Bardzo trudno dziś powiedzieć coś o Tadeuszu Mazowieckim, gdyż wokół wszyscy mówią, wspominają, podnoszą zasługi. Cenią Go nawet ci, którzy wcześniej nie cenili albo przynajmniej nie doceniali. Ja też – przyznaję – nie doceniałam, przynajmniej na początku. Oczywiście przeżywałam sejmowe przemówienie z ową przerwą na zasłabnięcie, ale nie jestem pewna, czy zdawałam sobie wówczas sprawę, co tak naprawdę znaczy objęcie przez niego funkcji premiera, jak głęboka nastąpi w Polsce zmiana. Dopiero w grudniowe wieczory i noce 1989, kiedy komisja kierowana przez posła Andrzeja Zawiślaka kończyła prace nad pakietem ustaw Balcerowicza, zaczynało docierać do nas, sprawozdawców sejmowych, że naprawdę dzieje się coś wyjątkowego, niepowtarzalnego, że jesteśmy przed skokiem nieznane, który nie wiadomo czym się skończy. Pamiętam taką wieczorną rozmowę z Karolem Modzelewskim, wówczas senatorem, który uważał, że niektóre z tych ustaw są nie do przyjęcia (konsekwentnie głosował zresztą potem przeciwko dwóm czy trzem). W podziemnym korytarzu, łączącym sejmową salę z restauracją, trzymał mnie za klapy kostiumu prawie krzycząc: to doprowadzi do rewolucji! w Polsce wybuchnie rewolucja! Gdy wychodziło się w Sejmu w zimną grudniową noc dreszcze biegały po plecach na myśl, co może się stać tego 1 stycznia 1990, kiedy wejdzie w życie plan Balcerowicza. I tylko premier wydawał się spokojny.
Określenie „siła spokoju” powstało później, było czasem wyszydzane, ale dziś myślę, że wtedy była ona najbardziej widoczna. Podobnie jak wtedy, kiedy posłał samotnego redaktora Krzysztofa Kozłowskiego, aby zaczął reformować Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, tę opokę dawnego systemu. Kto by na to wpadł, że redaktor tygodnika, oswojony głównie walką z cenzurą akurat nadaje się do tego zadania? Na trzy dni przed śmiercią pana Tadeusza na wewnętrznym dziedzińcu MSW uczestniczyliśmy w odsłonięciu popiersia Krzysztofa Kozłowskiego i wszyscy zgodzili się, że Mazowiecki nie mógł wybrać trafniej, bo i Kozłowski miał w sobie tę siłę spokoju. Tego zresztą dnia poczuliśmy, że z panem Tadeuszem jest niedobrze, bowiem nie pojawił się na uroczystości, a przecież dla Krzysztofa Kozłowskiego z pewnością by przyszedł. Miał Tadeusz Mazowiecki niezwykły dar otaczania się ludźmi gotowymi podejmować się zadań wydawałoby się nie do zrealizowania.
Przyznaję, nie byłam zwolenniczką jego kandydowania na urząd prezydenta, zwłaszcza w wyborach powszechnych. Pamiętam tę konferencję prasową na Politechnice, kiedy Zbigniew Bujak i Władysław Frasyniuk weszli oznajmiając, że właśnie powstał Ruch Obywatelski – Akcja Demokratyczna , że proponuje on zmianę konstytucji i wprowadzenie powszechnych wyborów prezydenckich. Próbowałam dopytać, jak Mazowiecki, polityk w istocie kameralny, mógłby te wybory wygrać? Moim zdaniem miał zdecydowanie większe szanse w układzie parlamentarnym. Nie udało się dopytać, w jego obozie panował entuzjazm, że zwycięstwo jest w zasięgu ręki. Niestety, nie było.
Kiedy po przegranych wyborach szłam na pierwszy wywiad, już z jako szefem partii, miałam nieco obaw jak zostanę potraktowana, jako osoba, która pisała, że nie wolno skreślać Wałęsy, że Wałęsie ta prezydentura jest niejako przypisana. Pan Tadeusz okazał się człowiekiem nad wyraz miłym, bez żadnych uprzedzeń, choć moje ówczesne stanowisko pamiętał i nawet o nie pytał. Nie było jednak komentarza z jego strony, a ja nie śmiałam zapytać, czy nie uważa, że popełnił wówczas błąd . Często żałowałam, że wówczas nie zapytałam, a potem były liczne inne wywiady czy po prostu rozmowy, które nigdy nie trafiły do druku, ale uczyły mnie, czym jest prawdziwa polityka, na jakich wartościach powinna się opierać, co go boli, drażni, a co cieszy. Bardzo bolało go kompletne niezrozumienie i świadome manipulowanie jego stwierdzeniem o „grubej linii”, a nie żadnej tam „grubej kresce”, którą odkreślamy przeszłość. Nic dziwnego, że w książce, która stała się sumą jego życia z lat Polski niepodległej, tej właśnie sprawie poświecił tak wiele miejsca. To zdanie, tak oczywiste w 1989 roku u progu niewyobrażalnej transformacji, jak mało która polityczna wypowiedź było przedmiotem gigantycznej manipulacji i swego rodzaju młotem na politykę Mazowieckiego, a przecież było jednym z kluczy do polskiego sukcesu.
Każdy wywiad z panem Tadeuszem zaczynał się tak samo. W niewielkim mieszkaniu na Mokotowie zawalonym książkami pospiesznie usuwaliśmy z krzeseł, ze stołu nadmiar papierów, aby usiąść, postawić filiżanki z kawą lub herbatą, które to napoje sam przygotowywał i gdzieś umieścić jeszcze magnetofon. Pan Tadeusz przynosił jeszcze popielniczkę i pytał – pani Janino, zapalimy? Oczywiście zapalaliśmy, a potem mówił powoli, rozważnie, ważąc słowa tak, że wywiady nadawał się prawie natychmiast do druku, gdyż w każdym zdaniu była myśl, a nie chaos tłoczących się myśli. Autoryzujemy? – pytałam rytualnie. – Jeśli pani chce, proszę przysłać. Zazwyczaj posyłałam, by po kilkunastu minutach dowiedzieć się, że wszystko jest w porządku. Trudno dziś uporządkować wspomnienia, rozmowy, także tę jedną z ostatnich w upalny letni wieczór, kiedy zachód słońca nie przynosił ochłody, a on specjalnie przyjechał od syna z ogródka, gdzie spędzał większość czasu, by nie udusić się w przyciasnym nagrzanym mieszkaniu i przy otwartym oknie wymienialiśmy ostatnie opinie o sytuacji w kraju, o – jak to mówił – puczu w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego, niebezpiecznym dla demokracji. I nie zapomnę tego jego prawie figlarnego uśmiechu na sejmowej galerii, kiedy przemawiał prezydent Komorowski i wszyscy spodziewali się, że zaatakuje premiera, bo media podgrzewały atmosferę konfliktu na szczytach. Nie skarcił, nie zaatakował, a pan Tadeusz zapytał – podobało się? Mówię – tak, to był właściwy ton. – Prezydent jest od tego, aby ojcować – powiedział. I wyraźnie był z siebie zadowolony.
28 października o godz. 22:19
Szanowna Pani Redaktor
Pisząc
„Kiedy po przegranych wyborach szłam na pierwszy wywiad, już jako z szefem partii, miałam nieco obaw jak zostanę potraktowana, jako osoba, która pisała, że nie wolno skreślać Wałęsy, że Wałęsie ta prezydentura jest niejako przypisana.”
silnie Pani raczy sugerować, że Mazowiecki przegrał wybory prezydenckie z Wałęsą. Moim zdaniem, zdecydowanie fałszuje Pani rzeczywistość, bo jest to półprawda a w zasadzie to ta ostatnia, tisznerowska prawda.
Pozwolę sobie Pani przypomnieć, że prezydenckie wybory, to Mazowiecki przegrał przede wszystkim ze Stanem Tymińskim mimo tego, że ówczesna bezpieka , czyli UOP, pod wodzą Krzysztofa Kozłowskiego (u którego podsekretarzem stanu był Jerzy Zimowski, Pani mąż zresztą) oskarżała fałszywie Tymińskiego o to, że ma związek z terrorystami libijskimi oraz z kolumbijskim kartelem narkotykowym.
Te podłe insynuacje nic nie pomogły, Mazowiecki nie dostał się nawet do drugiej tury wyborów, więc niech Pani, w łaskawości swojej, przestanie bredzić sugerując, że Mazowiecki przegrał z Wałęsą, bo przegrał z ?przybłędą? z południowoamerykańskiej dżungli, terrorystą i handlarzem narkotyków. Takie mu ?uszył buty? urząd kierowany przez nieżyjących już Kozłowskiego i Pani męża. Pamiętamy, czy nie?
Myślę sobie, że dlatego właśnie Mazowiecki podał się do dymisji, bo trudno już mu było pływać w tym otaczającym go szambie, którego stworzeniu sam jest przecież winien chociażby przez akcję udowadniania, że nie jest żadnym ?żydowskim parchem?, bo np. takie wyborcze chwyty z kolei wobec niego były stosowane z innej strony. Pamiętamy czy nie?
Takim jak ja widać czas umierać, gdy historycy rządzą a dziennikarze piszą historię „wspominając czasy, które już się nie zdarzą”.
Pozdrawiam Panią Redaktor, Nemer
28 października o godz. 23:15
Nemer,
„Mazowiecki przegrał przede wszystkim ze Stanem Tymińskim mimo tego, że ówczesna bezpieka , czyli UOP, pod wodzą Krzysztofa Kozłowskiego (u którego podsekretarzem stanu był Jerzy Zimowski, Pani mąż zresztą) oskarżała fałszywie Tymińskiego o to, że ma związek z terrorystami libijskimi oraz z kolumbijskim kartelem narkotykowym.”
Ile konfabulacji zes nam wcisnal? No ile?
Przypominanie kompromitacji z wyborami przegranymi/wygranymi ze Stanem Tymińskim to buch buch w samo krocze. Jeśli czegoś można się naprawdę wstydzic z naszej historii od Annus Mirabilis poczynającej się, to na pewno owych przegranych/wygranych wyborów ze Stanem „Wojennym” T.
Zasłonę milczenia polecam na temat Stana T. Wszystko inne to całkowita kompromitacja naszego Dumnego Narodu.
28 października o godz. 23:16
Pani Janino, dobra dziennikarska retrospekcja.
Tak, Pan Tadeusz Mazowiecki zapracował na taki wspomnieniowy tekst.
I znowu by Go nie ocenzurował/autoryzował/.
Tak szedł przez ciekawe życie. Był z pokolenia mojego żyjącego taty, który Go cenił za Jego „siłę spokoju” i reprezentowanie nieprzegranego pokolenia.
Pozdrawiam.
Maciej Pachciarek
PS Odwiedzi Pani Słubice nad Odrą ?
Zapraszam.
28 października o godz. 23:39
Orteq 28 października o godz. 23:15 pisze m.in.: „Przypominanie kompromitacji z wyborami przegranymi/wygranymi ze Stanem Tymińskim to buch buch w samo krocze. Jeśli czegoś można się naprawdę wstydzic z naszej historii od Annus Mirabilis poczynającej się, to na pewno owych przegranych/wygranych wyborów ze Stanem ?Wojennym? T.
Zasłonę milczenia polecam na temat Stana T. Wszystko inne to całkowita kompromitacja naszego Dumnego Narodu.”
Szanowny Orteg’u
Przede wszystkim, to widzę, że bardzo różnimy się w poglądach bowiem bardzo mi brakuje rzetelnej analizy i rzetelnej odpowiedzi na pytanie – Co się stało, że „styropian” z takimi tuzami na czele jak n.in. Mazowiecki tak szybko stracił zaufanie społeczne i czy słusznie.
Poraktowanie tamtych wyborów tylko jako „kompromitację narodu” uważam, za podejście bardzo płytkie i szkodliwe, bowiem nie pozwalające na tę – moim zdaniem – potrzebną, wręcz niezbędna analizę. W jej braku upatruję jednego z elementów niekorzystnej, błędnej często drogi jaką podąża mój Kraj.
Ta ” ompromitacja”, to dotyczy nie narodu a właśnie m.in. Mazowieckiego, Michnika, Kozłowskiego. Mazowiecki to wiedział i dlatego podał się do dymisji, więc propozycja by o tym „zapominać” jest nietrafna w mym mniemaniu.
Ja po prostu tak mam, nienawidzę w polityce fałszu, kłamstwa, oszukanstwa i propagandy, bo one po prostu ubliżają mojej inteligencji.
Niektórzy są inni – ich sprawa.
Pozdrawiam, Nemer
PS. Co do zarzutów o konfabulację, to byłbym ostrożny. Składam to na barki emocji Szanownego blogowicza Ortega.
29 października o godz. 2:41
@ Orteq 28 października o godz. 23:15
„Ile konfabulacji zes nam wcisnal? No ile?”
Nemer, może wciskać konfabulacje tylko ludziom z Alzheimerem lub Parkinsonem bo ludzie ze słabą pamięcią a rozgarnięci, mogą sami znaleźć na Necie, ze
Nemer bardzo oględnie, napisał prawdę.
Po śmierci Kaczyńskiego p. Paradowska i media w III RP, tez robili z niego geniusza
29 października o godz. 2:47
@Nemer:
nie podoba mi sie lekcewazacy ton w odniesieniu do Jerzego Zimowskiego. Nie czas, nie miejsce.
29 października o godz. 2:48
Moje dwa komentarze (jeden tu, drugi pod poprzednim wpisem) wisza u moderatora. Trudno zgadnac, dlaczego.
29 października o godz. 4:43
Tadeusz Mazowiecki byl politykiem ktorego zawsze szanowalem i lubialem sluchac. Pare lat temu przelaczajac kanaly telewizji w Kanadzie natrafilem przez przypadek na wywiad jaki Mazowiecki udzielil w jezyku Francuskim. Bylo to dla mile zaskoczenie. Mowil bowiem o sytuacji w bylem Jugoslawi. Pamietam do dzis Mazowieckiego slynne przemowienie w Sejmie jak oglaszal expose. Mialem wtedy 13 lat, i wtedy wiedzialem ze dzieje sie cos wyjatkowego. Mazowiecki byl politykiem kompromisu, pogodnym, uczciwym, mial cechy polityka ktorego najwazniejsza sprawa byla Polska. Mazowiecki byl patriota z krwi i kosci, i bedzie go brakowalo. Dzisiejsi politycy to powinni nasladowac Mazowieckiego, ale to jest zyczenie ktoe moze sie nie spelnic. Jak to sie mowi po Goralsku RIP Mazowiecki.
29 października o godz. 4:45
at the heavens gate:
– stuk,stuk…
św piotr – a kto tam?
– mazowiecki
– momencik, sprawdzimy, mazowiecki, mazowiecki…imie?
-tadeusz
– aaa, mamy juz takiego, cyganicie coś obywatelu…
– ????!!!!!
– no stoi u mnie jak byk:
gestorben am dreizehnten zwölften neunzehnhunderteinundachtzig
– ale ja wlaśnie dopiero teraz umarłem!!!!
– prosze, niech obywatel sam spojrzy: bonn, 17 XII, totenmesse für den tadeusz mazowiecki…
– ale to była fałszywka wywiadu niemieckiego!
św piotr – bardzo mi przykro, ale gdybyśmy wpuszczali do nieba na podstawie polskich dokumentów, to mielibyśmy zimno na górze – trzask furty.
mazowiecki – mdleje.
29 października o godz. 5:13
Byk nasypał piasku w obcych językach. Nie pozostańmy mu dłużni
The world is just getting too complex for me. They even mess me up every time I go to the grocery store. You would think they could settle on something themselves but this sudden ‚Paper or Plastic?’ every time I check out just knocks me for a loop. I bought some of those cloth reusable bags to avoid looking confused, but I never remember to take them with me. Now I toss it back to them.When they ask me, ‚Paper or plastic?’ I just say, ‚Doesn’t matter to me. I am bi-sacksual.’ Then it’s their turn to stare at me with a blank look. I was recently asked if I tweet. I answered, No, but I do fart a lot.
29 października o godz. 5:46
Nemer (23:39)
„widzę, że bardzo różnimy się w poglądach…Potraktowanie tamtych wyborów tylko jako ?kompromitację narodu? uważam, za podejście bardzo płytkie i szkodliwe, bowiem nie pozwalające na tę ? moim zdaniem ? potrzebną, wręcz niezbędna analizę. W jej braku upatruję jednego z elementów niekorzystnej, błędnej często drogi jaką podąża mój Kraj. PS. Co do zarzutów o konfabulację, to byłbym ostrożny. Składam to na barki emocji Szanownego blogowicza Ortega.”
Nie za dużo emocji na barkach mych spoczywa, szanowny Nemerze. Moze tylko tyle, ze jeszcze dzisiaj, po ponad dwóch dziesiątkach lat, czuje to samo zażenowanie. Chodziło o naszą fascynacje Hameryką w tamtym czasie.
„Amerykański” Stan Tyminski, północno-południowy amerykański na dodatek, wygrywał w cuglach z pierwszym premierem nie-komunistycznej Polski. Dlaczego? A dlatego, ze ‚my będziem tera mieli Hameryke u nasz!’
Brzeziński, gdyby chciał, by wygrał wtedy for sure z samym Wałęsą. I to w pierwszym podejściu. Papa Rymski mógł, tez gdyby tylko zechciał, swobodnie pozbierać wszystkie możliwe najwyższe funkcje w post-komunistycznej Ojczyznie i je do Watykanu zawieźć furmanką. No bo On stamtąd nie mógł się ruszyć żeby Polską rządzić we Warszawie. Wiec Warszawa by się przeniosła do Rzymu gdyby tylko tak Największy Polak Wszechczasów zechciał natenczas zażądać.
Dla mnie, to nie były najdumniejsze aspekty zjawiska pn. Annus Mirabilis. Jeśli się różnimy w poglądach na te akurat aspekty Cudownego Roku/Lat, to trudno. Przeżyliśmy żenue, przeżyjemy i smutę
29 października o godz. 6:54
Modzelewski do dzisiaj się nie wyzwolił z wiary w socjalizm i straszenia rewolucją i Balcerowiczem. Rewolucja to by była, gdyby rządził Modzelewski.
29 października o godz. 7:18
Krzysztofie Mazur,
Modzelewski ZAWSZE walczył o socjalizm z ludzką twarzą. Ze wyszło jak wyszło, ja bym nie zwalał tego na Modzelewskiego. Na niego samego
29 października o godz. 7:29
Gdzie jest wiesiek59? Brakuje mi wieśka. I jego codziennej – jak mi się wydawało – bieżączki.
Nic nie wiem co się dzieje w świecie bez doniesień wieśkowych
29 października o godz. 9:17
Dziwne. Jakoś mnie to nie obeszło. Umarł zacny człowiek, ale żeby był wzorcem z Sevres moralności w polityce, to trochę jakby za dużo na moją wytrzymałość. Tadeuszowi Mazowieckiemu zawdzięczamy przede wszystkim politykę gospodarczą neofity Balcerowicza, której skutki będą odczuwać następne pokolenia. A jeśli nie zechcą odczuwać, mają komfort bezpiecznej emigracji do innych krajów UE.
29 października o godz. 9:30
Owoce niekompetencji, naiwności i omotania przez obcych spekulantów zbieramy do dziś. Najwięcej szczęścia doznają jednakże przyszli emeryci OFE. Przy okazji zmienią nazwy iluś tam ulic za co jak zwykle zapłacą mieszkańcy jako dodatek do horrendalnych kosztów wywózki śmieci
29 października o godz. 9:45
Nawet tu w Polityce wpisy, ze hadko czytac!
29 października o godz. 10:00
Filozofia małych kroków i drobnych gestów, jakiej hołdował Mazowiecki, była względnie łatwa i może sprawdzała się, ale w kole poselskim Znak. Później już nie. Mało kto pamięta, że Mazowiecki nie kandydował do Sejmu kontraktowego, co wynikało z niezadowolenia, że listy kandydatów Komitetu Obywatelskiego układał Geremek, według niezbyt jasnego klucza. Mazowiecki jako premier nie miał większych kwalifikacji politycznych, nie rozumiał przełomowego charakteru zmian w 1989 roku. Poza tym lata spędzone w koncesjonowanej przez władze komunistyczne opozycji zrobiły swoje, można powiedzieć złamały go mentalnie.
No bo popatrzmy:
– wrzesień 1989 Mazowiecki obejmuje urząd premiera;
– październik 1989 aksamitna rewolucja w Czechosłowacji, policja masakruje demonstrantów w Pradze;
– listopad 1989 upadek Husaka;
– listopad 1989 upada mur berliński – koniec zimnej wojny;
– grudzień 1989 Havel zostaje prezydentem, a Ceausescu w Rumunii zostaje rozstrzelany;
– styczeń 1990 nowe władze Czechosłowacji rozwiązują policję polityczną StB;
– styczeń 1990 PZPR ulega samolikwidacji, ale Mazowiecki nie wyciąga z tego żadnych wniosków;
– SB zostaje zlikwidowana dopiero z końcem maja 1990 roku i od 1 lipca działa UOP w którym 99 proc. kadry to dawni funkcjonariusze.
itd.
29 października o godz. 10:08
Jak Pani Redaktor zauważyła o Szacownym Zmarłym już powstają penegiryki (to moje określenie). Jako historyk z wykształcenia pozwolę sobie być ,,drugą stroną”
Co zawdzięczamy rządowi T. Mazowieckiego?
– skuteczne uwłaszczenie nomenklatury
– wywłaszczenie społeczeństwa z jego ,,własności” za pomocą złodziejskiej prywatyzacji
– stworzenie modelu społeczeństwa opartego na jak największym rozwarstwieniu
– niedopuszczenie do powstania lewicy. Pojawiła się atrapa w postaci kliki postpezetpeerowskich aparatczyków
– rozpoczęcie klerykalizacji Polski. Dzisiejsza katofaszystowska swołocz rozpoczęła swój chów za Mazowieckiego. To on nadał szczególną pozycję KRK co zostało sformalizowane tzw. konkordatem i zatwierdzone podpisem ,,lewicowca” Kwaśniewskiego
– bezrobocie jako NIEODZOWNY element nowego systemu ekonomicznego. T. Kowalik wskazuje, że JEDYNYM zaplanowanym i osiągniętym wskaźnikiem na rok 2000 tzw. planu Balcerowicza był poziom bezrobocia.
Tu dygresja: pracowników PGRów wywalono jak śmieci na zbity pysk, skazując ich na degradującą wegetację. Inne równie ,,nieekonomiczne” grupy zawodowe zostały zachowane całym dobrodziejstwem przywilejów.
29 października o godz. 10:50
@Therese Kosowski
Zgadzam sie z Toba. To dlatego wlasnie jestesmy dosysc przecietni, jako narod i pojedynczo, na tle innych w Europie czy Swiecie, bo nie szanujemy autorytetow. A nie mamy ich tak wiele. Kazdy moze opluc kazdego. Kazde pijane bydle moze zaspiewac ‚Jeszcze Polska nie Zginela’ i nikt mu w tym nie smie przeszkadzac. To jest nie do pomyslenia w cywilizowanym swiecie. Tak jak nie do pomyslenia jest negacja wszystkiego, co jest w Polsce moda. Tak nie postepuja ludzie roztropni, bez kompleksow i madrzy madroscia przeszlych pokolen. I jest coraz gorzej, co widac po wpisach. Nawet w Polityce. Niestety, mozemy zbudowac troche drog, wprowadzic internet czy karty kredytowe ale daleko nam do Cywilizacji. Mozemy miec pretensje do Juliusa Caesara, ktoremu 2000 lat nie za bardzo chcialo sie podbijac to co dzisj jest Polska. A szkoda, bo czy nam sie to podoba czy nie, dzisiaj licza sie tylko te kraje – Francja, Anglia, Niemcy, Austria, gdzie rzymianie zostawili cos po sobie
29 października o godz. 12:01
Napisałem wcześniej na sąsiednim blogu, okazuje się, że na tutejszy temat.
Ponawiam, z ubolewaniem nad żenującym poziomem moralnym i intelektualnym niektórych komentarzy, zamieszczonych tu z okazji śmierci Człowieka.
–
To nie jest dobry czas na wspominki o Zmarłym.
Powiem tyle, że dla mnie to bardzo smutna cezura; odszedł Człowiek, symbol charakteru jakże obcego w życiu politycznym Polski i jakże rozpaczliwie nam potrzebnego.
Charakteru niestrudzenie zmierzającego do zgody i kompromisu.
Nie chcę tu sądzić, czy ta słuszna droga prowadzi zawsze do optymalnych celów, nie dziś.
Usłyszałem we wspominkach o p. Mazowieckim dwie istotne i może nie tylko dla mnie wiadomości.
Piotr Najsztub powiedział w radiu, że Mazowiecki, z którym przeprowadzał wywiad lata po premierowaniu, przyznał, że wprowadzenie religii do szkół było wielkim błędem.
Adam Michnik, w tv24 ujawnił, że z 3 kandydatur do premierostwa (Mazowiecki, Geremek, Kuroń), opcja desygnowania Mazowieckiego zwyciężyła pod wpływem głosu gen. Jaruzelskiego (ówczesnego prezydenta RP), o czym Michnik dowiedział się na bieżąco z telefonu od Wałęsy.
Dla mnie te dwa fakty (?) mają kapitalne, choć odmienne znaczenie dla wspomnienia o Tadeuszu Mazowieckim.
–
29 października o godz. 12:12
T Mazowiecki
Zmarł porządny – przyzwoity czŁowiek a już choć trumny w ziemi nie złożono na niej podskakują LUDZIKI co to i byli i są i będą mądrzejsi od zmarłego.
Miałem okazje przeczytać referencje wystawione dziewczynie przez przedwojennego dziedzica .
PRACOWAŁA BO MUSIAŁA NIE KRADŁA BO NIE MOGŁA.
Po paru dniach zachwytów znowu wrócimy do starej mantry –
NIE TAKI ON BYŁ ŚWIĘTY.
Oby tylko KK nie zechciał wymyślić dla niego miejsca w jakimś mauzoleum bo było by to dla niego chyba obrazą z uwagi na fundatorów.
ukłony
29 października o godz. 14:43
Pięknie napisane. Zastanawiam się, czy jest jeszcze ktoś o kim będzie można tak napisać..
29 października o godz. 15:23
Nasłuchałem ci się i ja w ciągu dnia wczorajszego różności na temat św.p. premiera Tadeusza Mazowieckiego. Nie pisałem, nie tylko wczoraj, ale także w ciągu ostatniego tygodnia pod hasłem „w oparach absurdu”, nie dlatego, że nie było o czym pisać, ale dlatego, że po wizycie u mojej domowej lekarki (nie z powodu zalecenia/sugestii pana @Staruszka, ale niepokojących danych z laboratorium analitycznego, dotyczących nadmiaru cukru w mojej krwi) byłem w pewnym sensie „skazany” przez Nią na przyjmowanie, cytuję: MORWA BIAŁA – HUMAVIT, co to podobno zmniejsza przyswajanie cukrów i wspomaga odchudzanie.
W ciągu tygodnia zostałem kompletnie „zrujnowany zdrowotnie”, wycieńczony do cna, tak, że będąc w łóżku dowiedziałem się, że pan Tadeusz Mazowiecki zszedł z tego świata o świcie dnia 28.10.br. (ta wzmianka o tej MORWIE BIAŁEJ to poważne ostrzeżenie !!!)
Całą noc myślałem o tym Człowieku, oczywiście w świetle, tych najprzeróżniejszych oświadczeń i laurek, które jednak nie wpłynęły na zmianę mojego zdania o św.p MAZOWIECKIM. Rano poczułem się znacznie lepiej i chcąc „uzupełnić moją „lukę” w pisaniu (tygodniową) o absurdach, a tu : KILKA WSPOMNIEŃ O CZASACH…itd. !!
Z całym szacunkiem Szanowna Pani Gospodyni, ale nie mogę podzielić Pani zdania na temat tego Wielkiego Człowieka, który znalazł się w Stoczni, wraz z innymi osobami w STOCZNI w odpowiedniej chwili.
Pamiętam doskonale te czasy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku i mogę podjąć dyskusję z każdym o atmosferze tych lat, jednak jeśli nie ma się czegoś dobrego do powiedzenia to należy zamilknąć.
Z powodów ściśle osobistych dla Pani Gospodyni, św.p. Tadeusz MAZOWIECKI stał się bohaterem kolejnej odsłony na Pani blogu – powody rozumiem, ale czy nie zdawała sobie Pani sprawy z tego, że Postać ta jest bardziej kontrowersyjna niż Jej przeciwnik z wojny na górze – pan Wałęsa ??? Że to wywoła małą burze na blogu ???
Z przykrością stwierdzam ten fakt, ale jestem po stronie pana @Nemera (22.19 dnia 28.10.) – może w zbyt ostrej formie to „wykrzyczał”, ale słusznie!!! Swoją wojnę na górze św.p. T. MAZOWIECKI p r z e g r a ł , ale niestety nie z Wałęsą a z Tymińskim i tego nikt nie wymaże z najnowszej historii Polski.
P.S. Szanowny panie @Nemer, nie umierajmy jeszcze, chociaż i mnie nagła krew zalewa, jak widzę i słyszę, że dziennikarze piszą historię Polski a historycy rządzą. Tu moja, mała uwaga, akurat ten historyk niech sobie rządzi bo trudno o i innego Premiera, a że przypadkiem jest historykiem, to p r z y p a d e k !!!
Szanowny panie @Gekko (12.01 dnia 29.10.) – wielkie dzięki za „wynalezienie” słów pana Piotra NAJSZTUBA (to moje słowa – jako neofita – TM, z wielką gorliwością rozpoczął wyprzedaż Polski pod wpływy hierarchii KK) – dobrze, że chociaż sam przyznał się do błędu z ta religią w Szkole oraz o telefonie Wałęsy do Michnika.
Te dwa fakty (?) i dla mnie mają ogromne znaczenie!! Serdecznie pozdrawiam – Czesław.
29 października o godz. 15:37
Kardynał Richelieu na łoży śmierci miał ponoć powiedzieć, że całe życie służył
„WIELKOŚCI Francji”…….
Nie królowi, nie kosciołowi, tylko właśnie jej.
Czy popełniał błędy?
Oczywiście.
Czy źle kalkulował czasami?
Jasne jak słońce.
Czy był dumny, pyszny, mściwy, władczy?
Ale do historii przeszedł jako człowiek wielki.
To samo można powiedzieć- bez przywar charakterologicznych- o Mazowieckim.
Służył Polsce, na miarę swych umiejętności i wiedzy.
Po nim niestety, przyszli politycy służący jedynie sobie i swym interesom.
Kwestię JAKA Polska, zastąpiła inna- CZYJA……
Ten pierwszy gabinet i Sejm, był jednocześnie ostatnim w którym zasiadali ludzie bezinteresowni, służący czemus większemu niż własne ego i kieszeń.
Moim zdaniem, oczywiście…….
Metodą prób i błędów posuwaliśmy się przez ostatnie 24 lata.
Bez planu, koncepcji, konsensusu ponadpartyjnego.
Za moment znikną ludzie- symbole tamtych czasów.
I pozostanie tylko popiół i zamęt…..
Na scenie politycznej, też.
29 października o godz. 15:41
Orteq
29 października o godz. 7:29
Coraz mniej mnie rusza, po prostu……
Praktycznie rzecz biorąc, WSZYSTKO juz było.
Pozostaje samopowielanie myśli……
29 października o godz. 15:54
Probowalem wkleic tekst dwa razy. Nie pokazal sie, ale komputer twierdzi, ze juz jest. Gdzie jest, jezeli go nie ma? Panie Moderatorze, prosze zajrzec do tzw. kosza. Pan Burnetko mi kiedys wyjasnil, ze czasem komputer glupieje.
29 października o godz. 15:56
Trzeci raz to samo. Poslalem, tekstu nie ma. Czy jakis admin w ogole pilnuje tego blogu i czy moze cos zrobic?
29 października o godz. 15:56
@ pawel markiewicz
29 października o godz. 10:50
Chyba trochę przesadzasz. Może to TWOJE kompleksy przemawiają. Moim zdaniem Polacy wcale od jakiejś mitycznej przeciętnej cywilizacyjnej nie odstają. Przypomnę, że Amerykanie, tak czczeni przez co po niektórych potomków Polan czy Wiślan wcale jako społeczeństwo jakoś super wyżej od nas nie stoją. No i to łaknienie ,,autorytetu”. To o czym piszesz, to opluwanie i szarganie to prawda ale czy nie jest to wynik zaledwie rozczarowania? Że kolejny ,,autorytet” okazał się jeżeli nie kanalią to co najmniej człowiekiem małym? Może to łaknienie autorytetu to pozostałość pańszczyzny (czyli czegoś czym dotknięte jest jakieś 90% z nas)? Gdy panisko mówiło kmiotkom co i jak? Stąd też ten ,,autorytet” Kościoła? Bo zwalnia z myślenia (wręcz nie zaleca)? Załatwia niełatwe wybory etyczne?
Zgoda co do tego co piszesz o ,,pijanym bydlęciu” – sam twierdzę, że jedną rzecz ma polski lump pod budką z piwem – Honor (kolejne pojęcie zeszmacone w naszej historii).
Każda gnida do swojego qurestwa dorabia wzniosłą ideologię – gdy złapany na przekręcie to zemsta politycznych wrogów, gdy ksiądz złapany na pedofilii to atak na Kościół.
To co próbujesz opisać to bardziej jest jakaś neuroza? histeria? Ulegamy temu bo nic nas nie przygotowuje do krytycznego myślenia: w szkole masz się uczyć a nie myśleć, w Kościele nie mędrkować ale zjadać opłatki. Łatwo wtedy nasze społeczeństwo nakręcić – symptomatyczną była akcja TVP po katastrofie smoleńskiej gdy ze (nie)zwykłego wypadku komunikacyjnego zrobiono ,,Coś więcej”. ,,Autorytety” zaczęły lepić mit z babola
29 października o godz. 16:01
@ wiesiek59
29 października o godz. 15:41
Nie poddawaj się! Trza nieść kaganiec oświaty 🙂
Neoliberałom udało się bez końca powtarzając swoje brednie sformatować mózgi. Dlatego, studencina bez dochodów, z biednej rodziny uważa, że gdyby nie podatki to był opływał we wszelkie dostatki plwa na leniwe lewactwo chcące żyć ze socjalu
29 października o godz. 17:17
@slawczan
Generalnie co piszesz, jest nieglupie. Zachlystywania Ameryka nie rozumiem, i sam nie naleze do wielkich fanow USA, chocby dlatego, ze nie uwazam zeby kraj gdzie jeszcze 100 lat temu urzadzano sobie strzelanie do indian, mogl prawic komukolwiek moraly albo probowac uczyc ludzi jak zyc.
Co do moich kompleksow to ich nie mam zbyt wielu. Juz dawno. Mam dwa fakultety z przyzwoitch uczelni brytyjskich, ,mowie i pracuje w 3 jezykach obcych i od dawna porzucilem polska szabelke i mity typu „Polak Potrafi”. Bo nie potrafi. A jak potrafi to glownie kombinowac. Po trzydziestu latach pracy w kilku krajach Europy i poza, w roznych korporacjach, moge z cala pewnoscia powiedziec, zesmy jako nacja, opanowali hydraulike i sprzatanie mieszkan i biur. Zarzadzanie zostawilismy Anglikom, Niemcom, Francuzom itd. Nie znam polaka, procz Buzka czy Brzezinskiego, ktory mialby sile opiniotworcza. Ktorego cytowaliby w Financial Times czy The Economist. I bardzo mi z tego powodu przykro! Wiec jak w Polsce pojawia sie ktos, przed kim inne narody czapki zdejmuja, podczas gdy my sami, wklepujemy go w glebe, pojawiaja mi sie smutne refleksje, czego upsut dalem powyzej
29 października o godz. 17:23
Oglądałem wczoraj w TVP INFO Pani rozmowę z Janem Ordyńskim. Bardzo za nią dziękuję.
29 października o godz. 17:56
@ pawel markiewicz
29 października o godz. 17:17
–
A który z tych brytyjskich „fakultetów” pozwala Ci ‚zachłystywac’ się Brytyjskimi Królewskimi Obozami Koncentracyjnymi w II wojnie burskiej? Nie mówiąc o królewskiej, krwawej okupacji kraju prawdziwych Indian…
Na tyle, że daje ci prawo gardzenia innymi narodami?
To racja, że jedynym nieusuwalnym międzynarodowym fakultetem dyplomującym buraczany kompleks Polaka jest plucie na innych – na odległość.
Hydraulik z Ghany to przy tym może być apostoł.
29 października o godz. 18:04
Nemer
Potwierdzam, tak było. Dodam jeszcze, Gazeta W. „znalazła” u S. Tymińskiego jakieś siedem paszportów i że ponoć bił żonę. Po wielu latach trafił do mnie egzemplarz jednego z nakładów tej gazety i na jednej z ostatnich stron, króciutkie przeprosiny byłego kandydata, że informacje o paszportach i biciu żony były nieprawdziwe.
Tak kiedyś działało środowisko Unii Demokratycznej i być może premier Mazowiecki zdając sobie z tego sprawę będąc uczciwym człowiekiem podał się do dymisji.
29 października o godz. 18:14
Nemer
Dodam tylko, że wtedy mieszkałem poza miejscem stalego zameldowania i celowo pojechałem na wybory zagłosować na Stana Tymińskiego i to na dwie tury, bo obserwując to, co wyprawiało środowisko UD i „GW.” z jednym z kandydatów, chciałem powiedzieć tym metodom „NIE”.
Gazeta W. póżniej niejednokrotnie użyła podobnych metod niszczenia tych, którzy nie mają z nią po drodze. Afera Rywina jest tego najdobitniejszym przykładem.
29 października o godz. 18:35
„jak w Polsce pojawia sie ktos, przed kim inne narody czapki zdejmuja, podczas gdy my sami, wklepujemy go w glebe”
Dla mnie najdobitniejszym przykladem jest to, ze we wczesnych latach ’90 Polacy nie walczyli jak lwy o Nobla dla Balcerowicza oraz pokojowego Nobla dla tandemu Mazowiecki+Jaruzelski. (Czy juz slysze plucie komentatorow?) Moim zadniem to malo wazne, co my sobie o nich myslimy w naszym zascianku. Ale gdyby oni dostali Noble, to byloby pamietane i bysmy slyszeli na swiecie, ze komunizm upadl w Polsce. A slyszymy, ze upadl w Berlinie. Bo mysmy nic medialnego nie stworzyli na skale swiata. A zwalenie Muru bylo bardzo medialne. Przypomnijcie sobie Panstwo koncert Watersa ktory szedl na caly swiat, z maszerującą orkiestrą Armii Czerwonej. Kosztem kilku godzin transmisji Niemcy z Rosjanami zdobyli sobie pamiec swiata. A my co? My wolelismy walic Mazowieckiego grubą kreską i ciagac Jaruzelskiego po sądach. To jest wlasnie polski zaszczanek. Mamy satysfakcje, ze utytlalismy naszych lokalnych wrogow w blocie. A stracilismy sile symbolu, ktora wtedy moglismy zdobyc.
29 października o godz. 19:21
narciarz2
29 października o godz. 18:35
Cos w tym jest……
Umiejętność TWORZENIA symboli i ich sprzedaż, dopiero na nasz rynek wchodzi.
To medialność kreuje rzeczywistość, nie fakty.
Spece od PR to towar deficytowy w naszym kraju.
Jakiś film był kiedyś, o reelekcji Jelcyna.
W zasadzie, fachowcom sprowadzonym z zagranicy zawdzięczał wszystko.
Psychologia tłumu ma KOLOSALNĄ przyszłość.
Tłum jest jak plastelina poddana umiejętnej obróbce……..
29 października o godz. 19:50
Czesław – 15:23
Jak najszybciej wykreśl panią doktor ze swego notesu, wyrzuć jej wizytówkę i udaj się do jakiegoś dobrego lekarza!!!
Bo ta twoja, „domowa” promuje jakieś suplementy, które nic ci nie pomogą a wyciągną pieniądze z kieszeni.
Trzeba koniecznie zrobić wszelkie, potrzebne badania i analizy, na ich podstawie lekarz określi, jakie leki powinieneś przyjmować i jaką dietę stosować.
Cukrzyca jest ciężką i niestety – nieuleczalną chorobą, tu nie ma miejsca na cudowne „korzonki św. Sulpicjusza”. Trzeba się pogodzić z faktem, że teraz będziesz się odżywiać z kalkulatorkiem w ręku, licząc jakieś tam parametry, mierzyć poziom cukru i być z tym na bieżąco, a także systematycznie zażywać leki, dobrane do twojego przypadku. Warto się skonsultować z kimś, kto choruje i leczy się na cukrzycę, poprosić o polecenie dobrego lekarza, któy ma doświadczenie w postępowaniu z tą chorobą. Można z tym żyć długie lata, ale trzeba utrzymywać dość silny reżim.
Masz wojskowy życiorys, więc procedury nie są dla ciebie czymś nieznanym.
Życzę ci powodzenia i znalezienia sobie lekarza poważnego, nie komiwojażera
– uczciwszy uszy 😯
29 października o godz. 20:51
Czesław 29 października o godz. 15:23 pisze: ?Z przykrością stwierdzam ten fakt, ale jestem po stronie pana @Nemera?
Szanowny Panie Czesławie
Chociaż jest Panu przykro, że jest Pan po mojej stronie, to niech mi Pan pozwoli, żebym był po Pańskiej bez żadnych przykrości.
Nie chciałbym pójść „za daleko”, tzn. dalej niż tak bliska Panu Anca-Nela, która zaniepokoiła się wynikami Pańskich badań. Otóż powiem Panu tylko tyle, że to nie jest prawda, że cukrzycy (chodzi mi o typ 2) wyleczyć nie można. Tak twierdzą głównie niedouczeni lekarze chodzący na pasku „big farmy”.
Może w Pańskim wypadku już tak jest w istocie, jednak najpierw bym to sprawdził przez zastosowanie diety pilotów armii kanadyjskiej. W wielkim skrócie polega ona m.in. na zdecydowanym ograniczeniu węglowodanów. Rano np. jaja na bekonie (bez chleba), na obiad sznycel z boczku z jednym małym kartofelkiem lub brokułkiem obdzielonym łychą stołową masła.
Cukier niech Pan bada nie tylko rano na czczo i np. po spożyciu tej ohydnej puszki glukozy ale też np. na czczo i tego samego dnia w dwie godziny po takim posiłku o którym Panu mówię.
Jeśli ma Pan rano wysoki cukier ale np. mniej niż 140 i po kolacji bez węglowodanów poprzedniego dnia, tzn. np. po omlecie z tłustym serem to oznacza, że Pańska trzustka świetnie pracuje, komórki alfa robią co trzeba produkując glukagon, który po przejściu do wątroby powoduje uwalnianie z wątroby glikogenu, który przechodzi do krwi i daje niezbędną energię (stąd ten wysoki cukier może być), ale gdy Pan zje tłuste (bez chleba, owoców) śniadanie i po dwóch godzinach zbada Pan krew i cukier będzie w granicach normy, to NIE JEST PAN CHORY. Trzymanie takiej diety w dalszym ciągu spowoduje spadek masy ciała, odtłuszczanie wątroby, wzrost sił witalnych i odporności na choroby. Może się okazać, że produkcja insuliny przez Pańską komórki beta Pańskiej trzustki, choć może już „zużytej” nieco, ale wystarczy.
Tylko dieta dla pilotów Panie Czesławie. Tak cukrzycy typu 2 pozbywają się choroby. Jak nie potrafi Pan zrezygnować z chleba, buraków, gotowanej marchewki, ziemniaków, cukierków, ciastek, piwa, to czarno widzę – będzie się Pan męczył już do końca życia.
Życzę zdrowia, Nemer
29 października o godz. 21:23
Narciarz 2;
Nagroda Nobla dla Mazowieckiego + Jaruzelskiego ?
Dziś odbierałem fragment wywiadu w TVN24 z Bartoszewskim .
Akurat opowiadał o zasługach premiera Mazowieckiego w osiągnięciu porozumienia , a nastepnie ostatecznej akceptacji granic przez Niemcy .
Bartoszewski ciepło mówił o zasługach Gorbaczowa ale…. nie był wstanie wydobyć z siebie uznania dla roli prezydenta Jaruzelskiego w tej nadzwyczajnie ważnej sprawie .
Podziwiam żywotność Bartoszewskiego ,jednak po przemilczeniu roli i nazwiska Jaruzelskiego w tej dla Polski ważnej sprawie – zrobił się on dla mnie mniejszy ,bardzo mniejszy .
ps.
Proces osiedlania sie Polaków na zachód od Szczecina w pobliskich gminach Meklemburgi jest faktem , a tempo przyrostu liczby osiedlających się zdumiewające .
To też osiągnięcie polskiego państwa szczególnie w ostatnich 10 latach , ale żeby tak się stawało to najpierw musiał sie zdarzyć rok 1945 i o tym warto pamietać kiedy mowi się po polsku w Szczecinie ,Wrocławiu Zielonej Górze czy Słubicach n/Odrą ,gdzie uniwersytet Viadrina tuż za mostem we Frankfurcie.
Wreszcie usłyszał to co powinien Panie przeciez My nie miszkamy za Odra nie ma nawet jednego mostu na Odrze od zachodniej granicy do Nas .
29 października o godz. 21:35
Przepraszam ostatnie zadanie przez moje niedopatrzenie zostalo opublikowane i brzmi tam bez sensu .
Wykasowałem napisane wyżej zdania które były komentarzem do rozmowy dziennikarza TVP Szczecin z Polakiem osiadłym te 15 km od miasta na zachod . Przy tej okazji info:
dynamiczna polska Gmina Dobra rozrasta sie do granicy w imponujacym tempie ,a ten Dupek z TVP kilkakrotnie dopytywał polskiego osiedleńca jak tam u WAS za Odrą .
29 października o godz. 22:26
Pani Redaktor,
Dziękuję za ten tekst o Tadeuszu Mazowieckim. Szczerze mówiąc liczyłem na to, że tym razem Pani się wypowie.Dla mnie i paru osób z mojego otoczenia to był największy autorytet polityczny i moralny. Nie możemy się otrząsnąć. To niepowetowana strata….
29 października o godz. 23:17
@Waldemar:
Pamiętam dokładnie, czym generał Jaruzelski zdobył moj szacunek i tez dopusciłem go do słowa „my”. Stało sie to wtedy, gdy T.Mazowiecki zwołał prasę i niezwykle mocno oswiadczył, ze Polska bedzie obecna i bedzie reprezentowac sama siebie na konferencji w sprawie granic. Pomyslałem, ze prasę mogłby zwołac Jaruzelski. Byl prezydentem, czyli reprezentantem narodu. Miał tytuł do wypowiedzi. Ale on pozwolił, zeby to powiedział Mazowiecki, po czym go poparł. Zdobył moj szacunek nie tym, ze poparł (to było oczywiste), ale ustąpieniem miejsca, tym, ze się nie pchał na szkło, i swoją lojalnoscią wobec człowieka, ktorego kiedys internował.
29 października o godz. 23:23
po dwóch dniach tylko 39 wpisów pod blogiem p. Paradowskiej świadczy wyraźnie jak Mazowieckiego zapamiętali Polacy, wbrew mediom. Nie rzadko po dwóch dniach gospodynią ma dobrze ponad 150 wpisów poruszając o wiele bardziej błahe tematy
30 października o godz. 0:45
Szanowny Adamie2222
Pański wpis jest dla mnie niejasny. Trudno mi odgadnąć, dlaczego jest tak mało wpisów i jak zapamiętali Tadeusza Mazowieckiego Polacy.
Ja wiem, jak ja go zapamiętam. A zapamiętam go jako postać znaczącą, istotną dla całej powojennej historii Polski, postać tragiczną.
Myślę, że w tym, w czym uczestniczył po 1989 roku był głęboko rozczarowany. Klęską i nieudolnością środowiska „intelektualistów”, „lewicy laickiej”, arogancją i megalomaństwem tych, z którymi wcześniej walczył z „komuną” na swój charakterystyczny, bardziej miękki sposób.
Premierostwo mu nie wyszło, zrezygnował, wyborami prezydenckimi został poniżony. Przez „społeczność międzynarodową”, wykorzystany instrumentalnie w charakterze Special Representative of UN i z którego to stanowiska zrezygnował w proteście na bezczynność tejże „społeczności międzynarodowej” biernie przyglądającej się zbrodniom na Bałkanach.
Jeden Mazowiecki, Konrad, sprowadził nam Krzyżaków do Polski z tragicznym skutkiem. On, Tadeusz Mazowiecki sprowadził „krzyżaków” nam do szkół i sam przyznawał (jak twierdzą niektórzy), że to był błąd.
Organizował i przewodniczył i UW i UD a ugrupowania te przyniosły rozczarowanie nie tylko im samym, „wszystkowiedom” megalomańskim mądralom politycznym, bo rozczarowywały też polskie społeczeństwo.
Odszedł nietuzinkowy człowiek i podkreślę jeszcze raz, dla mnie to postać tragiczna.
Pozdrawiam, Nemer
30 października o godz. 0:52
@ narciarz
Peany na temat generala bedziesz pisal na jego porzebie. Mam nadzieje ze po jego smierci przyjda czasy na rozliczenie, na razie wszystko jest w jego sejfie.
Wtedy pogadamy, albo nie, bo sie stlenisz.
30 października o godz. 1:06
Pojawil sie dyskutant szczegolnej troski, pan Marcin. Klaniam sie uprzejmie.
30 października o godz. 1:18
Chyba ze dwadziescia razy probowalem dodac wpis, w ktorym opisalem moje zdumienie po nominacji T.M. Wszystkie wersje polkniete, zadna sie nie pokazala. Czy tu jest jakis admin? Niech zajrzy do zamrazarki.
30 października o godz. 3:14
Admin nie nie przepuścił słowa zaczynającego sie na p i kończącego na is.
No to teraz wkleję podróbkę przeróbkę
+++++++++++++++++++++++++++++
Narciarzu,
Kiedy mnie wirtualny admin zaczyna uwalac jakis tekst, najpierw szukam slow trefnych w swoim tekscie. Ostatnio np. zastąpiłem zbitek ‚tenis, p..is’ (no no, zaraz zobaczymy co sie teraz stanie..) zbitkiem opisowym: ‚tenis, słowo na p, zakonczone is’. Rym przepadł ale admin (wirtualny) przepuścił!
Wybrzydzanie admina na powtórkę tekstu obchodzę lukiem kurskim, wymieniając kilka pierwszych slow tekstu. Jak dotychczas, zawsze udawalo mi sie przechytrzyć te bestie.
Good luck
30 października o godz. 3:15
Komentarz, ktorego Polityka nie jest w stanie przelknac, umiescilem w Studiu Opinii. Czy jest na sali jakis lekarz od komputerow?
http://studioopinii.pl/janina-paradowska-kilka-wspomnien-o-czasach-i-chwilach-jakie-juz-sie-nie-zdarza/comment-page-1/#comment-138526
30 października o godz. 3:20
Orteq, nic z tych rzeczy. Zajrzyj do SO. Zadnych obscenow. Pierwszy paragraf jest trefny z niepojetych powodow. Przepisywalem go ze dwadziescia razy, skracalem, zmienialem zdania. Wszystko na nic. Drugi paragraf opublikowalem powyzej. (To ten, ktory udalo sie zrozumiec dyskutantowi specjalnej troski). Ale pierwszy paragraf tu nie wchodzi, choc jego wersje roznia sie jak Dziad wilenski od kowienskiego.
.
(Przepraszam specjalnego dyskutanta. Slowo „dziad” to nie do niego.)
30 października o godz. 3:35
Adam, Nemer
Ze wam się jeszcze chce jakichś głębszych analiz dlaczego ten blog chodzi tak jakby zęby rwał. Temat TM chwytliwy, niechwytliwy. Martwy, nieżywy. Who cares!? Ważne jest, żeby temat tzw. dead na czas zastąpić tematem bardziej alive. Czujni Gospodarze blogów tak czynią. Oprocz tego, sa jeszcze Facebook, Twitter. Blog jako taki to dinozaur już raczej. Waldemar Kuczynski sie przeflancowal z tradycyjnego blogu na tamte dwa i tak mu z tym dobrze, ze dobrze mu tak!
Kazdy wie, ze szanowna Gospodyni olewa swój blog równo oraz z góry. Jeśli ktoś przez wiele tygodni pozwala na zamieranie życia blogowego, to o czym my tu mówimy?
Poprzez brak nowego wpisu przez 5 czy więcej tygodni, bez pojedynczego wejścia z postem – co np. p. Passentowi się zdarza – każda strona autorska musi zmierzać w tym samym kierunku. Kierunkiem tym nie jest Rzym. Berdyczów, może
PS. Przykro mi, Narciarzu. Do SO zajrze wnet
30 października o godz. 4:03
Odejście pierwszego premiera Polski, nie tej ?Ludowej? nie mogło dla nikogo być niespodzianką. Widoczna była jego coraz słabsza kondycja, nie pokazywał się publicznie już od dłuższego czasu.
Czas zrobił swoje…
Dla mnie pozostanie człowiekiem wybitnym, na trudne czasy, w które wpisał się bardzo pozytywnie a jego wkład w historię nowej, wolnej Polski będzie znaczący i pozytywny.
Uważam, że był człowiekiem odważnym, stanowczym i uczciwym.
Odpowiedzialnym przed własnym sumieniem i przed narodem, który przyszło mu reprezentować w najtrudniejszym momencie politycznych przemian.
Był intelektualistą i romantykiem… Za dużo się naczytał i nadyskutował w kręgach KIK.
Nie miał chyba wyobrażenia o zdolnościach destrukcyjnych ludzi, z którymi przyszło mu pracować.
Przegrana w wyborach i to z kimś, kto zjawił się nagle ? zupełnie nieznanym, ?człowiekiem z nikąd? i to w tak zdumiewającym stylu musiała być dla niego ciosem niewyobrażalnym. Porównywalnym chyba jednak z tym atakiem, jaki go spotykał do końca życia za ?grubą kreskę?, co stała się niemal jak smoleński mit, bo bez względu na to ile razy i jak precyzyjnie była ta przenośnia tłumaczona, wrzask wierzących w zdradę był i jest głośny i nie ustał. Pozostanie w pracach ?niezależnych? historyków
Jaruzelski… Wałęsa… Kuroń… Mazowiecki… Michnik…
To wszystko tragiczne postacie naszego współczesnego życia .
Wywarli ogromny, pozytywny wpływ na przebieg politycznych wydarzeń w Polsce XX wieku i każdy z nich jest bezwzględnie, niesprawiedliwie oczerniany, wyśmiany, zelżony. Obiektywna ocena nie może się przebić przez wrzask i kalumnie młodych, niezależnych, nie mających bladego pojęcia o realiach, w jakich przyszło tym ludziom żyć, stawić im czoła, odpowiedzieć za to więzieniem, ryzykowaniem własnego życia i zdrowia ? bywało, że losem całej rodziny.
A w Polsce przybywa lawinowo pomników, ulic, placów i skrzyżowań z rondem imienia….
A kto wie, gdzie się podziewa i jak się miewa Stan Tymiński?
30 października o godz. 4:06
No i pozamieniało mi cudzysłowy na znaki zapytania!!!
A pisałam w Open Office, który kiedyś takich numerów nie robił. Trudno…
Podczas sprawdzania tekstu po wklejeniu jeszcze było tak, jak należy.
30 października o godz. 4:41
Należy pisać, jak blogowa bozia przykazała, w okienku blogowym. Kopiowanie z innych jurysdykcji jest bardzo często trickowe. Passent to jakoś rozwiązał, Janka nie potrafiła. Chyba inne podejście do olewania blogu Ona ma. No bo co innego? Facebook, Twitter nie maja tego problemu. Wyższa Szkoła Konnej Jazdy Na Capach moze?
Blogi pozakładano dla nas, świrów blogowych. Głąbów, które bez opamiętania wala w klawiaturę w dzień i w nocy. Czwarta rano to noc chyba? Należy o tym pamiętać również podczas kopiowania z Open Office
30 października o godz. 5:35
Znaki zapytania sie pojawiaja po uzyciu liter nieistniejacych w polskim jezyku, cytujac klasyka. Na przyklad, prosty cudzyslow z mojej klawiatury zostanie zamieniony na cudzyslow otwierajacy albo zamykajacy. Taki ten blog inteligentny. Ale tylko jeden raz. Bo za drugim razem on zamieni te „lepsze” cudzyslowy (ktore sam zamienil na lepsze) na znaki zapytania.
.
Prosze sobie spojrzec na „lepsze”. Wstukalem dwa jednakowe cudzyslowe, a pokazuja sie dwa rozne. A jesli skopiuje sobe takie dwa rozne, ktorych nie ma na klawiturze QWERTY, to beda buraki.
.
Open Office i Word robia te sama sztuczke, wiec tekst skopiowany z nich jest juz zamieniony. A mozna tylko jeden raz. Stad sie biora znaki zapytania.
30 października o godz. 5:39
Akurat sobie slucham audycji Fiona Ritchie. Polecam, bo ma swietny akcent. Prawie jak Radek Sikorski. Muzyka tez dobra. I za darmo.
http://www.npr.org/2013/09/26/226548416/the-thistle-and-shamrock-wisdom-in-the-strings
30 października o godz. 7:49
Narciarz 2 ;
Twoja ocena postępowania Jaruzelskiego i Mazowieckiego w dniach Konferencji z roku 1990 jest wpełni zgodna z moją pamiecią .
Przy tej okazji warto zaznaczyć , że obecność Jaruzelskiego w duecie z Gorbaczowem w ważnym okresie dla stabilizacji in spe w Europie była dla naszego państwa niezwykle korzystna ,życiowo korzystna , jeśli tak skrótowo mogę ocenić .
Z Pozdrowieniem .Muzyki posłuchałem.
ps.
W listopadowe dni mamy wszyscy czas na refleksje o Naszych bliskich , Przyjaciołach , znajomych którzy są po „Drugiej stronie ” . W moim przypadku szczególna atmosfera wieczornego spaceru zachęca do chodzenia alejkami po wiekiej nekropoli w Szczecinie – to trzecia zamknieta taka powierzchnia w Europie .
30 października o godz. 8:54
Stan Tymiński ma nową, chińską żonę, prowadzi biznes komputerowy i jest przedstawicielem handlowym Białorusi w Kanadzie.
W Peru ma jakąś restaurację i bodajże stacje benzynowe.
30 października o godz. 9:03
@ pawel markiewicz
29 października o godz. 17:17
Przepraszam jeżeli odebrałeś mój wpis jako atak personalny, aż uznałeś za stosowne wywieść ktoś zacz 🙂
Odnosząc się do twojego wpisu. Może rzeczywiście zarządzanie nam nie leży? Wg. prof Czapińskiego więcej pracować się nie da już a efekty wciąż dalekie od oczekiwań czyli co? Nędzne zarządzanie!
Polecam książkę E. Lewandowskiego ,,Charakter narodowy Polaków”. Tam jest opisane i zanalizowane to wszystko co cię tak mierzi.
To co piszesz o sprzątaniu i hydraulikowaniu jako nam właściwym zajęciom jest bardzo polskie, właśnie. Moje doświadczenie emigracyjne nauczyło mnie jednego : nieważne co robisz – czy jesteś hydraulikiem czy sprzątaczką o ile robisz to DOBRZE to szacunek ci się należy z definicji. A jeżeli nie to znaczy, że jesteś ,,useless”.
Zgadza się, że jesteśmy dosyć przeciętnym intelektualnie społeczeństwem ale na czym budować? Na inteligencji czyli warstwie wywodzącej się w Polsce ze społecznych pasożytów. Na Zachodzie inteligencja powstała na bazie mieszczaństwa czyli warstwy społecznej nawykłej do pracy i konkurencji +najzdolniejszych przedstawicieli warstw wyższych i niższych. U nas z warstwy nawykłej do lenistwa, kombinowania i tuczenia się na przywileju a kooptacja do niej nie była wynikiem awansu na bazie zdolności ale wynikiem udanej kombinacji.
Model kapitalizmu jaki zaprowadziliśmy u siebie po 1989r jest idealnym odwzorowaniem naszej historii: neoliberalne zdziczenie+przywileje i a ci co ,,nie mają jak zakombinować” pańszczyzna do śmierci(67lat?) muszą tyrać na podtrzymanie ładu.
Piszesz o braku osób znaczących intelektualnie. A skąd się to ma wziąć? Żydzi budują swoją sumę wiedzy od 2000lat. A my (w teorii od 1863r) a tak naprawdę od 1945r. Ze wszelkimi ograniczeniami kalectwa społęcznego o którym wyżej pisałem.
Jak dziś ma powstawać ta suma intelektu gdy ,,pan profesór” tyra na 5 etatach? (w pociągu? za kierownicą?). Jak ,,pan profesór” np. z Akademii Medycznej ma prowadzić badania skoro ciągle prowadzi konsultacje po 500zł/h i zajmuje się wypisywaniem recept na leki nie koniecznie najskuteczniejsze co by se potem na wczasy do Egiptu pojechał?
Na koniec mała pointa odnośnie tego co piszesz o polskim kombinatorstwie – swego czasu przyłapano polskich europosłów (10tyś euro mies. dochodów) na małym szwindlu. Małym, ale jakże zdradzających ich polackość: jeździli we czterech samochodem do europarlamentu ale załatwiali papiery, że każdy z nich jedzie osobno by wyłudzić ryczałt. Małe to? Owszem ale spójrzmy pozytywnie: mogli jeździć w pięciu, garnitury by tylko były trochę wygniecione…A i kombinacja szła w poprzek ,,śmiertelnych” podziałów partyjnych
30 października o godz. 9:49
narciarz2, Bardzo sobie cenię czytać Twoje komentarze i śmiało wyrażane w nich mądre opinie. W szczególności dotyczy to roli Generała w naszej najnowszej historii. W zamian radzą posłuchać festiwalu oper z udziałem urokliwej Anny Netrebko pokazywanych przez MEZZO.
30 października o godz. 9:53
slawczan
30 października o godz. 9:03
Takich profesorów w USA nazywają autostradowymi. U nas przyjęła się nazwa „profesor oscylator”. Gratuluje mądrych komentarzy.
30 października o godz. 10:03
@ narciarz
„Dla mnie najdobitniejszym przykladem jest to, ze we wczesnych latach ?90 Polacy nie walczyli jak lwy o Nobla dla Balcerowicza oraz pokojowego Nobla dla tandemu Mazowiecki+Jaruzelski.”
A gdzie Kiszczak!!! Przeciez w sadzie zeznaja razem z Jaruzelskim, to dlaczego nie do Nobla? No i oczywiscie tez Urbana za jego slynne: „rzad sam sie wyzywi”.
30 października o godz. 11:11
@narciarz2 sprowokował mnie 30 października o godz. 5:35
do wtrącenia się przeze mnie między cudzą wódkę a cudzą zakąskę.
Cyytuję:
Open Office i Word robia te sama sztuczke, wiec tekst skopiowany z nich jest juz zamieniony.
Stwierdzeniom stojącym za szeroką interpretacją zacytowanego tekstu nie można poważnie niczego zarzucić.
Więc zrobię to niepoważnie.
Tekst aktualnie wyświetlany w okienku edycyjnym edytora Microsoft Word w wersji tak starej jak 2003 można polecić zapisać jako zwykły tekst. Po użyciu dynamicznej opcji Zapisz i wcześniejszym wyborze Zapisz jako zwykły tekst edytor zapyta o rodzaj kodowania. Po wybraniu statycznej opcji Inne kodowanie można cierpliwie zjechać na dół listy i wybrać opcję Unicode (UTF8).
Można postąpić inaczej.
Tego inaczej nie bedę rozwijał, aby do głosu nie dochodził we mnie złośliwy i upierdliwy dziad trzymający sztamę z Gospodynią i denerwujący komentatorów po losowym wyborze nicku, który ma być ofiarą.
Ale ten cham i łobuz siedzący we mnie podpowie złośliwie, że Open, Closed, Word, Slowo, Murmurando oraz wszystkie blogi e-Polityki, Studio Opinii oraz Wikipedie w weresjach języków starej łacińskiej Europy obowiązkowo używają Unicode UTF8.
Głowy nie daję, bo mało tak warta, że aż nie śmiem narzekać na nieprzychylność Gospodyni.
Mosze woła do Jahve:
Czemu mnie wciąż boleśnie doświadczasz?
Na to Stwórca:
Bo Cie nie lubię!
Niedawno na innym blogu napisałem: według mnie jest to zaczadzenie złem.
Znam takich, którzy bez specjalnego wysilku trafili w TotoLotka.
Żaden ze szczęśliwców nie powiadamiał mnie o prośbie do Najwyższego o wyjaśnienie wyboru właśnie jego osoby.
Nic nie jest i nikt nie jest doskonały.
Idzie chłód. Jesień nas przestała lubieć.
PS
Tusk i Obama ignorują mnie bez objawów uchwytnych uszkodzeń rozpoznawanych w diagnozowaniu nowoczesnymi środkami diagnostycznymi mego ciała takimi jak PET czy rezonans funkcjonalny.
Bo o duchu to wiadomo: pretensjonalny upierdliwiec.
30 października o godz. 11:13
@slawczan
Nic dodac nic ujac! Zgrabne podsumowanie tematu. Gratuluje! Masz racje, ze w Polsce ciagle dziala PRL-owskie podejscie do wielu spraw. Mnie szczegolnie boli to jak rosnie mlode pokolenie. Od czasu do czasu mam w pracy do czynienia z mlodymi Polakami czy Polkami. Nie ma w nich pozytywnej arogancji, odwagi i parcia do prawdziwej wiedzy. Nie widze zainteresowania tym, co dzieje sie poza ich biurkiem. Brak kindersztuby, brak otwartosci do ludzi i swiata. Ale za to duzo podejrzliwosci i wymagan. I winie za to polski system nauczania, ktory jaki jest kazdy widzi. Nie wierze ze polskie dziciaki nie maja oleju w glowie i nie moga rownac do reszty w Europie. Czego nie maja, to mozliwosci rozwoju wlasnych osobowosci i talentow tworczych! Zal tego potencjalu. Bardzo zal.
30 października o godz. 11:28
Zwykle wpisuję się bezpośrednio w okienku i najwyżej literówki się przytrafiają.
Uznałam jednak, że o panu premierze Mazowieckim należy napisać staranniej, niż zwykle to robię… No i wyszło trochę nie tak.
Jeśli będę miała trochę więcej czasu to spróbuję w tekście do skopiowania zamiast cudzysłowów wpisać ? …
Ciekawe, co wtedy nastąpi?
Jednak nie dziś. Nie mam ani czasu, ani zdrowia. Gardło mnie boli, życie jest do bani 🙁
30 października o godz. 11:51
@ pawel markiewicz
30 października o godz. 11:13
TO NIE PRL TO POLACTWO!
Przypominam, że PRL też był pokraką marzeń bolszewickich 🙂 ajest cudowna wymówką dla dzisiejszej, żałosnej Polski…
Taki nasz urok i korzenie.
Niejaki Ziemkiewicz Rafał w jednej ze swojej chłoszczących książek (,,Polactwo”) oprócz małpiego uwielbienia dla Ameryki, wywiódł kto On zacz. Czyli szlachta mazowiecka, obywatelskie i patriotyczne korzenie etc. Po cóż on to uczynił. Zapewne by wskazać jakość piedestał z wysokości którego chłoszcze…Oto próbka : literat Redliński pozwolił sobie na obiektywną uwagę, że ów wyklęty PRL takim jak on zmienił perspektywy życiowe z pasania księżowskich krów gdzieś nad Narwią (co go czekało gdyby sielanka II RP sobie trwała) na przynależność do tzw. inteligencji. I co? Ze względu na wyrażony pogląd został on odesłany przez Jaśnie Pana Ziemkiewicza do krów owych pasania bo tam jego miejsce.
A co z naszym Katonem? Dumnie pochwalił się, że owo państwo, którego okradanie przez znieprawione peerelem Polactwo tak piętnuje sam wspiera potężnie KRUSem…
Ta szlachecka błękitna krew…
30 października o godz. 12:15
@ANCA_NELA
bezposrednio w okienku – co to znaczy?
Czyje to okienko? Starannie unikasz podania podstawowych danych o swoim środowisku pracy, poza Ujawnieniem, że ujawiasz pracę przy pomocy Open Office. Rozumiem niechęć do mimowolnego błędnego wypowiadania się o profesjonalnym środowisku systemu operacyjnego komputera i jego oprogramowaniu.
Sterowane oszczędnością funduszy kapitałowych konstrukcje sprzetowo-programowe stanowiska pracy z komputerem powodują kłopoty dawno już opisane na forach internetowych. Nie oczekuj Szanowna Naiwna Użytkowniczko Komputera blinów z kawiorem w jadłodajni dla ubogich.
Niekiedy źródłem kłopotów jest fabryczny zestaw sterowników i czcionek wyświetlanych przez kartę graficzną komputera.
Open Office, Linux, Uniks i inne twory rękodzieła komputerowego to są zabawki dla osób obracających dokumentami z całego świata.
Mój program czyszący zasoby programowe ustawicznie proponuje mi usunięcie czcionek swoistych dla języka tureckiego i tajaskiego.
Ale ja nie poskąpiłem kilkuset złotych i nie mam pytajników w miejscach w których krzyczę.
Narzeknąc można krótko: Oj!
Pomaganie wymaga wielu słów i pokory obu stron.
Kryzys Panie i Panowie! Nic darmo!
30 października o godz. 12:21
Czytam komentarze o Mazowieckim i jestem nieco zdziwiony tak różniącymi się opiniami. Może nie byłem tak blisko polityki, jak szanowni blogowicze, bo zarówno przed „wojną domową”, w czasie jej trwania i po, przebywałem co roku kilka miesięcy na bardzo intensywnych stażach zagranicznych i nie bardzo się interesowałem przepychankami między „styropianowcami”.
Pamiętam tylko hasło „wojny na górze”, tego kretyńskiego określania (ta „góra” ze słomą, wystającą z butów tak mnie śmieszyła) i chamskie pchanie się na stanowisko prezydenta człowieka, który rzekomo nie wiedział, że w Polsce należy płacić podatki i chciał nam obniżyć ceny towarów o 100% – nawet był za, a nawet przeciw takiej likwidacji podstaw handlu i produkcji. Prosili go wszyscy przyjaciele, którzy go wywindowali na „górę”, aby się nie wygłupił, pozostał idolem i szefem panny S, a on się rył jak to przysłowiowe zwierzę, wykazując szczyt megalomanii . Więcej już nie powiem, bojąc się o skok ciśnienia krwi.
W czasach „nowożytnych” byłem dwa razy na wyborach – pierwszy raz, gdy Mazowiecki startował na prezydenta, drugi raz, gdy J. Kaczyński mógł zostać prezydentem. I chwatit!
Nie wierzę w demokrację w Polsce, gdzie konstytucję i regulaminy wyborce ułożono tak, że nie ma szans na pozbycie się pasożytów i oszołomów z parlamentu, który sam siebie ani nie skontroluje, i nie ograniczy swej pazerności.
Kurskowy ciemny lud może zdechnąć z biedy, a diety poselskie i szmal na wydatki propagandowe posłów i partii rosną, bo wybrańcy narodu potrzebują więcej niż „normalni” obywatele, poślice na waciki a senatorowie na piwo i viagrę.
Szkoda mi Mazowieckiego, choć przyczynił się do niefortunnego wprowadzenia religii do szkół, co zresztą po czasie uznał sam za błąd. Swoim „miękkim ” podejściem rozzuchwalił hierarchów KK i sięgali dalej po państwowe miliardy do kieszeni tej instytucji, umieszczając na znakomitych fuchach swoich „ewangelizatorów” wszędzie, gdzie się dało.
Proponowałem kiedyś miejsce, gdzie powinno się zatrudnić kapelanów – w agencjach towarzyskich – z tego Pan Jezus byłby zadowolony, bo cenił Magdalenę i jej usługi (posługi?).
Uwagi dla „dojrzałych”blogowiczów odnośnie edycji (Orteq, ANCA_NELA).
Te znaki zapytania przy jednym wklejeniu do prostokąta blogowego nie występują, gdy w programach zewnętrznych (WORD, OPEN OFFICE) ustawia się właściwe cudzysłowy – proste , nie te skośne – a przy użyciu myślników postąpi jak młodzież, która błyskawicznie klepie po klawiaturze.
Ludzie „dojrzali” (średnio starsi lub niepełnosprawni jak ja) mają tendencję do zbyt długiego trzymania palca na klawiszu. Wtedy komputer wali przeważnie dwa myślniki (lub więcej). Jest opcja automatycznego łączenia dwóch myślników w dłuższą kreskę (jak w nicku ANCA tylko nie poniżej tylko w linii). Tę opcję można wyłączyć i wtedy WordPress zachowa się przyzwoicie i nie wali znaków zapytania. Jeśli ktoś kopiuje tekst z Internetu, wtedy niestety trzeba mozolnie poprawiać wszystkie myślniki – na wszelki wypadek – i cudzysłowy też, ale to widać. Jakiś czas temu już mieliśmy ten problem i córka znalazła mi w Wordzie jak to ustawić. Napisałem instrukcję, krok po kroku jak to zrobić.
30 października o godz. 12:58
Bezpośrednio w okienku znaczy dokładnie to, co znaczy. Klikam pod „Treść komentarza”, pokazuje się żółta ramka – okienko – i w tym okienku, jak ta panienka z okienka ja sobie piszę, co mi z paluszków na klawiatrurę spada…
Czyje to okienko? A co mnie to obchodzi???
Skoro kliknęłam i ono mi się pokazało, pozwoliło wpisać, co chciałam… to na tę krótką chwilę było to moje okienko! na blog.
Bardzo wyjątkowo piszę tekst w postaci do skopiowania, więc te ❓ nie są mi drzazgą za paznokciem i nie będę sobie zamulać inteligencji nieudolnymi próbami opanowania jakiegoś, niechby nawet prostego – dla fachowca, bo już nie dla mnie – systemu, proweadzącego do prawidłowego kopiowania tekstu z Open Office na blog.
W tych wyjątkowych przypadkach siądę i zrobię po skopiowaniu odpowiednią korektę.
To znacznie prostsze i na moje potrzeby wystarczające.
30 października o godz. 13:54
Jestem szczerze wzruszony zainteresowaniem szanownych znajomych z bloga, stanem mojego zdrowia: @ANCA_NELI i Ciebie, panie @Nemer. Serdeczne dzięki za porady. Wybieram wersję pana @Nemera, ponieważ wolę umrzeć z pełnym żołądkiem niż wyczerpany różnymi suplementami diety. Myślę, że i te z pod hasła możesz schudnąć w każdym wieku , działają na podobnej zasadzie, jak moja MORWA BIAŁA – HUMAVIT. Pisząc o tym, próbowałem jedynie ostrzec panie przed tymi suplementami diety !!!
Tak, jakby przy okazji, szanowny @Nemerze – ja piszę (15.23 dnia 29.10.) osobiście do Gospodyni bloga i to mnie jest przykro, że jestem zmuszony pisać „wbrew” Jej odczuciu o bohaterze autorskiego komentarza , w którym można znaleźć nici osobistej sympatii Gospodyni bloga do osoby św.p. Tadeusza MAZOWIECKIEGO. Jest mi przykro, że muszę pisać „wbrew”, również i z tego powodu, że bardzo wysoko cenię sobie poziom Jej dziennikarstwa oraz publicystyki, a także naszej „zgodności” w ocenie tego historyka, który obecnie rządzi w Polsce. Dlatego to napisałem, że z przykrością stwierdzam ten fakt, ale jestem po stronie pana @Nemera. A co, miałem przepisywać pański komentarz ???
Tak też i dziś, kiedy zajrzałem na blog, znowu widzę, że „wyprzedziłeś” mnie o kilka godzin. Szanowny @Nemerze (0.45 dnia 30.10.) – słowo harcerza, że miałem tak dokładnie napisać, jak Ty (do @Adama 4X2) – właśnie dokładnie tak !!! z jednym małym dodatkiem: , że wprowadzenie do Szkół „krzyżaków”, doprowadziło w konsekwencji do pytania: czyja ta Polska będzie ??
Zaczyn religijnego neofity (wprowadzenie religii do Szkół), zastąpił niejaki Henio, z tej samej grypy wyznaniowej (ZChN) otwartym stwierdzeniem, że nie ważne czyja, byleby była katolicka !!!
Tak, odszedł człowiek tragiczny, który przypadkiem wpadł w tryby polityki, gdzie nie ma miejsca dla ludzi o słabym charakterze. Polityka to przedmurze wojny, gdy już wyczerpują się zasoby kompromisów i ustępstw.
Dziś, szanowny @Nemerze mamy do czynienia z „gdybaniem” na temat: co by było, gdyby politykę J. Becka zastąpiono ugodowością i ustępstwami … Takie czasy, @Nemerze !!!
Główka do góry !!! @ANCO_NELO (11.28 dnia 30.10.) – gardło może i ma prawo boleć, ale życie, z całą pewnością nie jest bo bani – wiem coś na ten temat po Kamieniu Śląskim.
Serdecznie pozdrawiam oboje – Czesław.
30 października o godz. 16:18
Przeleciałam wszystkie komentarze pod niniejszym wpisem red. Paradowskiej i chyba najbardziej przypadła mi do gustu refleksja
Anci _Neli (z g. 4:03, 30 -10).
„Jaruzelski, Wałęsa, Kuroń, Mazowiecki, Michnik. To wszystko tragiczne postacie naszego naszego współczesnego życia.”
I dalej – „A w Polsce przybywa lawinowo pomników, ulic, placów i skrzyżowań z rondem imienia”…
Na koniec Ancina konkluzja: „A kto wie, gdzie się podziewa i jak się miewa Stan Tymiński?
Anco, trafiłaś w „dziesiątkę”!
szapoba
P.S. Niejako przy okazji pozdrawiam mojego ulubionego pilota, Czesława, bo tak mi się jakoś z Tobą kojarzy.
30 października o godz. 17:25
Szanowny Czesławie,
ja wiedziałem od razu o co chodziło z tą „przykrością” i tak faktycznie to nie odebrałem tego do siebie. Po prostu mam awersję do używania emoticonów bo jestem starej daty i jako osoba z natury złośliwa czasami staram się dokuczyć, zadrwić ale głównie po to by wywołać uśmieszek. (Dlatego m.in. lubię czytać Antoniusa, bo on też emoticony waży sobie lekce).
Wracając do ad remu, proponuję, by w chwili wolnej, to znaczy gdy wnuczki dopuszczą Pana do klawiatury, zajrzał Pan na 5 minut o tutaj , zjechał na dół, odnalazł napis „Polish”, kliknął i otworzył sobie tego pdf-a. Jak się nie uda, to jakiś wnuczek czy wnuczka może pomoże i te 5 minut proponuję poświęcić na przeczytanie.
Co Pan dalej z tą wiedzą zrobi, to już Pańska sprawa. Powiem krótko, u mnie się sprawdza.
Pozdrawiam, Nemer
PS. Swoją drogą, to miłe gdy czasami na blogu znajdzie się ktoś, kto pewne sprawy „czuje” tak ja.
30 października o godz. 18:55
Jak ja to lubię, te nieruchome ptaki
http://www.tekstowo.pl/piosenka,hanna_Sleszy_ska_i_jacek_wojcicki,dzieci_pireusu.html
Ptaki nieruchome to nieloty, z tego co rozumiem. Ale u nas one przestają latać dopiero po ich odstrzeleniu. Nic nie panimaju. Naprawdę. Jeden nielot odstrzelony w locie, z procy Krasnokudskiego, drugi lata tu, tam. Oraz wszędzie gdzie namieszać oraz zaszkodzić może. A wszystko, za nasze pieniądze!
Something komuś poj…łoś? Thanks, Lysiaku. Waldemarze zresztą. Autorze od wielu boleści
30 października o godz. 19:26
Marcin
Pokojowego Nobla nie otrzymują ci co walczą o dobro własnego kraju. Tę nagrodę otrzymują ci, co walczą o interesy Ameryki i (ocenzurowano).
Dlatego ani Jaruzelski, ani Kiszczak, czy Gorbaczow, albo ostatnio choćby minister SZ Ławrow lub Putin za Syrię nie otrzymali tej nagrody, bo to nie było w interesie „onych” krajów, a otrzymał ją prezydent jednego z „onych” za … no właśnie za co? Chyba za to, że jest.
30 października o godz. 20:13
Czesław – 13:54
Masz podobne podejście do uroków życia, co i ja!
Kiedy po usunięciu woreczka żółciowego poczytałam sobie literaturę, związaną ze sposobem odżywiania się w sytuacji takiej, jak moja, uznałam, że nie warto żyć.
Chęć do życia przywrócił mi w sposób przystępny, z pewną dozą humoru i życzliwym uśmiechem Ojciec Grande, ordynujący u wrocławskich Bonifratrów. Przepisał całą kopę ziół, które przez pewien czas sobie popijałam i kazał jeść wszystko, na co mi przyjdzie ochota a organizm sam mnie poinformuje, czego nie lubi. Kawa tylko naturalna, herbata mocna i bez cukru, alkohol oczywiście w rozsądnych ilościach wskazany, żadnej margaryny tylko masło – słowem życie stało się normalne, bo takie powinno być.
Nemer przesłał ci dietę chyba bardzo podobną do słynnej diety Kowalskiego.
Pewien mój znajomy stosował ją i bardzo chwalił skutki.
Ważne, aby mieć pod kontrolą wyniki laboratoryjne i na bieżąco badać poziom cukru we krwi. Nie dać się zamęczyć przesadnymi reżimami, jednak zadbać o to, aby – jak mawia mój ukochany pan doktor – umrzeć jako człowiek w miarę zdrów.
pod poprzednim tekstem pani Janiny wstawiłam tekst, skierowany do ciebie i do @mag. Jeśli trapiony morwą białą nie przeczytałeś go, to proszę, zajrzyj i przeczytaj.
30 października o godz. 20:17
„”””””””
30 października o godz. 20:21
Dostosowałem Open Office’a i nie wali ?????? ani przy cudzysłowach i wygasiłem opcję łączenia myślników w Autokorekcja . Wystarczy zrobić to raz i będzie spokój.
30 października o godz. 21:30
Wielki zwolennik tzw. diety optymalnej (Kwaśniewskiego) Lech Wałęsa musiał onegdaj w Houston dać sobie przetkać zatkane naczynia wieńcowe i wstawić stent, aby ustąpiły problemy takie jak ból w klatce piersiowej, zmęczenie i zadyszka.
Niektórzy argumentują, że Eskimosi też jedzą tłusto i niskowęglowodanowo, a zawały są u nich rzadkością. Nikt nie wspomina, że rzadko dożywają wieku, w którym u Europejczyków zaczynają się pojawiać choroby wieńcowe.
Ja bym jednak się skonsultował z dobrym diabetologiem, niezależnie od życzliwych porad blogowych znachorów 😉
30 października o godz. 22:04
GajowyM. 30 października o godz. 21:30 pisze: „Ja bym jednak się skonsultował z dobrym diabetologiem, niezależnie od życzliwych porad blogowych znachorów 😉 „
Szanowny Gajowy,
zdaje się, że „pije” Pan do mnie. Otóż proszę zwróć uwagę, że ja doradziłem przede wszystkim zdobycie wiedzy głównie. Problemem jest jednak – Kto jest „dobrym diabetologiem?”
Dla mnie, dobrym diabetologiem jest ten, który doprowadza do tego, że diabetyk nie musi się leczyć i to nie tylko dlatego, że przeniósł się już do tego lepszego świata.
Co do Wałęsy, to nie wie Pan wszystkiego. On z tej diety zrezygnował, bo jak sam powiedział – już nie wytrzymał (a chodziło o brak słodkości).
Życzę zdrowia i tego też, by zamiast pochopnie nazywać ludzi znachorami, może dowiedzieć się coś o ostatnich wynikach badań liczących się światowych ośrodków badawczych a dotyczących przyczyn chorób serca, udarów mózgowych, choroby Alzheimer’a, ADHD, padaczki u dzieci i innych chorób neurologicznych i jaką medycy (ci posiadający wiedzę) zalecają wtedy dietę.
Na koniec ciekawostka, (Gajowym to w zasadzie na nic, bo pewno dużo spacerują po lesie, co niewątpliwie służy zdrowiu), przeżywalność osób w podeszłym wieku jest wyższa u tych, którzy mają poziom cholesterolu wyższy niż norma. Ci z „normą” żyją krócej.
Jeszcze raz, ja tylko doradzam zdobycie wiedzy, nawet nie tego, by z niej korzystać. Sam staram się z niej korzystać i bardzo dobrze na tym wychodzę jakoś. Na razie, czyli przez ostatnie 15 lat.
Ku zdumieniu większości medyków jestem w coraz lepszej a nie gorszej kondycji mimo, że już dwa razy ledwo zwiałem grabarzom spod łopaty, pewnie ku utrapieniu płatnikowi mojego świadczenia.
Pozdrawiam, Nemer
30 października o godz. 22:27
GajowyM.
Gdybyś czytał tak, jak zostało napisane, to byś doczytał, że nie doradzałam ani ja, ani Nemer leczenia na wlasną rękę, bez radzenia się dobrego, poleconego lekarza.
Bo z lekarzami tak już jest, że albo się na dobrego trafi, albo nie…
Warto pytać, aby nie dostać recepty na pełnopłatną morwę w kolorze białym.
Morwa jest dobra. Dla jedwabników.
30 października o godz. 22:59
Czy ja siem znalazłem w klubie diabetyków? Czy tez w stowarzyszeniu hipochondryków? Pogubiłem się tak jakos
Osobiście, kwalifikuje się do kazdego z w/wymienionych klubów/stowarzyszeń. Oraz do kilku innych. Niniejszym niewymienionych
30 października o godz. 23:06
Już się tak nie obruszaj, Nemer 😉
Znachor blogowy to żartobliwe określenie dla ogółu doradców zdrowotnych, którzy w dobrej wierze propagują własne jednostkowe „doświadczenie terapeutyczne” jako skuteczne również w innych przypadkach. Ja bym nie miał odwagi z takim przekonaniem nakłaniać kogoś do zlekceważenia tzw. szkolnej medycyny i podjęcia kuracji cukrzycy boczkiem i masłem na własną rękę.
Za bardzo mi to przypomina rady załogi Jaka: No, nam się udało w ostatniej chwili wylądować, natomiast powiem szczerze, że możecie próbować jak najbardziej…
Poza tym, skąd takie dane, że ludzie z poziomem cholesterolu powyżej „normy” żyją dłużej? Jeśli tak, to o ile?
Jedno zdaje się być pewne. Długość życia zależy od dobrych genów, statusu socjalnego (dostęp do opieki zdrowotnej, wykształcenie, sytuacja materialna) odżywiania, higieny, czystości środowiska, przynależności do grupy zawodowej, poziomu stressu, trybu życia (ruchliwości) itd.
Niemniej ważna jak długość życia wydaje mi się być jego jakość: sprawny umysł, wolność od cierpienia i niedołężności, mobilność i samodzielność w codziennych czynnościach, możliwie jak najdłużej zachowana niezależność.
Czego Ci szczerze życzę, jakąkolwiek dietę byś stosował 🙂
30 października o godz. 23:12
@Orteq’u,
przypuszczam, że znalazłeś się na pewno w stowarzyszeniu geriatryków adorowcowatych dotkniętych blogowcem szalejem, schorzeniem uleczalnym ale nie wszystkich i niekonieczne.
Na zdraw (piszę tak bo „POzdrawiam” zawiera człon PO, który to ostatnio jest słowem brzydkim, nie za bardzo cenzuralnym i w ogóle)
Nemer
30 października o godz. 23:19
Jedną ze skuteczniejszych recept na długie życie jest możliwie jak najdłużej nie przestawać oddychać 😎
30 października o godz. 23:25
A ja żadnej szczególnej diety nigdy nie stosowałam i tak trzymam.
Jem to, na co mam ochotę i czas na przygotowanie, bo jem w domu to co sama ugotuję.
Wypad do restauracji, czy kawiarni to już małe święto.
Nie lubię rygorów i ograniczeń, nie zrezygnowałabym za skarby świata całego z dobrego chleba na zakwasie – oczywiście z masełkiem samym, albo z czymś tam jeszcze.
W porównaniu do tego, co jadałam w dzieciństwie i w młodości, mniej w moim jadłospisie tłuszczów zwierzęcych, ale to w związku z innymi możliwościami przygotowania jedzenia i wejściem do naszej diety kuchni śródziemnomorskiej.
Stanowczo lżejsze jest to nasze współczesne jedzenie i z pewnością bardziej zróżnicowane. Trzeba jeszcze zaznaczyć, że inne mamy towary w sklepach i inne możliwości finansowe, bo moje dzieciństwo i młodość były bardzo, ale to bardzo biedne. Dziś mogę mieć na stole to, na co akurat mam chęć.
Moja metoda; niewiele, ale smacznie i bez ograniczeń dietetycznych.
Masło ma być masłem a śmietana 12% to nie jest śmietana. Bo nie jest!
W życiu bym nie kupiła jakiegokolwiek produktu mlecznego 0% tłuszczu.
Woda wapienna to była na oparzenia stosowana, po zmieszaniu z olejem lnianym.
No i wprawdzie nie jestem chudą staruszką w za luźnych spodniach, co wg. Jana Nowickiego jest szczytem okropności, gruba też nie jestem a cholesterol mam odrobinkę powyżej normy, ale na to są odpowiednie piguły.
Dobranoc.
30 października o godz. 23:27
@Gajowy M.
Jest OK, nie czuję się dotknięty ale się potłumaczę mimo wszystko. Widzisz jak ktoś cierpi, np tak jak kiedyś Ty sam. Zastosowałeś jakiś niekonwencjonalny sposób, który Ci pomógł a jesteś niedowiarek, więc efekt placebo na Ciebie działa słabo. Pomogło Ci i nie było sprzeczne z medycyną konwencjonalną. Nie powiesz o tym cierpiącemu czy powiesz? I tak źle i tak niedobrze, bo możesz się poczuć jak Wipler przed kamerą. No i schizofrenia jak znalazł.
Dodam, że nie sporu co tego, co byłeś łaskaw do mnie skrobnąć.
Na zdraw, Nemer
30 października o godz. 23:31
Szanowny @Nemerze (17.25 dnia 30.10.) – nie tylko, że przeczytałem, ale jeszcze to sobie przedrukowałem i jestem w posiadaniu podręcznego podręcznika żywienia (ale fajna składnia językowa wyszła).
Najgorsze w tym jest to, że będę zmuszony przeprosić producentów żółtego sera (również owce, które sikają podczas dojenia, wszystkie, a co poniektóre także wydalają „zielone bobki” do udoju, ponieważ owce doi sie „od tyłu”).
Wyobraź sobie, że ja nie jadłem sera żółtego od FIS w Zakopanem (1961 r.), kiedy to w ostatnim turnusie w Groniku (taki obóz kondycyjny dla pilotów), pokazano nam „technikę” produkcji oscypków i żółtego sera właśnie – od udoju, poprzez cedzenie z tych bobków właśnie, fermentację i wyrabianie gotowizny dla ceprów. Po tych oględzinach zaprzestałem jedzenia tych produktów na długie lata.
Chyba jednak się „poświęcę” jako uświadomiony staruszek.
Droga @ANCO_NELO (20,13 dnia 30.10.) – wielka szkoda, że nasze drogi nie przecięły się gdzieś w okolicach Gronika czy Mrągowa, w szczególności po dniu 23.06.1962 roku, po którym ceniłem życie i jego uroki, jakby nadrabiając stracony czas, co nie oznacza, że moje małżeństwo bylo całkiem nieudane….. !!!
Serdecznie pozdrawiam Was oboje – Czesław.
30 października o godz. 23:32
Nemer,
Ja się z Toba, w ogóle, zgadzam. Tylko – co z tego?
30 października o godz. 23:39
@Czesławie!
Tys urokliwy
30 października o godz. 23:47
Szanowny Czesławie,
skoro już jesteśmy przy serach 🙂 znaczy (chees i zdjęcie cyk) 🙂 to proszę uważać, bo producenci robią go z odtłuszczonego mleka do którego leją olej roślinny i wtedy taki ser, to do niczego jest. Nie ma dobrych tanich serów a drogie wcale nie muszą nie być oszukane.
Życzę i zdrowia i powodzenia w niełatwym przedsięwzięciu, Nemer
31 października o godz. 2:40
Nemer 30 października o godz. 0:45
Orteq 30 października o godz. 3:35
Czesław30 października o godz. 13:54
dzięki za odpowiedzi.
W prasie podziemnej, RWE itp. KORcy i S, przedstawiali się jako geniusze, którzy jak dojdą do władzy to wiedzą jak zrobić by Polska była szybko bogata, prawie jak USA.
Oni mieli ~14 lat na określenie co trzeba zmienić.
Ale w 1989r. ich hasłem było odpowiedz Kuronia na propozycje ekspertów ich sponsorów, „ja tego nie rozumiem, ale się zgadzam” . „The Shock Doctrine” Noami Klein opisuje ich idiotyzmy z czasu przemian doskonale. Napisze wprost, cały ten KOR, S i Episkopat, to banda przygłupów lub ss, nie wyłączając TM.
Polska w 1985r. była na takim samym rozwoju jak Korea Poludniowa, oni są daleko z przodu ze swoimi 5 letnimi planami, a my, dzięki min. TM, (o prof. Balcerowiczu i prof. Buzku nie zapomniałem) z 3 bilionami długów, bez polskich banków, infrastruktury, mediów, przemysłu, itd.
Za to z krzyżami nawet w publicznych ubikacjach i ogłupianym społeczeństwem przez Krk, media, szkole, polityków.
To za czasów TM powstała mafia w Ministerstwie Finansów, która ma się do dziś doskonale
31 października o godz. 3:31
Adasmie 4X2 (Thanks, @Czesławie)
„za czasów TM powstała mafia w Ministerstwie Finansów, która ma się do dziś doskonale”
Z ta mafia w min. finansów coś jest na rzeczy.
Mam bratanka pracującego w rzeczonym ministerstwie. Ostatnio awansował on . I zaraz potem ton mu się zmienił. Nawet przez telefon. Jedno co od niego teraz słyszę to: chrzesny to, chrzesny tamto. A mnie wtedy scena z filmu „Ojciec Chrzesny” napadywuje namolnie
http://www.youtube.com/watch?v=2XShJQebo8E
Wiec jak mi się teraz zdarza trafić do jakiegos sklepiku z magazynami, to zupełnie inaczej niz przedtem zaczynam rozglądać się na boki. Chodzi o te drobniaki w kieszeni. Poszatkowane na jeszcze drobniejsze przez zamachowców
31 października o godz. 4:57
PRL to byl nowoczesny kraj, ale potem rozkradli. Układ. Szara siec. Siedza w ministerstwach i oplataja szara pajeczyna. Gdzies to słyszałem. Chyba prezes z ziobrem tak mowili. Wszedzie agenci Sorosa i Balcerowicza. Gdyby nie Kuron z Mazowieckim, gdyby transformacje przeprowadzono uczciwie, to dzis by w Polsce była dzisiejsza Korea Południowa. Wtedy była wczorajsza, to dzis byłaby dzisiejsza. Proste jak drut.
.
Czy sa jakies dowody tej tezy, ze wtedy była w Polsce wczorajsza Korea Południowa? Produkowalismy microprocesory typu 8080. Nazywały sie bodajze SN78000. Widziałem broszurke. Nie widziałem samego procesora, ale miał nadejsc lada dzien. Pracowałem wtedy w Swierku i bardzo mnie to interesowało. Ale potem zmieniłem prace, a procesora dalej nie było. Wtedy w USA własnie powstała nastepna generacja. Kupilismy na Uniwersytecie komputer PC z procesorem 8088, potem 80286, a potem 80386. Stało sie jasne, ze polskiego SN78000 nie warto robic nawet do muzeum. Trzeba było raczej siadac do okragłego stołu, bo my szlismy do nowoczesnosci na piechote, zas Zachod jechał samochodem. Tak powiedzial Klasyk w telewizji. To zdanie chyba wszystkich przekonało.
.
Tak wiec grzebiac w pamieci ja sie nie doszukałem Korei Południowej. Doszukałem sie przemysłu, ktory był nastawiony na powielanie stosunkowo prostych wyrobow przez wiele lat. Proste, solidne wyroby. Maszyny rolnicze. Snopowiazałki (ale bez sznurka). Gdyby nie ci ohydni politycy, to dalej pewnie bysmytak produkowali. Korea by była, ale raczej Połnocna niz południowa. Bez obozow, bo obozy jednak nie sa w polskiej tradycji.
31 października o godz. 5:43
@ narciarz
„PRL to byl nowoczesny kraj, ale potem rozkradli. Układ. Szara siec. Siedza w ministerstwach i oplataja szara pajeczyna. Gdzies to słyszałem. Chyba prezes z ziobrem tak mowili. Wszedzie agenci Sorosa i Balcerowicza. Gdyby nie Kuron z Mazowieckim, gdyby transformacje przeprowadzono uczciwie, to dzis by w Polsce była dzisiejsza Korea Południowa. Wtedy była wczorajsza, to dzis byłaby dzisiejsza. Proste jak drut.”
Widze ze sie zgadzamy co do powyzszego. Roznica pomiedzy nami polega na tym ze ja twierdze ze ktos ten majatek przelajdaczyl, jak myslisz kto jest winien? Nie przypadkiem general ktory zamiast rozwiazywac problemy skoro sie tego podjal zorganizowal okragly stol i tam sie odbylo przekazanie wladzy w zamian za rozdzielenie majatku narodowego grupie nazwijmy to „zaradnych”.
31 października o godz. 6:19
Marcin
„ktos ten majatek przelajdaczyl”
Jaki majątek? Jakie przełajdaczył? W jakim ty świecie żyjesz, Marcinku bejbi?
31 października o godz. 6:57
A jeśli już o przełajdaczenie naszego wspólnego, Narodowego – obowiązkowo capital N – majątku chodzi, takie budujące doniesienie prasowe:
„Polacy masowo donoszą do urzędów skarbowych ? obywatelska postawa czy zwykła zawiść?”
http://natemat.pl/57997,polacy-masowa-donosza-do-urzedow-skarbowych-obywatelska-postawa-czy-zwykla-zawisc
„Jubiler za darmo zreperował znajomemu bransoletkę, kwiaciarka obdarowała kogoś kartą życzeniową, barman nalewał piwo i nie wystawił rachunku ? takich spraw dotyczy wiele obywatelskich donosów do skarbówki. Niektórzy upatrują w tym wzrastającej dbałości o przestrzeganie zasad, inni ? zwykłej, niskiej zawiści.”
Noo. Coś jest na rzeczy z tym przełajdaczaniem wspólnego majątku. Pytanie tylko – co jest na tej rzeczy? Przestrzeganie zasad (nieistniejących, właściwie, w praktycznym życiu zwykłego obywatela POmrocznej Zamglonej)? Czy zwykła, niska zawiść?
Istnieje możliwość wskazania na to drugie
31 października o godz. 8:25
@ Orteq
Tak, w Polsce jest super. Praworzadnosc, wzorowa postawa obywateli, praktycznie nikt nie kradnie. Sami uczciwi obywatele. Tylko wobec tego jak to sie stalo ze przez 24 lata wyprzedano majatek narodowy wartosci szacowanej na okolo 1000 miliardow USD, i osiagnieto w tym samym czasie poziom okolo 300 miliardow USD dlugu z odziedziczonego raptem z PRL-u 40?
To jest zagadka dla Sherlocka Holmesa, bo takich jak Papala dawno mafia wykonczylaby. Ale widac ze na Sherlocka Holmesa w tym kraju nie mozna liczyc, bo nawet choc by sie znalazl to „obywatelska solidarnosc” nie pozwililaby dac sie przesluchac. Byloby: „nikogo nie znam, nikogo nie widzialem, nic nie wiem”. Jednym slowem nic tylko zyc w tym raju.
31 października o godz. 9:36
Marcinku,
Ten twoj problem z wyprzedaniem jakiegoś majątku narodowego to bajka o żelaznym wilku. Ty się wez na koniec obudź. A gdy obudzenie nie pomoże, to się uszczypnij. W łydkę najlepiej.
Jełopy chciały kapitalizmu zamiast komunizmu. Czy jełopy nie wiedza, ze kapitalizm polega na prywatnej własności środków produkcji? I dunno. I really dunno gdzie te rozne Marciny rozumy zaparkowały na tak długie lata.
Niedlugo juz ćwierć wieku minie, Marcinie!
31 października o godz. 9:47
Jedno z kilku wspomnień o czasach i faktach, które się nie powtórzą i których programowo nie chcemy pamiętać…
Czy naprawdę???
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/1029095,nie-chwalimy-sie-bitwa-pod-lenino-a-powinnismy-o-niej-pamietac-rozmowa,id,t.html
31 października o godz. 15:56
Człowiek jest wytworem społecznym, jest rezultatem uspołecznienia i stąd jest dla niego ważne jak inni go postrzegają i oceniają. Można powiedzieć, że opinia innych jest, jakąś tam, obiektywizacją podsumowania drogi życiowej i jej sukcesu, albo nie. Niedawno, zmarła Margaret Thatcher. Wieść o jej śmierci wielu Brytyjczyków przyjęło z ulgą i nawet, liczni demonstrowali swą radość z tego powodu. Było to zjawisko niecodzienne. Myślę, że jej drogę życiową, trudno ocenić jako powodzenie. Zmarł Tadeusz Mazowiecki. Wiadomość tą, można powiedzieć, przyjąłem z żalem i smutkiem, chociaż w wieku 86 lat, śmierć jest naturalna i spodziewana, chociaż nasze światopoglądy i polityczne sympatie, były odległe, chociaż w stosunku do jego działań byłem powściągliwy. Myślę, że jego droga życiowa zakończyła się powodzeniem.
Powszechną jest opinia, że politycy to takie zło konieczne i zgraja łotrów z pod ciemnej gwiazd. Mimo nie najlepszej opinii o politykach, nie mam aż tak skrajnych poglądów i uważam, że o ile politycy są koniecznością to nie muszą być złem, a ‚łotr’ jest pojęciem niejednoznacznym. Tadeusz Mazowiecki uważał, że polityka może być moralna i starała się tak ją prowadzić. Jest to również mój pogląd. Postrzegam Tadeusza Mazowieckiego, z punktu widzenia, bliskiej mi etyki niezależnej, gdzie według Tadeusza Kotarbińskiego, głównym zagadnieniem jest człowiek jako ‚opiekun spolegliwy’, czyli taki, na którym można polegać, i który gotów jest, nawet w najtrudniejszych okolicznościach, przyjąć odpowiedzialność. Pomiędzy politykami, to może nie wyjątek, ale na pewno zjawisko nie często spotykane … przynajmniej w Polsce.
Komentarze, które ukazują się w związku ze zgonem Tadeusza Mazowieckiego, jak zwykle budzą irytację … te hagiograficzne teksty są nieznośne. Czy autorzy nie rozumieją, że w ten sposób depersonifikują, odbierają indywidualność, odczłowieczają. Nikt nie jest bez skazy … Tadeusz Mazowiecki również, nikt nie działa bezbłędnie … Tadeusz Mazowiecki, również błądził. Właśnie z szacunku dla osoby o tym również należy pamiętać, a w wypadku polityka warto o tym mówić. Jeżeli już, to między innymi, Tadeusz Mazowiecki, przyczynił, się do tego, że teraz mamy państwo, w którym; doszło do katastrofy społecznej, postępującego rozwarstwienia, gdzie nieliczni bogacą się kosztem zubożenia większości, gdzie państwo wykazuje niewydolność w wypełnianiu swoich podstawowych funkcji, gdzie uprawnienia myli się z prawem.
Przyznam, że nie miałem ochoty komentować tego tematu. Zdecydowałem się jednak, po wczorajszej wiadomości, pozornie nie związanej, o zatrzymaniu Piotra Ikonowicza w celu odbycia kary 90 dniowego aresztu. Mamy, Tadeusza Mazowieckiego i Piotra Ikonowicza, dwóch działaczy dawnej opozycji demokratycznej, jeden z nich umiera, ten który w znacznym stopniu przyczynił się do powstania państwa jakie mamy, drugi, za działanie w słusznej sprawie, przez to państwo jest represjonowany.Pomijając to, że obydwaj mają moją sympatię, co nie jest oczywiste w stosunku do innych działaczy z tejże opozycji, to ten chichot historii jest smutny.
Pozdrowienia.
31 października o godz. 16:07
Maiło być wspomnikowo o premierze Mazowieckim, a tu wszyscy o wszystkim. Jak zwykłe.
No, ale to normalne. Tepmus fugit. Trzeba z żywymi naprzód iść.
Ja jednak wrócę do tej nietuzinkowej postaci.
Nie po to, by wyliczać jego zasługi lub wytykać błędy.
Chcę napisać kilka słów o tym, jakim był człowiekiem na codzień.
Miałam możliwość poznać Go w okolicznościach absolutnie prywatnych. Po prostu mój przyjaciel jeszcze z piaskownicy był bliskim krewnym pana Tadeusza i zdarzało mi się stykać z Nim na jakiś imprezkach rodzinno-przyjacielskich.
Przechowuję zdjęcie, na którym razem z panem Tadeuszem siedzimy za stołem, plus jeszcze dwie osoby nad flaszką. Wszyscy dymimy jak parowozy (niepalenie jeszcze nie było modne), popijamy – jak łatwo sie domyślić – wódeczkę i i gadamy, gadamy, gadamy. Oczywiście o Polsce i co dalej. A był to rok 1985 albo 1986.
Był czarującym, ale nie w sposób nachalny czy banalny, dowcipnym, a co najważniejsze autoironicznym kompanem do rozmów. Żadnego moralizatorstwa, wynoszenia się, puszenia przed nami, mogącymi być jego dziećmi. Słuchał nas uważnie, ripostował, gdy uznał za stosowne, ale traktował serio i z szacunkiem.
Jego skromność na granicy abnegacji była powszechnie znana.
Pamiętam, że gdy został już premierem, jego synowie skarżyli się, że ojciec nie chce wyprowadzić się z dość marnego, standardowego mieszkania w bloku z lat 60. przy ul. Marszałkowskiej. Starsi synowie byli już „na swoim”, ale najmłodszy jeszcze z nim mieszkał i uważal, że jednak ojcu należy się jakieś „godniejsze” lokum.
Ech, te początki III RP… To były inne czasy, inni ludzie.
31 października o godz. 16:48
Mieć szczęście,przyjaciół i czyste ręce:
– 2005- dzięki pułkownikowi Miodowiczowi wypada z walki o prezydenturę Cimoszewicz;
-2013- dzięki przyjaciołom z Dolnego Śląska wypada z gry Schetyna.
31 października o godz. 21:59
mag,
Serdeczne dzięki za tak osobiste przybliżenie postaci sp. T. Mazowieckiego. Szczególnie Jego skromności, na granicy abnegacji. O tym nie wiedziałem.
Natomiast o również chyba skromności – no bo inne słowo mi nie przychodzi pod palce – innego polityka to wszyscy wiemy o wiele za dużo. Na granicy absmaku wręcz wiemy. Nie ma swojego domu – ten w którym mieszka po matce mu się ostało – nie ma samochodu, nie ma prawa jazdy. Konta bankowego tez nie ma. O zonie czy psie nie ma mowy. Ogródka zresztą tez ci taki nie skopie. No bo nie ma nic czasu!
Zbawanie Polski mu życie wypełnia z czubkiem. Tej nowej Polski, którą skromny Mazowiecki zbudował w przeciągu jednego roku władzy. A którą skromny Kaczyński od ponad dwudziestu lat zbawa. Bo nie oszukujmy sie: on te Polske zbawa właśnie od Mazowieckiego! I od tej Jego obrzydliwej grubej kreski
1 listopada o godz. 0:45
Orteq
Cieszę się, ze zareagowałeś na moją skromną, z serca płynącą wspominkę o Panu Tadeuszu.
Zestawianie Jego postaci z tym faciem nieszczęsnym, niestety z Żoliborza, co doprawdy przynosi ujmę wiekszości miezkańców tej porządnej dzielnicy Warszawy, mogłeś sobie nawet darować. Ale niech tam!
Żoliborz, zwłaszcza ten Stary, to taka pewna enklawa. Ludzie się na ogól znają, co najmniej od dwóch pokoleń (co ws stolicy nie jest normą) i doskonale wiedzą who is who.
Znam rówieśników bliżniaków, którzy chodzili z nimi do szkoły i nie słyszałam od nich jednego dobrego słowa na ich temat. „Cóś” musi być na rzeczy.
Według mojej prywatnej teorii, dopóki żyje jeszcze drugi bliźniak, nie zaznamy w Polsce spokoju.
Gdy zabraknie paliwa, fałszywa legenda i „mit założycielski” pod recydywę IV RP (Smoleńsk) samozwiędnie.
Tam nam dopomóż bóg, w którego – nota bene – nie wierzę.
A od kiedy, koteczku, to ja – panienka z porządnego katolickiego domu – ci nie zdradzę.
1 listopada o godz. 3:44
narciarz2 31 października o godz. 4:57 napisal:
PRL to byl nowoczesny kraj, ale potem rozkradli. Układ. Szara siec.
Tak, jak sie mozna bylo spodziewac, niektorzy nie zrozumieli. Na wszelki wypadek wyjasniam, ze wpis byl melancholijno-ironiczny.
1 listopada o godz. 5:50
No i widzisz, narciarzu. Po ci była ta twoja melancholia, ta twoja ironia? Żeby tylko się podłożyć Marcinowi?
Te wiarę w rozszarpywanie sukna, w jawne rozkradanie Polski, mamy w genach zakodowane. Tuz przy wierze w niepokalane poczęcie Najświętszej Marii Panny. Królowej Polski zresztą. Jeśli te wiary Narodowi odbierzesz, to co pozostanie?
Obawiam się, ze tylko wiara w zamach. Bo tej wiary nikt nam nigdy nie odbierze!
1 listopada o godz. 6:14
mag (0:45)
„Gdy zabraknie paliwa, fałszywa legenda i ?mit założycielski? pod recydywę IV RP (Smoleńsk) samozwiędnie. Tam nam dopomóż bóg, w którego ? nota bene ? nie wierzę. A od kiedy, koteczku, to ja ? panienka z porządnego katolickiego domu ? ci nie zdradzę.”
Noo, mag(usiu). Nawet mnie, koteczkowi, nie zdradzisz?
Samozwiędnięcie natomiast to temat akurat na topie ostatnio u nasz jest. Oczywiście, od Smoleńska zaczęliśmy, z Babciusia, ten temat (nie)zwiędnięcia. Ale, się można łatwo domyślić, na tym żeśmy nie poprzestali. To make it long story short, konkluzja do jakiej doszliśmy, była dla nasz dewastującą: WIEK!
Tak jest mag(usiu). Wiek nas dogania. I tylko wiek będzie mógł spowodować samozwiędnięcie również i IV RP. Na Smoleńsku obecnie odbudowywanej z takim mozołem oraz z trudem.
1 listopada o godz. 7:27
@ Haszczu
„Jeżeli już, to między innymi, Tadeusz Mazowiecki, przyczynił, się do tego, że teraz mamy państwo, w którym; doszło do katastrofy społecznej, postępującego rozwarstwienia, gdzie nieliczni bogacą się kosztem zubożenia większości, gdzie państwo wykazuje niewydolność w wypełnianiu swoich podstawowych funkcji, gdzie uprawnienia myli się z prawem.”
Zgadzam sie z tym, przed 1989 rokiem nie bylo rownych i rowniejszych.
Teraz mamy kult najbogatszych, najbiedniejsi sa zebrakami – zjawisko w PRL-u nieznane. Tych niestety nie wolno dostrzegac, bo to jest problem wstydliwy dla transformacji. Najlepiej by zrobili aby sie nigdy nie urodzili, nie nadaja sie do obecnego systemu w ktorym jak sobie sam nie poradzisz, musisz umrzec.
Czy mial przed smiercia swiadomosc tego Mazowiecki? Czy zdawal sobie sprawe ze „ten skromny czlowiek” przylozyl do tego reke?
To sa pytania na ktore nie spodziewam sie powaznej odpowiedzi. Raczej nierzeczowej riposty.
1 listopada o godz. 8:32
Marcim
Powiadasz, ze w PRL wszyscy byli równi, zapewne po równemu szczęśliwi i z wdzięczności do władzy z przodującą partią na czele kochali ją ją i szanowali 24h.
Jak zatem wytłumaczysz rzeczowo taki oto fenomen, że co jakiś czas, a konkretnie w 1956, w 1970, 1976, 1980 itd., robotnicy, a bywało, ze inteligencja (np. w 1968 studenci) wychodzili na ulice w proteście (o co tym niewdzięcznikom chodziło?), albo robili strajki okupacyjne, a władzy zdarzało sie do protestujących strzelać z ostrej broni?
Jak to się stało, że 4 czerwca w 1989 w pierwszych, prawie wolnych wyborach w PRL „komuna” sromotne przerżnęła i powstał pierwszy niekomunistyczny rząd z premierem Mazowieckim na czele?
To on właśnie mówił, ze „czeka nas pot i łzy”, bo nic samo się nie zrobi. Zwłaszcza gdy od podstaw zmienia sie funcjonowanie państwa i gospodarki.
Oczywiście, że zostały popelnione błędy, że to czy owo można było lepiej, inaczej przeprowadzić, ale chyba tylko naiwni głupcy mogli sądzić, że staniemy się z poniedziałku na wtorek krainą powszechnego dobrobytu i szczęśliwości.
Wytłumacz, jak to sie dzieje, że w tym kraju pogrążonym w biedzie, samochody nie mieszczą sie na parkinkach, a innych właścicielami są przeciętni Kowalscy, a nie jacyś bogacze, i że ludzie zamiast uganiać się za artykułami pierwszeej potrzeby wychodzą z różnych marketów z wózkami pełnymi wszelakich dóbr. A wiesz, ile żarcia wala sie po śmietnikach? Poczytaj sobie dane, bo nie chce mi się szukać w necie.
A może ty żyłeś i żyjesz w jakimś inym kraju?
Jeśli uważasz, że to demagogia, to podpowiem ci – nie większa od twojej.
1 listopada o godz. 9:15
Marcin, 7.27. mag jak zwykle kręci i bałamuci.
1 listopada o godz. 9:33
kruca fuks
W którym miejscu kręcę? Konkretnie.
Wymyśliłam sobie te historyczne daty i fakty?
A może ty też żyłeś i żyjesz w jakimś innym kraju?
1 listopada o godz. 10:02
@ mag
„Jak zatem wytłumaczysz rzeczowo taki oto fenomen, że co jakiś czas, a konkretnie w 1956, w 1970, 1976, 1980 itd., robotnicy, a bywało, ze inteligencja (np. w 1968 studenci) wychodzili na ulice w proteście (o co tym niewdzięcznikom chodziło?), albo robili strajki okupacyjne, a władzy zdarzało sie do protestujących strzelać z ostrej broni?”
Podpucha, nic wiecej. Robotnik mogl dyrektorowi fabryki przyjsc i nabluzgac a jak ten chcial go zwolnic to musial sie liczyc z tym ze bedzie wolany na dywanik do komitetu miejskiego za przesladowanie klasy robotniczej. Co ciekawe 1956 Cegielski, wowczas kilkanascie tysiecy miejsc pracy, dzisiaj zaklad w likwidacji.
1970 i 80 Stocznia Gdanska znowu kilkanascie tysiecy, dzisiaj zaklad w likwidacji. 1976 Radom, dzisiaj zaklad nie istnieje.
Rok 1868 wymaga specjalnego potraktowania. Panstwo Izrael potrzebowalo kadry bo zagrozenie ze strony Arabow roslo. W jaki sposob pozyskac te kadry skoro nie sa sklonne odpowiedziec na prosbe i apele plynace w swiat?
Sprowokowac Wydarzenia Marcowe, nastepnie dac kadrze glownie wojskowej w armii polskiej alternatywe bez wyboru: paszport w jedna strone do Izraela.
Przyznasz ze Salomonowe rozwiazanie!! W Polsce rozdmuchany antysemityzm, podczas gdy w armii izraelskiej doskonala kadra dowodcza zaimportowana z Polski. Mowilo sie wowczas ze cale jednostki zostaly bez dowodztwa, a sam szef Szkoly Artylerii Moshe Dajan opuscil Torun by podziekowac Polsce za doskonale przeszkolenie. A robotnicy strajkujacy w calym swiecie sa podobnie traktowani, z tym ze w PRL-u z conajmniej dziwnych wzgledow byl to problem nie robotniczy i placowy, ale polityczny. Ciekawe dlaczego Duda chce obecnie zrobic strajk generalny? Czy to tez sprawa polityczna, czy tez chodzi o kase?
Zatem zanim sie zacznie dyskusje na jakis temat trzeba go znac a nie polegac na legendach.
1 listopada o godz. 11:16
Wychodzi na to, że ty masz swoją legendę.
Zapewne mieszczą sie w niej takie wytłumaczenia wszystkich tych zdarzeń, które w peerelowskiej retoryce określały zachowania klasy robotniczej oraz inteligencji jako warcholstwo, nieodpowiedzialne elementy, chuligańskie wybryki, woda na młyn odwetowców, syjoniści do Syjamu, podżegacze itd. itp.
Dziwnym trafem ówcześni przywódcy mówli potem o „słusznych protestach”, cofali podwyżki, a nawet nieśmiało przepraszali za antysemicka nagonkę w 1968, w wyniku której wyjechało z Polski z paszportem w jedną stronę wielu wybitnych fachowców z różnych dziedzin.
Dziś spiskowego języka używa tzw. prawica Tylko są na to inne słowa -zaprzańcy, zdrajcy, ci co stali tam gdzie stało ZOMO, sieć układów, „dowodów” na korupcję, które zresztą sami nakręcali (przyład Leppera)
A Dudzie i innym nikt nie przeszkadza w strajkowaniu, marsze na różne „tematy” policja ochrania. A jeśli coś się wydarzy podczas, to incydentalnie.
Daruj sobie przekonywanie mnie do własnych racji i pouczenia co do wiedzy o najnowszej historii.
„Dyskusja” z tobą na zasadzie odwracania kota ogonem jest bez sensu.
Bez odbioru.
1 listopada o godz. 12:25
@ mag,
Liczne tu nostalgiczne wspomnienia Żołnierzy Wolności z Rzeczywistości stowarzyszonej w Grunwaldzie, to istotnie najlepsze, co może wywołać odejście Tadeusza Mazowieckiego.
Pożegnali grubą kreskę i wystawiają łby, przynajmniej na blogu.
To oni dziś pogardzają i opluwają „styropian” wolności i demokracji, przez który tyle lat nie umieli się na światło dzienne przebić z powrotem.
Nie warto pomagać, mag, w budzeniu upiorów.
Nawet w halloween.
1 listopada o godz. 13:52
mag
1 listopada o godz. 11:16
Bunty robotnicze mają zawsze jedno podłoże- nienadążanie wzrostu wynagrodzeń za kosztami życia.
I jest to niezależne od ustroju.
Strzelanie do zbuntowanych również……..
Forsowna industrializacja miała swoje koszty i w naszym kraju.
Z braku kapitału, inwestowano kosztem płac robotników w BAZĘ produkcyjną.
Jesteśmy jednym z nielicznych krajów którym udało się stać krajem przemysłowo- rolniczym już w latach sześćdziesiątych.
Wielu krajom świata, od zawsze kapitalistycznym, nie udało się to do dziś.
To przemysł decyduje o poziomie dochodów, nie rolnictwo……
Patrząc z perspektywy czasu, transformacja z zapyziałej i głodującej na przednówku II RP się udała.
Sukcesy III RP są jak na razie kredytowane.
Pytanie, czy będziemy je w stanie spłacić, pozostaje otwarte.
1 listopada o godz. 15:48
Prawa do większości rozwiązań technologicznych czołgów Leopard 2 mają dwa niemieckie koncerny: Rheinmetall i KMW (Krauss-Maffei Wegmann), które już współpracują z polskimi zakładami przy prowadzeniu przeglądów technicznych czołgów eksploatowanych przez 10. BKPanc w Świętoszowie. Rheinmetall współpracuje z WZMot w Poznaniu, a KMW z ZM Bumar Łabędy (WZMot serwisują Leopardy, 2011-07-22, Remont kolejnych Leopardów, 2012-04-24).
http://www.altair.com.pl/news/view?news_id=11831
======================
I tak się robi INTERESY……..
Brygadę czołgów można dać za złotówkę.
Ale serwis jest kosztowny i przynosi profity na lata całe…….
W planach, dadzą nam drugą brygadę po cenie złomu, zapewniając pracę swoim serwisantom i producentom komponentów.
A nasza rodzima myśl techniczna poczeka na święty nigdy.
1 listopada o godz. 18:17
Mag budzi upiory, bo to niedobra kobieta jest. Nie dość, że budzi upiory, to jeszcze chciałaby „krzyżaków” ze szkoły przepędzić i jakiś Grunwald im zrobić. Na dodatek, to w IPN-nowskich papierach jako styropianowa „figurantka” i „kontakt” figuruje. Tak, to na pewno niedobra kobieta jest. Żeby tak pomagać łbom tej hydry żołnierzowo-wolnoćiowej i rzeczywistościowej, które wychylają się, gdy ten styropian pod wpływem światła, jak to styropian, zrzeszotowiał i rozpadając się pokazuje co tak naprawdę był i jest wart. Nawozem się stał – historii.
1 listopada o godz. 18:40
ANCA_NELA
30 października o godz. 22:27
Nieprawda, że morawa jest dobra tylko dla jedwabników. Chińczycy i nie tylko korzystają z owoców , liści i soku. Owoce są cennym suplementem diety , a te pozostałe surowce są stosowane leczniczo przy rożnych schorzeniach.
Kiedyś bardzo lubiłem te owoce, ale nie można ich było dużo zjeść bo są mdłe. Niemniej można zrobić z nich dobre dżemy. Oczywistym jest, że morwa to nie lek panaceum jednak jako dodatek do diety na pewno jest dobra
1 listopada o godz. 18:51
Nemer
Niedobra jestem kobieta, ale litościwa – jak widać – względem upiorów.
Ja ich zresztą nie musiałam budzić, bo one wcale nie spaly.
Co najwyżej drzemały.
Ale „krzyżakom” to bym jednak chętnie zrobiła Grunwald.
Z okazji Święta Zmarłych bp Dydycz, dla odmiany, puścił „lapsusa” w homilii do baranów. Oświadczył, że kapłani nie będą donosicielami na swoich kumpli pedofilów, bo przezcież obowiązuje… tajemnica spowiedzi.
Przekładając to na prosty język ciała, „ubogacił” wiernych gestem Kozakiewicza.
1 listopada o godz. 19:21
Mag(us)!
No nie mogie. Biskupi gest Kozakiewicza. Z kropidłem w górę wycelowanym, to dopiero był gest! No ale wiernym się to należało. No to i dostało.
Każdemu wedle zasług. Na ew. poprawki trzeba będzie poczekać do Sądu Ostatecznego.
1 listopada o godz. 20:59
@ mag
–
Dydycz powinien przejść test na wykrywaczu kłamstw.
Tym testem byłoby przyłapanie złodzieja-parafianina zamierzającego obrabować kościół.
Nie można bowiem wykluczyć, że bywał u spowiedzi.
Ale testowanie moralności hierarchii kk to już naprawdę musztarda po ich bezwiednie bezwstydnych spowiedziach medialnych.
Przynajmniej dla osób obdarzonych jakimkolwiek smakiem.
1 listopada o godz. 21:14
wiesiek59
1 listopada o godz. 15:48
Jak mówią diabeł tkwi w szczegółach i trzeba dobrze poznać szczegóły umowy by stwierdzić czy Polskę wykiwano. w artykule piszą że Rheinmetall współpracuje z WZMot w Poznaniu, a KMW z ZM Bumar Łabędy i to może byc korzystna dla obu stron współpraca , ale w zależności od szczegółów tylko dla jednej ze stron.
Znam wielkie koncerny światowe które w Polsce mają swe oddziały i one zabezpieczają w tym wypadku który znam serwis i naprawę urządzeń pracujących w europie wschodniej. Oddziały w Polsce szukają przede wszystkim wykonawców dla części zamiennych w Polsce bo to najbliżej , a potem dopiero za granicą. Ich działalność jest bardzo korzystna dla Polski i jej biznesu. Podobnie może być z remontami i naprawami czołgów , bo Niemcy z powodów ekonomicznych mogą korzystać z polskich firm wykonujących części zamienne. To wcale nie musi byc jednostronny biznes
1 listopada o godz. 21:33
Gekko (g.20:59)
Muszę Ci donieść ze smutkiem, że właśnie obejrzałm i wysłuchałam w „Piaskiem po oczach” mądrego i roztropnego, jak mi zdawało, dominikanina, o. Ziębę.
No, niestety, kluczył i mędził w sprawie pedofilii w kosciele, pozostając jednak „na kursie i ścieżce” głównego nurtu wyznaczonego przez hierarchów, choć – oczywiście – ważył słowa.
Staram się rozumieć, że solidarność korporacyjna jakoś tam wymagała od niego dyplomacji, ale… kolejne roczarowanie.
Równie ostrożnie odniósł się do „nowinek” papieża Franciszka, jakkolwiek pochwalał jego nawoływanie do skromności księży w korzystaniu z dóbr doczesnych.
Nie byłby chyba jednak polskim klechą, jakkolwiek zakonnikiem, gdyby nie zauważył, że przecież ksieża, w przeciwieńswie do zakonników, nie ślubują ubóstwa.
No i bronił celibatu, wprawdzie nie jak niepodległości czy wiary, ale – w moim odzcuciu – kompletnie nieprzekonywująco, wskazując zalety takiego rozwiązania.
No , ręce opadają i nogi.
Czy możesz wymienić, choć jednego „sprawiedliwego” klechę, poza ks. Lemańskim i Bonieckim, któremu można jeszcze ufać?
No, pewnie by się jeszcze znalazło więcej. Ja bym dodała np. ks. Drozdowicza, proboszcza kościoła pokamedulskiego na Bielanach, ale on nie jest postacią medialną, choć bywał.
Pewnie nie chce mieć kłopotów, bo już miał wcześniej i był „zesłany” gdzieś na Białoruś, czy Syberię „za nieposłuszeństwo”.
1 listopada o godz. 22:18
maciek.g
1 listopada o godz. 21:14
Możesz mieć rację, ale przykład offsetu za nasze nieloty nie nastraja optymistycznie co do transferu technologii…….
Zamiast drzwi do Boeinga, w przypadku czołgów- włazy?
Umiejętności naszych negocjatorów i prawników czasem pozostawiają sporo do życzenia.
Chyba że chodzi o jeszcze inną kwestię- prowizja……..
Wówczas każdy kontrakt będzie opłacalny- dla podpisujących OSOBIŚCIE……..
Po zerwaniu stosunków gospodarczych z Rosją, pamiętam jakiś artykuł mówiący o tym, że mieliśmy smarów i specyficznych płynów na dwa tygodnie działań polowych, do wszelkiego typu sprzętu. Polskie zamienniki opracowywano do dwóch lat po fakcie.
W międzyczasie byliśmy prawie bezbronni.
Bez WŁASNEJ bazy wytwórczej, skazani będziemy jak większość krajów świata na import. Wszak broń produkuje wbrew pozorom, mniej niż 30 krajów świata.
Kiedyś i my to potrafiliśmy……i uzdrowiliśmy sytuację jak zwykle, przez likwidację.
1 listopada o godz. 23:14
@ mag
1 listopada o godz. 21:33
–
Droga mag,
(przepraszam za uprzejmą poufałość, ale po prostu nie mogę się powstrzymać od sympatii).
Kościół jako instytucja ma doskonale opanowaną technikę wykradania zaufania . Zanim się obejrzysz i sięgasz do kieszeni – portfela nie ma, ale łatwiej uwierzyć , że zgubiłaś, niż że Cię okradziono.
Trick stary, ale powielany masowo i latami – wciąż działa.
Ziębę przeczytałem w briefie internetowym.
Szkoda czasu.
Kościelni dzielą się na kłamiących bezczelnie i kłamiących zręcznie. Zięba aspiruje do drugiej kategorii, ale ma jeszcze braki, poza tym w jakiejkolwiek zręczności też nie można przesadzać w instytucji gdzie kompetencje są wilczym biletem do kariery.
Jeśli zaufanie do wiary ma u Ciebie wagę grubego portfela, warto płacić nim samemu, bez pośredników.
Im grubszy portfel, tym więcej pokus dla sług Szatana.
PS Pamiętajmy, że nic tak dobrze nie uwiarygadnia siły totalitaryzmu jak dysydenci. A przeciwstawić się mu może jedynie odpływ wyznawców. Granice mamy póki co – otwarte, każdy siedzi gdzie mu wygodnie.
Serdecznie pozdrawiam.
2 listopada o godz. 0:45
Gekko (23:14)
Droga mag, (przepraszam za uprzejmą poufałość, ale po prostu nie mogę się powstrzymać od sympatii)…Jeśli zaufanie do wiary ma u Ciebie wagę grubego portfela, warto płacić nim samemu, bez pośredników. Im grubszy portfel, tym więcej pokus dla sług Szatana.”
Skad ty nadajesz, Gekkusiu? Nie mieszaj ze ty mag(usi) z jakimiś halloweenowymi upiorami, zaufanymi do jakiejś wiary. Ona w Szatana przecież, silą rzeczy, tez nie wierzy. Będąc zdeklarowaną NIEWIERZĄCĄ od daty nikomu do dzisiaj nie ujawnionej. Data ta datuje się na pewno przed ostatnim Trick-or-treating
2 listopada o godz. 7:30
No tak. Trick-or-treating. Allbo, vice versa. Ew., versa vice. Who cares?
2 listopada o godz. 8:48
Gekko
Przypisujesz mi jakieś dziwne myślenie nie moje w każdym razie.
Jak można mieć „zaufanie do wiary”, jeśli samemu się nie wierzy?
Mylisz dwa porządki.
Ja mówię o zaufaniu do ludzi, którzy nejako „obsługują” wierzących.
A wierni, którzy wierzą i chcą wierzyć (nie zamierzasz chyba nikogo na siłę „odwierzać”, tak ja oni chcieliby cie nawracać) mogą zwyczajnie potrzebować pośredników miedzy nimi a PB.
Na tym przecież zasadza się instytucja każdego kościoła, a nie tylko katolickiego.
Im bardziej ta instytucja jest zdegenerowana, a władza nad „duszami” degeneruje, jak każda władza, tym więcej ludzi odchodzi od koscioła „przejrzawszy na oczy”, tracąc w ogóle wiarę albo „emigruje wewnętrznie”, czyli własne relacje z PB ma na zasadzie tet a tet.
To nie jest mój problem, ale dotyczy właśnie tych, o których się upominam, niejako, łupionych i ogłupianych przez klechów.
Być moze i lepiej byłoby, gdyby takich klechów przybywało, a ubywało tych nielicznych „sprawiedliwych”. Lepiej z punktu wdzenia ludzi wolnych od religii myślących racjonalnie, którzy mogą sie słusznie obawiać, że wierni skołowani przez kosciól, który wpieprza sie w życie świeckie WSZYSTKICH, nie tylko wierzących, będą bezwzglednie decydować choćby o prawie stanowionym w danym kraju, o tym – krótko mówiąc – jak żyć mają WSZYSCY.
To tylko tytułem uzupełnienia tego, co w mojej „obronie” napisał do Ciebie.
Pozdro
2 listopada o godz. 10:44
Gekko
napisał do Ciebie ORTEQ – nie dodałam.
Serdeczności dla obu Panów.
P.S. Dziś są Zaduszki (te jak najbardziej nasze prapolsko-słowiańskie, które wyrugował kk, ustanawiając Wszystkich Świętych dzień wcześnej).
Z satysfakcją odnotowałam wczoraj, że przy stoliku „na wejściu” do cmentarza na warszawskiej Wólce Węglowej stolik, przy który siedział jakiś katabas i pobierał kasę na tzw. „wypominki”, czyli odczytanie nazwiska zmarłego podczas mszy za dusze zmarłych w przycmentarnym kościele, bynajmniej nie był oblegany. A nawet wprost przeciwnie.
Na Powązkach ludzie wrzucali pieniądze, ale do puszek na renowację cmentarza (jak zwykle dzierżyli je głownie znani artyści, lubiani celebryci telewizyjni itp) , czyli w ramach dorocznej akcji zapoczątkowanej przez niezapomnianego Waldorffa. Dziś też tam sterczą.
Warto pamiętać, że katabas zarządzający tą nekropolią (bo aministracyjnie nie jest to cmentarz komunalny), nie chciał się początkowo zgodzić na pochówek Waldorffa, bo był… gejem, no i człowiekiem obojętnym religijnie, bo czy ateistą, to nie wiem.
2 listopada o godz. 11:12
mag – 10:44
Jak na osobę niewierzącą jesteś chyba przesadnie emocjonalnie zaangażowana, albo mi się tak wydaje.
Stolik przed cmentarzem jest przeznaczony dla tych, co być może przyjechali z daleka a chcieliby, aby w konkretnym kościele odczytano imię ich bliskiego zmarłego.
Ci, co koścoła w niedzielę nie omijają mieli okazję przez poprzedzający Święto Zmarłych okres zrobić to właśnie tam. I albo to zrobili, albo i nie.
Nie przesadzajmy z emocjami, bo jeśli są one złe, to niszczą nas samych przede wszystkim. Trudno być pogodnym, uśmiechniętym i życzliwym dla innych, kiedy we środku wciąż coś bulgoce i paruje.
Spuść powietrze! 🙂
2 listopada o godz. 11:22
A co do pochówku Jerzego Waldorfa i paru innych przypadków zgorszenia… jestem tego samego zdania, co i ty. Ale staram się nie wypuszczać zbyt wiele pary w gwizd.
Czasy się zmieniają, ludzie jakoś nie bardzo. Potrafią wymyślać i obsługiwać coraz to wymyślniejsze mechanizmy i systemy, do których tworzą całe tomy instrukcji obsługi a do człowieka jeszcze takiej instrukcji nie stworzono.
Trzeba zabiegać i pracować nad takim kształtem państwa i prawa, aby dobrze się w nim czuli zarówno wierzący w coś, co im od dzieciństwa wpajano, jak i ci zbuntowani, niewierzący, że w coś tam jednak wierzą.
Tu trzeba pracy od samych podstaw a emocje są wrogiem dobrej roboty.
Nawet aktor po zejściu ze sceny powinien wracać do własnych danych osobowych.
Mieliśmy kiedyś… kiedy jeszcze pracowałam w idiotycznych czasach realnego socjalizmu takie powiedzonko;
Trzeba coś zrobić! Trzeba się przynajmniej zdenerwować!!!
Pozdrawiam z krainy łagodności… zanim znowu jakiś pazurek wystawię 😉
2 listopada o godz. 11:39
@ Marcin
1 listopada o godz. 10:02, napisał:
„Co ciekawe 1956 Cegielski, wowczas kilkanascie tysiecy miejsc pracy, dzisiaj zaklad w likwidacji. 1970 i 80 Stocznia Gdanska znowu kilkanascie tysiecy, dzisiaj zaklad w likwidacji. 1976 Radom, dzisiaj zaklad nie istnieje”.
Najczystszej wody demagogia. Przykład poznański obnaża ją w całej pełni. Według danych GUS, na temat tzw. Poznańskiego Okręgu Przemysłowego, możemy przeczytać:
Powiaty o najwyższym zatrudnieniu w przemyśle i budownictwie:
Zmiana w latach: 1995-2010 (15 lat)
4. Poznań: 88 994 (1995 r.), 54 382 (2010 r.)
6. Powiat poznański: 27 000 (1995 r.), 44 581 (2010 r.)
Część firm produkcyjnych przeniosła swoje zakłady z Poznania do ościennych gmin, gdzie powstają liczne nowe fabryki. W samej stolicy Wielkopolski funkcjonuje blisko połowa wszystkich fabryk z obszaru Poznańskiego Okręgu Przemysłowego. Pozostałe zakłady produkcyjne zlokalizowane są w miejscowościach powiatu poznańskiego.
( 4 i 6 to są miejsca Poznania i powiatu poznańskiego w Polsce).
Dla zrównoważenia, podam „ciekawostkę” dotyczącą jednego z „najbiedniejszych” (dotychczas) powiatów w Polsce. Z powiatu przasnyskiego, mianowicie. Podczas odbywającego się w Warszawie dniach 9-10 października b.r. Samorządowego Forum Kapitału i Finansów powiat przasnyski po raz 8 otrzymał statuetkę Króla Kazimierza Wielkiego za proinwestycyjność oraz dyplom za I miejsce w Polsce w wykorzystaniu funduszy unijnych. W roku 2013 powiat przasnyski zajął II miejsce w Polsce (po powiecie lubelskim, który wysunął się na czoło rankingu po raz pierwszy) jako powiat, w którym działania proinwestycyjne powodują powstawanie największej ilości miejsc pracy na tysiąc mieszkańców. W statystyce wykorzystywania funduszy unijnych w przeliczeniu na mieszkańca, Starostwo Powiatowe w Przasnyszu od 10 lat zajmuje I miejsce w Polsce.
Jeśli Marcin postrzega rozwój gospodarczy wyłącznie poprzez pryzmat takich nierentownych molochów, jak „Cegielski”, Stocznia Gdańska czy radomski „Łucznik”, to gratuluję ewolucji w rozwoju umysłowym. Tak, na marginesie. Od 1984 roku w Radomiu działa, zrazu – Międzyresortowe Centrum Naukowe Eksploatacji Majątku Trwałego, obecnie – Instytut Technologii Eksploatacji, jedna z najważniejszych placówek badawczych w kraju, działających na rzecz tzw. innowacyjności.
2 listopada o godz. 12:07
Coś mi się zdaje, że zasłaniając się tajemnicą spowiedzi, która ma stanowić – w jego mniemaniu – przeszkodę przed powiadamianiem organów ścigania o przestępstwach popełnianych przez duchownych
( przestępstwach, bo nie tylko o pedofilię tu chodzi choć fraza o spowiedzi w kontekście pedofilii była użyta ) biskup Dydycz „nieco” nadużywa pojęć; piszę nadużywa gdyż nie chce mi się wierzyć aby nie wiedział co na temat „instytucji” spowiedzi stanowi prawo kościelne
Aby „rozmowa” z księdzem stała się spowiedzią muszą być spełnione warunki co do miejsca, osoby spowiednika i procedury. Wystarczy choćby poczytać co na ten temat „stoi” napisane w Kodeksie Prawa Kanonicznego ( Kanony:960 -991).
Księża i instytucje kościelne nie mają obowiązku prawnego (art.304 kpk) powiadamiania organów o popełnianych przestępstwach ale odwoływanie się w tym przypadku do sakramentu spowiedzi wydaje mi się być „lekkim nadużyciem” ze strony księdza biskupa. Nie każda bowiem rozmowa z ksiedzem jest spowiedzią i nie każde powzięcie przez księży informacji o popełnieniu przestępstwa przez kogokolwiek, księży nie wyłączając. Czy jest np. spowiedzią informacja od rodziców o fakcie molestowania ich dziecka przez księdza uczynione w rozmowie lub w pisemnym doniesieniu do np. proboszcza lub biskupa ? Czy jest spowiedzią sytuacja, gdy kapłan jest naocznym świadkiem popełnienia przestępstwa, także gdy sprawcą jest inny kapłan ?
Księże biskupie: nie chcecie powiadamiać organów o przestępcach we własnym gronie – wasza sprawa, fakt: nie macie obowiązku tego czynić ale zasłaniać się instytucją spowiedzi i jej tajemnicą ?……. Nie uchodzi księże biskupie, nie uchodzi…..
2 listopada o godz. 13:46
Anca_Nela
Pozdrawiam, na początek, również z krainy łagodności.
Nie mam czego spuszczać, bo się nie nampopowałam.
Mam jedynie alergię na wyciąganie, przy każdej okazji, kasy przez naszych „pasterzy” od odwieczek, a raczej baranów.
Czy brakuje im na tzw. życie singli (rodzin wszak nie mają), utrzymanie kościołów itp.?
Przecież dostają niemałe pieniądze z budżetu państwa, czyli naszych podatków, są opłacani jako katecheci na prawach świeckich nauczycieli (ale boże broń, kotrolowanych przez MEN), nie mówiąc o słonych opłatach za „poslugi” i „dobrowolych” datkach wiernych.
Czy chociaż w tym jednym, wyjątkowym dniu w roku nie mogą się pomodlić za WSZYTKICH zmarłych za DARMO?
Nie wszyscy mają bliskich, bo albo też już nie żyją, albo nie przychodzi im do głowy, by opłacić wstawiennictwo za nimi u PB.
2 listopada o godz. 14:15
mag!
Na alergię najskuteczniejsze jest unikanie kontaktu, obchodzenie szerokim łukiem tego, co nas uczula. Po co się narażać na katar, i zapalenie spojówek???
Z twojej kieszeni nie wyciągną, bo po prostu nie dasz. Jak i ja.
Ja się za swoich zmarłych modlę niezależnie od tego, czy dałam na ofiarę, czy też nie.
Nie wierzę w moc modlitwy rydzykowych i moherowych.
Nie wzburzam się też, jeśli ktoś całkiem dobrowolnie datek do puszki wkłada…
Widać ma taką potrzebę.
Po co łamać krzesła???
2 listopada o godz. 14:23
Anca_Nela
A czy ja łamię jakieś krzesła?
Ot , zdanie wyrażam w beznadziejnej nadziei, że może się komuś jakaś klapka w rozumie otworzy albo sobie sama przynajmniej lekuchno ulżę.
Czy ja w ten sposób kogoś krzywdzę albo odmawiam mu prawa do jego przekonań lub „ekspresji”?
2 listopada o godz. 14:32
mag!
Z całym szacunkiem i sympatią…
Komu tu na blogu ma się ta klapka oteorzyć na tyle skutecznie, aby coś się zaczęło zmieniać?
Może spróbuj, jak państwo Elbanowscy…
Jak się ma silną motywację, to można góry przenosić a nawet podpisy pod wnioskiem o referendum skompletować.
Polecam ci – przekornie i z odrobiną złośłiwości – balladę Władimira Wysockiego o tej wieszczącej Kassandrze 😉
Jak mi się uda odszukać, to….
2 listopada o godz. 14:36
Jest tłumaczenie tekstu!!!
https://inf.ug.edu.pl/~stefan/Wierszyki/na_polach_samochwaly.html#Kasandra
2 listopada o godz. 14:44
http://www.youtube.com/watch?v=2yoNofFYkk4&list=PLC0117641DEC2EF6D
Szukajcie a znajdziecie 🙂
2 listopada o godz. 15:42
Anca_Nela
Dzieki za Wysockiego!
A co do referendów, to zajrzyj na blog Passenta. Właśnie tam o tym piszę.
Pozdro
2 listopada o godz. 15:44
Zajrzałam. Nie chcę jednak pisać o tym samym na dwóch blogach.
Stąd mój wpis tu.
2 listopada o godz. 16:15
Chciałbym się włączyć do dyskusji na temat różnych form wyłudzania przez pasterzy pieniędzy od owieczek. Kilka razy w roku moja mocno leciwa siostra zwraca się do mnie, abym pięknie i dużymi czcionkami napisał te „Wypominki”, które na Śląsku się nazywają „Zalecki”. Wypisuję całą kartkę A4 nazwiskami drogich zmarłych z rodziny i bliskich znajomych. Ksiądz bierze od sztuki ryczałt „co łaska” i czyta te nazwiska, aby Pan Bóg „wejrzał” łaskawie na duszyczki, błąkające się podobno gdzieś w zaświatach.
Moja biedna siostra regularnie zasila budżet parafii swoją niewielką rentą. Z dzieciństwa pamiętam, że Pan Bóg jest wszechmogący i wszechwidzący – plus jeszcze kilka innych „wszech”. Dlatego mnie dziwi ta procedura „Wypominek”. Czy Pan Bóg nie umie odczytać tych nazwisk bezpośrednio z mojego monitora (23 cale! – panoramiczny)???
Czy naprawdę potrzebuje płatnego pośrednika, który nie znał tych zmarłych jako żywych, ale jest czymś „pomazany”? To idiotyzm!!!
Podobnie jest z modlitwą w ogóle. Istota, która na co dzień jest zajęta funkcjonowaniem niezliczonej ilości ciał niebieskich i na każdej planecie dba m. in. o życie każdej z milionów mrówek w kopcu, będzie miała czas i ochotę, aby posłuchać błahych i często kontrowersyjnych życzeń kilku miliardów ludzi (i to tylko na jednej planecie!)?
Zazdroszczę tym, którzy w to wierzą. Ja nie mam złudzeń, szczególnie dlatego, że wiem również, iż Pan Bóg jest stworzony na obraz i podobieństwo człowieka (a może odwrotnie?). To nie ma zresztą znaczenia. Chodzi o to, że mamy te same paskudne cechy, więc to mnie tak dołuje.
2 listopada o godz. 20:50
@ Anumlik
Czystej wody demagogia jest przytaczanie statystyk porownujacych 1995 rok z 2010. PO-wskie peany na temat „zielonej wyspy”. Najbardziej bezczelnym jest nazywanie Zakladow Cegielskiego molochem. Zaklad ktory przetrwal wszystkie zaburzenia historii i teraz gdy mamy wolny kraj pozwala mu sie zwyczajnie konac pokazuje tylko jedno: zaklinaniem historii nie zmienisz faktu ze Polska zamiast sie rozwijac zwyczajnie sie zwija. Nie zamierzam prowadzic dyskusji na temat oczywisty. Tylko osoba bez wyobrazni moze nazywac zaklady ktore byly w swiatowej czolowce nieoplacalnymi molochami. Oczywiscie ze gdy sie powiedzialo a to trzeba powiedziec i b. Likwidujac przemysl stoczniowy tylko idiota moglby sobie wyobrazac ze najwieksza na swiecie wytwornie silnikow okretowych mozna utrzymac sprzedajac swoje wyroby wylacznie na eksport.
Kazdy wie ze inni gruszek w popiele nie zasypiaja, tylko robia to co ogranicza im import. Polska niestety od roku 1989 idzie dokladnie w druga strone. Zamiast robic wszystko co robila dotad i to rozwijac, wszystko po kolei likwidowala. Nowe przedsiebiorstwa ktore nie zdolaly sie zamortyzowac takie jak huta Katowice oddaly za bezcen Hindusowi, ktory wie jak zarabiac pieniadze, bo nie kazdy glupi kraj potrafi pozbywac sie za bezcen swoich najlepszych przedsiebiorstw. Jest blisko 11 Listopada. Tlumy wyjda na ulice, ale nie swietowac kolejna rocznice niepodleglosci. One wyjda wyrazac swoje niezadowolenie z powodu kolejnego roku bezsensownego i ignoranckiego rzadzenia ktore prowadzi ten kraj do upadku. Najpierw zamknieto przedsiebiorstwa pozbawiajac ludzi pracy, potem wmowiono im: studiujcie, bo w Polsce brakuje osob z najwyzszymi kwalifikacjami. Po to otworzono setki „uczelni” nauczajace mlodziez zawodow na ktore nie ma zapotrzebowania, glownie nauczycieli przedmiotow humanistycznych. Teraz gdy wysyp absolwentow przekroczyl i ciagle przekracza granice zdrowego rozsadku wmawia sie temu spoleczenstwu, ze za malo w nim inicjatywy. No i pokazuje inicjatywe, wyjezdza masowo na zmywak ale niektore kraje jak WBr juz maja dosc tych poszukiwaczy kazdej pracy. Dlatego przychodzi godzina prawdy, prawdy ktora pokaze tym co to w mediach ciagle glosza zielona wyspe jak brutalnie dotrze do nich skrzeczaca rzeczywistosc.
2 listopada o godz. 22:10
@ Marcin
Nie nadymaj się tak, bo pękniesz pełen zupełnie niepotrzebnej, patriotycznej – z ul. Św. Marcin zapewne pochodzącej – lokalnej dumy. To se ne vrati. Bez względu na to, czy nazwiemy takie zakłady jak „Cegielski” molochami, czy „świadectwami zaburzeń historii”. One – bez względu na ilość wpompowanych w nie pieniędzy – nie wytrzymują konkurencji „z Hindusem”, jakeś nazwał nowego właściciela „Huty Katowice”. A to dlatego, że ten typ przemysłu powinien być z Polski wyprowadzony już dawno. „Hindus” też pewnie splajtuje, jak splajtowało wiele innych, nierentownych „molochów”.
Nie bez przyczyny pokazałem, jak potrafił się rozwinąć jeden z najbiedniejszych dotychczas „kawałków kraju”, powiat przasnyski, mianowicie, leżący w najbardziej zaniedbanej części województwa mazowieckiego i graniczący z województwem warmińsko-mazurskim, najniżej w rankingach notowanym polskim województwem. Co zaś do porównania roku 1995 z rokiem 2010, które to porównanie określiłeś jako demagogię z mojej strony, to mogę tylko odpowiedzieć, że demagogią byłoby porównanie roku 2010 z 1985, czego nie zrobiłem. Ono by dopiero pokazało „różnicę potencjałów”.
Na osłodę posłużę się jeszcze jednym przykładem. Na terenie dawnej Fabryki Kabli w Ożarowie Mazowieckim – po doprowadzeniu tejże do plajty przez nowego właściciela, Bogusława Cupiała (po to, aby ożarowskie „Kable” nie stanowiły konkurencji dla Krakowskiej Fabryki Kabli, sztandarowej firmy Cupiała) – zlokalizowano „strefę ekonomiczną”, gdzie konstruuje się „drony”, konkurencyjne dla izraelskich. A także wyposaża się marsjańskie „łaziki” w elektronikę zdolną odczytać obecność żywych mikroorganizmów na Marsie. Tak, tak, Marcinie, łazik Curiosity, został wyposażony w „polską duszę” powstałą na terenie dawnej Fabryki Kabli w Ożarowie Mazowieckim. A Bogusław Cupiał? W 2008 roku wygrał kontrakty na położenie kabli na lotnisku Heathrow oraz w Nowym Orleanie.
Co zaś do 11 listopada? Mam przeczucie graniczące z pewnością, że te tłumy, o których piszesz, że „wyjdą wyrazac swoje niezadowolenie z powodu kolejnego roku bezsensownego i ignoranckiego rządzenia które prowadzi ten kraj do upadku” , wyjdą, aby jednak świętować odzyskanie przez Polskę niepodległości w 1918 roku. A tak na marginesie. Ktoś, kto posługuje się określeniem „ten kraj”, a nie „nasz kraj”, nie wystawia najlepszego świadectwa swemu patriotyzmowi.
2 listopada o godz. 23:02
@ Anumlik
Po prostu brak slow na ten rodzaj ignorancji. Hindus ktory kupil hute Katowice mialby splajtowac? Zapoznaj sie z jego byznesem zanim zaczniesz cos pisac.
To jest potentat swiatowy ktory wykupil juz wiekszosc hutnictwa europejskiego zaczynajac od Wielkiej Brytanii. Namaluj sobie drona na swoim komputerze i potem zrob go w naturze bez uzycia jakichkolwiek materialow?
Wlasnie budujesz razem z tymi geniuszami wirtualna Polske ktora z rzeczywistym zyciem nie ma nic wsplnego. Popatrz sobie poprzez Polske wzlduz i w szerz. W kazdym sasiedztwie masz ludzi ktorzy gdy maja ladniej zadbane domostwo to sie okazuje ze ktos jest na saksach. To ma byc kraj odnoszacy sukcesy? Masz bliskie sasiedztwo: RFN. Pokaz mi wyjazdy z tego kraju za chlebem? Zastanawiac moze dlaczego tam mozna a w Polsce nie?
Czy Polak jest glupszy? Nie, Polak nie jest glupszy, tylko ze niestety Polska rzadza od 24 lat ludzie ktorzy nie maja dostatecznej wiedzy a juz o moralnosci lepiej nie wspominac. Dlatego profesor Kerzun napisal iz Polska to dzisiaj kraj kolonialny w ktorym krajowy przemysl zlikwidowano a w zamian sprzedaje sie produkty obce, natomiast wykorzystuje sie z niego sile robocza w postaci zatrudnionej w filiach zlokalizowanych w Polsce, albo wrecz na tasmach montazowych w innych krajach EU. Oczywiscie byloby dobrze zeby tylko tak sie dzialo. Niestety humanistow na tasmie montazowej nikt nie chce. Dla nich pozostaje zmywak. Przejedz sie troche poza Polske i zorientuj sie gdzie Polakow na zmywakach nie ma. Jeden wielki wstyd. Przyjela sie na usprawiedliwienie zasada: milionerzy tez w Ameryce zaczynali na zmywaku.
Tak, legenda pasuje do Polski. Niestety te czasy minely gdy pucybut zostawal milionerem. A mialo byc po transformacji super, szczegolnie dla klasy robotniczej ktora najbardziej do tej transformacji parla. Dzisiaj jest tylko kilku jej przedstawicieli ktorzy sobie poprawili. Nawet sam wodz twierdzi ze tak nie mialo byc. Jednak co sie dorobil tego mu nikt nie odbierze. Jak to mowia: glodnego syty nie zrozumie.
3 listopada o godz. 1:21
@ Marcin
Hindus jest mądry i wie, gdzie inwestować. Czy również podniesiesz lament na myśl o tym, że Hindus wykupił brytyjskie hutnictwo, czy jeremiadą obdarzać zamierzasz jeno katowicką hutę? A? Gdy Hindusowi nie będzie się opłacało inwestować w płace polskich hutników, przeniesie swój interes do innego kraju. A może będzie mu się opłacało zaimportować do Polski Afgańczyków, Ukraińców czy mieszkańców Zimbabwe, tak jak ma to miejsce w Anglii, gdzie technologia i tzw. park maszynowy są na miejscu? Nie wiem. O tym zadecyduje rachunek ekonomiczny.
Drony też sobie możesz sobie wydrukować w technice 3D, ale już elektroniki, oprzyrządowania, optyki ni uzbrojenia sobie nie wydrukujesz. A to o nich pisałem, powołując się na przykład Ożarowa Mazowieckiego. Także łazik Curiosicy nie jest „wymyślony” przez ożarowską firmę VIGO System S.A., a detektory zastosowane w przestrajalnym spektrometrze laserowym, zaprojektowanym do zbierania informacji o środowisku panującym na Marsie podczas misji Mars Science Laboratory. Tego nie da się wydrukować w 3D.
Pytasz, czy Polak jest głupszy? I sam sobie odpowiadasz, że nie jest. I ja się z tym, Marcinie, zgadzam. Ja się z takim myśleniem solidaryzuję. Nie zgadzam się jeno z jeremiadami nad losem wyrolowanej przez „transformację” klasy robotniczej. Ta, jeśli nie znajdzie roboty w Polsce, wyjedzie do Anglii, Niemiec czy Austrii. Niektórzy „na zmywak”, a inni do pracy w banku. A jej miejsce w „hucie Hindusa” zajmie Zimbabwianin, albo inny Afgańczyk, czy Czeczen. Taka to jest kolej rzeczy.
3 listopada o godz. 1:52
@ anumlik
Taka kolej rzeczy ze miejsce w hucie Hindusa w Katowicach zajmie Zimbabwianin jest nie do przyjacie. Jeszcze raz powtarzam: skoro Polak nie jest glupszy od Niemca, wobec tego polski robotnik powinien miec prace w polskiej a nie indyjskiej Hucie Katowice. To ze WBr oddala Hindusowi swoj przemysl hutniczy to jest ich problem i mnie to nie obchodzi. Mnie obchodzi to ze Tyssen czy Krupp walcza o to by przemysl ciezki nie odplynal z Niemiec. I walcza skutecznie. Polski niestety nierzad robi wszystko aby tak bylo jak piszesz, dlatego ze prawdopodobnie go reprezentujesz. Wedlug ciebie jak Polak nie znajdzie pracy w Polsce to powinien sobie poszukac gdzie indziej. Nie, to jest tuskowe myslenie. Polak ma byc wykorzystany w Polsce i to nie kilku informatykow czy elektronikow pracujacych w parkach technologicznych tylko kilku milionowa rzesza mlodych wchodzacych w zycie zawodowe ktorzy powinni takie miec perspektywy jakie mieli w Polsce gdy bezrobocie bylo rzecza nieznana. I bedzie w Polsce lepiej gdy ustapia cienkie bolki ktore nie maja pojecia na czym polega rzadzenie krajem. Oni wiedza tylko jak sie utrzymywac na stolkach. To im wychodzi bezblednie. Narod moze miec ich dosc po same dziurki w nosie, a beda dalej siedziec. Czy taka osobe ktora nie ma za grosz ambicji mozna nazywac godna piastowania najwyzszych urzedow w Polsce?
Tylko jak swini do koryta trzeba nawalic, bo to przeciez w kazdym zakatku kraju slychac i mimo to dalsze okupowanie miejsca za tych ktorzy maja pomysly i chcieliby cos zrobic, niestety miernoty nie ustapia, chyba ze jak Mubarak wyleca z hukiem jak odwaza sie protestujacych potraktowac z wykorzystaniem wojska. Wyglada na to ze 11 Listopada powtorzy sie historia i bedzie zmiana dopiero potem.
3 listopada o godz. 9:32
@ Marcin
Na szczęście żyjemy, póki co, w kraju, gdzie obowiązują demokratyczne reguły. Masz zatem możliwość oddać głos w najbliższych wyborach parlamentarnych na tę partię, która „kilkumilionowej rzeszy młodych, wchodzacych w zycie zawodowe zapewni takie perspektywy, jakie mieli w Polsce gdy bezrobocie było rzeczą nieznana”. Nie zapomnij jednak o drobiazgu. No, drobiażdżku, doprawdy. Obowiązek pracy, który istniał w PRL i likwidował bezrobocie, powodował, że decyzją sekretarza partii, od szczebla powiatowego począwszy, nierentowne zakłady pracy, były dotowane przez te rentowne po to właśnie, aby one nie upadły i aby miały za co płacić pensje tym, którzy udawali, że pracują, wedle znanego w PRL porzekadła: „czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy”. Reguły rynku, Marcinie, nie znają określenia „nieznane bezrobocie”. Spójrz na Grecję, Hiszpanię czy Portugalię, gdzie bezrobocie jest obecnie wyższe niż w Polsce i skąd młodzi Grecy, Hiszpanie i Portugalczycy spylają do Anglii, Austrii czy Niemiec, aby zarobić na chleb „na zmywaku”.
Kryterium uliczne, do którego tęsknisz i w którym upatrujesz zbawienia już za osiem dni, nie zmiecie obecnego rządu. Parlamentarne wybory – mogą. To jedyna droga.
Pozdrawiam.
3 listopada o godz. 10:33
Marcin, anumlik. Obaj poczytajcie jak na to patrzą z boku.
http://forum.gazeta.pl/forum/w,95165,147692428,147692428,_23_rzeczy_ktorych_nie_mowia_ci_o_kapitalizmie_.html
3 listopada o godz. 10:38
Jak Thyssen-Krupp „walcza o to by przemysl ciezki nie odplynal z Niemiec” świadczy najlepiej historia Westfalenhütte w Dortmundzie, która zatrudniała 25 000 osób i została sprzedana Chińczykom.
Czy Chińczycy zatrudnili tam „Zimbabwian” czy innych Afgańczyków?
Nie, oni zatrudnili tam 1000 Chińczyków, którzy śrubka po śrubce
rozebrali i ponumerowali wszystkie elementy ( 250 000 ton stali, żelaza, instalacji elektrycznych, urządzeń sterowniczych i silników – piece, walcownie, aglomerownie…) załadowali na statki i poskładali je 9000 km dalej na wschód.
A na miejscu huty w Dortmundzie powstało… jezioro.
3 listopada o godz. 12:07
@ Kruca fuks
Zgadzam się z wieloma z „23 rzeczy, które nie mówią mi o kapitalizmie”, ale też i nie ze wszystkim, o czym napisał Ha-Joon Chang. Moja perspektywa patrzenia na gospodarkę jest nieco inna, niż Koreańczyka. Inna jest, przede wszystkim, mentalność mieszkańców Seulu, a inna mieszkańców Warszawy. Poszanowanie tradycji, zdolność do wyrzeczeń oraz kontekst kulturowy. Z jednym wszakże zgadzam się w pełni. Kapitalizm kapitalizmowi nie równy. Moja polemika z Marcinem zasadza się raczej na sposobie patrzenia na szklankę z wodą. Dla niego jest ona w połowie pusta, dla mnie w połowie pełna. Stąd też bierze się moje widzenie Polski, jako (jeszcze) kraju o dużych możliwościach do zrealizowania. Nie przez rządy (Tuska, Kaczyńskiego czy Millera – to dla mnie obojętne), a przez lokalne samorządy: gminne i powiatowe. W nich – póki co – upatruję możliwości jeszcze większego rozwoju. A parlamentarzystów wybieram i wybierał będę wedle jednego kryterium – mają ci oni apetyt na centralne zarządzanie burmistrzami i radami gmin, czy nie mają. Jeśli nie mają, to mają mój głos.
@ GajowyM.
Przecież podałem przykład Bogusława Cupiała. Kupił ożarowską „kablownię” nie po to, aby rozpraszać się na zarządzanie dwoma silnymi kablowniami, konkurującymi z sobą, a po to, aby ożarowską zlikwidować. Szczególnie, że miał pełną roszczeń do zarobków „jak za komuny” załogę, przyzwyczajoną, że kable ożarowskie „idą jak bułeczki”, bo to „Ożarów” był przez lata monopolistą. Sam obecnie zarządza jednym z najnowocześniejszych i konkurencyjnych wobec reszty Europy zakładem (realizowane przetargi na położenie kabli na lotnisku Heathrow oraz w Nowym Orleanie o czymś świadczą). W miejscu zaś dawnego ożarowskiego molocha (doskonale wyposażonego we wszelką nowoczesną technologię i położonego w odległości kilku kilometrów od granic z Warszawą), stworzona została (przy udziale tegoż Cupiała) Specjalna Strefa Ekonomiczna, gdzie pracują firmy „z górnej półki high tech”. Lepsze to niż dortmundzkie jezioro;-)
3 listopada o godz. 13:23
Argumenty
Po co Marcinowi jezioro w miejscu huty ?
Wody swej własnej ma ci dostatek – więc ja wylewa.
Można w niej popływać.
Od czasu do czasu tylko dmuchnąć w żagle wystarczy.
Fakty i argumenty ?? a komu są one potrzebne .
ukłony
3 listopada o godz. 14:31
@anumlik
wiem, że podałeś. Mój komentarz był odpowiedzią na argument Marcina, że Thyssen etc. walczy…
Marcin chwilowo nabrał wody 😉
3 listopada o godz. 15:12
‚Marcin’
1 listopada o godz. 7:27
Cyt.
‚Zgadzam sie z tym, przed 1989 rokiem nie bylo rownych i rowniejszych.
Teraz mamy kult najbogatszych, najbiedniejsi sa zebrakami ? zjawisko w PRL-u nieznane……..(i dalej)
Czy mial przed smiercia swiadomosc tego Mazowiecki? Czy zdawal sobie sprawe ze ?ten skromny czlowiek? przylozyl do tego reke?’
Szanowny ‚Marcinie’, byli równi i równiejsi, jednak te nierówności nie były tak znaczące i nie demonstrowano ich w tak parweniuszowskim stylu dającym do zrozumienia, że nierówność ta, ma nieomal boskie źródło i błogosławieństwo. Polskie ‚bogactwo’ jest pod tym względem bezwstydne i pełne pogardy dla wyzyskiwanych.
Nie mam zielonego pojęcia czy Tadeusz Mazowiecki miał świadomość konsekwencji swoich działań w budowie Rzeczpospolitej III i czy zdawał sobie sprawę, że w rzeczywistości buduje Rzeczpospolitą IV. Oceniłem go na podstawie dostępnej wiedzy, oraz własnej ‚filozofii’ życia, a więc tym, że każdy człowiek sam z siebie, nie ma intencji krzywdzenia innych. Błędy zawsze wynikają z imperatywów systemowych a każdy z nas działa w przeróżnych, licznych i wielostopniowych systemach. W taki sposób staram się oceniać rzeczywistość a tzw. spiski w tym spojrzeniu na rzeczywistość, zajmują bardzo odległe miejsce, gdzieś tak za onucami, butami i sznurówkami wojaka Szwejka.
Pozdrowienia.
3 listopada o godz. 16:18
http://www.youtube.com/watch?v=O-E4gtrd7GY
Skoro tak wspominamy, macie kronikę z 1966 r.
Defilada Tysiąclecia……..
Wtedy stac nas było na to.
A teraz?
Motyw lotniczy dla Czesława i jego wspomnień….
3 listopada o godz. 19:56
@ Anumlik
„Nie przez rządy (Tuska, Kaczyńskiego czy Millera ? to dla mnie obojętne), a przez lokalne samorządy: gminne i powiatowe. W nich ? póki co ? upatruję możliwości jeszcze większego rozwoju.”
Sila panstwa nie lezy w lokalnym samorzadzie. Panstwo musi miec strategie na poziomie krajowym tylko wtedy stanowi ono sile. Nie patrze na sprawy jako pesymista, co probujesz tutaj sugerowac. Patrze na to wszystko z doswiadczenia ktore mi mowi, ze panstwo jako organizm tylko wtedy odnosi sukcesy gdy reprezentuje interesy calego spoleczenstwa a nie jego czesci. Lokalny samorzad nie reprezentuje panstwa tylko lokalna spolecznosc ktorej interesy niekoniecznie musza byc tozsame z interesem panstwa. Dla przykladu ten region ktory jest bardziej rozwiniety z racji szczescia ktore polega na tym ze w jego regionie jest albo bardziej urodzajna ziemia, albo lepiej rozbudowana infrastruktura, albo tez wiecej przemyslu. Wlasnie rola panstwa polega na tym aby niwelowac wystepujace roznice, a tam gdzie sie zle dzieje wrecz interweniowac. Tymczasem lokalne samorzady caly czas cwaniakuja, wykorzystuja swoja sytuacje ktora zastaly, tworza strefy bezpodatkowe, czy zaciagaja kredyty. I to ma byc lekarstwo na rozwiazywanie problemow?
To ze w innych krajach wyglada to wszystko jeszcze bardziej ekstremalnie powinno otworzyc oczy. W Rosji dla przykladu Moskwa jest panstwem w panstwie dzieki temu ze tam wlasnie lokalne interesy wyprzedzaja interes narodowy. Roznice w kosztach zycia, zarobkach i wogole wszystkim sa tak drastyczne pomiedzy tym miastem a jakims zadupiem na Syberii, ze to jest po prostu przepasc. W Polsce nie chcemy aby doprowadzic do dysproporcji takich jakie moga z Polski tylko poglebic podzial na Polske A i Polske B.
Nie mozna tez oczekiwac ze niewidzialna reka rynku zalatwi sprawy ktore naleza do wladz panstwowych. Panstwo ktore sie pozbywa swoich atutow sluzacych prawidlowemu funkcjonowaniu przestaje funkcjonowac, co wyraznie widac w obecnej Polsce. Pozbywajac sie monopoli panstwowych panstwo samo siebie oslabia i to jest wlasnie to co mamy w Polsce.
Wlasnie Wiesiek przypomina jak wygladala defilada 1000 lecia. Wtedy bylo nie tylko stac nas na to, wtedy bylo na owe czasy nowoczesne uzbrojenie produkowane we wlasnych wytworniach. Dzisiaj kupuje sie Leopardy i F-16 podczas gdy przemysl krajowy kona. To jest na prawde wszystko bez sensu.
Ksztalci sie inzynierow na krajowych uczelniach ale nie po to by sluzyli krajowi, ale by kupowac wszystko z obcych krajow, a twierdzic ze my nie produkujemy nowoczesnego uzbrojenia, dlatego. To co sie dzieje obecnie w Polsce to droga do nikad. I tego nie mowi zaden pesymista ktory mowi ze szklanka jest pol pusta. My wiemy ze tylko realizm jest tym co pozwala na obiektywna ocene stanu rzeczy. Jest czas na to by sie narod obudzil i zrozumial ze panstwo jest w jego rekach i nalezy je meblowac wlasnymi meblami a nie oczekiwac ze przemebluje je ktos w prezencie. Pozdrawiam.
3 listopada o godz. 20:09
@ Haszczu
„Szanowny ?Marcinie?, byli równi i równiejsi, jednak te nierówności nie były tak znaczące i nie demonstrowano ich w tak parweniuszowskim stylu dającym do zrozumienia, że nierówność ta, ma nieomal boskie źródło i błogosławieństwo.”
Tak, pamietam te slogany. Konsumy, sklepy dla gornikow na bony za prace w niedziele, etc. Tamto spoleczenstwo nie wiedzialo co to sa prawdziwe nierownosci. Im sie wydawalo ze jak ktos cos kupi pare zlotych taniej, albo ze kupi taki towar ktorego gdzie indziej z racji nowosci wszedzie nie ma.
A w tym samym czasie na gieldach, czy w komisach bylo wszystko tylko ze troche drozej. Dzisiaj gdy rozwarstwienie i w zarobkach i w cenach siega zenitow a znaczna czesc ludzi po prostu nie ma za co zyc, udaje sie ze jest super, bo srednia krajowa nie da sie prownac z latami PRL-u.
Dlatego aby Polska znalazla wlasciwa droge rozwoju nie wolno tracic z widoku tego co jest pomijane, tylko dlatego, bo sie chce pokazywac wszystko w najlepszym swietle zapominajac o bledach jakie niestety trzeba naprawic i to szybko naprawic, bo jezeli sie ich nie naprawi, nie bedzie rozwoju, lecz bedzie ucieczka na emigracje, a w kraju pozostanie element bez energii niezdolny do niczego, dryfujacy razem z rozkladajacym sie stopniowo panstwem.
3 listopada o godz. 21:16
A w tym samym czasie na gieldach, czy w komisach bylo wszystko tylko ze troche drozej.
pisze nam Marcin…
Otóż Marcinie nie jest to praqwda – chyba że ta trzecia wh Tischnera.
Ówczesny komis, to współczesny lumpeks, tyle, że trafiało się trochę rzeczy całkiem nowych, z „importu zewnętrznego”, co tam przysłała rodzina zza granicy, albo ktoś z delegacji zagranicznej. I były to pojedyncze sztuki.
Owszem, dezodoranty, lakier do paznokci „Cutex” oraz krem „Ponds” bywały w większych ilościach.
O jakich ty giełdach opowiadasz? O placach targowych, gdzie sprzedawano wprost z kartonów i gazet rozesłanych na ziemi szwarc, mydło, powidło i maszynę do szycia, albo pigułki na wzrost?
Ile ty masz lat???
3 listopada o godz. 21:25
Dodam tu jeszcze, że maszynę do szycia produkcji „Łucznik” na licencji „Singera” zakupiłam wprost ze sklepu milicyjnego w Katowicach, bo koleżanka miała siostrę, której mąż pracował w milicji i ta koleżanka mi maszynę aż z Katowic przywiozła.
A była ona na bon, który przypadał milicjantowi a on już wszystkie sprzęty w domu miał, więc zrobił dobry uczynek, aby się ten bon nie zmarnował.
Maszyna do dziś mi służy – ostatnio była w naprawie i pan z serwisu odradził mi zakup nowej, choć miał takie do sprzedaży bo powiedział, że ta stara przeżyje jeszcze parę tych nowoczesnych. A za równie dobrą, jak ta moja musiałabym zapłacić coś trochę ponad 1000 złocistych, co mnie zupełnie nie interesowało.
Na żadnej giełdzie takiej maszyny się nie kupowało.
Takie rzeczy się załatwiało!
3 listopada o godz. 22:25
@ ANCA_NELA
Pewnie w innych Polskach zylismy. W tej ktora ja pamietam maszyny do szycia byly w sklepach i nikt ich nie kupowal. Moze chcesz powiedziec ze Polska wtedy byla jednym lumpexem? Nazwa komis jest dzisiaj nic nikomu nie mowiaca. W tamtych czasach w komisach nikt nie kupowal barachla. Atrament najwyzszej klasy, piora wieczne marki Mont Blank, etc. Dzisiaj nikt sie tymi sprawami nie podnieca, inne czasy.
3 listopada o godz. 22:46
Nie w komisach, tylko w „Pewexach”. Tam rzeczywiście wszystko było i to w bardzo dobrym gatunku.
Polska nie była wielkim lumpexem. To bardzo świeży wynalazek. Za real-socjalizmu zupełnie nieznane.
Wtedy sukienki, bluzki i spódniczki szyło się w domu albo u krawcowej.
Polki były pomysłowe i bardzo ładnie ubrane.
A komisy nie były na każdej ulicy. Były bardzo nieliczne i tylko w większych miastach.
Dobranoc.
3 listopada o godz. 23:19
„Nie w komisach, tylko w ?Pewexach?. Tam rzeczywiście wszystko było i to w bardzo dobrym gatunku.”
Noo. Nareszcie ktoś przypomniał o dobrych czasach przed Made in Walmart. Dobry gatunek Pewexu to było to! Ceny przede wszystkim byly na „to”. Dla Polonusów, znaczy, one byly na „TO”.. Eh, to byli czasy. ” Bony, bony kupie.. Zielone głownie..”
To było, indeed, TO. Jak coca cola A.O. Sorry, Danielu Passencie. Po sąsiedzku uplasowanym. Napijmy sie pewexowego koniaku. Jak ponad 30 lat temu. Inne ceny to byly, inny smak. Zdrowie tez bylo troche odporniejsze na barbarzynskosc picia trunków 40-procentowych i więcej
4 listopada o godz. 0:03
Lex
W toczacej sie kilka lat temu w niemczech dyskusji na temat pedofili ujawniono ze sprytni ksiezulkowie i ich przelozeni zabezpieczali sie wymuszajac na ofiarach przysiege milczenia. Niejednokrotnie przysiega taka skladana byla na krzyz. Przypadki siegaly daleko wstecz nawet do lat 60-tych juz poprzedniego wieku.
Dopiero zwolnienie ze zlozonej przysiegi sklanialo ofiary do mowienia o krzywdzie jakiej doznaly. Sam fakt zwiazania przysiega pyczynial dodatkowych cierpien ofierze.
Nalezy jeszcze dobitnie podkreslic ze oprocz przypadkow molestowania seksualnego i pedofili nalezy mowic ze istnieja ofiary przemocy fizycznej i psychicznego znecania sie np w szkolach prowadzonych przez zakony, domach opieki , churach koscielnych itp
Na ten temat moglbym napisac duzo rowniez o dziwnych okolicznosciach towarzyszacych mojej spowiedzi sprzed bez mala 40 lat.
W moim przekonaniu tajemnica obowiazuje mnie do dzisiaj . Nie wydazylo sie nic co moglbym wowczas ale rowniez i dzisiaj potraktowac jako grzech. Jestem przekonany ze to ze bylem juz dorosly pomoglo utrzymac miedzy mna spowiadajacym mnie katecheta nalezyty dystans.
4 listopada o godz. 2:43
AKwz53 (0:03)
„temat pedofili… sprytni ksiezulkowie i ich przelozeni zabezpieczali sie wymuszajac na ofiarach przysiege milczenia. Niejednokrotnie przysiega taka skladana byla na krzyz. Przypadki siegaly daleko wstecz nawet do lat 60-tych juz poprzedniego wieku.”
W tym temacie, krzyż sie pojawił o wiele wcześniej
‚Niechże was Chrystus sądzi!’
Lecz krzyż czarny
Stał nieruchomy i cichy na stole,
Jako milczące wobec łez ołtarze…
A sędzia powstał i szedł, gdzie pacholę
Blade czekało na wyrok surowy,
I dotknął ręką jego płowej głowy,
I rzekł: ‚Pójdź, dziecię! ja cię uczyć każę!’ ”
(Maria Konopnicka, „Przed Sądem” *)
A co usłyszeliśmy wcześniej, w padzieniku tego, 2013-go, roku?
„Wiele tych molestowań udałoby się uniknąć, gdyby te relacje między rodzicami były zdrowe. Słyszymy nie raz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga.”
(Abp. Józef Michalik, http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/950644,Pedofilia-wsrod-ksiezy-Kontrowersyjne-slowa-abp-Michalika)
Po upływie wieku, jest ogromny postęp w tOmacie.
Od:
„Pójdź, dziecię! ja cię uczyć każę!” u Konopnickiej
do:
„Chodź, dziecię! ja cię kochać skarzę” u abpa. Michalika.
No i powiedzcie, gdzie by nasz Naród (obowiązkowo duże N) dzisiaj był jakby nie umiłowany w Krzyżu polski KaKa? No gdzie byśmy wszyscy byli?
Na bezludnej pustyni pozbawionej miłości człowieka w sutannie do zagubionego dziecka, ot gdzie by był.
++++++++++++++++++++++++
*) PRZED SĄDEM
Drobny, wychudły, z oczyma jasnemi,
W których łzy wielkie i srebrne wzbierały
I gasły w rzęsach spuszczonych ku ziemi,
Blady jak nędza, a tak jeszcze mały,
Że mógł rozpłakać się i wołać: Matko!
Gdyby miał matkę… i mógł stroić psoty,
I pocałunków żądać, i pieszczoty,
I spać na piersiach ojca… a tak drżący,
Jak ptak wyjęty z gniazda i już mrący,
Wiejski sierota stał w sądzie przed kratką.
A dziwna była ta sala sądowa,
Wielka i pusta, i ciemna, i chłodna,
I bezlitosna, i łez ludzkich głodna.
I nigdy dla nich nie mająca słowa
Miłości bratniej, i taka surowa,
Tak spiskująca ławkami w półkole
Na ludzką nędzę i ludzką niedolę,
Że Chrystus biały, co stał tam w pobliżu,
Zdawał się cierpieć i drżeć na swym krzyżu.
Przy winowajcy nie było nikogo…
I któż by bronił dziecięcia nędzarzy?
Chyba te wielkie dwie łzy, co po twarzy
Leciały jakąś pełną iskier drogą.
Chyba dzieciństwo, nędz pełne, sieroty
I chyba tylko promyczek ten złoty,
Co mu przez okno upadał na głowę,
Jakby Bóg gładził włosięta mu płowe.
Wszedł sędzia, spojrzał i rzekł: ‚Gdzie rodzice’ ?
‚Nieznani’ – odrzekł pan pisarz z powagą.
Chłopiec wzniósł zgasłe, błękitne źrenice
I ściągnął świtkę na pierś swoją nagą,
Bo oto nagle od jednego słowa
Zjęło go zimno i pustka grobowa…
Sędzia zadumał się, pochylił czoła
I spytał znowu: „Czy w wiosce jest szkoła?”
‚Nie’. – Pisarz zwykle chmurny był w urzędzie,
Przy tym – pytanie było jakoś dziwne…
Wahał się chwilę, czy właściwym będzie
Odpowiedź chłopca pisać w protokóle;
Więc wyprostował palce swoje sztywne
I bębnił z lekka po szarej bibule…
A sędzia patrzył na drżącą dziecinę,
Na ręce nagie, wychudłe i sine,
Na pierś zapadłą i nędzne łachmany,
Na blask tych oczu zmącony i szklany,
Gdzie przecież mogły odbić się niebiosy…
Na drobną główkę, gdzie myśl głucho śpiąca
Nie znała światła innego prócz słońca
I innych wrażeń ożywczych prócz rosy.
I dziwnym cieniem zaszło mu oblicze,
I w piersi uczuł drżenie tajemnicze,
Jakby ta sala pusta była tronem,
Nad którym przyszłość z czołem zachmurzonem
Zasiada, pełna klęsk i spustoszenia…
I jakimś grzmiącym i ogromnym słowem
Oblicza plony na polu jałowem,
Przed sąd wzywając całe pokolenia…
I widział, jak szły gęste, ciemne tłumy
I tamowały ruch globu w błękicie…
I spostrzegł, pełny trwogi i zadumy,
Że były chmurą ogromną o świcie,
Przez którą przebić nie mogło się słońce,
I zmierzch nad ziemią trwał przez lat tysiące…
Widział, że tłum ten – to siła stracona
Dla wielkich celów i dążeń ludzkości,
I czytał w groźnym spojrzeniu przyszłości,
Że chce rachunku – z miliona…
I ujrzał nagle, że wydziedziczeni
Za społeczeństwa swego cierpią winy…
I przerażony – posłyszał w przestrzeni
Sądy – nad sprawą chłopczyny…
‚Niechże was Chrystus – głos mówił – rozsądzi,
Kto więcej winien: czy ten nieświadomy,
Co drogi nie zna i w ciemnościach błądzi,
Czy wy, co grube spisujecie tomy
Karnej ustawy, a nie dbacie o to,
By uczyć dziecię, które jest sierotą?…
Niechże was Chrystus sądzi!’
Lecz krzyż czarny
Stał nieruchomy i cichy na stole,
Jako milczące wobec łez ołtarze…
A sędzia powstał i szedł, gdzie pacholę
Blade czekało na wyrok surowy,
I dotknął ręką jego płowej głowy,
I rzekł: Pójdź, dziecię! ja cię uczyć każę!
MARIA KONOPNICKA
4 listopada o godz. 10:08
AKwz53!
„Należy jeszcze dobitnie podkreślić, że oprócz przypadków molestowania seksualnego i pedofilii należy mówić, że istnieją ofiary przemocy fizycznej i psychicznego, znęcania się np. w szkołach prowadzonych przez zakony, domach opieki , chórach kościelnych itp”.
Już bardzo rzadko wpisuję się do tego blogu, czekam na jakieś inne, interesujące zdanie. I tym razem znalazłem. Chodziłem do przedszkola do sióstr, nie wspominam tego najlepiej. Ale już straszne rzeczy opowiadała mi moja ciocia, która przed wojną chodziła do szkoły przyklasztornej z internatem. Przemocy seksualnej nie było, ale bicie (najulubieńsza forma rozrywki – bicie linijką po otwartej dłoni), poniżanie uczennic, kary za wyimaginowane przewinienia, bym to nazwał molestowaniem psychicznym.
——————
Jestem wstrząśnięty zagarnianiem przez Kościół coraz większych fragmentów życia publicznego – w tym wypadku chodzi mi o pogrzeb Mazowieckiego. Ja wiem, że był to człowiek bardzo wierzący, ale ten przepych kościelny, szaty, dominacja nad wszystkimi, łącznie z rodziną i Prezydentem – budziła mój niesłychany niesmak. Ale powtarzam, Drodzy Hierarchowie – nawet nie wiecie, że te piękne szaty to są smokingi orkiestry grającej na „Titanicu”. Pokolenia, które wychowaliście na swoim łonie, i które są kompletnie niewierzące*, zmiotą taki stan rzeczy w mgnieniu oka.
* Słowo „niewierzące” nie jest do końca prawdziwe. Pracuję z młodzieżą i najczęściej spotykanym zwrotem jest: „Ja wierzę w Boga, ale sobie sam z nim rozmawiam, bez pośredników”.
4 listopada o godz. 10:17
Orteq
Nie dworuj sobie z Pewexów i cinkciarzy.
W czasach „słusznie minionych” codziennie przechodziłam obok pewnego Pewexu na Bielanach w drodze z domu do pracy.
Znaliśmy sie z panami cinkciarzami z widzenia, a że zdarzały mi się z nimi tranzakcje czink manej, to nawet zaczęli mi się klaniać.
Ci właśnie panowie stali się jedną z sił napędowych, czy trybików odradzającego się w RP kapitalizmu. Wielu założyło na początek kantory wymiany walut, a jeden taki kulturalny gościu to nawet otworzył salonik – antykwariat ze stylowymi meblami, bibelotami, orazami itp. Inny – też w mojej okolicy – fajną knajpkę.
4 listopada o godz. 10:46
Torlin
Jest dokładnie tak, jak piszesz.
KK zagarnął już chyba wszystko, co było można w przestrzeni publicznej. Przy aprobacie zbaraniałego czy tylko gnuśnego i mało obywatelskiego społeczeństwa.
Co do zawłaszczenia uroczystości pogrzebowych premiera Mazowieckiego, to nie do końca się z Tobą zgodzę.
Byłam na mszy w archikatedrze (jako pośledniejszy gatunek VIP-a, bo umieszczony na liście przyjaciół rodziny) i odniosłam trochę inne wrażenie.
Oczywiście nie obyło się bez teatrum, czyli rytuałów odprawianych w kadzidlanym dymie, ale w końcu pan Tadeusz był praktykującym katolikiem (choć ostatnio mocno krytycznym wobec naszego kk).
Jednak ton nadawali świeccy. Ich wystąpienia, muzyka, przejmująca „Modlitwa” Okudżawy w niezpomnianym wykonananiu Gustawa Lutkiewicza, czy wspomienie o dziadku odczytane przez jedną z Jego wnuczek w imieniu pozostałych dziewczyn i chłopaków. To właśnie bylo tym ludzkim, a zarazem duchowym wymiarem uroczystości żałobnej.
4 listopada o godz. 11:10
Święte prawo własności t jednak piękna rzecz!
Więcej takich kwiatuszków pewnie kwitnie sobie w naszej przestrzeni bytowej.
Polak Polakowi Polakiem…
http://wyborcza.pl/1,75248,14888607,Ogrodzila_ich_spoldzielnia__Mieszkancy_skacza_przez.html
A ktoś pewnie opracował jakieś plany przestrzenne dla takiego osiedla?
Ciekawe, kto się pod takim rozwiązaniem podpisał?
4 listopada o godz. 11:39
Jest wyjście:
„Niech mieszkańcy postawią zarząd spółdzielni przed FAKTEM DOKONANYM -niech zainstalują furtkę Z KRZYŻEM -zarząd jej już nie ruszy !!!”
4 listopada o godz. 11:50
Gajowy M.
A ja bym jeszcze za tą furtką postawiła kapliczkę Najświętszej Panienki i puściła na trawę, a niech tam, choć ze dwa daniele.
4 listopada o godz. 13:15
Furtkę należałoby też – dla wszelkiej pewności uroczyście poświęcić i nadać jej imię…
Mógłby to zrobić jakiś znajomy prałat. W uroczystej procesji.
4 listopada o godz. 18:40
Jeśli już o uroczystej procesji mowa. I o wspomnieniach wszystkoświętych
W Dzień Samych Świętych zameldowałem się na miejscowym cmentarzu. Z osobistego obowiązku to uczyniłem. Zona moja, pierwsza, i matka mojego dziecka, tam spoczywa. Od kilku dziesiątków już lat. Rak był.
Druga zona, mówiąc nawiasem, ale dosyć znaczacym nawiasem, spoczywa, aktualnie, przy porannym stole. Tym od komputera oddzielonym ścianą. Dalej może będzie i o niej mowa, jesli wujek Alzymer dopusci. Babciusia jej na imie jest. Tak ja ja nazywam od ładnych sporo lat. Babusia to była zupełnie inna osoba, zwracam uwagę ewentualnych (nie)zainteresowanych. W Smoleńsku skończyła ona, ta biedna Babusia. Idiotę, ew. kretyna, miała za męża, ot co. Jam chyba nie idiota, skoro swoja pierwsza małżonkę przeżyłem, nie?
Wiec melduje ci się ja, jak co roku zresztą, na miejscowym, zabytkowym, cmentarzu. Prawie 200 lat istniejącym nieprzerwanie, co jest rzadkością w mojej geografii Nowego Świata. I co widzę? A no to samo co w poprzednich latach: absolutnie nic.
Ani jednego znicza, ani jednego kwiatka, ani jednej osoby przy ani jednym grobie. Ale, tym razem – idzie procesja! Jaka procesja, zapytacie? Ta z panami w czarnych sukienkach na czele? Wolne żarty.
Tam walila procesja znudzonych housewifes. Tych zmęczonych próżniaczym życiem zon różnych biznesmenów. A nawet może i milionerów jakichs. Które to zony dowiedziały sie, z hamerykanskiej, uczciwej – bo nie tuskowej! – telewizorni, ze istnieje na świecie coś takiego jak All Saints Day. Czyli, Dzień Samych Świętych, w luźnym tłumaczeniu.
Wiec te housewifes zadzwoniły gdzie trzeba. I sprowokowały coś co się zwie aktualnie All Saints Day Cemetary Tour. Nawet nie za bardzo wiadomo czy to znudzone zony za to płacą czy płatnik podatków płaci. Pewnie kombinacja jakaś tych dwoch. Nie dociekalem
Fakt jest jeden: te znudzone damy szły przez zabytkowy cmentarz i szukały czegoś NOWEGO. Na cmentarzu one szukały czegoś nowego! A na cmentarzu, tym anglosaskim – no bo nie na cmentarzu polskim, thats for sure – nic nowego nie powinno być. Zmarlak jest zmarlak. I takowym pozostać powinien na wieki wieczne ament.
To make the spoiled story, unspoiled. Wiec gdy te znudzone damy zbliżyły sie do grobu mojej sp. Pierwszej Małżonki – no bo ja tam stałem, jak dureń jaki; przy żadnym innym grobie nikt nigdzie nie stal, ani żadnych zniczów nikt nie zapalał – padło pytanie, do mnie skierowane: a co te zapalone znicze oznaczają na tym grobie?
Nie mając lepszej odpowiedzi, wydukałem: pamięć. Moja po niej pamięć. I od razu oddaliłem sie od towarzystwa, trochę moze nawet niegrzecznie. Procesja zresztą tez już się rozglądała za jakimś okazalszym grobem do nawiedzenia. Choć juz bez zapalonego znicza. Grob mojej sp. Małżonki pierwszej, i przedostatniej jak liczę, rzeczona procesja nawiedziła tylko dlatego, ze był to jedyny grób na całym cmentarzu z zapalonymi zniczami. No i może jeszcze dlatego, ze ja tam sterczałem. Tez jako jedyny na całym cmentarzu. Ale juz chyba o tym mówiłem
Po powrocie do domu Babciusia zapytała przytomnie: jak było? Tez nie mniej przytomniej odrzekłem, dla jej uspokojenia: bez zmian. She is still dead.
I tak to uświęciłem następny Dzień Samych Świętych. Kilka dziesiątków lat już to robię. Wbrew miejscowym zwyczajom.
4 listopada o godz. 22:26
Torlin
Osoba z ktora wiaza mnie bliskie wiezi uczeszczala do liceum przy zenskim zakonie .Slowo mobing nie bylo wowczas jeszcze znane ale metody , tak. Niestety ale pozycje w grupie wyznaczal status materialny pomimo uniformow i surowych regulaminow. O porzadek dbaly siostry. Robily to w niezwykle wyrafinowany sposob . W tym systemie pomimo deklarowanej na zewnatrz rownosci obowiazywala hierarchia ktora w zadnym stopniu nie chronila najslabszych.
Cztery lata pobytu w takim przybytku jest w stanie zaowocowac traumom ktora towarzyszy przez przez cale zycie . Doslownie.
4 listopada o godz. 23:25
AKwz53
4 listopada o godz. 22:26
Ładnie to pokazano w filmiku „Drewniany różaniec”……
Metody dyscyplinowania były…..różne…..
4 listopada o godz. 23:39
„Drewniany różaniec” czytałam i pamiętam. Na szczęście chodziłam do socjalistycznej szkoły, ale… jeszcze w trzeciej albo i czwartej klasie dyrektor szkoły „Serdel” bił chłopaków linijką po łapach, ciągał za uszy a bywało, że i przez kolano przełożył i złoił tyłek.
Dziewczyn nie traktował tak brutalnie 🙂
4 listopada o godz. 23:42
A tak na marginesie…
Czy Czesław się zaczytał w poradnikach dietetycznych dla diabetyków?
Czesławie!
Daj głos!
Dobranoc.
5 listopada o godz. 1:56
To „Dobranoc” ANTZANELI to trochu too much, jak na mój gust. Za często ono pada na tym blogu, ot co!
5 listopada o godz. 8:58
anumlik 2 listopada o godz. 22:10
„Na osłodę posłużę się jeszcze jednym przykładem. (…) zlokalizowano ?strefę ekonomiczną?, gdzie konstruuje się ?drony?, konkurencyjne dla izraelskich. A także wyposaża się marsjańskie ?łaziki? w elektronikę zdolną odczytać obecność żywych mikroorganizmów na Marsie. Tak, tak, Marcinie, łazik Curiosity, został wyposażony w ?polską duszę?
Drony konkurencyjne dla izraelskich powiadasz…poczekamy zobaczymy. Oby.
Natomiast chętnie bym się doinformował na temat tej „polsko-marsjańskiej duszy”. Śledząc od dawna dzieje firmy „Vigo” wydawało mi się, że na Marsa poleciały jej detektory podczerwieni.
Czy @anumlik użyłeś licentia poetica nazywając je „duszą” czy wiadomo ci jeszcze o jakimś polskim sprzęcie zamontowanym na łaziku „Curiosity”?
5 listopada o godz. 9:42
Przyleciał Kerry żeby sprzedać stare samoloty. Zobaczył Sikorskiego i powiedział, że w Polsce dużo się zmieniło.Tak mu napisali. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114912,14895359,Sekretarz_stanu_USA_John_Kerry_w_Polsce__Dzisiaj_spotkanie.html
5 listopada o godz. 10:39
@ zza kałuży
Napisałem wyraźnie, jeno nieco wcześniej: „detektory zastosowane w przestrajalnym spektrometrze laserowym, zaprojektowanym do zbierania informacji o środowisku panującym na Marsie”. Co zaś do „duszy”, to masz rację, to typowa dla takich typów, jak ja licentia poetica. A czy ów – jak go nazwałeś – detektor podczerwieni, to mało?
5 listopada o godz. 12:55
Ja z konsekwencją wariata i szaleńca będę bronił kapitalizmu przed takimi ludźmi jak np. Kruca Fuks, chociaż w tym blogu jest ich na pęczki. Prowadzą specyficzną grę, z którą ciężko jest walczyć, powyższy bohater mojego wpisu dał link do ciekawej książki „23 rzeczy, których nie mówią ci o kapitalizmie” Ha-joon Chang. Tylko że…
Krytyka kapitalizmu, całkowicie słuszna, nie może być jednocześnie podstawą do kwestionowania jej podstaw, a to robi większość tzw. lewicowców tego blogu. Współczesny kapitalizm ma braki jak Czomolungma i trzeba je koniecznie poprawić, z tym że optyka południowokoreańska jest trochę spaczona czebolami. Tymczasem nasi Janosikowie kwestionują nie wybrane fragmenty, a wszystko, co jest z kapitalizmem związane. A już szczególnie ze Stanami Zjednoczonymi. Przyleciał Kerry, i natychmiast wielbiciel tego kraju zaczął o sprzedaży starych samolotów. Sikorski podał tematy rozmów, ale zwolennicy teorii spiskowej wiedzą lepiej, jak Macierewicz w sprawie brzozy. Ale jakby nie przyleciał, ten sam bohater natychmiast napisałby, że nas lekceważą.
5 listopada o godz. 13:48
Torlin
5 listopada o godz. 12:55
Najpierw przeczytaj książkę, a potem możesz pleść zmyślone bzdury. A o samolotach złomowanych przeczytałem dziś w GW.
5 listopada o godz. 15:00
Szanowny ‚Torlin’, w związku z tym, że czekanie na naturalną śmierć kapitalizmu nie jest satysfakcjonującym zajęciem, to oddaję się krytyce kapitalizmu z stosownym zapałem, entuzjazmem i radością. Wydaje się, że opowiedzenie się po czerwonej stronie mocy jest stanowiskiem zdecydowanie bardziej moralnie uczciwym, niż pochwała istnienia klas społecznych, których istnienie w rezultacie prowadzi do tego, że nie ma ani wolnego rynku, ani wolnego obrotu towarami, ani wolnej konkurencji … mamy tylko sprytnie skryty ucisk i jawny bezwstydny wyzysk. Czyli istnienie kapitalizmu takiego jaki mamy, w rzeczywistości zaprzecza wszystkim wartościom jakie głoszą apologeci kapitalizmu. Dalsze takie kapitalistyczne bycie jest beznadziejne jak droga do dentysty.
Zdumiewa mnie jednak twoja kategoryczność, a więc dlaczego krytyka kapitalizmu nie może prowadzić do negowania jego podstaw? … prawda objawiona, uświęcona i pokropiona? Ponadto przyznam, że nie jestem w stanie zgłębić meandrów Twojego rozumowania, które krytykę kapitalizmu łączy z wizytą Johna Kerry’ego.
Pozdrowienia.
5 listopada o godz. 18:57
anumlik 5 listopada o godz. 10:39
„Napisałem wyraźnie, jeno nieco wcześniej: ?detektory zastosowane w przestrajalnym spektrometrze laserowym, zaprojektowanym do zbierania informacji o środowisku panującym na Marsie?.”
Nie czytałem wszystkich wpisów, przepraszam. Natomiast przestrzegam przed wpadaniem w nałogi wyznawców religii smoleńskiej, czyli w podpieranie się i nadymanie się używaniem barokowej tytułomanii.
Im więcej profów, doktorów, koniecznie habilitowalnych, czasami jeszcze inżynierów albo księży przed nazwiskiem tym mądrzejsza, bardziej niepodważalna, bardziej słuszna i co najważniejsze, bardziej nasza jest wypowiadana przez niego prawda. Z definicji.
Smoleńczycy wykorzystują powszechne jeszcze w tzw. narodzie niezrozumienie faktu, iż biolog-genetyk nie odbierze porodu pomimo tego, że też doktor no i jeszcze biologii.
Podobnym zjawiskiem jest barokowe mnożenie szczegółów w konfrontacji z tajemniczym i obcym nam światem techniki.
Tragiczny tupolew musi być tupolewem „em”. Zawsze em. Nikt nie wie, co to em znaczy, ale em. Wróć – kiedyś w radio jakiś Prawdziwy Polak twierdził, że em to „military” i użył tego „faktu” jako „dowodu” w rozumowaniu zaprzeczającym możliwości rozbicia się. Bo jak em to był na rozbicie „za silny”.
Przydługie te wywody napisałem w reakcji na twoje zdanie „detektory zastosowane w przestrajalnym spektrometrze laserowym, zaprojektowanym do zbierania informacji o środowisku panującym na Marsie” gdyż dostrzegłem w nim oba zjawiska. Wymieszane. Naukowo brzmiące terminy przytoczone najprawdopodobniej bez zrozumienia ale za to humor nam poprawiające i mające zrobić wielkie wrażenie na odbiorcy.
Profesor doktor inżynier habilitowany ksiądz rektor dyrektor a na dodatek em.
Grafen – jak już na forum „Polityki” jakiś szpenio wzbogacony na szparagach wypisywał – jest polski. Ku pokrzepieniu serc, ja go rozumiem. Szparagi przez dwadzieścia kilka lat mogą solidnie zachwiać narodową dumę.
Teraz ty tak piszesz o wyrobie Vigo jakbyś sugerował, że był to cały spektromer, na dodatek przestrajalny i na dodatek laserowy. No i na Marsie. Ku pokrzepieniu serc. Ja ciebie rozumiem.
Grafen nie jest polski. Na Marsa z Vigo poleciały detektory. Inaczej, nieco mniej „och” – czujniki.
„A czy ów ? jak go nazwałeś ? detektor podczerwieni, to mało?”
Nazwałem go koniem, bo jaki jest koń – każdy widzi. No może każdy, komu kiedyś ktoś już raz pokazał konia i wyjaśnił, że to-to jest czujnikem. Podobnie wyjaśnił z tą podczerwienią. Działo się to w szkole. Nie w stajni.
Problem w tym, że zbyt mało osób w swojej szkole usłyszało cokolwiek o przedmiotach przyrodniczych i dlatego teraz tak łatwo są podatni na barokowe słownictwo ku pokrzepieniu serc.
Czy to mało?
Jak zwykle odpowiedź wartościująca musi odnieść się do jakiegoś punktu odniesienia.
Jak dla mnie, to chociaż bardzo mnie rajcują wszelkie nowinki ze świata technologii półprzewodnikowej to rozumiem, że dla firmy w tak wielkim stopniu dofinansowanej ze środków publicznych najważniejszymi powinny być kryterium opłacalności. Na drugim miejscu jakości robionej tam nauki. Co do tego drugiego faktu to rozumuję, że skoro NASA wzięła ich czujnik na Marsa to rzeczywiście w swojej klasie, czyli w klasie niechłodzonych czujników podczerwieni są bardzo dobrzy, być może najlepsi na świecie.
Czy są opłacalni, czy i kiedy firma Vigo spłaci zainwestowane w nią publiczne środki i zacznie przynosić zyski, tego nie wiem. Ale chciałbym wiedzieć. Np. komu zacznie przynosić te zyski? Ile polski podatnik zainwestował i kiedy, o ile w ogóle, zostanie on spłacony? Czy to tylko podatnik dał forsę, zaryzykował a ew. zyskami Vigo podzieli się kto inny?
Gdyby to była firma prywatna żyjąca z kredytu prywatnego banku to wara mi od takich pytań. Ich i banku problem. Ale jeżeli fundusze na nich są uzasadniane np. zastosowaniem wojskowym – i w ten sposób np. Vigo spłaci publiczne środki, to ja chciałbym to wiedzieć. Jak bardzo polskie wojsko skorzystało na inwestycji podatków w Vigo?
Kryterium opłacalności jest ważne, bo mamy coraz więcej afer w polskiej nauce pokazujących jak to prof-dr-hab-itd nauczyli się żyć na państwowym garnuszku pozorując robienie nauki.
I wtedy ja patrzę na taką Białoruś i widzę, że oni na tej tak wyśmiewanej Białorusi układy scalone produkują. I do Chin i do Japonii eksportują. Z pewnością nie są ani w połowie tak innowacyjni jak ludzie z Vigo. Ale czy myślisz, że Łukaszenko dopłaca do tych białoruskich układów scalonych? Ma z czego?
Polsce nie opłaca się wytwarzanie układów scalonych. Nie ma potrzeby. Polska wyleje sobie tysiące ton betonu w jaja stadionów za miliardy złotych. Coby kibole mieli radochę i głosowali na Kogotrzeba. Uśmieję się, jak kibole zagłosują na Kogonietrzeba.
Polskie metody produkcji detektorów podczerwieni to jest przykład na butik high-tech. Takich potrzeba setki. Polskie metody produkcji grafenu są jeszcze mniej zaawanasowane. „Polski niebieski laser”?
Ja wolałbym aby częściej stosowano owo kryterium opłacalności i nim mierzono publiczne inwestycje w naukę. Oczywiście ryzykować trzeba i nie ma stuprocentowych gwarancji na powodzenie. Ja to rozumiem. Ale zanim zacznę puszyć się z dumy na widok tej czy tamtej jaskółki zmian, wolę zachować trzeźwy umysł i nie popadać w smoleńską dumę z „naszości-lepszości”.
5 listopada o godz. 19:14
Ach, i jeszcze czy „to się da wydrukować w 3D”. Akurat technologie epitaksji stosowane przez Vigo są w swojej najważniejszej części procesami addytywnymi. Dokładnie tak samo jak proces drukowania na drukarce 3D.
Nie mówiąc o tym, że jednym z procesów stosowanych w produkcji układów scalonych grubowartwowych jest proces sitodruku. Tak, d-r-u-k-u.
5 listopada o godz. 19:48
@ zza kałuży
Nie rozumiem co ma, cytuję: „detektor zastosowany w przestrajalnym spektrometrze laserowym” z sektą smoleńską. Pewnie nie zrozumiałeś ironicznej cienkości, w zacytowniu pełnej „naukowej” nazwy tego ustrojstwa, w polemice z Marcinem, z którym wiodłem dysputę na inny, nienaukowy temat. Mnie tam rybka, jak owo urządzenia zostało w naukowym slangu nazywane. Ważne (dla mnie – lokalnego patrioty/idioty), że owo ustrojstwo zostało przez polskich naukowców skonstruowane. I nie ważne są ich (owych naukowców) tytuły. Studenci z kilku polskich politechnik skonstruowali kosmiczne łaziki (wybacz, Zza kałuży, brak precyzji w określeniu tych minimonstrów), które wykosiły międzynarodową konkurencję, a tytułów naukowych owi studenci jeszcze się nie dorobili.
A już zupełnie nie rozumiem, co ma do całego tego polsko-marsjańskiego przedsięwzięcia, opłacalność firmy Vigo, która ów „niechłodzony czujnik podczerwieni” skonstruowała. Ani czy ” Vigo spłaci publiczne środki”? Ani wreszcie, czy „polskie wojsko skorzystało na inwestycji podatków w Vigo”? To w całej mojej dyskusji z Marcinem nie miało i nie ma nic do rzeczy.
Tak na marginesie. Czy przez Ciebie nie przemawia czasem zwykła, polska, i dość obrzydliwa zawiść? Aaa?
Skryta faryzejsko za „trzeźwym umysłem, który nie popada w smoleńską dumę z „naszości-lepszości”?
5 listopada o godz. 22:31
anumlik 5 listopada o godz. 19:48
„Czy przez Ciebie nie przemawia czasem zwykła, polska, i dość obrzydliwa zawiść? Aaa?”
Nie wiem czy przemawia czy nie. Z przemowami jest ten problem, że za przebieg komunikacji są odpowiedzialne obie strony. Nadajnik i odbiornik. Ja nie mogę brać odpowiedzialności za budowę i oprogramowanie każdego odbiornika. Widocznie ty jesteś z tych, dla których ścisłość opisu odziera podmiot z glorii i chwały.
Mnie po prostu wkurza aktorska przesada i barokowy język w każdej dziedzinie i nigdy nie zgadzałem się z popularyzatorami badań naukowych używających porównań „od czapy” aby „maluczkim pomóc pojąć”.
Jak ktoś chce pisać, że coś jest czy nie jest wykonywalne na drukarce 3D to wymagam, aby wiedział o czym mówi a nie plótł trzy po trzy.
Tobie nie podobało się czyjeś zdanie, że „można” czy że jest to porównywalne.
Na innym blogu tejże samej „Polityki” komuś innemu porównanie jednego ze sposobów otrzymywania grafenu do pokrywania lakierem wydało się obrazoburcze. Napisał, że było „cienkie”.
Obaj nie wiedzieliście, że zasadniczo oba porównania nie są takie dalekie od prawdy. Obu wam bardzo zależy aby „być dumnym”.
Co do ironii to jej nie wyczułem. Nie wczytywałem się w całą waszą rozmowę.
Mignęła mi „polska dusza łazika” i trafiła na mój czuły punkt pod tytułem „czyżby znowu używano słabo rozumianych argumentów z dziedziny techniki do jakichśtam swoich celów?”. Skutkiem czego zapytałem się ciebie o tę „duszę”.
Teraz wiem, że znowu miałem rację. Nikt nie może być specjalistą w każdej dziedzinie, ale powiedz mi dlaczego ja nie używam w dyskusjach osiągnięć polskich lekarzy, biologów czy lingwistów dla poparcia jakichśtam moich przekonań? Odpowiadam nieproszony: Bo wiem, że nie mam o nich zielonego pojęcia.
5 listopada o godz. 22:41
Taka powaga na blogu a we Wrocławiu rura wzięła i pękła… a wrocławianie, jak to oni – zamiast oskarżyć Tuska o sabotaż to sobie jaja robią! O!
Nie to, co w stolicy!
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/1035329,wielka-awaria-wodociagowa-internauci-juz-sie-smieja-memy,id,t.html
5 listopada o godz. 22:58
U mnie woda jest. To sobie czajnik napełniłam…
Dobranoc
5 listopada o godz. 23:14
No i znowu to dobranoc Ancyneli. A wydawać by się mogło ze dopiero co było.
Nawet pękające rury nie pomagajo na to utrapienie dobranockowe
5 listopada o godz. 23:51
@ zza kałuży
Jeśli nie zgadzasz się z – jak to nazywasz – popularyzatorami badań naukowych używających porównań ?od czapy? aby ?maluczkim pomóc pojąć? – to nie znaczy, że musisz przy okazji łamać krzesła. Do łba mi nie strzeliło, aby cokolwiek popularyzować. Jeśli nie rozumiesz znaczenia podstawowych środków stylistycznych, używanych w komunikacji, takich jak: ironia, przenośnia, metonimia, czy innych, podobnie diabelskich wynalazków strukturalistów, to nie prowadź belferskich wykładów. Nazwa „polska dusza łazika” nie ma nic wspólnego z – jak napisałeś – używaniem „słabo rozumianych argumentów z dziedziny techniki do jakichśtam swoich celów”. Jakich, na Boga, celów? Metafora, po prostu. Może niezbyt trafna, może nawet grafomańska, ale z jakimkolwiek Makiawelizmem nie mająca nic wspólnego. Waż proporce, Mocium Panie.
Co do „technologii epitaksji stosowanej przez Vigo”, to wiem z grubsza na czym ta technologia polega. Nie mam jednak zamiaru wdawać się w fachowy wywód na temat wiązek molekularnych, czy innych takich połączeń pomiędzy krasnalami. O tym, że „są one w swojej najważniejszej części procesami addytywnymi” też wiem. I rozumiem na czym polega proces addytywnej syntezy. Ot, jakieś inne krasnale, wykorzystując podstawy technik grubo i cienkowarstwowych, nanoszą – warstwa po warstwie – wygenerowany w komputerze produkt. Być nawet może i szkielet drona.
A tak na marginesie. Semiotyka to niezłe narzędzie do opisywania świata. Opisywanego w perspektywie racjonalności języka. Nawet nie będąc specjalistą w każdej dziedzinie można spróbować ( no MOŻNA) przybliżać ten świat używając innych – odległych od naszych „codziennych” – pojęć. Poprzez metaforę, czy metonimię właśnie. Spróbuj, Zza kałuży, ale ostrożnie. Nie strzelając od razu do wróbli z armaty.
6 listopada o godz. 0:15
anumlik 5 listopada o godz. 23:51
„Jeśli nie rozumiesz znaczenia podstawowych środków stylistycznych, używanych w komunikacji, takich jak: ironia, przenośnia, metonimia, czy innych, podobnie diabelskich wynalazków strukturalistów, to nie prowadź belferskich wykładów.”
Jakiego środka użyłeś zatem w zdaniu:
„Drony też sobie możesz sobie wydrukować w technice 3D, ale już elektroniki, oprzyrządowania, optyki ni uzbrojenia sobie nie wydrukujesz.”
Skoro „wiem z grubsza (…) rozumiem na czym polega proces (…) technik grubo i cienkowarstwowych”.
Jak dla mnie osoba, która słyszała o grubych i cienkich warstwach a jednocześnie twierdzi, że „elektroniki sobie nie wydrukujesz” wygłasza raczej sprzeczne poglądy. Ale być może tylko bolał cię ząb. Jak najbardziej wydrukowaną i jak najbardziej strzelającą broń obejrzysz sobie na youtube. Jest tylko problemem użycie np. żywic o odpowiednim współczynniku załamania światła aby wydrukować sobie bardzo zgrabne soczewki, pryzmaty czy co tam sobie chcesz. Zwierciadła też się da. Podobnie światłowody. A więc optykę da się drukowac, jak ktoś bardzo chce.
Nie wiem, co miałeś na myśli pisząc „oprzyrządowanie” ale to pewnie dla tego, że znaczenie wyrazu „semiotyka” było mi bardzo, ale to bardzo słabo znane. Aż do dzisiaj. Dziękuję bardzo.
6 listopada o godz. 2:43
@ zza kałuży
Słuchałem kiedyś wywodów profesora, który przekonywał dość zacne grono ludzi poszukujących bezpiecznej dla środowiska technologii utylizowania odpadów komunalnych, zwanych potocznie śmieciami, że najlepiej owe śmieci wywozić w kosmos za pomocą rakiet. JEST TO MOŻLIWE – przekonywał. Oczywiście, wszystko jest możliwe. Także wydrukowanie, w technice 3D, soczewek, pryzmatów, światłowodów, czy jakiego sobie tylko chcę OPRZYRZĄDOWANIA bezzałogowego statku latającego. Ale cholernie kosztowne to jest. Czy Zza kałuży poznaje słowa: „Kryterium opłacalności jest ważne”? Jego własne to są słowa. Sprzed kilku postów. Niech więc Zza kałuży nie sieje demagogii. Stwierdzenie „elektroniki sobie nie wydrukujesz” dotyczyło jeno tego, że taka elektronika byłaby tak droga, jak wywożenie śmieci w kosmos za pomocą rakiet. Również „dziękuję bardzo”.
6 listopada o godz. 3:25
Te oprzyrządowania, te techniki 3D. To utylizowanie odpadów komunalnych. Jak tu odzanussic te mądrości nie do zglebienia? Moze tym?
http://www.fara.ostroleka.pl/images/phocagallery/Wydarzenia_2013r/2013_06_15_Msza_Pogrzeb_Dzieci_Utraconych/thumbs/phoca_thumb_l_DSCF7367.JPG
Mówimy: pomnik dzieci utraconych, myślimy: pomnik dzieci nie narodzonych. A wiec i tych, których albo w ogóle nie spłodzono „po chrześcijańsku”, albo nie narodzono w tym samym duchu. Niespełnienie takie. Taka to ostra Ostrołęka jest. Taki aż pomnik ufundowała swemu wiernemu ludowi. Bo tam rządzi J. Kotowski, niespełniony ksiądz, niemniej katecheta. Członek PiS, no less.
Kot Mordechaj tak sie o tym wydarzeniu ostrołęckim wyzwierzył u Bobika:
„Ilez to, poematow, sonetow, oper i dziel malarskich mozna byloby stworzyc na motywach niespotkania jajeczka z plemnikiem!
Nie zalowalbym im rozwniez okazalych pomnikow na glownych placach miast ? aby zakochani mogli sie przy takjim pomniku sptykac.
Cyprysy mowia, ze to dla plemnika,
ze dla jajeczka ta lza spod pomnika ?.”
Bardzo pomysłowy jest koci nowosłów ‚sptykać’. Czysta subtelność, w porównaniu z ‚bzykać’
6 listopada o godz. 3:37
Bobik zaś zaszpotowal momentalnie w tOmacie:
W marcowe wieczory
pod wieszcza pomnikiem
jajeczko widziano
z niejakim plemnikiem.
Lecz spisek straszliwy
się zalągł pod wieszczem
i przez to do zbliżeń
nie doszło tam jeszcze,
bo co zechce plemnik
w jajeczka wleźć tonie,
to żydokomuna
mu staje okoniem.
Już Blumsztajn z Michnikiem,
nasz duet znajomy,
pod pomnik przywleka
ogromne kondomy,
a Gross postękując
i drapiąc się w czółko
jajeczko częstuje
podwójną pigułką.
Aż wieszcz się zadumał:
z jakiego powodu
te Żydy tak strasznie
nie cierpią Narodu?
…………………………
Wieszcz dumał, dumał i wydumał.
Dobranoc, już dziś więcej nie będziem bawili –
rzekł plemnik do jajeczka i się skromnie wstrzymał.
Dobranoc, zbyt jest grzeszna seksowna zadyma,
dobranoc, wody łyknę jak już mnie przypili.
Dobranoc, nie spotkamy się już w żadnej chwili,
okazja raz stracona nigdy nie powraca,
poza tym zapłodnienie to jest ciężka praca
tak dla czystego szpasu nie będziem współżyli!
Dobranoc, odwróć swoją komórkową błonę,
zbyt gęstym śluzem otocz, bym się przebić zdołał,
zachody wszelkie moje niech będą stracone.
Dobranoc, już uciekłoś i chyba masz doła,
bo dziecko nasze będzie znów nienarodzone?
oj, chyba lepiej spłynę nim się zacznie dzionek.
Kot Mordechaj w odpowiedzi:
„Mowilem, ze to PLODNY temat.”
Ten kot Mordechaj, ten pies Bobik.. Oni obaj czysto ludzkimi glosami gadajo! Czyżby czas na Pasterkę już był? Myślałem, ze dopiero co celebrowaliśmy Halloween..
6 listopada o godz. 3:48
U Bobika, ciągniecie kontynuacji tOmatu się odbywało, naturalnie i jak zwykle, w nieskończoność:
Meki: Wpadam by… zaprotestowac przeciwko brakowi pomnika plemnika, o ktorego godnosc niegodnie profanowana samogwaltem w celu niecnego in vitro niedawno upomnial sie jeden z wielebnych.
Bobik: Pomnika może jeszcze nie ma, ale smętną pieśń plemnika niepewnego zapłodnienia już inny wieszcz napisał:
Smutno mi, Boże. Ku mojej wygodzie
stworzyłeś ponoć to ciało dorodne,
dla mnie ta pani chętnie zrzuca odzież
w swoje dni płodne.
Lecz że utrafić to jest ciężki orzech,
smutno mi, Boże.
Nie każdym strzałem, niechże się pożalę,
małą dziecinę zrobię. Czasem bliski
jestem, a potem nic nie wyjdzie wcale,
nici z kołyski.
Że nie wiem, czy się dziś w jajeczku złożę,
smutno mi, Boże!
Och, ten poeta. Dobry szczególnie gdy ‚głowa’ nie ta..
6 listopada o godz. 4:16
Czy udało nam się wystarczająco odzanussic blog od utylizowania odpadów komunalnych? Co, słyszę ze nie wystarczająco się udało? No to jeszcze jedna dobawka tfórczości PŁODNEJ
Bobik: Nie ma żadnego zmiłuj się! Jak plemniki chcą pomnika, to muszą się pokazać od bohaterskiej strony!
Kiedy się wypełniły dni
i przyszło im zapłodnić,
wprost do jajeczek plemniki szły,
wyrwaszy się ze spodni.
(A dziecka były w planie tego roku?)
I tak śpiewały: ach, to nic,
że trochę nas niewielu,
bo iść przed siebie, w tym jest wic,
gdy chce się dojść do celu.
(A wskazywał kalendarzyk dzień właściwy u kobiety?)
Lecz ci, co mieli dobry słuch
i wzrok, widzieli pono,
że po godzinie ustał ruch
i nic nie zapłodniono.
I śpiew słyszano taki: by
korzystny czas wyzyskać,
zaczekać trzeba ze dwa dni,
a nie od razu pryskać.
Ale gdy wicher będzie duł
pożądań płodnych znowu,
w środek jajeczka spłyną w dół
plemniki z tego chowu!
Bobik, na koniec: jeszcze na koniec przytoczę podsłuchane żale rozczarowanej pary, sakramentalnej, rzecz jasna. Podkreślić należy, że mimo przeciwieństw losu nie gasi ona ducha i w swych ostatnich słowach wychodzi z cenną inicjatywą.
Daremne żale, próżny trud,
nie było zapłodnienia,
nie zdarzył się poczęcia cud,
bo był z plemnika cienias.
Natura pokazała, gdzie
się zgina dziób pingwina,
znów nie udało zrobić się
ni córki, ni też syna.
Choć do upadu będziem znów
po życie sięgąć nowe,
tego tak żal, że szkoda słów,
się, znaczy, traci mowę.
Lecz żeby ból po stracie tej
wyrazić nasz ogromny,
niezrobionemu dziecku, hej,
postawmy dupny* pomnik!
* Dupny to po śląsku wielki, żeby nie było, że tu się wyrazami rzuca
Teraz sobie, na koniec, pójdę. Dość Bobika!
6 listopada o godz. 7:57
anumlik 6 listopada o godz. 2:43
„Stwierdzenie ?elektroniki sobie nie wydrukujesz? dotyczyło jeno tego, że taka elektronika byłaby tak droga.”
Aha. Czyli od:
„nie da się”
zdołałem z tobą wynegocjować przejście do etapu:
„da się, ale będzie za drogo”.
Ja tam biorę, co dają. Nie z każdą grupą da się przerobić cały materiał i nie zawsze tak samo szczegółowo. Grunt, że drony drukować nie tylko „da się”, ale jeszcze nikt z tej grupy nie wnosił obiekcji, iż one wyjdą „za drogie.” Ale kto ja jestem, aby poczciwym ludziom zwracać uwagę na takie paradoksy jak drukowanie „za drogich” komponentów z których następnie powstaje „nie za droga” całość? Drony jak wiemy nie składają się ani z elektroniki, ani z optyki, ani z uzbrojenia. Drony składają się z idei na temat dronów. A ponieważ takie drony należą raczej do sfery filozofii a nie inżynierii, ja w tym momencie wysiadam i mówię tej grupie, że zajęcia z filozofii będą mieli z kim innym.
@anumlik – jesteś wolny, prawda?
****************************************************
Współcześnie, bez żadnej futurologii, elektronika wyprodukowana w procesach szeroko pojętego drukowania, jeżeli jest „jakaś” to właśnie jest TANIA. Nie jest najszybsza ani najmniejsza, nie jest wysokiej mocy ani nie jest jeszcze ilomaś tam rzeczami, ale z pewnością jest NAJTAŃSZA. Dzieci w domu drukują sobie obwody na płytkach drukowanych za pomocą laserowej drukarki do papieru i żelazka. No i miski z chlorkiem żelaza w kuchennym zlewie. Każdy współczesny tablet, laptop, komórka, skaner, aparat fotograficzny czy wreszcie sama drukarka jak je rozebrać na kawałki to w środku mają drukowanej elektroniki skol’ko ugodno. Sztywne, miękkie, jakie kto chce obwody. Drukuje się pamięci, baterie, ogniwa fotowoltaiczne, kontakty/połączenia, anteny.
A jeżeli już popatrzeć w przyszłość to tylko nad drukowanymi tranzystorami pracuje na świecie około 300 firm. Ludzie piszą artykuły o elektronice przyszłości opartej na drukowanym grafenie. Gietkiej, noszonej jak koszula, bo bedącej częścią tej koszuli. Nadruk na t-shircie będzie telefonem albo przynajmniej jego ekranem.
P.S.
Notatka dla siebie. Do porównań zacząć używać pojęć zasłyszanych a najlepiej takich, które niekoniecznie rozumiem. Mowę moją uczynią bardziej kwiecistą styl swobodniejszym. Wydam się erudytą. Przynajmniej w 90 procentach przypadków a tych 10% czepialskich je*ał pies.
6 listopada o godz. 9:12
@ zza kałuży
Gdy gościa zza kałuży święty złapie zapał,
Nie ważna myśl przewodnia, ważne, że coś złapał.
Róg dzierży, sznur, ideę, drukowane drony –
Trzyma krzepko. Zważ gościu, TEŻ pleciesz androny.
6 listopada o godz. 9:46
anumlik 6 listopada o godz. 9:12
Pan blogowicz to brzmi dumie
Przede wszystkim nie jest w trumnie
Tu uszczypnie, tam zamąci
Altzheimerem clou wytrąci
Specjalista od fizyki
Anumliki pisze byki
6 listopada o godz. 9:52
Szatański przypadek. Znowu będzie kosztował ze 100 tysięcy i wiadomo kto zapłaci. Czy wiadomo już gdzie jest muszla klozetowa? Też należy odnowić lub pozłocić. http://wiadomosci.onet.pl/krakow/dziennik-polski-odnowia-papieski-smiglowiec/tp8rj
6 listopada o godz. 9:57
@ zza kałuży
PS
Ja tam też biorę, co dają. A „dali” w „Dzienniku, Gazeta Prawna”, na portalu „Forsal.pl”. Podaję linka.
http://forsal.pl/artykuly/736071,vigo-system-jak-mala-firma-z-ozarowa-mazowieckiego-wyladowala-na-marsie.html
Jeśli informacje z zapodanego artykułu nazywasz „erudycją”, to gratuluję Twoim studentom wspaniałego belfra.
6 listopada o godz. 10:05
Nadruk na t-shircie będzie telefonem albo przynajmniej jego ekranem.
😯
O matko!
Co to będzie zimą???!!!
„Obiekty zimowych zachcianek
Z grubsza mówiąc są grubo odziane”
6 listopada o godz. 10:42
@ zza kałuży
Błagam, przyjacielu, nie bierz się za poezję, nawet za żartobliwe wierszyki okolicznościowe. Zestroje akcentowe, wersyfikacja, rytm, i takie tam, wymagają jednak jakiegoś, minimalnego choć wysiłku. Sam dopiero co napisałeś, cytuję: „wiem, że nie mam o nich zielonego pojęcia”. Znaczy się o wierszykach też, jak mniemam.
Pozostając w „belferskim” nastoju, pozwoliłem sobie na dokonanie kilku „drobnych” korekt w Twoim poemaciku. Oto one:
Pan blogowicz to brzmi dumie.
Chociaż jeszcze nie jest w trumnie,
Tu uszczypnie, tam zamąci,
Altzheimerem clou wytrąci;
Specjalista od fizyki,
Wali byki, anumliki.
Zauważasz różnicę, Zza kałuży?
6 listopada o godz. 10:54
@anumlik, gdzie tam w artykule było o tym, że Vigo zrobiło marsjańskie spektometry? Artykuł całkiem ściśle trzyma się rzeczywistości i pisze o niechłodzonych detektorach podczerwieni. Czyli dokładnie o tym, o czym ja pisałem.
Nudzi mnie te przeciąganie liny i trochę zaczynam ciebie nie lubić.
Kręcisz, smęcisz, odwracasz kota ogonem, zupełnie takjak pisałem w wierszyku.
Najpierw prawisz coś o wykrywaniu życia przypisując Vigo budowę i dostarczanie całych spektometrów. Masz na to dowody?
Potem opisujesz wkład Vigo jako „polską duszę”. Nie za dużo tego rokoko? Jak ci to wypomnieć to z wyraźną niechęcią rozstajesz się ze swoją poezją na rzecz „jak to nazwałem” detektora podczerwieni aby potem jeszcze odwrócić kota ogonem udając, że pisałeś nie na serio tylko ironicznie. Podczas gdy żadnej ironii tam nie było. No i jeszcze te zabawne ekspertyzy o tym, co „da” a czego „nie da się” wydrukować które po paru godzinach zamieniają się w studium opłacalności a nie wykonalności. Ja odpadam. Piszta co chceta.
6 listopada o godz. 11:04
Pani redaktor miesza w artykule dwie odrębne rzeczy. Wspomnienie o znanym polityku ze wspomnieniem o zwykłym człowieku. Jako czlowiek T.Mazowiecki z pewnością miał wiele zalet , ale politykiem był beznadziejnym. Przede wszystkim trzeba pamietać , że polityk Mazowiecki przegrał wybory prezydenckie z S.Tymińskim , kandydatem niezależnym.
Fakt ten wymaga rzetelnej analizy. Dlaczego taki bunt mas na poczatku demokracji? Obóz wladzy pomimo wylewania pomyj na Tyminskiego
ponosi zawstydzajacą porazkę. Oczekiwania spoleczne rozminely sie calkowicie z tym co oferowała wladza , zresztą wybrana z tylniego siedzenia przez W. Jaruzelskiego. Nagle okazalo sie ,ze spoleczenstwo zyje ponad stan zbyt konsumpcyjnie , musi zapiąć pasa aby zylo sie lepiej. Zaczelo się wiec do wielkiego klamstwa. Mazowiecki podpisal się pod planem przywiezionym w teczce z MFW przez Sachsa do zatwierdzenia bez sprzeciwu. Potem wiadomo jak potoczyly sie sprawy. kto moze chetnie opuszca PRL , pryskajac do zachodniego socjalizmu.
6 listopada o godz. 11:05
anumlik 6 listopada o godz. 10:42
„Zauważasz różnicę, Zza kałuży?”
O wiele lepszy temat i dziekuję za zmianę.
Ostatnia linijka w twoim opracowaniu jest o niebo lepsza. Nie umiałem rozwiazać problemu z anumlikiem walącym byki a ty znalazłeś świetne rozwiązanie. Moje przy twoim to jakiś gwałt na jezyku i to w biały dzień. Co do drugiej linijki to bym pomarudził, bo wprawdzie nieco lepiej brzmi ale (chyba?) trochę stępia żądło złośliwości.
Ogólnie przyznaję ci rację, że twoja wersja jest lepsza. Jak to miło się z kimś zgodzić. 😉
6 listopada o godz. 11:18
@ zza kałuży
Też „wypadam”, jeno jeszcze przez moment odniosę się do „wykrywania życia na Marsie”. W zalinkowanym przez mnie artykule jest adres do innego, wcześniejszego artykułu:
Czytaj też: Vigo System – produkty tej firmy polecą nawet na Księżyc –
http://forsal.pl/artykuly/476629,vigo_system_produkty_tej_firmy_poleca_nawet_na_ksiezyc.html
– a tam można przeczytać: „Czujnik polskiej firmy już wkrótce poleci także na Marsa. Został umieszczony w specjalnym analizatorze gazów, który ma zostać użyty do poszukiwania śladów życia na Czerwonej Planecie”.
Za komplement o wierszyku – dziękuję. Też miło mi się z Tobą w czymś zgodzić:)
6 listopada o godz. 17:18
Orteqowi oraz innym miłośnikom poezji gorąco polecam najnowszy wiersz miszcza-wieszcza IV RP J.M. Rymkiewicza.
No, wprost mnie powalił!
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&frm=1&source=web&cd=2&cad=rja&ved=0CDYQqQIwAQ&url=http%3A%2F%2Fwww.wiadomosci24.pl%2Fartykul%2Frymkiewicz_publikuje_wiersz_o_smolensku_pisze_o_krwi_na_rekawiczkach_tuska_286863.html%3Fsesja_gratka%3D9f99fbfd4140489c2d3c821d90e95c99&ei=IGt6UvKcNMHKhAfopIC4BA&usg=AFQjCNHBsr-sUGiCDoMF7S1tgVmyMig5Kw&bvm=bv.55980276,d.ZG4
6 listopada o godz. 19:32
Noo, dzięki, mag(us). Poezji jak chleba..
Jak już idziemy w Prawdziwo Patriotyczno Poezja, to na całość idziemy
JAROSŁAW MAREK RYMKIEWICZ
KREW
Krew rozlepiona na afiszach
Krew na chodnikach i na ścianach
Krew ? jak poranna wtedy cisza
Krew ? czarne plamy na ekranach
Krew na kamiennych szarych płytach
Na białych rękawiczkach Tuska
Krew która o nic was nie pyta
Krew jak złamana w sadzie brzózka
I jak na polach polne maki
I nad polami białe chmury
Jak narodowi dane znaki
Oni wznosili się do góry
Krew na fotelach tupolewa
Zmywana szlauchem o świtaniu
Jeszcze wam ona pieśń zaśpiewa
To będzie pieśń o zmartwychwstaniu
I komentarzy kilka z Pajęczyny:
„Szczególnie zachwyca finezja rymów: Tuska – brzózka, tupolewa- – zaśpiewa). I świeżość metafory: Krew jak złamana w sadzie brzózka.
Porusza też podniosłość finału: to będzie pieśń o zmartwychwstaniu. Myślę, że utwór poety Rymkiewicza dołączy do moich ulubionych przykładów poezji zaangażowanej”
„Do dziś byłem przekonany, że poezji Wojtyły nikt nie potrafi dorównać jeśli chodzi o grafomanię. A tu proszę…”
„Mam takie dziwne odczucie, że poezję czasów PRL wychwalającą komunizm i tą ‚patriotyczną’ piszą te same osoby. Ten sam poziom i krwawo płaczliwy patos.”
„Tu bym się nie zgodziła. Jednak Broniewski i Gałczyński pisali lepiej.”
„No tak, ale sięgnęłaś po klasyków. Poza nimi była cała masa grafomanów. Dobrze, że to się w miarę szybko skończyło. Może teraz dzieci, czy wnuki chcą się wykazać. Zresztą najlepsze wiersze Broniewskiego to te z czasów wojny.”
Eh, konca temu nie ma. Grafomaństwo o grafomaństwie to jest to. Juz nie dopowiem jak co. Albo dopowiem ale inaczej tym razem.
Grafomaństwo o grafomaństwie grafomaństwem POganiane. Jakoś trzeba było i siebie w to grafomanstwo wwekslować
6 listopada o godz. 22:32
Orteq
Grafomaństwo i upodobanie do kiczu pleni się w różnych dziedzinach, które można uznać za przejawy naszej tożsamości narodowej.
A już „w temacie” szeroko pojętego patriotyzmu, czy dbałości co poniektórych o tzw. wartości chrześcijańskie, to można się tylko pochlastać.
Ech, Ortequ. Czasem wspominam z łezką PRL. Tylko z jednego powodu.
Wydaje mi się, że mniej wtedy było oszołomów.
7 listopada o godz. 9:52
Mag, Orteq!
Dzięki za linki. Niesamowite. Muszę przyznać, że Rymkiewicza uważałem dotychczas za zupełnie niezłego poetę, mimo że nie znoszę go jako polityka. Ale w linku znalazłem drugi, jego wywiad z Lichocką, następną nawiedzoną, ale nawet ona była zdziwiona takim tekstem, że po zdobyciu władzy przez Jarosława „niepodległa Polska oznaczałaby teraz wywrócenie całego rusko-pruskiego porządku w środku Europy. A jeśli PiS uzyska 75 proc. ? to wtedy trochę poczekają, trochę się przyjrzą, a potem spróbują zabić Jarosława Kaczyńskiego”.
————–
Kruca Fuks i Haszszu!
Nie dam się wrobić w dyskusję „ty tego nie czytałeś, to nie masz prawa dyskutować”. Nie będzie tak, że ja po każdym anonsie będę latał po bibliotekach i księgarniach, bo inaczej nie mam prawa wyrazić swojego zdania. I też nie piszę, że kapitalizm nie ma wad, ma je olbrzymie. Ale jest ogromna rzesza ludzi, mających swoich guru (Naomi Klein, Noam Chomsky), swoje wydawnictwa (Le Monde diplomatique), nienawidzących kapitalizmu w ogóle. I Wy do nich należycie. Pretensję mam do Was właśnie o to, że pod przykrywką walki z brakami i błędami tego ustroju Waszym podstawowym zadaniem jest wprowadzenie gospodarki socjalistycznej, zwiększenie udziału państwa, ograniczanie ludzkiej inicjatywy i zaradności, za wszelką cenę uśrednianie poziomów życia. A na to mojej zgody nie będzie, obojętne, czy ja tę książkę czytałem, czy nie.
7 listopada o godz. 10:19
mag – 22:32
Te wierszyki wierszoklety tak mnie zamurowały, że nie jestem w stanie wydukać jakiejkolwiek własnej myśli… bo ona się do druku nie nadaje.
Wyszukałam w pamięci taki oto wierszyk zupełnie zapomnianego twórcy.
A może niesłusznie zapomnianego?
Ja z dzieciństwa pamiętam jego „Bajdy krasnoludkowe”…
Witold Zechenter
Maszerowali maszerowali
śpiewali w drodze droga znużeni
słowa rzucali i kwiaty brali
pieśni śpiewali odpoczywali
krzyże stawiali krzyże wpinali
na krzyżach swoich krzyże dźwigali
pod krzyżem legli bez krzyża legli
pomordowani z ziemią zmieszani
Pieśnią olbrzymią kulą malutką
wlekli ojczyznę w menażkach w butach
nogi skrwawione ręce znużone
niewielka radość niewielki smutek
blaszka z numerem i serce w piersi
okopy lasy bliżej i dalej
o coś walczyli o coś ginęli
o czymś śpiewali maszerowal
7 listopada o godz. 11:11
Nelu!
Ale naprawdę wielkiego poetę można poznać nawet w kiczu. Dam przykład Ludwik Kondratowicza (czyli Władysława Syrokomli)
„Nagrobek obywatelowi D.O.M*”
„Bił chłopów pałką,
Poił gorzałką,
Miał sto chat z górą,
Jadł barszczyk z rurą,
Popijał piwo,
Zbierał grosiwo,
Czasem od święta
Ciął się w karcięta.
Miał arendarza,
Z którym rozważa:
Czy będą wojny?
Czy czas spokojny?
Zjadł na śniadanie
Udo baranie
I witych w cieście
Kołdunów dwieście.
Tak z niestrawności
Doszedł wiecznosći
I w ciemnym grobie
Spoczywa sobie.
Nim wieki zbiegą,
Tnie chrapickiego,
Aż głos anioła:
– „Wstawaj! – zawoła –
Bo już gotowa?
Pieczeń wołowa!”
* – Deo Optimo Maximo – Bogu Najlepszemu Najwyższemu”.
Dla jednych to będzie kicz, dla drugiego (czyli dla mnie) poezja najwyższej próby. No i kto ma rację? Kto to rozstrzygnie?
7 listopada o godz. 12:07
Anca_Nela, Torlin
Pozwolicie, że z „wysokości” swojego wykształcenia polonistycznego i wieloletniego pisywania recenzji książkowych, również tomików poetyckich, rozstrzygnę:
Oba zacytowane przez was wiersze są bardzo dobre!
Zechentera – gorzki do bólu, niesłychanie plastyczny obraz chcianej? niechcianej lecz wymuszonej? martyrologii.
Syrokomli – nieoczekiwanie, jak na tego „zacnego” poetę, prześmiewczo -antypatetycznie rozbudowane epitafium.
Naprawdę nie jest trudno, sami to wiecie, odróżnić kicz i grafomanię od poezji czy prozy szlachetnej próby.
Wystarczy stosowna dawka wrażliwości i „sluchu” językowego.
7 listopada o godz. 12:13
Torlin!
Pełna zgoda! Kiedy poeta pisze na zamówienie – nawet wbrew sobie, dla chleba! – to jednak jakoś się ta poezja broni.
Jest więcej przykładów i wiemy dobrze, o co chodzi…
Została tylko
ciemność i mżawka.
Ale pod lodem
płynie Ciemnawka
7 listopada o godz. 13:11
Torlin
7 listopada o godz. 9:52
Nie potrzebnie się turbujesz. Rzecz w tym, że książka o której piszę i której nie czytałeś wcale nie dotyczy krytyki kapitalizmu. Krytykuje ona dzisiejszą formą kapitalizmu zdegenerowanego, zwanego dla niepoznaki i zmylenia neoliberalizmem. Mądra i spokojna książka do czytania nie dla takich narwańców jak Ty. Jeżeli czegoś nie znasz, to nie należy wypowiadać się tak autorytatywnie jak Ty to czynisz.. Mędrzec zjadł wszystkie rozumy. A takiego można tylko kpić. http://www.krytykapolityczna.pl/wydawnictwo/23-rzeczy-ktorych-nie-mowia-ci-o-kapitalizmie
7 listopada o godz. 14:14
@ mag
W Twoje ręce, perswaduję:
Portki z szelek popuszczając
Wlazł Rymkiewicz, odę grając,
Orłu w rzyć. Wypróżnił godnie
Orzeł w schludne wieszcza spodnie:
Dwa miazmaty, patriotyzm,
Świętość, zacny idiotyzm
Oraz złoty kluczyk z dziurką.
Postukując w rzyć dwururką,
Jak dwujajcem, miszczu zwinął
Orłu cześć. Orzeł wywinął
Orła w spodnie przez dwururkę,
Godnie zwiódł był wieszcza córkę,
Ciut nieślubną, ze dwie brzózki
Oraz stos pierogów ruskich.
W Milanówku zaśmierdziało
Krwią z patriotycznej Tutki,
Białą rękawiczką Tuska,
Oraz zdradą zdrajcy Ruska.
A wieść gminna smród poniosła
Wprost z dzikiego orłoosła
Hen, na pola, na moczary,
Poprzez góry, poprzez jary,
Do zmarwychwstańców zagrody.
Zgasła? Musi za dużo w niej wody.
7 listopada o godz. 14:32
anumlik
Jeśli o Twoje osobiste dzieło, to tym bardziej szapobaa!
7 listopada o godz. 15:46
@ mag
Dzięki. Autorów cytacji podaję (czasem nawet w nawiasach).
7 listopada o godz. 19:26
anumlik(usiu)
Prosiemy o wiency!
7 listopada o godz. 19:49
@ Orteq(usku)
Chętnie. Oczekuję jeno inspiracji. JMR-a ceniłem sobie wysoce za poezję, ale zapodany przez Ciebie i Maga wykwit „patriotyczno-smoleńskiej” grafomanii spowodował, że stałem się ciut złośliwy. No, sam nie wiem, co we mnie wstąpiło, hyhy.
7 listopada o godz. 20:27
anumliku
To ja Cię zainspiruję, pozwolisz.
Napisz cóś na kształt poematu heroikomicznego albo dygresyjnego (nie musi być aż tak długaśny, jak „Beniowski”) o narodzinach i żywocie braci bliżniaków (łącznie z bohaterską śmiercią jednego z nich), które to stały się fundamentem pod gmach dynastii Kaczorskiej/ Kaczystowskiej/Kaczystańskiej/Lechistańskiej, która powiedzie Wolaków ku – nie przymierzając – gwiazdom i księżycowi.
Myślę, że orteq(uś) też Ci podrzuci jakąś „rybkę”, bo szkoda, by się takie klawisze marnowaly.
7 listopada o godz. 20:39
mag!
A czy ty pamiętasz, jaką to twórczość dla pieniędzy uprawiał przed wojną K.I.G.???
Otóż pisał dla jakiejś gazety, niestety nie pomnę tytułu poemat patriotyczny o Wojciechu Wolaku!
Kiedy brakowało mu na papierosy, siadał i pisał kolejne strofy do kolejnego numeru.
Zapamiętałam chyba początkową strofę, co brzmiała jakoś tak;
„W małej wiosce, w skromnym domku
Mieszkał sobie Wojciech Wolak.
Żonę miał i dzieci miał
Bardzo był to prawy Polak”
I tak dalej, w tym samym sensie…
Na ścianie nad łóżkiem oczywiście były święte obrazki, nad drzwiami krzyżyk no i sam patriotyzm i pobożność. Wolak pomagał poecie przetrwać ciężkie chwile.
Jak widać współczesnym poetom także się jakiś Wolak przydaje.
Każdy może mieć swojego Wolaka!!!
7 listopada o godz. 21:52
@ Ancea_Nela
Mistrz Konstanty nazywał się wtedy „Spółka ekspresowo – zarobkowa Wojciech Wolak”, a publikowała owa spółka powieść w odcinkach o polskim chłopku roztropku, Wojciechu Wolaku. Owej wierszowanej strofy nie zoczyłem, ale ta rymowanka rzeczywiście interesująca. Choć… z późniejszą „Zieloną Gęsią” mało co może się równać. No… może „Kabaret Starszych Panów”.
@ mag
Pomysł na heroikomiczny dytyramb o żoliborskich bliźniakach, to niezły pomysł. Niedawno, zainspirowany „warszawskim referendum”, popełniłem do blogu Balsama Łomżyńskiego (zapraszam, niezłe jaja sobie tam w kilka osób robimy) wierszyk o „Kobiecie wypełzłej”. Jeśli pamiętasz klimaty knajp dworcowych, to wiesz, kto to zacz, owa „kobieta wypełzła”. Oto ów poemacik (W „blogowym polu” nie zmieszczą się pewnie pełne wersy dwunastozgłoskowca, ale co tam):
Gdy świt powymiata już z kątów ostatni gasnący czyjś cień,
Za brudnym szynkwasem, wraz z chuci zakwasem, twój dzień
Wypełzać zaczyna. A wraz z nim wypełza Kobieta Wypełzła:
Królowa Koluszek – Meduzy z lornetą władczyni obmierzła.
Bajona duch święty znad torów wyrzuca w otmęty twą duszę,
Bronioną jedynie przez stacji władczynię – Królową Koluszek.
To ona, poecie po secie natchnieniem w dytyramb dziś wpełza,
A w jutro przeniesie pogodną swą jesień, pomimo że dziś jest wypełzła.
Szacunkiem tak czystym, jak pół litra czystej – plus śledź
Obdarza Kobietę Wypełzłą kapelan, policjant i cieć.
Czy ptaszę swym trelem tka trele-morele, czy igieł zła
Moc truje ziele, strażnicą Koluszek jest ona – Kobieta Wypełzła.
W Warszawe dziś strute smoleńskim mazutem, godzinkę przed „wu”,
Kobieta Wypełzła z Koluszek wypełza, z kanałów, z radosnym sru-tu.
Z bufetu już znika knajpiana muzyka – od Żoliborza po wieś;
Kobiecie Wypełzłej radosno-żałobny dytyramb, poeto, Ty nieś.
7 listopada o godz. 21:53
PS
No popatrz. Zmieściły się;-)
7 listopada o godz. 22:17
@anumlik
Serdeczne dzięki za rozwinięcie mojego wpisu. Zupełnie nie mogę trafić na ten materiał, który przed wielu laty albo czytałam, albo też wysłuchałam w radiowym programie.
A pamięć jest ułomna, coś tam świta… ale nie dnieje.
Jak w Pińczowie…
To fantastyczne, że „ja rzucam myśl a wy go łapcie!”
Jakie łapcie?
Sama radość, że na tym blogu można spotkać takich ludzi, co w razie potrzeby pociągną wątlutki wątek.
7 listopada o godz. 22:34
anumlik
Autor, autor!
Brawa szczere za „balladę dworcową”.
Czekam z niecierpliwościa na zamówiony przeze mnie poetmat (jeśli rzeczywiście cię natchłam) albo co innego.
Anka_Nela
Gorzej, przed Wolakiem nie uciekniesz.
Odradza się jak hydra jakaś.
7 listopada o godz. 22:42
Wątlutki wątek, radości zaczątek;
Jak chwila, gdy szpila przyszpila
W gablocie pięknego motyla.
(C’est la vie, Ancea_Nelu, c’est la vie)
7 listopada o godz. 22:45
anumlik (21:52)
„Mistrz Konstanty nazywał się wtedy ?Spółka ekspresowo ? zarobkowa Wojciech Wolak?, a publikowała owa spółka powieść w odcinkach o polskim chłopku roztropku, Wojciechu Wolaku. Owej wierszowanej strofy nie zoczyłem..”
Chyba mnie się udało zoczyć cus. Odrobine
Wspomina Kira Gałczyńska:
„Jeszcze innym razem usłyszałam historie o panu Wolaku. A te mogli wymyślić jedynie ojciec i Jerzy Zaruba. Mieszkali już obok siebie, w Aninie, i dobrze zarabiający Zaruba niejednokrotnie ratował ojca w finansowej biedzie. I wtedy pojawiło si? spółdzielcze pismo ?Społem” redagowane przez Tadeusza Janczyka. Ten, poznawszy K.I.G., zaproponował mu napisanie dla jego pisma ‚wierszowanej powieści spółdzielczej’. Jedynym warunkiem zamawiającego była prostota języka i formy, miała bowiem trafić do ‚zwykłego czytelnika (!). Rymy układał Gałczyński, rysunki – to dzieło Zaruby. Pomysł ‚wierszowanej powieści spółdzielczej’ – wspólny. I tak narodził si? Wojciech Wolak, reemigrant z Brazylii, którego w kraju ojców naciągają i oszukują wszyscy.
Historia Wojciecha Wolaka miała taki początek:
Hen, daleko za morzami
mieszkał z zona Wojciech Wolak,
krowy miał i konie miał,
bardzo był to dzielny Polak,
wcześnie kładł się po robocie,
wcześnie się do trudu budził:
wsród dalekich obcych stron
wzorem był dla obcych ludzi.
Wierszowany tasiemiec o panu Wolaku ukazywał się, niestety, nieregularnie. Jedynie wówczas, gdy całkowita bryndza panowała w domu przy ulicy Leśnej. Ojca jednak przedziwne przygody dzielnego Polaka z czasem tak zbrzydziły, ze kolejne odcinki pisywał, kto zyw: mama, Jerzy, goście… Dopiero wrzesień 1939 położył kres owej zabawnej spółce firmowanej przez Wojciecha Wolaka…
Kira Gałczyńska”
7 listopada o godz. 22:53
@ Orteq
Dzięki za cuś;-)
8 listopada o godz. 0:42
mag
7 listopada o godz. 22:34
Racja! Przed Wolakiem uciec się nie da. Przecież to Wolska!
Dobranoc.
8 listopada o godz. 1:23
No wiecie. Zaświeciło światełko u ancineli!
Wolak to Wolski. A wszyscy myśleli ze to echo grało
8 listopada o godz. 9:32
Orteq
Oczywiście – Marcin Wolski.
Satyryk nadworny RP wolskiej, sekretarz POP w radiu za „komuny”, choć wówczas współautor świetnych audycji , jak to się wtedy nazywalo „wentyli bezpieczeństwa”, np. „60 minut na godzinę”.
Pamiętacie moi mili?
8 listopada o godz. 9:44
Jesli ktoś sądzi ,ze ,,terapia szokowa” wprowadzona przez rzad Mazowieckiego na polecenie MFW przyczynila sie do ekonomicznego skoku Polski pozostaje w grubym blędzie. Oficjalne statystyki przecza takiej tezie. Zostalismy poszkodowani przynajkniej o dekade w rozowju gospodarczym. Dopiero w 2001 roku odrobiono pkb z lat 70 PRL.
Okazalo sie też ,że ,,reformy neoliberalne” powiekszyły nasz dystans GDP w stosunku do sredniej liczonej dla starej UE. Oto dane:
PKB na 1 mieszkańca w $ z 1990 według parytetu siły nabywczej [tys.][8]
1950 1960 1970 1974 1978 1980 1982 1990 1995 2000 2004
Polska 2,45 3,22 4,43 5,60 6,11[9] 5,74 5,29[10] 5,11 5,62 7,21 8,09
Grecja 1,92 3,15 6,21 7,35 8,70 8,97 8,88 10,0 10,3 12,1 14,3
Hiszpania 2,19 3,07 6,32 8,15 9,02 9,20 9,29 12,1 12,9 15,6 17,5
Irlandia 3,45 4,28 6,2 7,04 8,25 8,54 8,82 11,8 14,4 21,8 25,5
Portugalia 2,09 2,96 5,47 7,05 7,34 8,04 8,28 10,8 11,6 13,8 14,0
12 krajów Europy Zachodniej[11] 5,02 7,61 11,0 12,3 13,4 14,1 14,1 16,9 17,9 20,1 20,6
(2003)
8 listopada o godz. 9:52
Dziekujemy ci panie Tadeuszu. Po bohaterskim zapinaniu pasa przez dekadę kilka milionow rodaków zrozumialo,ze trzeba ratować sie ucieczką za granice. Wygnaliscie 3 mln obywateli z kraju byle trwał patologiczny uklad ,,okraglego stolu”. Kiedy erchard wprowadzil reformy w RFN powstalo 10 mln nowych miejsc pracy. Kiedy ekipa pana Tadeusza
wykonala dziejowa misje musialo wyjechać 3 mln Polakow z braku szansy na godne życie. Dziekujemy , nigdy nie zapomnimy co dla nas zrobiliscie.
8 listopada o godz. 10:24
Nowy Kaszpirowski, czy co???
8 listopada o godz. 10:48
Adam
Nie wciskaj ludziom kitu i nie porównuj sytuacji gospodarczej Polski z Europą w 1989 i kolejnych latach.
Wyszliśmy z „komuny” goli i weseli, co z tego że z przestarzalym i upadającym przemysłem
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&frm=1&source=web&cd=1&cad=rja&ved=0CCwQFjAA&url=http%3A%2F%2Fpl.wikipedia.org%2Fwiki%2FZad%25C5%2582u%25C5%25BCenie_zagraniczne_PRL&ei=K7J8UsiVCOzo4gS66IDYDw&usg=AFQjCNGh5Sz0oNBp8idmSFf8ZslK7Rgewg&bvm=bv.56146854,d.bGE
8 listopada o godz. 11:56
@mag
8 listopada o godz. 9:32
***Oczywiście – Marcin Wolski.
Satyryk nadworny RP wolskiej, sekretarz POP w radiu za „komuny”, choć wówczas współautor świetnych audycji , jak to się wtedy nazywalo „wentyli bezpieczeństwa”, np. „60 minut na godzinę”.
Pamiętacie moi mili?***
Oczywiście pamiętamy i nie tylko o tym!!!
Według mnie najciekawszą produkcją artystyczną Wolskiego był jego łabędzi śpiew w PRL’u, czyli kilka odcinków ODMA (Ogólnopolski Dezynformacyjny Magazyn Apolityczny). Zaczął się ten kabaret zimą przed stanem wojennym i zakończył w grudniu. Wzorowany był na poprzednikach, których wszyscy pamiętają, był niezły, może przeciętny jako całość, lecz superznakomity w kwadransie specjalnym, gdzie pszczółka Maja i cała plejada aktorów z łączki przeżywała kryzys polityczno-społeczny, jaki wtedy przeżywaliśmy „my, cały naród”! jak określał Kobuszewski Pawlikowi system polityczny po wojnie, gdy się spotkali na grzybach (polecam szukane i tego skeczu).
Te kwadranse to była uczta duchowa dla zbolałych umysłów szarpaniną sił politycznych w tym okresie. Wysłuchałem (i nagrałem) w radiu jeden z odcinków, w którym Maję wyrzucono z ula za pyskowanie, bo powiedziała na zebraniu, że „nawet owady mają swoje wady”.
Nie będę opowiadał całej cudownej satyry, ale mam nagrane mp3 (słabe, bo z kiepskiego magnetofonu), zainteresowanym mogę przesłać ten kwadrans po podaniu adresu mailowego. Nie mogłem nagrać następnego, ale słyszałem, że Maja zorganizowała Solidarność na łące.
Zwracałem się kilkakrotnie do Andrusa, aby przypomniał w powtórkach z rozrywki tę wspaniałą satyrę, ale mnie olewał systematycznie, nawet nie odpowiedział. Wolski w Wikipedii nawet nie pochwalił się tym programem, choć był bezsprzecznie najlepszym jego dziełem. Występowali wszyscy znakomici aktorzy z łąki, przynajmniej oni mogliby sobie o tym przypomnieć i rozpropagować tę „Maję dla dorosłych”. Podam kilka perełek z tego programu:
1) Maję wyrzucono z pracy (podobno na własną prośbę), a o tym dowiedziała się przypadkowo od Gucia.
2) Przyleciał do dzwoneczka, w którym siedzieli Gucio i Maja – „Mucha Wilhelm” – w domyśle milicjant lub ubowiec i kazał Maji pokazać przepustkę. „Nie pracujecie Maju, a od kiedy”? „Pan chyba wie najlepiej, panie władzo”, odpowiedziała rezolutna Maja?. „Ja wiem, ale nie wiem czy Wy wiecie”, orzekł Mucha Wilhelm.
3) Kazał Maji zgłosić się na rozmowę u pająka w sieci – w południe. Przyskoczył Filip i mówi: „Uważaj, Maju, to pora obiadowa… obiadowa…” i poleciał dalej z kwiatka na kwiatek.
Poszła Maja do pająka i ten jej wytłumaczył, że jako wyrzucona z pracy w ulu jest nieproduktywna, ale może służyć społeczeństwu jako wysokokaloryczny budulec.
„Pan mnie zje”? zawołała przerażona Maja, „przecież mieliśmy rozmawiać”! „Będzie tak jak ustalono, porozmawiamy, ale najpierw cię zjem”!
W tym zawiał wiatr historii i rozerwał sieć pająka.
„I co teraz będzie, Filipie”, zaskomlała Maja”?
4) „Tego nie wie nikt, moja mała”!
5) Kończył Wolski: „Tego też nie wiedzą autorzy programu”!
Przypominam, to był luty owego roku i ODMA przetrwała tylko do wojny grudniowej.
To zachowanie pająka przypomniało mi sytuację z grudnia. Napuchnięty i rozdymany arogancją jak ropucha przed pęknięciem Wałęsa krzyczał, że konfrontacja z władzą jest nieunikniona, ale to on wyznaczy termin i formę, generał wyciągał rękę do porozumienia, aż zatrzeszczało mu w stawach, a w Moskwie już drukował odezwy o stanie wojennym.
„Najpierw was uciszę, a potem porozmawiamy przy okrągłym lub kanciastym stole”!
Bardzo chciałbym, aby ten program nabyć z jakiegoś archiwum, ale nie wiem jak to zrobić.
8 listopada o godz. 13:11
‚Torlin’
7 listopada o godz. 9:52
Cyt.
‚Pretensję mam do Was właśnie o to, że pod przykrywką walki z brakami i błędami tego ustroju Waszym podstawowym zadaniem jest wprowadzenie gospodarki socjalistycznej, zwiększenie udziału państwa, ograniczanie ludzkiej inicjatywy i zaradności, za wszelką cenę uśrednianie poziomów życia. A na to mojej zgody nie będzie, obojętne, czy ja tę książkę czytałem, czy nie.’
Szanowny ‚Torlin’, czy Ty nie dostrzegasz komiczności, w oskarżaniu nas o spiskową działalność i swoim braku zgody na te nasze niecne zamiary, ‚wprowadzania … pod przykrywką’? Twoja ideowa determinacja obrony jedynego słusznego ustroju jest godna szacunku, jednak wydaje mi się, że mylisz formę, postulat, pomysł jakim jest kapitalizm z prawami ekonomicznymi. Zapewniam Cię, że na przykład prawa popytu i podaży jako funkcja ceny, działają i w Stanach Zjednoczonych, i w Burundi, i w Somali a nawet w Korei Północnej, niezależnie od ustroju polityczno – gospodarczego i formy władzy… działały również w Rzeczpospolite Ludowej jaki i w Rzeczpospolitej III, za Mieszka i Chrobrego, i za Poniatowskiego. Prawa są obiektywne, formy gospodarowania są subiektywne i możemy na ich temat dyskutować do upadłego łącznie z ich całkowitym zanegowaniem. Na końcu, to Ty rozpocząłeś dyskusję, skądinąd bardzo interesującą … przynajmniej bardziej interesująca niż dyskusja nad subtelnościami struktury drewna brzozy smoleńskiej.
Pozdrowienia.
8 listopada o godz. 13:17
Do mag..
Umie czytać statystyki?
Kto naprawdę oblowil się w IIIRP na ,, przestarzalym „majatku skarbu panstwa widac na każdym kroku.
Kilka liczb:
zadluzenie zagraniczne u schylki PRL – 38 mld$
zadluzenie calkowite IIIRP wedlug MF – 200 mld$
bezrobocie w PRL – ukryte ,ale niskie
bezrobocie w III RP – ok. 20 % ( bez emigracji , jedno znajwyższych w Europie).
Do tego mamy najwyzsze ceny gazu , prad , telkom , w Europie.
Polecam staystyki zanim zczniecie pisac mity o niespelnionych bohaterach transforamcji.
8 listopada o godz. 16:38
Haszszu (13:11)
„mylisz formę, postulat, pomysł jakim jest kapitalizm z prawami ekonomicznymi. Zapewniam Cię, że na przykład prawa popytu i podaży jako funkcja ceny, działają i w Stanach Zjednoczonych, i w Burundi, i w Somali a nawet w Korei Północnej, niezależnie od ustroju polityczno ? gospodarczego i formy władzy? działały również w Rzeczpospolite Ludowej jaki i w Rzeczpospolitej III, za Mieszka i Chrobrego, i za Poniatowskiego.”
Nam wszystkim pomyłki się zdarzają. Tobie tez, drogi Haszczu, tobie tez.
Ty z kolei mylisz DZIAŁANIE prawa popytu i podaży, jako funkcja ceny, z ISTNIENIEM takiego prawa. Okazuje się bowiem, ze są to dwie różne rzeczy, w niektórych ustrojach polityczno – gospodarczych. Te lekcje żeśmy przerabiali przez 45 lat. U byłego Wielkiego Brata przez ponad trzy czwarte wieku lat wynaturzano to naturalne zjawisko ekonomiczne.
Gdy „Ustrój” wkracza na rynek, ze swoim interwencjonizmem, z funkcji popyt – podaż – cena, będzie działał jedynie pierwszy jej człon. Za wyznaczanie pozostałych dwóch zabierają się bowiem wtedy okrągłogłowe orły waadzy. Ci w zarękawkach zresztą. No i mamy co mieliśmy przez prawie pol wieku:
popyt wszędzie,
podaży nie będzie,
ceny na komendzie.
Niektórym wesołkom styropianowcom wciaz do interwencjonizmu państwowego tęskno. Nawet postkomuchy skłonne są zapomnieć te smutę ekonomiczna słusznie przemienionego ustroju. Podczas gdy pisuary aż ręce zacierają. To chyba o tym Torlin słusznie napisał. Tak methinks
8 listopada o godz. 17:00
@ mag
Poemat heroikomiczny o żywocie i bohaterskiej śmierci za cholerę wyjść nie chce, bo co w surmy, bębny i cymbały uderzę, to pure nonsens wychodzi. Póki co, wyszły LAMENTACJE SMOLEŃSKIEGO DZIADA:
Ślimaczkę ślimaczek
Prowadził pod krzaczek,
Gdy tutka, przez brzózkie,
Glebła w bagno ruskie.
Zadrżały przylaszczki,
Pobladły im paszczki,
A z ruskiego jara
Wychynęła mara:
Upiorny Antoni
Mgłę najpierw przegonił;
Trzech żywych – śród ciał –
On po-do-bi-jał.
Umywszy rączęta –
Czystość to rzecz święta –
Wszedł ? taki miał plan –
Do knajpy ?Szafran?.
Z agentem on ruskiem
Pierogi jadł ruskie.
W jar-tutce nikt żyw
Nie żył śród pokrzyw.
Jedynie ślimaczek,
Co skrył się za krzaczek,
Dwie smutne przylaszczki
I pół małej traszki.
Przechodniu, łzę swą
Ty rozpyl nad mgłą,
Co zbrodnię przykryła,
Gdyż zła to mogiła.
8 listopada o godz. 17:14
Anumliku,
I jeszcze wiency poprosiemy!
Dla przywrócenia, choć na moment, jakichś pozorów równowagi w smoleńskiej wojnie poetyckiej, chce tu przytoczyć wiersz Marcina Wolskiego. Tego samego którego niedawno Antonius wspomniał raczej ciepło
MARCIN WOLSKI
Golgota
Z nieludzkiej ziemi, tam, gdzie grób
pod nowym grobem się ugina,
gdzie złomu kłąb i trupi smród –
idzie od roku – jak dziewczyna…
idzie półnaga, całkiem bosa,
przez drogi nienawistne.
Koronę z cierni ma we włosach
dziewięćdziesięciu sześciu istnień.
Bez trwogi wciąż wytrwale prze,
mimo że tylu jej ubliża,
szydzą z niej w noce oraz dnie
zawzięte hordy wrogów krzyża.
Zagłusza ją medialny gwar,
nie pokazują jej dzienniki,
czasem odbitą ujrzysz twarz
w chusteczce świętej Weroniki,
Lecz gdy upada, milion rąk
unosi ją nad zapomnienie,
silniejszą każdą polską łzą
i każdym polskim serca drgnieniem,
Nie daje się zadeptać wrogom,
że wygra – wie od dawna,
więc idzie tak krzyżową drogą
ostatnia polska święta – Prawda.
Tak ci sie Marcinek Wolski z Wolski zaangażował w poezje zaangażowaną. Prawdy jak wierszy!
8 listopada o godz. 17:32
Orteq
O Jezusie Nazareński!
Ty aby nie konfabulujesz? Ta „Golgota” naprawdę wyszla z mózgu i ręcy Wolskiego Marcina? Tegoż samego , ktorego ja nasmprzód przywołałam (gwoli prawdy) z przeszłości, a Antonius potwierdził?
Toż on przebił samego JMR, który nigdy wcześniej satyrykiem nie był.
Anumlik
Ten lament dziadowski smoleński – cudo!
Gdzie Ty się, chłopie, ukrywasz ze swoimi dziełami?
Jest może jakiś blog, czy cóś, gdzie można Cię bliżej zapoznać?
8 listopada o godz. 17:36
@ Orteq
Wzruszyłem się, kurna. No, kurna, się wzruszyłem.
I tyle w tym temacie.
8 listopada o godz. 17:44
@ mag
Takie tam… eee… Zaraz – ukrywał. W realu, pod nazwiskiem trochę wierszyków powydawałem. Ale poważnych, kurna, poważnych. Swego bloga nie prowadzę – za dużo roboty, ale – wespół w zespół – robimy se jaja literacko-patriotyczne na blogu Balsama. Wlazłem w to towarzystwo prawie dwa lata temu, i … poszło.
Wrzuć w wujaszka Gugle „Balsam Łomżyński”, to samo wyskoczy.
8 listopada o godz. 18:09
Anumlik, mag
Wzruszeń nigdy za wiele. Wiec zapraszam
MARCIN WOLSKI
Na śmierć Prezydenta Kaczyńskiego
Mediom
Prawdę mając na ustach, a kłamstwo w kieszeni,
będąc zgodni ze stadem, z rozumem w konflikcie,
dzisiaj lekko pobledli i trochę strapieni,
jeśli chcecie coś zrobić, to przynajmniej milczcie!
Nie potrzeba łez waszych, komplementów spóźnionych.
Waszej czerni, powagi, szkoda słów, nie ma co,
dzisiaj chcemy zapomnieć wszystkie wasze androny,
wasze żarty i kpiny wylewane przez szkło.
Bo pamięta poeta, zapamięta też naród
wasze jady sączone bez ustanku, dzień w dzień.
Bez szacunku dla funkcji, dla symbolu, sztandaru…
Karlejecie, pętaki, rośnie zaś Jego cień!
Od Okęcia przez centrum, tętnicami Warszawy,
Alejami, Miodową i Krakowskim Przedmieściem
jedzie kondukt żałobny, taki skromny, choć krwawy.
A kraj czuje – prezydent znowu jest w swoim mieście.
Jego wielkość doceni lud w mądrości zbiorowej.
Nie potrzeba milczenia mącić fałszu mdłą nutą.
Na kolana, łajdaki, sypać popiół na głowę!
Dziś możecie Go uczcić tylko wstydu minutą!
Wzruszenie wstydem podparte
8 listopada o godz. 18:26
A tu link to Patriotycznej Smoleńskiej Poezji Zaangażowanej (PSPZ)
http://wierszeosmolensku.blogspot.ca/
„Żywych zwołuję, zmarłych opłakuję, gromy kruszę”
A oto co Antoni Kopff wysmażył o swoim koledze, Marcinie Wolskim:
„A Marcin Wolski? Ten ma nieporównanie gorzej. Jako człowiek piszący dawno już się zorientował, że aby swą twórczość publikować, musi służyć aktualnym władcom publicznych środków przekazu , dostarczającym jego intelektualny urobek do oczu i uszu czytelników, widzów i słuchaczy. Cena, jaką płaci – to wyzbycie się własnych przekonań i gorliwe wypełnianie zleceń. A ponieważ ma łatwość pisania, więc cóż szkodzi! A to wierszyk o Smoleńsku, a to antyrządowy pamflecik , a to cokolwiek na zadany temat, byleby zamówili i zapłacili. Jak za czasów PRL-u! Wtedy jednak miał więcej swobody – jego słuchowiska radiowe zawierały tzw. mruganie do słuchacza – wiecie, jestem w PZPR, ale w zawoalowanej formie przedstawiam też krytykę ustroju. Dziś tak się nie da – albo z PiS-em, i wtedy frukta, albo przeciw, a wtedy won z mediów, bo one nasze ci jeszcze są! Pan Janke wie, o czym piszę, bo sam ma podobne doświadczenia na własnej, coraz grubszej skórze.
Nie zdziwię się, gdy po spodziewanym obrocie medialnej karuzeli Marcin załapie się jako jej pasażer z dożywotnim biletem. Ot, napisze ‚Odę do Tuska’ – oczywiście nie za darmo – i poszybuje w towarzystwie tych, których teraz zwalcza piórem.”
8 listopada o godz. 20:01
@Antonius
8 listopada o godz. 11:56
@mag
8 listopada o godz. 9:32
… 60 minut na godzinę …
Bardzo chciałbym, aby ten program nabyć z jakiegoś archiwum, ale nie wiem jak to zrobić.
Polskie Radio prowadzi internetowy sklep. Łatwo tam trafić.
Nagrań w/w programu we wzmiankowanym sklepie nie znalazłem.
Polskie Radio ma obszerną gamę usług i można sobie zamówić w tej instytucji indywidualnie kopię wszystkich posiadanych nagrań programów związanych z postacią Marcina Wolskiego. Taka jednostkowa transakcja kosztuje bardzo dużo.
Marcin Wolski wydał chyba 3 CD z największymi swymi przebojami.
Internetowe sklepy ogłaszają, że te CD są niedostępne.
Tanio można zakupić wiele poszczególnych kopii odwiedzając witrynę
chomikuj.pl
Zalecam wcześniej poczytać w internecie o formach płatności internetowych. Ja nigdy z płatnych udostępnień chomika nie korzystałem. Niektóre małe rozmiarowo pliki audiowizualne są na tej witrynie dostępne bezpłatnie.
Niedoświadczonych przestrzegam przed źle zorganizowanymi płatnościami internetowymi. Minimalny wymóg, to używanie do tego konta bankowego o nadanej górnej granicy przelewu z konta. Takie konto powinno służyć jako niewielka szuflada w którą się wkłada i do której się sięga po realizację finansowych zobowiązań.
8 listopada o godz. 22:44
Och, ten Staruszeczek. I dunno
Aktywność blogowa u p. Paradowskiej? Jakby zęby rwał. Efekt TGIF, być może? Mamy piątek przecież. Jeśli nie TGIF, to musi to być efekt zmęczenia materiału. Ta zmniejszona aktywność blogowa. No bo nie żadne tam olewanie swojego blogu przez Panią Gospodynie. Co to, to nie
Zmęczenie materiału, jako przyczyna katastrofy smoleńskiej, nie zostało jeszcze wywleczone na światło dzienne. A powinno bylo być wywleczone juz dawno temu. I to przez obie strony Wojny Smoleńskiej!
Lasek: tak wielkie rozczłonkowanie samolotu, oraz ofiar, było spowodowane zmęczeniem materiału tego starego jak Mojżesz samolotu. Ofiary tez nie były, w przeważającej swej większości, żadnymi spring chicken. Tam był nawet prawie stuletni staruszek!
Macierewicz: rządowe braki organizacyjne przy organizowaniu dublowanego nalotu na Smoleńsk były wynikiem zmęczenia rządu. Rządu, który przechwycił władzę, w 2007 roku, w nieuczciwy sposób. Nic tak nie meczy żadnego rządu jak dojście do władzy w nieuczciwy sposób.
UważamRze rozwój „sytuacji” smoleńskiej zmierza w kierunku nowej teorii pn. zmęczenie materiału. Dlaczego naukowcy z PW, WAT-u, PAN-u, oraz z AGH (Ronda!), jeszcze na to nie wpadli, nie mnie zgłębiać. Ja po prostu podsuwam fachowcom rozwiązania-gotowce.
Rońda! Do tablicy. Musisz przynieść swoja kredę. Dinozaury majo kredy w bród
9 listopada o godz. 6:14
Jeszczo Polsza nie propała
http://www.youtube.com/watch?v=KU_6g8q49b8
9 listopada o godz. 10:57
‚Orteq’
8 listopada o godz. 16:38
Cyt.
‚Nam wszystkim pomyłki się zdarzają. Tobie tez, drogi Haszczu, tobie tez.
Ty z kolei mylisz DZIAŁANIE prawa popytu i podaży, jako funkcja ceny, z ISTNIENIEM takiego prawa.’
Szanowny ‚Orteq’, bywam człowiekiem grzesznym z przyjemności i błądzącym z wygody, lecz tym razem się nie mylę i mam rację. Jest oczywistą oczywistością, że prawo popytu i podaży jako funkcja ceny działa inaczej w różnych okolicznościach ale posiadając walor uniwersalności obowiązuje zawsze i wszędzie … przynajmniej na tej planecie. Nie bardzo rozumiem po co tworzysz spór tam gdzie go nie ma, chyba, że masz zamiar udowadniać, że prawo to, po uważaniu, raz obowiązuje a innym razem nie, albo, że obowiązuje w Stanach ale w Burundi już nie … no to życzę powodzenia.
Pozdrowienia.
9 listopada o godz. 12:51
staruszek
Dzięki za info o witrynie chomikuj.pl.
Ale w przypadku miszcza satyry jednak nie skorzystam. Wolę Marcina W. zachować we wdzięcznej pamięci tamtej pamięci.
Dla mnie mogą być czytelne i dziś zapewne ówczesne aluzje, skróty myślowe, czy bon moty nawiązujące do tamtych realiów, ale one tracą smak i barwę, gdy odtwarzamy je teraz, w obecnym anturażu.
Czegoś takiego doświadczyłam, gdy słuchałam niedawno na starej kasecie „Z tyłu sklepu” poznańskiego Teya.
Smoleń już nie żyje, a come back jego kumpla Laskowika, który został później listonoszem, a kilka lat temu pokazał się znów na estradzie m.in. z wypalonym Jackiem Fedorowiczem, był żałosny. Przypadkiem oglądałam ten program u mojej siostry w Szwecji na TV Polonia.
A co sie stało z Pietrzakiem, Rosiewiczem, tym czarnowłosym, dziś szpakowatym Januszem R. (? no, demencja, uciekło mi nazwisko), co to założył Partię Przyjaciół Piwa? Bardem Długoszem z Krakowa, czy poetą JMR? (chyba mimowolnym satyrykiem w roli wieszcza IV RP)?
Masakra. Jakby walec po nich przejechał. I wyrównał do poziomu oszołomów.
A propos walca, który wyrównuje, chyba jeden Młynarski ze starej gwardii zachował jakąś przytomność umysłu (wbrew temu co się o nim opowiada w Warszawce, że ma jakoby kłopoty z głową).
9 listopada o godz. 13:15
Ten…„…co to założył Partię Przyjaciół Piwa? Bardem Długoszem z Krakowa, czy poetą JMR? (chyba mimowolnym satyrykiem w roli wieszcza IV RP)? …”
To chyba Janusz Rewiński, – ostatnio przekwalifikowany ( z własnego wyboru) na rolnika – hodowcę ( owiec – jeśli mnie pamięć nie zawodzi).
9 listopada o godz. 14:14
@ mag
Przeca Smoleń żyje, choć kiepsko. Jeśli to aluzja do tego, że umarł jako aktor, to dość niezręczna. Rewiński w Nowodzielniku (wieś w gminie Siennica), a nie w Nowodworze, jak podaje Wikipedia, rzeczywiście zajmuje się hodowlą – także owiec. Niedawno byłem w Nowodzielniku u kumpla, który jest sąsiadem Rewińskiego. Obaliliśmy – jak trzeba – we trzech, nie jedną, połóweczkę.
9 listopada o godz. 18:05
anumlik
Hospody pomyłuj!
Niech tam Smoleń żyje wiecznie. Pomylilam go bez sensu chyba z Grześkowiakiem, który śpiewał „Chłop żywemu nie przepuści”.
Na pewno pomar Zembaty, który ostatnio moim sąsiadem był i niejedną flaszeczkę śmy obalili w dobrym towarzystwie.
Nie wiem co mi zebrało na wspominki o nieboszczykach. Przecież już dawno po Zaduszkach.
Anumliczku, jeśli można prosić, wystukaj coś ku rozweseleniu.
9 listopada o godz. 18:46
@ mag
Wspomniałaś o Zembatym. To by się nawet nadawało na epitafium (dopiero co wymyśliłem, jej bohu):
Ku rozweseleniu będzie ta drobinka.
Chłopczyka rozweselić zechciała dziewczynka
Smażąc sąsiada, na grillu, w ogródku.
Westchnął w ostatnim skwierku:
Dobrze mi w tym chłódku.
9 listopada o godz. 19:04
Nie żyje to Elvis Presley i Piłsudski marszałek zresztą. Może nimi Ci się pomyliło?
9 listopada o godz. 19:14
Indoor westchnął Piłsudskim, Presleyem zakąsił,
Zadowolony, że trzygrosik wtrącił.
9 listopada o godz. 19:48
anumlik
Mieszkaliśmy z Zembatym, można powiedzieć, okno w okno.
Rozdzielało nas jeno podwórko z potężnymi drzewami, wielgachnym trawnikiem i najbliższa ławeczka, na której przesiadywało często sympatyczne i spokojne, niewielkie (3 w porywach do 5 -osobowe) stadko lokalnych menelków, popijającyhc statecznie piwko.
W ciepłych porach roku Maciek Z. miał zwyczaj gadać przez komórkę w otwartym oknie, wychylony na zewnątrz, a że głos miał charakterystycznie głęboki i donośny, chłopaki z ławeczki miały co komentować.
-Te, slyszysz, nieźle temu faciowi przyp… Chciał go dupek przewalić na tej płycie, no wiesz, co on tam śpiewa o takiej jednej pińdzie, co sie puszczala, a on ją… itd.
Jak w mieszkaniu Maćka odbywaly się próby jego ostatniej kapeli, to nasze kamienice, chcąc nie chcąc, tym żyły. Ale ludziom to nie przeszkadzało. Wesoło było.
Bywało, ze artystom zanosiłam gar zupy, a wieczorkiem odbywaliśmy „posiady”. Latały w powietrzu pomysły słowne i muzyczne, gadało sie też o polityce, a owocem tych rozmów było m.in. „Studio rozsądek” (znajdziesz w necie).
Ech….
Nie mam teraz glowy do epitafium, ale może coś wymyślę.
10 listopada o godz. 0:53
Haszszu (10:57)
„tym razem się nie mylę i mam rację. Jest oczywistą oczywistością, że prawo popytu i podaży jako funkcja ceny działa inaczej w różnych okolicznościach ale posiadając walor uniwersalności obowiązuje zawsze i wszędzie ? przynajmniej na tej planecie. Nie bardzo rozumiem po co tworzysz spór tam gdzie go nie ma, chyba, że masz zamiar udowadniać, że prawo to, po uważaniu, raz obowiązuje a innym razem nie, albo, że obowiązuje w Stanach ale w Burundi już nie ? no to życzę powodzenia.”
Musiały to być szczere życzenia gdyż – zadziałały! Właśnie chodzi o to, ze prawo popytu i podaży, jako funkcja ceny, działa tylko w warunkach WOLNEGO RYNKU.
Wolny rynek jest fundamentem kapitalizmu. Natomiast fundamentem np. komunizmu jest BRAK wolnego rynku. Sila rzeczy wiec, przy braku wolnego rynku w komunizmie, ceny nie wynikają juz z funkcji prawa popytu i podaży tylko zupełnie z czego innego.
Dam ci jeden przykład: ceny mięsa w PRL. One przez 45 istnienia Ustroju, wynikały z ustaleń KC. A te były określane przez co raz to nowe fale protestów społecznych. Tam prawo popytu i podaży, pomimo ze istniało, nie mogło działać. Działały za to kartki. Oraz armatki wodne. Końcowy rezultat znamy wszyscy: walec Balcerowicza.
No ale to już nowy rozdział, w nowym ustroju. Prawo popytu i podaży zostało przywrócone do łask i zaczęło w końcu działać. Przedtem działać nie mogło. Proste to jak konstrukcja i działanie dyszla
10 listopada o godz. 1:31
Indoor,
Co ty chrzanisz, Elvis nie żyje. Jakie tam nie żyje? Przecież widziano go na peronie. Razem z Gosiem zreszto. Michaela Jacksona tez dużo ludzi widziało, ze przeżył. Nawet Lech Kaczyński należał do tej grupy co przeżyła
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13741933,Kaczynski__10_kwietnia_to_MSZ_informowal__ze_trzy.html?v=1&obxx=13741933
„Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej powiedział, że kiedy był rano 10 kwietnia 2010 r. w szpitalu u swojej mamy otrzymał informacje, że trzy osoby przeżyły katastrofę, w tym jego brat. ‚Doskonale to pamiętam. To były informacje z polskiego MSZ’ ”
Jak donoszą gazety, około 20 milionów ludzi twierdzi, ze Elvis żyje. Nie wiadomo ile milionów ludzi wierzy w to, ze Jackson i Kaczyński tez żyją. Jeśli jednakże miliony ludzi twierdzi, ze Elvis żyje to on żyć musi. Musi i już.
Żyć? Rzyć? Zapomniałem jak co się pisze a jak co się wymawia. Wystawia? Kopie?
10 listopada o godz. 8:53
Jak zwykle po dwusetnym wpisie nastepuje odlot od rzuconego przez Godpodynie blogu tematu , ja po niewczasie wroce do tematu, czyli do Mazowieckiego.
Ogladalem wywiad z Mazowieckim, ktory pani Janina przeprowadzilla przed rokiem z Tadeuszem Mazowieckim. Sluchalem z podziwem i czuloscia tego dobrego czlowieka, kiedy ten mowil: Jakze to,jak ktos mowi, ze Polska nie jest wolna ? Jakze ktos moze spiewac, zeby o zwroceniu wolnosci ? Jakze to tak ?
Mam znajomego, a wlasciwie przyjaciel ksiedza. Staruszek ma juz ponad 90 lat.
Kiedys przyszedl do mnie zaszokowany. Wychodzac z kosciola po mszy zostal zaczepiony przez cyganki, ktore go poprosily o jalmuzne. Moj przyjaciel wyjal portmonetke i zaczal w niej grzebac. Wtedy jedna cyganka porwala mu portmonetke i uciekla. I moj przyjaciel zupelnie jak Mazowiecki, nie mogl zrozumiec i pytal: Jakze to tak ? Dlaczego ona to zrobila ? Przeciez jakby potrzebowala, to dalbym jej wszystko ? Jak tak mozna ? – Biadolil.
Czy to nie cudowne, ze dwa staruszki, ktore w swym zyciu nieraz spotkaly sie z podloscia, nieuczciwoscia, agresja, pozostaly takie czyste, nieskazitelne, naiwne ?
10 listopada o godz. 9:23
Orteq 10 listopada o godz. 0:53
Tak tak Orteq, za „walec Balcerowicza” odpowiedzialna jest komuna, za przeszło 800 miliardów długu też, za to, że Polska jest krajem uchodźstwa, z którego wyjeżdżają wykształceni i aktywni ludzie również, podobnie jak za wielkość współczynnika Giniego.
Za co jeszcze?
10 listopada o godz. 10:12
@ Lewy
Chyba jednak był naiwny i nie wiedział, jakie mogą być skutki „reform na skróty”, których podstawę prawną przygotował jeszcze Ireneusz Sekuła w rządzie Rakowieckiego. Rozporządzenie znoszące podatek obrotowy od osób zagranicznych, podpisane przez Leszka Balcerowicza, spowodowało, że spółki join-ventiures (taki tam dziwoląg okresu „transformacji”) w bardzo krótkim okresie sprowadziły do Polski miliony litrów alkoholu. Korzystając z kolei z rozporządzenia „o preferowaniu w imporcie towarów z krajów egzotycznych lub tropikalnych, albo – jak kto woli – rozwijających się bądź nierozwiniętych, bydgoska spółka sprowadziła do Polski około 6 milionów litrów spirytusu z państwa Lesotho, leżącego wewnątrz Republiki Południowej Afryki i z Panamy – pisze w swojej książce „Afery, UOP, Mafia” Elżbieta Isakiewicz. – Lesotho zaliczane jest do krajów nierozwiniętych, o zerowej stawce celnej. Panama do rozwijających się, czyli mających 0,3 procenta stawki celnej”.
Z dobrze udokumentowanej, wspomnianej książki Elżbiety Isakiewicz, „Afery. UOP. Mafia.” (wyd. Antyk, 1993 r.) na str. 64 otrzymujemy bilans rządów Tadeusza Mazowieckiego, czyli afer nie notowanych dotąd w gospodarczej historii państw współczesnego świata. Afery: w PLN ? nowych złotych – rublowa – 1.5 mld złotych – import rublowy b. NRD – 1.5 miliarda złotych – paliwowa – 200 milionów złotych – papierosowa – 1.5 miliarda złotych – alkoholowa – 1.0 miliard złotych – składów celnych – 300 milionów złotych – ART-B – 600 milionów złotych – FOZZ – 1.0 miliard złotych Razem około 6-7 miliardów złotych (po denominacji).
Rozporządzenia, dzięki którym owe afery gospodarcze mogły zostać popełnione, podpisywali ministrowie z rządu Mazowieckiego: Balcerowicz i Święcicki. A „skok na państwową kasę” odbywał się przy zupełnej bierności ówczesnego szefa Urzędu Obrony Państwa, a chwilę potem Ministra Spraw Wewnętrznych, Kozłowskiego.
Czy Mazowiecki był świadomy rozmiaru owych afer? Spytałem go o to, po panelu dyskusyjnym, w którym pod koniec lat dziewięćdziesiątych braliśmy razem udział. Zarzekał się, że nie. I ja mu wierzę. Gospodarcza rzeczywistość początków tzw. transformacji, przygotowana jeszcze przez poprzedni, „komuszy” rząd, opierała się o ministerialne rozporządzenia, mające moc ustawy. Myślę, że Mazowiecki miał świadomość tego „w co wdepnął” i dlatego złożył 25 listopada 1990 roku, nazajutrz po porażce w wyborach prezydenckich, dymisję. Porażka w wyborach, co by nie powiedzieć o preferencjach Polaków głosujących na Tymińskiego, była według mnie doskonałym pretekstem, aby wyleźć z bagna nie do końca ubrudzonym będąc.
10 listopada o godz. 10:40
Errata
Chodzi oczywiście o rząd Rakowskiego, Sorry
10 listopada o godz. 10:43
Lewy, Nemer, Anumlik,
Cudowne. Naprawdę cudowne, Lewusku. Anumlik resztę dopowiedział i jest teraz super cudownie.
Trochę mi brakuje, co prawda, informacji o instytucji tzw. Narodowych Funduszy Inwestycyjnych. Kilkunastu z nich, o ile dobrze pamiętam. To miał być mechanizm – antyaferowy – na przekształcenia własnościowe, nowy ustrój wprowadzające. No ale to przyszło kilka lat później. Mazowiecki już wtedy był passe. Moze i dobrze, ze On passe był. Naiwniak taki On byl.. A prawdziwe „afery” przyszły dekadę później, jeśli nie później. Od afery Rywina poczynając..
Natomiast nic cudownego nie widzę w zapytaniu Nemera. Za co jeszcze odpowiedzialna jest komuna? – pyta on. A skąd ja niby mam znać odpowiedz na tak wnikliwe pytanie? No skąd?
Ja wiem tylko jedno: prawo popytu i podaży, jako funkcja ceny, było pozbawione siły działania podczas panowania komuchów. Działanie tego prawa – działanie, a nie istnienie – zostało zastąpione kartkami. Na cukier, na mięso. A i na papierosy tez. Czyli, na podstawowe dania Narodu. Koniecznie duże N w Narodu. Tego żyjącego z wychodźstwa.
O współczynniku Giniego padajo różne opinie, you know. Mojo opinie w danym tOmacie zachowam dla siebie. Izwiniajus
10 listopada o godz. 11:04
A tu wyjaśnienie tego wszystkiego. Z polskimi napisami, dla jasności zamglonej
http://www.youtube.com/watch?v=G45d9qzRefg
Niesiołowski czy co?
10 listopada o godz. 11:34
Gdyby
i na blogu obowiązywały prawa podaży i popytu
To powinniśmy mieć przed oczami mniej wpisów których nikt chyba nie czyta a podaż ma tendencje wzrostową.
ukłony
10 listopada o godz. 12:17
A gdzie jest cena, Zeziu? Prawo popytu i podaży determinuje cenę. A tej na blogu nie widno.
NA BLOGU WSZYSTKO JEST ZA PSI CIUL.
Prawo popytu i podaży jest nie pri czom na blogach. Noo, chyba ze jest czasem pri czom. To wtedy mamy do czynienia z dutkami. A nie z pierdołami wypisywanych rożnych świrów. Smoleńskich oraz antysmoleńskich oszołomów. My się mieścimy w tych dwóch kategoriach świrów. Oraz oszołomów.
10 listopada o godz. 13:49
@Orteq
10 listopada o godz. 11:04
Wysłuchałem Mr Blooma, ale niczego nowego mi nie powiedział!!!
Prywatnie zawsze stosowałem zasadę nie wydawania więcej niż zarabiałem, dlatego tak wkurza mnie to, że jakoby jestem już dłużny jakimś anonimowym finansistom więcej, niż oszczędziłem przez ponad pół wieku ciężkiej pracy – na zasadzie odpowiedzialności kolektywnej.
To mi tak przybliża sympatycznie Gomułkę, który napiętnował pożyczanie pieniędzy na nietrafne inwestycje przez jego poprzedników, a to był pryszcz w porównaniu z czasami Gierka, gdzie rozpoczęto potężne inwestycje, porzucono je i nowoczesne ruiny straszą do dziś pustymi oczodołami niezaszklonych okien. W Kędzierzynie mamy tego mnóstwo, ale nie jest to zjawisko lokalne!
Żarnowiec jest klasycznym przykładem „Polnische Wirtschaft”, która królowała pewnie od dawna, króluje jak wieczna dziewica do dziś i na wieki, wieków – „Ainsi soit il”! (To wstawka, aby pokazać jakim byłem światowcem. Mogłem mniej szumnie napisać „Amen”)!
10 listopada o godz. 14:36
Gdyby „Polnische Wirtschaft” dokończyła budowy tego Żarnowca, przy ówczesnej jakości pracy i rozkradaniu materiałów, to może dziś mielibyśmy Czarnobyl z Fukushimą, a poniemieckie lochy w Międzyrzeczu zapełnione odpadami radioaktywnymi (takie były plany).
10 listopada o godz. 16:56
Mały przyczynek do wyjaśnienia pochodzenia antysemityzmu – nie tylko w Polsce!
Mądrość „Człowieka” polega m. in. na tym, ze potrafi zaobserwować, co już wymyśliły poprzednie pokolenia, doda do budowy gmachu hipotezy swoją cegiełkę i tym sposobem zwiększa dorobek ludzkości, który urośnie wnet do tak niebotycznych wyżyn, że Naczelna Siła Sprawcza (Bóg?) będzie musiała zresetować życie na naszej planecie, aby ludzkość mogła wszystko zacząć od nowa…
Ateiści mówią, że to się stanie bez udziału Boga, ale dzięki usilnym staraniom jego „sobowtórów” na Ziemi.
„Quoi qu’il en soit” (bardzo lubię to określenie) ten rozwój jest niemożliwy do zatrzymania dzięki pazerności kapitalizmu, gdzie „lepsze” musi wypierać „dobre”, co nie pozwala na tańszą produkcję masową „dobrego, co umożliwiłoby powszechną szczęśliwość i w ogóle raj …
Geniusz nie musi już nawet produkować własnych cegiełek tylko spojrzeć na już istniejący zbiór szerzej i z nich budować nowy gmach hipotezy.
Blogowicze, którzy nie wagarowali tak często jak pewien elektryk wiedzą, że właśnie Einstein za taki „gmach” otrzymał nagrodę Nobla, wyjaśniając zjawisko fotoelektryczne. Wszystkie „cegiełki” w postaci obserwacji zjawiska i prawidłowości dali inni naukowcy, on tyko to genialnie powiązał i wyjaśnił. Dziś to zjawisko jest tak łatwe do wytłumaczenia w szkole, że może by nawet wspomniany elektryk je zrozumiał?
W dziedzinie rzeczy materialnych geniusz też musi umieć wykorzystać te cudze cegiełki do tworzenia nowości. Miłośnicy Lema wiedzą, że jego bohaterowie nie tylko wymyślali genialne teorie, ale Klapaucjusz miał genialną żyłkę konstruktorską i potrafił idee zamienić na konkretne rozwiązania. Podam tu choćby wzmacniacz prawdopodobieństwa, którym uzyskano lignięcie smoków!!!
Wracam do problemu, zasugerowanego w tytule. Najlepiej potrafię to na bazie własnych doświadczeń i przemyśleń.
Od dziecka byłem bombardowany teoriami rasistowskimi przez sługusów Goebbelsa, a nawet jego prekursora z okresu lat 20-tych.
Czytałem straszną książkę pewnego rasisty pruskiego „Grzech przeciwko krwi”(tytuł tłumaczony). Zaskoczyła mnie informacja o eksperymentach na rasowych psach. Wynik był taki, że suka raz „skundlona” wyda na świat już tylko kundle. Wiele lat uważałem to za bzdurę, a kilka dni temu czytam o podobnej sprawie przy przekazywaniu wad genetycznych – nie swoich! Co też ci uczeni wymyślają?
Jako dorosły obserwowałem antysemityzm we Francji i w Polsce, bo w Niemczech działa z podziemia, oficjalnie nie wolno być antysemitą.
Nawet niezwykle przyzwoici Polacy nie są wolni od tego uczucia. Może się to objawiać w walce „z” … jak w latach walki z „syjonizmem”, jak również w pewnym lekceważeniu, postawy istoty „wyższej”.
Najporządniejszy człowiek, z którym miałem w życiu styczność, pomógł mi przy pierwszym wyjeździe za granicę, co było wyczynem bardzo trudnym, bo władza już wtedy nie miała do mnie zaufania, choć nikt oficjalnie nie nazwał mnie „zakamuflowaną opcją”. Ten zaszczyt spotkał mnie dopiero niedawno.
Leciałem z Warszawy do Paryża i bałem się, że nie uda mi się skontaktować z „nowym” szefem (profesor francuski – polski Żyd). Mój szef mnie uspokoił: „Pozna pan, to taki mały „hozenduft”!
Problemu z kontaktem nie było (wypisz, wymaluj – Artur Rubinstein). Przez megafon wywołano mnie i podano miejsce spotkania. Lata później zastanowiłem się nad tym „hozenduftem”.
Człowiek światły, wspaniały w każdym calu chyba wykazał jednak swój stosunek (podświadomy) do „starszych braci w wierze”. Miał prawo do własnego osądu, bo współżył zarówno z przełożonymi jak i podwładnymi we Lwowie i Wrocławiu.
Mój stosunek do sprawy jest „ambiwalentny”. Mam konkretne i bogate doświadczenie w kontaktach służbowych i osobistych przez dziesiątki lat i na tej podstawie widzę, że nie jestem antysemitą, znam zarówno zalety jak i wady przedstawicieli wybranego narodu, jak i innych narodów (y compris le peuple polonais)..
Przyczyn antysemityzmu szukają ludzie w różnych miejscach i aspektach. W Niemczech kłuło w oczy bogactwo i arogancja finansjery, ale co w Polsce, gdzie oprócz garstki bogatych Żydów była też klasa średnia (inteligencja) i liczna biedota?
To mi wyjaśnił znawca tematu, były obywatel polski – Itzhak Shamir!
Powiedział, że „Polacy wyssali go z mlekiem matki”.
Ta hipoteza nie wymaga u mnie już dodatkowych cegiełek, bo mam cegłę (ogromną) w rodzinie, tzn. prawie rodzinie – szwagra!
Urodził się w „żydowskiej” mieścinie (Dąbrowa Górnicza), wyemigrował z rodziną do Francji w wieku dwa lata, tam obracał się wyłącznie wśród Polaków (Pas de Calais), wrócił, gdy miał 20 lat i pierwszego Żyda poznał w latach 80-tych, tego mojego szefa, który go 10 dni gościł po królewsku w swoim domu w Paryżu. Mimo tego szwagier był to najbardziej znany mi antysemita wojujący. Miał też niezwykły zmysł poznawania, kto jest Żydem. Każdy człowiek w TV, który mu się nie podobał, był Żydem. Skąd u niego ta nienawiść? Tylko z mleka matki!
Brak tego uczucia u mnie może być spowodowany tym, że mnie karmiono wyłącznie krowim mlekiem.
W takim mniemaniu trwałem prawie do dziś. Ostatnio zaczynałem wątpić, bo nasilenie antysemityzmu jakoś w Europie nie maleje, a większość wygodnickich matek już nie karmi piersią, tylko Bebiko one, two i dalsze.
Zrozumiałem jednak coś po ostatnich rozróbach na temat rytualnego uboju. Otóż to krowy w swoim mleku przekazują antysemityzm, matki do tego nie są niezbędne – porozumienie światowe „producentów” mleka reaguje na ubój rytualny, przysparzając wrogów tym ohydnym męczycielom zwierząt.
Ja nie byłem zarażony tym krowim mlekiem. Za moich czasów w okolicy nie było już uboju rytualnego i krowy z dziką radością oddawały swoje życie w katolickich ubojniach. Żydzi byli albo w obozach koncentracyjnych albo w USA.
To jest mój wkład do jedynie słusznej hipotezy Shamira, ale uogólnionej dzięki moim obserwacjom i przemyśleniom. Może to głupie, a może genialne? Czasem trudno odróżnić.
PS
Mój szef – „błogosławionej pamięci” – mawiał często, że sami Żydzi bywają najgorszymi antysemitami. Nie pamiętam szczegółowego uzasadnienia wielowątkowego, ale na przykładzie znanych polityków francuskich pokazał, jak z Żyda zrobiono antysemitę, dzięki jego parciu na władzę i zaszczyty. Jeśli prezydent musiał wprowadzić jakieś restrykcyjne reformy, to na ministra wybrał Żyda, aby całe odium skanalizować na przyczynę dla wszystkich zrozumiałą – to też widzę często na blogach – wszystkiemu winni są …cykliści itd. Potępiał też popisywanie się bogactwem, które wzbudza zazdrość.
Czyżby pan Tusk nie wiedział o takiej metodzie rządzenia? Gdyby tak postąpił przy rekonstrukcji rządu, to na blogach Polityki znalazłby zrozumienie i aplauz.
10 listopada o godz. 23:10
Antoniusie,
Mnie sie widzi, ze antysemityzm nie tyle z mleka, matczynego czy krowiego, wynika co ze słowotoku. Właściwie to jestem tego calkowicie pewien, jeśli o polski antysemityzm chodzi. To jest czysty słowotok. No bo co innego może to być jak nie verbal diarrhea*) ? Nie ma Żydów, jest antysemityzm. Nie ma żarcia, jest sraczka. Sraszny syndrom. Nie do wyleczenia
*) Verbal Diarrhea – A condition suffered by an individual who has the inablility to shut the f.ck up. I.e the words keep flowing. And flowing. And flowing
http://www.youtube.com/watch?v=i1rnciGP-o8
11 listopada o godz. 8:10
@ Orteq
Nie ma nawet antysemityzmu. Jest – jak napisała Hannah Arendt w eseju „Antysemityzm” – [i]przekształcenie Żyda będącego jednostką w zasadę, w konglomerat cech, które powszechnie uznawane są za „złe” i mimo że dostrzegalne także u innych ludzi, zawsze są nazywane „żydowskimi”[/i].
@ Antonius
Czy ów „hozenduft” nie był potomkiem barona Zygfryda von Hoseduft, osobistego jasnowidza Hitlera, zabitego w 1945 roku przez czerwonoarmiejców, a wskrzeszonego przez Andrzeja Pilipiuka pół wieku później w opowiadaniu „W kamiennym kręgu”? Cała Twoja opowiastka o francuskim profesorze kiepską „fantasy” zalatuje.
11 listopada o godz. 8:13
I tak jest jak się chce wprowadzić w ten blog kursywę. Wyimaginuj sobie Orteq(usiu), że pomiędzy [i], a [/i] tekst Arendt zapisany został kursywą.
11 listopada o godz. 8:24
Dzięki, anumliku. Przy okazji twojego treściwego wtrętu, takiej rzeczy się dowiedziałem:
„Kto prezentuje postawy antysemickie, w 90 proc. przypadków wyznaje też narodowo-katolickie przekonania o wybraństwie narodu polskiego, jest zwolennikiem PiS, skrajnego ruchu narodowego albo ziobrystą – wynika z badań prof. Ireneusza Krzemińskiego z Instytutu Socjologii UW.”
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,14636613,Prof__Krzeminski__Antysemityzm_narodowo_katolicki.html#ixzz2kJr23716
Ci socjologowie. Oni majo to nasze spoleczenstwo rozgryzione na kawałeczki jeszcze mniejsze niż te w Smoleńsku
11 listopada o godz. 9:12
@ Orteq
„W Polsce, a właściwie w całej Europie Środkowej i Wschodniej ten wątek ideologii antysemickiej mniej lub bardziej był zrośnięty z uczuciami narodowymi” – rozgryza społeczeństwo na kawałki przywołany przez Ciebie Krzemiński. Jeno obecnie, gdy istnieje państwo Izrael, a w nim konglomerat postaw, tradycji, rabinizmów i partii politycznych (od HaMiflaga HaKomunistit HaYisraelit, po Halchud HaLeumi), to antysemityzm środkowo i wschodnioeuropejski możemy se o kant… stołu rozbić. On jest tym samym rodzajem straszaka, jakim niepokornych moherowców, straszą polskie biskupy; „ideologią gender”, czy bruzdą ks. Longchampsa. Ten „polski Żyd”, to taki bardziej Żyd w cyklistówce masona, z oparów genderu się wyłaniający.
11 listopada o godz. 9:53
Anumliku. Noo. „Jeno obecnie, gdy istnieje państwo Izrael”. To jest cale tego clue.
Dopoki panstwo Izrael bedzie istnialo, za przyzwolenstwem moznych tego swiata, dopóty będziemy mieli to co mamy. I coś i powiem w tOmacie: to co mamy jest łatwiejsze do zaakceptowania niż Holokaust
11 listopada o godz. 10:07
@anumlik
11 listopada o godz. 8:10
Na zadane pytanie nie potrafię sensownie odpowiedzieć. Opowiastka francuska jest prawdziwa aż do „bulu”, choć może i kiepska jak całe nasze życie.
11 listopada o godz. 10:24
@GajowyM.
10 listopada o godz. 14:36
Sadząc po liczbie willi wybudowanych na kradzionych materiałach budowlanych z budowy Żarnowca katastrofa była zaprogramowana, choć może nadmorskie piaski (zamiast cementu) wystarczyłyby na …”te atomy” jak śpiewał chyba Grześkowiak?
11 listopada o godz. 12:35
Antonius
11 listopada o godz. 10:24
Byłeś tam, widziałeś? Pieprzysz. Ja byłem, żadnej willi nie widziałem. Widziałem parę miliardów utopionych w błocie przez solidarnościowych matołów. Elektrownia by już dawno stała, tak jak wiele innych obiektów.
11 listopada o godz. 12:44
‚Orteq’
10 listopada o godz. 0:53
Cyt.
‚Właśnie chodzi o to, ze prawo popytu i podaży, jako funkcja ceny, działa tylko w warunkach WOLNEGO RYNKU.’
Szanowny ‚Orteq’, wolny rynek, a więc taki gdzie wymiana dóbr i usług jest zawierana w swobodnych transakcjach, a warunki tych transakcji wymagają jedynie obustronnej zgody, cena bywa akceptowalnym kompromisem, strony nie podlegają żadnym ograniczeniom ze strony innych podmiotów, tak samo, jak jego przeciwieństwo czyli rynek regulowany, są abstraktami, czyli konstrukcjami teoretycznymi, których funkcjonalność ma charakter li tylko badawczy. Chodzi o budowę modeli porównawczych do rynku realnego, a więc takiego, który jest uwarunkowany licznymi okolicznościami, zależnymi i niezależnymi, jest rynkiem oficjalnym i nie oficjalnym, jest i czarnym rynkiem, i szarą strefą. Ten rynek działa zgodnie z prawami ekonomicznymi i dopiero ten rynek wyznacza krzywą popytu i krzywą podaży, których przecięcie jest punkt równowagi cenowej. Jeżeli ktoś swoje decyzje opiera tylko na teorii a nie na analizie rynku realnego to znaczy ma upodobanie do kopania się z koniem, a skutek tego kopania może być tylko żałosny … i to nie dla konia.
Na tej planecie funkcjonuje realny rynek globalny oraz różne, też realne, rynki lokalne. Jedne są mniej lub więcej regulowane, inne mniej lub więcej wolne. Ale nie ma nigdzie, ani rynku wolego, ani rynku regulowanego, z bardzo prostego powodu … nie ma możliwości takiego ‚zwierza’ stworzyć, gdyż samo, choćby stworzenia otoczenia prawnego dla tego rynku, na przykład kodeksu handlowego, jest i kosztowne i ma wpływ na ceny … a przecież to nie wszystko. Tak jak nie można zbudować ‚perpetuum mobile’, tak nie można zbudować rynku wolnego czy też regulowanego. Jeżeli już, miałbym szukać miejsc gdzie zbliżono się do jednego modelu czy też drugiego, to takim przybliżonym do rynku regulowanego, jest rynek Korei Północnej, a takim modelowo przybliżonym do rynku wolego, jest raj neoliberałów, czyli Somalii, gdzie państwo tak daleko wycofało się z regulowania czegokolwiek, że aż nawet, aby się specjalnie nie naprzykrzać obywatelom, władze, przez pewien czas, urzędował nie w Mogadiszu tylko w stolicy Kenii, w Nairobi. Tam, transakcje handlowe są dokonywane w sposób absolutnie spontaniczny i również w sposób spontaniczny, każda ze stron handlujących, na wszelki wypadek, ma pod ręką kałacha. Natomiast, krynica i źródło młodości liberalnej, czyli Stany Zjednoczone jak przykład wolnego rynku, to jest mit. Stany Zjednoczone mają, nie tylko mocno regulowany rynek ale te regulacje są też mocno skomplikowane i praktycznie różne, w zależności od stanu. To Stany Zjednoczone usiłowały stosować rynek absolutnie regulowany, wprowadzając w 1920 roku prohibicję na alkohol. Sądzisz, że na rynku alkoholowym wówczas, nie działo prawo popytu i podaży jako funkcja ceny? … że, ta funkcja nie wyznaczała krzywej popytu i krzywej podaży? …. że, przecięcie tych dwóch krzywych nie wyznaczało punktu równowagi cenowej na alkohol; whisky, wódeczkę czy inne bimbry? Jeżeli tak sądzisz, to równie dobrze możesz powiedzieć, że samolot to newtonowskie zasady dynamiki, tylko dlatego, że pozwalają nam one zrozumieć mechanizm powstawania siły nośnej. Tyle, że zasady dynamiki Newtona istnieją i my możemy im co najwyżej nagwizdać, natomiast samolot można zbudować lepszy, gorszy a nawet taki co w ogóle nie będzie latać … tak też bywało. To samo jest z prawem popytu i podaży jako funkcją ceny. Ono jest niezależnie od tego co my zrobimy, natomiast my możemy zbudować system polityczny, społeczny i gospodarczy, lepszy lub gorszy albo w ogóle do bani. Zaś, jak będziemy oceniać ten zbudowany system? … między innymi, zależeć będzie od tego, jak działanie tego prawo funkcjonuje w system, oczywiście w interesie ludzi, a nie spełnienia jakiś neoliberalnych fantasmagorii.
Pozdrowienia.
11 listopada o godz. 18:54
Haszczu,
Z szacunkiem ale… verbal diarrhea żeś sobie pozwolił. Po co ty mi mi takie farmazony o rynkach globalnych i ryneczkach lokalnych prezentujesz? No po co? Tak jakbym ja czegoś nie wiedział w tOmacie, nie slyszal czy nie czul
Ja ci tylko chciałem przypomnieć, ze kartki na mięso, cukier czy inne papierosy wzięły się nie z powodu DZIAŁANIA prawa popytu i podaży – bo to prawo nie miało przyzwolenia na swoje działanie w porąbanej gospodarce komuszej – tylko z powodu ISTNIENIA tego prawa.
Bo ze ono istnieje zawsze i wszędzie, to się my oba zgadzamy ze sobom. A tera wypijmy sobie jednego na ta zgoda. Albo i drugiego
11 listopada o godz. 21:51
‚Orteq’
11 listopada o godz. 18:54
Cyt.
‚A tera wypijmy sobie jednego na ta zgoda. Albo i drugiego’
Sam bym lepiej tego nie ujął.
Pozdrowienia.
11 listopada o godz. 22:53
Antysemityzm w Polsce ma się dobrze! A to za sprawą „wielebnych, `braci w Jezusie każdego, „jakiegokolwiek człowieka” ` „, od dawien, dawna! —– -W Polsce zaś, paralelnie do antysemityzmu, już od lat zdrowo kwitnie(!) … „antypolonizm”! Prawdziwipolacyidiocikatolicypatrioci (ok 23 % czubków) nie uznają reszty Polaków. Pokazało to się dzisiaj w marszach warszawskich i krakowskich.W warszawskim marszu prawdziwychpolakówpatriotówidiotówkatolików aż furczało od haseł pis! Jutro spodziewam się w szczekaczkach redemptorystów ataku na władze Polski za „tłumienie demokracji”, „lewacki totalitaryzm”, „eksterminację narodu”, oraz ataku na media, w.g. nich, mętnego nurtu! Biskupi zaś pójdą za nauką s-synów redemptorystów! I tak sobie będzie, może jeszcze parę – może kilkadziesiąt lat!
11 listopada o godz. 23:33
Vivat Niepodległa! Byleby tradycyjna, prymitywna,bezmyślna, pod krzyżem(bo pod tym znakiem…); nie pod Orłem! -Baldachim, kwiatuszki, monstrancja i bezmyślny tłum… i – łojczyzneeeee wolnoooo racz nam wrócić(!) panieeeee. Oto obraz „prawdziwejpolskiejpatriotycznejkatolickiejidiotycznej Polski”. Reszta to: lewacy, Żydzi, cykliści,new age, gender, libertyni,komuchy, wyznawcy szatana, wręcz, po prostu chamstwo i prymitywi,godni potępienia.A media mętnego nurtu i o zgrozo katoliccy „parweniusze”- intelektualiści atakują niewinny, prawdziwie „boski „kościół polski! He he he he!
12 listopada o godz. 0:14
No widzisz, Haszczu. Następne prawo zadziałało nam sprawnie: „Jak my siem napilim to my siem zgodzilim”.
Alternatywna wersja: „Kto nie pije tego niezgoda dobije”. Czy jakoś tak.
Pozdro. Pochwa dla zjednoczonych w wierze (smoleńskiej)
12 listopada o godz. 3:03
Te Falicze, te Macierowicze. Te ich mocodawce z pieniędzmi z kasy panstwowej. Czy nie ma na nich, naprawde, ratunku?
Teorie spiskowe w sprawie 9/11 nigdy nie byly finansowane z budzetu rzadowego USA. Ani jedna z nich. A ile teorii zamachów smoleńskich sfinansował Macierewicz z kasy płatnika podatków RP? Ludzie!
12 listopada o godz. 11:38
@ Orteq
W nawiązaniu do postu Piotra Toruńczyka (11. 11. 13, godz. 23,33) w Twoje ręce perswaduję:
Poszli my z Hanką odszukać Fejsbuka;
Córkę oszukał.
Za katolika podawał się, menda,
Ten Żyd, przybłęda.
Poszli my z teściem obić mordę Żyda;
Fanpejdż nas wydał.
Takeśmy z szwagrem obili Fanpejdża,
Aż się zaśmierdział.
Poszli my wtedy skołować Dżendera.
Ksiądz się upiera:
Dżender ? ksiądz mówi ? choć stworzenie boże,
Grzech przynieść może.
Dżender to ruja i bruzda Longszamba,
Wiedzie do szamba.
Prowadź nas Boże twoją drogą świętą,
Nam niepojętą.
Od Żydów, mendów Fejsbuka, Dżenderów,
Innych cholerów,
Uchroń ojczyzny strudzony dyjament
W wiek wieków, amen(t).
12 listopada o godz. 19:09
Przyjęło się nazywać 11 uchwalonych przez parlament w końcu 1989 r. Planem Balcerowicza. Jako plan działań władz cechował się on niezwykłym wprost ?przestrzeleniem?. Zakładano 3% spadek PKB, 5% spadek produkcji przemysłowej, 400 tys. bezrobocie. Rezultaty zaś okazały się pięcio- sześciokrotnie większe. W ciągu dwóch lat dochód narodowy spadł niemal o jedną piątą, a produkcja przemysłowa o 25%, co oznaczało poważną dezindustrializację najmocniej uderzającą w miasta, których egzystencja opierała się na jednej fabryce, jak np. Nowa Huta. Również uderzenie w dochody płacobiorców i chłopów okazało się niezwykle drastyczne: płace realne spadły o 36%, a dochody rolników o połowę. Dotyczy to także bezrobocia, zwłaszcza jeśli doliczy się do niego wcześniejszych emerytów i niezbyt chorych rencistów. Cel inflacyjny ? sprowadzenie inflacji pod koniec 1990 r do poziomu jednocyfrowego osiągnięto dopiero dziewięć lat później. Zresztą, z punktu widzenia walki z inflacją szokowa operacja nie była konieczna. W ostatnim kwartale 1989 r. inflacja szybko spadała (54, 26, 18%), a na przełomie lat 1989/ 1990 nie było już na rynku pustego pieniądza[6]. Społeczne konsekwencje tej transformacji przez głęboką recesję, oznaczającej radykalne przesuniecie dochodów od biednych do bogatych, były niezwykle daleko idące. Obrazuje to poniższa tabela.
Tablica 1.Struktura dochodów ludności w r. 1989 i 1993
1989
1993
Dochody ludności ogółem
100,0
100,0
W tym:
– Wynagrodzenia
46,2
28,2
– Świadczenia pieniężne
15,7
20,1
– Dochody rolników indywidualnych.
13,5
6,3
– Dochody z działalności gospodarczej poza za rolnictwem**
7,2
17,5
12 listopada o godz. 20:58
anumlik
12 listopada o godz. 11:38
Mój komentarz
Jak na okazyjną poezję niezły wierszyk!
Mocno wybijany, synkopowy rytm i mocny przekaz. Treść koreluje z formą.
Pzdr, TJ
13 listopada o godz. 9:42
Mimo to budowano w tym okresie więcej mieszkań niż we współczesnej Polsce. Na przykład w roku 1960 oddano do użytku 142,1 tysięcy mieszkań, a w roku 1970 194,2 tysięcy mieszkań. Dla porównania w roku 2007 oddano niecałe 134 tysiące mieszkań, w roku 2008 – 165 tysięcy, 2009 – 160 tysięcy, 2010 – niecałe 136 tysięcy, w roku 2011 r. liczba oddanych mieszkań ledwo przekroczyła poziom 130 tys. Według wstępnych danych, w okresie styczeń-sierpień 2013 r. oddano do użytkowania 91 102 mieszkania, tj. o 1,7% mniej niż 2012 r. Mieszkania we współczesnej Polsce nadal pozostają dobrem deficytowym, na które nie stać obywateli zarabiających średnią pensję krajową.
13 listopada o godz. 10:15
Polską tranformację wymyślił Jeffrey Sachs i paru nawiedzonych naukowców, a sam doktor Balcerowicz , wykladowca ,, Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu -Leninizmu ” był tylko wykonawcą.
Blog MyśloZbrodnia donosi: Zachód już w roku 1993 wiedział, że ?plan Balcerowicza? to porażka. I na dowód tego cytuje artykuł ?The high cost of Jeffrey Sachs?, z pisma Forbes. Na blogu jest i polskie tłumaczenie.
Nie jest więc zaskoczeniem, że polski rząd i jego zewnętrzni doradcy użyli machiny propagandowej państwa by przedstawić żałosne polskie dokonania jako wielki sukces. Nawet ci, którzy powinni być lepiej zorientowani, ludzie tacy jak George Bush i Richard Nixon dali się nabrać. Prawda jest taka, że reformy to fiasko.
Terapia szokowa zadziałała w Niemczech po drugiej wojnie światowej, gdy zastosowano ją w wolnorynkowej gospodarce, w której obecna była społeczna infrastruktura. Ale Rosja i Europa Wschodnia w 1993 to nie Niemcy w 1948. Ich gospodarki są usztywnione, niezreformowane i zbiurokratyzowane. Zamiast przywracać życiu, terapia szokowa tylko powoduje ból.
(?) każdy człowiek o otwartym umyśle, który zastanowił się nad przypadkami takich państw jak Chile czy nawet Wielka Brytania mógł to przewidzieć.
Jeszcze jedno zaskoczenie. Autorzy artykułu powołują się na bardzo krytyczny raport Komisji Europejskiej! Po 13 latach raport ten pozostaje w Polsce nieznany, a niektóre media nadal uprawiają kult profesora L.B. Pada kolejny mit: wcale tak nie jest, że UE, a wcześniej EWG pochwalało wszelkie ?reformy? jakie w Polsce przeprowadzano.
Dlaczego daliśmy się wrobić w taki drastyczny i bezsensowny plan? Wydaje mi się, że przyczyną będzie zaściankowość i ekonomiczna ignorancja ludzi Solidarności. Czytałem relacje paru osób z czasów montowania rządu Mazowieckiego. ?Jest taki zdolny doktor na SGPiS, to go weźmiemy?, tak w skrócie można opisać wybór Balcerowicza. A Sachs? Gdy nagle do Polski zwrócił się naukowiec z ba, słynnego Harvardu, Mazowiecki musiał wpaść w ekstazę. Zabrakło horyzontów, aby wiedzieć, że ekonomia światowa to wiele sprzecznych ze sobą kierunków, że rewelacyjne teorie bardzo rzadko sprawdzają się w praktyce, że nie da się przeprowadzać reform bez uwzględnienia kontekstu danego kraju, ani bez oszacowania kosztów społecznych. Dlatego też Sachs dostał piękne pole do eksperymentów, a my straciliśmy może z 10 lat.
13 listopada o godz. 18:16
Skutecznie Adamie zniechęcasz do zaglądania do tego blogu. Gdyby Twoja frustracja miała jeszcze jakiekolwiek przełożenie na prawdę, a tak to jest skomlenie człowieka, któremu się nie udało.
13 listopada o godz. 18:47
Szanowny @Torlin, 18:16.
A Panu się udało?
13 listopada o godz. 19:30
Spokojny!
Oczywiście ciężko jest samemu ocenić, ja patrzę na człowieka jak na skalę od optymizmu do pesymizmu. Ja w życiu nie zamieniłbym się na dawne laty, chociaż kiedyś więcej zarabiałem i byłem na wyższych stanowiskach. Jestem zachwycony nowoczesnością i współczesnością.
13 listopada o godz. 21:32
Poprośmy jeszcze Adama z godz. 9.42 by uzupełnił swoje dane i podał nam średnią powierzchnię mieszkań oddawanych w latach przez niego wymienionych. Mógłby także, ale to już poza konkursem na rację i prawdę, uwzględnić jakość i ilość materiałów budowlanych zużytych w tym celu. Może być tylko z lat 1970 i 2010.
Durnie wszystkich nacji łączcie się! Łgarze – osobno!
13 listopada o godz. 21:56
Droga @ANCA_NELO (23.42 dnia 4.11.) piszesz: A tak na marginesie …. Czy Czesław zaczytał się w poradnikach dla dietetyków? Czesławie! Daj głos i poszłaś spać, jeżeli „dobranoc” to oznacza.
Otóż dziś w południe wróciłem ze Szpitala do domu. Mój pobyt tam wykluczał absolutnie jakikolwiek kontakt z Szanownymi znajomymi z bloga pani Janiny PARADOWSKIEJ i to wcale nie z powodu braku komputera, ale z nadmiaru najprzeróżniejszych badan, którym zostałem poddany.
Po powrocie przeczytałem wszystko, co moi znajomi napisali przez ten czas (4 – 13.11.br) i nie tylko teksty znajomych, okazuje się, że mamy dużo „nowych” kolegów, mam nadzieję, że pozostaną z nami na dłużej.
No cóż, przykro mi bardzo, ale temat Wolskiego i jego Wolski, mnie nie pociąga, a tym bardziej jego dyskusję z Jankiem Pietrzakaiem (którego kiedyś byłem fanem i lubiłem jako człowieka, ale ostatnio zszedł „na psy”) na tematy „historyczne”.
Moje życie młodzieńcze a także jako dojrzałego mężczyzny przebiegało w zupełnie innej atmosferze i warunkach. Na kabarety „nie miałem czasu”, co nie oznacza, że w „leśnych garnizonach” byłem odcięty od nowinek piosenkarskich czy „objazdowych” teatrów. Raz przywieźli nam św.p. panią Cwiklińską z Jej „drzewami, które umierają stojąc”. Boże !! Ile było strachu, czy przeżyje do końca przedstawienia !!??
Tych dziesięciu dni jednak, tak do końca nie zmarnowałem – przeczytałem „papierową” POLITYKĘ (nr 45/2932) „od dechy do dechy”, ale też ze smutkiem stwierdzam, że niewiele „straciłem” – bo akurat problemy, które większość blogowiczów (w szczególności tych „nowych”) podnieca, mnie nie porusza (może jestem „tępy” ??).
Miło mnie bardzo (ale też i smutno), że tylko Ty, droga @ANCO, zwróciłaś uwagę, że kogoś zabrakło na blogu – serdecznie Tobie za to dziękuję – i pozdrawiam Czesław.
13 listopada o godz. 22:55
Czesław – 21:56
Ej tam! Od razu zabrakło… Tak to bywa na blogach 😉
Ja kiedyś miałam problemy z internetem przy zmianie operatora i nie było mnie na blogach chyba ze trzy miesiące. Myślałam, że choć ci, co mieli mój adres internetowy spróbują mi złożyć życzenia noworoczne, ale gdzie tam? Żadnych takich.
Nawet nie zauważyli pewnie, zajęci własnymi, ważniejszymi sprawami.
Nie należy się takimi drobiazgami przejmować i po prostu przyjąć do wiadomości, że
„Przychodzimy… odchodzimy…”
Cieszę się, że jesteś już w domu…
13 listopada o godz. 22:58
http://www.youtube.com/watch?v=zgDOTBkuSdg
Dobranoc.
14 listopada o godz. 6:28
Drogi @Czesławie!
Cały czas odczuwałem Twoja droga nieobecność. Naprawdę. Ale nie śmiałem pytać. Ciesze się, żeś wrócił cały i, mam nadzieje, z powrotem zdrów. Nie powiem ‚zdrów jak ryba’ bo jeszcze wywołam tego jednego pana z szatni w Sopocie zupełnie bezpotrzebnie.
Chce Ci zwrócić uwagę, drogi @Czesławie, na nowy talent, poetycki tez zresztą, na naszym tutaj blogowisku. Ten talent się zwie anumlik i ja go wręcz uwielbiam. Anumlik najczęściej parkuje na blogu niejakiego Balsama Łomżyńskiego, o dźwięcznej nazwie „Wiele Halasu Onuc”. Ponieważ wspomniałeś Janka Pietrzaka, dam ci probke jaka popularnością on sie cieszy w „Wiele Halasu Onuc”:
balsamlomzynski
2013/11/10 23:00:25
W dniu, którym ustalono, że krakowskie środowiska dziewicze, warszawski nurt prawiczy i podwórkowe koła kontranalne nie są zdolne do wyprodukowania jednego porządnego dowcipu, do centrali pisu wezwano najśmiesznejszego przedstawiciela młodej polski, Pietrzaka:
— Czy to prawda, Pietrzak, że śmieszny dowcip prawicowy nie jest jest na obecnym etapie możliwy?
— Zależy, prezesie, komu i jak każemy się śmiać
ryfka.moldejnc
2013/11/10 23:07:08
— Osobiście – wyznał Pietrzak- zawsze prezentowałem dowcip prawicowy, nawet wtedy, gdy, manipulowany przez niezmiernie trudne do przełamania środowiska średnio zdolnych kolegów i koleżanek pochodzenia dalece innego o mojego, byłem zmuszony iść na kompromisy z władzą i z masą, i ile dobrze zrozumiałem pytanie pana Prezesa, tylko pozornie dowcipną prawicowo.
balsamlomzynski
2013/11/10 23:14:19
— Dokładnie dlatego, Pietrzak, nie lubię z wami, młodzieżą polską, rozmawiać. Zaraz wam w głowie, czy ktoś dowcipny czy zgoła wręcz przeciwnie, a tu przecież o Polskę chodzi, a nie o to, jak komu z której strony, wybaczcie, Pietrzak, słownictwo, przyjebać.
[ryfka, nowa jesteś, nie wiesz, ale tu jest zakaz używania didaskaliów typu „wyznał” (albo „powiedział patrząc w okno”), bo to rodzi zagrożenia stylistyczne, typu wildstein i lisciki]
http://balsamlomzynski.blox.pl/2013/11/Dlaczego-propaguje-bojkot-wpotylicypeel-od-1XII.html#ListaKomentarzy
14 listopada o godz. 6:37
Mnie Ciebie naprawdę zabrakło, drogi @Czesławie. To tylko Ancyneli Ciebie brakowalo na niby
A dalej tak jeszcze wymiana mysli z Jankiem Pietrzakiem tFórczo, galopującym truchtem, posuwała na blogu Onuc:
ryfka.moldejnc
2013/11/10 23:35:20
Balsam, jeżeli sądzisz, że wildsteinowe popierdywanie epickie różni się czymś od Twojego wezwania do bojkotu bliźniaków, to się mylisz. za stara jestem , by pisać po dyktando, po prostu.
balsamlomzynski
2013/11/10 23:45:11
— Pietrzak, jesteście polska młoda, niepokorna, pełna energii. Zostaliście już tylko wy i Jachowicz. Powiedzcie szczerze, zaśmiejemy się jeszcze szczerze, zębicznie, czy już tak do końca będziemy latać z katedry pod pałac, i z powrotem?
— Rekreacja, prezesie, służy rozwojowi dowcipu, ale trzeba mohery popędzić, trzeba szybsze przermarsze wprowadzić, pobudzić krążenie.
balsamlomzynski
2013/11/10 23:46:35
— Ale czym pobudzić? Jak motywować?
— Lewactwo biega wzdłuż Wisły bez wyraźnego powodu.
— Sugerujecie polewanie wodą?
ryfka.moldejnc
2013/11/10 23:52:27
— Sugerujemy spływ Dunajcem w kierunku Linii Maginota.
balsamlomzynski
2013/11/10 23:54:34
— Polewanie wodą zgaraża zniczom. Trzeba czymś marsze smoleńskie poszczuć.
— Albo coś poszczuć smoleńskimi marszami.
— Za czym moher pobiegnie najchętniej?
— Mnie się wydaje, panie prezesie, że za Giertychem poleci. Może za Rogalskim.
— Znaczy proponujecie, Pietrzak, by przeszłość mohera była czołem jego własnego pochodu?
balsamlomzynski
2013/11/10 23:58:01
— Nie jestem dialektykiem, ani tym bardziej, heglistą, ale wydaje się, że poszliby jeszcze szybciej, gdyby ich szczuć od tyłu ich własną przyszłością.
— A to już, Pietrzak, się po młodzieńczemu zapędziliście.
balsamlomzynski
2013/11/11 00:05:48
— W istocie, niezbadane są.., przyszłość należy do Boga.
— Nie sugerujecie, chyba, Pietrzak, żeby poganiać papieżem Franciszkiem?
14 listopada o godz. 9:45
A jeśli juz o papiezu Franciszku mowa
http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/europe/italy/10441960/Pope-Francis-corrupt-should-be-tied-to-a-rock-and-thrown-into-the-sea.html
„”Papież Franciszek wygłasza ogniste kazanie mówiąc, ze sprawca korupcji powinien być przywiązany do kamienia i wrzucony do morza”.
No tak. My morze posiadamy. Bal tyk sie ono nazywa. Ale co moga począć w tej sprawie tacy np. Słowacy? Czy inni Węgrzy? Im do morza daleko. Ten Franciszek to tez chyba taki trochę pojebek jest, wedle mojego uważania..
14 listopada o godz. 9:57
Orteq
Słowacy i Węgrzy mają Dunaj, którym mogą spławiać do Morza Czarnego. Balaton może trochę za płytki. I ryby nie nadążą z konsumpcją 🙄
Wrzucanie do morza, to stara, dobra argentyńska tradycja 😉
14 listopada o godz. 10:21
@ Orteq
Uwielbnął anumlika Orteq na fejsbuku.
Anumlik z uwielbieniem odkukał – a kuku.
Naści Orteq balladkę, jaką Franek Villon napisał by był, gdyby w internetowych czasach żyć mu przyszło. Balladka na Balsamowym blogu zawisła jakoś tak, rok temu.
Na fanpejdżu, na fanpejdżu
Bzykał w twardym ją niuejdżu.
Omdlała tak gdzieś nad ranem
Pod grającym fortepianem
Szepcząc słowa mu kochane.
A fanpejż lśni,
Fortepian szczerzy kły,
Jej serce drży,
Wychodzisz ty.
Na fejsbuku, na fejsbuku
Brzydkie zrobił jej – a kuku.
Kukło dziewięć jej miesięcy
Ni mniej ani też ni więcej
Już nie kocha najgoręcej.
A fanpejż lśni,
Fortepian szczerzy kły,
Jej serce drży,
Wychodzisz ty.
Zwinął facio się z profila
Z fejsa dał wielkiego dyla.
A dziewczyna w fortepianie
Tuli dziecię swe. Kochanie,
Bacha dam ci na śniadanie.
A fanpejż lśni,
Fortepian szczerzy kły,
Jej serce drży,
Wychodzisz ty.
Baczcie ukochane dzieci,
By nie bzykać się gdzieś w sieci.
Bowiem flaszowe ciasteczko
Profil zmieni twój córeczko
W kłopotliwie dzieciąteczko.
A fanpejż lśni,
Fortepian szczerzy kły,
Jej serce drży,
Wychodzisz ty.
14 listopada o godz. 10:47
Pokażcie mi kraj gdzie powiodla sie ,, terapia szokowa „? Wszedzie tam jest bieda i zacofanie. Polska nawet nie osiagnela GDP Litwy , dawnej republiki radzieckiej.
Nie trzeba wymieniać nazwisk, wiemy komu się udalo i jakim sposobem bogacono sie na transformacji.
Z dobrze udokumentowanej, wspomnianej książki Elżbiety Isakiewicz, ?Afery. UOP. Mafia.? (wyd. Antyk, 1993 r.) na str. 64 otrzymujemy bilans rządów Tadeusza Mazowieckiego, czyli afer nie notowanych dotąd w gospodarczej historii państw współczesnego świata. Afery: w PLN ? nowych złotych ? rublowa ? 1.5 mld złotych ? import rublowy b. NRD ? 1.5 miliarda złotych ? paliwowa ? 200 milionów złotych ? papierosowa ? 1.5 miliarda złotych ? alkoholowa ? 1.0 miliard złotych ? składów celnych ? 300 milionów złotych ? ART-B ? 600 milionów złotych ? FOZZ ? 1.0 miliard złotych Razem około 6-7 miliardów złotych (po denominacji).
Rozporządzenia, dzięki którym owe afery gospodarcze mogły zostać popełnione, podpisywali ministrowie z rządu Mazowieckiego: Balcerowicz i Święcicki. A ?skok na państwową kasę? odbywał się przy zupełnej bierności ówczesnego szefa Urzędu Obrony Państwa, a chwilę potem Ministra Spraw Wewnętrznych, Kozłowskiego.
14 listopada o godz. 12:53
A ja wrzucam niniejszym do morza wszystkie nasze swary, afery prawdziwe i te dmuchane, bo tempus fugit, panta rei itp.
Zadumałam się nad tym, gdy przeczytałam w papierowej „Polityce”, że Nina Andrycz tak naprawdę skończyła 101 lat (12 listopada).
Pozdrawiam wszystkich refleksyjnie.
14 listopada o godz. 23:16
Drogi @Orteq’u (9.45 dnia 14.11.) – piszesz: Ten Franciszek, to też chyba taki trochę pojebek jest, wedle mojego uważania . Może nie tyle pojebek, co chyba naiwny, prowincjonalny klecha, którego wybrano na ” przejściowo”.
Obserwując zachowania naszych możnych tego Kościoła, wygląda na to, że maja oni w d….Jego przesłania i myśli. Może Go nie zgładzą, bo to nie załatwiałoby sprawy (nie te czasy, jak w innym przypadku), ale od czego „rzecznicy – tłumacze”, którzy dorabiają do każdej Jego ciekawszej wypowiedzi swoją wykładnię dla moherów i niestety nie tylko.
A kimże ja jestem (mówi o sobie) – by ich osądzać (chodziło o homo i dziewczyny z tej profesji) ?? Albo inny głos z Watykanu, że c e l i b a t nie jest dogmatem wiary – gdzieś to przepadło, po drodze do naszych, polskich hierarchów KK, a nasi twórcy wykładni (w rodzaju ks. Klocha) orzekli w tej sprawie, że papież Franciszek tak sobie prywatnie tylko pomyślał (głośno!) 😆 ❗
Na tle takich „nowości” dochodzących z Watykanu, można sobie pomyśleć, że i dogmat o nieomylności papieża (I-szy Sobór Watykański – 1870-ty rok?) , także jest bajką, bo cóż taki umierający sklerotyk, na chwilę przed spotkaniem z Bogiem Ojcem (patrz JP II) może ciekawego wydumać ???
A jeśli coś palnie taki i będzie musiało to być przyjęte jako niepodważalna, „odkrywcza” myśl uzupełniająca podstawy wiary, którą tworzą dogmaty, dodawane w ciągu tych kilkuset pontyfikatów?? Nie pomyśl drogi kolego @Orteq’u, że jestem heretykiem, nic podobnego, jestem tylko tym, który wierzy w zaistnienie interwencjonizmu w teorię Darwina – co miało miejsce, jakieś 200.000 lat tamu nazad . Przybysze z Kosmosu, na bazie małpiszonów sklonowali ludzi (dodając swoje geny – te 2%-ty brakujące małpiszonom by być ludźmi) na wzór i podobieństwo własne 😆 .
Trzeba być naiwnym, by twierdzić, że na polecenie takich Pieronków czy Michalików zaprzestano prac i doświadczeń nad rozwojem inżynierii genetycznej. Myślę, że najpierw odtworzą mamuta czy tygrysa szablo zębnego, a potem „wystrzelą” jakimś człowiekiem seryjnym, powtarzalnym do woli !!!
No, czas pohamować zapędy wizjonerskie, pomimo tego, że kiedyś i my także będziemy zmuszeni opuścić naszą planetę, którą pochłonie „czarna dziura”, tak jak ci, którzy przybyli na Ziemię, około 200.000 lat temu i stworzyli na swój wzór i podobieństwo różnych wzajemnie nienawidzących się homosapiensów.
P.S. wszystko to wyczytałem w mojej prywatnej biblii, pt. BOGOWIE NOWEGO TYSIACLECIA – Alana F. ALFORDA. Miło mi, że i Tobie brakowało mnie do towarzystwa, podobnie jak i @ANCE_NELI. Tak po cichu, powiem Tobie, że chyba wygrałem bitwę, a czy również wojnę, to okaże się za dwa miesiące. Serdecznie pozdrawiam Was oboje – Czesław.
15 listopada o godz. 7:32
Nina Andrycz , obchodziła 101 rocznicę urodzin !!!
@ Mag ; Cudownie ,że napiasałaś o jej Jubileuszu , to Dama w najlepszym znaczeniu tego słowa . Aktorstwo i jej Głos , nie zauważyłem rok temu należnych jej gratulacji z okazji 100-lecia . Czyżby z względu na pana Józefa , (zostawiajac jego polityczna drogę za zasłoną ),to życzyłbym Polskim współczesnym politykom takiego języka jakim na codzień posługiwał sie pan Józef , Nina Andrycz to jeszcze wyższa klasa ;
ps.
Słucham wywiadu J.Paradowskiej w TOKFM z Prezydentem Bronisławem Komorowskim .
15 listopada o godz. 8:52
Czesławie
Nie czekaj tych dwu miesięcy na odpowiedż o wyniku bitwy.
Swoją wojnę Ty już wygrałeś i wygrywasz codziennie.
Mając na ustach radość z życia ,pogodę ducha , rozsądek.
Miej tak dalej, miło wiedzieć że Gdzieś Tam jest porządny życzliwy bliżnim Człowiek.
Miłego dnia
ukłony
15 listopada o godz. 10:18
@Waldemar
Życząc Ninie Andrycz jeszcze długich lat w zdrowiu, w pamięci będę miał jej niektóre role, jak choćby Lady Milford w „Intrydze i miłości”, czy królową Elżbietę w Schillerowskiej Marii Stuart. Co do „pana Józefa”, nad którego polityczną drogą chciałbyś zaciągnąć zasłonę milczenia, przypomnę nieśmiało – nie słynne zdanie o odrąbywaniu rąk podniesionych na ludową władzę, a o jego niejasnej roli w skazaniu na śmierć rotmistrza Pileckiego, na którego ułaskawienie się nie zgodził, choć mógł. No i o skazaniu na lata zapomnienia innego swojego kolegi, już nie z Auschwitz jak Pilecki, a z przedwojennego, śląskiego PPS, Henryka Sławika mianowicie, który będąc delegatem londyńskiego rządu na Węgrzech, uratował tysiące polskich oficerów i żołnierzy pochodzenia żydowskiego. O Sławiku ambasador Szewach Weiss powiedział, że gdyby świat wiedział o nim wcześniej, to mówiłoby się o nim nie polski Walleneberg, a o Wallenbergu – szwedzki Sławik. To, że przez sześćdziesiąt lat o Sławiku nikt, poza małym gronem historyków, nie wiedział, jest w głównej mierze zasługą „pana Józefa”.
15 listopada o godz. 10:49
Do Pana @narciarz2
====================
narciarz2 30 października o godz. 3:15( i pozniejsze )
>>>>Komentarz, ktorego Polityka nie jest w stanie przelknac, umiescilem w Studiu Opinii. Czy jest na sali jakis lekarz od komputerow?>>>
Korzystając z kopii w SO, ustalilem że slowo ktore Panu nie przechodzi ( i caly komentarz znika ) to
„po.egnałem” ( „.” = „z” ).
( W zdaniu „Wtedy po.egnałem sie…” )
Sugeruje zeby zrobil Pan test dla wlasnej ciekawosci.
Niech Pan spróbuje umiescic na tym blogu TYLKO słowo „po.egnałem” ( „.” = „z” ) i zobaczyc czy przejdzie.
Ja wlasnie zrobilem; nie przeszlo.
Pisalem o tym tyle razy…
P.S. Bylbym zobowiazany za odzew.
15 listopada o godz. 11:54
http://wyborcza.pl/1,75478,14947866,Koniec__nowego_otwarcia__Hanny_Gronkiewicz_Waltz_.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza#Cuk
Domyślałem się, łudziłem się, teraz jestem pewny, że tzw, zmiana wizerunku HGW, to tylko polityczny lukier, czyli pic na wodę fotmontaż, a więc platformiana banalność. To jest nieprawość, albo inczej deprawacja państwa. I ja do tego przyłożyłem rękę, przedkładając swoją wygodę, nad święty obowiązek wykopania HGW, którego zasadność teraz widać, słychać i czuć. Takiego błędu już nie popełnię … moja ekspijacja, będzie jednak krótka, gdyż zawsze byłem niechętny polityce HGW, ale co mają zrobić tacy, którzy jej wierzyli i bronili? Nasza znakomita koleżanka ‚mag’, broniła ją, niczym lwica lwiątek … szanownej ‚mag’ ekspijacja też powinna być stosowna, a więc droga do Canossy, powinna być długa niczym ‚camino’ Kartki… po Europie i dolegliwa jak pielgrzymka do Czestochowy w szpilkach.
Błędem strategicznym samorzadowców Piotra Guziała, było to, że zwarli złe sojusze, czyli tak jakby zwalczając pluskwy, sojuszników poszukali wśród karaluchów. Teraz, okazuje się, że tych skrywanych brudów w warszawskim ratuszu jest więcej, a to mamusia daje zezwolenie synkowi na budowę gmaszyska w obrębie Starego Miasta, a to ni z tego ni z owego, ktoś staje się właścicielem części tunelu trasy WZ … i to sprawy tylko z ostatnich dni. Czyli można powiedzieć, iż brudów jest tyle, że nawet pluskwy są zawszone.
Pozdrowienia
15 listopada o godz. 12:00
Na dobry początek, szanowny panie @anumlik (10.18 dnia 15.11.) – do charakterystyki pana Józefa C. dodać już nic nie można. Można jednak dopisać o pani Ninie ANDRYCZ, że nigdy (jak pamiętam) nie dała publicznie po sobie poznać, że jest „panią premierową”. Może to z powodu mrocznej roli małżonka w tych wydarzeniach, o których piszesz??
Jeśli tak, to do laurki pani Niny można dopisać i to, że o Jej WARTOŚCI stanowi w y ł ą c z n i e talent i własna praca. Chwała Jej za to, bo na postępowanie oraz wypowiedzi pana JC nie miała żadnego wpływu.
P.S. – @zezowaty (8.52 dnia 15.11.) – dzięki za miłe słowa, serdecznie obu panów pozdrawiam – Czesław.
15 listopada o godz. 14:27
Anumlik
Do którego pokolenia dzieci odpowiadają za grzechy rodziców ???
Bo ja jakoś nie słyszałem by żony odpowiadały za dokonania mężów.
Że też zawsze znajdzie się ktoś co za swe dziejowe posłannictwo uważa że MUSI , NO MUSI kogoś kogo nawet nie zna obrzucić błotem.
No cóż – dzień bez oplucia kogokolwiek to dzień stracony – prawda.
15 listopada o godz. 15:02
@ zezowaty
Wielu „mądrych inaczej” widziałem, ale takich jak ty nie. Gdzieżeś, o szanowny, zoczył, że obwiniłem Ninę Andrycz za winy jej byłego męża. O niej i jej rolach wypowiedź moja była pełna rewerencji. Cyrankiewicz sam za swoje łajdactwa odpowiada, bez udziału eks żony. Jeśli przypomnienie pewnych niezbyt przyjemnych faktów z życia najdłużej urzędującego premiera w PRL nazywasz opluwaniem, to gratuluję poczucia przyzwoitości. A tak na marginesie. Skąd wiesz że nie znałem pana premiera? Aaa?
15 listopada o godz. 16:18
@ georges53 15 listopada o godz. 10:49
Korzystając z kopii w SO, ustalilem że slowo ktore Panu nie przechodzi ( i caly komentarz znika ) to
„po.egnałem” ( „.” = „z” ).
.
Ma Pan racje. To slowo rzeczywiscie zabija komentarz.
.
Pisalem o tym tyle razy?
.
Ja nie czytalem Pana komentarzy na temat trefnego slowa. Dlaczego ono jest trefne?
15 listopada o godz. 16:58
Do Pana @narciarz2.
==================
>>> Dlaczego ono jest trefne? >>>>
Nie wiem; jakaś Nieodgadniona Tajemnica Kosmosu.
Robilem takie doswiadczenia pare lat temu i odkrylem kilka takich słów, ok.6-8; wszystkie całkiem niewinne;
pamietam tylko „po.egnanie”, „po.er” ( od po.owania; „.”=”z” ), Ca.ino ( jak w Monte Ca.ino; „.”=”s” ) z jednym „s” nie przechodzi, ale z dwoma, Ca..ino jest OK (?).
( czy też na odwrót; nie chce mi się teraz tego sprawdzac, bo u mnie już 3 w nocy i czas spać ).
Jeśli Pan ciekawy moich experymentow na ten temat, proszę zaguglowac
[ georges53 po.er inurl:blog.polityka.pl]
Znajdzie Pan 6 moich wpisow.
Glad to be of help.
W miedzyczasie, pozdrawiam.
15 listopada o godz. 17:09
Na kilku blogach trefne są słowa zawierające „as-s”, „po-rn”, „po-ze”, „tra-ma”, „p-enis”. Podobno są spotykane w spamie.
Polskich nieprzyzwoitych można używać bez ograniczeń.
15 listopada o godz. 17:20
@narciarz2
=============
… i jeszcze taka dodatkowa ciekawostka przyrodnicza…
Z pomoca gugla wlasnie sprawdzilem ile razy wystepuje to Pana trefne slowo na blogach Polityki.
Nie jest przecież to slowo ani takie rzadkie ani takie niezwykłe.
Otóż występuje ono wiele WIELE razy, ale TYLKO u autorów, nie komentatorów.
Jak na plon ok. dziesięcioletni, to dosc niezwykle…
15 listopada o godz. 18:19
„Po(z)egnanie” jest raczej rzadkie i niezwykłe.
„poŻegnanie” pisane prawidłowo po polsku ukazuje się bez problemów.
Wordpress ma takie ustawienia, że wyłapuje „trefne” słowa i nie puszcza tekstów je zawierających.
Z pretensjami należy zwrócić się do firmy informatycznej zatrudnianej przez „Politykę”.
15 listopada o godz. 18:51
Ja si tu przenosze. Takiej poezji to ja dawno nie czytał. Refleks to ja mam szachisty. Anumliku dzieki za tego Balsama, to masc na moje patriotyczne rany.
A tym KIGiem to wy sie tak nie zachwycajcie to byl bgur i uzywal brzydkich slow.
Jak go pewna dobrze wychowana panienka zapytala onegdaj, jaka byla zupa w Domu dla Bezdomnych Literatow . Ten skacowany gbur odpowiedzial jej wulgarnie: h..uj..o..w..a. (Specjalnie rozstrzelilem to brzydkie slowo, zeby moderator sie nie polapal)
15 listopada o godz. 19:03
W zeszłym roku czytałam dość długi wywiad z Niną Andrycz, nie pamiętam jednak, gdzie on był drukowany. Bardzo ciepło wypowiadała się o swoim mężu, który zapewnił jej odpowiednio wysoki poziom życia i odsunął od niej wszelkie troski i kłopoty, jakie nękają zwykłe kobiety. Bo on znał jej wartość i nie pozwolił, aby pospolite obowiązki dotyczyły takiej artystki, jaką Nina Andrycz była i nadal jest.
W życiu nie ugotowała czegokolwiek, nie zajmowała się też praniem ani sprzątaniem i nie robi tego do dziś. Takie odebrała wychowanie, tak się ceniła i ją mąż tak cenił.
Uważa, że dama a już artystka w szczególności takimi drobiazgami się nie zajmuje. Ona nawet nie wie, skąd się biorą czyste suknie w szafie i posiłek na stole.
Czytałam ten wywiad z podziwem i dużym respektem dla osoby, która potrafiła się cenić, znając swoją wartość. Stąd te wspaniałe role wielkich dam.
Ona zawsze była damą – na scenie i w życiu.
A sprawy zawodowe własnego męża pewnie jej zupełnie nie interesowały.
Ja ją cenię i podziwiam.
15 listopada o godz. 19:10
ANCA_NELA
15 listopada o godz. 19:03
Sam linkowałem z Newsweeka……
Powtórka?
http://stylzycia.newsweek.pl/-kocham-go-do-dzis—nina-andrycz-o-wielkiej-milosci,68803,1,1.html
Ludzi z KLASĄ jest coraz mniej…….
15 listopada o godz. 20:01
ANCA_NELA
15 listopada o godz. 19:03
A Ty Anko, wiesz skad sie bierze czysta bielizna ? Ja jestem brudas, czasem cos sobie piore. I ani mnie to nie upokaza ani nie wywyzsza.
Mnie ten szlachetny egoizm nie imponuje.
Gra Niny Andrycz czy Eichlerowny tez jakas do mnie nie docierala. To przeciaganie, jakas modulacja ala Ordonka prosto od Rodziewiczowny. Te ptaszeta, letnisci boscy, ach jakze sploszone w odmecie lesnego puchu.
Wybacz , Anko,przeciez ja Cie bardzo lubie, ze sobie troche kpie, ale to Magdalena Samozwaniec, ktora nie znosila tej pozy, drwila z tych wielkich dam co to nie wiedzialy jak zaparzyc herbate.
15 listopada o godz. 20:07
ANCA_NELA
15 listopada o godz. 19:03
No a zapomnialem zupelnie o Cyrankiewiczu, genialnym konformiscie, takim Europejczyku, ktory, jak mu grozila utrata premierostwa, to potrafil postraszyc robotnikow, ze im rece polamie, a szlachetna Nina zupelnie niezorientowana, nie interesujaca sie ciezka praca swojego meza
15 listopada o godz. 20:14
Anumlik
No tak . Wreszcie do mnie to dotarło
Chciałeś sprawić Starszej Pani przyjemność .
Jak to pisał Młynarski NIECH SIĘ BABCIA CIESZY.
Trzeba było jeszcze zapytać czy kwiaty na grób zmarłego Takiego męża nosi.
Pewnie .
Dobrze że nie oskarżyłeś jej o to że ci pisarze z których
dzieł Pani Nina grywała role swych teatralnych czy filmowych postaci to nie zawsze byli porządnymi ludżmi a o bohaterkach to lepiej nie mówić.
Tak , tu wykazałeś swe dobre serce.
Kłaniam się czapką do ziemi.
15 listopada o godz. 20:33
Wiesiek59 i Lewy
Ten wywiad, który wspomniałam był w ubiegłym roku. Ogólny klimat podobny, bo i temat ten sam, ale ten zeszłoroczny był na stulecie życia.
Co do Magdaleny Samozwaniec… Ona sobie i owszem drwiła niemiłosiernie z dam z towarzystwa, ale było to jej środowisko, z którego się nie wychylała w stronę pospólstwa.
Żyła wygodnie, luksusowo, nie martwiąc się o jutro. Miała bogatego dziadka i ojca a także męża dyplomatę. Mogła, jak prawdziwa kobieta niezależna i z dobrego domu nie mówić o pieniądzach. Bo je po prostu miała.
15 listopada o godz. 21:45
Paradowska: Polskę zalewa rusofobia. Giertych: Przez retorykę PiS. A młode prymitywy odbierają ich przekaz dosłownie
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14955714,Paradowska__Polske_zalewa_rusofobia__Giertych__Przez.html#TRrelSST
===================
Są jeszcze dziennikarze nazywający rzeczy po IMIENIU……
15 listopada o godz. 21:54
@ zezowaty
Bardzo sobie cenię poezję Ezry Pounda, którego imnął się taki wstydliwy dla niego okres w życiu, że zaprzedał się radiostacji Mussoliniego, na eterze której piał z zachwytu nad faszyzmem, co odpokutował – między innymi – tym, że po wojnie, w obozie jenieckim w Pizie, 25 dni trzymano go w klatce wystawionej na widok publiczny, gdzie każdy mógł pluć na niego do woli. Powtarzam, bardzo sobie cenię jego poezję. Bardzo sobie też cenię Heideggera, jako filozofa, a jego „Sein und Zeit” uważam za jedno z najbardziej fundamentalnych dzieł, będących ontologiczną analizą człowieczego dasein. Nie przeszkadza mi ów podziw dla niego, jako myśliciela, oddzielić od obrzydzenia do niego, jako do członka NSDAP, który wyparł się miłości swego życia (podobno), czyli Hannah Arendt, dlatego tylko, że była Żydówką. Podziwiam zaś Arendt za to, że w roku 1950, kiedy to Heidegger miał zakaz wykładania na „liczących się” uniwersytetach, wznowiła z nim kontakt, a ich przyjaźń przetrwała aż do śmierci Arendt, w 1975 roku. Do głowy by mi też nie przyszło zadać pytanie, czy Frau Hannah nosiła kwiaty na grób Heideggera? To nie ma, zezowaty, nic do rzeczy. Wracając na polskie podwórko. Twórczość Brzechwy dla dzieci uważam za najwyższej próby literaturę w ogóle, ale potrafię też oddzielić ową twórczość od tępych, poetyckich i publicystycznych agitek wielbiących Stalina i komunizm, jak choćby ta:
„Przyszłość należy do tych, czyja wola niezłomna
Drogę wskazał nam Stalin ? chwała mu wiekopomna!
Świat nowy budujemy od podstaw, od podwalin ?
Sta-lin!
Sta-lin!!
Sta-lin!!!”
I do łba by mi nie przyszło, aby odmówić Brzechwie patronatu szkołom, przedszkolom i ulicom w dziesiątkach polskich miast, jak to czynią polscy LPR-owcy. Są te szkoły, te przedszkola i te ulice, godne, o zezowaty, takiego patronatu. A i kwiatki na jego grobie na Powąskch zdarzało mi się złożył. I zniczyk zapalić.
Pokłoniłeś mi się czapką do ziemi. Mimo ironii, dziękuję i odczapkowuję. Również do ziemi. Ale nie z wyciągniętym jak struna środkowym palcem, który zza twojej czapki wyziera.
15 listopada o godz. 22:21
„Sraczka” referendalna w Polsce Powiatowej
Chęć dorównywania ważniejszym lub możniejszym jest tak stara jak świat. Już niejaki Rej nie życzył sobie, aby go uznano za gąsiora i zaczął pisać po polsku. Nadużywanie mechanizmów demokracji przez naród, który o tej demokracji nie ma pojęcia, lub do niej nie dorósł mentalne i być może intelektualnie, bo ma zaczadzone umysły przez gusła religijne, nie powinno dziwić nikogo.
Jeśli ob. Guział w „stolycy” mógł rozpętać burzę w szklance wody, aby z koleżkami zająć jakieś dobre stołki, to w czym są gorsi celebryci w małych grajdołkach??? Oni też już klęczą w blokach startowych do nowej karuzeli stanowisk. Nie są zdolni poczekać roku do legalnych wyborów.
Guziałowi się nie udało, zmarnował tyle energii, którą mógł poświecić pracy w swojej dzielnicy. Moi lokalni „patrioci” mają większą szansę, bo uzyskali poparcie w procedurze usunięcia prezydenta miasta m. in. od przedstawiciela biznesu, który kilka lat temu usunął poprzednika i poparł aktualnego prezydenta. Twierdził, że kandydat, prosząc o poparcie „kadrowego” (ksywa biznesmena) obiecał mu co nieco i nie dotrzymał obietnic. Fotografa i ziobrysty z dyktafonem przy tym nie było, więc nieznany jest ogółowi zestaw obietnic, a to co ujawnił, jest nieco żałosne. Wpływ tego potentata na „kadry lokalne” bywał nieraz groteskowy. W przypadku jego poprzedniego pupilka zorganizował wybory w ramach rady bardzo demokratycznie. Rozdał członkom rady kolorowe pisaki i kazał nimi glosować „poprawnie”. Sam przewodniczył komisji skrutacyjnej i sprawdził kolory na kartkach! Lubię takie tajne, demokratyczne wybory, to jeszcze lepsze niż w PRL. Jestem ciekawy, kogo i jak (bo szmalu ma w bród) obecnie namaści na prezydenta – oczywiście wyłącznie dla mojego dobra i reszty mieszkańców. Jako człowiek bardzo skuteczny, zawsze uzyska to czego zapragnie. Jeśli trzeba, to omija takie drobiazgi jak prawo, ono jest dla maluczkich.
Gdy ja budowałem dom nie udało mi się uzyskać zgody władz na dokupienie drugiej działki ze Skarbu Państwa do własnej, aby postawić rozsądny dom wolnostojący (2 działki po 3 ary). VIP zakupił dwie działki po ponad 9 arów każda, połączył je i przy okazji zaanektował pas ziemi między tymi działkami, własności miejskiej, przeznaczony na sprawy techniczne i wybudował hacjendę na miarę Mira w Miami (tego od dzikiego kraju), albo jeszcze lepiej. Jestem przekonany o tym, że na wszystko uzyskał zgodę odpowiednich władz, które mu jadają z rączki.
U nas ceni się ludzi zamożnych!!!
Ulice w mieście są różnej jakości, w lepszym lub gorszym stanie, ale przeważnie nie dla osób niepełnosprawnych. Tak się dziwnie złożyło, za poprzedniego prezydenta, że jedna z ulic była priorytetowa, choć była na niej tylko jedna rezydencja wzdłuż całej ulicy – teraz jest już więcej. To genialne spojrzenie w przyszłość jest jednak trochę podejrzane. Wybrukowana idealnie i z „leżącymi policjantami” aby ważny człowiek (oczywiście ważny dla miasta i jego mieszkańców) nie był poddany hałasom szybko jeżdżących aut i koty i psy były bezpieczne. Ja przed moją, prawie nową ulicą (około 25 lat), nie mogę chodzić z balkonikiem, bo płyty chodnikowe są kiepskie i nierówne. Spacerowałbym po ulicy dla VIPów, ale to dalko i nie ma tam ani sklepów czy przychodni, zasadnicze cele moich wędrówek.
Kampania werbalna zwolenników i przeciwników prezydenta jest wszechobecna. Prezydent pisze do mieszkańców, organizuje spotkania w błahych sprawach, referendowcy wydają specjalne, darmowe gazetki dla wszystkich mieszkańców, gdzie szkalują jak mogą, ogłoszenia płatne w radiu są coraz liczniejsze. Ktoś to wszystko finansuje, ale kto i czego oczekuje dla siebie – pardon, oczywiście dla miasta!?
Mnie to śmieszy i brzydzi, nie zamierzam uczestniczyć w tej farsie pseudodemokratycznej.
Nie znaczy to, że kocham aktualnego prezydenta i nie widzę tego, że postępował zupełnie normalnie, tzn. obsadził ważniejsze stanowiska swoimi ludźmi, którzy go wynieśli na ten pułap w Komitecie Obywatelskim. Coś za coś! Jego ewentualny następca zrobi to samo, poprzednik też tak robił, więc o co ten rejwach?
Tak naprawdę jedyny konkretny zarzut to było zamknięcie trzech szkół bez należytej procedury – nie zawiadomienie rodziców w terminie ustawowym. Dzieci mało, więc likwidacja szkól była koniecznością ekonomiczną, jedynie sposób był niegodny, zbyt arogancki.
Na to nałożyła się plotka, że zamierza z pewnym biznesmenem o „ksywie” lekarz wykupić jeden budynek szkolny w dobrym miejscu i zorganizować prywatną przychodnię (ten potencjalny wspólnik ma ich już więcej), sam go już „dofinansowałem”, gdy nie mogłem uzyskać pomocy w normalnej przychodni.
Prezydent próbował pogodzić rządzenie miastem z fuchą lekarską i to był poważniejszy błąd. Teraz, pod presją referendum zrobił tak jak pani HGW, zwolnił tempo w zarabianiu i poświęca więcej czasu miastu, ale chyba już niedługo i nie tak skutecznie jak jego „koleżanka” z Warszawy.
Drugi błąd (według mnie niegodziwość) w tej branży to było zwolnienie powszechnie szanowanego, wspaniałego lekarza z posady dyrektora ZOZ i powołanie swego „wspólnika”. Rajcowie powiatu nieco storpedowali tę zmianę i obecnie jest pat i bezhołowie w tak newralgicznym punkcie.
15 listopada o godz. 22:56
170 ton uzbrojenia i amunicji, między innymi karabinki AKM i wyrzutnie pocisków, przekazał nieodpłatnie Republice Mali polski rząd. Dostawa dotarła do Bamako na pokładzie dwóch samolotów An 124-Rusłan. Wartość przekazanej broni to ponad 11 milionów złotych – informuje portal polska-zbroja.pl.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Polska-bron-i-amunicja-dla-Mali-przekazalismy-nieodplatnie-170-ton-uzbrojenia,wid,16173179,wiadomosc.html
==================
Na Madagaskar!!!!
Jakie interesy mamy w Mali?
Za własne pieniądze służymy Francji?
Jak za Napoleona i z podobnym skutkiem?
16 listopada o godz. 8:33
Anumlik
Palec , ten środkowy to wystawiasz sam sobie.
Szef Oświęcimia to też był zacny człowiek , lubił zwierzęta i kwiaty a te parę milionów co poszły w komin – no cóż takie były czasy.
W biblii mówi się o faryzeuszach ale nawet tam nie oskarża się żony za „zasługi” męża.
Nie kłaniam się bo znowu jakiś palec zobaczysz
16 listopada o godz. 10:03
Jestem Skorpionem, więc walczę mimo, że nie mam na to najmniejszej ochoty. Jak widzę bzdury wypisywane przez np. Adama, to daję sobie spokój, ale Wieśka zawsze ceniłem. Co się stało z tym blogerem?
Czy przypadkiem Wieśku nie słyszałeś, że jesteśmy w Unii i w NATO? Obiło Ci się o uszy, czy pierwszy raz usłyszałeś o ty fakcie? Słyszałeś o tym, że jest mały, bo mały, ale kontyngent polski w Mali? Że jest rebelia na północy tego kraju, zagrażająca istnieniu tego państwa?
Są dwie sprawy, które nie dają mi spokoju. Pierwsze, to takie traktowanie Polski jako grajdołka. Tu jest nasz parawanik, i nic, co poza nim, mnie nie interesuje. Jakie mamy interesy w Mali? A jakie NATO będzie miało interesy w Polsce, gdyby cokolwiek się działo?
Po drugie – sprawa Napoleona. Jeżeli popatrzymy na różne szczegóły, jak Haiti i Hiszpania (do bólu dawane są te przykłady), to rzeczywiście byliśmy wykorzystani. Jeżeli ktoś sięgnie po rozum, a nie po emocje, to dostrzeże, że Napoleon zreformował do dna nie tylko polski rząd i ustawodawstwo, ale również mentalność Polaków. Dzięki niemu powstał naród polski z prawdziwego zdarzenia.
16 listopada o godz. 10:04
Test na wykluczenie z blogu D.P i J.P –
Zobaczymy czy jest sens pisania na „Berdyczów „
16 listopada o godz. 11:21
W aktualnym numerze „Polityki” bardzo ciekawy, aktualny wywiad z Niną Andrycz.
http://www.polityka.pl/kultura/1561623,1,101-lat-niny-andrycz.read
Warto sięgnąć po ten numer. Tekst bardzo ciekawy.
Niestety zlinkować się nie daje. Początkowy fragment wywiadu można zobaczyć, kiedy się kliknie na tytuł umieszczony w prawym, górnym rogu.
Całość niestety tylko za opłatą.
Ja sobie cyfrową wersję wykupiłam i jestem zadowolona.
Tylko dzielić się tym, co zakupiłam nie mogę, bo prawa autorskie i takie tam…
16 listopada o godz. 11:32
Napisanie wiekszego komentarza poza testem (jw.) kończy sie u mnie niepowodzeniem .Wprawdzie jest sobota ,ale poddaje się ,i to zarówno u pana Daniela jak i pani Janiny .OK!
16 listopada o godz. 12:04
Torlin
16 listopada o godz. 10:03
Nie słyszałem o fakcie przyjęcia do Unii Libii, Afganistanu, Iraku, czy Mali.
Jakie mamy tam interesy?
Bo to interesy krajów kolonialnych sprowadziły na tamte interwencje zbrojne naszych sojuszników.
Dziś rozstrzelano w Trypolisie tłum mających dość milicji plemiennych.
Być może polską amunicją, z polskiego działka……
Ciężko przekonać ciebie- idealistę, że nie liczą się dla możnych tego świata ludzie, tylko dostęp do ropy, gazu, uranu, boksytów, złota.
A wynagrodzenie najemników w porównaniu z zyskami, to ułamki promili wartości złoża.
Możemy uzbrojenie sprzedawać.
Ale darowywać?
I to Francuzom?
Niech płacą…….
16 listopada o godz. 12:19
Torlin
„Napoleon zreformował do dna nie tylko polski rząd i ustawodawstwo, ale również mentalność Polaków. Dzięki niemu powstał naród polski z prawdziwego zdarzenia.”
Ty tak naprawde czy dla jaj tylko? No, chyba jeszcze istnieje i trzecia możliwość. Odlocik?
Na resztę twoich mądrości inaczej Wiesiek ci już nasypał piasku
16 listopada o godz. 12:39
@Czesławie!
Siemanko. Mam nadzieje ze wciaz doprzodowo.
Ja swoje dwa pierwsze miesiące, po operacji, przeżyłem pod znakiem: a g.wno prawda co wy mnie mówicie. Bo oni, ci prawdomówni do bUlu dochtory tutejsze, nic tylko jakieś 15% mi wciskali. Ze niby miałem ja mieć piętnaście procent szansy na przeżycie następnych pięciu lat. Taka medyczno-statystyczna mowa trawa.
No i dzięki Najwyższej Sile, ja wciaz trwam w tej zdecydowanej mniejszości. O dwunastu lat tak trwam. Zapeszyc jednak niczego bym nie chciał..
Pozdro, @Czesławie. Z naciskiem na zdro. Po odpuść sobie. Nienajlepsze konotacje ostatnio sie nasuwajo z po
16 listopada o godz. 12:43
Anumliku!
A gdzie tfórczość? Na tem twojo tfórczość ja wciaz czekam nieustannie!
Pozostaje w zachwycie
16 listopada o godz. 12:54
Torlinie
Masz ciekawostkę.
Cierpienia operatora drona…….
27-letni Brandon Bryant walczy z depresją, cierpi na syndrom stresu pourazowego, próbuje leczyć lęki alkoholem. Mieszka u matki, nie ma nic oprócz komputera i długów. Młody człowiek był operatorem dronów, samolotów automatycznych, za pomocą których Stany Zjednoczone likwidowały swoich nieprzyjaciół w Iraku i Afganistanie. ?Dali mi listę moich osiągnięć, wrogowie zabici, wrogowie pojmani, unieszkodliwione ważne cele. Nie za każdym razem naciskałem spust, ale brałem udział w tych misjach. Kiedy zobaczyłem liczbę zabitych w akcji nieprzyjaciół, zrobiło mi się niedobrze: wynosiła 1626? ? wspomina.
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/koszmary-amerykanskiego-zabojcy
Nawet Leon Zawodowiec miał zasady- „z wyjątkiem kobiet i dzieci”……
16 listopada o godz. 13:16
Wiesku,
Odpuść ty sobie Torlinka bejbi. On operuje w innym wymiarze. Piaskownicy wymiarze
16 listopada o godz. 13:21
@ Orteq
Siła jakaś nieczysta mnie podkusiła, że napisałem okolicznościowy wierszyk i zamieściłem na tym blogu. Już żadnego „porządnego” (nawet kretyńskiego) komentarza nie można zamieścić, aby vox populi wierszyka się w zachwycie nie dopomniał. Ale… Niech Ci, Orteq będzie, Naści wierszyk:
Na kurhanku oręż smutna
Woja woła, woj do Kutna
Chwacko bieży.
Pod kurhankiem Zosia leży.
Rzęzi Zosia spod kurhanka:
Ni dziecięcia tu, ni wianka,
Oręż nie lśni, a uwiera;
Musi nosił go woj sknera.
Woj, nie bacząc na maniery,
Szturchnął Zosię szturchem szczerym.
Zosi kwik echem się wznosi
Poza kurhan. Już po Zosi.
Patriotów zgniła rzesza
Zosię obłudnie pociesza:
Nie bój woja! On z polotem
Szturch ci zadał, szczerozłotem.
Przesłanie:
Frywolny Mojżesz, po trzech dzbanach wina,
Krył Zosię na kurhanie. Oręż lśnił.
[Kurtyna]
16 listopada o godz. 15:18
W zachwycie pozostając, Anumliku. May you live as long as you can
16 listopada o godz. 15:24
I’m going to
16 listopada o godz. 15:32
Piosenka Marcowego Zająca:
Ja, o Ortequ , mało kogo widzę;
Z bogów i z ludziów jawnie sobie szydzę,
Z najwyższych także szydzę sobie sfer,
Wołają na mnie mad as a March hare.
16 listopada o godz. 18:30
Torlin
16 listopada o godz. 10:03
Po drugie ? sprawa Napoleona. Jeżeli popatrzymy na różne szczegóły, jak Haiti i Hiszpania (do bólu dawane są te przykłady), to rzeczywiście byliśmy wykorzystani. Jeżeli ktoś sięgnie po rozum, a nie po emocje, to dostrzeże, że Napoleon zreformował do dna nie tylko polski rząd i ustawodawstwo, ale również mentalność Polaków. Dzięki niemu powstał naród polski z prawdziwego zdarzenia.
Mój komentarz
Co do Napoleona, to w dużej części podzielam pogląd o jego olbrzymim wpływie na kształtowanie się nowoczesnej mentalności Polaków. To nie było tylko Haiti, czy Samossiera, ale nadane prawa, zarządzanie, reformy w administracji, trzeźwość myślenia, itd.
Podzielam również opinię, że traktowanie wybiórcze faktów i matematyczne wyciąganie wniosków na podstawie jednej zmiennej w polityce, a szczególnie w geopolityce, nie sprawdza się. Powstają kulawe teorie, które co chwilę trzeba zmieniać, gdy dochodzą inne fakty, te nie wybiórcze.
Pzdr, TJ
16 listopada o godz. 19:46
Anumliku
Ty nad poziomami
wszelkimi
nie wiada jakimi
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/5/52/March-hare-5.jpg
16 listopada o godz. 21:12
Podpuszczaj mnie, Orteq, podpuszczaj. Co to, ja czarodziej jestem, który coraz to nowe idiotyczne wierszyki wymyśla? A za rysunek Marcowego Zająca dzięki, choć w oryginale Johna Tenniela tyż jest sympatyczny. Taki cholernie angielski.
http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Alice_par_John_Tenniel_25.png
16 listopada o godz. 21:26
@Antoniusie,
turniej w Antwerpii
16 listopada o godz. 22:02
Dzięki Ci EJ, że jesteś. Blog został zdominowany przez osoby typu Orteqa, a nie mam żadnej ochoty na wzajemne złośliwości. To on był m.in. powodem odejścia Edwara z blogu Pana Kuczyńskiego.
————–
To są bardzo ciekawe tematy, okazuje się we współczesnych badaniach, że właśnie czasy rozbiorów są momentem, w którym nam nie uciekł wiek XIX. Właśnie wtedy gwałtownie nadrabiamy zaległości, doganiamy Europę Zachodnią, następuje rozwój gospodarczy, społeczny i polityczny. Oczywiście nie zapominam o rusyfikacji, powstaniach i Sybirze, ale to wszystko dokładnie nie jest tak. Pisałem ostatnio notkę na temat gospodarczego opanowania Syberii przez Polaków – powstańców, mieli restauracje, stadniny, gazety, browary, statki na Obie.
Wracając do Napoleona.
Oczywiście masz rację, to wszystko powprowadzał do niesłychanie zacofanej Polski (słynna scena w więzieniu gdańskim, gdzie nikt z dyrekcji ani pilnujących nie umiał powiedzieć na temat jednego więźnia, kto to jest, za co został skazany i do kiedy. Napoleon wyszedł wstrząśnięty), ale ważniejszą sprawą jest powstanie narodu. To wiek XIX zaczął tworzyć narody europejskie, dotąd ktoś był poddanym króla. I nie można zapominać o Poniatowskim, ja bym posunął się do stwierdzenia, że przemiana Księcia jest alegorią przemiany narodu. Tak pisałem na ten temat w swoim blogu: „Na polecenie Napoleona Davout został naczelnym dowódcą wszystkich wojsk na terenie Księstwa Warszawskiego i chcąc nie chcąc musiał się spotykać z Poniatowskim. Służbisty, sprawiedliwy, uczciwy aż do bólu, oschły, precyzyjny, inteligentny, pozbawiony ambicji politycznych i wywyższania się arystokracji nie mógł znieść widoku bawidamka, traktującego lekko życie i służbę. Zmuszony do współpracy spostrzegł, że pod zewnętrzną osłoną bawiącego się dworaka kryje się człowiek podobny do niego, znakomity organizator i dowódca. Panowie nie tylko się polubili, ale w czasie wojny z Rosją Poniatowski prowadził V Korpus i bezpośrednio podlegał Davoutowi. Dla Polaków to było też bardzo cenne, faktycznie na czele państwa stał człowiek dogłębnie uczciwy i sprawiedliwy, nawet w okresie mrozów potrafiący wydawać ludziom głodnym mąkę z magazynów wojskowych”.
Przesyłam Ci serdeczne pozdrowienia.
16 listopada o godz. 22:59
TJ, EJ, kakaja raznica. Wazne zeby z Napoleona zrobić twórcę Polski. Tej Polski, ktorej nie było na mapie przez wiek po śmierci Krótkiego Geniusza Podbojów Wszechczasów. Eh, historia. Ilez to w niej jeszcze można nakłamać nowego
Ty, Torlinku bejbi, nie lżyj jak Burek podwórzowy. Bo się wezmem i rozgniewam. Edwar oficjalnie ogłosił, ze wyszedł z blogu Kuczyńskiego, żeby splunąć z powodu antysemityzmu czyjegoś. Na pewno nie mojego. A w ogóle to co Edwar ma tu do rzeczy? Miarę jakaś przykładasz do czegoś? Myśl trochę, myśl. Aby tylko nie na te sama modle co o Napoleonie
16 listopada o godz. 23:22
@Nemer!
Dziękuję za pamięć. Przypadkowo znalazłem mecz Ronniego z tym świetnym Jakiem. Było na co popatrzy. Dane z „To i owo” były błędne, ale mam oba Eurosporty i od jutra będę trzymał rękę na pulsie.
Pozdrawiam!
17 listopada o godz. 7:19
Kontynuując, przez moment, Torlinowe zauroczenie Napoleonem
Co nam pozostało z zafascynowania Napoleonem Bonapartem, dwa stulecia temu? Obawiam się, ze nie za wiele. Wbrew OPINII Torlinka bejbi.
Z napoleońskich genialnych pomysłów reform rządowych nie ostało się absolutnie nic. Inny czas, inni ludzie, nowe rozwiązania organizacyjne. Nic wspólnego nie mające z napoleońskimi ‚pomysłami na Polskę’ ponad 200 lat temu.
Ale! Coś tam jednak pozostało:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksander_Colonna-Walewski_%28syn_Napoleona%29
Aleksander Colonna-Walewski nam pozostal do strawienia. Bekart a mimo to nobilitowany. Również przez KaKa polski nobilitowany. Przez oszustwo, rzecz jasna.
Syn Napoleona, z nieprawego łoża, z Panią Walewska. Mężatką, z kim innym, w czasie romansu z Cesarzem.
Torlinku! Zwracam się ja do ciebie, jako do zdeklarowanego ateisty, oświetl ty nas prosze. Czy to aby nie z racji posiadania przez nasz dumny kraj tych grzesznych koligacji napoleońskich, tys taki napoleonczyk się stal? Czy tez z innych powodów wypisujesz te swoje brednie o benefitach na nasz Naród do dziś spływające? Bo one splywaja na nas z racji krótkiego epizodu łóżkowego pani Walewskiej z Krótkim Rycerzem o Słusznym Przyrodzeniu?
17 listopada o godz. 8:49
Oczywiście TJ, bardzo przepraszam za pomyłkę. Pomylenie nicku to bardzo głupia sprawa – sorry.
17 listopada o godz. 10:44
@ Orteq, Torlin
Wetnę się w Panów uroczy dyskurs na temat wyższości idei Ignacego Rzeckiego nad ideami Juliana Ochockiego (wybacz Oeteg-usku, że Cię na szalonego konstruktora, na użytek dyskursu, podkolorowałem).
Brutalnie rzecz ujmując, Napoleon, poza przywróceniem Warszawie jakiego takiego znaczenia, które utraciła podczas dziesięcioletniej okupacji pruskiej, zwanej „smutą warszawską”, cofnął Księstwo Warszawskie, wraz z Warszawą, do okresu sprzed 18 kwietnia, 1791 roku, czyli do czasu, gdy Sejm Wielki uchwali pierwszą na świecie (!) miejską ordynację samorządową, zwaną „Miasta nasze królewskie wolne w państwach Rzeczypospolitej”. W ordynacji tej, włączonej kilkanaście dni później do Konstytucji 3 Maja, ustanowiono, że miasta królewskie mogły wybierać swe organy w postaci magistratów, burmistrzów i wójtów.
W tym samym mniej więcej czasie, we Francji przed Napoleońskiej obowiązywała doktryna Wielkiej Rewolucji, która 44 tysiącom gmin przyznała szeroką samodzielnością, uznając je za twór niezależny od państwa. Reformy Napoleona zniosły „niezależność” gmin. Wprowadzone we Francji ustawą z 17 lutego 1800 roku zmiany, określiły gminy jako „rządowe organy administracyjne w scentralizowanym systemie zarządu lokalnego”. Nie obowiązywał już podział na zadania własne i zlecone. Był to – nie pierwszy w historii – zamach na samorządność, a napoleońska centralizacja państwa trwała – praktycznie niezmieniona – do reformy administracji w 1982 r.
W Polsce napoleońska konstytucja podzieliła Księstwo Warszawskie na departamenty i powiaty, których kompetencje zostały mocno ograniczone, one same zaś zostały niemal zupełnie podporządkowane władzom centralnym. Napoleońska samorządność szczątkowa zastąpiona została brakiem jakiejkolwiek samorządności w listopadzie 1815 roku, kiedy to wprowadzona została konstytucja Królestwa Polskiego. Carskie samodzierżawie zastąpiło napoleoński centralizm. Czy ten centralizm jednak wywołał z niebytu – jak to widzi Torlin – powstanie narodu polskiego z prawdziwego zdarzenia? Poza tym drobiazg, szanowny Torlinie, Napoleon nie zreformował do dna polskiego rządu, jeno rząd pruski, władający Warszawą i prawie całą częścią „napoleońskiego” Księstwa Warszawskiego. O ustawodawstwie już wspomniałem. Konstytucja 3 Maja, wraz z jej bardzo ważną (dla mnie najważniejszą) częścią, samorządową ordynacją miejską, stała wyżej (ho ho, jak wyżej) konstytucji napoleońskiej.
17 listopada o godz. 10:48
Errata: Chodzi oczywiście o Francję przednapoleońską, a nie Francję przed Napoleońską, jak błędnie napisałem.
17 listopada o godz. 12:12
Anumlik!
Nawiązywanie do czegokolwiek związanego z okresem Konstytucji 3 Maja jest – wybacz – bez sensu, bo w ogóle nie istnieje coś takiego, jak jej uchwały, jeżeli popatrzymy na to z punktu widzenia wprowadzenia ich w życie. To li tylko piękna legenda.
Ja wiem, że epoka napoleońska trwała od 1807 do 1815 r., przy czym od 1813 kraj był pod okupacją rosyjską. Ale nawet to … spadek po Polsce Napoleońskiej, patrząc na proporcje czasowe, jest bardzo istotny. Konstytucyjne zniesienie poddaństwa, budowa – jak pisałem – fundamentów narodu złożonego ze wszystkich warstw, hierarchii społecznej opartej na pieniądzu oraz wprowadzenie scentralizowanego państwa, kodeksu Napoleona i nowoczesnej biurokracji. Choć to krótko trwało, zostawiło nieprawdopodobne ślady. Kodeks Napoleona został właściwie powtórzony przez Kodeks Cywilny Królestwa Polskiego z 1825 roku Aleksandra I, a ten z kolei został uchylony w … 1946 roku. Organizację sądownictwa zmieniono dopiero w 1876 roku.
Bo tak jak mówiłem, okres większych swobód, to zastój gospodarczy (do Powstania Styczniowego), zniesienie granicy celnej przy zaostrzeniu kursu politycznego, spowodowało wielki rozwój gospodarczy (m.in. eksport polskich płodów rolnych).
17 listopada o godz. 12:16
Też byłem zafascynowany kiedyś epoką napoleońską……
Tyle że rozpatrując to po czasie i na zimno, poza olbrzymim drenażem siły żywej i materialnej, zniszczeniami wojennymi, nie dała nam ona nic- poza legendą.
Majstersztyk propagandowy pozwolił Polaków tanio kupić i cynicznie zużyć w serii wojen ukierunkowanych na budowę francuskiego imperium…..
Mit walki zbrojnej, straceńczej odwagi, zdominował polski patriotyzm.
A wysiłek wojenny zrujnował gospodarkę kraju……
Mit berserkera, samuraja, czemuś służył.
Mit wiecznego żołnierza przegranej sprawy, powstańca, jedynie nas osłabiał.
Michael Poniatowski, to również spadek po tamtej epoce.
Pewnie kilka innych nazwisk można by jeszcze przytoczyć.
I polskie ślady w Paryżu, Londynie……
17 listopada o godz. 13:52
Kończąc już swoje zaangażowanie w tę dyskusję muszę Ci Wieśku powiedzieć, że masz jakąś skazę charakterologiczną, nie umiesz generalnie spojrzeć na problem, tylko giniesz w szczegółach, najczęściej dopasowanych do swojej teorii. Tak jak piszesz o Napoleonie, jakbyś w ogóle nie czytał tego, co ja napisałem. Identycznie przy dzisiejszych posunięciach Polski. Wszędzie jesteśmy wykorzystywani, cały świat jest cyniczny, za każdym kiwnięciem palca w bucie stoją czarne siły magnatów kapitalistycznych. Jak Ci tak dobrze z tą teorią spiskową, to nie będę przeszkadzał.
17 listopada o godz. 14:21
Lata 80. i 90. to dla nastolatków zamierzchła przeszłość. Solidarnościowe daty mylą się im z II wojną światową i hipisami. Nie wiedzą, kto to Mazowiecki, Kuroń. Balcerowicza ledwie kojarzą. I tylko Wałęsa z peace?ką, czyli znakiem ?V?, robi furorę.
http://polska.newsweek.pl/wiedza-historyczna-mlodziez-nastolatki-newsweek-pl,artykuly,273782,1.html
======================
Jak już wymrzemy, o dawnych bojach nie będzie pamiętał NIKT……
Żyliśmy polityką.
Nowe pokolenie jest zdecydowanie bardziej pragmatyczne.
Żyje własnym życiem……
17 listopada o godz. 14:25
Torlin
17 listopada o godz. 13:52
Ja usiłuję spojrzeć szerzej.
Ty natomiast tkwisz w bohaterszczyźnie i romantycznych wizjach.
Umiera się tylko raz.
Sporo naszych umarło za CUDZE sprawy.
Niepotrzebnie…..
Patriotyzm trumienny dalej cieszy się wzięciem.
Patriotyzm polegający na rzetelności, płaceniu podatków, codziennej pracy, niekoniecznie.
Ten kod kulturowy trzeba zmienić.
17 listopada o godz. 15:09
http://forum.historia.org.pl/topic/3261-epoka-napoleonska-bilans-zyskow-i-strat/
Jedna z dyskusji…….
Można by spuentować tak:
„potem szedł, przez ruiny, przez zgliszcza”……
17 listopada o godz. 15:52
anumlik
16 listopada o godz. 15:32
Gdzieś Ty tak długo był, że Cię nie było.O mało co a przegapiłbym Ciebie, bo ja nie hasam po wszystkich blogach. Tak mi się życie ułożyło, że zamieszkaem u Passenta.
Ale ściągnęła mnie Twoja poezja i będę tu cząściej zagląda.
Też że tak powiem param się poezją i nieśmiało chciałbym mistrzowi zaprezentować smutny wiersz, na który udało mi się uwieść kiedyś pewną panienkę.
Tytu
Chłopiec, dziewczyna i róża
Raz młodzian w parku stał
Piękny jak rzeźba grecka
Gdy nagle róży kwiat
Zakochał się w nim znienacka
Daremna miłość twa
Królowo całego kwiecia
Najboleśniejsza łza
Miłości chłopca nie wznieci
Bo serce chłopca bije już
dla innej dziewczyny
Dla innej wije on
Wianki koniczyny
Lecz cóż to na ustach krew
Blednie na twarzy dziewczyna
Bo kolec zazdosnej róży
Zyły dziewczyny przecina.
Zwiędła zazdrosna róża
W grobie leży dziewczyna
A chłopiec w żałości się nurza
I nic tylko to wspomina;
Skomponowalem za mlodu rowniez mniej smutne wiersze, ale wstydze sie je pokazywac.
17 listopada o godz. 17:32
@ Torlin
Byłem „poza siecią” kilka godzin, dlatego odpisuję z opóźnieniem.
Po pierwsze. Konstytucja 3 Maja może i jest legendą, ale jej część – „Miasta nasze królewskie wolne w państwach Rzeczypospolitej”, została w sposób nielegendarny skonsumowana. Według kwietniowej uchwały Warszawa, podobnie jak inne miasta Rzeczypospolitej, stała się miastem wolnym. Przestała podlegać prawu starościńskiemu i marszałkowskiemu. Mieszczanie zyskali wolność oraz przedstawicielstwo tzw. posesjonatów, przez co mogli sprawować rzeczywistą władzę w Warszawie. W miejsce jurydyk, które uprzednio coraz silniej paraliżowały funkcjonowanie miasta, stworzono siedem okręgów administracji miejskiej, zwanych cyrkułami. Przedstawiciele mieszczan stanowili władzę pierwszej instancji. Instancją drugą, ustalającą w mieście prawa, było zgromadzenie ogólne reprezentantów cyrkułów. Całością zarządzał magistrat.
W tym miejscu warto przypomnieć postać pierwszego w dziejach miasta prezydenta Warszawy. Był nim wybrany przez delegowanych przedstawicieli mieszczan, 16 kwietnia 1792 roku, Ignacy Wyssogota Zakrzewski, chorąży poznański, poseł na Sejm Czteroletni. Jak pisał o nim Niemcewicz: „odznaczał się bezwzględną prawością i szczególnym patriotyzmem”. Dość przypomnieć, że dwukrotnie nie dopuścił szalejącego na ulicach – po „pierwszej klęsce targowicy” i rejteradzie Rosjan z ratusza, 17 kwietnia 1794 roku – tłumu, do samosądów. Pierwszy raz, gdy nie chcąc dopuścić do egzekucji targowiczan, wyszedł sam naprzeciw okupującej ratusz tłuszczy i słowami „Jeśli będziecie upierać się o te szubienice, to postawcie je pod moim własnym domem i mnie samego najpierw obwieście!”. Poskutkowało. Tłum odstąpił od samosądu. Miesiąc później, podczas ponownych rozruchów, tłum ponownie zażądał szubienic. Wyssogota Zakrzewski okazał zadziwiającą determinację, broniąc przed samosądem Fryderyka Moszyńskiego, Wielkiego Marszałka Koronnego, powołanego na ów urząd przez targowiczan. Kajetan Koźmian tak opisał to wydarzenie: „wpadł między rozhukanych i uwiesiwszy się na szyi marszałka zawołał: >>Chyba mnie wraz nim powiesicie!<< – wydarł go z paszczy zgrzytających zębami tygrysów".
Tuż przed szturmem wojsk rosyjskich na Warszawę prezydent Zakrzewski okazał się też znakomitym organizatorem obrony miasta. Umiejętnie (siłą i perswazją) wcielał mieszkańców do miejskiej milicji, organizował zaopatrzenie w żywność, nadzorował prace przy sypaniu szańców i kopaniu rowów obronnych.
Po rzezi Pragi i poddaniu Warszawy Suworowowi, 5 listopada 1794 roku, Wyssogota Zakrzewski osadzony został w więzieniu w Petersburgu. Wyszedł z niego dopiero po śmierci carycy Katarzyny, pod koniec 1796 roku. Smutną pointę bohaterskiej postawie pierwszego prezydenta Warszawy dopisał "wyjęty spod szubienicy" marszałek koronny, Fryderyk Moszczyński. Gdy wybawiciel marszałka wracał z rosyjskiego więzienia, Moszczyński nie tylko odmówił mu pożyczki, ale nawet na próg swego domu go nie wpuścił, gościny odmawiając także.
Dwa i pół roku zarządzał Warszawą wybrany wedle ordynacji z 18 kwietnia 1791 roku pierwszy jej prezydent. Czy – jak piszesz, Torlenie – jest to "li tylko piękna legenda"?
Po drugie. Nie umniejszam reform Napoleona Bonaparte. Jednak zarzucam mu likwidację samorządności w miastach i gminach oraz "centralne zarządzanie". Piszesz: "okres większych swobód, to zastój gospodarczy". Ja się z tym nie zgadzam. Okres większych swobód, to rozwój gospodarczy. Nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Co widać nawet w Chinach.
17 listopada o godz. 20:38
Trochę się już tego nie chce słuchać…
18 listopada o godz. 1:18
Ta dama, wielebna Janina, naprawdę lagę – he he – na blog znowu położyła. A niech jej będzie. Co mi tam. Nie moja broszka
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Anumliku! Dzięki za tak informatywny wkład w dyskusje z Torlinem o Napoleonie. Jednego czego zabrakło to odniesienia do … kaczyzmu.
Tak! Kaczory miały być nowymi Napoleonami. Dwoma naraz, tym razem. Chodziło o dokonanie czegoś SKUTECZNIE, na koniec. Bo dokonania Bonapartego – wszystkie jego dokonania – były absolutnie w niczym nieskuteczne, na długą metę. Szczególnie te dokonywane w administracji obcych krajów. Bonaparte to był całkowity ignorant. I to we wszystkich dziedzinach życia ludzkości jaka wówczas znano. Nadęty konus taki. Czy juz widzisz dokąd zmierzam?
To nasze podwojenie Napoleonow wynikało z prostego założenia: jak pierwszemu nie wyjdzie, to drugi poprawi i bęc! Well, u nasz nawet ta oczywista oczywistość wyszła odwrotnie. Bo zobacz:
pierwszemu wyszło. Zdobyl on podwójną władzę, nie ma sprawy. A co drugi zrobił? Spieprzył to wszystko! Bo nie potrafił wylądować we mgle.
Jak nie było czego poprawiać, to on wszystko spieprzył. No i wygraj tu, cokolwiek, z takim. No weź i wygraj
PS. Chiny to osobny rozdział. Jeszcze nie napisany
18 listopada o godz. 12:55
Doganiajcie sobie nadal Litwe , bo za późno już na Zachód.
http://www.youtube.com/watch?v=YWQwKq6tNE0
18 listopada o godz. 17:36
anumlik
17 listopada o godz. 10:44
Przeciwstawianie postępowości przepisów Konstytucji 3-maja porządkowi prawnemu nadanemu przez Napoleona Księstwu Warszawskiemu jest czynnością cokolwiek jałową, ponieważ K-3maja, to tylko intencje, które nie weszły w życie, a więc nie sprawdziły się w praniu.
Doświadczeń administracyjnych i nowoczesnego podejścia do państwa nikt nie mógł czerpać z K. 3-maja, ponieważ ona nigdy nie funkcjonowała. Napoleońskie zaś nadania prawne, administrtacyjne, doktrynalne i jakie jeszcze, istniały, funkcjonowały. Krótko, bo krótko, ale zasiewem znacznie żywszym były niż Konstytucja 3-majowa.
Pzdr, TJ
18 listopada o godz. 17:48
Orteq
18 listopada o godz. 1:18
Mój komentarz
Twoje błaznowanie o Napoleonie jest jak strzelanie rac w cyrku – trochę huku, dymu, śmiechu i … do nastepnego numeru.
Pzdr, TJ
18 listopada o godz. 20:15
@ TJ
Mój komentarz był odpowiedzią na stwierdzenie Torlena, że Konstytucja 3 Maja była li tylko legendą. Do głowy mi nie przyszło, aby symetryzować napoleońskie kodeksy, wprowadzane latami w różne kultury polityczne i prawne ówczesnej Europy, z „niesprawdzonymi w boju” zapisami polskiej ustawy zasadniczej. Jeśli dostrzegłeś tylko symetrię – być może mea culpa. Okresu jednak działania (rzeczywistego nie hipotetycznego) ordynacji miejskiej w Warszawie, który zaowocował wybranymi w powszechnych wyborach do cyrkułów radnymi oraz wyborem, nie mianowaniem, prezydenta miasta, nie opatrywałbym słowami „ona nigdy nie funkcjonowała”. Nie wiemy, jak wyglądałyby losy Warszawy, gdyby miast Wyssogoty Zakrzewskiego, miastem zarządzał mianowany przez Marszałka Wielkiego Koronnego prezydent targowiczanin. Być może wojska Suworowa wkroczyłyby do Pragi bez oddania jednego strzału, a na moście łączącym Pragę z Powiślem witałby carskiego generała chlebem i solą Moszczyński w towarzystwie mianowanego przez siebie prezydenta.
Jadowitym zębem Konstytucji 3 Maja była owa (nieszczęsna ?) część „samorządowa”. Do takich prawnych rozwiązań ówczesna Europa nie dorosła. Jak napisałem w poście z 17 listopada o godz. 10:44 – >> Reformy Napoleona zniosły ?niezależność? gmin. Wprowadzone we Francji ustawą z 17 lutego 1800 roku zmiany, określiły gminy jako ?rządowe organy administracyjne w scentralizowanym systemie zarządu lokalnego?. Nie obowiązywał już podział na zadania własne i zlecone<<. Jednym z nielicznych ówczesnych polityków, który dostrzegał skuteczność "ordynacji miejskiej" był Bismarck. Nie da się bowiem rządzić ludem zastraszonym i niesuwerennym. Jego minister, Karl von Stein, wprowadzając w listopadzie 1808 roku samorząd miejski w Prusach, argumentował, że "leży w interesie państwa, aby naród wyszedł ze stanu niemowlęctwa przez nadanie mu prawa decydowania o jego miejscowych prawach". Cały wiek później Siergiej Witte, minister finansów Rosji, późniejszy premier rządu cara Mikołaja II, w artykule "Samodzierżawie i ziemstwo", opublikowanym w 1903 roku, napisał: "Samorząd jest sprzeczny z jedynowładztwem, a oba te pojęcia wzajemnie się wykluczają. Wszędzie tam – dowodził Witte – gdzie wprowadzono samorząd, państwowa władza zwierzchnia została ograniczona i podporządkowana zwierzchnictwu ludu".
18 listopada o godz. 21:26
anumlik
18 listopada o godz. 20:15
Mój komentarz
Nie jestem przeciwnikiem samorządnego rządzenia się.
Jeśli chodzi o decentralizację, to nominalnie I Rzeczpospolita była mocno zdecentralizowana, w końcowej fazie aż do anarchii. Nie decentralizacja była pierwotną przyczyną upadku, a raczej zasadnicza wada ustrojowa, społeczna – Polska nie była państwem prawa. Napoleon w pewnym sensie pchnął mentalność ówczesnych elit w stronę nowej percepcji państwa i prawa i jednocześnie dał bonusy nowo wyłaniającym się.
Francja była bardzo długo państwem scentralizowanym po Napoleonie. Napoleon narzucił Francji nowe prawo, posiał pomysły w Europie, umocnił ideę państwa prawnego bez względu na to, że był jedynowładcą i jak trzeba niezłym tyranem – od administracji, finansów, komunikacji do logistyki w wojsku.
Niemieckie państwo prawa ewoluowało przez wieki, a szeroka podstawą w terenie były samorządy miejskie. Funkcjonowanie miast, wymiana handlowa, rozstrzyganie sporów, sądownictwo, itd. wymagały mnóstwa precyzyjnych przepisów prawnych. Od tego zaczęło się państwo prawne. Także bez względu na formę rządów – książęce, cesarskie, czy kościelne. Tacy Krzyżacy rządzili się, działali w gospodarce, a ta była ich największą siłą, według swojego ściśle przestrzeganego prawa, nie koniecznie miłego dla niechętnego otoczenia.
Pzdr,
18 listopada o godz. 23:01
@ EJ
Masz słuszność. Nie samorząd, a gorset prawny, w który jest ubrany i przestrzeganie prawa jest podstawą każdej gospodarki. Dodam, że przed Krzyżakami, prawno-gospodarcze stosunki, zrazu ww Francji, a później w całej niemal w Europie, wprowadzili templariusze. Ciekawostką niech będzie, że siatka departamentów i prefektur, którą Napoleon pokrył Francję pokrywa się niemal w całości z siatką najważniejszych komandorii templariuszy. Oni to bowiem wyznaczyli przestrzeń, jaką należy pokonać w czasie jednego dnia konnym zaprzęgiem, aby kupieckie ładunki mogły bezpiecznie z jednej komandorii do drugiej się przemieścić. A tam już było bezpiecznie i kantorek jakiś na wymianę listów zastawnych na gotówkę spokojnie sobie na kupców czekał.
Pozdrówka.
18 listopada o godz. 23:13
TeJotkowi – trochę huku, dymu, śmiechu
Torlinkowi – pod rozwagę:
Anumlikowi – do sztambucha
„Choć w Księstwie Warszawskim konstytucja z 1807 zniosła poddaństwo chłopów, praktycznie niewiele się zmieniło w ich położeniu, gdyż za prawo posiadania gospodarstw musieli nadal spełniać wszystkie dotychczasowe powinności wraz z pańszczyzną, a ich możliwości opuszczenia wsi były bardzo ograniczone (tzw. dekret grudniowy Łubieńskiego). … Po klęsce Napoleona w 1812 w Rosji, na terytorium Księstwa Warszawskiego wkroczyły wojska rosyjskie, kładąc praktycznie kres jego istnieniu.”
I tyle było tych dobrodziejstw dla naszej państwowości, wynikających z reform napoleońskich. Spuentujmy zaś ostatecznym podsumowaniem losu reformy uwłaszczającej chłopów polskich:
„Najdłużej system folwarczno-pańszczyźniany utrzymywał się w zaborze rosyjskim. Reforma 1861 w Rosji nie objęła Królestwa i dopiero powstańczy Rząd Narodowy 22 I 1863 ogłosił uwłaszczenie chłopów, co skłoniło carat do zarządzenia uwłaszczenia 2 III 1864 na korzystniejszych dla chłopów warunkach niż w cesarstwie rosyjskim.”
Ale to już było raczej wywalczone w Powstaniu Styczniowym, jesli w ogole. Z Napoleonem nie miało nic wiele wspólnego.
To 1864 roku obraźliwe słowo ‚kacap’ przestało się odnosić do polskich chłopów pod zaborem rosyjskim. Bo przedtem się odnosiło..
18 listopada o godz. 23:52
Nie rozumię, dlaczego można przemarsz wojsk napoleońskich na wschód Europy uznać jako: bez znaczenia, bo tak wnioskuję z niektórych wpisów.
Uważam nadal, bo takie jest przesłanie tego co mnie uczono, że tam gdzie przeszedł żołnierz napoleoński, nic potem nie było tak jak przedtem, a żaden Kongres tego koła odwrócić już nie mógł.
Nie kapuję więc o co chodzi.
19 listopada o godz. 0:45
Wajcheczko,
Nabazgrałeś:
„tam gdzie przeszedł żołnierz napoleoński, nic potem nie było tak jak przedtem, a żaden Kongres tego koła odwrócić już nie mógł. Nie kapuję więc o co chodzi.”
Mnie chodziło tylko o jeden aspekt tych dobrodziejstw dla nas wynikających z racji przemarszu wojsk napoleońskich przez polskie ziemie. Te znajdujące się pod zaborem rosyjskim. Tym aspektem była ustawa uwłaszczeniowa.
Choć ją Napoleon niby ogłosił, w swojej dla nas nadanej konstytucji w 1807 roku, to nic się w tej sprawie praktycznie nie zmieniło, na terenach Królestwa Polskiego, aż do roku 1864-go. Uwłaszczenie chłopów w cesarstwie rosyjskim nastąpiło 3 lata wcześniej. Tak to car ukarał chłopstwo polskie za wcześniejsze frymarczenie z żabojadami.
A ze po przemarszu żołnierza napoleońskiego nic potem nie było tak jak przedtem, to fakt. Tego fenomenu związanego z przysłowiowym „przemarszem wojska” odwrócić już nie mógł nie tyle żaden Kongres.Tam żadna pokątna babka-akuszerka tez nie odwracała niczego!
Bo babom polskim się zdawało, ze Bonaparte z Walewska grają jeszcze. A to w krzakach echo grało.
Jak się bzyknęło z Francuzem, to Francja elegancja musiała to być. Niektórzy z tych żołnierzy zresztą, przyznajmy uczciwie, w ogóle do Francji nie wrócili. Dzisiaj taki żołnierz byłby trupem. Ewentualnie, tylko dezerterem. Wówczas tez były cale masy tych trupów. Padających jak muchy podczas ucieczki od goniących wojsk carskich.
Druga kategorie zostających na ziemiach polskich żołnierzy francuskich, okrzykiwano człowiekami honoru. Francja elegancja, you know
19 listopada o godz. 5:08
Deum verum, unum in Trinitáte, et Trinitatem in Unitate,
Veníte, adorémus.
Czy ta łacina to na real? Czy to tylko erzac jaki?
Co za pojebki
19 listopada o godz. 10:03
Orteq
19 listopada o godz. 5:08
Deum verum, unum in Trinitáte, et Trinitatem in Unitate,
Veníte, adorémus.
Czy ta łacina to na real? Czy to tylko erzac jaki?
Co za pojebki
Mój komentarz
Autorze, ten ostatni epitecik, to ozdobnik, znak skromności, czy pogardy?
Pzdr, TJ
19 listopada o godz. 14:59
Dajcie już spokój Napoleonowi i tym biednym Francuzom. Dzis uchwalono budżet Unii Europejskiej a nam parzypada z tego ponad 100 mld euro i to jest najważniejsze!!
19 listopada o godz. 22:30
TeJotek (10:03)
Musi to być ozdobnik. Ja nim właśnie zawsze sobie upiększam swój bezbarwny polski. Taki jakby czerwony goździk na parcianym chałacie.
Czerwony goździk na czyjejkolwiek innej piersi zapewne musiałby wyglądać lepiej
http://arthistory.about.com/od/leonardo/ig/leonardo_paintings/ldvpg_05.htm
19 listopada o godz. 23:09
Obu Panom, na dobranoc:
Flaki wysnute tanim Absolutem
Sięgnęły dna.
Żal oraz smutek, tyci kogutek,
Ostatnia łza.
Gryź, kurna, Ziutek, życie zaplute,
Jedno czy dwa?
Nie w tę ty nutę dujesz wyplute
Dźwięki: ra, ra.
Soapy sprute muz absolutem
Wiszą u łba.
Teatrzyk butem wbił mu marszrutę.
A Orteq? – łka.
20 listopada o godz. 0:20
anumlik
Ja też łkam z żalu,
bo Czeslaw wspomnial o 100 mld euro z UE dla Polski.
I mało kogo to chyba obeszło, jako że ważniejsze są plemienne nawalanki.
A Tuska to już trzeba spuścić z wodą, oczywiście, bo się zużył jak jakaś szmata, nie przymierzając.
Oj, zatęsknicie jeszcze braciszkowie Polaczkowie za Tuskiem o „wilczych oczach”, jak się Wam dobierze do skóry wilk w owczej skórze!
Ta apostrofa nie do ciebie, anummliku jest skierowana personalnie, lecz do braci blogowej w ogólności.
Czesławie,
zauważam, gdy Cię nie ma na blogu i cieszę się, gdy powracasz.
Jakoś nie miałam okazji, drogi pilocie, to właśnie wyartykułować, bo coraz rzadziej tutaj bywam.
Zwłaszcza gdy dyskusja zamiera, a pani Gospodyni nie podrzuca świeżego mięska.
Pozdrawiam obu panów i dobrej nocy życzę.
20 listopada o godz. 0:32
Do @ Mag, nieco optymistycznie, cynicznie, choć bez tęsknoty za „wilczymi oczami”:
A Mariacka Wieża? Jak Mariacka Wieża,
Patrzy na głupoli, wcale jej ich nie żal.
Nie jeden pochówek w Wawelu widziała,
Nie jedne też chyłkiem wynoszone ciała.
20 listopada o godz. 0:37
Jest poważne zastrzeżenie do ‚Ziutek’, anumliku. Nie ma zadnych do wynoszonych cial. Szczegolnie ze sciany Kremlowskiej..
Rozchodzi sie nie o byle jakieś tam issue: Ziutek zamiast Ziuk. Tu idzie o historie. Te, co nas ZBAWA od prawie wieku juz. Tylko Ziuk, na Kasztance z reszta, nas zbawal od wielu lat. Wszyscy inni zbawiciele Priwislanskiego Kraju to erzace. Pain and simple.
PS. Czy ja siem czasem nie powtarzam?
20 listopada o godz. 3:23
Powtarzasz się. Zmień „Ziutek”, na „sru-yu-tutek”, a „kurna” wyrzuć, to Ci się kasztankami nie będzie odbijać.
20 listopada o godz. 7:28
Tu nie idzie o odbijanie się, czy powtarzanie Kasztanka. Tu chodzi o pierdnięcia Kasztanki, anumliku. A to jest różnica zasadnicza raczej.
http://www.eioba.pl/a/2578/szczerbiec-na-gwozdziu-czyli-pierdniecie-kasztanki
„Bo prawdziwym patriotom wcale nie przeszkadza, kiedy Kasztanka pierdzi.”
20 listopada o godz. 8:15
Tak czy owak się powtarzasz. Brakuje mi tu tylko argumentu ontologicznego. Choć… masz, hyhy:
Argument ontologiczny zmełł w małej furkotce,
Wierząc, że Polskie zbawia. Zbawił pchły na kotce.
20 listopada o godz. 9:17
anumlik
Jeszcze „cóś” o żalu w odpowiedzi.
Grafomańsko, bo gdzie mi się z Tobą równać, ale szczerze i dość optymistycznie.
Nie czas żałować tych ziomali
co rozum mają z rdzewnej stali.
Na silnie zapieklone serca
też nie pomoże żaden szyderca.
Więc mruczę sobie pod nosem cichutko
– nie lepiej czasem napoić się wódką?
Na tyle jednak niewinnie by
nie obudził się w nas jakiś ZŁY
20 listopada o godz. 9:32
Dzięki. Grafomańskie to to nie jest, a nie dopracowane, Po dopracowaniu (jeno się nie obraź), może tp wyglądać tak:
Nie czas żałować tych ziomali
co rozum mają z rdzewnej stali.
Na silnie zapieklone serca
pomóc nie może ni szyderca.
Więc mruczę pod nosem cichutko
– nie lepiej napoić się wódką?
Na tyle choć niewinnie, by
nie obudził się w nas jakiś ZŁY
A tu słowno-muzyczna (genialna) ilustracja:
http://www.youtube.com/watch?v=EcipyROBOeI
20 listopada o godz. 11:11
anumlik
Dzięki miszczu!
Tera wygląda to lepiej. A podład muzyczny super adekwatny!
20 listopada o godz. 13:24
mag
20 listopada o godz. 9:17
Mój komentarz
Wierszyczek zgrabny i w myśl pojemny, w doznaniu, we frazie prawie przyjemny, w głowie obrazy różne się kłębią aż sprawnie z Twoimi się zazębią.
Pzdr, TJ
20 listopada o godz. 19:00
Droga @mag (0.20 dnia 20.11.) – piszesz do @anumlika: Ja też łkam z żalu, bo Czesław wspomniał o 100 mld euro z UE dla Polski. I mało kogo to chyba obeszło, jako że ważniejsze są plemienne nawalanki i dalej: a Tuska to już trzeba spuścić z wodą, oczywiście, bo się zużył jak jakaś szmata, nie przymierzając .
Minęło 6 lat rządów tego człowieka „z wilczymi oczyma”, co to stoi w rozkroku, jak to ujęła Rokicina, a tylko trzech ministrów z pierwotnego składu ostało się na stanowiskach Nie znam się może na zużyciu „materiału ludzkiego”, ale nie widzę żadnych oznak zużycia Premiera. Jest tak samo żywotny jak w pierwszej kadencji, czy w połowie drugiej i mam nadzieję, że do jej końca (i szczęśliwych wyborów na trzecią – chyba, ze trzeba będzie przejść do Brukseli!!) będzie skutecznie rządził dla dobra Polski.
Pominę milczeniem tę, trochę dwuznaczna ocenę tekstu do @anumlika, ponieważ w drugiej części piszesz: oj zatęsknicie jeszcze braciszkowie Polaczkowie za Tuskiem o wilczych oczach, jak się Wam dobierze do skóry wilk w owczej skórze.
Magusiu kochana, a cóż to „za wilk w owczej skórze”?? To co najwyżej purchawka z pod Smoleńska, którą wykrył na zdjęciach satelitarnych jeden ze specjalistów Macierewicza 😆
Odsłuchałem dzisiaj prawie wszystkich komentatorów występujących w TVP Info i tylko jeden „przypadł” mi do gustu i to wcale nie z powodu, że wyraził „moje zdanie”. To pan dr Jacek Kucharczyk.
Nie dość, że (moim zdaniem) precyzyjnie wyliczył powody, dla których premier Tusk odwołał dotychczasowych współpracowników, to jeszcze trafnie (również moim zdaniem) ocenił przydatność powołanych na stanowiska nowych ministrów na drugą połowę kadencji Rządu. Ze wszystkich powołań (a w tym przypadku również ogromnego awansu) cieszy mnie docenienie wartości pani Elżbiety BIEŃKOWSKIEJ. To skarb w Rządzie człowieka „z wilczymi oczyma”. Wolna od uwikłań w politykę, niezwykle zaangażowana w pracę i bardzo ambitna osoba.
Moim zdaniem połączenie w jednym resorcie (którego szefem została w randze v-premiera, E. BIEŃKOWSKA właśnie) planowania podziału funduszy europejskich na rozwój regionalny z z potrzebami na realizację poszczególnych inwestycji do 2020 roku (obym dożył by to oglądać) to dobry pomysł ❗ . Redukuje kłótnie i przepychanki o priorytety i tym samym skróci czas od planu do jego realizacji.
Żeby jeszcze pozbyć się niepewnego koalicjanta i zbliżyć się do Leszka MILLERA (to moje życzenie!). PSL nie jest zachwycone zmianami a Piechociński chyba czuje się niedowartościowanym w tym rozdaniu. Palikot, po dodzisiejszym dniu utracił u mnie jakiekolwiek pozytywy. Na własne życzenie kroczy w nicość. Szkoda tylko niektórych jego ludzi (Rozenek, Dębski), bo jego pora właśnie spuścić z wodą 😆 ❗ .
@Mag(uś) – tylko broń Boże nie opuszczaj bloga pani Janiny PARADOWSKIEJ. Dyskusja czasami zamiera, bo i tematy, które sobie sami podrzucamy nie są zbyt ciekawe. Polacy już dawno rozliczyli się z przeszłością i ciągłe przypominanie martyrologii jest nudne !! Dlaczego nie ma dyskusji o przyszłości UE, Polski w Jej ramach (a może wprost o Stanach Zjednoczonych Europy) ??? Co by było złego w tym, gdyby pan Donald TUSK zastąpił pana BAROSSO a może nawet pana van RUMPUY’A ❓ ❗
P.S. może jestem próżny, ale cieszy mnie zdanie kierowane wprost do mnie, dlatego proszę Ciebie, droga @mag, bądź z nami na tym blogu ❗ – Czesław.
20 listopada o godz. 19:46
@ Czesławowi do sztambucha, w odpowiedzi na „purchawkę spod Smoleńska, którą wykrył na zdjęciach satelitarnych jeden ze specjalistów Macierewicza” – piękne określenie, chapeau bas.
Penelop, tkając sukno pogrzebowe, nuci:
Bliźniacza ma natura wyzbyła się chuci
Oplatującej garotą lubieżne zamysły.
Wżdy, sprawiedliwie, zmysły moje prysły
Widząc w trotyle spowiniętą tutkę.
„Rzekłem; on milczał. Po czym k’Erebu się zwrócił
I odszedł, ginąc w tłumie martwych nieboszczyków.
Może byłbym od niego dobył co z tajników
Lub wzajem on ode mnie, lecz właśnie pragnąłem
Poznać dusze, co przyszły i stały nad dołem”. *)
—————————————————————
*) Homer ?Odyseja?, Pieśń XI
21 listopada o godz. 0:31
Anumliku,
Szybujesz nad poziomy! Stratosfera pokonana już? Dla mnie mitologia to właśnie stratosfera jest. Do not enter if you are not wearing a space suit. A ja takowego nie posiadam! Wiec nieosiągalne to są dla mnie poziomy
Urokliwe to takie wszystko jest, ze aż upić się warto. Pozwolę sobie przytoczyć, jeszcze raz, Twoją własną, genialną ilustracje słowno-muzyczną w danym tOmacie:
http://www.youtube.com/watch?v=EcipyROBOeI
Jest genialna, indeed. Ta ilustracja, znaczy. Prawie aż tak genialna jak Twoja adaptacja Homera. Ustępująca jedynie generalnej genialności Genialnego Stratega
21 listopada o godz. 0:54
@Czesław (19:00)
„połączenie w jednym resorcie (którego szefem została w randze v-premiera, E. BIEŃKOWSKA właśnie) planowania podziału funduszy europejskich na rozwój regionalny z z potrzebami na realizację poszczególnych inwestycji do 2020 roku (obym dożył by to oglądać) to dobry pomysł”
Absolutnie nic mi nie wiadomo jest na temat dobroci pomysłu pani E. Bienkowskiej. Czy braku tej dobroci. Wiem jedno, na pewno: żeby do czegoś dożyć, nie wolno przestać oddychać.
Wdech – wydech. Wdech – wydech. Nie zapominaj o tym, drogi @Czesławie. Ja nie zapominam od kilkunastu lat i wciaz oddycham po TEJ stronie. Tak mi się przynajmniej wydaje..
PS. Na blogu, jakby zęby rwał. Czy nowy wpis coś zmieni? I dunno. Naprawde I dunno
21 listopada o godz. 1:12
Dzięki Ortequsiu, za te słowa. Nie zasłużone. Skoro jednak chcesz do stratosfery, to psze bardzo (I’m wearing a space suit).
W jedności z duszą jest człowiek. A ciała,
Jeśli kto biskup w prawie, bez mała
Nie ma. Może nad ranem, gdy suchość ona
Trąci mu lustro wymiotem z kapłona
Nad kiblem, gdzie młódź Głódzia wątpia
W przeświadczenia swe zmienia, glątwa
Przyziemnymi macki czaszkę mu oplata.
Dość pobożnie czknął biskup. Z kraja moja chata,
Paputek w Watykanie, dzionek nie tak krótki,
W jedności duszy z ciałem napijmy się wódki.
21 listopada o godz. 2:39
Och, Anumliku. Ta poezja twa. Jak się nie napić? No jak można nie napić sie?
Na zakąskę, odgrzałem co znalazłem w lodowce z napisem Babciusi: Old stuff
Potejtou story Number Seven
– Musimy podjąć decyzję – zaproponował Potejtou.
Właśnie zasiedliśmy do trzeciego Okocima po skończeniu szyfty. Od razu się zgodziłem na dwie. Zaczęliśmy więc od trzeciej. Potejtou zajawil:
– Decyzja nr. 3 : Żadnych decyzji w czwartek – kategorycznie stwierdził Potejtou. I ta akurat decyzja zapadła jednogłośnie. Dopiero wtedy spojrzałem na timex. Było 3 minuty po północy. Czwartek, znaczy. A wiec nie środa już.
– Okej – mówi Potejtou. – Przesliznelim się z poślizgiem nieznacznym. Dawaj drugą.
No to dałem pierwszą:
– Decyzja nr. 1 – Rozwiązujemy drużynę Zmywaki Jackowa – zgłosiłem. Nieśmiało raczej.
– Jaką drużynę, for crying out loud? – wzburzył się Potejtou. Podłapał to powiedzenie jak żeśmy zmywali na imprezie zbierania datków na państwo Izrael, w Simon Wiesenthal Centre. Wtedy przemawiał tam, nie w żadnym tam Jidish tylko normalnie, w zrozumiałym, po trosze, języku angielskim, konsul Orli Gil. Potejtou popatrzył na mnie uważnie.
– Oni wiedzą o zmywaku? – zapytał, stwierdzająco.
– Oni wiedza o wszystkim – odparłem. Tez potwierdzająco.
– To hell with them – Potejtou na to. I poddał pod głosowanie. Znowu przeszło jednogłośnie. Pozostała decyzja ostatnia. Najtrudniejsza.
– Decyzja nr. 2. Chodzi o nasz język – zacząłem (s)mętnie.
– Zgłaszaj brzmienie rezolucji – zniecierpliwił się Potejtou. No to zgłosiłem:
– Nie będziemy więcej posługiwać się językiem polskawym.
Potato załypał oczami. I otworzył po czwartym piwie. Mnie o zmywak chodziło, ale nie jestem pewien czy Potejtou załapał o co biega. Wiec mu wyjaśniłem. Inki na przyzbę nie wykładałem ale powiedziałem mu, szczerze i otwarcie, tak:
– Stojac na zmywaku przez około 15-18 godzin na dzień, na Jackowie, my przestajemy mówić po polsku. My mówimy po polskawemu.
Milczenie trwało przez następne pół butelki. To wtedy zaproponowałem, nieśmiało:
– Czas na spoczynek, może? Szyfta jutrzejsza w Simon Center już o 11-tej.
Dopiliśmy do dna. Jak za każdym razem. O żadnej decyzji żaden z nas już nie pamiętał. A obiad zjemy na śniadanie. Tez jak za każdym razem
21 listopada o godz. 10:37
Drogi @Orteq’u (0.54 dnia 21.11.) – oj, Orteq’u to nie pani E. BIEŃKOWSKA wymyśliła to połączenie dwóch resortów. To ten premier o „wilczych oczach” taki cwany!! Myślę, że i On właściwie ocenił mozliwości tej młodej kobiety. Cholera! Przy tej swojej pełnej kompentencyjności, jest jeszcze prześliczną kobietą ze wspaniałym usmiechem (który jest ceniony szczególnie w Brukseli przy negocjacjach terminów).
P.S – 1: dycham, dycham drogi @Orteq’u. Trochę z pomoca ZAFIRONU, ale za to pełną pojemnością starych miechów. Gdyby nie ta „utrwalona migotka”, to może bym oddychał jeszcze długo po TEJ stronie.
2: Szanowny @anumliku (19.46 dnia 20.11.) – w życiu nie pisałem recenzji, nawet pamięników (chociaż byłoby o czym), jak na ten przykład @mag, ale jestem pełen podziwu, chociaż tak do końca nie jestem pewien (nie znam Horacego) czy to alegoria na temat, o którym i ja niechcący wspomniałem.
Pozdrawiam obu panów – Czesław.
21 listopada o godz. 11:15
Tak, tak, @Czesławie. To alegoria, w którą wplotłem fragment z Homera (nie z Horacego, ale to drobiazg), po Twoim, jakże trafnym nazwaniu wilka o owczej skórze, podsmoleńską purchawką. Penelopem nazwałem owego wilka, gdyż jak Penelopa na Odysa, ów wilk czeka na wychynięcie z najczarniejszego miejsca otchłani brata bliźniaka. Przy okazji czary-mary smoleńskie odprawiając.
A tu, zamiast polskiego trzynastozgłoskowca, masz inną wariację na ten sam temat:
Wątl się nicio ma, przędna, wątl;
Plątl swe wątki plemienne, plątl.
Wpis niech się z PIS-em umizga,
W PIS-denną woń niech się wślizga.
Bohaterów wyślizga nad toń.
Bahatery są dwa. Choć za trza
Jeden łeb ma, zaś drugi pół łba,
Wyżej sta ich przechery,
Krom pokrętnej maniery,
Niżej szamba ich snuje się woń.
21 listopada o godz. 11:24
@Oreteq’utku, naści zamiast recenzji:
Chicagowskie zżarł rulesy,
Niezłe biesy, niezłe biesy!
Background z majtek od metressy
Niezłe biesy, brzdęk!
Do Jackowa sięgnął kiesy,
Niezłe biesy, niezłe biesy!
Apostrofą wylazł w kresy,
Niezłe biesy, brzdęk!
21 listopada o godz. 12:33
Drogi @Czesławie
Dołączając do Twoich słusznych zachwytów nad panią ministrą Bieńkowską, załączm ułomny niby limeryk (bo za długi).
Może miszcz anumlik go „naprostuje”.
W mieście Warszawie nad Wisłą
premier wilczymi oczami błysnął.
Wyciągnął z rękawa kobietę
I chyba słusznie, że tę.
Jak na asa
pierwsza klasa
w mieście Warszawie nad Wisłą.
21 listopada o godz. 13:03
Prostował nie będę, bo się nie da. Limeryk swoimi żelaznymi prawami się prowadzi. Ale na kanwie Twojego, @mag, pomysłu, nowy napisałem:
Premier z Warszawy nad Wisłą
Wilczymi oczami błysnął,
Gdy babę miast asa
Wyjął – pierwsza klasa –
Z rękawa. Potem znów przysnął.
21 listopada o godz. 13:11
@Mag
Limeryk dla Ciebie. Pisany zgodnie z sztuką:
Patera z dynastii Ming
W niezły popadła splin
Gdy chudy literat
Szczątki jej zbierał
Myśląc, że to klin na gin
21 listopada o godz. 13:23
anumlik
Dobre!
A tak przy okazji, wiesz co to drygin?
21 listopada o godz. 13:47
@ Mag
Pisane rozłącznie – gin bez cukru, suchy, znaczy się.
Pisane wersalikami – Data Repository of Yeast Genetic INteractions – baza danych ilościowych interakcji genetycznych w drożdżach wytrawnego ginu, znaczy się.
Można też zapisać jako wierszyk:
Drygin grał z Dryginką
Wytrzeszczając gały.
Głaskała mu organ;
Organy wciąż grały.
21 listopada o godz. 16:37
anumlik
Rozszyfrowałeś oczywiście prawidlowo, ale nie bylo to trudne, skoro w kontekście alkoholu.
Faktem jest jednak, że i sprzedawczyni, i mnie – akurat przebywającej w spożywczaku „na rogu” – wyszly na wierzch gały, gdy jakiś jegomość poprosił o drygina. Nie zaskoczyłyśmy. Dopiero jak wskazał na półki ze spirytualiami, było jasne, o co biega.
Kurcze, zastanawiam się, czy nie „polecieć” w najbliższym czasie nie wierszykiem, limerykiem czy moskalikiem, jedno liryka, tkliwą dynamiką (bez rymów).
21 listopada o godz. 16:44
I bez angelologii i dali?
21 listopada o godz. 16:59
Limeryk z nad rzeczki Liryka
Wyduszał chłopczyka z koszyka
Choć malec się krztusił
Dla rymu go dusił
A w dali wciąż grała muzyka
21 listopada o godz. 17:38
anumlik
Może być angelologia i dal, na dodatek. Czemu nie?
Na razie
Dzieweczka taka jedna
Nie była chyba z drewna
W duszy coś jej grało
Wyginała swe ciało
Wyjechała ponoć do Wiednia
21 listopada o godz. 17:53
Zacna Hortensja z Wschodniej Kordyliery
O zachodzie zwykła przyjmować dusery.
Uwiódł jej zwyczaje kupiec:
O północny gołodupiec
Zduserował damę z rzędu razy cztery.
21 listopada o godz. 19:06
Alino, Cichalu,
niech się Wam wiedzie w najlepszym zdrowiu bo wiadomo, gdy zdrowie będzie, to i grzechy będą!
21 listopada o godz. 19:43
mag —-> anumlik
Brawo – rewelacja!
To dla was, w ramach rewanżu za ucztę duchową 🙂
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=MrqqD_Tsy4Q
21 listopada o godz. 20:21
Anco_Nelu
Się cieszę, że Ci się podobało, a jakby było malo, to jeszcze coś do głowy mi przyszło.
Zupełnie „w innym temacie”, takim jakby obywatelsko-narodowym.
I tu pije do anumlika. Podrzuciłam mu niedawno „rybkę” na balladę dziadowską (lub na wzór kroniki Galla Anonima) o narodzinach i życiu bohaterskich Braci Bliźniaków.
Wiem, że to zadanie ambitne, a nie jakieś hop-siup, wierszyk żartbliwy czy limeryk.
Wierzę jednak w jego talent i że się zepnie.
Dzięki za fajny linczyk (nie mylic z linczem).
A tera ja, że niby moje.
Raz pewien pan z Żoliborza
Chciał Polskę mieć od morza do morza
Ale cóś nie bardzo mu wyszło
Złudzenie jakby prysło
Niechby choć złowił węgorza
21 listopada o godz. 20:21
Jak wszyscy to wszyscy
Pewien upierdliwy, na blogu, poeta
wierszem pisał choć głowa nie ta.
Rymy jakby do składu
treść natomiast ? bez ładu.
Czy rozumiał kto co? A gdzie ta, a gdzie ta!
21 listopada o godz. 20:28
Wiedziałem ze na bliźniaki kolej musiała przyjsc. Wcześniej czy później
Pewien kamikadze, tyle ze z pobożnego kraju
miał misję do spełnienia najwyższą. Bo aż w samym raju.
Więc wzniósł się z ziemi do nieba
spadł w błota smoleńskie, jak trzeba.
Jaką on misję spełnił? Ja nie znaju.
21 listopada o godz. 20:58
@Mag
Zaczęłaś coś na Żoliborską nutę? Prze bardzo:
Na sokoła doniósł sokół
Radnemu dzielnicowemu:
Babów, radny, pełno wokół;
Mnie uwiódł żonę, biednemu.
Wiosną obiecywał czary,
Panie radny dzielnicowy,
Smary na serca pożary
I cukierek na ból głowy.
Mikry ale z gestem jestem,
Panie dzielnicowy rajco
I z cichym skrzydeł szelestem
Złożę panu złote jajco
Pozłotę dla niepoznaki,
Panie radny żoliborski,
Pokryję szlamem z kloaki,
A szlam będzie polski.
Z jaja, prócz szczerego złota,
Panie dzielnicowy radny,
Tajna wyfrunie kapota
I czepiec paradny.
Donoszę?ć ja w dobrej wierze,
Panie radny dzielnicowy,
Podetnij skrzydła cholerze
I mór nań ześlij morowy.
Radny, nieco winem spruty,
Co nie dziwi o tej porze,
Zzuł paradne dosyć buty
I żonę sokoła schędożył.
21 listopada o godz. 21:04
I dla Ciebie @Orteq’usiu, skoro bliźniakiem znów poleciałeś:
DUBY PODWAWELSKIE
– Zamknij wieczko
Ma córeczko,
Z tej trumienki śmierdzi.
– Już, ojczulku.
Ooo, matulku,
Stryj trotylem pierdzi.
– Nie leć Gmyzem
Bądź Narcyzem,
Tak twój luby twierdzi.
– On nie luby.
On mej zguby
Chce. Thanks oraz merci.
– Moje wieczko,
Ma córeczko,
Głosów ci napędzi
– Tak tatulu.
W Wawel lulu.
Śpiew to twój łabędzi.
21 listopada o godz. 21:34
anumlik, orteq
No, przestańce już chopy, bo mnie rozpuknie ze śmiechu.
Ojczyzna w potrzebie (jak zwykle), a Wy sobie jaja robicie.
Idę spać. Można mi się Polska przyśni.
21 listopada o godz. 21:39
O matko, miało być: MOŻE mi się Polska przyśni.
Dobranoc
Pamiętacie – „dobranoc moja ojczyzno” Jeremiego Przybory?
22 listopada o godz. 12:48
Droga @mag (12.33 dnia 21.11.) – Oj! Napaskudziła nam w języku pani Środa. Ani przez klawiaturę ani też w rozmowie, u mnie nie przejdzie dla przykładu jakaś psycholożka, czy jeszcze gorzej – jakaś ministra 😆 ❗
Wzmożony ostatnio udział pań w życiu politycznym i społecznym, to nie dowód na to, że i zawody, które te panie ostatnio wykonują z powodzeniem zobowiązują wykonawczynie do tworzenia dziwolągów językowych. Tradycyjne „sanitariuszka” (taka jedna, co to w Powstaniu Warszawskim walczyła) czy „fryzjerka” nikogo nie dziwią, bo to od zawsze profesja kobiety, ale taka „v-premierka”, conajmniej dziwna nazwa.
Mag(usiu) kochana, pisz „normalnie” – nie jesteś zapewne (jak się domyślam z Twoich wpisów na blogu młokoską, by naśladować panią profesor (profesorkę ?) Środę.
P.S.: @anumliku – doprawdy, nie jestem w stanie powiedzieć, jak to się stało, że do tekstu „wplątał” mi się Horacy. O czym to ja myślałem?? Nie pamiętam.
Serdecznie pozdrawiam oboje – Czesław.
22 listopada o godz. 14:49
Czeslawie drogi
Muszę stanąć w obronie psycholożek, filozofek czy pań ministerek (ministra, ministry).
Świat się zmienia, a wraz z nim język. Akurat formy żeńskie tworzone od różnch zajęć, zawodów i stanowisk, które coraz częściej pełnią kobiety, powstają zgodnie z tzw. duchem języka.
Jeszcze parę lat i nikogo nie będzie razić nazwanie choćby mnie filololożką, tak jak Ciebie nie razi dziś dentystka, dyrektorka czy sanitariuszka.
Mówię Ci to z całym przekonaniem jako polonistka (nie młokoska).
Pozdrawiam serdecznie
22 listopada o godz. 16:29
@mag
Też staję w obronie języka, jakem polonist.
Ojczyzny Ci na noc, mag, brakowało. Naści na popołudnie:
Wieszcze, wiedźmy i proroki
Wysysają z Pani soki,
Krzesają smoleńskie duby
Dla Twej, Pani, zguby.
Przecież to nie Pani wina,
Że nie znają słów Puszkina;
Wiedzą tylko, jak się śpiewa
Biesy na cześć Nieczajewa.
Tańców na Twych zgliszczach
Nie wymyśliłby i Kiszczak,
Gdyby myśleć jeszcze mógł;
Ostań Pani z Tobą Bóg.
22 listopada o godz. 16:31
Mówię to Mag ze śmiechem 😀 , ale mnie raziłoby nazywanie kobiety „filololożką”, wolałbym mieć kontakt z „filolożką”.
22 listopada o godz. 16:59
Super droga @mag(usiu) – (14.49 dnia 22.11.) – nie potrafię „skierować” do bezpośredniego wpisu, który dotyczy spraw „rozwojowych języka polskiego” o czym piszesz do mnie, ale wynalazłem najbardziej aktualny tekst w tej sprawie:
http://www.polskieradio.pl/7/473/Artykul/984476/Bienkowsk
na wszelki wypadek cytuję: Elżbieta Bieńkowska jest jedną z bohaterek rekonstrukcji rządu. M I N I S T E R zapewniała w Jedynce, że będzie starała się wywiązać jak najlepiej z nowych zadań powierzonych jej przez Donalda Tuska .
Rozmawiał z panią Elżbietą Bieńkowską pan Paweł Wojewódka, zamieszczając przy tym 15-to minutowy filmik z przeuroczą bohaterką. Myślę, że proces, o którym piszesz – mam taką nadzieję „trochę” potrwa !!! Opór materii 😆 ❓ Pozdrawiam – Czesław.
22 listopada o godz. 19:10
Na blogu Passenta chciałem się ładnie włączyć w dyskusję o wyższości długu Hofmana nad długością jego ekshibicjonizmu:
DZIADY SMOLEŃSKIE
Rdzewiejąca Tutka:
– Nad Smoleńskiem znowu dnieje, ja rdzewieje i rdzewieje, oj, dolosz moja, doleńko.
Chór:
– Cienko przędziesz, ma Tuteńko, oj, przędzisz cienko.
Binienda:
– Dziecię rdzewieje i płacze. Ja cię dziecię odsobaczę: Od Putina złego, od Tuska wrażego, od Czarnego Luda, od byle paskuda.
Macierewicz:
– Ty mi tu, Binienda, mędolić nie będziesz. Siędziesz na fanpejdża, wybuch wydobędziesz. Z samego NAAASAAA.
Chór:
– Oj, dylu dylu, psor na badylu;
Wydobędzie z NASA Hofmana kuta?aaa, kotki dwa?
W wannie Wattermanaaaa!
Hofman:
– Nie będzie byle chór z ozdoby mojej kpił. Ja z Tutką wezmę ślub, w pośród strzyg oraz wiłłł.
Chór:
– Oj, dana, dana, nie ma Hofmana,
A jego prącie gnije gdzieś w kącie,
W wannie Watteramanaaaaa.
Prezes:
– Naród cudu oczekuje, a on znów się odszczekuje, Hofmanin wraży?
Chór:
– Niech Hofman wraży
Prezesa smaży
W wannie Waterrmanaaaa!
[Prezes smaży się w wannie. Zza kulisy wyślizguje się profesor Rońda]
Rońda:
– Brzozo, ma, brzozo, wyciągnij gałązki, uleć Pegazem; teren – jak ja grząski.
Niech skrzydło Tutki, pierdyknie beczkę; sto metrów ściągnie w pięćdziesiąteczkę.
Chór:
– Córki prymicja, syna bar mic(ja?),
Kuplecik Rońdy; Pegazik? no? Pegazik?
Pegaz:
– A! Koń by
Wlazł w Wattermanaaaa.
[Pegaz z Wattermanówną galopuje po proscenium]
Pegaz:
– Prostata taty więdnie na raty,
Zaszyta w trwodze w córczynej nodze.
Chór:
– W wannie Wattermanaaaa!
Kurtyna.
22 listopada o godz. 19:36
anumlik
22 listopada o godz. 19:10
Jak zwykle, chyle czola.Jestes anumliku lewicowym wieszczem, a wlasciwie antywieszczem dla wieszcza Rymkiewicza.Jak antymateria dla materi. Anihilujesz tych Rymkiewiczow, Wolski i innych smolenskich romantykow. Jestes potrzebny, a poza tym lubie rozsadnych wariatow. Czytam, smieje sie i podziwiam
22 listopada o godz. 20:07
ZIELONA GĘŚ
Zielenieje jeszcze bardziej.
Kurtyna! opada ze złowrogim świstem.
22 listopada o godz. 21:10
anumlik
Susznie Anca zauważa. Godnyś następca miszcza Ildefonsa.
Przyleciałm tu od Passenta ze szklaneczką Roji co by Twoje zdrowie…
salut!
Może byś dla odmiany jakąś kołysanką poleciał, niekoniecznie o ojczyźnie. To a propos Przybory.
Za popołudniowy wierszyk, oczywiście, dziękuję.
22 listopada o godz. 21:41
@ mag
Na kołysankę o ojczyźnie, to jestem za trzeźwy. Ale kieliszeczkiem korzennego Porto Tawny chętnie Twoje zdrowie spełnię. a tu coś z nutką Lizbońskiej melancholii:
Artyści radość swą malują smutkiem.
Z melancholią tworzą desânimo fado,
A w ich duszach ślady zniechęcenia
Wydają się być prostą przyjemnością.
Trofea nadziewają na papier, płótno
Oraz saut de basque, z pozycji piątej.
Jak widzisz, nie tylko jaja se na blogach robię;-)
22 listopada o godz. 22:46
anumlik
To było trafione z tą Lizboną na dobranoc, o czym nie nie wiesz, bo i skąd.
Był taki film Lizbone story(?) Ja przekładam na Lizbone dream.
Od kilku lat się tam wybieram i jakoś mi nie wychodzi.
Nie chcę zapeszyć, wiec odpukuję w specjalną deseczkę drzewnianną od odpukiwania oraz czochram mojego czarnego kota, bo spoczywa nieopodal na biurku, ale chyba się tam wreszcie wybiorę w 2014.
Pozdro
23 listopada o godz. 9:47
mag
Przed wyjazdem do Lizbony poczytaj sobie – jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś – parę książek Jose Saramago. Zupełnie inne, osobne klimaty.
Będziesz chodziła śladami jego opisów.
23 listopada o godz. 11:36
@ mag
Możesz śladami Saramago, ale też możesz śladami Wima Wandersa, byle nie metodą Friedricha Monroe, hyhy.
http://www.youtube.com/watch?v=n84TSLiVSjg#t=12
Miałem przyjemność słuchać Teresy Salgueiro na żywo.
23 listopada o godz. 18:56
Anca_Nela, alumnik
Dzięki, moi mili, za wskazówki co do Lizbony.
No i za muzykę.
Ja zakochałam się najpierw w fado dzięki Misi (Susanie Marii Alfonso itd).
A Saramago znam tylko „Historię oblężenia Lizbony” i zupełnie niesamowitą „Ewangelię według Jezusa Chrystusa”.
Długa droga jeszcze przede mną.
24 listopada o godz. 21:47
Szkoda, żadnaych nowości.
Gospodyni blog olała i pewno nawet nie wie, jakie perełki tu ostatnio się pojawiały.
Nie mogę domagać się następnych, bo anumlik też ma coś takiego jak moce przerobowe, a wszyscy inni, co mieli by może ochotę coś zapodać, są onieśmienieli.
Anumlik: niesamowite!
24 listopada o godz. 23:43
Proszę zwrócić uwagę, że @mag we wpisie z 23.11.br. godz.18.56 przerobiła @anumlika na @alumnika. Przydałby się jakiś wierszyk o tej pomyłce.
25 listopada o godz. 10:37
Przyjemnie wyobrazić sobie taką formę przeprowadzania wywiadów o której Pani pisze. To mieszkanie na Mokotowie zawalone książkami…Bardzo lubię Pani styl pisania. Brakuje tego typu postaci w dzisiejszej publicystyce!
25 listopada o godz. 12:33
Krzyk degenerata!
http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,107881,14856148,Krzysztof_Piesiewicz___Skandalu_nie_bedzie___FRAGMENT.html#Cuk
25 listopada o godz. 17:59
Co ta Pani Janino w Polityce po rekonstrukcji?
27 listopada o godz. 8:54
Szanowny panie @Olgiert (17.39 dnia 25.11.) – okopali sie dranie na z góry upatrzonych pozycjach i obszczekują się wzajemnie. Kto sobie potrafi przypomnieć jak to było naprawdę??m Z całą pewnością nie mohery!! Cała nadzieja, że PO pomoże Antos-policmajster (tak powiedział Rogalski) – Czesław.
27 listopada o godz. 13:03
Pani Red. Janinia Paradowska !
Jutro mija miesiąc od pani ostatniego wpisu . Może jednak ?,czy powoli wycofuje się pani na upatrzone pozycje , poza blogiem POLITYKI>
Z Serdecznym Pozdrowieniem
Waldemar.
27 listopada o godz. 15:32
Coś w tym jest – z tymi upatrzonymu pozycjami, gdy o tym napisałem tomi „wcięło” – Czesław.
27 listopada o godz. 17:25
Oj tam. Pani Paradowska pewnie odsypia bankiet po kongresie Platformy. Na migawkach z kongresu było widać jak były minister Sławomir „zegarmistrz światła purpurowy” Nowak coś jej zawzięcie tłumaczy. Może się wreszcie wyjaśni jak zegarek kupiony 8 marca znalazł się na jego ręku 2 marca.
27 listopada o godz. 21:10
Przed wyjazdem do Lizbony radze przeczytać „Muzykę moich ulic ” Marcina Kydryńskiego, posłuchać fado w wykonaniu Marizy, Carlosa da Carmo, Camaneau,a najlepiej archiwalnym Amalii Rodrigez i koniecznie odwiedzic jej grób w Panteonie. Teresa Salgueiro to chyba Madradeus ? raczej nie fado.
28 listopada o godz. 7:43
W radio TOKFM , a jest czwartek nieobecna red. Janinia Paradowska , występuje red. Wielowiejska .Nie lubię jej barwy głosu ,a jej przegląd prasy to nawet nie namiastka przeglądu dla którego sucham panią Janinę . Zapowiedziała rozmowę z Waszczykowskim a następnie z Ziobrą . To niech sobie rozmawia pani Dominika .
Apeluje do pani Gospodarz ,prosze poinformować o zakończeniu prowadzenia bloga , po wielu latach po prostu taka info .może być oczekiwana .
Jeśli się wyraźnie skarże to dlatego ,że przywiązuje od lat duże zanaczenie do stabilnej porządności .
Ten sam piekarz ,ta sama fryzjerka , ten sam warzywniak ect.
28 listopada o godz. 10:39
Waldemar!
Jestem ZA!
Były czasy, że Gospodyni odnosiła się wyrywkowo do poszczególnych wpisów.
Dziś o nas zapomniała.
Zapomniała też o tym, że może dobrze by było się choćby pożegnać.
28 listopada o godz. 15:52
http://www.zwiazkowiec.info/index.php/2011/04/22/tragiczne-rewolucje-balcerowicza-czyli-kleska-polskiej-transformacji/
29 listopada o godz. 1:16
pozdrowienia z Patagonii dla moich wszystkich politycznych adwersarzy, szczegolnie Mag!
30 listopada o godz. 0:01
Padnięta i leży. Z rozkraczonymi nóżkami. O stronie niniejszej mowa. Na Gospodyni blogu szkoda klawiatury. W ślady W. Kuczyńskiego Ona zmierza dzielnie. Innego wytłumaczenia brak.
Zal du(sz)e ściska
30 listopada o godz. 16:48
Teraz żal ?????
Przypomnicie sobie szlachetni te epitety do Gospodyni // podobnie jak pod adresem innych Gospodarzy blogów//
Każdego w końcu cholera by wzięła .
Nie szanowaliście miejsca i parasola który był roztaczany nad
nad brykającym stadkiem – któremu wszystko jest dozwolone.
Wolno ubliżać , wolno imputować, wolno przedrukowywać ble-ble
z gazety znalezionej w parku zagranicznym , wolno chwalić się językiem z którego zna się parę sloganów, no i wolno miesiącami mędzić że Tusk nawet kiosku ….. że Jaruzel że … a co tam sami wiecie, poczytajcie te swoje wypociny.
Każdego by zemdliło a Wy //nie wszyscy// oczekujecie jeszcze oklasków .
No to czekajcie – tylko czasem może być i tak że pozostali PT Gospodarze będą mieli dosyć tej zabawy.
Zostanie Wam lustro w łazience – tez można pluc i wykrzywiać się do woli.
30 listopada o godz. 23:33
Zeziu, a o czym ty? Niczewo ty nie panial?
Blogi „Polityki” miały być nowa forma dyskusji z jej czytelnikami. Cel był przynajmniej trojaki:
– lepiej poznać rynek czytelniczy znanych autorów, oraz w ogóle tygodnika,
– lepiej poznać poglądy czy upodobania czytelników, w celu lepszego dostosowania się pisma do nich. Chodziło o powstrzymanie trendu ucieczkowego czytelnikow „Poltyki” do np. UważamRze, czy do innego „Wprost”
– zacząć zarabiać na reklamach, wciskanych na blogach, jak to było w zamierzeniach wynalazców blogowania na świecie.
Można się domyślić, ze sprawa osiągnięcia, lub nie, tych celów została do tej pory już oszacowana, tak czy owak. Kontynuacja dokonywania w miarę regularnych wpisów autorskich na blogu, lub jej brak, jest wyrazem, czyli rezultatem, tej oceny.
Zamieranie tego blogu nie ma za wiele wspólnego z nie poszanowaniem ‚miejsca i parasola który był roztaczany nad
nad brykającym stadkiem’. Za to ma ono sporo wspólnego z tym, ze blog nie spełnił oczekiwań komercyjnych jego autorów. Bardzo duza ilość blogów tych oczekiwań nie spełniła. Tylko nieliczne blogi zarabiają dzisiaj krocie dutkow. Sa to blogi zaprogramowane, PRAWIDŁOWO, na takie zarabianie.
Ten blog nigdy nie był zaprogramowany prawidłowo. Ani do zarabiania pieniedzy, ani tez do nowoczesnego, interaktywnego, jego funkcjonowania. Technicznie, jest to blog-dinozaur. wystarczy porównać chociazby z blogami S24 żeby zobaczyć dziurę technologiczna. O technicznym poziomie czołowych stron dyskusyjnych na świecie już nawet nie chce wspominać. Zeby nie dobijać siebie i innych do cna.
Proste to jak dyszel u wozu mleczarza Tewje.
Czyli – przestańże ty walić naszymi głowami o swój mur jakiejś nieistniejącej winy naszej, Zeziu. Innymi słowy, nie bądź dzidziusiem – idealista w świecie twardej komercji. Bo to i wstyd, a i rodzicom nieładnie
1 grudnia o godz. 0:30
Szanowny moderatorze, czego sie Pan wygłupia? Co ja „złego” napisałem ? Z uszanowaniwm – Czesław
1 grudnia o godz. 0:43
I to była moja ostatnia próba zaistnienia u pani Janiny PARADOWSKIEJ. Przeniosę się do kogo innego – całuję rączki Gospodyni. Czesław.
1 grudnia o godz. 2:43
Czesiu.
Zmieniły się nam blogi Polityki, że ogarnąć trudno. Pani Janka przestała traktować blogowiczów poważnie, już dawno temu. I wcale się Jej nie dziwię. Najprawdopodobniej, jest też nieźle zarobiona i czas który musiałaby poświęcić na blog i zawartość twórców, trudno uznać z czas właściwie wykorzystany.
Życie blogowe Polityki, skoncentrowane jest teraz u Passenta. Gospodarz, daje nowy wpis, średnio, raz na trzy dni, a my walimy po 200 wpisów w dobę. Piszę my, bo i ja, jak zarówno i wielu znanych Ci blogowiczów, zamieszkaliśmy u Passenta, i to tak, że nie ma czasu skoczyć na inne blog P. Jest tam mg, TJ, Lewy, Anula, Jacobcsy, Kartka, anumlik ( się przeprowadził świeżo), bywa Antoś, Lex, Waldek, Jest TO pod innym nickiem a roboty tyle, że czasami nie da rady wszystkiego przeczytać. Pewnie i Ty, będziesz musiał się przeprowadzić na stare lata…..
Aaa. No i jest też paru, znanych Ci pisowców, którzy podchodzą TJ-ta po smoleńsku, i tylko Antoś wtedy pomaga…
Wpadnij, rozejrzyj się, może Ci przypasuje…
Uściski.
Ps.
22 11 2013, rozkręciliśmy z Lewym u Passenta, małą bibę. Wznieśliśmy nawet Twoje zdrowie.
Torlin. Też może byś wpadł, do starych znajomych? Nie wiem jak innym, ale mnie bardzo brakuje Twojego genetycznego optymizmu.
3
Uściski
1 grudnia o godz. 2:52
Zajrzałem tutaj, po starym sentymencie. Czas tak pędzi, że tylko patrzę kto pisze, i czy w ogóle…Zerknąłem na wpisy starych znajomych, i stąd post do Ciebie Czesiu….
Ps.
Oczywiście nie mg, tylko mag. Może myślałem o maćku g.? Aaaa, orteg też mieszka głównie u Passenta..
3
1 grudnia o godz. 6:09
halen (2:43)
„zamieszkaliśmy u Passenta, i to tak, że nie ma czasu skoczyć na inne blog P. Jest tam mg, TJ, Lewy, Anula, Jacobcsy, Kartka, anumlik ( się przeprowadził świeżo), bywa Antoś, Lex, Waldek, Jest TO pod innym nickiem…”
Nawet niektórzy się domyślają pod jakim nickiem ten TO robi tamoj, u Jego Ekscelencji Redaktora Passenta. Mam nadzieje, ze @Czesław, jeśli nowy nick przybierze na innym blogu, nie będzie sie z tym skrywał.
Te domysły, te domysły.. Tylko niepotrzebną koniunkturę robią dla spiskowych teorii trollowania. Podczas gdy tu rozchodzi o taką prozaiczną rzecz
http://www.youtube.com/watch?v=2V-xGSza7EE
„Szczeeerzymy sie, jak u dentysty, aż w końcu zrodzi się dylemat:
w co się bawić w co się bawić, gdy możliwości wszystkie wyczerpiemy ciurkiem”
1 grudnia o godz. 15:45
Co Pani sądzi wyjeździe JK na Ukrainę do Kijowa?
1 grudnia o godz. 18:00
Szanowny moderatorze, jest jeszcze jewden tekst do „przywrócenia” na blog. Ten o sytuacji na blogu Ateisty – o „ostatniej posłudze dla nieprzytomnego” i reperkusjach. To nie szantaż, ale dobrze by było, to wykluczałoby „emigrację zarobkową” na inne blogi. Z uszanowaniem Czesław.
1 grudnia o godz. 18:45
Czesławie!
Ten temat już u Passenta myśmy przerobili i teraz tam się zajmujemy drobiazgami 🙂
1 grudnia o godz. 22:33
Droga @ANCO_MELO (18.45 dnia 1.12.) – piszesz, że temat został drobiazgowo zajęty na blogu u pana Passenta. Spojrz łaskawie „piętro wyżej” – proszę tam pana moderatora o „przywrócenie” jeszcze jednego mojego wpisu. Właśnie w tym wpisie poruszyłem sprawę (po zajrzeniu do p. Ateisty), ale z mojego punktu widzenia. Jak zapewne wiesz, byłem ostatnio jakiś czas w Szpitalu, gdzie zatrudniono conajmniej czterech duchownych katolickich (tylu widziałem) i ani jednego muzułmanina.
Może trochę „przesoliłem”, ale zgodnie z prawdą, w szczególności gdy chodzi o t.zw „nachalstwo” i chyba stąd taka reakcja moderatora, poprostu wyciął !!
„Znajomy” kolega z bloga, pan @Halen (2.43 dnia 1.12.) proponuje mnie mnie „przejście” do innej partii, chyba nie skorzystam z oferty, bo i przyczyna zajęcia się pisaniem pomału się zaciera. O mojej córeczce już zaczynam myśleć w kategoriach podobnych do Zbyszka z Bogdańca o umarłej Danuśce Jurandównie !!! Staje się dla mnie świetością a nie czymś utraconym z dnia na dzień. Poza tym nie lubię tak Passenta jak i Szostkiewicza (powodów nie podam ze względu na czujność moderatora!!). Dyskusja z pisowcami o Smoleńsku (o czym wspomina pan @Halen) także mnie już nie interesuje, ponieważ problem dlaczego to zginął czy go Tusk z Putinem zamordowali – naszego ukochanego prezydenta tysiąclecia mnie poprostu gó… obchodzi 😆 ❗ Pisałem o tym wyłącznie dla zabicia czasu oraz z powodu – by nie zwriować !!! Oczywiście cyrki z tym związane nadal nie są mnie obojętne i będę „prostował” fałszywe wypowiedzi o zasadniczych przyczynach wypadku (90% – niekompetecja załogi i całkowity brak przygotowania do lotu oraz 10% – to psychiczne oddziaływanie przełożonych pilotów).
Pozostaję symbolicznie na blogu pani Janiny PARADOWSKIEJ, bo Ją poprostu cenię jako dziennikarkę (może kiedyś dorówna Jej pani SOLSKA), publicystkę i wogóle… .
P.S. Drogi @Orteq’u – nicku z całą pewnością nie zmienię 😆 . Dodam jeszcze, że w całej rozciągłości popieram zdanie wyrażone w TVP Info (dziś o 20.00) przez pana Leszka MILLERA – to jest facet do komentowania wydarzeń (Ukraina !!), no trochę jeszcze pan Paweł ZALEWSKI (gdyby jeszcze poprawił dykcję, bo wiedzy u niego także dostatek !!).
Serdecznie pozdrawiam – Czesław.
1 grudnia o godz. 22:38
Bardzo Ciebie, Droga @ANCO_NELO przepraszam za tą MELĘ – Czesław.
1 grudnia o godz. 23:21
Czesławie!
Nie przepraszaj, nic się nie stało, każdy się czasem potknie i pomyli pisząc.
Troszkę mi żal, że nie skorzystasz z blogu Passenta, bo tam tematy zmieniają się często i można jeszcze powymieniać zdania, choć przyznaję, że i mnie już powoli zaczyna przechodzić chęć pisania na blogach. U pani Janiny zastój, Szostkiewicz kolejny raz nie wpuścił mojego wpisu, więc się wycofałam i pozostał jedynie Passent, którego ty z kolei nie lubisz. Jeśli pani Janina powróci do pisania, to się pewnie jeszcze tu pojawię.
Nie jestem pewna, czy czytałeś…
http://paradowska.blog.polityka.pl/2013/09/24/w-oparach-absurdu/#comment-148118
2 grudnia o godz. 5:54
@Czesław czytał, czytał, niech się osoba nie zamartwia. Co on tam wyczytał, to już jego sprawa.
Raz rąbnięcie, zawsze rąbnięcie. Szczególnie, jak widać, słychać i czuć, z zabaw blogowych wyniesione. No i jak tu można jeszcze polegać na racjonalności ludzkiej? No jak?
2 grudnia o godz. 6:00
@Wacławie,
Zadawanie podchwytliwych pytań Gospodyni blogu nic tu nie pomoże. Ona zabrała swoje zabawki i do tej piaskownicy przestała zaglądać. A o ewentualnych przyczynach takiego stanu rzeczy to tak oto pospekulowano parę dni temu:
http://paradowska.blog.polityka.pl/2013/10/28/kilka-wspomnien-o-czasach-i-chwilach-jakie-juz-sie-nie-zdarza/#comment-151564
2 grudnia o godz. 18:39
Ja bym tej młodej kadrowej jeszcze do muzeum nie wysyłał.
„http://es.linkedin.com/pub/amalia-rodriguez/0/930/13b”
Na blogu En passant wskazałem, że z wizytami młodych kobiet w muzeum jest tak, jak w awanturze zrobionej przez żonę o krawat: nie o krawat chodzi i nie biega choć o chodzeniu i pochodzeniu męża, żony i krawata nic wujek Gugiel nie zeznaje.
Byłbym bardzo ostrożny z muzeami. Staruszka siotra mogłaby potraktować to jako przytyk. Oto względnie niedawne wydarzenie staruszkowe w życiu kobiety interesu Celesty:
In 2005 Ricardo Pais, head of Teatro Nacional S?o Jo?o, dares her to join the show „Cabelo Branco é saudade” with three other major fado voices: Argentina Santos, Alcindo de Carvalho, and Ricardo Ribeiro. This show toured several domestic and international stages.
„http://www.portaldofado.net/#/eng/content/view/189/Itemid,339”
Nowicjusze mogliby uznać, ze stolicą fado jest Toronto naoglądawszy się filmików z GenteTV. Nikt nie jest doskonały. Chociaż byc może na siłę to Argentina Santos może być kojarzona z tangiem:
http://www.youtube.com/watch?v=gPZYcLcshGk
A co powiedziałby Camaneau o myleniu go z Camané – to nie wiem.
Ci smutni śpiewacy nie są czepialscy i chętnie zapraszają na spacer jakie ani nowicjusz, ani obieżyświat nie przejdzie:
„http://www.youtube.com/watch?v=zH1Dq_A3Opc”
2 grudnia o godz. 23:48
Staruszeczku,
Znowu się wydurniasz?
Ta wiedza encyklopedyczna. Te zakusy do jej objawiania. Czy nie ma na to ratunku żadnego? Spróbuj jakiegoś naparu. Moze z blekotu? Z bełkotu wywar masz już wypróbowany, jak można się domyślić. Wiec jeszcze spróbuj z blekotu. Może pomoże
3 grudnia o godz. 5:11
A tu poezja, zaangażowana of kors, dla ciebie, Staruszeczku
Coś uczynił, że zdycham ze śmiechu,
i nie mogie już złapać oddechu,
wers Twój wciąż pozytywnie nastraja,
gdy jest wersem poważnie na jaja!
Gdy za pokarm ktoś ma głównie blekot,
niech mu wciąż towarzyszy nasz rechot,
ktoś nadyma się, mamy uciechę:
bo go śmiechem, Ty śmiechem go, śmiechem?
(zeen, 2 grudnia, 13)
3 grudnia o godz. 9:00
Wiedza nieencyklopedyczna:
Cepr spotyka bacę.
– Baco! Daleko to do Poronina?
– Ano będzie z dziesięć!
– A można z Wami pójść baco?
– A no choćta!
… po godzinie …
– Baco! Daleko to jeszcze do Poronina?
– Ano teraz to będzie z piętnaście!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dostałem mature. Jusz nie muszem muwić pelnymi zdaniamy.
3 grudnia o godz. 12:18
Pisanie – może na Berdyczów
Ostatnio z pisaniem ” U PASSENTA” należy uważać .
Teksty opatrzone prawidłowym nickiem , adresem mailowym i Catpachą wędrują niewiadomymi ściezkami i wracają opatrzone napisem PODAJ WŁAŚCIWY ADRES. podajesz … i nic literujesz ten nieszczęsny i też nic , zamiast wpisu pokazuje się NAPIS CATPACHA
i tak dookoła Wojtek , wpisy też do blogów Polityki albo sie pokazują albo ie gdzieś wcina.
Widać że nastąpiła zmiana JAKA ? KOGO ? KIEDY ? pewnie sie nie dowiemy bo jak napisałem monit to odpowiedziano mi że MNIE NIE MA- widać ktoś tam miał ołówek i mnie skreślił bo tak mu się chciało.
Pewnie ze ja nie muszę tu czy tam pisać – wyżyję i bez tego –
tylko niech ktoś mi to powie .
NIe jesteś tu mile widziany – i już mnie tu nie będzie.
Czemu TU to piszę ? – by mieć pewność ze na tym blogu to sie ukaże . Czy mam pewność ?
Nie mam – to taki test- mimo ze szczera prawda.
ukłony
3 grudnia o godz. 12:24
C D tekstu jak wyżej z 12.18
Pierwszy tekst , minutę wcześniej nie poszedł ”PODAJ WŁAŚCIWY ADRES ”
Drugi raz wysłany bez zmiany choćby przecinka – przeszedł jak wyżej widać z wpisanym RECZNIE adresem mailowym tożsamym z generowanym przez komputery Polityki no i nowymi cyferkami z obrazka
Ciekawe czy ten przejdzie .
Najpierw
3 grudnia o godz. 12:29
Przeszedł , nie ruszany adres , nick , tylko cyferki oczywiście nowe.
Może wreszcie doszli do wniosku ŻE MŁODY BÓG ZROBIŁ CO MÓGŁ I TRZEBA BYŁO ZAWOŁAĆ FACHOWCA.
Tylko nie lepiej tak od razu ?
uklony
3 grudnia o godz. 13:22
zezowaty!
A może tak zajrzyj do Passenta…
4 grudnia o godz. 0:57
Orteq i Nemer,
mimo zniesmaczenia wojną blogową z dużym zaciekawieniem zwrócilem uwagę na wymianę poglądów między Wami dotyczacą pierwszych wolnych wyborów prezydenckich w Polsce po II wojnie światowej.
Z przyjemnością czytałem ostre jak brzytwa wywody Nemera i, przyznaję, że przywrócił mi on w całej pełni atmosferę tamtych dni.
Nemer się nie myli. Musiało go dotknąć to, co się w owym czasie działo na scenie politycznej skoro potrafi o tamtych zdarzeniach pisać z taką dokladnością.
Pamiętam tamtą atmosferę zpyziałej prowincji pachnącej linczem.
Mnie szczególnie utkwił w pamięci pojedynek prasowy Tymińskiego i Wałęsy.
Zwolennicy tego ostatniego nie przebierali w argumentach. Myślałem, że rodaka z Hameryki aresztują na sali i wyprowadzą w kajdankach.
Wałęsa najwyraźniej bał się, że Tymiński ma na niego jakieś papiery.
Szokiem dla mnie było zachowanie się mojego idola z lat dziecinnych, Bohdana Tomaszewskiego, człowieka o dostojnym wyglądzie i głosie Kiepury którym rozpalał kibiców sportowych do białośći.
Reporter ten w pewnym momencie wyciął z podniecenia koguta, a treść jego wywodu sprowadzała się mniej więcej do tego, żeby się kandydat na prezydenta spoza Polski wyniósł tam skąd przyszedł.
Po tej wypowiedzi zrobiło mi się mdło.
Faktem jest także, że już po wyborach zwolennicy Wałęsy chyłkiem wycofali się ze swoich obrzydliwych zarzutów wobec przybysza z Ameryki.
W przypadku Tymińskiego z całą pewnością zadziałał mit bogatej i hojnej Ameryki.
Kiedy na sali wyraźną przewagę zdobyli zwolennicy Wałęsy, więc i on także dorzucił od siebie pod adresem swojego przeciwnika, z właściwą sobie wytwornością, że może zaraz sprowadzić policję i zamienić Tymińskiego z kandydata na prezydenta w aresztanta.
W tej sytuacji Tymiński zamilkł i nie otworzył swojej teczki z papierami na Wałęsę.
Niewątpliwie Orteq trafnie zwrócił uwagę na fakt, że niezwykły mit Ameryki panujący w polskim społeczeństwie bardzo pomógł Tymińskiemu. Mit był Polakom potrzebny, bo już było oczywiste, że mitomani z Solidarności wyczerpali swoją pulę mitów.
Co się zaś tyczy Mazowieckiego i tworzonej wokół niego na siłę legendy, to był to typ prowincjonalnego polityka, który po utworzeniu rządu złamał prawo przez dopuszczenie zmiany ustawy oświatowej instrukcją umożliwiając tym wprowadzenie nauki religii w szkołach.
Wszystko po to żeby natychmiast zadośćuczynić kk za pomoc w zdobyciu władzy.
Za czyn ten premier powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej przed Trybunałem Stanu.
Tym krokiem, ten „mąż stanu” uzmysłowił hierarchii kościelnej, ze w tym kraju kościół wszystko może, co w kolejnych latach potwierdziło także życie.
4 grudnia o godz. 10:38
Klimatyczny wpis. Sentymentalny. Nie ma co się dziwić. Uważam, że Pan Tadeusz Mazowiecki godnie przeżył swoje życie i przysłużył się naszemu krajowi. Na pewno nie wszyscy się ze mną zgodzą, ale nie zgodzić się mają pełne prawo. A to po części też zasługa Pana Premiera…
4 grudnia o godz. 13:54
Passent
4 grudnia o godz. 14:58
Przepraszam wszystkich których obraziłem. Jestem zwykłym gburem. Więcej się nie odezwę. Pozdrawiam!
4 grudnia o godz. 18:09
Niniejszym oświadczam, że nie mam niczego wspólnego z tym „czerwonym”, moim imiennikiem Czesławem (14.58 dnia 4.12.), „czarny” Czesław. Ale jeżeli jestem już przy głosie, to napiszę trochę, jakby w pokłosiu burzy, którą rozpętał redaktor Tomasz SEKIELSKI wokół postaci Chrisa CISZEWSKIEGO, znawcy zdjęć satelitarnych z „zespołu poszukujacego bezskutecznie prawdy” Antosia – policmajstra. Redaktor Tomasz SEKIELSKI dotknął (moim zdaniem) tylko wierzchołka góry lodowej. W tle czeka na wyjaśnienie sprawa „dwóch zer” na pocżątku numeru identyfikacyjnego, pani św,p. Jadwigi Kaczyńskiej
z listy Widsteina, Jej męża (cholera wie, jak on sie naprawdę nazywa) i roli mieszkania Kaczyńskich w procederze inwigilacji całego zespołu „solidarnościowego” towarzystwa przez UB.
Między bajki można włożyć pieprzenie, że po przesłuchaniu przyszłego prezesa PiS-u, wypuszczono go z powodu braku dowodów jawnego udziału w opozycji !!!
Czyszczenie dokumentów, całkiem „niewinnych” tajnych współpracowników SB i UB dotyczy nie tylko sprawy „Bolka” (n.b. ciekaw jestem jak to się w końcu zakończy i czy wogóle się zakończy??) ale pokaźnej grupy, w tym i tego nieszczęśnika Chr. C.
Nie rozszerzam tematu z obawy, że i tak już za dużo napisałem – Czesław.
4 grudnia o godz. 18:43
Szanowna pani @Aneto (10.38 dnia 4.12.) – temat pana, św.p. Tadeusza Mazowieckiego, został dawno jakby zakończony a pani wraca do tematu nie dość, że jakby sentymentalnie to jeszcze niezupełnie w klarowny sposób. Może jestem zbyt tępy by zrozumieć pani intencje, ale z całą pewnością ma pani rację, że nie wszyscy zgadzają się w ocenie postępowania i zasług pana T. M.
Zachodzi retoryczne pytanie: w czym przysłużył się naszemu krajowi ?
T.M. – moim zdaniem, jako „wyznaniowy neofita”, który przypadkiem znalazł się w politycznym młynie, człowiek bez charakteru („działalność” na Bałkanach z polecenia ONZ-tu), pragnąc w jakiś sposób odwdzięczyć się hierarchom KK, w dodatku łamiąc prawo, niższym rangą dokumentem wprowadził religię do Szkół .
Wg. pana @Ryby „zasłużył” tym wyczynem na odpowiedzialność przed TS. Podobno sam – na t.zw. łożu, przyznał, że był to niewybaczalny błąd, – to chyba miała pani na mysli ?? I chyba ten fakt wyjawiony panu Najsztubowi można przypisac Mu jako zasługę dla naszego kraju, bo reszta same wpadki, włącznie z tą przeklętą „grubą kreską , z którtej do końca życia sie nie „rozliczył”. Podobnie jak abp Michalik – tłumacząc się ze swoich słów brnie coraz głębiej we własne g….. !! – Czesław.
4 grudnia o godz. 20:47
Hajże na Soplicę
Historia lubi się powtarzać z tym że drugi raz jako hucpa.
Ostatni zajazd na Litwie z Pana Tadeusza Mickiewicza skończył się dybami i wzięciem w pęta szlacheckiej tłuszczy.
Dziś mamy jakby powtórzenie tej historii.
Czereda zwolenników Macierewicza w obronie racji jego” misji” a faktycznie dla obrony i ochrony przestępstw przez niego dokonanych wdarła się przemocą na zebranie zwołane dla stworzenia forum do zbadania działalności człowieka winnego rozwalenia polskiego wywiadu i kontrwywiadu.
Sytuacja jest tym bardziej klarowna gdy weżmiemy pod uwagę fakt że nawet wówczas urzędujący Prezydent bal się upublicznić raport wskazujący na wykroczenia dokonane przez A Macierewicza.
To czego DOKONALI członkowie PIS wskazuje na drogę i metody jakimi chcą zagarnąć władzę.
Szef tejże bojówki PIS był tym który podpalanie tęczy publicznie pochwalał a kto wie czy i nie organizował.
Teraz czas na coś większego do podpalenia- więc CO BY TU JESZCZE DRODZY PANOWIE – co by tu jeszcze.
Pamiętacie hasło TKM – ot powróciło kto nie pamięta temu przypomnę jak brzmiało w oryginale
TERAZ KUR..WA MY.
Dziś występujemy przeciwko przestępcy który jest wice – szefem-opozycjonistów, człowiekowi dla którego trzyletnie kręcenie ludziom w głowach jest pyszną zabawą .
Tak historia jak i literatura pokazują nam czym kończył się chocholi taniec.
uklony
4 grudnia o godz. 21:07
Czesław, 18.43. Tu znajdziesz więcej argumentów o lichości TM.
http://www.monde-diplomatique.pl/index.php?id=1_2
5 grudnia o godz. 0:21
Blog jakby dostał second wind w żagle. A Pani Gospodyni żadnych chyba wiatrów nie puszczała, o ile mi wiadomo. Stad wiec to ożywienie raptowne? Niebadane są wyroki b(l)ogowe
@Czesławie! O zdrowie swe dbaj. I blogowe badziewie od siebie przega-niaj.
Samych radości życzę
5 grudnia o godz. 9:33
Postaram sie, drogi @Orteq’u zadbać o te liche zdrowie. Co ci się tak rymło przy czwartku, czy aby to nie wpływ blogowego poety ?? Cholera, mnie jakoś rymy się nie trzymają. Jestem bliżej @Staruszka w tej sprawie a poezja mnie się raczej nie trzymała, chociaż inwokacji do Pana Tadeusza się nauczyłem, aż do „wśród takich pól przed laty, nad brzegiem ruczaju….” – Czesław.
5 grudnia o godz. 10:20
Odchodzą bohaterowie. Ojcowie filarów wolności. http://wiadomosci.onet.pl/kraj/nie-zyje-leopold-przemyk-ojciec-grzegorza/fg00p
5 grudnia o godz. 13:51
Czesław
4 grudnia o godz. 18:43
Z tą grubą kreska to wydaje mnie się że się mylisz. To wcale nie było takie głupie , bowiem w przypadku ewolucyjnej zmiany ustroju i pozostawienia ciągłości nie należało dopuścić by nowa władza mściła się na starej, i przy okazji zyskiwać aplauz i zwiększyć swoje szanse w wyborach. Widać to dokładnie choćby na PIS jak kombinuje wykorzystując dokumenty SB i tzw Instytut Pamięci narodowej. Widać dokładnie że tu nie chodzi o ukaranie winnych nadużyć władzy , a jedynie o pogrążanie swych przeciwników politycznych. (PIS zupełnie odszedł od wskazywania przestępstw nomenklatury PZPR , a skupił się na TW bo to mu pasowało do walki z PO)
Widać dokładnie co się dzieje po wygraniu opcji postsolidarnościowej. Tu nie ma żadnych szans na sprawiedliwe osądzanie przywódców politycznych poprzedniego ustroju. Jaruzelskiego i związanych z nim ludzi ciąga się po sądach , a przecież każdy logicznie myślący człowiek wie, że gdyby nie oni do żadnej zmiany ustroju w drodze ewolucji by nie doszło. Jaruzelski miał karne wojsko i podporządkowaną policję. Po udanym stanie wojennym mógł trwać (prawdopodobnie aż do swej śmierci). Gdyby coś szło nie tak i byłby przebiegłym draniem to razem z grupą kolegów zwinęli by się z forsą gdzieś do Argentyny (lub w inne miejsce) by tam w dobrobycie sobie żyć)
5 grudnia o godz. 15:59
Szanowny panie @maćku.g (13.51 dnia 5.12.) – rozpoczynam od szanownego pana bo i temat poważny. O grubej kresce (czy linii, jak kto woli), dyskutować bedą i nasi wnukowie (oby na nich się skańczyła !!) i śmiem wątpić czy temat zostanie wyczerpany.
Dyskusję o grubej kresce (czy linii), można bez żadnych zahamowań porównac do dyskusji o Powstaniu Warszawskim – zbrodnia to wobec Narodu czy przemyślany i sensowny krok ze strony organizatorów Powstania. Zdania są podzielone, w zalezności od interesu jaki przyświeca tym, którzy o tym bezsensownym a zarazem bohaterskim zrywie młodych ludzi chcą mówić.
Twórców nowoczesnej historii Polski u nas dostatek a fantazja takich Ceckiewiczów nie ogarnięta, że o Wyszkowskim nie wspomnę. Chce jednocześnie moim wpisem oświadczyć, że nie wezmę udziału w dyskusji na tematy:
– czy miała jakikolwiek sens teoria o dwóch wrogach pana Becka (marzec 1939 r.)
– Marszałek Piłsudski – Dmowski, kto ważniejszy w odzyskaniu niepodległości – po rozbiorach, ponieważ ostatnio pojawiła sie teoria, że odzyskiwaliśmy ją powtórnie i to niedawno!!
– i o tej grubej kresce właśnie, podpartej jeszcze sloganem „co nie jest prawem zabronione to jest dozwolone” – kurde co, potem działo 😆 ❗
Serdecznie Ciebie @maćku.g pozdrawiam – Czesław.
5 grudnia o godz. 18:59
W Sejmie głównym przeciwnikiem zmian w systemie emerytalnym jest Prawo i Sprawiedliwość. Taktyka największej partii politycznej wyraźnie bawi byłego wicepremiera. – PiS z jednej strony krytykuje OFE jako największy przekręt III RP. A z drugiej, krytykuje rząd za to, że naprawia ten błąd. To naprawdę imponujące. Chyba tylko iluzjonista Harry Houdini albo człowiek z gumy umieliby robić takie łamańce – mówił Jacek Rostowski, po odejściu z rządu – szeregowy poseł PO.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,15077912,Rostowski__Balcerowicz_jest_bardziej_politykiem_niz.html
================
Celne podsumowanie Balcerowicza.
Zrobił sie z niego doktryner, nie ekonomista.
Prymat ideologii nad ekonomią jest wiecznie żywy?
6 grudnia o godz. 10:21
Czesławie
bez urazy , wygląda na to że masz poważne kłopoty zdrowotne .
Jeśli to oczywiście możliwe to napisz na czym one polegają.
Być może ktoś z rzeczywiście CI życzliwych zna sposób na ich przynajmniej złagodzenie.
Wiesz że masz tu swych zwolenników i przyjaciół z oddali.
Blog ma duże luzy – więc świat się nie zawali .
ukłony i życzenia – zdrówka.
6 grudnia o godz. 11:25
Drogi @zezowaty (10.21 dnia 6.12.) – zapytanie kogoś o stan zdrowia nie może być powodem do urazy, tymbardziej, że nie jesteśmy skazani sobie na t.zw. „codzienność”. Mój pesel rozpoczyna liczba „34”, a to może w naturalny sposób dostarczać powodów do narzekań.
Szanowny pan @Nemer (17.25 dnia 30.11.) – przekazał mnie przepis na pewną dietę, którą poważnie będę mógł potraktować za około dwóch tygodni.
Rzeczywiście, kiepsko było ze mną po tym SUPLEMENCIE DIETY, znalazłem sie nawet w Szpitalu, gdzie przeprowadzono wszelkie, możliwe badania – i co ❓ Okazuje się, że wyniki mam doskonałe, a teraz przechodzę domową kurację na odtworzenie „fauny i flory” w organiźmie, z której zostałem dokładnie wypłukany, tak przed Szpitalem jak i po zażywaniu „płynów” koniecznych do realizacji badań. Jeszcze tylko kontrola poziomu cukru (za dwa tygodnie) i będzie dobrze ❓ ❗ . Po czym przyjdzie czas na przepis pana @Nemera !!
Przykro mnie, że nie zajmuję się „transportem” wiadomości na blog – to domena kolegi @Wieśka59, i niech tak zostanie, chociaż jest wysyp, tak pospolitych pierdół (w rodzaju: ukradli nam Komisję, kto nam pomoże w jej odzyskaniu??) jak i poważnych wiadomości, które każdy, kto zechce, może poczytać bez dodatkowych linków i naprowadzania.
Myśle, że panuje pospolita drentwota polityczna, która potrwa do wiosny 😆
Pozdrawiam i dziękuję za zainteresowanie moją skromną osobą – Czesław.
6 grudnia o godz. 13:30
Jedno muszę dopisać w formie „PS” drogi @zezowaty – ponieważ obawiałem się, że z ponizszą uwagą tekst może gdzieś sie zawieruszyć nie napisałem tego wcześniej a później to ja gdzieś się zawieruszyłem. Otóż mnie bardzo ciekawi to, z jakich to powodów, pan wszelakich „eks” BUZEK tak zaciekle broni OFE i wręcz otwarcie staje się poplecznikiem pana BALCEROWICZA, który to dawno temu zarzucił ciągoty ekonomiczne i stał się politykiem. Widać obu panom to się opłaca Dziwne, że nawet pan Gomółka gdzieś sie w tym sporze się zapodział 😆 ❗
Pozdrawiam – Czesław.
6 grudnia o godz. 18:35
Czesławie – szanowny
Niezbadane są wyroki niebios podobnie jak i ludzkie postępowanie.
Aczkolwiek w wielu przypadkach można ułożyć ciąg zależności
z którego wynika konieczność obrony swego” terytorium” jakkolwiek byśmy to określili.
Dla mnie przykładem nad którym się zastanawiam jest taki „gadułka”
zajmujący się wszystkimi tematami w których może a nawet MUSI
dokopać Polskiej nacji no i oczywiście Tuskowi osobiście.
Mnie to wydaje się ze na dwoje babka wróżyła bo albo:
– facet cierpi na słowotok – no trudno choroba.
– wakuje stanowisko po Hofmanie i na nie liczy wiec trzeba się zasłużyc.
Co do zdrowia to ja nie dochtor ale florę bakteryjna najlepiej ponoć odbudowują jogurty , maślanki i temu podobne produkty.
Z owocami to nawet daje się toto jeść z przyjemnością.
Ale i doktorów też słuchać nalezy.
powodzenia
Do Twego pesela trochę mi brak ale co do lotnictwa to mamy cos wspólnego , kręciłem się na SD w Strachowicach gdy szefował tam Kurdziel a synek mój skończył Dęblin.
Pomyślności
6 grudnia o godz. 21:03
Bardziej dociekliwi, których nie zadowalały gołosłowne zapewnienia, byli informowani, że sławny doradca ?planu Balcerowicza? Jeffrey Sachs terminował dusząc inflację w Boliwii (wspomagając wojskowych dyktatorów typu Hugo Banzer), zaś proponowany Polsce model reformy emerytalnej przećwiczono w Chile ? co prawda pod osłoną bagnetów Augusto Pinocheta, ale jednak. Ten latynoamerykański motyw i kontekst ? tak charakterystyczny dla opisu naszej transformacji w wymiarze społecznym i gospodarczym ? wart jest przypomnienia w okresie, kiedy PO, partia liberalno-konserwatywna o profilu chadeckim decyduje się na znaczącą zmianę, a w zasadzie na odstąpienie od obowiązkowego filaru kapitałowego, przyznając tym samym, że to, co nie było dobre dla Chile, nie jest również dobre dla Polski.
http://studioopinii.pl/sergiusz-najar-czy-chile-czyta-sie-czili/
=============
Nic dodać, nic ująć……..
6 grudnia o godz. 22:04
Tak się składa, panie @zezowaty (18.35 dnia 6.12.) , że i ja przez kilka dni byłem pilotem 3-go pułku OPK we Wrocławiu (marzec 1958 roku). Major Lipski (ówczesny dowódca pułku) we wstępnej rozmowie uświadomił mnie, że na mieszkanie będę oczekiwał przynajmniej dwa lata a może i dłużej.
Mając w „zanadrzu” tworzony na bazie eskadry Malickiego z Mińska (pewnie go znasz?) 45 plm OPK w Babimoście, pojechałem, wybrałem (!!!) mieszkanie i tam pozostałem na długo.
LESISZ, ZAREMBA, to moi koledzy z promocji w OSL-5 w Radomiu (1956 rok), też chyba ich znasz. Pozdrowienia – Czesław.
7 grudnia o godz. 9:43
Panie Czesławie
Ze mną to nie do końca tak było. Ja nie mogłem być z gatunku tych co ujeżdzają rury ogniem plujące.Przyczyny jak to w życiu trywialne.
Ja bylem synem kułaka i wroga Polski Ludowej co mi na chałupie wypisano – więc wzięto mnie w kamasze po rozruchach studenckich.
Potem trzeba było odrabiać zaległości w nauce NA KOMANDORSKIEJ.
A ponadto obaj z synem mieliśmy pecha a może szczęście być o parę centymetrów za wysocy by na rurach latać.
Co to znaczy dla kręgosłupa gdy pod tyłkiem coś pieprznie tłumaczyć
nie trzeba. Dziś katapulty potrafią wypchnąć w bok ale kiedyś tak nie było.
Może uśmiejesz się z tego co teraz