Nie da się pomniejszyć zwycięstwa PiS na Podkarpaciu, bo przecież w tym starciu gra toczyła się o sprawę w gruncie rzeczy bez znaczenia, czyli o mandat senatorski, który nic w układzie politycznym nie zmienia. Chodziło wyłącznie o symboliczny przekaz generalny, a nie o procenty frekwencji czy o to, ile uzbierają inni, zwłaszcza jednoprocentowi kandydaci.Można uznać, że 16 proc. frekwencji to bardzo mało, bo to jest bardzo mało, ale też 60 proc. zdobytych głosów przez senatora Zdzisława Pupę musi robić wrażenie i tylko to będzie się liczyć, zwłaszcza że następny w kolejności kandydat PSL popierany przez PO zdobył tych głosów trzy razy mniej. Nie jest to, najdelikatniej rzecz biorąc, sukcesem koalicji.
Nie da się też ukryć, że wprawdzie pan Kazimierz Ziobro z Solidarnej Polski przekroczył próg 10 proc. głosów, ale żadnej w miarę równorzędnej walki z kandydatem PiS nie nawiązał i zapewne dla wielu był po prostu „tym znanym Ziobrą”. Edukacja polityczna w społeczeństwie jest marna. Zresztą, na rzecz senatora Pupy pracować mieli głównie księża, bo na Podkarpaciu tradycyjnie o zwycięstwie decyduje stopień zaprzyjaźnienia z Kościołem, a Zdzisław Pupa jest zaprzyjaźniony wyjątkowo serdecznie. Tak samo jak jego poprzednicy i zapewne tak samo jak jego następcy. Taka to już tradycja.
Tak więc Ziobro (bez względu na to, jakie imię nosi) dla sporej części wyborców pozostanie „tym Ziobrą z PiS”, i to bez względu na liczbę klonowań. Tym bardziej pozostanie „tym Ziobrą”, że prezes SP praktycznie z Podkarpacia nie wyjeżdżał. Walczył tu przecież o swoje miejsce na prawicy w jakiejś koalicji z Kaczyńskim lub samodzielnie. Jednoznacznego wyniku nie dostał, ale też Kaczyński ma nad czym pomyśleć, bo jednak tych głosów trochę mu po prawej stronie urwano. Dość obrzydliwa kampania pomówień i ataków na kandydata SP pokazuje, że jednak prezes i jego ludzie aż tak spokojni o przyszłość nie są.
Dla PiS ważne jest jednak, że osiągnęło na Podkarpaciu, czy też raczej – w pięciu powiatach tego województwa to, co chciało, czyli ponad 50 proc. głosów. Tyle mniej więcej zbierało w poprzednich wyborach i każdy gorszy wynik byłby porażką. Teraz wynik jest nieco lepszy, choć oczywiście – zważywszy na zaangażowanie sił i środków, w tym kilka wyjazdów samego prezesa Kaczyńskiego i całej partyjnej czołówki – mobilizacja wyborców okazała się raczej słaba. W każdym razie – zdecydowanie mniejsza niż polityków. Jak widać i przesada w kampanii może okazać się szkodliwa. Zapewne bez tego zmasowanego ataku wynik wyborów wcale nie byłby inny, pożytek z kampanii zaś głównie jest taki, że politycy przynajmniej trochę dobrej pogody w terenie użyli. Nie wiem, jak szacować straty – czy ilością wydanych budżetowych pieniędzy na rozbuchaną do granic możliwości, a nawet poza te granice, kampanię? To jednak pokazuje, że warto ograniczać partyjne pieniądze, chociaż wedle zgodnych przekazów najbardziej okazałą zaprezentowała Solidarna Polska, narzekająca na brak finansowania budżetowego. Jedną z największych patologii tych „wojen zastępczych” stają się owe gigantyczne kampanie wyborcze, które przybierają już charakter molestowania obywateli. Tymczasem oficjalnie na kampanię kandydat może wydać ledwie 55 tys. złotych. Ciekawe będą te rozliczenia powyborcze. Być może ciekawsze od samych wyborów.
W pamięci pozostanie jednak głównie imponujący wynik – ponad 60 proc. głosów dla kandydata PiS, a to już nadaje się na sztandary, pozwala twierdzić, że jednak PiS jest na fali, że może rządzić samodzielnie. Nikt przecież nie wymaga, by propaganda miała wiele wspólnego z rzeczywistością. Po prostu twierdza PiS pozostała twierdzą PiS. I być może najciekawsza jest siła stereotypów. Podkarpacie zmienia się, przybywa nowych dobrych dróg, uporządkowane podwórka o domy często tonące w kwiatach, nieźle mają się strefy ekonomiczne, ośrodki przemysłowe, kwitnie Rzeszów, który zresztą nie głosował, bo to nie ten okręg, a ciągle ten region uważany jest za pokrzywdzony, biedny i zacofany. I na tym też grają politycy, którzy ciągle biadolą nad rolą ubogiego, pokrzywdzonego podkarpackiego chłopa, a ludzie im wierzą. Prof. Janusz Czapiński powiada, że sprywatyzowaliśmy szczęście, a uspołecznili biedę i nieszczęście. Na Podkarpaciu sprawdza się to znakomicie. I nie tylko tam.
9 września o godz. 13:31
Wkrótce twierdzą będzie cały kraj. Alleluja i do przodu!
9 września o godz. 13:38
Przeciek
Czyli nic się nie zmieni. POPiS ma się znakomicie.
9 września o godz. 14:13
Wartałoby jednak przypomnieć, że jeszcze nie tak dawno od Sandomierza do Dębicy rozciągała się twierdza PZPR i SLD.
Postawię więc śmiałą tezę, że ludzie tam mieszkający się nie zmienili. Więc wynika z tego, że PiS przejął wyborców komunistyczno – katolickich.
Czy z tego aby nie wynika, że dlatego Okrągły Stół był zbrodnią na Narodzie Polskim, że nie dopuścił, by zmiany ograniczyły się do zastąpienia komunistów z PZPR przez Prawdziwych Polaków?
9 września o godz. 14:43
Straszliwa porażka KK.,i biskupów i proboszczów.A reszta jest milczeniem .Prezes o tym wie.I będzie się teraz bardziej przytulał do Ojca z Torunia.Ziobro też i w grodzie Kopernika będą działy się rzeczy o których nie śniło się -jak to mówi-Ferdynand.K-fizjologom.Starość zmierzy się z młodością.
9 września o godz. 15:04
Pan senator Pupa wygrał.
Teraz za wygraną będzie się rewanżował.
Nie ma darmowych obiadków, więc KK znów coś ugra.
Rachunek dla zamieszkującej Podkarpacie społeczności może być dość słony.
Ale, sami tego chcieli…..
9 września o godz. 15:13
moze cos ze mna jest nie tak, ale czytajac o senstorze Pupie czuje zazenowanie. Jak mozna isc przez zycie z tak zenujacym nazwiskiem i jeszcze byc z tego dumnym? To wymagalo od niego ogromnego hartu ducha juz od przedszkola. Bez watpienie ukonczenie podstawowki bylo bohaterstwem, ten czlowiek musi miec nieprawdopodobnie silny charakter. Chylac czola i wstydzac sie za wlasna skonfudowanie, chcialabym dodac, ze tak wysokie zyciestwo PiS jest zenada dla spoleczenstwa.
9 września o godz. 15:54
Na tą sprawę poświęciła Pani o cztery akapity za wiele, to nic nieznaczące wydarzenie ani teraz, ani na przyszłość. Kręcenie się polityki wokół personaliów i tego kto co, i kiedy powiedział jest zajęciem jałowym, bez przyszłości, która może się kiedyś skokowo zmienić ku zdziwieniu wszystkich uczestników polskiej nibypolityki.
Interesująca jest przyszłość PO, bo po opuszczeniu jej przez wielebnego Gowina (nareszcie podjął jakąś decyzję), Godsona, a wkrótce Żalka realnym się staje przebudowa tej partii ku socjaldemokracji z prawdziwego zdarzenie (żadne tam postkomunistyczne odgrzewane kotlety). Teraz trzeba poczekać i sprawdzić jak zareaguje potencjalny elektorat PO i jeśli tylko drgnie coś w górę, to Tusk musi wyczyścić szeregi z członków, którzy głosują „sumieniem” zamiast zgodnie z interesem obywateli.
Przyszłość Gowina jest jego prywatną sprawą i błagam (to do dziennikarzy), przestańcie się nim zajmować.
POozdrowieje
9 września o godz. 16:17
Śleperze,
Czyżbyś nie zauważył, że Tusk już dawno zastąpił Gowina Biernackim?
To ponoć jeszcze większy fanatyk. Zresztą w tym rządzie same katotaliby zasiadają.
Myślę, że płonne Twoje nadzieje.
9 września o godz. 16:26
Moim zdaniem, najważniejszą informacją dotyczącą tych wyborów jest frekwencja, a nie kto wygrał.
Pogoda była ładna, w sam raz na spacerki i tylko 16 % ludzi pofatygowało się do urn.
Dlaczego 84% nie poszło, mimo rozdmuchanej na cały kraj kampanii, która miała udowodnić, kto jest najsilniejszy?
pzdr
9 września o godz. 17:16
A co Pani powie na odejście Jarosłąwa Gie. od platfusów? Czekam z niecierpliwością na komentarz bieżących wydarzeń
9 września o godz. 18:00
Jiba
9 września godz. 16:26
Tak. To tylko 9,6 % wyborców, którzy ocenili wagę wyborów. Gra o pietruszkę? Taka wielka „praca” i środki włożone w agitację na nic. Prawda – wygrali wysoko. Ale czy to przypadkiem tow. Pyrrus się nie kłania? Ukłony za madre pisanie.
9 września o godz. 18:32
Jesli frekwencja wyborcza byla tak niska to znaczy, ze do urn poszli karni zolnierze – wyborcy PiS, podobnie jak za czasow PRL, zas reszta ot tak sobie. To dlatego wynik glosowania byl taki, nie inny. Ci dawni karni wyborcy PZPR glosuja na PiS, poniewaz lubia byc kierowani i prowadzeni, jak dzieci, bo tak bylo za czasow PRL. Po co maja sie wysilac i dzialac na wlasna reke, jesli moze to za nich uczynic ktos inny, czyli prezes, jak kiedys sekretarze PZPR. To dlatego ten region jest tak opozniony w rozwoju, gdyz brak checi do dzialania i pracy, liczy sie, ze ktos za nich wszystko zrobi i poda dobrobyt na tacy. A prezes obiecuje im wlasnie to wszystko, mimo iz pod rzadami jego ludzi w regionie tym wcale nie dzieje sie lepiej, wrecz odwrotnie.
9 września o godz. 18:51
A w Elblągu twierdzy PO wygrał PiS .
9 września o godz. 19:52
Mądre pisanie mądrym pisaniem a dziad dalej gruszki rwie. Czy jest jakiś ratunek na niska frekwencje wyborcza? Czyli na te piętę achillesowa nadwislanskiej pozal sie Boze demokracji ? Oczywiście ze jest. Ziuk uciekł się do tego ratunku w maju 26-go roku.
– Chodzic na wybory to tak jak kaczki szczać prowadzać – ogłosił Naczelnik Państwa. Tyle lat temu to bylo a racja wciąż nie do zbicia
9 września o godz. 19:59
Szanowna pani redaktor Paradowska domyślam się, że gdyby tyle głosów oddanoby na tego kandydata PO PSL to szalałaby pani z radości. Ale ponieważ zwyciężył kandydat PIS to oczywiście zaraz pani szydzi. Może zamiast zwykłych szyderstw powinna pani przeprowadzić rzetelną analizę dlaczego tak się stało? W końcu biorąc pod uwagę, że Podkarpacie to rejon rolniczy PSL nie powinno mieć trudności z zwycięstwem. A może do zwycięstwa PIS przyczyniło się pomiatanie i traktowanie przez panią i PO PSL jakby to byli chłopki pańszczyźniane, które mają posłusznie głosować tak jak donaldunio tuskululusu każe. Może warto byłoby zamiast posługiwać się tymi oklepanymi frazesami o tych rzekomo kwitnących drogach itp. przyjrzeć się co konkretnie zrobili posłowie i senatorowie PSL i PO dla Podkarpacia. Nie sądzę jednak, żeby pani to zrobiła gdyż wyszłoby na jaw że bardziej o ten region troszczą się posłowie i senatorowie PIS więc najlepiej tradycyjnie zwalić winę na proboszczów.
A tak miedzy nami kiedy przebrzmiała sława dziennikarstwa polskiego przyjrzy się temu co się dzieje w Gliwicach. Choćby gdzie się podziało 50 tys złoty w agencji kierowanej przez członka PO byłego prezydenta Bielska Białej Traczyka? Czy pani koleżanka Mikołajczyk Niemczyk po raz kolejny zajmie się tematem gdy wybuchnie afera na miarę Amber Gold?
http://info-poster.eu/zdm-vs-lipy-czyli-jak-zygmunt-frankiewicz-znow-sie-minal-z-prawda/
http://info-poster.eu/gliwice-nieprzyjazne-dla-niepelnosprawnych-dzieci-list-do-redakcji/
http://info-poster.eu/gwsp-wsb-futurus/
9 września o godz. 20:38
@Orteq,
ten cytat to wygląda tak – „Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić.”
Poza tym, to myślę sobie – Jaka demokracja, taka frekwencja. Nie ma co narzekać. Moim zdaniem i tak jest pokaźna. Wręcz mnie zdumiewa. Ale skoro tak naprawdę, w wyborach bezpośrednich – tych niby najważniejszych – wybiera się jedynie – espectador candelabros, to co chcesz? Wybory w miarę „wolne” do senatu to relikt pookrągłostołowy i dlatego jeszcze się jakoś frekwencja tam trzyma.
Ciekawe jaka będzie w sprawie HG-W? Nasi liderzy robią co mogą, by zniechęcić tubylców do uczestnictwa w głosowaniach. Wygląda na to, że niska frekwencja im nie przeszkadza bo – „takie są prawa demokracji”.
A swoją drogą to ciekawy system, głosujesz na rzecz HG-W i przxez to może ona zostac odwołana.
Pozdrawiam, Nemer
9 września o godz. 21:32
Nemer,
Toz mowie ze demokracja nam dojrzała, po 87 latach. Dokonaliśmy skoku niebywałego: ze szczających kur na szczające kaczki!
Tez uważam ze 16-procentowa frekwencja wyborcza jest pokaźna. Pokazuje ona, uoj jak pokazuje. O środkowym palcu wyborcy mowie
9 września o godz. 21:43
@ Saurom
9 września o godz. 19:59
Panie Saurom! Co tu analizowac? Podkarpacie to jest Polska Parafialna, i tak sie tutaj gospodarzy i takze glosuje. Nie rozum i nie talent sie liczy, a tylko polityczna sympatia KK i jego funkcjonariuszy. Niemniej jednak KK jak i PiS teraz srodze przegrali, poniewaz objawiona zostala slabosc rzekomej armii „bogobojnych pisp-atriotow”, i to nawet w Podkarpackiej Parafialnej Polsce C.
9 września o godz. 22:05
Podkarpacie zmienia się, przybywa nowych dobrych dróg, uporządkowane podwórka o domy często tonące w kwiatach, nieźle mają się strefy ekonomiczne, ośrodki przemysłowe, kwitnie Rzeszów, który zresztą nie głosował, bo to nie ten okręg, a ciągle ten region uważany jest za pokrzywdzony, biedny i zacofany. I na tym też grają politycy, którzy ciągle biadolą nad rolą ubogiego, pokrzywdzonego podkarpackiego chłopa, a ludzie im wierzą. Prof. Janusz Czapiński powiada, że sprywatyzowaliśmy szczęście, a uspołecznili biedę i nieszczęście. Na Podkarpaciu sprawdza się to znakomicie. I nie tylko tam.
Nie wydaje mi się żeby cytat z profesora Czapińskiego cokolwiek wyjaśniał, jeżeli chodzi o wybory polityczne Podkarpacia.
Klucza należy szukać w traktowaniu tego regionu jako pokrzywdzonego. To mieszkańcy Podkarpacia tak siebie widzą ponieważ są nastawieni roszczeniowo. Brakuje im elementarnego poczucia odpowiedzialności za innych, elementarnego zmysłu obywatelskiego. To oni kultywują najgorsze tradycje z „Samych swoich” w wersji całkiem nie komediowej. Zaludniają Jackowo i tym podobne dzielnice, utrudniając turystom z Polski możliwość bezwizowego odwiedzania USA. Nawet gdyby ich wszystkich z dnia na dzień uczynić milionerami i tak będą pełni zawiści i pretensji.
Idealna klientela pisorydzykowców.
PS. Z pewnością są na Podkarpaciu ludzie światli i mądrzy. Wyrobieni pod względem społecznym i obywatelskim. Tych z góry przepraszam za to jeżeli ich moja charakterystyka Podkarpacia dotknie. Niestety znam ten region od lat i od podszewki i tak go właśnie widzę.
9 września o godz. 22:56
sugadaddy 9 września o godz. 16:17
Nie sądzę, pan Biernacki nie poświęci swojej kariery i kolekcji świątków na szkle malowanych z powodu zmiany kursu przez kapitana Tuska (mam nadzieję, że nie zastąpi go Schetinio, bo się źle kojarzy, katastrofa gotowa). Powtórzę: jeśli okaże się, że zrzucenie z pokładu Gowina, poprawi notowania rejsu, to być może partia się przeformatuje choćby w kierunku takiej socjaldemokracji jak CDU (nie palnąłem gafy, CDU byłaby postrzegana na polskim rynku polityki jako partia lewacka). Jest na to aż dwa lata czasu i Tusku nie będzie sobie przez ten czas zawracał głowy jakimiś niepopularnymi „reformami”, które nie będą wymuszone przez „ulicę”, więc może sobie pozwolić na zajęcie się tylko partią. Pieniądze z UE od jesieni zaczną pracować na jego wizerunek i tylko mu będzie potrzeba od czasu do czasu jakiejś kompromitacji Kaczyńskiego (niektórzy twierdzą, że już bardziej się skompromitować nie można, ale zapominają, że w polityce takie granice nie istnieją).
Pozdrowieje
9 września o godz. 23:01
Czy państwu ta hucpa nie przypomina czegoś z historii? W „Rozmowach z katem” Stroop opowiada Moczarskiemu o „akcji Lippe”.
9 września o godz. 23:27
Zdrowy rozsądek mówi, że całe te wybory senatora to pic. Pytanie po co senat, jakie to ma znaczenie czy senatorem zostanie Pupa, Kawa czy inny Ziobro… Czy od tego, kto zostanie wybrany w okręgu wyborczym cokolwiek zależy. A ile kosztowała ta cała zamiana Ortyla na Pupę. To jest jedyna i wymierna strata. I tylko strata. Ci którzy do wyborów poszli zachowali się irracjonalnie, niezależnie na kogo głosowali.
10 września o godz. 1:13
el 15:13: „Jak mozna isc przez zycie z tak zenujacym nazwiskiem i jeszcze byc z tego dumnym?”
Nazwiska ujmy nie przynosza, ale wydziwianie nad takim czy innym ich brzmieniem czy forma – tak! Takie nazwiska najczesciej maja calkiem stare pochodzenie, a ich znaczenie zmienilo sie na przestrzeni wiekow (np pupka = pepek).
10 września o godz. 2:38
jak sie bawic to dobrze:
http://www.youtube.com/watch?v=Pqaxe5o2Apo&feature=player_embedded#t=26
10 września o godz. 6:27
Zlikwidowac senat. JB.
10 września o godz. 9:29
Mnie się wciąż wydaje nieprawdopodobne, że może ktoś iść głosować na „Ziobrę II” ze świadomością, że głosuje na „Ziobrę I”. Przy tak niskiej frekwencji jak się wydaje poszli ci co się bardziej interesują, i są bardziej świadomi, co nie znaczy, że światli, skoro głosują na takie partie. Być może właśnie Solidarna Polska przefajnowała, wielu zdemaskowało ich jako oszustów, albo o zgrozo pomocników Platformy, i stąd taki wynik, może gdyby dali znanego lokalnie szczerego parafianina nienazywającego się Ziobro, byłoby troszkę więcej.
10 września o godz. 9:46
@ Matylda 22.05
Podpisuję się obiema rękami.
Odsyłam do tego wpisu. To jest powód, dlaczego PO powinna robić swoje, bo i tak roszczeniowcom i populistom będzie zawsze za mało.
10 września o godz. 10:58
Pani Redaktor pisze:
„Nie da się pomniejszyć zwycięstwa PiS na Podkarpaciu”.
Oj nie da sie, nie da.
Nie pozostaje chyba nic innego, jak poleciec za skarga do Berlina,
ze polaken znowu probujaja sie sami rzadzic we wlasnym kraju.
aj, waj!
10 września o godz. 20:28
@ Levar – „probujaja”? Polska język trudna język? Pomijam, że znaki diakrytyczne dla ciebie nie istnieją?
11 września o godz. 10:18
K…stwo Platformy. http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,14581818,Zwolniona_po_32_latach__Zastapila_ja_rodzina_posla.html#BoxSlotII3img
11 września o godz. 11:27
No, wygląda to na powolny przesyt platformą. Żałuję że to PIS przejmie pałeczkę a nie inna partia, ale mimo wszystko będzie to jednak chyba mniejsze zło…
11 września o godz. 18:23
Czuję uogólnienia…
60% zdyscyplinowanego, moherowego elektoratu PiS stanowi 15% ogółu uprawnionych do głosowania.
Podkarpacie można postrzegać jako bastion pisowy, ale przyczyna tkwi raczej w miałkich liderach innych partii i braku zainteresowania regionem, do którego pielgrzymują wyłącznie podczas trwających kampanii wyborczych.
11 września o godz. 18:36
nie ma to jak wprowadzać maluczkich w błąd plotąc ewidentne bzdury. na przykład o OFE, w czym celuje „prawica” . Wystarczy tylko je powtarzać , a media chętnie podchwytują.
Ciekawy artykuł Kuczyńskiego (Piotra) :
http://www.krytykapolityczna.pl/felietony/20130910/nie-warto-wierzyc-populistycznym-demagogom
„…Ostatnio klasykiem takiego czarnego PR był Jarosław Gowin, który zapowiadając odejście z Platformy Obywatelskiej, motywował to tym, że decyzje rządu zmieniające system emerytalny doprowadzą do zmniejszenia emerytur milionów (jakżeby inaczej, zawsze są ?miliony?) Polaków. To, co poseł Gowin mówił, jest oczywistą nieprawdą, i o tym też warto pamiętać „j
12 września o godz. 12:49
kania 11 września o godz. 18:36
Osobiście zawsze polecam czytanie opinii Kuczyńskiego, który zawodowo zajmuje się finansami i jednocześnie potrafi w sposób zwięzły i zrozumiały wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi. Nie będę linkował, ale napomknę tylko, że poprzedni tekst pana Kuczyńskiego w KP objaśniał działanie giełdy, a w szczególności transakcji jakie tam przeprowadzają OFE. Otóż rynek wtórny papierów wartościowych ma się nijak do szeroko reklamowanych inwestycji giełdowych OFE, bo jest to tylko zwyczajna loteria, na której obstawia się zwyżki lub spadki notowań. Firma która kiedyś wyemitowała i sprzedała akcje (zaciągła kredyt) nic z transakcji na rynku wtórym nie ma, więc ryk sfory „liberałów” w obronie rozwoju polskiej gospodarki poprzez inwestycje w giełdę OFE jest zwykłym kłamstwem, oni bronią swoich lub czyichś portfeli.
Polskie społeczeństwo jest tak skołowane, że nawet gdy czyta proste objaśnienia działania rynków finansowych, to ciągle lokuje swoje nadzieje w biznesach opłacalnych tylko dla ich posiadaczy. Na potwierdzenie mojej opinii można przejrzeć badanie jakie przeprowadzono wśród przypadkowego społeczeństwa na temat: zaufać OFE czy ZUS.
W mediach dominuje nurt obrony OFE za wszelką cenę, czemu trudno się dziwić, ponieważ w niektórych przypadkach ich właściciele są jednocześnie większościowymi udziałowcami jakiegoś funduszu. Dziennikarz, nawet gdyby chciał zamieścić inną opinię na ten temat, musi się liczyć z utratą pracy, więc możemy cały ten szum medialny pominąć, wyłączać odbiorniki i zająć się czymś bardziej pożytecznym.
12 września o godz. 12:53
Cyt.
‚W pamięci pozostanie jednak głównie imponujący wynik ? ponad 60 proc. głosów dla kandydata PiS, a to już nadaje się na sztandary, pozwala twierdzić, że jednak PiS jest na fali, że może rządzić samodzielnie. Nikt przecież nie wymaga, by propaganda miała wiele wspólnego z rzeczywistością.’
Racja, prawda i słusznie, należy się z tym stwierdzeniem naszej szanownej Gospodyni zgodzić. Tyle, że to jest fakt mało znaczący. W jakimś tam województwie, jakiś Pupa wygrał z jakimś Ziobrą, w jakimś tam wyborach uzupełniających, do fasadowej, politycznie mało znaczącej, często operetkowej, będącej wyrazem tęsknoty i wspomnień za feudalnymi porządkami, instytucji Senatu Rzeczpospolitej, nie wiadomo której, albo inaczej … Bóg Nieistniejący raczy wiedzieć, której z kolei. Co jest natomiast faktem znaczącym? … frekwencja wynosząc 16 %, czyli 84 % nie chciało się, nawet kiwnąć palcem w bucie, w tej sprawie.
Każda decyzja jest wyborem, każda decyzja jest ważona, za albo przeciw. Jeżeli 84 % uprawnionych do głosowania nie bierze udziału w wyborach to znaczy, że nie było żadnych argumentów ‚za’, to znaczy, że akt wyborczy byłby w świadomości tych ludzi czynnością jałową, bez znaczenia dla nich, dla ich życia, dla ich losu. I to jest ważne, gdyż oznacza, że mamy do czynienia z mistyfikacją, pozorami wyborów … inaczej, znaczna, przeważająca część obywateli oceniła, że wybory między frakcjami, tej samej formacji politycznej, czyli POPiS-u, nie mają sensu i niczego nie zmienią. Do czego w rzeczywistości sprowadza się różnica między PO i PiS-em? … do detali, nieistotnych drobiazgów, do propagandy, do wzajemnej niechęci, do tego, że jedni wierni uważają Donalda Tuska za reinkarnację Mojżesza, prowadzącego Platformę przez Morze Czerwone, a drudzy wierni uważają Jarosława Kaczyńskiego za ojca narodu, jak co najmniej Abrahama, prowadzącego PiS z Chaldei do Kanaanu. Jeden żył 120 lat, a drugi chyba 175 … mam nadzieję, że miłosierny Bóg Nieistniejący oszczędzi … nam oczywiście.
Będąc przy słowie, bezpośredni adres do szanownej Pani Redaktor. Czy nie za wcześnie na ocenianie demonstracji związków zawodowych? Argument przedsiębiorców jako bezpośrednio zainteresowanych, dotyczące postulatów związkowców są bez znaczenia, zerowej wartości, nieuczciwe i demagogiczne. Odnoszę wrażenie, że piszą to ludzie, którzy nie rozumieją istoty funkcjonowania kapitalizmu, rozumieją dopiero zaciśniętą pięść przed nosem. Postulaty związkowców, ani nie są bezsensowne, ani nie są zużyte co sugerowała Pani w Tokfm … chodzi o to aby żyć i zarabiać w warunkach racjonalnego podziału dochodu narodowego … podkreślam racjonalnego podziału dochodu narodowego. Myślę, że na ocenę tego protestu przyjdzie stosowna pora.
Jak zwykle, pozostaję w niezmiennej sympatii, przesyłam pozdrowienia, kwiaty i zachody słońca.
12 września o godz. 13:55
Podkarpacie zawsze było pod „wpływami” prawicy.
12 września o godz. 14:45
Propozycja dla związkowców! Pilne!
Przeczytałem przed chwilą, że w Hiszpanii jest zdecydowanie większa manifestacja i nie blokuje Madrydu. Katalończycy żądają referendum, aby określić prawo Katalończykow do odseparowania się od Hiszpanii. Katalonia utrzymuje gospodarczo resztę Hiszpanii, tak jak kiedyś Śląsk Polskę – tak od około 100 lat. Jak manifestują Katalończycy? Nie smrodzą w stolicy, ale utworzyli łańcuch ludzki o długości 400 km – od Pirenejów do Walencji (niestety nie starczyło do Barcelony).
Wyobrażam sobie taki łańcuch w Polsce (np. w sobotę). Jako ostatni – na Podkarpaciu – senator Pupa na adekwatnym miejscu, ale kogo postawić na początku, nie bardzo wiem. Może znajdzie się jakiś „ananas” (na A) lub największy pyskacz, a bebechy tego węża wypełni sekta smoleńska i ta nowa Solidarność, wiedziona przez ekskomandosa, który tak dzielnie i całym sercem bronił państwowej telewizji przed starą Solidarnością podczas wojny generała z narodem. Warszawa nie śmierdziałaby potem, moczem i innymi wydzielinami walczących o dobrobyt manifestantów, można by łańcuch puścić obwodnicami i polami jak w wierszu Konopnickiej: „Wąską ścieżyną, co wije się wstęgą, pomiędzy pólkami jęczmienia (blisko browarów na południu) i żyta…”(bez komentarza) – od pupy na południu do pyska (w okolicy Gdańska), byleby tylko wąż był dłuższy niż hiszpański, jak polski Chrystus od brazylijskiego.
12 września o godz. 17:07
@Cat pisze : Podkarpacie zawsze było pod ?wpływami? prawicy.
Podobno nie ….We wczesniejszych latach popierali PZPR , wyczytalem gdzies w internecie .. Co sie trzyma kupy PIS to taki narodowokatolicki bolszewizm ..
12 września o godz. 18:42
Dziś rano w „Poranku w TOK FM” rozwalił mnie Szostkiewicz. Powiedzial on o przew. Dudzie, że (nie powtórzę dosłownie, ale sens ten sam) ma on zabijanie, a nie rozmawianie w głowie, bo przecież służył w wojsku w Czerwonych Beretach.
I stąd pytanie do szanownego Czesława, pilota wojskowego (o ile mnie pamięć nie myli): czy pan też raczej zabija zamiast prowadzić rozmowy?
A Szostkiewicza spytałbym: czy tak naprawdę myśli, bo sam służył w wojsku i ma podobne odruchy, czy nie służył w wojsku, bo albo załatwił sobie przeniesienie do rezerwy po protekcji, albo miał tzw, „żółte papiery”? Jesli to drugie, to niech z kimś porozmawia, bo coraz gorzej z nim. Wyrażnie, idzie śladami „sławnego” premiera z Krakowa. Prosto na śmietnik.
12 września o godz. 19:53
Antonius
„niestety nie starczyło do Barcelony”?
Ale do Walencji tak?
To tak jak od Tatr do Warszawy, ale do Krakowa nie starczyło 😉
12 września o godz. 22:47
Pozwolę sobie zacytować jedno istotne zdanie z wpisu @Haszszu:
„Odnoszę wrażenie, że piszą to ludzie, którzy nie rozumieją istoty funkcjonowania kapitalizmu, rozumieją dopiero zaciśniętą pięść przed nosem.”
Właśnie, codziennie o godz. 9.00 w TOK FM pan redaktor Mosz (a jo niy mom) wraz z prawie zawsze tymi samymi gośćmi, prowadzi wspaniały program propagandowy, którego nie powstydziliby się wybitni spece epoki stalinizmu. Zawsze słucham tylko część tej audycji, ponieważ jestem już po śniadaniu i wychodzę z domu, a w samochodzie nie włączam radia, ponieważ nie chcę spowodować wypadku. Pan Mosz i większość (lwia część jak się to mówiło) gości zachowują się tak, jakby nie było roku 2008 i fanzolą (nie wypada użyć grubszego słowa) trzy po trzy, dowodząc swojej ignorancji pomieszanej z arogancją. Ja bym chciał, żeby ci mądrale wytłumaczyli mi, kompletnemu laikowi, dlaczego w dzisiejszych czasach wolnego rynku nie dział jego podstawowe prawo, czyli popyt i podaż wyznaczają cenę towarów i usług (pracy). Najjaskrawszym przykładem tego niedziałania są obecne ceny ropy, które poszybowały ostro od wojny irackiej i nie wróciły do poprzedniego poziomu, choć popyt wzrósł tylko o 10%. Przykłady można by mnożyć, ale nic by z tego nie wynikło, bo wybitni spece od finansów i tak wiedzą swoje jak mieć cudze i dopóki ta przysłowiowa pięść nie walnie ich w łby, dopóty będą robić nas w balona.
A tak na marginesie ostatnich wydarzeń, warto zwrócić uwagę, jak niektórzy przedsiębiorcy zrozumieli elastyczność zatrudnienia: zamiast płacić pracownikom, będzie się ich wywozić do lasu (nie na wycieczkę bynajmniej) i perswadować maczetą, że upominanie się o wynagrodzenie jest lewackim zboczeniem.
13 września o godz. 14:32
Śleper
Pan naprawdę wierzy w wolny rynek w Polsce? Dawno temu pisałem o wolnym rynku w polskim wydaniu podając przykład trzech stacji paliw w Tychach przy jednej ulicy odległych od siebie na przysłowiowy rzut kamieniem (kierunek Oświęcim jadąc od Mikołowa, za browarem). Trzy stacje różnych koncernów i ceny albo identyczne, albo różnica ok 1-2 groszy. To ma być konkurencja?
Jeśli chodzi o ceny ropy, zauważyłem w Polsce pewną prawidłowość. Jeśli na światowych giełdach ceny ropy idą do góry, tanieją w Polsce obce waluty zwłaszcza dolar i euro. Jeśli jest odwrotnie,waluty idą w górę. Jaki jest tego efekt? Paliwa trzymają się tych samych cen, ewentualnie zmieniają się minimalnie.
Dla przypomnienia. W Polsce już mieliśmy wymienione przeze mnie waluty w cenach dzisiejszych i ceny ropy w tym samym czasie podobne, ale ceny et 95 oscylowały w granicach niewiele ponad 4 złote. Dziś są o około 1,50 zł wyższe. Dlaczego tak się dzieje? „Fachowcy” w studiach tv zapraszani przez „moszów” (ciągle ci sami) tłumaczą cenami u zachodniego sąsiada, ze tam jest i tak wyższa, to w Polsce nie moze być inaczej. Można się z nimi zgodzić, ale pod warunkiem, ze Polacy będą zarabiać tak jak nasi sąsiedzi z zachodu, albo tak, jak eksperci Mosza.
Jest jeszcze jeden powód wzrostu cen. Ciągłe podwyższanie podatków przez najbardziej liberalny rząd w Polsce od 1989r., bo przy jednoczesnym „co by tu jeszcze opchnąć” z majątku po Polsce Ludowej, coraz mniej pieniędzy w państwowej kasie. A nagrody swoim trzeba wypłacać, przecież, a i listy płac w partiach rządzących od kilku lat rozszerzają się.
Tę sytuację dzisiejszą szanowny Śleperze, można było bez pudła przewidzieć. Nie można wyprzedawać w nieskończoność tego co się posiadało. Kiedyś musi nastąpić kres i od pewnego czasu on następuje. Jeszcze opylić budynki parlamentarne, rządowe, siedzibę prezydenta, PKiN i można wprowadzać następne obciążenia podatkjowe dla obywateli. Ostatnim była danina, za wywóz śmieci. Tak, tak szanowni państwo, to jest danina, a nie faktyczna opłata za usługę!
13 września o godz. 16:47
Panie Antonius.
Rozumiem, że jeśli tak uwielbiany przez Pana Donek (lub o zgrozo Kaczor) bedzie próbował wprowadzić elastyczne terminy wypłaty emerytur to zorganizuje Pan na znak protestu ludzki łańcuch od Bałtyku po Tatry. Wszyscy protestujący będą pachnęli Hugo Bossem. Pan na wszeki wypadek sprawdzi uczestnikom zwieracze – bo to już lata robią swoje- aby nic się nikomu nie wymsknęło. Jeśli nastąpi to za rządów Kaczora to pewnie w czasie programu pani Paradowskiej wasza akcja uzyska poklask, ale teraz to… warcholstwo do kwadratu. Bo przecież takie uelastycznienie terminów wypłat emerytur byłoby zbawienne dla budżetu państwa. Bebechy tego węża mogli by wypełnić uszczęśliwieni urealnieniem (no przecież to tak niewinnie brzmi) wysokości swoich emerytur byli wojskowi i policjanci. A Pan jako końcówka rzecz jasna.
13 września o godz. 17:44
Odpowiadam koledze @Andrzejowi.
Przyszło mi zostać akuszerem blogu Pani Paradowskiej, ale nie narzekam, zawsze wolę skrzyżować szpady na temat o czymś, a nie o kimś, co tam coś powiedział.
Ja nie winię za ceny paliw i innych surowców, lub żywności polskiego rządu (jakikolwiek by on nie był), ponieważ ta gra stoi wyżej niż możliwości pojedynczego rządu, nawet tak potężnego państwa jakim są w Europie Niemcy. Ażeby skończyć z tą wszechświatową ruletką należy (tak podpowiadają bardziej rozgarnięci ekonomiści) podatek Tobina (niewielka stawka od każdej transakcji na giełdzie). Może nie wszyscy wiedzą, że w dzisiejszych czasach 99,99% transakcji kupna nie kończy się dostawą towaru do nabywcy, a służy tylko i wyłącznie do kolejnych transakcji, więc taki podatek wyeliminowałby je raz na zawsze. To stamtąd biorą się właśnie ceny, których już nie ustala podaż i popyt.
Jeśli zaś chodzi o podatki, to w Polsce są one jedne z najniższych w UE, toteż polscy obywatele nie powinni oczekiwać od państwa usług na zbyt wysokim poziomie. Najbardziej elastyczny sposób zatrudniania mają Duńczycy, ale tam państwa bierze na siebie kłopot jaki ma zwalniany z dnia na dzień pracownik. To bardzo pięknie z tym, że ten system finansują solidarnie wszyscy Duńczycy z tak wysokich podatków, że gościom pana Mosza śnią się tylko w koszmarnych snach.
Coś się tak przyczepił tych śmieci, przecież możesz sobie je zebrać z całego miesiąca (taki eksperyment zrób), potem zamów jakiś samochód do wywozu, opłać składowisko śmieci i porównaj, czy naprawdę jesteś aż tak rżnięty jak myślisz.
Pozdrawiam
13 września o godz. 19:54
W sumie zupełnie mnie to przestało obchodzić. Jeżeli Naród postanowił wynieść prezesa Kaczyńskiego do władzy to jego wola. Po około roku po wyborach będzie niezła zadyma i nagle naiwni stwierdzą , że to nie oni głosowali. Ich sprawa. Może jako Naród właśnie na tyle żeśmy sobie zasłużyli. Tylko Bóg może więc nas uratować więc wzywanie Jego Imienia na daremno jak postuluje Prezes w preambule konstytucji jest jak najbardziej uzasadnione. No ale skoro premier Tusk uważa że jest O.K. trzymanie jako rzecznika rządu pana Grasia to niech ów Bóg ma Go w swej opiece.
13 września o godz. 20:51
Nie będę rozwijał tematu „śmieci”, bo nie wiesz do końca w czym rzecz się ma.
Ale powiem tyle. Żeby moje śmieci zebrać w najbardziej popularny pojemnik 110 litrowy, musiałbym je zbierać ze trzy lata. Daję ci słowo, że to, co żąda ode mnie rada miasta mnożąc razy 36 miesięcy, daje dość sporą kwotę. Wielu Polaków tyle miesięcznie otrzymuje na rękę od swojego pracodawcy. Nie wydaje ci się, ze to zbyt wiele? Pewnie nie. Dla ciebie to jest normalne.
13 września o godz. 21:00
Śleper
13 września o godz. 17:44
Twoja propozycja „śmieciowa” jest efektowna, ale w rzeczywistości nie znajduje ona potwierdzenia. Płaciłam całymi latami za wywóz śmieci 12,10 za 1 osobę (jestem jedyną użytkowniczką lokalu w bloku); od 1.01.2013 obniżono mi tę opłatę i płaciłam 9,50 jako składową czynszu. Dziś mam do zapłacenia jeszcze jeden rachunek, na konto gminy. Śmieci wcześniej nie segregowałam. Jeśli wystawiało się coś dużego – meble, AGD – to raz na tydzień ciężarówka zabierała te skarby i wywoziła. To samo z odpadami remontowymi, jak skuwane kafelki i t.p. jeśli nie były to duże ilości. Na takie należało indywidualnie zamówić kontener.
W wydzielonym, obmurowanym i zadaszonym miejscu stały dwa duże pojemniki na codzienne odpadki nie segregowane. Były opróżniane terminowo, nie zdarzało się raczej, aby były przepełnione – chyba że przed świętami.
Dziś płacę za segregowane śmieci 19,00 i mam dwa dodatkowe pojemniki na plastik i makulaturę przed blokiem oraz o dwa bloki dalej duży kontener na stare meble i dwa na szkło białe i kolorowe. Są jeszcze takie, na odzież.
Gdzie nie spojrzeć, tam jakiś kontener.
Firma zabierająca te skarby jest już zwolniona z sortowania, bo robi to lokator.
Opłata wzrosła ponad dwukrotnie!
naprawdę jesteśmy aż tak rżnięci
Nie oznacza to, że jestem przeciwna sortowaniu śmieci, bo jestem jaknajbardziej ZA.
Ale organizacyjnie sprawa jest zabałaganiona.
A wystarczyło popatrzeć, jak to robią tam, gdzie segregacja funkcjonuje od dawna
i po prostu zmałpować.
Ale my jak zwykle popełniamy swoje własne błędy na koszt lokatorów.
Oni muszą płacić i już 🙁
13 września o godz. 22:00
@ GajowyM.
12 września o godz. 19:53
Tylko tak btw – w Walencji bylem, obok Barcelony tylko na autostradzie, ale Hiszpanię kilkakrotnie przejeżdżałem w poprzek i wzdłuż aż poza Gibraltar. Nie patrząc na mapę jestem przekonany, ze 400 km nie obejmuje całej Hiszpanii, ale chyba popieprzyłem kierunki, tzn. w podświadomości umieściłem Pireneje w miejscu Sierra Nevada. Trochę mnie zdziwiło, że Katalończycy pojechali na południe, ale nie drążyłem tego niepokoju. Mea culpa! Zrozumiałem to dopiero po przykładzie z Krakowem i Warszawą. Kraków i Barcelona faktycznie są w bebechach węża, sorry!
13 września o godz. 22:26
@ANCA_NELA
13 września o godz. 21:00
Ktoś wymienił jako najgorsze klęski: Solidarność, JPII i coś jeszcze i jako największe przekręty wyprzedaż za grosze majątku narodowego i marnowanie reszty przez „tanie” państwo Tuska.
Chciałbym uzupełnić te przestępstwa na narodzie: OFE, a ostatnio mniej groźne, ale chamskie sformułowania ustawy śmieciowej.
Zmuszano ludzi do marnowania pieniędzy w kabzach bankierów, którzy doili miliardy dla siebie i głównie kupowali obligacje państwowe przerzucając i tak odpowiedzialność na państwo, niwecząc jedyne uzasadnienie powierzenia swoich pieniędzy zaufanej instytucji prywatnej, gdy człowiek nie ma zaufania do swojego państwa. W przypadku krachu obligacje mogą tylko zastąpić papier toaletowy.
Podobnie zmuszano ludzi do podpisywania zobowiązania płacenia określonych sum za wywóz śmieci (kilka razy więcej niż dotąd) zamiast wprowadzić formularz informacyjny (liczba osób, segregowanie lub nie) potem rozpisać przetarg, zawrzeć umowy, a potem dopiero podać koszt – nie wyższy niż uprzednio, a raczej mniej.
Jak to wyglądało u nas. Były 3 poważne firmy. Przystąpiły do przetargu, „wygrały”, dogadały się i podzieliły tort – strefy wpływów. Wiedzieli, ile klient musi płacić, więc mogli być zadowoleni. Moje śmieci wywozi ta sama firma, tyko płacę kilka razy więcej. Tylko kretyni mogli tak ułatwić zyski konkurującym firmom, które za te same usługi mają kilkakrotnie wyższy zysk. To jest paranoja a nie gospodarka!
13 września o godz. 22:59
No to ja nie mieszkam w takim razie w Polsce, ponieważ w mieście mojego zamieszkania nie podwyższono opłat za śmieci, a w tych z którymi graniczymy (kolejne trzy miasta) też się nic nie zmieniło. Pardon, w tym gdzie wynajmuję niedawno odziedziczone mieszkanie, opłata za wywóz śmieci spadła o 1,2 zł i wynosi obecnie 11 zł/osobę, co wywołało już falę zapytań zawistnych mieszkańców okolicznych miast, którzy nie wiedzą, że tam, w tej gminie jest zlokalizowane duże składowisko śmieci. Nie kwestionuję moi mili waszych doniesień z frontu ustalania cen za wywóz śmieci, ale może większa część ludzi podobnie wzburzonych takim obrotem spraw, zainteresuje się w przyszłości kogo wybiera, a może nawet uda się na posiedzenia samorządu. Kto wie, czy nie przyjedzie wam do głowy, ażeby wymusić prawdziwej samorządności z partycypacyjnym budżetem, bieżącą kontrolą przetargów publicznych i tym podobnym herezjami znoszącymi nadzwyczajną ważność radnych (radzących sobie tylko we własnych sprawach).
Dzisiaj byłem w lesie sprawdzić, czy przypadkiem nie rosną już grzyby (jeszcze nie, znalazłem tylko trzy sztuki) i wierzcie mi, gdybym za mną jechała jakiś ciągnik z przyczepą, to zapełniłbym ją raz dwa w śmieci wyrzucane przez okolicznych mieszkańców Bibieli (tak nazywa się wioska przylegająca do lasu) i grzybiarzy kretynów. To się musi wreszcie skończyć, bo rachunek zapłacimy i tak pospołu.
13 września o godz. 23:52
@ANCA_NELA
z godz. 21.00
Na pewno nie podpatrywać Niemców. To znaczy Badenów – Wirtemberów. Na bawarskich parkingach autostradowych czysto i pełno koszy na śmiecie. Po przekroczeniu granicy Landów, w „mojej” Badenii śmietnisko na parkingu a koszy – jeden do dwóch. W „moim” mieście (południowy zachód) koszy na lekarstwo. Tylko na przystankach tramwajowych, przy placach zabaw i rzadko przy pojemnikach na specjalne torebki do sprzatania po psach (sprzataja, a jakże – ale nie wszyscy i nie wszędzie). Rezultat – zaśmiecone ulice.
System:
Opłata roczna z urzędu zależna od pojemnika i tylko za śmieci „na wysypisko”. Kubły te zabierane co tydzień, ustawiane sa już od rana poprzedniego dnia (u mnie – upał, nie upał – w tym roku było 37 st. – do 28 godzin przed odbiorem chodniki zastawione sa kubłami. Każdy domek ma swoje, najwięcej jest takich o poj. 35 litrów. W domach wielorodzinnych każde mieszkanie osobno. Chyba, że dotyczy molochów kilkunastopiętrowych. Razem za śmieciem „na wysypisko” zabieraja co tydzień kompostowe tzw. „bio” – za darmo. Co dwa tygodnie ( na szczęście w tym smym dniu) oddaje się papier, w osobnym kuble i „żółte torby” wypełnione puszkami, kapslami, foliami i wszelkim plastikiem nie podlegajacym recyklingowi. Na dodatek w oznaczony dzień tygodnia moźna zawieść osobiście do składu każdy rodzaj odpadu i każda jego ilość. Uff. Ale to nie wszystko…
14 września o godz. 10:03
Śmieci ?! Temat ważny ,a jak jest umnie .Płacę zamiast poprzednich 12,61zł 13,75 zł . Kubły jak stały tak stoją -te same .Firma REMONDIS przyjeżdża regularnie ( Plastyki tj, butelki brak zwyczaju zgniatania -widocznie trudne !) zabiera do dużego samochodu ,wszystkie kubły po kolei do „jednego wora ”
Zmieniono mi też czynsz za znakomity garaż ( bo w budynku Spółdzielni a to Śródmiescie wiec lux ) ,nie było takiej pozycji jak wywóz smieci, a jest 1,74 zł .
Prezydent miasta zapowiada po 2 miesiącach ,że obniżą stawki za wywóż smieci od 1.01 2014 r.
To rok wyborczy ,wiec rozumiem . Wszystkie inwestycje w mieście opóźnione o rok lub dwa –ale rok 2014 to wstęgi i duże nożyce do ich przecinania .
Dotyczy : Filharmonii ,Hali Sportowej , Kąpieliska letniego , Marina vis avis Wałów Chrobrego , Lini szybkiego tramwaju na Prawobrzeżu itd .
Ale sprytne! , kto będzie atakował Prezydenta za taka Komulację ,czy za Koszmarka architektoniczego w super centrum na pl. Żołnierza .,Dodatkowo może nawet być uruchomiona część Centrum Zdrowia Rodziny im .JPII po byłym szpitalu kolejowym ktorego obiekty ( wartość rynkowa wyceniana była od 30-40 mil PLN) zostały sprzedane KURII Kościoła Katolickiego za 20.000 zlotych ( tak ,nie pomyliłem ) i przez ostatnie ponad 4 lata obiekt zapomniany ale ruszyli remontem ..
14 września o godz. 10:11
Śleper
13 września o godz. 22:59
No to mam pytanie dodatkowe;
Czy w tej przykładowej Bibieli stoi jakiś kontener na śmieci?
I czy mieszkańcy wnoiszą do gminy odpowiednie opłaty za jego opróżnianie?
Gdyby tak było, to pewnie nie chciałoby się im wywozić tego śmietnika na włąsny koszt i własnymi siłami do lasu.
To samo dotyczy właścicieli małych domków nad strumykami, którzy masowo po zapadnięciu zmroku włączają pompy, oodprowadzając do strumyka zawartość szamba. Nikt jakoś nie znalazł na to rady!
Nie do uwierzenia.
14 września o godz. 13:42
ANCA_NELA 14 września o godz. 10:11
Nie zwróciłem uwagi czy ustawiono kontener na śmieci, ale gdyby był, to ktoś jednak musi za jego wynajem i opróżnianie zapłacić. Nie będzie to kto inny, jak tylko mieszkańcy gminy w granicach których leży wzmiankowana Bibiela (kiedyś teren wypoczynkowo-łowiecki wojewódzkich dygnitarzy PZPR woj. katowickiego).
Na opróżnianie szamb do jezior i strumieni jest tylko jedno lekarstwo, a mianowicie powszechna kanalizacja (kanalie przestaną srać do swoich studni) i ryczałt podług zużytej wody, nawet jak ktoś korzysta tylko z własnego ujęcia, studni. Swoją drogą, ta budowana w trudzie skanalizowana Polska odbije się niedługo czkawką „wiejskiej” ludności. Cudzysłów nie jest pomyłką, ponieważ miastowe bardzo chętnie przenoszą się na wieś, która już jej nie przypomina, ale ma tak rozlazłą strukturę zabudowy, że mieszkańcy tych miejscowości powinni płacić co najmniej 2x większe rachunki za tą kanalizację i oczywiście wodę.
Powiem tak, nie wszystko da się uregulować w 100%, ale to nie znaczy, że mamy rezygnować z walki o czystą naturę. W tej walce, do wrogów nic tak nie przemawia, jak drakońskie kary za zasyfianie lasów i wód.
Pozdro
14 września o godz. 13:47
Szanowny panie @Andrzeju (18.42 dnia 12.09.) – miałem zamiar „odpuścić” to rozdanie, ponieważ ani nie znam Podkarpacia, ani planów dotyczących rozwoju tego regionu, o ile w ogóle taki istnieje. Myślę (obym się mylił!), że jest to jeden z tych regionów, gdzie wóda (a może przede wszystkim bimber), smród i zabobon a ludziska żyją z dobroczynności „Janosikowego” – bo to chyba nawet po sąsiedzku z rejonem Jego działania (dawnego, zanim powieszono Go za poślednie ziobro).
Jeżeli jednak @Andrzej wywołuje mnie do tablicy, pod wpływem słów pana Szostkiewicza (akurat tego nie słuchałem, ponieważ unikam jak ognia konieczności interpretowania słów tego pana, który jeszcze nigdy nie odważył się jednoznacznie odnieść się do poruszanego w rozmowie tematu – zawsze „pływa” obok niego), który sądzi, że w naturze człowieka „odkładają się” na trwałe nawyki zdobyte w czasie wykonywania „zawodu” – i jeżeli ktoś będąc komandosem na stałe zachowuje nawyk zabijania (pan Duda !! – zdaniem Szostkiewicza pozostał zabijaką), to ja nie zabieram głosu. Uważam, że w rezerwie człowiek powraca do normalności albo idzie do psychiatryka.
Ośmielam się powiedzieć, panie @Andrzeju, że pamięć pana nie myli, tak jestem byłym pilotem wojskowej, w dodatku z cholernymi przygodami, z których wychodziłem obronną ręką co do zachowania życia, ale jedna z nich zakończyła się połamaniem kręgosłupa, co w konsekwencji zakończyła moje latanie!! Ostatnio przeżyłem pełną „statysfakcję” – jak mawiał Prezes GS w Czerwonaku po słowach pana płka Klicha, który w wywiadzie dla WIADOMOŚCI.onet.pl (10.09.2013 r.) powiedział: Kolejna bzdura i manipulacja. Załoga chciała wykonać podejście, żeby lądować. Przekroczono wysokość decyzji bo posługiwano się radiowysokościomierzem. Przy tym ukształtowaniu terenu, kiedy padła – podobno była taka komenda – komenda Protasiuka „odchodzimy” na 100 m. ale wg. odczytu radiowysokościomierza. Rzeczywista wysokość do pasa wynosiła 50 m. Nastapiło również opóźnienie dlatego, że naciśnięto przycisk, a automat nie zadziałał i nie mógł zapracować, bo na lotnisku nie było ILS-a…..itd. Chyba wystarczy ?? Ja natomiast pamiętam, że Andrzej może zabierać głos w dyskusji o lataniu, ponieważ „zakosztował” tej przyjemności.
Pilotów wojskowych nie szkolono w pościgu i zabijaniu pojedynczych żołnierzy przeciwnika, nas szkolono w niszczeniu konkretnych obiektów działań, a jeżeli jakiś szwejk oberwał nijako po drodze to trudno, mógł się schować!! Swoją drogą pan Duda (chyba Piotr !) niepotrzebnie wpina sobie w klapę marynarki insygnia komandosa – chyba w odróżnieniu od Wałęsy z jego Matką Bożą, powagi to z całą pewnością nie dodaje, ani jednemu ani drugiemu !!
Szanowny panie @Andrzeju, scena polityczna jest skutecznie zabetonowana i nie jest w stanie nikt jej „poruszyć” – na dzień dzisiejszy, oczywiście. Próżne gadanie o przedterminowych wyborach można włożyć pomiędzy bajki, w dodatku z jakimś technicznym premierem w tle. Panu Tuskowi i PO jest dobrze i wyborów na dzień dzisiejszy nie pragną. Tak naprawdę, to ja nie widzę (powtarzam, na dzień dzisiejszy !), ani człowieka, który mógłby zastąpić Premiera Tuska, ani partii na tyle liberalnej, która mogłaby skutecznie powalczyć z PO. Jestem przekonany, że „wędrówka ludów” jest zakończona, a strach przed niebytem politycznym skutecznie odstrasza naśladowców, że wymienię jedynie ostatnią „Trójcę” z błogosławionym Gowinem ma czele 😆 ❗ Tercet w składzie: Premier Tusk – człowiek uznany i szanowany na „europejskich dworach”, na dzień dzisiejszy bezkonkurencyjny, któremu „pan premier” Kaczyński nie dorasta do pięt. Minister spraw zagranicznych, pan Sikorski, który na tych „europejskich dworach” porusza się bez żadnych potknięć i wpadek, a Jego zdanie jest brane pod uwagę przez wszystkich graczy światowej sceny politycznej (n.p. – ostatnio w sprawie Syrii) oraz minister finansów Rostowski, chociaż jak piszą złośliwcy bakałarz ale mistrz w swoim fachu, nadal może w Polsce sprawować rządzenie a tacy Brudzińscy mogą jedynie ogryzać paznokcie ze złości 😆 ❗
Oddzielnym tematem panie @Andrzeju to pan Leszek Miller. Jestem Jego fanem od lat i to On „nie dopuści” do wytworzenia sytuacji na scenie politycznej, która mogłaby doprowadzić do przedterminowych wyborów. Jest to potencjalny kandydat na koalicjanta a PO, po „oczyszczeniu się” z konserwatywnych „elementów” powinna taką koalicję akceptować bez zmrużenia oka. Jak się doda jeszcze „odpady” z Ruchu Palikota, to żyć nie umierać, aż do wyborów prezydenckich (albo do organów Stanów Zjednoczonych Europy).
P.S. Moje stanowisko w sprawie OFE, zapewne znasz (o ile Ciebie pamięć znowu nie pomyli) od bardzo dawna. Jest natomiast nowy problem – czy nadal praktykować tą haniebna politykę „janosikowego”. Trzeba wyraźnie oddzielić problemy ogólnopolskie (autostrady, drogi krajowe) od ściśle regionalnych, takich jak budowa pomników błogosławionych. Niech budują, ale na własny koszt ❗ Co mnie obchodzą losy Lichenia ???
Przykro mnie, że nie mogę niczego konkretnego napisać o stanowisku „naukowców poznańskich” (po słynnym liście pana Kleibera do Pana Laska i policmajstra Macierewicza) dla pani @mag ale serdecznie Ciebie pozdrawiam tak jak i pozostałych znajomych z bloga pani Janiny Paradowskiej – Czesław.
14 września o godz. 15:15
ANCA_NELA ;
TO dla Ciebie .
Wczoraj uczestniczyłem w spotkaniu z Jerzym Stuhrem .Kupiłem jego ostatnią ksiażke pt” Tak Sobie Myślę ”
Czytam, strona 114 spotkanie na urodzinach jego Córki Marianny we Wrocławiu z jej przyjaciółmi .
cyt ” Wspaniali młodzi wrocławianie ,dumni ze swego miasta. Oni naprawde są w Europie .IM się chce ! .Ale im się chce razem , nie tak jak w Warszawie , każdemu z osobna ”
z POzdrowieniem
14 września o godz. 15:44
Waldemarzse!
Dziękuję! Starzy wrocławianie tez są dumni ze swego miasta – jak ja.
Ostatnio odwiedzili nas kolejno; koleżanka z Paryża, chirurg plastyczna, oraz kolega z Izraela – architekt z żoną i znajomymi. Oczywiście nasza klasa maturalona, co pozostała we Wrocławiu zebrała się za każdym razem i były pogaduszki i wspomnienia.
Z najwyższym uznaniem wypowiadali się o samym mieście, jak i o jedzeniu w restauracji, wystawach sklepowych, reperuarze teatrów i filharmonii.
Żona kolegi skorzystała też awaryjnie z usług mojej dentystki, bo zgubiła w podróży plombę 🙁 Wyszła zachwycona, z rachunkiem za usługę, upoważniającym do uzyskania zwrotu poniesionych kosztów po powrocie do kraju. Europa!
Kiedy słucham, że jesteśmy o krok od upadku w przepaść i że nigdy nie było tak źle, jak właśnie teraz…. no to sobie myślę po cichutku; ja was też
Od trzech dni prawie nie włączam telewizora, bo tego się ani oglądać, ani też słuchać nie da. We Wrocławiu mało kogo to obchodzi. A w Szczecinie???
14 września o godz. 17:07
ANCA_NELA ;
Kompletnie odłączyłem siebie od krajowych „przekaziorów ”
Telefonował tylko mój przyjaciel Witek z Wrocławia ale on też nie odbierał „DUDÓW „, A czy kogos i do jakiego stopnia obchodzi to co tam w Stolicy tego nie wiem .
14 września o godz. 19:25
TVN zadręcza Dudami i tak będzie pewnie do końca dnia, mimo że Dudy szczęśliwie juz Warszawę opuściły.
Mam nadzieję, że nie tylko Wrocław – jak twierdzi Anca_Nela, przyjaciel Waldemara Witek, a wczoraj mój idol, Frasyniuk, Dudami się nie podniecał.
Toż to był happening i festyn wypasiony w jednym, czyli mega farsa. Fajna wycieczka do stolycy za friko, a ten i ów, jak to na festynie, nieźle zarobił.
Ach, te eleganckie kombinezony „solidarnościowe” i inne gadżety, stoiska z dobrym żarełkiem dla pokrzepienia ciała, gdy dusza rwała się do boju, o spirytualiach obalanych w zaciszu gustownych namiotów najnowszej generacji nie wpomnę, bo świadkiem nie byłam (nie wychyliłam nosa ze swojego Żoliborza), ale warszawiacy o tym mówią.
Ile to wszystko kosztowało (bo i autokarów mnóstwo i benzyny) i kogo, Duda i Guz chyba wiedzą. Pewnikiem tych niedobrych pracodawców, którzy związki zawodowe utrzymują.
A już były przewodniczący Śniadek to chyba samego siebie przebił, gdy osłaniał parasolem przed deszczem samego Prezesa. Tenże niby się od związkowców dystansował i stroił fochy, ale nie wytrzymał. Urwał się wczoraj z sejmu na wagary wraz z całym swoim klubem, by być tam, gdzie biło serce narodu .
To Guz chyba powtórzył pamiętne słowa, kopiując Wałęsę w amerykańskim Kongresie – My Naród!
No i jeszcze jeden dowód na to, że – jak powiedział klasyk – historia powtarza się, ale jako farsa.
14 września o godz. 20:35
ANCA_NELA, 15.44. Twoją radość z Wrocławia powinnaś głośno wykrzyczeć i mieć świadomość komu możesz to zawdzięczać. Teraz fakty historyczne są skrywane i piękne miasta naszych ziem zachodnich wydają się jakby spadły z nieba. Miej choćby Ty odwagę.
14 września o godz. 21:55
Przeciek – 20:35
Nigdy nie uważałam, że piękne miasta na Ziemiach Odzyskanych spadły nam z nieba i nigdy nie napisałam czegoś, co by taki pogląd sugerowało.
Mieszkam we Wrocławiu od 1948 roku i dobrze pamiętam, że był morzem ruin.
W ciągu wielu lat obserwowałam jego odbudowę, budowę nowych domów i osiedli /brzydkich, ale jednak stanowiących miejsce zamieszkania dla ogromnej rzeszy wrocławian/ a w ostatnich latach widzę rewitalizację starych wrocławskich kamienic, gdzie były ubikacje na półpiętrach i węgiel nosiło się wiadrami na wysokie piętra.
I w wielu tych przepięknych kamienicach nadal jeszcze, niestety tak jest.
Robi się bardzo wiele, aby ten stan zmienić. Restauruje się przedwojenne elewacje i dostosowuje wnętrza do wymagań współczesnych lokatorów.
To są ogromne prace i jeszcze większe koszty.
Te piękne miasta, co nie spadły z nieba wciąż jeszcze potrzebują wielu wysiłków i ogromnych pieniędzy, aby stać się w pełni nowoczesnymi.
A ja, wraz z wieloma „starymi” wrocławianami cieszę się z każdej odrestaurowanej kamienicy, z pięknej Hali Stulecia/Ludowej, z przepięknego domu handlowego Renoma, z przepięknie odnowionego gmachu Opery, budowanego nowoczesnego Forum Muzyki, z nowych mostów i zmodernizowanych ulic.
Kolegom, któzy stąd wyjechali ponad pięćdziesiąt lat temu oczy błyszczą, kiedy przyjeżdżają z wizytą i widzą, ile się tu dokonało.
Bo oni wyjechali z szarego, smutnego miasta, pełnego ruin, ale tu spędzili wczesną młodość i tu ich przyciąga od czasu do czasu… miasto i przyjaciele, którzy zostalii.
Ale można ich odwiedzić.
14 września o godz. 23:42
Czy przebrzmiała sława dziennikarstwa otrzymała instrukcje w której ma zwrócić uwagę na spaloną oponę i bohaterską postawę Tuskulusa który jak tchórz skrył się w mysiej dziurze przed związkowcami.
14 września o godz. 23:43
mag14 września o godz. 19:25 wpisałaś komentarz i tylko nie wiadomo, o co tobie chodzi? Wszyscy źli, bo mają czelność upomnieć się o jakąś część postulatów strajkowych rodzącej się Solidarności? Przecież ja sobie dobrze przypominam (jeszcze tak źle ze mną nie jest), że wcale nie chodziło o zamianę socjalizmu na kapitalizm i gospodarkę rynkową (tylko z nazwy dzisiaj), a o zwyczajną solidarność z innymi, krzywdzonymi przez realny socjalizm.
Ja już Dudę parę razy skreślałem (na blogu Jana Dziadula), ale za każdym razem (akcją związkową) odżywa we mnie nadzieja, że polityczność związku nie będzie miała barw partyjnych, a tylko i wyłącznie pracownicze. Pieprzenie niektórych dziennikarzy z bożej łaski, że Duda i jego akcje związkowe są polityczne, jest odkrywaniem, że cukier jest słodki. Związki powinny być właśnie najbardziej polityczne, bo niby dlaczego miałyby być inne, skoro byt określa świadomość. A może się mylę?
Jeśli Duda nie chce być czyimś trzymakiem parasolki, musi się różnić od Śniadka.
Pozdro
15 września o godz. 10:57
Śleper
Faktycznie ograniczyłam się w swoim komentarzu do drwiąceo opisu trzydniowej fiesty związkowców Warszawie. Bo do świadomości obserwatorów zwłaszcza „na żywo” przebijały się, oprócz buńczucznych okrzyków, właśnie obrazki karnawałowo-happeningowe.
Ale chętnie napiszę o co mi chodzi.
O najuboższych i pokrzywdzonych upomnieli się bonzowie związkowi, pod których skrzydłami bynajmniej nie znajduje się jakaś większość Polaków w tzw. wieku produkcyjnym. Nie wiem, czy zwróciłeś uwagę na to, jak stosunkowo nieliczni wśród demonstrująch niezadowolenie byli ludzie młodzi. Może są bardziej realistami i nie łapią się na tani populizm? Może wolą – póki co- pracować na umowach śmieciowych niż na żadnych i zarabiać realne pieniądze i wolą np. czas ruchomy, czyli uzgadnianie z pracodawcą godzin pracy, co bywa dogodne, gdy ma się małe dzieci?
Ich rówieśnicy mają często niewiele lepiej, a nawet gorzej w takiej Grecji, czy Hiszpanii, gdzie poziom bezrobocia jest rzeczywiście zatrważający. Porównywanie się z Niemcami, Szwecją czy Anglią naszego kraju na dorobku jest nieporozumieniem.
Nierealistyczną roszczeniowość związkowców, wspiera – to oczywista oczywistość – człowiek, który plecie tradycyjnie dyrdymały o nowoczesnej Polsce, choć sam mentalnie tkwi głęboko w jakimś etatystycznym peerelu „ulepszonym” o narodowo-katolickie wartości. Człowiek, który ogląda rzeczywistość zza pleców swoich niezliczonych ochroniarzy.
Rzecz jasna, prof. Modzelewski, ma poniekąd rację że gdyby wiedział, że walczy o kapitalizm bez ludzkiej twarzy, to dałby sobie spokój. (wczorajszy wywiad w GW).
Ale nikt nie przewidział, jaki ciąg dalszy dopisze życie, gdy pierwsza Solidarność walczyła o naprawę socjalizmu, bo nikomu nie śnił się wtedy upadek „komuny”.
Wprowadzaliśmy więc wolny rynek i demokrację metodą prób i błędów, co zrozumiałe i jakoś do wybaczenia.
Ważne, jak będziemy to wszystko dźwigać dalej.
Związkowcy odgrażają się „Platformę zatopimy, Donalda pogonimy”.
OK., ale co dalej? Będziemy krócej pracować, więcej zarabiać i wcześniej przechodzić na emeryturę?
Raczej się to kupy nie trzyma.
15 września o godz. 12:32
Siła perswazji!!!
Rosja i USA uzgodniły wspólne stanowisko w sprawie Syrji!!!
Trzeba rozmawiać, przedstawiać argumenty, wysłuchiwać drugiej strony i brać pod uwagę również stanowisko drugiej strony. Tak się wykuwa wspólne działania na rzecz ogólnego dobra. Tylko potrzeba zaangażowania, znajomości i uszanowania realiów, a także przekonania, że wspólnie działamy dla wspólnego dobra.
Mam wrażenie, że naszym związkowym przywódcom brakuje wszelkich kwalifikacji do prowadzenia jakichkolwiek rokowań. Nie mają ani wykształcenia, ani cech charakteru potrzebnych dla prowadzenia poważnych rozmów, które nie mogą się przecież skutecznie odbywać na ulicy, w obliczu tłumu dmącego w wuwuzele.
A ja się sama siebie po cichu pytam;
Czy to oni dmą? Czy też może są dymani z wielką pompą 😉
Bo przywódcy na swoje wyjdą. Jak zwykle.
15 września o godz. 13:35
mag 15 września o godz. 10:57
Aha, teraz już wiem, chodzi ci o to, że związkowcy nie mogą mieć racji, ponieważ stanowią oni mniejszość wśród ogółu zatrudnionych. Zwróć jednak uwagę, że część ich postulatów trzyma się jednak kupy, a niektóre z nich zostały załatwione jakieś 100 lat temu (np. 8 godzinny dzień pracy, wolne niedziele i święta, płatne urlopy), o które dzisiaj trzeba walczyć jeszcze raz. To nieprawda, że związkowcy nie chcą rozmawiać z rządem, jest akurat odwrotnie, a sam premier wyraził się kiedyś, że nic nie zrobi jeśli go nikt nie zmusi. Zauważ, że on nie leje łez z powodu tych demonstracji, teraz ma powód do rozmów i pewnie do nich usiądzie. Przypomnij sobie jak to „dyskutowano” o wydłużeniu wieku emerytalnego, a przecież byłoby o czym pogadać i spokojnie wypracować porządną reformę. Tak się nie stało, a przyszłość pokaże, że to kolejna reforma, z której będzie trzeba się wycofać, ponieważ proste wydłużenie wieku emerytalnego nic nie załatwia. W Niemczech o tym problemie dyskutowano prawie dwa lata, zanim wiek emerytalny wydłużono, a dzisiaj zaczynają powątpiewać, czy dobrze zrobili, bo to jakoś nie działa (znam to z rodzinnych przypadków).
Ciągłe wytykanie szefom związkowym ich astronomicznych pensji jest żenadą, szczególnie wielką, gdy robią to politycy, bo nie kto inny tylko oni w przeszłości dopuścili do takiej sytuacji. Przekupieni związkowcy mieli siedzieć cicho i nie przeszkadzać zarządom firm i politykom, więc teraz się wściekają, że to się może zmienić.
O tym panu z Żoliborza, którego imienia i nazwiska nie będę wymieniał nie warto rozmawiać i pochylać się ciągle nad jego chorą wyobraźnią.
Pozdro
15 września o godz. 18:15
Śleper
Rzecz nie w tym, że związkowcy w ogóle nie mają racji (bo częściowo mają), ani w tym, że reprezentują ” cały naród” (bo nie reprezentują), tylko w tym, że ich główny przywódca ma chyba wyraźny apetyt na stanowisko przyszłego premiera, co JK odczuwa jako osobiste zagrożenie.
Tak sobie tylko domniemywam, bo żaden ze mnie politolog.
A pensje astronomiczne bonzów związkowych w stosunku do przeciętnych polskich zarobków SĄ astronomiczne (niestety), stąd nieufność do dzisiejszych obrońców „ludu pracującego miast i wsi”.
Chcieliście kapitalizmu, to macie
skumbrie w tomacie, pstrąg.
15 września o godz. 19:01
‚mag’
15 września o godz. 10:57
Cyt.
„O najuboższych i pokrzywdzonych upomnieli się bonzowie związkowi, pod których skrzydłami bynajmniej nie znajduje się jakaś większość Polaków w tzw. wieku produkcyjnym. Nie wiem, czy zwróciłeś uwagę na to, jak stosunkowo nieliczni wśród demonstrujących niezadowolenie byli ludzie młodzi.’
Szanowna ‚mag’, moje ‚wiewiórki’ doniosły całkiem coś innego … a ja swoim ‚wiewiórkom’ wierzę, gdyż one tam były, widziały, wrzeszczały i demonstrowały. Polecam fotki, gdzie są i młodzi i starzy, i babcie, i dziadki, nas wózku, o kulach nastolaty i małolaty … reprezentacja całego społeczeństwa.
Ale podobno Pan Premier powiedział;
‚No sorki, ale społeczeństwo to nie jest dla mnie partner do rozmów’
Przynajmniej ‚memują’ w necie.
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.628231863865518.1073741830.363671250321582&type=1
‚mag’
15 września o godz. 18:15
Cyt.
‚główny przywódca ma chyba wyraźny apetyt na stanowisko przyszłego premiera’
‚mag’ … pleeeeeeeeeeeease. Ty zła kobieta jesteś.
‚Śleper’
15 września o godz. 13:35
Podoba mi się Twój tok myślenia. Przy okazji, nawiązując do mojego poprzedniego wpisu, który byłeś uprzejmy zacytować; to właśnie tu w Warszawie została pokazana pięść przed nosem.
Pozdrowienia.
15 września o godz. 21:11
Haszczu
Aleś mi przywalił!
Jak żyję, jeszcze nigdy nikt nie nazwal mnie ZŁĄ kobietą.
Mogę się, oczywiście, mylić w ocenie sytuacji (może „moje wiewiórki” się nie spisały), którą Ty widzisz inaczej.
No to czekam na kontrargumenty, ale nie na epitety!
15 września o godz. 22:34
Elastyczny czas pracy i zatrudnienia obserwuję od jakiegoś czasu w cukierni, w której kupuję chleb (tak, to taka cukiernia handlująca też chlebem) od jakiegoś czasu. Sklep uruchomiono gdzieś tak na początku lata, a ja doliczyłem się już 6 ekspedientek, które bardzo elastycznie są przyjmowane i wywalane. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć na tym blogu, dlaczego się tak dzieje, a jeśli ktoś nie wie, to niech się nie wypowiada o pożytkach płynących z elastyczności zatrudniania.
16 września o godz. 0:24
‚mag’
15 września o godz. 21:11
Cyt.
‚No to czekam na kontrargumenty, ale nie na epitety!’
Szanowna ‚mag’, skoro tak to zrozumiałaś, to gorąco przepraszam … mój błąd, to było nie na miejscu.
Dni protestu … mnie bardziej podoba się dni gniewu, były rzeczywistym, nie wymyślonym ani urojonym, wyrazem niepokoju o swój byt i swoją przyszłość, większości społeczeństwa oraz wyrazem niezadowolenia, z działań rządu, który w ocenie wielu podejmuje środki, które raczej pogłębiają kryzys niż go zwalczają. O czym świadczy, między innymi 59 % poparcie dla tych demonstracji. Świadczy o tym również to, że tym razem sami warszawiacy przyjęli związkowców przychylnie i solidaryzowali się z nimi. W tym świetle, nadzwyczajna troskliwość HGW o bezpieczeństwo, dobro i w ogóle komfort mieszkańców Warszawy, należałoby skomentować ironicznie, a warszawiacy chyba nie dali się na to nabrać, tym bardziej, że w okresie swoich rządów raczej nas nie rozpieszczała. Związkowcy byli doskonale zorganizowani, merytorycznie przygotowani co miało swój wyraz w piątkowych panelach dyskusyjnych i wszystko to odbyło się w znakomitym porządku, bez znaczących incydentów, z powagą ale też całkiem rzeczowymi i trafnymi happening’ami. Natomiast druga strona, czyli rządowa z całym obozem władzy, a więc również z usłużnymi mediami, opłacanymi ekspertami, czy też ekonomistami takich podejrzanych i niewiarygodnych instytucji jak Konfederacja Lewiatan i Business Center Club, zgodnie, niemerytorycznie, demagogicznie, wyświechtanymi frazesami, prześcigali się w krytyce związkowców i ich postulatów, próbując przekonać, że czarne jest białe a białe jest czarne. Oczywiście wrogiem publicznym numer jeden został obwołany i namaszczony, przez wiodących naganiaczy, Piotr Duda. Tak na dobrą sprawę to nie wiadomo dlaczego; czy dlatego, że próbuje uwolnić ‚Solidarność’ od wpływów partii politycznych? … czy dlatego, że wprowadził związek na drogę pracy związkowej, zrywając z dotychczasowym rozpolitykowaniem? … czy dlatego, że doprowadził do wspólnych działań wszystkich związków? … co dotychczas było niemożliwe bo ‚Solidarność’, miała muchy w nosie i walczyła z nieistniejącą komuną. W każdym razie, Piotr Duda nie podoba się Donaldowi Tuskowi, nie podoba się też Jarosławowi Kaczyńskiemu, nie podoba się mediom przybocznym, ekonomistom usłużnym, i nie podoba się legendarnym solidaruchom mitycznej ‚Solidarności’ …. i dobrze, im bardziej będzie się nie podobał im, tym bardziej będzie się podobał mnie, mimo, że jak na razie dzielą nas Himalaje.
To tyle. Dzień się nareszcie dobrze skończył … bo nocą.
Pozdrowienia.
Pozdrowienia.
16 września o godz. 10:05
Haszczu, 0.24. To wszystko święta prawda. Szkoda, że to dzieje się 20 lat za późno kiedy wszystko zostało roztrwonione i przesrane. Najgorsze jednakże jest to, że protestujący ani ich doradcy nie dostrzegają prawdziwego sedna dramatu, czyli panującej doktryny neoliberalnej, która szczególnie w naszym wydaniu jest przyczyną wszystkich nieszczęść nie tylko naszych, nieszczęść świata. Proszę poczytaj o jej kulisach. http://www.globalresearch.ca/understanding-the-cancer-stage-of-capitalism/5349620
16 września o godz. 10:06
Nie to ładne, co ładne, ale co się komu podoba 😉
Pan Duda wyraźnie podoba się sobie i jasno widać, że to uczucie wzrasta z kolejnymi przemowami do ludu i występami arstystów w gustownych przebraniach.
W książce Maksyma Gorkiego „Dzieciństwo” dziadek autora wygłosił do rodziny i pracowników piękne zdanie… Musiało takie być, skoro przez tyle lat je pamiętam…
„Skaczcie! fikajcie rozdokazywanymi nogami… ale co wam z tego przyjdzie?… pytam… CO?”
Otóż pan Duda swoją pozycję wzmocni, odpowiednie do ambicji stanowisko obejmie prędzej, czy później – to niemal pewne.
Choć rządu to on raczej nie obali, parlamentu nie rozwiąże, bo nie ma takiej możliwości 🙁
Kilku najwierniejszych przylepi się do niego i też się urządzą.
A ci, co dmą w wuwuzele i noszą transparenty?
Poszukają kolejnego charyzmatyka, co ich porwie swoją mową i postawą 😆
Bo naród lubi pomniki i maszerować w rytm wuwuzeli albo bębenków i syren pożarniczych. Na wezwanie wzniesie okrzyki i coś tam ochryple zaśpiewa.
16 września o godz. 12:39
Zabawne, jak dwie czcigodne emerytki z pozycji kanapy, przy kawie i (zapewne) pączkach od Bliklego „walą” na odlew w przybyłych z calego kraju związkowców, którzy raczej nie nocują w Bristolu i nie pałaszują sushi w przerwach na demonstracje i którzy mają – jak w każdym demokratycznym kraju – niezbywalne prawo walczyc o swoje.
I w sposób nie odbiegający od tego, co obserwowałem chocby w Niemczech.
Z przewodniczącym związku na czele – bo za to mu płacą.
Bo – nie wikłając się w subtelne analizy ekonomiczne – obserwacje co do stosowania w praktyce „elastycznego czasu pracy” w praktyce – mam podobne jak Śleper.
Jeśli to z mej strony sarkazm – to mimowolny, lecz usprawiedliwiony.
16 września o godz. 13:01
Z.B.I.G.
16 września o godz. 12:39
Czy moje wpisy sugerują, że związkowa czerń nocuje w Bristolu i wcina sushi?
Robi to za nich kilku tych, dobrze opłacanych przez zakłady pracy, w których zawodowo się nie udzielają 😉 ale za to zagrzewają do boju tych, co marzną w namiotach.
Reporterzy TVN pilnie poszukiwali tego namiotu, w którym śpi głównodowodzący, aby go sfotografować w gustownej pidżamie,,, ale się nie udało.
No to może on spał znacznie wygodniej? I nie odżywiał się bigosem z kociołka na ognisku. Kto to wie…
A tak już na serioo; nigdy pączków nie lubiłam. Ani też napoleonek, które teraz zwą się kremówkami papieskimi. Kawa z kawałkiem gorzkiej czekolady… czemu nie?
W młodości odwędrowałam swoje w przeróżnych warunkach atmosferycznych, spałam też pod namiotem i to takim prymitywnym, brezentowym. Gotowałam na spirytusowym kocherze, noszonym w plecaku. Wiem jak to jest.
A na stare lata obserwuję sobie swój ukochany narodek i komentuję z wygodnego fotela.
Zapracowałam sobie i na ten fotel i na komputer, z którego sobie akurat wpisuję to i owo. 😀
16 września o godz. 13:08
Haszszu i Przecieku!
Uwielbiam te Wasze teksty, jak z XIX wieku z socjalizmu utopijnego. Żeby nie było, nie jestem zwolennikiem Tuska i uważam, że zawalił mnóstwo spraw. Ale tak chwalić te demonstracje? Jak słusznie pisano – z XX wieku. Dzisiaj nie tędy droga, wszystkie żądania były źle określone, sami związkowcy nie wiedzieli, o co chodzi (głównie po to, aby demonstrować).
Bo tak naprawdę trzeba mieć papugi w głowie, aby napisać „20 lat za późno kiedy wszystko zostało roztrwonione i przesrane”. W momencie, gdy wystarczy porównać dochód narodowy z 1989 roku i dzisiejszy. Wystarczy rozejrzeć się po ulicach, miejscowościach, fabrykach, sklepach, miejscowościach turystycznych. Do klubów nie można się dostać, wczasy wykupione, na polskich plażach tłok taki, że ludzie w wodzie koce rozkładają. A dzieci (i mężczyźni) takie grube, ale to pewnie opuchlizna głodowa.
A nieprawdopodobną naiwnością jest myślenie, że palenie opon obali rząd, lub zmieni kierunek prac. mamy wiek XXI i sprawa ACTY pokazała, jak się na Tuska wpływa, ale Duda jest do tego niezdolny. I naiwność żądań, np. cofnięcie wydłużenia czasu przejścia na emeryturę, toż to kretynizm ekonomiczny. Wszystkie te postulaty, jak się przypatrzeć bliżej, są poronione. Bo co to oznacza „wspierania realnej sfery gospodarki, przywrócenia właściwej rangi polskiemu przemysłowi”? Że państwo ma samo prowadzić fabryki? Żeby były kolejne sektory, w których żyłyby pasożyty związkowe? 500 zł podwyżki dla każdego – rozumiem, że tylko w przedsiębiorstwach państwowych, bo jak niby Pan Duda chce to przeprowadzić w przedsiębiorstwach prywatnych? I czy podwyżka obejmuje również przedsiębiorców, oni też mają dostać? Jak wszyscy, to wszyscy, babcia też.
Sprzeciwiają się pakietowi klimatycznemu – to po pierwsze wypiszmy się z Unii, bo to ona ma na sztandarach, a po drugie, z pretensjami na Wawel do Lecha Kaczyńskiego, to to on załatwił. Co za tym idzie „uwzględnienie potencjału polskiego górnictwa” – kolejny kretynizm. W RPA węgiel kamienny wydobywa się odkrywkowo, to co? Wprowadzimy autarkię? Bo to jest wszystko mówione, aby nic nie zmienić, te właśnie hasła ma na sztandarach PiS – nic nie zmieniać, było dobrze. „Wprowadzić stabilizację dochodów rolniczych”, gdy rolnictwo w Polsce kwitnie, zalewamy Europę swoimi produktami, a fachowcy mówią wręcz, że Polskę zaczyna dotykać syndrom francuski, czyli rolnik nic nie robi, bierze dotacje i narzeka, że za mało dostał.
Tylko, że wszyscy protestujący zapomnieli o jednej rzeczy, że jesteśmy w XXI wieku, w innej rzeczywistości, i dzisiaj wypisywanie na tekturze 21 postulatów – kiedyś traktowane jako fascynujące wydarzenie – można uznać za swego rodzaju parodię.
16 września o godz. 13:17
Z.B.I.G.
Masz niezbywalne prawo (jak to w demokracji) protestować np. przeciwko czcigodnym emerytkom, bo się z nimi nie zgadzasz.
Nawet możesz im zarzucać to, czego nie napisały.
Nie przyszło Ci jednak do głowy, że one też mają niezbywalne demokratyczne prawo do wygłaszania własnych opinii?
Akurat bieżące emerytki nie mają ani nic do stracenia, ani do zyskania na związkowych protestach i mogą sobie pleść, co im ślina na język przyniesie.
Z dystansu, więc – być może – bardziej obiektywnie niż bezpośrednio zainteresowani.
16 września o godz. 13:23
Haszczu, Śleper
Popieram wasze wpisy, dodam tylko, ze gdybym mieszkał bliżej stolicy, w sobotę byłbym obecny na demonstracji związkowej, jako nie członek jednego ze związków, bo do zadnego nie należę, ale jako zwykły obywatel na własnym garnuszku, który ma dość oszustw, marnotrawstwa naszych pieniędzy i wymyślania kolejnych obciążeń podatkowych. Ten rząd, obok rządu Buzka to najgorszy rzad w Polsce po przemianach. Im szybciej on zniknie tym lepiej dla kraju. I nawet niech wygra PiS, niech Polacy zobaczą ich efekty rządzenia, kiedy poprzednicy zostawią im całkowicie odmienną sytuację finansową i gospodarczą niż zostawił im rząd SLD-UP, wtedy zakończy się POPiSi trwajacy od 2005r.
16 września o godz. 13:27
Jeszcze pytanie związane z wydajnością pracy polskich pracowników. Temat obecny od zawsze, wyciągany przez media, pracodawców i ekspertów od gospodarki.
Jak wygląda wydajność pracy pracodawców, ekspertów i dziennikarzy?
16 września o godz. 13:45
Torlinie,
dodaj jeszcze, że te polskie spasione dzieci i faceci z wielkimi kałdunami (kobitkom też nic nie brakuje) to jak w Ameryce – z dobrobytu i nadmiaru pieniędzy na dobre jedzenie 😉
16 września o godz. 13:53
Pisac u J. Paradowskiej istotnie każdy może, sam-em przykładem.
Mierzi mnie natomiast to, że szremuje się argumentem, jakoby: „tak to jeno u nas, w Polszcze…”
Byłem w Kolonii, chyba w 1991 roku, gdy w trakcie strajku ogłoszonego przez DGB i trwającej przez kilka dni „bezczynności” służb śmieciowych, całe miasto pogrążało się w brudzie i fetorze.
Ale nie:
– nam przeszkadzają wuwuzele (zapewne w odbiorze TVN-u),
– to u nas w Polsce zrzeszonych w związkach zawodowych jest tyci ( w RFN „aż”20 %),
– przywódcy związkowi „pasą się” na krwawicy innych (w krajach wysoce demokratycznych pomieszkują wszak w jurtach),
– przewodniczący Duda może wielokrotnie się zaklinac, że nie zamierza się angażowac w działanośc inną, niż związkowa, lecz mag@ wie lepiej.
Ach, ci strajkujący – jeśli nie mają na chleb, czemuż nie jedzą ciastek?!
16 września o godz. 14:03
Torlin 16 września o godz. 13:08
Sorry, że się wtrącę, nie na mój adres ten wpis był, ale szlag mnie trafia jak ktoś komuś zarzuca pisanie głupstw, a sam zdanie w zdanie pisze nieprawdę, wkłada w usta zdania nienapisane.
Kto tu w tym temacie pisze o socjalizmie utopijnych (cóż to w ogóle jest ten socjalizm utopijny?) i napastuje jednocześnie rząd Tuska, który jak każdy inny drwił sobie z protestów związkowych. Czy ty jesteś ślepy człowieku i nie widzisz, że związki zawodowe w Polsce są tak słabiutkie pod względem liczby członków i wzajemnej współpracy różnych central (to się akurat teraz trochę zmienia), że trzeba na nie dmuchać i chuchać, żeby jednak działały jak należy (przedsiębiorcy z olejem w głowie wiedzą o tym lepiej od rządu). Duda wywołuje u nie ambiwalentne uczucia (szlag mnie trafia jak przemawia z murów częstochowskiego klasztoru), ale jak nie ma innego chętnego do odbudowy ruchu związkowego, to nie ma co grymasić.
Zanim zaczniesz wypisywać głupstwa, zajrzyj do statystyk tyczących twoich zachwytów, a przekonasz się, że nie jest tak dobrze z tymi wczasami, koloniami, obżarstwem. O polskiej wsi to już kompletnie nic nie wiesz, bo gdybyś się tam wybrał choćby rowerem na wycieczkę i nie bał porozmawiać z mieszkańcami, to też zmieniłbyś zdanie. Trzecie pokolenie w rodzinach pracujących kiedyś w PGR-ach wzrasta jako grupa ludzi bezużytecznych, chronicznie bezrobotnych, zbędnych w zamyśle reform Balcerowicza i jego neoliberalnych kumpli.
Państwo może budować fabryki i nawet to robi, bo jak nazwać wymuszanie na zarządach bogatych spółek skarbu państwa inwestowanie w poszukiwanie i eksploatację gazu łupkowego. To akurat jest idiotyczny pomysł, bo te ogromne pieniądze mogłyby posłużyć do budowy nowoczesnych gałęzi przemysłu. KGHM wydał ogromne sumy na zakup złóż miedzi w Kanadzie, co woła o pomstę do nieba, bo bogaci Kanadyjczycy naprawdę nie potrzebują polskich inwestycji w ich gospodarkę. To jest dopiero szanowny @Torlinie skandal i marnowanie kapitału, a nie żądania sprawiedliwego wynagrodzenia dla zatrudnionych pracowników najemnych.
W tym unowocześnianiu polskiego przemysłu mogą pomóc związki zawodowe, które swoim niezadowoleniem popchną zadowolonych z siebie przedsiębiorców do poszukiwania nowoczesnych technologii i rozwiązań organizacyjnych, a nie jak do tej pory eksploatowania taniej, na wpół niewolniczej siły roboczej.
16 września o godz. 14:16
Z.B.I. G.
Pożyjemy, zobaczymy, jak z Dudą będzie.
Podziwiam jego zdolności organizacyjne i udaną próbę odklejenia się od PIS. Szkoda, że jeszcze NIE – od kościoła. Pokazał się tradycyjnie, jak każdy liczący się w Polsce polityk po 1989, na Jasnej Górze, bo dba także o przychylność kk.
Dlatego domniemywam, o co Kaczor chyba słusznie go podejrzewa, że Duda chce przechwycić jego elektorat.
Akurat tego szczerze mu życzę, bo wyobrażam sobie Polskę z Dudą, a wizja Polski według Kaczora mnie przestrasza.
16 września o godz. 18:04
Śleperze!
Możesz się denerwować, mnie to nie rusza. Sam akurat świetnie się w tym orientuję, więc nie opowiadaj. Łotrpress nie chce mnie puścić, to daję cząstkowo:
1. Słabe związki zawodowe? To nie są żadne związki zawodowe, to jest Towarzystwo Wzajemnej Adoracji na wikcie państwowym. Żebyś znał poglądy przywódców związkowych w poszczególnych firmach, tobyś się zatrwożył. Ja akurat pracuję w dużej prywatnej firmie, w której jakakolwiek próba stworzenia związku zawodowego kończy się zwolnieniem z pracy jeszcze tego samego dnia. I to jest dramat Polski, a nie „Solidarność” z KGHM.
2. Ze wsią też strzelasz w płot, znam bardzo dobrze kilka niedużych wsi z różnych stron Polski, wszędzie ciągnik, koniecznie z klimatyzacją, a niektóre z GPS-em, wiele sprzętu, dokupywanie nowej ziemi, jak tylko się pojawia w sprzedaży. Polskiego rolnika z Mazowsza stać na zlikwidowanie kilku hektarów truskawek, i zasadzenie tam nowoczesnej wersji wiśni. Znam wieś, gdzie wszyscy mieszkańcy należą do spółdzielni mleczarskiej, sami ją zakładali za pieniądze unijne, budują wspólne magazyny, chłodnie, zakłady przetwórcze. trzeba tylko chcieć. A PGR-y? Ja zawsze pisałem, że jest to błąd Balcerowicza, ale po tylu latach ludzie już powinni sami wyjść z dołka.
3. sprawa gazu łupkowego nie podchodzi pod ekonomię, bo to jest sprawa bezpieczeństwa narodowego.
4. rząd nie jest od prowadzenia fabryk, KGHM też jest spółką giełdową i prowadzi politykę dobrą dla siebie, tak jak wszystkie firmy na świecie. Państwo może pobierać podatek, tak jak to robi od KGHM-u od srebra.
5. Ja Ci odpowiadam na serio, ale dopiero po przeczytaniu końcówki: „W tym unowocześnianiu polskiego przemysłu mogą pomóc związki zawodowe, które swoim niezadowoleniem popchną zadowolonych z siebie przedsiębiorców do poszukiwania nowoczesnych technologii i rozwiązań organizacyjnych” spostrzegłem się, że cały ten Twój wpis to była satyra
pozostaję z poważaniem
16 września o godz. 19:48
Torlin
Mam dokładnie takie same przemyślenia na podstawie wniliwej obserwacji okolic wschodnio-północnego Mazowsza, gdzie przemieszkuję tygodniami na działce w sezonie wiosenno-letnio-jesiennym.
NIGDY rolnikom nie było tak dobrze jak dziś. Czasem któryś z zaprzyjaźnionych tubylców nawet to przyzna, ale „na stronie”, jak sąsiad nie słyszy.
A że chłop tradycyjnie narzeka, to norma, jak świat światem. Mnie to już nie rusza.
W tym roku po raz kolejny byłam na dożynkach w „swojej” gminie. Widziałam te bryki wypasione, schludnie i „bogato” odzianych gospodarzy wraz z małżonkami i progeniturą. Słyszałam, jakie mają osiagi najlepsi rolnicy, dotowani oczywiście z UE (tam akurat jest mleczne „zagłębie”), za co zresztą otrzymywali nagrody wyasygnowane przez Urząd Gminy (skądś te środki mają).
Oczywiście, jak wszędzie, jest grupa nieudaczników, ale też i na własne życzenie.
Spotkać ich można od rana przy piwku lub „mamrocie” na ławeczce pod sklepem, jak w serialowych Wilkowyjach.
16 września o godz. 20:34
mag
16 września o godz. 19:48
Juz zacząłem się obawiać, że cię jasny gwint uwiódł. Ale jednak nie,Twój wrodzony rozsądek wygrał. Uważam tak samo jak Torlin. Najeździłem się po Polsce i zobaczyłem to samo. Ale jeśli ktoś wypatruje jakąś patologię i uważa ją za normę, to już nic na to nie poradzisz;
16 września o godz. 21:31
Dzięki Kochani, bo poczułem się samotny.
16 września o godz. 23:47
Torlin 16 września o godz. 18:04
ad.1 Gdzie ty przyjacielu widzisz tą siłę związków zawodowych? Ile razy mam powtarzać, że to nie Duda, Śniadek, ani ktokolwiek inny ze związkowców ustalał zasady tworzenie i funkcjonowania związków zawodowych w wolnej Polsce. Są rozdrobnione i właśnie o to chodziło twórcom tego prawa, a dodatkowo nęci się związkowców możliwością zarobienia niezłych pieniędzy. Ja się trochę naużerałem ze związkami (tam gdzie pracowałem było 9 organizacji, które walczyły bardziej z sobą niż o swoich członków), ale pracownikom którzy jawnie pluli na związki powtarzałem, że bez nich zostaną zjedzeni bez popijania szampanem (co się właśnie dzieje). Gdyby np. w którymś z krajów skandynawskich pracodawca zwolnił kogoś, bo się zapisał do związku, to stanąłby przyjacielu przed sądem i tak by się to właśnie skończyło. W dzikim kraju, jakim jest Polska, prawo jest do kopania słabych, ale ty oczywiście uważasz, że jest akurat odwrotnie, więc nie będę się trudził z dostarczaniem dowodów.
ad.2 Jasny gwint, posiadacze działek letniskowych uważają się za ekspertów od rolnictwa, a jak jakiś burak z parlamentu zaczyna tokować na każdy temat, to stukają się w czoło. Ludzie, rolnikom najlepiej powodziło się za Gierka, bo co tam wyprodukowali, to państwo natychmiast skupiło, a nie będę przypomniał o bezzwrotnych kredytach, które biją obecną pomoc unijną na głowę. Oczywiście wtedy trzeba było jak i dzisiaj dysponować głową z odpowiednią wiedzą o uprawach i hodowli (to za Gierka), a teraz dodatkowo jeszcze trzeba znać się na finansach i giełdzie, a ci więksi mieć kogoś ważnego na urzędzie. Poczytaj sobie ty i @mag rocznik statystyczny na temat polskich gospodarstw rolnych, a później coś sensownego napisz. Gdybym ci zadał pytanie w czym Polska jest dobra eksportując produkty rolne, to byś z całą pewnością palnął głupstwo, a ja ci nie podpowiem, sprawdź.
W stosunku do losu ludzi z byłych PGR-ów masz zaiste kapitalne przemyślenie (a może już gotową receptę?): „… po tylu latach ludzie już powinni sami wyjść z dołka.” Brawo, gratuluję!
ad.3 Naprawdę? Gdzie ty widzisz sensowną politykę energetyczną w tym kraju. Przecież tu co chwila pada inny pomysł, brak jest strategii na bliższą i dalszą przyszłość.
ad.4 Gdyby rząd Finlandii przyglądał się biernie poczynaniom Nokii, to do dzisiaj firma robiłaby tylko papier i opony. To właśnie należy nazwać przyjacielu dbałością o bezpieczeństwo narodowe. Bogactwo i dobrobyt tworzy ludzka kompetencja i praca, anie kopalnie złota i srebra.
ad.5 Satyrą jest pisanie, że wszystko załatwią rynki, a reszt jest od słuchania i roboty. Ja się nie dziwię młodym ludziom w Polsce, ponieważ ich umysły zostały obrobione przez lata neoliberalnego bełkotu, ale tutaj piszą ludzie z jakimś doświadczeniem życiowym, więc szczęka mi opada jak czytam niektóre wpisy.
Przepraszam z długie przynudzanie, ale nie dało się krócej.
Pozdro.
17 września o godz. 6:07
Spożycie wołowiny w Polsce z 20 kg na głowę w roku 1980 spadło – do 2 kg w roku 2013.
Tyle statystyka.
Jako że moje spożycie pozostało na ówczesnym poziomie (może nawet urosło nieco), więc zajadam za 10. 9 pozostałych chyba żre szczaw (ewentualnie z wieprzowiną lub z drobiem)
Niedawno przeczytałem, że ”Polacy nie chcą jeść wołowiny.” Obrazili się na polędwicę i na tatara nie mówiąc o steku lub giczce cielęcej. Prawda czasu, prawda ekranu.
17 września o godz. 7:30
Indoorku,
Czy twoja polska wołowina była KOSZERNA? Tak tylko pytam
17 września o godz. 9:33
Orteq,
nie wiem. Ostatni raz koszerną wołowiną się obiadałem w Budapeszcie w 1968 roku w restauracji ”Trolejbus” przy bulwarze Tolbuchina. To była taka bardzo mała restauracja niedaleko Wielkiej Synagogi. Mieli bardzo dobre żarcie, szczególnie lubiłem gęstą zupę fasolową (czulent), serwowali z jajkiem na twardo i z wędzonym udkiem gęsim lub wędzoną wołowiną. Wówczas nie widziałem, że to byłą restauracja koszerna, zresztą chyba jedyna w demoludach. Nazwa („Trolejbus”) w każdym razie nie sugerowała.
17 września o godz. 14:07
‚Torlin’
16 września o godz. 13:08
Cyt.
‚Uwielbiam te Wasze teksty, jak z XIX wieku z socjalizmu utopijnego’
Wczoraj ukazał się, w portalu Wyborcza.pl, tekst komentarza Jacka Żakowskiego, jak podkreślono lewicowego publicysty, pod tytułem ‚Związki jako banda warchołów? To już się skończyło.’, w którym, mniej więcej, ocenił demonstracje związkowe, tak ja to oceniłem przedwczoraj, czyli dzień wcześniej … tekstów nie uzgadnialiśmy. Dzisiaj, w portalu Wyborcza.biz, ukazał się tekst Witolda Gadomskiego, prawicowego publicysty, co ja podkreślam, pod tytułem; ‚Związkowcy bronią starego świata’, komentujący te demonstracje jako przejaw obrony ‚starego świata’. Kilka dni temu w Kopenhadze, Ambasada Rzeczpospolitej, wydała poradnik dla przedsiębiorców działających w Danii, w którym sugerowano jak omijać prawa pracownicze i jak unikać kontaktów ze związkami zawodowymi. Współautorką poradnika była niejaka Monika G. Lewinski, która prowadząc w Danii interesy stosowała tzw. dumpingu wynagrodzeń, czyli płaciła mniej niż przewidują to umowy zbiorowe między pracodawcami i związkami zawodowymi. Po prostu myślała, że może przenosić praktyku istniejące w Polsce a więc w kraju, według Gadomskiego XXI wieku, do Danii, która jak z tego wynika jest krajem XIX wiecznym. Oczywiście całe to zdarzenie spotkało się z natychmiastową reakcją i związków zawodowych ale również przedstawicieli rządu duńskiego, dlatego, że prawa związkowe tam i same związki zawodowe są nierozerwalną częścią systemu państwa opiekuńczego, które przypuszczam, Witold Gadomski uważa za przedpotopowym anachronizm. Los jest niesłychanie złośliwy w stosunku do wszelkich krzewicieli i chwalców prawicowych idei liberalizmu, bo akurat tak się jakoś złożyło, że w ostatnich dniach ONZ opublikowało tegoroczny ranking Worold Happiness Report. Raport ten opierając się na licznych wskaźnikach począwszy od PKB, po przez zdrowie edukacje, wydatki socjalne podatki itp itd, a kończy na korupcji i swobodzie dokonywania życiowych wyborów, określa poziom zadowolenia i szczęśliwości społeczeństw. Oczywiście jak zwykle kolejny ranking rozwoju cywilizacyjnego wskazuje, na pierwszym miejscu Danię przed Norwegią, a wszystkie państwa skandynawskie znalazły się w pierwszej dziesiątce. Dla Witolda Gadomskiego, sądząc po jego dotychczasowych publikacjach, jest to jakiś dziwoląg, osobliwość, ‚czarna dziura’, bo według Gadomskiego i jemu podobnych polskich geniuszów, to nie ma prawa istnieć. Polska jest na 51 miejscu …. bez komentarza. Natomiast mogę skomentować tekst Gadomskiego … ponad dwadzieścia lat temu, wprowadzono w Polsce XIX wieczny kapitalizmu, i to jest skamienielina, którą broni Witold Gadomski.
Szanowny ‚Torlin’, staram się opisywać rzeczy, zdarzenia i zjawiska z uwzględnieniem okoliczności historycznych i kulturowych, a więc skoro piszę o sprawach starodawnych i zaśniedziałych, czyli o polskim kapitalizmie to używam stosownego do tego języka. Jestem człowiekiem dobrej woli i z radością podniosę jeszcze bardziej poziom Twojego uwielbienia dla moich tekstów. Mogę uściślić i doprecyzować język, odwołując się do określeń marksowskich, i tak, nie będę używał już słowa prekariat tylko proletariat, nie będę pisał o pracodawcach tylko o burżujach, których horyzont myślowy sięgający co najwyżej wysokości płotu otaczającego jego posiadłość … no to może nie, lepiej będzie ‚otaczającego jego rezydencję’.
Pozdrowienia.
17 września o godz. 21:03
Mnie się odechciało. Nie mam ochoty rozmawiać z ludźmi, którzy widzą wszystko w czarnych kolorach. Jesteśmy państwem postkomunistycznym, z wszelkimi tego rodzaju obciążeniami. My nie budowaliśmy demokracji od dziesiątków, a nawet setek lat, my to wszystko musieliśmy wypracować. Ciężką pracą, powiedziałbym wręcz – protestancką. Nasza ojczyzna zbankrutowała zdaje się w 1993 roku, ale nie wyszliśmy palić opony, tylko siedliśmy przy jednym stole (tak naprawdę to były dwa stoły, Paryski i Londyński) z wierzycielami, wprowadziliśmy to, co nam kazali, i dlatego jesteśmy w miejscu, w którym jesteśmy.
Pokażcie mi inny kraj postkomunistyczny mający takie osiągnięcia, Chiny to jest inny przypadek. Nie pozwolę nigdy w życiu na deprecjonowanie naszych osiągnięć, mamy ojczyznę nie tylko w pełni wolną, ale nowoczesną, szybko nadążającą za nowinkami światowymi. Ile jest małych polskich firm, które w końcu wypracowują połowę dochodu narodowego. To są ludzie krzątający się za swoimi sprawami, aktywni, chętni, nienarzekający. W życiu nie zamieniłbym dzisiejszego dnia na np. 1988 rok, że nie wspomnę lat wcześniejszych.
Na tym kończę polemikę, chcecie narzekać, jak to strasznie jest w Polsce, to narzekajcie. Ale beze mnie. Wolicie być Ukrainą czy Białorusią? Bo porównywanie z Danią jest nieuprawomocnione.
17 września o godz. 22:56
Torlin (21:03)
„Jesteśmy państwem postkomunistycznym, z wszelkimi tego rodzaju obciążeniami… Nasza ojczyzna zbankrutowała zdaje się w 1993 roku, ale nie wyszliśmy palić opony, tylko siedliśmy przy jednym stole (tak naprawdę to były dwa stoły, Paryski i Londyński) z wierzycielami, wprowadziliśmy to, co nam kazali, i dlatego jesteśmy w miejscu, w którym jesteśmy. Pokażcie mi inny kraj postkomunistyczny mający takie osiągnięcia”
No to jak to w końcu jest, Torlinie? To my jesteśmy gdzie jesteśmy dzisiaj dzięki temu, iz nam coś kazano zrobić? A nie dlatego żeśmy wszystko sobie wypracowali, temy rencamy ciężko pracując? Po protestancku na dodatek?
Wiem o panu premierze Jerzym Buzku, protestancie. Moze jeszcze o Zofii z Kwadratury Kola, luterance zdaje się. Ale już nic mi nie jest wiadomo o żadnym protestantyzmie np. pana Leszka Balcerowicza. Czy to może dlatego wybrałeś wytłumaczenie „wprowadziliśmy to, co nam kazali w Paryżu i w Londynie”, całkowicie pomijając dobrodziejstwa Planu Balcerowicza? Bo Balcerowicz nie jest protestantem wiec nie mógł nic dla nas wypracować?
Pogubiłem się kapkę
17 września o godz. 23:10
Haszczu
Porównywanie RP ze Skandynawią, która wykorzystując powojenny boom gospodarczy (przez litość nie wspomnę, że choćby Szwecja wręcz „zarobiła” na wojnie) i przez dziesiątki lat stabilnej sytuacji w tzw. wolnym świecie dorobiła się kapitalizmu z „ludzką twarzą”, jest co najmniej bałamutne.
W tym czasie my (jako PRL) dźwigaliśmy z riun kraj przy bratniej pomocy ZSRR i gdy „wybiliśmy się na niepodległość”, a socjalistyczna gospodarka przeszła do historii w naszym regionie, na nowo „odkryliśmy Amerykę” i w ogóle Zachód, zaprowadzając – metodą prób i błędów – nie tylko demokrację, ale i wolny rynek. Faza „dzikiego” kapitalizmu też chyba musiała (albo i nie) zostać „przerobiona”.
Uczciwiej byłoby porównywać się z krajami południa Europy, które są dziś w większej zapaści, choć ominęły je eksperymenty „komuny”, czy z byłymi bratnimi krajami Europy środkowo-wschodniej.
17 września o godz. 23:11
@Torlinie, poddajesz tyły tylko dlatego, że ktoś ma inne zdanie na temat roli związków zawodowych we współczesnych społeczeństwach? Ani ja, a sądzę, że @Haszszu również nie tęsknimy za PRL-em, staramy się tylko sprzeciwiać opiniom opisującym polską rzeczywistość w zbyt różowych kolorach i nie zgadzamy się na pakowanie nas w klimaty białoruskie. Skoro jednak nie chcesz dalej ciągnąć tematu, to trudno, zawsze można wrócić (tym razem beze mnie) do brzozy smoleńskiej, aktualnie odgrzewanej przez wszystkie media (to jest zapewne ten temat, który spędza polskim obywatelom sen z powiek).
Uzupełnię opis twórczości pana Gadomskiego, którego czytywałem w GW do momentu, gdy po wspomnianej już wyżej katastrofie napisał tekst, w którym chwalił zmarłego w tych tragicznych okolicznościach prezesa NBP Skrzypka (to ten któremu myliły się podstawowe pojęcia z zakresu bankowości i finansów). W myśl przysłowia o zmarłych, mógł nic nie pisać, nieboszczyk by się nie obraził, a tak zrobił z siebie ….
17 września o godz. 23:17
Wprowadzanie tego, co każą inni, jest dla Polaka nie tylko ciężką, wręcz protestancką pracą. To jest KATORGA i ugięcie karku 😎
Tym bardziej brawo!
17 września o godz. 23:37
? Drażni mnie to nieustanne powtarzanie, że miejscem do rozmowy ze związkami jest Komisja Trójstronna. Ja tego nie rozumiem. Pan premier Donald Tusk może się spotkać z przedstawicielami funduszy emerytalnych, kiedy chce zmieniać ustawę emerytalną, z pracodawcami, gdy oni zgłaszają swoje projekty legislacyjne. Dlaczego nie może się spotkać ze związkowcami? ? tak publicysta ?Polityki? Jacek Żakowski, komentował w ?Polityce przy kawie? w TVP 1 czterodniowe demonstracje związków zawodowych w stolicy.
http://tvp.info/opinie/komentarze/to-byl-spokoj-ludzi-ktorzy-czegos-chca/12413025
====================
Ilu ludzi zapomniało o swych korzeniach?
I weszło w buty tych, których obalili…….
Historia jest pełna takich przypadków.
18 września o godz. 4:33
wiesiek
„Ilu ludzi zapomniało o swych korzeniach? I weszło w buty tych, których obalili??Historia jest pełna takich przypadków.”
Wieśku, o korzeniu godosz? Czy o tym tutaj?
http://www.familie.pl/artykul/Droga-do-udanego-seksu-wiedzie-przezzoladek,5352,1.html
Tylko te buty jeszcze. Te buty, w które wchodzimy po obaleniu. I dunno, you know. Obaleniu czego? Połówki na trzech? Wolne żarty. Połówka na trzech nikogo jeszcze nie wstawiła w obce buty!
Dziwny jest ten świat, Czesławie N. W. Naprawdę wciąż dziwny. Bo ta historia pełna takich przypadków to jest właśnie ten dziwny świat. Naprawdę
18 września o godz. 12:53
Orteq
18 września o godz. 4:33
Jak do tej pory, wszystkie rewolucje wykonują trójskok:
-rewolucja
-konsolidacja
-restauracja…….
Nasz ulubiony Napoleon przeszedł drogę od królobójcy do cesarza.
Fidel od obalacza caudillo do dyktatora.
Czemuż by styropianowcy nie mieli powtórzyć tej drogi?
Od obalenia monopartii, do utworzenia monopartii?
Brakuje im jedynie jakichś zasad, wstrzemięźliwości, osobistego samoograniczania się, charakterystycznego dla członków byłej PZPR…..
Ps.
Kuczyński się obudził z letargu?
18 września o godz. 15:00
Oberwało się związkom zawodowym przed ich warszawskim protestem, obrywało się w trakcie a i obrywa teraz – po, za formułowanie postulatów „politycznych” ( obalenie rządu PO-PSL, Tusk musi odejść ) a nie pracowniczych czy socjalnych.
Nie jestem bynajmniej sympatykiem zw.zawodowych z Solidarnoscią
„na czele”, nawet więcej – zaliczyłbym się do związkowych
„antypatyków” z silnym przechyłem na zdecydowanego „antypatyka”, ale zarzutów, że związkowcy zgłaszają postulaty polityczne nie rozumiem.
Tzw. życie doczesne m.innnymi „urządza” nam rząd przez swoje regulacje prawne ( projekty rządowe „klepie” „jak leci” sejm- konstytucyjny prawodawca ) dot. ważnych części tegoż życia (np. warunków pracy, z której czerpiemy środki na bieżące i nie tylko ” życie i utrzymanie” ) a także naszej emerytalnej przyszłości.
Postulaty i wnioski związkowe składane w tym zakresie traktowane są przez „stronę rządową” na zasadzie Roma locuta causa finita a tzw. konsultacje polegają na przedstawieniu projektów rządowych związkom do akceptacji zgodnie z cytowaną wyżej łacińską paremią, tj. „do wiadomości i akceptacji” a nie do dyskusji. Cóż więc dziwnego w tym, że związki mając za „partnera” rząd, który ich nie słucha i – mówiąc kolokwialnie – olewa chcą zmiany rządu obecnego, olewającego na taki, który zgłaszając projekty ustaw dot. sfery działania związków zaw. będzie łaskawszy dla ich oczekiwań i postulatów ?
18 września o godz. 16:57
‚mag’
17 września o godz. 23:10
Cyt.
‚Porównywanie RP ze Skandynawią ……. jest co najmniej bałamutne.’
Szanowna ‚mag’, nie jestem pewny, a w zasadzie jestem przekonany, że moja wypowiedź nie była porównaniem, z definicji. Natomiast niewątpliwie w sensie retorycznym, tak. Ale nie o to chodzi, chodzi o to skąd mamy czerpać wzorce … a chyba korzystniej i słuszniej, od lepszych a nie od gorszych. Jeżeli już mamy odwoływać do porównań, zgodnie z jej definicją, do południa Europy, to bałamutność tego zabiegu byłaby bardziej oczywista, bo chyba miałby służyć tylko poprawieniu nastroju.
Jeżeli chodzi tylko o nastrój, to z uwagi na paradygmat liberalizmu ekonomicznego, są obiekty bardziej przydatne … na przykład Somalia, o czym już chyba kiedyś wspomniałem. Prywatna własność środków produkcji w Somali ma się znakomicie, wolna przedsiębiorczość niczym nie skrępowana też, obrót towarami i usługami bez zahamowań i jakiejkolwiek kontroli państwa. Sądzę, że nie grymasiłby nawet sam Janusz Korwin-Mikke. I najważniejsza rzecz, interwencjonizm państwowy, który liberałowie wszelkiej maści i odmian uważają za zmorę i horrendum budzącym największą odrazę, nie istnieje. Somalia zatem, jawi się jako intelektualne El Dorado liberalizmu i neoliberalizmu, źródło młodości przy, którym prawdziwy liberał może odmłodzić się i nabrać sił, do walki z czyhającą zdradziecko i uprawiającą permisywizm moralny lewicą.
Pozdrowienia
18 września o godz. 17:36
Haszczu
Rozumiem Twoje zastrzeżenia do moich uwag (lepiej porównywać się do dobrych wzorów, a nie poprawiać sobie samopoczucie, że ktoś ma relatywnie gorzej, choc nie powinien).
Liczą się jednak realia, uwarunkowania (również historyczne, geopolityczne itp., o co mi szło), a nie samo „chciejstwo”.
Spektakularne „cudy gospodarcze” zdarzają się rzadko (Niemcy Zachodnie po II W.Ś.), inne okazywały się dość szybko ściemą. Przykład Tygrysów Azjatyckich jest średnio budujący. Wyraźnie „coś” dzieje się kosztem „czegoś”.
P.S.
Fajnie się z Tobą rozmawia, nawet jeśli się różnimy w opiniach.
Pozdrawiam
18 września o godz. 19:20
‚mag’
18 września o godz. 17:36
Cyt.
‚Fajnie się z Tobą rozmawia, nawet jeśli się różnimy w opiniach’
Szanowna ‚mag’, z Tobą też. Myślę, że sens naszego udziału w blogu polega na chęci poznawania różniących się opinii … prawdziwych, rzeczywistych, a nie szacowanych pod kątem strat i zysków, co każdy z nas czyni podświadomie, występując publicznie. Tu anonimowość jest założeniem szczerości. Dlatego jest to cenne, bardziej niż wtedy gdy wysłuchujemy jakieś gadające głowy w telewizji , radiu lub gdziekolwiek. Mam nadzieję również, że nie masz mi za złe, że w dyskusji posługuję często absurdem, ale i tak, gdzie mi tam, do takiego mistrza w tej umiejętności, jakim jest ‚Staruszek’. Żyjemy w kraju absurdu, w kraju Mrożka, Gombrowicza, Witkacego. Można powiedzieć absurd jest naszym dziedzictwem narodowym. Rozumowanie absurdalne, redukcję do niemożliwego wynosimy z domu , wysysamy z mlekiem matki. Absurd jest dobry, a co najważniejsze nie jest sprzeczny z logiką. Można powiedzieć też, że jest naszą słabością bo ogranicza naszą organizację. Jednak może kiedyś, wybierzemy w końcu jakiś rząd który ten nasz talent posługiwania się absurdem, niby słabość, zmieni w siłę … i to będzie mądry rząd.
Uff! … tym razem udało mi się utrzymać w ryzach moją skłonność do ‚reductio ad absurdum’.
Pozdrowienia
18 września o godz. 21:03
Haszczu
Aż trudno zrozumieć, że w kraju Witkacego, Gombrowicza, Mrożka, Słowackiego, Norwida, Gałczyńskiego czy Miłosza wciąż jest tylu wyznawców bezkrytycznych Sienkiewicza, Rejtana, czy ks. ks. Kordeckiego i Baki (nawet jak ich dzieł nie znają „naocznie”).
Palikot niby stara się gadać Gombrowiczem, ale wychodzi z tego tragifarsa.
A inni, ech…
Absurd mamy w genach, ale NA POWAŻNIE. I to dopiero nieszczęście!
Pomyśl, jaki ciekawy „wyszedłby” Polak, gdyby – przy wszystkich jego znanych zaletach i odjęciu znanych wad – dodać do niego szczyptę Czecha, nieco większą, i malutką – Niemca.
Dobranoc
18 września o godz. 22:52
Moim zdaniem nerwowe fukanie na związki sensu nie ma. Przecież ta demonstracja z nieba spadła PO. Nic tylko zawierać z nimi (tj związkami) tzw umowę społeczną. Prosty manewr – PO pozbywa się definitywnie zgranych Donalda Tuska i Rostowskiego. Potem wybiera na swego szefa Schetynę albo Sikorskiego i desygnuje na stanowisko premiera. Następnie zrywa koalicję z PSL pozbywając się Kosiniaka i reszty chłopskiego towarzystwa. I zawiera koalicję z SLD. No a centrolewicowa koalicja podpisuje umowę społeczną ze związkami. Jakby sierpień 80 bis. Już widzę tytuły prasowe. Przełom socjalno – ustrojowy! Nowa RP! Nowe otwarcie jak znalazł na wybory.
No i co najważniejsze znika zagrożenie Kaczyńskim. Plan moim zdaniem sensowny – tylko trzeba mieć trzeźwą głowę.
Pozdrawiam
18 września o godz. 23:00
Witaj Kartko !!!!
Ale namatwiłem sie Twoja nieobecnością , od jeziora Bodeńskiego 11czerwca 2012 cisza ,niepokojąca cisza .
Pozdrawiam
Waldemar
19 września o godz. 11:25
Twierdza twierdzą, ale czy to o chodzi, żeby mieć duże poparcie w jednym miejscu? W sumie tak, tylko fajnie by było, gdyby było ono oparte na jakiejś dobrej pracy i zasługach polityków. PiS z pewnością może rządzić samodzielnie, grunt, żeby rządziło dobrze i zwracało uwagę na potrzeby zarówno całego państwa, jak i szarego obywatela
19 września o godz. 14:03
Wczoraj, prowokując poprzez absurdalny tekst o Somali jako liberalnym raju, pomyślałem o ‚Kartce z podróży’, nie wiem dlaczego … no i słowo ciałem się stało, ‚Kartka’ się pojawił. Witam serdecznie, gdyż rzeczywiście, jak zauważył ‚Waldemar’, okoliczności Twojego nie bycia, dały nam powód do niepokoju.
Będąc pod ciągłą krytyką, a to ‚Torlina’, a to ‚mag’ albo ‚ANCA_NELi’, że nie dostrzegam dobrych stron rządów Platformy i widzę wszystko w czarnych kolorach, postanowiłem krytycznie spojrzeć i przemyśleć swoją nędzną postawę , niedostrzegania
blasków i sukcesów rządu Donalda Tuska. Co rząd Donalda Tuska zrobił takiego co można byłoby uznać za absolutny niepodważalny sukces, jedyny i niepowtarzalny? … autostrady… może, ‚Orliki’ … może i tak po kolei różne sprawy przychodziły mi do głowy, ale zawsze było jakieś ale. Jedna, jedyna rzecz, która jest niewątpliwym sukcesem, którym nie może się pochwalić żaden inny rząd od czasów transformacji, jest zjednoczenie trzech największych związków zawodowych we wspólnym proteście. Lecz nie tylko, do protestu dołączyli inni. Jak przeglądnąłem listę, to od skrajnej lewicy do skrajnej prawicy, grup zawodowych, stowarzyszeń różnej maści, bez liku. To jest sukces, który nikomu wcześnie się nie udało dokonać. Mało tego, że zjednoczył ruch związkowy, ale doprowadził do sytuacji, że to związki zawodowe prawidłowo odczytały potrzeby społeczne i to związki zawodowe udowodniły, że potrafią o nie walczyć.. ‚Chapeau bas’ ! … dla rządu Donalda Tuska, mój autentyczny podziw.
Przy okazji zainteresowałem się kodeksem pracy a w zasadzie historią jego nowelizacji. Wygląda tak, że od 1989 roku, jeżeli chodzi o prawa pracownicze, to systematycznie i konsekwentnie, zabierano, to jedno, to drugie, to tamto i owamto. Uszczuplano praktycznie wszystko; prawo do wolnego, urlopu, opieki nad dzieckiem, chorobowe, a nawet prawo do stanowiska pracy zgodnego z normami BHP. To co zostało, jeżeli w ogóle można mówić, że coś zostało, to jest zawarte w kodeksie pracy 1974 roku, a więc opracowanego za Edwarda Gierka, za co jemu również ‚chapeau bas’, za to, że pod jego rządami opracowano tak doskonałą legislację, która przetrwała prawie czterdzieści lat co świadczy, że broni się nawet przed metodycznym psuciem.
Szanowny ‚Kartka…’, Twoja propozycja wyjścia z sytuacji kryzysowej jest racjonalna i interesująca, ale to nie wyjdzie. Tak można grać na szachownicy, a tu w grę wchodzą interesy, nie tylko poszczególnych partii politycznych ale również interesy elektoratów, przez te partie reprezentowanych. Ponadto i to najważniejsze, PO i SLD na posiadają większości parlamentarnej, a więc nie ma armat a w zasadzie szabel. Powstał by rząd mniejszościowy co skończyłoby się przedterminowymi wyborami, a w tym to tylko PiS może być zainteresowany. Dalej, to są sprawy programowe; program SLD to jest mniej więcej to co postulują związki zawodowe plus sprawy obyczajowo-światopoglądowe. Jak na razie dla Platformy są one nie do przyjęcia. Czas pracuje dla SLD i Leszek Miller wyraźnie daje to do zrozumienia, jednoznacznie też mówi, że SLD idzie na konfrontacje z Platformą, ale jak się uważnie czyta to co mówi to widać, że określa tam możliwość ewentualnej współpracy … lecz przyszłej i odległej. Osobiście uważam, że warto słuchać co mówi Leszek Miller i nie tylko z uwagi na jego doświadczenie, ale może powstać sytuacja, że to SLD będzie trzymało klucz władzy.
Sytuacja wygląda tak; mamy trzech zapaśników wagi ciężkiej, gdzie każdy błąd może skończyć się nokautem, to jest Donalda Tuska, Jarosława Kaczyńskiego i Leszka Millera, mamy trzy złe związkowe wilki i mamy wściekłe społeczeństwo … bardzo wściekłe. Pole bitwy jest określone, Polska, która w oczach opozycji pisowskiej jest absolutnym dnem, degrengoladą, rują i porubstwem, natomiast w oczach obozu władzy, czasowo przechodzącą drobne trudności oazą szczęścia i dobrobytu. Prawda jest taka, że ani dno, ani szczęście, tylko kryzys i zatarte wszystkie mechanizmy rozwoju gospodarczego na skutek durnowatej polityki cięć.
Wniosek; należ niezwłocznie i pieczołowicie zaopatrzyć się w dobre alkohole, zakąski i wygodny fotel, bo będzie się działo … tym bardziej, że Rostkowski obiecuje a jak obiecuje to zrobi, podwyżkę akcyzy.
Pozdrowienia.
19 września o godz. 16:17
Witaj Haszszu
Twój i Waldemara niepokój był nieuzasadniony. Po przejściu płonących ubiegłego lata Pirenejów, z katalońskiej miejscowości Colera, wysłałem do kraju uspokajającą wiadomość – „Nie ma co histeryzować, tu jest bezpieczniej niż w kraju”. To się zresztą sprawdziło po powrocie. Istotnie tam jest bezpieczniej niż tutaj.
Dzięki za uwagi. Również moim zdaniem największym politycznym osiągnięciem tej ekipy jest zjednoczenie central związkowych. Nie ukrywam, że z satysfakcją patrzyłem na tłumy związkowców w W-wie. Podobają mi się również ich liderzy – w końcu coś naturalnego, prawdziwego w tym marnym spektaklu. Będę kibicował strajkowi generalnemu i blokadzie kraju.
Również zgadzam się z Twoimi uwagami dotyczącymi prawa pracy. Tyle, że w tym przypadku nie ma co mówić o legislacji Edwarda Gierka bo trzeba się cofnąć do do czasów Premiera Moraczewskiego. Ta ekipa uwaliła rozwiązania kodeksowe przyjęte w 1918 roku – przyjęte pod groźbą bolszewickiej inwazji.
Dzięki za zwrócenie uwagi na arytmetykę sejmową. Niedawno wróciłem i nie jestem na bieżąco. Tym niemniej jestem przekonany do idei umowy społecznej, którą zasugerował Józef Oleksy w wywiadzie dla reżimowej TV. Dla lewicy byłoby to symboliczne zerwanie z kompleksem PRL. Oto oni w dymie płonących opon i huków strzałów z broni gładkolufowej podpisywali by nowe historyczne porozumienie – podobne do aktu założycielskiego obozu posierpniowej opozycji. To wydaje mi się ważniejsze niż przepychanki i arytmetyka sejmowa.
A propos akcyzy na gorzałę. Jedynym towarem jednoznacznie w Europie kojarzonym z Polską jest nielegalny tytoń – tzw machorka. Jest dostępny praktycznie wszędzie. Dystrybucja podobnie jak ziela. Cena 50 procent niższa niż akcyzowanego. Legalnie można go kupować worami w Andorze. Bilet autobusowy z Perpignian kosztuje 1 euro, bo hurtownicy tabaku dopłacają do jego ceny. Stosunek władz do tej kontrabandy tolerancyjny – podobnie jak do ziela. Tyle, że co jakiś czas tamtejsza tv puszcza materiał o pokazowym paleniu stosów zarekwirowanego tytoniu – „Polskiego tytoniu” – jak mówią. I to mnie cieszy jako patriotę.
Pozdrawiam
19 września o godz. 18:20
Witaj @Kartko z podróży!
Skoro Pan wrócił na blog Paradowskiej, to może i @Magrud wróci na blog Passenta?
Serdecznie pozdrawiam!
19 września o godz. 19:13
Również zgadzam się z Twoimi uwagami dotyczącymi prawa pracy. Tyle, że w tym przypadku nie ma co mówić o legislacji Edwarda Gierka bo trzeba się cofnąć do do czasów Premiera Moraczewskiego. Ta ekipa uwaliła rozwiązania kodeksowe przyjęte w 1918 roku ? przyjęte pod groźbą bolszewickiej inwazji.
*
no, nie do końca tak było.
W sposób mniej więcej całościowy problematykę stosunku pracy ( umów o pracę ) w okresie międzywojennym regulowały dwa Rozporządzenia Prezydenta RP z 16.03.1928 r : o umowach o pracę pracowników umysłowych oraz o umowach o pracę robotników. Przed tymi rozporządzeniami w zasadzie obowiązywało prawo zaborców ( na terenach rozbiorowych) oraz w rozmiarze fragmentarycznym – Kodeks Napoleona. Po odzyskaniu niepodległości, po 1918 r uchwalane były regulacje dot. problematyki pracy ( np. 8 godzinnego czasu pracy, ubezpieczeń społecznych, inspekcji pracy, pracy młodociannych i kobiet itp. ) ale miały one charakter wycinkowy; całościową próbę uregulowania tej problematyki zawarto właśnie w powołanych Rozporządzeniach Prezydenta RP.
I aby było ciekawiej; te kapitalistyczne regulacje okazały się na tyle postępowe i „socjalistyczne”, że niemal w całości ( zwłaszcza jeśli chodzi o tzw. instytucje prawne (np. ochronę stosunku pracy, sposoby rozwiązywania umów o pracę , prawa do urlopu i jego wymiar itp. ) zostały inkorporowane do gierkowskiego Kodeksu Pracy. Oczywiście, instytucje te zostały w Kodeksie Pracy zmodyfikowane z uwzględnieniem wymogów czasu i ideologii tym nie mniej faktem pozostaje, że przeniesiono je do Kodeksu Pracy w postaci – co do ducha i treści – nie zmienionej. Zgadzam się natomiast całkowicie z poglądem, że prawo pracy uprzedmiotowane w Kodeksie Pracy zaczęło być intensywnie psute począwszy od wczesnych lat 90 tych. Świadczy o tym np. fakt mnożenia artykułów kp oznaczonych jednym numerem, opatrywanych dodatkowo małymi cyferkami oraz maksymalnego komplikowania pojęć, uprawnień i ich wymiaru, które w gierkowskiej redakcji były jasne i proste niczym stylisko do łopaty.
19 września o godz. 19:14
Kartka z Podróży wrócił szczęśliwie!
Odetchnęłam 🙂
19 września o godz. 19:38
Co rząd powinien?
Z badania ?Postawy ekonomiczne w czasach niepewności?, którego autorem jest prof. Krzysztof Zagórski, wynika, że tylko jedna trzecia Polaków uważa, że wolny rynek jest lepszy niż państwowa gospodarka socjalistyczna, a zdaniem połowy poprzedni system miał tyle samo zalet i wad co obecny albo był lepszy. 93% sądzi, że rząd powinien tworzyć miejsca pracy, a 85%, że powinien zapewnić pracę. Ponadto zdaniem ogromnej większości badanych państwo ma zagwarantować bezpłatną opiekę zdrowotną i miejsca w przedszkolach (odpowiednio: 86 i 95%).
Oczekiwanie, że państwo powinno zapewnić ludziom bezpieczeństwo socjalne, potwierdza czerwcowe badanie CBOS. 95% respondentów uważa, że zadaniem państwa jest zapewnienie każdemu obywatelowi minimalnego dochodu oraz bezpłatnej opieki lekarskiej, a 84%, że państwo zagwarantuje każdemu dach nad głową, pracę zgodną z kwalifikacjami (81%) albo w ogóle pracę (80%).
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/niepewnosc-przygniata-rozmowa-prof-krzysztofem-zagorskim
=================
O to walczą obecnie istniejące związki…….
Niestety, Głos Ludu wszyscy politycy maja w d….użym poważaniu…..
19 września o godz. 20:36
Lex
Dzięki za uwagi – jak zwykle precyzyjne. Byłem pewien, że Moraczewski
wydał dekret ustanawiający ośmiogodzinny dzień pracy. Tym niemniej trzeba się jednak daleko cofnąć w czasie by przywrócić cywilizowane formy stosunków pracy.
Anca_Nela
Miło mi.
Pozdrawiam
20 września o godz. 1:06
No to Haszszu nazastanawiałeś się nad pozytywami Tuska, aż Ci komentarz spuchł, jaki on jest wstrętny. Istny kabaret. Ale tak jak pisałem, jak masz dookoła siebie klakierów przyklaskujących każdemu Twojemu atakowi, tak nie masz okazji zastanowić się, czy rzeczywiście masz rację. Bo to wymaga już głębszej refleksji. Ale co do jednego jesteśmy zgodni, ja też chciałbym być młody, zdrowy, bogaty i szczęśliwy.
20 września o godz. 10:25
Torlin
Nie wiem czy jesteś młody, ale zapewne jesteś zdrowy, bogaty i szczęśliwy. Gdyby tak nie było, widziałbyś inną rzeczywistość.
20 września o godz. 13:06
Teraz pozwolę sobie zacytować @Lexa: „Świadczy o tym np. fakt mnożenia artykułów kp oznaczonych jednym numerem, opatrywanych dodatkowo małymi cyferkami oraz maksymalnego komplikowania pojęć, uprawnień i ich wymiaru, które w gierkowskiej redakcji były jasne i proste niczym stylisko do łopaty.”
Otóż jako młodzieniec, podejmujący pierwszą pracę w PRL, zostałem przeszkolony na jednodniowym kursie z zakresu BHP także, z częścią Kodeksu Pracy. Zaciekawiło mnie to, więc nabyłem w księgarni za parę złotych wyżej wymieniony kodeks i zapoznałem się z nim w ciągu kilku dni na tyle dobrze, że mogłem doradzić ciężarnej o przysługującej jej prawach. Nadmieniam jednocześnie, że zaczynałem jako robotnik, a jednak treści zawarte w tej książeczce były dla mnie jasne jak konstrukcja wspomnianego przez @Lexa styliska do łopaty (rzeczywiście, przedmiot niezbyt skomplikowany).
Dzisiaj mam za sobą kilka lat edukacji więcej niż w tamtych czasach i nie wiedzieć czemu ,muszę ślęczeć godzinami, żeby zrozumieć, co tam miał na myśli prawodawca. Bez wykładni stanowionych praw, zwyczajny człowiek bez dobrej matury (nacisk na dobrej) nie jest w stanie podjąć właściwej decyzji. Kłopot jednak w tym, że nawet wykładnie praw różnią się w sposób zasadniczy od siebie, co już sprowadza polski kraj gdzieś bliżej pogranicza wspomnianej tu wyżej Somalii.
Nie wiem moi mili, czy czytacie regularnie POLITYKĘ, bo w ostatnim numerze jest pięknie opisany proces tworzenia prawa funeralnego, które nie uwzględnia ogółu obywateli (zróżnicowanego oczywiści pod względem światopoglądu), a bierze tylko i wyłącznie pod uwagę interesy firm pogrzebowych i tradycyjnie kościoła katolickiego. Twórcy tego knota tak się zapędzili, że gdyby prawo zostało uchwalone, to w Polsce nie byłoby możliwości pobierania narządów do przeszczepów. Z resztą „kwiatków” możecie się zapoznać sami, a potem zastanowić, czy naprawdę PO jest tą partią, która powinna tworzyć przyszły rząd.
Pozdro. dla @Kartki.
20 września o godz. 14:38
PiS zyskuje 😛 ciekawe czy uda im się odniesić podobny sukces w wyborach ogólnych , które za niedługi czas nastąpią 😀
20 września o godz. 16:32
Wielce Szanowny @Kartko z podróży – tak się składa, że i mnie brakowało Ciebie na blogu. Nie zakładałem (słowo honoru) oczywiście najgorszego, jedynie znudzenie powtarzaniem w kółko tych samych pierdów i brakiem możliwości w podróży na kontakt z krajem.
No, i Kartka się zjawił, w dodatku z tak rewolucyjnymi propozycjami i projektami, że aż trudno przypuszczać, że nie został w tej swojej wędrówce czymś skażony/zarażony. Szanowna Kartko, czy możesz sobie wyobrazić by zamienić rolami panów Kohla z Genscherem, czy też Joschke Fiszera ze Schroederem, albo Putina z Ławrowem – moim zdaniem jest to nie do pomyślenia. Tak też zamienić Tuska na Schetynę jest oczekiwaniem wprost niedorzecznym i nie traktuj tego jako próbę wywołania dyskusji.
Do komentarza pana @Ślepera (13.06 dnia 20.09) – dość dawno temu tworzono „na nowo” Regulamin Służby Wewnętrznej SZ PRL-u. Jego integralną częścią były przepisy dla wartowników o zasadach użycia przez nich broni podczas pełnienia służby na posterunku. Proszę sobie wyobrazić żołnierza kompanii wartowniczej, często z niepełnym podstawowym wykształceniem, na znacznie oddalonym od Wartowni posterunku, że ma użyć broni na podstawie przepisów napisanych przez grono profesorskie dla takiego właśnie Szweja. Rozgorzała się dyskusja (byłem także do niej „dopuszczony”) w WP PRL-u, która doprowadziła do wniosku, że ta część Regulaminu jest do niczego i należy ja „dostosować” do poziomu Szweja na posterunku. Opracowanie tych poprawek zajęło cały rok 1972 i część 1973 roku. Przysłano cały wagon towarowy Wykładni do Regulaminu w części dotyczącej użycia broni na posterunku oraz w służbie patrolowej. Wykładnię pisali ci sami „profesorowie” – proszę sobie wyobrazić co oni mogli napisać, wszystko poszło na makulaturę ale wynagrodzenia za tę „mrówczą” pracę panowie profesorowie nie oddali 😆 „Wynalazek” pisania wykładni do kretyńskich tekstów różnych przepisów, regulaminów i ustaw (niestety), to nie wymysł Premiera Tuska. To wymysł szanownego Grona profesorów z biur legislacyjnych resortów i Parlamentu z przed ponad 50-ciu lat !!
Nie oznacza to, że przechodzę na pozycje pana Torlina, ale z całą pewnością daleko mnie do pozycji pana Andrzeja. Nie podejmę dyskusji z panem @Haszczu ani z Tobą panie @Śleper i to wcale nie z powodu braku argumentów czy wiedzy, ale oświadczam, że postrzegam rzeczywistość w Polsce oczyma Pani Mag, ANKI_NELI i Torlina właśnie a podstawą do tego są moje osobiste spostrzeżenia z rejonów Drzewicy, które oglądam od roku 1956 do dnia dzisiejszego. Proszę sobie wyobrazić, że zelektryfikowano ten rejon dopiero w roku 1960-tym. Na moich oczach (latałem na obserwację, tego pożaru z Nowego Miasta n/Pilicą) miejscowość PRZYTYK spłonęła w całości bo wiatr był „przychylny” i wiał równoległe do zabudowy drewniano – słomianej, ocalały tylko dwa gospodarstwa na zawietrznej stronie, które także „zmodernizowano” po pożarze !! Proszę pojechać tam dzisiaj i zobaczyć zmiany. Oczywiście nadal modlą się, łażą na różnych pielgrzymkach, dzielą się z proboszczem tym co im zostaje z dotacji z Unii Europejskiej, ale spróbujcie im zaproponować powrót do sytuacji z lat 60 – 70-tych ubiegłego wieku…..!
P.S. Tak się „konstytucyjnie” składa, że w Polsce, związki zawodowe nie są składową organów stanowiących prawo i niech tak zostanie . Niech sobie maszerują, protestują, bo na to pozwala im istniejące póki co prawo, ale wara od polityki Rządu. Jeśli chcą coś znaczyć, to nie mogą olewać propozycji rządowych, jak to uczyniły w dniu dzisiejszym – miał być przedstawiony projekt budżetu państwa na przyszły rok 😆 ❗ . I będzie problem – oto ten wstrętny Rząd nie raczył zapoznać Dudy i spółki zo.o o projektach budżetowych na rok 2014-ty.
P.S. 2 : daruj mnie Szanowna Kartko, że nie załapałem się w pierwszej grupie witających Ciebie po powrocie na blog, ale wyniknęło to nie z mojej winy – siła wyższa 😆
Serdecznie pozdrawiam wszystkich, reszta w komentarzu (w szczególności, co dotyczy sprawy Smoleńska) z dnia 14.09 godz 13.47 – Czesław.
20 września o godz. 16:53
Czesław, 16.32. To co piszesz na temat Związków Zawodowych i ich roli w kraju jest skandaliczne. Prymitywna głupota. A wchodząc temu Kartce do d… powinieneś użyć wazeliny.
20 września o godz. 17:23
Oj !! Szanowny @Przecieku (16.53 dnia 20.09.) – czy Ty nie masz podstawowych wiadomości na temat żartów ? Jesteś na blogu stosunkowo dawno i powinieneś wiedzieć, jaki wzajemny stosunek panował/panuje pomiędzy mną a Kartką. Do wazeliny i do wchodzenia do d…,jak piszesz, u mnie bardzo daleko. Poczekaj, czy sam „zainteresowany” będzie zadowolony z mojego wpisu i dalszej znajomości 😆 . Co do ZZ, nie ma co zmieniać – taka jest prawda !!
Serdecznie pozdrawiam – Czesław.
20 września o godz. 17:59
Szanowny Czesławie
Cieszę się, że z sympatią wspominasz nasze nocne pogaduszki. Istotnie, masz rację. Moje wielomiesięczne milczenie w dużej mierze spowodowane było do „znudzenia powtarzaniem w kółko tych samych pierdów”. No ale odpocząłem psychicznie i z nowym zapasem sił mogę ciągnąć tę orkę na ugorze. Jak sobie przypominasz moje przepowiednie sprawdziły się – Prezes jest już u bram i najprawdopodobniej wygra wybory. W dużej mierze za sprawą elektoratu PO, który zamiast dyscyplinować ekipę Donalda Tuska, rządać realizacji obietnic wyborczych sprzed sześciu lat dawał się wodzić za nos i czarować. Tak więc to wielbiciele „twardego Kaszeby”, miłośnicy wyimaginowanej, idyllicznej Polski i ciepłej wody w kranie najprawdopodobniej zafundują naszej umęczonej ojczyźnie kilka lat paranoi pod rządami „smoleńczyków”.
Wydaje mi się, że na Twoich analizach sytuacji politycznej w kraju ciążą doświadczenia zawodowej a głównie poczucie hierarchii i podporządkowania. Do polityki nie można tego odnosić. Kiedyś, jeszcze w czasach Unii Wolności to właśnie Donald Tusk był wobec jej przywódców takim niemrawym „Schetyną”. Po czym dokonał wewnętrznego puczu, rozbił tę partię, de facto zlikwidował i na jej gruzach stał się dzisiejszym Tuskiem. I to samo może zrobić dziś np Schetyna. To jest tylko kwestia zdolności i sytuacji w partii. A ona jest nienajlepsza. I będzie coraz gorsza. Jasne jest przecież, że obecni podwładni Tuska ze spec służb i prokuratur jeśli wygra Kaczyński będą ich zamykać. Na skutek lęków i zaniedbań premiera cała aparat przemocy tego zdegenerowanego państwa po wygraniu Kaczyńskiego gorliwie dobierze PO-wcom do skóry. Nie mnie i nie Ciebie Czesławie będą wlec w kajdankach w świetle jupiterów tylko ich. Przecież są tego świadomi. Tak więc jedynym wyjściem z tej sytuacji, jedynym sposobem poprawy wizerunku tej partii jest spektakularna wymiana władz, królobójstwo czyli „ODNOWA”. Mnie jest obojętne kto będzie szefem Platformy – podałem nazwiska Schetyny i Sikorskiego bo mi akurat wpadły do głowy. Sikorski ma mankament – jest zarozumiały, nie da się lubić. Schetyna natomiast jest inteligentnym i utalentowanym politykiem. No i przez kilka lat żył w cieniu co wydaje się politycznie opłacalne. No ale podkreślam jeszcze raz – to nie mój problem tylko PO.
Projekt umowy społecznej też jest sensowny, bo poparcie dla pis pompuje ludzka bieda, gniew społeczny, kontestacja rządu i to trzeba wyciszyć. I za późno jest już by pożyczonymi pieniędzmi tę biedę ugłaskać. Zresztą cokolwiek by Donald Tusk nie zrobił to będzie po prostu politycznie kasowany.
Dziś w reżimowej tv widziałem materiał z komisji trójstronnej – de facto dwustronnej. Sielanka pracodawców i i ich rządu – Kosiniak Kamysz mięciutki, Rostowski z tym kwaśnym uśmieszkiem, nieśmiertelna Bochniarz Henryka, nudny jak flaki z olejem Mordasewicz Jeremi … . I to nudne ględzenie. Ręce opadają, ciśnienie skacze … . Ja się Dudzie nie dziwię. I niech blokuje kraj jak kiedyś śp Andrzej Lepper.
Pozdrawiam
Śleper – Pozdrowienia!
20 września o godz. 18:26
Szanowny ‚Torlin’, od jakiegoś czasu usiłuję umieścić odpowiedzć na Twój wpis z 20 września o godz. 1:06 … bezskutecznie. Treśc znika gdzieś w wirtualnym świecie. Brak mojej odpowiedzi nie jest wyrazem lekceważenia.
Pozdrowienia
20 września o godz. 20:45
Pani Janino , kto z politykow lub publicystow wreszcie zdobedzie sie na odwage i powie otwarcie baz owijania w bawelne ze : Antoni Macierewicz jest zwykla szuja?
20 września o godz. 21:25
Czesław, 17.23. Poważny człowiek, oficer, pilot a pisze takie androny o Związkach Zawodowych.To był dorobek cywilizacji. Trzeba pamiętać ich role w historii a szczególnie w Europie po IIWŚ. Tam stworzono socjalizm, tzw Welfare State, czyli państwa dobrobytu. Z ważnym udziałem ZZ. Solidarność nigdy związkiem nie była. Przypadkowa zbieranina politykierów opłacanych przez Watykan i USA. Cyników, egoistów i kłamców na czele ze szmatławą legendą. Taka sobie hołota. A rezultaty każdy widzi. Kolonia.
20 września o godz. 21:35
Czesław, 16,32
„Szwej”, zapewne chodzi o żołnierza z poboru przymusowego, którego w taki sposób na blogu publicznie nazywa oficer, pilot Wojska Polskiego, człowiek wykształcony. Ja też służyłem w wojsku z poboru Szanowny Panie, w przeciwieństwie do pana, który na ochotnika zgłosił się do szkoły oficerskiej zdając sobie sprawę, że po skończeniu WSO otrzyma przydział. I to w tym znienawidzonym PRL-u, który oficer-pilot przy każdej okazji stara się zohydzić. To pierwsza uwaga.
Czytam dalej.
” Wykładnię pisali ci sami ?profesorowie? ? proszę sobie wyobrazić co oni mogli napisać, wszystko poszło na makulaturę ale wynagrodzenia za tę ?mrówczą? pracę panowie profesorowie nie oddali 😆 ?Wynalazek? pisania wykładni do kretyńskich tekstów różnych przepisów, regulaminów i ustaw (niestety), to nie wymysł Premiera Tuska. To wymysł szanownego Grona profesorów z biur legislacyjnych resortów i Parlamentu z przed ponad 50-ciu lat !!”
Szanowny oficer-pilot chyba zapomniał, że jego ulubiony premier Tusk rządzi od sześciu lat jako jedna z najważniejszych osób w państwie, a jego środowisko władzę w tym kraju przejęło 24 lata temu i miało nie raz okazję naprawić wszystko co ta niedobra Polska Ludowa sknociła, a przede wszystkim profesorowie wykształceni w czasie jej trwania. Czemuż tego nie zrobili? Przecież guru obiecywał, że jak tylko przejmie władzę, będzie jak w Irlandii, czyli profesorowie nie będą tworzyć niezrozumiałego prawa.
Rejony Drzewicy zelektryfikowano dopiero w 1960 roku! Co pan chciał przez to powiedzieć? Ze ta niedobra Polska Ludowa tak się grzebała, ze dopiero tamten rejon zelektryfikowano w 1960r.
I jeszcze o związkach zawodowych. Przypominam pilotowi-oficerowi, człowiekowi wykształconemu, a nie żadnemu „szwejowi”, że Tusk swego czasu należał do Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” i też podobno walczył z ówczesna władzą o prawa pracownicze. Dziś widocznie mu się odwidziało, bo jednak byt określa świadomość.
” Niech sobie maszerują, protestują, bo na to pozwala im istniejące póki co prawo, ale wara od polityki Rządu”. Szkoda że pan tego nie mówił trzydzieści parę lat wcześniej.
Obłuda panie Czesławie
20 września o godz. 21:50
@Kartko dywagacje o personaliach mnie nie kręcą, ponieważ zmiany trzeba dokonać na poziomie idei, które mogą porwać wyborców do popierania jakiejś partii przy urnie wyborczej. Tu nie chodzi o prezentowane przez każdą z nich (nawet mieszącą się na taborecie) programy, w które chyba już nikt rozsądny nie wierzy (20 lat z górką doświadczeń zaczyna procentować). W jednej partii, takiej jak np. PO nie mogą współistnieć grupy o skrajnie odmiennym światopoglądzie (od marksistów do wyznawców voodoo w swojskim wydaniu oczywiście), ponieważ wyborcom trudno jest taki stan rzeczy zaakceptować, są po prostu zdezorientowani. PiS jest partią beznadziejnie słabą kadrowo (nie mam pojęcia jakim cudem oni by byli w stanie stworzyć gabinet rządowy), a jednak ich zwolennicy się tym akurat nie martwią, bo prezes prezentuje jasną linię ideową i wszyscy wiedzą o co mu chodzi i czego chce dokonać. Oni nawet akceptują to, że prezes nie poprawi ich sytuacji ekonomicznej, im wystarczy, że codziennie w TVP zobaczą zakuwanych w kajdany tych co to skądś mają. Całe szczęście, że do wyborów jeszcze całe dwa lata i może się jeszcze sporo wydarzyć, poza oczywiście tymi niekończącymi się dywagacjami medialnymi, o tym kto kogo odeśle w niebyt polityczny.
Ja jestem ciekaw, czy jest prawdą, że w Polsce jakakolwiek przemiana nie może odbyć się zwyczajnie liniowo, a tylko i wyłącznie skokowo, wywracając istniejący porządek do góry nogami.
Pozdro
20 września o godz. 22:30
Śleper
Przed dwoma laty niezłe „bęcki” tu oberwałem za porównywanie PO do meksykańskiej „Partido Revolucionario Institucional”, która rządziła tym krajem przez 70 lat zmieniając co kadencję orientację polityczną – jak piszesz „od marksistów do wyznawców voodoo” w tamtejszym wydaniu oczywiście. I nie udało się tej tęsknoty za Frontem Jedności Narodu wykorzenić.
Też mnie nie kręcą personalia – szczególnie PO – no ale Czesław chciał to co mi tam.
Nie umiem odpowiedzieć czy skokowo tylko można. Jak na razie chyba tak. Ale jestem dobrej myśli, bo po powrocie zauważam duże zmiany aktywności politycznej społeczeństwa. Demonstracje, referenda, naciski … . Wrze a tu budzi nadzeję.
Pozdrawiam
20 września o godz. 23:17
To prawda @Kartko, zaczyna się coś dziać na ulicy, która chyba jako jedyna może wywrzeć jakiś nacisk na rządzących (” zmuście mnie, to się zastanowię” – ciągle to cytuję). Tak mi wpadła pod czapkę taka myśl, że być może kraj byłby w zupełnie innym miejscu, gdyby te 1,5 miliona przeważnie młodych ludzi nie wyjechało na zachód Europy. Oczywiście byłoby bezrobocie zbliżone do tego w Hiszpanii, ale za to intensywność dialogu rząd-obywatele byłaby kilka razy większa. Staruchy takie jak ja, mogą sobie tylko pokibicować, bo co tu kryć, mnie jest dobrze i nawet inteligent z Żoliborza, którego nazwiska i imienia nie wymienię, nie może mi w niczym zaszkodzić (za mało mi zostało, żebym się bał takiej „Drakuli”). I to mnie właśnie martwi, że nie ma wystarczającej ilości rewolucyjnego ludu na barykady, a kolejni pakują walizy i palą mosty (w zeszłym tygodniu pożegnaliśmy następną młodą prę z dzieckiem, która wybrała „wolność”).
Pozdro
21 września o godz. 5:43
”będzie jak w Irlandii”
Srutututu.
Jak przeczytam w Onecie pierwszą wiadomość o tym, że znaleziono zamarzniętego Irlandczyka w jakimś naszym ojczystym śmietniku, to uwierzę.
Można oczywiście wierząc naszemu Rządowić, do postaci wyłaniających się od rana ze śmietników przemówić po irlandzku. Ale najwyżej Ci odburknie „Czego k…wa!?”
21 września o godz. 11:18
Śleper
20 września o godz. 23:17
By równowaga nie była zwichnięta… 😉
Mój bratanek pobywszy jakiś czas na Wyspach przywiózł do Polski bardzo fajną Hiszpankę, która znalazła u nas bardzo dobrą pracę – coraz lepiej mówi po polsku a hiszpański i angielski nieżle procentują 😀
21 września o godz. 11:31
Śleper
Z ust mi to wyjąłeś. Też się zastanawiałem jak by wyglądało życie polityczne w kraju gdyby nie możliwość swobody wyjazdu. Bo nie dość, że ciśnienie polityczne maleje na skutek emigracji (wyjeżdżają najbardziej dynamiczni ludzie) to jeszcze przysyłają rodzinom miliardy euro czy dolarów. A to łagodzi napięcia i ratuje państwo. Myślę, że cykliczne wybuchy społeczne w PRL wiązały się też z izolacją tego kraju – ciśnienie po prostu nie miało ujścia. W ubiegłym roku trafiłem do Segovii akurat na międzynarodowy dzień protestu. Na ulicach tłumy, demonstracje, kocia muzyka … . No i spotkałem dziewczyny z Polski które szalały protestacyjnie. Jak zwykle spytałem o relacje z krajem. Jedna mi mówiła – „Wie pan, jeżdżę czasem do kraju. Ale zaraz wracam. Bo tam jest …” – chwilę szukała słowa – ” … okrutnie”. Nic dodać nic ująć.
Pozdawiam
21 września o godz. 12:15
Od czasu jak piszę na tym blogu dwukrotnie zdarzylo się, że tekst gdzieś wsiąkał, a kolejne próby umieszczenie go na stronie powodowały wyświetlenie komunikatu, że on już istnieje. Zresztą kilku uczęstników blogu miało już podobne przygody. Wydaje się, że jest to związane z pluskwą w programie i najprwdopodobniej, w związku z tym, że ma to charakter losowy, związane jest z losowym generowaniem kodu wejściwego. Czyli tekst gdzieś tam istnieje na serwerze, na stronie się nie wyświetla, a program interpretuje każdą następną próbę umieszczenia tekstu, jako czynność już wykonaną. Tylko tak to można wytłumaczyć, bo nie przypuszczam by moje pogaduchy z ‚Torlinem’ były przyczyną takiego zjawiska.
W tekscie, który usiłowałem umieścić, poruszyłem dwie sprawy; ustosunkowałem się do zarzutu, ‚Torlina’ o niedostrzeganiu dobrych stron rządów Donalda Tuska oraz zbliżającego się referendum odwoławczego Hanny Gronkiewicz Waltz, gdzie akurat mamy oboje, mniej więcej, podobne zdanie, co obalało by tezę ‚Torlina’ o klakierach, bo akurat w tym wypadku sobie nawzajem klaskamy.
Jeżeli ten tekst się ukaże, to będzie oznaczało, że mam rację a administratorzy blogu powinni co jakiś czas przeprowadzić jego konserwację.
Pozdrowienia
21 września o godz. 13:33
Najpierw doradzę @Haszczu, co należy zrobić w przypadku „zniknięcia” tekstu i pojawienia się komunikatu o „niezniknięciu”: 1) trzeba swój wpis z ramki tekstowej blogu skopiować (zaznacz wszystko, skopiuj), 2) zamknąć Blogi Polityki lub stronę POLITYKI, 3) ponownie otworzyć zamknięte i do pustego okienka tekstowego wkleić skopiowany komentarz, a dalej to już wiadomo. Powodzenia.
ANCA_NELA 21 września o godz. 11:18 Tak zdarzają się takie przypadki, ale ja bym z tego nie robił równowagi, bo do niej brakuje jakiś milion z hakiem. Osobiście nie znam nikogo z młodych ludzi, którzy wyjechali za pracą, ściągnęli do siebie rodzinę i myśleli o powrocie do kraju (w rodzinach robotniczych w takich przypadkach, nawet nie uczy się już dzieci języka polskiego). Na dobrą sprawę nikt nie wie, jaka część tej emigracji zarobkowej wyjechała tam tylko zarobić, a ilu z nich nie myśli o powrotach. Ja opisałem przypadek młodych ludzi, którzy mieli tu pracę, dach nad głową, dziecko, osiągnęli coś na miarę małej stabilizacji, ale bez perspektyw wspięcia się o szczebel w górę i zrobili to, co zrobili. Mogę sobie tylko wyobrazić, co myślą o powrocie do kraju ci, którym wiodło się znacznie gorzej.
Tak @Kartko, liczy się też atmosfera, a ta w Polsce jest przesiąknięta jakąś dziwnie śmierdzącą i oblepiającą wszystko substancją (narodowokatolicką?).
Pozdro.
21 września o godz. 14:11
Haszszu
Po napisaniu odśwież tekst z obrazka powyżej klikając na okrągłą ikonkę koło prawego, górnego rogu obrazka. Przy dłuższych komentarzach tekst się dezaktualizuje.
21 września o godz. 14:17
Haszszu
21 września o godz. 12:15
Przy Firefoxie i Operze sprawa jest prosta.
Jeżeli pisze capcha cośtam, naciśnij strzałkę w lewym górnym rogu.
Tekst powróci w ramkę, gdzie pisałeś.
Otwórz nową kartę, skopiuj i wyślij z nowej karty, z nowym kodem.
Jeżeli to nie da efektu, powtórz operację, dopisując kilka zdań, lub nieco zmieniając treść.
Metoda sprawdzona wielokrotnie przeze mnie……
Coś jest na rzeczy z tym ciśnieniem…….
Młodzi muszą mieć szansę sprawdzenia czy na innych pastwiskach trawa jest bardziej zielona….
I najczęściej okazuje się że tak.
Lekkostopi przemierzają inne łąki, na naszej natomiast pozostają ci „ciężcy” coraz bardziej wydeptując glebę.
I jeżeli cokolwiek nowego wyrośnie ponad ogólny poziom, z ochotą jest wdeptywane przez nich w grunt.
Polski kocioł w piekle nie wymaga nadzoru……
Jak na razie, jedynie dwie partie wybiły się z nicości, po wprowadzeniu dotowania. Platforma i Palikot.
Czy szansę ma jeszcze ktoś?
Bez pieniędzy i struktur, ciężko będzie.
Próbował kiedyś Fołtyn, bez specjalnych efektów…..
21 września o godz. 16:23
Szanowna@Kartka z Podróży (22.30 dnia 20.09.) – pisze: mnie nie kręcą personalia , tylko, że ja miałem na myśli to, że konkretny człowiek (np. Ławrow czy Genscher) jest urodzonym dyplomatą a inny samcem „alfa”. Pan Schetyna nigdy nie będzie „alfą” – jemu wystarcza być Sekretarzem Generalnym partii (dziwi mnie dlaczego to Premier TUSK zwleka z powołaniem takiego stanowiska w PO ❓ ). Myślę, że mam rację. Inteligencja i ambicje nie chodzą tymi samymi drogami, panie Kartko a reszty dokonał w tej sprawie pan @Śleper (21.50 dnia 20.09.).
Drogi panie @Andrzeju (21.35 dnia 20.09.) – sam kiedyś prosiłeś, by czytano Twoje komentarze ze zrozumieniem. Pomijając drobny fakt, że co napisałem, to skierowane było do pana @Ślepera (to o tych wykładniach), a pan to skomentował po swojemu stwierdzając na zakończenie, że dlaczego tego nie mówiłem 30 lat „tamu nazad”. A skąd pan o tym wie ? Posiadam numer w IPN-ie i to bez zer (jednego czy dwóch – to bardzo ważne!!) od bardzo dawna. Zastanawiałem się nawet czy nie pójść drogą Romaszewskiego, ale odpuściłem, bo nie chcę, by taki pan Andrzej nazywał mnie za to kanalią (miałby takie moralne prawo!!).
Szanowny/a @AKwz53 (20.45 dnia 20.09.) – pisze do naszej Gospodyni: Pani Janino kto z polityków lub publicystów zdobędzie się na odwagę i powie otwarcie, bez owijania w bawełnę, że Antoni Macierewicz jest zwykłą szują ? . Nie tylko on, Szanowny/a @AKwz53, ale także i jego szef jest kanalią z pod ciemnej gwiazdy. Wysłał (w pogoni za zaszczytami !!) bliźniaka na pewną śmierć i od ponad trzech lat oskarża wszystkich dookoła o jego zamordowanie. Czyni to, niby z powodu walki o dobre imię pilotów Tupolewa, którzy zginęli w tej katastrofie. Chwała mu za to, że chce wybielić św.p. załogę Tupolewa z odpowiedzialności za katastrofę ❗
Piloci są rzeczywiście niewinni. Oni byli tak po prostu szkoleni i wykonali lot (z wiadomym skutkiem) zgodnie z tym jak ich wyszkolono/nauczono, tyle tylko, że w bardzo trudnych warunkach (mgła jest o wiele gorsza od zachmurzenia, ponieważ nie posiada dolnej podstawy i im niżej tym gorzej!), na tak ukształtowanym podejściu do pasa lądowania nie wykonuje się lotu wg wskazań radiowysokościomierza !!! Podejście do lądowania, na w miarę porządnie splantowanym terenie podejścia, aż do DRP, wyposażonym w ILS lotnisku – wg wskazań radiowysokościomierza jakoś wychodziło i jakby ugruntowało fałszywy pogląd na szkolenie pilotów tego pułku.!!
Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia dla Millera, za skuteczne „unicestwienie” wątku dotyczącego sposobu określania wysokości na podejściu do lądowania na takim lotnisku, gdzie nawet z ustawieniem DRP były problemy i ostatecznie ustawiono ją odległości 6.280 m od początku pasa – głęboki jar nie pozwalał na ustawienie jej na odległości 4.000 m od początku pasa lądowania (BRP , także ustawiono nietypowo, bo na odległości 1.050 m – błąd do wybaczenia). Bardzo wątpiłem kiedyś, jak również i dzisiaj co do tego, czy załoga została poinformowana o tak wstrętnym profilu podejścia do lądowania i braku ILS na tym lotnisku !!
Z okazji wrześniowej miesięcznicy katastrofy (10 września 2013 r.) płk Edmund KLICH powiedział WIADOMOŚCIOM Onet.pl : Niech sobie pan Macierewicz snuje swoje fantastyczne teorie, które nie mają potwierdzenia w rzeczywistości, ale niech nie ogłupia społeczeństwa. W głowie niewprawnego słuchacza wytwarza się obraz zamachu, dzięki propagandzie Macierewicza. I dalej na pytanie pana Jacka Nizinkiewicza (Onet.pl) : czy są podstawy, żeby twierdzić, że „pierwszy pilot, kapitan Protasiuk nie lądował, kapitan Protasiuk usiłował wyrwać się ze śmiertelnej pułapki i uratować prezydenta i przywódców Polski”? Prawdą jest, że kpt Protasiuk wcale nie chciał w Smoleńsku lądować ?? Kolejna bzdura i manipulacja. Załoga chciała wykonać podejście żeby lądować. Przekroczono wysokość decyzji, bo p o s ł u g i w a n o s i ę r a d i o w y s o k o ś c i o m i e r z e m. Przy tym ukształtowaniu terenu kiedy padła – podobno była taka komenda – komenda Protasiuka „o d c h o d z i m y” na 100 metrach, ale wg odczytu radiowysokościomierza. Rzeczywista wysokość do pasa wynosiła 50 m. Nastąpiło również opóźnienie dlatego, że naciśnięto przycisk, a automat nie zadziałał i nie mógł zapracować, bo na lotnisku nie było ILS-a …doszło do utraty kilku kolejnych sekund i było już za późno…. zniżanie było dwukrotnie większe od zalecanego, zamiast 3 – 4 m/sek było 6 – 8 m/sek Ścieżka rzeczywiście nie pokrywała się z rzeczywistą. itd.itp. Cały wywiad :
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/zaloga-samolotu-tu-154-o-nic-nie-blagala/f…
Kim jest płk Grochowski, że jest tak cenny dla Millera, Laska i Macierewicza właśnie, że o nim nikt nie wspomina – jako bezpośrednio odpowiedzialnym za tok szkolenia załóg tego pułku, czyż nie prościej było rozpędzić pułk na cztery wiatry i wszystko rozpocząć od nowa. Pietrzak powiedział kiedyś : myjemy czy robimy nowe (dziecko – to moje) . Jak pamiętam, poświęcono Bogu ducha winnego jednego generała bryg. z Dowództwa SP (nazwiska nie pamiętam, ale tak było) a płk Grochowski w Komisji Millera pozostał i był nawet jej wiceprzewodniczącym !!!
Napisałem, może zbyt obszernie dlatego, że oto rodzi się nam następna pani „Błasikowa”. Pani Joanna Racewicz zapowiada prywatne śledztwo smoleńskie, należy mieć tylko nadzieję, że ograniczy się jedynie do zminimalizowania odpowiedzialności BOR-u za katastrofę, o ile w ogóle można mówić o jakiejś odpowiedzialności za organizację tej wycieczki – chyba jedynie w kontekście braku reakcji na „zaśmiecanie” kabiny pilotów niepotrzebnym elementem poniżej 3.000 m.
To tyle, serdecznie pozdrawiam wszystkich i przepraszam (miałem nie pisać więcej o Smoleńsku) za naruszenie postanowienia, ale powszechny jazgot w środkach masowego przekazu, mnie do tego zmusił – Czesław.
21 września o godz. 16:44
Szanowni państwo – przerwałem pisanie piętro wyżej bo obawiałem się, że przekroczę coś tam i mnie ktoś wytnie. …. i był nawet jej wiceprzewodniczącym, dopisuję spokojnie: A może chodzi jedynie o zatajenie faktu tak banalnej przyczyny katastrofy smoleńskiej, że aż wstyd się do tego przyznać !!??
Zgadzam sie z wypowiedzia pana @Przecieka (21.25 dnia 20.09.) – Solidarność nigdy związkiem nie była. Przypadkowa zbieranina politykierów opłacanych przez Watykan i USA. Cyników, egoistów i kłamców na czele ze szmatławą legendą. Taka sobie hołota… – cóż tu można dodać ?? Pozdrawiam – Czesław.
21 września o godz. 16:52
@Śleper,@Kartka z podróży,@wiesiek59
Dziękuję za zainteresowanie problemem i podpowiedzi. Jednak, to co Wy opisujecie, a dokładnie ‚Śleper’ to jest sytuacja , kiedy program przerywa swoje działanie, na skutek wpisania błędnego albo nieaktualnym kodu wejściowego. Ukazuje się wówczas komunikat; Bad… Error… coś tam, coś tam. W moim przypadku ukazuje się komunikat o dokonanym już wpisie, czyli, że program został wykonany, a nie przerwany. Myślę, że jest to tzw. niespodziewany skok w programie (branch to Fishkill), spowodowany nie błędnym, czy nieaktualnym kodem wejściowym, ale kodem jak najbardziej poprawnym tyle, że uruchomiającym błędną procedurę. Zdarza się to rzadko, bo bo generator losowy kodu wejściowego, jak sama nazwa wskazuje, musi najpierw wylosować właściwą dla tej procedury kombinację kodu. Dzisiaj, próbowałem dwukrotnie, eksperymentalnie, umieścić ten tekst i bez skutku. To w jakimś stopniu uzasadnia moją wytłumaczenie zjawiska, ale nie będę się przy tym upierał. W sumie nieistotne, ale irytujące, bo teraz będę musiał przerobić ten mój wpis, czyli napisać to samo ale nie tak samo.
A więc do rzeczy. Donald Tusk nie jest moją obsesją, ale jest, można powiedzieć najważniejszą osobą w państwie, taki ‚car, Boh i wojskij naczalnik’, i od jego decyzji zależy bieg spraw. Trudno więc nie pisać o Tusku gdy dzieje się dużo, sprawy są ważne i na ogół skutek tego dziania jest do bani. Mieliśmy ważny protest związków zawodowych, postulaty są znane i ważne i są sprzeciwem wobec wcześniejszych decyzji rządu … a więc jak pisać o tym nie pisząc o Premierze tego rządu? … i jego odpowiedzialności. Obecnie, mówiąc językiem piłkarskim, piłka jest po stronie rządowej. Na razie poza trochę kurtuazyjnym ble … ble … ble, Donald Tusk nie zrobił nic. Decyzja związków zawodowych o nie uczestniczeniu w Komisji Trójstronnej, jest jasna i przekonująco uzasadniona. Inicjatywa rządu o zwołaniu komisji trójstronnej jako dwustronnej, to jest tylko dowodem na to, co wcześniej już pisałem, że absurd jest naszym dziedzictwem narodowym. Ja rozumiem, że Donald Tusk ma w tej chwili bardzo trudną sytuację, każda decyzja, z jego punktu widzenia jest zła, ale najgorsza i najbardziej zła, to będzie decyzja o nierozmawianiu ze związkami zawodowymi. Bomba strajku generalnego tyka i musi ją rozbroić i niech nie liczy na to, że strajk generalny nie spotka się z poparcie społecznym, bo to poparcie już jest.
To tyle, reszta w następnym wpisie.
Pozdrowienia.
21 września o godz. 17:37
Sznowny Czesławie
Nie podejmuję z Tobą dyskusji nt samców Alfa bo nie chcę urazić Twych uczuć płomiennych wbec „twardego Kaszeby”. Chciałbym tylko wyjaśnić, że Grzegorz Schetyna był Sekretarzem Generalnym PO i został usunięty z tej funkcji przez Donalda Tuska. Powodem usunięcia była właśnie „samczość Alfa” sekretarza Schetyny. Jak wiesz samce Alfa za sobą nie przepadają. Mówiąc wprost Donald Tuska – tak jak ma w zwyczaju – wyciął konkurenta. Obecnie Sekretarzem Generalnym jest niejaki Wyrobiec – postać kompletnie nieznana. I właśnie o to chodzi.
Jeszcze jedna uwaga. Piszesz – „Solidarność (…) Przypadkowa zbieranina politykierów opłacanych przez Watykan i USA. Cyników, egoistów i kłamców na czele ze szmatławą legendą. Taka sobie hołota? ? cóż tu można dodać ??”Ano można dodać. Do zaplecza kadrowo – organizacyjnego tego związku należeli również panowie Tusk i Schetyna. Działali obaj w radykalnej organizacji politycznej jaką był NZS (Niezależne Zrzeszenie Studentów). Pewnie sobie przypominasz tę nazwę z publikacji Głównego Zarządu Politycznego Ludowego Wojska Polskiego Panowie Tusk i Schetyna podejmowali liczne antypaństwowe działania – nawet tak radykalne jak rozruchy. Ich radykalizm był finansowany przez władze związku. Wiem co piszę bo wówczas studiowałem i ich poglądy oraz działania były mi bardzo bliskie.
Pozdrawiam
21 września o godz. 18:37
Kartka z podróży
Wtrącę słów parę a propos Samców Alfa.
Ci nasi, „na dzień dzisiejszy” jacyś tacy wyleniali/ wylenieli?
Czy to „twardy Kaszebe”, czy dotąd nieinternowany Zbawiciel, względnie filozof performens z Biłogoraja, czy żelazny Leszek „od lewicy”.
Przypominam sobie nasze wspólne (sprzed Twoich peregrynacji) akcesy do pochodów na ulicach miast, które mogłyby wyzwolić uśpiona energię ludu polskiego na rzecz „naszej umęczonej ojczyzny”.
Otóż podczas Twojej w kraju niebytności odbyło się ich wiele (od protestu w sprawie „Acta” poprzez rozliczne marsze narodowe pod różnymi hasłami i sztandarami po związkowe, ostatnio. I – generalnie – kicha!
Nadal wierzę w sprawczą moc „ulicy”, ale chętnych jakby brak.
Ludność tradycyjnie narzeka, a nawet złorzeczy, ale cóś gnuśna mi się wydaje.
Dziwię się zwłaszcza młodym, ale może brakuje im wyobraźni, że za niedługo młodzi być przestaną i nie wystarczy się bujać na umowach śmieciowych, czy zaciągać kolejne kredyty.
Chyba, że… nie jest jeszcze tak źle, jak w Grecji , czy Hiszpanii, czyli miarka się JESZCZE nie przebrała (oczywiście na miarę polskich wyobrażeń i oczekiwań).
My mamy kapitalizm i jesteśmy w UE znacznie krócej niż Południe. Nie zdążyliśmy się „rozbestwić”?
Co o tym myślisz?
21 września o godz. 19:37
Mag
Mam taką teorię, że politykom potrzebne jest jakieś głębokie doświadczenie egzystencjalne, które nadaje dojrzałość banalnej emocji jaką jest rządza władzy. Myślę głównie o wojnie albo więzieniu. Samotność, obcowanie ze śmiercią, bólem, biedą … – to są przeżycia, które kształtują człowieka. Mam na myśli np Adenauera, De Gaullea, Straussa, Churchila… . Niestety (na szczęście) czasy się zmieniły i generacja tych polityków powoli wymiera. U nas odszedł Kuroń, O Michniku cicho, Modzelewski zaszył się na uniwersytecie, Wałęsa jak czytam wspomina już o ostateczności, Jaruzelski walczy z chorobą. Ich miejsce zajmują niedojrzałe plastiki – na miejsce generacji mężczyzn wkracza generacja chłopców. Co gorsza usiłują naśladować tych „starych gringo” co wywołuje efekt komiczny.
Zresztą podobnie jest ze zwykłymi ludźmi. Nasze dojrzewanie – w tym polityczne – też określa praktyka. Demonstranci Dudy dojrzeją gdy ich zaczną pałować – podobnie jak my dojrzewaliśmi w smrodzie milicyjnych gazów. Takie po prostu jest życie. Najważniejsze by na nie patrzyć realnie. W jednym z Twoich komentarzy sugerowałaś, że robotnicy dudziarze pili nocami w swych namiotach. No ale Mag – robotnicy zawsze pili. Ci z czasów naszej młodości też. Pili, bo mieli ciężkie, przesrane życie. A myśmy czasem pili z nimi, bo chcieliśmy tego przesranego życia zakosztować. Pamiętasz jak było. Więc dajmy dudziarzom szansę.
Pozdrawiam ciepło
21 września o godz. 22:12
Kartka z podrózy
Myśle, że wiem o co Ci chodzi.
Właściwie o rzecz prostą i banalną. Dopóki ktoś w tym kraju, karmiony martyrologią od powicia, nie doświadczy lekcji pałowania na własnych plecach (uchowj bóg – gorszych rzeczy!), jest niedoskonałym, niespełnonym Polakiem.
Pomyśl, minęło 24 lata, a nie dzieje się nic, co dałoby okazję do obnoszenia się z własnymi ranami i bliznami.
Można sobie wrzeszczeć najgorsze rzeczy pod adresem aktualnie rządzących (od 1989 zawsze ktoś rządzi „aktualnie” w wyniku demokratycznych wyborów), maszerować dowolnie (policja osłania demonstracje) z hasłami anty (nieraz bardzo obraźliwymi), jednocześnie wykrzykując, że jest się kneblowanym. Można wydawac gazety antyrządowe, które leżą obok tych niby pro, ale trzeba udawać, że tylko one są niezależne i tak na prawdę to odbijane na powielaczu. Niesamowita stąd przeziera tęsknota za pałą, która dopiero cię uszlachetni i nada sens twoim, slusznym lub niesłusznym pretensjom i żądaniom.
Poziom paranoi jest już tak wysoki, że trudno wyobrazić sobie jakieś działania racjonalne ku tzw. dobru ojczyzny, a co dopiero wspólne, ponad podziałami.
Dlatego zresztą „demokrację” uliczną w naszej nieszczęsnej ojczyżnie, uważam za nienajlepsze rozwiązanie. A w każdym razie mam spore wątpliwości, czy nam mogą posłużyć.
Ech, smutno mi się zrobiło od tych myśli,
dobranoc
21 września o godz. 22:18
Dzięki Mag
21 września o godz. 23:01
My tu gadu, gadu, a za chwilę czeka nas kolejna odsłona cyrku na Wiejskiej, w którym znani „artyści” o wrażliwych duszach spróbują po raz kolejny będą wykonać niebezpieczny numer pod kopułą, bez siatki zabezpieczającej. Jeśli zamysły tych ludzi (tutaj wielki znak zapytania o ich człowieczeństwo???) się powiodą, to faktycznie uda się Tuskowi zielona wyspa jak ulał, będziemy mieli Irlandię. Od tego momentu, każda normalna kobieta będzie jeszcze bardziej czujna w kwestii zajścia w ciążę i nie pomogą tu żadne lamenty o dzietność (na prawdziwe finansowanie dzieci polskiego państwa i tak nie stać), bo która kobieta i rodzina chce mieć świadomie dziecko upośledzone . W Polsce i tak rodzi się więcej dzieci z najcięższymi wadami niż w najludniejszych krajach UE razem wziętych, a po tej poprawce ustawy o przerywaniu ciąży, ta statystyka ulegnie jeszcze „poprawie”. Idę o zakład, że posłowie nie zawiodą i będą się bili o mównicę, nie to co debata o budżecie i podatkach.
Powiem wam szczerze moi mili, ja bym chciał, ażeby dokręcono śrubę w tej kwestii do oporu, bo inaczej ci ludzie będą dalej latami uchwalać nam wszystkim prawo boskie. Chodzi głównie o PO, która będzie znowu rzekomo broniła „kompromisu” i za tą obronę zechce po raz kolejny odebrać nagrodę. Nie, niech się to tym razem nie uda.
Pozdro.
21 września o godz. 23:11
Mag
Nie sądzę, że ludzie tak naprawdę tęsknią za realną pałą, kulką, więzieniem. Choć oczywiście masz rację, że karmienie ich idiotyzmem narodowej papki może w nich takie tęsknoty budzić. Ale świadomość ludzką formuje praktyka. Nie książki, filmy, szkoła, rodzina tylko to czego doświadczają. I problem nie jest w tęsknocie za pałą tylko w nieświadomości co naprawdę ta pała znaczy. Lęku przed wojną, dyktaturą, przemocą doświadczają tylko ci, którzy tych katastrof doznali. I dotyczy to nie tylko ulicy ale również tych, którzy ludźmi rządzą. Niestety, tak już jest na świecie, że kolejne generacje zwykłych ludzi i polityków muszą doświadczć wciąż tego samego. To się nazywa dojrzewanie. Polska nie jest jakimś ewenementem. Cykliczne napięcia społeczne, rozruchy, kontestacja dotyka też tzw dojrzałych demokracji. Oczekujesz od wzburzonej z powodu biedy ulicy politycznego rozsądku, umiaru. A gdzie rozsądek i umiar tych, którzy w biedę wpychają? Gdzie rozsądek rządzących. Bez hipokryzji – w tych protestach chodzi o to by jednym zabrać i dać drugim. Duda nie ma śmiałości by to jasno powiedzieć. Mówi – „Maleje popyt na dobra podstawowe a wzrasta na luksusowe. Trzeba tę proporcję zmienić”. Czyli trzeba wydrzeć ten szmal przymusem. Bo inaczej się nie da. Tak zawsze było. Takie toczą się koła historii. Jak napisałaś minęło 24 lata od tamtej rewolucji. Czas na kolejny cykl pokoleniowego dojrzewania.
Pozdrawiam
21 września o godz. 23:38
Szanowna @Kartko z podróży (17.37 dnia 21.09.) – z Twojego wpisu wynika, że zdanie o związkach zawodowych jest moim zdaniem. Otóż, przeczytaj jeszcze raz, pomyśl i nie przypisuj mnie czego autorem nie jestem. Ja tylko zgodziłem się z opinią pana @Przecieka (21.25 dnia 20.09.). Widać z tego również i to, że te podróże i czas nieobecności nie zmieniły Ciebie ani o jotę!!
Przez film z Seagalem w roli głównej zostałem wyprzedzony przez panią @Mag, ale na wszelki wypadek niczego z Jej wypowiedzi nie zacytuję, jedynie oświadczam, że absolutnie w całości jestem identycznego zdania. Od zawsze podziwiam Jej krytyczne ale też i racjonalne spojrzenie na rzeczywistość w Polsce !! Przyjmuję za dobrą monetę Twoje zdanie o Sekretarzu Generalnym PO i jeśli to prawda to rzeczywiście ten pan Wyrobiec swoją biernością doprowadził do zapomnienia, ze taka fucha w ogóle istnieje w tej partii, co nie zmienia mojego zdania o Schetynie i jego aspiracjach (kiedyś Ludwig Dorn, śmiało i odważnie oświadczył co zaspokoi jego aspiracje, co doprowadziło do upadku projektu POPiS-u – takich wyrazistych oświadczeń u Schetyny nigdy nie słyszałem).
Szanowny @Haszczu (16.52 dnia 21.09.) – piszesz, że najgorsza i najbardziej zła, to będzie decyzja o nierozmawianiu ze ZZ. Bomba strajku generalnego tyka i musi ją rozbroić (chyba chodzi o Tuska ?) i niech nie liczy na to, że strajk nie spotka się z poparciem społecznym, bo to poparcie już jest. (do @Kartki – to myśl pana @Haszczu, ja tylko tak na wszelki wypadek, by nie było znowu na mnie!)
Gdzieś, niedawno wyczytałem w analizie o tym czym dysponuje obecnie Duda i spółka z o.o. oraz na co może liczyć ta spółka. Okazuje się, że obecnie do tradycyjnego pojęcia „sił społecznych” należy nie więcej jak 7 – 8 % zatrudnionych. Sektora państwowego praktycznie brak. Jak tu ktoś napisał wszystka przepito (chyba) i przesrano . Dzisiaj, by zebrać Ileś tam tysięcy na pochód, to trzeba towarzystwo zwozić z całej Polski (głównie wielbicieli Radia Maryja i emerytów – sam znam jednego „czynnego strajkowicza”, który jest na zawołanie – każdorazowo za 3.000 zł., aż ze Słupska, tylko, że muszą być palone opony). Czyli strajk generalny – obecnie to żadne zagrożenie, bo i górników już się nikt nie boi !!! Jednym słowem, durnie gospodarka i tylko gospodarka się liczy !!!
Serdecznie pozdrawiam, w szczególności panią @Mag – Czesław.
22 września o godz. 8:06
Czesławie, spokojnie, różni ludzie czekają na różne rzeczy lub osoby, są ludzie, którzy czekają na Godota, część na główną wygraną w Totka, część na przyjście Mesjasza lub Sąd Ostateczny, a część czeka na wybuch społecznego niezadowolenia.
22 września o godz. 11:14
Szanowny Czesławie
Piszesz – „z Twojego wpisu wynika, że zdanie o związkach zawodowych jest moim zdaniem. Otóż, przeczytaj jeszcze raz, pomyśl i nie przypisuj mnie czego autorem nie jestem. Ja tylko zgodziłem się z opinią pana @Przecieka (21.25 dnia 20.09.)”. Pan Przeciek zaś napisał – „Solidarność nigdy związkiem nie była. Przypadkowa zbieranina politykierów opłacanych przez Watykan i USA. Cyników, egoistów i kłamców na czele ze szmatławą legendą. Taka sobie hołota. A rezultaty każdy widzi. Kolonia.”. Fakt godzenia się z Tą opinią wskazuje, że jesteś takiego samego zdania. Masz do tego prawo, podobnie jak Pan Przeciek. Ja bym się tym nie zajmował gdyby nie sprzeczność logiczna w Twych wywodach. Bowiem jak zwróciłem wyżej uwagę PO wraz z Donaldem Tuskiem wywodzą się z tej „szmatławej legendy”. Ba podkreślają to z dumą na każdym kroku.
Dalej piszesz do Haszszu, że do Solidarności „należy nie więcej jak 7 – 8 %” zatrudnionych. Przestrzegam przed bezrefleksyjną żonglerką danymi. Możesz się bowiem narazić na podobnie bałamutne kontrargumenty. Na przykład, że do rządzącej krajem PO należy 40 tysięcy ludzi z czego w wewnętrznych wyborach w partii (wskaźnik akceptacji jej politycznej linii) uczestniczy 20 tysięcy. Szanowny Czesławie – mało to czy dużo?
Doceniam Twój agitacyjny zapał. Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że z niego nic nie wynika, bo Ty pleciesz wciąż to samo, „te same pierdy” powtarzasz a pisowi rośnie poparcie. Tak więc, trawestująć Torlina, ludzie plotą bzdury i „czekają”. I się państwa Prezesa doczekają.
Pozdrawiam
22 września o godz. 11:49
Kartka z podróży – 11:14
ludzie plotą bzdury i ?czekają?. I się państwa Prezesa doczekają.
Oby się twoje słowa w g…o obróciły!
Przestań żartować tak strasznie 😯
22 września o godz. 11:58
Wybuch – czekamy czy boimy sie ???
Niezadowolenie społeczne którym tak prawa jak i lewa strona szermuje
W Polsce istnieje – rzecz w tym CO SIĘ LUDZIOM NIE PODOBA.
Lat temu gdzieś trzydzieści z okładem tez słyszałem że
BEZ KRWI PRZELANEJ NIC SIĘ NIE ZMIENI.
Co ciekawe do krwi przelewania ALE CUDZYCH DZIECI
zazwyczaj wzywali ci co tych dzieci nie mieli albo tez wysłali
je wcześniej do „spokojniejszych” klimatycznie krajów.
Pewnie to głupawe co piszę ale uważam że –
JEDYNYM DOBREM KTÓRE WNIEŚĆ MOŻEMY JEST PRACA
DLA SIEBIE , SPOŁECZNOŚCI , PAŃSTWA.
Stąd juz tylko krok niewielki do pytania
– kto ze wszystkich sil to Państwo nasze // innego wszak nie mamy
i mieć nie będziemy// osłabia.
– kto wysysa z niego siły żywotne i psychiczne kierując je na zadymy , demonstracje , miesiączki i wędrówki Smoleńskie.
– kto zabiera pieniądze należne pokrzywdzonym na odprawy dla KK
dla Romaszewskiego dla kombatantów styropianowych.
– kto zabiera czas młodości dzieciakom na międlenie niepokalanego poczęcia zamiast uczyć je fizyki , matmy, ekonomii czy logiki.
– kto buduje Świątynie Opaczności w których sam leżeć w podziemiach nie chce , kościoły ze 130 m wieżami zamiast przytułków dla bezdomnych by nie zamarzali setkami zimą.
Więc tak przy niedzieli zadaję sobie pytanie
Kto ma poukładać te klocki lego w naszej Ojczyżnie ?
Jeśli nie my – to kto ?
Jeśli nie teraz – to kiedy ?
Oczywiście pytanie nie moje ja je tylko powtarzam za mądrzejszymi
i wydaje mi się ze nic nie straciło ze swego sensu.
Kartko – nie daj się wciągnąć w psie walki – pozdrowienia.
uklony
22 września o godz. 12:10
Naczytałem się już sporo recenzji i wywiadów z twórczynią i odtwórcami głównych ról w filmie „W imię…”, to nie pominąłem też wypowiedzi pani Szumowskiej dla KP. Zacytuję fragment (całość mogą chętni przeczytać na stronie internetowej KP): „Dwóch gospodarzy w tej mojej wsi, w tym sołtys, jakoś sobie radzi, bo ma dotacje z Unii. A reszta to Sodoma i Gomora. Ludzie na zasiłkach, bez pracy, bez pieniędzy”. Pani Szumowska też ma domek na wsi i właśnie dlatego czuje się kompetentna do oceniania tam panujących stosunków społecznych (w zamieszczonym cytacie chodzi o tą mityczną zamożność chłopską, obserwowaną przez @mag ze swojego domku letniskowego, a potwierdzoną we wpisie z 16 września o godz. 19:48). Ja tam nie mam domku tylko rodzinę i znajomych z dzieciństwa (co roku spędzałem tam wakacje), którym się w większości wiedzie podle w porównaniu z tym, co mieli kiedyś. Owszem, kilku chłpów można by nazwać milionerami, ale reszta @mag, to bida z nędzą. Najgorsze jest jednak to, że ich dzieci nie mają żadnych szans na porządną szkołę średnią i dobrą państwową uczelnię. Zgadnij dlaczego?
Pozdro.
22 września o godz. 12:15
Czesławie,
też Cię pozdrawiam serdecznie, ale tym razem zgodzić się Tobą nie mogę i podzielam zdanie Kartki.
„Słusznie” czekając nie tylko na Godota (co zgrabnie podchwycił Torlin) w przeświadczeniu, że przecież przyjdzie opamiętanie w narodzie i PIS-owi zacznie spadać, można się obudzić niby w tej samej Polsce, ale ulepszonej przez Kaczora & cons.
Jest już chyba Ona (ojczyzna) wystarczająco „umęczona”, by fundować Jej c.d. eksperymentów z IV RP.
Może jednak zadziała instynkt samozachowawczy społeczeństwa, które przestanie kontestować raczej biernie status quo ( co najwyżej para idzie w gwizdek Dudowy albo Kaczorowy, czyli zabierzmy bogatym i dajmy biednym) ale to jest kolejny etap dojrzewania do demokracji, którego jeszcze nie przerabialiśmy.
A do tego chyba najbardziej jest potrzebna zmiana pokoleniowa.
22 września o godz. 12:54
Śleper
Ciut jednak przesadzasz. Ja tę bidę przysłowowią na wsi też widzę. Wszędzie ci ona jest. W miastach też. I nie tylko w Polsce tak to wygląda.
Oczywiście, że bogactwo czy tylko wzgędną zamożność lepiej widać, bo „rzuca się w oczy”, te domy eleganckie w stylu dworkowym przeważnie, niezłe bryki zaparkowane przed kościołem w niedzielę. Bida nie jest widowiskowa, raczej ukryta. I tu masz rację.
Ale, by nie popaść w jakąś łatwą demagogię, warto przyglądac się z bliska, poznawać przyczyny i motywy, a także okolicznosci, dlaczego jednym powiodło się lepiej, a innym gorzej.
Ci pierwsi miele w sobie wiecej pary, odwagi połączonej z pracowitością (abstrahuję od rozmaitych cwaniaków, którzy dorobili sie nieczysto).
Ci drudzy na ogół „odziedziczyli” po ojcach, dziadkach biedę, niezaradność, rodzaj tumiwisizmu, co często paradoksalnie (albo i nie) idzie w parze ze zwykłym lenistwem, poddaniu się biegowi zdarzeń.
Oczywiście, rolą państwa jest dać tym ludziom przysłowiową wędkę, ale mentalność nie zmienia sie tak szybko, jakbyśmy sobie tego życzyli.
Obserwuję w tej „mojej” wsi i okolicznych, kto i kiedy siedzi na ławeczkach pod sklepami. Jak w „Ranczu”. „Wieś”, czyli lokalna opinia, ma na ich temat wyrobione zdanie. Mówiac najkrócej – im się nie chce chcieć. Całkiem jak u Mrożka – „A moze byśmy zasiali … Niii…”.
A co do szans na porządną szkołę i dalsze kształcenie, powyżej poziomu gimnazjum, to nie jest i nie przede wszystkim brak kasy. Też trzeba chcieć, mieć aspiracje i nawyki z domu wyniesione.
Pisałam na innym blogu o moich „tubylczych” sąsiadach. Są gospodarzami pełną gębą. Specjalizują się w krowach i mleczarstwie , mówiąc w uproszczeniu i mają znakomite osiągi (również w wymiarze materialnym) i na pewno stać ich na kształcenie progenitury.
Żadne z nich nie myślało o studiach wyższych, bo im to po prostu nie przyszło do głowy (sama „prowokacyjnie” podpytywałam!), a zdolne bestie . Ich pułap to ukończyć jakieś technikum , czy liceum (na wszelki wypadek), zrobić zawodowe prawo jazdy itp.
No i co im zrobisz?
22 września o godz. 14:44
Anca_Nela
Nie straszę i nie żartuję. Po prostu staram się uświadomić niebezpieczeństwo. Widzę je chyba wyraźniej niż komentatorzy, bo nie tylko pamiętam dokładnie schizofrenię IV RP ale miałem okazję tego roku blisko miesiąć wędrować po Węgrzech Orbana będących swoistą kopią pisowskiego eksperymentu. Nie dość, że równowartość trzech piw w bilonie obrywa tam kieszeń, nie dość, że końcówki reszty wydają w formie cukierka czy paczki zapałek (brak nominałów) to na dokładkę ludzie pytani o politykę nabierają wody w usta. Milkną, bo się boją. Ten węgierski strach jest toksyczny i przypomina najgorszy polityczny klimat lat osiemdziesiątych w Polsce. Trudno opisać słowami ten dekadencki, pesymistyczny, fatalistyczny, lękliwy nastrój. Nie chciałbym doświadczać tego tutaj – wolę smród palonych opon.
Mag
Piszesz w dyskusji ze Śleperem – „bogactwo czy tylko wzgędną zamożność (wsi) lepiej widać, bo „rzuca się w oczy”. Oczywiście masz rację. Dodałbym, że na wsi (na prowincji) najbardziej rażąco uwidaczniają się dysproporce między biedą a bogactwem. I to nie bieda sama w sobie radykalizuje ludzi (do biedy można się zaadaptować) co właśnie dysproporcje czyli poczucie niesprawiedliwości. Nie ma politycznego znaczenia czy owo upośledzienie biedą ma obiektywny czy subiektywny charakter. Wytykanie biednym że sami są sobie winni ich tylko radykalizuje. Masowa bieda jest efektem, moim zdaniem niezbędnych, reform Balcerowicza. System państwowej pomocy biednym stworzony przez Kuronia miał charakter doraźny i miał być zmieniany, racjonalizowany w miarę krzepnięcia nowej gospodarki. Niestety, jak to u nas bywa, kosztowna prowizorka została. W tej chwili ta prowizorka nie dość, że dożyna finansowo budżet to jeszcze zajmuje się bezsensownym marnowaniem pieniędzy unijnych. Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał, że sześć lat temu padały obietnice naprawy tej ruiny.
Zezowaty
Jak mawiał dwa tysiące lat temu pewien gość włóczący się z przyjaciółmi po Palestynie – „… kto wrzuca nasienie w ziemię: Czy śpi, czy nie śpi, we dnie i w nocy nasienie wschodzi i rośnie, a on nawet nie wie jak. Ziemia saba z siebie owocuje – wydaje naprzód łodygę, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. A gdy plon już dojrzały, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo”. Zaprawdę powiadam wam, że pora już na żniwo.
Pozdrawiam serdecznie
22 września o godz. 15:07
Śleperze, mag, Torlinie,
Dołożę swoje trzy grosze nt. waszej dyskusji dot. zamożności wsi.
Otóż mam takie zboczenie, że lubię jeździć na rowerze po szeroko rozumianej okolicy – powiedzmy w promieniu co najwyżej 50-70km od domu – w miarę możliwości omijając uczęszczane drogi. I widzę na przemian bogate domostwa i rudery, w których aż wstyd, że mieszkają ludzie. Czy tych bogatych jest więcej niż było, tego nie potrafię ocenić, ale sądząc po numerach rejestracyjnych samochodów, to wiele z nich jest zamieszkanych przez ‚miastowych’, nie przez autochtonów.
Sądzę, że wszelkie prawdy typu ‚wieś jest bogata’ albo ‚wieś jest biedna’ są nieprawdziwe – zróżnicowanie jest gigantyczne – wystarczy zjechać z głównych ulic i świat, który się obserwuje, jest wręcz skrajnie odmienny od świata widzianego „oczami” mediów.
Ot – parę tygodni temu taka scenka: pod miniaturowy sklepik podjeżdża nowy SUV Volvo, a sąsiad jego właściciela (jak wynikło z rozmowy) bierze na zeszyt jakieś podłe, tanie parówki…
Wierzcie mi Państwo – świat widziany z Warszawy, czy z Łodzi, z autostrad, czy z pociągu ekspresowego jest jednak zupełnie inny od tego widzianego z prowincji. Może to trudno zrozumieć, ale naprawdę dla niektórych 50zł, to wręcz majątek.
Dlatego mnie od dłuższego czasu nie zadziwia powodzenie Samoobrony, teraz PiSu. Tych najdelikatniej mówiąc niezamożnych ludzi śmieszą (przez łzy) opowiadania o wspaniałym rozwoju i doskonałych wynikach makroekonomicznych, skoro nie mają co do garnka włożyć, czym ogrzać mieszkania, czym dojechać do lekarza, jak dostarczyć dzieci do szkoły.
Albo wkurzają…
22 września o godz. 15:20
mag 22 września o godz. 12:54
Jakież to proste wytłumaczenie, że się nie chce, nie ma się aspiracji wyższych. Przecież większość piszących tutaj komentarze urodziło się w chatkach strzechą krytych (nie chcesz mi chyba wmówić, że wy wszyscy ślachta), lub co najwyżej mieszkaniach dwuizbowych, gdzie trudno było dostrzec półkę z książkami, a jednak ktoś, lub coś ich pchnęło do nauki. Są oczywiście wyjątki, genialni ludzie biznesu bez ukończonych studiów wyższych, ale to się tylko zdarza @mag, nie jest regułą.
W Polsce większość ludzi mieszka na wsi, a stamtąd czasami nie sposób dojechać do miasta bez własnego środka lokomocji, a jak już jest czym, to bilety są za drogie, ażeby codzienni jechać do szkoły. Bądźże realistką i policz sobie ile by cię kosztowało wysłanie dwójki dzieci do liceum, gdyby przyszło ci mieszkać na wsi. Jak ja chodziłem do szkoły średniej w Gliwicach, to prawie połowa uczniów z mojej klasy mieszkała w internacie lub na stancjach. Spytaj kogoś, czy wie o takiej dzisiejszej szkole średniej, która prowadzi internat ze stołówką i ile to kosztuje jednego ucznia. Nie dalej jak w zeszłym tygodniu cytowano na blogu wypowiedzi prof. Karola Modzelewskiego, a w tym tą o 1(jednym) na 400 kandydacie ze wsi na studia uniwersyteckie.
Niektórzy publicyści piszą bzdury o tym, że w Polsce jest niewielkie rozwarstwienie mierzone poziomem dochodów, ponieważ oni biorą pod uwagę w swoich optymistycznych publikacjach tylko dochody pracowników najemnych. Gdzie przedsiębiorcy, samozatrudniający się (jednoosobowe firmy), lekarze, prawnicy, inne wolne zawody? To są setki tysięcy ludzi, którzy żyją w zupełnie innym świecie, bez stycznych (nie mówiąc o punktach przecięcia) z otaczającym np. mnie i ciebie światem.
Pan profesor sobie powiedział i tyle, a powinno być tak, że przez dwa miesiące media prowadzą debaty na te właśnie tematy, a nie o „ekspertach” pan Macierewicza.
Pozdro
22 września o godz. 16:00
– To nie jest tylko problem Włoch czy Europy… To konsekwencje tego, że świat wybrał system ekonomiczny, który doprowadził do tej tragedii, system, w którego samym centrum jest idol zwany pieniądzem – wyjaśniał papież. – Nie chcemy takiego zglobalizowanego systemu ekonomicznego, który tak bardzo nas rani. W jego centrum musi być mężczyzna i kobieta, tak jak chce tego Bóg, a nie pieniądze.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,14648954,Papiez__Tam__gdzie_nie_ma_pracy__ludzie_traca_godnosc.html#ixzz2fd5jFDvY
=====================
Franciszek i Duda jednym głosem mówią…….
Śleper
Internatów w Gliwicach było ponad dwadzieścia.
Został jeden- przy kolejówce i bursa.
Miastu się nie opłaca łożyć na CUDZE dzieci…….
Po przerzuceniu kosztów kształcenia na gminy, nie opłaca się również ich utrzymywanie.
W związku z tym w Gliwicach kilkanaście szkół zawodowych zlikwidowano…..
Czy tak jest wszędzie w naszym kraju?
Uzdrawianie przez likwidację?
22 września o godz. 17:00
Panie Czesiek.
Taka sobie hołota… to lotniskiem wojskowym w Malborku dowodziła.
22 września o godz. 17:23
Śleper, Kartka z podróży, m^2 oraz inni, którzy pragną sprawiedliwie oddzielic bogactwo od biedy oraz ustalić proporcje, czego i gdzie jest więcej
Wybaczcie tę przydługą inwokację, ale – wydaje mi się – że oddaje ona sedno sprawy.
Każdy z nas ma częściowo rację, zaznaczam – częściowo.
Wiele zależy od naszych osobistych obserwacji, doświadczeń (uważam, że i statystki nierzadko bardziej zamulają niż wyjaśniają, w zależności od przyjętej metodologii badań itd).
Zbieramy to wszystko do kupy i wychodzi na to, że ani nikt nikogo tak do końca nie przekonał do własnej wersji, ani nie dorobiliśmy się wspólnej.
Jeśli takie dyskusje mają sens, to chyba tylko po to, by się zastanowic nad sposobami, realnymi rozwiązaniami, które mogą zmniejszyć dysproporcje, o których mówimy.
Na pewno każdy z nas ma w tej materii jakieś przemyślenia, choć niekoniecznie jesteśmy zawodowymi ekonomistami, socjologami, psychologami itp.
Wystarczy, że – ludźmi myślącymi. Na tyle przynajmniej, by odróżnić, kto nam wciska ewidentny kit przedwyborczy, a kto budzi choć cień zaufania.
To tak na początek.
22 września o godz. 19:11
Bieda. Często ją widzę na wyciągnięcie ręki, bo moja praca ma z nią częsty kontakt. To nie jest tak, ze bieda jest tam, gdzie komuś nie chce się pracować, że na wszystko kładzie lachę. Byli tacy, którym kiedyś nieżle się powiodziło i pewnego dnia stracili pracę, a powody tego były różne. Albo choroba, albo wiek, albo problemy rodzinne. I świat sie dla nich zawalił. Wylądowali w barakach, a tam lądują różni ludzie. Tacy co faktycznie nie chcą nic robić, ale i tacy, którzy mając swego czasu problemy finansowe przestali opłacać czynsze i wylądowali w środowisku baraków. A jak już się tam wyląduje, to bez pomocy trudno się stamtąd wydostać.
Od tego jest państwo polskie i jego władza centralna i samorządowa, żeby takim ludziom podać rękę. Jeśli tego nie robi, a w wielu sytuacjach, nie robi, to po jaką cholerę płaci się podatki?
W takich środowiskach rodzą się patologie: pijaństwo, złodziejstwo, rozboje, narkomania, wandalizm. Im mniej jest takich skupisk i mniej jest takich rodzin, tym bezpieczniejszy jest obywatel, bo nie jest narażony na ewentualne kradzieże, napady, włamania czy akty wandalizmu. Jakie lekarstwo jest na taką chorą sytuację? Odpowiedż jest banalnie prosta. Praca! Komuniści o tym doskonale wiedzieli, a demokraci, kapitaliści uważający siebie za coś lepszego tego nie potrafią zrozumieć?
Były trener polskiej reprezentacji piłkarskiej Holender Beenhakker wpajał polskim piłkarzom (dziwne, ze nikt wcześniej im tak oczywistych rzeczy nie mówił), że jeśli oni sami są przy piłce, to przeciwnik jej nie posiada i nie istnieje z jego strony zagrożenie. Wniosek, trzeba samemu jak najdłużej grać piłką, bo ma się kontrolę nad nią.
I z pracą jest podobnie. Jeśli młody człowiek kończy szkołę i ma zatrudnienie, to w czasie kiedy jest w pracy, nie ma go na ulicy, w obcym domu, obcym samochodzie, nie maluje sprayem dopiero co pomalowanej elewacji budynku i nie jest na tzw ustawce.
I jeśli do tych oczywistości my jako społeczeństwo nie powrócimy, marny będzie nasz los.
Nie rozumiem tylko dlaczego tych oczywistości nie potrafią zrozumieć ani władze, ani urzędnicy, ani parlamentarzyści, ani pracodawcy? Przecież oni są przede wszystkim potencjalnymi przyszłymi ofiarami potencjalnych przestępców wywodzących się z biedy. Czyżby liczyli oni wyłącznie na to, że mają wysokie ogrodzenia wokół własnych posesji, psy agresywne i ochroniarzy?
Ktoś pisał, że częstym widokiem na prowincji kolo zabudowań są auta produkcji zagranicznej. Cóż za problem dziś kupić niezły samochód za śmieszne pieniądze? Co prawda bardzo stary, ale jary. W sytuacji kiedy bilety MPK kosztują prawie 5 złotych za jednorazowy kurs, to niestety, posiadanie auta jest na prowincji tym samym co chleb powszedni.
Kartka z podróży
Słusznie Pan zwrócił uwagę, ze Tusk, Schetyna i nie tylko oni przecież, to osoby, które kiedyś robiły to samo, a nawet radykalniej, niż dzisiejsi związkowcy. „Zapomniał wół, jak cielęciem był”, to powiedzenie do nich (Tusk, Schetyna, …) pasuje jak ulał.
22 września o godz. 21:11
Andrzej, 17.19. Niestety to wszystko już było. W Europie i w Polsce. I to już nie wróci. Chyba po wojnie. Złoczyńcy, oszuści i głupcy celebrują teraz swoją pychę i nędzę intelektualną na pokazach kiczowatych i bałwochwalczych filmów w Teatrze Wielkim. Oto ich masz. http://film.onet.pl/polska-premiera-filmu-walesa-czlowiek-z-nadziei/pnjq8
22 września o godz. 21:18
Mag
Pytasz co robić? To wbrew temu co się mówi nie jest kryzys ekonomiczny tylko polityczny. To jest kryzys państwa. Tak więc polska bieda musi podjąć działania polityczne – zresztą to robi. Jak słyszę w reżimowej tv przedstawiciele rządu, łagodnieją, stają się coraz bardziej ugodowi, skłonni do kompromisu. Okazuje się, że dotychczasowe pryncypia czyli płaca minimalna wynosząca około dwóch euro na godzinę, umowy śmieciowe i inne kwiatki mogą być zmienione. Tak więc względy wyborcze mogą źle wpłynąć na dotychczasowy sojusz rządu z pracodawcami. Swoją drogą to prawne określenie wykorzystywane w rządowej propagandzie nabrało idiotycznego kontekstu. Pracodawcy – krwiodawcy. Jakby w biznesie widzieć altruizm. Już prędzej krwiopijcy. Pracopijcy … . Przepraszam za dygresję.
Wracając do tematu – jak mawiał stary Marks społeczna bieda – wówczas tzw klasa robotnicza przechodzi dwie fazy. Najpierw jest „klasą w sobie” a potem „klasą dla siebie”. Pierwszy okres to jej obiektywne kształtowanie jako biednej części społeczeństwa. Wtedy brak jej solidarności. Natomiast w drugim okresie następuje nabycie świadomości, poczucia wspólnoty, solidarności grupowej sprzyjającej organizowaniu walki o swe interesy.
Pierwszy okres mamy za sobą – bieda się nam dorodnie ukształtowała. Wchodzimy właśnie w drugą fazę.
Pozdrawiam
22 września o godz. 21:48
A jak się jeszcze człowiek dowiaduje o takich kwiatkach:http://biznes.onet.pl/faktpl-gronkiewicz-waltz-wydala-318-mln-zl-na-nagr,18490,5578114,1,prasa-detal
to krew zalewa. I jeszcze te tłumaczenia:”? Najlepsi menedżerowie w prywatnych firmach dostają duże pensje. W samorządzie nie jest to możliwe, bo ogranicza nas ustawa kominowa ? biurokraci szukali takiego usprawiedliwienia. ? Dlatego premie są sposobem na docenienie fachowców pracujących w ratuszu”.
Jeśli im się nie podobają pensje wynikające z umów o pracę, zawsze mogą pójść na własny garnuszek. Przecież, jak sami mówią, to łatwy kąsek.
I przez takie marnotrawienie publicznych pieniędzy przez aktualną władzę wywodzącą się z PO i PSL, na czele której stoi idol jednego z gości tego bloga, ma się ochotę krzyczeć! Wy tu mówicie o kryzysie, ze trzeba zaciskać pasa, ze trzeba podwyższyć wiek emerytalny, ze trzeba umowy śmieciowe akceptować, „bo lepszy wróbel w garści…”, a tu z drugiej strony kieszeni usadowiło sie stado pasożytów, które sobie zrobiły w niej dziurę i wyciągają ile wlezie!
22 września o godz. 22:40
Co robić?
Pan profesor Bauman twierdzi, że jesteśmy w okresie przejściowym, który już nie jest tym kapitalizmem z tzw. gospodarką rynkową, a jednocześnie nie wykrystalizował się jeszcze nowy porządek świata polityki i gospodarki. Zniknęła prawie cała klasa robotnicza, że o chłopstwie nie wspomnę, a na placu pozostali zdezintegrowani i zdezorientowani pracownicy najemni. Ta bezładna masa otrzymała nawet swoją nazwę prekaritatu, nawiązującą do proletariatu, choć jest zgoła czym innym, gorzej traktowanym przez wynajmujący go dorywczo kapitał. Mnie to przypomina średniowiecze, które charakteryzowało się ostrym i trwałym podziałem klasowym. Średniowieczny książę mógł utracić majątek w całości, a jednak dzięki władzy jaką dzierżyła ta kasta, łatwo mógł wszystko odzyskać, bo wystarczyło mu tylko przerzucić koszty swoich wybryków na barki poddanych. Czy inaczej stało się po 2008 roku?
Osobiście chce mi się rzygać gdy słucham gości pan Mosza z TOK FM, którzy prawią morały biedocie i bezrobotnym o tym, jak to powinni się uczciwie brać do roboty i nie kwękać, bo tylko tak się mogą podźwignąć. Szczególnie szlag mnie trafia, gdy te osoby prawią o uczciwości w biznesie.
Prędzej czy później kapitał nie znajdzie na świecie takiego miejsca, w którym można zniewolić i upodlić pracownika, a wtedy dojdzie do prawdziwej rewolucji przemysłowej i politycznej.
Skoro na świecie krąży 13 razy więcej pieniędzy od wszystkich dóbr istniejących na Ziemi, to ktoś musi stracić gigantyczne kwoty, bo przecież nie wszyscy zdążą je zainwestować (tu mam na myśli inwestycje, a nie żonglerkę bilonami na tzw. rynkach finansowych.
Przyszłość nie rysuje się zbyt optymistycznie, tym niemniej żałuję, że się nie dowiem treści następnych odcinków.
Co można zrobić na już w Polsce?
Być przyzwoitym.
22 września o godz. 22:52
Śleper
Co ty tak jak Wałęsa ostatnio – „tym niemniej żałuję, że się nie dowiem treści następnych odcinków.”. On też o „pakowaniu walizek na ostatnią drogę” mówi. Nie strasz, bo ja sam w strachu choć drogę pokutną odbyłem i odpust grzechów całkowity.
Wizja marksistowsko – baumanowska zresztą spełni się szybko. Szybciej niż się nam wydaje. Wielu ludzi w Europie mówiło „świat oszalał”. Ale o tym przy innej okazji.
Pozdrawiam
22 września o godz. 22:54
Oczywiście „mam odpust grzechów całkowity”. Oraz „Wielu ludzi w Europie mówiło mi „świat oszalał”.
22 września o godz. 23:30
Ech @Kartko, miałem już zakończyć wymianę opinii na blogu, ale zajrzałem jeszcze do świata wiadomości, który oznajmia, że papież Franek chce walczyć z chciwością kapitału i chce na pierwszym miejscu postawić jednak człowieka, a nie worek pieniędzy.
Ja się jeszcze nigdy nie wybieram, ale procesy społeczne zachodzą dużo wolnej niż starość. W Polsce trzeba odrobić całe pokolenie (wystarczy poczytać w komentarzach jak młodzi postrzegają liberalizm), bo to dzisiejsze 20-30 latków święcie wierzy w banialuki głoszone przez JK-M (korwinizm).
23 września o godz. 2:46
Śleper (23:30)
„dzisiejsze 20-30 latków święcie wierzy w banialuki głoszone przez JK-M (korwinizm)”
Cos sie Szanownemu poprzestawiało. Myślę ze cyfry tylko. To „dzisiejsze 20-30 latków” to święte wierzenie wyborców w ilości poniżej progu wyborczego. Nie czas wiec jeszcze na rozdzieranie szat. A ze czas pracuje na nasza korzyść – JKM to już nie zaden spring chicken, you know – ja bym odpuścił straszenie czarnego ludu JKM-em. On i tak straszny (jełop). Bez dodatkowego nim straszenia
23 września o godz. 10:14
Orteq 23 września o godz. 2:46
Jaśniej kolego, bo nie wiem o co ci chodzi z tym progiem wyborczym (nie jestem taki bystrzak, ale z tym kurczakiem to już kumam). Nie wiem jak u ciebie, ale ja często rozmawiam z taką młodzieżą, a zdarza się, że czytam ich komentarze pod palącymi problemami społecznymi, z których wynika, że większość z nich jest święcie przekonana o zmarnowanych pieniądzach, z ich podatków (a połowa pracuje na czarno). Tak się składa, że dzisiaj w GW pan Gadomski (ten od wypisywania peanów na cześć zmarłego tragicznie prezesa NPB) wylewa kubły pomyj na głowę Żakowskiego, ponieważ śmiał on wytknąć Balcerowiczowi błędy. Okazuje się, że to nie Balcerowicz jest nieskończonym bufonem, lecz Żakowski, czemu zaprzeczy nawet małe dziecko (no, Gadomski jest chyba jeszcze mniejsze). Pan Gadomski dalej jest przekonany, że ekonomia jest nauką ścisłą i można na każdą okoliczność skonstruować matematyczny wzór do którego należy tylko wstawić wszystkie zmienne i już mamy raj. Jak takie wzory zadziałały w latach 80-tych w krajach Ameryki Łacińskiej wie każdy czytelnik gazet, ale prof. Balcerowicz wie swoje, więc po co mu czytać coś, co nie zgadza się z jego koncepcją. Okazuje się, że ludzi z profesorskimi tytułami wygadującymi niesamowite herezje jest na pęczki, więc jeden więcej nie robi różnicy i o tym też powinien widzieć pan Gadomski, zanim skrzyżuje pióra z redakcyjnym kolegą.
23 września o godz. 10:43
Kiedy z wielkim hukiem i entuzjazmem zabierano się za budowę we Wrocławiu ogromnego stadionu piłkarskiego przed Euro 2012, to ja miałam poważne zastrzeżenia co do celowości takiej inwestycji i przepowiadałam poważne finansowe straty w kolejnych latach kalendarzowych.
Wtedy to @Torlin nieomal z trawą boiskową mnie zrównał ii wytknął mi calkowity brak kwalifikacji do wypowiadania się w takim temacie, gdyż nie mam pojęcia o piłce nożnej, a o ekonomii i możliwościach zarabiania kolosalnych pieniędzy na takim obiekcie, to już zupełnie.
Ja się z nim w kwestii moich kwalifikacji sportowych i ekonomicznych zgadzam w całej rozciągłości, ale znając przeróżne realia rządzące rynkiem, przeprowadziłam eksperyment myślowy, którego wynikiem była pewność, że stadion da wyłącznie straty, bo inaczej być po prostu nie może…
No i proszę!!!
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/998451,wroclaw-skad-sie-wzielo-29-milionow-na-dziure-przy-stadionie-miejskim,id,t.html
Binienda przy mnie szczeniak 😀
23 września o godz. 10:55
A syndyk przymierza się do sprzedaży zawodników „Śląska Wrocław” ❗
Ja wprawdzie nadal nie znam się na piłce kopanej, ale znam osobiście jednego z piłkarzy tego klubu – skądinąd przemiłego i kulturalnego człowieka, teraz przerażonego czekającą perpektywą.
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/994353,slask-wroclaw-zlozyl-wniosek-o-upadlosc-co-dalej-z-druzyna-oswiadczenie-zarzadu-filmy,id,t.html
23 września o godz. 11:01
Śleper
„Profesor” to w dzisiejszej Polsce nie tylko jest tytułem naukowym, ale jakąś nieuleczalną chorobą. Obserwowałem pewnych doktorów i obserwuję te same osoby jako już profesorów. Niby te same persony, ale nie ci sami ludzie. Może tytuł profesorski ma coś wspólnego z uszkodzeniem błędnika?
Ale pewnie przyczyna jest jak zwykle błaha. Chodzi o pieniądze.
23 września o godz. 11:30
‚Andrzej’
22 września o godz. 21:48
Cyt.
‚A jak się jeszcze człowiek dowiaduje o takich kwiatkach:http://biznes.onet.pl/faktpl-gronkiewicz-waltz-wydala-318-mln-zl-na-nagr,18490,5578114,1,prasa-detal to krew zalewa’
Delikatnie rzecz ujmując, lecz z naszego punktu widzenia, szanowny ‚Andrzeju’. Z punktu widzenia tych urzędasów, rzekomo, ‚kominowo’ pokrzywdzonych, to HGW musi się jawić jako jakaś Daba Dażboga, słowiańska bogini obfitości i wszelakiej dobroci, Parendi dawczyni dóbr i rozkoszy, wielopierśnią Kybele warszawska i zeusowa koza karmicielka. A więc, gdybym to ja chciał określić … to chyba zachowam stosowną wstrzemięźliwość ekspresji w mowie i piśmie. Jesteśmy na blogu damy a to zobowiązuje.
‚Houston, mamy problem’, chciałoby się powiedzieć. Siedzę sobie w Zakopanem, lato w zasadzie wyczerpało swoje obietnice a ja za Chiny nie chcę wracać do Warszawy, tym bardziej, że jesień jest moim czasem łażenia po górach. Natomiast HGW wraz ze swymi partyjnymi kompanami, wykazuje niebywałą, jak na nią, pomysłowość, aby zachęcić mnie do powrotu wzięcia udziału w referendum i jej wykopania, tak jakby sama sobie tego życzyła. Zdania nie zmieniłem, co do tego, że referendum jest niepraktyczne, za późne i trochę bez sensu, a HGW robi wszystko aby ono nabrało sensu. Mam więc dylemat na miarę dylematu zawałowca, przedstawionego nam niedawno przez naszego znakomitego kolegę Orteq’a. Biorąc pod uwagę, że swoje przyjemności staram się raczej zaspakająć wedle potrzeby, to chyba uznam, że HGW nie zasługuje na aż taki wysiłek, chyba, że mój hedonizm przegra z pomysłowością Hanny Gronkiewicz Waltz.
Pozdrowienia.
23 września o godz. 11:55
ANCA_NELA ;
Czytam o Twoim sporze z @Torlinem zwiazanym z budową dużego stadionu we Wrocławiu . W swoim czasie życzyłem Torlinowi ( oczywiście bezskutecznie ) ,by zamiast budowy wielgachnego Stadionu Narodowego ( to było jeszcze przed tzw. pierwszą łopatą ) ,te pieniadze przeznaczyć na budowę Obowodnicy Stolicy ( Szczecin taką miał w roku 1945 ) .
Dziś słysze , że mimo postępu budowy tej obwodnicy Stolicy ,jej dokończnie na wschodnim odcinku nastąpi po 2020 . Stadion Legi wystarczy , tym bardziej, iż rozwojowi kibice tego klubu są w stanie zapewnić zamykanie tego ładnego obiektu sportowego na dłuższy czas ,lub okresowo na ważne imprezy Futbollu .
Być może dadzą zgodę Solorzowi na wykupienie Ślaska Wrocław z jednoczesną zgodą na wybudownie innych jego projektów Handlowych ?
Z Pozdrowiniem
@ Śleper ;
Z nieskrywaną radością radością na intenetowej stronie Dziennika Zachodniego przeczytałem i na foto tamże widziałem , że na jednym z poziomów Galerii Handlowej ( nowa przy Dworcu PKP ) zamieszczono wiele ślaskich słów z tłumaczeniem na j.polski wraz z ilustracjami . Członek Zarządu Galerii mówi tak . W Zarządzie są sami Ślazacy , więc było łatwo zrealizować taki pomysł .
Wczesniej nie miały takiego komfortu ŚLASKIE KOLEJE ,które przyjmowaly licznych „spadochroniarzy ” z Warszawy i były fatalnie zarzadzane.
23 września o godz. 12:10
Szanowna i droga @mag (12.15 dnia 22.09.) – to, że zgadzasz się ze zdaniem Kartki w sprawie tego „dojrzewania do demokracji” to jeszcze nic groźnego (bo jeszcze będzie konieczna inicjacja – nie bardzo wiadomo kto tego będzie dokonywał i czy posiada odpowiednie kwalifikacje shamancko – naukowe do tego), gorzej by było gdyby w pewnym momencie cofnęłabyś się (idąc za Kartką) do czasów Manifestu Komunistycznego Fryderyka Engelsa i naukowych interpretacji zjawisk społecznych dokonanych przez Lenina. Musisz mnie wybaczyć, ale ja nie mam najmniejszego zamiaru na nowo „przerabiać” myśli Karola Marksa, Fryderyka Engelsa oraz Ulianowa-Lenina.
To zupełnie nie te czasy – jak w połowie XIX-tego wieku. Upłynęło ponad 150 lat. Obecne stosunki społeczne zupełnie „nie przystają” do tamtych, o których traktuje Manifest Engelsa, więc oczekiwanie na kolejną rewolucję proletariacką (prekaritacką – to nie moje określenie, to specjalnie dla Kartki, by tego terminu nie wkładał mnie do gęby), to myśl, chyba trochę absurdalna. Nie sądzisz, że Cię Kartka uwiódł swoim natręctwem i pieprzeniem o „nieuniknionym”.
Kartka w ogóle nie chce czytać, tak jak ktoś napisze, tylko czyta, jak jemu to odpowiada, dając sobie tym samym nowe okazje do kontynuowania dyskusji – i tak bez końca!! Dla przykładu, ja napisałem, że Duda i spółka z o.o. może liczyć na 7 – 8% z ogółu zatrudnionych na udział w strajku generalnym (siły społeczne – wpis z 23.38 dnia 21.09.) o on to przeczytał, że tyle należy do Solidarności i dalej nawija (jak o tej dżdżownicy) na swój temat, oczekując odpowiedzi interlokutora i tak bez końca. Ja się wypisuję z tej organizacji, zachowując oczywiście ogląd dzisiejszej rzeczywistości (myślę, że do jakiegoś czasu i Ty myślałaś o współczesności podobnie jak ja.)
Najlepiej ujęła to Szanowna @ANKA_NELA(11.49 dnia 22.09.) – do Kartki właśnie : Oby się twoje słowa w g…o obróciły! Przestań żartować tak strasznie (i tu wypadałoby umieścić twarzyczkę bardzo zdziwionego ludka – ale ja tego nie potrafię..) .
P.S. – Szanowny/a panie @Wer – tak jak Szpitale „pozbyły” się własnych kuchni, zdając się na dostawców posiłków dla chorych z zewnątrz, tak też pułki lotnicze pozbyły się kompanii wartowniczych, powierzając ochronę swoich elementów wyspecjalizowanym „ochroniarzom”, których mamy w Polsce dostatek. Nie widzę żadnego związku z tą hołotą….!
Serdecznie pozdrawiam – Czesław. (@Antonius – daj głos, proszę, Czesław….)
23 września o godz. 12:33
Anco
W linkowanych przez Ciebie artykułach, nie ma nic ani o kondycji finansowej samego stadionu, ani o celowości, bądź nie, jego budowy. Trochę chyba na wyrost, wiążesz przepychanki właścicielskie, spółki klubu Śląsk Wrocław, biznesowych ruchów Solorz i samego stadionu, który jest własnością miasta, zdaje mi się.
3
23 września o godz. 12:58
Szanowny Czesławie
Rozumiem, że uwiodła Cię wizja nowego wspaniałego świata bez napięć klasowych. Skoro więc nie chcesz wracać do klasyki polecam Orwella albo Huxleya – jak znalazł na te czasy.
Przyjmuję z pokorą wytyk dotyczący danych statystycznych. Przyjmuję na słowo, bo nie chce mi się w starych komentarzach grzebać. Ale chciałem Ci tylko zwrócić uwagę, że pod pojęciem „strajk generalny” kryje się blokada dróg. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie nakłaniach pracowników jakiś manufaktur a la psia buda (tak wygląda przemysł polski) do strajkowania. Jako oficer z przygotowaniem w zakresie strategii i taktyki musisz przyznać, że procent zatrudnionych lub nawet niezatrudnionych wystarczy do powstrzymania tranzytu przez Polskę. Dowiodły zresztą tego działania śp Andrzeja Leppera i jego mobilnych związków taktycznych. Pamiętam,że zimowa blokada Świecka – widziałem ją na własne oczy – robiła wrażenie. Zresztą na ówczesnym rządzie też zrobiła.
Pozdrawiam serdecznie
23 września o godz. 13:24
halen – 12:33
Wykaż mi proszę, że ten stadion – taki jak go wybudowano – ma choć odrobinę szansy na to, by był dochodowy, albo chociaż strat nie generował, to ja nie bacząc na obolałe kolana oraz zrujnowany kręgosłup wejdę pod stół i odszczekam.
Uroczyście 😎
23 września o godz. 14:01
Drogi Czesławie, że szanowny, to oczywiste
Chyba na tyle znasz mnie z blogów, że nie bardzo wierzysz w to, co piszesz na temat mojego „dania się” uwieść Kartce.
Przemawiają do mnie argumenty, nawet jeśli nie ze wszystkim się zgadzam.
Komu rozsądemu, „posiadającemu” wiedzę, chciałoby się wracać do Marksa i Engelsa wobec nieporównywalności światów XIX i XXI wieku? Nie upraszczaj tego co, jak sądze, Kartka miał na myśli.
Etapy wystąpują w przypadku każedego ustroju społeczno-gospodarczo-politycznego.
W Polsce dokonała się zasadnicza zmiana ustrojowa, bazująca na demokracji, bez przymiotnika socjalistyczna, co pociągnęło za sobą konsekwencje we wszystkich dziedzinach życia.
Ale demokracja to czuły instrument, na którym trzeba nauczyć się grać. Metodą prób i błedów, bo innej drogi nie ma. Nie można przykładać tych samych miar w Polsce, Niemczech, Francji, Anglii czy Szwecji. Ich droga do demokracji była ciut dłuższa i też z wpadkami (choćby III Rzesza).
Kartka wcale „strasznie nie żartuje”, jak pisze Anca_Nela. Jest po prostu realistą.
Może trzeba będzie „przerobic” raz jeszcze jakąś IV RP bis, by wrócić do wzgędnej równowagi, nawet chwiejnej.
Nie tylko Polacy tak mają, że bujają się od ściany do ściany, na własne życzenie wchodząc dwa razy do tej samej rzeki. Choć już wcześniej woleli popływać w innej.
A ta inna też jest be, więc może wróćmy do tamtej.
23 września o godz. 14:24
Bankrutują stadiony, autostrady, filharmonie, restauracje…..
Dlaczego?
Brak popytu…..
Pieniądze są w bankach- jednej z najbardziej dochodowych form działalności, nie ma ich w kieszeniach konsumentów z klasy średniej.
Transfer dochodów do górnego 1% trwa, klasy niższe mają do wydania coraz mniej.
I to jest chyba podstawowy problem, bagatelizowany przez polityków i dziennikarzy reprezentujących neoliberalizm, czy darwinizm społeczny.
Akumulacja milionów na górze, dołom nie daje nic…..
Jeszcze w wieku XIX zdarzały się „ludzkie paniska” budujące swym robotnikom osiedla, zapewniający opiekę lekarską, szkoły, sklepy z cenami prawie hurtowymi.
Paternalizm Forda, czy Gieschego….
Współcześni miliarderzy swoich pracowników nie muszą widywać, czuć się zobligowanymi wobec anonimowych akcjonariuszy do czegokolwiek.
Cyferki zastąpiły człowieka, a bezwzględność w walce o dodatkowy ułamek procenta zysku- człowieczeństwo…..
23 września o godz. 15:16
Mag
Piszesz – „Komu rozsądemu, „posiadającemu” wiedzę, chciałoby się wracać do Marksa i Engelsa wobec nieporównywalności światów XIX i XXI wieku?”. Oczywiście w sensie technologicznym te światy są nieporównywalne. Ale w sensie zachowań ludzikich czy stosunków społecznych one są porównywalne. Dlatego warto wracać do klasyków – nawet tych, których nazwiska prowokują. Przekonanie, że żyjemy w jakiejś idealnej utopii, raju zabudowanym malowniczymi stadionami, nirwanie uśmiechniętych chłopców – przywódców silnie przebija się przez komentarze. Tymczasem real wygląda inaczej. Pod tą propagandową papą kryje się wojna społeczna, której fronty przebiegają między robotnikami a nadzorem fabrycznym, subiektami a menadżerami, bezrobotnymi a urzędnikami pośredniaków … . Metodologia marksistowska może być więc użyta. Baumann czerpie z Marksa. Łypię jednym okiem na tv – mówią, że wśród terrorystów z Nairobi jest trzech ze Stanów Zjednoczonych, dwóch z Somalii, po jednym z Finlandii, Kenii, Kanady oraz Wielkiej Brytanii. Ktoś z komentujących w studio dodaje – „to jak Marksa, międzynarodówka terrorystyczna”. Jasne – postulat rewolucji światowej, permanentnej. Klasa dla siebie … . Wszystko już przecież było … . A jednak okazuje się, że ten aparat pojęciowy jest nadal użyteczny.
Pozdrawiam
Ps. Pamiętam jak dawno temu, na zajęciach z marksizmu atrakcyjna asystentka podjęła temat – „Aspekty klasowe zdrady małżeńska” O, dyskusja była przyjemnością.
23 września o godz. 15:28
Kartka z podróży
„Aspekty klasowe zdrady małżeńskiej”?
No wprost cudo! Czy pamietasz jakieś wnioski?
Mnie się nasunął jeden. Na ogół bogaci szukają bogatych (do ożenku), biedni nie wychodzą poza swoją sferę. Ale zdradzają się nierzadko „na krzyż”.
23 września o godz. 15:34
Kartka z podróży
Baumann wielkim jest. Ale wprost boję się wchodzić głębiej w jego przemyślenia i prognozy.
Dostrzegam niepokojące podobieństwo do tez, jakie głosił niedługo przed śmiecią Stanisław Lem, m.in na łamach „Odry”.
23 września o godz. 16:05
Mag
Istotnie są fatalistyczne. Ale mnie ich pesymizm nie rusza. Może dlatego, że ostatnie kilkanaście miesięcy poświęciłem na uwalnianie się od rozmaitych lęków i traum. To się zresztą udało. Ciekawe jest, że często mnie pytano w jakiej intencji idę. Odpowiadałem zgodnie z prawdą, że moją intencją jest by Bóg uwolnił ludzi od lęku o przyszłość. No najczęściej intencja się nie podobała. Moi rozmówcy – w tym ci zawodowo zajmujący się Bogiem – milkli. A nawet bąkali, że lęk jest ludziom potrzebny.
Co do aspektów klasowych zdrady małżeńskiej. Teraz pewnie miałbym więcej do powiedzenia niż wówczas – gdy byłem w gruncie rzeczy niewinnym dwudziestolatkiem. Ale podchodzę do tego egalitarystycznie. Nie sądzę by erotyczne iskrzenie między ludźmi zależało od pochodzenia klasowego.
Pozdrawiam
23 września o godz. 16:47
Dowództwo tego lotniska ma z hołotą wspólnego tyle, że właśnie postanowiło ono za powierzenie ochrony wyspecjalizowanej firmie zarządać kilku milionów na waciki dla żon i kochanek. A szef kontrwywywiadu wojskowego wiedział ale nie powiedział i … położył głowę. Ech – przed wojną to by jeden z drugim… ale aktualnie to najwyżej pójdą na emeryturę i będą opowiadać wnukom dyrdymały.
http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/998415,korupcja-w-malborskiej-jednostce-podejrzani-nie-trafia-do-aresztu,id,t.html?cookie=1
23 września o godz. 16:55
Prawdopodobnie za wszystkim stoją kosmici.
Więcej pod linkiem: http://obserwatorpolityczny.pl/?p=15264
23 września o godz. 19:05
Spokojny
Co pan z tymi kosmitami? Widzę ten link na kolejnym blogu.
Naprawdę podejrzewa pan, że to ufo-ludy odsysają rozum z mózgu coraz większej liczbie Polaków?
A może jednak liberałowie, lewacy, katoprawacy, masoni, cykliści i tacy tam różni…
23 września o godz. 19:46
Czemu marksistowska metoda opisu swiata miałaby dyskredytować?
Dość logicznie podchodzi do wszelkich napięć i je wyjaśnia.
Ktoś zna lepszą?
Klasy, warstwy, kasty, monopole, oligopole, nadrzędne interesy…..
Mnie się podoba sposób ujęcia…..
Pomimo upływu tych 150 lat, niewiele straciła na aktualności ta metodologia. Może poza pojęciem lewica- prawica….
Eksploatacja warstw niższych jest dalej aktualna.
23 września o godz. 19:59
O wojsku
Ciekawe kto w czasie wojny naszym wojakom będzie pilnował
granatów na linii by ich im nie ukradli.
Aż strach pomysleć jak to będzie z kuchnią
23 września o godz. 20:53
?Ryzyko zawsze wymaga zapłacenia dodatkowej marży: skoro papiery wartościowe obciążone wyższym ryzykiem mają podwyższone z tego powodu oprocentowanie, a emitent obligacji, oceniony przez agencje ratingowe jako stwarzający wyższe ryzyko, ma płacić wyższe odsetki, to dlaczego na rynku pracy miałoby być odwrotnie i ci, którzy elastycznymi formami zatrudniania generują ryzyko dla pracowników i dla państwa, mieliby jeszcze osiągać z tego finansowe korzyści? Też powinni zapłacić za ryzyko? ? przekonuje Jerzy Żyżyński i proponuje by wynagrodzenia za nieelastyczne formy zatrudnienia były obciążane jakąś formą podatku, lub jak w niektórych krajach, opłatą na fundusz przeciwdziałania bezrobociu.
http://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/finanse-publiczne/elastyczny-rynek-pracy-szkodzi-nie-tylko-pracownikom/?k=makroekonomia
==================
Czyż nie interesujące?
Sposób na Alcybiadesa i przyszłą biedę?
23 września o godz. 21:07
Nelu
O dochodowości stadionu, nie muszę Cię przekonywać. O tym, są przekonani, menadżerowie spółki miejskiej, która zarządza tym dobrem, Twojego miasta. Według ich planu, stadion, ma przynieść dochód w 2017 r. i zdaje się, że na razie, idzie im nawet lepiej niż ostrożnie zamierzyli. Nadal jednak nie widzę związku linkowanych artykułów z dochodowością samego stadionu. Rzecz jednak nie w samej dochodowości obiektu. Jak dziwnie by to nie zabrzmiało, ten obiekt to kulturalne centrum miasta, pewien prestiż i marka Wrocławia jak nie przymierzając, jeszcze nie tak dawno, Hala Ludowa. To także miejsca pracy w trakcie budowy, dziś i w przyszłości. Korzyści są chyba wielopoziomowe i wielopłaszczyznowe i tylko od włodarzy miasta zależy jak bardzo będą promieniować. Daruj mi demagogiczne nieco nuty i powierzchowne potraktowanie tematu, ale coś mnie dziś naszło i użeram się u Passenta.
Rzadko ostatnio zaglądam na przysypiający blog pani Janiny. Zdaje się, że nieco ożył dzięki Wojtkowi ( czołem), który rok podróżował a kartki nie przysłał.
3msię
23 września o godz. 21:24
Pozdrawiam Halen. Zerkałem do Passenta ale nie mam siły o Smoleńsku.
23 września o godz. 22:06
Halen!
jeszcze nie tak dawno, Hala Ludowa ❓
Ty sobie wpisz w wyszukiwarkę Halę Stulecia i zobacz, jaki ma program koncertów na najbliższe dwa miesiące. Mamy już zarezerwowane na listopad bilety na „Poławiaczy pereł” – superwidowisko wrocławskiej Opery. Na te widowiska Niemcy zjeżdżają całymi autokarami. A innych imprez cała masa; impreza goni imprezę.
Hala pięknie odrestaurowana tętni życiem.
Jeśli rzeczywiście okaże się, że stadion będzie dochodowy, to ja się będę cieszyła… jeśli oczywiście zdążę tego doczekać, podobnie jak się uradowałam, kiedy przeczytałam, że peron we Włoszczowie jest pełen podróżnych i bardzo dobrze wykorzystany – a ja w to nie wierzyłam i się wyzłośliwiałam na jego temat.
Tymczasem jednak jakoś nie wierzę w finansowy sukces tego stadionu.
No, ale ja się na ekonomii nie znam.
Wrocław ma kilka sal koncertowych o różnej wielkości i stardardzie, kończy się budowa nowoczesnego Forum Muzyki w samym centrum. Jakoś nie widzę w perspektywie możliwości zorganizowania wystarczającej ilości wielkich imprez sportowych i kulturalnych, które zapewniłyby pełne trybuny na stadionie.
Może jestem po prostu pesymistką…
Chętnie bym się przekonała, że moje przewidywania się nie spełniły.
23 września o godz. 22:12
Ty to jednak Kartko, jesteś w czepku. Akurat wróciłeś na blog p. Janki i wpis o Podkarpaciu, ale zerknij tylko na tytuł poprzedniego….A byłeś może u Hartmana? Tam to dopiero zrobił się czad!!! Znany Ci the mentor, został królem jego bloga. Niektórzy z bywalców, proponują go na premiera….A z resztą, co ja Ci będę opowiadał…
3
23 września o godz. 22:34
Halen
„Powrót smoleńskich upiorów.” Faktycznie powrót.
U Hartmana się nawet wpisałem. Po swojemu, bo mnie te szczegóły techniczne jakoś obciążają. Po katastrofie nawet raporty czytałem, szczegóły konstrukcyjne samolotu, systemy nawigacji … zgłębiałem. Ale potem zaczęło mnie to jakoś tak przytłaczać. Mam teorię, że mózg ma określoną pojemność więc nie można go zawalać śmieciami. Więc się pozbyłem balastu.
Wiele miesięcy temu, w Barcelonie po dłuższej przerwie zerknąłem do netu – na blogi Polityki też. A tam znów pis, Smoleńsk … . A ja przeszedłem przez Pireneje, szykowałem się do drogi na Saragossę i dalej wzdłuż rio Ebro. Taki nabuzowany byłem wolnością. Więc jakoś mi to nie pasowało do nastroju w którym byłem. Kulą u nogi ta Polska mi była. Zerwałem więc kontakt z krajem. Dlatego nie było kartek.
Pozdrawiam
23 września o godz. 22:43
,, Hala, pięknie odrestaurowana, tętni życiem….” i taka była zawsze? i taka dochodowa od razu? Jak Cię znam, to pierwszy raz widzę pesymizm na wątłych podstawach. Nie wszystko musi być zaraz takie cacy i nie koniecznie musimy zamykać biblioteki i inne niemrawe ośrodki kultury. Kiedyś, Halę Ludową (dziś Stulecia, na marginesie, komu wadziła ta dawna nazwa?) zapełniał tylko mecz koszykarzy Śląska, tak jak dziś inauguracyjny mecz piłkarz, czy pucharowy z Sewillą. A dziś..sama najlepiej wiesz.
Głowa do góry, Nelu.
Są tam niebrzydkie chmury!
3
23 września o godz. 22:51
Hala Ludowa – piękne wspomnienia. Pamiętam koncert „Perfectu” chyba w 1983 roku. Ostry, polityczny koncert. Wokalista wyprosił milicję. Powiedział, że albo wyjdą albo nie będą grać. W odwecie po koncercie było pałowanie i gonitwy po Parku Szczytnickim. Fajnie, że Hala odnowiona. Wrocław to kapitalne miasto, najbardziej europejskie miasto Polski.
Pozdrawiam
23 września o godz. 23:47
Szanowny panie @Wer(16.47 dnia 23.09.) – piszesz z utęsknieniem: Ech – przed wojną to by jeden z drugim… ale aktualnie…. . Widać z tego bracie, że nie czytasz historyka Sławomira Kopera (nie jest, On co prawda ze „szkoły Cenckiewiczów”, ale fakty podaje prawdziwe, jeśli można tak powiedzieć). Każde państwo posiada swoje afery i skandale. II RP także nie była od tego wolna. Dlaczego zaginął bez śladu generał Zagórski (o czym, że to „zaginięcie” nastąpi wiedział prawdopodobnie sam Marszałek, który nie znosił w swoim otoczeniu złodziei i malwersantów – to my dzisiaj wiemy, że był do przesady uczciwy, w Sulejówku żył w niedostatku, ale po państwowy grosz nie sięgnął !!), brak odpowiedzi na to pytanie nasuwa wniosek: że jeśli nie wiemy o co chodzi. To zapewne chodzi o… ❓ Nie ma co gloryfikować czasów przedwojennych. I w tamtych czasach i w obecnych od różnego rodzaju kanalii aż się roiło/roi. Proszę spojrzeć na postępowanie Antoniego i Jarosława, profesorowie (może i prawdziwi) wchodzą szaty błaznów a sam Szef PAN-u staje się z dnia na dzień coraz śmieszniejszym typkiem z pod ciemnej gwiazdy.
O co w tym chodzi? No właśnie, gdy nie bardzo wiadomo o co, to zapewne o wynagrodzenie za posłowanie z list PiS-u do jednego z Parlamentów. Najważniejszemu kończy się kadencja na Urzędzie, profesorów, bardzo poważnie ostrzegli Rektorzy Uczelni, które ich przygarnęły, a żyć trzeba będzie na jakimś poziomie – oczywiście za cenę honoru (o ile wiedzą co to takiego!!) .
To tyle panie Wer, polecam „Czesława” z godz.: 16.23 i 16.44. dnia 21.09.
Serdecznie pozdrawiam pana, panie @Wer. Droga @mag, chyba zabiorę się ponownie za Kapitał i Manifest, Lenina, chyba oleję, bo nie znoszę kurdupli, mierzył sobie podobno tylko 164 cm. A i rodzaj śmierci nie bardzo mnie odpowiada, kto strzela do umierającego syfilityka?? Zachodzi również podobne pytanie: kto inicjuje wybuch na samolocie, który w tym momencie aerodynamicznie skazany jest na pewną zagładę???? – Czesław.
24 września o godz. 0:01
Dla mnie Hala, to Hala Ludowa i nic tego nie zmieni, bo przywykłam.
To stulecie mojemu pokoleniu się zupełnie nie kojarzy, ale włodarze się uparli, aby historyczną nazwę przywrócić… no i przywrócili.
Ja do nowych nazw ulic, placów przyzwyczajam się z trudem. Tylko Plac Strzelecki nie sprawia mi kłopotów, bo zanim stał się placem Marksa, to był taki, jak dziś 🙂
Długie lata Hala była brudna, zaniedbana i tylko jakieś mecze koszykówki, imprezy bokserskie, albo wystawy ją zapełniały. Dziś jest zupełnie inaczej i oby tak pozostało.
Zobaczcie, jak wyglądały w Hali poprzednie występy Opery!
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,10636650,Kniaz_Igor___megawidowisko_bez_przekonujacej_opowiesci.html
Jeśli link jeszcze działa 😉
Dobranoc
24 września o godz. 0:06
Czesiu, czy mogę posłużyć się Twoim ostatnim zdaniem na sąsiednim blogu? Jest genialne
3
24 września o godz. 0:17
Śleper (10:14_
„Orteq 23 września o godz. 2:46 – Jaśniej kolego, bo nie wiem o co ci chodzi z tym progiem wyborczym (nie jestem taki bystrzak, ale z tym kurczakiem to już kumam).”
Jak kumasz z kurczakiem to musisz kumać i z progiem wyborczym. Jesteś ty bystrzak, jesteś, nie deprecjonuj ze ty siebie zupełnie niepotrzebnie.
Prog wyborczy w POmrocznej wynosi, jak rozumiem, 5%. Janusz Korwin-Mikke, ten niby idol, wedle ciebie, „odradzającej się” młodzieży polskiej, plasuje się, ze swoja zmieniającą sie ustawicznie partia, poniżej tego progu. Wiec jak na razie nie stanowi żadnego zagrożenia dla „Układu”. Styropianowego czy jak by go tam zwal. Czy nie mam racji?
Jeśli by ten trynd parcia „odradzającej” się młodzieży polskiej na quasi-libertyńskie pierdoły JKM-ma – załóżmy ze taki trynd rzeczywiście istnieje – to nie ma on, ten trynd, zbyt wiele czasu na rozwiniecie i okrzepniecie. Albowiem Mikke-Frickke to normalny zgred. Kalendarzem naciskany, w osmy krzyżyk wkroczywszy. Osmy krzyzyk to nie jest the best time na przewodzenie rodzącemu się tryndowi. Co to to nie.
Ale – JKM mógłby za debeściaka robić! Ta mucha pod broda czymś przecież musi ogłupiać i tak już do cna ogłupiały lud!
Wiesz co, zmienię zdanie. W POmrocznej wszelkie wyjątki mogą regułą się stać. Zamiast być tylko dowodem na istnienie takowej. Szczególnie over night one się mogą tą regułą stać. No bo jak wszyscy śpi-o to demony do akcji wkraczaj-o. O!
24 września o godz. 0:21
Drogi Czesławie,
nie wiem, jakie genialne zdanie (zdaniem halena) pomieściłeś na sąsiednim blogu (którym?), ale bardzo przemówiło mi do wyobraźni Twoje pilockie/lotnika zapytanie:
” Kto inicjuje wybuch w samolocie, który w tym momencie areodynamicznie skazany jest na pewną zagładę”?
Proste i genialne!
Serdeczności na dobranoc
24 września o godz. 0:27
Mag!!!
Ty idź już spać! Pewnie, że dziwnie się jakoś zapytałem ale chodziło mi dokładnie o TO zdanie. I czy mogę go użyć u Passenta. Kurde, to chyba jednak ja muszę lulu
3
24 września o godz. 0:33
Osmy krzyżyk JKM-a został wyliczony w ten sposób, ze jak ktoś skończył 70 lat, no to rozpoczął następny, osmy, etap. A Mikke-Frikke siedemdziesiątkę skończył już jakiś czas temu. Czyli – czas na przyzbę, kozik i struganie jabłuszka. Kozik za brakujące zęby robiwszy. Polityke niech robia ci, co kaczki szczac potrafio wyprowadzac. Z racji młodszego wieku oni to potrafio
24 września o godz. 1:02
Szanowni znajomi z bloga pani Janiny Paradowskiej – chyba zrobię sobie krótkie wolne, bo nie mam o czym pisać ❗ . Poznań rozkopany, prezydent Grobelny buduje na potęgę, bo nie chce chyba doświadczać przygód pani prezydent W-wy, HGW.
Myślę, że coś tu nie gra, za to że Grobelny rozkopał Poznań, następną kadencje na Urzędzie ma prawie pewną a pani HGW za to samo może utracić stanowisko. Parę kilometrów w odległości pomiędzy tymi miastami a jaka różnica w poglądach ich mieszkańców.
Kilka dni temu, w związku z ożenkiem wnuka mojego brata, byłem zmuszony pojechać do MOSINY i SIEROSŁAWIA. Kurde!! Co ja się namęczyłem, kiedyś jechało się niemalże polną dróżką, jak to na Dębcu (z przymusowymi postojami na przejazdach kolejowych) i nikt nie chciał zmian. Obecnie, narobił Grobelny różnych objazdów, dwupoziomowych skrzyżowań, prawie autostrad w mieście, a do Sierosławia (Szkółka tenisowa) ?? Gdy przejeżdża się obok portu lotniczego na ŁAWICY, to serce rośnie.
Droga @ANKO_NELO, aż się chce być poznaniakiem (chociaż z przypadku – pamiętasz?). Nie należałem do sympatyków Wrocławia (za co przepraszam usilnie!!) ale o tym zdecydowała – jak to zwykle bywa, próba pokonania Miasta w drodze do Opola. Boże, trwało to chyba ze dwie godziny, zanim wydostałem się na ulicę, chyba Opolska się nazywa (??). Następnie omijałem Wrocław szerokim łukiem. Obecnie, moja wnuczka Ala zmuszona będzie do „postojówek” w Poznaniu w drodze do Słupska – rozpoczyna studia we Wrocławiu, będę miał zatem najświeższe spostrzeżenia o rozwoju Miasta, które od niedawna będzie szczycić się skwerem małżeństwa Kaczyńskich – Tylko pozazdrościć, a co Ty na to ❓
Serdecznie Ciebie pozdrawiam – Czesław.
24 września o godz. 1:08
Orteq
JKM w muszce i na przyzbie? Toż on w ręku nie kozik trzymie, jeno karty do brydża. Jeśli masz na myśli tego JKM, co ja.
Skąd w ogóle przyszła ci do głowy ta dziwaczna postać? Widocznie cóś mi umknęło.
24 września o godz. 2:00
Mag(us),
Ta dziwaczna postać
http://www.youtube.com/watch?v=fGPnggSFO9A
wedle naszego blogowego Slepera, przewodzi już dzisiaj, podobno, tzw. „odradzającej sie” młodzieży polskiej. Zwróć uwagę na wiek tej widowni w Poznaniu. Niedojrzale mozgi stajo i stojo. Jak te na weselu. If you know what I mean. A JKM dalej Michalkiewiczem posuwa. Ewentualnie, odwrotnie.
Ze to akurat mnie przypadło w udziale osobiscie znac takich wesołków. Za jakie grzechy, ja siem pytam? No za jakie?
24 września o godz. 2:05
Ten Poznań to, oczywiście, @Czesławowi podsunąłem. Pozdro,
@Czeslawie. Kope, tego, no, wpisów. Pochwa dla wierzących w gusła, zamiast pozdro.
24 września o godz. 7:55
Drogi @Halenie (O.06 dnia 24.09.) – miło mi, że chcesz cytowac moje słowa u sąsiada (bardzo nieprzychylny dla mnie!), pozwalam – nie obowiązuje w tym przypadku żadne ograniczenie, bo są to słowa wolnego człowieka, Czesław.
24 września o godz. 8:33
Czesław
24 września o godz. 1:02
Co ja na to?
Czesławie! Za sto lat sprawa będzie zupełnie bez znaczenia 😐
24 września o godz. 10:02
Czesław pisze – „Poznań rozkopany, prezydent Grobelny buduje na potęgę, bo nie chce chyba doświadczać przygód pani prezydent W-wy, HGW.” W nawiązaniu do tych przygód chciałbym zapytać piszących tu warszawiaków jak wygląda uliczne życie obyczajowe w stolicy. Dwa dni temu bowiem, w reżimowej tv, zobaczyłem materiał w którym na pis-owskim wiecu wystąpiła leciwa powstańczyni warszawska postulując powołanie w tym mieście policji obyczajowej. Jak rozumiem był to sprzeciw wobec zgnilizny moralnej szerzącej się w zaułkach i na placach warszawskich. Widziałem rozprężenie obyczajowe w wielkich miastach europejskich. W Berlinie pędża po na rowerach po ulicach na rowerach nadzy mężczyźni. W Hamburgu, w St Pauli do wiernych zmierzających do Polskiej Misji Katolickiej zachęcająco uśmiechają się przystojni transwertyci, w Barcelonie geje publicznie całują się w usta (!) a na przechodniów pokrzykują rozchełstane dziewczyny uliczne. Na odmianę w Lisbonie te same dziewczyny – przygaszone kryzysem – publicznie dziergają sweterki na drutach w oczekiwaniu na klientów. I tak w całej Europie. Dawno nie byłem w Warszawie, więc byłbym wdzięczny za informacje o rozprężeniu, które toleruje Hanna Gronkiewicz Walc – przecież charyzmatyczka Ruchu Odnowy w Duchu Świętym. Co wzbudziło niepokój powstańczyni warszawskiej?
Pozdrawiam
24 września o godz. 11:55
Za moich wrocławskich czasów w Hali Ludowej organizowane były także (w soboty ?) całonocne maratony filmowe, podczas których wyświetlano 3 lub 4 szczególnie „chodliwe” filmy.
Bywałem to i pamiętam, choć to tak dawno było……
PS. Nie da się ukryć: Wrocek „zapadł” mi w duszę i serce i tam utkwił „na amen”, tkwi i tkwić będzie.
6 października o godz. 19:28
Prawda jest taka, że wybory samorządowe są zupełnie oderwane od wyborów parlamentarnych. Bywa, że w danym mieście faktycznie przedstawiciele PiSu działają znacznie skuteczniej niż np PO co nie oznacza, że bezpośrednio przekłada się to na ogólne popracie dla tych partii.
10 października o godz. 17:47
Można zaśpiewać: I tak zaczęła się ta niesamowita historia…
28 października o godz. 11:46
Jakiś nowy komentarz do rzeczywistości politycznej w Polsce?
4 grudnia o godz. 14:54
To co tam się działa wśród działaczy PIS to skandal. Hofman ze swoim chwaleniem się jak to on jest obdarzony przez naturę, niesmaczne bardzo!
2 stycznia o godz. 14:54
Nie wiem jak oni moga coś takiego robić 😀