systemu odniesienia dla naszych poszukiwań i dociekań dotyczących naszej ludzkiej egzystencji, nie będziemy w stanie nawet ocenić co jest realne, a co jest zwykłą utopią.Dzięki spojrzeniu przez zewnętrzny filtr, mamy szansę zauważyć bez emocji, które znane nam zdarzenia i procesy, pomimo negatywnych konotacji są jedynymi możliwymi na swój moment , a które są wesołymi wydmuszkami…
Itd. Itp. etc……………….
Wyznając to co powyżej, logiczną konsekwencją, za przeproszeniem oczywiście, uprzejmym milczeniem pominę losy gnuśniejącej ekipy z twierdzy Rozbrat.
Pozdrawiam,Eddie
P.S.
Duszy pana M.F.Rakowskiego, a także Wszystkim duszom już uwolnionym jak i tym, które usamodzielnią się w przyszłości , szczerze- jak dla siebie- życzę żeby po tamtej stronie było niewyobrażalnie wspaniałe Niebo dla wszystkich!!! A diabełki niech się bujają.
9 listopada o godz. 23:38
Emilia Plater 15.12
Podziwiam twój styl polemiki. Oczywiście nie odpowiadasz na żadne pytania, potem skarżysz się że polemista Cię nie lubi, a na koniec popisujesz się erudycją, która polega na czytaniu Orwella w liceum. Nie wiadomo wprawdzie którego, bo on napisał jednak kilka książek, ale przyjmijmy ze chodzi o „Animal farm”. Czy uważasz że Ty należysz do tych równiejszych zwierzątek i żaden „goguś-spawacz” nie bedzie żył z twojej krwawicy ?
Zdaje mi sie, że szkolenie ekonomiczne zaliczyłaś u Korwina- Mikkego, ale jak poczujesz na własnych plecach darwinizm społeczny, to może Ci się coś rozjaśni. Albowiem korporacje nie przyjmują do pracy 55 letnich kobiet. One je zwalniają, żeby przyjąć równie wykształcone i kompetentne 25 latki z „bardzo długimi nogami”. Wiem o tym bardzo dobrze, bo w moim CV mam także okres kiedy pracowałem w zagranicznej korporacji i musiałem wytypować ludzi do zwolnienia.
A na koniec dedykuję ci tekst magrud, którego chyba wcale nie zrozumiałaś, oraz posta magrud z 1.26
Pamiętaj także, że nowy system miał opierać się na trzech filarach. Z czego 2 miały być kapitałowe, a zarazem miały mieć większościowy udział w przyszłej emeryturze.
II filar dołuje, a trzeci od początku był nie realny. Ale nie jest to już winą tych, którzy kiedyś tam potrzebować będą pomostówek.
Pozdrowienia, magrud
PS. Profesor Rostkowski jest ultraneoliberałem i nigdy się swoich poglądów nie wyparł. Nie nalezy od niego oczekiwać, aby w jakimkolwiek stopniu popierał wydatki na cele społeczne, ubezpieczenia, podatki progresywne i inne komunistyczne wynalazki niejakiego Bismarcka.
10 listopada o godz. 11:32
Witam wszystkich.
Gdzies tak 7-8 felietonow temu pisalem, ze problemy, nad ktorymi debatuja politycy, a wraz z nimi media sa naprawde malo znaczace. Ze powinni wszyscy sie skupic na problemie emerytur.
Duze media, a i politycy, rzecz jasna zawiedli. Pojedynki na cepy sa widac bardziej medialne niz na argumenty.
Ale, ku mojej radosci:
Temat od dwoch felietonow jest walkowany w komentarzach.
Dziekuje wszystkim, ktorzy zabrali glos. Zwlaszcza Paniom: magrud, Teresie Stachurskiej i Emilii Plater.
Za wpisow Pan dowiedziec sie mozna wiecej niz z niejednego programu w mediach, nawet jesli jest specjalnie temu problemowi poswiecony.
Brakuje mi troche glosu pielni1.
Pod poprzednim blogiem pisalem tez, ze brak wiedzy czy rozeznania w jakims temacie nie przeszkadza mi w zabieraniu glosu. Uwagi laikow, glupie pytania zawsze uwazalem za cenne. Zmuszaja do myslenia i dawania klarownych odpowiedzi.
Stad tez i ja chcialbym zabrac glos.
Nie uwazam, ze ograniczenie pomostowek do ludzi rozpoczynajacych prace w trudnym zawodzie w XX wieku bylo jakas katastrofa dla ludzi pracy.
Rozumiem, ze 10 lat to juz spory staz i bagaz doswiadczen, ale podpieranie sie przykladem wypalonego 60latka jest nie na miejscu. Czlowiek rozpoczynajacy prace w 2000 roku jest obecnie na rynku pracy ceniony. I ma szanse sie przekwalifikowac. Przyuczenie do zawodu tokarza, slusarza, murarza czy innego pracownika na budowie nie trwa dlugo, a sa to ludzie bardzo potrzebni.
Przykladm sytuacja w powicie koscierskim (woj. pomorskie) – do urzedu pracy zglasza sie drobny oprzedsiebiorca prowadzacy gospodarstwo rodzinne (zatrudnia okolo 4 osob + sam pracuje) ktory ponad rok szuka do swojego warsztatu tokarza. I znalezc nie moze.
Zastanawiam sie tez, czy nie jst tak, ze niektorzy godza sie na szczegolnie ciezkie warunki pracy po to wlasnie, aby wczesniej pojsc na emeryture. Znam ludzi, ktorzy koniecznie chciali isc do wojska, zeby dostac wczesniejsxza emeryture mundurowa. Nie znam jednak nikogo (procz nauczycieli), kto mialby prawo do pomostowki. Nie wiem wiec, czy wszesniejsza emerytura nie jest czynnikiem motywujacym do podjecia cpracy w szczegolnych warunkach. Gdyby jednak byla – zniesienie pomostowek = mniejsza motywacja u pracownikow do podjecia takiej pracy = wieksza motywacja u pracodawcy do poprawy warunkow.
Na zasadzie przez magrud opsianej: Mus jest silniejszy oid Niechcieja.
———————————
Piszecie tu o neoliberalach.
Liberalizm zaklada, w duyzm skrocie mowiac, ze czlowiek odpowiedzialny jest za swoje zycie. Gdzie zaczyna sie neoliberalizm? Co on oznacza? Mowi sie o upadku neoliberalnej mysli na swicie – tymczasem w USA rzadzili neokonserwatysci. Prowadzili polityke neoliberalna? Neokoni = neoliberalowie?
Poydrawiam wszzstkich
10 listopada o godz. 12:45
Przymuszony przez te mafie idę do ZUS i urzędu skarbowego, siedliska tzw. państwowców, czyli parszywych śmieci do jak najszybszego odstrzału.
10 listopada o godz. 12:54
Jak sobie pomyślę o tych państwowych niedorozwojach to aż się mimowolnie mocno miotam z nienawiści.
10 listopada o godz. 13:10
Jean Paul;))
KOMUNISTYCZNE wynalazki Bismarcka? Rozlalam poranna kawe ze smiechu. Polecam chocby wikipedie;))
Do kolejnych atakow ad personam odnosic sie nie zamierzam, bo kogo -poza Toba- one na tym blogu interesuja i pasjonuja? Zazdroszcze ilosci wolnego czasu. Milego dnia Kolego:-)
10 listopada o godz. 17:30
Emilia Plater 13.10
Czytanie ze zrozumieniem to dla Ciebie Terra Incognita. Z poczuciem humoru – jeszcze gorzej. W rozmiarach obrażonego Ego zostawiasz Lecha Kaczyńskiego daleko w tyle. I give up.
PS. Wikipedia to encyklopedia dla inteligentnych inaczej. Ale każdy ma prawo do tej prawdziwej i jedynej krynicy wiedzy. Nieraz rzeczywiście można się uśmiać jak norka.
10 listopada o godz. 22:15
@Magrud
Bardzo mądrze piszesz o pomostówkach, lecz na mnie największe wrażenie zrobiło poparcie Napieralskiego, wobec atakowania jego osoby przez Panią Paradowską i resztę „salonowej lewicy” popierającej bezmyślnie Tuska. To Olejniczak słaby okazał się mydłkiem, który elitce pasował swoją słabością i ustępliwością. Napieralski jest coraz lepszy. Już wyrasta ponad Szmajdzińskiego czy nawet Cimoszewicza. Będą z niego dla lewicy i dla Polski pożytki. Nie sprzeda się jak większość „elyt” za posady liberałom z Peło czy Peesel… Aż sam się sobie dziwię, że taką mam dla niego atencję. Lewica ta prawdziwa, którą Ty uosabiasz ma teraz niepowtarzalną szansę na odzyskanie pozycji. PO i PiS nawet nie zauważą w swojej wojence jak im wyrośnie polski Obama i wykosi First Prize…
Pozdrawiam
szestow
11 listopada o godz. 0:25
Witam po długiej przerwie Panią Redaktor i Blogowiczów.
Nadal czytam Was z Anglii. Przepraszam, że piszę nie na temat, ale poruszyła mnie śmierć Mieczysława Rakowskiego.
9.11.2008 niedziela.
/…/
Zmarł Mieczysław Rakowski. Już sobie wyobrażam kubły pomyj wylewane na niego na różnych czatach.
10.11.2008 poniedziałek.
/…/
Jestem zdziwiony ilością pozytywnych komentarzy po śmierci Rakowskiego. Oczywiście prawdziwi Polacy nie śpią, podkreślając komuszą przeszłość, a nawet (niezgodnie z prawdą) żydowski rodowód zmarłego. Jednak Bronisław Geremek został potraktowany znacznie ostrzej. W przeciwieństwie do profesora, były Premier od lat nie był aktywny politycznie. Redagował niszowy miesięcznik Dziś, finansowany zresztą przez Jerzego Urbana. Słowo pisane w niewielkim nakładzie nikomu nie przeszkadza.
Co by nie powiedzieć, Mieczysława Rakowskiego nie da się najzwyczajniej wykreślić z historii Polski, bądź ulokować na półce szwarccharakterów tuż
obok Dzierżyńskiego i Szczęsnego Potockiego. Niewątpliwie był komunistą. Również niewątpliwie był polskim patriotą. Choć są i tacy ludzie, którzy
twierdzą, że takie połączenie przekonań jest niemożliwe. I być może mają rację, gdyż tradycyjny internacjonalizm w wydaniu choćby Róży Luxemburg zakładał, że proletariusze nie mają ojczyzny. Ale w tą wersję komunizmu nie wierzył już nawet Gomułka.
To, czym Rakowski na trwałe zapisał się w polskiej przeszłości, to na pewno Polityka, jedyne takie pismo w czasach realnego socjalizmu pomiędzy Władywostokiem a Łabą. Bez wątpienia najlepszy, poza Tygodnikiem Powszechnym, dziennikarski zespół w Polsce, bezskutecznie lansował zmiany systemu w kierunku jego uczłowieczenia i ekonomicznej sprawności. Nie obywało się, rzecz jasna, bez wstępniaków z okazji kolejnych rocznic PRLu czy Rewolucji Październikowej. Takie artykuły Naczelny pisał sam nie wymagając przykrych danin od nikogo z redakcji. W dziejach Polityki nie znajdzie się ani jednego, wrednego artykułu o kimkolwiek. To nie przypadek, że jeszcze w dziennikarskich czasach Rakowski był przyjmowany przez wielu zagranicznych polityków najwyższego formatu. Jego mieszkanie obwieszone było zdjęciami z tych spotkań; zresztą snobował się w tych fotografiach. Z niektórymi z tych ludzi połączyła go później przyjaźń, jak choćby z Helmutem Schmidtem.
Nigdy już się nie dowiemy, czy realny socjalizm upadł dlatego, że był z natury niezdolny do naprawy, czy też dlatego, że odrzucając intelektualną
refleksję na swój temat jako schizmę, zmieniał się wyłącznie pod presją zdesperowanego społeczeństwa. Osobiście uważam, że dogmatyzm stanowił esencję systemu. Niekontrolowana demokratycznie władza każdą krytykę traktuje jako nieprawomyślny zamach na siebie. Doświadczał tego sam Rakowski, kiedy dwukrotnie otrzymał, cofniętą później, dymisję ze stanowiska szefa Polityki. Co ciekawe, wkroczywszy na korytarze władzy
niejednokrotnie zachowywał się podobnie. Jego spotkanie w Stoczni Gdańskiej 31 sierpnia 1983 było niestety popisem arogancji. Z drugiej strony umiał zaakceptować konieczność radykalnych reform możliwych wyłącznie w atmosferze społecznego porozumienia, czego dowodem był Okrągły Stół. Warto również pamiętać, że liberalną ustawę o wolności gospodarczej i paszporty do szuflad dał Polakom jego rząd.
Nieporozumieniem jest traktowanie 44 lat PRL, jako ciągu władzy sowieckiej agentury. Polska była państwem niepodległym, choć niesuwerennym. Niezależność naszego kraju z biegiem lat wzrastała. Najpierw, rządzących wskazywała Moskwa. Potem musieli oni tylko uzyskać radziecką akceptację. Koniecznością było pozostawanie w tzw. obozie. Za to wnętrze baraku mogliśmy sobie urządzać coraz bardziej swobodnie. Przez lata racją stanu nie było odzyskanie pełnej wolności, tylko niedopuszczenie do bratniej, wojskowej interwencji. Doświadczenia Węgier i Czechosłowacji były straszne. Takiego rozwiązania bali się nie tylko Kania z Jaruzelskim, lecz również Prymas Wyszyński, Episkopat i znaczna część opozycji. Trudno dzisiaj dyskutować, czy byliśmy realnie zagrożeni inwazją. Jedno jest pewne: ruskie czołgi nad naszą granicą i na eksterytorialnych poligonach w kraju nie były z papieru. Czy ktokolwiek, na pokerową zagrywkę Breżniewa, mógł ze stoickim spokojem odpowiedzieć: sprawdzam? Szkoda, że schowani za ufami karabinów i tarczami ZOMO komuniści zamiast rzetelnych reform zajęli się kontrreformacją. Inna sprawa, że chętnych do współpracy z reżimem
stanu wojennego, poza skompromitowanymi jednostkami, nie było.
Nie zamierzam bronić Mieczysława Rakowskiego. Szczególnie, że np. nigdy nie przyszło mi do głowy wstąpić do PZPR, aby taką drogą naprawiać nienaprawialny system. Chcę jedynie powiedzieć, że nie dostrzegam w jego działalności niskich pobudek. I dlatego szanuję jego przekonania zwłaszcza, że pozostał im wierny również wtedy, gdy spadł z piedestału na pozycję redaktora niewidocznego w kioskach pisma. /…/.
Jest jeszcze jedna, bezdyskusyjnie bezcenna rzecz jaką zmarły Premier pozostawił przyszłym pokoleniom: 10 tomów politycznego dziennika. Przeczytałem całość, w tym niektóre partie wielokrotnie. Widziałem też na własne oczy fragmenty rękopisu /…/. Żadna książka opisująca Polskę lat
1958-90 nie będzie mogła być napisana bez odwołania się do tej publikacji. Cóż, Mieczysław Rakowski był naprawdę pracowitym człowiekiem. Przy okazji wzniósł sobie pomnik, wprawdzie z papieru, lecz znacznie trwalszy niż spiżowe postacie nierzadko niszczone w czasie najbliższej rewolucji.
Pozostanie w życzliwej pamięci mojej i wielu Polaków. Uczciwość, to jednak najprostszy sposób na życie.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie,
Śpioch.
11 listopada o godz. 1:12
A może zostawic tych gentlemanów ślepemu losowi?
11 listopada o godz. 8:01
Jean Paul,
kim jestes, ze podpisujesz sie magrud?
11 listopada o godz. 9:31
Mowa o Napieralskim.
Nie bardzo wiem, za co nalezaloby Napieralskiego popierac. Nie wiem skad nadzieje w Napieralskim pokladane.
Magrud pisze, ze nalezaloby kopiowac socjalizm skandynawski. Od lat model skandynawski jest uwazany za szesiwa realizacje tzw. trzeciej drogi. Kopiowanie go mogloby miec wiec sens.
Jednakze nie widze u Napieralskiego jakiegos zapalu do promowania rozwiazan spoleczno-gospodarczych ze Szwecji czy Danii. Napieralski chce byc poolskim Zapatero. Chce, jak twierdzi, poprowadic lewice do zwyciestwa, niczym lider hiszpanskich socjalistow. Nie widze u niego troski o Polske, o klase robotnicza, pomyslu na poprawe warunkow pracy itp. Jest walka wewnatrzpartyjna.
Napieralski nie sprzeda sie „elytom” za stanowsika – pisze szestow.
Jak narazie sprzedal sie. Tylko tym drugim elytom z PiS – za stanowsika w TVP.
W ciagu ostatnich kilkunastu miesiecy tylko raz slyszalem ze strony politykow lewicy troske o zmiane warunkow pracy. Ktoras z kobiet – bodaj katarzyna Piekarska opowiadala sie za tym, zeby stowrzyc takie warunki, aby kobiecie po urodzeniu dziecka latwiej bylo wrocic do pracy. Np. wspomagac firmy tworzace przyzakladowe zlobki czy przedszkola.
———————–
Nie wiem, czy to blad strony, czy tylko mojego komputera – wiekszosc tekstow jest poucinana. Urwana w polowie zdania.
Czy Panstwo tez tak macie?
11 listopada o godz. 9:43
Śpioch. To bardzo mądrze co napisałeś. Było łatwiej, bo wiele rzeczy jest już znane i z grubsza wyjaśniowne. Ale w latach sześćdziesiątych lub siedemdziesiątych dla mnie i mojego pokolenia nie wszystko było jasne. Wtedy Rakowski był postacią bardzo ważną i taką powienien pozostać. Pozdrawiam
11 listopada o godz. 16:00
Ewa -Joanna 8.01
Ja cytuję posty „magrud”, po to by Emilka wreszcie coś zrozumiała. Ale to praca Syzyfa. Już się poddałem.
11 listopada o godz. 17:03
http://www.polityka.pl/julka-i-my/Lead33,933,270633,18/ . Proszę o rozważenie:
– możliwości pomocy finansowej dla Pani Alicji Tysiąc na konto:
Alicja Tysiąc
Bank Handlowy SA
ul. Senatorska 16
00 – 923 Warszawa
PL 26 1030 0019 0109 8518 0136 2604
– możliwości przesłania tego listu do swoich znajomych. Nie naprawimy Pani Alicji wzroku, ale pomoc w opłaceniu bieżących rachunków jest możliwa.
Pani Alicja i jej dzieci potrzebują pomocy !
11 listopada o godz. 17:39
Dzisiaj sobie świętowali rocznicę czegoś. W sumie po 90 latach powstał twór szantażu kościelnego i terroru politycznego IPN.
11 listopada o godz. 18:09
Jean Paul:-)
Zamiast ziac ta swoja jadowita pogarda starajac sie nieudolnie deprecjonjonowac innych a dowartosciowujac samego siebie, prosze napisz cos NA TEMAT. Masz wszak bardzo wysokie mniemanie o wlasnych walorach poznawczych. Daj temu wyraz. Na razie dowiedzialam sie od Ciebie jedynie, ze Aleksandra Wiktorow to nacpana rozchichota idiota, prof. Gora ma sie pochlastac a moja skromna osoba jest co najmniej ulomna intelektualnie.
Na 20 linijek impertynenckich pomyj, poprosze o JEDNA JEDYNA merytoryczna. Naprawde nie musisz sie ze mna zgadzac w zadnej sprawie, nawet gdybym cytowala Twoje wlasne slowa:)) Prosze napisz cos na temat. Temu ma sluzyc ten blog a nie Twojej terapii. Miales toksycznego ojca czy szturchali Cie koledzy w szkole? Wybacz szczerosc, ale jestem zmeczona szukaniem usprawiedliwien dla Twojej arogancji. Rozumiem i ubolewam, ale o tym porozmawiajmy na innym forum.
Pozostalych przepraszam za zabrany czas i miejsce, ale przydalby sie moderator…
11 listopada o godz. 19:42
Przy okazji Narodowego Święta warto poświęcić chwilkę na odpowiedz na pytanie o pole i miejsce dzisiejszej bitwy o Polskę. Bitwy o silną Polskę w jednoczącej się Europie, coraz zamożniejszy i lepiej wykształcony naród. Nie wiem co Państwu, ale mnie wychodzi, jeden najważniejszy priorytet, nie dopuszczenie do spadku wzrostu gospodarczego. A ponieważ wolny rynek i jego mechanizmy nie zapewnią (a wprost przeciwnie) zachamowania wzrostu, zadanie to musi podjąć społeczenstwo wspólnie, domagając się stosownych działań od swoich przedstawicieli.To środki narodowe tak obecne jak przyszłe muszą być skierowane na gospodarkę plus usunięcie max wszystkich kłód prawno-organizacyjnych. Nie wolno dopuścić do upadku tysięcy firm i firemek budowlanych co pociągnie i ogromny wzrost bezrobocia. Sytuacja z pozoru nie wygląda najgorzej; są środki unijne, jest Euro 2012, nie ma autostrad, nowych domów komunalnych i socjalnych( a przecież każda rodzina jest wstanie w ciągu 20 lat małe mieszkanko komunalne spłacić), sieci przesyłowe są w rozsypce, a te inwestycje w pózniej się opłacą. Wszystko więc zależy od takiego zasterowania gospodarką, by mechanizmy rynkowe wykorzystać dla dobra wspólnego ,a wolnego rynku nie traktować jako celu samego w sobie.Zwłaszcza, że gospodarka rozwoju zminimalizuje koszty przystąpienia do strefy Euro.I tak ,chińskie firmy, jak wszystkie inne mogą budować u Nas metro ,tylko trzeba się postarać o jakiś exsport do Państwa Środka,a to bez zaangażowania Rządu nie będzie możliwe.Jak pada rynek mieszkaniowy to trzeba wejść z programem budowy mieszkań komunalnych(może poprawić ustawę o TBS-ach) i socjalnych.Wykorzystywać każdą inicjatywę i nie wyrzucać do kosza już zainwestowanych środków tylko aktywnie jako Państwo, Samorząd włączyć się gwarancjami, zamówieniami w celu zapobiegania upadłościom.Takie działania oczywiście muszą kosztować ograniczeniem wydatków bieżących ale i w tej sferze trzeba wypośrodkować pomiędzy obcinaniem wydatków a utrzymaniem popytu wewnętrznego, niezbędnego do utrzymania całego sektora usług.W dniu Święta Niepodległości należy życzyć nam wszystkim i naszym Przywódcom mądrości, odważnych koncepcji gospodarczych, wiary nie w rynek a w naród.Pozdrowienia
11 listopada o godz. 20:28
Szkoda mi Ciebie, przeciek. Zawsze jest jakoś tak, że ludzie tacy jak Ty najpierw lżą, urągają Najjaśniejszej. Witają z kwiatami obcych, a potem są bardzo zdziwieni, że obcy, albo palą nimi w piecach, albo wiozą na daleką wycieczkę w jedną stronę w raczej chłodne rejony.
Jestem Polakiem, wzruszam się słuchając Mazurka, widząc biało-czerwoną flagę. O ten „twór” jak nazywasz moja Ojczyznę, walczyli moi przodkowie tu, na tej ziemi. Znam miejsca w Warszawie, nie z książek, a z opowiadań rodzinnych gdzie działa się historia w której uczestniczyli moi najbliżsi. Ku chwale Najjaśniejszej. Ja tak pojmuję słowo Polska. Dlatego dziś świętowałem nasze Święto Niepodległości.
Mogę Ci tylko współczuć, nigdy tego nie pojmiesz, co to znaczy, czuć się Polakiem.Mam małą prośbę, nie pisz po polsku takich rzeczy jak powyżej. Są z na pewno publikatory, które puszczają podobne takie bzdury, ale inna czcionka, inny kierunek pisma…..
11 listopada o godz. 20:34
Żydzi mieli Mojżesza, my Jaruzelskiego i Rakowskiego, Rosjanie Gorbaczowa……..
Nikt nie odmówi im wielkości- gdy historię będą pisać nie politycy a historycy.
Przeprowadzenie narodów w inną rzeczywistość polityczną i gospodarczą- swoistą Ziemię obiecaną, wymaga wielkiego formatu człowieka.
Obecnie gigantów na naszej scenie politycznej nie widać zbyt wielu…….
Rakowski za samą „Politykę” pomijając Jego inną działalność, przejdzie do historii, tak jak pozostanie w naszej pamięci jako wielki dziennikarz……..
11 listopada o godz. 20:49
Mam pytanie:
Wielkie kryzysy tworzą wielkich ludzi, mających szansę zapisać się w HISTORII…….
11 września dał szansę Bushowi- wykazał się indolencją.
Czy Obama sprosta wyzwaniu? spełni pokładane w nim nadzieje?
Sarkozy chyba zawodzi, Zapatero, Lula, nie zostaną zapomniani w swoich krajach, Chawez? wielka niewiadoma, o naszych politykach w tym kontekście szkoda wspominać………
Jestem ciekaw skojarzeń Gospodyni i Państwa, jeżeli ktoś podtrzyma temat.
Żyjemy w ciekawych czasach…………
11 listopada o godz. 22:28
Ciekawy blad ortograficzny popelnila manna.
Napisala, ze wolny rynek nie „zachamuje” wzrostu.
Otoz zachamuje. Chamstwo sie bardzo dobrze na wolnym rynku sprzedaje. To i wzrost gosodarczy mamy zachamiony (tudziez zachamowany).
Manno – nie to, zebym sie czepial. Sam niezliczona ilosc literowek i bledow stylistycznych chocby na tym blogu popelnilem. O zabawe slowem jedynie chodzilo
11 listopada o godz. 23:14
Polecam, do tańca i różańca – http://www.blog-bobika.eu/?p=87 .
11 listopada o godz. 23:18
Wiesiek59! Wielkie kryzysy pokazują małość ludzi, którzy nie zauważyli zagrożeń kryzysem, a więc nie mogli mu też przeciwdziałać. A ,że życie nie znosi próżni i zawsze jest jakieś wyjście, to znajdują się Ci Wielcy. Tacy na miarę oczekiwań zmian. Jak to w myśli chińskiej, obyś żył w ciekawych czasach, nie oznaczało niczego dobrego, zawsze było niewiadomą.A tak wracając na nasze podwórko jeśli przyjdzie wielki kryzys (któremu możemy zaradzić) to znajdzie się Wielki Przywódca.Dzisiaj jest trochę dobrze, trochę śmieszno i głupio, ale wciąż bezpiecznie i po staremu. A tych nie Wielkich przywódców mamy wystarczającą ilość, strach pomyśleć co by było, gdyby było ich jeszcze paru! Pozdrawiam
12 listopada o godz. 0:07
Ja się przyznaję że za słabo znam historię M F Rakowskiego żeby wskazać za co szczególnie należy mu się szacunek i pamięć. Mam duży sentyment do Polityki – a to kawał jej historii. Co prawda tytuł jest trochę przywłaszczony, ale niech tam…. Ale ustawę o działalności gospodarczej należy mu pamiętać (że wiedział kogo dobrze jest posłuchać).
Ja z nałogu i przyzwyczajenia słuchałem sobie niedzielnej radiowej audycji Moniki Olejnik – tam bardzo znaczący był kontrast między Michałem Kamińskim, który z zaangażowaniem i znajomością rzeczy mówił o MF Rakowskim, a Joachimem Brudzińskim, który powtarzał puste frazesy. W moich oczach zrehabilitował się tylko tym, że na koniec programu wyraził życzenie, aby PiS rozwijał się jako partia i osiągnął ten stopień dojrzałości, że zmiana przywódcy odbywa się naturalnie i nie niszczy ciągłości partii. Został co prawda przez wszystkich wyśmiany, żeby się zastanowił co mówi….
A jeśli chodzi o Święto Niepodległości, to (może to moje subiektywne wrażenie) ale jest ono obchodzone troszkę bezmyślnie. W TV zobaczyłem jak Michał Wiśniewski z rozmachem klepie po ramieniu Jarosława Kaczyńskiego i jak Józef Piłsudski rozdaje autografy.
Ja proponuję aby odgórnie ustawowo ograniczyć liczbę świąt jako dni wolnych od pracy – i jak ktoś chce powołać nowe, to musi wskazać inne do skasowania. A jeśli już musimy coś obchodzić, to obchodźmy rocznicę zamordowania Gabriela Narutowicza.
12 listopada o godz. 0:29
Emilia Plater 18.09
Napisałem już dwukrotnie NA TEMAT Twojej niemożliwości czytania ze zrozumieniem, a Tobie ciągle mało ? Mam to napisać po raz trzeci ? Przecież napisałem także że się poddaję, ze straszliwego strachu, że naślesz na mnie moderatora, albo CBA z ABW ! Musisz mieć niesłychane wpływy i potężne zaplecze ( intelektualne oczywiście !) : – ))) !
12 listopada o godz. 1:45
Emilia Plater 18:09
Droga Emilio, nie daj się wciągnąć w styl Jeana Paula bo ugrzęźniesz.
Jego narrację doskonale obrazuje choćby czysto komunistyczna propaganda w stylu definicji podatków zmieniającej się w zależności od potrzeby.
Jeśli mówimy o wspieraniu przedsiębiorczości to podatki w encyklopedii Jana Paula to:
– ukradzione przymierającym głodem górnikom zaskórniaki rozdane hojną ręką grubym burżujom na „wspieranie przedsiębiorczości” w postaci „tzw. szkoleń” (które to szkolenia są jedynie darmowym szkoleniem kadr dla bogatych pracodawców – to by wyjaśniało dlaczego każdą ideą społeczeństwa komunistycznego jest masa ciemnych idiotów, a najlepiej chłopów i ploretariatu fabrycznego)
A kiedy mówimy o tzw „emeryturach pomostowych” to podatki, które mają ten iście genialny wynalazek finansować to:
– unikanie opodatkowania przez obrzydliwych kapitalistów, „aby nie płacić ani grosza na dożywianie polskich dzieci, których 30 procent nie dojada ?”
12 listopada o godz. 2:15
Do Magrud i Emilii,
Bardzo wam dziękuję za ciekawą dyskusję o różnych elementach polityki społecznej. Jest prowadzona rzeczowo i uprzejmie, co bardzo rzadko się zdarza.
Jeśli pozwolicie mi dodać parę słów do tej dyskusji to dodam tylko,
choć to komunał, ale w dzisiejszych czasach coraz popularniejszego magizmu w każdej dziedzinie życia, często zapominany:
„Z pustego i Salomon nie naleje”
Wiem, że mówienie czegokolwiek na tym blogu, co nie wiąże się z podwyższeniem podatków to zamordystyczny neohiperlumpenliberalizm,
ale ktoś musi to mówić:
Nasze społeczeństwa się starzeją dlatego, że żyjemy dłużej i zdrowiej, a rozmnażamy się wolniej. Tego trendu, miejmy nadzieję nic nie odwróci. Jeśli zostanie odwrócony to albo przez skrócenie średniej długości życia, albo duży przyrost ludności, a oba czynniki byłyby katastrofą, albo dla nas albo naszego środowiska naturalnego.
Ponieważ tak się dzieje, jest coraz więcej osób nie pracujących i coraz mniej osób pracujących, a potrzeby społeczne wzrastają naturalnie wraz z rozwojem cywilizacji (stąd też rosną ich koszty).
Jeśli społeczeństwo nie będzie się dostosowywało do tych naturalnych procesów czekają nas katastrofy społeczne, które pamiętamy z czasów komunizmu, (głodujących, pozostawionych samych sobie ludzi starszych, niedoinwestowanie wszystkich usług społecznych). Niektóre problemy mamy do dziś: zapaść służby zdrowia i edukacji oraz infrastruktury.
Nie oznacza to, że mamy zlikwidować państwową służbę zdrowia czy państwowe emerytury, czy emerytury pomostowe.
Państwo w imię „sprawiedliwości społecznej” musi się tym zajmować, ale nie możemy produkować bezmyślnie „młodzieży emerytalnej” i MUSIMY opóźniać wiek emerytalny. Wysyłanie ludzi 60letnich na emeryturę w dzisiejszych czasach to jakaś perwersja…
12 listopada o godz. 13:03
Yevaud! Za błąd przepraszm, tak mi tam się zagubiło. Sympatycznie wyszło. Czytamy siebie po nocach.Pozdrwiam
12 listopada o godz. 14:49
readworth@gmail.com 🙂
JP jest inteligentny, ale wiecej tu elokwencji nizli erudycji. Bardzo zaluje, ze traci czas na dosadne w jego mniemaniu a najzwyczajniej ordynarne i obrazliwe epitety pod adresem wszystkich, ktorzy maja choc troche odmienne zdanie. Ciekawa proba dowartosciowania sie poprzez ponizanie innych. Emocjonalny, choc w zacietrzewieniu przerazajaco infantylny z uporem godnym naprawde lepszej sprawy. Jedyna pozytywna rzecza, ktora uslyszalam bylo kiedys uznanie dla …wina, ktore pijam. Jest niezwykle wrecz prezwrazliwiony na kazda, jakakolwiek, chocby najmniejsza krytyke czy probe zwrocenia uwagi, ze przeinacza -mowiac delikatnie- fakty. Probuje wowczas zagonic oponenta do naroznika obrzucajac blotem i rozkosznymi inwektywami byle tylko wyszlo, ze to on ma racje. Budzi to konsternacje polaczona z rozbawieniem. On bowiem NIGDY sie nie myli:-) Coz, umiejetnosc przyznania sie do bledu -rzeczy zupelnie ludzkiej- jest mu niepojeta. Bardzo symptomatyczne, prawda? Tak wiec nie probujmy nawet prostowac, ze Bismarck nie mial komunistycznych pomyslow. Po zwroceniu uwagi stajesz sie jego zaprzysieglym wrogiem, ktorego bedzie zwalczal z histerycznym uporem i malostkowa pogarda przy kazdym wpisie;) obnarzajac rzekoma indolencje, ignorancje, imbecylizm itp.itd. Od jakiegos czasu wielibiciel Magrud (ktora ja rowniez bardzo szanuje i cenie) a w ramach wolontariatu promotor i recenzent przewodow doktorskich. Ostatnio fan Kolodki, zapominajac, ze ten ostatni przez lata byl wyznawca amerykanskiej polityki monetarystycznej, ktora wiadomo do czego doprowadzila, za co w piersi bije sie sam Greenspan. No, ale trudno, zebym doszukiwala sie logiki:-)
12 listopada o godz. 16:17
@emilia plater
Niestety powtorzylas tylko kilka oklepanych liberalnych banalow, okraszonym tym naiwnym haselkiem, ze panstwo nie jest ci do niczego potrzebne. Wiesz, gdybym byl zlosliwy to zaproponowalbym Ci wyjazd do Somalii. Tam panstwa nie ma, a i podatki praktycznie nie istnieja.
Krotko odniose sie do Twoich argumentow.
1) Piszesz: „kazdy z nas wybiera sobie wlasna sciezke rozwoju i zawodowego i osobistego”
Zapominasz, ze ktos musi byc kolejarzem, gornikiem, czy pielegniarka. Zyjemy w swiecie spolecznym, pewne zawody musza istniec aby nasze zycie moglo sprawnie funkcjonowac.
2) Piszesz: „Dlaczego slusarz, ksiegowa, urzednik powiatowy, agent ubezpieczeniowy maja owoce wlasnej pracy przeznaczac na przywileje jakiejs grupy zawodowej, pomijam, ze w branze te wpakowano juz mnostwo srodkow uginajac sie wielokrotnie pod szantazem zwiazkow zawodowych.”
Zapominasz, ze pewne zawody dostarczaja uslug spoleczenstwu, bez ktorych nie mogloby ono funckjonowac. Polska obejdzie sie bez agentow ubez. ale nie bez gornikow czy kolejarzy. Nie mowimy tez o przywilejach, ale o prawach.
3) Piszesz: „A dlaczego pracownik hurtowni, parkingowy czy kasjerka w Tesco nie maja tych przywilejow. Bo nie naleza do organizacji zwiazkowej i nie ma kto pokrzykiwac w ich imieniu”
Nie ma przywilejow, gdyz – i tu niespodzianka – nie pracuje w trudnych warunkach. Ale masz racje, powinni sie zapisac do zwiazkow, byc moze mieliby wtedy wiecej praw.
4) Piszesz: „Pytanie: dlaczego nadal mamy te branze dotowac.”
Kopalnie jak i kolej przynosza obecnie zyski, czyli splacaja swoj dlug wobec spoleczenstwa. Pamietaj, ze gdyby kopalnie upadly oznaczaloby to smierc dla Slaska i mniejsze wplywy do budzetu z racji placonych podatkow, skladek jak i konsumpcji, gdyz ludzie bezrobotni jak zapewne sie domyslasz, mniej wydaja.
5) Piszesz: „Stworzmy mechanizmy pozwalajace na dluzsza aktywnosc zawodowa.”
Zgoda, ale do tego potrzeba aktwynej polityki zatrudnienia, jaka funkcjonuje w panstwach Skandynawskich, gdzie jest najwiekszy odsetek ludzi aktywnych zawodowo po 50. Widzisz, sek w tym, ze liberalowie mysla, ze wystarczy zabrac pomostowki i ludzie zaczna nagle pracowac dluzej, a nie sa swiadomi tego, ze wlasnie dlatego ludzie domagaja sie pomostowek, gdyz wiedza, iz nikt ich nie zatrudni gdy skoncza 50 lat. Tym bardziej jesli mieszkaja na prowincji.
6) Piszesz: „Moj los jest w moich rekach i nie oczekuje od panstwa, aby bylo Swietym Mikolajem, ktory posilkuje sie skladkami i podatkami innych.”
Ach, co za twarda postawa, taka dowartosciowujaca. Wiesz, jaka jest dlugosc zycia gornika i kolejarza na emeryturze? Widzisz, zawsze jestesmy bohaterami, gdy tato funduje nam edukacje i mieszkanie, lub nie musimy pracowac w trudnych warunkach. Na Twoja uwage, ze kazdy sobie wybiera miejsce pracy, odsylam do dwoch pierwszych punktow.
Swoja droga, czy wiesz ile beda Cie kosztowac te emerytury? 25PLN miesiecznie przez 10 lat. Dodajmy do tego, o czym pisala Margud, ze rzad przygotowuje obnizke podatkow dla 2% najbogatszych Polakow, ktora bedzie kosztowac nas wszystkich 8 mld (emeryt. pom. kosztuja 1,2mld).
Masz odpowiedz. Zupelnie nie potrzebna obnizka kosztuje podatnika 8 razy wiecej niz emerytury pomostowe, ale jednak nie slysze protestow. Nie pisz tylko prosze, ze jest ona potrzebna, gdyz jak pokazuje doswiadczenie, bywa z tym zupelnie odwrotnie. G. W. Bush obnizal podatki najbogatszym 3 razy, co mialo pobudzic gospodarke. Efekt, rekordowy deficyt budzetowy i zero przez 10 lat nowych miejsc pracy (rozumiane per saldo, czyli bylo wiecej zwolnien, niz zatrudnien).
Ale jest jedna rzecz z ktora moge sie zgodzic. Jest to wyzsza skladka na ZUS placona przez wczesniejszych emerytow.
12 listopada o godz. 17:56
@Emilia
„Ostatnio fan Kolodki, zapominajac, ze ten ostatni przez lata byl wyznawca amerykanskiej polityki monetarystycznej, ktora wiadomo do czego doprowadzila, za co w piersi bije sie sam Greenspan. No, ale trudno, zebym doszukiwala sie logiki:-)”
No niestety, ale Greenspan bije sie w piers za cos zupelnie innego, a mianowice za DEREGULACJE rynkow finansowych. Polecam lekture spowiedzi szefa FED.
http://wyborcza.pl/1,76842,5849940,Greenspan_zwatpil_w_rynek.html
Wybrane fragmenty:
-„Raz za razem ideologia brała górę nad właściwymi decyzjami. Instytucje nadzoru wspierały złe praktyki, zamiast je eliminować. Ich wiara w nieomylność rynku była niewyczerpana. Zasada ?regulacje rządowe są złe, rynek jest nieomylny? stała się mantrą.”
Slowa Henrego Waxmana, szefa komisji Izby Reprezentatntow trafiaja w samo sedno.
I nastepnie:
-„Podczas swoich rządów w Fed był pan głównym adwokatem deregulacji rynków finansowych. W 1997 r, powiedział pan: Nie widać żadnej potrzeby rządowych regulacji nowych instrumentów finansowych. W 2002 r., gdy upadek Enronu sprawił, że Kongres zajął się tymi nowymi typami transakcji na Wall Street, napisał pan do Senatu: Nie widzę uzasadnienia dla tego typu rządowej interwencji. Także wtedy napisał
pan w Financial Times: Z mojego doświadczenia wynika, że urzędnicy bankowi opiniujący kredyty wiedzą o ryzyku transakcji o wiele więcej niż rządowi nadzorcy.”
Odpowiedz Greenspana:
-„Jeśli chodzi o bankierów? Pracowałem w banku centralnym i bankach prywatnych dziesiątki lat. I zawsze ludzie udzielający kredytów wiedzieli wiele więcej o ryzyku oraz o tych, którym kredytu udzielają, niż nawet najlepsi urzędnicy Fed.
W tym właśnie tkwi mój problem: coś, co wydawało się fundamentem systemu rynkowego, nawaliło. I to naprawdę był dla mnie szok. Wciąż nie do końca rozumiem, dlaczego tak się stało. I nie wykluczam, że gdy poznam, jak do tego wszystkiego doszło, zmienię swoje poglądy.”
I ze specjalna dedykacja dla ?Emilii Plater?
-„Przyznaję dzisiaj: tak, odkryłem dziurę w mojej ideologii. Nie wiem jeszcze, jak jest ona duża i trwała, ale czuję się z tym fatalnie.”
Jaki widzisz moja droga, to nie polityka monetarna jest odpowiedzialna za ten kryzys, ale nadmierne zaufanie wolnemu rynkowi. Jeszcze nizsze stopy procentowe niz USA miala Szwecja, ale jednak zadnego kryzysu nie przechodzi. Obecnie UK po wprowadzeniu szeregu regulacji rynku finansowego obcina stopy do rekordowo niskiego poziomu. I co? I nic, gdyz niskie stopy procentowe same w sobie nie sa niebezpieczne; dopiero w polaczeniu z rozregulowanym rynkiem finansowym tworza „koktajl Molotowa”.
W ten sposob Twoje zlosliwosci wobec JP okazuja sie o tyle nie na miejscu, iz sama przeinaczasz fakty, tak aby pasowaly Ci do ideologii. Zamiast tego, przyjrzyj sie lepiej Islandii czy krajom nadbaltyckim, stawianych niegdys przez liberalow za wzor, a dzisiaj stojacych na skraju bankructwa. Szczegolnie przyjrzyj sie Islandii, pierwszemu zachodniemu krajowi, ktory wprowadzil podatek liniowy, sprywatyzowal caly sektor bankowy a nastepnie go zdegeregulowal (czytaj, wycofal regulacje i kontrole panstwowa, dajac rynkowi wolna reke), co doprowadzilo, ze rozrosl sie on nastepnie do rekordowych rozmiarow, uzalezniajac od siebie gospodarke Islandii.
I na sam koniec polecam wywiad z Steinbrückiem, ministrem finansow Niemiec:
„The US patient lacked legislation, a regulatory framework that could have helped avoid this development. That?s the key issue for me. The financial products became more and more complex, but the rules and safeguards didn?t change. I don?t know anyone in New York or London who would have asked for a stronger regulatory framework 18 months ago. They were always saying: The market regulates everything. What a historic mistake!”
http://www.spiegel.de/international/business/0,1518,581201,00.html
Jeden z filarow ideologii Balcerowicza – deregulacja, wlasnie upadl, ale najwidoczniej huk opadajacych fundamentow jeszcze nie dotarl do Warszawy.
12 listopada o godz. 18:41
@Boguslaw Siemiatkowski
Dziekuje za etykietki, szufladkowanie innych zapewne ulatwia Panu kotegoryzowanie ludzi i osadzanie ich pogladow a priori. Proponuje rowniez podzial wg. znakow Zodiaku przynajmniej zbior bedzie zamkniety. Moje stwierdzenie jest wiec rownie merytoryczne jak Panskie „zaproszenie” mnie do Somalii.
Ad. 1) W ktorym miejscu stwierdzilam, ze te zawody sa niepotrzebne? I na jakiej podstawie wartosciuje Pan dana profesje? Na podstawie wartosci dodanej, wplywow do budzetu czy uzytecznosci spolecznej? Bo ja sobie nie przypisuje sobie prawa do kwantyfikowania ani wartosciowania tychze.
Ad.2) Jak wyzej. Nie stosuje zadnych ocen. Skoro mowimy o prawach, to nie ma rownych ani rowniejszych. Chyba, ze inaczej Pan pojmuje rownosc wobec Panstwa i jego instytucji. Z calym szacunkiem dla Panskich pogladow przywileje branzowe naleza do innej epoki.
Ad.3) Rozni nas niewatpliwie swiatopoglad. A przede wszystkim roznica w definicji praw i PRZYWILEJOW pracowniczych. Zwiazki zawodowe nie przystaja w obecnej formie do zmieniajacej sie rzeczywistosci ekonomicznej ani otoczenia gospodarczego. Prosze przeanalizowac do czego roszczeniowa postawa doprowadzila giganta GM. Wiecej przeznaczano na zaspokojenie roszczen niz na inowacje i rozwoj, ale nadal mozemy zyc w innej rzeczywistosci. Jutro bowiem nigdy nie nadchodzi.
Niezwykle wybiorczo analizuje Pan moje wpisy, stad zarzut o banalach i ogolnikowosci. Zdania „Dlaczego te zawody -wiazace sie z uszczerbkiem dla zdrowia- nie nakladaja na pracodawce, jak i na pracownika wiekszych skaladek?” juz Pan nie zauwazyl. Po co? Latwiej i prosciej nazwac kogos liberalem.
Ad. 4)
Per saldo zysku nie ma. Chyba, ze ustalimy graniczna date np. 2004 jako zero.
Nawet restrukturyzacja branz o znaczeniu strategicznym dla gospodarki a wiec wylaczona spod obostrzen Komisji Europejskiej musi kierowac sie rachunkiem ekonomicznym. Dla mnie jedynym udanym programem PER SALDO byla restrukturyzacja Polskich Hut Stali za wiceministra Nowaka, ale Andrzej Lepper twierdzil, ze i te sprzedalismy za grosze. Nie widze powodu, dla ktorego zaniedbalismy i nie zagospodorowalismy rzeczywistosci popegeerowskiej a w uprzywilejowany sposob mamy traktowac inne braze. Odpowiedz jest ta sama: nikomu nie oplacalo sie pokrzykiwac w imieniu osob z obszarow popegeerowskich. Prosze wiec nie zarzucac mi rzekomego elitaryzmu albowiem wzglednosc i zasadnosc Panskich ocen nie kieruje sie rownoscia.
Ad.5) i 6)
Kolejne przeoczenie. Na temat modelu skandynawskiego i zasadnosci porownan wypowiedzialam sie nieco nizej. Poczawszy od ekonomicznegp punkt wyjscia w 1989, poprzez dyscypline budzetowa skonczywszy na swiadomosci wspolnego dobra, edukacji i spoleczenstwie obywatelskim. Urugwaj i Liban tez sie porownywaly do Szwajcarii. Lepiej rownac w gore i aspirowac… Nam jakze trudno przyznac, ze jezeli za 15 lat osiagniemy poziom rozwoju Portugalii z 1992 to bedzie sukces.
Ma Pan prawo do takiej a nie innej oceny moich pogladow. Zarzucanie mi „bushyzmu” rozbawilo mnie, gdyz w tym roku po raz trzeci w zyciu glosowalam na demokrate.
Jezeli nadal uwaza mnie Pan za bezlitosciwa liberalke – anarchistke , to bardzo ciekawie wysuwa Pan wnioski. Chyba, ze nie czytal Pan mojego wpisu
http://paradowska.blog.polityka.pl/?p=189#comment-54822
Porownywano mnie juz na tym blogu do pseudonaukowej filozofii i ideologii Korwina Mikke, ktory jest mi rownie bliski jak Dick Cheney, ale Izabela Sierakowska nie jestem i nie mam z tego powodu wyrzutow sumienia. Bliski jest Edmund Phelps i Paul Krugman, mniej Stiglitz czy Chomsky.
Zarzucanie mi banalow i ogolnikowosci jest o tyle uzasadnione, ze analizuje Pan bardzo selektywnie i jedynie to, co odpowiada wczesniej zalozonej przez Pana tezie. Ubolewam, ze blog ten w swojej formie nie pozwala na pelne i szersze przedstawienie racji czy rozwiniecie mysli z ich ekonomicznym uzasadnieniem skazujac moje poglady na powierzchowne, banalne czy -jak Pan twierdzi- ogolnikowe. Blog ow, nomen omen to Skrot Myslowy i bledow czy przeinaczen a tym bardziej nieporozumien semantycznych nie unikniemy.
Na marginesie dodam, ze utrzymuje sie sama od 19 r.z., zaden „tata” ani mamusia mnie utrzymywali. Dygresja bardzo osobista: majac 17 lat w czasie wakacji pracowalam jako kelnerka w wowczas t.zw. Zachodniej Europie a w czasie studiow jako recepcjonistka. To, co osiagnelam w zyciu zawdzieczam sobie, zasadom odpowiedzialnosci i wypelnianiu obowiazkow oraz ksztaltowaniu wlasnego bytu, ktore wynioslam z rodzinnego domu. Nie jest i nie bylo moim zamiarem przekonanie KOGOKOLWIEK do moich pogladow czy racji. Panu zas dziekuje za poswiecony mi czas i uwage.
Pozostaje z nalzenymi Panu wyrazami szacunku.
12 listopada o godz. 23:45
@ Boguslaw Siemiatkowski
Kolejny skrot myslowy. Czy ja zaprzeczylam kwestii nieodpowiedzialnej deregulacji rynkow finansowych?! Naprawde bardzo prosze uwazniej czytac moje posty a nie dopowiadac badz negowac cos, czego nie ma a wg. Pana jest badz na odwrot. Ja zas Panu polecam w oryginale lekture nt. funkcji i zadan jakie FED spelnia albowiem NIE jest bankiem centralnym w klasycznym rozumieniu:
http://www.federalreserve.gov/pf/pf.htm
Zwlaszcza rozdzial 5. „Supervision and Regulation”
Naturalnie moze Pan oddzielac fascynacje prof. Kolodki amerykanska polityka monetarna od konca lat 80tych do obecnego kryzysu, ale ja tez moglabym udowodnic kazda teze z gory zakladajac, ze mam racje.
Nie ukrywam, ze nie jestem fanka prof. Kolodki. Bardzo latwo jest krytykowac kryzys i analizowac jego przyczyny „po” a o wiele trudniej im zapobiegac. Kolodko ma prawo uwazac, ze bylby lepszym Balcerowiczem (to trywialne „szok bez terapii” itp.) podobnie jak ja uwazam, ze jestem najlepsza zona dla mojego meza. Zupelnie powaznie zas… Co do ekonomii, to zaden model ani szkola nie sa wieczne albowiem ekonomia to nauka spoleczna, w ktore czynniki ludzkie (oczekiwania, optymizm, nastawienie czlowieka/obywatela/konsumenta) odgrywaja ogromna role. A nie same grafy czy wykresy. Kiedys byla szkola austriacka zcy Hayek, potem Keynes, szkola chicagowska a dzis byc moze Krugman, bo ekonomia, tak jak czlowiek i jego srodowisko ewoluuje.
Pozostaje z naleznym Panu szacunkiem.
13 listopada o godz. 0:03
@ Boguslaw Siemiatkowski
Oto jeden z moich ultraliberalnych wpisow:
http://paradowska.blog.polityka.pl/?p=185#comment-53654
13 listopada o godz. 1:02
No coz, Emilio, wbilas mnie w krzeslo. Bardzo Cie przepraszam, jezeli poczulas sie zle po moich wpisach, ale wydalas mi sie nieuczciwa wobec JP, oraz problemu pomostowek, ktore sa oczywiscie polem do dyskucji.
Przepraszam, jezeli zepsulem Ci humor i pozwolisz, ze bede sie do Ciebie zwracal per „Ty”.
Zaczne od tego, ze nigdy nie nazwalem Cie, ani nie sugerowalem, ze jestes buszystka. Prosze, nie przeinaczaj moich slow.
„Zwiazki zawodowe nie przystaja w obecnej formie do zmieniajacej sie rzeczywistosci ekonomicznej ani otoczenia gospodarczego. Prosze przeanalizowac do czego roszczeniowa postawa doprowadzila giganta GM.”
To brzmi troche jak liberalna demagogia. Wybacz, ale tak moznaby to bylo skomentowac. Prosze przeanalizuj wspomniane juz panstwa Skandynawskie pod katem zw. zawodowych. Dlaczego w takiej Szwecji wskaznik uzwiazkowienia pracownikow wynosi niecale 80%, zas w Polsce okolo 10%, ale to wlasnie Wikingowie, a nie my, maja jedna z najbardziej konkurencyjnych gospodarek na swiecie? Dlaczego kraje nordyckie, ktore maja najsilniejsze zwiazki zawodowe na swiecie, maja jednoczesnie najbardziej innowacyjne gospodarki? Jezeli zwiazki nie przystaja do zmieniajacej sie rzeczywistosci ekonomicznej, to udowodnij to na przykladzie szwedzkim.
Przyklad GM (zamiast zwalac wine na zwiazkowcow, przyjrzyj sie prosze, jakie sobie nagrody nadaje rada zarzadu) jest jednostkowy, Szwecja to caly system.
Wspomnialem o aktywnej polityce zatrudnienia w Szwecji, aby Ci uswiadomic, ze samo zniesienie pomostowek to jeszcze za malo. Kraje majace najnizsze bezrobocie w Europie (Dania, Holandia, Austria a takze Szwecja) dzialaja aktywnie na rynku pracy. Nie oznacza to, ze musimy od razu kopiowac caly model, ale pewne rozwiazania jak najbardziej.
Co do szwedzkiej dyscypliny finansowej, to przypominam, ze Szwecja jest nadal krajem socjalnym, wydajacym spore sumy na polityke zatrdunienia a mimo to ma nadwyzki budzetowe, zas kraje liberalne, notuja coraz to wieksze deficyty. Czyli ta dyscyplina jest w takim bardzo socjaldemokratycznym stylu, dodajmy, bardzo efektywnym.
Laczy nas bliskosc do Paula Krugmana, dzieli nastawienie do Phelpsa i Stiglitza. Chomsky nie jest moim guru, wole Z. Baumana. Dziwi mnie jednak Twoja sympatia wobec tegorocznego noblisty, skoro ma on tak lewicowe poglady na gospodarke (zwolennik uniwersalnej sluzby zdrowia, wyzszych podatkow i wiekszego welfare state).
Co do pgr-ow jak i kopaln. Prosze pamietac, ze jednak temat tych pierwszych ciagle wracal w ramach debat zarowno publicznych jak i prywatnych, tylko, ze byl on zbywany smiechem i krytyka rzekomego populizmu. Kopalnie, tak jak pisalem, sa sercem Slaska. Gdyby upadly, kosztowaloby nas to jeszcze wiecej. Firmy te przestalyby placic podatki i skladki. Ludzie zostaliby bezrobotnymi, bez wiekszych szans na nowa prace (bezrobocie wynosilo wtenczas okolo 20%), co skutkowaloby tym, ze tez przestaliby placic podatki i skladki. Majac mniej pieniedzy, przestaliby konsumowac tyle co wczesniej, gdy byli zatrudnieni, a to odbiloby sie na lokalnej gospodarce. Firmy sprzedawalyby mniej, placac mniejsze podatki i skladki, nie mogac zatrudniac wiecej pracownikow, czy podwyzszac im pensji. Popyt bylby mniejszy, co ostudziloby przedsiebiorczosc w terenie. Bezrobocie, to takze wieksza przestepczosc, ktora jest bardzo kosztowna dla wszystkich, a szczegolnie dla panstwa. Uniknelismy tego scenariusza, kopalnie zaplacily ogromna sume podatkow, dajac rowniez prace podwykonawcom, poddostawcom itp. zas gornicy utrzymywali przyz zyciu lokalny biznes. Oplacalo sie. Musisz na to patrzec w szerszym kontekscie.
trzy uwagi
1) piszesz:
„Na podstawie wartosci dodanej, wplywow do budzetu czy uzytecznosci spolecznej? Bo ja sobie nie przypisuje sobie prawa do kwantyfikowania ani wartosciowania tychze.”
Temu wlasnie sluzy gradacja, abysmy mogli stopniowac rozne problemy. Gornik pracujacy w trudnych warunkach, gdzie smiertelnosc jest proporcjonalnie wieksza niz wsrod agentow ubezpieczeniowych, ktory bedac na emeryturze umiera wczesniej niz wiekszosc z nas, a to za sprawa wykonczenia organizmu, co wprost wynika z pracy w trudnych warunkach, ma jednak prawo do rozwazenia swoich propozycji.
Bez kolei tysiace Polakow, nie dojedzie do praczy czy szkoly, lub na wakacje, bez parkingowych, jakos sobie jednak poradzimy.
2) Piszesz:
„Nie stosuje zadnych ocen. Skoro mowimy o prawach, to nie ma rownych ani rowniejszych. Chyba, ze inaczej Pan pojmuje rownosc wobec Panstwa i jego instytucji. Z calym szacunkiem dla Panskich pogladow przywileje branzowe naleza do innej epoki.”
Rownosci nie mozemy traktowac doslownie. Prosze spojrzec na mandaty za zbyt szybka jazde w Finldandii. Sa one progersywne, uzaleznione od zarobkow. Bogaty placi wiecej niz biedny. Nie jest to rowne w sposob doslowny, ale rowne w odniesieniu do mozliwosci. Podobnie jest z zawodami. Ktos kto pracuje w warunkach wybitnie szkodliwych dla zdrowia, nie moze byc traktowany na tych samych zasadach co sprzedawca telefonow. Na tym polega nie tylko gradacja, ale rowniez ludzka przyzwoitosc.
3) Piszesz:
„Niezwykle wybiorczo analizuje Pan moje wpisy, stad zarzut o banalach i ogolnikowosci. Zdania ?Dlaczego te zawody -wiazace sie z uszczerbkiem dla zdrowia- nie nakladaja na pracodawce, jak i na pracownika wiekszych skaladek?? juz Pan nie zauwazyl. Po co? Latwiej i prosciej nazwac kogos liberalem.
Alez ja sie do tego odnioslem, na samym koncu mojego pierwszego komentarza. Uwazam, aby gornicy itd. placili wyzsze skladki na ZUS, od wszystkich tych ktorzy przechodza normalnie na emeryture. Podobnie mysle o firmach.
I na sam koniec. Gratuluje Twojej postawy zarowno na studiach jak i po nich, ale przyznasz, ze panstwo – tak samo zreszta jak i mi – troche Ci pomoglo, gdy umozliwilo bezplatna wyzsza edukacje, a moze i cos jeszcze. Zwracam uwage, ze uzylem spojnika „lub”, wiec zasugerowalem inna mozliwosc Twojego zachowania.
Wybacz, jezeli nadal zle sie czujesz. Ja przez to wszystko chyba tez. Jeszcze raz przepraszam i zycze milych oraz rozwijajacych doswiadczen zawodowych 😉
13 listopada o godz. 13:26
Moj boze, jednak JP mial racje.
@emilia
„Czy ja zaprzeczylam kwestii nieodpowiedzialnej deregulacji rynkow finansowych?!”
Tak. Wspomnialas o polityce monetarnej, ktora polegala na cieciu stop procentowych, a ktora z deregulacja nie ma nic wspolnego. Nie przypominam sobie, aby Kolodko kiedykolwiek wychwalal deregulacje sektora finansowego, tym bardziej, ze w Polsce sam takieg regulacje wprowadzal. Albo uzywasz slow, ktorych nie rozumiesz, albo nie uwaznie czytasz.
@Emilia
„Naturalnie moze Pan oddzielac fascynacje prof. Kolodki amerykanska polityka monetarna od konca lat 80tych do obecnego kryzysu, ale ja tez moglabym udowodnic kazda teze z gory zakladajac, ze mam racje.”
Klamstwo! Kolodko nigdy nie wychwalal deregulacji sektora finansowego, zwracal jedynie uwage, ze niskie stopy procentowe moga byc korzystne dla pobudzenia gospodarki. Dobrym przykladem jest Szwecja, ktora miala je jeszcze nizsze niz USA. Oczywiscie, wazny jest tez poziom inflacji, ale ten Polska miala wtedy niski i mogla sobie pozwolic na ciecia.
@emilia
„Co do ekonomii, to zaden model ani szkola nie sa wieczne albowiem ekonomia to nauka spoleczna, w ktore czynniki ludzkie (oczekiwania, optymizm, nastawienie czlowieka/obywatela/konsumenta) odgrywaja ogromna role. A nie same grafy czy wykresy. Kiedys byla szkola austriacka zcy Hayek, potem Keynes, szkola chicagowska a dzis byc moze Krugman, bo ekonomia, tak jak czlowiek i jego srodowisko ewoluuje.”
Swietnie, wlasnie wyrecytowalas stara lewicowa regulke, o spolecznej ekonomii, autorstwa J.K. Galbraitha, ale powiedz to lepiej liberalom np. Balcerowiczowi, ktory wierzy, ze te same liberalne rozwiazania beda dzialac zawsze i wszedzie, bez wzgledu na okolicznosci.
Nie jest tez prawda, ze madrzy to jestesmy tylko po szkodzie. Wielu ekonomistow zwracalo uwage na nadciagajace pekniecie banki, rosnacy deficyt i nadmierna deregulacje. Niemcy ostrzegali anglosasow, o czym jest mowa w wywiadzie ze Spiegla, dlatego tak latwo sie nie wykrecicie.
No niestety, nie chce zaczynac, ale
13 listopada o godz. 14:41
I jeszcze jedno, gdyz mylisz moja droga pojecia. Idea ekonomii spolecznej nie polega na tym, ze zmieniaja sie papieze ekonomii, ktorzy w czasie gdy sa popularni, maja zawsze racje, ale na tym, ze nie mozna tych papiezow nigdy traktowac bezkrytycznie. Ekonomia spoleczna polega na tym, ze pewne rozwiazania ktore moga byc skuteczne w danych okolicznosciach, w innych okazuja sie szkodliwe etc.
Warto abys wiedziala, ze to liberalowie twierdza, ze nie ma czegos takiego jak ekonomia – nauka spoleczna, twierdzac, ze jest ona nauka scisla i prawa rynku wszedzie sa takie same. Wlasnie taka postawa doprowadzila do tego krzysu. Wiara w deregulacje, ktora miala zawsze byc skuteczna, gdyz takie ponoc sa zasady ekonomii okazala sie falszywa.
Niestety, mylisz pojecia, mieszasz je, i wlasnie dlatego dochodzi do nieporozumien.
Ten kryzys nie musial sie wydarzyc, ale w mysl zasady, Polak jest madry zawsze po szkodzie, zdajesz sie nie rozumiec, ze mozna pewne rzeczy przewidziec. Wielu ekonomistow wlasnie zwracala uwage, na to, ze tak sie ta banka mieszkaniowa wlasnie skonczy. Nie wszystkie kraje maja problem (Skandynawia jest bezpieczna, rowniez Austria jak i Francja), widac potrafily to przewidziec.
13 listopada o godz. 15:00
@emilia
„bo ekonomia, tak jak czlowiek i jego srodowisko ewoluuje.”
Wlasnie ekonomia jako nauka spoleczna przeczy temu co napisalas i to zwalcza. To nie jest tak, ze jak Keynes byl popularny to mial zawsze racje, a pozniej przyszedl Friedman, i teraz to on mial racje, a Keynes okazal sie bezuzyteczny! Ekonomia jako nauka spoleczna wskazuje, ze nie ma jednago niezmiennego paradygmatu, co oznacza, ze pewne rozwiazania moga byc w jednych warunkach skuteczne, a w innych nieskuteczne. Keynes moze byc skuteczny „tu”, a „tam” juz nie, to samo z Friedmanem. To nie jest tak, ze jak przyjdzie czas Krugmana, to wszystko co on zaproponuje bedzie zawsze i wszedzie skuteczne, tak samo jak to, ze skoro juz nie ma czasu Keynesa, to wszystko co on napisal jest nieskuteczne. Pomieszalas i poplatalas. Przykro, ale JP mial racje, aczkolwiek niepotrzebnie unosil glos.
13 listopada o godz. 15:30
Dziekuje za bardziej pojednawczy ton. W takiej atmosferze na pewno bardziej komfortowa sie sie rozmawia. A z Panem/Toba naprawde przyjemnie podyskutowac. To, ze roznimy sie zdaniami jest dla mnie czyms nie tyle naturalnym, co pozytywnym. Glosy mniejszosci czy odmienne opinie sa o tyle cenne, ze pozwalaja spojrzec na problem z wielu stron. Owczy ped ideologiczny czy religijny sa mi obce, ba: budze podejrzliwosc u mnie co do przewodnictwa i jego prawdziwych przeslanek. Mimo, iz wielokrotnie mam odmienne zdanie od Magrud, to z ogromna checia czytam co ma do powiedzenia. Chodzi nie tylko o styl jakim sie posluguje, ale i o analityczne czy tez syntetyczne podejscie to zagadnien. Polacy W OGOLE nie potrafia ze soba rozmwiac. O ile dopuszczam sarkazm i ironie, to szyderstwo i pogardliwosc wobec interlokutora w wykonaniu JP, ktorego bronisz ,przypomina mi styl portalu GW. Dla mnie nazwanie kogos palantem czy idiota obnarza jedynie bolesny brak argumentow merytorycznych pomijam, ze jest do forma, do ktorej trudno sie odniesc czy znizyc.
Ad rem. Model skandynawski tez jest mi bliski, ale to Skandynawii bardzo nam daleko. Pomijam kwestie sytyuacji ekonomicznej (nie mamy dochodow Norwegii) poprzez edukacje (Dania, gdzie mozna na koszt panstwa studiowac az do doktoratu majac sowite stpendium) skonczywszy na ?dla mnie najwazniejszym- spoleczenstwie obywatelskim i poczuciu wspolnego dobra. To ostatnie u nas niemal nie wystepuje a PRL skutecznie te odruchy wykorzenil. I to z tych powodow uwazam wymieniony model za nierealny w obecnej sytuacji. Czy warto aspirowac? OCZYWISCIE! A o brak i nieumiejetnosc ksztaltowania prawdziwych postaw obyweatelskich obwiniam wszystkie ekipy. Bez wyjatku. Ubolewam rowniez, ze nasze wlasne cechy narodowe (zawisc, pogarda i nieufnosc dla odmiennosci, zacietrzewienie, kompleksy) wcale nie ulatwiaja tego zadania. Moja wiara lezy w nastepnym pokoleniu. Moze zamiast donosic na sasiada do skarbowki, wartoby umyc klatke schodowa. Czy upraszczam i generalizuje? Oczywiscie! Prosze pamietac, ze jestem Polka i bardzo kocham ten kraj, ale nie jest zaslepiona sluchajac Chopina czy przechadzajac sie po Kazimierzu w czasie wakacji.
Demagogia liberalna a propos zwiazkow? No to moze troche z autopsji. W 2002 roku pracowalam w firmie konsultingowej, ktora negocjowala porozumienie ze zwiazkami zawodowymi GM w sasiednim stanie New Jersey. Mimo, iz rozumialam emocjonalne podejscie do ludzi, ktorzy sa swiadomi nieuchronnosci redukcji zatrudnienia i koniecznosci zmian, to nie moglam zaakceptowac nieodpowiedzialnosci za losy owej firmy. Dzis w New Jersey nie ma nawet montowni a wspomniana fabryka zatrudniala w szczytowym okresie 6 tysiecy pracownikow.
Prosze zerknac jak to wyglada dzis: http://bridgemen.smugmug.com/gallery/4369758_Dqpfj#256554731_3Ae4w
I dzis nikt sie nie dziwi, ze najlepiej sprzedajace sie marki To Toyota i Honada a nie dawne flagowce, ktore byly numerem 1 przez dziesieciolecia. Bo japonskie marki nie tylko okazaly sie lepsze jakosciowo, ale przystajace do dzisiejszych czasow (ekonomiczne zuzycie paliwa itd) Nota bebne te japonskie samochody sa produkowane w Stanach, w fabrykach, gdzie rowniez istnieja zwiazki zawodowe. Tyle, ze te ostatnie potrafily zrozumiec, ze zyskownosc i swiadomosc rachunku ekonomicznego oplaci sie wszystkim. GM mowiac wprost zarznieto.
Przypomne, ze koncern GM jest prywatny a w Polsce nadal pokutuje podejscie bez wzgledu na forme wlasnosciowa, ze „zaklad jest panstwowy” czyli niczyj. I to tak naprawde podatnik doplaca. Ja nie mam podejscia, ze budzet to jakas wirtulana skarbonka, ale prawdziwe pieniadze, ale wole, zeby te pieniadze byly inaczej spozytkowane: na poprawe infrastruktury, informatyzacje kraju, EDUKACJE (bo czlowiek wyksztalcony i SWIADOMY jest bardziwej odpowiedzilany za los swoj i bliskich). Jest bardzo latwo debatowac, ze to tylko 1.2 milarda , ale dla mnie jest to AZ 1.2 milarda. A argument o obnizeniu podatkow dla najbogatszych jest demagogia, bo ci najbogatsi wcale nie placa podatkow w Polsce ajezekli juz to w ramach CITu. Najlatwiej wydaje sie czyjes pieniadze czyli budzetowe, ale to sa tak naprawde NASZE pieniadze, kazdego z podatnikow. Polski nie stac na para zasilki. I wole, zeby to przeznaczyc na ulgi dla pracodawcow zatrudniajcych ludzi po 50tce. Tyle piszesz o Slasku. Pamietasz co sie stalo w wiekszosci z odprawami dla gornikow, sowitymi wowczas dla przecietnego obywatela? Czy naprawde uwazasz, ze kupony, emerytury pomostowe, zasilki to naprawde najlepsze rozwiazanie na jakie nas stac? Ubolewam, ze obecny gabinet nie pracuje intensywniej nad programem 50+ wskazujac konkretne rozwiazani systemowe, bo problem niewatpliwie JEST. Ja go wcale nie neguje. Obecny gabinet staje przed koniecznoscia rozwiazania 20 letnich zaniedban. Ale emerytury pomostowe dla ludzi, ktorzy w 2030 czy 2040 roku beda mieli 50 lat (OPZZ chce tego przywileju dla rozpoczynajcych prace przed?.2009!), bo MOZE nie beda sie w stanie przekwalifikowac jest czysto roszczeniowe i nieodpowiedzialne. Tu dla mnie zgody NIE MA. Przykro mi. Ale wcale nie musze nikogo przekonywac do moich racji. Jestem ciekawa czy zwiazkowcy prowadzac wlasne przedsiebiorstwo, mala spolke rodzinna tez by byli tacy chojni. Watpie. Ale co tam, przeciez to z jakiegos budzetu?
Pozdrawiam serdecznie. Dziekuje za czas i rozmowe
13 listopada o godz. 15:42
Sprawdz tez na czym polega monetaryzm.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Monetaryzm
Kolodko nigdy nie byl zwolennikiem polityki monetarnej, mylisz pojecia.
13 listopada o godz. 15:48
@Boguslaw Swiatkowski
Przeczytalam kolejny Panski wpis. Wrocil stary ton. Znowu cos, czego nie powiedzialam. Czy uznalam ktorys z modeli ekonomicznych za jedynie sluszny? To nie jest model z Sevre. O tym mowilam. Nigdy nie twierdzilam, ze ekonomia klasyczna jest jedynie sluszna albo ze teraz tylko Krugman od A do Z. Napisalam „byc moze” Zaznaczam, ze ja niczego nie akceptuje w 100%, gdyz zadna TEORIA nie jest dla mnie idealna czy doskonala poza dodawaniem 2+2 vcaly czas wychodzi 4.
Czy napisalam, ze prof Kolodko byl za deregulacja. CHRYSTE! Byl bezkrytycznie wpatrzony w amerykanska polityke monetarna a ja napisalam o roli i zadaniach jakie FED ma spelniac.
Nie ukrywam, ze jestem zmeczona ta dyskusja a zwlaszcza tym, ze wklada sie w moje usta cos, czego nie powiedzialam, po czym nastepuja jakies ideologiczne wnioski opatrzone etykietkami. Pan w ogole nie czyta tego, o czym pisze. Przelatuje Pan pobieznie nad tekstem dopasowujac swoja teorie i probujac udowodnic mi, ze Panskie myslenie jest jedynie sluszne piszac jednoczesnie, ze nie ma paradygmatow. A juz najbardziej zdumiewa mnie to, ze formuluje Pan moje wlasne kwestie a wlasciwie prze redagowuje je stylistycznie po raz kolejny piszavc „myslisz pojecia moja droga” Mowiac kolokwialnie zaczyna to przypominac bicie piany badz sprzedawanie dymu jak mawiaja Wlosi. Zaczynamy tracic czas, bo Pan chce koniecznie przeciagnac line na swoja strone a mi sie wydawalo, ze mozemy jednak rozmawiac. Jezeli Pan, czlowiek inteligentny, bardziej swiadomy a jednoczesnie zamkniety na argumenty drugiej strony a priori zaklada, ze ja NIGDY, NA PEWNO i WCALE nie mam racji, to zwiazkowcy tym bardziej sie z rzadem nie dogadaja. Dzieki Panu wiem juz dlaczego i za to Panu dziekuje.
13 listopada o godz. 17:45
ja
„Wspomnialas o polityce monetarnej, ktora polegala na cieciu stop procentowych, a ktora z deregulacja nie ma nic wspolnego.”
Och, zle sie wyrazilem. Chodzilo mi o to, ze Kolodko chwalil ciecia stop, ale nie deregulacje. Przepraszam.
Polityka monetarna, rozumiana jako monetaryzm, nie ma z Kolodko, neokeynesenista, nic wspolnego. Nigdy nie popieral on deregulacji sektora finansowego, tym bardziej, ze sam regulowal go w Polsce. Jemu chodzilo o niskie stopy, ktore razem z niska inflacja sa zarowno bezpieczne jak i skuteczne. Przykladem niech bedzie Szwecja.
13 listopada o godz. 18:51
Pisalam o polityce monetarnej prowadzonej przez FED (czyli wlasnie cieciu stop procentowych czym Kolodko byl tak zafascynowany potepiajac koswerwatyzm i zachowawczosc NBP) a nie o MONETARYZMIE jako szkole ekonomicznej a Pan dalej swoje. Za dwa kolejne wpisy dowiem sie, ze uparcie twierdze jakoby Kolodko jest wyznawca Friedmanowskiego monetaryzmu;)) FED nie jest typowym bankiem centralnym per se. I goraca prosba: definicje naprawde prosze sobie darowac, bo zaczyna Pan powatpiewac chyba w moj poziom intelektualny albo w dostepnosc do zrodel. Byc moze powatpiewa Pan w oba;)) I ciagle ta Szwecja…. do ktorej nam bardzo daleko. Z szacunku dla Panskiej wiedzy i znajomosci tematu oszczedze sobie i Panu wymienianie tego, co rozni oba kraje.
Gdyby przy niskiej inflacji niskie stopy prowadzily do aksjomatycznego wzrostu gospodarczego, to Japonia nadal by rosla a dlaczego tak nie jest? Bo nie ma rozwiazan uniwersalnych. A Japonczycy wielokrotnie obnizajac stopy ( przy DEFLACJI!) chcieli zapobiec dalszej aprecjacji yena a Wegrzy podnoszac ostanio stopy o 3% chronic forinta przed galopujaca deprecjacja. No i co z tego co robili Japonczycy albo Wegrzy. Mam wrazenie, ze rozmawiam z kims, kto ma gotowe recepty (szwedzkie, skandynawskie) na polskie bolaczki. Znam tez takich, ktorzy chcieli amerykanska demokracje implementowac w Afganistanie.
A na koniec uwaga, bo chyba czas na konkluzje. Nie wiem do czego Pan zmierza twierdzac z jednej strony, ze nie ma paradygmatow w ekonomii a jednoczesnie majac kolodkowskie recepty -jedynie sluszne- na rozkwit gospodarczy. Ta dyskusja od jakiegos czasu jest bardzo jalowa. Pana irytuje moje „myslenie nielogiczne” (czytaj: odmienne od Panskiego) a mnie meczy i nuzy opatrywanie wszystkiego etykietkami i stygmatyzowanie Szwecja.
Co do samej wikipedii, to polecam wpis Panskiego przyjaciela JP
http://paradowska.blog.polityka.pl/?p=189#comment-54877
Pozdrawiam i raz jeszcze dziekuje za czas, choc bardzo zaluje, ze dyskusja przybrala taki ton. Przyjmijmy, ze to ja sie myle we wszystkim. To chyba powinno Pana satysfakcjonaowac. Zreszta chyba o to wlasnie chodzilo, prawda?
13 listopada o godz. 19:15
@
Emilia
„Czy napisalam, ze prof Kolodko byl za deregulacja. CHRYSTE! Byl bezkrytycznie wpatrzony w amerykanska polityke monetarna a ja napisalam o roli i zadaniach jakie FED ma spelniac.”
Moj boze! Amerykanska polityka monetarna byla w rekach FED a dokladnie Board of Governors! FED prowadzil polityke monetarna. Serio, ale droga Emilio, ja juz nie rozumiem, co chcesz mi przekazac.
FED mial spelniac role nadzoru i regulatora, i to wlasnie on ponosi odpowiedzialnosc za kryzys.
Niskie stopy razem z niska inflacja sa bardzo skuteczne, czego przykladem jest Szwecja. Kolodko jak pamietam, byl zwolennikiem uzaleznienia Banku Centralnego od rzadu, powolujac sie na przyklad USA. To wszystko. Chcial sam prowadzic polityke monetarna.
Niestety moderowanie tych komentarzy zabija dyskusje, a ja przeczytalem Pani odpowiedz, juz po tym jak napisalem wszystkie te dzisiejsze komentarze. Mysle, ze wiekszosc naszych nieporozumien polega, ze uzywajac tych samych pojec, myslimy o roznych sprawach.
Polityka monetarna polega m.in. na zarzadzaniu stopami procentowymi.
Uzyla p. po raz pierwszy terminu „polityka monetarystyczna”, co zrozumialem jako monetaryzm, czyli wiare w deregulacje rynkow.
Kolodko popieral obnizanie stop procentowych tylko w okresie niskiej inflacji. Oskarzanie go o wspieranie amerykanskiej polityki monetarnej, jest nie prawdziwe, stad moja reakcja. No coz, popsulismy sobie humor (ja tez bylem na Pania zdenerwowany, z racji tego, ze uwazalem iz przeinacza p. moje slowa, taki paradoks). Nie moge nic innego napisac jak tylko znowu przeprosic i podkreslic, ze obawiam sie iz troszeczke zbyt emocjonalnie napisala Pani w ostatnim komentarzu. Nie odrzucam Pani prawa do prawdy, gdyz uwazam p. za bystra dziewczyne, tak samo jak nie nazywalem p. buszystka 😉 Prosze o tym pamietac.
Pozdrawiam
13 listopada o godz. 20:41
Reasumujac. Kolodko nie popieral amerykanskiej polityki monetarnej, ale chcial aby polski rzad mial takie same mozliwosci jak amerykanski. Chcial aby NBP byl uzalezniony od polskiego rzadu, tak samo jak FED jest uzalezniony od amerykanskiego. Chcial tez, aby to minister finansow mogl kontrolowac inflacje. Postulowal ciecia stop tylko w czasie niskiej inflacji.
Sugerowanie, ze popieral polityke Greenspana, jest nie prawda.
13 listopada o godz. 21:08
@emilia
„Gdyby przy niskiej inflacji niskie stopy prowadzily do aksjomatycznego wzrostu gospodarczego, to Japonia nadal by rosla a dlaczego tak nie jest? Bo nie ma rozwiazan uniwersalnych.”
Tylko, ze ja nigdy nie pisalem, ze samo obnizenie stop przy niskiej inflacji doprowadzi do wzrostu, tylko o tym, ze jest to bardzo bezpieczne i skuteczne. Skutecznosc polega na tym, ze najczesciej, ale nie zawsze, dziala ona pozytywnie na koniunkture. Japonia ma szereg innych problemow i wielu ekonomistow twierdzi, ze gdyby nie niskie stopy, to sytuacja bylaby jeszcze gorsza.
Co do Szwecji, to jest to tylko przyklad, ze niskie stopy same w sobie nie sa niebezpieczne dla gospodarki. Dopiero w polaczeniu z rozregulowanym rynkiem finansowym, moga doprowadzic do powstania banki i nastepnie krachu. Pani stwierdzila, ze polityka monetarna ktora rzekomo popieral Kolodko, doprowadzila do tego, co widzimy. Jest to przeinaczenie, gdyz to deregulacja sektora bankowego (czemu Kolodko byl przeciwny) odpowiedzialna jest za jego kryzys.
Nigdy nie twierdzilem, ze recepty Kolodki byly nieomylne, jedynie odpowiadalem, na Pani zarzut o jego rzekomo bezrefleksyjnym poparciu polityki monetarnej FED. Nie twierdzilem, ze mam gotowe recepty, ale podawalem przyklad Szwecji na to, ze obcinanie stop nie musi byc niebezpieczne, jezeli zachowane sa odpowiednie warunki. Prosze nie wyolbrzymiac moich slow.
Tak jak wczesniej pisalem, Kolodko nie popieral amerykanskiej polityki monetarnej, ale zwracal uwage, ze NBP zachowywal sie zbyt bojazliwie, gdyz w tamtych warunkach przy niskiej inflacji, byla przestrzen do ciecia stop procentowych. Greenspan mial racje, kiedy cial stopy. Blad popelnil wtedy, gdy zbyt dlugo utrzymywal je na niskim poziomie, jednoczesnie deregulujac gospodarke. Rozumie Pani teraz? Samo ciecie nie bylo zle. Bledne bylo zbyt dlugie utrzymywanie stop na tak niskim poziomie.
Kolodko zwracal uwage, ze skoro inflacja jest niska, mozna ciac. Przykladem rowniez byla Szwecja, ktora, podkreslam, jest tylko przykladem, ze niskie stopy same w sobie sa bezpieczne.